prl RPrl płatne. Lista

avatar użytkownika nissan

MOTTO.
" ( ) Demokracja to rządy świadomych obywateli w interesie świadomych obywateli. Demokracja to niskie podatki jeśli wyborcy chcą niskich podatków, demokracja to surowe prawo jeśli obywatele chcą surowego prawa, demokracja to dekomunizacja jeśli wyborcy nie chcą komunizmu, a nie rządy na odwrót, albo w oderwaniu od woli ludzi. Woli ludzi, która w Polsce przechodzi przez tak zręcznie skonstruowane mechanizmy, że staje się swoją odwrotnością. Żeby dowiedzieć się kto i jak rządzi w Polsce, trzeba przestać patrzeć na etykietę, minąć fasadę i zajrzeć do cuchnącego środka. "
republikan http://imperium-marionetek.blog.onet.pl/Zapach-polskiej-demokracji,2,ID250547472,n

"""""""""""""""""""""""""




++++++++++++
Ułaskawienia - interes na topie? Mamy ułaskawionego Sikorę, starania o ułaskawienie Sobotki, aferalne ułaskawienie Petera Vogla - bandytę podejrzewanego o pranie pieniędzy Marka Dochnala - co dalej?

Bez wątpienia spektakularną sprawą jest niejasne okoliczności kontrowersyjnego ułaskawienia Petera Vogla, nazywanego "kasjerem lewicy". Prokuratura warszawska wszczęła dochodzenie i już sprawdza szwajcarskie konta polityków zaangażowanych w sprawę Marka Dochnala - zapowiedział prokurator krajowy Janusz Kaczmarek.
Postępowanie ma wykazać, czy w trakcie procedury mogło dojść do przyjęcia korzyści.
Według premiera Kazimierza Marcinkiewicza to ułaskawienie jest kolejnym przykładem "psucia państwa". "To jest właśnie kolesiostwo. Ni mniej, ni więcej, ale ludzie z otoczenia prezydenta Kwaśniewskiego, ludzie z otoczenia SLD korzystają na odchodnym pana prezydenta z jego łaski" - oświadczył Premier.

Wyjaśnienia w sprawie:
Vogel pracując w szwajcarskim banku Coutts odpowiadał za klientów z Europy Wschodniej, także z Polski. Byli wśród nich politycy i biznesmeni, m.in. lobbysta Marek D. Okazało się, że w 1971 roku Vogel, który miał wówczas 17 lat i posługiwał się się jeszcze nazwiskiem Filipowski, brutalnie zamordował 75-letnią kobietę. Został ujęty i skazany na 25 lat więzienia. Uniknął kary śmierci tylko dlatego, że był nieletni. Po odsiedzeniu ośmiu lat więzienia Vogel w 1979 roku uzyskał przerwę w odbywaniu kary i nie wrócił już do więzienia. W 1983 roku w niewyjaśnionych okolicznościach dostał paszport, wyjechał do Niemiec, potem do Szwajcarii i przyjął panieńskie nazwisko matki. Zrobił błyskawiczną karierę w sektorze bankowości. W 1998 roku polski wymiar sprawiedliwości uruchomił procedurę ekstradycyjną. Vogel został zatrzymany w Szwajcarii i przekazany naszym służbom. Trafił do aresztu i niemal natychmiast jego prawnicy wnieśli o ułaskawienie. Procedurę podejmuje prokurator generalna
Hanna Suchocka i nagle sprawa staje się coraz bardziej dziwna. Prokurator Jolanta Rucinska z Ministerstwa Sprawiedliwości najpierw sporządza negatywną opinie, a za chwile ją zmienia. W aktach sprawy jest jednak jej notatka, gdzie wyjaśnia, że zmiany kazał jej wprowadzić zastępca prokuratora generalnego
Włodzimierz Wolny. Następnie opinia została podpisana przez drugiego zastępcę prokuratora generalnego Stefana Śnieżkę i w lipcu 1999 roku Vogel został ułaskawiony i wraca do Szwajcarii.
Nazwisko Vogla pojawia się kolejno w aferze Orlenu i w śledztwach dotyczących prania brudnych pieniędzy mafii, także paliwowej, oraz znanych polityków lewicy. Funkcjonariusze ABW ustalili, że Vogel utrzymywał zażyle kontakty z Ałganowem, a także z Andrzejem Kuna i Aleksandrem Żaglem - czyli bohaterami afery Orlenu. Vogel współuczestniczył w organizowaniu wiedeńskiego spotkania Kulczyka z Ałganowem. Spotkanie, które odbyło się w Wiedniu w 2004 roku, miało dotyczyć prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Władimir Ałganow, rosyjski szpieg, miał na nim powiedzieć, że za obietnicę „załatwienia” sprawy, czyli sprzedaży rafinerii Rosjanom, ówczesny minister skarbu Wiesław Kaczmarek i szef Nafty Polskiej Maciej Gierej wzięli po pięć mln dolarów łapówki. Według ABW, te pieniądze mogły zostać ulokowane w szwajcarskim banku Coutss, w którym pracował Peter Vogel. Przypuszczalnie swoje konta ma tam też i Kwaśniewski, oraz wyżsi politycy SLD.
Z materiałów zebranych przez prokuraturę i ABW wynika też, że Vogle utrzymywał też bliskie kontakty z Markiem Dochnalem, aresztowanym m.in. za pranie brudnych pieniędzy - czyli koło się zamyka.
Według Kaczmarka jedną z niewyjaśnionych kwestii w sprawie Vogla jest natychmiastowy tryb zwolnienia go z aresztu ekstradycyjnego. "Takie natychmiastowe zwolnienie to sytuacja wyjątkowa. Jeżeli na to nałoży się informacje dziennikarzy o naciskach na zastępcę prokuratora generalnego, które miały miejsce w tym samym czasie, to musimy sprawdzić, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień urzędującego wówczas prokuratora i innych osób zaangażowanych w natychmiastowe zwolnienie Vogla" - powiedział Kaczmarek.
Wątpliwości budzi fakt, że Vogel jeszcze przed ukończeniem procedury ułaskawieniowej, decyzją ówczesnego zastępcy prokuratora generalnego Stefana Śnieżki, wyszedł na wolność.

Sprawa ułaskawienia Yogla wyszła na jaw przy okazji próby ułaskawienia
Sobotki przez Kwaśniewskiego.
W sprawie ułaskawienia Zbigniewa Sobotki szef rządu pytany, czy namawiałby ministra sprawiedliwości do opóźnienia procedury, czy do przekazania akt prezydentowi, powiedział:
"Na pewno trzeba działać tu absolutnie zgodnie z prawem i minister sprawiedliwości jak mało kto inny powinien to robić". Jednocześnie premier podkreślił, że należy wykorzystać "wszelkie możliwe procedury, by nie dopuścić do wykonania tego aktu łaski, bo to jest absolutne psucie państwa". "Mało jaka rzecz psuje tak państwo jak tego typu decyzja" - powiedział Marcinkiewicz.

Co wiemy:
Zbigniew Sobotka wstąpił do PZPR pod koniec lat 70. Jego prawdziwa kariera zaczęła się jednak dopiero u schyłku PRL. Jako przedstawiciel aktywu robotniczego z Huty Warszawa trafił wówczas do Biura Politycznego PZPR, gdzie zyskał opinię przedstawiciela frakcji twardogłowych. Świadczą o tym choćby meldunki wschodnioniemieckiej Stasi. Sobotka dzielił się swoimi informacjami i spostrzeżeniami z oficerami tajnych służb NRD. Gdy Sobotka znalazł się we władzach PZPR, stał się też sąsiadem Kwaśniewskiego i Józefa Oleksego na osiedlu w warszawskim Wilanowie.
Na początku III RP Sobotka przeszedł metamorfozę: z walcownika w hucie stał się ekspertem w sprawach bezpieczeństwa i tajnych służb. Wiosną 1994 r. trafił do MSW, kierowanego wtedy przez Andrzeja Milczanowskiego, bliskiego współpracownika Lecha Wałęsy. Za kandydaturą Sobotki miał stać właśnie Kwaśniewski, ówczesny lider SLD. - Sobotka nie był pierwszym kandydatem, jakiego działacze sojuszu przedstawili ministrowi, był też zdecydowanie najsłabszy z nich - wspomina gen. Henryk Jasik, zastępca Milczanowskiego.
Początkowo Sobotka nie miał zbyt wiele do powiedzenia: nadzorował straż pożarną i przetargi w ministerstwie. Jego pozycja wzrosła na początku 1996 roku, kiedy z resortu po ujawnieniu sprawy Olina musiała odejść ekipa Milczanowskiego. Sobotka przejął władzę w resorcie. Do MSWiA trafił ponownie w 2001 r. po zwycięstwie SLD. Choć formalnie szefem resortu był Krzysztof Janik to Sobotka był faktycznym zarządcą resortu nadzorującym policję.
Czy chodzi tu o związki wpływowych polityków polskiej lewicy z KGB i Stasi?
Okoliczności, w jakich poznawali oni pułkownika KGB Władimira Ałganowa, kulisy przejęcia majątku PZPR - we wszystkie zaangazowany był Zbigniew Sobotka - wiceminister spraw wewnętrznych i administracji w rządzie Leszka Millera, który od lat uchodził za szarą eminencję lewicy. czy jego wiedza o przekrętach polityków będzie jego polisą bezpieczeństwa?
Czy dlatego Aleksander Kwaśniewski zdecydował się na wszczęcie procedury ułaskawieniowej wobec Sobotki, skazanego za ujawnienie planów operacji policji?
Ciekawe, co skłoniło Kwaśniewskiego dla zaryzykowania swej reputacji i resztki społecznego zaufania?
Po ujawnieniu afery starachowickiej doszło do ostrego konfliktu na linii Grzegorz Kurczuk (minister sprawiedliwości) - Krzysztof Janik. Kurczuk opowiedział się za odebraniem Sobotce immunitetu. Janik był przeciwnego zdania. Co więcej, przed zakończeniem postępowania w tej sprawie ogłosił zakończenie banicji urlopowanego Sobotki. Odczytano to jako nacisk na prokuraturę, by nie stawiała zarzutów wiceministrowi.
Czy Krzysztofem Janikiem kierowała tylko sympatia do swojego zastępcy? Spekulowano wtedy, że być może za przeciekiem starachowickim stał nie Zbigniew Sobotka, lecz Krzysztof Janik mający świetne kontakty z lokalnymi politykami SLD. Janik temu zaprzeczył, a Sobotka tradycyjnie milczał.

Za to przy okazji "afer ułaskawieniowych" skorzystał bez wątpliwości Stanisław Sikora - skazany na 25 lat za podwójne zabójstwo gangsterów. Stał się pierwowzorem i bohaterem filmu „Dług”.
Dwukrotnie wnosił o ułaskawienie i w końcu prezydent Aleksander Kwaśniewski, (aby wyjść z honorem?), podpisał już dokumenty ułaskawienia w jego sprawie.
Bez wątpienia decyzji o ułaskawieniu Sikory można łączyć z głośną aferą łaski dla Zbigniewa Sobotki.
Zresztą, wcześniej rzecznik PiS Adam Bielan zapowiedział, że jeżeli Aleksander Kwaśniewski nie ułaskawi Sikory, zrobi to Lech Kaczyński.

Dla przypomnienia:
Młodzi biznesmeni: Sławomir Sikora, Artur Bryliński i Tomasz K. na początku lat 90. wplątali się w niejasne układy z Grzegorzem G., który zajmował się m.in. handlem kradzionym towarem i wymuszaniem zwrotu fikcyjnych długów. Pewnego dnia gangster zażądał od nich zwrotu nieistniejącej pożyczki. Szantażował ich i zmuszał do popełniania przestępstw.
W marcu 1994 r. w lesie pod Maciejowicami (woj. mazowieckie) Grzegorz G. i jego „ochroniarz” zostali zabici nożem i tasakiem. Ciosy zadawał Bryliński, on też odciął głowy ofiar; Sikora zaś przytrzymywał ofiary. Warszawski sąd wojewódzki w listopadzie 1997 r. skazał biznesmenów na kary po 25 lat więzienia. Trzeciego mężczyznę sąd uwolnił od zarzutu morderstwa "ochroniarza" Grzegorza G. i skazał na 12 lat więzienia. Na podstawie tej historii Krzysztof Krauze nakręcił film „Dług” – jeden z najważniejszych polskich filmów lat 90.

Interwencje redakcji.

Zawiadomienie o przestępstwie
W dniu 1 grudnia 2005 w programie TVP ( Prosto w oczy), była współpracownik Prezydenta RP Aleksandra Kwasniewskiego Jolanta Szymanek-Deresz ujawniła, ze Prezydent Kwaśniewski ma poważne ( niejawne ) powody, które uzasadniają podjecie procedury ułaskawienia skazanego Zbigniewa Sobotki.

Charakter wystąpienia Jolanty Szymanek-Deresz rzuca uzasadnione podejrzenie, ze podjecie procedury ułaskawienia Zbigniewa Sobotki może mieć lub ma charakter przestępczy.

Wypowiedz Jolanta Szymanek-Deresz wyraźnie wskazuje, ze Aleksander Kwaśniewski
może być poddany groźbom, ze strony Zbigniewa Sobotki - lub innych - celem wymuszenia ułaskawienia.
##########

Powody ujawnienia tych informacji ze strony Jolanta Szymanek-Deresz nie są znane ale są też nieistotne.
Jolanta Szymanek-Deresz jest jedna z najlepiej poinformowanych osób w Polsce w zakresie spraw zakulisowych Urzędu Prezydenta.
Powstała sytuacja uzasadnia wszczęcie dostępowania wyjaśniającego w trybie nagłym.
Wyklucza to także możliwość przesłaniu A. Kwaśniewskiemu dokumentów sądowych w sprawie Sobotki przed wyjaśnieniem okoliczności sugerowanych przez Jolanta Szymanek-Deresz.

Podobne tematy znajdziesz w dziale: ARTYKUŁY - tematy do przemyślenia
http://www.aferyprawa.com/index2.php?dzial=polityka&id=852&p=teksty/show
++++++++++++++
++++++
PS.

Co by było, gdyby nie było?
Okrągły Stół, czerwiec 1989, wybory do Sejmu Kontraktowego, zagłada Listy Krajowej ...
Czy na pewno upadł wtedy w Polsce socjalizm?

Powstanie antykomunistyczne, nawet zwycięskie, miałoby swoją cenę krwi, na którą Polski już nie stać było. Dobrze się stało, że z socjalizmu realnego wyszliśmy pokojowo, ale nie znaczy, że nie zapłaciliśmy za to też dużo, ale w inny sposób.

Dla rozrywki - trochę historii alternatywnej:
PRL alternative ending - część 1, 2, 3 i 4.
++++++++++
http://www.rtc.pl/~ff/

napisz pierwszy komentarz