Symbole , przestrzeń publiczna i liberalizm.

Od jakiegoś czasu jesteśmy napominani przez tzw. mainstream medialny ,że pewne symbole nie powinny pojawiać się w określonych miejscach ,że obecność tych symboli łamie rozdział kościoła od państwa ,lub też niepotrzebnie podgrzewa emocje po przez odwołania do tradycji narodowowyzwoleńczej  .Dzieje się to na różnych poziomach , niektórzy w swojej argumentacji powołują się na konstytucyjne zapisy , inni starają się ośmieszyć i wyszydzić ludzi ,dla których wartości reprezentowane przez te symbole są ważne .

  W tej chwili praktycznie cała przestrzeń publiczna zdominowania jest przez reklamy , znaki towarowe ,kampanie marketingowe . Ludzie sprowadzani zostali de facto tylko do roli konsumentów . Mają prawo wybierać proszek do prania ,bądź markę samochodu , natomiast lepiej by nie zaprzątali sobie głowy innymi problemami . Właściwie wszystko już zostało zdecydowane . Mamy stać się bezmyślną , bezideową ,łatwą do manipulacji masą . W imię budowy państwa "neutralnego światopoglądowo" (tylko co to oznacza) musimy zapomnieć o historii ,tradycji itd. . Czy z tego wynika ,że mamy stać się społeczeństwem "neutralnym  światopoglądowo" ? czyt. areligijnym , antynarodowym  , "tolerancyjnym" - czyli nie tolerującym pewnych nie politpoprawnych poglądów .

W oficjalnej przestrzeni medialnej nie wszystkie poglądy są jednakowo traktowane . Część jest od razu etykietowana jako oszołomstwo , wstecznictwo ,ciemnogród itd. Nie jest możliwy żaden dialog , słyszymy monolog ,w którym w miejsce przecinków zajmują epitety ksenofob , antysemita ,nacjonalista , faszysta (dziwne ,czemu nie komunista ? :-) i inne ,używane w roli cepa .

Warto zadać pytanie jak się ma taka sytuacja do liberalizmu . Czyli przekonania ,że człowiek powinien być wolny . Otóż nijak .Każdy może mieć dowolne poglądy ,jest tylko jeden warunek muszą być one zgodne z poglądem mainstreamu . Inne przekonania są zwalczane zgodnie z ,chyba leninowską zasadą ,że "nie ma tolerancji dla wrogów tolerancji"