Potępiamy i prosimy o potępienie

avatar użytkownika FreeYourMind

z taką formułą oficjalnych przeprosin za wypędzenia Niemców powinien wystąpić polski rząd w imieniu polskiego narodu. Nie podejrzewam wszak, by takiego potępienia kanclerz Angela Merkel oraz CDU i CSU oczekiwały od Rosji, spadkobierczyni ZSSR, który za pomocą armii czerwonej i NKWD wprowadzał porządki w Europie Środkowo-Wschodniej na kilkadziesiąt lat. Pytanie pozostaje, kiedy by to potępienie wyrazić tak najbardziej uroczyście? 4 czerwca 2009 na Wawelu, 4 czerwca 2009 w Gdańsku, czy może 1 września 2009 na Westerplatte w trakcie obchodów 70 rocznicy wybuchu II wojny światowej? To jest do ustalenia, bo kanclerz Niemiec może być i w czerwcu, i we wrześniu w naszym kraju, więc jakoś można by to zgrać.

Potępienie wypędzeń – rzecz ważna – domaganie się potępienia ze strony Niemiec to jednak rzecz jeszcze ważniejsza, jest wszak za co Polaków i Polskę potępiać (o czym zresztą niedawno, całkiem przytomnie) wspomniała niemiecka prasa. Za sprzeciwienie się idei korytarza, za prowokację gliwicką, za zabijanie żołnierzy niemieckich, za polskie obozy koncentracyjne i udział Polaków w Holokauście, za doprowadzenie do pokazowego procesu norymberskiego oraz za spowodowanie podziału terytorialnego Niemiec po II wojnie, który musiał trwać tyle lat.

Oczywiście potępianie potępianiem, ale palącą sprawą jest też odpowiednia forma rekompensaty i zadośćuczynienia. Gdyby Polska wystąpiła z inicjatywą budowy Muzeum Wypędzonych z ogólnonarodowych składek, byłby to na pewno jakiś gest dobrej woli, lecz, jak wiemy, nikt na to nie wpadł. J. Kaczyński parę dni temu wspomniał o odszkodowaniach za bohatersko poległych żołnierzy niemieckich, zabitych przez zdziczałą ludność stolicy w tzw. Powstaniu Warszawskim. To – nie okłamujmy się – stanowczo za mało, gdyż rekompensatami objęto by tylko krótki okres wywołanej przez agresywnych, antysemickich Polaków II wojny światowej. Czy nie czas, by nareszcie zapłacić naszemu sąsiadowi jakimś skromnym skrawkiem administrowanej przez nasze instytucje państwowe, ziemi? W paru miastach zresztą można by przy okazji – z czystej uprzejmości choćby, przywrócić nazwy Breslau, Danzig, Stettin (o wiele łatwiejsze do wymówienia nie tylko dla Niemców, ale i innych Europejczyków), co mogłoby dodatkowo ukoić skołatane serca niemieckich chrześcijańskich demokratów.

Zastanówmy się, ile poważnych problemów gospodarczych udałoby się rozwiązać przy tej okazji. Tajemnicą poliszynela jest wszak to, że nie ma u nas porządnych dróg i autostrad, że tyle branż przemysłowych przeżywa wielkie trudności, a przecież nasi wielcy sąsiedzi słyną ze swoich ekonomicznych rozwiązań (akurat cud gospodarczy w Niemczech po II wojnie faktycznie się wydarzył, choć mam na myśli oczywiście część zachodnią, nie zaś wschodnią), toteż gdyby zagospodarowali Śląsk i Pomorze, no to przecież ludzie tam mieszkający i pracujący naprawdę odczuliby przeskok cywilizacyjny i kulturowy. Na pewno trzeba by się przyzwyczaić do niemieckiego jako języka urzędowego i potocznego, ale przecież i tak język polski jest bez przyszłości i z tej choćby racji, że jest zaliczany do najtrudniejszych na świecie, i tak nigdy nie będzie się o nim mówić, że to lingua franca. Co innego niemiecki – międzynarodowym był, jest i będzie.

Ładnym akcentem byłoby wyjście naprzeciw tej idei ze strony polskich artystów. Już pierwsze ścieżki przecierał nieoceniony A. Szczypiorski, ale i P. Huelle w swojej literaturze przejawia wielką predylekcję dla obecności niemieckiej „w tych stronach”, a poza tym jest wielu wspaniałych pisarzy, jak choćby oklaskiwana w Niemczech D. Masłowska, którzy polskość traktują jako coś wyjątkowo obrzydliwego i kompromitującego - to wszystko jednak za mało, powiedzmy sobie, bo na tym odcinku wyjątkowo mało jest malarzy. Idąc z duchem czasu, zgodnie z którym już dawno odeszło się od głupiego realizmu na rzecz eksperymentowania na wszelkie możliwe sposoby, powinien się zgłosić odważny artysta plastyk, który – tak jak kiedyś Duchamp na reprodukcji Giocondy domalował wąsy – poprzerabia stary i nieco śmieszny obraz Matejki. Należałoby go tak przemalować, by to Polacy składali hołd Niemcom, było nie było, narodowi panów, przecież. Na obrazie widziałbym wielu polskich ministrów spraw zagranicznych, od K. Skubiszewskiego na R. Sikorskim kończąc, no i wielu premierów z T. Mazowieckim na czele (tu w miejscu Albrechta Hohenzollerna), którzy wykazali się wspaniałomyślnością i wyrozumiałością, jeśli chodzi o interesy naszego sąsiada. W roli Stańczyka, wbrew prostym skojarzeniom, nie widziałbym żadnego Palikota, ale J. Urbana, zadumanego nad tym, „co z tą Polską?” (w tym sensie, ileż to jeszcze trzeba się narobić, by uczynić z tego regionu kraj całkowicie przyjazny Urbanoidom). Rzecz jasna, ten dzielny, bezkompromisowy artysta powinien się zgłosić od razu ze swą cenną i nowatorską inicjatywą do kanclerz Merkel (na obrazie sportretowanej w miejscu Zygmunta I Starego), bo, jak się domyślamy, polskie władze tylko administrują nad euroregionem zamieszkiwanym przez Polaków. Jak pamiętamy, Matejko malował „Hołd pruski”, gdy Polsce na arenie międzynarodowej wiodło się dość kiepsko, natomiast nasz artysta obrazem „Hołd polski” dawałby nadzieję wielu pokoleniom prawdziwych Europejczyków i pokazywałby, jak nam, Polakom, znakomicie się wiedzie odkąd z naszym premierem zamieszkaliśmy w naszym domu.

http://www.tvn24.pl/-1,1602038,0,1,niemiecka-chadecja-chce-potepienia-wypedzen,wiadomosc.html

8 komentarzy

avatar użytkownika MGlinski

1. Zapomniałeś FYM

o Dwuch Mieczach. Jeśli nie wywieżli po 39, to trzeba będzie oddać. Pozdrawiam. PS. Czytam wszystko, jak dawniej, ale komentować jakoś mi się nie chce

MGlinski

avatar użytkownika skywalker07

2. Drobne przeoczenie

Niedawno niejaka Pani Doktor z Instytutu Historycznego we Wrocławiu, finansowanego z polskiego budżetu, zajmującego się badaniem antysemityzmu oświadczyła, że Polacy są odpowiedzialni za holocaust.Rozumiem, że ta "odpowiedzialność" spada na wszystkie polskie pokolenia od Mieszka I aż po koniec świata. I jak tu żyć w "tym kraju", żeby użyć sformułowania "pierwszego niekomunistycznego premiera". Jedno jest pocieszające w tej sprawie: przynajmniej wiemy, na co idą pieniądze z naszego budżetu! Dobrze, że przynajmniej polskie stocznie zostały sprzedane właściwemu inwestorowi za cenę ziemi, na której stały. Podobno w Katedrze na Wawelu słychać nocą chrzęst. To polscy królowie obracają się w grobach.
skywalker07
avatar użytkownika kazef

3. @FYM

Super tekst, genialny tytuł. Ale do śmiechu to mi nie jest...
avatar użytkownika Joanna K.

4. FYM, o skromnym skrawku polskiej ziemi mówisz? Oni już mają

u nas setki tysięcy hektarów, tego przecież NIKT nie policzył dotychczas. Takie mądre inaczej są nasze rządy, z osławioną Agencją Nieruchomości Rolnych. Niech to...sił i słów brakuje. We wszystkim masz rację. Oddać im, co im się należy także pragnę. mało tego, dogonić i dołożyć chcę.

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika FreeYourMind

5. MGlinski

dwa miecze III RP to Jaruzel i Kiszczak :)
avatar użytkownika FreeYourMind

6. skywalker07

może owa pani doktor finansowana jest po prostu z niemieckiego budżetu?
avatar użytkownika FreeYourMind

7. kazef

no ja też się nie śmieję, bo to wszystko przed nami.
avatar użytkownika FreeYourMind

8. Joanna K.

niestety na razie nie mamy rządu, który by na to wszystko umiał zareagować.