Historia się powtarza (Boomcha)

avatar użytkownika Maryla

Bijcie Polaków, ażeby aż o życiu zwątpili. Mam wielką litość dla ich położenia, ale jeżeli chcemy istnieć, to nie pozostaje nam nic innego, jak ich wytępić."

Otto von Bismarck, z listu do siostry, 26 lutego 1861

 

Uczniowie Goebbelsa?

14 maja, gościem Jacka Żakowskiego w radio TOKFM była posłanka PO z Warszawy, Małgorzata Kidawa-Błońska, rzeczniczka sztabu wyborczego Bronisława Komorowskiego  [link].

Pierwsza poruszona kwestia to rozmowa blogerów Salonu24 z Jarosławem Kaczyńskim. Jak wiadomo z wpisu na blogu Igora Janke, "Jarosław Kaczyński dla Salon24: potrzeba kompromisu" [link] formuła była taka, że Janke na spotkaniu z Kaczyńskim zadawał przygotowane wcześniej pytania, których autorami byli krytyczni wobec szefa "PiS" blogerzy Salonu24.

Pani Kidawa- Błońska widocznie tego nie czytała (ewentualnie celowo dokonywała manipulacji podczas rozmowy w studio), bo komentując to stwierdziła..."czat, który jest spisany, potem poprawiany, widzimy go po paru godzinach to już nie jest taki normalny czat. (...)Ten czat nie był na żywo." (~1:50). Co prawda pani rzecznik zaprzecza, że insynuuje manipulację...ale czym w takim razie jest ten komentarz, który właśnie to sugeruje? Przecież to nie był i nie miał być żaden czat!

Pani Kidawa- Błońska na prośbę gospodarza komentuje również znany film z pierwszych chwil po katastrofie prezydenckiego samolotu. Interpretacja najbardziej powszechna, że film przedstawia dobijanie tych którzy przeżyli katastrofę to według Żakowskiego oczywiście, cytuję "interpretacja paranoiczna" (~10:34 audycji).

Potem gospodarz streszcza nową tezę autorstwa dziennikarzy "Naszego Dziennika" (ma powód, żeby te gazetę publicznie poniewierać, pisałem o tym wcześniej [link]), że na filmie widać oficerów BOR, tych którzy jak wiadomo dotarli jako jedni z pierwszych do szczątków samolotu i znaleźli zwłoki Lecha Kaczyńskiego. Tym razem to pani Kidawa-Błońska nazywa ją "paranoją". Cytuję: "to już nie jest zamach, to już nie jest dobijanie ludzi, ale ciągle jest coś czego tam nie było" (sic!).

"Misja specjalna", 28 kwietnia [link]

(~12:00) Mówi anonimowo oficer BOR: "Kiedy to ciało udało nam się wyciągnąć kilkanaście metrów od samolotu, natychmiast pojawili się funkcjonariusze rosyjskich służb i powiedzieli, że oni to ciało zabierają do Moskwy. To strzeliło w nas jak piorun dlatego, że: raz tragedia i nie mamy swego prezydenta, a druga rzecz, no jak to? Dlaczego oni chcą do Moskwy zabrać ciało naszego prezydenta."

(~12:45 jest fragment konferencji prasowej Tuska i jego bardzo ciekawa wypowiedź w tej samej sprawie. Wynika z niej, że traktował zabitego Lecha Kaczyńskiego TYLKO jako brata Jarosława a nie głowę państwa i ponoć poprosił Putina, aby  z decyzjami "co dalej" ze zwłokami poczekać na przyjazd Jarosława Kaczyńskiego.)


Ciekawe skąd pani Kidawa-Błońska to wie, że "tak nie było"!? Jeszcze niedawno twierdzono, że na tym filmie nic nie widać i nic nie słychać. Oczywiście, że co do zawartości filmu, z uwagi na jego słabą jakość można jedynie stawiać bardziej lub mniej prawdopodobne tezy, ale czemu nie robi tego Jacek Żakowski, podobno dziennikarz? Dlaczego nie szuka, nie docieka a jedynie powtarza własnymi słowami informacje wychodzące z kręgów obecnej władzy?

Biorąc, pod uwagę, że oficerowie BOR faktycznie dotarli na miejsce, faktycznie odnaleźli ciało prezydenta i faktycznie nie pozwolili go zabrać do Moskwy, teza "NDz" co do zawartości filmu nie jest pozbawiona podstaw. Jeśli faktycznie widzimy postaci w białych koszulach to mogli to być właśnie BOR'owcy, którzy nakryli marynarkami zwłoki prezydenta.

"(...)ta wyobraźnia o katastrofie "NDz" jest zupełnie inna niż wiemy z relacji, wiemy z opracowań(...)" Kontynuuje pani poseł i na koniec dodaje, cytuję "teorie spiskowe to nie tylko nasza specjalność, bo przypominam co się działo po tragedii w Nowym Jorku".


Spadkobiercy Stresemanna?

Pani poseł Kidawa-Błońska [link] jest prawnuczką Władysława Grabskiego (1874-1938), który wprowadził w roku 1924 reformę walutową [link] na mocy której powstała polska waluta narodowa, oparty na parytecie złota (tzw. gold standard [link] )  - Złoty. Stabilna, w pełni wymienialna waluta, która była ważnym narzędziem odbudowy państwa polskiego, jego przemysłu i gospodarki.

Dokonania Grabskiego "docenili" szybko Niemcy. W 1925 wywołali wojnę celną z Polską (obłożyli polskie towary wysokim cłem doprowadzając do upadku wiele zakładów pracy i destabilizując sytuacje w państwie). Polska odpowiedziała wprowadzając cła na towary niemieckie, ale to my na konflikcie więcej straciliśmy, bo Republika Weimarska odbierała 40% polskiego eksportu podczas gdy polski import z tego państwa to 5%.  Kryzys gospodarczo-ekonomiczny nałożył się na niestabilną sytuację polityczną czego efektem był w 1926 roku zamach majowy.

Złoty, mimo braku parytetu złota i wystawieniu go na bandyckie ataki lichwiarskiej międzynarodówki trzyma się do dziś dość mocno i jest głównym narzędziem pozwalającym polskiej gospodarce na uniknięcie skutków obecnego światowego kryzysu systemu bankowego.

Polityka Gustawa Stresemanna [link] - ideologa i wykonawcy ekonomicznej wojny z Polską w latach 20-tych - jest ciągle realizowana, tyle że bez ówczesnej ostentacji. Gospodarka polska jest uzależniona od niemieckiego importu i przekształcana (właściwie już ten proces chyba został zakończony) w tzw. gospodarkę komplementarną wobec gospodarki niemieckiej, czyli dostosowaną do jej a nei naszych potrzeb (bardzo dobrym, spektakularnym przykładem z ostatnich miesięcy była choćby likwidacja Stoczni Gdynia).

Cały czas mamy swoją walutę, ale likwidacja Złotego jest przecież postulatem obecnego rządu, a premier Tusk niedawno zakładał że uda się to w roku 2012. Nie znam żadnej wypowiedzi pani poseł Kidawy-Błońskiej odcinającej się od tych zamiarów. Co więcej, jest ona rzeczniczką sztabu wyborczego Marszałka Sejmu, pełniącego obowiązki prezydenta i kandydata na to stanowisko Bronisława Komorowskiego w którego komitecie poparcia jest m.in Władysław Bartoszewski, odznaczony w roku 1996 medalem im. Gustawa Stresemanna (tu więcej: "Panie Bartoszewski, niech Pan odda ten medal!", Jerzy R. Nowak [link] ).

Pan Bartoszewski znany m.in. z tego że jest bez żadnych podstaw tytułowany "profesorem" (na stronie Uniwersytetu Łódzkiego nawet "profesorem doktorem habilitowanym" [link]) Cel tej manipulacji jest jasny, te skróty robią wrażenie na wykształciuchu, więc wzmacniają propagandowy przekaz mówcy (np. śp.Lech Kaczyński był zwykle po protu "Kaczyńskim", czy "bratem Jarosława" itd. Doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem nadzwyczajnym "został" dopiero po śmierci mimo posiadanych za życia pełnych faktycznych praw do tych tytułów).

"Profesura" pana Bartoszewskiego to tytuł honorowy nadany przez jedną z niemieckich uczelni i jeśli by się trzymać tej logiki to profesorem jest również mędrzec Lech Wałęsa czy Andrzej Lepper (z honorowym tytułem nadanym gdzieś na Białorusi). Czemu ich tak się nie tytłuje? 

 

Józef Stalin i Joachim von Ribbentrop w Moskwie, sierpień 1939

Józef Stalin i Joachim von Ribbentrop w Moskwie, sierpień 1939

 

http://boomcha.salon24.pl/182970,historia-sie-powtarza

Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz