POłapka i przegniły fundament.

avatar użytkownika jwp

Kiedy wreszcie wygramy wojnę, to jeśli o mnie chodzi, z Polaków, Ukraińców i tego, co się wokół obija, można zrobić rąbankę. Niechaj będzie, co ma być. Ale obecnie chodzi o to, aby utrzymać w spokoju, porządku, pracy i dyscyplinie prawie 15 milionów wrogiego narodu, który organizuje się przeciw nam - Hans Frank. 

Ze względu na złożoność tematu, która nie mieści się w ramach krótkiego blogerskiego tekstu, zabraknie w nim wielu istotnych elementów i kontekstów, dufam jednak, iż każdy z czytelników posiada niezbędną wiedzę historyczną i zbiór własnych doświadczeń by wiele rzeczy sobie dopowiedzieć.

Fundament PRL-u.

Jednym z fundamentów możliwości powstania i funkcjonowania PRL-u było niewątpliwie zwykła ludzka potrzeba spokojnego życia, pełnej spiżarki i bezpiecznej przyszłości rodziny. Obietnice i propaganda ówczesnej władzy nie różniła się zapewne wiele od tego czym poczęstowali by nas inni władcy, gdyby tylko zarządzali Polską. Po setkach lat zniewolenia Polacy w sposób znacznie ograniczony i pod czujnym okiem Wielkiego Brata ze Wschodu mogli odbudowywać kraj zrujnowany przez zabory i wojnę. Żaden naród nie jest monolitem, nawet w obliczu największych tragedii, prędzej czy później wracają zarówno naturalne podziały jak i te zarządzane przez aparat władzy. Odzyskanie „niepodległości” stawiało Polaków przed trudnym wyborem, złożyć broń i w sposób pokojowy walczyć o niepodległy byt, czy też za wszelką cenę stawiać opór narzucone z Moskwy władzy, nie bez znaczącej roli Zachodu. Zdrady, a właściwie zimnej kalkulacji byłych aliantów. Różne były te wybory i różna cena lub korzyści. Odrzućmy przeciwstawne postawy. Zastanówmy się nad Polakami, którzy marzyli o własnym M-2, dobrej pracy i szkole dla dzieci. Nie możemy mieć przecież pretensji do ludzi chcących w godny sposób przeżyć swoje życie i jako tako urządzić swoje dzieci. To akurat kolejny problem, iż każde pokolenie za cenę swoich wyrzeczeń i ciężkiej pracy pragnie zabezpieczyć przyszłość swoich następców, wierząc, że ich los będzie już o niebo lepszy. Jak to zresztą obiecywała Partia za PRL-u i jest to też współczesny język lewicy oraz PO - „Wybierzmy Przyszłość”. Chętnie, ale jaką. Tę zgotowaną nam przez komunistów, czy taką, jaką w krótkiej perspektywie ostatnich lat zagwarantowała nam PO ze współczesną polityczną prostytutką PSL-em.

Do końca PRL-u większość obywateli w trudzie i znoju budowała swoją Polskę, nie można lekceważyć tego co naszymi rękami zbudowaliśmy, gdyby nie braterska pomoc jaką dostarczaliśmy np. Wietnamowi i haracz jaki przyszło nam płacić Sowietom oraz socjalistyczna gospodarka, której to gorącym orędownikiem był wybitny ekonomista Leszek Balcerowicz, gdyby nie pazerność partyjnych kacyków i ciche przyzwolenie na kradzież państwowego mienia, gdyby nie to wszystko, to przy przyjęciu Planu Marshalla nie byłoby najgorzej. Nie po to jednak podbija się kraj, tak ważny w Europie, by dogadzać jego mieszkańcom. Polska zawsze była w kręgu zainteresowań sąsiadów jako doskonałe przedpole i przyczółek do ewentualnych podbojów w kierunku wschodnim lub zachodnim. To między innymi powodowało, iż nie wycięto nas w pień. Oczywiście azjatycka mentalność i zarazem filozofia, czy też strategia podbojów doprowadziła do zagłady znacznej części Narodu Polskiego, w tym elit. Część z nich ocalała idąc na współpracę z zaborcami, a później z okupantem. To między innymi oni oraz olbrzymia grupa „nowych elit” pełniła role wyznaczone im przez sowietów. To oni zarządzali Polską niczym ekonom folwarkiem z nadania Pana. To właśnie beton na którym budowano PRL. Jednak by wznieść mury niezbędny jest fundament. Tym fundamentem był każdy obywatel, ale najistotniejszym byli szeregowi członkowie partii oraz skuszeni apanażami tzw. bezpartyjni fachowcy. Nie oni podejmowali decyzje, nie na nich spoczywa odpowiedzialność za wszystko co złe stało się w Polsce po II Wojnie Światowej. Oni nie mieli być objęci „dekomunizacją”. Racja, dekomunizacją nie, ale to nie cisi wielbiciele PZPR-u powinni po 1989 roku po raz kolejny dać się wylać jako fundament III RP, a właściwie kontynuacji PRL-u. Konformizm większości Polaków w sytuacji gdy komuniści bezkrwawo „oddali” władzę jest porażający. Z jednej strony gotowi zacisnąć pas by przejść przez trudny okres transformacji ustrojowej, a z drugiej zaślepieni perspektywą szybkiego „najedzenia się” straciliśmy konieczną czujność, po raz kolejny daliśmy się uwieść władzy. „Do Pracy Rodacy” - zakrzyknęła „Nowa Ludowa Władza”, a my jak pokorne baranki ruszyliśmy na pierwszą linię, na front walki o „Wspólną, Świetlaną Przyszłość”. Proces przygotowania do objęcia władzy przez komunistów w Polsce i tworzenie jej zaplecza trwał już przed II Wojną Światową jak i w jej trakcie, było to proces dokładnie przemyślany i starannie przygotowany. Jego wdrażanie momentami chaotyczne było jednak w przeważającej części doskonale uporządkowane, łącznie z przygotowaniem przynęty dla potencjalnych szeregowych członków partii, przyszłych aparatczyków, sojuszników ze świata nauki, sportu i kultury oraz zwykłych „wyborców”. Mysz widzi zarówno ser jak i pułapkę, wie, że ser jest jej niezbędny do przeżycia, nie zdaje sobie jednak sprawy czym jest pułapka. Od ludzi można jednak wymagać znacznie większej świadomości i oceny sytuacji. Przy założeniu pewnego marginesu nieświadomości społecznej, ciemnoty, braki edukacji i wiedzy oraz tzw. „syndromu obozu koncentracyjnego”, polegającego na nierozważnym i nadmiernym w stosunku do możliwości zaspokojeniu głodu, co może być okupione co najmniej dolegliwościami układu trawiennego, a przy zbyt wielkiej determinacji zaspokojenia głodu za wszelką cenę przy wyłączonym myśleniu nawet zgonem delikwenta. I tak też się działo z wieloma spragnionymi wolności i stabilizacji Polakami. Krótka perspektywa jaką obrali powodowała, iż nie widzieli konsekwencji swojego postępowania, wyborów, lub też świadomie nie chcieli widzieć, często też kalkulowali to jako cenę za swoje marzenia lub ambicje. Nie jest to jednak usprawiedliwienie, a jedynie próba zrozumienia sporego jednak poparcia dla PZPR i jej następców w postaci partii lewicowych, ale też UW, AWS i PO. Często słychać głosy o różnych uwarunkowaniach tychże wyborów, a to trudna sytuacja, rodzina wielodzietna, czy szantaż, zastraszenie, przymus. To skąd się wzięli Ci Niezłomni, Ci, którzy walczyli z narzuconą nam władzą w mniej lub bardziej czynny sposób. Najlepiej byłoby zapisać ich do grupy tzw. „oszołomów”. Skoro wieli Polaków choć zniewolonych potrafiło zachować wiarę i godność, to nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tych co wybrali flirt z komunistami, nie ważne czy jako wyborcy, czy jako szeregowi członkowie partii, czy też jako aktywni działacze, funkcjonariusze partii i służb. To jest ich wybór, ich grzech i wina, tylko konsekwencje i kara powinny być różne. W czasach gdy AK-owcom wyrywano paznokcie i miażdżono genitalia szufladami UB-eckich biurek, inni mieli więcej złota w modnych „złotych zębach” niż Federalna Rezerwa w Fort Knox.  Dekomunizacja powinna się dokonać nie tylko w obszarze bezpośredniej władzy, powinna dokonać się w całym społeczeństwie. Bo oto mamy nie tylko taką sytuację, iż władzę ustawodawczą i wykonawczą sprawują w najlepsze byli członkowie władz i PZPR oraz funkcjonariusze i współpracownicy służb, są oni także osadzeni w całej gospodarce, kulturze, nauce, sporcie, od góry do dołu. Jak za najlepszych lat PRL-u przy wsparciu swoich dawnych wyborców, szeregowych członków, ich rodzin, następnych pokoleń zarówno zwykłych koniunkturalistów, konformistów jak i całych rzeszy oddanych sprawie użytecznych idiotów. I tu rodzi się pytanie – czy można budować niepodległą i demokratyczną, przy całej ułomności demokracji, Polskę, gdy co najmniej 60% czynnych wyborców nie wyszło z PRL-u. Bo niby gdzie mieli pójść, jak im tam było mniej lub bardziej dobrze, a władza zawsze potrafiła dać alibi im wyborom, a to zwalając wszystko na reakcyjne podziemie, stonkę, nieurodzaj, bumelantów, kapitalistów lub jak trzeba było uderzyć się w pierś, przyznać do błędów i wypaczeń oraz oczyścić i zewrzeć szeregi na kolejne lata zaorywania Polski i mózgów jej obywateli. Kim „robić” Naszą Polskę, jak elit prawie nie ma, bo nie wspomnę nawet o tych z salonu na ruskiej karmie, młodzież odciągnięto do Polski globalnym stylem życia, a tak samo jak za PRL-u więcej czasu zajmuje nam zapieprzanie w robocie by uregulować bieżące płatności i raty. A tak naprawdę plazma tak samo jak RUBIN jest tylko urządzeniem do odbioru sygnału telewizyjnego. Prawdziwy świat jest wokół nas, a nie w promocyjnym pakiecie „N-ki”, gwarantującym wlewanie się nam GóWna przez całą dobę. Nie ma podwórek, sąsiedzi są sobie obcy, a nawet wrodzy, dzieci nie uczą się historii i nikt się jakoś nie buntuje.

Nic o nas bez nas - by chronić i służyć.

Buduje się Polskę wbrew zdrowemu rozsądkowi i kanonom sztuki murarskiej na przegniłym fundamencie rodem z poprzedniej epoki. Jednakowoż realnej władzy i wpływowym grupom interesu dokładnie o taką Polskę chodzi, po wyprzedaży majątku narodowego za bezcen, ruinę jaka pozostanie zawłaszczą w ramach odszkodowań za utracony i znacjonalizowany majątek..., sami wiecie kto.

Trudno rozsądzić kto jest groźniejszy dla Narodu, czy naiwniacy, użyteczni idioci, ślepi wyznawcy idei czy też zawodowcy i najemnicy. Warto jednak zwrócić uwagę na fakt, iż to właśnie aparat władzy wraz ze służbami potrzebują tych pierwszych jak kania dżdżu. Ktoś musi bowiem ich wybierać, popierać i pracować na ich niemałe apanaże. Wiadomym jest, że ilu ludzi tyleż metod pozyskiwania ich do współpracy, do tworzenia zaplecza władzy. Temu talon, innemu wczasy w Bułgarii, a jeszcze innemu stanowisko kierownicze albo udział w myśliwskich biesiadach. Cena jest różna, efekt jeden. Mylą się jednak Ci, którzy sądzą, iż układ jest taki prosty. To właśnie Ci, którzy widzą ser, ser, który przesłania im pułapkę.

Nic nie dzieje się bez wiedzy i udziału służb, nie mówię oczywiście o porannej ablucji. Jednak to nie służby rządzą i dzielą, ani też politycy. Są jedynie wykonawcami woli i realizatorami dalekosiężnych planów międzynarodowych grup finansowych. Mają dużą swobodę działania, oni zastawiają pułapki w które każdy prędzej czy później wpada. Dotyczy to zarówno jednostek, grup społecznych i całych nacji. Skupmy się jednak na partiach politycznych. Nikt przy zdrowych zmysłach i jako takiej, choćby życiowej wiedzy i doświadczeniu nie uwierzy w samodzielny byt partii politycznych i ich niepokalane poczęcie. Lewa strona to nowoczesna kontynuacja zwasalizowanej wobec Sowietów PZPR. PSL to firma rodzinna - gminna. UW, czy AWS to doskonale kontrolowane projekty służb by stworzyć pozory demokracji i pozostawić wpływ na niejako zbuntowaną część społeczeństwa. AWS to kolejny projekt typu - wentyl bezpieczeństwa, który miał skanalizować niezadowolonych z rozwoju sytuacji w Polsce. Wszystko to oparte o tych, którzy za PRL-u z mniejszym lub większym oddaniem służyli władzy ludowej oraz byłych i obecnych członków Solidarności i jej sympatyków. A za ich plecami TW, towarzysze, oficerowie i generałowie. Nawet tzw. „kanapowe partie” były doskonale spenetrowane i sterowane przez służby. Nie wspominając o świetnym skanalizowaniu i zabezpieczeniu odcinka wiejskiego przez Samoobronę, oczywiście na pewien czas. Nie ma takiej partii, która ma czysto w obejściu. W PiS-ie od samego początku ryją krety, mniej lub bardziej skutecznie. Owszem, bracia Kaczyńscy brali udział w Okrągłym Stole, ja też czasem przechodzą koło masarni, ale nikt nie krzyczy żem rzeźnik. Jako jedyna partia PiS na razie jest nie do rozbicia, wahają się sondaże, nagonka medialna sięga Himalajów PRL-owskiej propagandy, podkładane świnie, agenciki i pseudo-afery nie są w stanie skruszyć tego monolitu. Dlaczegóż to, ano ponoć ryba psuje się od głowy, a w przypadku PiS- głowa jest zdrowa i bez skazy. Niewielu z nas poradziłoby sobie z traumą jaką los zgotowała Jarosławowi Kaczyńskiemu i nie chodzi tylko o śmierć najbliższej osoby i innych bardzo bliskich. Tu chodzi o to co się dzieje wokół Jarosława Kaczyńskiego, seans nienawiści generowany przez zadaniowanych dziennikarzy, artystów, partyjniaków i tzw. „zwykłych zatroskanych” słuchaczy choćby Szkła Skontaktowanego ze Służbami byłby dla wielu z nas ponad miarę naszych sił. Gdzie tam ćwokom typu Rasia, Grasia, Halickiego, Nowaka czy Tomczykiewicza do Jarosława Kaczyńskiego, to mali ludzie, podłego charakteru.

Po wykonaniu zadania przez UW-oli o „pięknym” solidarnościowym i konspiracyjnym charakterze, a w zasadzie po przerwaniu przez różne czynniki, często niezależne od służb, powołano na bazie i po linii cały ciąg „zdarzeń politycznych” z ich końcową, przynajmniej na dzień dzisiejszy emanacją służb jaką jest PO. Nie w całej swojej masie, ale w znacznej części. Nie ma zamiaru tego udowadniać, robili to wiarygodniejsi ode mnie, w oparciu swoją i ich wiedzą oraz własne doświadczenia twierdzę, iż projekt pod obecną nazwą Platforma Obywatelska, a PRL-owską – Front Jedności Narodu istnieje od dawna, jego ogólny zarys wraz z poprzedzającymi go etapami jest doskonale znany zarówno Kiszczakowi, jak i Jaruzelskiemu i wielu uczestnikom projektu „Nowy Fundament”.

Projekt ten zakłada w oparciu o sprawdzone na całym świecie metody zagospodarowania niezadowolonych jak i popleczników poprzedniego reżimu w ruchy społeczne, partie, organizacje pozarządowe stwarzające pozory demokracji. Będące jednak pod wpływem i pod kontrolą. Jednak zdarzają się tacy co się od razu lub po pewnym wymykają spod kontroli i zaczynają wietrzyć świństwo. Mamy już jednak „świadomą” część społeczeństwa, która przy wsparciu niezależnych mediów powie - Zdecydowane NIE parówkowym skrytożercom. To właśnie Ci, którzy po raz kolejny łyknęli ser. Może w dobrej wierze, może z potrzeby serca lub żołądka. Może wierzą, iż im się upiecze i zapłacą mniejszą cenę za kryzys ekonomiczny, że partia ich obroni. Są w tzw. „mylnym błędzie”. Ale to nie to jest najważniejsze, choć właśnie ta sytuacja pokazuje nam błąd założycielski III RP, a raczej nasz błąd, a ich plan. To po odzyskaniu części władzy, czy też części wpływu na władzę można naprawić używając mniej lub bardziej drastycznych środków. Mniej do ludeczków, bardziej to cyngli. Istotne dla Polski jest to, iż pułapka na Polaków to nie jest tak prosta jak na myszy.

POłapka.

Perfidia służb polega na tym, iż zastawiają pułapki również na swoich pracowników i współpracowników oraz tym bardziej na przedmiot swoich gier, a takim jest zarówno wyborca jak i członek oraz funkcjonariusz partyjny. Wydział wewnętrzny służb specjalnych to najbardziej obok przekupek zapracowana grupa ludzi. Przekupki oprócz handlu muszą jeszcze znać wszystkie plotki, część wymyślić, obrobić dupę czy komu trzeba czy też nie, a w razie czego wykończyć konkurencję lub oszukać klienta. Podobnie Panowie i Panie z WW. Zastawiając sieci musza też nieustannie prowokować i sprawdzać siebie i innych pracowników służb by uniknąć kompromitujących i niweczących plany wpadek, które nie tylko czkawką mogą się im odbić. Nie są przecież z wiadomych względów publikowane dane o śmiertelności i jej przyczynach wśród pracowników wszelakiej maści służb specjalnych, a rodzina nie dziwi się gdy ginie w górach zapalony taternik, lub żeglarz, a zarazem szanowany inżynier jakiejś tam firmy w której pracował. Tak jak na się haki gromadzą, tak też w przypadku każdego przedsięwzięcia, np. partii politycznej służby posiadają bardzo interesujące materiały o jej członkach i zwolennikach. Nic to sensacyjnego i nowego. Warto jednak o tym wspomnieć w kontekście ostatniego ciągu zdarzeń.

Niezakończone sądowymi wyrokami afery, to co wydarzyło się przed, w i po Smoleńsku, raport i sygnały Grupy ZEN, nowe inicjatywy blogosferze, pierwsze przed wyborami, a znacznie przed świętami „bombki”, choćby Mariusza Kamieńskiego, wszystko to i wiele rzeczy i sygnałów nie zauważalnych w sferze świadomości przez przeciętnego zjadacz chleba, a przesyłanych w komunikatach podprogowych wskazuje, iż są przymiarki, a gdzie przymiarki tam i nowy garnitur. I to nie dla obecnej władzy, dla jej mutacji lub zastępców z innego niż Sowieckie nadania. W PO są ludzie tak różni jak kwiaty na polnej łące. Jedne piękne, inne brzydkie, jedną pachną, inne śmierdzą. Są chwasty i mnóstwo zwykłej trawy. Wiele to samosiejki, ale równie wiele to wyselekcjonowane przez siewcę ziarna i rośliny. Jak się przyjrzeć przeszłości polityków PO to wniosek nasuwa się jeden, łączy ich nie idea, nie wizja Polski. Choć może się mylę. Łączy ich idea geszeftu, wizja Polski jako folwarku dla „nowychpolskich”, łączy miłość do mamony, władzy i nienawiść do Patriotyzmu, Historii, Tradycji, Narodu, do Polski. W końcu są starannie dobrani, jedni za ich wiedzą, inni przekonani o swoim suwerennym wyborze. Zapominają jednak, iż są tylko pionkami w grze. Śmieszą mnie te zachwyty, już nawet nie nad Prezydentem, czy Premierem, a nad Schetynami, Gradami, Nowaliami oraz wzajemne uwielbienie połączone z samouwielbieniem. Określanie ich mianem matołów, debili czy ja kto sobie życzy obraża tylko ludzi podpadających pod takie definicje. To pospolite szumowiny społeczne i polityczne, to bękarty Nadzieżdy i Ilicza chorego na syfilis. To pętaki co się kręcą wokół i tak poranionej i rozgrabione Polski by coś jeszcze ukraść dla mocodawców w zamian za obietnicę ciepłej posadki dla siebie i swoich dzieci choćby i w radzie nadzorczej spółki powstałej po prywatyzacji a` la Grad. Ten to dopiero wierzy w parasol ochronny służb, a jak się zwinie, to go z hukiem zatrzaśnie w jakimś miłym, bynajmniej nie hotelowym pokoiku. To amatorzy, tak zaślepieni chorymi ambicjami, miłością do dóbr materialnych dali się ograć bardziej niż ślepy w „kolory”. No cóż, nie ma co ich żałować, nie pierwsi i ostatni nabrali się na stare sztuczki, podobnie jak ich poprzednicy w PRL-u. Nie wiem czy już teraz, czy też jest inny plan, wiem jedno „bomba gumowa” została zrzucona i będzie się odbijać długo, aż do samego końca tej „formalnie służbowej formacji” jaką jest PO. To autodestrukcyjny ładunek wybuchowy, w każdej chwili można go zdetonować. Czy już teraz służby zdecydują się go odpalić by wyprzedzić ruchy innych frakcji, które mają apetyt zwiększyć swój wpływ na władzę. Nie nam sądzić i nie my bezpośrednio o tym zdecydujemy. Widać już gołym okiem jak się wilcy żrą. A, że przy okazji kłami rozszarpią swój twór, Platformę ze zbutwiałych desek, to dobrze. Gorzej, iż walka idzie o powrót lewicy od władzy. Jedna grupa próbuje zneutralizować lewicę poprzez przejęcie jej części aparatczyków i elektoratu do PO, inna broniąc swojego „lewego” interesu zgodzi się pomimo innego oficjalnego komunikatu na rządzenie wspólnie z PiS. Sowieci gotowi są nie powołać rządu w Polsce lub wręcz nie dopuścić do wyborów, sfałszować je lub unieważnić. Nie wierzycie, wasza sprawa. Przed 10 kwietnia 2011 roku też nie wierzyliście w...?, dalej nie wierzycie w determinację Sowietów. Gratuluję dobrego samopoczucia, może tak samo do czasu czuli się co wierzyli w Niemiecki Katyń. Ze Wschodu i z Zachodu otaczają nas umoczone po czubek głowy we krwi, barbarzyńskie w gruncie rzeczy Państwa i Narody, niemiecki i rosyjski, a i wśród nas, Polaków nie brakuje takich co za Judaszowe Srebrniki własną Matkę i Ojczyznę by sprzedali. Niektórzy już sprzedali, zaślepieni chciwością i blaskiem złota nie spostrzegli jednak kto im płaci. Tak płaci tylko Szatan, Zło Wcielone. A targów z nim nie ma i nie widzę takiego „Koguta” co Mirów, Rychów, Grzechów i Posiadaczy Toli na księżyc wywiezie lub umości ciepłą posadkę w Brukseli, co to się i tak niedługo rozpierdzieli z hukiem godnym głosu Trąb Jerychońskich. Trzeba było dokładnie Moskwy Panowie, a właściwie Synowie czytać ( nie od władców Moskwy, tylko do Mości Panów ) cyrograf, a tam jak w umowie bankowej małymi literkami stało - All included. Zbrodnia i Kara też.

Ja tam cierpliwie czekam na Trzecią Opcję, może Generał Polko i jemu podobni Polacy młodego pokolenia, polscy patrioci nie będą się bali wziąć odpowiedzialności z Polskę, jeden z największych, a dla mnie najważniejszy i najpiękniejszy Kraj na Świecie.

I tak mała podpowiedź na koniec, czy Stadiony to aby pomysł Donalda, może tylko ktoś z góry zadbał o miejsce do resocjalizacji dla..., właśnie dla kogo ?

A teraz z innej beczki.

P.S. Cóż z tego, iż coraz więcej młodych ludzi kończy studia lub co najmniej posiada licencjat, cóż z tego, iż czytają jaśnie oświecone gazety i wybałuszają gały na widok mędrców i idoli pokroju Wojewódzkiego i Majewskiego, a w niedzielę w Szkalowaniu Kontaktowym reprezentują ich już co prawda niezbyt młodzi metryką, ale młodzi na froncie walki o jedyną słuszną sprawę Waltera i Michnika. Ano nic. Nauka jak widać i lektura pogłębia tylko stopień wrodzonego debilizmu i nabytego zidiocenia. Wszystkim, tylko nie sobie, zarzucają ciemnotę i chamstwo. Sami poczęci na Czerskiej i Wiertniczej z nasienia Putina. 100% Polacy jak widać. Kochają Żydów i mniejszości seksualne, są feministkami bez względu na płeć, Generał Jaruzelski to dla nich 1-szy Prezydent III RP. To przyszłość PO i SLD, czyli jak przyszłość ?, żadna. Chleba z tego nie będzie, co najwyżej mięsko dla Gay Clubu.

napisz pierwszy komentarz