Wara homoseksualistom od papieskich słów
Anonim, śr., 30/06/2010 - 07:06
Wielotysięczna parada EuroPride, organizowana przez Fundację Równości, w której przejdą 17 lipca ulicami Warszawy lesbijki, geje, biseksualiści i transseksualiści z wielu krajów, jako swoje hasło wybrała słynne słowa papieża Jana Pawła II "Nie lękajcie się", skierowane przez niego do całego świata 16 października 1978 roku, tuż po wyborze na ziemskiego namiestnika Chrystusa.
Prezes Fundacji Równości Tomasz Bączkowski przyznał w wypowiedzi dla "Metra", że jest to świadoma prowokacja, "ale nikt nie może sobie rościć wyłączności do posługiwania się cytatami z wypowiedzi papieża", a "poza tym wśród mniejszości seksualnych też jest wielu ludzi bardzo ceniących Jana Pawła II".
Jeśli ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości co do rzeczywistych intencji organizatorów warszawskiej parady, to po cynicznych słowach Bączkowskiego musi się ich wyzbyć. Ich jawnym zamiarem jest szydzenie z uczuć religijnych, które w Polsce zawsze znajdą swoich obrońców.
Nic więc dziwnego, że impreza już wzbudziła kontrowersje. Jak poinformowało "Metro", Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi wydrukowało 650 tysięcy ulotek z hasłem "Stop promocji homoseksualizmu w Warszawie", które należy wysłać do prezydenta miasta w formie protestu przeciw organizacji marszu; w tym tygodniu znajdą się one w skrzynkach pocztowych warszawiaków. Petycję w tej samej sprawie prześle wkrótce do stołecznego ratusza Akcja Katolicka, która zbierała podpisy pod nią w ostatnią niedzielę pod warszawskimi kościołami.
Co zrobią władze Warszawy?
"- Na razie nie ma o czym mówić, bo nie dostaliśmy nawet zgłoszenia od organizatorów parady. Mogą wpłynąć do nas wnioski o urządzenie kontrparad. Jeśli organizatorzy zadeklarują, że będą pokojowe, także one zyskają naszą aprobatę. My mamy obowiązek zagwarantować bezpieczeństwo ich uczestnikom" - powiedziała "Metru" Magdalena Łań ze stołecznego ratusza.
Jest mi kompletnie obojętne, kto i po co urządza uliczne demonstracje w polskich miastach. Jeśli tylko są one zgodne z prawem, to nawet jeżeli propaguje się podczas nich niemiłe mi wartości i obrzydliwe, dewiacyjne w moim odczuciu zachowania, byłbym ostatnim, który protestowałby przeciw praktykowaniu demokratycznej zasady wolności słowa i zgromadzeń.
Obrzydzeniem napawa mnie natomiast, jeżeli jako hasło jakiejś manifestacji obiera się słowa z zupełnie innego kręgu kulturowego, moralnego i obyczajowego, aniżeli ten, w którym poruszają się jej organizatorzy. Takie same uczucie żywiłbym, gdyby katolicka procesja wyruszyła na swoją trasę z transparentami sławiącymi wolną miłość, a prowadzący ją ksiądz powiedziałby dziennikarzom, że na takie sformułowanie nikt nie ma wyłączności.
Owszem, "skrzydlate słowa" często bywają odrywane od źródła, z którego wyrosły i żyją własnym życiem, ale trzeba pamiętać, że jest to semantyczne, zazwyczaj również etyczne nadużycie, a bywa że i ordynarna manipulacja. Taki los spotkał np. słynne zalecenie Świętego Augustyna: "kochaj i rób, co chcesz", cynicznie przekształcone i zwulgaryzowane w ostatnich latach przez Jerzego Owsiaka, używającego podobnego brzmieniowo, ale znaczącego przecież zupełnie coś innego sformułowania: "róbta, co chceta".
Lepiej, a na pewno znacznie bardziej uczciwie byłoby więc, gdyby organizatorzy parady o jednoznacznie antychrześcijańskiej wymowie nie podpierali się cytatami z papieża. Niech sobie spokojnie maszerują, byle nie siali publicznego zgorszenia i przyjęli do wiadomości, że ludzie o innych zapatrywaniach mogą przygotować tego samego dnia własne zgromadzenia o zupełnie innej wymowie ideowej.Ale wara im od słów "Nie lękajcie się".
- - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz