„Cudem ocalony”
Tak jak przewidywałem w notce z 28 października,
http://kokos.salon24.pl/243940,podla-i-haniebna-gra-tragedia
w łódzkim biurze poselskim Stefana Niesiołowskiego nie było nigdy Ryszarda C. Marszałek sejmu, który na lewo i prawo rzucał oskarżenia o grę tragedią przez Jarosława Kaczyńskiego, sam w podły i nikczemny sposób wykorzystał śmierć polityka PiS.
„Prokuratura nie ma na to żadnych dowodów. - Na wnioski należy jeszcze poczekać, a te dowody, które mamy, nie potwierdzają, że to właśnie Ryszard C. był w tym budynku - poinformował Krzysztof Kopania z łódzkiej prokuratury. Śledczy zdecydowali skierować Ryszarda C. na obserwację do szpitala psychiatrycznego”.
Wpisał się Stefan Niesiołowski w medialną kampanię, która za wszelką cenę chciała miejscową gawiedź przekonać, że owo zabójstwo to zwykły przypadek. Zginąć mógł wcześniej Niesiołowski, Miller, Napieralski. No cóż przypadkowo padło na PiS.
Prokuratura zapewne ową prostą prawdę ustaliła dość szybko, ale niewskazane było ogłaszać jej przed pogrzebem, a i po nim wypadało odczekać jakiś czas, aż ludzie zapomną.
Oczywiście dla „dobra sprawy” ci wszyscy dziennikarze, którzy uganiali się za „niedoszłą ofiarą” z kamerami i mikrofonami, aby ukazać Polakom „cudem ocalonego”, dziś dadzą mu spokój.
W normalnym kraju taki polityk byłby skończony i napiętnowany niczym prezydent Mysłowic, który aby wzbudzić współczucie wyborców sfingował napad na samego siebie dokonując nawet samookaleczenia.
Jedyne, co może nas czekać, to krytyka Stefana Niesiołowskiego ze strony polityków PiS, na co ten jak zwykle odpowie: „Jak ja wysadzałem pomniki Lenina to gdzieście byli?”
Tę mantrę powtarza marszałek sejmu od lat.
Oczywiście jak zwykle żaden dziennikarz nie zapyta Stefana Niesiołowskiego ile tych pomników wysadził w powietrze gdyż odpowiedź brzmiałaby „Zero”, co mogłoby nadwątlić jego wiarygodność i unaocznić kolejne, powtarzane od lat kłamstwo.
Przy takich mediach i sposobie uprawiania dziennikarstwa będziemy świadkami coraz większej ilości podłych propagandowych gierek i otaczania parasolem ochronnym różnych niegodziwców tylko, dlatego, że wywodzą się z ulubionej partii politycznej.
Zbrodnia łódzka niczego dziennikarzy i polityków nie nauczyła. Powielono „smoleński” scenariusz.
Obwinić ofiary i jak najszybciej zapomnieć o żałobie.
Tak, więc mamy medialny show z „martyrologią” Joasi, jak mówią dziś posłowie PO o Joannie Kluzik- Rostkowskiej, a Stefan Niesiołowski może być pewien nikłego zainteresowania mediów swoim nikczemnym postępkiem.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz