Wielu nas, a jakoby nikogo nie było

avatar użytkownika MarkD
Pojawia się coraz więcej inicjatyw zrodzonych na łamach blogerskich: FYM, Nicpoń, Łażący Łazarz, Moherowy Fighter, Rebeliantka, itd. To dobrze, nic właściwie nie ma do dodania. Nawet niektóre swój efekt znajdują w jakiejś ostatecznej postaci (dwie fundacje i internetowy miesięcznik). Partii Internautów (poważnej i prawej) nie znam. A samą ideę takiej partii z góry bezideową uważam za największy wśród powstałych na blogach absurdów. Nie mówię oczywiście o portalach, które można zrobić niemalże w pojedynkę i nie mówię o stronach lub niezależnych blogowiskach. Ale właściwie o co chodzi. Ano o to, że nie wystarczy Szanowni Blogerzy ideę jaką przedstawić, nawet opracować, a nawet napisać i w punktach przedstawić sposób jej realizacji. To nie wystarczy. Nie wystarczy określić celu, nie pomoże znakomity plan dojścia. I nawet głęboka troska o Ojczyznę w Waszych planach nic nie załatwi. Wśród tych krzykaczy że „idea słuszna”, że „pomysł znakomity” i że „oczywiście jesteśmy za”, nie znajdziecie więcej niż drugie tyle co inicjatorów ludzi którzy podejmą się z Wami tej realizacji.

Nie jestem pesymistą, ja to po prostu wiem. Jesteście jednostkami w tłumie krzyczących jednostek. Tak, te jednostkowe posty, te tysiące jednostkowych artykułów nie zmieniają mojego spojrzenia na brak znaku równości pomiędzy ideą a Σ. Nie ma Σ. Nie ma, bo jesteście indywidualnościami i sumy nie stworzycie. Każdy z piszących ma swoje do powiedzenia i nie po to pisze by zgadzać się z innymi, a po to by samemu coś powiedzieć. I tak krzyczymy kochani, samotnie do siebie. Nawet się ze sobą zgadzamy i popieramy. Ale nikt palcem nie ruszy, by koledze pomóc. Mylę się? A nawet jeśli, to co z tymi Waszymi realizacjami? Co się z nimi stanie, jeśli plan znakomity, tylko ludzi do realizacji nie sposób zachęcić?

Może należałoby spytać najpierw komu to potrzebne i dla kogo to robicie? Może należałoby określić jakiś wspólny nadrzędny cel? A nie wyskakiwać z pomysłem, który łączy, który tworzy lub który ma na celu uzdrowić. Co jest wspólnym celem, który mógłby poruszyć umysły wielu? Na tyle wielu, żeby nie tak jak to dziś jest, że po euforii dziesiątek staje się jedynie harówką jednostek.

Czy można poruszyć wystarczająco wielu jedną ideą? Toż musiałaby to być rzecz, hmm... na miarę konstytucji! Na miarę generalnej modyfikacji aktualnego stanu Państwa i umysłów Rodaków.

Czy się mylę?

PS.W moim projekcie byłoby i o karze i o winie i o nagrodzie. Bo lata komunizmu i jego nowej wersji trzeba w końcu dookreślić.

napisz pierwszy komentarz