Tak śmietanka intelektualna komentuje PiS (supplement)

avatar użytkownika MoherowyFighter
Na kanwie wpisu Pana Andrzeja można uzupełnić to odniesieniem do subkultur gitowców, szalikowców i dresiarzy. Nie będę się rozpisywał lecz po prostu przekleję kilka dobrych rzeczy na ten temat. ------------------------- Gitowcy to subkultura typowo polska. Pojawiła sie ona w latach siedemdziesiątych dzwudzietego wieku. Podstawą jej działania był podział ludzi na tych którzy byli git i frajerów. Według ludzi "git" frajerów należy wykorzystać jak tylko się da. Do gitowców należeli ludzie silni, o silnych charakterach. Jak każda subkultura ta nie lubiła hipisów. Najważniejszą cechą rozpoznawczą gitowców był stworzony przez nich specjalny język grypsera. Jak wiadomo subkultura ta wykształciła się głownie w więziennictwie gdzie inną nazwą gitów są ludzie grypsujący. Gici czy też grypsujący mają swoją określoną hierarchie, nie może się do nich dostać żaden cwel. Myślę że dobrze tą subkulture przedstawia polski film "Symetria". http://www.subkultury.yoyo.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=45&Itemid=32 ------------------------ Szalikowcy pojawili się na Polskich stadionach na początku lat 70-tych, i z tym wszyscy się zgadzaj±, dalej pojawia się coraz więcej niewiadomych. Spróbuje je rozwikłać. Kto był pierwszy? czyli prekursorzy ruchu - Dość natarczywie przekonuj± wszystkich, w swoich zinach, Szalikowcy ŁKS-u, że to oni byli pierwsi. Zdaniem \\\"Ełkaesiaków\\\" początki były takie, iż grupa studentów ubrana w szaliki, uzbrojona we flagi zbierała się, co mecz w tym samym miejscu, śpiewając piosenki oraz skanduj±c hasła o ŁKS-ie. Grupa ta szybko zaczęła się rozrastać, ludzie zaczęli zawierać między sobą przyjaźnie, które uległy wzmocnieniu, gdyż razem zaczęto jeździć na mecze wyjazdowe swojej drużyny. Nie wiem, kto był pierwszy. Do tego miana kandydują oprócz szalikowców ŁKS-u, co najmniej trzy ekipy: Polonii Bytom, Legii Warszawa oraz Lechii Gdańsk. Faktem jest, iż na początku lat 70-tych kibice ŁKS-u byli najliczniejszą, najbarwniejszą i najbardziej aktywną grupą. Zaraz po niej byli kibice Lecha Poznań, Legii Warszawa, Lechii Gdańsk, Wisły Kraków oraz Polonii Bytom. Wkrótce dołączyli kibice Arki Gdynia, Pogoni Szczecin, Śląska Wrocław oraz GKS-u Tychy. Moim zdaniem kapitalnym znaczeniem dla pojawienia się polskich szalikowców miał przykład zachodu, zaś w szczególności telewizyjne transmisje ligi angielskiej, gdzie szalikowców było w tym czasie szczególnie dużo. Drugim czynnikiem było jeżdżenie na wyjazdy, które w latach 70-tych stało się popularne. W obliczu zagrożenia, na obcym terenie, grupa integrowała się. Pojawiali się nieformalni przywódcy, powstawały pierwsze zgody i kosy. Nie należy jednak zapominać o typowo polskiej specyfice ruchu szalikowców, zwłaszcza o rodzimym ruchu git-ludzi, który rozwinął się nieco wcześniej. GITOWCY Protoplasci gitowców pojawili się już na przełomie lat 50 i 60-tych w już nie istniejącym warszawskim zakładzie karnym na \\\"gęsiówce\\\". Byli to tzw. \\\"grypsujący\\\" mający swój kodeks postępowania, powiązani silną więzią solidarności. \\\"Grypsujący\\\" szybko rozprzestrzenili się w zakładach poprawczych głównie w Warszawie, Łodzi i we Wrocławiu. Od 1965 roku w Łodzi \\\"grypsujący\\\" zaczęli stosować inne zwyczaje i terminologię, pojawiło się pierwszy raz określenie git-człowiek. Zjawisko od 1969 roku \\\"wyszło\\\" poza mury zakładów poprawczych i więzień. Rozprzestrzeniło się głównie w Warszawie, Wrocławiu, Szczecinie i Gdańsku. W pierwszej połowie lat 70-tych zjawisko to było dominujące w niektórych środowiskach młodzieżowych, wystarczy powiedzieć, iż w Warszawie, jako członków i sympatyków gitowców określano około 40% uczniów zasadniczych szkół zawodowych i techników. Od 1975 roku ruch przejawiać zaczął tendencję spadkowe. Gitowcy tworzyli hermetyczne, wzajemnie wspierające się, kilku osobowe grupy. Wewnątrz tych grup stosowali własne zasady postępowania, własną hierarchię wartości opartą na zaufaniu i wzajemnym wspieraniu się. Stosowali specyficzny język będący mieszaniną slangu młodzieżowego i grypsery, zakazujący używania pewnych słów i zwrotów. Funkcje przywódcze w takiej grupie obejmowali najlepsi w bójkach, odważni, \\\"niepękający\\\". Pobyt w zakładzie karnym czy poprawczym było dodatkowym atutem. Gitowcy wykorzystywali nie gitów - tzw. frajerów, od których wyłudzali pieniądze lub wykorzystywali ich w inny sposób. Gitowcy przejawiali \\\"programową\\\" nienawiść do Milicji, sądów, ale również do członków organizacji typu PZPR, ZSMP oraz wszystkich współpracujących z tymi organizacjami (kapusie). Ponadto \\\"-----\\\" przejawiali niechęć do całego świata dorosłych (szczególnie do nauczycieli). Gitowcy unikali też za wszelką cenę służby wojskowej. Są różne teorię na temat powstania ruchu git-ludzi. Najtrafniejszą wydaje się teoria o silnej potrzebie tworzenia przez młodzież własnych grup, zamkniętych przed światem dorosłych. Silny podział na świat dorosłych i młodych był powieleniem trendów zachodnich i rewolucji \\\"dzieci kwiatów\\\" z drugiej połowy lat 60-tych. W kraju totalitarnym, jakim w latach 70-tych była Polska potrzeba działania poza monopolem władzy była szczególnie silna. Tak, więc w Polsce tak jak na zachodzie zaczęły powstawać grupy hipisów. Reakcją na to było powstanie ich antagonistów - \\\"gitowców\\\". Bardzo szybko gitowcy stali się silniejszą grupą od hipisów i wyparli ich z ulic większości polskich miast. Hipisi dominowali w liceach oraz wśród studentów, gitowcy wśród młodzieży robotniczej. Powstanie pierwszych grup szalikowców (lata 1972-1974) zbiegło się z okresem dominacji gitowców. Na uwagę musi zasługiwać fakt, iż w miastach gdzie ruch \\\"gitowców\\\" był najsilniejszy, najwięcej było też szalikowców. To, że na meczach wśród młodszych kibiców, tworzących młyn dominowali gitowcy, nie podlega wątpliwości. Moim zdaniem szalikowcy przejęli również od git-ludzi większość ich zasad. Były to: nienawiść do Milicji oraz zakaz jakichkolwiek z nią kontaktów, silna wewnętrzna solidarność wewnątrz grupy (jeden za wszystkich wszyscy za jednego), niechęć i niezależność do świata dorosłych (stadionowi \\\"dziadkowie\\\"), uznanie za przywódców grupy ludzi odważnych, silnych, dobrych w bójkach, ale nade wszystko \\\"twardych\\\" oraz silne manifestowanie swojej odrębności. Gitowcy malowali sobie kropki na pięściach i w kącikach oczu, szalikowcy, zakładali na szyję szalik lub flagę. Poprzez przejęcie \\\"ideologii\\\" gitowców, szalikowcy rozprzestrzenili się poza stadionem. Szalikowcem nie było się już tylko na meczu, czy krótko przed nim, szalikowcem (tak jak i gitowcem) było się cały czas, na swoim osiedlu, dzielnicy. W szalikach chodziło się, na co dzień, grupy szalikowców określały swoje terytorium, walczyły z szalikowcami sąsiedniego klubu. Na murach domów zaczęły się pojawiać napisy typ: \\\"Legia rządzi\\\", itp. W drugiej połowie lat 70-tych, gdy gitowcy zaczynali w szybkim tempie znikać z polskich miast, natomiast szalikowcy mieli się wyśmienicie, wciąż rozwijając swój ruch. http://oberschlesien.freehost.pl/szalikowcy/szalikowcy.htm -------------------------- DRESIARZE Dresiarzami najczęściej zostają osoby (głównie płci męskiej) bardzo zakompleksione. Obawa przed uznaniem za słabeusza sprawia, że dresiarz zrobi wszystko, by otoczeniu pokazać jaki to on jest silny. Obawa ta najczęściej ma swoje korzenie w domu rodzinnym. Brak uwagi ze strony rodziców sprawia, że kandydat na dresiarza czuje się nic niewarty, szuka więc uznania wśród kolegów z podobnymi problemami. Problem ten dotyka zarówno rodzin nowobogadzkich jak i patologicznych, dlatego Dresizm dotyka zarówno biedniejszych jak i bogatszych. Niezależnie jednak od powodu i środowiska powtarza się pewna zależność; im groźniej wyglądają, tym bardziej czują się bezradni wobec otaczającej ich rzeczywistości, czują się niekochani i niepotrzebni. Dlatego pamiętajcie, to im trzeba pomóc. Dresiarze z przekonania to są właśnie wspomniane wcześniej przypadki gdy groźnym wyglądem ukrywa się słabe wnętrze. Poczucie bezradności przechodzące w strach często przeradza się w agresję, gdy osoba z kompleksami widzi inną osobę bez kompleksów. Poczucie siły niestety nie jest w stanie zdusić świadomości że ukryte pragnienia spokoju i harmonii są prawie nieosiągalne. Tak więc dresiarze z przekonania poszukują dobroci, życzliwości, niestety sami siejąc dookoła nienawiść, nie mają szans by te ukryte pragnienia urzeczywistnić. Dresiarze z przekonania dzielą się na dwie grupy: zamożni i mniej zamożni. Pierwsi pieniądze na dresy i wszelkie akcesoria potrzebne do szpanowania dostają od bogatych rodziców. To właśnie zamożni dresiarze z przekonania noszą łańcuszki i wszelkiego rodzaju wisiorki z metali wartościowych. Człowiek który sam, w pocie czoła zdobył pieniądze, nie wyda ich na takie duperele. Zamożni dresiarze z przekonania dostają pieniądze od rodziców (lub prawnych opiekunów- różnie to bywa), a jeżeli uda im się przeprowadzić sporadycznie jakiś nielegalny interes, nie wydadzą tych pieniędzy na ozdobne badziewia. Dresiarze niezamożni pochodzą z rodzin patologicznych, nie jest obcy im alkohol (a zresztą komu nie jest?) nie mają rodziny poza kumplami z podwórka, i to właśnie im taki dresiarz próbuje zaimponować. Niezamożni dresiarze z przekonania raczej nie noszą zbędnych ozdób, przynajmniej na początku kariery dresiarskiej. Częściej od swoich zamożnych kolegów biorą udział w nielegalnych przedsięwzięciach, a to dlatego, że nie mają stałego przypływu gotówki od rodziców. Gdy już teki dres z przekonania wkręci się w nielegalne interesy staje się przestępcą(patrz wyżej). Zamożni dresiarze z przekonania raczej nie wciągają się w nielegalne interesy, dziedziczą biznes rodziców, i żyją jak oni. Autor tekstu: Tomasz Jopek; Oryginał: www.racjonalista.pl/kk.php/s,3591 Dresiarze (Dresy) - ludzie słuchający techno i muzyk elektronicznych. Najczęściej ogoleni na łyso, lub mający włosy pokryte żelem, postawione w tzw. "igiełki". Ubrani, jak sama nazwa wskazuje, w sportowe dresy. Dresy obowiązkowo muszą być firmowe (np. Adidas, Nike) oraz posiadać paski. Dominującymi butami są adidasy w kolorach tęczy. PSEUDOKIBICE PIŁKARSCY CZYLI SZALIKOWCY Obserwacje wykazały, że jest to przede wszystkim młodzież wywodząca się z marginesu, nie mająca określonego statusu społecznego. Chociaż zdarza się, że szalikowcami zostają także młodzi z tzw. dobrych domów. Cechuje ich przede wszystkim poczucie bezkarności, a zażywane środki narkotyczne i picie alkoholu pobudzają do agresji. Uważa się, że są to ludzie, którzy nie potrafią sami stanąć na własnych nogach, ale muszą być prowadzeni. Potrafią zaistnieć tylko w grupie, pojedynczo są bezradni jak dzieci. Psychologia tłumu sprawia, że dla szalikowców kibicowanie określonej drużynie stanowi czynnik potwierdzenia grupowej tożsamości. Nie liczy się gra, sport, zawody, ale to, czy dana grupa potrafi się czymś wyróżnić z tłumu. AGRESYWNE ZACHOWANIA są właśnie próbą zwrócenia na siebie uwagi, aby poczuć się przez chwilę kimś ważnym. Uzbrojeni w kastety, noże, brzytwy, łańcuchy czy inne przedmioty budzą respekt otoczenia. Dla szalikowca mecz nie jest formą rozrywki jako takiej, ale pretekstem do wyrażenia agresji wobec innych. Konkurencyjna drużyna wraz z jej kibicami to wróg. Stają się oni przedmiotem skandowanych inwektyw czy wulgaryzmów. Często zdarza się, że akcja ta przeradza się w bijatykę lub co najmniej agresywne gesty. To prymitywne wyładowywanie swoich emocji prowadzi do tworzenia się grup przestępczych. Udział w tego typu akcjach kończy się niekiedy dla młodego człowieka kalectwem a nawet śmiercią. NAJWIĘKSZA AKTYWNOŚĆ szalikowców przejawia się w grupie. Zanika wówczas poczucie odrębności indywidualnej, a wspólnota, zbiorowość daje poczucie siły. Aktywność ma wtedy charakter zbiorowy; wspólny styl, śpiew, skandowanie okrzyków, gesty wykonywane jednocześnie, strój czy wulgarny język. Najważniejszymi momentami dla szalikowców są: dojazd na mecz, podczas którego manifestują oni swoje sympatie i antypatie do poszczególnych drużyn i czas po meczu, kiedy to wyładowują swoją agresję z powodu porażki lub ekstazę z powodu zwycięstwa. Wtedy wszczynają burdy na stadionie i w drodze powrotnej. Wszystkim dobrze znane są "pociągi widma" zapełnione pijanymi agresywnymi młodzieńcami przystrojonymi w płótna klubowych barw. Demolują wagony, napadają na podróżnych i personel obsługujący pociąg. Pasażerowie czują się sterroryzowani i osaczeni, a konduktorzy rezygnują wtedy z kontroli biletów. Aktywność szalikowców przejawia się również w tzw. graffiti czyli niecenzurowanych napisach na murach pod adresem przeciwników klubowych. Jest to subkultura sytuacyjna, bo szalikowcem nie jest się na co dzień, ale w dniu meczu. ZAGROŻENIE jakie niosą ze sobą pseudokibice piłkarscy jest zdaniem psychologów ogromne. Są to grupy, które charakteryzuje przestępczość, a więc stanowią oni zagrożenie dla innych grup społecznych. Tzw. kulturalny doping, to już przeszłość. Na stadionach coraz rzadziej pojawiają się ludzie starsi czy rodzice z dziećmi, jak miało to miejsce dawniej. Sport zatracił swój dawny sens i dawne ideały. Przynależność do szalikowców ma destruktywny wpływ na psychikę młodzieży, której imponuje agresywne brutalne zachowanie innych. Zdarza się, iż osbnicy którzy weszli w kolizję z prawem uchodzą w młodzieżowych kręgach za bohaterów. Istnieje więc poważne ryzyko, że młodzież będzie się chętnie włączała w tę podkulturę. Wszyscy są zgodni co do tego, że należy piętnować aspołeczne zachowania młodzieży i zdecydowanie przeciwdziałać rozszerzaniu się tej subkultury. W przeciwnym razie postępowanie grup wymknie się spod kontroli, co może okazać się brzemienne w skutkach. PROFILAKTYKA zdaniem znawców problemu, to przede wszystkim reedukacja szalikowców prowadzona przez kluby sportowe i sportowców, gdyż to oni mają największe szanse dotarcia do tej młodzieży. Należałoby także stworzyć dzieciom lepsze warunki do uprawiania sportu, nauczyć zasad gry sportowej, a nade wszystko przyjmowania porażek. Być może to sprawiłoby, że energia i nagromadzone emocje znalazłyby ujście nie w demolowaniu i wyładowywaniu agresji na innych, ale w wysiłku zmierzającym do poprawy własnej kondycji fizycznej. http://www.sciaga.pl/tekst/29294-30-subkultury -------------------- Reasumując mentalność chuliganerii, żulii, menelstwa, łobuzerii, cwaniactwa, perfidii i najzwyczajniejszej bandy. Trzeba pewne rzeczy nazywać wprost i po imieniu, a nie bojaźliwie przed tym uciekać. Niestety z bandą uduchowionym, prostolinijnym, wyrozumiałym, pobłażliwym i delikatnym językiem się nie rozmawia. Do bandy przemawia tylko to, czego się mogą bać. Banda, gdy ma przed sobą kogoś zdeterminowanego do tego, by ją rozbił oraz właściwie do tego wyposażonego, to dopiero przed nim czuje respekt i zaczyna się go bać. Czcze filozoficzne gadanie do bandy nie trafia i jest oznaką zwykłego frajerstwa. Do bandy wychodzi się z rękawicą bokserską a nie aksamitną. Na bandę bierze się jakiegoś drąga, stylisko od kilofa, kłonicę lub coś takiego, a nie gałązkę oliwną. I taka jest recepta na to, by w końcu bandy przestały w Polsce grasować.
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz