Moją uwagę przyciągnął tytuł w GW
Coś się skończyło, coś pękło, przemknęło mi przez myśl. Czyżby GW przypomniała sobie dawne szlachetne porywy Niezłomnych w imię zasad, w obronie słabszych i postanowiła wesprzeć protestujących przeciwko monopolowi medialnemu i kneblowaniu głosów niewygodnych dla rządzących. Czyżby brała w obronę swoich nonkonformistycznych kolegów, mimo że nie zgadza się z nimi Wajda.
Na szczęście nie musiałem długo niepokoić się . Już w pierwszych słowach Kublik i Czuchnowskiego donosu okazało się, że to nie to żadna manifestacja w obronie wolności słowa tylko rozróba publicystów IV RP, którzy do mediów dostali się wraz z dojściem do władzy PiSu i teraz słusznie zostali usunięci. By wszyscy zrozumieli, włącznie z młodymi wykształconymi z wielkich miast, autorzy demaskujący niecną rozróbę tłumaczą:
"Pracę w mediach publicznych dostali nie za swój standard dziennikarski, ale dlatego, że ich poglądy odpowiadały PiS-owi, a przede wszystkim prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Teraz stracili pracę z tego samego powodu: poglądów politycznych, których nie potrafią i nie chcą schować, gdy są w pracy."
Oczywiście na tym nie można było poprzestać. Dalej poleciały życiorysy rzekomych zdaniem autorów wojowników wolności. By wczuć sę w klimat parę przykładów:
"Wojciech Cejrowski: Podróżnik z zacięciem prokatolickim i antygejowskim."
"Anita Gargas: Wykluczona po raz trzeci."
"Grzegorz Górny: współzałożyciel i naczelny konserwatywnego kwartalnika "Fronda". (...) W IV RP zasłynął współautorstwem odcinka magazynu "30 minut" (TVP 3) o złowrogiej roli agentury wojskowych służby specjalnych. Jako przykład "agentaWSI pod przykryciem" podał Piotra Nurowskiego z Polsatu. Po przegranym procesie, sąd orzekł, że za materiał Górnego telewizja będzie musiała przepraszać 15 razy przez dwa dni.
Katarzyna Hejke: Jej wykluczenie nie jest zbyt dotkliwe. (...) Dziś jest "tylko" wicenaczelną "Gazety Polskiej"i naczelną miesięcznika "Nowe Państwo".
Jacek Karnowski: do radiowej "Jedynki" trafił wraz z przejęciem mediów publicznych przez koalicję PiS-LPR-Samoobrona. Gdy potem PiS zawarł medialną koalicję zSLD, został szefem "Wiadomości", w kuluarach na Woronicza mówiło się, że za tą nominacją stał prezydent Lech Kaczyński. "Wiadomości" Karnowskiego intensywnie włączyły się kampanię prezydencką. Stracił posadę, gdy rada nadzorcza zawiesiła dwóch PiS-wskich prezesów TVP.(ta notka to majstersztyk, nie umiałem niczego pominąć)
Joanna Lichocka: (...)Latem 2010 r. współprowadziła debatę prezydencką Kaczyński - Komorowski. Zarzucano jej, że pytanie które zadała prezesowi PiS było z nim wcześniej uzgodnione. Zaprzeczała.
Jan Pospieszalski: (...)Ostatnio Pospieszalski gości w studiu zwolenników teorii o "zamachu smoleńskim". Zaprasza też dyskutantów, którzy mają poglądy odmienne od jego i pozostałych gości, ale ustawia ich w roli " chłopca do bicia".
Jacek Sobala: związkom z PiS zawdzięcza nominację na szefa radiowej "Jedynki"a potem "Trójki". (...) Chciał zrobić z "Trójki" mądre radio i dlatego stworzył nowe pasmo publicystyczne, które oddał niemal wyłącznie publicystom IV RP: Wildsteinowi, Ziemkiewiczowi i Sakiewiczowi.
Tomasz Sakiewicz: Szef otwarcie wspierającej rząd PiS "Gazety Polskiej" (...) W 2006 r. znalazł się w grupie prawicowych dziennikarzy, którzyw miejsce profesjonalnych radiowców zaczęli prowadzić "Sygnały dnia" w Jedynce. Protestujący przeciwko temu stracili pracę.Gdy nie sprawdził się w "Sygnałach", Sakiewicz dostał popołudniowe audycje w "Trójce". Równocześnie rozwijała się jego kariera telewizyjna. W sobotnie poranki widzowie TVP 1 mogli oglądać gow autorskim programie "Pod prasą" gdzie promował własny tygodnik i zapraszał bliskich sobie ideowo kolegów. (...) Często stoi u boku Jarosława Kaczyńskiego podczas jego publicznych wystąpień.
Bronisław Wildstein: wykluczany i przywracany.Z jego nazwiskiem i hasłem "moralnego wzmożenia" PiS szedł do władzy. W 2006 r.z namaszczenia prezesa Jarosława Kaczyńskiego został prezesem TVP. Symbolem uzdrawiania przez niego telewizji było zdjęcie z repertuaru filmowego serialu "Czterej pancerni i pies". Odwołany w lutym 2007 r. na otarcie łez dostał autorski program. Najpierw były to "Cienie PRL-u", potem "Bronisław Wildstein przedstawia". Tematyka: lustracja, dekomunizacja, agentura. W pakiecie samozachwyt autora, nie idący w parze z predyspozycjami do występów przed kamerą. Dzisiaj publicysta "Rzeczpospolitej". Tę notkę również umieściłem w całości wraz z bardzo ciekawym zdjęciem. Firmując tylko tych parę zdań Michnik przekreśla całą swoją chlubną przeszłość, jeśli taka była, bo zaczynam mieć wątpliwości.
Rafał Ziemkiewicz: najbardziej wykluczony. W szczytowym okresie jego kariery w mediach publicznych, widoku Ziemkiewicza można było spodziewać się nawet po otwarciu lodówki . Prowadził poranne programy w TVP Info, w radiowej "Jedynce "i TVP Historia. Miał też własny program - "Antysalon" co tydzień w niedzielę w TVP Info. Do mediów publicznych przyszedł, by - jak sam powiedział - "podnieść ich poziom". Realizował tam swoją monotematyczną pasję - krytykowanie "Gazety Wyborczej" (egzemplarz podarł przed kamerą) i jej naczelnego, Adama Michnika. (...) Zdjęcia innych "agentów PiSu", których tu nie wkleiłem są równie pięknie dobrane.
Nic dziwnego więc, że po zdemaskowanym przez Kublik i Czuchnowskiego tak oburzającego spektaklu pogrobowców PiSu czytelnicy, którzy "think" są oburzeni:
"nie wykluczeni a pisdziarscy. Szmalcowny PiS powinien w nagrodę i zasługi zatrudnić swoich pidziarskich działaczy w pis-think-tanku. Oczywiście będzie to bardziej tank niż think ale uroda pisdziarskich jest właśnie taka. Niech trują, kłamia, wylewają tyle pomyj ile chcą. Byle na własnych łamach. I tego im z całego serca życzę."
denerwuje się słusznie jeden z nich. Inny oburzenie potrafi ubrać w "par excellence"ostrą jak sierp ironię:
"Jest jeszcze drugie rozwiązanie - niech nauczają na ulicy. Polska ulica i polskie slumsy potrzebyją pedagogów w sweterkach /Cejrowski/, w sutannach /Sakowicz/ i garniturach /Pospieszalski/.
Polska ulica - zarówno bieda jak i patologia - nie znosi PiS-u /przynajmniej w moim mieście/.
Wykluczeni! Przybywajcie, nauczajcie i zdobywajcie wyborców. Oni leżą par excellence na ulicy."
Są też proste jak młot słowa ludu (aż Szymborskiej wzloty poetyckiej młodości przypominają się):
"Nareszcie zgniłe odpadki pisowskie znalazły swoje miejsce na SMIETNIKU !!!"
i indywidualne analizy dorobku:
"Gościo o nazwisku czysto polskim Wilsztejn może napisałem z błędem na antenie to był jakiś nie umyty zapocony jak stary satyr.Gościo o nazwisku Pośpieszalski no może był umyty ale śmierdziało nawet przez ekran faszyzmem i nienawiścią do ludzi inaczej myślących niż on."
Zwróćmy jeszcze uwagę na głosy podsumowujące:
Mają szczęście manifestanci, że teraz rządzą NORMALNI LUDZIE ! Za czasów Jarisia i Ziobry mogli by się spodziewać o 6 rano specjalistów z CBA tak jak to zrobiono z Blidą. W czasie rewizji módłby się wydarzyć jakiś wypadek .....
Tak to bywa z wiernymi slugami cierpiacymi na nadgorliwosc. Czy ci ludzie nie przewidywali TAKIEGO konca? A swoja droga trudno sobie wyobrazic w miare inteligentnych ludzi popierajacych tak utopijne, pelne archaizmow, oderwane od normalnego zycia poglady. Popularnosc za wszelka cene? Bo przeciez nie psychopatia...
Dobra, starczy.
Mamy już jasność, gdzie stoczyliśmy się? Zamiast analizy tego, czym uraczyła nas GW i jak zareagowali jej czytelnicy, wystarczy komentarz, którym próbowałem równać do przytoczonych głosów:
"A to bumelanci!
Ludzie pracy miast i wsi muszą powiedzieć im stanowcze NIE.
Nie chcemy takich. Do obozu pracy z nimi!"
Wszelkie skojarzenia są oczywiście zupełnie przypadkowe.
- dodam - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz