Historia lubi się powtarzać
Postępowanie władz Rosji w sprawie katastrofy smoleńskiej coraz bardziej przypomina postępowanie sowietów ukrywających katyńska zbrodnię.
Różnica polega jedynie na stanowisku strony polskiej. Mimo, iż nasz kraj nie istniał na mapie świata i był okupowany przez Niemcy i ZSRR, polski rząd na uchodźctwie nie przyjął bezkrytycznie rosyjskiej wersji wydarzeń i zwrócił się do Międzynarodowego Czerwonego Krzyża o zbadanie sprawy. Nie trzeba był długo czekać. W nocy z 25 na 26 kwietnia 1943 roku ambasador Tadeusz Romer otrzymał notę o zerwaniu stosunków dyplomatycznych.
Wówczas to brytyjskie Foreign Officepowiadomiło w niejawnej depeszy Departament Stanu USA, że: „rząd sowiecki zerwał z Polakami [...] by ukryć własną winę”.
Politykom stojącym na czele londyńskiego rządu mimo skomplikowanej sytuacji międzynarodowej i tragicznego położenia kraju będącego pod okupacją, nie przyszło nawet do głowy by dla podtrzymania stosunków z sowietami przehandlować honor i pamięć po wymordowanych patriotach. Doskonale rozumiano, że byłby to współudział w bezprecedensowym kłamstwie.
Dzisiaj sytuacja staje się coraz bardziej podobna do tej sprzed niemal 70 lat z tym, że walkę o ocalenie polskiego honoru, czci zmarłych pasażerów i dobrego imienia polskiego wojska z racji kapitulacji polskiego rządu przejęli zwykli obywatele.
Kolejne wersie serwowane nam z Kremla o winie załogi, rzekomych naciskach na nią i prześmiewcze wypowiedzi na temat poziomu wyszkolenia polskich pilotów oraz mimo zmasowanej akcji rodzimych moskiewskich rezonatorów nie są kupowane bezkrytycznie przez polskie społeczeństwo.
Wyraźnie widać coraz większe rozdrażnienie Rosji. Udało się jakoś wyciszyć skandaliczne pozostawienie przez stronę rosyjską miejsca katastrofy bez żadnego zabezpieczenia, z pozostałościami fragmentów samolotu, rzeczy osobistych, a nawet szczątków ofiar.
Dziś po skandalu ze skradzionymi kartami kredytowymi poległych, Rosja zaostrza retorykę, mówiąc, że historia ta może wywołać międzynarodowy skandal. Poruszający się jak słoń w składzie porcelany rzecznik rządu Graś tłumaczy się gęsto i mówi o „błędzie w komunikacji”, choć wszyscy pamiętają jego wczorajszą niepozostawiającą wątpliwości wypowiedź.
Wyraźnie widać, że Moskwa naprędce montuje kolejną wersję przyczyn katastrofy i coraz bardziej irytuje ją upór niedowiarków z nad Wisły.
Coraz bardziej staje się prawdopodobne, że jeżeli propaganda pro -moskiewska nie osiągnie zamierzonego celu to trzeba będzie tak jak 1943 roku, może tym razem nie zerwać, ale zamrozić na jakiś czas stosunki polsko-rosyjskie by ukryć prawdę.
Wszystko coraz bardziej zaczyna się rozłazić i puszczają kolejne szwy zrobione z grubych nici.
Polacy znowu okazali się kompletnie nieprzewidywalni.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz