Wszystko, co się dzieje ostatnio w mediach po tragedii smoleńskiej, ma nas odwieść od przekonania, że byliśmy świadkami niewyobrażalnej w sensie historycznym tragedii narodowej i wydarzenia będącego straszliwym ewenementem w historii najnowszej świata.
Kampania wyborcza, której by nie było gdyby nie owa katastrofa ma przebiegać według salonu i jego sługusów bez odniesień do katastrofy tak jakby to był październik i normalny termin wyborczy. Nawet znany z twarzy pokerzysty Cimoszewicz przyrównał polskie zaangażowanie w wyjaśnienie przyczyn katastrofy do próby wyjaśnienia kradzieży w garażu na Grochowie.
Teorie spiskowe są wyśmiewane, lecz ta o odpowiedzialności Lecha Kaczyńskiego wywierającego presję na pilota i załogę ma się świetnie mimo kilkukrotnego dementowania jej przez samego prokuratora Seremeta na podstawie zarejestrowanych treści rozmów w kabinie pilotów.
Liczni harcownicy próbują na dodatek obarczyć prezydenta tym, że w jednym samolocie znalazło się aż tylu vipów, choć politycy i dziennikarze doskonale wiedzą, że głowa państwa zawsze podaje tylko listę gości, a dywersyfikacją ryzyka, czyli ilością przydzielonych samolotów zajmuje się kancelaria premiera, a w tym konkretnym przypadku minister Arabski.
To, co w „Piasku po oczach” zrobił wczoraj beneficjent moskiewskiej pożyczki, Leszek Miller to zaprzeczenie jakiegokolwiek człowieczeństwa, przyzwoitości czy pokory wobec tragedii. Miller dalej „rąbał drzewo” winny Lecha Kaczyńskiego i wspaniałej postawy jego pryncypałów z Kremla, bez których naturszczyk z Żyrardowa byłby po prostu nikim, czyli „zerem”, którym lubi się tak posługiwać.
JarosławKaczyński jeszcze na dobre nie przemówił, a na jego głowę sypią się gromy. Wspomniano ledwie o jakże naturalnym wsparciu córki Lecha Kaczyńskiego dla stryja Jarosława, a już Stalinówa, znana z antysemickiej nagonki w 1968 roku, Katarasińska kpi z Matry Kaczyńskiej.
Wczoraj gruchnęła następująca wieść:
Fragmenty ciał ofiar ze Smoleńska wróciły do Polski. Jak podaje radio RMF FM z Moskwy do Polski przybyły fragmenty ciał ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, które dotąd nie były zidentyfikowane. Prace - podaje radio - zakończono w ostatnich dniach. Szczątki nie trafiły jeszcze do rodzin, choć bliscy ofiar zostali już o wszystkim poinformowani - ustalili reporterzy RMF FM.
Do tej pory myślałem, że to, co mówiła Ewa Kopacz o wielkim zaangażowaniu strony rosyjskiej to prawda, a podczas serii pogrzebów pożegnaliśmy poległych i wszystkie ich doczesne szczątki.
Gdzież ta słynna putinowska wrażliwość? Co o tym napiszą członkowie filii „Jednej Rosji” w Polsce, czyli funkcjonariusze z Czerskiej?
Znając ich przewrotność spodziewam się artykułu w Gazecie Wyborczej pod tytułem:
„Kolejny wspaniały gest Putina- Doleciały gratisy”
napisz pierwszy komentarz