Gruba czerwona krecha
Piotr Francisze..., śr., 24/11/2010 - 17:27
Bez agresji, krytykowałem już wielokrotnie pana Bronisława Komorowskiego za różne słowa i działania. Z bólem wyznam, że w tamtych krytykach się nie pomyliłem. Ani o milimetr. Skąd więc ból? Ze świadomości, że pan Prezydent dopiero zaczyna serię błędów i niezrozumiałych decyzji. Ból jest tym większy, że wspiął się w międzyczasie wysoko, może nawet najwyżej po drabinie hierarchii władzy w Polsce i wiele może ze swojego mostka.
Jarosław Kaczyński miał rację, że nie przyjął zaproszenia do Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Gdyby onegdaj spolegliwie wpisał się w retorykę "zgody, która buduje" i szefowej swego sztabu wyborczego, Joanny Kluzik-Rostowskiej, wczoraj musiałby wypisać się z hukiem ze szlachetnego gremium mędrców, którzy mają zaradzić wyzwaniom czasów. Wypisać albo znów usiąść przy Okrągłym Stole wspólnie z generałem Wojciechem Jaruzelskim i całym "przychówkiem czerwonego inwentarza", które wniósł ten człowiek wprost z PRL-u do rdzenia struktur władzy i własności III RP.
Premier Tadeusz Mazowiecki zręcznie zainaugurował realizację testamentu, żywego przecież wówczas i dziś Generała, na tyle udolnie, że siła władców PRL-u nie słabła przez wszystkie lata III RP, lecz wręcz - wprawdzie w ukryciu - wciąż rosła. Aż znów, dzięki imperialnemu wiatrowi ze wschodu, z zaszczytem mogą wrócić już jawnie do starych a sprawdzonych obyczajów.
"Prezydent Najjaśniejszej Rzeczpospolitej, który uosabia Jej majestat, sponiewierał go i splugawił." - pisze Ludwik Dorn na swoim blogu. Zgadzam się panie Marszałku. Dodam od siebie, że ten gest ma znaczenie mocno symboliczne. Tadeusz Mazowiecki przeprowadził suchą stopą towarzyszy i oficerów przez czerwoną grubą kreskę otchłani historii do krynicy przywilejów III RP, zaś Bronisław Komorowski nakreślił - już bez ogródek jawnie - na polskiej ziemi czerwoną grubą krechę dla usankcjonowania tamtej inicjacji. Historia zatoczyła koło. Czerwona gruba kreska wzmocniła się przed 20 lat i przemieniła w czerwoną grubą krechę.
Znów jesteśmy razem jak za starych dobrych lat. Jeden wódz, jedna partia i jeden odwieczny nieprzyjaciel kułak i patriota pośród samych przyjaciół, którzy chcą się z nami pojednać. Symbole i symbole - i ta ich złowieszcza wymowa. Wiatr ze wschodu przemienił się w huragan.
Epokę rządów Donalda Tuska co bardziej rozgarnięci ekonomiści porównują do epoki Edwarda Gierka. Czyżby gestem nadania Generałowi insygniów doradczych w RBN-ie, pan Bronisław Komorowski chciał zasygnalizować, że epoka Gierka czyli Tuska w polskiej historii dobiega końca i czas na nowe rozdania kart? Nie, zdecydowanie nie. Dziś jesteśmy bardziej cywilizowani względem siebie i włos nikomu z naszych z głowy spaść nie może.
Na łyso zostaną jak zwykle ogoleni naiwni Polacy, którzy nie załapią się na przywileje popierania FJN. Źle to wróży Jarosławowi Kaczyńskiemu i jego moherowym wyznawcom. Joanna K-R, która w porę zrozumiała dziejowe konieczności i razem z grubą migrujących z PiS polityków opowiedziała się po słusznej stronie, niczego nie musi się obawiać.
Nie potrafię jednak tego samego napisać o Ludwiku Dornie, gdy cytuję jego słowa: "O prezydencie Polski, który pokoleniom Polaków i historii Polski napluł w twarz trzeba mówić z szacunkiem, bo namaścił go Naród aktem swego wolnego wyboru. Ale możemy o nim milczeć z pogardą, tym milczeniem, które opisał Vercors w „Milczeniu morza”." Podpadł Pan właśnie władcom Polski. A poza tym, no to jak milczeć z pogardą, gdy wokół trwa festiwal wiwatów na cześć Najjaśniejszego i dworu. Media już nawet pogardę wyprały młodym Polakom z mózgownic. Nie mają tam - pod tą swoją czaszką - niczego, co dawałoby świadectwo szacunku dla tradycji Ojców.
Dlatego popieram Pana apel: "Niech tego roku pod willą Jaruzelskiego będą nas tysiące, tysiące milczących i zapalających znicze. Porozumiewajmy się. Na Facebooku, przez Internet, sms-ami, w blogosferze, w rozmowach. Zwracam się do moich przyjaciół, niekiedy byłych przyjaciół, bo nasze drogi polityczne się rozeszły, kolegów, znajomych, czasem ludzi, których w podziemiu stanu wojennego znałem tylko z pseudonimów: powołajmy razem komitet organizacyjny pikiety." Napisze więc: Amen.
Oj ta ludzka naiwność. Dziś to już za mało. Trzeba lepszych pomysłów. Historia uczy, że gdy są potrzebne, czasami się znajdują. Kończę więc z nadzieją. Nazwę co trzeba zrobić jednym słowem: Fraktalny ruch Oporu. Co się za tym zwrotem kryje? Co się kryje, wkrótce zacznie się wykluwać. No, z tego Jajka Niespodzianki ze świata nieograniczonego grubą czerwoną krechą.
- Piotr Franciszek Świder - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
4 komentarze
1. Panie Piotrze
"Dziś to już za mało. "
zdecydowanie za mało. Nasze marsze protestacyjne po tragedii smoleńskiej, kiedy po raz kolejny Polska straciła ledwo odradzającą się elitę polityczną, wydrwiono i nazwano faszystowską.
Musimy budować oddolnie Ruch Oporu, jak w PRL-u, bo znów nas tam zapędzono przez towarzyszy Bronisława Marii. Nie mogę włączyc telewizora, bo przemawia do mnie co chwila ktoś z Unii Wolności - partii demokratycznie odrzuconej przez Polaków, a wprowadzonej do najwyższego urzędu kuchennymi drzwiami, bo wejście główne ochraniał Krzyż Smoleński.
pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pani Marylu!
Oddolny Ruch Oporu, który musi przyjąć najlepsze wzorce pierwszej "Solidarności" i wdrożyć w praktykę nowoczesne narzędzia samoorganizacyjne. Wiem, że drugi człon ostatniego zdania brzmi zagadkowo. Niech tak pozostanie w tym komentarzu. Coraz wyraźniej jednak widzę, co należy robić. Takie tematy nadają się wyłącznie na rozmowy w cztery oczy - w realu.
Raczej nie będę więc o tym pisał ani teraz, ani w kolejnych postach. Chyba, że na poziomie idei, ale już nie konkretów.
Pozdrawiam
Piotr Franciszek
3. Panie Piotrze
ruchy oddolne juz sa, ludzie próbują coś zaradzić, ale na dzisiaj wszystkie działania były ignorowane przez rządzących.
Obecnie wykluwają się nowe inicjatywy, zobaczymy, co z tego wyniknie.
fronda.pl
Fronda.pl zaprasza na dyskusję o możliwości przeszczepienia na polski
grunt wzorów amerykańskiego ruchu Tea Party. Odbędzie się ona w
czwartek, 25 listopada 2010 o godzinie 18.30, w redakcji portalu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Co z tego wyniknie?
Nic albo niewiele - w najbliższych miesiącach.
Potem będzie mały przełom - bawię się w Kasandrę.
Przeszczepienie na polski grunt wzorów amerykańskiej Tea Party prawie nie jest możliwe. Byłoby jednak sensownym działaniem przejrzeć ducha tego ruchu i wyłapać małe wzorce fraktalne, które są uniwersalne dla każdej kultury.
A w Polsce? A w Polsce bez nowych liderów, powiązanych ze sobą siecią współpracy, początkowo pracujących prawie w konspiracji, bez oparcia patriotyzmu na formule różnorodności kulturowych i osobowościowych wspólnot oddolnych, krystalizujących wokół wartości, idei oraz przyziemnych konkretów nie będzie łatwo cokolwiek uczynić w duchu pozytywistycznym.
Ważną sprawą jest w każdym ruchu zdolność organizowania się jednostek i grup ludzi w struktury holarchiczne. (to pewien rodzaj hierarchii, która rozbija piramidy władzy).
Pani Marylu, proszę mi wybaczyć hasłowe pisanie.
Z tematem zmierzę się (teoretycznie) na moim drugim blogu podpisanym nickiem, gdy tylko znajdę więcej czasu. To nie takie proste jak w tym komentarzu.
A póki co, z szacunkiem i uznaniem chcę wspierać każdą szlachetną inicjatywę ludzi, o których Pani myśli.
Serdecznie pozdrawiam
PS. Nie sądziłem, że pod tą notką rozmowa pójdzie w takim kierunku. Ale być może tak miało być, bo tylko jedno hasło było w tym zapisie oryginalne: Fraktalny Ruch Oporu. Reszta to mutacja poglądów, które pojawiają się w wielu polskich umysłach.
Dodam więc, że Opór to początek, lecz celem jest Fraktalny Ruch Odnowy (Odbudowy).
Piotr Franciszek