O maltańskiej awanturze - boje libertariańskie

avatar użytkownika Henryk Krzyżanowski

W Poznaniu trwa właśnie kolejny festiwal teatralny na Malcie (tak nazywane są tereny wokół jeziora Malta – nazwa pochodzi oczywiście od Zakonu Joannitów). I mija 16 lat od protestu przeciw finansowaniu Festiwalu ze środków publicznych, który wspólnie z p.Marcinem Libickim wystosowaliśmy do Rady Miasta. W 1994 nasz protest spotkał się ze zdecydowanym odporem salonowców i minimalnym zainteresowaniem radnych tzw. prawicy. A czy odniósł zamierzony skutek? Hmmm, nie jest łatwo to ocenic wobec przemyślnego ukrycia dotacji na festiwal w budżecie Poznania.  Co jest, być może jedynym namacalnym skutkiem naszego protestu…   Szczegóły opisane są w poniższym poemacie.

*

O MALTAŃSKIEJ AWANTURZE

Poemat przez Moherowego Sarmatę dedykowany JaśnieOświeconemu Marcinowi Libickiemu, Kawalerowi nomen omen Maltańskiemu, na pamiątkę  wspólnego potykania się w beznadziejnej sprawie

 

Szesnaście latek mija z okładem,

gdy dwu szlachciców z miasta Poznania

nad Rzplitej stanem wiedzie naradę,

z której działanie się wnet wyłania:

Do miejskiej rady zgodnie ślą apel –

wersalski w formie, w treści sarmacki,

żeby półświatek przestał na gapę

z funduszy tuczyć się magistrackich.

          Oj, będą miały merdia radochę,

          że z Maltańczykiem zmawia się Moher.

 

Któż tym półświatkiem? To komedianci,

co zamiast widza prosić o wsparcie,

na magistracką kasę desancik

robić planują całkiem otwarcie.

Prośby tłumacząc o miejski grosz tem,

że, gdy ulice zamienić w sceny,

zasłynie Malta niewielkim kosztem

jako w Europie Nowe Ateny.

          'Fundować mamy tłumom darmochę?'

          tak z Maltańczykiem zżyma się Moher.

 

"Zniszczą Festiwal! Ach co za obciach!

Oni chcą sztuki tłamsić swobodę!"

Merdia szlachciców biorą pod obcas,

że prawicowym są Ciemnogrodem.

A że dla wrogów wrednych kultury

być nie powinno za grosz litości,

więc przy dyskusji w Radiu Merkury

prawie by obu łamano kości.

          'Mogło to ciemnym skończyć się lochem,'

          tak Maltańczyka pociesza Moher.

 

Wie nawet dziecko – teatru fani

są dla Poznania bezcenną kartą!

Milcz więc, filistrze, uwierz, że dla nich

być przymusowym sponsorem warto.

Wszak nie tak dawno Zielona Góra

sowieckiej była pieśni patronem,

przez co niezmiernie rosła kultura,

a naród poił się… winnym gronem.

         'Dziś piwem! Sensu w tym ani trochę!'

          do Maltańczyka tak mruczy Moher.

 

Wciąż trwa socyalizm – więc po cóż wrzaski?

Wszak awangarda dziś na etacie,

oprócz urlopu, premii,  trzynastki

ma sojusznika też w magistracie.

Razem za gardło chwycą filistra:

Niech daje kasę i się nie dziwi,

gdy go ze sceny ruga artysta

goły, wulgarny i bełkotliwy.

Postmodernizmu rządzi narracja –

to już się zwija cywilizacja.

I tak już będzie na wieki wieków;

czas się z kulturą rozstać, człowieku!

 

          'Jednak o ścianę warto bić grochem,'

          tak z Maltańczykiem krzepi się Moher.

          'W trybach historii może coś zgrzytnie –

          sczeźnie socyalizm, wolność zakwitnie!'

napisz pierwszy komentarz