Kto pokazuje Papieżowi „gest Kozakiewicza” ?

avatar użytkownika Jaacek2

Kwestia nieposłuszeństwa Papieżowi staje się coraz bardziej bulwersująca; oto coraz więcej ludzi uzurpuje sobie prawo dyskutowania z Papieżem, albo wręcz pouczania Papieża; na pewno należy ukrócić taki stan rzeczy, gdyż nie służy on dobrze nikomu, a wręcz przeciwnie, szkodzi jedności Kościoła.

 

W potocznej znajomości problemu, niesubordynacją wykazują się tzw. środowiska wierne Tradycji; to one najczęściej kontestują słowa Papieża i Soboru; ale jest to potoczne rozumienie; pokuśmy się o zrozumienie realne, czyli zdjąwszy okulary, jakie kto tam sobie nałożył na nos, potoczmy dookoła świeżym wzrokiem chociaż przez parę chwil.

 

Kiedy Chrystus jeszcze chodził po ziemi, bardzo często powtarzał, czego dowód mamy w Ewangelii, ze nie mówi od siebie, tylko przekazuje to co nakazał mu Ojciec; powtarza to naprawdę wielokrotnie; wbija to w toporne umysły słuchających Jego słów. Jest to nakaz całkowitego poddania się Ojcu, Jego woli i nauce; mamy pełnić wolę Ojca przekazaną nam w nauce Chrystusa.

 

Czy potrzeba nam jeszcze objawienia innych prawd, niż prawdy objawione przez Chrystusa? Chrystus powiedział już wystarczająco dokładnie, wszystko to, czego potrzebujemy do zbawienia. Nasuwa się kwestia rozwoju teologii następnych pokoleń, aż do naszych czasów.

 

Najporęczniejszym wydaje mi się porównanie nauki Kościoła do harmonijnego dopisywania kolejnych głosów, do tego samego utworu; dzięki temu brzmienie melodii jest coraz bogatsze, choć melodia pozostaje ta sama. Przy takiej pracy nikt nie myśli o kreśleniu nut głównego tematu i dopisywaniu nowych; w ten sposób cały utwór zostałby zmieniony, zafałszowany, a harmonijne dotąd głosy zaczęły by brzmieć fałszywie.

 

Harmoniczne współbrzmienie to wspólne brzmienie starych i nowych głosów, dodanych w zgodzie z zasadami harmonii; a przechodząc od metaforyki muzycznej do pojęć lingwistycznych i logicznych, jest to zgodnością teologiczną rzeczy nowych ze starymi; kiedy wyjmiemy ze skarbca mądrości Kościoła rzecz nową i starą, muszą do siebie pasować i współbrzmieć w harmonii.

 

Ale co zrobić, jeśli nie pasują? należy zastanowić się, czy wcześniej pasowały… co prawda inne rzeczy były nowymi, ale wszystko grało; nie trzeba tutaj wybitnego specjalisty od dedukcji; ja przy mojej przeciętnej (oby) bystrości umysłu, od razu doszedłem, co jest przyczyną dysonansu;

 

Wytworzenie takiego dysonansu jest właśnie niedozwolonym gestem skierowanym w stronę Papieża – dyrygenta całej tej orkiestry. Każdy kto twierdzi coś fałszująco niezgodnego z wcześniejszym, zatwierdzonym nauczaniem Kościoła, pokazuje Papieżowi „gest Kozakiewicza”.

 

Można niestety dostać nieprzyjemnej czkawki, stwierdziwszy że sam Papież mówi coś wbrew swojemu poprzednikowi; jednak fakty są  nieubłagane, a wynika z nich, że Papież może powiedzieć coś od siebie, ale jest to jednocześnie spostponowaniem Papieża – poprzednika; wybrnąć można z takiego klinczu na dwa sposoby: albo zmienić nowe fałszujące wypowiedzi, albo przerobić całą partyturę od początku, najlepiej razem z Nowym Testamentem, i dopasować całość do nowych wizji obecnie panującego Papieża.

 

Która metoda jest słuszna? Myślę, że szybciej to rozstrzygniemy, zakładając słuszność opinii, że nowe jest lepsze; wiąże się z tym mała przeróbka Nowego Testamentu; nawet to może nie brzmi jeszcze najgroźniej (przeprowadzano już tę procedurę), ale wyobraźnia podsuwa możliwość konieczności coraz to nowych przeróbek; a gdyby zdecydowali się na taki wybór nasi przodkowie, co zostałoby do dnia dzisiejszego z Dobrej Nowiny? Pewnie dlatego św. Paweł obłożył klątwą każdego, nawet Anioła z nieba, który ważył by się zmienić w Piśmie św. choćby jedną kreskę.

 

W zakres mandatu Papieża, oprócz władzy wliczają się też powinności zachowania nienaruszonej i nie uszczuplonej wiary: wypełnienie mandatu, jaki spoczywa na Papieżu – zachowanie nienaruszonego depozytu wiary, i przekazanie tego skarbu następcom, pomimo pozorów nie jest rzeczą drugoplanową albo nieistotną; jest to kwintesencją i głównym zadaniem papiestwa; Papież jest Papieżem,  zachowując pieczołowicie to co odziedziczył, i głosząc w niezmienionej formie tę Boską naukę dalej – czyli nauczając wszystkie narody; w innych przypadkach jest teologiem, mającym jakieś pewne koncepcje, które trzeba dalej rozpracowywać. Papieże to przeważnie tędzy teologowie, i analiza ich wypowiedzi przekształca się zazwyczaj w pochwalny chór; są niestety wyjątki, kiedy pewne poglądy, chociaż wyrażone przez osobę Papieża, należy skontrować.

 

Z drugiej strony mamy wierność Papieżowi; nie wszyscy chcą uznać fakt, że wierność Papieżowi, to wierność papiestwu  – wierność zasadzie prymatu piotrowego; inna wierność, np. wierność papieżowi JP2, przy jednoczesnym lekceważeniu dziesiątków innych papieży, nie jest wiernością Papieżowi – jest wiernością konkretnemu człowiekowi  – Karolowi Wojtyle; należy tu pominąć osobiste zasługi i osiągnięcia; skupmy się na zasadzie; postawa ślepej wierności jednemu papieżowi i równie ślepemu odrzucaniu autorytetu innych papieży to zwyrodnienie; nie ma to nic wspólnego z posłuszeństwem Papieżowi  – to forma idolatrii  – kultu jednostki depczącego zasady religii katolickiej.

 

Podobnym zwyrodnieniem dającym się często zaobserwować w dzisiejszym Kościele jest maniera uznawania i powoływania się tylko, lub w druzgoczącej przewadze, na dokumenty napisane od Soboru V2; wyznawcy tej chorej idei uznają papieża Benedykta, Jana Pawła, oczywiście, nawet Pawła VI ale już Pius XII i jego nauczanie „zalatuje naftaliną”. Zjawisko to jest na tyle duże, że powszechnym stała się myśl o doktrynalnej odrębności tej grupy doktrynerów; pojawiło się nawet określenie: „Kościół posoborowy” aby podkreślić odrębność doktrynalną od Kościoła katolickiego, który jest absolutnie przeciwny takim postawom. Sam papież Benedykt XVI interweniuje, wykładając błędy myślenia kategoriami „hermeneutyki zerwania” i przeciwstawiając błędowi zerwania tradycji, zasadę „hermeneutyki ciągłości”;

 

tam gdzie dochodzi do zerwania z tradycją, dochodzi do zerwania z Kościołem; pomimo stanowczo wyrażonej opinii Papieża, niestety bardzo poważna liczba biskupów i całe masy świeckich, obstają przy swoim przekonaniu o wyższości dokumentów Soboru V2 nad pozostałymi dokumentami Kościoła; wprowadzają oni w sposób zamierzony, czy nie, zamęt i groźbę faktycznego rozbicia i usankcjonowania podziału Kościoła na Kościół katolicki i posoborowy.

 

A przecież próba takiego pryncypialnego podziału dokumentów Kościoła, wybiórczy i uzurpatorski wybór dokumentów „pasujących” i odrzucenie, zanegowanie lub przemilczenie dokumentów, które nie pasują do nowej ideologii, nowego posoborowego kościoła, to nic innego jak przemaganie Kościoła przez bramy piekielne, które zaatakowały zasadę piotrowego prymatu, poprzez próbą wewnętrznego skłócenia i rozbicia jedności papiestwa – naszej skały i opoki.

 

Często są też przytaczane słowa Chrystusa: „…co zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążesz na ziemi, będzie rozwiązane w niebie…”; słowa te stały się głównym argumentem idolatrystów myślących, że papież może WSZYSTKO nakazać, zakazać, nawet w sprawach związanych z teologią, dogmatyką i logiką; wiele pokoleń przed nami również musiało mieć problemy z właściwym zrozumieniem tych prerogatyw urzędu papieża; zajął się tą kwestią Sobót V1, na którym dokładnie określono i zdefiniowano zasady nieomylnego nauczania papieży; wyraźnie jest tam powiedziane, że nie wszystkie wypowiedzi Papieża są nieomylne i ściśle obowiązujące wiernych; inną ważną kwestią podnoszoną przez sobory jest wierność Tradycji, która jest de facto zasadą wiary; i tak jak rozum i wiara nie mogą być ze sobą sprzeczne, tak samo nie mogą stać w sprzeczności wierność Papieżowi do wierności Tradycji.

 

Nauczanie Magisterium jest ciągłością i pewną całością; nie może stać w sprzeczności samo do siebie; i właśnie tę tradycję tworzyli kolejni papieże – etosem papiestwa jest Tradycja; jak więc teraz Tradycja może sama wystąpić przeciwko Tradycji? przeciwko samej sobie?

 

Wystąpienie takie byłoby zerwaniem Tradycji, byłoby zaprzeczeniem charyzmatu papiestwa; niestety historia zna przypadki z odległej przeszłości i z historii najnowszej (Sobór V2 np.) kiedy papieże w swych prywatnych opiniach wyrażali się w sposób na tyle niejednoznaczny, że wypowiedzi te stawały się przedmiotami szerszej dyskusji;

 

cały zamęt spowodowany jest obawą, że jakiekolwiek zakwestionowanie opinii Papieża, jest przestępstwem; co najśmieszniejsze nawet sam papież tak nie uważa, często i gęsto odnosząc się do poszczególnych kwestii w swych licznych pracach i wystąpieniach; na tym właśnie polega właściwie zrozumiany dialog; nie na czołobitnym zamiataniu niewygodnych pytań pod dywan, lecz na otwartym, choć pokornym postawieniu problemu; pokornym pokorą należną odwiecznej i nieomylnej Tradycji, w którą wpisana jest również nieomylność nauczania kolejnych Papieży, pokorą, która łączy obie strony tego dialogu, miłością do  Kościoła i prawdy.

 

Kościół poucza nas, że każda wypowiedź niezgodna z odwiecznym nauczaniem katolickim, niezgodna z tradycją, nie pochodzi od Papieża, jako Nauczyciela, a jedynie jest prywatną opinią człowieka – teologa piastującego ten urząd; tym samym logika nakazuje nam sprzeciwiać się głosom ludzi stojącym w opozycji do nauki Kościoła, chociażby piastującym ten najwyższy kościelny urząd.

 

Widać więc jasno, że winę za tę kakofonię, z którą się zmagamy, ponoszą ludzie lekceważący tradycję, a tradsi?

 

Pamiętacie, jak Papież zarządził wyprawę krzyżową? tradsi są za, a wy zajęcze serca? a pamiętacie, jak Papież zarządził ustanowienie Św. Inkwizycji? no, kto oprócz tradsów poprze wiernie Papieża?  a pamiętacie, jak Papież ustanowił Tridentinę, jako Mszę wszechczasów? i kto o tym mówi oprócz tradsów? Pamiętajcie: papiestwo tradsami stoi, którzy korzeniami tradycji sięgają aż do św. Piotra – pierwszego papieża; bez tradsów i ich umiłowania dla odwiecznych zwyczajów i słów Chrystusa, dzisiaj nie byłoby już papiestwa; współczesny koncyliaryzm, posoborowy potworek, to również zamach na papieski – piotrowy prymat; kto daje kontrę?

 

Musimy wspólnie nastroić ten najpiękniejszy po tej stronie nieba instrument, jakim jest Kościół; musimy to zrobić jak najszybciej, zanim na skutek zalewającej nas kakofonii coraz to nowych nonsensów, nie ogłuchniemy doszczętnie.

 

„Paś baranki moje, paś owce moje” – tak przykazał Chrystus św. Piotrowi – pierwszemu Papieżowi; paś, jak i ja pasłem, paś tym czym i ja pasłem, doprowadź ich do Ojca, który czeka w niebie.

 

 

napisz pierwszy komentarz