Cenzura reaktywacja (makroman - Maciej Czernik )
Donald Tusk nieodmiennie "zaskakuje" nas ("zaskakuje" w cudzysłowu, gdyż baczny obserwator bez trudu dostrzeże totalitarne ciągotki tego faceta) swoimi pomysłami na poprawę bezpieczeństwa w kraju i ochronę bezbronnych.
Chemiczna kastracja pedofilów, nie dość że dwuznaczna z etycznego punktu widzenia, nie dość że wątpliwie skuteczna, to jeszcze kompletnie wyabstrahowana od problemu walki ze zorganizowanym przemysłem pornografii dziecięcej, oraz procederem wykorzystywania dzieci jako obiektów seksualnych. W ten sposób można pozbawić iksińskiego ochoty na seks z małoletnim, ale nie można położyć tamy związkom towarzyskim w ramach których odbywaj się seanse seksualne z udziałem dzieci. Donald Tusk zagrał na niewiedzy ludzkiej i kolejny raz okazało się iż jest mistrzem populizmu.
Tym razem mamy znacznie gorszą wersję tuskizmu - zamach na wolność Internetu.
Pod kłamliwym pretekstem ochrony (kogoś przed czymś) wprowadza się indeks stron zakazanych. Mają się na nim znaleźć strony zawierające treści pedofilskie, zoofilskie, ale tez propagujące np faszyzm. Na pierwszy rzut oka wszystko jest OK. Pedofilia jest szmaciarstwem, zoofilia to także mało smaczny temat (aczkolwiek w odróżnieniu od tej pierwszej nikomu nie dzieje się krzywda), a faszyzm to przecież wszyscy wiemy, zło największe...
Problem w tym że sama cenzura jest nienawistna i mimo iż pornografia dziecięca jest straszliwym świństwem i powinna być ścigana to przecież blokowanie stron internetowych w niczym tego zła nie umniejszy!
A faszyzm? - a cóż za problem powołać na eksperta jakiegoś durnia z okolic "antyfaszysty roku" który za faszystowski uzna nawet treść modlitwy ojcze nasz? Przecież to będzie poza wszelką kontrolą społeczną - bo stron zablokowanych nie zobaczymy - pewnie będzie się można odwoła do sądu, ale to oznacza koszty na które nie każdego internautę będzie stać - pomijam już mądrość naszych sędziów...wątpliwą w wielu przypadkach.
Rząd i służby specjalne otrzymają do ręki narzędzie totalnej kontroli społeczeństwa, zwłaszcza ludzi młodych i wykształconych, którzy z internetu korzystają o kilka rzędów wielkości częściej niż z innych środków masowego przekazu, co więcej aktywnie tworzą treści w internecie zawarte i często są to materiały kontrowersyjne. Niemniej jednak póki trwa publiczna debata, póki można swobodnie zabrać głos - zło się nie dzieje, gorzej jeśli nagle jedna z opcji będzie promowane (antykaczyzm na przykład) a inne skutecznie wygłuszane, pod pozorem propagowania treści faszystowskich.
A wszystko to jest uzasadniane "dobrem publicznym"...
Tylko skrajny idiota może wierzyć w skuteczność takich manewrów i tylko skrajny drań jest na tyle cyniczny by w ten sposób uzasadniać swoją chęć do kontroli społeczeństwa!
http://makroman.salon24.pl/151660,cenzura-reaktywacja- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz