Dwa żubry i spokój czyli powrót Pustelnika z Puszczy.

avatar użytkownika Milton Ha

Onegdaj, kiedy jeszcze nie było wiadomo, że wybory do Pałacu w kRaju dokonywać się będą między wyborem Gajowego a wyborem Kaczki Krzyżówki, Pustelnik z Puszczy wziął był złożył deklarację, że jakby miało być tak źle, iż wyniki sondaży wskazywałyby na możliwe zwycięstwo Kaczki Krzyżówki, to on z tej Puszczy wychynie i zrobi wszystko, aby do tego nie dopuścić. Zachowanie Pustelnika było o tyle dziwne, że w czasie, gdy sam Pustelnik startował w wyborach do Pałacu i był na najlepszej drodze by ten fotel objąć, nie kto inny jak Gajowy z kolegami włożyli w szprychy roweru, na którym podróżował, niezłą laskę. Jak się później okazało, laska nie była taka fajna a po bliższym przyjrzeniu się, okazała się być maciorą czyli świnią. Na dodatek świnią wyborczą. Jak widać, po latach, coś się nagle zmieniło w ocenie przez Pustelnika tego incydentu.  Albo chłopcy z ferajny Gajowego musieli go „bardzo mocno” przeprosić, co zapewne kosztowało ich wiele wyrzeczeń i danin przebłagalnych niebywałych, albo Pustelnikowi całkiem od tej samotności na mózg padło i dał sobie wmówić, że tak naprawdę, to cały ten przekręt z podkładaniem świni, to był wymysł Kaczki Krzyżówki z kolegami a oni z Gajowym, tylko przypadkiem, położyli tę świnię na drodze Pustelnika. Jak było, nie wiadomo, ale Pustelnik na rowerze orła wywinął w wyniku czego wypuścił z rąk ptaszka, a właściwie orła w koronie, co go już widział nad swoją głowa nad Pałacowym fotelem. Tak czy siak, Pustelnik podjął decyzję, że Kaczki Krzyżówki na pierwszy urząd, za żadne skarby, nie wpuści, choć nie wiadomo ile się mieści w pojęciu „żadne skarby”. U każdego, bowiem, jest to inna kwota czy gratyfikacja w naturze bądź urzędzie jakowaś.

 
         Gdy po kilku tygodniach okazało się, że Kaczor Donald, w wyścigu do Pałacu nie wystartuje, Pustelnik wziął był powtórzył swoją deklarację, że on startować nie zamierza, ale jakby co, to wiecie. I tu mrugnął okiem w stronę swoich nowych przyjaciół od Gajowego. Widać, że Pustelnik, mimo że sam nie poluje choć mieszka w Puszczy, to strasznie jakiś zawzięty na te Kaczki Krzyżówki.
 
         Przystąpił więc Gajowy do kampanii i podjął walkę z Kaczką Krzyżówką, ale ponieważ Kaczor Donald, w trosce o własne i innych bezpieczeństwo, kazał mu odłożyć flintę na kołki, to i za bardzo nie miał czym do Kaczki strzelać. Na dodatek, czasy nastały trudne, bo tereny lęgowe Kaczek Krzyżówek zalały wody powszechnej powodzi i trudno było znaleźć Kaczki tam gdzie one być powinny, bo ciągle migrowały to tu, to tam, często przysiadując na wałach. Gajowy zresztą wcale nie odpuszczał i, w ślad za Kaczorem Donaldem, równie często odwiedzał nadrzeczne wały ale jedyne co tam zastał to bobry. Chcąc nie chcąc, uznał bobry za winne tego, że wały puściły i puścił w ślad za bobrami listy gończe, co by myśliwi strzelali do bobrów bez rozkazu, jak do szkodników. Sam nie mógł, choć chętnie by pewnie z dubeltówki bobrom przyłożył ale rozkaz to rozkaz a słowo Gajowego dane Donaldowi, że fuzję odkłada, jest więcej warte niż złoto. Nie mógł więc Gajowy robić z gęby cholewy. Ponieważ go jednak ręka świerzbiła, ruszył Gajowy do lasu aby wycinkę i nowe nasadzenia robić i w tym wielkim zapale wyciął dąb co go był dopiero co Krzyżówka posadził a drugi, bardziej okazały, przerobił na belkę, która do wspierania walącej się Złotej Chałupy potrzebował. Jak już się tak zamachnął, to jednym cięgiem powalił rząd topoli osika, które korzeniami już tak bardzo wrosły w glebę, że zaczęły zagrażać fundamentom budynku, w którym Publiczna Telewizja się mieści. Niby to teren miejski ale widać też pod nadzorem Gajowego. Pracował w pocie czoła, wycinając w pień i sadząc nowe, wybrane gatunkowo okazy a tak się w tej pracy zapamiętał, że jak go ktoś o coś pytał, to ze zmęczenia albo może z braku ochoty, odpowiadał półgębkiem pytającemu, a czasem to i jakąś głupotę , bez kontroli, palnął.
 
Wszystko na nic. Notowania Gajowego jak zaczęły spadać na starcie kampanii, tak spadały dalej, tyle że szybciej. A Kaczka Krzyżówka, cichym lotem, z jednego rozlewiska popowodziowego na drugie się przemieszczała i głośno obwieszczała na miejscu, że Gajowy tylko lasem się zajmuje a losem innych nie za bardzo i ta obiecana pomoc powodzianom to taki wyborczy pic. Jakoż i prawda, bo zrazu okazało się, że powodzianie muszą listy zastawne pisać aby strawę i kąt oraz parę groszy dostać. A woda ja stała tak stoi bo jej nijak nie idzie się pozbyć. Przyjdzie chyba powodzianom stawy hodowlane zakładać. Raz, że woda jeszcze z rok lub dwa lata postoi a drugie, będzie gdzie karpia na święta wyhodować to i będzie za co się odbudowywać. Aby do świąt!
 
Wreszcie nadeszła chwila, w której Gajowy, mimo, że nie chciał stawać w otwartym boju, zjawił się w Publicznej na wizji i starł się w debacie o fotel z Kaczką Krzyżówką, Liskiem Czerwonawym i Żółwiem Błotnym. Jako, że był bezbronny, to rzecz szła na argumenty a nie na naboje. Inna sprawa, że Gajowy impet już dawno stracił i nawet jakby strzelał to raczej ślepakami, ale starcie odbyło się w pokojowej atmosferze. Starcie, wielkie słowo, ot zwykłe pogaduszki jak w „Zwierzyńcu” czy „Z kamerą wśród zwierząt”. O żadnej konfrontacji mowy nie było a cała rzecz bardziej w formule teleturnieju była niż debaty. Jakoż i po, z górą, godzinie okazało się, że Gajowy oraz pozostali mają dokładnie takie same programy i taka samą wizję Pałacowej władzy sprawowania. Po co więc była ta cała szopka, nie wiadomo. Jedyne co wiadomo, to to, że nawet z pozycji myśliwego można znaleźć wspólny język ze zwierzyną łowną. Zwierzyna odetchnęła z ulgą, Gajowy poszedł w las a słupki Gajowemu jak leciały tak lecą w dół.
 
Niedoczekanie! – pomyślał Gajowy. Czas skorzystać z pomocy Pustelnika.
 
Jak pomyślał, tak zrobił. Chyłkiem, nocą, poszedł Gajowy do Puszczy i w dzikich ostępach do chaty Pustelnika dotarł. O czym tam rozmawiali, nie wiadomo. Wiadomo jednak, że Pustelnik pomoc obiecał. Jeszcze dzisiaj, z terenu Mównicy Wielkiej, wesprze Gajowego w jego staraniach o Pałac, bo nie może tak być, żeby kRajem rządziły zwierzęta, nawet łowne, a szczególnie pod nosem Gajowego, a Gajowy żeby w lesie siedział i tylko drzewo rąbał. Tylko, bo jak się okazuje, fuzję na fotoaparat zamienił i choć strzelać się z niego da, to efektu ani huku takiego jak poprzednio nie ma. Dla kurażu zrobił Gajowy z Pustelnikiem po żubrze, oczywiście zrobił o świcie, kiedy najlepsze ujęcia wychodzą i uspokojony poszedł w miasto dalej agitować za swoją osobą. Jak widać, siła telewizyjnej reklamy jest wielka.
 
Dwa żubry i spokój.

napisz pierwszy komentarz