rosol postrohany

avatar użytkownika nissan
http://kataryna.blox.pl/html
Donos, którego przestraszył się Rosół
Wprost: „Wprost” dotarł do osoby, która czytała zeznania złożone przez Marcina Rosoła w październiku 2009 roku w CBA. Były szef gabinetu politycznego Mirosława Drzewieckiego – według naszego informatora - twierdzi w nich, że powodem wycofania Magdaleny Sobiesiak z konkursu na członka zarządu Totalizatora Sportowego nie był przeciek o akcji CBA ale zwyczajny donos przysłany do Ministerstwa Sportu. (...) Tyle tylko, że Marcin Rosół twierdzi, że, mówiąc o „donosach", miał na myśli coś zupełnie innego. „Wprost” dotarł do osoby, która czytała jego zeznania złożone w centrali CBA w październiku, zaraz po wybuchu afery. Rosół miał powiedzieć agentom Biura, że powodem całego zamieszania był donos, jaki 10 lipca 2009 r. trafił do dyrektor generalnej Ministerstwa Sportu Moniki Rolnik. Napisał go Marek Przybyłowicz, były doradca Totalizatora. Mowa w nim m.in. o „zjawisku nepotyzmu” panującym w spółce. Rosół utrzymuje, że o oskarżeniach Przybyłowicza dowiedział się pod koniec lipca od Andrzeja Kawy z Centralnego Ośrodka Sportu. Twierdzi, że zbagatelizował tę informację. Kilkanaście dni później (w jego zeznaniach jest mowa o okolicy 10 sierpnia) spytał jednak o Przybyłowicza Monikę Rolnik, która właśnie wróciła do ministerstwa z urlopu. Rolnik powiedziała, że wie o oskarżeniach Przybyłowicza. Miała także pokazać mu donos z 10 lipca. Według informatora „Wprost", Rosół w swoich zeznaniach opowiada też o swojej rozmowie z Drzewieckim z 17 sierpnia. Miał go wtedy poinformować o dwóch sprawach: o tym, że Sobiesiakówna złożyła papiery w konkursie na członka zarządu Totalizatora, oraz o donosie.Donos, o którym mówił Rosół publikuję w linku poniżej.
Zeznania Rosoła dobrze pokazują klimat panujący w tej ekipie. Nie wiem czy Przybyłowicz otrzymał odpowiedź na swoje pismo - to i inne rozsyłane w tej sprawie w tamtym okresie do "wszystkich świętych" z Julią Piterą włącznie (a nie były to anonimowe donosy i chyba w trybie administracyjnym powinien na każde otrzymać odpowiedź) ale jak widać jego pismo wzbudziło ogromne zainteresowanie i krążyło wśród kolejnych osób, wciągniętych w kompleksowe obsługiwanie Sobiesiaka. Nawet dyrektor COS-u je widział, choć nie wiadomo z jakiej racji. To powinna być przestroga dla wszystkich chcących poinformować obecną władzę o jakichś nieprawidłowościach w podlegających jej instytucjach. Efekt takich alarmów będzie żaden, za to korespondencja "whistleblowerów" (zawierająca przecież pełne dane osobowe) będzie sobie swobodnie krążyć pomiędzy różnymi osobami, a nazwisko trafi też do mediów. Tak jak za sprawą ministra Arabskiego wszyscy dowiedzieli się o jego spotkaniu z Przybyłowiczem w Kancelarii Premiera, na którym ten podobno prosił o ochronę dla siebie i dla rodziny w związku z wagą przekazywanych informacji. W ramach tejże ochrony, minister Arabski poinformował dziennikarzy, a zatem cały świat, o tym kto i z czym do niego przyszedł.
Jestem ciekawa zeznań Rosoła, tych złożonych przed CBA, i tych, które złoży w tym tygodniu przed komisją śledczą (jeśli nic nie stanie na przeszkodzie, a to jest chyba coraz bardziej prawdopodobne bo Rosół to słabe ogniwo tak precyzyjnie budowanej narracji). Temu co zeznał w CBA trochę przeczą jego rozmowy nagrane przez CBA, z których wynika, że jeszcze 22 sierpnia Sobiesiak rozmawiał o córce z Rosołem, i ten mu mówił, że jest z nią umówiony na spotkanie, następnego dnia Sobiesiakówna mówiła ojcu, że się przygotowuje do rozmowy kwalifikacyjnej i opracowuje strategię, a 24 sierpnia wyjechała do Warszawy na rozmowę kwalifikacyjną. Wszystko wskazuje więc, że jeszcze 24 sierpnia, gdy jechała do Warszawy, wszystko było na dobrej drodze, a pismo Przybyłowicza, o którym Rosół wiedział od dwóch tygodni, i rozmowa z Drzewieckim sprzed tygodnia nie zaniepokoiły go na tyle, żeby poinformować Sobiesiakównę, że nie ma się po co fatygować do Warszawy bo z planu nici. A jeśli tak, to także telefony do Leszkiewicza w dniach 20-24 sierpnia nie mogły raczej dotyczyć wycofania Sobiesiakówny, bo do 24 sierpnia ani ona, ani Rosół nie wiedzieli jeszcze, że ono nastąpi.
To co ostatecznie odwróciło bieg wydarzeń musiało się zatem zdarzyć już po tym jak Magdalena Sobiesiak wyruszyła do Warszawy na rozmowę kwalifikacyjną, której ostatecznie miało nie być.
Pismo Przybyłowicza do Rolnik z 10 lipca 2009
Pismo Przybyłowicza do Arabskiego z 19 października 2009
Wprost: Rosół: donosy to nie akcja CBA
Notatka Kamińskiego z 10 września 2009
09:40, kataryna.kataryna ,
Afera hazardowa Link Komentarze (277) »

napisz pierwszy komentarz