Zwycięstwo tradycjonalistów przez nokaut
Chyba można obwieścić sukces Tradycji; rozpoczął się bowiem spektakularny wyścig do tego tytułu – każdy chce być tradycjonalistą; ludzie zrozumieli wreszcie, że tradycja jest czymś wartościowym i godnym pożądania, czymś, czym można i należy się szczycić i chlubić; że jest czymś na kształt tytułu szlacheckiego.
Jest tylko jeden problem, mało kto wie, czym tradycja jest, stąd pojawiające się wątpliwości; wątpliwości te kiełkują na granicy historii Kościoła, którą jest Sobór Watykański II; wcześniej takich wątpliwości pomiędzy katolikami nie było; pojawiły się dopiero wtedy.
Zresztą nie jako problem podstawowy, a niejako w postaci posoborowych wstrząsów wtórnych; prawdziwym trzęsieniem ziemi był sam Sobór, a ściślej nauka Soboru zawarta w wydanych soborowych dokumentach.
Jak wszyscy wiedzą, nauka ta spowodowała pęknięcie Kościoła na przedsoborowy i na posoborowy, przy czym powstał problem, czy Kościół posoborowy jest nadal Kościołem katolickim; co do katolickości Kościoła przedsoborowego nie ma zastrzeżeń; do Soboru wszyscy bez wyjątku tak uważali, a po Soborze Kościół przedsoborowy nie mógł się już zmienić, gdyż stał się historią.
Pęknięcie to polega na tym, że nauka Kościoła posoborowego różni się w wielu miejscach od nauki Kościoła katolickiego; różnice te były dotychczas różnie tłumaczone; początkowo, jako brak różnic, jako błędne wrażenie spowodowane brakiem współpracy z duchem soboru; twierdzono, że opinie o różnicach (których tak naprawdę nie ma) wynikają z błędnej interpretacji ducha dokumentów soborowych.
Niestety, nigdy nie ustalono definitywnie, czy duchem soboru był Duch Święty, czy jakiś inny duch, całkiem niestety nieświęty.
A wszystkie te problemy powstały przez Tradycję; upiera się ona, że jest duszą Kościoła, że bez niej może być tylko zimny trup; trudno się z tym nie zgodzić; istotą tradycji jest wszak zachowanie wiary i religii; przekazać to, co się otrzymało; bez upiększeń i bez uszczerbków; dokładnie, precyzyjnie, w stanie nienaruszonym.
Dlatego mówi się też, ze tradycja jest zasadą wiary; bez tradycji nie ma wiary; jak może wiara trwać ponad pokoleniami, jeśli nie zostanie przekazana z ojca na syna? ten przekaz jest właśnie tradycją.
Z Soborem jest taki kłopot, że dużo rzeczy nie zgadza się z dokumentami przedsoborowymi; a skoro się nie zgadza, to trudno byłoby twierdzić, że zostały przekazane przez dokumenty przedsoborowe, z którymi się właśnie nie zgadza; stąd właśnie koncepcja, o duchu soboru, który może to wyjaśnić; i tu stanęliśmy na rozdrożu, bo jeśli dokumenty posiadają boskie natchnienie, to czemu nie zgadzają się z dokumentami przedsoborowymi, które na pewno boskie natchnie mają (są katolickie).
Tu utknęliśmy; jeśli są natchnione, to Duch Św. wbrew sobie tchnął, czyli jest zmienny, chociaż w tym akurat wszyscy są zgodni, że Bóg jest stały wieczny i jak najbardziej słowny i niezmienny; więc wynika z tego że nie jeden duch tchnął; a jeśli nie ten sam duch, to o wynikaniu dokumentów jednych z drugich, musi zaświadczyć litera.
A że literalnie na pewno się nie zgadza, więc została interpretacja; tak oto doszliśmy do osławionej hermeneutyki ciągłości; należy tutaj poświęcić małą chwilkę, aby zastanowić się po co Papieżowi taka gimnastyka; czy nie wystarczyłoby, gdyby zarządził, ze nowe dokumenty obowiązują choćby nie wiadomo co?
Otóż Papież tak najwyraźniej nie uważa; nie uważa, że posiada władzę absolutną, niczym nieograniczoną; wręcz przeciwnie, podkreśla niezbywalność charyzmatu Piotra, który polega na nauczaniu ewangelii Jezusa Chrystusa, w przekazaniu depozytu wiary otrzymanego od Ojca za pośrednictwem Chrystusa; taki jest zakres mandatu Papieża – chrystusowego wikariusza.
Stąd konieczność nawiązania do nauki przedsoborowej; stąd konieczność ciągłości, stąd konieczność i obecne zwycięstwo Tradycji.
Nasuwają się pytania praktyczne:
czy Kościół po SV2 zbłądził?
czy dokumenty SV2 są błędne i heretyckie?
skoro współcześni papieże/ biskupi/ księża są w błędzie, to kogo mamy słuchać?
czy KK powinien stać na straży Tradycji i bronić wszystkiego przedsoborowego?
jeśli nie z papieżem to z kim?
Pytania takie kryją mnóstwo pułapek i nie są łatwe; ale większość odpowiedzi jest zgodna co do jednego: lekarstwem i odpowiedzią na te i podobne pytania jest Tradycja; stać się tradycjonalistą, to zachować wiarę katolicką; jedyny problem jaki pozostaje, to nadanie ostatecznej treści temu słowu; ale to kolejny duży temat; teraz ciszmy się naszym pierwszym wspólnym sukcesem: powrotem do Tradycji.
- Jaacek2 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać

napisz pierwszy komentarz