Wydawałoby się, że na umorzone już w maju przez prokuraturę postępowanie w sprawie „inwigilacji dziennikarzy” minister sprawiedliwości i politycy PO oraz SLD odpowiedzą zananą już nam na pamięć obowiązującą mantrą:

 „ Prokuratura jest już przecież niezależna”

Niestety w tym przypadku „przekazy dnia” rozsyłane przez centrum propagandy rządowej uległy zmianie gdyż sygnał do ataku zadysponowano z Czerskiej.

Minister Kwiatkowski mówi jak bardzo zaskoczony jest tą decyzją i opowiada, że kiedy był jeszcze prokuratorem generalnym to na pierwsze umorzenie natychmiast zareagował polecając zbadanie sprawy raz jeszcze. Jednym słowem wykorzystał istniejąca jeszcze wówczas zależność prokuratury i naciskał.

Dzisiaj jest zasmucony, zdziwiony i poważnie zaniepokojony, dlatego wraz z „wiodącymi” mediami i „autorytetami” próbuje jeszcze przycisnąć niezależną prokuraturę włączając się w nagonkę na PiS zaordynowaną przez Gazetę Wyborczą.

Skoro prokuratura kierowana przez polityków PO umorzyła sprawę, a już ta niezależna doszła do tego samego wniosku to problem z premierem Tuskiem, ministrem Kwiatkowskim i politykami PO jest zgoła inny. Polega on na tym, że oni sami nigdy w swej mentalności nie czuli się ludźmi niezależnymi, choćby tylko od „przekazu dnia” wypływającego z Gazety Wyborczej.

Sprawa z czasem przycichnie i kiedy znowu pojawią się jakieś zastrzeżenia do prokuratury związane z prowadzeniem smoleńskiego śledztwa, zniknie dzisiejsze zaniepokojenie i zaskoczenie ministra Kwiatkowskiego i pojawi się stare i wypróbowane:

„ Prokuratura jest już przecież niezależna”

Oczywiście do następnego sygnału z Czerskiej.