Trzeba zabić tę pamięć, czyli dorzynanie watahy w IPN-ie (Krzysztof Ligęza)
Tylko zwierzęta nie mają przeszłości. Ludzie przeszłość mieć muszą. A ludzie rozumni muszą o niej pamiętać. Jeśli nie zechcą, ich państwo pozostanie jednym wielkim oszustwem.
Dookoła nas toczy się wojna. Wojna o Polskę. O sumienia Polaków. O to kim byliśmy, kim jesteśmy i kim się staniemy. Jak będziemy postępować, czego będziemy pragnąć, a nawet o to, o czym, kiedy i jak będziemy myśleć.
Niestety, dotychczasowy przebieg tej batalii pozwala ocenić, iż aksjologiczna równia pochyła, zjazd prowadzący do podważenia, zdeprecjonowania oraz zanegowania wartości wbudowanych w podstawy polskiej kultury narodowej i polskiego poczucia tożsamości, nieustannie się pogłębia.
I nawet wiem, dlaczego.
Otóż Polska nie rozliczyła się z przeszłością. Nie nazwaliśmy zła złem. Nie wyrzekliśmy się zaprzaństwa. Nie naprawiliśmy krzywd. Nie uczciliśmy Ofiar. Nie osądziliśmy katów, mało tego, status oprawców pozwoliliśmy im zamienić na prawa właścicieli olbrzymiej części narodowego majątku. Dekomunizację przeprowadzoną w Niemczech, Czechach czy postsowieckich krajach nadbałtyckich uznaliśmy za zasadną, lecz w Polsce w dalszym ciągu synonimuje się ją z odwetem, zemstą, moralnym złem.
Innymi słowy, nie przetrąciliśmy komunie karku. Dlatego teraz postkomuniści i ich totumfaccy rozliczają nas – z grzechu zaniechania.
Właśnie stąd bierze się wyrywanie zębów instytucji powołanej do odsłaniania Polakom przeszłości. Ów proces trwa i trwać będzie. Aż zabiją w nas wszystko, co naprawdę polskie.
Jeśli tylko im na to pozwolimy, zabiją na pewno.
***
Metody mogą być rozmaite, ale cel zasadniczy jest jeden: złapać za twarz Instytut Pamięci Narodowej, zamknąć usta niepokornym. Ocalić „dobre imię” sprzedawczyków, obłudników, kolaborantów, zdrajców. Utrwalić jedynie słuszną wersję „bezkrwawego zwycięstwa nad komunizmem”, kształtowaną od przeszło dwudziestu lat przez deifikatorów III RP. Kłamstwom i przeinaczeniom nadać laur jedynie obowiązującej „prawdy”.
Kwestię IPN-u jednym celnym zdaniem podsumował dawno temu Bronisław Wildstein, powiadając, że dla doraźnych interesów partii rządzącej związanej sojuszem z wpływowymi środowiskami obawiającymi się ujawnienia swojej przeszłości ma zostać zniszczona instytucja, która przywracała historię narodowi.
No i gites tenteges. Po co ludziom zamieszkującym chwilowo polski obszar etniczny Unii Europejskiej pamięć narodowa?
***
Gmeranie w tożsamości to bardzo niebezpieczna gra, ponieważ aby należycie pojąć teraźniejszość, trzeba zanurzyć się w przeszłości. W przeszłości urodziliśmy się, ona nas ukształtowała i chociaż nie możemy jej dotknąć, ona dotyka nas permanentnie. „Kto ucieka od historii, tego historia dogoni” – ostrzegał Janusz Korczak. „Naród, który traci pamięć, przestaje być narodem” – podkreślił Jan Nowak-Jeziorański. Najgenialniej zobrazował to Zbigniew Herbert, słowami: „Naród, który traci pamięć, traci sumienie”.
Tak jest: traci sumienie i tożsamość. A naród pozbawiony pamięci, sumienia i tożsamości nie zbuduje przyszłości, taki naród na przyszłość nie zasługuje. Nie ma do niej prawa.
http://widnokregi.salon24.pl/164310,trzeba-zabic-te-pamiec-czyli-dorzynanie-watahy-w-ipn-ie- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz