Tu nie chodzi o katarynę
FreeYourMind, czw., 14/05/2009 - 22:12
Cofnijmy się w czasie i wyobraźmy sobie sytuację, w której minister Ziobro po przeczytaniu jakiegoś posta napisanego przez lewaka, a krytycznego wobec Ziobry - domaga się osobiście lub za pomocą jakiegoś swojego zaufanego człowieka, ujawnienia danych autora posta, grożąc jednocześnie sądem i autorowi, i I. Jankemu. To byłby chyba koniec świata, a przez mainstream przetoczyłaby się gigantyczna fala świętego oburzenia na kolejny zamach na wolność słowa oraz nieprawdopodobną uzurpację polityka. Nie muszę chyba przypominać, jak wiele wyjątkowo chamskich, obraźliwych, oszczerczych i szkalujących osobę Ziobry tekstów ukazywało się w blogosferze (także na s24, jak wiemy). Tymczasem nigdy do takiej sytuacji nie doszło, co oczywiście potwierdza tylko, jak zabójczy dla debaty publicznej był klerofaszyzm PiS-u.
Teraz zaś mamy ewidentną akcję zastraszania jednej z blogerek oraz właścicieli s24 przez syna obecnego ministra sprawiedliwości, choć na razie nie wiemy, czy jest to jego własna inicjatywa, czy działanie za zgodą A. Czumy. Dobrze, że Janke upublicznił całą sprawę, cieszy mnie też całkiem przytomna reakcja prof. W. Sadurskiego, który napisał m.in.:
„wszystko co napisala Kataryna, absolutnie miesci sie w granicach dopuszczalnej krytyki politykow, zgodnie ze standardami wyznaczonymi przez orzecznictwo w Strasburgu. Nie wyobrazam sobie, by jakikolwiek sad (znajacy orzecznictwo ETPCz, a polscy sedziowie przechodza szkolenia w tym zakresie) uznal za karalne znieslawienie sformulowanie, ze "[minister] po raz kolejny minal sie z prawda". To codzienne danie w kazdym menu debaty politycznej w demokracji. Grozby Pana K.Czumy sa calkowicie bezpodstawne i nie ma on szansy wygrac procesu o znieslawienie (bo chyba tylko taki zarzut wchodzi w gre). Najwyzej sie osmieszy, a przy okazji - swego Ojca.”
Sprawa oczywiście jest poważna, ponieważ K. Czuma autentycznie grozi i blogerce, i salonowi. Wbrew jednak temu, co pisze Janke, odwołując się do solidarności osób publikujących w s24, tak naprawdę piłka w tej grze jest po stronie mainstreamu. Jest to być może pierwsza (i niekoniecznie ostatnia – wszak weszliśmy w fazę „końca odwilży”) okazja, by ludzie zawodowo związani z mediami, pokazali ludziom establishmentu prawdziwe kły. Jest to zarazem okazja, by pokazać, na ile środowisko dziennikarskie jest jeszcze w stanie wybić się na niezależność w tym czasie otwartej instrumentalizacji i polityzacji polskich środków przekazu, trwającej już 20 lat po „obaleniu komunizmu”.
W Stanach Zjednoczonych afery wszczynane przez blogerów były nieporównywanie większego kalibru aniżeli to, co się do tej pory działo i dzieje w polskiej blogosferze, co oczywiście wynika z zupełnie nieporównywalnej wolności prasy i wolności słowa w warunkach amerykańskich i polsko-postkomunistycznych. W USA wszak do tych kwestii podchodzi się ze śmiertelną powagą i próby organiczania tychże swobód natychmiast są przez środowiska dziennikarskie (niezależne i mainstreamowe) nagłaśniane i torpedowane wprost z histerycznym zapałem :) (słusznie, oczywiście) – z tego też powodu politycy tam uginają się pod brzemieniem mediów i muszą media respektować jako rzeczywistą IV władzę. Matt Drudge uruchomił lawinę i to w skali międzynarodowej, publikując newsa o Clintonie i Lewinsky; dzięki publikacji na blogu rasistowskiej wypowiedzi senatora Trenta Lotta, powstał taki szum medialny, że tenże senator musiał zrezygnować ze stanowiska przywódcy większości w senacie; dzięki atakowi blogerów, wywalono naczelnego „New York Timesa” H. Rainesa, który przymykał oczy na konfabulacje jednego ze swych dziennikarzy, a po opublikowaniu i przeanalizowaniu na blogach manipulacji CBS związanych z fałszywkami mającymi skompromitować G. Busha (kampania prezydencka z 2004 r.), musiał pożegnać się z pracą w telewizji nie tylko „legendarny” prezenter D. Rather, ale i parę osób związanych z prowadzonym przez niego od wielu lat programem. To zaledwie parę przykładów.
Oczywiście, były także wielkie dąsy, protesty, wylewanie pomyj na blogerów (a nawet zakazywanie przez redakcje niektórym dziennikarzom blogowania :), ale nie zdarzyło się, by komuś za (nawet ostre) krytykowanie jakiegoś polityka (a tam blogerzy się nie cykają), grożono sądem! Podkreślić należy jednak zdecydowanie, że po stronie blogerów stawały (nielubiące ich, co zrozumiałe – nikt wszak nie lubi konkurencji), mainstreamowe media, jeszcze bardziej nagłaśniając afery, o których oni pisali i domagając się głów tychże osób, których rozmaite blogerskie demaskatorskie teksty dotyczyły. Już pomijam tu takie historie, jak linkowanie się mainstreamowych mediów ze stronami blogerów (tak zrobił choćby „The Guardian” z blogiem J. Bargera, ale i wiele amerykańskich środków przekazu, zaś strona MSNBC w ogóle utworzyła portal dla blogerów), a zatem traktowanie blogerów jako pełnoprawnych „nadawców” w świecie współczesnych środków przekazu.
W Polsce nic podobnego nie zaszło i nie zachodzi - przeciwnie, nie dość, że mamy do czynienia z wzajemną zależnością środowiska dziennikarskiego z politykami (i właściwie nie wiadomo do końca, po czyjej stronie stoją dziennikarze), to na dodatek, politycy coraz częściej ustalają zakresy działania dziennikarzom, na co ci ostatni, ku mojemu rosnącemu zdumieniu, skwapliwie się godzą, sprowadzając swoją pracę do komentowania tego, co podrzucą im spin doktorzy z tego czy innego ugrupowania politycznego. Dziennikarze zachowują się jak muchy w smole, jakby nie widzieli, co się tak naprawdę święci i do jakiego stopnia politycy zaczynają podporządkowywać sobie sferę publiczną, a szczególnie sferę mediów. Czas więc na przebudzenie z letargu i otrzeźwienie, gdyż biba z politykami może się dla nas wszystkich (nie tylko dla zdezorientowanych dziennikarzy) fatalnie skończyć.
Wiele więc zależy od tego, na ile Janke ze swoimi kolegami z branży uczyni temat ewidentnego bezprawia, po jakie sięga K. Czuma, czymś wartym nagłośnienia w mainstreamie, a nie tylko w s24. Sprawa jest skandaliczna i jako skandaliczna powinna zostać przedstawiona na łamach gazet, radia i telewizji. Pytanie tylko, czy Janke jest w stanie przypuścić taką szarżę?
http://jankepost.salon24.pl/105225,syn-ministra-sprawiedliwosci-obraza-blogerowi-i-grozi-salonowi24
http://jankepost.salon24.pl/105225,syn-ministra-sprawiedliwosci-obraza-blogerowi-i-grozi-salonowi24#comment_1415374
- FreeYourMind - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
32 komentarzy
1. "czy Janke jest w stanie przypuścić taką szarżę?"
2. kazef
3. FYM
4. FYM
Pozdr.
-------------------
GW nie kupuję.
TVN nie oglądam.
TOK FM nie słucham.
Na Rysiów, Zbysiów i Mira nie głosuję.
5. +
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
6. politycy coraz częściej ustalają zakresy działania dziennikarzom
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. kazef
8. Przemo
9. triarius
10. Maryla
11. No, przynajmniej niektórych :)
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Cyngiel Janke dał sygnał - owoce zbiera GWno
13. Marylo,
14. dydek
15. Dwie sprawy.
16. Moherowy Fighter
17. Były takie czasy, że moje kontakty z dziennikarzami były częste,
michael
18. > Michaelu: informuję Ciebie oraz innych, że nie zmieniłbym...
19. michael
20. Dzięki Bogu. Trzeba podpowiadać. Może jakoś sprowokować.
michael
21. michael
22. michael
23. A jeśli chodzi o Czumę?
michael
24. michael
25. Niepokoi mnie tak szybkie podjęcie sprawy przez Gazetę Wyborczą
michael
26. michael
27. Interes GW jest. Oni prywatnie Czumy nie lubią. Zoll, to jest to
michael
28. michael
29. Taak. Głos w Rzepie jest nawet bardziej dramatyczny.
michael
30. michael
31. Na judaszoweych srebrnikach lepiej się wychodzi w tej branży.
michael
32. michael