Zalane (nomen omen) mateczniki Prądów i Spięć (PiS)

avatar użytkownika Milton Ha

  Patrzę codziennie „na żywo” na tragedię ludzi siedząc sobie, jak miliony kRajan, komfortowo w fotelu. Sucho, komfortowo, ciepło. Jak chcę pójdę się napić gorącej herbaty albo coś upichcę na kuchence i zjem gapiąc się w „szkiełko”.  Jak będę chciał, to wyjdę z domu i w ogóle gdzieś pójdę. Pieszo, nie łódką. I siedzą tak zemną pozostałe miliony. Czasem się komuś zrobi żal, powie coś współczującego, wyśle sms albo wyjdzie i pod kościołem czy w hipermarkecie wrzuci do puszki grosz, „no, bo Panie ludziom trzeba pomagać”. Potem wróci i znowu wygodnie zasiądzie w fotelu gapiąc się w ekran i przeżuwając kanapkę zmieni kanał na inny, gdzie może mówiąc coś więcej albo więcej pokazują. A im więcej nieszczęścia zobaczy, tym bardziej mu żal choć z drugiej strony, tym bardziej taki przeciętny „oglądacz” czuje się komfortowo, że jego to nie dotyczy. A mnie cholera bierze. Na nas, na kRaj i na kRajem rządzących, teraz i przed laty.

 
Żeby nie było żadnych niedomówień. Cierpienie ludzi, którzy powodzi tysiąclecie utracili wszystko nie jest do ogarnięcia rozumem dla nikogo, kto sam tego nie doświadczył w przeszłości.  Doświadczenie, jakie przyniosła, przynosi i przyniesie w najbliższym czasie powódź tysiąclecia, nie jest do oszacowania, ale jest również bagażem wiedzy, który ktokolwiek odważyłby się zmarnować. Ani teraz ani w przyszłych pokoleniach. Jeżeli stanie się inaczej, oznaczać będzie, ziszczenie się starego porzekadła, które mówi Mądry Polak po szkodzie, choć każdy prawdę kupi, że przed szkodą, tak i po szkodzie głupi. Nie o tym jedna miałem napisać.
 
         Miłościwie nam dotychczas dezorganizujące rządzenie kRajem Prądy (nomen omen) Odpływu, zwane gdzieniegdzie PO, zadziwiająco troskliwie oraz, mówiąc uczciwie, dokładają wszelkich starań, żeby pomóc wszystkim ofiarom powodzi, na tyle na ile nasz kRaj jest w stanie to zrobić. Uczciwie przyznaję, że organizacja pomocy jest bardzo dobra, choć niestety jest to działanie „post coitum”, by nie powiedzieć dosadniej, czyli warte dla poszkodowanych tyle, co musztarda po obiedzie. Porównanie działania rządzących kRajem, do porzucenia wykorzystanej panny tuż po skonsumowaniu, jest tu o tyle zasadne, że Prądy (nomen omen) Odpływu wypłynęły (nomen omen)  do władzy na fali (nomen omen) obietnic składanych wyborcom, w tym obietnic, że wszystko czego się dotkną zamieni się w złoto. Tymczasem, ku ich przerażeniu a zdumieniu wyborców, zamiana, i owszem dokonała się, a jakże. Wszystko się zamieniło w błoto. Różnica drobna na początku a jakże istotna dla końcowego znaczenia słowa. Oczywiście rację mają rządzący, że wszystko to jest wynikiem wieloletnich zaniedbań, rzecz by można zaniedbań stuletnich lub zaniedbań, co najmniej, sześćdziesięciopięcioletnich. Ale skoro stać nas było na nowe Orliki, Mistrzostwa Europy i inne kosztowne igrzyska, to ograniczenie wydatków na rzeczy niezbędne, i przeniesienie na "zbytki", wydaje się, w kontekście tego co się stało, zachowaniem co najmniej nieodpowiedzialnym. Tłumaczenie się brakiem odpowiedniego prawa, nota bene, pośpiesznie teraz nowelizowanego z inicjatywy p.o. Prezydenta, jest tutaj nie na miejscu, bo przykład właściwego postępowania, w sytuacji gdy trzeba było przyśpieszyć budowę dróg, pozwala przypuszczać, że nie jest trudne ustanowienie wymaganego prawa, jeżeli byłoby wolą rządzących podjęcie wysiłku budowy urządzeń i budowli hydrotechnicznych. Jednak Prądy (nomen omen) Odpływu podjęły decyzję inną i kasa poszła na inne, „ważniejsze” z punktu widzenia słupków wyborczych, „priorytetowe” zadania.
 
         Uczciwie trzeba też przyznać, że opozycja z Prądów i Spięć (PiS), która dopiero co niedawno władzę oddała, nie zrobiła „w temacie” nic poza mglistym planowaniem. Nie zrobiła również niczego, aby uprzykrzyć władzy życie marudząc, dzień w dzień, o konieczności wydania budżetowych deficytów (bo nadwyżek ci u nas brakuje) na zadania związane z ochroną przeciwpowodziowa kRaju. Nacisku więc nie było, bo wszystkim się zdawało, że u nas nie popada chociaż już padało. Tu tak do rymu trochę skrobnąłem aby dodać tekstowi trochę lekkości , bo sprawa o którą idzie jest ciężkiej wagi.
 
         Sprawą o którą idzie jest bowiem nas kRaj. Na tle tej tragedii, toczy się, w sposób zakamuflowany, walka o to, kto będzie rządził kRajem w najbliższych latach. Z jednej strony rządzące Prądy (nomen omen) Odpływu (PO) starają się, jak mogą, wykazać swoją sprawność w działaniu w obliczu tragedii, z drugiej zaś, cała opozycja, na czele z Prądami i Spięciami (PiS), stara się udowodnić, że można było i należało zrobić znacznie więcej i znacznie wcześniej, jednak nie negując tego, co jest robione dobrze teraz.  Prądy Odpływu są „cwane”. Mimochodem, poprzez uwypuklenie aktualnych działań i ukrycie zaniechań, dają do zrozumienia, że to im powodzianie mają zawdzięczać ocalenie. Piękna bajka o tym jak oto Prądy Odpływu (PO) uratowały mateczniki. Mateczniki Prądów i Spięć (PiS), bo, jakimś dziwnym zrządzeniem losu, powódź najbardziej dotknęła regiony kRaju, w których Prądy i Spięcia (PiS) miały największe oparcie i wyborcze poparcie.
 
         Prądy Odpływu (PO) nie mówią jednak, że gdyby wydano połowę z pieniędzy, jakie będzie nas kosztować całe to nieszczęście, czyli 6 z 12 mld zł, nigdy by nie doszło do nieszczęścia na taką skalę. Co więcej, Prądy Odpływu (PO), głosem Głównego Inżyniera kRaju, zdecydowanie odmówiły wprowadzenia, na terenie objętym powodzią, Stanu Wyjątkowego. Wszystko tylko dlatego, żeby, broń Boże, termin wyborów nie uległ zmianie. Ja ich rozumiem. Przecież wiadomo, że do czerwca, czy początku lipca, ludzie nie wyjdą jeszcze z szoku, woda jeszcze nie wszędzie opadnie i mateczniki Prądów i Spięć (PiS) pójdą, w znacznej części, głosować na Prądy Odpływu, co ich tak wspierały i wspierają w obliczu tragedii.  Może też zaistnieć zbieg innych, sprzyjających PO, okoliczności.
         W czerwcu nie będzie gdzie głosować, bo zalane będą jeszcze siedziby dużej liczby Komisji Wyborczych. W czerwcu ludzie nie będą głosować, bo nie będzie można dojechać do wielu z wyznaczonych lokali wyborczych. W czerwcu nie będzie jak złożyć meldunku, bo lokale Komisji Wyborczych mogą być pozbawione łączności telefonicznej i Internetu a bez tego lokal nie powinien być dopuszczony jako siedziba Komisji Wyborczej. W czerwcu ludzie nie pójdą głosować, bo będą jeszcze wypompowywać wodę, sprzątać, ratować co się da o ile w czerwcu, na terenach popowodziowych nie będzie żadnej epidemii duru brzusznego tyfusu albo innych zagrożeń epidemiologicznych, choć z powodu padłych zwierząt, które wymusza zamknięcie pewnych obszarów w celu poddania ich kwarantannie. W czerwcu, w wielu miejscach nie będzie jeszcze prądu, wody pitnej w wodociągach a głównie w studniach i ogólnie, w czerwcu, powodzianie będą mieli na głowie wszystko tylko nie wybory.
 
Może właśnie o to chodzi Prądom Odpływu (PO)?
Może wygrana kandydata Prądów Odpływu (PO) ma być za cenę zatopienia mateczników Prądów i Spięć  (PiS)?
Może Prądy Odpływu (PO) wypłyną na szerokie wody, wbrew swojej nazwie i wbrew swoim dokonaniom?
A potem to już tylko…
Nasz Prezydent nasz Premier.
Prądy Odpływu (PO).
 
My?

napisz pierwszy komentarz