SENS RADYKALIZMU - Marcin Wolski
Kiedy nadejdzie moment prawdy, a wirtualna rzeczywistość PO pryśnie jak bańka mydlana, ktoś będzie musiał wziąć się za remont Polski. Czy wyrazistość PiS-u sprawi, że tym kimś nie okaże się SLD?
W licznych czasopismach, również w tych przyzwoitych, pojawiły się ostatnio jeremiady na temat postępowania Jarosława Kaczyńskiego. Ubolewa się na temat jego odejścia od postawy koncyliacyjnej, wyciszonej. Przez krótki moment byłem nawet gotów zgodzić się z tenorem tych wypowiedzi, kiedy zdałem sobie sprawę z oczywistej oczywistości. Jarosław Kaczyński najprawdopodobniej nie może inaczej. I wcale nie dlatego, że nie pozwala na to jego temperament. Jestem przekonany, że dla dobra Polski mógłby przestać całą dekadę na palcach, z wciągniętym brzuchem i łagodnym uśmiechem na twarzy.
Tylko jako pragmatyk musiał zadać sobie pytanie, co by to dało, poza chwilowym utrzymaniem wysokiego poziomu popularności?
Czy powstrzymałoby to zawłaszczanie państwa przez Platformę? Dożynanie watah w mediach, pacyfikację IPN-u, czy uspokoiłoby na moment języki oszczerców i pospolitych chamów? A w dodatku czy udałoby się dotrwać do wyborów z tymi 47 proc. Polaków, zwłaszcza gdyby twardy rdzeń się zdemobilizował lub zaczął szukać sobie innych idoli?
Niestety. Niekiedy odnoszę wrażenie, że od dziennikarskich analityków więcej rozumu mają kobieciny od krzyża i ludzie z komisji Macierewicza, świadomi, że jedynie atak non stop nie pozwoli naszym bliznom zarosnąć błoną podłości i zapomnienia.Pamięć ludzka jest słabiutka i jedyna nadzieja, że ktoś nie pozwoli na zapomnienie, na pozamiatanie spraw pod dywan.
Co więcej, w historycznym wymiarze radykałowie skazani są na sukces. Bo chyba nikt nie wierzy, że obecny rząd wyjaśni sprawę Smoleńska, zapewni pluralizm w mediach i przeprowadzi reformę państwowych instytucji.
Kiedy nadejdzie moment prawdy, a wirtualna rzeczywistość PO pryśnie jak bańka mydlana, ktoś będzie musiał wziąć się za remont Polski. Czy wyrazistość PiS-u sprawi, że tym kimś nie okaże się SLD?
Tego nie wiem. Jednak zachowania niektórych kolegów po piórze przypominają postępowanie dzieciaka, który nabroił, a teraz deklaruje: "już będę grzeczny!".
Najmilsi, to i tak nic wam nie pomoże. Wyroki na was zapadły! A taktyka spolegliwości przypomina, jako żywo, praktyki obywateli sowieckich, po których nocą przychodziło NKWD. Ci, którzy przekonani o własnej niewinności zachowywali się wobec oprawców cicho, grzecznie i taktownie, nie mieli żadnych szans. Przeżyć udało się nielicznym stawiającym opór, wrzeszczącym na klatkę schodową i atakującym napastników.
Marcin Wolski
http://www.niezalezna.pl/article/show/id/37634
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz