Radio RMF FM podaje, że według nieoficjalnych informacji, ktoś z poza załogi był w kokpicie pilotów. Nie ma wątpliwości w kogo uderzyć ma ta „bomba”. Każdy kto taką wiadomość przeczyta wie, ż ote na pewno ś.p. Lech Kaczyński wbrew zaleceniom pilotów kazał lądować i w ten sposób przyczynił się do katastrofy. Mamy drugą Gruzję tylko, że tragiczniejszą w skutkach.

Rzucanie takich niepotwierdzonych informacji do opinii publicznej, ma na celu właśnie wywołanie takiego wrażenia. Ale gdy dobrze się jej przyjrzy, od razu rodzi się kilka wątpliwości:  nie wiadomo co to za głos, co było przedmiotem rozmowy jeśli się taka odbyła i przede wszystkim nie wiadomo, w którym momencie lotu „tajemniczy głos” się pojawił.

Oczywiście nie ma to żadnego znaczenia, każdy wie co ma myśleć. Winny Kaczyński. Jednym słowem nic się nie zmieniło.

Ta bomba informacyjna jest o tyle dziwna, że prokurator generalny zapewniał, że nie ma nagrań osób trzecich. Prawdopodobnie nie odsłuchał on całego nagrania, tylko ostatnich minut lotu. Można więc z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że ten tajemniczy głos i owszem mógł się pojawić, ale nie miał nic wspólnego z jakimikolwiek naciskami by lądować.

Zastanawia mnie tylko, czemu niektórzy dziennikarze są tak aktywni w poszukiwaniu dowodów na to, że Lech Kaczyński interweniował, a nie wykazują tej aktywności przy wyjaśnianiu realnych wątpliwości, których coraz więcej od czasu katastrofy.

Ponieważ ja uważam, że wszystkie wątpliwości powinny być wyjaśnione dlatego wierzę, że i ta informacja szybko zostanie zweryfikowana i jestem pewien, że nie da się nic zarzucić w tej kwestii zmarłemu prezydentowi.

Natomiast „niezależnym dziennikarzom” życzę by poszukiwali przyczyn katastrofy poza zakresem politycznej poprawności tzn. obarczaniem za katastrofę pilotów lub uznaniem, że współwinny jest Lech Kaczyński.

 

http://myszon.salon24.pl/178091,tajemniczy-glos-w-kokpicie-czyli-tragedia-w-zmarlego-prezydent