Ilekroć rzuci mi się w oczy pewien olejny obraz przedstawiający wystawną ucztę, gdzie pod stołem kłębią się wygłodniałe psy walczące o rzucane im resztki, to zaraz nie wiedzieć czemu, na myśl przychodzi mi polska „nowa” lewica.

Coś w tym musi być. No, bo zastanówmy się na przykładzie naszego kraju, jakimi problemami zajmuje się SLD w państwie gdzie występuje najwyższy w Europie (60%) odsetek ludzi żyjących na progu ubóstwa oraz 29% dzieci, które według instytucji europejskich cierpią biedę, co również stawia Polskę na haniebnym pierwszym miejscu w UE.

Lewica po wodzą wschodzącej gwiazdy Grzegorza Napieralskiego chce powrócić do pomysłu Gomułki z 1961 roku i wyprowadzić religię ze szkół. Lewica chce na wzór ustawodawstwa hitlerowskiego wprowadzonego na okupowanych polskich ziemiach upowszechnić na masową skalę dostęp do wykonywania aborcji. Jakby tego było mało jeszcze, przygarnia jak tylko może wszelkich dewiantów i odszczepieńców zwanych mniejszościami zaś sama, jako rzekomy obrońca owych mniejszości zwalcza garstkę ludzi modlących się pod krzyżem. Schizofrenia i poplątanie z pomieszaniem.

Myślę, że mimo- jak twierdzą media- zmiany warty i dojścia do władzy w SLD młodych, symbolizowanych przez Napieralskiego i Arłukowicza, to trawi ją pewien nieuleczalny atawizm mający historyczne korzenie. Mam tu na myśli żerowanie na najniższych instynktach i bazowanie na społecznie szkodliwym marginesie.

Z podręczników historii trudno dziś dowiedzieć się, że tak zwana lewicowa partyzantka pod okupacją niemiecką powstała dopiero po 1941 roku, czyli po napaści Niemców na sowiecką Rosję. Do tego czasu polscy komuniści byli nietykalni dla okupanta, jako sojusznicy sojusznika, który wspólnie z Hitlerem zajął Polskę. Z uwagi na to, że większość „naszych” komunistów wywędrowało na tereny okupowane przez ZSRR, wystąpił spory problem z pozyskaniem kandydatów do walki pod czerwonym sztandarem. I tak trzeba było dopiero wyekspediować zrzutków z sowieckimi pieniędzmi, którzy za owe pieniądze Kremla musieli podporządkować sobie różne rabunkowe bandy i wszelkiego rodzaju zdemoralizowaną hołotę. Patriotyczna i wartościowa część narodu dawno już, bo niemal od dwóch lat była zorganizowana w podziemnym państwie z jego zbrojnym ramieniem, Armia Krajową.

Po wojnie znowu, aby zapewnić sobie szybko własne kadry komuniści zaczęli zagospodarowywać margines czyniąc oficerów z parobków i produkując na przyspieszonych kursach sędziów i prokuratorów. 

Jak więc widać niewiele się zmieniło i również w XXI wiek polska lewica wchodzi w starych butach, a jej pomysł na sukces to uwodzenie różnego rodzaju społecznego marginesu. Trudność jednak polega na tym, że o ów margines skutecznie z nią rywalizuje rządząca PO, czego najlepszym dowodem jest zagospodarowanie przez Tuska całego więziennego elektoratu, co skrzętnie pomijają media z uwagi na obowiązujący stereotyp partii „młodych dobrze wykształconych”, a nie „dobrze osadzonych”.