Jak już nie jeden raz podkreślałem,  nie da się w kampanii wyborczej, w której startuje Bronisław Komorowski, ignorować jego partyjnego bliźniaka i wieloletniego, najbliższego przyjaciela Janusza Palikota. Jego pojawianie się na naradach w domu kandydata wraz z Tuskiem i Nowakiem świadczy o działaniach planowanych i podejmowanych z pełną premedytacją.

Te wszystkie akcje odcinania się od Palikota to zwykła ściema dla miejscowej gawiedzi odgrywana od początku rządów PO. Palikot ciężko pracuje i wszystko co robi jest dokładnie zaplanowane i uzgadniane z jego politycznym ojcem chrzestnym Komorowskim.

Teraz jednak nastały ciężkie czasy dla posła Palikota i zapewne miota się on nocami w mokrej pościeli. Swoje ataki na braci Kaczyńskich nazywał odważnymi próbami podejmowania trudnych tematów i działaniami tak bohaterskimi, że nikt inny nie ośmieliłby się ich podjąć oprócz niego,  "dzielnego" posła PO.

Nadchodzi czas próby dla posła z Biłgoraja. Do tej pory wystarczył mu błahy pretekst czy zwykłe oszczerstwo by zarzucać innym alkoholizm, chorobę psychiczną czy Alzheimera.

Po zaskakującej serii wpadek, głupich nieodpowiedzialnych wypowiedzi, słów obnażających wyjątkową ignorancję, brak podstawowej wiedzy i zwykłe prostactwo jego przyjaciela i kandydata Bronisława Komorowskiego pozostał mu do odegrania ostatni i najtrudniejszy w karierze występ.

Aby zachować wiarygodność i reputację "Odważnego Stańczyka" oraz proporcje wobec tego co czynił dotychczas musi zorganizować konferencję prasową z kolejnym rekwizytem.

Palikot ostatnio nie śpi gdyż wspierając głowę na dłoniach, szklistym wzrokiem wpatruje się co noc w kaftan bezpieczeństwa, który będzie musiał sprezentować swojemu najlepszemu druhowi.

Na co postawi? Co poświęci? Wieloletnia przyjaźń czy własną wiarygodność jako pierwszego pajaca III RP??