To nie „bul” pozbawia nadziei

avatar użytkownika dzierzba
Od czasu słynnego wpisu do księgi kondolencyjnej w Ambasadzie Cesarstwa Japonii, jesteśmy świadkami ciągłych i bezpardonowych szyderstw z prezydenta Bronisława Marii Komorowskiego.  Wszelkiej maści komentatorzy i samozwańczy puryści językowej prześcigają się w udowadnianiu, że nie były to zwykłe błędy, ale dowody nieuctwa niespotykanego dotąd kalibru i skali.
Okrutna i bezimienna tłuszcza rechocze, zupełnie za nic mając sobie powagę urzędu, który pomazaniec czytelników Niezbędnika Inteligenta ku chwale trzeciej erpe tak radośnie piastuje. Sprawia to, że zaciera się prawie zupełnie granica między tym, co faktycznie powinno spontanicznie bawić osoby wykształcone, a knajackim gustem elektoratu partii wiadomej. Nie mówiąc już o tym, że sposobem tym debata publiczna zeszła na palone koty oraz kalane są ideały przyświecające naszej demokracji młodej.
Rację więc mają wszyscy twierdzący, że pisanie po raz setny o słynnym wpisie przestało już być śmieszne. Męczy raczej i żenuje.
Przychylając się do tej opinii chciałbym również zaapelować z tego miejsca o większą powagę. Przecież te paskudne błędy ortograficzne Prezydenta to tylko wierzchołek góry lodowej.
Koncentrując się na nich zupełnie zapominamy, że drobnostka ta jest zaledwie nędzną próbką znacznie potężniejszego, prezentowanego już wielokrotnie „kompromitacjogennego” potencjału tego osobnika; nieprawdopodobnej wręcz predylekcji do wygłaszania z pełną powagą zwykłych bzdur, frazesów i bufoniastych dyrdymałów.
Radzę o tym pamiętać każdemu, kto znów rozpędzi się by wyzwać go od nieprzewidywalnych i ośmieszających najwyższy urząd ignorantów tylko z powodu głupiego i w gruncie rzeczy niewinnego „bulu i nadzieji”.

 


Filed under: dywagacje, fun, media, polityka, Polska, społeczeństwo, słabe

napisz pierwszy komentarz