Dawno, dawno temu, za górami, za lasami, w "dzikim kraju" (cytując pewnego prominentnego działacza Platformy Obywatelskiej), był sobie Rzecznik Praw Obywatelskich, o którym wszyscy słyszeli. Śp. Janusz Kochanowski - przez jednych lubiany (tzw. zwolenników pięknej idei IV RP - trzeba przypomnieć, że był wybrany głosami zarówno Prawa i Sprawiedliwości jak i Platformy Obywatelskiej), przez innych traktowany z niechęcią (tzw. Salon, itp.). Co by nie powiedzieć o jego działalności, którą sobie cenię (oprócz kilku kontrowersji, tak jak ta ze szczepionkami na świńską grypę, ale tutaj życie prywatne zaważyło na przyjęciu takiego, a nie innego stanowiska), było o nim słychać, było go widać, rzucał pomysłami, interweniował w wielu sprawach, nawet proponował zmiany w Konstytucji (przemilczane przez mających inicjatywę ustawodawczą w tej sprawie). RPO powinien być przede wszystkim medialnym orędownikiem praw i wolności obywatelskich, tam zabiegać o posłuch, a to zadanie, jak się wydaje, Janusz Kochanowski wypełniał dobrze.

A teraz pytanie za sto punktów - czy ktoś wie, kim jest teraz Rzecznik Praw Obywatelskich, wybrany już prawie rok temu, po śmierci poprzedniego Rzecznika? Nie? Wydaje się, że go nie ma? No właśnie. Ja sam, który trochę polityką się interesuję, nie miałem zielonego pojęcia, kto aktualnie piastuje ten urząd. Musiałem zasięgnąć języka u źródeł - czyli na stronie internetowej polskiego ombudsmana, gdzie dowiedziałem się, że 10 czerwca 2010 roku w Sejmie została nań wybrana profesor Irena Lipowicz, na co wyraził zgodę Senat, a ślubowanie złożyła 21 lipca 2010 r.

Pani profesor jednak nie ma szczęścia do mediów albo po prostu nie stara się zdobyć ich poklasku. Jest to dość dziwne, zważywszy, że została wybrana przez jedynie słuszną władzę Frontu Jednoś... o, przepraszam, to znaczy PO, więc z definicji powinna być chwalona za większość działań. Nie neguję działalności pani profesor i nie twierdzę, że nie korzysta z licznych kompetencji przypisanych urzędowi, który sprawuje, być może jest o wiele bardziej aktywna niż Janusz Kochanowski (co jednak nie wydaje się prawdopodobne), ale jednym z największych atutów RPO powinna być medialność, umiejętność przekazania ważnych problemów szerszemu odbiorcy, zwracanie uwagi na istotne problemy związane z działalnością ombudsmana.

A może to celowy zabieg? Żeby nowy, nawet jeżeli wyznaczony przez jedynie słusznych Rzecznik Praw Obywatelskich tak bardzo się nie wychylał? Żeby pilnował swego nosa i nie przeszkadzał? Może to nowa polityka rządzących? Z IPN jest podobnie, ktoś tam zastępuje, ktoś tam kogoś wybiera, wszystko jakoś tak niemrawo, i tak to się ciągnie od śmierci Janusza Kurtyki. A dzięki temu IPN już nie przeszkadza tak bardzo jak kiedyś. Może o to samo chodzi z trzymaniem Rzecznika Praw Obywatelskich poza mediami?