Ja w sprawie pieniędzy!

avatar użytkownika michael

*

Ludzie w Polsce dojrzewają i powoli dostrzegają realny dorobek polskiego rządu, mimo liczebnej przewagi wrogiej Polsce propagandy, o której pisał Zawiedzony. Nad zjawiskiem skuteczności antypolskiej propagandy, trzeba się bardzo poważnie zastanowić.
 
Ale z drugiej strony musimy widzieć ogromny ładunek pieniędzy, nienawiści, pogardy i złej woli, który niosą w sobie politycy i polityka totalitarnej opozycji. Podkreślam sprawę pieniędzy, ponieważ założę się, że ogromna część tej kasy, którą ukradli - na przykład w wyniku wyłudzeń VAT, teraz wydają na czarną antypolską propagandę. Pojęcia nie mam ile kasy wydali na zatrudnienie najpoważniejszych światowych agencji od "public relations", by finansować antypolskie kombinacje i gry operacyjne, realizowane w różnych formach i według zróżnicowanych scenariuszy zlecanych do realizacji praktycznie we wszystkich mediach i przestrzeniach komunikacji publicznej i niepublicznej.
 
Patrząc na kosztowny wystrój tych przedsięwzięć oraz na istotę pomysłów na scenografię, ta cholerna choreografia paskudnych antypolskich i antykatolickich tańców powstała za granicą, w biurach wielkich firm marketingu politycznego. Tak na oko, nie mając dostępu do konkretnych danych, oceniam, że zamówienie antypolskiej kampanii wyborczej mogło kosztować, lekką ręką licząc, minimum 30 milionów EUR (słownie: trzydzieści milionów euro). To tylko w wyborach do parlamentu europejskiego.
 
Widzimy skoordynowane akcje prowokacji politycznych, rozległe antypolskie kampanie wrednej publicystyki. Książki, przedstawienia teatralne i kabaretowe, festiwale i filmy publikowane w zaplanowanych momentach, zgodne ze scenariuszami innych form i terminów politycznej aktywności. To nie są spontaniczne wybuchy społecznej złości. To są zaplanowane i za ciężkie pieniądze realizowane w w całej polskiej i zagranicznej przestrzeni publicznej kampanie marketingu politycznego, wykorzystujące wszystkie nośniki komunikacji publicznej, łącznie z cyberprzestrzenią. Aby było jasne - to są kampanie antypolskie. To nie jest anty PiS. Tak to wygląda w naszym polskim odczuciu, w Polsce. W przestrzeni międzynarodowej te kampanie są po prostu antypolskie.
 
Popatrzmy na ostatni "Trójmiejski Marsz Równości" w Gdańsku. Tam ludzie maszerowali z kosztownie wyprodukowanymi gadżetami, starannie wykonanymi w specjalistycznych warsztatach. Świętokradcze prowokacje w rodzaju obrazu Świętego Sakramentu, do którego jakiś idiota domalował wargi sromowe, to nie był wybryk, to była wymyślona w pocie czoła praca jakiegoś zawodowego "copywritera" albo "concepteur-redacteur", zrobiona za ciężkie pieniądze gdzieś za granicą. 
 
Nie będzie diabeł dzieci nam hartmanił

 

Im prawda jest bliższa, tym bardziej agresywna i nienawistna jest propaganda komunistycznego kłamstwa. 

* * *

następny - poprzedni

3 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Niby nie na temat

Ze sprawą Krystiana Brolla nie miałem nigdy żadnego kontaktu, nic o niej nie wiedziałem, ale mam wyrobione zdanie wynikające z wielu bardzo podobnych przypadków oraz mojego osobistego doświadczenia. Otóż spostrzegam, że bardzo wiele pozornie bardzo odległych albo nawet skrajnie różnych przypadków ma w sobie systemową jedność.
 
Mianowicie, wszystkie przypadki bezdusznego bezprawia są bardzo podobne z powodu dwóch sprzężonych przesłanek: 

Pierwsza, to art. 7 kpk, który stał się w polskim systemie prawnym podstawą procedury wydawania wyroków przez wszystkie polskie sądy, bez względu na rodzaj sprawy i sądu. Oczywiście ten artykuł jako fundamentalny dla wszelkich procedur spotyka się z kategoryczna odmową wszelkiej dyskusji i krytyki. To prawo jest nietykalne, choć trzy sekundy lektury tego przepisu wystarcza, by wiedzieć, że ten właśnie artykuł otwiera łańcuch niskich wymagań we wszelkiej praktyce procedur procesowych. Zacytuję:
Art. 7 Zasada swobodnej oceny dowodów.
Organy postępowania kształtują swe przekonanie na podstawie wszystkich przeprowadzonych dowodów, ocenianych swobodnie z uwzględnieniem zasad prawidłowego rozumowania oraz wskazań wiedzy i doświadczenia życiowego.
O co chodzi - przecież wystarczy, by sąd nie przeprowadzał dowodów wnioskowanych w obronie podsądnego. Literalna analiza tekstu tego przepisu wskazuje, że prawo nie stawia żadnych wymagań co do jakości swobodnej oceny dowodów. 

Druga, to już realizacja tego braku wymagań, która następuje w łańcuchu niskich wymagań realizowanym przez całą procedurę procesu sądowego przez wszystkich jego uczestników, bez względu na to czy jest to proces karny, cywilny, czy rodzinny albo rejestrowy.
Podam obraz tego łańcucha na prymitywnym przykładzie, aby zilustrować jego mechanizm. Otóż oskarżyciel opracowuje byle jaki akt oskarżenia zawierający byle jakie dowody, sąd swobodnie ocenia te byle jakie dowody, a adwokat nie stawia dodatkowych wymagań ani oskarżycielowi, ani sądowi. W starym dowcipie adwokat mówi swojemu klientowi - wygraliśmy tę sprawę, tylko będzie pan musiał zapłacić i odsiedzieć. Kropka. 

Totalnie działający łańcuch niskich wymagań widoczny jest bez mała we wszystkich procesach sądzenia, które stały się przyczyną publicznej krytyki lub nawet przedmiotem postępowań komisji parlamentarnych. Na przykład w sprawach warszawskiej prywatyzacji sądy swobodnie oceniały dowody w sprawie osoby wnoszącej roszczenie mimo ich niemożliwego do przeżycia wieku. Przecież sąd nie ma obowiązku weryfikowania przeprowadzanego dowodu, ani jego jakości, ani nawet jego zgodności z prawdą ani jakimkolwiek stanem faktycznym. On to robi swobodnie.

Tak samo działo się w sprawie Krystiana Brolla. Przecież jeśli sąd otrzymywał informację o możliwości ambulatoryjnego leczenia, to nie było żadnej potrzeby zmiany prawa. Wystarczyło, by sąd przeprowadził "dowód z tej informacji". Ale nie przeprowadził. I już.

Podobnie było i jest we wszelkich procedurach w sprawie Amber Gold i w wielu innych sprawach. Organy postępowania nie przeprowadzały żadnych dowodów i swobodnie podejmowały postanowienia o nic nie robieniu.To może w takim skrócie brzmi okropnie, ale taka jest systemowa rzeczywistość, której najlepsza kasta będzie bronić ze wszystkich sił, by nadal nic nikt od nich nie śmiał wymagać.

Art. 7 nie wymaga od sądu ani uczciwości ani zgodności postanowienia sądu z prawdą procesową, ani prawdą materialną, ani jakimkolwiek stanem faktycznym. Po prostu łańcuch niskich wymagań i swobodna ocena. 


O sprawie Krystiana Brolla pisał bloger Humpty Gumpty, do którego to felietonu zamieściłem powyższy komentarz [link
Ten komentarz tylko z pozoru jest nie na dzisiejszy temat. W rzeczywistości pokazuje jak głęboko są zakopane komunistyczne miny w polskim prawie i jak zaciekła potrafi być bolszewicka obrona ich sowieckich fortyfikacji. 
A z drugiej strony warte sporej pracy jest pokazanie mechanizmu a także celu takiego systemu prawnego, w którym nie liczy się prawda materialna, prawda procesowa, ani żadna prawda.
Wynika to wręcz z filozofii i doktryn prawa wziętych od normatywizmu Czystej Teorii Prawa Hansa Kelsena, która została z wielka ochotą przyjęta przez znakomitych teoretyków i twórców sowieckiego systemu wymiaru niesprawiedliwości takich jak Andriej Wyszyński albo jego polski odpowiednik Teodor Duracz, który po mimo swojej tragicznej śmierci w roku 1943 kształcił pokolenia polskich prawników w słynnej Centralnej Szkole Prawniczej zwanej Duraczówką.

POINTA
Oni na obronę swojego systemu mają naprawdę ogromne pieniądze. Proszę porównać rozmiar grabieży polskiego majątku narodowego, z tym co oni mogą wydać na obronę swojego prawa do dalszej grabieży. Jeżeli nawet udało się im urwać choć parę procent, to mają grube miliardy. A na jedną kampanie wyborczą wiosną 2019 roku wydali nie więcej niż 50 milionów euro i to razem ze wszystkimi zagranicznymi fundacjami takimi od Sorosa i Adenauera. 

Tak wygląda nasz problem. 
avatar użytkownika michael

2. Model polaryzacyjno-dyfuzyjny jako sposób na likwidację Polski

czyli jeden z kamyków do ogródka dowodów złej woli totalitarnej opozycji, która co prawda już nie rządzi, ale nadal jest postępowa.
avatar użytkownika michael

3. Maciej Stuhr - wiadomość o opozycyjnym rozumieniu rzeczywistości

"afery które pogrążały poprzednich rządzących, jak np. zegarek niewpisany do oświadczenia majątkowego czy obszarnicze sukcesy Morawieckiego, wydaje się, że nie korespondują z wymiarem afer, z którymi dziś mamy do czynienia" [link] i [link].
Trudno to ogarnąć rozumem

To jest fala reakcji ludzi, którzy naprawdę nie mają pojęcia o rzeczywistości, nic nie rozumieją i wydaje się im, że wystarczy robić to samo co robili do tej pory, tylko lepiej. Nic dziwnego, że nie potrafią tego ogarnąć rozumem. 

Postscriptum:
Na czele sztabu tak zwanej Koalicji Europejskiej był Marcin Kierwiński, a wspierali go Cezary Tomczyk, Robert Tyszkiewicz, Sławomir Nitras, Mariusz Witczak i Piotr Borys [link].
No cóż. Tymczasowy zupełnie słusznie dostrzegł zjawisko "ducha Nitrasa, Pomaskiej i Scheuring". Ten poziom intelektualny wystarcza dla ich "świętego spokoju".
Tymczasowy, "Święty spokój"