O tym, że PiS nie ma lekko z zaprzyjaźnionymi z Platformą Obywatelską i Andrzejem Wajdą mediami wiadomo od dawna. Wczorajsze „Fakty” w TVN udowodniły jednak, że może być jeszcze tylko gorzej.

Po wypowiedzi Beaty Kempy, która poczynania wyrzuconych z PiS posłanek porównała do wkładania kija w szprychy pędzącego pisowskiego pociągu, dziennikarze z ulicy Wiertniczej stanęli dosłownie na głowie by podważyć logikę tego niewinnego i bardzo popularnego powiedzenia.

 Na pierwszy ogień poszedł profesor Marek Sitarz z Wydziału Transportu Szynowego Politechniki Śląskiej informując, że w dzisiejszych pociągach stosowane są koła monoblokowe nieposiadające szprych. Następnie ze Śląska reporter „Faktów” Paweł Abramowicz zabrał nas do Wielkopolski, a dokładnie do Wolsztyna gdzie pracownik tamtejszej parowozowni, Tomasz Opaska przekonywał, że nie tylko kij wsadzony w szprych lokomotywy, ale i metalowe przedmioty nie są w stanie jej zatrzymać ani spowolnić.

Ostrzegam polityków Prawa i Sprawiedliwości i jednocześnie apeluję o ostrożność. Nie mówcie nigdy, że coś na przykład „spaliło na panewce”  gdyż natychmiast TVN zafunduje nam wycieczkę do Muzeum Wojska Polskiego gdzie dowiemy się, że od wynalezienia zapłonu chemicznego nie stosowało się już w broni odprzodowej sypania prochu na panewkę.

Nie używajcie tez powiedzenia, że coś lub ktoś jest „języczkiem u wagi”, bo daję głowę, że Paweł Abramowicz natychmiast poleci do Sevres pod Paryżem gdzie mieści się Międzynarodowe Biuro Miar i Wag by udowodnić, że wag z języczkiem od dawna się już nie używa.

Idę też o zakład, że międzynarodowa wpadka Bronisława Komorowskiego w Teatrze Wielkim, który muzykę Chopina porównał do „armat ukrytych w krzakach” przekręcając słowa Roberta Schumanna o „armatach ukrytych w kwiatach” dziennikarze TVN szybko by zatuszowali.

Wystarczy wybrać się do Ogrodu Botanicznego PAN w Warszawie by dowiedzieć się, że wizjoner Robert Schumann miał na myśli kwiaty kwitnące na „krzakach Komorowskiego”.