Dzisiejszą notatkę mógłbym zacząć stwierdzeniem, że na program ten trafiłem przypadkiem, bo nie tylko w Wielkanoc, ale także w każdy inny dzień świąteczny mam tysiące ciekawszych rzeczy do robienia niż oglądanie telewizji. Mógłbym brnąć dalej tłumacząc, że dotąd nie miałem nawet pojęcia, czym jest to cudo, a nie przełączyłem kanału ponieważ nie chciało mi się schylać po pilota. Mógłbym też snobować się na dociekliwego analityka mediów, który lubi wiedzieć, jaką papką aktualnie karmi się elektorat; względnie twierdzić, że ubolewając nad upadkiem obyczajów biorę czasem na siebie ciężki obowiązek zaznajamiania się z bezeceństwami, przed czym należy niewinne duszyczki przestrzegać.
Każdą z powyższych wersji mógłbym śmiało tytułem wstępu rozwinąć, gdyby nie to, że XFactor włączyłem, bo wiedziałem, że to całkiem niezły sposób na poradzenie sobie ze zmęczeniem i nudą. I faktycznie, miałem rację, gdyby nie reklamy nawet nie wiedziałbym, kiedy półtorej godziny minęło. Nie będę jednak rozwodził się nad poziomem szczerzących zęby to kamer maluczkich marzących, że ich sława potrwa więcej niż te 5 minut. Zupełnie nie znam się na muzyce i nie mam pojęcia, kto faktycznie ma talent.
Piszę to wszystko ponieważ od pewnego czasu przymierzałem się do machnięcia tekstu o konformizmie, a wczoraj jeden z prowadzących wyskoczył z hasłem doskonale nadającym się na centralny punkt tego wywodu. Chodzi mi tutaj o Kubę Wojewódzkiego, który chcąc zobrazować krzywdzącą niesprawiedliwość jakiegoś porównania stwierdził mniej więcej, że przypomina mu ono stwierdzenie, że Jarosław Kaczyński jest mężem stanu, czyli jest po prostu wierutną bzdurą.
Oczywiście nie mam najmniejszego zamiaru polemizować z Wojewódzkim i dowodzić, że to nieprawda. Znam dziesiątki osób, które zgadzają się z taką opinią w stu procentach i wiem, że stanowią one nawet nie setnej część promila populacji podpisującej się pod nią obiema rękami. Co więcej uważam, że do wyrażania takiego sądu Wojewódzki miał pełne prawo.
Jedyną rzeczą, która razi mnie w tym tekście jest właśnie jego konformizm, ta tchórzowsko-populistyczna maniera szczekania na tych, którzy są etatowymi „złymi” różnych środowisk. Jasne jest bowiem, że szydzenie z Kaczyńskiego w TVN porównać można do jeżdżenia po Komorowskim czy Tusku w Radiu Maryja, albo na przykład do poniewierania XFactorem ogólnie, a Wojewódzkim w szczególności na różnych wannabe prawicowych blogach. Jest to więc łatwizna, której byle miernota podoła.
Mniejsza więc ze mną i z samym Kubą. Ma po prostu taki stosunek do Kaczyńskiego, jak ja do niego i tyle. Wolny wybór. Cały mój dzisiejszy wywód sprowadza się do czegoś innego. Mianowicie do stwierdzenia, że w dzisiejszych czasach faktycznie wszystko spsiało, skoro publika pieje z zachwytu myląc zwykły konformizm z odwagą.
Filed under:
dywagacje,
Internet,
media,
polityka,
Polska,
społeczeństwo
napisz pierwszy komentarz