Czas patriotów.

avatar użytkownika Milton Ha

Nieprzypadkowo skorzystałem z tytułu tego amerykańskiego filmu. Data 4 lipca,dzięki inwazji amerykanśkich produkcji filmowych, tak głęboko wryła się w świadomość, że jednoznacznie kojarzy się również nam, Polakom, z czasem patriotycznych uniesień amerykanów, które akurta w tym roku zbiegną się z wybuchem (lub nie) naszego, rodzimego, krajowego, może lepszego, patriotyzmu, o ile w ogóle mozna dzielić patriotyzm na lepszy i gorszy.  Oto bowiem nadchodzi w naszym kRaju czas patriotów. Patriotów całkiem nowego wymiaru patriotycznego. Patriotów malowanych, wykreowanych, podbudowanych medialnym PR i wyniesionych na piedestał patriotyzmu wyłącznie po to by byli i trwali w pozycji mniej lub więcej patriotycznej (broń Boże nieparlamentarnej). Nieprzeliczone rzesze nieskazitelnych i w stu procentach patriotycznych kandydatów zgłosiło dzisiaj chęć kandydowania w wyborach prezydenckich. Każdemu się marzy objęcie schedy po tragicznie nieobecnym, który, słusznie bądź na wyrost, a rozstrzygnie to dopiero historia, okrzyknięty został Największym Polskim Patriotą naszych czasów współczesnych. Chcąc, nie chcąc, przyjdzie więc, tym wszystkim odważnym i szalonym, zmierzyć się z jednej strony, z dopiero co wykreowanym nowym wzorcem patriotyzmu polskiego a z drugiej strony, z urzędującym już na prezydenckim stolcu, p.o. Prezydenta, Bronisławem. Zadanie więc stoi przed nimi zaiste niewyobrażalnie trudne. Dla większości, wręcz niewykonalne.

 
        Bronisław, jak bowiem powszechnie wiadomo, ma szerokie poparcie tam, gdzie trzeba, czyli w Prądach Odpływu (PO) i rządzie Najjaśniejszej. Również w mediach, jak TuskVisionNetwork (w ich wieloodłamowej mutacji) czy POLsatanic, która nawet w okresie żałoby narodowej robiła interesy na reklamach proszku do prania, jakby wiedząc z góry, że prędzej czy później, takie, czy inne pranie będzie. Choć oczywiście, pranie się liderów po pyskach, zdaje się być tym, które jest najbardziej prawdopodobne. Bronisław ma też „słuszną” przeszłość tudzież pochodzenie a nawet , jak najbardziej OK. stan cywilny i rodzinny. Oj! Trudna to będzie do pokonania figura.  Tak trudna, że nawet tradycyjnie opozycyjne media czyli TumanVisinPublic (TVP) oraz TV wyTRWAM zachodzą w głowę i nijak nie mogą znaleźć dobrego sposobu, jak się Bronisławowi do życiorysu dobrać aby coś wygrzebać. Bronisław bowiem, jakby nie przymierzając, patriotą był i jest, choć jeszcze nie jest Patriotą Wielkim. Bronisław tylko dlatego nie jest Patriotą Wielkim, bo jeszcze jest. Słuszny wzrost i postura okazały się być niewystarczającą przesłanką do upragnionego tytułu.
 
        Właśnie dzisiaj upłynął termin zgłaszania kandydatur na stolec. Oczywiście nie sprawdziły się pobożne życzenia o rozwagę, powagę i zadumę nad losem Ojczyzny i jakby na przekór rozsądkowi, choć zapewne w imię ratowania Najjaśniejszej, namnożyło się nam kontrkandydatów Bronisławowych bez liku, bodajże aż dwudziestu dwóch. Wśród nich zaś ten, o którym wszyscy mówili, że startować nie powinien, że nie wypada albo że musi i nie ma innego wyjścia czyli Jarosław. W imię ratowania Najjaśniejszej oraz w poczuciu obowiązku kontynuowania misji zapoczątkowanej przez śp. Lecha, Jarosław podjął rękawicę. Osobiście obstawiałem, że tego nie zrobi. Po pierwsze dlatego, że szanse na pokonanie Bronisława są mocno niepewne, po drugie, dlatego, że objęcie urzędu Prezydenta, w obliczu ważniejszej batalii, jaką będą niedługie już, wybory parlamentarne, znacznie ograniczyło Prądom i Spięciom (PiS) możliwości realnej konkurencji wizerunkowej z Prądami Odpływu (PO), gdzie na straży wizerunku pozostał „wielce medialny” Donald, zwany gdzieniegdzie Donald PiAr. Stało się jednak inaczej, i Jarosław sam siebie i swoją partię postawił na raczej przegraną kartę. Inna sprawa, że już przed tym faktem zabezpieczył się medialnie, rzucając „rejtanowskie” oświadczenie, że „może nawet przegramy, ale trzeba dać świadectwo”. Dobry ruch, bo pozwala w przyszłości występować, aż do wyborów, w roli podwójnego męczennika „układu”. A my, Polacy, współczująco popieramy „słabszego” lub po kibicowsku, wg zasady, „bij mistrza” Donalda. Oczywiście Jarosław patriotą był i jest, dlatego i na niego „czas przyszedł”, tym bardziej, że „trzeba dać świadectwo”. Jednak również on, tak jak Bronisław, Wielkim Patriotą jeszcze nie jest, bo jest.
 
        Jeżeli myśleli Państwo, że zacznę się rozwodzić nad pozostałymi kandydaturami do najwyższego stolca RP, to się Państwo pomylili. Nie mam zamiaru. Po pierwsze dlatego, że liczba dwadzieścia jeden, a tylu mamy pozostałych polskich patriotów kandydatów, daje wygraną wyłącznie w karcianej grze „w oczko” i nijak się to przekłada na wygraną w wyborach prezydenckich. Po drugie, dlatego, że żaden z pozostałych kandydatów nie ma żadnych szans w starciu tych dwóch gigantów. Niestety, ilość nie przechodzi w jakość.  Mamy więc takich patriotów jaki sobie sami wychowaliśmy. Bez wyrazu, bez wizji Państwa, bez charyzmy, bez zaplecza społecznego i politycznego. Po co startują? Nie wiem. Jedyne co wiem, to to, że pokłady patriotyzmu mamy w kRaju  wielkie i jakby nie było, jakiegoś patriotę na stolec powołać się da. Zupełnie jak za Gomułki, który w płomiennej, nomen omen patriotycznej, przemowie, wygłosił kiedyś znamiennie, że „… cele mamy wielkie, i jakby nie było, zawsze się w któryś trafi”. Szkoda tylko, że trafiać nam przyjdzie wyłącznie między Bronkiem a Jarkiem. Zgodnie zresztą z zasadą, że jakoś(ć) to będzie. 
 
A wszystko wydarzy się, nomen omen czwartego lipca, w amerykański czas patriotów. I jak tu pozbyć się dalszych skojarzeń. Polak, nigdy w życiu! Każdy Polak skończł WSS, czyli Wyższą Szkołę Skojarzeń. U nas nic nie jest proste, oczywiste i logiczne. Dlatego idę o zakład, że znowu ktoś podchwyci stary kabaretowy szmonces wypowiadany na czas wyborów, o tym, jak to "kiedyś do urn wrzucano prochy zmarłych, a dzisiaj wrzucamy karty do głosowania...". Choć ja, osobiście, jakoś dziwnie nie widzę różnicy. Makabryczna paralela, brrr...
 
Czego Państwu, państwu i sobie nie życzę. 

napisz pierwszy komentarz