Grześ ma powód do zmartwień
W związku z tym, że najbardziej palącym problemem naszego nadal jeszcze niedojrzałego do najwyższych standardów europejskich społeczeństwa, ponownie są tak zwane związki partnerskie, znów możemy z zapartym tchem śledzić, co dokładnie na ten temat sądzą elity oraz przypadkowi wyborcy.
Jeżeli więc tylko media nie skupią się na jakimś poślednim zagadnieniu zastępczym typu: rosnące bezrobocie i ceny, niewybudowane drogi czy podejrzenia o mafijne źródło finansowania Platformy, na pewno niedługo zgodnie będziemy skakać z radości słysząc , że jakiś Gracjan i Stefan mogą wspólnie cieszyć się takimi samymi przywilejami, jak staromodny i zapyziały związek małżeński.
Nie będę teraz rozwodził się nad całością zagadnienia i prezentował szerzej swoich poglądów. Jasne jest bowiem chyba dla każdego, że jako osobnik niesympatyzujący z partiami reprezentującymi awangardę intelektualną naszego społeczeństwa - PO (bardziej), SLD (ździebko mniej) – w swej zaściankowej ciasnocie umysłowej uważam na pewno, że małżeństwo i płynące z niego przywileje należą się tylko związanych nim kobiecie i mężczyźnie. Jeżeli więc ktoś ma pecha (lub szczęście, nie wnikam) planować wspólne życie z osobą tej samej płci, już zamężna kobietą, parką przyjaciół czy po prostu kimś niezainteresowanym związkiem małżeńskim, musi ponieść tego konsekwencje.
Mniejsza więc z moimi fobiami i konserwatywnymi uprzedzeniami.
Znacznie ciekawsze jest, jakie w związku z tym tematem katusze musi przechodzić Wielce Czcigodny Stefan Konstanty Myszkiewicz-Niesiołowski. Jak dowiaduję się z lektury Gazety Wyborczej, wicemarszałek raczył był stwierdzić w Radiu ZET, że „Chodzi o bardzo agresywną i natrętną promocję homoseksualizmu.” Czyli z pozoru sprawa wydawała się jasna: etatowego Konserwatystę z Klasą Gowina poprze etatowy Głos Ludu Niesiołowski i Platforma podzieli się na uosabiane przez wyżej wymienionych skrzydło zachowawcze oraz na postępową większość reprezentowaną prze kogokolwiek – strzelam: na przykład Agę Pomaskę.
Jednak nie. Okazuje się, że sprawa jest trochę poważniejsza.
Udowodniły to wczorajsze „Fakty” (11m15s). Tam zgodnie z rolą Gowin klepał mantrę pod elektorat prawicowy, ale oponował mu właśnie nie kto inny, jak Stefan Niesiołowski. Było więc to naprawdę zaskakujące nie tylko w kontekście świeżego przecież cytatu z Radia ZET. Tak niespodziewany głos ze strony lubiącego snobować się na przeciwnika obyczajowych nowinek wicemarszałka musi oznaczać, że faza udawania wewnątrzpartyjnego boju z prawym i lewym skrzydłem zostanie skrócona do niezbędnego minimum i PO da szybko jasny sygnał, że poprze starania o legalizację związków partnerskich.
Wynika stąd, że solidny fundament sukcesu wyborczego w 2007, czyli lewicowy elektorat tej oficjalnie centroprawicowej partii straci poważny argument, by powrócić do swojej umiłowanej, eselowskiej partii-matki. Tak więc rozdający jabłka Grześ powinien powoli godzić się z myślą, że jednak wajcha nie została jeszcze przełożona i lud nadiślański nadal pokłada nadzieję nie w nim, ale w Donku i jego sprawdzonej kompanii.
Filed under: dywagacje, Internet, koalicje, lewica, media, mniejszości, polityka, Polska, społeczeństwo, ustroje, wybory
![](http://stats.wordpress.com/b.gif?host=dzierzba.wordpress.com&blog=412543&post=1773&subd=dzierzba&ref=&feed=1)
- dzierzba - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz