4 czerwca 2009
Ryszard Czarnecki, czw., 04/06/2009 - 23:20
Poparcie z kosmosu (prawie) Kampania, dzień przedostatni. Zmęczenie. Wychodząc rano z domu zapominam o... spinkach do mankietów, a późnym popołudniem w sklepie, gdzie robię zakupy, zostawiam... portfel z kartami kredytowymi i dowodem osobistym. Cóż, groziło to tym, że nie zagłosuję w najbliższą niedzielę. Na szczęście miła pani architekt znalazła mój portfel i przez warszawskie (!) biuro PiS dotarła do mnie. Wszystko dobre, co się dobrze kończy...
- Ryszard Czarnecki - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz