Ludzie Dobrej Woli (Almanzor)
Wstęp polityczny
Na wstępie wyrażę swój żal. Żal, że Polacy nie mieli nigdy człowieka, tak jak Żydzi mieli swojego Szymona Wiesenthala, który bez spoczynku skutecznie ścigał sprawców zbrodni popełnionych na swoich rodakach.
Waldemar.m skłonił mnie żeby również zazdrościć Rosjanom stowarzyszenia “Memoriał” skutecznie otaczającego teraz szacunkiem miejsca zbrodni, również tych zbrodni, jakie Sowieci dokonali na Rosjanach.
Zazdroszczę też Niemcom, dla których stosunek do niemieckiej historii pani Edyty Steinbach pozwolił uaktywnić wszystkie ich ugrupowania polityczne aby utrwalić w powszechnej niemieckiej pamięci i przekazać całej Europie wiadomości o krzywdach ich narodu związanych ze – sprawiedliwą skądinąd – decyzją Aliantów wysiedlenia Niemców z ziem należących do pokrzywdzonych przez nich narodów.
Powyższe skłania mnie, kiedy pijąc dziś czwartą już filiżankę kawy redaguję poniższy tekst, aby zakwalifikować tę notkę do działu „Polityka”.
Raport pisany w lutym 2010
Sygnatariusze pisma do Rzecznika, czekając na Jego odpowiedź, nie byli bezczynni. Chociaż pamięć ofiar Rzezi Woli, wydaje się powszechnie zapomniana, to żyje ona na szczęście jeszcze silnie u niektórych Polaków. Pamięć ta istnieje nadal pomimo tego, ze ślady materialne i miejsca pamięci jej ofiar dotąd spontanicznie czczone od czasów Powstania są jakby systematycznie teraz zacierane.
Do ludzi, którym sprawa upamiętnienia ofiar Rzezi Woli nie jest obojętna starał się dotrzeć nasz Nurni. Był obecny na uroczystości poświęconej ofiarom Rzezi Woli w gimnazjum przy ulicy Grenady. Przed gmachem szkoły, poznał się Nurni z p. Czesławem Adamusikiem (którego wspomnienia przesłała nam nauczycielka, pani Brykowska).
Przyłączył się do naszej grupki pan Wojciech Gardoliński, kiedyś mieszkaniec Woli, który przed kilku laty samotnie starał się przeciwstawić zabudowie komercyjnej w miejscu uświęconym prochami ofiar. Pokazał nam kopie pism jakie bezskutecznie wysyłał wówczas do gazet i do Rady Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa w tej sprawie.
Nawiązaliśmy kontakt panem profesorem Janem Zielińskim z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc przy ulicy Płockiej (dawniej „Szpital Wolski”), który z wielkim zaangażowaniem osobistym od lat stara się bronić czczonego spontanicznie od czasów Powstania, oznaczonego Krzyżem miejsca przy ulicy Górczewskiej 32.
21.11.2009 pan Czesław Adamusik – w miejscu swojej egzekucji przy Górczewskiej na przeciwko Krzyża
Wojciech zaprosił nas na spotkanie w miejscu rozstrzeliwań. 21. listopada swoją kamerą nagrał relację pana Czesława Adamusika, który przy wiadukcie Górczewskiej 5. sierpnia 1944, mając 13 lat trzymając wtedy za rękę zamordowaną Matkę sam przeżył egzekucję rozstrzelania.
Na fotografii pan Czesław stoi w miejscu gdzie dwukrotnie próbowano go zamordować, pierwszy raz w dzień 5. sierpnia 1944, kiedy żołnierz strzelający z karabinu maszynowego chybił, drugi raz w środku nocy kiedy ukraiński hitlerowiec chciał go dobić, na co nie pozwolił mu wtedy niemiecki oficer.
Maryla (Blogmedia24.pl) wspierając i konsultując nas z oddali zrobiła witrynę internetową poświęconą Woli’44. Namawiam do odwiedzenia tej witryny. Szczególnie polecam obejrzenie tam zrobionego przez Wojciecha tego filmu z relacji pana Czesława Adamusika.
Nawiązaliśmy kontakt z panią Eulalią Rudak , prezesem fundacji “Moje wojenne dzieciństwo“. Pani Eulalia, jako nastolatka przeżyła masakrę Woli a 10 sierpnia’44 została stamtąd wywieziona do Oświęcimia. Jej Fundacja zbiera relacje z przeżyć dzieci tamtych lat.
Ellenai, która razem ze mną pisała wniosek do Rzecznika nawiązała kontakt z Muzeum Powstania Warszawskiego, z Instytutem Pamięci Narodowej i z Muzeum Woli. Spotykając się tam z życzliwością animowała znany w tych instytucjach temat. IPN rozpoczął oficjalne przyjmowanie relacji od osób będących z nami w kontakcie, które przeżyły wydarzenia z czasu Rzezi Woli.
Otoczenie Krzyża upamiętniającego miejsce rozstrzelania 12000 Polaków w 2005 roku.
Łamiąc podstawowe postanowienia polskiej Konstytucji urzędnicy wspierający „Układu warszawski” w 2001 roku wydzierżawili do 14.05.2030 roku firmie komercyjnej teren masowego mordu Polaków i oznaczone Krzyżem miejsce spontanicznego kultu.
Prochy tutaj zamordowanych i tutaj spalonych
Otoczenie pomnika przy ul. Górczewskiej 32. Parking. W skarpie na pierwszym planie odkryto przy budowie i zasypano bez upamiętnienia pas ciemnej ziemi, prawdopodobnie po spaleniu zwłok ofiar.
Wojciech Gardaliński idąc wówczas śladem spychacza odnalazł opalony klucz do mieszkania. Pan profesor Zieliński powiedział nam, że takich znalezisk było tu dużo. Ponawiam pytanie: kto (prosze o imie i nazwisko oraz numer uprawnień budowlanych) odpowiadający za prowadzenie tam wtedy prac budowlanych jest odpowiedzialny za to, że po odkryciu warstwy spalenizny nie wstrzymano robót, nie wezwano archeologów, specjkalistów kryminalistyki i prokuratorów IPN ale zasypano i ukryto znalezisko?
Miejsce masowego mordu zaraz po ucieczce Niemców z Warszawy zostało przez pozostałych przy życiu warszawiaków otoczone kultem i oznaczone krzyżami. Fotografia pochodzi z książki profesora Zielińskiego „Szpital Dobrej Woli”
W 2004 roku wydawało się, ze nikt, pomimo wielkiej przebudowy otoczenia, nie ośmieli się tknąć tego miejsca…
ale było to złudzenie. Teren ten został aktem notarialnym przez „Układ warszawski”, łamiący tym podstawowe wymaganie polskiej Konstytucji, przekazany w dzierżawę firmie PPHU ALKO na okres od 15.05.2001 r. do 14.05.2030 r.
Dodam jeszcze fotografię znajdującej się jako eksponat w Muzeum Powstania Warszawskiego koszuli przestrzelonej w tym miejscu na wyciągniętym ze szpitala na egzekucje chorującym wówczas w Szpitalu Wolskim Eugeniuszu Trepczyńskim, który cudem wówczas uniknął smierci.
Nurni w jednej ze swoich pierwszych relacji opisuje rozmowę z panią Malgorzatą Karoliną Piekarską.: “Pani Piekarska opowiadała mi również o utrudnieniach na jakie napotykają wszyscy którzy chcieliby temu miejscu na Górczewskiej nadać choć symbolicznie większy kształt. Wg p Piekarskiej to miejsce, ta nekropolia, nie może doczekać choćby najmniejszego (chodzi o rozmiar, czyli coś więcej niż tablica) dodatkowego znaku czy symbolu bo wszyscy urzędnicy powołują się na przepisy a to polskie a to wręcz europejskie. Czyli to miejsce jest pod baczna obserwacja urzędników ale nie taka jakiej byśmy sobie życzyli….
Oczywiście rodzi się podejrzenie ze dlatego wymyślają te utrudnienia bo łatwiej usunąć drewniany krzyż i niewielki pomnik niż coś dodatkowego co POWINNO do cholery przecież powstać.”
Dodam od siebie, ze to też jest „polityka”. Warto się tej polityce dobrze przyjrzeć!
Filed under: DOKUMENT, RELACJE
- Wola44 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz