M. Migalski, czyli „Uwolnić Barabasza”
Do tego ewangelicznego krzyku zmanipulowanej przez Faryzeuszy hołoty sprowadza się cała obecna działalność euro-parlamentarzysty Marka Migalskiego.
Czy ktoś przypomina sobie, aby ów poseł pochylił się nad smoleńska katastrofą, kontraktem gazowym, raportami Eurostatu o biedzie w Polsce?
Czy czytał ktoś kiedyś na tym blogu pełne troski teksty pana Migalskiego o tym, że 60% Polaków żyje w ubóstwie a sięgającą 29% bieda wśród dzieci sytuuje Polskę nie tylko w ogonie państw UE?
Czy pan Migalski zastanowił się kiedykolwiek publicznie nad procesem zwijania polskiej armii, likwidacją przemysłu stoczniowego i rybołówstwa, bezpieczeństwem energetycznym czy pchaniem się rządu w ramiona Putina?
Tak naprawdę Migalski jak narcyz zajmuje się tylko sobą i własnymi intrygami. Każdy kolejny wpis to następny kopiec na tym jego blogowym kretowisku gdzie podgryza, szczypie, drapie i kąsa swojego dawnego dobroczyńcę.
Do PE trafił dzięki medialnym płaczom na temat tego, jak go to gnębi układ i dawni TW uniemożliwiając mu naukową karierę. Dzisiaj stał się zawodnikiem tego układu i przezeń jest dopingowany, zagrzewany do boju i oklaskiwany.
Włączył się w „czary-mary” Mistewicza i zachłysnął się jego „marketingiem narracyjnym”.
Nie ważne są rzeczywiste problemy Polski i Polaków. Ważna jest wymyślona od początku do końca „story” o zakulisowych rządach Zbigniewa Ziobry w PiS-ie. Bajka, dla której propagowania można zbratać się z Millerem, Palikotem i doradcą PO Mistewiczem.
Po półtorarocznej europejskiej karierze poczuł się wielkim politycznym graczem o potężnej sile sprawczej. Dla Polski nie zdążył jeszcze zrobić nic. Póki, co zajęty jest intrygami i planowaniem wygodnego życia po zakończeniu kadencji.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz