A może zerwanie z totalitarnym dziedzictwem jest możliwe dopiero na znacznie głębszym poziomie, niż nam, pokornym zjadaczom gazetowo-telewizyjnej sieczki, dotąd się wydawało? Może Polską powinni rządzić, i nie tylko w metaforycznym sensie, poeci?
Jak pamiętamy, autor „Państwa”, owej duchowej praojczyzny totalitarnych utopii, jako warunek sprawnego funkcjonowania polis, stawiał wygnanie z jego granic poetów. Zdaniem Platona to właśnie ta odmiana nieopierzonych dwunogów stanowi największe zagrożenie dla powodzenia misji tytanów pragnących zbudować krainę powszechnego szczęścia.
Czy w takim razie uporczywa obecność w kulturze polskiej wieszczów i proroków, ich zdolność do wysokiego lotu, jaką możemy (mogliśmy?) podziwiać współcześnie, nie stanowi właściwej odpowiedzi na pytanie, jak to się stało, że Polaków nie da się zapiąć w uniform, sformować w karne kolumny, które rzucone na najtrudniejsze odcinki budowy Nowego Wspaniałego Świata, będą się potem tłumaczyć, że przecież tylko wykonywali rozkazy..?
Skoro każdy, nawet najbardziej zdeprawowany i zdegenerowany ustrój, w swej istocie pozostaje monarchią, może czas najwyższy zerwać zasłonę hipokryzji i ster polskiej nawy powierzyć poecie?
Skoro stać było na to Czechów, czy nie stać nas, Polaków?
Nigdy nikogo nie namawiałem do głosowania lub nie głosowania na tego, czy innego kandydata, tej czy innej partii. I postawy w tym względzie zmieniać nie zamierzam.
Zaczynam się jednak poważnie zastanawiać, czy adresat najnowszego wiersza Jarosława Marka Rymkiewicza, nie powinien wskazać jako kandydata na Głowę Najjaśniejszej Rzeczypospolitej, nie kogo innego, a właśnie autora.
Zob. także:
http://www.rp.pl/artykul/464644_Rymkiewicz__Do_Jaroslawa_Kaczynskiego.html
napisz pierwszy komentarz