Burka, afgański biznesmen i wojna z terrorem
„
Księgarz z Kabulu” powstał podczas czterech miesięcy 2002 roku, jakie norweska dziennikarka Asne Seirerstad spędziła mieszkając z rodziną Sultana Khana, która – jak zaznacza autorka – nie jest typową rodziną afgańską. Khanowie są zdecydowanie bogatsi od tamtejszej statystycznej familii, a władca rodu – w odróżnieniu od przeciętnego Afgańczyka – jest osobą wykształconą i aktywną zawodowo. Trzypokoleniowa rodzina zamieszkuje kilkupokojowe mieszkanie w postradzieckim bloku na jednym z kabulskich osiedli, podczas gdy typowi Afgańczycy gnieżdżą się, niejednokrotnie w kilkadziesiąt osób, w dwuizbowych chatach, bez bieżącej wody i elektryczności. Sultan Khan jest przedstawicielem niezwykle rzadkiej w tamtym rejonie klasy średniej.Wspólne dla Khanów i innych afgańskich rodzin jest natomiast całkowite i bezwzględne podporządkowanie się decyzjom ojca. Głowa rodu, czyli w tym wypadku Sultan Khan, jest niepodważalnym władcą życia wszystkich jego członków. Nikt z pozostałych osób nie ma praktycznie nic do powiedzenia, nie liczą się ich potrzeby i uczucia, przemyślenia i chęci. Wszyscy – dosłownie wszyscy – mają jedno zadanie do spełnienia – wykonywać polecenia najstarszego zarabiającego mężczyzny. Chłopcy (począwszy od siedmiolatków) i mężczyźni mają pracować, przeważnie po 12 godzin dziennie, dziewczynki i kobiety – zajmować się domem i zakupami. Sprzątać, gotować, przygotowywać posiłki i czekać na następne rozkazy. Nie ma oczywiście mowy o rozrywce, zabawie, radości czy nawet edukacji. Każde przeciwstawienie się woli patriarchy kończy się karą, począwszy od niegroźnych kuksańców, poprzez dotkliwe kilkudniowe katowanie, a skończywszy na zabiciu dziewczyny, która odważyła zakochać się nie w tym mężczyźnie, w którym powinna.
Autorka w sugestywny sposób przekazuje w swej książce beznadziejny nastrój depresji i apatii, udzielający się większości członkom rodziny. Tłumione uczucia, nieosiągalna swoboda oraz bezwzględne, milczące podporządkowanie się władzy ojca – tak żyją Afgańczycy początku 21. wieku. Kobiety nadal, pomimo niedawnego upadku talibów, nie mogą przebywać w miejscach publicznych same, a kiedy wychodzą – głównie na zakupy – obowiązkowo noszą burki. Asne Seirerstad używa wręcz słowa „burka” jako synonimu kobiety, pisząc na przykład: „widziałam stojącą tam burkę”, czy „właśnie przeszła obok mnie burka”. Burka nie ma nic do powiedzenia, jest przedmiotem wykonującym polecenia patriarchy. A kiedy odzywają się w niej ludzkie uczucia, należy ją ukarać. Albo zabić.
Przeważająca część książki opowiada o zwykłym, codziennym życiu Afgańczyków, ale jeden rozdział autorka poświęciła opisowi wyprawy w rejony niebezpiecznego pogranicza afgańsko-pakistańskiego, gdzie jedyną władzę stanowią dowódcy zwalczających się miejscowych bojówek. Niektórzy z nich, opłacani i zbrojeni przez Amerykanów, atakują grupy swych lokalnych konkurentów, twierdząc, iż są to oddziały Al-Kaidy lub talibów. Pomagają im w tym – na przykład bombardując ich pozycje – wojska amerykańskie. Wojna z terrorem trwa na całego!
- macieklew - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz