Na wschodzie bez zmian

avatar użytkownika kokos26

Redaktor Radziwinowicz z GW zadał dwa bardzo dobre pytania na dzisiejszej konferencji prasowej w Moskwie.

Stwierdził w nich, że MAK kierowany przez Anodinę, wydający certyfikaty dla lotnisk i zakładu w Samarze, gdzie remontowany był polski TU-154, nigdy w swojej historii nie orzekł innej winy niż wina pilota lub złe warunki atmosferyczne.

Właściwie to, co tymi pytaniami zasugerował powinno już na samym początku, 10 kwietnia determinować polski rząd do wykorzystania innej formuły prawnej dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Dziś wiemy, że taka inna formuła istniała.

Wiemy też, że wbrew stronie rządowej i wybitnemu prawnikowi, Kaliszowi, na podstawie nawet zastosowanej formuły prawnej, czyli konwencji chicagowskiej, można była przejąć, śledztwo w jakimś małym wycinku, dużej części lub nawet w całości.

Z jakiś niezrozumiałych dzisiaj powodów Polska zrzekła się tak naprawdę możliwości wiarygodnego wyjaśnienia przyczyn katastrofy. Zadziwiające jest też to, że polskie władze zignorowały ofertę rzecznika NATO oferującego Polsce pomoc paktu nazajutrz po katastrofie, tak jak zignorowano przez media i rząd list profesora Trznadla domagający się powołania międzynarodowej komisji, podpisany przez kilkadziesiąt tysięcy Polaków.

 

Nie będę tu wymieniał ewidentnych kłamstw i bezczelnych uników Tatiany Anodiny, Morozowa czy wiernopoddańczej postawy Klicha na tej „wyborczej konferencji prasowej”. Widzę, że robią to już skrupulatnie inni piszący na s24.

Jednak stwierdzenie Klicha, że po ujawnieniu walających się na miejscu katastrofy części samolotu, szczątków rzeczy osobistych ofiar zadzwonił do Morozowa i po tej rozmowie od razu zabezpieczono teren, to kłamstwo tak bezczelne, że burzy się w człowieku krew. Przecież teren nie jest odpowiednio zabezpieczony do dziś, a już po telefonie Klicha i rzekomym zabezpieczeniu terenu odnaleziono jeszcze istotne dla wyjaśnienia przyczyn katastrofy elementy samolotu.

Istotne oczywiście, jeżeliby ktoś przyczyny tej katastrofy chciałby rzeczywiście wyjaśnić. Nie wiemy też czy ten jeden jedyny polski prokurator przebywający w Moskwie został wzmocniony, bo nikt o to nie zapytał.

Dziennikarze BBC i AFP byli bardziej dociekliwi niż polscy, z chlubnym wyjątkiem dziennikarza Gazety Wyborczej, na której wieszałem i będę wieszał psy przy każdej okazji. Dzisiaj jej nie miałem.

Wątpliwości i podejrzenie budzi też los polskiego śledztwa prowadzonego przez prokuraturę. Jak można sobie wyobrazić to śledztwo w wypadku, gdy w Polsce nie wykonano ani jednej autopsji ciała ofiary katastrofy? Przypominam, że zginął prezydent, dowódcy wszystkich rodzajów wojsk i wysocy urzędnicy państwowi, parlamentarzyści. Powiedzcie to jakiemukolwiek prawnikowi czy studentowi prawa gdziekolwiek w cywilizowanym świecie i zobaczcie jak zareaguje.

Moskiewska konferencja jednak ujawniła nam dwóch bohaterów tych wydarzeń. To Bogdan Klich i Jerzy Miler, którzy wysłuchując nagrań z czarnych skrzynek wykazali się „męstwem i powściągliwością”.

Myślę, że ten przemarsz polskich żołnierzy na defiladzie w Moskwie 9 maja wcale nie otwierał pochodu aliantów, a tylko symbolicznie zamykał część WNP, a słowa Komorowskiego mówiące, że państwo zdało egzamin zakrawają na czarny humor. 

Smutne też, że temat katastrofy jest wyraźnie spychany na dalszy plan przez "wiodące" media.

napisz pierwszy komentarz