POpolsza, Grecja, recepty
nissan, pt., 01/07/2011 - 19:07
( )
Osobiscie radzilbym Grekom po prostu oglosic niewyplacalnosc. Co najwyzej groziloby im to tym, ze nie beda mogli dalej kupowac towarow za granica na kredyt. Swego czasu taka decyzje podjal Hitler czym zapewnil sobie doskonala koniunkture i pelne zatrudnienie obywateli przez pare nastepnych lat. Malo jednak kto z moich tutejszych znajomych zdaje sobie sprawe, ze Nasza Umeczona Ojczyzna znajduje sie w nie mniejszym zagrozeniu finansowym niz Grecja czy inne kraje PIIGS. Polacy od dwudziestu ponad lat zyja powaznie ponad stan a caly inters kreci sie wylacznie dzieki temu, ze rzad wyprzedaje kolejno wszystko co tylko znajduje nabywcow. Niestety nawet tak bogaty w rozne zasoby kraj jak Polska ma ich tylko skonczona liczbe i wlasnie dobiega konca ich asortyment. Spojrzmy na wykres przedstawiajacy produkt krajowy brutto (PKB) Polski w latach 1980-2010. Jest to praktycznie wykres najnowszej historii Polski.Jak widzimy , wykres PKB(t) zaczyna sie pod koniec zapasci gierkowskiej, kiedy to, podobnie jak teraz, dla splacenia dlugow wyprzedawano wszystko co sie dalo z sprzedac w owej dziesiatej potedze przemyslowej swiata. Na to wszystko nalozyly sie zamieszki wywolane przez powstajaca "Solidarnosc" oraz wewnetrzna walka w o wladze w PZPR. Stan wojenny nieco poprawil sytuacje (wzrost w latach 1980-85) ale proba normalizacji gospodarczej zostala przerwana wprowadzeniem blokady ekonomicznej przez prez. Reagana. To zagwarantowalo kolejny spadek PKB. Rozwoj kraju rozpoczal sie dopiero po ustaleniach okraglo-stolowych w 1990r.. Luzniejsza polityka gospodarcza (plan Wilczka), wymiana waluty, prywatyzacja i wyprzedaz majatku narodowego zaowocowaly przyjemnym wzrostem PKB od poziomu 200 mln uncji zlota w r.1992 az do poziomu 700 mln. uncji zlota w r. 2002. Wzrost ow wynosil okolo 23% rocznie co bylo wynikiem bardzo dobrym { (700-200)/200/(2002-1991)}. Niestety nastepne lata wykazaly, ze uklad osiagnal juz granice swoich mozliwosci czego dowodzily "fluktuacje krytyczne" pomiedzy poziomem 600 mln a 700 mln uncji zlota. Silnik polskiej gospodarki nie dal po prostu rady aby uciagnac caly ciezar pasozytnictwa IIIRP i od roku 2007 czyli praktycznie od poczatku aktualnych rzadow PO uklad sie gospodarczo zapada z szybkoscia okolo 19 % rocznie { (700-300)/700/(2010-2007)}. Tyle jesli chodzi o faktyczny stan naszej "zielonej wyspy". Omawiam ten wykres szczegolowo bowiem doswiadczenie z obcowania z moimi Szanownymi Kolegami Blogerami nauczylo mnie, ze nie umieja oni z reguly poslugiwac sie wykresami ani tez je interpretowac. Byc moze mam do czynienia z humanistami ("Boze miej nas w swojej opiece! Dostalismy sie w rece humanistow" (Mandelsztam)) albo sa to skutki zredukowanego nauczania nauk scislych. Tak czy inaczej wykresy a nie daj boze jeszcze jakies wzory absolutnie nie przechodza do swiadomosci moich czytelnikow czy rozmowcow dzieki czemu rzadowi ekonomisci moga im wcisnac praktycznie wszystko. Spojrzmy teraz na druga plansze, na ktorej przedstawiony jest polski dlug zagraniczny. Wynosi on okolo 250 mln uncji zlota. Jesli przyjmiemy, ze jest on oprocentowany w wysokosci 5% rocznie to sama obsluga dlugu, bez splat kapitalu, jest rownowazna okolo 389 ton zlota na rok. Tyle wiec wynosi kapital jaki wyplywa z Polski rocznie zagranice. Polska istotnie jest bogatym krajem ale nawet najbogatszy kraj nie moze dlugo utrzymac takiej straty kapitalu. Zadluzenie zagraniczne stanowi obecnie okolo 83% PKB {=250/300 }. Nie wiem ile wynosi obecny dlug wewnetrzny (czyli obligacje skarbowe wykupione przez inwestorow wewnatrz kraju). Jest on mniej grozny gdyz dlug wewnetrzny tylko redystrybuuje kapital wewnatrz kraju ale go nie wywozi. Przyjmujac, ze jest on z grubsza taki jak zadluzenie zagraniczne otrzymamy wynik, ze zadluzenie calkowite stanowi obecnie okolo 167% PKB co jest wynikiem alarmujacym jesli spojrzymy na obecny, znizkowy trend zmian PKB.Jesli chcemy sytuacje naprawic to pierwszym krokiem powinno byc zwiekszenie PKB drugim zas zahamowanie wzrostu i zmniejszenie dlugu zagranicznego. Zauwazmy, ze przy obecnym PKB jeden dzien pracy wnosi przecietny wklad wynoszacy okolo 1 176 471 uncji zlota /dziennie. Polska ma bowiem tylko 255 dni roboczych (365 - 60 swiat - 50 wolnych sobot). Jest to ewenement jesli porownamy z USA gdzie mamy swiat panstwowych tylko 10 (niektore nie obchodzone we wszystkich stanach) i tyle samo wolnych sobot. Jesli przesuniemy wszystkie swieta wypadajace w srodku tygodnia na niedziele (jak w USA) oraz zlikwidujemy wolne soboty (tak jak to bylo w czasie PRLu i II RP) to zyskamy 110 dni roboczych o wartosci 129 411 810 uncji zlota. Ta suma stanowi okolo 43% obecnego PKB. Jej dodanie do obecnego stanu PKB powinno podniesc go o 24% a wiec odwrocic trend spadkowy. Jest to calkowicie racjonalne rozwiazanie gdyz zmierza w kierunku wzrostu dochodu panstwa zamiast obecnego rozwiazania, ktore operuje podwyzszaniem podatkow i oplat. Takie rozwiazanie jest kontr-produktywne gdyz zabiera pieniadze z rynku co w efekcie spowalnia ekonomie kraju. Zauwazmy bowiem, ze podatki z zasady ida na pokrycie kosztow szeroko rozumianych uslug panstwowych a nie na rozruch produkcji i wytwarzania kapitalu. Jest to tez zgodne z zaleceniami Najwyzszego, ktory jak wiemy pracowal szesc dni nad budowa swiata i siodmego, ostatniego dnia tygodnia czyli w niedziele, odpoczywal kontemplujac wyniki swojej pracy. Radzilbym takze uzupelnic ta modyfikacje tygodnia roboczego przez dewaluacje PLN (poki jeszcze mozemy to zrobic- po wejsciu do sfery euro staracimy kontrole nad swoja waluta) o okolo 100%. Obecnie cena zlotej monety o wadze 1 uncji wynosi w NBP 4821.48 PLN/oz. Wystarczy podrozyc cene zlota do powiedzmy rownej liczby 10 000PLN/oz aby uzyskac dewaluacje o 107.41%. Obnizy to ceny pracy w Polsce i ulatwi eksport towarow oraz rozbudowe zakladow przemyslowych w kraju. Zahamuje to tez import towarow z zagranicy, ktory stanowi powazne zrodlo wycieku kapitalu. Te dwa posuniecia moga uratowac Polske od nadchodzacej katastrofy gospodarczej typu greckiego ale nie sa one jedynymi krokami jakie bym zalecal. Czesc reform podalem juz uprzednio i do nich kieruje Szanownych Czytelnikow : http://bobolowisko.blogspot.com/2010/03/uniwersalna-proteza-ludowladstwa.html, http://bobolowisko.blogspot.com/2010/03/uniwersalna-proteza-powszechnego.html , http://bobolowisko.blogspot.com/2010/02/uniwersalna-proteza-zlotego-standardu.html.
Osobiscie radzilbym Grekom po prostu oglosic niewyplacalnosc. Co najwyzej groziloby im to tym, ze nie beda mogli dalej kupowac towarow za granica na kredyt. Swego czasu taka decyzje podjal Hitler czym zapewnil sobie doskonala koniunkture i pelne zatrudnienie obywateli przez pare nastepnych lat. Malo jednak kto z moich tutejszych znajomych zdaje sobie sprawe, ze Nasza Umeczona Ojczyzna znajduje sie w nie mniejszym zagrozeniu finansowym niz Grecja czy inne kraje PIIGS. Polacy od dwudziestu ponad lat zyja powaznie ponad stan a caly inters kreci sie wylacznie dzieki temu, ze rzad wyprzedaje kolejno wszystko co tylko znajduje nabywcow. Niestety nawet tak bogaty w rozne zasoby kraj jak Polska ma ich tylko skonczona liczbe i wlasnie dobiega konca ich asortyment. Spojrzmy na wykres przedstawiajacy produkt krajowy brutto (PKB) Polski w latach 1980-2010. Jest to praktycznie wykres najnowszej historii Polski.Jak widzimy , wykres PKB(t) zaczyna sie pod koniec zapasci gierkowskiej, kiedy to, podobnie jak teraz, dla splacenia dlugow wyprzedawano wszystko co sie dalo z sprzedac w owej dziesiatej potedze przemyslowej swiata. Na to wszystko nalozyly sie zamieszki wywolane przez powstajaca "Solidarnosc" oraz wewnetrzna walka w o wladze w PZPR. Stan wojenny nieco poprawil sytuacje (wzrost w latach 1980-85) ale proba normalizacji gospodarczej zostala przerwana wprowadzeniem blokady ekonomicznej przez prez. Reagana. To zagwarantowalo kolejny spadek PKB. Rozwoj kraju rozpoczal sie dopiero po ustaleniach okraglo-stolowych w 1990r.. Luzniejsza polityka gospodarcza (plan Wilczka), wymiana waluty, prywatyzacja i wyprzedaz majatku narodowego zaowocowaly przyjemnym wzrostem PKB od poziomu 200 mln uncji zlota w r.1992 az do poziomu 700 mln. uncji zlota w r. 2002. Wzrost ow wynosil okolo 23% rocznie co bylo wynikiem bardzo dobrym { (700-200)/200/(2002-1991)}. Niestety nastepne lata wykazaly, ze uklad osiagnal juz granice swoich mozliwosci czego dowodzily "fluktuacje krytyczne" pomiedzy poziomem 600 mln a 700 mln uncji zlota. Silnik polskiej gospodarki nie dal po prostu rady aby uciagnac caly ciezar pasozytnictwa IIIRP i od roku 2007 czyli praktycznie od poczatku aktualnych rzadow PO uklad sie gospodarczo zapada z szybkoscia okolo 19 % rocznie { (700-300)/700/(2010-2007)}. Tyle jesli chodzi o faktyczny stan naszej "zielonej wyspy". Omawiam ten wykres szczegolowo bowiem doswiadczenie z obcowania z moimi Szanownymi Kolegami Blogerami nauczylo mnie, ze nie umieja oni z reguly poslugiwac sie wykresami ani tez je interpretowac. Byc moze mam do czynienia z humanistami ("Boze miej nas w swojej opiece! Dostalismy sie w rece humanistow" (Mandelsztam)) albo sa to skutki zredukowanego nauczania nauk scislych. Tak czy inaczej wykresy a nie daj boze jeszcze jakies wzory absolutnie nie przechodza do swiadomosci moich czytelnikow czy rozmowcow dzieki czemu rzadowi ekonomisci moga im wcisnac praktycznie wszystko. Spojrzmy teraz na druga plansze, na ktorej przedstawiony jest polski dlug zagraniczny. Wynosi on okolo 250 mln uncji zlota. Jesli przyjmiemy, ze jest on oprocentowany w wysokosci 5% rocznie to sama obsluga dlugu, bez splat kapitalu, jest rownowazna okolo 389 ton zlota na rok. Tyle wiec wynosi kapital jaki wyplywa z Polski rocznie zagranice. Polska istotnie jest bogatym krajem ale nawet najbogatszy kraj nie moze dlugo utrzymac takiej straty kapitalu. Zadluzenie zagraniczne stanowi obecnie okolo 83% PKB {=250/300 }. Nie wiem ile wynosi obecny dlug wewnetrzny (czyli obligacje skarbowe wykupione przez inwestorow wewnatrz kraju). Jest on mniej grozny gdyz dlug wewnetrzny tylko redystrybuuje kapital wewnatrz kraju ale go nie wywozi. Przyjmujac, ze jest on z grubsza taki jak zadluzenie zagraniczne otrzymamy wynik, ze zadluzenie calkowite stanowi obecnie okolo 167% PKB co jest wynikiem alarmujacym jesli spojrzymy na obecny, znizkowy trend zmian PKB.Jesli chcemy sytuacje naprawic to pierwszym krokiem powinno byc zwiekszenie PKB drugim zas zahamowanie wzrostu i zmniejszenie dlugu zagranicznego. Zauwazmy, ze przy obecnym PKB jeden dzien pracy wnosi przecietny wklad wynoszacy okolo 1 176 471 uncji zlota /dziennie. Polska ma bowiem tylko 255 dni roboczych (365 - 60 swiat - 50 wolnych sobot). Jest to ewenement jesli porownamy z USA gdzie mamy swiat panstwowych tylko 10 (niektore nie obchodzone we wszystkich stanach) i tyle samo wolnych sobot. Jesli przesuniemy wszystkie swieta wypadajace w srodku tygodnia na niedziele (jak w USA) oraz zlikwidujemy wolne soboty (tak jak to bylo w czasie PRLu i II RP) to zyskamy 110 dni roboczych o wartosci 129 411 810 uncji zlota. Ta suma stanowi okolo 43% obecnego PKB. Jej dodanie do obecnego stanu PKB powinno podniesc go o 24% a wiec odwrocic trend spadkowy. Jest to calkowicie racjonalne rozwiazanie gdyz zmierza w kierunku wzrostu dochodu panstwa zamiast obecnego rozwiazania, ktore operuje podwyzszaniem podatkow i oplat. Takie rozwiazanie jest kontr-produktywne gdyz zabiera pieniadze z rynku co w efekcie spowalnia ekonomie kraju. Zauwazmy bowiem, ze podatki z zasady ida na pokrycie kosztow szeroko rozumianych uslug panstwowych a nie na rozruch produkcji i wytwarzania kapitalu. Jest to tez zgodne z zaleceniami Najwyzszego, ktory jak wiemy pracowal szesc dni nad budowa swiata i siodmego, ostatniego dnia tygodnia czyli w niedziele, odpoczywal kontemplujac wyniki swojej pracy. Radzilbym takze uzupelnic ta modyfikacje tygodnia roboczego przez dewaluacje PLN (poki jeszcze mozemy to zrobic- po wejsciu do sfery euro staracimy kontrole nad swoja waluta) o okolo 100%. Obecnie cena zlotej monety o wadze 1 uncji wynosi w NBP 4821.48 PLN/oz. Wystarczy podrozyc cene zlota do powiedzmy rownej liczby 10 000PLN/oz aby uzyskac dewaluacje o 107.41%. Obnizy to ceny pracy w Polsce i ulatwi eksport towarow oraz rozbudowe zakladow przemyslowych w kraju. Zahamuje to tez import towarow z zagranicy, ktory stanowi powazne zrodlo wycieku kapitalu. Te dwa posuniecia moga uratowac Polske od nadchodzacej katastrofy gospodarczej typu greckiego ale nie sa one jedynymi krokami jakie bym zalecal. Czesc reform podalem juz uprzednio i do nich kieruje Szanownych Czytelnikow : http://bobolowisko.blogspot.com/2010/03/uniwersalna-proteza-ludowladstwa.html, http://bobolowisko.blogspot.com/2010/03/uniwersalna-proteza-powszechnego.html , http://bobolowisko.blogspot.com/2010/02/uniwersalna-proteza-zlotego-standardu.html.
- nissan - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz