Andriej Iłłarionow: Chcieliście prawdy? To po co oddaliście śledztwo Rosjanom!

avatar użytkownika Maryla

Polski rząd popełnił błąd, zgadzając się na to, aby Rosjanie prowadzili śledztwo w sprawie katastrofy prezydenckiego tupolewa w Smoleńsku - uważa Andriej Iłłarionow (49 l.), były doradca Władimira Putina (58 l.).

- Zastanawia mnie, dlaczego strona polska oddała śledztwo Rosjanom. Dlaczego wykazała się tak daleko idącym zaufaniem, jakiego nie praktykuje się w stosunkach międzynarodowych? Dlaczego popełniła taki błąd? - pyta w rozmowie z "Super Expressem".

Lata pracy na Kremlu sprawiły, że Iłłarionow doskonale orientuje się w meandrach rosyjskiej władzy. Teraz z niepokojem obserwuje jej działania w sprawie katastrofy naszego samolotu. I nie ma wątpliwości - od początku Rosjanie starają się forsować tezę o tym że winę za katastrofę ponoszą wyłącznie nasi piloci.

- Międzypaństwowa Komisja Lotnicza (MAK) najwięcej swojej uwagi skupia na domniemanej winie załogi. Forsują wręcz tę tezę. Warto może w tym miejscu zauważyć, że MAK - wbrew swojej nazwie głoszącej wielonarodowość - w rzeczywistości reprezentuje oficjalną stronę rosyjską - podkreśla rosyjski ekspert.

- Ta właśnie instytucja ignoruje fakt, że przy lądowaniu działali nie tylko piloci, ale i druga strona - obsługa wieży w Smoleńsku. Do tej pory ujawniono zapisy rozmów, jakie prowadzono w kokpicie polskiego tupolewa. Tymczasem nie wiemy nic o tym, jak toczyła się wymiana zdań wśród pracowników naszej wieży. A przecież te rozmowy również rejestrowano - podkreśla Iłłarionow.

Przypomina też, że na ujawnionym stenogramie jest wiele niezidentyfikowanych głosów, niezrozumiałych wypowiedzi. - Dlatego sugerowanie winy jednej ze stron budzi uzasadniony sprzeciw. Oskarżanie pilotów przy jednoczesnym pomijaniu hipotezy o błędzie wieży jest po prostu niesprawiedliwe - mówi.

- Wydaje się, że strona rosyjska celowo sugeruje rosyjskiej, polskiej i światowej opinii publicznej jedną wersję wydarzeń. Niestety, wersję, która nie znajduje przekonującego potwierdzenia nawet w starannie wyselekcjonowanych informacjach - podkreśla rosyjski ekspert.

Iłłarionow jest do tego stopnia poruszony działaniami rosyjskich władz, że wykorzystuje każdą dostępną sobie możliwość do punktowania wszelkich błędów, niedociągnięć czy wyliczania różnych wątpliwości. Na swojej stronie internetowej stara się na bieżąco informować rosyjską opinię publiczną o kolejnych losach śledztwa w sprawie katastrofy naszego samolotu. - W tak ważnej sprawie chodzi nie tylko o sprawiedliwość, ale o rzecz, która zawsze powinna jej towarzyszyć - o prawdę - mówi w rozmowie z "Super Expressem".

Iłłarionow w swoich działaniach nie jest wcale jedyny. Wczoraj pisaliśmy, że Radio Echo Moskwy rozmawiało o smoleńskiej katastrofie z rosyjskimi pilotami i nawigatorami latającymi na tupolewach. Wielu z nich pytanych o to, kogo należy obwiniać za tę tragedię, wskazywało na obsługę rosyjskiej wieży.

Rosjanie sami wyliczają, co w smoleńsku zrobili nie tak

Bloger z Sankt Petersburga Siergiej Wierjowkin wskazuje na niejasności w sprawie katastrofy w Smoleńsku.

1.Skoro istnieje "wersja numer 1" zapisów rozmów z kabiny, to czy to znaczy, że istnieją też inne wersje?

2.Dlaczego kontroler lotu pozwolił na lądowanie?

3.Dlaczego nie przekazał załodze danych na temat podstawy chmur?

4.Dlaczego nie podał informacji o zmniejszeniu się widoczności do 200 metrów?

5.Aż do momentu zderzenia samolotu z drzewami proces lądowania odbywał się pod kontrolą i według wskazówek dawanych z wieży!

6.W ciągu ostatnich 4 minut przed katastrofą, kiedy według wcześniejszych zapewnień komisji nie było łączności z załogą, w rzeczywistości łączność była.

7.W czasie zniżania lotu kontroler kilka razy potwierdził załodze, że samolot znajduje się na odpowiednim kursie i na właściwej ścieżce schodzenia.

8.Na minutę i 28 sekund przed upadkiem kontroler poinformował załogę, że pas jest wolny, co oznacza, że droga startowa jest przygotowana do przyjęcia samolotu.

9.Po tym, jak pierwszy raz odezwał się sygnał TAWS oznaczający niebezpieczne zbliżanie się do ziemi, kontroler dwa razy potwierdził, że samolot znajduje się na odpowiednim kursie, jak również wydał polecenie "Włączcie oświetlenie".

10.Po tym, jak drugi raz rozległ się alarm TAWS, kontroler jeszcze raz potwierdził, że samolot znajduje się na odpowiednim kursie.

11.O 8.41:02 kontroler wydał załodze polecenie odejścia na drugi krąg. Czyli wtedy, kiedy wszystko było przesądzone - samolot już ścinał skrzydłami drzewa, rozpadając się na kawałki.

 

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/chcieliscie-prawdy-to-po-co-oddaliscie-sledztwo-ro_141676.html

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz