Czy WOŚP to Wintershilfewerke? (Grudeq)

avatar użytkownika Redakcja BM24
W zeszłym roku temacie WOŚP poświęciliśmy kwartet postów, w których główną osią naszego spojrzenia na Orkiestrę była złota drabina dawania według żydowskiego uczonego Majmonidesa, oraz dość podejrzana działalność Owsiakowej firmy, pasożyta przy WOŚP, o dość prowokującej nazwie – Złoty Melon:
To co w tych postach napisaliśmy, i całość dyskusji pod nimi wszystkimi jest w tym roku także aktualna. Bo nadal na kluczowe pytanie sceptyków wobec Orkiestry: czy relacja między kosztami zbiórki, a jej wynikami, przy całej medialnej otoczce nie jest jednak zbyt mała, dostajemy histeryczną reakcję drugiej strony: bo dzieci i dla dzieci. W dawnych czasach zasłanianie się najsłabszym były po prostu nie honorowe. No ale to dawne czasy.
 
Zachwycano się wczoraj tym, że WOŚP jest jedyna na świecie, jedynie w Polsce takie coś wymyślono i takie coś się robi. Wychodząc z założenia o racjonalności innych ludzi w innych państwach, skoro Polska, znaczy Owsiakowa Orkiestra jest taka dobra, czemu nie przyjęli na swój grunt takiego pomysłu? Nie mają tam problemów ze służbą zdrowia? Pewnie w USA czy Kanadzie to nie, ale w Bułgarii, Rumunii, czy Kolumbii to pewnie mają, czemu więc tego nie kopiują od nas? Może Jurek Owsiak zastrzegł sobie wyłączność, i nie można WOŚP skopiować bez opłacania licencji? Przy biznesowych zdolnościach Pana Jerzego wielce możliwe.
 
Nam jednak przyszła taka wizja. WOŚP zorganizowany w Stanach Zjednoczonych. Celem co prawda nie sprzęt medyczny, bo z tym akurat tam nie ma problemu, ale ubezpieczenie tych, co nie ubezpieczeni. Wolontariusze, tak samo jak u nas, małe dzieciaczki chodzące ze swymi puszkami po Queens, czy fabrycznych dzielnicach Detroit, albo ustawieni z puszeczkami na stacjach benzynowych przy międzystanowych drogach Utah czy Teksasu, tak aby było widać, że orkiestra gra wszędzie. Toć przecież nonsens. Policja amerykańska odmówi zgody na zbiórkę gdyż nie będzie w stanie wszystkim zbierającym zapewnić bezpieczeństwa, i szczerze wątpi aby mieszkańcy podejrzanych dzielnic nie połakomili się na łatwy zarobek i nie próbowali wyrwać puszek małym wolontariuszom. (dzisiaj jakaś pani redaktor mówiła, że WOŚP przyjął się wśród naszego społeczeństwa, bo było o 4 napady mniej niż rok temu, a to że może mniej napadów przez pogodę było, w końcu złodzieje też bywają meteopatami, i w takie zimno po prosty nie idą do pracy). Armia odmówiłaby udziału w zbiórce, wszak jest od walczenia, a nie kwestowania. Inni racjonalni amerykanie zastanowią się czy umieszczania wolontariuszy na odległych od miast stacjach benzynowych nie będzie za drogie i po prostu nie opłacalne w stosunku do zebranych przez nich kwot. Ktoś w końcu inny powie, przecież takie zbiórki powinny być organizowane wśród bogatych a nie wśród całego społeczeństwa, bo raz, że będzie to bardziej opłacalne, a dwa bardziej uczciwe.
 
Właśnie. Jak się słyszy o akcjach charytatywnych na zachodzie, to są to jakieś bale, jakieś kwesty, ale prowadzone pośród elit czy to politycznych czy artystycznych, a w Polsce akcje takie bazują na naturalnej dobroci naszego biednego społeczeństwa. Bo te największe pieniądze do orkiestrowych puszeczek nie wrzucają krezusi: Kulczyk, Gudzowaty, Grabek czy Sobiesiak wraz z Koskiem (oni bardziej do tych puszek kampanijnych), ale najzwyklejsi Nowakowie, Kowalscy, żyjący gdzieś tam na pograniczu ubóstwa, których po prostu chwyta za serce małe dziecko i potrzeba jego pomocy. Chwyta, bo zawsze byli dobrzy i współczujący i dlatego kariery w biznesie nie zrobili. Potęga Orkiestry nie jest zbudowana na zamożności naszego społeczeństwa, ale na jego ubóstwie. I w tym momencie tworzy nam się mechanizm idealny grania do końca świata. Państwo wyciąga od obywateli wielkie pieniądze na służbę zdrowia, czym zubaża ich po raz pierwszy, a potem dochodzi Owsiak i bach obywateli zubaża po raz drugi, a zarówno jak i Owsiak jak i państwo te pieniądza marnują, bo państwo nim pieniądze z podatków dojdą do służby zdrowia to wędrują przez Izbę Skarbową, Ministerstwo Finansów, Ministerstwo Zdrowia, Narodowy Fundusz Zdrowia, Wojewódzki Fundusz Zdrowia i w końcu, odpowiednio zmniejszone docierają do Zespołu Opieki Zdrowotnej. Owsiakowe złotówki zaś, nim dotrą na sprzęt dla dzieci, wędrują przez fundację, na moment wpadają do Złotego Melona, później jeszcze tylko Owsiakowy Uniwersytet, i na końcu Przystanek Woodstock.
 
No ale jest wielu w Polsce, którzy uważają, że jesteśmy tak bogaci i stać nas na wszelkie finansowe szaleństwa. I stać nas na orkiestrę, która na każdą zebraną złotówkę wydaje, wcale się nie zdziwię jak tak będzie, z 90 groszy. Faktycznie genialny interes, ale niestety nigdy nie mieliśmy handlowego geniuszu, tak jak chociażby Anglicy czy Żydzi. My się zawsze wzorowaliśmy na nich, a kończyliśmy na drobnych geszelftach, w stylu popsutych zapalniczek o jakich pisał Traube: http://traube.salon24.pl/148969,zepsuta-zapalniczka-mistewicza
 
Zadajmy sobie teraz takie pytanie: co stanie się z orkiestrą za lat 20. Rzecz jasna każdy z obrońców idei 1 złotówka za 90 groszy, powie, że Orkiestra będzie grać do końca świata i o jeden dzień dłużej. No ale Jurek Owsiak jest najzwyklejszym śmiertelnikiem, no i za 20 może już nie być w stanie prowadzić Orkiestry. Ale idea piękna, to pewnie ktoś inny pociągnie. Na przykład kontrolę nad Fundacją przejmie Beata Sawicka & Ewa Kopacz s. c. wszak dziewczyny też są związane z ochroną zdrowia. Nie mogłem natrafić na to jak wyglądają umowy pomiędzy Fundacją WOŚP, a szpitalami do których zakupiony sprzęt trafia, ale gdzieś mi to śmignęło przed oczyma i wyglądało to tak, że WOŚP cały czas kontrolę nad tym sprzętem ma, to znaczy może w każdej chwili zabrać sprzęt gdy uzna, że szpital korzysta z niego niezgodnie z celem urządzenia. Szpital ponadto musi pytać o zgodę Fundacji gdy chce sprzęt przenieść. Ma to swoje plusy i sens, ale powiedzmy co będzie gdy Fundacje przejmie przykładowa pani Kopacz i Sawicka i zaczną tak sprzętem kierować aby trafiał do odpowiednich szpitali? Jakby ten sprzęt przeszedł na własność państwa, to mam nad nim kontrolę jako wyborca. Nad fundacją WOŚP kontroli nie mam żadnej.
 
Sprzęt medyczny. Owsiaka i WOŚP interesuje tylko sprzęt. Zagadnienia całego systemu zdrowia w ogóle jego nie interesują. Gdybym miał talent Cezarego Krzysztopy czy niewolnika to narysowałbym 70 letniego Owsiaka, przed którym klękają ministrowie i proszą: Jurku, nie zbieraj już na sprzęt, prosimy, sprzęt mamy najlepszy w Europie, na pensje, na pensje zbieraj! I teraz do głowy wpada mi taki tok myślenia. Kiedy powstawała orkiestra, faktycznie brakowało w naszym kraju dobrego sprzętu medycznego. Na jego zakup nie stać było nawet naszych dopiero co powstających rekinów biznesu. No więc zbiórka. Na którą jak już wcześniej wywodziliśmy dawali przede wszystkim najbiedniejsi. Sprzęt trafił. I teraz sytuacja jest taka. Do szpitala trafia dziecko Sobiesiaka i dziecko Nowaka. Sprzęt jest, bo za pieniądze i Nowaka i Sobiesiaka. Tylko lekarza nie ma. Ale Sobiesiaka stać aby zatrudnił sobie lekarza do ratowania swojego dzieciaka. A Nowaka. No cóż pan musi stać w kolejce refundowanej przez NFZ, no pan Sobiesiak wiem, że bez kolejki, ale musimy jakoś ściągać pieniądze od prywaciarzy bo tak w ogóle nie było by tej kolejki dla pana. Formalnie wszystko jest w porządku, wszak sprzęt jest za darmo, płacimy jedynie za pracę obsługującego go lekarza. Kto więc na dziele WOŚP zyskał najmocniej?
 
Wątek wreszcie ostatni. WOŚP powstała tylko w Polsce i dzięki kreatywności Owsiaka. Błąd. Takie coś jak Orkiestra było już. Przed 70 latami w Rzeszy Niemieckiej i nazywało się Winterhilfewerke – Dzieło Pomocy Zimowej, albo inaczej Akcja Zimowa. Oczywiście pewnie Owsiak na pomysł wpadł sam, nie inspirując się dziełem nazistów niemieckich, ale i tu jest i tam był taki sam mechanizm. Gdy Akcja Zimowa się zaczynała Niemcy były cały czas w Wielkim Kryzysie, więc tych potrzeba była jak najbardziej prawdziwa. Chodzili mali chłopcy z Hilterjugend po ulicach z puszeczkami. System był ciut uczciwszy od naszego, bo dostawało się znaczki za wrzucane pieniążki, odzwierciedlające ile się wrzuciło – 20 fenigów, znaczek za 20 fenigów, 30 fenigów, znaczek za 30 fenigów. Potem się rozliczało wolontariuszy z wydanych znaczków i otrzymanych pieniędzy – jak było więcej to tylko lepiej. Znaczki rzecz jasna z hitlerowską wroną. Naziści woleli jednak tą militarną otoczkę niżeli miłosną. Oczywiście później kupowano za to odzież, fundowano obiady dla potrzebujących – tutaj prawdziwie po niemiecku, żadnej defraudacji być nie mogło.
 
Kwestowali najważniejsi dostojnicy i partyjni i państwowi i społeczni ( z tym że nie kwestowali ci, co byli zamknięci w Obozach). Sam Marszałek i Premier Goering chodził z puszeczką. Coby ludzi zachęcić do wychodzenia w zimę i wrzucania do puszek, przygrywały kwestom orkiestry. Wszystko fajnie. I potem były nocne Niemców rozmowy. Co ty nie popierasz NSDAP? Uważasz Hitlera za gangstera? Ale gdyby nie on, to wiesz ilu ludzi pomarłoby albo zamarzłoby? To naprawdę wielki człowiek i on tak współczuje każdemu Niemcowi. Tak więc tarczą opieki nad potrzebującymi zamykano usta opozycji. U nas co prawda nie zamyka się opozycji antyowsiakowej w Obozach, jeszcze, ale i tak histeria na hasło Owsiak jest u jego obrońców zbyt duża. A przecież nam chodzi tylko o to ile każda zebrana złotówka na WOŚP kosztuje. Spokojnie bez histerii to policzmy, no i potem wyciągnijmy inteligentne wnioski, pamiętając że zysk z 10 gr na 1 zł, jest opłacalny a 90 gr na 1 zł zdecydowanie mniej.
http://grudqowy.salon24.pl/149150,czy-wosp-to-wintershilfewerke
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz