Żaryn: Rząd wyprodukuje wykształciuchów

Po zmianach w sposobie nauczania uczniów szkół rząd postanowił wziąć się za studentów. Resort nauki chce zmienić wymagania stawiane w nauczaniu żaków. W szkołach wyższych mają oni nie tylko zdobywać wiedzę, ale również umiejętności.

Zmiana taka może jednak skutkować zdecydowanym pogorszeniem jakości i poziomu wykształcenia. Umiejętności praktyczne każdy student zdobędzie w swojej pracy. Nauczenie się wykorzystywania swojej wiedzy do konkretnych zadań jest sprawą codziennej pracy. Konkretne umiejętności można opanować szybko i w kilka tygodni mieć je opanowane. Co innego jednak z wiedzą. Tej bardzo często nie można opanować w takim samym tempie. Po co komu pracownik, który umie się komunikować z innymi, czy pracować w grupie, jeśli nie będzie miał twardej wiedzy potrzebnej do merytorycznego przygotowania do pracy.

O tym jak ważna jest wiedza może się przekonać każdy, kto ma kontakt z pracą prawnika. Mecenasi, radcy prawni czy prokuratorzy potrzebują przede wszystkim wiedzy, a nie umiejętności. Co z tego, że adwokat będzie wiedział, gdzie znaleźć jakiś przepis w kodeksie, skoro nie nauczy się, jak się ten przepis stosuje, jaka jest jego wykładnia czy zastosowanie. Adwokat, który przede wszystkim ma umiejętności a nie wiedzę, może jedynie doprowadzić do ataku śmiechu sąd, przed którym będzie występował. Prawdopodobnie utonie bowiem w kodeksach, ustawach, które powinien mieć w głowie. On jednak będzie tylko wiedział, gdzie co sprawdzić.

Zmiany opisane przez dzisiejszą „Rzeczpospolitą” może byłyby mniej niepokojące, gdyby nie fakt, że wpisują się w szerszy plan, jaki w edukacji i oświacie realizuje rząd. Edukacja w szkołach już odpuściła sobie przekazywanie wiedzy. Edukacja przedmiotów ważnych dla ogólnej wiedzy człowieka będzie się kończyła po pierwszej klasie liceum, uczniowie będą przede wszystkim nie poznawać wiedzę, ale uczyć się jak ją wykorzystać (tyle że nie będą jej mieć). Niestety dotyczy to tak ważnych dla polskiego społeczeństwa dziedzin, jak historia czy WOS. Dzięki zmianom rządowym, uczniowie o historii i polskiej przestrzeni publicznej nie będą wiedzieli nic, ale będą umieli wypełnić druczek w urzędzie, czy sprawdzić w atlasie historycznym, kiedy wybuchło Powstanie Warszawskie.

Obrany przez PO i PSL kierunek zmian w oświacie pcha nas ku systemowi amerykańskiemu, gdzie dzieci kończące liceum nie wiedzą niczego, a coraz częściej lepiej piszą na komputerze, niż długopisem. W USA marny poziom kształcenia w szkołach nadrabia się na wyższych uczelniach. Amerykanie na studiach otrzymują potężną dawkę wiedzy, dzięki której choć w wybranym fragmencie coś wiedzą, a nie tylko umieją znaleźć w książce. W Polsce poziom wiedzy otrzymywany w szkołach zbliża się niebezpiecznie do poziomu z USA. W naszym kraju przekazywanie wiedzy również przestało być priorytetem w szkole. Zmiany, które opisuje „Rz”, pokazują niestety, że i na wyższych uczelniach umiejętności zaczną być ważniejsze niż rzeczywista wiedza. A to oznacza, że za kilka lat wyższe wykształcenie będą otrzymywali ludzie, którzy nie wiedzą nic.

Zmiany w systemie edukacji idą w parze z działalnością jednego z najgłośniejszych posłów Platformy Obywatelskiej. Wymachując swoim gumowym penisem i marginalizując politykę do picia wódki sprowadził część polskiego społeczeństwa do poziomu rynsztoka. Do ludzi, których poprowadził na dno, nie będą trafiały żadne argumenty merytoryczne, oni będą tylko reagowali na happeningi, opluwanie i drwiny, ich oczekują w życiu publicznym. Zdebilenie części społeczeństwa jest na korzyść Platformy, co pokazują ostatnie sondaże i wybory. Wygląda więc na to, że po odejściu posła z penisem w ręce PO postanowiła prowadzić ogłupianie polskiej młodzieży w inny, systemowy, bardziej skuteczny sposób. Rozpocznie totalny proces debilenia młodych ludzi, od którego nikt się nie wykręci. Przynajmniej nikt z tych, którzy chcą być „wykształconymi”.

Stanisław Żaryn

http://fronda.pl/news/czytaj/zaryn_rzad_wyprodukuje_wyksztalciuchow