JEDWABNE - HISTORIA WIELKIEGO OSZUSTWA

avatar użytkownika aleksander szumanski

JEDWABNE - HISTORIA WIELKIEGO OSZUSTWA

POLACY OFIARAMI KŁAMSTWA!

JEDWABNE TO ZBRODNIA NIEMIECKA!

 

Świadkowie, eksperci i akta sądowe przeczą kłamstwom pseudo historyka, grafomanów, Jana Tomasza Grossa i Ireny Grudzińskiej - Gross.

Wstrząsająca relacja polskiego księdza z wydarzeń w Jedwabnem każe inaczej spojrzeć na tę akcję.

Aleksander Kwaśniewski oraz Bronisław Komorowski w towarzystwie trzech rabinów i przedstawiciela Konferencji Episkopatu Polski zachowali się haniebne w modlitewnej nagonce na Polaków, prosząc o "wybaczenie".

Kto komu i co ma wybaczać, tego modlitwa nie określiła.

Dlaczego więc dwaj prezydenci Polski kajali się w imieniu polskiego narodu?

Co powiedział o sprawcach jeden z czołowych rabinów w Polsce?

Zachowanie obu prezydentów w Jedwabnem to wstrząsające świadectwo zdrady ojczyzny!

JEDWABNE ZDEMASKOWANE - HISTORIA WIELKIEGO KŁAMSTWA

Na marginesie warto odnotować, że w Jedwabnem...część Żydów ocalała. Według dokumentacji żydowskich mieszkańców Jedwabnego było 472. Kilkudziesięciu wstąpiło do Armii Czerwonej i struktur okupacyjnej bezpieki. Ci uciekli wraz z atakiem Niemiec na ZSRS.

Potem nastąpił pogrom, po którym w Jedwabnem pozostało jeszcze...dwustu Żydów.

Pod okupacją niemiecką mieszkali oni w z metaforyzowanym getcie, jako, że w miasteczku takim, jak Jedwabne wytyczenie dzielnicy otoczonej murem nie było możliwe, jedwabieńscy Żydzi mieszkali w swoich domach, mogli się poruszać po terenie miasteczka, mieli tylko bezwzględny zakaz jego opuszczania.

Rodzi się więc pytanie - jak to możliwe, że Polacy, którzy wcześniej zamordowali część z nich, reszcie pozwolili żyć?

JEDWABNE

Małe miasteczko w województwie podlaskim, za sprawą fantazji i ohydnej "pomysłowości" Jana Tomasza Grossa - amerykańskiego socjologa, pochodzenia żydowskiego, (autora kłamstw historycznych "Sąsiedzi", "Strach", "Złote żniwa") stało się słynne na cały świat, jako przykład "polskiego antysemityzmu", a jego mieszkańcy jako bestie, gorsze od Niemców, palące żywcem kobiety i dzieci za to tylko, że byli Żydami.

Cały świat poznał opowieść, jak to 10 lipca 1941 roku Polacy spędzili swoich żydowskich sąsiadów na miejscowy rynek, kazali im wyrywać źdźbła trawy spomiędzy kostki brukowej, bili ich i upokarzali na wszelkie sposoby, a na koniec kijami zapędzili do stodoły za miastem i spalili żywcem.

Gross w swojej "historycznej" książce "Sąsiedzi" ustalił liczbę spalonych w stodole Żydów na 1600 osób.

OPINIE O TWÓRCZOŚCI JANA TOMASZA GROSSA ZAWARTEJ W KSIĄŻCE "STRACH"

August Grabski z Żydowskiego Instytutu Historycznego poddał książkę ostrej krytyce stwierdzając na temat jej amerykańskiej edycji: "bulwersującym fragmentem w opisie przez Jana Tomasza Grossa wypadków kieleckich jest podsumowanie rozmowy morderców żydowskiej matki i dziecka o ich zbrodniczym zamiarze słowami: "To była najzwyklejsza rozmowa między obcymi sobie ludźmi w Polsce Anno Domini 1946". Nie trzeba specjalnej wyobraźni, aby dostrzec absurdalność tej tezy, konfrontując liczbę ponad 20 mln Polaków z kilkuset zabitymi Żydami.

Znowu Gross dokonuje manipulacji proporcjami przedstawianego zjawiska. Deformacja ta wydaje się karykaturą czy wręcz bardzo niemądrym i ponurym żartem. Zabijanie Żydów w powojennej Polsce było udziałem wąskiego marginesu kryminalnego i antykomunistycznego podziemia, nie zaś – jak można byłoby wnioskować po lekturze "Strachu" – narodowym sportem Polaków".

Historycy IPN Piotr Gontarczyk oraz Janusz Kurtyka zarzucili autorowi wybiórczy i tendencyjny dobór źródeł oraz ich jednostronną interpretację. Według Gontarczyka książka zawiera błędy metodologiczne i jego zdaniem w środowisku naukowym nie ma szans nawet na warunkową akceptację, na równi z pisarstwem Leszka Bubla.

Historyk Marek Jan Chodakiewicz nazwał książkę Grossa "propagandą" oraz stwierdził, że autor "ma z góry gotową tezę". Innym jego zarzutem było np. potraktowanie przez Grossa jako przejawów "polskiego antysemityzmu" zarówno rasistowskich mordów na cywilach, jak i zabicia z przyczyn politycznych oficera UB. Zdaniem Chodakiewicza Gross pomija także rolę, jaką w powojennej Polsce pełnili żydowscy członkowie służby bezpieczeństwa (w opisywanym okresie zginąć mogło 500 – 1500 Żydów, jednocześnie z rąk Żydów wskutek denuncjacji lub z rąk żydowskich członków UB zginęło 3500 – 6500 Polaków).

Maciej Kozłowski wskazał na jego zdaniem jednostronność ocen i brak obiektywizmu. Gross komentuje w książce wspomnianą kwestię udziału Żydów w komunistycznych służbach bezpieczeństwa, ale podkreśla, że były to odosobnione przypadki i nie powinny być wykorzystywane do uogólnień. Równocześnie jednak przypisuje poglądy antysemickie większości Polaków na podstawie przypadków równie jednostkowych.

Na temat książki wypowiedzieli się także m. in: historyk Paweł Machcewicz w artykule "Odcienie czerni", profesor Stanisław Żak i dr Bożena Szaynok.

Stanisław Michalkiewicz wyraził opinię, że książka jest medialnym przygotowaniem do wzmożenia roszczeń majątkowych za II wojnę światową pod adresem polskiego rządu ze strony niektórych organizacji żydowskich.

Maciej Pawlicki stwierdził, że podczas promocji książki w styczniu 2008 Gross odmówił udziału w debatach z prof. Markiem Chodakiewiczem oraz Piotrem Gontarczykiem, historykami specjalizującymi się w badaniach nad okresem okupacji niemieckiej i sowieckiej.

W jego opinii Gross nie zechciał też wziąć udziału w programie "Warto rozmawiać", którego Pawlicki jest reżyserem i producentem.

Piotr Gontarczyk zacytował wypowiedź autora książki, w której miał on stwierdzić, że ci, którzy nie zgadzają się ze "Strachem", są antysemitami.

Zdaniem Gontarczyka Gross "dyskutantów w mediach dobiera starannie, by nie narazić się na rzeczową krytykę".

Latem 2006 w odpowiedzi na angielskie wydanie grupa prawicowych senatorów zażądała ścigania Grossa za "znieważenie Narodu Polskiego". Prokurator Jerzy Engelking zapowiedział, że przyjrzy się sprawie i "ewentualnie skieruje akt oskarżenia".

Prokuratura Okręgowa w Krakowie wszczęła postępowanie sprawdzające w związku z treścią książki Grossa na podstawie istniejącego od marca 2007 r. zapisu prawa, przewidującego karę do 3 lat więzienia za "publiczne pomawianie Narodu Polskiego o udział, organizowanie lub odpowiedzialność za zbrodnie komunistyczne lub nazistowskie".

Gross stwierdził, że jeżeli otrzyma wezwanie do prokuratury to będzie to według niego "skandalem dla Polski" ale "oczywiście się stawi".

W wywiadzie dla Haaretz Gross stwierdził, że jeżeli zostanie oskarżony, to w sądzie przedstawi świadków potwierdzających opisane przez niego wersje wydarzeń.

11 lutego, jak poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Krakowie Bogusława Marcinkowska, po postępowaniu sprawdzającym Prokuratura Rejonowa dla Krakowa Krowodrzy wydała postanowienie o odmowie wszczęcia postępowania przygotowawczego w sprawie książki Jana Tomasza Grossa "Strach. Antysemityzm w Polsce tuż po wojnie. Historia moralnej zapaści", ponieważ w publikacji nie znaleziono wypowiedzi będących pomówieniem, znieważeniem narodu polskiego lub nawoływaniem do nienawiści na tle różnic narodowościowych.

Jak wspomniałem, Gross w swojej "historycznej" książce "Sąsiedzi" ustalił liczbę spalonych w Jedwabnem  w  stodole Żydów na 1600 osób.

Co prawda, tylu Żydów nie zmieściłoby się do słynnej stodoły, nie mówiąc już o tym, że zaledwie czterdziestu mężczyzn ( bo podobno tylu pędziło ich za miasto) nie zdołałoby ich opanować, zwłaszcza przy wybuchu paniki, ale nikogo to nie obchodziło.

Książka Grossa stała się wodą na młyn antypolskiej polityki.

TV Niezależna Polonia – Jedwabne świadectwo naocznego świadka masakry (Jedwabne Massacre eyewitness testimony)

W dniu 10 lipca 1941 roku pani Hieronima Wilczewska miała 8 lat, kiedy zobaczyła masakrę w Jedwabnem, w okupowanej przez Niemców Polsce. Masakra w Jedwabnem w okupowanej przez Niemców Polsce, zdarzyła się w 1941 roku i została popełniona przez Niemców, z ich własnej inicjatywy i pod ich nadzorem, jak wiele podobnych zbrodni w Polsce.

Zrzucanie na nią winy przez polską ludność Jedwabnego jest równie absurdalne, jak mówienie o „polskich obozach koncentracyjnych”. Biorąc pod uwagę niemieckie rządy terroru w okupowanej Polsce, gdzie nawet posiadanie odbiornika radiowego mogło sprowadzić więzienie i śmierć, podobnie jak posiadanie broni lub organizowanie zajść z udziałem broni czy też cokolwiek, co spowodowałoby nawet uspokojenie sytuacji, wszystko to bez zgody i kontroli Niemców byłoby fizycznie niemożliwe dla mieszkańców polskich miast.

Rozpowszechnianie takich absurdów świadczy o ignorancji ich autora, złej woli, lub intencji fałszowania historii na podstawie ukrytych motywów.

Spośród wszystkich krajów okupowanych, w samej Polsce każda forma pomocy okazana osobom pochodzenia żydowskiego powodowałaby wyrok śmierci. Kara bywała zasądzona natychmiast, najczęściej bez procesu, nie tylko dla udzielającego pomocy, ale także dla całej jego rodziny.

Innymi słowy, cała rodzina zostałaby postawiona pod ścianą i rozstrzelana. W tym kontekście określoną przez Niemców – „pomoc” rozumiało się, jako jakąkolwiek pomoc, w najszerszym tego słowa znaczeniu: od ukrywania Żydów przez podawanie im ubrania, żywności lub wody. Kara była przeprowadzana na Polakach z najwyższą surowością.

W okupowanej przez Niemców Polsce Niemcy unicestwili, w większości przypadków przez bestialskie morderstwa ponad 5 milionów obywateli polskich, w tym ponad 2,5 miliona Polaków pochodzenia żydowskiego.

Ponad 2 miliony polskich nie-Żydów poddano ludobójstwu w niemieckich obozach koncentracyjnych, a także zgładzono czy zabito w wyniku różnych form terroru i represji. Spośród łącznie 25.685 osób, którzy do tej pory otrzymali najwyższą cywilną nagrodę państwa Izrael, czyli tytuł „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” z Międzynarodowego Instytutu Yad Vashem Badań nad Zagładą Żydów z siedzibą w Jerozolimie, największą liczbę stanowili Polacy – 6532.

Tytuł „Sprawiedliwy wśród Narodów Świata”, najwyższa nagroda cywilna w Izraelu, jest przyznawana w uznaniu udokumentowanych przypadków, w których nie-Żydzi narażali życie, aby pomóc Żydom. Oznacza to, że państwo Izrael przyznało, że wśród wszystkich narodów pochłoniętych przez wojnę, prowadzoną przez niemiecką III Rzeszę, ze wszystkich 21 okupowanych krajów, nie-żydowscy Polacy są tą grupą, która okazała 25 procent wszystkich udokumentowanych przypadków pomagania Żydom pomimo grożącego niebezpieczeństwa śmierci dla nich samych i ich rodzin.

Trzeba jednak dodać, że liczba ponad 6000 nagród jest tylko symboliczna. Historyczne szacunki wskazują, że całkowita liczba Polaków zaangażowanych w organizację tajnej pomocy dla Żydów w okupowanej Polsce wynosi aż 2 miliony (…).

Aleksander Szumański "Polish News" Chicago

http://niepoprawni.pl/blog/pomniksmolensk/tv-niezalezna-polonia-jedwabne-swiadectwo-naocznego-swiadka-masakry-jedwabne ŚWIADECTWO NAOCZNEGO ŚWIADKA

 

 

 

 

 

 

 

 


 

 

4 komentarze

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Szkoda,

ze Polska ma obecnie nadmiar zagrozen i sprawy zydowskie nie moga byc ruszane. Moze przyjdzie dobry czas na to.

avatar użytkownika michael

2. O tym kłamstwie z Jedwabnego pisali ludzie w blogmediach dużo

Pisał Michał Stanisław de Zieleśkiewicz, powołując się na pracę profesora Iwo Cypriana Pogonowskiego, pisałem ja, pisało wielu innych autorów, pisała Maryla. Widzieliśmy i powoływaliśmy się na liczne opowiadania świadków, także i te na które teraz powołuje się pan Szumański. Jednym z wielu źródeł w sprawie kłamstwa o Jedwabnem jest artrykuł w Wikipedii, najlepiej w wersji angielskiej, ponieważ polska redakcja tej encyklopedii co jakiś czas nieco przeredagowuje ten artykuł tak, aby jeszcze nie skłamać ale chociaż zbliżyć się do kłamstwa.

Konkretnie jest tam jasno i wyraźnie napisane, że zbrodni w Jedwabnem dokonał oddział niemieckiego Einsatzgruppen, czyli wojskowej formacji podporządkowanej Gestapo dowodzonej przez SS-Obersturmführera Hermanna Schapera

Ustalono, że Hermann Schaper prowadził przy pomocy dowodzonego przez siebie oddziału systematyczne mordy według tej samej metody na bolszewikach, ich sympatykach, NKWDowcach i Żydach, w miarę zdobywania terytorium wcześniej zagarniętych przez Sowietów we wioskach czasem raczej dość już daleko za przesuwającym się Frontem Wschodnim. Przeprowadził akcje likwidacji w takich wioskach jak Wizna (koniec czerwca), Wąsosz (5 lipca), Radziłów (7 lipca), Jedwabne (10 lipca), Łomża (wczesny sierpień), Tykocin (22–25 sierpnia), Rutki (4 września), Piątnica, Zambrów, a także w innych miejscowościach. 

Każda z tych miejscowości mogła trafić jako identyczne kłamstwo do kolekcji historycznych oszustw Jana Grossa, o wyborze akurat jednego z nich zadecydował zapewne  ślepy los, albo inny przypadek. Pisałem o tym, na przykład 5 lutego roku 2012 w komentarzu do felietonu Michała de Zieleśkiewicza [link]. 

Jasno widać, że takich zbrodni było bardzo dużo, były one popełniane systematycznie przez wyspecjalizowane odziały zawodowych niemieckich SS-morderców, i żadna z tych zbrodni nie była popełniona przez Polaków. 

avatar użytkownika michael

3. Historyczne oszustwo w sprawie zbrodni w Jedwabnem

Jest szczególne bezczelnym, wręcz zbrodniczym wyczynem. które powinno być bezwzględnie ujawniane, a jego sprawcy skutecznie ścigani i karanie. A już szczególnie obrzydliwe jest dokonywanie całkowicie fałszywej konstrukcji postępowania dowodowego, którego celem jest przypisanie winy tak haniebnego czynu, całemu narodowi ofiar tej samej zbrodni. Tak jest w tym konkretnym przypadku. Niemiecka zbrodnia wojenna, popełniona przez niemieckie umundurowane siły specjalne SS, zwane Einsatzgruppen.

Lista konkretnych formacji i hierarchia ich struktury służbowej jest znana historii II wojny światowej i doskonale wiadomo, że przeznaczeniem tych wojskowych formacji militarnych było dokonywanie zbrodni wojennych. Jedną z tych zbrodni w Jedwabnem dokonał oddział niemieckiego Einsatzkommando, czyli wojskowej formacji podporządkowanej Gestapo dowodzonej przez SS-Obersturmführera Hermanna Schapera

Szczególnie haniebny jest nie tylko fakt tego historycznego oszustwa, ale bezpośredni udział w tym łgarstwie najwyższej polskiej władzy państwowej, reprezentowanej na przykład przez prezydenta Bronisława Komorowskiego skamlącego w fałszywych przeprosinach za niepopełnioną przez Polaków zbrodnię. Napisałem kiedyś, o tym, że jeżeli ten polski prezydent, przepraszał, to mógł to zrobić wyłącznie w imieniu niemieckiej formacji SS, do czego niestety nie miał prawnego upoważnienia  od odpowiednich niemieckich władz.

W żadnym wypadku nie miał żadnego uprawnienia do jakichkolwiek przeprosin w polskim imieniu z jasnego i oczywistego merytorycznego powodu. Mianowicie ofiary niemieckiej zbrodni wojennej nie mogą przepraszać, natomiast powinny być przeproszone. 

Dlatego Bronisław Komorowski, jeżeli uzurpował sobie prawo przepraszania w imieniu prawdziwych niemieckich zbrodniarzy wojennych, to powinien przepraszać Polskę i jej polskich i żydowskich obywateli, które były ofiarami tych zbrodni.

Oczywiście serdecznie dziękuję panu Aleksandrowi Szumańskiemu za jeszcze jedno przypomnienie faktu tego zbrodniczego oszustwa jak i dziękuję za przypomnienie samej zbrodni. Szczególnie ważne jest to przypomnienie w wigilię rocznicy wybuchu wojny 1 września 1939 roku.

 

avatar użytkownika michael

4. SS Einsatzgruppen

"SS Einsatzgruppen — policyjne oddziały niemieckich masowych morderców", Andy-aandy:
http://blogmedia24.pl/node/63857