W 1987 roku w PRL – mowskim MSW i w II Zarządzie Sztabu Generalnego LWP panowało spore ożywienie. Doświadczeni oficerowie pracowali nad planem, który do złudzenia przypominał koncepcje SS – mańskiej „Odessy”.

SS – mani walczyli o życie i w większości uciekali do Ameryki Południowej, ci od Gehlena znaleźli nowych panów USA.

Polska bezpieka cywilna i wojskowa wybrała inną drogę. Działali w nieporównanie lepszych, by nie rzec komfortowych, warunkach.

To już wiemy. Po co zatem pisze o tym jeszcze raz?

Ano z wrodzonej złośliwości dorzucę do tego obrazu kilka nowych szczegółów.

Od 1987 roku trwała ewakuacja najcenniejszych oficerów bezpieki. Ludzie ci nigdy nie zbliżyli się nawet do komisji która „weryfikowała” byłych SB – eków i dosyć szeroką strugą wpuszczała ich do UOP. O tzw „małym FOZZ- ie” napiszę przy innej okazji.

Najcenniejsi bezpieczniacy przeszli zatem na niejawne etaty w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, PKOL – u, Ministerstwie Kultury, w TVP i Polskim Radiu, w państwowych przedsiębiorstwach handlu zagranicznego i wreszcie w masowo zakładanych przez PRL – owskie MSW „zagranicznych” spółkach prywatnych.

To nie są domniemania. Jeden z wysokich oficerów „dwójki”, zajmujący się kontrwywiadowczym rozpracowywaniem zagranicznych placówek dyplomatycznych, dopiero w 2007 roku przestał pobierać pensję z MSW, dżentelmen ów od 1988 roku oficjalnie nie pracował już w MSW. Wtedy przeszedł do „prywatnej firmy”.

W końcu lat osiemdziesiątych PRL – owskie MSW utworzyło kilka tysięcy etatów „n”, dla ludzi kierowanych do działalności poza resortem.

Wtedy, za pieniądze „operacyjne” resortu oraz fundusze zagarnięte przez II Zarząd Sztabu Generalnego LWP, założono kilkadziesiąt firm działających „pod przykryciem”.

Po 1990 roku żaden z ministrów nie dostał pełnego wykazu etatów „n”, lokali konspiracyjnych i działających „pod przykryciem” firm. Ten potężny kompleks nadal kontrolowali wpływowi oficerowie bezpieki (pion cywilnego biznesu) i wojska (pion finansowy, zagraniczny i wojskowy).

Nigdy nie ukazał się na ten temat żaden raport, nigdy nie zinwentaryzowano też majątku, który w tak prozaiczny sposób został wyprowadzony z budżetu państwa, jeszcze przed powstaniem rządu Tadeusza Mazowieckiego.

Opozycjoniści (ci pełni dobrych intencji i nie będący TW) nie potrafili zmierzyć się z tak dobrze naoliwioną i działającą pełną parą maszynerią.

 Nikt nie zbadał porządnie np. działalności grupy „Wir”, która całkiem otwarcie zaczęła sterować polskimi politykami i zastraszać niewygodne osoby publiczne. Ludzie z „Wiru” są odpowiedzialni za niewyjaśnione pobicia, zastraszenia i przekupstwa.

„Wir” stanowi też rodzaj kombatanckiej kasy, gdzie oficerowie SB, którym niezbyt się powiodło, mogą liczyć na solidne wsparcie. Warunek jest jeden: mają być absolutnie lojalni i nigdy nie rozmawiać o „organizacji” z osobami postronnymi!

Zdrajcy muszą uciekać z Polski (znam kilka takich przypadków)

Zastanówcie się w tym kontekście nad zagadkowymi pobiciami, które miały ostatnio miejsce wśród pracowników „Regionalnych Dyrekcji Lasów Państwowych”. Lasy bowiem to od dawna świetnie zaopatrzona spiżarnia dla służb (drewno, kopaliny, handel gruntami, interesy ubijane na dyskretnych polowaniach).

Wojskowi nie musieli dotychczas bawić się w żadną konspirację.

Od 1990 roku nikt z polityków nie panował nad działaniami wojskowych służb specjalnych.

PiS napędził oficerom trochę pietra, ale rychło zorientowali się, że za buńczucznymi hasłami nie poszły metodyczne działania.

Profesjonaliści rozegrali więc rząd PiS – u od wewnątrz.

Proszę spojrzeć na proweniencję „przystawek” - ugrupowania Andrzeja Leppera (jego rzecznik Mateusz Piskorski dziś już otwarcie popiera Rosjan. Udziela wywiadu rosyjskiej telewizji „przypadkowo” spacerując po okupowanym przez rosyjskie wojsko gruzińskim miasteczku.) i Romana Giertycha. Jego działania, jako promotora prezydenckiej kampanii generała Tadeusza Wileckiego, do dziś nie zostały logicznie wytłumaczone.

Dziś wojskowi, urażeni raportem z likwidacji WSI, założyli „SOWĘ”.

Co ciekawe dzisiejsze ABW samo założyło kilkadziesiąt firm „pod przykryciem”.

Ciekaw jestem, czy coś o tym wie sejmowa komisja do spraw służb specjalnych, pan Wassermann, czy też inny, publicznie wypowiadający się, „znawca” problematyki działalności tajnych służb?

Patenty stosowane skutecznie przez nasze służby, były już oczywiście sprawdzane w praktyce przez radzieckich towarzyszy.

Najlepszym treserem i kreatorem „nielegałów” był wszak Jurij Andropow i to on właśnie uważany jest za autora operacji „pieriestrojka” oraz jej późniejszych konsekwencji.

Ilu przedsiębiorców z listy „stu najbogatszych w Polsce” jest w istocie uszlachetnionymi przez ostatnie lata „nielegałami”?

Dlaczego polskie służby nie potrafią dziś po cichu eliminować ich z kontraktów na styku z państwowym budżetem?

Howgh.