o J. K. * St. Janecki

avatar użytkownika nissan

Janecki: Kaczyński nie zwariował

09.08.2010
Damian Burzykowski, newspix.pl

Kaczyński przegrywa szanse na zwycięstwo w jakichkolwiek wyborach - alarmują komentatorzy i część polityków PiS. I tłumaczą postępowanie prezesa największej partii opozycyjnej osobistą traumą - pisze Stanisław Janecki, felietonista Faktu.


"Opętany żalem i żądzą rewanżu po stracie brata Kaczyński popełnia ponoć polityczne samobójstwo". Czy w prezesa PiS wstąpił demon samozagłady, czy prowadzi on jednak całkiem racjonalną politykę?
Najbardziej przerażeni tym, co robi Jarosław Kaczyński są politycy jego własnej partii. Ci z zaciągu z ostatnich lat. Ci starsi stażem, zwani zakonem PC, dobrze wiedzą, że Kaczyński już taki był. Na początku lat 90., gdy porzucił obóz Lecha Wałęsy. I pozostał taki przez około dekadę. Wtedy i przez następnych pięć lat był ostro antyestablishmentowy. A potem jego PiS wygrało wybory, zaś kandydat tej partii został prezydentem. Czy tę strategię da się powtórzyć?
Kaczyński zdaje się być przekonany, że albo PiS zdobędzie wszystko, albo wszystko przegra. I nie ze względu na ostrą bądź łagodną retorykę. Ale z powodu tego, że będzie anty-Platformą. Na każdym polu. Jest przekonany, że obecnie scena polityczna jest kompletnie zabetonowana. Że mamy do czynienia z taką sytuacją, jaka w przeszłości panowała w Japonii i Meksyku. W obu tych krajach przez kilka dekad rządziły bezideowe partie władzy.

I w Japonii, i w Meksyku partie władzy skupiały zarówno elektorat modernizacyjny, jak i wszelkiej maści oportunistów, uciekinierów z ugrupowań, które nie miały szans na rządzenie. Czyli wyborców tych partii łączyło wspólne koryto. Kaczyński diagnozuje obecną sytuację Polski jako powtórzenie tamtych wariantów. Tylko nie wierzy, że będzie to trwało aż kilka dekad. A przekonanie to czerpie z obserwacji światowego kryzysu, którego skutki będą coraz bardziej odczuwane w Polsce. Gdyby nie kryzys, wehikuł władzy wymyślony przez Tuska i liderów PO utrzymałby ich u steru rządów przez co najmniej 10 lat.
To, że Kaczyński tak ostro występuje w sprawie katastrofy smoleńskiej oraz przeciwko Komorowskiemu i Tuskowi ma podkreślać, że
teraz żaden PO-PiS nie jest już realny. Bo partia władzy, jaką jest Platforma, sama nigdy tej władzy nie odda ani się nią nie podzieli z silnym koalicjantem.
Z Platformą w jej obecnym kształcie, czyli w roli odkurzacza wciągającego wszystko, co znajdzie się w pobliżu,  nie można wygrać. Można tylko czekać i liczyć na to, że zniszczy się ona sama. Normalnie trwałoby to długo, ale mamy kryzys i procesy destrukcji mogą przyspieszyć.

W Japonii i Meksyku trzeba było wielkiego kryzysu społecznego, gospodarczego oraz politycznego, żeby partie władzy odsunąć od koryta. Dopiero kryzys sprawił, że oportuniści przestali w te partie wierzyć i to oni przeważyli szalę. Oportuniści uwierzyli tam, że można stworzyć nowe partie władzy i to się udało. Kaczyński sądzi, że w Polsce oportuniści nie porzucą tak szybko Platformy, bo PiS nic im nie zagwarantuje. Co najwyżej rozliczenie.
Oportuniści boją się partii Kaczyńskiego jak diabeł święconej wody. I zrobią wszystko, niezależnie od ostrej czy łagodnej retoryki prezesa bądź innych liderów PiS, żeby partia Kaczyńskiego nie miała zdolności koalicyjnej. Siła interesów tych, którzy przyssali się do PO, jest tak wielka, że sami działacze tej partii nie muszą wiele robić, żeby obrzydzać PiS i Kaczyńskiego. Te interesy są ulokowane w wielu sektorach biznesu (głównie w energetyce i sektorze paliwowym), w wymianie handlowej z Rosją, a wreszcie w mediach. Ludzie prowadzący takie interesy popierają PO, bo walczą o życie. Oni nigdy nie poprą PiS, bo to oznaczałoby założenie sobie stryczka na szyję.
Kaczyński ocenia, że jego stały elektorat to co najwyżej 32 proc. aktywnych wyborców. To oczywiście za mało, żeby rządzić samodzielnie po wyborach parlamentarnych i odsunąć PO od władzy. Na oportunistów liczyć nie może, więc bardzo ostrą retoryką próbuje pozyskać tych, którzy nie chodzą na wybory. Oni w większości są antyestablishmentowi. Tak bardzo, że nie wierzą w siłę własnego głosu. Kaczyński chce ich obudzić i z ich pomocą zyskać około 40-42 proc. głosów, co umożliwiłoby przejęcie władzy
Naiwnością jest przekonanie, że miękkie i spolegliwe PiS jest w stanie nie tylko wygrać z PO, ale i zneutralizować jej wpływy w państwie. Takie PiS mogłoby liczyć na 35 proc. głosów i grzanie opozycyjnych ław. Natomiast PiS jako anty-Platforma może przyciągnąć do urn nie głosujących niezadowolonych. Kaczyński wcale więc nie zwariował, a tylko wybrał optymalny z jego punktu widzenia wariant walki z PO i o odzyskanie władzy.

http://www.fakt.pl/Janecki-Kaczynski-nie-zwariowal,artykuly,79267,1.html

napisz pierwszy komentarz