Odzyskujemy Polskę od Michnika. Pierwszy krok - prezydentem Andrzej Duda.

avatar użytkownika Maryla

W dniu 24 maja 2015 roku , w Święto Zesłania Ducha Świętego odbyła się druga tura wyborów prezydenckich. Według  pierwszych sondażowych wyników głosowania (exit poll) przygotowanych przez pracownię IPSOS dla trzech stacji telewizyjnych – TVN24, TVP i Polsat News na Andrzeja Dudę zagłosowało 53 proc wyborców. Bronisław Komorowski uzyskał 47 proc. i musi opuścić urząd.

Modlitwy wiernych zostały wysłuchane.

Przyjdź, Duchu Święty! Odnów nas i oblicze ziemi. Tej ziemi!

Daj Twoim wierzącym,
- w Tobie ufającym,
Siedmiorakie dary.
Daj zasługę męstwa,
Daj wieniec zwycięstwa.
- Daj szczęście bez miary.

To pierwszy krok. Kolejnym będzie odnowa Polski na jesieni, w wyborach parlamentarnych.

Czas przywrócić Polakom państwo, które przez 8 lat rządów koalicji PO i PSL zamieniło się w "kamieni kupę".

 

"wSieci": Prezydent Andrzej Duda Człowiekiem Wolności!

Człowiekiem Wolności „wSieci” w roku 2015 został dzięki głosom czytelników i decyzją kapituły.

- Człowiekiem Wolności „wSieci” w roku 2015 został głosami czytelników i decyzją kapituły prezydent Andrzej Duda. Bo nie tylko odniósł sukces, lecz uratował pluralizm w Polsce – pisze Piotr Zaremba.

Czytelnicy tygodnika „wSieci” wraz z kapitułą wskazali Człowieka Wolności roku 2015, został nim Prezydent RP Andrzej Duda. Piotr Zaremba pisze w nowym wydaniu pisma o zwycięzcy plebiscytu: Niewątpliwie Andrzej Duda jest wielkim wygranym 2015 r. Kiedy 11 listopada jeszcze roku poprzedniego prezes PiS namaścił go na prezydenta, nawet entuzjaści z tego obozu nie bardzo wierzyli, że to coś więcej niż demonstracja nowego kursu: postawienia na kogoś z nowego pokolenia, nieco innego niż to, do którego należy typowy polityk pisowskiej prawicy. […] Duda nadrobił ten kolosalny dystans w kilka miesięcy forsownej prezydenckiej kampanii. Zagrał swoją nadzwyczajną wręcz prawowitością, ale i czymś więcej. Z jednej strony pokazał, że ma charyzmę, dar wymowy. Jego wypowiadane zawsze z głowy płomienne manifesty przypominały teatry jednego aktora fundowane nam przez czołowych polityków amerykańskich z Barackiem Obamą na czele. Ale z drugiej wszyscy wyborcy wyczuli u Andrzeja Dudy coś nieuchwytnego. Wyczuli kapitał, który można by opisać słowami Władysława Bartoszewskiego: „Warto być przyzwoitym”.

Autor artykułu pisze również o Andrzeju Dudzie i jego działalności już jako Prezydenta RP: Na razie najbardziej wyraźnie widać prezydenta w dwóch sferach. Po pierwsze jako znakomitego kustosza tradycji i patriotyzmu. Starannie przemyślane i adresowane do wszystkich mowy z 15 sierpnia czy 11 listopada, także wspomniane już wystąpienia inaugurujące nowy Sejm czy służące uczczeniu ofiar Grudnia ’70, odgrywają rolę bez mała historyczną. Znaczenie ma też międzynarodowa aktywność. To prezydencki pałac zdaje się dziś najmocniej podnosić sztandar zdecydowanej polityki wschodniej i zabiegów o reaktywowanie NATO. Tu mamy do czynienia z czymś więcej niż zwykłym „tworzeniem atmosfery”. Można się było nawet obawiać pewnej pasywności polskiej polityki prawicowej wobec Rosji, ale Duda zdaje się tym obawom mocno zaprzeczać.

Piotr Zaremba podsumowuje działania i postawę Andrzeja Dudy, pod czym z pewnością podpiszą się czytelnicy głosujący na Człowieka Wolności 2015: Bez niego nie byłoby zwycięstwa prawicy. Rzeczywisty pluralizm w Polsce już znajdował się w stanie zagrożenia. To ten człowiek go uratował. I zrobił to wspólnie z Jarosławem Kaczyńskim. Obaj znajdą jako autorzy tego przełomu miejsce na kartach kronik polskich dziejów.

 

„A kiedy przyjdą także po mnie. Poradnik praktyczny obywatela najgorszego sortu”.maj 2016

 

fot. wPolityce.pl/
f

Już sam „autor” powala z nóg. Jest on bowiem zbiorowy, a nazywa się Komitet Obrony Demokracji. Gazeta Adama Michnika publikuje okólniki KOD z podobnym namaszczeniem jak niegdyś „Trybuna Ludu” drukowała materiały ze zjazdów i plenów KC PZPR. Samo to jest żenujące, ale to jeszcze nic w porównaniu z zawartością elaboratu.

 

320 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Prezydent Polski Andrzej Duda

wraz z żoną Agata i córką Kingą.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. (Brak tytułu)

Andrzej Duda w towarzystwie żony Agaty i córki Kingi w drodze na głosowanie w jednej z obwodowych komisji wyborczych w Krakowie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Pelargonia

3. No i udało się!

Bronek w tv ma minę tak jakby połknął cytrynę.
Taka jest jego dola, że musi odejść spod żyrandola :-)

Pozdrawiam serdecznie

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika nadzieja13

4. @Wszyscy

Nie mam tv - mówcie wszystko, zanim znajdę w necie:)))) Hurraaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!!!!!!
Słucham w RM.
Kocham Was!!!!

avatar użytkownika Maryla

5. @nadzieja

Udało się ! Wygralismy! Ale to pierwsza bitwa, walka dopiero przed nami.

W programie „Tomasz Lis na Żywo”, dla którego ten rok nie był najlepszy, naczelny „Wyborczej” bardzo śmiało sformułował taką oto prognozę na wybory prezydenckie:

No to mnie się zdaje, że jeżeli tu się nie stanie coś takiego, co ja nie jestem w stanie przewidzieć - że Bronisław Komorowski po pijanemu na pasach przejedzie niepełnosprawną zakonnicę w ciąży, no to oczywiście, że będzie prezydentem!

— stwierdził Michnik.

To oczywiste! Musi się stać coś niesłychanego w ogóle! Sobie tego w ogóle nie umiem wyobrazić, żeby on nie wygrał tych wyborów. Zwłaszcza, że jest bardzo dobrym prezydentem!

— dalej brnął Adam Michnik.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

6. Ale...

...jest w Polsce jeszcze strasznie dużo ubectwa... Przerażająco dużo... Ok 70 proc. uprawnionych do głosowania to wrogowie mojej Ojczyzny, bo tych, którzy znów olali TE wybory zaliczam do wrogów.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Maryla

7. Co piąty wyborca


Co piąty wyborca Komorowskiego z 2010 r. zagłosował na kandydata PiS

Co piąty wyborca Komorowskiego z 2010 r. zagłosował na kandydata PiS
Bronisław Komorowski stracił aż 20,6
proc. wyborców, którzy oddali na niego głosy w wyborach prezydenckich w
2010 roku - wynika z sondażu exit poll przeprowadzonego przez ośrodek
Ipsos.
czytaj dalej »


Gratuluję Andrzejowi Dudzie. Trzeba powiedzieć jasno - taki jest werdykt demokracji [MICHNIK]

Jedno, co wiemy, to że ma być zmiana na lepsze i że za Andrzejem Dudą
stoi PiS, Jarosław Kaczyński, Antoni Macierewicz, Mariusz Kamiński i
całe to towarzystwo - Adam Michnik komentuje wynik wyborów w rozmowie z Michałem Wybieralskim.

  • Wybory prezydenckie. Skoro młodzi tak głosowali, to uważają, że ich
    aspiracje nie są spełnione. Ale może ich czekać gorzki zawód


  • Andrzej Duda został wybrany na podstawie pewnej konstytucji. Jego
    obowiązkiem jest być jej strażnikiem. On dostał mandat na sprawowanie
    urzędu, a nie dostał mandatu na destrukcję państwa demokratycznego
    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,17976890,Wybory_prezydenckie__Skoro_mlodzi_tak_glosowali__to.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    8. Jakies priorytety?

    Dla mnie:
    1. Dogladniecie sluzb specjalnych (SKW itd.).
    2. Opublikowanie Zalacznika Raportu ds WSI
    3. Gen Polko do BBN.
    4. Rozmowka prezydencka z Obama i prosba o zdjecia satelitarne Zbrodni Smolenskiej.
    Co tam jeszcze?

    avatar użytkownika Maryla

    9. Tymczasowy

    absolutna zgoda co do priorytetów.

    Ale do realizacji konieczne jest pełne zwyciestwo - zmian ludzi w służbach, w ministerstwach - czyli wygrana na jesieni i przejęcie faktycznej władzy.
    Nasz prezydent i nasz premier !

    Staniszewski: Nadciąga pokoleniowa zamiana

    Zwycięstwo Andrzeja Dudy nie oznacza tylko odsunięcia od władzy
    Bronisława Komorowskiego – człowieka bez wyrazu, charyzmy i wizji.
    Prezydenta aroganckiego, otaczającego się wyjątkowo niekompetentnymi
    doradcami i ministrami oraz uprawiającego prymitywną, gierkowską
    propagandę. Sukces 43. letniego polityka, o którego istnieniu jeszcze
    w lutym nie wiedziało zbyt wielu Polaków, pokazuje, jak bardzo potrzebna
    jest zmiana pokoleniowa na polskiej scenie politycznej.

    Sukces Andrzeja Dudy polega nie tylko na pokonaniu przeciwnika
    politycznego z konkurencyjnej partii, bo wielu wyborców wcale
    nie głosowało za kandydatem Prawa i Sprawiedliwości – raczej przeciwko
    Bronisławowi Komorowskiemu i wszystkiemu, czego był emanacją:
    samozadowolenia, korupcji, nieuczciwości, obłudy i braku przyzwoitości. 
    Kulturalny, a momentami ugrzeczniony Duda, rozbudził nadzieję,
    że polityka może wyglądać inaczej. Porządniej.

    Trzęsienie pod żyrandolem

    Franciszek Kucharczak

    Niemożliwe stało się faktem. Układ władzy, obliczony na długie lata, rozsypał się w dwa tygodnie.



    Wybory prezydenckie 2015. Prof. Kik: Andrzej Duda wygrał, bo bardziej ryzykował


     
    To nie był wybór między Komorowskim a Dudą, ale między siłami status quo a siłami zmiany - mówi prof. Kazimierz Kik, politolog.


    Wybory 2015. Prof. Paweł Śpiewak: Rozpoczyna się dekompozycja całej sceny politycznej



     
    -
    Działania Platformy przypominają mi czasy późnego Gierka. Ta partia
    nawet nie pokazuje, że dostrzega realne problemy, jakie są teraz w kraju
    - mówi prof. Paweł Śpiewak, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego.




    Wybory 2015: Żałoba w sztabie Komorowskiego. "Życzę Dudzie udanej prezydentury"

    Jeżeli po wynikach pierwszej tury wyborów prezydent Bronisław
    Komorowski po silnym ciosie od wyborców się zachwiał, to po ogłoszeniu
    wyników drugiej tury, został znokautowany, ale starał się robić dobrą
    minę.
    Nie udało mi się tym razem. Demokracja polega na tym, że werdykty
    wyborcze nie tylko się uznaje, ale też szanuję. Życzę Andrzejowi Dudzie
    udanej prezydentury, bo dobrze życzę Polsce. Dziękuję też mojej rodzinie
    - powiedział ustępujący prezydent.

    Niepewność, którą było czuć w powietrzu od początku wydarzenia, okazała
    się być uzasadniona. Przed mównicą, przy której po ogłoszeniu wyników
    pojawił się Komorowski znajdowali się członkowie komitetu honorowego,
    którzy mieli zafrasowane miny. Wśród zebranych dominowała niepewność, w
    kuluarach pojawiały się głosy, że aby mieć pewność, który z kandydatów
    wygrał, trzeba będzie poczekać do oficjalnych wyników Państwowe Komisji
    Wyborczej, bo mogą zadecydować pojedyncze głosy. To jednak się nie
    stanie, ze względu na dużą przewagę Andrzeja Dudy.

    Marszałek Sejmu Radosław Sikorski rozmowy po ogłoszeniu wyników
    uzależniał od tego kto wygra. - Możemy porozmawiać, ale pod warunkiem,
    że wygra Bronek. Jeśli przegra, nie będziemy rozmawiać – mówił z lekkim
    uśmiechem.

    Niepewną minę miała prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, a także
    wiceprezydent miasta stołecznego Jacek Wojciechowicz. Ewa Kopacz również
    nie wyglądała na szczęśliwą. Dużym wydarzeniem podczas wieczoru
    wyborczego było pojawienie się już słynnej niepełnosprawnej pani Bogusi,
    która wzbudziła większe zainteresowanie niż wszyscy politycy razem
    wzięci.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    10. A na Salonie 24

    Funkcjonariusze, ktoryz ciagle zasilaja S24 znow sie zdradzili. Pierwszy, a w dodatku dlugi komentarz wrzucil dyzurny Aleksnder Twardowski (55:116). Aleksiej zdazyl na sama godzine 22:30. Co pisal? Wiadomo: "Kadencja Andrzeja Dudy, a w wiekszym stopniu rzady Prawa i Sprawiedliwosci, to dla Polski byc moze krok w tyl".
    O godz. 22:33 pojawil sie troche mniej zreczny Maciej Bigos (50:40): 'Jutro nie obudzimy sie w Polsce lepszej". Pierwszy wpisal swoj komentarz niejaki L.Koltunski.
    Coraz bardziej nabieram przekonania, ze jednak placa w rublach, a nie w kopiejkach.

    avatar użytkownika Maryla

    11. Tymczasowy

    a co nas obchodzi S24? Tylko patrzec, jak im się wektory przestawia na promowanie Unii Wolności Bis z Petru i Balcerowiczem. Kukiza już postawili na pudle, u Kukiza sporo spadów z SLD i od Palikota sie pląta.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    12. A po drugiej stronie

    Teraz dopiero sie zacznie. W ostatnich tygodniach zaczeli juz cos przebakiwac. Milo bedzie patrzec na podrygi malp w cyrku.
    Poki co:
    1. Tak zwany sztab Komorowskiego juz zostal przez swoich zjechany.
    2. "Misiek" sie skompromitowal i na moje oko Kopaczowa odstawi go od cycka.
    3. Professore Nalecz o facjacie psychopaty odejdzie w niebyt.
    4. Czesc cwanszych dziennikarzy oraz mediow zacznie sie powoli przestawiac. Te malpy wyszlechetnieja w oczach.
    5. Doswiadczeni towarzysze ze sluzb tez sie beda dostosowywac do sytuacji. Jedynie czesc, ta glupsza i bez szans, bedzie nadal betonowa.
    6. Nie mozna tyez nie liczyc na zdolnosci adaptacyjne urzednikow oraz roznych ludzi robiacych pieniadze na kontraktach z wladza.
    Krotko mowiac, SNIEGOWA KULA RUSZYLA!

    avatar użytkownika Maryla

    13. ruszyło też juz szczucie , od pierwszej minuty

    Zwycięstwo Andrzeja Dudy - komentarze

    Wyniki wyborów prezydenckich 2015 komentują: prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar

    przewiduje, że pierwsze kroki polityczne Andrzeja Dudy będą miały na
    celu uspokojenie - będzie się on starał przekonać wszystkich, że jest
    "normalnym prezydentem". "Przede wszystkim jednak jego
    dalsze kroki będą podporządkowane planom zwycięstwa PiS w wyborach
    parlamentarnych" - zaznaczył.


    Stąd, jak przewiduje Smolar, w okresie bezpośrednio poprzedzającym
    wybory parlamentarne Duda może zgłosić szereg inicjatyw ustawodawczych,
    będących realizacją jego zapowiedzi wyborczych. "Będzie to
    miało na celu poszerzenie poparcia dla PiS. To może dotyczyć wieku
    emerytalnego, zasiłków prorodzinnych, frankowiczów, podatków nałożonych
    na zagraniczne banki itp." - powiedział.


    "Jest cały szereg ekstrawaganckich obietnic, które poczynił Duda i które
    zapewne zgłosi, mając świadomość, że nie zostaną zaakceptowane przez
    obecną większość. Będzie to jednak argument na rzecz
    potrzeby zmiany władzy także w wyborach parlamentarnych, bo Platforma z
    sojusznikami przeszkadza w realizowaniu słusznych obietnic, które
    poprawią los społeczeństwa" - dodał.


    Dlatego zwycięstwo Dudy w wyborach prezydenckich może, w opinii Smolara,
    zwiększyć szanse PiS w jesiennych wyborach parlamentarnych.
    Jednocześnie są także okoliczności, które te szanse mogą z kolei
    zmniejszyć - np. Jarosławowi Kaczyńskiemu czy Antoniemu Macierewiczowi
    trudniej będzie się "chować", tak jak robili to w wyborach prezydenckich
    - podkreślił Smolar.


    Tym bardziej, że aby podtrzymać kontrolę nad całym obozem PiS po
    zwycięstwie Dudy, Kaczyński znowu będzie musiał wysunąć się na plan
    pierwszy, a to może utrudnić PiS zwycięstwo, z uwagi na obawy,
    które wzbudza lider PiS - wskazał Smolar.


    Jedną z przyczyn złego wyniku Komorowskiego jest, zdaniem Smolara, to że
    ludzie zapomnieli o rządach PiS i nie kojarzyli Dudy z tą partią.
    "Powrót na pierwszą linię Kaczyńskiego, z jego często
    radykalnym językiem, może spowodować reakcje pełne obaw i zmobilizowanie
    elektoratu, który jest zniechęcony latami rządów PO" - zaznaczył prezes
    Fundacji Batorego.


    Smolar nie spodziewa się natomiast na razie istotnych zmian w polityce
    zagranicznej, w związku ze zwycięstwem Dudy. Jak mówił, zmiany będą
    umiarkowane, ale będą miały na celu pogłębienie związków z
    USA, może nowy prezydent będzie bardziej intensywnie zabiegał o obecność
    wojsk amerykańskich w Europie. Zgodnie z tradycją PiS-owską będzie też
    "polityka większej nieufności do Niemiec" - powiedział.
    Smolar wskazał, że Duda w kampanii miał bardzo łagodny język w stosunku
    do Rosji, więc nie można wykluczyć, że nadal będzie kontynuowana łagodna
    linia, uwzględniająca to, że społeczeństwo nie chce
    obecnie konfliktów z Rosją, z powodów gospodarczych i ze względu na
    nasze bezpieczeństwo.


    "Nie wykluczam, że to będzie polityka przedłużana aż do wyborów
    parlamentarnych" - powiedział Smolar. "PiS będzie się starał unikać
    zaogniania stosunków z Rosją ze względu na reputację, którą się
    cieszy" - dodał.


    Tym niemniej, zdaniem Smolara, wyniki wyborów zostaną przyjęte z
    zaskoczeniem i pewnymi obawami we wszystkich stolicach, również w
    Waszyngtonie.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    14. Andrzej Duda złoży przysięgę

    czytaj dalej »


    Episkopat i Donald Tusk gratulują, Kurski triumfuje, Giertych stawia diagnozę

    Episkopat i Donald Tusk gratulują, Kurski triumfuje, Giertych stawia diagnozę
    Reakcje na wyniki wyborów prezydenckich.
    zobacz więcej »


    Wyborcy Kukiza w większości głosowali na Dudę



    Andrzej Duda przejął w drugiej turze głosy 58,5 proc. osób, które
    dwa tygodnie temu głosowały na Pawła Kukiza. Tak wynika z sondażu exit
    poll ośrodka Ipsos przeprowadzonego dla TVP.




    Przemówienie prez. Andrzeja Dudy w dniu wyborów

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Tymczasowy

    15. Pan Aleksander Smolar jest doswiadczonym czlowiekiem

    Zgadzam sie prawie calkowicie z pierwszym akapitem tekstu. zawiera on dwa punkty:
    1. Dr A.Duda bedzie staral sie przekonac, ze jest normalnym prezydentem. [Juz to robi].
    2. Przede wszystkim jednak jego dalsze kroki beda podporzadkowane planowi zwyciestwa PiS w wyborach".
    Czy Smolar zauwazyl sprzecznosc?
    Centkiewicz juz zaapelowal do Dr Dudy, by czym predzej doprowadzil do opublikowania Neksu do Raporu w sprawie likwidcji WSI. Jak sie wypali ogniem te WSI-owa gadzine, to malpy w cyrku dopiero zaczna skakac, bo uklad zacznie sie gruzowac.
    A w ramach obowiazkow sluzby Ojczyznie, trzeba bedzie odblokowac rozne zastawki i ksiazka red. Sumlinskiego znow bedzie do nabycia w ksiegarniach. Co wiecej pojawi sie jako temat w audycjach telewizyjnych, na ktore Bul nie przyjdzie.

    avatar użytkownika Tymczasowy

    16. Sroda

    zyje jakby w innym swiecie. Nie powinni durnej zapraszac do TV.

    avatar użytkownika Maryla

    17. Schetyna: Trzeba

    Schetyna: Trzeba przeanalizować, jak to się stało
    Szef MSZ,
    Grzegorz Schetyna, powiedział, że potrzebna jest "spokojne
    przeanalizowanie, jak to się stało, że z wielkiego zaufania społecznego,
    z dobrych wyników sondażowych, dziś przegrywamy". – To jest poważne
    ostrzeżenie dla Platformy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika nadzieja13

    18. @Maryla,

    Tak, walka przed nami:) Ale wygraliśmy:))) I wciąż się modlę, by nic się nie zmieniło..

    Znamienne słowa Schetyny (znalazłam u A.Ściosa) :

    "to wygląda poważnie i trudno będzie to odwrócić, nawet licząc już dokładnie głosy w nocy(...)

    Mocne."

    wypowiedź między 20-40sek.
    http://www.tvp.info/20188173/schetyna-ten-wynik-to-powazne-ostrzezenie-d...

    Jeśli nie przekręcą, to najtrudniejszy czas będzie do 6 sierpnia, użyją jeszcze brudniejszych sił i środków..później do wyborów i jeszcze kilka lat..
    Ale gdy czytam w sieci i widzę tę niesłychaną radość, uskrzydlonych ludzi, setki, tysiące...:)
    Spotkałam tez komentarze od niewierzących, którzy deklarują powrót do Wiary.. Serce rośnie:)

    Przychodzą mi na myśl strofy z Wyspiańskiego:

    (...)Byś zwiódł z wędrówki długiej mój naród do wszechmocy,
    Byś dał co mają inni, gdy przyjdziesz jako dziecię tej nocy.
    Bożego narodzenia - ta noc jest dla nas święta,
    Niech idą w zapomnienie niewoli gnuśne pęta.
    Daj nam poczucie siły i Polskę daj nam żywą,
    By słowa się spełniły nad ziemią tą szczęśliwą.
    Jest tyle sił w narodzie, jest tyle mnogo ludzi,
    Niechże w nie Duch Twój zstąpi i śpiące niech pobudzi.
    Niech się królestwo stanie, nie krzyża - lecz zbawienia,
    O daj nam Jezu, Panie, Twą Polskę objawienia.
    O Boże, wielki Boże, Ty nie znasz nas Polaków,
    Ty nie wiesz czym być może straż polska u Twych znaków.
    Nie ścierpię już niedoli, ani niewolnej nędzy,
    Sam sięgnę lepszej doli i łeb przygniotę jędzy.
    Zwyciężym na tej ziemi, z tej ziemi państwo wskrzeszę,
    Z synami my Twoimi, błogosław czyn i rzeszę.

    avatar użytkownika Tymczasowy

    19. Jednakowoz

    Scios nie wykrakal. Na cale szczescie. Inni tez krakali.

    avatar użytkownika nadzieja13

    20. Jest pełen dobrej woli,

    Wykonał ogrom pracy, od lat. I, jak wielokrotnie pisał - będzie najszczęśliwszym człowiekiem, gdy się pomyli w tym wypadku. (piszę z pamięci, nie cytuję).

    avatar użytkownika Maryla

    21. Szykujmy sie na jesień

    nasi przeciwnicy już dzisiaj ruszyli z kampanią wyborcza.

    Wyborcy z zakładów karnych głosowali na Komorowskiego. Reelekcji chciało prawie 83 proc.

    http://wpolityce.pl/polityka/245837-te-dane-mowia-wiele-wyborcy-z-zaklad...

    A 5 lat temu kryminał głosował tak

    http://polska.newsweek.pl/w-wiezieniach-91-9-proc----komorowski--8-1-pro...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    22. Dziś III Rzeczpospolita

    Dziś III Rzeczpospolita znalazła się na zakręcie

    Paradoksem historii jest, że po raz pierwszy w historii III RP i w
    sposób niespodziewany do głosu doszli jej wychowankowie. Młodzi, dla
    których przełom 1989 roku jest wydarzeniem historycznym - pisze PAWEŁ
    WROŃSKI


    Świadectwem urodzenia III Rzeczypospolitej jest kartka wyborcza wrzucona
    do urny 4 czerwca 1989 roku. Dziś ta III Rzeczpospolita za sprawą
    kartek wyborczych wrzucanych przez Polaków w wyborach prezydenckich
    znalazła się na zakręcie.



    Rekordowa frekwencja w stolicy nie uratowała Bronisława Komorowskiego. Wprawdzie prezydent wyprzedził kandydata PiS w Warszawie, ale przegrał wybory w kraju.
    Warszawska PO próbowała odrabiać starty przed II turą. Jedyną szansą Bronisława Komorowskiego na zwycięstwo były duże miasta, a zwłaszcza stolica, od dekady bastion PO. Partyjni działacze, którzy przed I turą zbytnio się nie przemęczali w wyborczej agitacji, ruszyli w teren. Chodziło głównie o poprawienie frekwencji, która 10 maja okazała się o kilka procent niższa niż w 2010 r. Tymczasem zmobilizowana stolica to dla Komorowskiego znacząca poprawa wyniku. W I turze 1 proc. poparcia dla Komorowskiego pochodził właśnie ze stolicy. PO wyznaczyła sobie cel: zdobyć dla Komorowskiego przynajmniej100 tys. dodatkowych głosów.

    http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,17977044,Wybory_prezydenckie_...

    Fot. wPolityce.pl/ansa

    Fot. wPolityce.pl/ansa

    wPolityce.pl: Jak Pani ocenia orędzie Adama
    Michnika, który odnosząc się do wyniku wyborów, uznał, że mamy koniec
    demokracji, że weszliśmy na aksamitną drogę do dyktatury
    ?

    Prof. Krystyna Pawłowicz, poseł PiS: To środowisko
    obecnej władzy razem z Wyborczą praktykowało niemalże dyktaturę. To są
    ludzie, którzy praktykowali standardy antydemokratyczne. Każdy głos
    sprzeciwu przez tę władzę był traktowany jako antysystemowy. To
    komuna tak działała, że ktokolwiek kto miał inny pogląd na temat
    sojuszu z ZSRS był antysystemowy. Wydaję mi
    się, że takie słowa jak Michnika to pokrzykiwania ramola, który czasy
    świetności ma za sobą. On nie może się pogodzić, że nie jest już guru.
    Gdy przyjdą nowe czasy, gazeta Michnika przestanie być finansowana
    publicznymi ogłoszeniami
    różnego rodzaju. On walczy o byt, zupełnie jak prezydent Komorowski.
    Koniec tej prezydentury może oznaczać prestiżowy koniec pana Michnika.
    Jeśli natomiast uda się prawicy wygrać wybory parlamentarne i zakończyć
    nieuczciwe i niesprawiedliwe zasilanie mediów środkami publicznymi, może się skończyć „Wyborcza” i sam Michnik. On więc będzie na nas pokrzykiwał z gazet, portali i innych miejsc.

    Media informują, że PO chce wciągnąć na lity ludzi lewicy, Ryszarda Kalisza, Andrzeja Rozenka…

    Oni są już w cichej koalicji, popierali się wzajemnie. Zwłaszcza w forsowaniu wszelkich lewackich pomysłów. Dziś PO to jest zjednoczone lewactwo polskie, to nawet nie jest już lewica. Dla mnie lewica w Polsce to jest prof. Ryszard Bugaj, zaś w PO są ludzie o skrajnych poglądach obyczajowo lewackich. PO dawno już jest lewacka, niech nie udaje, że jest jakimś centrolewem, czy czymś innym. Platforma
    jest skrajnie lewacką, współczesną partią, która bez mrużenia oka,
    zwłaszcza w kwestii światopoglądu, przeszczepia lewackie
    pomysły do Polski.

    PO jednak wciąż odwołuje się do liberalnych przekonań

    Oni z liberalizmu mają tyle, że są liberalni w podejściu do zamówień
    publicznych i do europejskich środków. Jednak tylko, gdy chodzi o ich
    interesy. Na tym się kończy ich liberalizm. Ta formacja jest skrajnie
    lewacka. Oni będą się grupować, byli dość sztucznie podzieleni, więc być
    może będą się jednoczyć. To naturalne. To są bliscy sobie ideowo i
    obyczajowo. Może wreszcie ludzie się dowiedzą, że PO równa się SLD, Jaruzelski, Dukaczewski i Palikot. To będzie już wszystko jasne. I bardzo dobrze.

    Jarosław Kaczyński nie był obecny w czasie wieczoru
    wyborczego Andrzeja Dudy. Media wiele miejsca poświęcają temu wydarzeniu
    doszukując się przyczyn nieobecności. Co dzieje się w PiS?

    Nie wpadajmy w przesadę. Niedługo
    media będą analizować, czy żona Andrzeja Dudy złożyła mu publiczne
    gratulacje. Nie ma powodu, by Jarosław Kaczyński składał gratulacje
    prezydentowi-elektowi przed kamerami. A może miał dać ogłoszenie do
    gazety, że gratuluje? Nie musiał przecież robić tego publicznie. To jest
    szukanie dziury w całym, dzielenie, pokazywanie, że coś się dzieje w
    PiS. Nic się nie dzieje. Prezes Kaczyński zrobił bardzo dobrze, że
    usunął się w cień. Dzięki temu uniknął kolejnych prób przylepiania
    prezydentowi-elektowi twarzy prezesa Kaczyńskiego. Głowę dam, że gdyby
    prezes pogratulował Andrzejowi Dudzie to byłoby zaraz wykorzystane na
    niekorzyść nowego prezydenta. Słyszelibyśmy porównania do słów śp. Lecha
    Kaczyńskiego czy ataki na prezesa i prezydenta-elekta. Prezes cieszy
    się z wyników wyborów. Nie musiał jednak na życzenie TVN, „Wyborczej” czy innych onetów składać publicznie gratulacji.

    Rozmawiał Jerzy Kubrak

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    23. „New York Times” i „Wall

    „New York Times” i „Wall Street Journal”. Podkreślają, że sprzymierzony z PO Bronisław Komorowski przegrał z Andrzejem Dudą, mimo gospodarczych sukcesów Polski.
    Rick Lyman nazywając w internetowym wydaniu „New York Timesa” Dudę fotogenicznym, prawicowym rywalem Komorowskiego akcentuje, że według sondaży odniósł zdecydowane zwycięstwo. Jak dodaje w korespondencji z Warszawy stało się tak chociaż Komorowski, nawet jeśli zdobył swój urząd jako kandydat niezależny, jest w związany z partią, której ośmioletnie rządy znaczyła stabilność i dobrobyt.

    Zdaniem „New York Timesa” urząd prezydenta w Polsce jest w dużej mierze urzędem ceremonialnym. Gazeta nie kryje jednak, że sukces Dudy stwarza dla Platformy Obywatelskiej poważne wyzwanie, gdyż centroprawicowa partia może w wyborach wyznaczonych jesienią tego roku stracić kontrolę nad rządem. Przytacza jednocześnie wypowiedź Komorowskiego, że jego porażka wcale nie musi tego oznaczać.
    Nowojorska gazeta, cytując wypowiedzi obydwu polityków po ogłoszeniu wstępnych rezultatów głosowania, pisze, że Polacy wyraźnie pragnęli zmian. Odrzucili zarzuty Komorowskiego, że wybór jego konkurenta zagrozi ekspansji gospodarczej Polski i jej bliskim stosunkom z Niemcami i Unią Europejską.

    „New York Times” zwraca uwagę, że rozgrywka prezydencka nie była jedynie lokalnym wydarzeniem.

    „Wybory są z wielkim zainteresowaniem obserwowane w Waszyngtonie i w Europie, ponieważ Polska jest szóstą co do wielkości gospodarką w Unii Europejskiej, a odgrywa większą i bardziej energiczną rolę w sprawach dotyczących kontynentu” – pisze gazeta.

    NYT przypomina też, że były premier Donald Tusk został w ubiegłym roku wybrany na przewodniczącego Rady Europejskiej przy silnym poparciu kanclerz Niemiec Angeli Merkel.

    Nowojorski dziennik przyznaje, że obydwie partie popierają członkostwo Polski w NATO i Unii Europejskiej. Zajmują też twarde stanowisko wobec polityki prezydenta Rosji Władimira Putina. Prawo i Sprawiedliwość jest jednak – akcentuje gazeta – znacznie bardziej konserwatywne i nacjonalistyczne.

    Dziennik cytuje Radosława Markowskiego z Instytutu Studiów Politycznych Polskiej Akademii Nauk, według którego jeśli PiS wygra w wyborach parlamentarnych będzie budował sojusze z Litwą i Ukrainą, zaniedbując relację z Niemcami i Francją.

    Jak ocenia gazeta, partia Dudy wykazuje „większy sceptycyzm w kwestii przekazania partnerom europejskimi odpowiedzialności za polskie sprawy”.

    Z kolei „Wall Street Journal” wskazuje na porażkę Komorowskiego, mimo silnego wsparcia rządzącego obozu centroprawicowego, któremu przewodzi PO. Przypomina też, że nie pomogły mu sukcesy gospodarski polskiej, jedynego kraju który miał nieprzerwany wzrost gospodarczy nawet w okresie globalnego kryzysu.

    Dziennik przewiduje, że nowy prezydent z większą rezerwą odniesie się do przyjęcia euro. Wylicza też inne obietnice Dudy.

    „Konserwatywny rywal obiecał projekty ustaw przyznających większe ulgi podatkowe dla najuboższych i wycofanie podwyższenia wieku emerytalnego” – pisze warszawski korespondent WSJ Martin Sobczyk.

    „Wall Street Journal” uważa też, że Duda zajmie bardziej zdecydowaną niż Komorowski postawę wobec Kremla, a co więcej będzie do tego zachęcał Zachód.

    Zwrot na prawo, zwycięstwo ultranacjonalisty - tak włoskie media oceniają wynik wyborów prezydenckich w Polsce, które wygrał Andrzej Duda. Rezultat ten interpretuje się we Włoszech także jako zapowiedź tego, co jesienią przyniosą wybory parlamentarne.

    Agencja Ansa w relacji z Warszawy zwraca uwagę na badania sondażowe, z których wynika, że kandydat Prawa i Sprawiedliwości wygrał dzięki głosom rolników, robotników, bezrobotnych, emerytów i studentów.

    Zwycięzcę wyborów włoska agencja opisuje jako młodego ultrakonserwatystę i eurosceptyka, popieranego przez konserwatywne kręgi polskiego Kościoła. Odnotowuje, że Duda poparł propozycję karania więzieniem kobiet poddających się zabiegowi in vitro.

    Dziennik „Corriere della Sera” przypomina bardzo ostry ton i przebieg kampanii wyborczej. Według największej włoskiej gazety nie należy wykluczać, że prezydent Bronisław Komorowski w związku z jesiennymi wyborami parlamentarnymi zapłacił obecnie cenę za ocenę swojego macierzystego ugrupowania, Platformy Obywatelskiej.

    "Wydaje się, że oddając negatywny głos w wyborach prezydenckich wyborcy tak naprawdę zechcieli z wyprzedzeniem wyrazić swój sprzeciw przede wszystkim wobec rządu" - stwierdza się w komentarzu. A to by oznaczało, zaznacza mediolański dziennik, wolę „wielkiej zmiany”.

    W bardzo ostrym, radykalnym tonie o wyniku wyborów pisze publicysta dziennika „La Repubblica” w jego internetowym wydaniu. Wynik glosowania nazywa „strasznym szokiem dla Europy”.

    Frakcję, która wystawiła kandydaturę Andrzeja Dudy, wysłannik gazety Andrea Tarquini, relacjonujący wydarzenia w Polsce od kilku dekad, opisał następująco: "nacjonalistyczni eurosceptycy, rusofoby i pełni autorytarnych pokus w stylu węgierskim", "skrajna partia".

    Frakcja ta, napisał Tarquini w internetowym wydaniu dziennika, wygrała wybory prezydenckie, dzięki mocnym sloganom; "począwszy od sprzeciwu wobec in vitro, przy wsparciu reakcyjnego Kościoła wrogiego wobec papieża Franciszka aż po makabryczną obietnicę ich przywódcy Kaczyńskiego +Budapesztu w Warszawie+".

    Partia Jarosława Kaczyńskiego potrafiła zdaniem autora relacji z Warszawy wykorzystać niezadowolenie bezrobotnej młodzieży, mieszkańców wsi, wykluczonych z boomu ekonomicznego i zepchniętych na margines.

    Publicysta zwrócił uwagę na brak w Polsce nowoczesnej lewicy oraz na utratę poparcia przez liberalne władze kraju. Następnie przypomniał, że w połowie października odbędą się wybory parlamentarne i wyraził opinię, że po ośmiu latach rządów proeuropejskiej Platformy Obywatelskiej zwrot na prawo także wtedy wydaje się nieunikniony.

    "Dla Unii Europejskiej i NATO oznaczać to będzie utratę partnera i sojusznika o znaczeniu geopolitycznym, ekonomicznym i militarnym większym niż Hiszpanii, w trakcie wielkich kryzysów, od konfrontacji między Rosją Putina a wolnym światem po kryzys imigracyjny i wyzwanie ze strony terroryzmu" - napisał dziennikarz rzymskiego dziennika. Dodał też: "Histeryczna rusofobia polskich nacjonalistów może poważnie zwiększyć ryzyko konfrontacji militarnej z Moskwą".

    "Polski przypadek dołącza do koszmarów Europy: zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego, strachu przed bankructwem Grecji i dobrowolnym wyjściem Wielkiej Brytanii z UE” - podsumowuje „La Repubblica” w internetowym wydaniu.
    Brytyjskie media w kategorii niespodzianki odnotowują zwycięstwo Andrzeja Dudy w drugiej turze wyborów prezydenckich. BBC podkreśla, że to duże zaskoczenie a jednocześnie ostrzeżenie dla premier Ewy Kopacz w kontekście jesiennych wyborów parlamentarnych.

    "To znakomite i zdecydowane zwycięstwo Andrzeja Dudy, polityka relatywnie mało znanego w porównaniu z popularnym Bronisławem Komorowskim. Sukces Dudy sugeruje, iż wielu Polaków jest zmęczonych rządami popierającej Komorowskiego Platformy Obywatelskiej" - donosi portal BBC News.

    BBC zauważa również, że ewentualne zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych może oznaczać zmianę polityki Polski na arenie europejskiej na bardziej eurosceptyczną.

    "The Independent" nazywa zwycięstwo Dudy szokiem i zapowiedzią nowego rozdziału w polskiej polityce. Dziennik dużo uwagi poświęca powiązaniom Dudy z prezydentem Lechem Kaczyńskim; nazywa go nawet duchowym spadkobiercą tragicznie zmarłego prezydenta.

    Dziennik przypisuje winę za porażkę urzędującego prezydenta „letargicznej” i zbyt późno rozpoczętej kampanii wyborczej. Zauważa, iż jeszcze niedługo przed wyborami sondaże zapowiadały pewne zwycięstwo Bronisława Komorowskiego.

    "Daily Telegraph" chwali energiczną kampanię wyborczą Andrzeja Dudy, co uwypukliło największe słabości Komorowskiego. Zauważa także, że urzędujący prezydent zapłacił za zbytnie powiązania polityczne z Platformą Obywatelską pomimo swojej formalnej neutralności.

    Brytyjskie media podkreślają ograniczone kompetencje polskiego prezydenta, choć odnotowują najbardziej popularne obietnice wyborcze Andrzeja Dudy, w tym obniżenie wieku emerytalnego, propozycje w zakresie przewalutowania kredytów we frankach szwajcarskich czy wzmocnienie współpracy wojskowej z USA.

    Po zwycięstwie Andrzeja Dudy, "szeregowego polityka narodowo-populistycznej partii PiS", Polskę czeka okres politycznej niepewności i rozbicia, a w dalszej perspektywie prawdopodobnie silny zwrot na prawo - pisze niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung".

    Autor komentarza opublikowanego w poniedziałek w wydaniu internetowym opiniotwórczej gazety zwraca uwagę, że za nowym prezydentem stoi "silny człowiek PiS-u" - były premier Jarosław Kaczyński. Zdaniem "SZ" w kampanii wyborczej Duda wyróżniał się składaniem "populistycznych, drogich obietnic", nie wyjaśniając, jak zamierza je sfinansować.

    Komentator zwraca uwagę, że Duda obiecywał obniżenie wieku emerytalnego i odwołania tym samym "niepopularnej, lecz ważnej dla starzejącej się Polski reformy". Postulował też podniesienie podatków dla banków i supermarketów, z których duża część należy do zagranicznych inwestorów, a także "odzyskanie kontroli" nad bankami.

    Zdaniem "SZ" w polityce zagranicznej Polska przestanie być krajem tak obliczalnym, jakim była w minionych latach pod rządami "przyjaciela Europy", a dzisiejszego szefa Rady Europejskiej Donalda Tuska. Jako prezydent Duda będzie współkształtował politykę zagraniczną i obronną. "Jego partia kierowana przez Kaczyńskiego występuje często przeciwko Brukseli i domaga się większej suwerenności (dla Polski) w UE" - pisze komentator.

    Okres politycznego rozbicia pomiędzy rządem a prezydentem potrwa co najmniej do października 2015 roku, do czasu wyboru nowego parlamentu - przewiduje komentator. "Jeżeli PiS wygra także wybory parlamentarne, Polska może obrać kierunek jeszcze bardziej prawicowo-populistyczny" - ocenia "Sueddeutsche Zeitung".

    Komentując niedzielne wybory prezydenckie w Polsce, dziennik "Kommiersant" ocenia, że "bez względu na to, kto przejmie władzę, napięcie w stosunkach między Moskwą i Warszawą utrzyma się".

    Rosyjska gazeta wyjaśnia, że "urzędujący prezydent Bronisław Komorowski niejednokrotnie występował ze skrajnie krytycznymi wypowiedziami pod adresem Moskwy". Według dziennika "złagodzenia retoryki nie należy oczekiwać także od Andrzeja Dudy".

    "Kommiersant" przypomina, że "w styczniu 2015 roku oświadczył on już, że Polska powinna +poważnie rozważyć+ sprawę udzielenia Ukrainie pomocy wojskowej i wysłania na Ukrainę polskich wojsk, a w maju w wywiadzie dla stacji TVN oznajmił, że zanim nie ustabilizuje się sytuacja na Ukrainie, nie chciałby przyjmować ewentualnego zaproszenia do odwiedzenia Moskwy".

    Dziennik zarazem odnotowuje, że "wcześniej obiecał on jednak, że zadzwoniłby do (Władimira) Putina, jeśli jego telefon mógłby powstrzymać wojnę na Ukrainie".

    Z kolei rządowa "Rossijskaja Gazieta" wybija, że "kampania wyborcza ujawniła liczne problemy i konflikt pokoleń w Polsce". Zauważa też, że "obaj kandydaci sypali obietnicami niczym z rogu obfitości".

    "Na szczęście dla kandydatów nie wszyscy wyborcy wiedzą, że możliwości prezydenta Polski mocno krępuje konstytucja. Dlatego, usłyszawszy o otwierających się perspektywach, w niedzielę łatwowierni Polacy pospieszyli na wybory" - pisze moskiewski dziennik. "A ci, którzy wiedzą, jakie uprawnienia ma głowa państwa, szli niechętnie i głosowali +przeciw+. Jedni - przeciw Komorowskiemu, a więc za Dudą. Inni - na odwrót" - dodaje "Rossijskaja Gazieta".

    Z kolei radio Echo Moskwy przekazuje, że "wynik wyborów wielu uważa nie tyle za zwycięstwo opozycji, ile za porażkę obecnych władz, których działaniem i polityką rozczarowała się większość obywateli Polski". Ta niezależna stacja podaje, że "Andrzej Duda obiecał już, iż jego prezydentura będzie otwarta dla dialogu".

    Echo Moskwy odnotowuje, że "premier Ewa Kopacz, koleżanka partyjna Komorowskiego z Platformy Obywatelskiej, obiecała, że będzie owocnie współpracować z nowym prezydentem". "Wszelako jej rząd będzie pracować niedługo. Już jesienią w Polsce odbędą się wybory parlamentarne. Sukces Dudy, jak twierdzą eksperci, wzmocni wpływy PiS i zwiększy szanse tej partii na uzyskanie przewagi w Sejmie i Senacie".


    Świat o triumfie Dudy: szok, eurosceptyk prezydentem

    Bezpośredni odnośnik do obrazka

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    24. dobra prognostyka na jesień w rytmie discopolo :)

    Mega Dance Ewa Odeszła

    -------------------------------

    Kukiz: W mainstreamie żałoba narodowa. Aż niesmacznie to wygląda
    "Włączyłem
    telewizor. Po raz pierwszy od miesięcy. W mainstreamie coś na kształt
    żałoby narodowej. Smutno strasznie. Aż niesmacznie to wygląda"
    - skomentował wyniki wyborów na Facebooku Paweł Kukiz.

    Brudziński do Michnika: Media nie powinny być stroną politycznego sporu
    Joachim
    Brudziński odpowiedział w "Jeden na jeden" w TVN24 na słowa Adama
    Michnika o wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta. - Marzy mi się sytuacja,
    gdy rolą mediów jest krytyczne patrzenie władzy na ręce, a nie bycie
    stroną politycznego sporu - mówił.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    25. Amerykańska Polonia wybrała

    Amerykańska Polonia wybrała Dudę

    Polonia w USA wybrała Andrzeja Dudę na prezydenta RP. Kandydat Prawa i Sprawiedliwości wygrał z Bronisławem Komorowskim we wszystkich czterech okręgach konsularnych. 

    Duda zdobył 18 tys. 583 głosy, a Bronisław Komorowski 4 tys. 392 –
    wynika z danych konsulatów w USA. Komorowski wygrał tylko w dwóch –
    Waszyngton i San Francisco – z 22 obwodowych komisji wyborczych
    utworzonych na terenie USA.

    W Stanach Zjednoczonych w drugiej turze wyborów oddano 22 975 ważnych
    głosów, czyli więcej niż w pierwszej turze (ok. 19 tys.). Pierwszą turę
    także zdecydowanie wygrał kandydat PiS.

    Te głosy to wyraz miłości do Ojczyzny. Polonii należą się wielkie
    podziękowania – podkreślił poseł Adam Kwiatkowski z sejmowej Komisji
    Łączności z Polakami za Granicą.

    - Głosy ze Stanów Zjednoczonych, z Kanady – z miejsc dalekich
    – w sensie geograficznym – od Polski, a jednocześnie żyjących Polską,
    to dowód na to, jak można nie mieszkając w Polsce być Polakiem, jak
    można kochać ojczyznę, Boga. Te słowa „Bóg Honor Ojczyzna” oni tam noszą
    w sercach – one dają tym ludziom sens trwania. Za to należy być bardzo
    wdzięcznym wszystkim Polakom, wszystkim duchownym, którzy opiekują się
    tam Polakami. Widać, że miłość do ojczyzny dalej jest w tych Polakach.
    Andrzej Duda jest świadom tych głosów, dziękował za to poparcie. Za
    głosy oddane przez polonię dziękowała też pierwsza dama Agata Duda –
    powiedział Adam Kwiatkowski.

    Do wyborów w Polsce odniosła się także amerykańska prasa. O
    sondażowych wynikach, po ich ogłoszeniu, poinformowały “New York Times” i
    “Wall Street Journal”. Gazety podkreśliły, że Komorowski przegrał z
    Andrzejem Dudą, mimo gospodarczych sukcesów Polski.

    „New York Time” nie krył, że sukces Dudy stwarza dla PO poważne
    wyzwanie, gdyż centroprawicowa partia może w jesiennych wyborach stracić
    kontrolę nad rządem. “Wall Street Journal” uważa, że Duda zajmie
    bardziej zdecydowaną niż Komorowski postawę wobec Kremla, a co więcej,
    będzie do tego zachęcał Zachód. 





    Można już ujawnić, kto stoi za prezydentem Dudą. To sukces, szansa i nadzieja na lepszą i bardziej sprawiedliwą Polskę

    Niemożliwe stało się możliwe, najwyraźniej
    Polacy zaczęli wyciągać wnioski z ostatnich ośmiu lat
    pogardy i zamiatania kolejnych afer pod dywan.

    Teraz nadchodzi czas naprawy Rzeczpospolitej, nie będzie łatwo, ale jest to absolutnie możliwe. Potężne lobby lichwiarsko-bankowe, zagraniczne sieci handlowe i niemieckie gazety niewątpliwie przecierają oczy ze zdumienia, tyle przecież zainwestowali w 8-letnie rządy PO-PSL. Teraz z pewnością rabunek polskiej „półkolonii” będzie utrudniony. TVP i TVN-24, Newsweek czy DGP nagle przestały się martwić skąd prezydent Andrzej Duda weźmie pieniądze na realizację swoich wyborczych obietnic.

    Prawdziwe tsunami nadejdzie dopiero jesienią, ale już w sierpniu na jaw wyjdzie skala spustoszeń i nieprawości, jakich przez ostatnie lata dopuścili się ludzie PO-PSL. Wygaszanie Polski zostanie zatrzymane, a szanse na repolonizację struktur finansowych, ponowne uprzemysłowienie i nowe miejsca pracy dla młodych czas zacząć realizować. Zwycięstwo myślących po polsku, a zarazem profesjonalistów przyprawia ludzi pokroju A. Szejnfelda, J. Czapińskiego czy T. Lisa o palpitację serca, bo to dowód na to, że może być lepiej, mądrzej i bardziej sprawiedliwie.

    Układ zamknięty pęka, a dzięki zwycięstwu A.Dudy miliony Polaków odzyskuje nadzieję na lepsze jutro. Nowy prezydent musi zbudować potężną intelektualnie Narodową Radę Rozwoju, ludzi z charakterem, praktyków i wybitnych teoretyków. Tego naprawiania Polski, bowiem będzie co nie miara, a kłód rzucanych pod nogi prezydentowi A.Dudzie, bez liku. Szansa na bezpieczne i dobre państwo już jest, trzeba ją tylko umiejętnie wykorzystać i jesienią pokazać rządzącym gest Kozakiewicza. Źli ludzie pomału tracą Polskę, zwykli Polacy zyskują nadzieję.

    Pogarda wobec własnego narodu, mimo wszystko nie popłaca. Czas skończyć z ekonomiczną wojną prowadzoną od lat przeciwko Polakom i nowy prezydent Duda może to zapoczątkować.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    26. Państwowa Komisja Wyborcza

    Państwowa Komisja Wyborcza oficjalnie ogłosiła, że prezydentem Polski został wybrany Andrzej Duda.
    PKW ogłosiła, że Andrzej Duda otrzymał 51,55 proc., a Bronisław Komorowski 48,45 proc. głosów ważnych.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    27. Prezydent-elekt Andrzej Duda



    Prezydent-elekt Andrzej Duda przybył na Jasną Górę

    Prezydent-elekt weźmie udział we mszy świętej - dzień po historycznym zwycięstwie w II turze wyborów prezydenckich.

    Prezydent-elekt Andrzej Duda przybył na Jasną Górę.

    Prezydent-elekt weźmie udział we mszy świętej - dzień po historycznym
    zwycięstwie w II turze wyborów prezydenckich.

    Ma też wziąć udział w Apelu Jasnogórskim o 21.










    Odwiedziny na Jasnej Górze mają z pewnością charakter
    dziękczynny. W końcu bez interwencji Bożej to zwycięstwo byłoby
    chyba niemożliwe.

    Na Jasnej Górze prezydent-elekt powiedział m. in.:

    Chciałbym jako prezydent służyć Polakom. Żeby za 5 lat,
    niezależnie od tego czy głosowali na mnie czy też nie, mogli powiedzieć,
    że byłem prezydentem wszystkich Polaków, że byłem blisko ludzi. Dziś
    potrzebujemy jako społeczeństwo takiej prezydentury.

    Andrzej Duda wchodził na Jasną Górę dokładnie w chwili, gdy Państwowa Komisja Wyborcza ogłaszała oficjalne wyniki wyborów:






    "Nie od razu między nami zaiskrzyło". Agata Duda, przyszła pierwsza dama

    "Nie od razu między nami zaiskrzyło". Agata Duda, przyszła pierwsza dama
    Co wiadomo o małżonce prezydenta-elekta.
    zobacz więcej »


    Przyszła pierwsza dama wróciła do szkoły. W poniedziałek poprowadziła lekcje

    Przyszła pierwsza dama wróciła do szkoły. W poniedziałek poprowadziła lekcje

    Radosna, obowiązkowa, ambitna - tak o Agacie
    Dudzie mówią jej uczniowie i współpracownicy w jednym z krakowskich
    liceów. W poniedziałek powitali ją w pracy kwiatami.
    zobacz więcej »



    Poetycki chłód Kornhauserów i gorąca krakowska wiara Dudów [RODZINA ANDRZEJA DUDY]


    Poetycki chłód Kornhauserów i gorąca krakowska wiara Dudów [RODZINA ANDRZEJA DUDY]/© Tomek Jagodzinski

    [RODZINA
    ANDRZEJA DUDY] [ŻONA DUDY] Kornhauserowie i Dudowie to dwie tradycyjne
    krakowskie rodziny. Wiele je łączy, ale równie wiele dzieli.



    Prezydent elekt na grobie Lecha Kaczyńskiego. Oficjalne wyniki poznał na Jasnej Górze. Tak minął dzień po wyborach

    Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie w Polsce – ogłosiła oficjalnie Państwowa Komisja Wyborcza w poniedziałek, o...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    28. Pani Jasnogórska,Królowo POLSKI

    czuwaj nad Nami ,z Twoją pomocą damy Radę....

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    29. Bronek zaczął sie pakować, byle nie zabrał wspólnej własności

    W Belwederze już się pakują? Z prezydenckiej rezydencji wynoszone są obrazy...
    eszcze PKW nie podała oficjalnych wyników, a w Belwederze już rozpoczęło się wielkie pakowanie.

    Jak zaobserwowała ekipa Polsat News - z rezydencji ustępującego prezydenta zaczęto wywozić obrazy…




    Czyżby syndrom Janukowycza?


    http://wpolityce.pl/polityka/245851-w-belwederze-juz-sie-pakuja-z-prezydenckiej-rezydencji-wynoszone-sa-obrazy

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    30. Prof. Wolniewicz: Obudziliśmy

    Prof. Wolniewicz: Obudziliśmy się w nowej Polsce, to radosne zaskoczenie. Człowiekowi znowu chce się żyć.
    http://wpolityce.pl/polityka/245853-prof-wolniewicz-obudzilismy-sie-w-no...

    Andrzej Duda podkreślał w kampanii wielokrotnie, że chce być prezydentem wszystkich Polaków. I chce wznieść Polskę ponad partyjne kontrowersje. Mam nadzieję, że to mu się uda

    — mówi portalowi wPolityce.pl prof. Bogusław Wolniewicz.

    wPolityce.pl: Był Pan zaskoczony wygraną Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich? Kandydat PiSu nie był prezentowany jako faworyt.

    Prof. Bogusław Wolniewicz: Po rezultatach głosowania z 10 maja trochę liczyliśmy na zwycięstwo pana Andrzeja Dudy, jednak pewności nie było. Wyniki II tury były więc dla mnie radosnym zaskoczeniem. Chyba można powiedzieć, że obudziliśmy się dziś w nowej Polsce. Zaczął się nowy rozdział w historii naszego kraju. Patrzę na to z otuchą. Człowiekowi znowu chce się żyć w naszym kraju.

    Tak wiele zależy od tego, kto jest prezydentem, kto będzie urzędował w Pałacu Prezydenckim?

    Naturalnie stosunkowo niewiele zależy od tego, kto urzęduje w Pałacu Prezydenckim. Szczególnie, że to, co należy zrobić w Polsce, jest zadaniem nie dla jednego człowieka, choćby na najwyższym stanowisku. To, co trzeba zrobić, jest pracą i zadaniem dla ponad 30 milionów Polaków. Jednak, żeby ta robota mogła się zacząć, mogła być prowadzona, pewne rzeczy muszą się zmienić. I to na górze. Muszą się otworzyć i przetrzeć pewne ścieżki komunikacji, działania. Wykonany został początek zmian. W Polsce zmieniło się coś zasadniczo. W mojej ocenie to zmiana na lepsze. Jednak pytaniem otwartym jest pytanie, czy ta zmiana się zmaterializuje w sposób odczuwalny dla wszystkich. To zależy od pana prezydenta, jestem spokojny, że on zrobi wszystko, co w jego mocy. Jednak ta zmiana zależy również od nas samych.

    W jaki sposób?

    Pytanie czy my, Polacy, prezydenta w jego wysiłkach poprzemy. Ufam, że tak. Ufam, że prezydenta poprą nie tylko ci, którzy na niego głosowali, ale także ci, którzy wykazali się swoją świadomością obywatelską i poszli do wyborów, ale głosowali na oponenta. Mam nadzieję, że oni też się przekonają, że prezydentura Andrzeja Dudy Polsce wychodzi na dobre.

    Widząc wyniki wyborów, wygraną Andrzeja Dudy i dobry wynik Pawła Kukiza, czego Pan się spodziewa po jesiennych wyborach?

    Spodziewam się zdecydowanej wygranej PiSu. To byłaby również zmiana na lepsze dla Polski. Wybór prezydenta Dudy oznacza także zmiany kursu politycznego PiSu. Andrzej Duda podkreślał w kampanii wielokrotnie, że on chce być prezydentem wszystkich Polaków. I chce wznieść Polskę ponad partyjne kontrowersje. Mam nadzieję, że to mu się uda. Nie chcę umniejszać sukcesów Andrzeja Dudy, jego olbrzymiego wysiłku i tytanicznej pracy, ale warto również pamiętać o innym polityku, który zanotował ogromny sukces.

    O kim Pan mówi?

    Architektem sukcesu Andrzeja Dudy jest Jarosław Kaczyński. Nie jestem i nie byłem entuzjastą Kaczyńskiego, ale trzeba powiedzieć, że on w tych wyborach i w czasie kampanii pokazał klasę męża stanu. Ufam, że on tę klasę pokaże także w wyborach jesiennych.

    Rozmawiał Stanisław Żaryn

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    31. zabić łajdactwo smiechem :)

    pitu-pitu daje czadu :)

    https://www.facebook.com/pitupitu4




    Rząd
    nasz kochany pragnie uspokoić wszystkich, których nie stać na ucieczkę
    za granicę przed PiSowską epidemią. Epidemią, która niesie ze sobą
    przymusowe chodzenie do kościoła, zakaz inwitrów, dziurawe kondomy,
    wstyd na całą UE i dwa worki cebuli.
    Uszy do góry! Będzie dopsz!


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    32. Z danych umieszczonych na

    Z danych umieszczonych na stronie internetowej PKW wynika, że za granicą do głosowania uprawnionych było 257 161 osób; wydano 160 749 kart, oddano 158 499 ważnych głosów, nieważnych 2250. Frekwencja wyniosła 62,51 proc.

    W Wielkiej Brytanii uprawnionych do głosowania było 91 480 osób, frekwencja wyniosła 51,58 proc. Wygrał Duda z 57,74 proc. głosów. Komorowskiego poparło 42,26 proc.

    W USA uprawnionych do głosowania było 29 151 osób, frekwencja wyniosła 79,56 proc. Wygrał Duda z 80,88 proc. głosów; Komorowskiego poparło 19,12 proc.

    W Niemczech uprawnionych było 24 699 osób, frekwencja 67,89 proc. Wygrał Komorowski - 53,08 proc. Dudę poparło 46,92 proc.

    W Irlandii uprawnionych było 16 004 osób, frekwencja wyniosła 57,14 proc. Wygrał Duda - 54,38 proc. Komorowskiego poparło 45,62 proc.

    We Francji uprawnionych do głosowania było 11 225 osób, frekwencja wyniosła 74,51 proc. Wygrał Duda - 52,58 proc. Komorowskiego poparło 47,42 proc.

    W Belgii uprawnionych do głosowania było 9879 osób, frekwencja wyniosła 73,69 proc. Wygrał Komorowski - 59,72 proc. Dudę poparło 40,28 proc. głosów.

    W Norwegii uprawnionych było 12 209 osób, frekwencja wyniosła 54,25 proc. Wygrał Duda - 57,22 proc. Komorowskiego poparło 42,78 proc.

    W Holandii uprawnionych do głosowania było 9 567 osób, frekwencja wyniosła 49,42 proc. Wygrał Komorowski - 55,83 proc. Dudę poparło 44,17 proc.

    W Kanadzie uprawnionych do głosowania było 5 948 osób, frekwencja wyniosła 76,98 proc. Wygrał Duda - 77,34 proc. Komorowskiego poparło 22,66 proc.

    W Islandii spośród 1244 osób zarejestrowanych (uprawnionych do głosowania) w drugiej turze, swój głos oddało 709 osób. 10 głosów okazało się nieważnych.

    Kandydat Andrzej Duda otrzymał 387 głosów, natomiast Bronisław Komorowski otrzymał 312 głosów.

    Spośród krajów ze znacząco mniejszą liczbą Polaków, którzy mogli zagłosować: w Macedonii (uprawnionych do głosowania były 83 osoby, frekwencja wyniosła 66,27 proc.) wygrał Komorowski - 88,89 proc., a Dudę poparło 11,11 proc., a w Iranie (uprawnionych do głosowania było 14 osób, frekwencja wyniosła 78,57 proc.), wygrał Komorowski - 63,64 proc., na Dudę zagłosowało 36,36 proc.

    http://prezydent2015.pkw.gov.pl/326_Wyniki_zagranica

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    33. Dziś u Lisa m.in. Mucha, Petru, Smolar i Markowski

    w telewizji publicznej pełna propaganda Unii Wolności Bis.


    Tomasz Lis na żywo - Telewizja Polska SA - TVP.pl

    www.tvp.pl/audycje/publicystyka/tomasz-lis-na-zywo

    Tomasz Lis na żywo Kontrowersyjnie i na temat. ... najbliższa emisja: 25.05.2015, godz. 21:50, TVP2. Start · wideo · Fot. TVP oglądaj wideo · Zdjęcia, dodatki ...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    34. Misiek strategiem :) Kopaczowa na emeryturze :)

    Zarząd PO zebrał się w poniedziałek, by podsumować przegraną kampanię
    wyborczą Bronisława Komorowskiego. Premier Kopacz mówiła na zarządzie,
    że nie będzie wewnętrznych rozliczeń, a PO musi wyciągnąć wnioski z
    popełnionych błędów i przygotować strategię na jesienne wybory
    parlamentarne. Mówiła, że PO musi zintensyfikować kampanię w internecie,
    bo nie udało się dotrzeć do młodych.



    Według naszych rozmówców premier prosiła, by wypowiedzieli się
    wiceszefowie partii - Hanna Gronkiewicz-Waltz, Radosław Sikorski i
    Cezary Grabarczyk.



    - Wszyscy mówili, że prezydent niepotrzebnie przed pierwszą turą
    tak bardzo się odcinał od PO, bo ostatecznie to elektorat Platformy
    przy nim stanął - relacjonuje polityk PO. Szefowie regionów narzekali,
    że na czas nie dojechały materiały reklamowe Komorowskiego, nie było
    jego plakatów, podczas gdy całe miasta były obwieszone plakatami Dudy.



    Kopacz poinformowała, że kampania kosztowała więcej niż 15 milionów złotych, które zakładano. Mówi się o 19 milionach.



    Szefowie regionów zażądali dokładnego raportu, na co wydano te
    pieniądze, skoro materiałów reklamowych prezydenta nie było widać w
    terenie.



    Szef sztabu Robert Tyszkiewicz mówił o napięciach między pałacem
    a sztabem. Wziął całą odpowiedzialność za porażkę na siebie, ale -
    według naszych rozmówców - nikt nie domagał się konsekwencji.



    - Kopacz mówiła, że nie chodzi o wyciąganie konsekwencji, że
    musimy się przygotować do kampanii parlamentarnej - opowiada uczestnik
    zarządu. Dodaje, że do końca maja Kopacz przedstawi sztab, który
    poprowadzi kampanię parlamentarną. W nieoficjalnych rozmowach mówi się,
    że nad strategią kampanii będzie pracował były spin doktor PiS, minister
    w kancelarii Kopacz, Michał Kamiński, a sztabem może pokierować były
    europoseł Jacek Protasiewicz.



    Ten ostatni trzykrotnie kierował sztabami PO - w kampanii
    referendalnej w 2003 roku, prezydenckiej Tuska w 2005 roku i kampanią
    parlamentarną w 2011 roku.



    W przyszłym tygodniu ma być wyjazdowe posiedzenie klubu PO, na
    którym Kopacz ma przedstawić strategię na jesień. W czerwcu ma się odbyć
    konwencja programowa, na której będzie przedstawiony program Platformy
    na wybory.

    MISIEK KAMIŃSKI ROZJECHANY 14:86 DLA KURSKIEGO

    To był dzień, otwarcie - Jacek Kurski vs Michał Kamiński 25.05.2015

    Łukasz Ł 1 godzinę temu
    Towarzysze nocnikarze, nie wykonaliście normy! Widmo kaczyzmu znów krąży nad Polską! Kaczystowska reakcja nienawistnie kwacze! Nie pomogło zatajanie związków prezydenta z postsowieckimi bandyckimi służbami, nie pomogło zatajenie nagranych rozmów Sienkiewicza, Vincenta, Sikorskiego, Bieńkowskiej i Wojtunika, nie pomogło zatajanie żałosnych wpadek prezydenta, nie pomogło organizowanie debat - ustawek z prezydentem Komorowskim, nie pomogło szydzenie z kandydata Dudy, nie pomogło tropienie afery blokowanego etatu, nie pomogło upominanie się o zamkniętych w klatkach młodych demokratów, nie pomogły ataki na teścia i córkę, nie pomogło zapraszanie do studia piesków reżimu, nie pomogły drukowane sondaże, nie pomogła propaganda sukcesu. Musimy obronić Polskę przed powrotem "demokratury" i aksamitnej dyktatury! Hahahaha.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    35. agitator polityczny ma program w TV PUBLICZNEJ (TFU)




    • Jest wolność słowa, jest wolność milczenia - powiedział Tomasz Lis,
      komentując nieobecność przedstawiciela Prawa i Sprawiedliwości. Partia
      od ponad 2 lat bojkotuje program. Gośćmi Lisa byli Anna Mucha, Ryszard
      Kalisz i Ryszard Petru. Rozmawiali o przyczynach porażki przedstawiciela
      Platformy Obywatelskiej.W studio programu "Tomasz Lis na żywo" zabrakło przedstawiciela Prawa i
      Sprawiedliwości. Prowadzący podkreślił, że mimo ponawianych zaproszeń
      partia zdecydowała się kontynuować trwający ponad 2 lata bojkot
      programu.

      Dlaczego Andrzej Duda wygrał?

      Na początek Tomasz Lis zapytał o przyczyny porażki Bronisława Komorowskiego.


      Anna Mucha (PO) powiedziała, że są trzy przyczyny porażki
      kandydata jej partii. Po pierwsze jest to wina "obudzenia śpiącego
      giganta", czyli ruchu definiującego się jako prekariusze. Jak
      tłumaczyła, ludzie ci nie brali do tej pory udziału w demokracji
      bezpośredniej, nie angażowali się w procedury demokratyczne. Za
      obudzenie się prekariuszy odpowiada pojawienie się na scenie politycznej
      Pawła Kukiza.


      Drugim powodem miało być to, że Bronisław Komorowski jest osobą,
      która nie pasuje do dzisiejszych kampanii wyborczych. - Kampania
      Andrzeja Dudy była znacznie lepsza niż nasza - przyznała posłanka PO,
      podając trzeci powód porażki Komorowskiego.

      Czerwona kartka dla obozu władzy


      Zdaniem Ryszarda Petru wygrana Dudy jest "czerwoną kartką" dla
      PO i obozu władzy. Wskazał przy okazji pewien paradoks, według którego
      Andrzej Duda stał się dla Polaków symbolem zmiany, podczas gdy PiS uosobieniem zmiany zdecydowanie nie jest.


      - Kukiz pokazał, że 20 proc. Polaków oczekuje zmiany - punktował
      Petru. Podkreślił, że jego zdaniem kampania pokazała Polakom, że zmiana
      jest możliwa. Ryszard Petru zwrócił także uwagę, że Komorowski nie dość
      wyraźnie odciął się od obozu rządzącego poprzez chociażby wetowanie
      ustaw. Przykładem na to może być ustawa o OFE. - Albo ustawa o bestiach -
      wtórował mu Kalisz.Kampania miała wiele wad


      Tomasz Lis zapytał, jak to jest możliwe, że 3 dni przed wyborami
      sztab Komorowskiego zamykał się o 18.30. Podkreślał również brak
      działań sztabu w internecie, gdzie urzędujący prezydent był
      przedstawiany jako postać anachroniczna. - Kampania miała wiele wad -
      przyznała Anna Mucha. - Była niespójna i nie miała jasnego przekazu -
      wyliczała. - Ale zaczęliśmy ten trend odwracać po pierwszej turze -
      usprawiedliwiała się.

      Posłanka podkreśliła, że Platforma musi się teraz skupić na wypracowaniu odpowiedzi
      na potrzeby prekariuszy. - Niemal na wszystkich polach Platforma dawała
      jasny sygnał swojemu elektoratowi, że "mamy Was gdzieś" - prowokował
      Lis.

      Prekariat - konieczność wypracowania dialogu


      Mucha podkreślała konieczność wypracowania nowej linii dialogu z
      zawiedzionymi rządami PO ludźmi. - To jest grupa, która wie, czego nie
      chce, ale nie wie, czego chce - mówiła posłanka. Podkreśliła, że według
      sondaży 80 proc. wyborców nie wierzyło w obietnice wyborcze Andrzeja
      Dudy, ale mimo to oddali na niego swój głos.

      Ryszard Kalisz
      podkreślił, że prekariusze odrzucają spór PO-PiS i odizolowanie klasy
      politycznej, czego symbolem stał się Komorowski. Według Petru to są
      ludzie, którzy liczą na większe i szybsze zmiany, więc odrzucają przekaz
      obozu rządzącego "jest dobrze, więc nie psujcie tego, co jest".

      Wygrani nie mają odpowiedzi


      - To jest grupa ludzi, którzy się obudzili, a my nie mamy
      sposobu, żeby się z nimi porozumiewać - przyznała Mucha. - Ci, którzy
      wygrali też nie mają tej odpowiedzi - mówił Petru. - Też nie mają
      odpowiedzi, jak ten problem rozwiązać. - dodał. - Duda mówił wyraźnie,
      czego chce - podkreślił Tomasz Lis. - Chce rozdawać pieniądze. - Ale on
      tego nie zrobi - odpowiedział Petru i wyjaśnił, że obietnice wyborcze
      kandydata PiS kosztowałyby prawie 300 mld zł, a tych pieniędzy nie ma.


      - Właśnie powiedział pan, że prezydent elekt jest albo
      niekompetentny, albo jest oszustem - podsumował Lis: A Petru odparł: -
      Ewidentnie tych pieniędzy nie ma. Dobrze wiemy, że prezydent nie ma
      takiej możliwości, żeby tego typu ustawy przeprowadzać przez parlament -
      wytłumaczył. - Mam nadzieję, że wycofa się z tych obietnic, bo one są
      nierealne do zrealizowania.

      Dlaczego Polacy głosowali na Dudę?


      Kalisz: Jarosław Kaczyński, któremu nie można odmówić
      inteligencji i wyczucia społecznego, wymyślił Dudę w opozycji do
      Komorowskiego, który jest uosobieniem alienacji klasy politycznej.


      - On wymyślił Dudę, który ma twarz niewiniątka, i Beatę Szydło,
      która to perfekcyjnie przeprowadziła - mówił. - Bronisław Komorowski
      mówił przez całą kampanię, że jest uosobieniem stabilności, postawy
      sprzed 25 lat - tłumaczył Kalisz. Wtórował mu Petru. - Ludzie mają dość
      "przekazu dnia". Kukiz pokazał, że wszyscy chcą świeżości, powiewu i
      oderwania się - mówił.

      Kogo się boi Platforma


      - Kogo się boi Platforma: PiS-u, Kukiza czy Petru? - zapytał
      Tomasz Lis. Mucha nie odpowiedziała, ale po raz kolejny podkreśliła
      konieczność głębokiej rozmowy: - Trzeba walczyć i trzeba rozmawiać;
      szukać rozwiązań - tłumaczyła. - Przez 3 miesiące niczego nie
      przedefiniujecie - prowokował Lis. - To będzie słabo z Platformą -
      przyznała Mucha.


    Wydarzenia

    Fot. wPolityce.pl


    Prorządowy socjolog Markowski proponuje u Lisa opozycji, by wzięła całą władzę. "Wielka inwestycja w jakość demokracji w Polsce"

    "Ja powiedziałem, że niektórych zaboli. Że
    jeżeli jest takie głębokie przekonanie społeczeństwa, tego
    społeczeństwa, które czasem ma kłopoty z przeczytaniem jednej książki na
    rok, to niech dozna na własnych...". Oto prof. Markowski zaproponował oddanie władzy opozycji:

    Na świat można spojrzeć tam, gdzie jest tożsamościowa, emocjonalna polityka, i tam, gdzie jest w miarę racjonalna, oparta o instytucje i ich poszanowanie. Kraje, w którym instytucje, a nie ruchy społeczne rządzą między obywatelem a państwem, są dużo sprawniejsze, lepiej się tam żyje, choć są i inne powody.
    Natomiast co do tego scenariusza na przyszłość. Ja sobie to przemyślałem przez ostatnie 2, 3 dni. I myślę sobie tak: w demokracjach młodych te idee nadzoru i kontroli,
    check and balance, nie za bardzo się udają. Te kohabitacje nie
    wychodzą. I w pewnym sensie została nakręcona taka koniunktura na
    populistyczne rozwiązania…

    Lis: że trzeba dać im całą władzę…

    Markowski: Tak myślę. To znaczy to jest [byłaby - red.] wielka inwestycja w jakość demokracji w Polsce.
    To będzie bardzo bolesne doświadczenie, choć mogę się mylić, ale myślę
    sobie, że trzeba w tej sytuacji, gdy tak wszyscy domagają się zmiany…

    Lis: Czyli społeczeństwu trzeba pozwolić zjeść tę żabę, tak?

    Markowski: Może się uda, wie pan. Ja jestem otwarty na nowe
    doświadczenia. Ja powiedziałem, że niektórych zaboli. Że jeżeli jest
    takie głębokie przekonanie społeczeństwa, tego społeczeństwa, które
    czasem ma kłopoty z przeczytaniem jednej książki na rok, to niech
    dozna na własnych…

    Lis: Trzęsienie ziemi.

    Markowski: No nie trzęsienie ziemi. Demokracja doprowadzi do władzy konfigurację, którą będziemy testować przez następne lata.

    Kampania Komorowskiego na razie bez rozliczeń. Kamiński i Protasiewicz poprowadzą PO do Sejmu?

    Zarząd PO zebrał się w poniedziałek, by podsumować
    przegraną kampanię wyborczą Bronisława Komorowskiego. Premier Kopacz
    mówiła, że nie będzie wewnętrznych rozliczeń. Kopacz poinformowała, że kampania kosztowała więcej niż 15 milionów złotych, które zakładano. Mówi się o 19 milionach.

    Szefowie regionów zażądali dokładnego raportu, na co wydano te
    pieniądze, skoro materiałów reklamowych prezydenta nie było widać w
    terenie.

    - Kopacz mówiła, że nie chodzi o wyciąganie konsekwencji, że
    musimy się przygotować do kampanii parlamentarnej - opowiada uczestnik
    zarządu. Dodaje, że do końca maja Kopacz przedstawi sztab, który
    poprowadzi kampanię parlamentarną. W nieoficjalnych rozmowach mówi się,
    że nad strategią kampanii będzie pracował były spin doktor PiS, minister
    w kancelarii Kopacz, Michał Kamiński, a sztabem może pokierować były
    europoseł Jacek Protasiewicz. Sekretarz generalny PO, minister sportu Andrzej Biernat pytany, czy
    należałoby wyciągnąć konsekwencje wobec członków sztabu wyborczego,
    odparł, że "sztab był pana prezydenta Komorowskiego, nie PO". - To był
    nasz kandydat, ale sztab nie był nasz - stwierdził. - Platforma nie
    przegrała, to dlaczego mamy jakieś konsekwencje wyciągać, wobec kogo? -
    pytał Biernat.
    Szefem sztabu Komorowskiego był szef
    podlaskiej PO Robert Tyszkiewicz, a znaleźli się w nim zarówno politycy
    PO, jak i przedstawiciele Kancelarii Prezydenta.



    Niesiołowski: dzwonili do mnie ludzie i płakali

    Niesiołowski: dzwonili do mnie ludzie i płakali

    - Przegraliśmy bitwę, wojna o Polskę trwa -
    mówił w "Faktach po Faktach" w TVN24 Stefan Niesiołowski (PO),
    komentując wynik...
    czytaj dalej »

    Gorycz porażki

    Gorycz porażki

    O ile szokiem dla niego samego była porażka w pierwszej
    turze - o tyle przegrana Bronisława Komorowskiego w drugiej turze tak...
    czytaj dalej  »


    Rostowski: Wybory parlamentarne będą trzecią turą
    Jacek Rostowski
    w programie "Gość poranka" w TVP Info w komentarzu do porażki
    Bronisława Komorowskiego stwierdził, że zbliżające się wybory
    parlamentarne będą "swoistą trzecią turą, najważniejszą".


    Jaka prezydentura?

    Jaka prezydentura?

    W piątek w pałacu w Wilanowie Andrzej Duda odbierze
    zaświadczenie o wyborze na nowego prezydenta Polski. Po tej
    uroczystości,...
    czytaj dalej  »

    Na koniec komentatorzy: Seweryn Blumsztajn i Piotr Semka.

    Niesłychane! Blumsztajn ostrzega przed Dudą: Znam środowisko
    krakowskie. Mnie jego obraz świata przeraża. To jakieś średniowiecze

    Seweryn Blumsztajn, gość TVN wystawił
    laurkę Bronisławowi Komorowskiemu wskazując, że jego pierwsza część
    prezydentury toczyła się w bardzo trudnych okolicznościach.

    On starał się zachowywać w sposób bardz wyważony i koncyliacyjny

    — tłumaczył lewicowy publicysta.

    Następnie przeszedł do zaskakującego opisu zagrożeń związanych z nowym prezydentem Polski.

    Wracając do Dudy, to co mnie niepokoi… Ja znam trochę
    środowisko krakowskie i znam te Arcana, którymi on jest związany. I
    mówiąc uczciwie mnie ten obraz świata, który oni prezentują trochę
    przeraża. To nie jest konsewarttyzm to jest jakieś średniowiecze

    — tłumaczył, załamując ręce.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    36. co niektórzy naprawdę dobrze by zrobili

    gdyby zamilkli,a przed wejsciem do studia wzięli coś na "normalność "
    pozdrowienia z drogi pełnej płaczących zbójców i czerwonych pająków...psioczących,że tak dobrze już było i się zbyło :)))

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    37. Komunikat Ministerstwa Prawdy nr 468: Widmo kaczyzmu i obrona De

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    38. Styczeń 2015 - Adam Michnik u Lisa na temat wyborów prezydenckic

    Co by się musiało stać, żeby Komorowski nie wygrał? Musiałby przejechać po pijanemu na pasach niepełnosprawną zakonnicę w ciąźy

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    39. NIEBEZPIECZNE PYTANIA

    http://bezdekretu.blogspot.com/2015/05/niebezpieczne-pytania.html

    (..) Zdaję sobie zatem sprawę, że stawianie takiego pytania w kontekście ostatnich wydarzeń politycznych, jawi się jako czyn niebezpieczny, a nawet szalony. Tym bardziej, gdy wokół panuje (uzasadniony) nastrój euforii i radość z wyborczego tryumfu.
    Pytać dziś – dlaczego tak się stało, to, w najlepszym wypadku narażać się na zarzut malkontenctwa i snucia teorii spiskowych, w najgorszym – zostać posądzonym o złą wolę, agenturalność lub działanie na rzecz przeciwnika. Ponieważ w czasie mojej wieloletniej bytności w sieci, dostąpiłem już wszystkich, tego typu oskarżeń, nie muszę obawiać się głosów oburzenia i podzielę się kilkoma powyborczymi refleksjami.
    Po pierwsze - odejście Komorowskiego uważam za jedno z najlepszych, najszczęśliwszych wydarzeń w najnowszej historii Polski. Upadek tej ponurej postaci kładzie kres próbie budowy reżimu belwederskiego (na wzór kremlowski) i kończy najtragiczniejszy, posmoleński okres w naszych dziejach. Zapewne będzie okazja, by wskazać wszystkie konsekwencje tego arcyważnego wydarzenia.
    Po drugie – świadomość, że ten człowiek zostanie pozbawiony miana reprezentanta mojego narodu, a związane z nim środowisko utraci głównego patrona, sprawia, że z lekkim sercem przyznaję się do błędnych kalkulacji przedwyborczych. Uczyniłem to już pod poprzednim wpisem, bo uważam, że rzetelność i szacunek wobec czytelników wymagają takiego wyznania.
    Chciałbym jedynie podkreślić, że wbrew temu, co sądzą ludzie nieznający moich tekstów, kalkulacje te nie były oparte na tezie o „wszechmocy” układu byłych WSI i nie wynikały ze „skrajnego defetyzmu” autora. Pisząc o scenariuszu drugiej kadencji BK, opierałem się na analizie dotychczasowych wydarzeń, a w szczególności - na rozstrzygnięciach wyborczych z lat 2007-2014, na dokonywanych w tym okresie rozlicznych fałszerstwach i aktach zamordyzmu politycznego, na racjonalnej (bo opartej na faktach) ocenie skuteczności tzw. strategii wyborczych, na realnych efektach działań opozycji, na wiedzy o pozycji III RP w świecie i ocenie sytuacji międzynarodowej.
    Po trzecie – szczerze się cieszę z wygranej Andrzeja Dudy i życzę mu jak najlepiej. Uważam go za prawego, uczciwego człowieka, który ma szansę wyrosnąć na polskiego męża stanu.
    Jednocześnie – nie formułuję dziś żadnych oczekiwań wobec tej prezydentury, ale też nie odwołuję krytycznych ocen poglądów Andrzeja Dudy głoszonych podczas kampanii wyborczej. Głęboko nie zgadzam się z jego wizją „naprawy” III RP i nie podzielam wiary w „mechanizmy demokracji”, które mogłyby zmienić status tego państwa. Nie życzę sobie „budowania wspólnoty narodowej” razem z apatrydami, ani „zasypywania podziałów” z osobnikami, którzy wyrzekli się polskości. Uważam, że nie można zbudować społeczności ludzi wolnych wraz z tymi, którzy noszą piętno niewolnictwa. Kto próbuje takiej sztuki – nie tylko nie ocali niewolników, ale zgubi ludzi pragnących wolności.
    Nie znam też żadnych osiągnięć politycznych pana Dudy i zachowuję dystans wobec deklaracji składanych w czasie kampanii. Zwracam uwagę, że do tej chwili, postać nowego prezydenta można oceniać wyłącznie na podstawie jego słów i oświadczeń. Póki Andrzej Duda nie podejmie pierwszych decyzji i nie określi priorytetów swojej misji, nie sposób orzec, jakim będzie prezydentem.
    Jako złą prognozę odbieram zapowiedź zatrudnienia w Kancelarii Prezydenckiej Piotra Glińskiego i kilku innych osób, znanych z wierności „ideałom” III RP i z wielce „umiarkowanych” poglądów. Mam jednak nadzieję, że człowiek, który uczył się spraw polskich od prezydenta Lecha Kaczyńskiego, będzie wiedział, że największym wyzwaniem jego prezydentury jest prawda o zamachu smoleńskiego. Tylko wówczas to zwycięstwo będzie miało wartość i tylko wtedy może otworzyć nowy rozdział polskiej historii, jeśli ofiara życia smoleńskich pielgrzymów nie zostanie zaprzepaszczona.
    Po czwarte – wciąż stawiam sobie kilka niebezpiecznych pytań i nie znajduję na nie odpowiedzi.
    Dlaczego Andrzej Duda mógł zostać nowym prezydentem? Dlaczego wygrał z człowiekiem wspieranym przez ośrodki propagandy i potężnych reżimowych graczy? Dlaczego pozwolono, by w drodze „demokratycznych przemian” odszedł patron ludzi z wojskowej bezpieki, najgorliwszy przyjaciel Moskwy i filar triumwiratu III RP? Dlaczego rozstrzygnięcie to tak łatwo przyjęto na Kremlu, jeśli to stamtąd wyszedł projekt zamachu smoleńskiego? Dlaczego środowisko Belwederu pogodziło się z utratą wpływu na armie i służby specjalne? Dlaczego nie sięgnięto po „sprawdzone metody”, nie próbowano sfałszować wyniku wyborczego lub nie postawiono na „rozwiązania siłowe”? Dlaczego zaakceptowano tak niewielką przewagę głosów, skoro w ubiegłorocznej farsie wyborczej nie cofnięto się przed jawnym fałszerstwem? Dlaczego w państwie ignorującym prawa obywateli i reguły demokracji, o wyniku najważniejszej rozgrywki miałaby decydować trzyprocentowa różnica „werdyktu wyborczego”? Dlaczego środowisko skupione wokół BK nie okazuje dziś obaw przed rozliczeniem tej prezydentury, przed poznaniem tajemnic „lochów” belwederskich, ujawnieniem kalendarzy spotkań, nazwisk gości i doradców? Dlaczego w tej kampanii nie słyszeliśmy słowa o zamachu smoleńskim ani wzmianki o roli Belwederu w kształtowaniu „ładu posmoleńskiego”? (..)
    Nie potrafię powiedzieć – czy dziś jesteśmy w przededniu kolejnej „wymiany” ani określić, jak dalece jest to proces kontrolowany. Mogę jedynie zachęcić do stawiania sobie niebezpiecznych pytań i do odwagi w poszukiwaniu odpowiedzi.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    40. "Mogę jedynie zachęcić do stawiania sobie niebezpiecznych pytań

    mnie osobiście bardzo daleko do euforii,natomiast radość...TAK
    wdzięczność Niebiańskim Patronom,również... :)
    co do nadchodzącej "przyszłości"...to mocno ufam w opiekę boską i w naszą determinację
    Ci ,co się modlą ...ukłony
    Ci,którzy dzielnie wspierają ...wielki szacunek...
    bo droga do Celu ...daleka...i niebezpieczna...zbójców po drodze mnogo i nie tylko...bo lemingowaci...to też nasz wielki Problem
    pozdrowienia z drogi do Polski Normalnej :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    41. "wspólne ćwiczenia Boru i Służb"

    w poskramianiu ...?no właśnie w poskramianiu czego i KOGO ?
    komoRUSKI dziwnie błyskając złym okiem coś tam gaworzył o wojnie i czymś tam jeszcze...czyżby...przygotowania ?
    kiedyś w takich RAZach śpiewaliśmy...my się "zimy "nie boimy i już ...teraz PODOBNIE...

    gość z drogi

    avatar użytkownika TW Petrus13

    42. Zosiu

    Komorowski nie bredził!,teraz dopiero powiedział zgodnie z sumieniem że wywołał wojnę!.
    Teraz nie wysyła się legionów do walki z niepokornymi!,teraz instaluje Banki,Instytucje Pozarządowe,Fundacje i inne duperele. Spróbuj ruszyć którąś z zainstalowaną tam "grubą rybę",to rankiem obudzi Cię prokurator!. Może nie będę zakładał ekstra wątku,ale gdybym ja był prawnikiem i prokuratorem.Waldemar Pawlak za umowę gazową (zdrada stanu!) kara śmierci!,ponieważ u nas kara śmierci jest zawieszona.Może być zmieniona na,pozbawienie praw publicznych i obywatelskich!,w ciężkim więzieniu o chlebie i wodzie,na dożywocie.Sądzę że i tak dla niego to będzie łaską za dwadzieścia lat wyłudzania przy współpracy ruskiej agentury pieniędzy polskiego podatnika!.
    ps. dopisujcie komu i ile,za kradzieże w majestacie prawa!,za łamanie etyki dziennikarskiej!!! i.t.d / i.t.p,firmy budowlane (zatrudniając tych bałwanów!) może wreszcie zbudują nasze polskie drogi do celu!


     

    avatar użytkownika gość z drogi

    43. witaj Petrusie

    wiem o co Ci chodzi,bo sama się z tym zmierzyłam przed laty,zaskarżając uchwały "grubych ryb" działąjących na szkodę spółki,w której pracowałam...a winna to byłam mojej Załodze,która dzielnie nas wspierała w czasie wojny z jaruzelem,mimo,ze byli z innej bajki...
    i co ? mimo dowodów,mimo, faktu zmarnowania ludzkiego i finansowego kapitału ,ani Bank PKO SA ani NFI nie ponieśli kary,tylko mnie adwokaci ich obrońcy z kancelarii typu KSN,chcieli ukarać za "zdradzanie tajemnic spółki|"
    Dotknałeś bolesnego tematu..ten bagaż wciąż dzwigam na plecach,mimo upływu lat...Złodziejska Prywatyzacja i złodzieje w białych kołnierzykach ....i póżniejsci działącze PO i PSLu...jak nie w rządzie,to w samorządach i obrabowanych spólkach...jako prezesi
    pozdrowienia :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    44. ale są takie cudne słowa

    "Jezu,ufam Tobie...i ta tajemnicza godzina 15 :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika TW Petrus13

    45. Maryja jJest z Nami

    powtórzy się Cud Nad Wisłą,nie będzie litości.Ja Ci to mówię anioł śmierdzący fajką,najmniejszy w Orszaku Michała Anioła.On będzie bronił Czci Boga w Polskim Jeszcze Kraju,Tak Nam Dopomóż Bóg!. Banda złodziei,miała czas na opamiętanie,teraz zobaczy coś o czym jej się nie śniło.Pan Bóg nie pozwoli kpić z siebie,i ja wiem że tego dożyję!


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    46. ps

    więcej dopowiem.Wojsko,Policja poczuje ból w sercu za to uczynili Swoim Rodakom,wysługując się obcym i wrogim nam siłom za miskę soczewicy.I przyjdzie czas,że obrócą się przeciwko władzy która ich piersią karmiła.Kto tu i co wyssał z "mlekiem matki"?


     

    avatar użytkownika gość z drogi

    47. Wierzę mocno w Bożą Opiekę

    i w Nas,czyli,tych,którzy nie bali się wtedy i nie boją się teraz :)a Polska ?
    Polska jest do odzyskania,chociaż długa to droga i wyboista....pierwszy krok już za nami...następne przed nami :)
    Wszyscy nie wyjadą za chlebem,Ktoś zostanie...i niech sie martwi,ten kto Polskę niszczył...

    gość z drogi

    avatar użytkownika basket

    48. niebezpieczne pytania...

    Próba odpowiedzi na niektóre pytania:
    - Dlaczego wygrał z człowiekiem wspieranym...? Czy mamy pewność, że BK miał
    autentyczne wsparcie "rządzących niewybieralnych" właśnie z Moskwy?
    - Dlaczego pozwolono mu w drodze "demokratycznych przemian"? Jak wyżej...
    - Dlaczego łatwo przyjęto na Kremlu? Może dlatego, że BK od kryzysu ukraińskiego
    wykonał woltę z pozycji wieloletniego serwilizmu w stosunku do Rosji, do jej
    krytyka i "entuzjasty" NATO/UE? Kreml w sprawie wyboru Dudy prezentuje b.różne
    stanowiska (media/politycy), z dzisiaj cytowaną nadzieją na pragmatyczność elekta.
    - Dlaczego środowisko Belwederu pogodziło się z utratą wpływu na armię i spec służby?
    Dużo wody upłynie w Wiśle....
    - Dlaczego nie sięgnięto po sprawdzone metody - sfałszowania wyniku? A skąd wiadomo, że nie?
    Przeczytane w necie: teraz różnica 2-3% - OK, w parlamentarnych łatwiej będzie zrobić
    to odwrotnie na utrzymanie władzy nie wzbudzając podejrzeń. Są info, że różnica była poważniejsza.
    - Dlaczego w kampanii nie słyszeliśmy o zamachu smoleńskim...? Świadomy wybór
    prowadzących kampanię, z pewnością zaakceptowany przez tego, dzięki któremu pretendent stał się prezydentem elektem.
    Strategia która zdała egzamin.
    -------------
    Niewidzialni rządzący mogli dojść do wniosku, że utrzymanie BK może zaszkodzić kampanii
    parlamentarnej, i łatwiej będzie ograć opozycję nieustannym, choć tylko kilkumiesięcznym
    atakowaniem nowego prezydenta..
    Ale najprawdopodobniejsza jest prosta prawda, że ponad 50% - w tym młodzieżówka Kukiza - miało zwyczajnie dość cwanej gapy na stanowisku głowy państwa.

    basket

    avatar użytkownika TW Petrus13

    49. Basket

    dobre pytania.Kto raz się sparzył ten na zimne dmucha.Warto żeby prawicowa opozycja wbiła to sobie do głowy.Polityczny poker toczy się nadal,a elyty potrafią grać blotkami!


     

    avatar użytkownika Maryla

    50. gazeta Michnika na tropie „szwadronów propagandy PiS”

    Screenshot z materiału video (wyborcza.pl)

    Screenshot z materiału video (wyborcza.pl)

    Adam Michnik histerycznie ogłosił,
    że po wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta Polska wkracza na aksamitną
    drogę do dyktatury. Ostatnie publikacje „Wyborczej” świadczą, iż z
    Czerskiej aksamitna droga wiedzie wprost do kabaretu.

    Gazeta w jednym wydaniu zamieszcza dwa teksty o sprzecznej wymowie,
    które mogą świadczyć o przypadłości objawiającej się brakiem kontaktu z rzeczywistością.

    Najpierw „GW” przedstawia „kronikę
    katastrofy Komorowskiego”, gdzie krok po kroku widać jak obóz
    ustępującego dziś prezydenta sam zapracował na własną klęskę.

    Z relacji wyłania się obraz potwornego bałaganu, kompetencyjnego
    zamętu oraz frakcyjnych walk w Pałacu Prezydenckim i samej Platformie

    — pisze „Wyborcza”.

    W tekście przytoczone są liczne fakty świadczące o tym, że
    obóz Komorowskiego zgubiły pycha, nieudolność i kompletny brak wyczucia
    nastrojów społecznych.

    Sztab Komorowskiego od początku był pełen pychy - nie chciał znikąd żadnej pomocy, żadnej dobrej rady

    — przyznaje „GW”.

    Gazeta przypomina, że gdy w lutym konwencja wyborcza Andrzeja Dudy
    pokazywała, iż zamierza on walczyć o zwycięstwo, a nie tylko o dobry wynik, Komorowski i jego ekipa spoczywali na laurach. Błędnie liczyli na to, że PSL nie
    wystawi własnego kandydata, a gdy tak się nie stało, oczekiwali, że
    jeszcze przed pierwszą turą Adam Jarubas wycofa się z wyborów i przekaże
    swoje głosy Komorowskiemu.

    Według „Wyborczej”, ludzie Komorowskiego ignorowali propozycje zaangażowania w kampanię platformerskich speców od politycznego PR, którzy prowadzili Platformę podczas wcześniejszych wyborów. Chodziło m.in. o Jerzego Orłowskiego, producenta – jak podaje „GW
    – słynnego spotu o pustej lodówce i mdlejących pluszakach z kampanii
    2005 r. Sztabowcy Komorowskiego początkowo nie chcieli też korzystać z
    usług Michała Kamińskiego, gdyż „Kamiński by się chwalił wygraną”.

    Ale to nie wszystko, bo podstawowym problemem okazał się sam Komorowski i jego otoczenie.

    Nikt nie był w stanie podjąć decyzji i na cokolwiek się zdecydować

    — relacjonuje „GW”.

    Gazeta podaje, że zamiast kampanijnego ośrodka decyzyjnego, w
    otoczeniu prezydenta funkcjonowało kilka sztabów - oficjalny i
    nieoficjalne, złożone z zauszników prezydenta.

    Jak jest sztab, to jest generał i planuje kolejne ruchy. Nic takiego w tzw. sztabie Komorowskiego nie miało miejsca

    — opowiada „Wyborczej” jeden z posłów PO.

    Ten sam rozmówca opisuje znamienną scenę ze „sztabu” Komorowskiego.

    Byłem tam parę razy, było czytanie gazet, picie kawy i herbaty, senna
    atmosfera. Bardzo długo sztabowcy uważali, że wygrana w I turze jest
    pewna, a po I turze się zorientowali, że już nie ma o co walczyć

    — wspomina polityk Platformy.

    Kampania Komorowskiego, jak podaje „GW”, tak naprawdę rozpoczęła w marcu podróżami po kraju.

    Efekty były fatalne. Okazało się, że Platforma jest
    zdemobilizowana, na wiecach było tylu przeciwników, co zwolenników
    prezydenta. Nikt nie był w stanie im przeszkodzić w skandowaniu
    antyprezydenckich haseł

    — ubolewa „GW”.

    I dodaje:

    Na marcowych wyjazdach prezydent, zamiast zyskiwać, tracił. W
    Aleksandrowie Kujawskim dzieci na wiec przyprowadziła nauczycielka. W
    Rzeszowie BOR zatrzymał człowieka, który chciał się dostać do prezydenta. W internecie pokazały się zdjęcia sugerujące, że BOR zakleja mu usta taśmą. Od tej chwili prezydent stał się wrogiem publicznym społeczności internetowej.

    „Wyborcza” zwraca też uwagę, że Komorowski nie miał jednego,
    wiodącego hasła wyborczego, co powinno być kwintesencją całej
    kilkumiesięcznej kampanii.

    Haseł było niestety kilka: „Nasz prezydent”, potem: „Wybierz zgodę i
    bezpieczeństwo”, ze sztywnymi fotografiami, na koniec: „Komorowski -
    prezydent naszej wolności”. - Żadne nie było dobre, a już na pewno nie
    można hasła zmieniać w trakcie kampanii. Hasło musi być spójne ze
    spotami i plakatami

    — zauważa „GW”.

    Gazeta podkreśla, że prawdziwa kampania Komorowskiego zaczęła się dopiero po pierwszej turze wyborów.

    Do Pałacu zawitał Michał Kamiński, którego do tej pory sztabowcy unikali jak ognia.
    Przygotowywał prezydenta do debat i wpadł na pomysł spacerów. Wraz z
    Witoldem Beresiem przygotowywali pytania, które może zadać Duda, i
    możliwe odpowiedzi

    — zdradza „GW”.

    Ale żadne wyborcze sztuczki nie były w stanie odwrócić decyzji
    większości biorących udział w głosowaniu wyborców, którzy zaufali
    Andrzejowi Dudzie.

    Tyle kronika upadku kampanii Komorowskiego, wskazująca na degrengoladę obozu prezydenta, tkwiącą korzeniami w całym okresie rządów Platformy. Polacy powiedzieli Komorowskiemu „nie” bo mają dość złej władzy. Postawili na zmianę!

    Ale taka diagnoza przerasta intelektualne możliwości
    redaktorów z Czerskiej, którzy zamiast przedstawiać rzeczywistość wolą
    pisać bajki, wietrzyć spiski i dawać upust swoim fobiom. Dlatego kilka
    stron dalej, po „kronice katastrofy Komorowskiego”, musiał ukazać się
    tekst o rzekomych „szwadronach propagandy PiS”.

    Zaciągiem konfabulacji, które posłużyły do stworzenia owych
    wyimaginowanych „szwadronów”, zajął się doświadczony werbownik Wojciech
    Czuchnowski. Zgodnie z jego teorią, kampania Andrzeja Dudy powinna
    trafić do księgi rekordów Guinessa, gdyż trwała nieprzerwanie od…
    2010 r. Wtedy to bowiem, jak twierdzi Czuchnowski, rozpoczęła się
    „operacja propagandowa” wymierzona w dopiero co wybranego na prezydenta
    Bronisława Komorowskiego.

    Jej celem było wdrukowanie w świadomość odbiorców kilku podstawowych
    komunikatów: Komorowski jest nieudolny, leniwy, niekompetentny, a przede
    wszystkim śmieszny. Kompromituje Polskę oraz sprawowany urząd, stoją zaś za nim ciemne siły - komunistyczne służby oraz WSI

    — pisze Czuchnowski.

    Jak na dziennikarza śledczego, marne to ustalenia. Na
    Pulitzera to nie wystarczy, a może nawet na „Dziennikarza roku” będzie
    tych rewelacji za mało.
    Skoro za „operację propagandową” Czuchnowski bierze informacje o
    wpadkach i gafach prezydenta oraz dociekanie jego ewentualnych
    powiązań, to równie dobrze mógłby Czuchnowski odkryć, że prognozy pogody
    „wdrukowują” w świadomość odbiorców, że zaświeci słońce, ale będzie
    lało jak z cebra.

    Czuchnowski współbrzmi z innym tropicielem PiS, uznającym, że
    przyczyną wszelkiego zła na świecie jest PiS - Stefanem Niesiołowskim.

    Fala nienawiści, którą rozpętano wobec Komorowskiego, wielokrotnie
    przerosła „przemysł pogardy”, z którym miał (zdaniem prawicowych
    publicystów) zderzyć się Lech Kaczyński

    — ustalił Czuchnowski.

    Przy czym przemysł pogardy jest wzięty w cudzysłów, a fala nienawiści – już nie.

    Antyprezydencka kampania, jak wynika z kuriozalnego śledztwa
    przeprowadzonego przez detektywa „Wyborczej”, przebiegała przede
    wszystkim w internecie, bo – jak pisze Czuchnowski – „papierowe media
    wydawane przez >niepokornych< nie mają wielkich nakładów”.
    Wiadomo – trudno przebić gazetę pokorną, która tuczy się na
    publicznych ogłoszeniach.

    W tym kontekście pojawiają się w dziele Czuchnowskiego
    niezależne media, w tym portal wPolityce.pl i tygodnik „wSieci”,
    współtworzone przez Jacka i Michała Karnowskich – wedle relacji
    śledczego detektywa „GW” – złowrogich bliźniaków, którymi pewnie redaktorzy z Czerskiej straszą swoje dzieci.

    Wśród rzekomych dowodów na to, iż należą oni do wymyślonych przez
    Czuchnowskiego „szwadronów propagandy PiS”, znalazła się zbrodnia
    polegająca na tym, iż „Michał towarzyszył premierowi Kaczyńskiemu w
    podróży”. Redaktor-inspektor chętnie powołuje się przy tym na plotki.
    Pisze m.in., że w „kuluarach na Woronicza mówiło się”, iż za nominacją w
    2009 r. Jacka Karnowskiego na szefa telewizyjnych „Wiadomości” stał
    prezydent Lech Kaczyński.

    W zakończeniu pierwszego artykułu, tego o kronice upadku kampanii Komorowskiego, pada anegdota o PR-owcu, który ma już gotowe hasło kampanii PO w
    wyborach parlamentarnych: „Houston, mamy problem”. To samo można
    powtórzyć redaktorom z Czerskiej, którzy oderwali się od
    rzeczywistości i orbitują gdzieś w kosmosie.


    fot. wPolityce.pl
    fot. wPolityce.pl


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    51. jestem ciekawym

    co na to Prezydent (już jest moim :)) Duda,będzie ratował upadającą na pysk gospodarkę francuską ;)
    http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/137757,rzad-po-psl-wyprowadza-inw...
    jest Naczelnym Polskich Sił Zbrojnych!


     

    avatar użytkownika Jagna

    52. @ Marylu !!!!!!!!!

    Dziekuję Ci ,za linka z ''Bez dekretu'' , to ważne pytania .............. , dla mnie są one w swojej wymowie bardzo niepokojące , tak jak @Petrus mówi w swoich wpisach , teraz się nie prowadzi wojen , teraz się likwiduje w ,,białych rękawiczkach" gospodarkę , wprowadza chaos w przepisach , parlament takiego kraju zajmuje się gender , lub innymi bzdurnymi tematami w czasie gdy ,, płonie nam Ojczyzna '', mafie rządzących takich krajów , są poza prawem....... nikt nigdy ZA NIC NIE ODPOWIE , to jest dla mnie na dziś najsmutniejsza PRAWDA. Za nami podąża Ukraina
    Należy bardzo uważnie sie przyglądać , i mądrze wyciągać wnioski , na moje tu nikt nie jest bez winy. Całe te draństwo mocno się nawzajem wspiera, maja wszystko , by wyreżyserować bajkę z ich morałem.Rozwaga i nasza wrodzona pracowitść , to baza , trzeba sie jej trzymać i z pomocą Boga i bardzo wielu szlachetnych ludzi prawdziwych POLAKÓW , może ruszymy w drogę.we właściwym kierunku.

    Pozdrowienia dla wszystkich piszących w tym wątku Jagna z Poznania.

    avatar użytkownika TW Petrus13

    53. Jagenko :)

    właśnie to,likwidowany jest Mielec wraz z konsekwencjami dla Polskiej Gospodarki i pracujacych uczciwie Polaków!,w Francji obowiązują "umowy śmieciowe"?,mój młodszy syn kilka miesięcy pracował na takich umowach (norma?,jak na serwis RTV!). Wczoraj właśnie znów stracił po miesiącu !!!,pracę! :(
    dobrego dnia wszystkim!.
    ps.motywy zwolnienia?,cokolwiek!,tak jak w sejmie RP!


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    54. jeszcze jeden cukierek ;)

    czym zajmuje się UE-Parlamentarzysta
    cyt: z konkurencji
    http://niezalezna.pl/67486-pasjans-korwina-w-europarlamencie


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    55. ps. gra do jednej "bramki"

    Nie jestem EUro fanatykiem,nie jestem US fanatykiem,przyjacielem na zabój Ukrainy,z putinem włącznie.Dostrzegam celowe działanie Elity Chazarów,którym zależy na celowym skonfliktowaniu zdrowo myślących Polaków!. Polityka Stanów,nie jest po myśli UE i dowodzących w niej Niemców i Rosjan (patrz polityka gazowa!),Polityka Brytyjska jest zbieżna z polityką Amerykańską (ta sama sitwa bankowa!). Znów mamy rozbiór Polski przez trzy mocarstwa (coś jak Jałta Bis) tylko że z aktywnym udziałem Niemieckim.Niemcy i Amerykanie,nie znoszą się wzajemnie,ok!,ale dlaczego my mamy za to płacić!? :(


     

    avatar użytkownika Maryla

    56. Myśląc Ojczyzna – red.

    Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz

    Periculum in mora

    No i znowu po raz kolejny wygrała u nas demokracja! Czyż trzeba nam
    czegoś więcej? No, powiedzmy sobie otwarcie i szczerze –  to i owo by
    się przydało, na początek na przykład uchylenie ustawy o bratniej
    pomocy, przewidującej, jak wiadomo uczestnictwo formacji zbrojnych
    obcych państw przy tłumieniu rozruchów na obszarze Rzeczypospolitej. Pan
    prezydent Komorowski podpisał tę ustawę 24 stycznia 2014 roku, kiedy
    akurat wybuchły rozruchy na Ukrainie i nikt nie miał głowy do
    zastanawiania się, po co nam taka ustawa – podobnie zresztą, jak podczas
    kampanii wyborczej, kiedy naszą uwagę zaprzątały sprawy fundamentalne –
    jaka jest różnica między przodkiem, a tyłkiem i tak dalej – no ale
    teraz, kiedy już wyborcze emocje opadły, możemy chyba zająć się choćby i
    bratnią pomocą – bo właściwie dlaczego nie? Wiadomo, że pan prezydent
    Komorowski podpisał tę ustawę z predylekcji do zdrady i zaprzaństwa,
    podobnie jak Platforma Obywatelska, która z tych samych inspiracji ją
    przeforsowała – ale skoro już zwyciężyła demokracja, skoro złowrogi
    układ został nadkruszony, to może by spróbować posunąć się krok dalej?
    Co to w końcu nam szkodzi uchylić stworzony przez obóz zdrady i
    zaprzaństwa pozór legalności dla łajdactwa w postaci dopuszczenia obcych
    wojsk do pacyfikowania zbuntowanych rodaków?

    Wydaje się nawet, że periculum in mora, to znaczy – niebezpieczeństwo
    w odwlekaniu tego kroku. Wprawdzie bowiem zarówno zimny ruski czekista
    Putin, jak i Nasza Złota Pani z Berlina, nie mówiąc już o samym
    najważniejszym prezydencie Obamie, złożyli panu prezydentowi-elektowi
    Andrzejowi Dudzie gratulacje,  no a przede wszystkim gratulacje złożył
    mu sam pan redaktor Adam Michnik – ale jednocześnie zwrócił on uwagę, że
    tym razem zwycięstwo demokracji otwiera drogę do aksamitnej dyktatury, a
    wiadomo, że nie ma nic gorszego od dyktatury – chyba, że chodzi o
    dyktaturę proletariatu. Na tym nieubłaganym stanowisku nieugięcie stanął
    pan profesor Hartman, którego, mówiąc nawiasem, podejrzewam, że –
    oczywiście „bez swojej wiedzy i zgody” –  pozwoli się wykorzystać
    bezpieczniakom do podmianki na miejsce SLD, gdyby obydwa stare kiejkuty w
    osobach Leszka Millera i Aleksandra Kwaśniewskiego rzeczywiście musiały
    zatańczyć i zaśpiewać przed Międzynarodowym Trybunałem Karnym w Hadze.
    Podobną podmiankę bezpieczniacy szykują w postaci partii firmowanej
    przez pana prof. Balcerowicza i legendarnego pana Frasyniuka, gdyby się
    okazało, że ta cała Platforma Obywatelska nadaje się już tylko na
    szmelc. Taki chytry plan przebudowy tubylczej politycznej sceny przynosi
    wprawdzie zaszczyt jego autorom, ale skądinąd wiadomo, że człowiek
    strzela, a Pan Bóg kule nosi, a „taki, co w głowie uradzi, do skutku nie
    doprowadzi”.  Ostrożność zatem jest wskazana tym bardziej, że pan poseł
    Stefan Niesiołowski, którego niezawisły sąd prawomocnie uwolnił od
    wszelkich podejrzeń o posiadanie ubeckich protektorów, właśnie
    poinformował opinie publiczną, że liczni rozmówcy telefoniczni
    wypłakiwali mu się w słuchawkę z powodu werdyktu demokracji,
    przyznającego urząd prezydencki  panu Andrzejowi Dudzie. Wprawdzie pan
    poseł Niesiołowski został przyjęty do Platformy Obywatelskiej na
    chłopaka do pyskowania, ale przecież z obfitości serca usta mówią, więc
    skąd możemy wiedzieć, czy przez usta posła Niesiołowskiego nie
    przemawiają jakieś Moce, które w razie potrzeby mogłyby objawić się w
    postaci cudzoziemskich, interwencyjnych sił zbrojnych, które
    skorygowałyby zwycięstwo demokracji zgodnie z przewidzianą przez traktat
    lizboński tak zwaną „klauzulą solidarności”? Ta klauzula, bardzo
    podobna do starej, poczciwej, „doktryny Breżniewa” przewiduje możliwość
    udzielenia przez Unię Europejską „bratniej pomocy” w razie zagrożenia w
    kraju członkowskim demokracji. Skoro tedy zarówno pan red. Michnik, jak i
    pan prof. Hartman, nie mówiąc już o płaczących do słuchawki rozmówcach
    pana posła Niesiołowskiego, alarmują o zagrożeniu demokracji, to czyż to
    nie najwyższa pora dla niezwłocznego uchylenia ustawy o „bratniej
    pomocy”?  Periculum in mora, periculum in mora!

    red. Stanisław Michalkiewicz

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    57. "tak se siedzem i myslem"

    "bo mom cas",czy przypadkiem emeryt rezydent "Bolek" i kandydujący "Stefan Mucha Plujka" nie należą do jednej rodziny? ;)
    ps.ukłony dla Pana Stasia :*


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    58. ps.i jeszcze jeden cukierek

    konkurencji ;).
    cyt:
    http://wpolityce.pl/polityka/246216-60-tys-zl-odprawy-9-tys-zl-miesieczn....
    Ciekawe czy byli żyjący rezydenci zastrajkują w odwecie :)


     

    avatar użytkownika TW Petrus13

    59. pytanie pomocnicze do ps.

    kto w końcu obalył ta komunę?.Wałęsa,Kwaśniewski,czy Komorowski? :p


     

    avatar użytkownika Maryla

    60. Duda odebrał akt wyboru

    Duda odebrał akt wyboru na prezydenta. "Będę służył całemu narodowi"
    Moim zadaniem
    będzie służenie całemu narodowi. Bardzo potrzebujemy odbudowy poczucia
    wspólnoty, zaufania wewnątrzspołecznego, zaufania rodaków do władzy
    - mówił w Pałacu w Wilanowie po odebraniu aktu wyboru na prezydenta
    Andrzej Duda.


    Duda
    odebrał akt wyboru na prezydenta. Apel do rządu i Sejmu: proszę nie
    dokonywać zmian, które budzą emocje i konflikty




    – Będąc tutaj budujemy autorytet RP i godności prezydenta. Przyszła polityka i nasze działanie...


    „Liczę, że PiS dojdzie do władzy”, „ludzie idą za nim i będą szli”






    Przed Pałacem w Wilanowie, gdzie Andrzej Duda odbierał akt wyboru na prezydenta, zebrały się...


    "Sto lat" dla prezydenta elekta. Tłum zwolenników przed pałacem

    Andrzej Duda otrzymał akt wyboru na prezydenta w pałacu w
    Wilanowie. Po oficjalnej uroczystości wyszedł na chwilę przed budynek.
    zobacz więcej »




    -------------------------


    Polskę da się zmienić

    Rozmowa z prof. Janiną Milewską-Dudą i prof. Janem Dudą, rodzicami prezydenta elekta Andrzeja Dudy


    Marczuk: Michnik z Lisem pod ścianą


    Panowie Tomasz Lis, Jacek Żakowski, Adam Michnik oraz pani Janina
    Paradowska – szpica rdzawej propagandy – mają problem. I to podwójny.
    ..
    Paradoksalnie to Platforma jest teraz większym zagrożeniem dla stanu
    naszych finansów. Dociśnięta do muru, spanikowana będzie zapewne chciała
    rozdawać wyborczą kiełbasę. Spodziewam się w najbliższym czasie
    festiwalu obietnic. Może to robić, bo ma pieniądze, po tym jak ukradła
    je Polakom z otwartych funduszy emerytalnych, a Komisja Europejska
    zapowiada zdjęcie z naszego kraju procedury nadmiernego deficytu.


    Jak poradzą sobie z tym dylematem apologeci PO? Na logikę wydawać
    by się mogło, że powinni krytykować ją za rozdawnictwo. Nie mam jednak
    złudzeń, że ich nienawiść do PiS jest tak ślepa, że tego nie zrobią.
    Jaką narrację teraz znajdą? Cieszę się, że to ich, a nie mój problem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    61. Jedna nagroda za wspólne zasługi. Jerzy Jachowicz

    http://www.sdp.pl/felietony/11371,jedna-nagroda-za-wspolne-zaslugi-,1432...

    Adam Michnik, naczelny „Gazety Wyborczej” rok temu dostał nagrodę Kisiela przyznawaną przez tygodnik „Wprost” za to, „że jest”. Jako człowiek kochający dobre tradycje, nawet jeśli są stosunkowo młode, szef „GW” podtrzymał zwyczaj zapoczątkowany przez „Wprost”. Dał nagrodę „Człowieka Roku” przyznawaną przez „Gazetę Wyborczą” Bronisławowi Komorowskiemu, praktycznie również tylko za to, że jest. Jakie to piękne i wzruszające. Jak można nie kochać takich mediów. Bo jeśli chodzi o resztę, a więc to, co się kryje pod i za „jest”, nie jest wiele warte. Zdziwienie więc ogromne budzą zachwyty nad laureatem. Czytam uzasadnienie wyróżnienia prezydenta i oczom własnym nie wierzę. Można się zgodzić, że porażka w wyborach nie może dyskwalifikować kandydata do nagrody, bo równałoby się to dyskwalifikacją samej „Gazety Wyborczej”. To przecież „Gazeta” ma lwi udział w przegranej Komorowskiego. Jej nachalne wręcz poparcie było nie tylko – jak powiedział Włodzimierz Czarzasty- „włazidupstwem, a do tego nieskutecznym, ale odstręczało od głosowania za Komorowskim. Nieobciążanie zatem prezydenta przegraną jest honorowym wyjściem „Gazety” z krępującej sytuacji.

    Nie do przyjęcia jest jednak główny motyw uzasadnienia, będący fundamentem, który zdaniem „Gazety” zdecydował o przyznaniu tytułu „Człowieka Roku”. Tym powodem ma być „łączenie Polaków”. W zafałszowaniu prawdziwego obrazu rzeczy „Gazeta” ostro się zagalopowała. To jest z jej strony prawdziwy cynizm. Wszyscy widzieliśmy i słyszeliśmy, że od pierwszych do ostatnich godzin kampanii Komorowski dzielił Polaków, kopał między nami głębokie doły. Jego podział na Polskę Racjonalną i Polskę Radykalną nie pozostawiał wątpliwości, że pierwsza jest jedyną Polską godną poparcia. To w niej należy lokować plany rozwoju, realizację aspiracji, dających gwarancję doszlusowania do czołówki krajów europejskich. Polska radykalna to część społeczeństwa stojąca niżej w hierarchii społecznej pod każdym względem. Najważniejsze, że przypominają krwawą sotnię, której najważniejszym celem po dojściu do władzy będzie zemsta, nie zaś jakieś ambicje rozwoju gospodarczego czy polepszenia poziomu życia szarych obywateli. Takiej wizji podziału polskiego społeczeństwa od początku objęcia rządów przez Platformę Obywatelską kibicowała, a w okresie ostatniej kampanii prezydenckiej, patronowała „Gazeta”. Jak szyderstwo brzmią zdania nagradzającej Komorowskiego „Gazety”, że w okresie kampanii dzielnie znosił fale nienawiści. To przecież nienawiść i dzielenie były właśnie jego i „Gazety” wizytówką i specjalnością. W tym znaczeniu nagroda „Człowieka Roku” jest jednocześnie przyznaniem sobie przez organ Michnika wyróżnienia „Gazeta Roku”.


    Uwaga na Sikorskiego, żeby Andrzejowi Dudzie prezydentury nie wygasił!

    Najnowszy wpis mec. Janusza Wojciechowskiego


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    62. 20:46"Duda nie robi mi


    "Duda nie robi mi łaski, siadając ze mną do stołu. Jestem takim samym obywatelem jak wszyscy"

    "Duda nie robi mi łaski, siadając ze mną do stołu. Jestem takim samym obywatelem jak wszyscy"

    - Jeżeli Andrzej Duda ma taki stereotyp geja, to proszę
    sobie wyobrazić, co on myśli o Żydach, Romach, Niemcach czy Rosjanach
    -...
    czytaj dalej  »



    Biedroń ostro: "Nie ma powodu, by ufać Kukizowi, który idzie [do polityki] tylko po to, żeby się zemścić"




  • Prof. Ireneusz Krzemiński

    Sukces nieskonsumowany albo dlaczego wyjeżdżają? Dlaczego przegrał?

    Chcę powiązać kontestacyjny nastrój znacznej części wyborców w
    prezydenckiej rozgrywce ze strukturalnymi powodami niezadowolenia z
    rządów.

  • Chciałbym też bardziej stanowczo sformułować diagnozę, jaką przyniósł tekst Andrzeja Rycharda ("Dlatego przegrał Komorowski",
    "Wyborcza", 29 maja). We wspaniały sposób ukazał on nieadekwatność
    natychmiastowych interpretacji klęski wyborczej prezydenta RP Bronisława
    Komorowskiego.
    Interpretacji przypisujących Polakom wyborcom jakieś irracjonalne
    powody dokonanego wyboru. Zarazem trudno nie podkreślić końcowej uwagi
    prof. Rycharda: wszak Andrzej Duda
    wygrał ledwo o włos Gdybanie, co mogłoby się stać, gdyby kampania
    wyborcza nie była podręcznikowym wręcz przykładem, "jak nie należy
    realizować kampanii", niczego nie zmieni. Chociaż powinno się to stać
    podstawową sprawą dla PO. Od tego, czy zostaną z tej klęski wyciągnięte
    wnioski, zależy przyszłość rządzącej partii, to chyba nie ulega
    wątpliwości.

    Zawiedzione aspiracje


    Ale w istocie klęska wyborcza Bronisława Komorowskiego, jeśli ją
    potraktować - jak to mówią niektórzy dziennikarze - jako "czerwoną
    kartkę" dla obozu rządzącego, dowodzi czegoś znacznie ważniejszego niż
    zmienne emocje wyborcze i udane - bądź nieudane - kampanie. Należy
    całkowicie zgodzić się z cytowanym już Rychardem: powody są głębsze, są
    systemowe . Wybory ujawniły dla wielu zaskakującą cechę sytuacji Polaków
    - przede wszystkim młodego pokolenia, ale także i znaczących grup
    starszych obywateli. Andrzej Rychard skłonny jest wiązać to ze
    stosunkiem do transformacji i zapewne ma rację, że część
    "niezadowolonych" to choćby środowiska związkowców, często
    przepełnionych resentymentami i aspiracjami do wpływu i władania.


    Jednak podstawową sprawę określiłbym jako zawiedzione lub
    niespełnione aspiracje. W pewnym sensie ten radosny i kotylionowy
    nastrój prezydencki, a więc danie wyrazu przekonaniu, że Polska odniosła
    sukces, jest najważniejszą przyczyną niezadowolenia. A więc paradoks!


    Nie chcę się tu powoływać na makrosocjologiczne dane, choć można
    pokazywać, że dochody najuboższych rosną szybciej niż najbogatszych
    (prof. Czapiński i jego "Diagnoza społeczna"), że obniżył się nawet
    współczynnik Giniego, wskazujący nierówności społeczne. Być może z tych
    ważnych danych warto powtórzyć tylko fakt zmniejszającej się zależności
    między wykształceniem a zarobkami. Ta makrozależność przejawia się na co
    dzień szukaniem - zwłaszcza przez młodych - sposobu wyjścia z życiowego
    marazmu.

    Praca bez perspektyw


    Jako promotor prac licencjackich na Uniwersytecie
    Warmińsko-Mazurskim nie obiecywałem sobie zbyt wiele po zgłoszonych
    tematach o powiecie bartoszyckim. A jest to powiat od wielu lat uznawany
    w statystykach oficjalnych za taki, w którym panuje jeden z najwyższych
    wskaźników bezrobocia. Ale praca, którą przygotował jeden ze studentów,
    przyniosła zaskakująco interesujące wyniki. To tylko potwierdza, że
    porządne, nawet bardzo lokalne badanie socjologiczne naprawdę może
    przynieść cenną wiedzę społeczną. Pokazała ona zaskakujące zjawisko
    ukształtowania się już w wyraźnej postaci pewnego wzoru postępowania
    młodych. Gdy kończą szkołę, od razu planują wyjazd za granicę, na Wyspy
    Brytyjskie głównie, dlatego w szkołach średnich nawet słabi uczniowie
    starają się, jak mogą, uczyć angielskiego.

    Dlaczego tak
    się dzieje? Okazało się przy tym, że to nie bezrobocie jest motywem
    ewentualnego wyjazdu - widać (to inna praca), że w tamtej okolicy jest
    mnóstwo "pracy na czarno" Perspektywę zarysowała jasno jedna z młodych
    rozmówczyń autora: nie chcę iść na studia, jak chcą rodzice, bo nawet
    jak zrobię licencjat, to czeka mnie praca za 1500 zł najwyżej i bez
    żadnych perspektyw. I stagnacja życiowa, bo przewidywane realistycznie
    zarobki są wystarczające na życiową wegetację - gdy pojawi się życiowy
    partner z takimi samymi lub podobnymi dochodami, założenie rodziny,
    pojawienie się dziecka W tej perspektywie życiowej nie ma żadnej
    wyobrażalnej wizji przyszłości.

    Ba, także inny przykład,
    bliski, niemal rodzinny: jak to młoda osoba, porzucając opłacony już
    semestr studiów, mająca pracę, wyjeżdża - znowu do Wielkiej Brytanii,
    przyciągnięta opowieściami mieszkającej tam koleżanki. Jak mi się nie
    uda - mówi - to wrócę, mój pracodawca powiedział, że zawsze będzie miał
    dla mnie miejsce. A więc - dodajmy do tego obrazu - nie ma tu żadnej
    patologii pracy, wręcz odwrotnie. Ale pozostaje to samo: ciężka praca za
    naprawdę małą płacę i nawet przy studiowaniu poczucie, że nie ma się tu
    perspektyw na życiowy, dobry rozwój.

    Sukces Polski, jaki
    można udowadniać na sto sposobów, nie owocuje w tej chwili adekwatną
    obietnicą rozwoju dla przeciętnych obywateli. Można to ująć w postaci
    bardzo banalnego twierdzenia socjologicznego: aspiracje ludzi nie
    znajdują możliwości, by były "normalnie" zaspokojone. Aspiracje - rzec
    można - przekraczają możliwości ich zaspokojenia. Sukces Polski polega
    wszak między innymi na otwartości kraju, na przepływie rzesz Polaków do
    Europy i do świata, a to im pokazuje czarno na białym, jak inaczej są
    tam ludzie wynagradzani za taką samą pracę.

    Andrzej
    Rychard pisze, że cel - znalezienie się w Europie - staje się teraz dla
    Polaków bardziej mglisty i niejasny, nie tak, jak to było kilka lat
    temu. Istotnie Europa symboliczna, Europa "wspólna sprawa" może i
    wyblakła. Ale Europa, która w kryzysie - którego w Polsce nie ma -
    zapewnia swoim obywatelom dobre, sprawiedliwe życie, stała się znacznie,
    znacznie bardziej codziennym punktem odniesienia. Polacy oceniają swój
    kraj jako "europejski" - a jednak z wadami i tą wadą podstawową: nie
    daje takich prostych możliwości realizacji codziennych aspiracji, jakie
    są w reszcie Europy. W tej sytuacji nic dziwnego, że emocje wobec "złych
    polityków" muszą się pojawić.

    Bunt jest nieunikniony


    Pytanie jest inne: czy można coś z tą sytuacją zrobić? Jeżeli
    aspiracje przekraczają znacznie rzeczywiste możliwości, to bunt jest
    nieunikniony i tak naprawdę niewiele tu pomoże zmiana rządzących.
    Chciałbym jednak do tego dodać słowo, które wymieniłem w poprzednim
    akapicie: "sprawiedliwość". O jaką sprawiedliwość mi tutaj chodziło?


    Znowu odwołam się do wywiadu z człowiekiem, który spędził kilka
    lat na Wyspach Brytyjskich, przyjechał słabo przygotowany i własną pracą
    osiągnął pozycję w dziedzinie hotelarsko-restauracyjnej. Teraz za
    odłożone już częściowo pieniądze podjął studia w renomowanej i
    kosztownej szkole sommelierów. Najważniejsza sprawa, o której mówi, to
    to, że gdy ktoś dobrze pracuje, stara się, jest lojalny wobec firmy,
    może liczyć na to, że zostanie dostrzeżony, nagrodzony, że ma otwartą
    drogę awansu. Nigdzie wszak nie zaczyna się od superpozycji. Rzecz w
    tym, że w owych kryzysowych gospodarkach i państwach przeciętny -
    powtarzam to jak mantrę - obywatel może przewidywać, co się z nim
    stanie, jak będzie wyglądała jego ścieżka kariery, co powinien i co może
    zrobić, aby awansować zawodowo i życiowo. W Polsce jest to właściwie
    niemożliwe, a w każdym razie bardzo ograniczone.

    Sądzę,
    że teraz obraz systemowy jest pełny. Zawiedzione aspiracje dotyczą
    niekoniecznie tylko najmłodszych i młodych, ale też i tych w średnim
    wieku. Bo oni również mają bardzo często poczucie dreptania w miejscu i
    zamkniętych dróg choćby zawodowego spełnienia. Zamkniętych ze względu
    np. na system obsadzania stanowisk.

    Dlatego też powiązałem powody, dla których przegrał Bronisław Komorowski,
    z motywami skłaniającymi znaczną część Polaków do szukania szczęścia za
    granicą. Nawet wtedy, gdy wcale nie uznawali prezydentury Komorowskiego
    za złą, chcieli wybrać kogoś, kto daje większe nadzieje na otwarcie
    możliwości zaspokojenia aspiracji w kraju.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    63. Święto Dziękczynienia w

    Święto Dziękczynienia w Wilanowie. "Świątynia Opatrzności Bożej to zobowiązanie naszych przodków"

    Niezwykła sytuacja uchwycona przez fotoreportera…

    Podczas Mszy świętej na uroczystych obchodach VIII Święta Dziękczynienia na Polach Wilanowskich w Warszawie wiatr porwał Hostię. Z ziemi podniósł ją prezydent - elekt. Ten obrazek mówi więcej niż słowa…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    64. Nie ma przypadków

    - są Znaki ...

    avatar użytkownika Maryla

    65. @guantanamera

    są Znaki..

    Dobry Boże i Matko Boska Częstochowska błagamy o opiekę.

    Królowo Rodzin – dziękujemy, zawierzamy.


    Andrzej Duda ratuje hostię podczas mszy św.

    Incydent podczas uroczystości w warszawskim Wilanowie.
    zobacz więcej »

    Przez kilka ubiegłych tygodni internet obiegły dwie szokujące wypowiedzi Andrzeja Dudy. Obie nieprawdziwe.
    Pierwsza - datowana na tuż po wyborach
    prezydenckich - w której zapowiada, że zrobi wszystko, aby do Polski
    ściągnąć prezydenckiego tupolewa. Choćby do Rosji miał pojechać
    czołgami.

    Druga, jeszcze bardziej szokująca, pochodzi
    sprzed kilku dni. "Emigranci to zdrajcy narodu. Nie ma dla nich miejsca w
    naszym kraju" - miał powiedzieć Duda.

    Tę drugą wypowiedź
    z linkiem do artykułu na Onet.pl udostępniali sobie masowo oburzeni
    użytkownicy Facebooka. "Wychodzi prawda!", "Z pozdrowieniami dla
    wszystkich z USA, którzy...




    Okładka tygodnika Do Rzeczy - 30/2015 (129)

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    66. Dopiero teraz obejrzałam film...

    avatar użytkownika guantanamera

    67. Piękna scena...

    Tak piękna, że nie chce się nawet komentować...
    Najlepiej się zachwycić - tym niezwykłym zrządzeniem Opatrzności Bożej, zachowaniem Andrzeja Dudy i w ogóle naszym nowym Prezydentem.
    Otoczyć prezydenta-elekta naszą serdeczną modlitwą.

    avatar użytkownika Maryla

    68. strach, strach komuchów czuć jak zbuki, jaka radość :)



    Jarosław Kurski

    Zagłosowałbym na Petru, gdyby nie majaczący na horyzoncie scenariusz pięknej katastrofy

    Stawką wyborów nie będzie - jak chciałby Petru - modernizacja Polski, ale obrona tego, co wydawało się załatwione - demokracji.

    Ryszard Petru to cudowne dziecko transformacji roku 1989.

    Wychowany we Wrocławiu, w mieście
    wolności, w inteligenckim domu, był asystentem posła Władysława
    Frasyniuka i wychowankiem Leszka Balcerowicza. Miał przygodę z Unią
    Wolności. Pracował dla takich osobowości, jak Bronisław Geremek czy
    Tadeusz Mazowiecki. Dobry ekonomista (Bank Światowy, BPH), wiedzący,
    czego chce.


    Anna Izabela Nowak

    28.07.2015
    Moi znajomi i przyjaciele dziwią się, że regularnie czytam portal
    niezalezna.pl, ba! - czytam nabrzmiałe od nienawiści i agresji
    komentarze na tym portalu, że wchodzę na walle pisowskie, na walle ich
    aktywistów tworzących nieformalne (jeszcze) grupy szturmowe, które zaraz
    po dojściu do władzy PiS pokażą nam: ubekom, resortowym dzieciom,
    lemingom, nie-Polakom, ludziom niemyślącym samodzielnie, więc pokażą
    nam, gdzie nasze miejsce.

    Żarty się skończyły, idzie jesień, a później... Co
    będzie?... Umiem sobie wyobrazić, a jednocześnie wiem, że przerażająca
    rzeczywistość może przerosnąć moją wyobraźnię.

    Czego się boję?

    Boję się zwycięstwa PiS-u i boję się elektoratu PiS-u, i zaraz wyjaśnię, dlaczego mój strach jest uzasadniony.


    Pytam sama siebie, skąd się to bierze, jakim sposobem w ludziach
    cywilizowanych, wydawałoby się, wybucha taka obłąkańcza agresja i
    nienawiść?

    I odpowiadam. Prezes Kaczyński i jego akolici,
    jedni cyniczni i wyrachowani, a inni naprawdę mu wierzący, zdając sobie
    z tego sprawę lub nie, od ośmiu lat pracują nad realizacją jedynego
    planu, jaki ma Prezes - zemsty za urojoną krzywdę. Bo niech nas nie
    zwiodą, i nie zwodzą, obsesyjno-kompulsywne bredzenia o kraju z dykty,
    ojczyźnie w ruinie, o śmierci przemysłu i rolnictwa, o umierających z
    głodu milionach polskich dzieci, o zdesperowanych młodych ludziach
    bestialsko przymuszanych do wyjazdu za chlebem

    O żaden
    przemysł, o żadną służbę zdrowia, o żadne uzdrowienie gospodarki tu nie
    chodzi, o nie, tu chodzi o zemstę. Zemstę za Smoleńsk, za śmierć
    jedynego człowieka, którego ten wyizolowany z normalnego życia człowiek,
    w co nie wątpię - kochał, i za którego śmierć czuje się w głębi serca odpowiedzialny.


    Więc zemsta, żeby odsunąć poczucie winy, więc budowa mitu
    wielkości Lecha, więc najgorsze oskarżenia o zbrodnię, o zamach, o
    zdradę. Więc walka o pomniki "naturalnej wielkości na postumencie". Więc
    codziennie uporczywie powtarzane kłamstwa, więc zohydzanie wszystkiego,
    co osiągnęła Polska, więc kolejni rzecznicy z uśmieszkiem i zajadłością
    w głosie, lekceważeniem i nieuzasadnionym poczuciem wyższości.


    Więc ten codzienny teatr nienawiści, agresji i pogardy. Otoczenie
    Prezesa, aby pozostać tym "otoczeniem", musi tak mówić, to rozumiem.
    Redaktorzy portali, gazet, dziennikarze "niezależni" też muszą, bo nie
    umiem uwierzyć, że naprawdę w to wierzą

    Boję się coraz bardziej


    Lata uporczywej pracy zaowocowały. Wystarczy, nie odwracając się
    ze wstrętem, tylko zajrzeć choćby na tę "niezależną", tak jak ja
    zaglądam. Albo na jakiś PiS-owski wall na FB.

    Jest tam
    rzesza ludzi, którzy uwierzyli w PiS-owski przekaz uparcie powtarzany od
    lat, jest tam zajadłość i pogarda zaszczepiona ludziom, którzy nie
    umieją być sami ze sobą szczerzy, którzy potrafią tylko za swoje
    nieszczęścia obwiniać innych. PiS pokazał im winnych i wskazuje, co z
    nimi zrobić. Wyszkolone oddziały szturmowe PiS podążają krok w krok za
    premier Kopacz, rzucając hasła:

    "- Kłamczucha!

    - Co pani zrobi, żebym nie wyjechał z kraju?

    - Dlaczego mam być dumny z tego kraju, jak moje dzieci na zmywaku w Anglii pracują?

    - Pani kłamie tak, jak przez osiem lat kłamaliście. Widać w Pani oczach, że Pani kłamie.

    - Proszę Pani, a ten metr przekopanej ziemi w Smoleńsku?

    - Ty wstrętna kłamczucho!".

    A na portalach i FB:

    - Co za mendy chcą jeszcze głosować na bandytów peowskich???


    - Ostrzymy noże.

    - Wyp...j z Polski!

    - Osiem lat bezużytecznych rządów, osiem lat grabieżczej polityki i rujnowania polskiej gospodarki.


    - Ci ludzie, co głosują za PO, to albo są w PO, albo rodziny, bo
    im tak dobrze, dobrze, jak w Polsce jest źle, ale czy to Polacy?! Śmiem
    wątpić, za Hitlera byliby za Hitlerem, za Stalina byliby za Stalinem.

    - WON z tym kłamliwym ohydnym maszkaronem! Do szaletu z nią! A i to jeszcze ludzie uciekaliby, zamiast się załatwić.


    - Smoleńska oszustka - ikona lemingów - nawet w chodzeniu
    naśladuje Tuska - pierwszego z palmą kłamstwa i pierwszego Polaczka
    uważającego się za Słowianina z Kaszub, czyli czystej krwi fryca,
    lojalnego poddanego potomka Rzeszy Niemiec.

    - Popatrzcie,
    ilu jest jeszcze w Polsce bandytów! Ci, którzy wspierają złodziei i
    szubrawców, też współdziałają razem. Nie wierzę, by ktoś jeszcze w
    Polsce, widząc te machloje i afery, był na tyle głupi, by nieświadomie
    głosować i wspierać Partie Oprawców!!!" [pisownia oryginalna] I to nie
    są wpisy najcięższego kalibru.

    Udało się Jarosławowi
    Kaczyńskiemu doprowadzić do cichej wojny domowej. Jesteśmy, my
    niegłosujący na PiS, mendami i oprawcami, bylibyśmy "za Hitlera"
    kolaborantami, a "za Stalina" ubekami. Mamy wyp...ć z Polski, bo noże
    już są ostrzone. Są pomysły sądów ludowych, publicznych chłost, obozów
    dla zdrajców ojczyzny, a i kulka w łeb pojawia się nierzadko.

    Co zrobi PiS?


    Mam wierzyć, że nawet gdy PiS dojdzie do władzy, to nic się
    specjalnie nie zmieni? Zmieni się wszystko. Samodzielne rządy PiS to
    niewyobrażalny dramat dla kraju. Mając większość, mogą przegłosować
    takie rzeczy, których skutki trudno przewidzieć, i które mogą być trudne
    do odkręcenia przez wiele lat. I już nawet nie chodzi o in vitro, bo
    wobec cudacznych posunięć gospodarczych to może być nie aż tak ważne. A
    przecież cała dyskusja o in vitro jest w gruncie rzeczy dyskusją o
    kształcie kraju, o tym, komu wolno w nim żyć i w jaki sposób trzeba w
    nim żyć.

    "Senator" (cudzysłów zamierzony) Stanisław
    Kogut: "Jak wygramy wybory, to jest cały zespół, który w uzgodnieniu z
    Episkopatem wprowadzi takie zmiany, żeby ludzie mogli mieć dzieci".

    Zapamiętam je na długo. "Zmienimy prawo", "w uzgodnieniu z Episkopatem". Senator RP.


    "Nie ma Polski bez Kościoła, bo nie ma w Polsce innej nauki
    moralnej niż ta, którą głosi Kościół. I nawet gdyby ktoś miał
    wątpliwości, nawet gdyby ktoś nie wierzył, ale był polskim patriotą, to
    musi to przyjąć" - a to Jarosław Kaczyński.


    Musi to przyjąć każdy, nawet niewierzący, patriota. Więc i ja,
    która w naukę moralną Kościoła coraz mocniej powątpiewam, słuchając
    wypowiedzi polskich hierarchów katolickich, które z nauką chrześcijańską
    mają coraz mniej wspólnego. Jeśli nie przyjmę - jestem niemoralną
    niepolską niepatriotką. Intruzem. Wrogiem.

    "To właśnie
    nasza wiara katolicka jest fundamentem, który ukształtował nas jako
    społeczeństwo i naród" - prezydent elekt Andrzej Duda.


    "Decyzja prezydenta o podpisaniu ustawy o in vitro to
    symboliczne podsumowanie jego drogi politycznej. Katolik otwarty doszedł
    do miejsca, w którym świadomie odrzucił Kościół i wybrał cywilizację
    śmierci" - Tomasz Terlikowski, nadpapież.

    Jestem wściekła na PO!

    A czy ma jeszcze jakieś znaczenie, co mówi Konstytucja Rzeczypospolitej Polskiej?

    Rozdział 1, Art. 25.

    1. Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.


    2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują
    bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i
    filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.


    3. Stosunki między państwem a Kościołami i innymi związkami
    wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz
    wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również
    współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.

    Ja, Polka, ochrzczona, ale agnostyczna, patriotka, ale nigdy nieoddająca głosu na PIS - mam się nie bać?...


    Boję się. Boję się PiS-u, boję się tego, co może w Polsce
    zrobić, gdyby wygrał wybory, boję się prezesa Kaczyńskiego opętanego
    żądzą zemsty, boję się wyrachowanych cyników z jego otoczenia zdolnych
    do najpodlejszych słów i uczynków, boję się ludu pisowskiego dyszącego
    żądzą odwetu za wyimaginowane krzywdy, boję się głupich ludzi, których
    głos w wyborach jest tyle samo wart, co ludzi mądrych.


    Boję się i jestem wściekła. Nie jestem ani socjologiem, ani
    psychologiem, mogę sobie tylko dociekać, czemu kłamliwe, oszczercze,
    oszukańcze, zwyczajnie wredne i żerujące na najniższych instynktach
    ludzkich hasła PiS zdobywają takie poparcie w społeczeństwie. Ale nie
    wiem. Budzą we mnie zażenowanie i wściekłość bojówki PiS-u napadające na
    premier Kopacz, budzą we mnie złość i dziki sprzeciw kłamstwa
    powtarzane uparcie przez partyjnych aktywistów.

    I budzi we mnie bezsilną złość nieumiejętność Platformy stawienia im czoła.

    Codzienne kłamstwa nie spotykają się z właściwą odpowiedzią.


    Nikt z Platformy nie ma odwagi nazwać rzeczy po imieniu. Nikt
    nie ma odwagi stawić czoła wrzaskom, kłamstwom, zajadłości, obłudzie,
    mąceniu ludziom w głowach. A teraz po latach pracy PiS zbiera żniwo, po
    latach pozwalania, by bezkarnie kłamali we wszystkich telewizyjnych
    programach - w Platformie strach. Ale że w PO strach przed porażką w
    wyborach to dobrze, mądrzeją i zaczynają się zmieniać, co jest
    dostrzegalne, ale czy nie jest za późno?...








    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    69. Wycie z Czerskiej przed zaprzysiężeniem

    Część zaprzysiężenia nowego prezydenta zapowiada się plenerowo: Andrzej
    Duda ma przejść z pl. Piłsudskiego do Pałacu Prezydenckiego. Środowiska
    patriotyczne zachęcają do masowego udziału w uroczystości, wywieszania
    flag na budynkach oraz dziękczynnych modlitw.Ceremonia 6 sierpnia potrwa wiele godzin. Andrzej Duda
    będzie przysięgał przed Zgromadzeniem Narodowym na ręcznie przepisaną
    konstytucję. Potem czas na uroczystości kościelne, mszę w archikatedrze
    św. Jana, na której licznie stawią się najwyżsi rangą hierarchowie
    Kościoła. Celebrę poprowadzi abp poznański Stanisław Gądecki,
    przewodniczący Episkopatu Polski, kazanie wygłosi prymas abp Wojciech
    Polak, wśród koncelebrujących będą m.in. kardynał Kazimierz Nycz i
    nuncjusz abp Celestino Migliore. Kolejne miejsce, w którym Andrzej Duda

    Duda rusza w Polskę. ''Jak Mieszko i Chrobry''

    http://wyborcza.pl/10,82983,18463761,duda-rusza-w-polske-jak-mieszko-i-c...
    ''Trzódka'' wyzłośliwia się o zapowiedziach podróży po Polsce prezydenta Andrzeja Dudy.

    będzie przejmował urząd, to Zamek Królewski. Tu z kolei odbierze
    insygnia władzy. Już jako kawaler Orderu Orła Białego i Wielki Mistrz
    Orderu stawi się w Pałacu Prezydenckim.

    Andrzej Duda w limuzynie?


    Nie do końca wiadomo, jak się tam dostanie. Według naszych
    rozmówców ze stołecznego ratusza miał to być przejazd limuzynami, do
    takiego scenariusza miał namawiać organizujących uroczystość BOR. Jak
    słyszymy, to instytucja, która "uwielbia urządzać takie pokazy władzy". -
    Tyle że Trakt Królewski i okolice kolumny Zygmunta są pełne
    spacerujących, wbijanie się kolumną samochodów w taki tłum jest
    problematyczne. Lepiej już podjechać do Pałacu od strony Wisłostrady,
    omijając Krakowskie Przedmieście - opowiada jeden ze stołecznych
    urzędników.

    Potem nastąpiła korekta. - Otoczenie Andrzeja
    Dudy wpadło na pomysł, by prezydent przeszedł spod Zamku Królewskiego
    do Pałacu - informuje nasz rozmówca.

    To tzw. szlak
    smoleński, który co miesiąc przemierzają marsze pamięci z prezesem
    Jarosławem Kaczyńskim i politykami PiS oraz licznymi zwolennikami
    domagającymi się wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Marsze
    organizują Kluby "Gazety Polskiej", ochraniają je służby porządkowe
    powołane przez PiS.

    Jak mówi nasz rozmówca z ratusza,
    przejście Krakowskim Przedmieściem jest nadal przez otoczenie Andrzeja
    Dudy rozważane. Jako pewne politycy PiS podają przejście prezydenta z
    pl. Piłsudskiego (tu przejmie zwierzchnictwo nad siłami zbrojnymi) do
    Pałacu Prezydenckiego, w którym zamieszka.

    W związku z
    zaprzysiężeniem Dudy trwa wzmożenie w środowisku patriotycznym. W
    prawicowych portalach pojawiają się apele o udział w uroczystości w
    grupach spontanicznych oraz zorganizowanych. Na Krakowskim Przedmieściu
    przed Pałacem zarejestrowały się na razie dwa zgromadzenia. Ok. 50 osób
    od godz. 16 zamierza "czcić sytuację, w jakiej Polska się znalazła",
    swój namiot ustawią Solidarni 2010. Stowarzyszenie już teraz przypomina,
    że Andrzej Duda "obejmuje urząd prezydenta RP Wybranego w Zesłanie
    Ducha Świętego". Władze Solidarnych 2010, zachęcając do udziału w
    zaprzysiężeniu, wydały oświadczenie: "Niech nasza nadzieja na
    prezydenturę godną Najjaśniejszej RP zostanie wsparta modlitwą błagalną w
    tej intencji oraz modlitwą dziękczynną za wygrane wybory. Apelujemy o
    udział w mszach świętych i uroczystościach patriotycznych oraz o ich
    inicjowanie w waszych środowiskach". Ranga 6 sierpnia ma być podkreślona
    flagami państwowymi, które sympatycy prezydenta powinni wywiesić na
    budynkach, a biało--czerwone chorągiewki wozić tego dnia na samochodach.
    Do tego samego namawiają Kluby "Gazety Polskiej", zaplecze PiS, które
    Andrzej Duda uważa za "ambasadorów i rzeczników narodowych spraw", co
    przyznał w osobistym liście posłanym klubowiczom z okazji ich majowego
    zjazdu.

    Zjazd internautów


    Na razie swój udział w uroczystościach na Krakowskim
    Przedmieściu zapowiedziały Kluby "GP" ze Śląska. W portalu Niezależna.pl
    deklarują: "To ważne dla każdego Polaka, aby tam być wspólnie. Jest
    wielkie święto, historyczne wydarzenie".

    Skrzykują się
    też prawicowi forowicze. Na Niezależnej.pl piszą, by wywieszać flagi. I
    nie przejmować się, że zaprzysiężenie przypada w dzień powszedni. "W
    kalendarzu Kościoła katolickiego to święto Przemienienia Pańskiego" -
    podkreśla jeden z internautów. Inny proponuje: "Prezydent
    po zaprzysiężeniu (...) powinien udać się do stołecznego miasta
    Krakowa, na rynek Starego Miasta i w świętym miejscu złożenia przysięgi
    przez naczelnika Tadeusza Kościuszkę wygłosić orędzie do narodu". A
    wszystko to z drewnianego podestu "przyniesionego uroczyście przez 8
    skromnych i uczciwych obywateli tego miasta, których potomni będą zwać
    'niosącymi podest'".

    http://wyborcza.pl/10,82983,18463761,duda-rusza-w-polske-jak-mieszko-i-c...
    Duda rusza w Polskę. ''Jak Mieszko i Chrobry''

    ''Trzódka'' wyzłośliwia się o zapowiedziach podróży po Polsce prezydenta Andrzeja Dudy.
    fot. wPolityce.pl/tok.fm



    „Obrażanie ponad 2 milionów członków spółdzielczych kas jest
    przekroczeniem wszelkich granic”. List prezesa Kasy Stefczyka do Lisa,
    Władyki, Żakowskiego i Wołka

    "Audycja radia należącego do koncernu
    Agora objawiła rzecz w moim przekonaniu znacznie bardziej niepokojącą.
    Publicyści postanowili porozmawiać o Polakach należących do
    spółdzielczych kas".



    ist otwarty do polityków, publicystów i komentatorów w związku z wypowiedziami T. Lisa, J. Żakowskiego, T. Wołka oraz W. Władyki.

    Inspirowana przez partię władzy nagonka na spółdzielcze kasy oszczędnościowo-kredytowe przybiera coraz to nowe formy. O ile brutalne, pozbawione jakichkolwiek rzeczywistych podstaw ataki na pracowników sektora spółdzielczości finansowej należy przyjąć ze słusznym oburzeniem, ale też z „dobrodziejstwem inwentarza”, traktując je jako bardzo niepożądany, odległy od standardów państwa demokratycznego element kampanii wyborczej, to obrażanie ponad 2 milionów członków spółdzielczych kas jest przekroczeniem wszelkich granic i wymaga natychmiastowej reakcji.

    W dzisiejszym (31.07.2015) poranku stacji TOK FM o spółdzielczych kasach rozmawiali Panowie Jacek Żakowski, Tomasz Lis, Tomasz Wołek i Wiesław Władyka.

    Pozwolę sobie miłosiernie spuścić zasłonę milczenia nad merytorycznym poziomem dyskusji – zebrani w studio publicyści dali kolejny dowód na to, że nie posiadają nawet podstawowej wiedzy o problemach, które omawiają. Nie będę też nawiązywał do języka, jakim posługują się Panowie Żakowski, Lis, Wołek czy Władyka, choć określenia typu „szczekaczki” w odniesieniu do konkurencyjnych mediów czy nazywanie osób śmiących krytykować rząd „bojówkami smoleńsko- pisowskimi” niezmiennie budzi moje zażenowanie.

    **Audycja radia należącego do koncernu Agora objawiła rzecz w moim przekonaniu znacznie bardziej niepokojącą. Publicyści postanowili porozmawiać o Polakach należących do spółdzielczych kas. Tomasz Wołek stwierdził z dezynwolturą, że są oni en gros wyborcami PiS-u, co samo w sobie miało być zdaje się czymś na kształt obelgi. Jacek Żakowski nazwał z kolei osoby korzystające z usług kas „cwaniakami”, przeciwstawiając ich redaktorom Władyce i Lisowi, którzy wybrali banki.

    Zarysowany został więc jasny podział: mamy złych pisowskich bojówkarzy, którzy z wrodzonego cwaniactwa zapisali się do SKOK-ów oraz uczciwą, światłą resztę społeczeństwa, która woli banki. Świadomie, nie mam co do tego wątpliwości, nakreślono kolejną oś konfliktu społecznego, przy okazji depcząc godność wielomilionowej rzeszy Polaków.

    Chciałbym poinformować, że do spółdzielczych kas należy obecnie ponad 2 miliony osób. Kasa Stefczyka, którą kieruję, zrzesza niemal 900 tysięcy obywateli naszego kraju. Są wśród nich, to oczywiste, wyborcy Prawa i Sprawiedliwości, Platformy Obywatelskiej (pamiętajmy, że według doniesień mediów, sama pani premier Ewa Kopacz korzystała z usług podmiotu tego sektora) czy lewicy, są też tacy, którzy nie głosują na nikogo. Nie wiem, jak wygląda rozkład sympatii politycznych wśród Polaków, którzy zaufali SKOK-om. Nie ma to dla nas najmniejszego znaczenia. Każdą osobę, która przychodzi do placówki, by złożyć depozyt czy zaciągnąć pożyczkę, traktujemy z taką samą uwagą i szacunkiem.

    Tego szacunku zabrakło dramatycznie w wypowiedziach uczestników dyskusji na antenie radia TOK FM.

    Członkowie kas kredytowych to ojcowie, matki, babcie i dziadkowie. To robotnicy, urzędnicy, właściciele małych przedsiębiorstw, nauczyciele, studenci, emeryci, artyści czy sportowcy. To po prostu Polacy, którzy uznali, że chcą korzystać z oferty instytucji stanowiących alternatywę dla komercyjnych banków i lichwiarskich firm pożyczkowych.

    Członkowie kas nie są „cwaniakami”, jak chce tego redaktor Żakowski. Nie są członkami „bojówek”. Nie są słuchaczami „szczekaczek”. Nie są gorsi w niczym – podkreślam i powtarzam: w niczym – od Panów Lisa, Władyki i Wołka.

    Domagam się od polityków, publicystów i komentatorów zajmujących się problematyką spółdzielczych kas, by w swoich wypowiedziach nie obrażali Polaków, którzy do tych kas należą. Elementarny szacunek należny jest każdemu, bez względu na poglądy polityczne, stan posiadania, wykonywany zawód czy w końcu rodzaj instytucji finansowej, z której dana osoba korzysta.

    Apeluję też o rzetelność w przedstawianiu sytuacji sektora spółdzielczości finansowej i po raz kolejny podkreślam, że narracja przyjęta w tej sprawie przez obóz władzy oparta jest na kłamstwach.

    Proszę o odrobinę przyzwoitości. Mam nadzieję, że zostanę wysłuchany

    Prezes Kasy Stefczyka

    Andrzej Sosnowski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    70. Michnikowszczyzna atakuje już w dniu zaprzysiężenia

    Byle do jesieni, do wyborów.


    ''Economist'' pyta: ''Czy Duda osunie się w ekscentryczną szorstkość Kaczyńskiego?''

    Inaugurację Dudy komentuje też "The Economist".
    I pisze, że Polska nigdy nie była "tak bogata, bezpieczna i wolna", ale
    pod przywództwem Dudy dziedzictwo sukcesu ostatnich 26 lat stanie pod
    znakiem zapytania.

    "Sojusznicy Polski pytają, jaką twarz zaprezentuje światu partia Dudy,
    Prawo i Sprawiedliwość" - pisze brytyjski tygodnik. "Czy [Duda] zachowa
    rozsądny centryzm z czasów kampanii, czy osunie się w ekscentryczną
    szorstkość lidera partii, Jarosława Kaczyńskiego?" - pyta. I podkreśla,
    że dla Polski rządzonej przez Dudę najistotniejszy będzie "test Niemiec"
    - czyli relacje z Berlinem.

    "Nic nie ucieszyłoby bardziej Rosji, niż polsko-niemiecki rozwód" - zaznacza "The Economist".



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    72. Marcin Fijołek Ludzie




    Ludzie podnieśli głowy! "Duda Day" był wielkim weselem wolnych
    Polaków. I dużą nadzieją na przyszłość. Krótkie wnioski po wizycie na
    ulicach Warszawy

    Duża, stanowczo zbyt duża część
    społeczeństwa była przez ostatnie pięć (osiem) lat wyłączona z
    oficjalnego funkcjonowania państwa, słowem - nie czuła się u siebie.
    Andrzej Duda przywrócił ich do debaty publicznej.


    Spędziłem dziś cały upalny dzień na ulicach Warszawy.
    Towarzyszyłem prezydentowi Andrzejowi Dudzie podczas zaprzysiężenia w
    Sejmie, w trakcie przywitania przez warszawiaków, obserwowałem
    uroczystość w Zamku Królewskim, widziałem ceremonię na Placu
    Piłsudskiego i spacer na Krakowskie Przedmieście. Wreszcie znalazłem
    się w tłumie wiwatującym na cześć nowej głowy państwa przed
    Pałacem Prezydenckim.

    Główny wniosek ze wszystkich uroczystości jest jeden: Polacy podnieśli głowy.
    Widać to było zwłaszcza na twarzach tych, którzy przybyli z nierzadko
    dalekich regionów kraju, by przywitać nowego prezydenta przed Pałacem
    Prezydenckim. Pogardzani przez rząd, główne ośrodki medialne i
    opiniotwórcze, wypychani na margines debaty publicznej, ośmieszani i
    wyszydzani, mieli dziś swój dzień triumfu. To o tyle istotne, że duża,
    stanowczo zbyt duża część społeczeństwa była przez ostatnie pięć (osiem)
    lat wyłączona z oficjalnego funkcjonowania państwa, słowem - nie czuła
    się u siebie. Z jakich przyczyn - to temat na osobne, bardziej
    szczegółowe rozważania. Ale nie da się, po prostu nie da się w ten
    sposób współtworzyć wspólnoty. Andrzej
    Duda przywrócił ich do debaty publicznej, dał im godność, o jaką
    dopominali się od kilku lat - bezskutecznie - od rządzących z Platformy.
    To daje nadzieje.

    Zwycięstwo i pierwsze gesty Andrzeja Dudy dają nadzieję na zmianę dotychczasowego paradygmatu. Na przełamanie dotychczasowych konfliktów, na zasypanie choć kilku spośród niezliczonej liczby
    rowów między Polakami. Nowy prezydent to rozumie - stąd listy i do
    „Gazety Polskiej”, i do „Gazety Wyborczej”, stąd powtarzane do znudzenia
    przekonanie o konieczności odbudowy polskiej
    wspólnoty. Fetującemu go tłumowi na Krakowskim Przedmieście
    przekazał tak naprawdę jeden komunikat: wyciągnijmy rękę do lemingów, do
    tych, którzy stoją poza archipelagami polskości, poza zaangażowaniem w
    sferę publiczną.

    Co ważne, nowy prezydent nie zapomniał o swoim ciągłości z
    prezydenturą Lecha Kaczyńskiego. Wielu to oburzyło, ale był to jasny
    sygnał wysłany do prawicowego elektoratu. Takich było zresztą więcej w dzisiejszym dniu - choć na tyle subtelnych, że nie zamkniętych w obrębie jednego schematu myślenia.

    To naprawdę może być prezydentura wszystkich Polaków - nie w sensie wyświechtanego sloganu, ale naprawdę wyciągniętej ręki do ludzi z różnych stron barykady.
    Nie wszyscy tę ofertę przyjmą, to jasne, wielu będzie szukało okazji do
    odświeżenia wojny polsko-polskiej. Przykładem tego jest postawa
    dziennika z Czerskiej czy Donalda Tuska, który - podejmując kuriozalną
    grę wokół zaproszenia na zaprzysiężenie - próbował odtworzyć specyficzny
    klimat konfliktu między Polakami. Ale to już nie działa. To już jest zupełnie inny kraj, czego Donald Tusk i jego akolici najwyraźniej jeszcze nie rozumieją. Może przyjdzie i taki czas.

    Andrzej Duda odnalazł się podczas czwartkowych uroczystości
    - tak w Sejmie podczas orędzia, jak i w przemówieniu do żołnierzy na
    Placu Piłsudskiego i w kilku słowach do wiwatującego tłumu na Krakowskim
    Przedmieściu.
    Retorycznie dorasta do roli prezydenta, czy
    spełni pokładanie w nim nadzieje i oczekiwania - dowiemy się w
    najbliższych miesięcy. Fakt faktem, że Duda dał dziś głęboki oddech tym,
    którzy oczekiwali normalności w polskim życiu publicznym. Rzecz
    jasna od razu znaleźli się ci, którzy narzekali na nadmierny patos czy
    wręcz „amok” tych przed Pałacem. Czerska zdążyła nawet narzekać, że
    Duda nie wspomniało Smoleńsku. Zostawmy ich w tej żółci, podobnie jak
    buczących posłów Platformy.

    Co ważne, nowy prezydent został całkiem pozytywnie - jak na
    oczekiwania - przyjęty przez rząd Platformy. Szczególnie dobrze
    wyglądała postawa ministra Tomasza Siemoniaka, którego było stać na
    pozytywne sygnały podczas przemówienia i przyjazne mrugnięcie okiem w
    trakcie uroczystości na Zamku Królewskim. To ważne - bo to z tym
    ministrem (przynajmniej do listopada) nowy prezydent będzie musiał
    współpracować. Szkoda byłoby tych trzech miesięcy na bezsensowne
    przepychanki, mając w perspektywie negocjacje przed przyszłorocznym
    szczytem NATO w Warszawie.

    Podniosła uroczystość w Sejmie, doskonała ceremonia na Placu
    Piłsudskiego i entuzjazm obywateli na Krakowskim Przedmieściu to
    naprawdę bardzo dobry początek prezydentury. Prezydentury zapewne
    nieakceptowanej przez wszystkich, ale czasu, który może postawić
    Polskę na nogi. Będziemy obserwować na działania prezydenta w sferze
    gospodarczej, polityki zagranicznej czy wewnętrznej, ale największe
    nadzieje należy wiązać z odbudową społecznych relacji. Być może będziemy
    wspominać pierwsze dni sierpnia jako początki nowej, lepszej Polski.

    Czego państwu, jak i nowemu prezydentowi szczerze życzę. Czwartkowy
    „Duda Day” był wielkim weselem wolnych Polaków. Dziś czas na radość - od
    jutra na ciężką pracę.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    73. psy szczekają

    Karawany idzie dalej...
    doskonale zdajemy sobie sprawe z tego,ze ciężki czeka nas Czas,ale damy radę...

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    74. ŚWIECCY KAPŁANI MICHNIKOWSZCZYZNY


    Polowanie? "Tęsknię za tym, by pochodzić po lesie z synami. Nie jestem już krwiożerczy"

    Od
    wczoraj Bronisław Komorowski nie jest już prezydentem Polski. Był dziś
    gościem Radia TOK FM. Oprócz Jacka Żakowskiego przepytywali go Tomasz
    Lis, Wiesław Władyka i Tomasz Wołek.

    Oprócz Jacka Żakowskiego przepytywała go "trzódka" - czyli Tomasz Lis, Wiesław Władyka i Tomasz Wołek.

    Czy prezydent Duda jest pańskim prezydentem? - zapytał Jacek Żakowski.

    - Prezydent
    jest głową państwa. Więc jeśli się identyfikujemy z państwem polskim,
    siłą rzeczy powinniśmy się identyfikować z prezydentem, w sensie uznania
    jego roli. To nie znaczy, że należy podzielać jego poglądy i być
    bezkrytycznym. Między miłością a szacunkiem jest ogromna przestrzeń -
    zaznacza Komorowski.

    O entuzjazmie

    Tomasz Lis dopytywał: Czy dobrze wyczytałem pańską recenzję wczorajszego orędzia prezydenta Dudy
    z wybitnie powściągliwej intensywności, z jaką pan klaskał? To były
    najbardziej spowolnione oklaski, jakie widziałem w życiu - powiedział
    redaktor naczelny "Newsweeka".

    Faktycznie, wczoraj po
    zakończeniu orędzia Dudy PiS zgotowało burzę braw, Bronisław Komorowski
    klaskał bardzo dyskretnie. - To nie te czasy, kiedy oceniało się ludzi
    po tym, czy to owacje na stojąco. Trudno oczekiwać ode mnie entuzjazmu. W
    moim przekonaniu należało powściągać wszelkie opinie, szczególnie
    krytyczne. Samo orędzie było bardzo mocno, chyba za mocno, osadzone w
    logice kampanijnej, wyborczej. Było wiele odniesień do minionej
    kampanii, ale nie mogłem pozbyć się wrażenia, że już chodzi o następną
    kampanię.

    O partyjności


    - Prezydent nie ma i nie powinien mieć własnej partii. Bo wtedy
    na pewno nie będzie prezydentem wszystkich Polaków. Ale jeśli się nie ma
    własnej partii, trzeba mieć rację. I silną wolę dążenia do kompromisu
    politycznego. By budować większość w parlamencie wokół własnych
    inicjatyw. To poważna umiejętność. Z dumą powiem, że prawie wszystkie
    moje inicjatywy przeszły przez parlament - mówił Komorowski w TOK FM.O wieku emerytalnym i obietnicach


    - Widzę próby wycofania się rakiem ze szkodliwych deklaracji
    "przywrócę wiek emerytalny sprzed reformy". Już w czasie kampanii
    mówiłem, że to niemożliwe ze względu na wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
    I ze zdziwieniem, i satysfakcją usłyszałem, że ten wyrok trzeba
    uwzględnić. Więc nie ma ochoty powrotu do tego wieku emerytalnego -
    mówił Bronisław Komorowski o zapowiedziach Dudy odnośnie do reformy
    emerytalnej i tego, że wbrew wszystkiemu będzie forsował projekt
    obniżenia wieku emerytalnego z 67 lat.

    Ekonomiści nie mają wątpliwości, że to oznaczałoby katastrofę finansów publicznych.

    Zdaniem Komorowskiego
    obietnice nowego prezydenta dotyczące złożenia w Sejmie ustawy o
    obniżeniu wieku emerytalnego są niewiele warte. - Na Boga, można złożyć
    obietnicę w wyborach, że zdobędziemy imperium na Marsie. I taką ustawę
    złożyć. Ale nic z tego nie wyniknie!

    O obronności


    Tomasz Wołek pytał, czy Bronisław Komorowski ma poczucie, że
    "zostawia Polskę suwerenną i bezpieczną". Były prezydent odpowiedział: W
    obszarze obronności i bezpieczeństwa moja prezydentura była efektywna
    jak rzadko kiedy.

    O krwiożerczości


    Lis: Czego będzie panu brakowało? Komorowski: Adrenaliny. Ale
    liczę, że coś ją zastąpi. Polowanie? Czuję się absolutnie wyswobodzony w
    zakresie realizacji hobby. Ale zmiana nastąpiła głęboka. I tęsknię
    raczej za tym, by pochodzić po lesie z synami albo przyjaciółmi. Nie
    jestem już krwiożerczy.

    O reprywatyzacji


    - Nawet najbardziej szlachetna ustawa musi być konstytucyjna.
    Jeśli się serio traktuje konstytucję, to także zapisy o prawie
    własności. W moim przekonaniu ta ustawa, choć o szlachetnych intencjach,
    jest po prostu niekonstytucyjna - mówił Komorowski o skierowaniu tzw.
    małej ustawy reprywatyzacyjnej do TK. Żal o to do prezydenta miała m.in. prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz.

    O referendum ws. JOW


    - Nigdy nie ukrywałem, że była to decyzja związana z moim
    odczytaniem pierwszej tury wyborów. Te 20 proc. obywateli w jakiejś
    mierze podpisało się pod JOW-ami. Problem polega na tym, że ja również
    byłem, jestem i będę zwolennikiem maksymalnie daleko idącego zwiększenia
    roli obywateli w dokonywaniu wybory przedstawicieli do parlamentu. Co
    nie znaczy, że JOW-y muszą być wszędzie i zawsze - bronił swojej decyzji
    o ogłoszeniu referendum b. prezydent.

    Decyzja została ogłoszona nazajutrz po pierwszej, przegranej przez Komorowskiego, turze wyborów prezydenckich.

    O wyborcach


    Wiesław Władyka: Czego pan się dowiedział o społeczeństwie w
    czasie swojej kampanii? - Nie należę do ludzi naiwnie wierzących w
    cudowne rozwiązania z tytułu funkcjonowania demokracji. Ale wierzę, że
    nie ma lepszego ustroju. To, czego się dowiedziałem, nieco zachwiało
    moją głęboką wiarą, że prawda sama się obroni. Prawda w demokracji nie
    zawsze broni się skutecznie. Ale warto jej pomagać - odpowiedział
    Bronisław Komorowski.

    O przyszłości


    - Będę aktywny. Tworzę instytut, który będzie dla mnie
    narzędziem przygotowania do komentarza politycznego. I czynienia
    niektórych problemów tematami debaty publicznej - mówi. I zapowiada, że
    będzie zabiegał o wejście Polski do strefy euro. - Warto wątpliwości
    zacząć rozwiewać.

    "Trzódka" w Poranku Radia TOK FM dzieli się wrażeniami po wczorajszym zaprzysiężeniu prezydenta Andrzeja Dudy. - Było lepiej niż się spodziewałem
    - stwierdził Wiesław Władyka z "Polityki". Jacek Żakowski zauważył
    natomiast, że przemówienia Dudy zdystansowały wystąpienia Jarosława
    Kaczyńskiego. Zdaniem Władyki - Duda przemawiał nawet lepiej niż Tusk. -
    Tusk mówił trzy godziny, można było zasnąć. Pod tym względem to było
    zręczne. Ale cały czas moje pytanie: kim pan jest, panie prezydencie? -
    zastanawiał się publicysta.


    Od wczoraj Rzeczpospolita Polska ma nowego prezydenta: Andrzeja Dudę.
    Wielu ludzi - wśród nich niżej podpisany - przyjęło ten wybór ze
    smutkiem i z niepokojem.

    Nikt jednak ze zwolenników Bronisława Komorowskiego nie ogłaszał, że te wybory zostały sfałszowane, że Andrzej Duda został prezydentem w wyniku nieporozumienia. Przepołowiona w tych wyborach Polska przyjęła wybór Andrzeja Dudy z godnością i szacunkiem, jaki nakazuje polska konstytucja.

    Skąd zatem smutek i niepokój?

    Prezydent Andrzej Duda
    przysięgał przed Zgromadzeniem Narodowym wierność konstytucji.
    Tymczasem poprzedniego dnia deklarował w liście do "Gazety Wyborczej",
    że "obowiązująca konstytucja została napisana w innych politycznych
    realiach", a dzisiaj "musimy lepiej zabezpieczyć naszą suwerenność,
    zadbać o zachowanie tożsamości kulturowej, a także naszych interesów
    ekonomicznych". Jakie zmiany konstytucji mają lepiej zabezpieczyć naszą
    polską suwerenność i lepiej zadbać o zachowanie tożsamości kulturowej?
    Wiemy, jak zabezpiecza suwerenność Federacji Rosyjskiej Władimir Putin,
    a węgierskiego państwa - Viktor Orbán, mamy powody się obawiać, że
    sformułowania prezydenta Dudy mogą zapowiadać zwrot w stronę rozwiązań
    antydemokratycznych oraz wybór ideo-logii narodowej megalomanii i
    nietolerancji.

    O jakiej korekcie polityki zagranicznej
    mówi prezydent Duda? Czy chce zastąpić obecne kondominium
    niemiecko-rosyjskie - wedle formuły prezesa Jarosława Kaczyńskiego -
    suwerennością państwową? W jaki sposób prezydent Duda chce naprawiać
    Polskę - państwo, które z pewnością wymaga reform, lecz przecież nie
    jest krajem wymagającym naprawy po katastrofie? W jaki sposób chce
    prezydent Duda bronić dobrego imienia Polski w świecie? Czy tak jak
    prezydent Putin, który powołał specjalną komisję ds. obrony dobrego
    imienia Rosji?

    Prezydent Duda powoływał się na
    dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Lech Kaczyński był
    człowiekiem skromnym. Nigdy nie powiedział o sobie: "jestem człowiekiem
    niezłomnym". To inni mogli o nim tak mówić. Dlatego szanowali go również
    jego polityczni przeciwnicy. Życzę prezydentowi Andrzejowi Dudzie, żeby
    zapracował na taki szacunek.

    I życzę mu jeszcze, żeby
    pamiętał o polskiej tradycji wywodzącej się od króla Zygmunta Augusta,
    który powiadał, że nie chce być królem sumień obywateli
    Rzeczypospolitej.

    Będziemy uczciwie i lojalnie komentować
    postępowanie prezydenta Dudy. Nie będzie na naszych łamach miejsca dla
    oskarżeń, że jest on rosyjskim czy komunistycznym agentem, że jest
    polskojęzycznym zdrajcą Polski.

    Życzymy prezydentowi
    Andrzejowi Dudzie sukcesu mądrej prezydentury, bowiem dobrze życzymy
    Polsce; Polsce bez prowokacji służb specjalnych, bez kamer ukrytych w
    gabinetach lekarskich, bez poszukiwania w archiwach rodzinnych dziadków z
    Wehrmachtu czy z NKWD, czy z KPP. I także Polsce bez kłamstw o zamachu,
    w którym polski i rosyjski premier wspólnie mieli zamordować naszego
    prezydenta.

    Orędzie prezydenta Dudy było wolne od
    agresji. Życzymy mu, by znakiem rozpoznawczym tej prezydentury był język
    dialogu, a nie agresji i nietolerancji. Polska jest dzisiaj głęboko
    podzielona i nikt z nas nie zjadł wszystkich rozumów. Los skazał nas na
    godne współżycie.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,18515340,zyczymy-madrej-prezydentury.html

    Monika Olejnik

    'Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie'. Już ją mamy

    Przez wiele lat dziennikarze prawicowi w niewybredny sposób walczyli z
    Bronisławem Komorowskim, więc życzę panu prezydentowi Dudzie, żeby go
    to nie spotkało ze strony tych, którzy na niego nie głosowali.





    Ksiądz przeprosił Komorowskiego. Będzie się tłumaczył. Kardynał Nycz wezwał go na dywanik

    Kardynał
    Kazimierz Nycz wezwał na rozmowę księdza Aleksandra
    Seniuka, rektora warszawskiego kościoła sióstr wizytek. Poszło o
    przeprosiny, jakie ksiądz Seniuk wystosował pod adresem prezydenta
    Bronisława Komorowskiego.

    Stanowisko Kościoła jest tu jasne

    Każdy, kto występuje przeciwko
    bezcennej wartości, jaką jest życie ludzkie, sam siebie stawia poza
    nawias wspólnoty – mówi ks. bp Edward Frankowski

    Pozostańcie wierni Bożemu prawu

    Potrzeba nam obecnie w Ojczyźnie ludzi odpowiedzialnych – mówił dzisiaj w Nowym Sączu ks. abp Zygmunt Zimowski



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    75. anonimowy paszkwil napisany na Czerskiej

  • "Economist": Polska bogata i bezpieczna. Pod rządami Dudy to dziedzictwo jest zagrożone

    "Polska jest obecnie większym partnerem handlowym Niemiec niż Rosja. Daje to Polsce wpływ, ale musi być on używany mądrze"

  • Artykuł w dzisiejszym


    http://www.economist.com/topics/poland


  • Poland’s Law and Justice party: Less crazy after all these years

    Aug 6th 2015, 3:11 from Print edition

    After eight years out of power, the opposition looks more credible8

  • image:

    http://cdn.static-economist.com/sites/default/files/imagecache/topics-th...

    The German test

    Polish politics: The German test

    Aug 6th 2015, 3:10 from Print edition

    Poland has never been so rich, safe and free. But under Andrzej Duda its inheritance is at risk104

  • http://www.economist.com/news/leaders/21660536-poland-has-never-been-so-rich-safe-and-free-under-andrzej-duda-its-inheritance?



    fot. wPolityce.pl/Twitter.com


    Bielan: Tusk i Applebaum nastawiają media europejskie przeciwko Dudzie! Zostali złapani za rękę!

    "Moja pierwsza teza jest taka, że mamy do
    czynienia z nieformalnym początkiem kampanii prezydenckiej przed
    wyborami w roku 2020."

    Bielan przypomina w Telewizji Republika, że z bliska obserwował w
    latach 2005-2007, gdy byłem rzecznikiem PiS, a jednocześnie
    eurodeputowanym, w jaki sposób politycy Platformy przenosili ataki na prawicowy rząd i śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego na poziom mediów zagranicznych,

    To było takie perpetuum mobile. Najpierw podsycano tego rodzaju
    ataki w prasie zachodniej, a później wykorzystywano to w
    mediach krajowych

    Dodaje, że Applebaum ma bardzo duże wpływy w tygodniku w brytyjskim tygodniku „The Economist”.

    I tak się dziwnie składa, że „The Economist” w dzisiejszym numerze
    już atakuje prezydenta Dudę. To sygnał w jaki sposób może być
    kształtowana światowa i europejska opinia publiczna przez rozmaite ośrodki w Polsce, które są zainteresowane jak najgorszą prasą międzynarodową nowego prezydenta RP

    — mówi Bielan.

    Zdaniem b. europosła, wpis Applebaum świadczy o braku dobrej woli tej publicystki.

    A może i w tym przypadku chodzi o prezydenturę w 2020 roku, tyle że dla Radosława Sikorskiego?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    76. może

    ale i przy okazji mści się za "niepowodzenia " męża...zapominając jego" osiągnięcia "
    w dokuczaniu jeszcze za życia Prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i na dodatek o jego "niesławnym " telefonie do Jarosława Kaczyńskiego w dramatyczny poranek 10 Kwietnia 2010 roku...ciekawe skąd wtedy wiedział ,ze Profesor Lech Kaczyński nie żyje,skoro jeszcze nikt Jego ciała nie odnalazł i skąd wiedział ,ze winni są Polscy Piloci...
    Wstyd i Hanba
    Polonio do dzieła,brońmy naszego Honoru i Prezydenta,jednego już nam zabili,drugiego już obszczekują ,czego się boją?
    i jeszcze jedno ,KTO powiedział dorżniemy watachy? SIK orski ?czy ?

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    77. i jeszcze to,znalezione w sieci

    ndrzej Wajda:
    "To wojna domowa! To jest walka o wszystko! Wesprze nas TVN!"
    Bronisław Komorowski:
    "Prezydent gdzies poleci i wszystko sie zmieni."
    "W interesie calej UE lezy wspólpraca z Moskwa."
    "Będziemy polować na kaczki tylko teraz jest okres ochronny"
    "Jaki Prezydent taki zamach"
    „Jaka wizyta, taki zamach, bo z 30-tu metrów nie trafić w samochód to trzeba ślepego snajpera”.
    "Kaczyński to przypadek psychiatryczny."
    "Chcialbym skrócic zly okres prezydentury Lecha Kaczynskiego”
    Komorowski miał podobno powiedzieć do Sikorskiego: "Lecha nie ma, ale został nam jeszcze ten drugi". Na co Sikorski: "Nie martw się, Bronek, mamy jeszcze jedną tutkę".
    Radosław Sikorski:
    Dorżnąć watahę „Jeszcze jedna bitwa, jeszcze dorżniemy watahy, wygramy tę batalię!” --na konwencji PO
    "Można być prezydentem, ale można być też chamem."
    "Pan się nie przejmuje tym,co wygadują niektóre karły moralne" --do Lecha Wałęsy,nie wiadomo o kim, ale można się domyślać.
    Donald Franciszek Tusk:
    10 listopada 2005 Donald Tusk wystapienie Sejmowe
    „…Polska naprawde nie jest skazana na, tak jak ja Polska od wczoraj nazywa, moherowa koalicje…”
    „…Jesli uwazacie panstwo, ze J.Kaczynski i PiS w czasie kampanii wyborczej maja zamiar aresztowac kandydatów innych partii,
    uzywac podsluchów, to wezcie pochodnie w rece i idzcie na Palac Prezydencki…”
    "Jeśli nie zrozumiecie, że ta współpraca jest potrzebna, wyginiecie jak dinozaury"
    "Dinozaury pewnie do dziś zaludniałyby naszą planetę. Tajemniczy przypadek jednak sprawił, że nie musimy żyć w cieniu tych gigantów."
    "Najlepsi i twardzi idą na wojnę z PiS-Do tej wojny potrzebuję ludzi najlepszych, twardych. Dlatego to otoczenie będzie teraz pomagało
    Grzegorzowi Schetynie bić się w Sejmie z PiS-em"
    "Ten atak nie zostanie jednak bez odpowiedzi"--reakcja na ujawnienie afery hazardowej.
    Janusz Palikot:
    "Wypatroszyć Kaczyńskiego"--“Jaroslawa Kaczynskiego trzeba zastrzelic i wypatroszyc (…) Bronislaw Komorowski pójdzie na polowanie na wilki i zastrzelimy Jaroslawa Kaczynskiego, wypatroszymy i skóre wystawimy na sprzedaz w Europie…”
    „Dlaczego do Smolenska wyjechal kartofel, kurdupel, alkoholik, a wrócil maz stanu? Bo Rosjanie podmienili cialo”
    "Kaczyńscy są źródłem wszelkiego zła. Zwłaszcza Jarosław Kaczyński"
    „… Odpowiedzialnosc moralna za smierc 95 ludzi ponosi Lech Kaczynski, bo to on przygotowywal wyjazd. To on ma krew na reku ludzi, którzy zgineli w katastrofie. (…) glupota, bezmyslnosc, pycha i ego Lecha Kaczynskiego doprowadzilo do tragedii.
    (…) Rodzina Kaczynskiego powinna przeprosic rodziny poleglych…”
    „profesor” Władysław Bartoszewski
    Bydło - "Przestać uważać bydło za niebydło"
    Prezydent jest chorym, tragicznym człowiekiem. Powinna mu pomóc rodzina. To chora i psychopatyczna postać.”- Palikot
    „Kaczyńscy są małymi zakompleksionymi ludźmi, którzy nigdy tego nie zrozumieją.”- Palikot
    „Apeluję do Lecha Kaczyńskiego, żeby wytrzeźwiał i wreszcie przedstawił opinii publicznej, co naprawdę myśli w pełni swoich przytomnych sił.”- Palikot
    „Czy prezydent Lech Kaczyński nadużywa alkoholu? Czy prawdą jest, że jego pobyty w szpitalach mają związek z terapią antyalkoholową? Czy ucieczki do Juraty i czerwone wino to nie środki terapeutyczne, stosowane przezeń w reakcji na problemy w relacjach rodzinnych z bratem i matką?”- Palikot
    „Działacze Solidarności sami zachowują się jak wieprze, bo chcą tylko dla siebie. Sami sobie przykleili ten świński pysk.”- Palikot
    „Ja niepytany oświadczam, że jednoznacznie preferuję kobiety. A Pan, Panie Jarosławie?” – Palikot
    „Czy Jarosław jest Jarosławą? Czy Jarosław Kaczyński jest kobietą” – Palikot
    „Wśród bliźniaków jednojajowych często jedno z nich jest homoseksualistą. Tak przynajmniej twierdzą medycy. Jarosław, w przeciwieństwie do Lecha, nie ma żony, dzieci, z kobietami trudno go spotkać, a mieszka z mamą i kotem.”- Palikot
    „Ja jestem w skrajny sposób zasmucony. Martwię się o przyszłość mojej ojczyzny. Życzę Polakom i Polsce, żeby Lech Kaczyński jak najszybciej przestał być prezydentem tego kraju, bo każdy dzień jego prezydentury przybliża nas do katastrofy takiej czy innej, wewnętrznej czy zewnętrznej. Oby się to jak najszybciej skończyło.”- Palikot
    „Moim zdaniem trzeba spalić to esbeckie szambo”. -Palikot o aktach IPN.
    „Myślę, że wielkim marzeniem Jarosława Kaczyńskiego jest to, żeby teraz on zginął. I w skutek jakichś zamieszek fanatyk czy szaleniec go zabił. Wtedy cała ta rodzina, formacja przechodzi na pozycję taką jak Chrystus, czyli że ofiara jest tak duża, że nikt już o tym nie dyskutuje. I te zaczepki, te prowokacje w końcu doprowadzą do tego, ze ktoś rzuci się na Kaczyńskiego.”- Palikot
    „Sam fakt, że odsunęliśmy Kaczyńskiego od władzy i odsuniemy Lecha Kaczyńskiego od urzędu prezydenta, to naprawdę są dokonania pomnikowe.”- Palikot
    „On zachowuje się jak człowiek z podpalona głową, z płonącym mózgiem.”- Palikot
    „Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej.”- Palikot
    „Raz na kilka miesięcy ożywiona hałasem partyjnego wołania podnosi się z politycznych katakumb Zyta Gilowska. Dziwne to jakieś: strzygą, horrorem i cmentarzyskiem zalatuje.” – Palikot
    „W szlachetnym geście postanawiam ratować ich złajdaczony honor, i niniejszym publicznie ogłaszam, iż chętnie mieszkanie od Zbigniewa Ziobry odkupię, aby mógł jak mężczyzna długi swoje spłacić i odejść bez rozgłosu oraz wstydu dla kolegów.” – Palikot
    “…i na wypadek jednak, gdyby jednak On nie był w stanie wypełniać tej roli do końca swojej kadencji … wskazane było by, żeby ludzie to odebrali nie jako element gry, tylko jako jednak autentyczne, konstytucyjne uprawnienie Marszałka. No i Marszałek się z tym oczywiście zgodził, bo dla niego to jest łatwiejsze rozwiązanie, niż cokolwiek innego.”- Palikot
    „Dlaczego do Smoleńska wyjechał kartofel, kurdupel, alkoholik, a wrócił mąż stanu?”- Palikot
    „Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie na wilki, zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż.”- Palikot
    „Polacy muszą się wyrzec swojej polskości.”- Palikot
    —————————————————————————————
    kiedyś mówiono,nic tak nie brudzi Kobiety jak atrament,parafrazując to powiedzenie...możemy dodać,nic tak nie brudzi człeka jak zapis jego myśli w "sieci"

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    78. Ależ frustracja. Michnikowe media w natarciu.

    Twitter: @hankbukow

    Twitter: @hankbukow

    Media spod znaku Agory nie mogą przeboleć, że Polacy dokonali wyboru niezgodnego z ich widzimisię. Główne strony serwisów internetowych gazety i radia Michnika nie pozostawiają złudzeń, wskazując, że Andrzej Duda nie może liczyć choćby na kilka dni kredytu zaufania.

    Oto kilka tytułów, jakimi redakcja z Czerskiej straszy czytelników,
    cytując odpowiedzi na list Prezydenta Dudy opublikowany na łamach „GW”:

    Proszę nie uprawiać hazardu

    Przykro mi, że przez lata nie miał Pan do mnie szacunku

    Ten kraj nie jest ruiną, nie potrzebuje naprawy

    Panie prezydencie, My nie jesteśmy idiotami

    Redakcja radia z Czerskiej dodaje swoje do tego przekazu:

    To będzie prezydentura między kropidłem a smartfonem

    Prezydent z przypadku nie musi być prezydentem złym

    Ależ frustracja na Czerskiej. Dziennikarze i czytelnicy muszą przeżywać ciężki czas. To zaczyna przypominać jakąś chorobę…

    wrp

    Twitter: @hankbukow

    Twitter: @hankbukow

    Screen: 


    wpolityce


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    79. Prezydent dla "Politico":

    Prezydent dla "Politico": Potrzebujemy wzmocnienia polskiej armii

    Wywiaz z Prezydentem RP Andrzejem Dudą ukazał się na portalu
    Politico 19 sierpnia 2015 roku. Zapis rozmowy z prezydentem, która się
    odbyła się w drodze powrotnej ze Szczecina 13 sierpnia 2015 roku.

     

    POLITICO: Różnie o Panu mówiono i pisano. Dużo było uwag nieprzychylnych.

     

    ANDREJ DUDA: Aż się bałem, kiedy takie rzeczy czytałem, choć
    publikowały to gazety, które zawsze źle pisały o formacji, z której ja
    pochodzę i ludziach tej formacji. Rozumiem więc, że nie znając mnie i
    nie orientując się w tym, co ja mówię, wystarczyła im taka wiedza, żeby o
    mnie źle pisać.

     

    Pan dzisiaj mówił, że chciałby widzieć większą obecność NATO w Polsce.

     

    Tak, bardzo bym chciał. W kampanii mówiłem o tym cały czas. W
    pierwszym wystąpieniu, które miałem na temat polityki zagranicznej
    mówiłem o projekcie Newport Plus. On zmierza do tego, żeby przed
    szczytem w Warszawie już podjąć rozmowy i negocjacje z naszymi
    partnerami co do zwiększenia gwarancji bezpieczeństwa poprzez fizyczną
    obecność w Europie Środkowo-Wschodniej, w tym także w Polsce – po
    pierwsze; tej tzw. krytycznej struktury, czyli uzbrojenia, a po drugie;
    ja uważam, że powinny być stworzone bazy NATO, wojsk amerykańskich, czy
    wspólne bazy polsko-amerykańskie, czy Polski z innymi krajami NATO,
    takie jak baza w Szczecinie, w której byliśmy dzisiaj, gdzie mieści się
    dowództwo korpusu. Nie jest to wielka liczba żołnierzy, bo docelowo ba
    ich być około 400, ale to już jest jakaś koncepcja, zwłaszcza teraz, po
    szczycie w Newport, rozwijania tej obecności NATO, w sensie
    bezpieczeństwa. Dzisiaj dowództwo tego wielonarodowego korpusu ubiega
    się o to, aby zrealizować postanowienia z Newport i uzyskać certyfikaty,
    żeby dowodzić – na początek tzw. szpicą, a następnie siłami odpowiedzi
    NATO w tej części Europy.

     

    Mówił Pan o bazach polsko-amerykańskich. Czy Pan uważa, że
    Polska musi polegać na NATO, czy bardziej opierać się na Stanach
    Zjednoczonych?

     

    Ja nie uważam, że stosunki polsko-amerykańskie wymagają jakiejś
    poprawy, uważam, że one są dobre. Podobnie, jak stosunki
    polsko-niemieckie. Generalnie jestem zadowolony ze stosunków z naszymi
    sąsiadami, uważam, że te relacje są dobre, aczkolwiek chciałbym, żeby
    były jeszcze lepsze. Natomiast nie uważam, żeby w tych relacjach trzeba
    było coś poprawiać, jakby się cokolwiek złego działo. Uważam, że można
    zintensyfikować relacje z naszymi partnerami, zwłaszcza jeśli chodzi o
    kraje Europu Środkowo-Wschodniej – myślę o tym pasie krajów, które w
    przeszłości nie były państwami samodzielnymi, rzeczywiście suwerennymi
    lub niepodległymi, bo znajdowały się w radzieckiej strefie wpływów, były
    krajami socjalistycznymi, czy jak kto woli komunistycznymi. Mamy w
    związku z tym wspólną historię i wspólne problemy, takie choćby, jak
    gospodarcze. Mamy problemy ze społeczeństwami, które są uboższe niż
    społeczeństwa Europy Zachodniej. Dlatego uważam, że są pola do
    współpracy i dlatego trzeba szukać wspólnych płaszczyzn, po to, żeby
    pogłębiać więzi partnerskie w tej części Europy. Natomiast, jeśli chodzi
    o NATO, to cieszyłbym się, gdyby takich natowskich baz, gdzie
    rzeczywiście są żołnierze Sojuszu Północnoatlantyckiego było więcej,
    Ameryka jest największym partnerem sojuszu, ma największą armię, jej
    żołnierze są w wielu miejscach na świecie. Takie bazy mogłyby powstać w
    naszym kraju, tym bardziej, że dzisiaj to my jesteśmy granicą NATO i
    dobrze byłoby, żebyśmy byli taką flanką z prawdziwego zdarzenia. A
    będziemy wtedy, kiedy NATO będzie tu obecne. Rzeczywiście obecne, a nie
    tylko w sposób symboliczny.

     

    Niektóre kraje mają zastrzeżenia do NATO i do art.5. Gdy
    patrzy się na różne sondaże zagraniczne, nie widać wielkiej chęci
    bronienia części wschodniej, w odróżnieniu od Stanów Zjednoczonych. Czy
    Polska powinna polegać na NATO, czy bardziej powinna polegać na USA?

     

    Polska przede wszystkim powinna polegać na sobie i do tego należy
    dążyć, ale to wymaga odbudowy w Polsce silnej armii, dobrze wyposażonej.
    Polska planuje w najbliższych latach duże wydatki na zakupy sprzętu
    wojskowego. Wierzę głęboko, że uda się kupić nam sprzęt
    najnowocześniejszy, taki, który wzmocni potencjał naszej armii, zwiększy
    też sprawność i bezpieczeństwo polskich żołnierzy. Mamy świetnych,
    bohaterskich żołnierzy, mamy bardzo dobrych oficerów, bo oni
    współpracują dzisiaj w ramach struktur NATO, nasi żołnierze jeżdżą na
    misje, więc oni się pod tym względem już bardzo dobrze sprawdzili. Ale
    dzisiaj potrzebujemy wzmocnienia polskiej armii pod względem
    infrastrukturalnym, zwiększenia jej potencjału, programów rozwoju naszej
    armii, w tym znaczeniu, że szkolenia, także młodzieży w jakiś sposób
    trzeba organizować, pamiętając, żeby to było dla dobre i atrakcyjne dla
    młodych ludzi. W tym kierunku powinniśmy iść przede wszystkim na
    przestrzeni lat. Ponieważ jeszcze tego wszystkiego nie mamy, więc dziś
    gwarancje bezpieczeństwa są nam potrzebne i chciałbym, żeby one były.
    Stany Zjednoczone, jak mówiłem, mają najsilniejszą armię w całym Pakcie
    Północnoatlantyckim, a ja mam przede wszystkim nadzieję, że Polski nie
    trzeba będzie bronić, ani tych krajów Europy Środkowo-Wschodniej. Że
    sama obecność tych wojsk wystarczy, żeby był spokój, i, że żadna obrona
    konieczna nie będzie.

     

    Kraje Bałtyckie wiedzą, że Polska jest największym krajem w
    regionie, ma najwięcej wojska i jakimś sensie liczą na to, że pierwsza
    reakcja będzie właśnie ze strony Polski. Że jest ona w pewnym sensie
    gwarantem dla tych krajów bałtyckich.

     

    Chciałbym, żeby Polska była takim krajem, który może w razie potrzeby
    wyciągnąć rękę i pomóc słabszemu, a który nie musi bać się silnych.
    Będę czynił z mojej strony wszystko, co tylko mogę, żeby tak się działo.
    Żeby przynajmniej w takim kierunku Polska zmierzała. Jesteśmy solidarni
    z naszymi sojusznikami w Europie Środkowo-Wschodniej, dlatego też
    mówiłem o wzmacnianiu potencjału polskiej armii, żebyśmy w przyszłości
    byli takim dobrym gwarantem bezpieczeństwa, dobrym sojusznikiem.

     

    Jak wyglądają stosunki z Rosją?
     

    Rosja jest naszym sąsiadem i chciałbym, żebyśmy z nim także mieli jak
    najlepsze relacje. Dzisiaj one są trudne, ale nie z winy Polski. Myśmy
    relacji z Rosją w żaden sposób nie psuli, nie podjęliśmy żadnych
    działań, które byłyby w nią wymierzone. To, co się stało jest efektem
    polityki rosyjskiej, odrodzeniem się ducha imperialnego, tęsknot
    imperialnych, które najpierw zwróciły się przeciw Gruzji, a po kilku
    latach przeciw Ukrainie. To jest niepokojące i stanowi zły sygnał, nie
    tylko dla Europy, ale i dla świata. Ponieważ są takie tendencje, trzeba
    dbać o gwarancje bezpieczeństwa, a jednocześnie robić wszystko, żeby
    konflikt zbrojny tam się skończył i, żeby Rosja stosowała prawo
    międzynarodowe.

     

    Czy z Putinem można współpracować, czy trzeba czekać na zmianę władzy, żeby dojść do jakichś normalnych stosunków?

     

    Uważam, że zawsze trzeba pracować i to w polityce jest taka
    niekończąca się opowieść – żmudna, trudna, nie zawsze się udaje, ale nie
    można składać rąk. Jest potrzebne dobre współdziałanie i w ramach UE i
    boleję nad tym, że w tej sprawie nad zdrowym rozsądkiem i
    bezpieczeństwem w sensie pokoju zwyciężają jakieś kwestie partykularne
    gospodarcze. A niestety często słyszę takie głosy, a zwłaszcza słyszałem
    gdy byłem jeszcze…

     

    Czy trzeba doprowadzić do zmiany formuły normandzkiej?
     

    Mówiłem tak wcześniej. Dzisiaj to chyba nie miałoby sensu. Dzisiaj
    jest potrzeba stworzenia czegoś zupełnie nowego, jakiej nowej inicjatywy
    w tym zakresie, żeby tę kwestię pokojowo rozwiązać. Znacznie szerszą, z
    udziałem potężnych krajów UE z jednej strony, ale także Stanów
    Zjednoczonych oraz, jeśli byłaby taka wola, także z udziałem sąsiadów
    Ukrainy.

     

    Mam wrażenie, że Ukraina nie bardzo walczyła o to, by Polska dołączyła do formuły normandzkiej?

     

    Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Mogę powiedzieć w ten sposób;
    ja również nie widziałem jakiegoś zainteresowania ze strony polskiego
    rządu, by brać udział w formule normandzkiej i uważam, że to nie była
    dobra polityka. Powinniśmy prowadzić politykę bardziej aktywną.
    Powiedziałem ostatnio, także w swoim przemówieniu inauguracyjnym przed
    Zgromadzeniem Narodowym, że polska polityka zagraniczna nie potrzebuje
    żadnej rewolucji, bo ona rewolucji nie lubi. Ale potrzebuje pewnej
    korekty; musi ona polegać przede wszystkim na zwiększeniu naszej
    aktywności, na tym, że będziemy wychodzili z inicjatywami, że będziemy
    szerzej współpracowali z Polakami i Polonią, która mieszka poza
    granicami Polski, pomagając im z jednej strony, ale z drugiej strony
    wykorzystując ich potencjał. Mówiłem o zwiększeniu aktywności w UE,
    mówiłem o aktywności w ramach NATO, w kontekście tej inicjatywy Newport
    Plus.

     

    Polska odgrywa w UE znacznie większą rolę niż 10 lat temu.
    Gdzie szczególnie Polska powinna zmienić stanowisko jeśli chodzi o
    podejście do Brukseli?

     

    Jest kilka takich elementów, w których powinniśmy być bardziej
    aktywni; trzeba zaznaczyć, że fakt, iż jesteśmy w UE i w NATO, to jest
    wielki dorobek tych 26 lat od 1989 roku. To są nasze wielkie
    osiągnięcia. Te dwa wielkie międzynarodowe porozumienia, w których się
    znaleźliśmy, one, nie tylko w sensie symbolicznym, ale w sensie
    rzeczywistym, również w sensie geopolitycznym przesunęły nas ze wschodu
    na zachód. W sensie umacniania demokracji mam poczucie, że staliśmy się
    krajem zachodnim. Nie jesteśmy jeszcze niestety krajem zachodu w sensie
    gospodarczym, poziomu życia obywateli. Dlatego młodzi Polacy wyjeżdżają z
    kraju, i to powinniśmy zmieniać sami, naprawiając wiele w naszej
    gospodarce, bo niestety tak się dzieje, że mamy wzrost gospodarczy,
    dobrą sytuację w statystykach, ale nie w portfelu przeciętnego Polaka.
    Nie wszyscy są beneficjentami tego dobra i to trzeba naprawić. Trzeba
    doprowadzić do tego, żeby poziom życia przeciętnego obywatela,
    przeciętnej rodziny w Polsce się poprawił. Ale to kwestia naszych
    działań wewnętrznych, także dobrego korzystania z funduszy europejskich.
    Jeśli chodzi o samą Europę, to jest na pewno w naszym interesie, żeby
    była zachowana spójność europejska. Żeby UE nie doznawała żadnych
    wstrząsów. To jest na pewno w interesie polskim. Jest też w naszym
    interesie, aby kryzys w strefie euro się zakończył, żeby poprawiła się
    sytuacja Grecji i tych krajów, które mają kłopoty – Portugalii, czy
    Włoch. My więc na pewno musimy działać tak, aby wspierać tę wspólnotę,
    jedność europejską, ale działając aktywnie na rzecz spójności,
    prezentować polski punkt widzenia. I ten polski punkt widzenia w sposób
    jednoznacznie stawiać. Tak powinniśmy na przykład działać w aspekcie
    polityki klimatycznej. W moim osobistym przekonaniu, kierunek, w jakim
    zmierza UE nie jest kierunkiem dobrym, bo przyjmowanie na siebie przez
    Unię, jako całość tak poważnych ograniczeń w sprawie emisji CO2,
    przyjmowanie ich w przeciwieństwie do reszty świata, głównie krajów
    dobrze rozwiniętych, jak Stany Zjednoczone, Chiny, Brazylia jest po
    prostu nierozsądne z punktu widzenia konkurencyjności gospodarki
    europejskiej czy Europy w ogóle. Ten kierunek jest też zły dla Polski,
    bo po pierwsze; nasza gospodarka wymaga dzisiaj wprowadzenia nowych
    technologii, wymaga unowocześnienia. Po drugie; my mamy ogromne, w
    porównaniu do reszty Europy zasoby węgla kamiennego i taka prosto pojęta
    dekarbonizacja kompletnie nie jest w naszym interesie. Unia powinna
    działać tak, żeby w jak największym stopniu pozwolić swoim członkom
    korzystać z ich własnego potencjału, w tym bazy surowcowo-energetycznej,
    która jest, które nie potrzebujemy czerpać z zewnątrz. Tylko my
    powinniśmy wprowadzać nowe technologie tak, aby w jak największym
    stopniu chronić środowisko naturalne. Ale to jest kwestia rozwoju nowych
    technologii przetwarzania węgla, spalania węgla itd.

     

    Jeśli chodzi o globalne ocieplenie – jak Polska powinna reagować, żeby nie doprowadzić do daleko idących jego skutków?

     

    Globalne ocieplenie, globalne ocieplenie – tylko co z tego, jeśli
    tylko Polska miałaby coś robić, skoro dużo poważniejsi emitenci niż
    kraje europejskie się tym nie przejmują.

     

    To znaczy, że polskie stanowisko w Paryżu będzie ostrzejsze niż było?

     

    Ja będę na ten temat rozmawiać z rządem, będę sprawę konsultował z
    ministrem spraw zagranicznych, z panią premier. Uważam, że sprawa jest
    bardzo ważna i będę mówił, że, zwłaszcza w sytuacji, kiedy nasi
    partnerzy spoza UE nie chcieli przyjąć na siebie tych poważnych
    ograniczeń, takich jak wzięła na siebie Europa, to trzeba twardo mówić o
    konieczności weryfikacji wewnątrz europejskich postanowień w tej
    sprawie.

     

    Polityka migracyjna. Polska nie była bardzo przychylna wobec
    pomysłu, żeby przyjmować migrantów. Ten problem na pewno będzie
    narastać…

     

    To jest poważy problem i jest to też problem dla naszych obywateli,
    bo powtarzam, że jako społeczeństwo nie jesteśmy zamożni. U nas nie ma
    takiego poziomu, jak w Niemczech czy innych krajach Europy Zachodniej.
    Ten poziom jest znacznie niższy, dlatego trzeba sobie zdawać sprawę z
    dodatkowych obciążeń wynikających z przyjęcia tysięcy obywateli wzbudza
    wątpliwości wśród Polaków, zwłaszcza, że mamy tysiące rodaków poza
    graniami Polski, chociażby takich, którzy zostali przymusowo
    przesiedleni w związku ze zmianą granic na Wschodzie, czy też zostali na
    Wschód wywiezieni. Wielu z nich chciałoby wrócić do Polski, ale do tej
    pory nie stwarzano im takich możliwości. I bardzo często słyszę na moich
    spotkaniach oburzenie, że stać nas na przyjmowanie imigrantów, a nie
    stać nas na sprowadzenie Polaków do Polski. Ale rozumiem, że tu musimy
    prowadzić politykę wspólnotową, natomiast chcę zwrócić uwagę na jedną
    rzecz; otóż czy nie powinniśmy poważnie porozmawiać w Unii, jak wygląda
    walka ze zorganizowaną przestępczością, między innymi tą, która
    umożliwia nielegalną imigrację do Europy. Warto rozmawiać na ten temat, w
    jaki sposób to zablokować. I nie w tym sensie, żeby blokować emigrację,
    postawić mur, tylko jak zablokować tę przestępczość. Oni gdzieś piorą
    swoje pieniądze, które z tego tytułu uzyskują. Na ile skutecznie jako
    Europa i poszczególne kraje działamy przeciwko temu procederowi. Poza
    tym, proszę pamiętać, że to dla Polski jest kłopot, jeśli chodzi o
    politykę azylową; my pilnujemy wschodniej granicy Unii.

     

    Jakie jest Pana stanowisko wobec tzw. Brexit. Czy można otworzyć
    traktaty żeby Cameron mógł argumentować za Unię kiedy przeprowadzi
    referendum?

     

    Uważam się za eurorealistę, jestem zwolennikiem unii państw
    narodowych, dlatego, kiedy mówiłem, że Europa powinna lepiej korzystać
    ze swego wewnętrznego potencjału w przypadku energetyki, tak samo
    uważam, że kraje w ramach UE powinny mieć gwarantowane sfery swojej
    suwerenności i między innymi te elementy rozwoju gospodarczego, m. in.
    polityki surowcowej, one powinny także być elementem suwerenności
    poszczególnych krajów. Nie powinny być narzucane rozwiązania, tragiczne z
    punktu widzenia przyszłości gospodarczej, jako próba narzucania
    ograniczeń np. przy wydobywaniu gazu łupkowego, czy właśnie polityka
    dekarbonizacji, która prowadzi do rezygnacji z węgla. Ja się z taką
    polityką nie zgadzam i powiem tak: to jest polityka całkowicie sprzeczna
    ze strategicznymi interesami naszego kraju. Jaki kraj chce zrezygnować z
    zasobów, które posiada, i które są gwarantem jego suwerenności
    gospodarczej, niezależności energetycznej Powinniśmy tę niezależność i
    krajów i Europy, powinniśmy w ramach Europy współdziałać w sensie
    energetycznym, ale też powinniśmy stwarzać sobie jak największą
    niezależność, byśmy nie byli zależni od dostawców zewnętrznych, byśmy w
    jak największym stopniu byli w stanie obsłużyć się sami.

     

    Czy jest jakieś pole manewru jeśli chodzi o sytuacje migrantów w Wielkiej Brytanii?

     

    Proszę pamiętać, że polscy emigranci przynoszą więcej dochodu niż
    kosztują. O tym władze Wielkiej Brytanii także powinny pamiętać.
    Niestety, mówię to z przykrością, wyjeżdżają ludzie świetnie
    wykształceni, którzy uzyskali swoje wykształcenie w Polsce, a tam
    pracują de facto na dobro brytyjskiej gospodarki i brytyjskiego
    społeczeństwa. Ja bym chciał, żeby oni wrócili do Polski. Tylko oni są
    kreatywni, a dziś nie mają po temu warunków. Dziś Polskę trzeba
    naprawić, dziś Polsce potrzebna jest, jak to mówimy, dobra zmiana, idącą
    w kierunku naprawy Rzeczpospolitej, podniesienia warunków życia,
    tworzenia lepszych warunków dla przedsiębiorczości, po to żeby poprawiać
    sytuację ekonomiczną, a tym samym sytuację obywateli. Ja liczę na to,
    że moi rodacy, którzy wyjechali do Wielkiej Brytanii, czy do innych
    krajów, kiedy zobaczą, że Polska stwarza dla nich szansę, to zatęsknią
    za swoimi rodzinami, które tu zostawili, za przyjaciółmi.

     

    Stosunki polsko-niemieckie….. czasy się zmieniły, czy Pana
    podejście do Niemców będzie inne niż podczas poprzedniego rządu PiS? Co
    trzeba zmienić?

     

     Ja jestem człowiekiem otwartym, jestem zwolennikiem tego, byśmy
    mieli jak najlepsze relacje z sąsiadami, że na te pozytywne relacje
    trzeba stale pracować. Tylko ja bym w tych relacjach zawsze chciał
    jednego – partnerskiego traktowania. Czyli, żeby nasi sąsiedzi
    uwzględniali w swoich działaniach względem nas i organizacji, w których
    jesteśmy fakt naszego istnienia, nasze interesy, nasz punkt widzenia,
    jako państwa, jako społeczeństwa. Jeśli chodzi o Niemcy, chciałbym, aby
    nasza współpraca układała się jak najlepiej, żeby wymiana handlowa
    jeszcze się polepszała. Zrobię wszystko, żeby nasze stosunki były jak
    najlepsze, z korzyścią i dla Polski i dla Niemiec.

     

    Gdzie powinny nastąpić jakieś zmiany?
     

    Chociażby kwestia zwiększonej obecności NATO w Polsce. Były takie
    głosy, choć ja nie rozmawiałem jeszcze osobiście z panem prezydentem,
    ani z panią kanclerz, znam tylko informacje z mediów, że było bardzo
    sceptyczne stanowisko, ale to są informacje, które docierały do mnie w
    sferze medialnej i będę chciał na ten temat rozmawiać. Mówiłem już, że
    dziś w polskim interesie jest, aby nasze bezpieczeństwo, w sensie takim
    materialnym, było wzmocnione. To jest jeden z tematów, o których
    chciałbym porozmawiać.

     

    Czy będzie powrót do wrażliwości wojennej? Dzisiaj już problemy, jakie stwarzała Erika Steinbach przed laty raczej nie istnieją.

     

    Wrażliwości wojenne są zawsze, jeśli spojrzy pan na rozmiar krzywd,
    jakie stały się w czasie drugiej wojny światowej, choćby liczbę cywilów,
    nie mówię o żołnierzach, którzy zostali zamordowani, to ja bym
    powiedział, że te relacje, choć one się nie opierają na poczuciu
    krzywdy, właśnie nie, to jest przykład, w jaki sposób, w oparciu o
    prawdę, można budować relacje między narodami, poprzez przebaczenie.
    Oczywiście trzeba zwracać uwagę na to, kiedy niektórzy przeinaczają
    prawdę historyczną trzeba to piętnować. Ja generalnie uważam, że
    stosunki pomiędzy Polakami i Niemcami są bardzo dobre. Oczywiście,
    chciałbym, żeby były coraz lepsze, ale uważam, że one są bardzo dobre.
    Zawsze można coś poprawić, prawda? Tym bardziej, że ja znam Niemców z
    osobistych kontaktów, miałem wymiany, miałem w domu nauczycieli z
    Niemiec, bo moja żona, która jest germanistką i pracowała przez całe
    lata jako nauczycielka, realizowała wymiany w Heidelbergu i Dortmundzie,
    więc niemieccy nauczyciele gościli u nas w domu wielokrotnie. Mamy
    przyjaciół w Niemczech i nie ma u nas takich kwestii, o których nie
    rozmawiamy. Można się przyjaźnić i te problemy z zakresu drugiej wojny
    światowej nie są jakąś kością niezgody między naszymi społeczeństwami.

     

    A jak wyglądają stosunki z Donaldem Tuskiem?
     

    Pan Donald Tusk pochodzi z obozu politycznego, z którym ja do
    niedawna byłem w relacji, czy to w Sejmie, czy PE, rządzący – opozycja.
    Dwa rożne obozy polityczne. Ale dziś jest taka sytuacja, że pan Tusk
    jest przewodniczącym Rady UE, a ja jestem prezydentem RP, który jest
    bezpartyjny.

     

    A czy Pan, podczas swojej kadencji w Sejmie nawiązał osobiste relacje z panem Tuskiem?

     

    Nie, myśmy z panem premierem Tuskiem nawet nie mieli specjalnie
    okazji, by porozmawiać, więc to jest taka relacja. Natomiast zawsze się
    osobiście cieszę, kiedy Polak zajmuje eksponowane stanowisko gdzieś w
    przestrzeni międzynarodowej. To zawsze w jakimś stopniu buduje prestiż
    kraju. Ja bym tylko chciał, żeby Polacy, którzy gdzieś w tej
    międzynarodowej przestrzeni politycznej działają pamiętali skąd
    pochodzą.

     

    A czy ten właśnie Polak powinien zostać na swoim stanowisku na drugą kadencje?

     

    Cieszę się zawsze, kiedy Polak zasiada w jakiś instytucjach
    europejskich i chciałbym, żeby ich było jak najwięcej, zawsze będę to
    popierał.

     

    Wybory parlamentarne w październiku…
     

    Wyborcy podejmą decyzję, bo dzisiaj w zasadzie ruszyła już kampania
    wyborcza, i wyborcy dokonają wyboru. Ja chciałbym realizować mój
    program, moje zobowiązania, bo mi na tym zależy. W Polsce prezydent nie
    jest od kreowania sytuacji prawnej czy gospodarczej, jest bytem
    samodzielnym całkowicie. To znaczy może przedstawić projekt ustawy, ale
    ten musi być potem przyjęty przez Sejm i Senat. Wiele jego działań jest
    koniecznych do realizowania z rządem, więc w oczywisty sposób zależy mi
    na tym, żeby te swoje postulaty zrealizować, żeby rząd i parlament
    odnosił się przychylnie do moich inicjatyw. Cały czas apeluję i wierzę,
    że one będą mogły być zrealizowane.

     

    Przez prawie 10 lat Platforma straszyła PiS-em, że jest to groźna,
    nieodpowiedzialna partia. Pan wygrał wybory – czy myśli Pan , że
    stosunek elektoratu wobec partii, w której Pan działał przed swoją
    elekcją istotnie się zmienił?

     

    Siedzimy sobie w samolocie rządowym, gawędzimy, czy ja wyglądam na groźnego?
     

    Jaką rolę będzie odgrywać Jarosław Kaczyński?

     

    Kaczyński jest liderem wielkiego ugrupowania politycznego, jest
    człowiekiem, który ma ogromne doświadczenie polityczne, cieszy się w
    swojej partii niekwestionowanym autorytetem. Ja osobiście nie mam
    wątpliwości, że po pierwsze jest to człowiek krystalicznie uczciwy, po
    drugie jest to człowiek, który ma absolutnie przemyślaną koncepcję jeśli
    chodzi o kierunek, w jakim Polska powinna się rozwijać. Ale jak widać,
    jeśli chodzi o bezpośrednie prowadzenie przyszłości polskich spraw,
    myślę tu o rządzie, bo przecież PiS o zwycięstwo wyborcze walczy, to
    powierzył tę rolę pani prezes Beacie Szydło, też pewnie wychodząc z
    założenia, że tak ciężką pracę, jaką musi wykonywać premier, trzeba dać
    dzisiaj w ręce osoby młodszej.

     

    Kto jest Pana największym bohaterem?
     

    Wielkimi bohaterami byli dla mnie Powstańcy Warszawscy, polska
    konspiracja, młodzi ludzie, którzy dziś są bohaterami swoistej legendy.
    „Zośka”, czyli Tadeusz Zawadzki czy jego serdeczny przyjaciel „Rudy”
    zginęli za Polskę, a byli wspaniałymi, wykształconymi ludźmi, ale też
    niezwykle zaangażowanymi patriotami. To są dla mnie bohaterowie. Ale
    bohaterem w pewnym sensie jest też dla mnie Jan Paweł II, nasz ojciec
    święty, który zmieniał oblicze świata. Nie jestem wcale przekonany, czy
    byśmy się wyrwali z czerwonych objęć, gdyby nie nasz ojciec święty,
    który tak nam pomagał, z piedestału Stolicy Piotrowej swoimi
    międzynarodowymi wpływami. Ale też swoistym bohaterem był dla mnie
    prezydent Kaczyński. Był prezydentem wielkim, miał wizję rozwoju
    państwa, miał wizję polityki zagranicznej, był człowiekiem niezłomnym: w
    końcu zginął realizując swoją misję prezydencką.

     

    Najlepsza książka, którą Pan ostatnio czytał?

     

    Ostatnio w okresie wakacyjnym czytałem takie książki, powiedziałbym
    bardzo proste. Aczkolwiek wziąłem teraz w lipcu „Ziele na kraterze”
    Melchiora Wańkowicza. Kiedyś czytałem pobieżnie jako uczeń, a teraz jako
    dorosły, dojrzały człowiek, spojrzałem na tę książkę zupełnie inaczej.

     

    Co Pana budzi w nocy? Co Pana straszy, czego się Pan boi?

     

    Nic mnie nie budzi w nocy, mam strasznie twardy sen. Chodzę późno spać, generalnie nie śpię dużo, ale jak już zasnę, to…

     

    Putin Pana nie budzi?
     
    Mam tak twardy sen, ze mógłby po mnie chodzić, a pewnie bym się nie obudził…
     

    Nastąpiły już ogromne zmiany obyczajowe w krajach zachodnich.
    Stany Zjednoczone zalegalizowały małżeństwa homoseksualne, mówi się o
    legalizacji narkotyków, toczy się debata nad eutanazją. Polska stoi na
    boku tych zmian. Jak Pan myśli, czy one w końcu dotrą do Polski? Czy
    Polska może się nie włączać w ten nurt przemian?

     

    Nie martwię się, że Polska stoi na boku. Akurat w tej sprawie się nie
    martwię. Jestem zwolennikiem budowania silnego państwa, silnego
    społeczeństwa. Jeśli w związku z tym, coś wymaga w państwie wsparcia,
    wzmocnienia, to na pewno rodziny. Ja jestem politykiem konserwatywnym i
    to chyba nikogo nie zaskoczy, jeżeli tak powiem. Mam swoje przekonania.
    Ja oczywiście szanuję ludzi o innych poglądach, chętnie usiądę,
    porozmawiam, nie jest to dla mnie problemem, natomiast swoje poglądy
    mam. A dzisiaj muszę na wszystko patrzeć jako prezydent RP, propaństwowo
    i prospołecznie.

     

    Rozmawiał Jan Cieński.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    80. Kancelaria Prezydenta odmawia

    Kancelaria Prezydenta odmawia (niektórym) dziennikarzom. Które redakcje nie polecą z Dudą?

    Do samolotu prezydenckiego na wizytę Andrzeja Dudy w Berlinie nie
    zostaną zabrani dziennikarze m.in. "Gazety Wyborczej", "Gazety
    Polskiej", "Newsweeka" i TOK FM, co wzbudziło różne komentarze w
    środowisku dziennikarskim - podają wirtualnemedia.pl.

    O tym, że nie otrzyma akredytacji na piątkową wizytę Andrzeja Dudy w Berlinie, w poniedziałek wieczorem poinformował Jacek Pawlicki, szef działu Świat w "Newsweeku", publikując komentarz zatytułowany "Prezydent stracił okazję, by mnie do siebie przekonać".

    Do prezydenckiego samolotu nie zostali też zabrani reporterzy "Gazety Wyborczej", "Gazety Polskiej" i TOK FM.

    Szanowni Państwo, lista dziennikarzy została ograniczona ze względu na liczbę miejsc. Szanujemy czytelników i państwa pracę - tłumaczy tę sytuację Katarzyna Adamiak-Sroczyńska, dyrektor biura prasowego Kancelarii Prezydenta RP. Jak piszą wirtualnemedia.pl nie odpowiedziała natomiast na pytania, ile przyznano akredytacji i przedstawicielom których redakcji.


    Jak Duda jechał do Berlina, czyli którzy dziennikarze (i dlaczego) z nim nie pojadą

    Aneta Bańkowska

    25.08.2015
    Andrzej Duda leci do Berlina w piątek - i to jedyne, co wiadomo o jego
    drugiej zagranicznej podróży. Temat wizyty zdominowały bowiem
    zawirowania wokół tego, kto z dziennikarzy pojedzie (a raczej: nie
    pojedzie) razem z prezydentem. Powód? Na liście zabrakło m.in.
    "Newsweeka" i "Polityki".Wizyta Dudy w Niemczech
    to jedna z najważniejszych - jeśli nie najważniejsza - wizyta
    zagraniczna na początku kadencji nowego prezydenta. W delegacji lecącej
    do Niemiec znajdą się także dziennikarze - przedstawiciele mediów zawsze
    towarzyszą najważniejszym osobom w państwie podczas tego typu podróży.
    Ale chyba nigdy wcześniej nie mówiło się o tym tyle co teraz.

    Wszystko zaczęło się od felietonu szefa działu zagranicznego "Newsweeka" Jacka Pawlickiego. W głośnym tekście "Prezydent stracił okazję, by mnie do siebie przekonać"
    dziennikarz opisuje, że nie dostał akredytacji na piątkowy wyjazd do
    Berlina. Kancelaria Prezydenta odmowę uzasadniła zainteresowaniem, jakim
    cieszy się wizyta - z tego powodu biuro miało "odmówić też innym
    redakcjom, także dużym".

    Kto nie pojedzie do Berlina?


    Wytłumaczenie, które usłyszał dziennikarz "Newsweeka",
    powtórzyła na Twitterze rzeczniczka prasowa prezydenta Katarzyna
    Adamiak-Sroczyńska. "Lista dziennikarzy została ograniczona ze względu
    na liczbę miejsc. Szanujemy czytelników i państwa pracę" - napisała.Przedstawiciele mediów komentują

    Po publikacji felietonu Pawlickiego zawrzało. "Wyborcza,
    Newsweek i Polityka bez akredytacji do Berlina. Czyli jednak logika
    wojny plemiennej" - ocenia na Twitterze dziennikarz i publicysta Marcin
    Makowski. "naTemat" zwraca uwagę,
    że choć w Tallinnie zabrakło dziennikarzy "Polityki", wizytę
    relacjonował "Gość Niedzielny", portal braci Karnowskich - wPolityce.pl -
    oraz Telewizja Republika. "To media, które wspierały Dudę w kampanii
    wyborczej" - przypomina portal.

    Niektórzy dziennikarze
    zwracają jednak uwagę, że wybiórcze przyjmowanie akredytacji dotyczyło
    wszystkich prezydentów. "Gdy byłem szefem "Wprost", Kwaśniewski i Tusk
    zawsze odmawiali nam akredytacji na zagraniczne wizyty. I nikt nie
    chlipał publicznie" - pisze Stanisław Janecki, były redaktor naczelny
    tygodnika (obecnie współpracownik portalu internetowego WPolityce.pl i
    gazety "W Sieci").
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,18624768,jak-prezydent-d...

    Komentarz


    "W PiS Duda jest najbardziej proniemieckim politykiem". Po co te zaklęcia o nowym prezydencie?

    Sztabowcy Andrzeja Dudy już trzeci miesiąc nie ustają w zapewnieniach, że nowy prezydent jest przyjacielem Niemiec.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    81. Brawo,tak trzymać

    dosyć udawania,że jak plują nam w twarz,to my powinniśmy mówić,że deszcz pada...
    pełne uznanie... Nasz Dziennik,Gość Niedzielny..i kilka innych tytułów naszych również nie dostawało akredytacji
    powodzenia POLSKO

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    82. Stanisław Michalkiewicz

    Ani Rasa, ani Masa, tylko Kasa

    Cóż za wyjątkowy zbieg okoliczności, który świętej pamięci ksiądz
    Bronisław Bozowski, ongiś kaznodzieja z kościoła Panien Wizytek przy
    Krakowskim Przedmieściu w Warszawie, niewątpliwie nazwałby „znakiem”! I
    miałby rację, bo takie zbiegi okoliczności zdarzają się zbyt rzadko, by
    nazywać je „przypadkami” – a ksiądz Bozowski utrzymywał, że przypadków w
    ogóle nie ma, bo są tylko znaki. Nawiasem mówiąc, kiedyś w kościele
    Panien Wizytek kazania wygłaszał albo ksiądz Bozowski, albo ksiądz Jan
    Twardowski, podczas gdy dzisiaj – ksiądz Sowa, niesłusznie podejrzewany o
    związki z restauracją „Sowa i Przyjaciele”, albo ksiądz Luter, którego
    już o nic podejrzewać nie trzeba. Ale do rzeczy.

    Otóż tego samego dnia, w którym pan prezydent Duda, wychodząc
    naprzeciw pragnieniom społeczeństwa, wyrażonym ustami pani Beaty Szydło,
    wystąpił z inicjatywą drugiego referendum, które miałoby odbyć się
    jednocześnie z wyborami parlamentarnymi 25 października, w Grecji do
    dymisji podał się premier Aleksy Cipras, bo utracił większość
    parlamentarną po tym, jak zbuntowała się mu część partii Syriza. Trudno
    jej się dziwić, bo premier Aleksy Cipras zrobił wszystko, czego przed
    wyborami obiecywał nie zrobić. Ale tak to już jest z mocnymi w gębie
    zasrańcami, których życie nie zdążyło jeszcze doświadczyć. Toteż kiedy
    został przez Naszą Złotą Panią i francuskiego filuta Hollande’a wzięty
    na konwejer, po 17 godzinach był już spreparowany według najlepszych
    gestapowskich, czy jak kto woli – NKWD-owskich recept i nie tylko
    zgodził się na wszystko, na co obiecywał się nie zgodzić, ale w dodatku
    zaczął – jak to nazywał Aleksander Sołżenicyn – „świergolić”, niczym
    przodownicy pracy na budowie Kanału Białomorskiego. Ciekawe, czy Nasza
    Złota Pani wystąpiła podczas tego przesłuchania w roli „złego” ubeka, a
    francuski filut – w roli „dobrego”, czy odwrotnie?

    Mniejsza zresztą o to, bo najważniejszy w tym wszystkim jest fakt, że
    w sprawie warunków stawianych Grecji przez wierzycieli, odbyło się tam
    referendum, w którym tamtejszy naród większością ponad 60 procent głosów
    żądania wierzycieli odrzucił. Ale demokracja w konfrontacji z
    plutokracją zawsze przegrywała, zwłaszcza odkąd Umiłowani Przywódcy
    wszystkich krajów siedzą u plutokratów w kieszeniach i stamtąd groźnie
    kiwają palcem w bucie – oczywiście jeśli nie mają tego surowo zakazane.
    Skoro nawet Umiłowani Przywódcy muszą słuchać plutokratów, to cóż
    dopiero „naród” – zwłaszcza jakiś mniej wartościowy naród tubylczy,
    który wprawdzie w konstytucjach komplementowany jest jako „suweren”, ale
    kiedy przychodzi co do czego, to nikt go o zdanie nie pyta. Na przykład
    przed ratyfikacją traktatu lizbońskiego, który amputował Polsce ogromny
    kawał suwerenności, a resztę wypłukuje, „suweren” nie został w ogóle
    zapytany, czy taki ruch mu się podoba, czy nie. Najwyraźniej Umiłowani
    Przywódcy musieli się obawiać, że gdyby „suweren” odpowiedział odmownie,
    to Nasza Złota Pani przełożyłaby ich przez kolano i sypnęła klapsami.
    Po greckim precedensie już chyba nie ma się co obawiać takich następstw,
    bo okazało się, że zdanie „suwerena” nie ma najmniejszego znaczenia.
    Podczas drugiej wojny światowej mawiano, że stronami wojującymi są:
    „Rasa”, „Masa” i „Kasa”. „Rasa”, jak wiadomo, wojnę przegrała, „Masa”
    upadła pod ciężarem własnych błędów, a na placu boju pozostała „Kasa”.
    Cóż zatem dziwnego, że przed „Kasą” zgina się każde kolano, zwłaszcza
    zginają się, a nawet rozchylają białe kolana Demokracji?

    W takiej sytuacji cóż to komu szkodzi rozpisać referendum w dowolnej
    sprawie? To nic nikomu nie szkodzi, chyba żeby szkodziło w kampanii
    parlamentarnej – a takie właśnie straszliwe podejrzenie zrodziło się w
    stęchłym łonie (fuj!) Platformy Obywatelskiej. Premierzyca najwyraźniej
    obawia się, że cokolwiek uczyni, będzie niedobre; nawoływać do bojkotu
    nie może, bo referendum ma być tego samego dnia co wybory parlamentarne.
    Wzywać do odpowiedzi negatywnych też nie bardzo może – bo zrodziłoby to
    podejrzenia, że pogłoski o zamiarze sprzedania Lasów Państwowych, żeby
    uzyskanymi w ten sposób pieniędzmi zatkać paszcze żydowskim organizacjom
    przemysłu holokaustu, wcale nie były takie bezpodstawne. Nawet
    potępianie samej idei referendum, czyli wypytywania obywateli, jak
    przychylić im nieba, też jest ryzykowne w sytuacji, gdy trzeba się
    wyborcom podlizywać na wszelkie możliwe sposoby. Z kolei entuzjastyczny
    stosunek do referendum oznaczałby, że przynajmniej dwa posunięcia PO
    były błędne. I tak źle, i tak niedobrze, a warto dodać również i to, że
    pan prezes Kaczyński, jako wirtuoz intrygi, załatwił przy okazji pana
    Kukiza. Pan prezydent, wyznaczając „PiS-owskie” referendum w innym
    terminie niż referendum wymuszone na spanikowanym Bronisławie
    Komorowskim, wyraźnie wskazał, które można olać, a którego olewać nie
    wypada. W tej sytuacji PO zagotowała się ze złości, a nic tak nie obnaża
    człowieka jak emocje. Pan marszałek Borusewicz po raz kolejny pokazał,
    że za mądry to on jednak nie jest, a w każdym razie – że nie jest
    spostrzegawczy. Powiedział mianowicie, że decyzja pana prezydenta Dudy
    nie była samodzielna, w odróżnieniu od decyzji pana prezydenta
    Komorowskiego, która była „indywidualną decyzją prezydenta”. Jeśli w
    innych sprawach pan marszałek Borusewicz jest podobnie zorientowany, to
    nie ma pewności, czy nawet Boskie auxilia nam pomogą, bo wiadomo nie od
    dziś, że kiedy Pan Bóg pragnie kogoś zgubić, to najpierw odbiera mu
    rozum.

    W sukurs ruszyły też głębokie odwody – nie tylko w osobie pana
    profesora Zolla, ale sięgnięto nawet do Parku Jurajskiego, skąd dał głos
    pan Adam Daniel Rotfeld. I jeden, i drugi zwrócił uwagę, że pytania
    referendalne dotyczą kwestii, którymi rutynowo zajmują się parlamenty.
    Pan Rotfeld zapowiedział tedy, że ani na pierwsze, ani na drugie
    referendum się nie stawi. Gdyby – powiedział – pytanie dotyczyło stałych
    baz NATO na terenie Polski – aaa, to co innego! Wtedy – jak się
    domyślam – nie tylko by się stawił, ale w dodatku głosował bez skreśleń,
    jak to było w modzie za pierwszej komuny. Zarówno pan profesor Zoll,
    jak i pan Adam Daniel Rotfled mają oczywiście rację, jak zresztą we
    wszystkim, co mówili i mówią – ale problem w tym, że Polacy w sprawach
    zasadniczych nie mają przecież już nic do gadania. Na przykład czy stałe
    bazy NATO zostaną na terenie naszego nieszczęśliwego kraju
    zainstalowane, czy nie. O tym decydują Stany Zjednoczone do spółki z
    Niemcami, Wielką Brytanią i ewentualnie Francją, jako państwami
    poważnymi, no i oczywiście po konsultacjach z Rosją.

    W tej sytuacji organizowanie w tej sprawie referendum akurat w Polsce
    nie tylko mijałoby się z celem, ale nawet mogłoby wzbudzić dociekania,
    od kiedy mamy te objawy. Nawiasem mówiąc, ciekawe, dlaczego pan Rotfeld
    marzy akurat o stałych bazach NATO na terenie Polski, a nie namówił pana
    ministra Sikorskiego, żeby zamiast obciągać prezydentowi Obamie laskę
    za darmo, poprosił go, by w zamian nie tylko obiecał położenie kresu
    amerykańskim naciskom w sprawie żydowskich roszczeń, ale w dodatku
    potraktował nasz kraj tak samo jak inne państwo frontowe, czyli Izrael –
    co mogłoby przełożyć się na finansową kroplówkę w postaci 4 mld dolarów
    rocznie oraz udogodnienia wojskowe takie same, z jakich korzysta
    Izrael. Rzecz w tym, że te „bazy NATO” byłyby obsadzone przez żołnierzy,
    którzy jednej rzeczy na pewno by nie zrobili – mianowicie nie
    słuchaliby rozkazów rządu polskiego. Rozkazów rządu polskiego mogłaby
    słuchać nasza niezwyciężona armia, ale – jak retorycznie wzdychał pan
    Ignacy Rzecki z „Lalki” – „co tam marzyć o tem!”. Toteż jesteśmy pytani o
    różnicę między przodkiem a tyłkiem, o budowę cudną tronu monarszego,
    jego poręcze słodkie, nogi sprawiedliwe – i tak dalej.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    83. Ci, co go przywieźli, to go wywieźli

    15 marca przedstawiciele Kancelarii Prezydenta razem z zaproszonymi gośćmi wkopali na terenie klasztoru dąb pamięci. Obok ustawiono kamień z tablicą. "Dąb pamięci posadzony z inicjatywy Bronisława Komorowskiego, prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej, oraz uczestników strajków chłopskich 1980-1981 dla wspólnego uczczenia rocznicy podpisania porozumień rzeszowsko-ustrzyckich 19-20 lutego 1981. Tuchów, 15 marca 2015 r." - głosi napis na nim.
    Problemy zaczęły się już dwa tygodnie później. Według rozmówcy "GW" kamień przykrywano, pojawiła się nawet kartka z napisem "to musi stąd zniknąć". W końcu rada parafialna zaczęła naciskać na proboszcza, żeby usunął pamiątkę.

    - Środowisko tutaj jest prokatolickie i wie, kim pan prezydent jest, czy raczej był. Do księży docierały różne głosy, a chcąc nie chcąc i do mnie. Kamień zniknął. Ci, co go przywieźli, to go wywieźli - wyjaśnił proboszcz parafii ojciec Bogusław Augustowski.

    Według ustaleń gazety kamień zniknął kilka dni przed pierwszą turą wyborów.

    Więcej w "Gazecie Wyborczej"
    http://wyborcza.pl/1,75478,18704915,sprzed-klasztoru-zniknal-kamien-z-ta...
    Kamień z pamiątkową tablicą z nazwiskiem prezydenta Komorowskiego stoi teraz na prywatnej działce lokalnego przedsiębiorcy w Tuchowie

    Odznaczenia w rocznicę podpisania Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich

    W 34. rocznicę podpisania Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich minister
    Dariusz Młotkiewicz wręczył w Tuchowie odznaczenia nadane przez
    prezydenta osobom zasłużonym dla przemian demokratycznych w Polsce i za
    osiągnięcia w pracy samorządowej.

    Wcześniej minister Dariusz Młotkiewicz i doradca prezydenta Henryk
    Wujec zasadzili Dąb Pamięci oraz złożyli kwiaty pod tablicą
    upamiętniającą katastrofę smoleńską.
     
    Odznaczeni zostali:
     
    ZŁOTYM KRZYŻEM ZASŁUGI
     
    Mieczysław KRAS
     
    SREBRNYM KRZYŻEM ZASŁUGI
     
    Krzysztof FULARA
    Jan KUBALA
    Marian MARCINEK



    Uroczystości w 34. rocznicę podpisania Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich


    Uroczystości w 34. rocznicę podpisania Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich

    List na obchodach 34. rocznicy Porozumień Rzeszowsko-Ustrzyckich

    List Prezydenta RP skierowany do organizatorów i uczestników
    obchodów 34. rocznicy porozumień rzeszowsko-ustrzyckich w klasztorze
    Redemptorystów w Tuchowie, odczytany przez ministra Dariusza
    Młotkiewicza.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    84. DRUGI I DECYDUJĄCY KROK

    Wygraliśmy! Będą samodzielne rządy Prawa i Sprawiedliwości.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    85. Potężna klęska całej lewicy!



    Szef SSS* prof. Aleksander Smolar prezes Fundacji Batorego szykuje grunt pod wybory. RAZEM.



    Niemiecki korespondent w Polsce o wyborach: Przekonamy się, czy Polacy są tak głupi, by...


    Ulrich Adrian, korespondent niemieckiej ARD w Polsce na Twitterze
    w niewybrednych słowach skomentował wybory parlamentarne w naszym kraju.

    “Wkrótce przekonamy się, czy Polacy są naprawdę tak głupi i wybierają prawicę. Będą tego gorzko żałować" – napisał dziennikarz.

    Potężna klęska całej lewicy! Sejm bez Millera, Nowackiej i Palikota. Nie ma już dla nich szans
    Po raz pierwszy w powojennej historii w polskim Sejmie nie będzie partii
    lewicowej! ANI JEDNEJ. Zarówno Zjednoczona Lewica jak i partia Razem
    nie przekroczyły progu wyborczego.Dla polskiej lewicy to czarna niedziela i najpewniej czarne kolejne 4 lata. Wyniki sondażu exit poll nie pozostawiają złudzeń - Zjednoczona Lewica zdobyła 6,6 procent głosów, a partia Razem 3,9 procent głosów. Zjednoczona Lewica, jako koalicja, potrzebowała 8 proc. głosów do wejścia do parlamentu, a Razem 5 proc.

    Nowacka: Liczyliśmy na więcej


    - Nie oszukujmy się, liczyliśmy na więcej, ale dziś już wiemy,
    że to, co robiliśmy, miało głęboki sens, bo nauczyło nas być razem
    - mówi liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka.

    Co ciekawe, przed debatami telewizyjnymi Zjednoczona Lewica mogła być w miarę spokojna o wynik wyborów.
    Miejscami poparcie sięgało nawet 11 proc. Sytuacja zmieniła się po
    wystąpieniu Adriana Zandberga. Po nim Razem odebrało wyborców ZL,
    zwiększając swoje wyniki w badaniach z 1 proc do nawet 4,8 proc.

    Miller poza Sejmem


    Na sejmowych korytarzach nie zobaczymy m.in. Leszka Millera,
    Barbary Nowackiej, Janusza Palikota, Jerzego Wenderlicha czy Tadeusza
    Iwińskiego.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,147565,19085789,kleska-lewicy-s...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    86. naczelny "GW" komentuje


    Wyniki wyborów. Adam Michnik: Zwycięstwo PiS będzie miało katastrofalne skutki z powodu ksenofobii.
    Zmiana, która na pewno będzie na gorsze, to wyraźny eurosceptycyzm,
    dosyć wyraźna germanofobia tego towarzystwa i dosyć wyraźna stawka na
    emocje ksenofobiczne, co widzieliśmy w kontekście uchodźców - komentuje
    naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik wyniki prognozy wyborczej
    IPSOS.

    Zdaniem Adama Michnika zwycięstwo PiS-u w wyborach parlamentarnych (wg sondażu exit poll ta partia zdobyła 39,12 proc. głosów wyborców)
    będzie miało "katastrofalne konsekwencje" z powodu wyraźnie
    ksenofobicznego nastawienia tego ugrupowania. - Rozumiem, że skoro jest
    tak silny potencjał ksenofobii, to każda władza musi się z tym liczyć. Z
    ksenofobią jest jak z seksem. To się robi, ale o tym się nie opowiada. A
    jeżeli lider formacji, która wygrywa wybory mówi, że uchodźcy są
    nosicielami pasożytów, nie wiadomo czego, to to jest horror - mówi Adam
    Michnik. To absolutna kompromitacja państwa, społeczeństwa i narodu -
    dodaje.


    "Orban też był rusofobem. A teraz jest największym przyjacielem Putina"




    - Drugą sprawą jest to, że dotychczas ta formacja, a zwłaszcza
    jej lider, znani są z dość agresywnej, bezrefleksyjnej rusofobii - mówi
    Adam Michnik. - Ale tak samo było z Orbanem. Był najbardziej znanym
    rusofobem na Węgrzech. A dzisiaj jest największym przyjacielem Władimira
    Putia w Unii Europejskiej - dodaje.



    Jego zdaniem w tym kontekście otwarte pozostaje pytanie: "czy na
    przykład Jarosław Kaczyński nie wpadnie na pomysł, żeby w zamian za
    zwrot wraku, co ogłosi jako swój historyczny sukces, nie opowiedzieć się
    za likwidacją sankcji. - I czy nagle nie dopuści do głosu tej części
    swojego elektoratu, która jest nacechowana ukrainofobią - komentuje
    naczelny "Gazety Wyborczej".



    Zapytany przez jednego z gości, o wygraną PiS-u Adam Michnik
    odparł: "Nasze społeczeństwo tak, jak głosowało, strzeliło sobie w
    stopę. Ale na demokrację nie można się obrażać, demokrację trzeba
    szanować i z tego punktu widzenia nie wolno mówić, że wybory zostały
    sfałszowane, że to jest dzieło służb". - Nie, Polacy tak zagłosowali i
    naszą rzeczą jest patrzeć tej władzy na palce, ale w sumie życzyć jej
    sukcesu. Nie w tej rewolucji ustrojowo-instytucjonalnej, tylko żeby nam
    nie zmarnowali Polski. Bo ja się boję, że ich rządy mogą być po prostu
    dla Polski szkodliwe - powiedział.


    Kukiz to może być folklor. Ale jest też drugi scenariusz




    - Natomiast warto powiedzieć dwa zdania o Kukizie - ciągnie Adam
    Michnik. - Albo mamy do czynienia z błazenadą, którą w Polsce już parę
    razy oglądaliśmy (Tymiński, Partia Przyjaciół Piwa, Lepper), i to wtedy
    będzie efemeryda. To zginie. W każdym kraju w Europie jest tego typu
    folklor. Albo jest też drugi scenariusz. Że mamy tu zarodek polskiego
    odpowiednika partii Jobbik. Oni się ukonstytuują jako narodowa (w
    cydzysłowiu) opozycja w stosunku do PiS-u, który będąc odpowiedzialny za
    wszystko, nie będzie mógł być tak narodowy, jak ci narodowcy od marszu.
    I to jest bardzo niepokojące - podkreśla.


    Ewa Kopacz jako frontman to był błąd




    Według Adama Michnika błędem Platformy Obywatelskiej było
    wystawienie Ewy Kopacz jako frontmana. - Wyobrażam sobie, że gdyby
    wystawili Rafała Trzaskowskiego to ta kampania mogłaby być inna. Mógłby
    pójść sygnał, że coś nowego się w tym środowisku dzieje - mówi.



    - Wydaje mi się krzywdzącą opinia, że w PO od początku chodziło
    tylko o władzę. Moim zdaniem niekonsekwentnie, z błędami, z potknięciami
    był realizowany pewien pomysł na budowanie Polski europejskiej,
    normalnej, cywilizowanej, rynkowej, demokratycznej. Ten model przegrał.
    Dostał czerwoną kartkę - podkreśla.


    To może być putinizm w polskich barwach narodowych




    - Co PiS zaoferowało społeczeństwu, że zdecydowało się ono
    obdarzyć tę partię tak wielkim zaufaniem? - ironizuje Michnik. - Moim
    zdaniem nic. Hasło "zmian" dotyczy wszystkich. Zmieniać chciał każdy.
    PiS był wyjątkowo szczery. Oni w gruncie rzeczy mówili, że nic nie
    proponują, tylko że będzie lepiej - mówi.



    - Ale jak się popatrzy na wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego,
    Macierewicza, a przede wszystkim tej propisowskiej publicystyki, widać
    gołym okiem, że ten język to marzec 68. roku. Nie miałem żadnych
    niepokojów, gdy Aleksander Kwaśniewski został wybrany na prezydenta. Nie
    miałem wątpliwości, że komunizm, jako projekt, jest w Polsce skończony.
    W samym SLD. Natomiast ten projekt tego prawicowego,
    nacjonalistycznego, klerykalnego, ksenofobicznego radykalizmu zawsze w
    Polsce był żywotny. Ta tendencja autorytarna. Potrzeba silnej władzy. I
    teraz doszła do władzy w sposób niepokojący - ostrzega szef "Gazety
    Wyborczej".



    - W moim przekonaniu wynika z tego przypomnienie, co w takich
    chwilach powiadał Adam Mickiewicz. Co robi rolnik jeżeli burza zniszczy
    mu plony? Sieje od nowa. Mamy przed sobą bardzo trudne cztery lata, nie
    mam wątpliwości, że to nie będzie władza podobna do rozmaitych
    poprzednich, tylko władza podobna do tego, co oni sami wyrabiali, gdy
    rządzili wcześniej. Będą prowokacje, podsłuchy. Politykę wyprze model
    operacji służb specjalnych. Gdy myślę o modelu państwa, jaki nas czeka,
    to boję się, że to będzie putinizm w polskich narodowych barwach -
    ostrzega Adam Michniuk.


    PSL? To taka partia obrotowa




    - Jest taka opowieść o liderze PSL, że spytany o to, kto wygra
    wybory, odpowiedział: nie wiem, ale z pewnością nasz koalicjant. PSL ma
    opinię partii obrotowej - mówi. - W takim kraju, jak Polska, oczywiście
    jest miejsce dla chłopskiej partii. natomiast jeżeli ta partia ledwo co
    przechodzi próg wyborczy, być może okaże się, że ten potencjał został
    już wytracony. Że ci wyborcy przeniosą się gdzie indziej. Wiele wskazuje
    na to, że tradycyjni wyborcy PSL-u głosowali na PiS - twierdzi.



    Jego zdaniem wiele będzie zależało od tego, jaką politykę będzie
    uprawiał Kościół katolicki - czy dalej będzie wspierał PiS.




    Kwaśniewski: To smutny dzień, co tu dużo gadać
    Były prezydent
    Aleksander Kwaśniewski w rozmowie z TVP Info skomentował wyniki wyborów.
    Podkreślił, że na oceny czas przyjdzie za kilkanaście dni, gdy będzie
    można stwierdzić, czy proponowane przez zwycięskie Prawo
    i Sprawiedliwość zmiany są dobre...
     


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    87. Duda: Podziękowania

    Duda: Podziękowania dla wyborców. Gratulacje dla PiSDuda: Podziękowania dla wyborców. Gratulacje dla PiS
    Prezydent
    Andrzej Duda skomentował na Twitterze sondażowe wyniki wyborów.
    - Podziękowania dla Wszystkich Wyborców. - napisał i pogratulował Beacie
    Szydło, Jarosławowi Kaczyńskiemu oraz PiSowi.
    "Podziękowania dla Wszystkich Wyborców. Gratulacje dla PJK, BSz i PiS,
    wyrazy szacunku dla Wszystkich Którzy Walczyli. Jedna jest Polska!:-)"
    - napisał na Twitterze prezydent Andrzej Duda.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    88. lewacka wściekłość, że ofiara wymyka się z rąk

    Niemiecka telewizja: Nie jest jasne, jak długo Szydło utrzyma się przy władzy 

    Polsce i Polakom powodzi się obecnie tak dobrze, jak nie powodziło im się od stuleci. Mimo to pojawiła się wola zmiany - powiedział warszawski korespondent ZDF Armin Coerper.


    - Decydujący był problem sprawiedliwości społecznej - zaznaczył
    niemiecki dziennikarz. - Gospodarka urosła w czasach poprzedniego rządu o
    40 proc., a zarobki tylko o połowę (tej wartości). Właśnie to było
    prawdopodobnie przyczyną utraty władzy przez rząd - wyjaśnił.


    Wśród przyczyn porażki obecnej koalicji rządowej Coerper wymienił
    problem uchodźców. Jak podkreślił, rządowi Ewy Kopacz nie udało się
    przedstawić wyborcom konsekwentnej polityki w tej sprawie. - Jednego
    dnia zapowiadano twarde stanowisko wobec Brukseli, drugiego dnia
    podkreślano europejską solidarność - zauważył komentator. - Ani
    dziennikarze, ani wyborcy nie byli w stanie dostrzec jasnej linii -
    dodał.

    Jak mówił dalej Coerper, narodowi konserwatyści
    występowali konsekwentnie przeciwko uchodźcom i zgromadzili wokół siebie
    przeciwników przyjmowania imigrantów.

    Za dobre
    posunięcie Jarosława Kaczyńskiego uznał Coerper jego pozostanie w czasie
    kampanii wyborczej w tylnym szeregu i wysunięcie na pierwszy plan Beaty
    Szydło. - Nie jest jasne, jak długo Szydło utrzyma się przy władzy -
    ocenił.

    Z punktu widzenia Berlina i Brukseli zwycięstwo PiS oznacza "zdecydowany zwrot" Polski w kierunku krajów odmawiających przyjęcia uchodźców, takich jak Węgry czy Słowacja
    - powiedział Coerper. Polska będzie teraz szukała sojuszu z
    Budapesztem, ponieważ Viktor Orbán jest dla polskich narodowych
    konserwatystów wzorem - zakończył swój komentarz warszawski korespondent
    ZDF.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75477,19087586,niemiecka-telewizja-nie-jest-jasne-jak-dlugo-szydlo-utrzyma.html#ixzz3pcrSVW00



    Włoska
    prasa pisze o polskich wyborach na pierwszych stronach portali. Mówią o
    zwycięstwie "partii ultranacjonalistycznej, populistycznej i
    eurosceptycznej"

    W Polsce wygrywa
    nacjonalistyczna prawica przeciwna Unii Europejskiej - tak włoskie media
    podsumowują wynik wyborów. Zwycięstwo PiS trafiło w niedzielny wieczór
    na czołówki wszystkich włoskich mediów, według których zmieni się teraz
    rola Polski w UE.
    - Polska mrozi Brukselę. Wygrywają
    antyunijni nacjonaliści - taki nagłówek otwiera stronę internetową
    lewicowego dziennika "La Repubblica". Według tej gazety europejskie
    rządy są zaniepokojone rezultatem...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    89. SMOLARPiS będzie rządzić

    SMOLAR

    PiS będzie rządzić całą kadencję. Nie popełni błędu. Bać się? Tak, powinniśmy

    Co dalej? Pierwszy ruch, jaki będzie chciał wykonać Jarosław Kaczyński,
    to poszerzenie swojej bazy wyborczej. Będzie chciał zabetonować
    większość, którą ma PiS. Będzie uwodził Kukiza, którego partia może
    skończyć jako przystawka. Ale członkowie partii Kukiza nie będą się
    słuchać Kaczyńskiego, mają własne cele. To skrajna prawica, która dla
    PiS może być problemem.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19087791,nie-lamentowac-i-nie-oglaszac-zaloby.html#ixzz3pfYfNLry


    Polska młodzież prawicowa: 66 proc. uczniów wybrało PiS, Kukiza i Korwina [INFOGRAFIKI]

    Platforma wygrywa wśród dyrektorów, kierowników i specjalistów,
    dotrzymuje kroku PiS wśród biznesmenów. Dane pokazują, że dominacja
    prawicy na polskiej scenie może być długotrwała: dwie trzecie głosów
    studentów i uczniów trafiło w ręce PiS, Kukiza i partii KORWiN.

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19087837,wybory-2015-polska-mlodziez-prawicowa-66-proc-glosow-uczniow.html#ixzz3pfZ3Z96O

    Wrocław - triumf PiS i wielkie obawy przyszłych posłów

    Po podaniu wyników wyborów nawet politycy partii, które
    odniosły sukces, mówili, że tak wyraźne zwycięstwo PiS rodzi ogromne
    obawy o


    Jacek Żakowski

    Demokracja żyje! Jeszcze

    To były dobre wybory. Dowiodły, że polska demokracja jest żywa, scena
    polityczna nie jest zabetonowana, nie jesteśmy skazani na
    demoralizujący polityków i psujący nasze życie duopol PO-PiS.


    Władza w rękach PiS. Od listopada Kaczyński bierze pełną odpowiedzialność za kraj

    Prezes nie będzie już mógł tłumaczyć swoich porażek tym, że musiał wchodzić w koalicje z osobami "marnej reputacji".


    Katarzyna Domagała, Deutsche Welle
    Bezwzględna większość PiS w wyborach parlamentarnych zaskoczyła Berlin. W
    pierwszych komentarzach powyborczych mowa jest o "ciosie" i "sygnale
    alarmowym" dla Niemiec i Europy.W Niemczech
    "trzeba bić na alarm" - twierdzi komentator gazety ARD Robin
    Lautenbach. Jako szef rządu przed niespełnia dziesięcioma laty Jarosław
    Kaczyński "zadbał" bowiem o "polityczne zwady w kraju", "znacznie
    zniszczył stosunki Polski z Niemcami i UE", a w kampanii wyborczej
    "świadomie grał nienawiścią wobec muzułmańskich uchodźców". "Czy teraz
    kolejny wschodnioeuropejski kraj popadnie w Orbanizm?" - pytał w
    wieczornym wydaniu wiadomości.

    Lautenbach dodaje, że "PiS
    kocha Orbana", ma tylko "mały ideologiczny problem z jego sympatią
    wobec Putina". Zdaniem komentatora napięcie i niewiadoma pozostają, ale
    "może nie będzie tak źle", bo PiS się zmienił, a z Dudą i Szydło
    nadeszła nowa generacja "bardziej otwarta na świat, mniej fanatyczna,
    której patriotyzm nie opiera się jedynie na antyniemieckości i
    antyeuropejskości".

    Pozostaje jednak "dręczące
    podejrzenie", że po krótkim czasie Kaczyński "wyrzuci miłą Szydło" i sam
    stanie na czele rządu - tak, jak to uczynił w 2006 roku.

    Solidarność z Węgrami


    Z kolei warszawski korespondent ZDF analizował w telewizyjnych
    wiadomościach przyczyny obalenia rządu Ewy Kopacz w momencie, kiedy
    "Polakom powodzi się tak dobrze". Dużą rolę odegrała przy tym kwestia
    uchodźców. Obecnemu rządowi "nie udało się sformułować w tym zakresie
    żadnego kursu" - twierdzi Armin Coerper. Inaczej zagrał PiS, który
    prezentował "wyraźne stanowisko przeciwko uchodźcom".


    Zasadniczą kwestią było też pytanie o sprawiedliwość społeczną: Polska
    odnotowała w czasie ostatnich rządów ogromny wzrost gospodarczy, a tylko
    stosunkowo niewielki wzrost wynagrodzeń. Teraz na scenę polityczną
    powróci Jarosław Kaczyński, który w Berlinie i Brukseli "nie zapisał się
    dobrze w pamięci".

    "Dla Europy i Berlina oznacza to
    jasny związek - szczególnie w kwestii uchodźców - z oponentami w
    Budapeszcie, Pradze i na Słowacji" - twierdził korespondent ZDF. Nowy
    rząd będzie szukał "solidarności z Węgrami", bo Viktor Orban jest
    "wzorem" dla narodowo-konserwatywnego PiS.

    Potrzebne fundusze i inwestycje

    W podobnym tonie wynik wyborów
    komentuje ekonomiczny dziennik "Handelsblatt". Pisząc o "ciężkich
    czasach dla Europy" w dobie kryzysu uchodźczego, euro i integracji,
    gazeta podkreśla, że "Polska będzie znowu niczym Węgry".


    Bezwzględna większość PiS w Sejmie to "nieprzyjemna niespodzianka" dla
    wszystkich, którzy stawiają na większą integrację Europy i "sprawiedliwy
    kompromis w kwestii podziału uchodźców", a wygrana PiS "wzmocni Europę
    wrogą uchodźcom i integracji" o postaci pokroju Viktora Orbana i jest
    "złym zwiastunem" dla Francji, gdzie do władzy dobija się skrajnie prawicowa Marine Le Pen. To także "czarny dzień dla Angeli Merkel" - konstatuje dziennik.


    Analizując przyczyny przegranej PO, "Handelsblatt" zaznacza, że
    niewielu Polaków zyskało na wzroście gospodarczym, jaki Polska
    odnotowała w ostatnich latach. Gazeta wyraża nadzieję, że Szydło
    wykorzysta niespodziewany sukces i "uwolni się od swego mocodawcy
    Kaczyńskiego", a zamiast "głupich narodowych żądań wysunie pragmatyczne i
    proeuropejskie", bo "sukces Polski w dalszym ciągu zależy zarówno od
    potężnych funduszy z Brukseli, jak i od ogromnych inwestycji
    zagranicznych".

    Konfrontacja zamiast kooperacji


    Również regionalny dziennik "Mittelbayerische Zeitung" pisze o
    "sygnale alarmowym", bo o ile zmiana rządów dziesięć lat temu była
    "wytłumaczalna", o tyle obecna - w momencie, gdy Polska należy do
    "odnoszących największe sukcesy krajów Europy" - jest trudna do
    wyjaśnienia.

    "To cios i sygnał alarmowy" - zauważa w
    komentarzu Ulrich Kroekel. I to nie tylko ze względu na wygraną partii
    Kaczyńskiego. Przede wszystkim protest młodych Polaków, którzy "licznie
    kierują się w prawo" jest godny uwagi. Dziennik wyjaśnia, że Orban nie
    bez przyczyny stanowi dla Kaczyńskiego "polityczny wzór do
    naśladowania": obaj politycy kierują się mottem "konfrontacja zamiast
    kooperacji".

    Gazeta uważa, że w przyczynach upadku
    obecnego rządu dużą rolę odegrały "ostra polityka reform" i "arogancja
    elit", przy czym "nastrój protestu" nie ogranicza się jedynie do Europy
    Wschodniej: rozciąga się od Frontu Narodowego we Francji, poprzez
    przeciwników UE w Wielkiej Brytanii i lewicową partię Podemos w Hiszpanii, aż po "prawicowych podżegaczy" Pegidy w Niemczech.


    Z kolei w serwisie internetowym "Frankfurter Rundschau" czytamy o
    "nadziei" związanej z nowymi twarzami PiS. Nadzieja, że to właśnie one
    wyznaczą nowy kurs, a nie ponownie "garść narodowych zrzęd", która
    swojego czasu "irytowała całą Europę i obciążała stosunki
    polsko-niemieckie".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    90. Jarosław Kurski Gazeta Wyborcza

    Jarosław Kurski

    Budapeszt w Warszawie. Spełniły się słowa Jarosława Kaczyńskiego

    Mamy "Budapeszt w Warszawie". Spełniły się słowa Jarosława Kaczyńskiego. Trwa nerwowe przeliczanie, czy wraz z mandatami Kukiza i ewentualnie Korwina PiS uzbiera koalicję zdolną zmienić konstytucję.

    Wczoraj w sztabie PiS przemówił Tanatos opłakujący brata bliźniaka. Liczy się tylko rachunek krwi i wykonanie zadania

    przemówił na Twitterze Jarosław Kurski - mentalnie „avatar” Michnika, a służbowo jego zastępca.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    91. Tomasz Lis prowokuje

    (..)Tylko zerkam na program Tomasza Lisa, głównie sprawdzam listę obecności. Ma konkurencję w postaci wybitnych seriali na innych kanałach, a sam dawno stracił choć pozory opiniotwórczości. To znaczy jest tak opiniotwórczy jak programy Wandy Odolskiej latach 50. – starsze pokolenie będzie wiedziało o co mi chodzi, młodsze sprawdzi w wikipedii.
    (..)
    Jeśli pierwszy powyborczy program mnie cokolwiek intryguje, to nie z powodu tego, co w nim powiedziano. Z dwóch innych przyczyn.

    Po pierwsze, pomysł aby w dzień po wyborach, w których ponad 50 procent Polaków odrzuciła medialną przemoc liberalno-lewicowych elit, dyskutować najpierw z Aleksandrem Kwaśniewskim, a potem z Aleksandrem Smolarem, Agatą Bielik-Robson i Sławomirem Sierakowskim jest oczywistą prowokacją. Lis pokazuje tej ponad połowie, że media publiczne nie należą do nich wcale, po to by za chwilę prezentować się jako ofiara prawicowej „czystki” i „zawłaszczania mediów” przez nową władzę.
    Pytanie to kieruję też do Aleksandra Smolara, którego uważałem zawsze za swojego ideowego przeciwnika, ale człowieka jakoś tam poważnego.

    Pytanie, dlaczego Lis robi to co robi, ma taki sens, jak pytanie dlaczego sławny psychol John Wayne Gacy zamordował w Ameryce 33 chłopców. Ale wam panowie Sierakowski i Smolar trochę się dziwię. Gdzie są granice korzystania ze sztucznego systemu przewag i przywilejów?

    Piotr Zaremba

    http://wpolityce.pl/media/269786-tomasz-lis-prowokuje-ulegnij-prawico-te...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    92. Andrzej KaczyńskiSwój

    Andrzej Kaczyński

    Swój impet PiS skieruje na "odzyskiwanie" Polski, czyli po ludzku mówiąc: totalną czystkę

    Nie tylko w administracji państwowej, instytucjach centralnych, ale także wśród dyrektorów szkół, szpitali czy domów kultury.


    Jak PiS będzie sprawować samodzielnie
    władzę? Nie wiemy. Trzeba mieć ostrożną nadzieję, że jego rząd odstąpi,
    przynajmniej na razie, od wcielania pomysłów najbardziej szkodliwych dla
    finansów państwa.
    Ale w takim razie pierwszy swój impet PiS
    prawdopodobnie skieruje na "nadbudowę" - na sferę symboliczną
    (edukację, politykę historyczną, kulturalną i medialną), na możliwe do
    przeprowadzenia bez...
    http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,149087,19098817,glos-wolnosc-ubezpie...

    Paweł Wroński

    Nie zwalniajmy PiS z odpowiedzialności za obietnice. Niechaj jedzą tę żabę

    Czy słyszycie ostatnie wypowiedzi polityków PiS? Takie trochę inne
    tony? Jakby dostrzegali rzeczywistość - nie tę wiecową, ale także tę
    ekonomiczną.


    Prof. Gliński, szef rady programowej PiS, już po wyborach w RMF FM mówił
    na przykład, że trzeba być ostrożnym w sprawie przewalutowania kredytów
    frankowych: "Nie...





    Nie dać się szantażować radykałom. Choć PiS wygrał wybory dzięki
    temu, że przesunął się do centrum, zwolennicy twardego kursu, całkowicie
    wbrew faktom, twierdzą, że było inaczej


    Teraz, gdy to PiS staje się partią władzy,
    coraz głośniej odzywają się ci, którzy nie lubią bawić się w
    subtelności. "Po całości!" - wrzeszczą.

    Jednak we wspomnianych apelach nie chodzi o to, żeby oczyszczać
    państwo tam, gdzie są do tego przesłanki - także w przypadku
    poszczególnych osób. Chodzi o to, żeby nie zagłębiać się w szczegóły,
    żeby nie liczyć się z wrażeniem, jakie na wyborcach - zwłaszcza
    tych bardziej umiarkowanych - zrobią działania nowej władzy, żeby nie
    wnikać w detale, ale zastosować coś na kształt odpowiedzialności
    zbiorowej. A kto wskazuje, że to błędna strategia - ten uznawany jest za
    niepewnego, a może nawet zdrajcę.

    Nie wiadomo jeszcze, jaką drogę obierze PiS. Jeżeli jednak posłucha radykałów, szybko może skończyć jak w
    roku 2007, gdy mimo autentycznego oczyszczenia państwa i niezłych
    wyników gospodarczych partię Kaczyńskiego pogrążyła absurdalnie chwilami
    radykalna retoryka i momentami zbyt pochopne działania. Jest jednak
    nadzieja, że tak się nie stanie.
    Dają ją dwa czynniki.
    Pierwszy to obecność w obozie władzy osób równoważących radykalne
    tendencje, takich jak Jarosław Sellin, Kazimierz Ujazdowski czy Jarosław
    Gowin, którzy wszyscy mają szansę znaleźć się w rządzie. Drugi to obie
    kampanie wyborcze, które dowodzą, że PiS swoją lekcję odrobił. Zaś
    Jarosław Kaczyński ma z pewnością ambicje wybiegające poza
    jedną kadencję.


  • Prof. Markowski: Demokracja się obroni, ale wersalu nie będzie

    Zaledwie 18,5 proc. wybrało PiS. Partia rządząca musi mieć tego świadomość - mówi prof. RADOSŁAW MARKOWSKI.

  • Rozmawiała Agnieszka Kublik

    28.10.2015

  • Do urn wyborczych poszło 50 proc. Polaków.
    Spośród wszystkich uprawnionych do głosowania zaledwie 18,5 proc.
    wybrało PiS, czyli mniej niż jeden na pięciu. Partia rządząca musi mieć
    tego świadomość - mówi prof. RADOSŁAW MARKOWSKI, politolog z
    Uniwersytetu SWPS.
    AGNIESZKA
    KUBLIK: Przed wyborami przekonywał pan, że to nie są wybory o 500 zł na
    każde dziecko, ale o to, czy w Polsce uchowa się demokracja. Uchowa?


    PROF. RADOSŁAW MARKOWSKI: Demokracja ma na tyle giętki
    kręgosłup, że potrafi długo się bronić, ale pytanie pozostaje otwarte.
    Najpewniej powstanie rząd jednopartyjny, ale może się zdarzyć, że będzie
    potrzeba dodatkowych głosów. To sporo zmienia.

    W
    politologii jest bardzo dobrze udowodniona teza w teorii racjonalnego
    wyboru, że nie warto do rządzenia dobierać koalicjantów, jeśli to nie
    jest naprawdę konieczne. To znaczy, że jeśli większość ma jedna partia,
    to rządzi sama, jeśli dwie partie, to dwie.

    Dlatego ze zdumieniem...






  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    93. Wojciech CzuchnowskiPół

    Wojciech Czuchnowski

    Pół wieku po Marcu '68 "prawdziwi Polacy" chcą wyrzucić z Polski Michnika

    Spadkobiercy tradycji faszystowskiej, startując w wyborach, kazali swoim kandydatom podpisywać "Kontrakt narodowy"."Dzień, w którym wyemigruje Pan do Izraela, będzie początkiem nowej ery" - pisze do...


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19104715,10-prawdziwych-polakow-w-sejmie.html#ixzz3pyZjBZS5


    List gówniarza do Adama Michnika

    Ciężko
    jest pisać list do osoby, która każdy przejaw krytyki uzna za język
    nienawiści, dzielenie Polaków i sianie faszystowskich poglądów. Jeszcze
    trudniej jest rozmawiać z kimś, kto swoich rywali uznaje za podludzi –
    za obywateli gorszej kategorii. Jednak za wiele pokoleń i za dużo grup
    społecznych milczało, gdy cynicy pluli im w twarz. Bierność cechowała
    mnóstwo osób, które widząc obłudę III RP stwierdzały, że z jej
    przedstawicielami nie warto nawet rozmawiać.

     

    Jednak sprawami społecznymi i
    politycznymi coraz bardziej zaczynają interesować się osoby, które
    urodziły w tej „wolnej od komuny” Polsce. Pokolenie, do którego należę
    nie ma kompleksów i nie zachłysnęło się ochłapami wolności, które
    rzucono naszym rodzicom na pocieszenie. Dla nas wolność nie oznacza
    pełnych półek w sklepach i możliwości oglądania zagranicznych seriali.
    Dla nas wolność to stan ducha i poczucie dumy z bycia Polakami. Dumy,
    której Pan – Panie Adamie nie odczuwa. Polskość po prostu Pana boli. Bo
    Pan jest przecież Europejczykiem. Pan jest obywatelem świata. A my –
    młodzi, którzy myślimy i mówimy po polsku jesteśmy niewdzięcznikami
    niedoceniającymi tego, co wy nam daliście.

     

    Tak często mówicie, że młodzież jest
    przyszłością narodu. Przekonujecie o ogromnej roli jaką mamy do
    odegrania. Tylko szkoda, że chcecie nas wykorzystywać do legitymizowania
    swoich działań. Młodzi są wam potrzebni, by pokazać nowoczesność i
    pasję w waszych programach – żeby lepiej wyglądać na zdjęciach. Ale
    jeśli młodzi chcą iść własną drogą, jeśli młodzi chcą myśleć i czuć po
    polsku – to ci sami młodzi nagle stają się gówniarzami, którym nie
    możecie oddać Polski. No i Panie Adamie… kto tu dzieli? Kto tu komu
    ubliża? Kto kim pogardza? Kto tu używa mowy nienawiści? Polska nie jest i
    nie była wasza. Polska należy do tych, którzy widząc Orła Białego mają
    łzy wzruszenia w oczach. Do tych, którzy rozmawiając z obcokrajowcem,
    rozmawiają jak równy z równym. Nie wiem, może wy lubicie klęczeć. Może
    ta uległość wobec innych rodzi w was czasami złość i na polskim gruncie
    musicie sobie poużywać? Pokazać, że wcale nie jesteście paniami na
    telefon, tylko elitą. Elitą, którą trzeba szanować, tylko dlatego, że
    miała czelność elitą się nazwać. Ale symbolem Polski dla was jest
    czekoladowy orzeł, więc o czym my mówimy? Wy potraficie zrównać
    sprzątanie po psie z patriotyzmem i dodacie do niego przymiotnik
    „nowoczesny”. Robicie farsę ze wszystkiego, co wielkie i wzniosłe. I
    jeszcze jesteście tak bezczelni, że uznaliście, że macie monopol na
    prawdę. I jedyne co was odróżnia od komunistów, to inteligencja. Bo oni
    byli łajdakami, ale inteligentnymi. A wy swój kontakt z inteligencją
    macie tylko wtedy, gdy ją zwalczacie.

     

    Młodość ma to do siebie, że nie pozwala
    zamknąć się w szufladzie. I naprawdę – możecie nas wyzywać od
    najgorszych, ale to już na nikim nie robi wrażenia. Polska za niedługo
    zapomni o myśli politycznej Adama Michnika i jego kolegów. Wasze
    kompleksy i wydumany faszyzm odejdą na śmietnik historii, bo tam jest
    miejsce maluczkich, którym zachciało się budować pomniki innym
    maluczkim. Mydlenie oczu ludziom opanowaliście do perfekcji. Walkę z
    zagrożeniami, które sami stworzyliście również prowadzicie doskonale.
    Naprawdę – doceniam wasz kunszt, bo nie każdy potrafi być takim
    manipulatorem.

     

    Panie Adamie. Dla mnie zawsze będzie Pan
    symbolem medialnego zakłamania. Jest Pan dla mnie osobą, która
    bezpośrednio odpowiada za tak silne podziały polskiego społeczeństwa.
    Nie będę naiwny i nie będę oczekiwał przeprosin, ale niech ma Pan
    świadomość, że ja i moi rówieśnicy – odrzucamy Pana jako nauczyciela i
    mentora. Nigdy nie będzie Pan autorytetem dla ludzi, dla których
    Ojczyzna to słowo najświętsze. Chciał Pan upodlić wszystko to, co ma w
    sobie pierwiastek polskości, ale najbardziej upodlił Pan honor. Bo
    człowiek honorowy, to człowiek, który umie powiedzieć dość i potrafi
    przyznać się do błędów. A Pan jest w amoku. Krew Pana zalewa, że młodzi
    zrobią wszystko, by o Michniku świat nie powiedział dobrego słowa. Bo po
    prostu – Pan na to nie zasługuje. Dzień, w którym wyemigruje Pan do
    Izraela, będzie początkiem nowej ery. Tylko niech Pan zabierze ze sobą
    swoich uczniów, bo będą mogli czuć się nieswojo, gdy zostaną opuszczeni
    przez wodza.

    Panie Adamie. Już czas. להתראות

     

    Michał Patyk – gówniarz, bo po co pisać więcej?

    http://mysl24.pl/polityka/2633-list-gowniarza-do-adama-michnika.html



    W wieczór wyborczy w redakcji 'Gazety Wyborczej' odbyła się debata z
    udziałem ekspertów. W dyskusji udział wzięli: były prezydent Aleksander
    Kwaśniewski, redaktor naczelny 'Gazety Wyborczej' Adam Michnik, prof.
    Ewa Marciniak Ewa Marciniak z Instytutu Nauk Politycznych i redaktor
    naczelny kwartalnika 'Liberté!' Leszek Jażdżewski.


    - Tu mamy zarodek polskiego wariantu partii Jobbik. Oni się ukonstytuują
    jako 'narodowa' opozycja do PiS-u, który będąc odpowiedzialnym za
    wszystko, nie będzie mógł być tak narodowy, jak ci narodowcy od marszu -
    mówi redaktor naczelny 'Gazety Wyborczej'.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    94. "Dziś na szczęście Kuroń nie


    "Dziś na szczęście Kuroń nie żyje, Macierewicz wsadziłby go do Berezy"


    "Dziś na szczęście Kuroń nie żyje, Macierewicz wsadziłby go do Berezy"

    Bożena Aksamit

    29.10.2015
    Nieufny jak Polak. Ufamy tylko rodzinie

    Wyrwijmy dzieci z rodziny - to najpewniejszy sposób, by to zmienić. Rozmowa z psychologiem społecznym Januszem Czapińskim.

    Pan nawołuje, żebyśmy zaczęli w końcu uczyć się współpracy, bo będziemy karleć.



    - Wkrótce jako społeczeństwo staniemy się bogaci i machina
    rozwoju oparta na indywidualizmie i rywalizacji będzie potrzebowała
    nowego paliwa - inaczej




    Czołowy
    publicysta "Gazety Wyborczej" wulgarnie obraża narodowców:
    "Powiedziałbym, żebyście mnie pocałowali w d***, ale za bardzo szanuję
    swoją d***, więc po prostu 'spie*****cie dziady'"


    "Obowiązkiem Polaka i przyzwoitego człowieka jest przeciwstawiać się faszystowskiej swołoczy, która zatruwa ten kraj".

    Panowie Narodowcy, powiedziałbym żebyście mnie pocałowali w d, ale za bardzo szanuję swoją d, więc po prostu ‘spie*cie dziady’

    — napisał na Twitterze Czuchnowski.

    A teraz na poważnie:obowiązkiem Polaka i przyzwoitego
    człowieka jest przeciwstawiać się faszystowskiej swołoczy, która
    zatruwa ten kraj (…) kompromituje go i hańbi jego demokratyczne
    instytucje. Mam nadzieję, że w tym nie ustanę. Tak mi dopomóż Bóg

    — tłumaczył swoje wulgarne wystąpienie dziennikarz.

    Najwyraźniej czołowy żurnalista „Gazety Wyborczej” postanowił pogorszyć swoją sytuację przed zapowiadanym procesem…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    95. Tomasz Lis po wyborach nie


    Tomasz Lis po wyborach nie przestaje zaskakiwać widzów i czytelników. Na
    Twitterze ogłosił - „PiS szykuje rewolucje w mediach publicznych.
    Super. Normalni widzowie szybko za mną zatęsknią”. Erupcję złośliwości i
    złośliwostek serwowanych
    przez redaktora naczelnego „Newsweeka” można było obserwować zwłaszcza
    przed wyborami parlamentarnymi. Dziennikarz poświęcający tematyce hejtu
    cały odcinek swojego programu, sam skupiał się na atakowaniu największej
    partii opozycyjnej. Wygląda jednak na to, że PiS, stał się obecnie
    mniej ważnym elementem twórczości Tomasza Lisa. Kontrowersje wokół
    finansowania programu Tomasza Lisa i spadek jego popularności zbiegły
    się ze słabnącą sprzedażą „Newsweeka”. Sporo aktywności zabiera też
    Hannie i Tomaszowi Lisom śledzenie niepochlebnych wpisów na swój temat.
    Zapowiadają pozwy sądowe wobec internatów.
    Tygodnik „ABC” pochyla się nad losami gwiazdy
    telewizyjnej, internetowej i papierowej publicystyki. Czy krótki wpis
    Lisa może okazać się proroczy – próbuje odpowiedzieć Aleksander
    Majewski w tekście „Widzowie za mną zatęsknią”.



    Mocna
    okładna "Newsweeka" z nekrologiem III RP. "Otwarta, tolerancyjna Polska
    może być wkrótce zagrożona. Jak jej bronić?" - to temat numer jeden
    gazety.

    W tygodniku znajdziemy też analizę relacji na
    linii Beata Szydło - Jarosław Kaczyński. "Rządu jeszcze nie ma, a ona
    już jest toksyczna. Skład gabinetu podyktuje prezes" - przewidują
    dziennikarze i dodają, że podczas negocjacji dotyczących nazwiska
    kandydata PiS na premiera los Szydło naprawdę wisiał na włosku. "Gdyby
    nie ukorzyła się podczas wieczornego spotkania, to byłby jej koniec.
    Jarosław ją zdominował" - podkreślają. Więcej >>>
    Zobacz posta


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    96. Heloł w dyktaturze! Jan Hartman

    http://hartman.blog.polityka.pl/2015/10/25/helol-w-dyktaturze/

    Stało się. Polacy postanowili odpocząć od demokracji. 25 lat i chwatit. Za szybko, za dużo. Tęsknota starszych za władzą, która zrobi, co zechce, ale wszystko pozałatwia i skończy z tą całą telewizyjną „demokracją”, tęsknota za PRL i prostym ładem dla prostych ludzi połączyła siły z młodzieńczą wzgardą – dojrzałym owocem narodowo-katolickiej szkoły, która wychowała nowe pokolenie w sterylnej izolacji od wartości konstytucyjnych i ducha nowoczesności. Pogrobowcy komuny do spółki z wypraną do czysta młodzią oddały całą władzę w ręce Kaczyńskiego i jego świty, z uwzględnieniem stosownej porcji dla biskupów.

    Oto od dziś, od 25 października 2015 roku, Polska ma znowu Naczelnika Państwa, posła-dyktatora Jarosława Kaczyńskiego. Niech nam żyje i niech nas zbawia! Ciarki po plecach biegną, gdy pierwsze słowa dyktatora brzmią „zemsty nie budiet”. Co ma w głowie ktoś, kto zaczyna od mówienia o zemście? Ale dyktator już nie jest młody. Kto wie, może łagodność wieku zmiarkuje szał rewolucji? A może wcale nie? Zobaczymy. Przeżyliśmy PRL, przeżyjemy i „czwartą RP”. Ducha nie gaście. Wypijcie!

    PO? Trudno obronić władzę przez trzy kadencje. Dziękuję za osiem lat letnich może, aczkolwiek cywilizowanych rządów. Będziemy jeszcze za wami tęsknić. Może jeszcze Tusk powróci i zmierzy się po raz ostatni w śmiertelnym boju z Kaczyńskim. A może nie? Zobaczymy.

    Lewica, lewica. Mój boże, ileż to się mówiło, ileż się tłumaczyło, że tym razem list wyborczych lewicy nie można układać w siedzibie SLD na Złotej, że ludzie nie nabiorą się na grę pozorów i tanie chwyty, że nie kupią dealu Millera z Palikotem, sprzedawanego jako „zjednoczenie lewicy”. Że tym razem naprawdę musi być partnerstwo, transparencja, okrągły stół lewicy… Ale Miller uparł się razem z „młodymi” z SLD, żeby polec za Palikota, a dokładnie za dotację dla Palikota, którą, owszem, wygrał. Będzie się nią zabawiał do ostatniego grosza. Projekt „Razem zabić Millera” wypalił za to nadspodziewanie dobrze. Będzie dotacja dla Razem, będzie partia. I mnóstwo okazji, żeby się pożreć o te pieniądze. Nie dajcie się demonom chciwości! Oby z tego całego czyśćca zrodziła się nowa lewica, taka, o jakiej marzą Nowacka i Zandberg. Dziękuję ludziom dobrej woli w ZL i Razem, którzy w tej patologicznej sytuacji robili ze szczerym sercem, co tylko mogli. Przyszłość należy do was!

    Jedyny jasny punkt tych wyborów – wielki sukces Ryszarda Petru i Nowoczesnej. To wygląda jak restart PO, powrót do korzeni. Za kilka lat ta ekipa może rządzić. Ale pod jednym warunkiem – że nie da się uwieść kupieckiej mentalności ani neoliberalnej ortodoksji. To musi być partia środka, w której liberalne jastrzębie będą miały przeciwwagę w socjalnych, centrolewicowych gołębiach. Nowoczesna musi nie tylko wiedzieć, jak zarabiać pieniądze, lecz także jak je wydawać. Powodzenia!

    Kukiz czy Korwin są bez znaczenia (choć wynik narodowców poraża). Bez znaczenia, bo bez znaczenia jest cały Sejm, który nie będzie miał nic do gadania. Zausznicy Kaczyńskiego będą pisać na jego zamówienie ustawy, a Sejm będzie je „klepał” na zlecenie. Nie ma też znaczenia pani Szydło. To nie ona będzie rządzić, a zresztą i tak by nie wiedziała jak. Resorty popadną w ręce zaufanych znajomków Kaczyńskiego – mniej czy bardziej (raczej mniej) kompetentnych. Samemu dyktatorowi wygodniej będzie na razie nie obejmować funkcji premiera. Na to zawsze będzie czas.

    A więc witajcie w nowej-starej Polsce! Kto nie zna PRL, ten będzie miał okazję posmakować jej siermiężności, jej nadętej i nudnej propagandy, wszechobecności szpicli, zalęknionych sługusów władzy, mściwych i tchórzliwych karierowiczów, czystek, represji i powszechnej kontroli wszystkiego. Lęk będzie w nas. Oj, zatęsknicie, młodzi, za wolnością. I będziecie musieli ją sobie na nowo zdobyć, jak wasi rodzice. Powodzenia!

    Tylko ten wstyd, ten wstyd przed Europą i światem. Ten obciach, to rozczarowanie, jakie sprawiliśmy naszym przyjaciołom, którzy tak wiele dla nas zrobili. Staś na sukni zrobił plamę. Płacze i przeprasza mamę…


    Konieczny jest reset myślenia o PiS. Nie wolno krzyczeć z byle powodu, że dokonuje zamachu na ustrój

    Stanisław Skarżyński - dziennikarz Radia ZET,
    Po zwycięstwach Prawa i Sprawiedliwości w wyborach
    prezydenckich i parlamentarnych w ręce polityków z jednego środowiska
    trafia cała władza w państwie. Powszechna jest opinia, że PiS może być
    niebezpieczne dla polskiej demokracji.

    Uważam, że ci,
    którym zależy na utrzymaniu demokratycznego charakteru polskiego życia
    publicznego, powinni po objęciu przez PiS władzy trzymać się jak
    najdalej od mówienia o "demontażu demokracji", ponieważ nadużywanie tej
    retoryki jest na rękę tym, którzy chcieliby dziś podporządkować
    niezależne instytucje jednemu ośrodkowi władzy.

    Samobójczy potencjał demokracji

    Wbudowany w demokrację mechanizm autodestrukcji jest jej największą wadą. Historia wielokrotnie pokazała, że wybory
    mogą wynieść do władzy ludzi, którzy nie chcą się męczyć z niezależnymi
    instytucjami, wielością etapów w procesie stanowienia prawa oraz
    dbałością o procedury, które charakteryzują demokrację.


    Samobójczy potencjał demokracji wiąże się z dwoma zjawiskami. Po
    pierwsze, proces degradacji ustroju jest zwykle powolny i w zasadzie nie
    sposób powiedzieć, kiedy państwo staje się demokratyczne tylko z nazwy.
    Po drugie, w walce o wyborców powszechne stało się nadużywanie słów o
    zagrożeniu dla demokracji. Nie ma dziś partii, której politycy nie
    zarzucają swoim przeciwnikom, że "demontują demokrację".

    O
    tych zjawiskach traktuje ten tekst, który można rozumieć jako apel do
    tych, którzy przed wyborami (i po nich) mówili o zagrożeniu, jakim PiS
    jest dla demokracji - apel, aby poważnie się zastanowili, czy są pewni
    tego, co mówią, i jeżeli nie są, zamilkli, a jeżeli są - wyciągnęli z
    tej opinii pełne konsekwencje. Rozczarowujące jest słuchanie polityków,
    którzy przed wyborami ostrzegali przed "rozmontowywaniem demokracji" i
    "orbanizacją polskiego życia publicznego", którzy dziś mówią, że
    Kaczyński i PiS przejmują całą odpowiedzialność za państwo. Te dwa
    twierdzenia wzajemnie się wykluczają. Jeśli PiS jest siłą
    antydemokratyczną, to nie ma możliwości, aby mogło przejąć
    odpowiedzialność za demokratyczne państwo
    .

    Ci,
    którzy chcą sięgnąć po argument "zagrożenia dla demokracji", muszą mieć
    świadomość, że to zagranie va banque, ponieważ pełną konsekwencją tezy,
    że PiS jest zagrożeniem dla demokracji, jest stwierdzenie, że Prawo i Sprawiedliwość
    jako wróg demokracji powinno zostać zepchnięte na margines, który
    demokratyczne państwo - dość wspaniałomyślnie, ale tylko ze względu na
    swoje wartości - rezerwuje dla swoich wrogów.

    Straszenie "kaczyzmem"


    Wieloletnia praktyka straszenia "kaczyzmem" wymaga dziś resetu.
    Tyle razy już krzyczano, że "atakują demokrację", i tyle razy już za
    tymi słowami nie szły żadne czyny, że Kaczyński może dziś właściwie
    zupełnie swobodnie przypuścić atak na polską demokrację. Swobodę
    działania i bierność opinii publicznej zapewni mu właśnie to, że
    retoryka ataku na demokrację kompletnie się w Polsce sprała.


    Jej zużycie jest spadkiem po Donaldzie Tusku, który przez dekadę
    prowadził z PiS zwykły spór polityczny (z którego definicji wynika
    przecież implicite, że PiS było w jego oczach partią demokratyczną -
    czyli taką, której potencjalna wygrana w wyborach nie jest zagrożeniem
    dla demokratycznego ustroju państwa), ale jednocześnie bezustannie
    podkreślał autorytarne rysy partii Kaczyńskiego, m.in. zapędy do
    ręcznego sterowania prokuraturą, niepokojące poglądy na temat relacji
    władzy ze służbami specjalnymi, nonszalancki stosunek do niezawisłości
    sądów oraz skandaliczny stosunek do niezależności mediów.


    Tusk i PO używali ostrzeżenia o zagrożeniu dla porządku demokratycznego
    w celach politycznych, ale nigdy nie traktowali własnej retoryki
    poważnie. Politykom PiS uszło na sucho rozmontowanie WSI i ujawnienie
    danych agentów polskich służb, prowokacje CBA, kuriozalne tezy na temat
    przyczyn i oskarżenia władz Polski o organizację zamachu w Smoleńsku
    oraz formułowanie zarzutów o fałszerstwach wyborczych. Antoni
    Macierewicz i Mariusz Kamiński są dziś wiceprezesami PiS, a Zbigniew
    Ziobro nie stanął przed Trybunałem Stanu. Wszyscy trzej zostali wybrani
    na posłów.

    Czy Kaczyński zagraża polskiemu ustrojowi


    Reset myślenia o PiS jest tym ważniejszy, że rozważania, czy
    Kaczyński może chcieć skręcić kark polskiemu ustrojowi, nie są tylko rozrywką intelektualną. Na niekorzyść PiS przemawia kilka poważnych przesłanek.


    + Po pierwsze, demokrację może próbować rozwalić każdy polityk, w
    którego ręce trafi władza, a pokusa ta jest naturalnie większa w
    przypadku polityka, który zdobył bezprecedensową dominację polityczną.
    Choć taka koncentracja władzy nie jest sprzeczna z regułami demokracji,
    to Kaczyński dotąd nie udowodnił, że potrafi się tej pokusie oprzeć.
    Obowiązuje tu zasada ograniczonego zaufania.

    + Po drugie,
    demokracja liberalna nigdy nie była przedmiotem szczególnej troski
    Kaczyńskiego. Nie tylko jego uwagę przykuwały zawsze bardziej jej wady
    niż zalety, a także w ciągu ostatnich lat znacznie nasiliła się niechęć
    PiS do klasycznego modelu demokratycznego państwa, w którym istnieje
    wyraźna odrębność władz i instytucji, która uzupełniona jest
    niezależnymi mediami jako narzędziem kształtowania opinii publicznej.


    + Po trzecie, zmiany w kierownictwie partii w ciągu ostatnich
    lat wskazują na zogniskowanie uwagi partii na narzędziach państwa o
    charakterze represyjnym - cechą wspólną różnych spekulacji na temat
    obsady rządu jest to, że stanowiska związane z armią, służbami
    specjalnymi i policją objąć mają najwyżsi rangą politycy PiS.


    + Po czwarte, na niekorzyść PiS przemawiają również przykłady z
    zagranicy. Praktyka osłabiania demokracji w Europie Środkowo--Wschodniej
    odnotowała ostatnio sukcesy - na Węgrzech, Słowacji oraz w Czechach
    stery państwa trzymają ludzie krytyczni wobec bilansu ćwierćwiecza
    demokracji, a PiS tych ludzi i zjawisk nigdy nie krytykowało.

    + Po piąte wreszcie, w demokratyczny charakter PiS każe wątpić również to, że partia zarządzana jest jednoosobowo.

    Pijaństwo przerodziło się w szaleństwo


    Reset myślenia o PiS powinien objąć również porzucenie wspomnień
    lat 2005-07 jako narzędzia organizującego wyobrażenie o nadchodzącym
    rządzie. Nie dlatego, że ta kalka myślowa już nie działa, czego dowiodły
    wybory, ale przede wszystkim dlatego, że ten skrót myślowy wiedzie dziś
    na manowce.


    W kuluarowych rozmowach o polityce powtarza się dziś
    często ponury dowcip, w którym Polska porównywana jest do pijaka, dla
    którego osiem lat w trzeźwości (rządów PO--PSL) to duży sukces wywołany
    kacem dwuletniego pijaństwa (rządów PiS z "przystawkami"). Zwolennicy
    porównania rządów PiS do pijaństwa sądzą, że to partia niezdolna do
    utrzymania stabilnego rządu, ponieważ awanturnictwo, rejtanizm i
    obrażalstwo są nie tylko postawami PiS wobec świata zewnętrznego, ale
    także immanentnymi cechami kultury tej partii. Ci, którzy widzą w tym
    żarcie ziarno prawdy, przypominają szalone zwroty w koalicji
    Kaczyńskiego, Leppera i Giertycha oraz odejście Marka Jurka po
    głosowaniu w sprawie wpisania ochrony życia do konstytucji.


    Lepsza wydaje się teza, że do władzy dochodzi dziś inna partia niż
    ta, która objęła stery państwa w 2005 roku. Nie ma już w PiS starych
    działaczy: Dorna, Mężydły, Zalewskiego, Kamińskiego i
    Kluzik-Rostkowskiej, a część elity partii zginęła w katastrofie
    smoleńskiej.

    Myślenie o rządzie PiS w kategoriach z lat
    2005-07 jest natomiast potężnym argumentem przeciwko tezie, że PiS jest
    partią wrogą demokracji, bo w 2007 roku Kaczyński przegrał wybory i
    przeszedł do opozycji, a najpotężniejsze salwy w stronę polskiej
    demokracji padły dużo później - w 2014 roku, gdy Kaczyński mówił o
    fałszerstwach wyborczych.

    Porzucenie wspomnienia lat
    2005-07 pozwala dostrzec - by trzymać się tej mrocznej, ale jakże
    obrazowej metafory - że pijaństwo nie jest dziś już problemem. Jeśli PiS
    jest dziś partią antydemokratyczną, to między 2007 a 2015 rokiem
    pijaństwo przeobraziło się w szaleństwo. O ile bowiem pijak, gdy się
    znów upije, to krzywdę zrobi co najwyżej sobie - w tym duchu Ludwik Dorn
    mówił ostatnio w Radiu
    ZET, że "PiS potknie się o własne nogi" - o tyle szaleniec, w którego
    ręce trafia władza w państwie, jest niebezpieczny dla wszystkich.

    Krzyczeć w ostateczności


    Trzy decyzje - rezygnacja z retoryki "zamachu na demokrację",
    odrzucenie wspomnienia lat 2005-07 jako narzędzia opisu władzy PiS oraz
    dostrzeżenie najpoważniejszej dotąd (choć potwierdzonej tylko
    poszlakami) możliwości, że PiS może chcieć popsuć ustrój państwa -
    pozwalają na nowo opisać sytuację polityczną, w której zepchnięte do
    opozycji partie mogą stanąć wobec konieczności walki z prawdziwą
    degradacją ustroju.

    Tym, którym zależy dziś na polskiej
    demokracji, nie wolno zacząć zaraz z byle powodu krzyczeć, że PiS
    dokonuje zamachu na ustrój. Jeżeli PiS raz uda się przeprowadzić ustawę
    obarczoną tym piętnem, to przyjęcie kolejnych będzie już tylko
    łatwiejsze. Dlatego słowa o obronie demokracji powinny zostać użyte w
    ostateczności. W filozofii polityki nazywa się to stanem wyjątkowym.
    Pojęcie szczególnie rozwinął Carl Schmitt, którego definicja stanu
    wyjątkowego jest o tyle ciekawa, że uznaje go za definicję polityki.
    Schmitt sądził, iż to, co zwykliśmy nazywać w demokratycznym państwie
    polityką, jest w istocie administrowaniem, którym w ogóle nie warto
    zawracać sobie głowy, a prawdziwa polityka pojawia się wówczas, gdy
    pojawia się decyzja o wyjątkach.

    Używając siatki
    pojęciowej Schmitta, można sformułować te granice, których pilnować
    powinni zwolennicy liberalnej demokracji. W ich zakresie muszą pogodzić
    się z pełnym prawem PiS do decydowania o sprawach państwa, choćby te
    decyzje były ich zdaniem złe i szkodliwe, bo dopóki PiS będzie
    administrować, wykonując swoje kompetencje w ramach istniejącego
    porządku ustrojowego, dopóty demokraci winni szanować władze swojego
    państwa.

    Problem pojawi się, gdy PiS przekroczy granicę.
    Jeżeli obrona demokracji jest sytuacją stanu wyjątkowego, to wynika z
    fundamentalnego zagrożenia dla wspólnoty politycznej. To znaczy, że
    chcemy, aby zjednoczyły się wszystkie demokratyczne siły polityczne
    państwa - od ludowego PSL, przez centrową Platformę i neoliberałów z
    Nowoczesnej, po pozaparlamentarne ugrupowania lewicowe. Takiej koalicji
    nie będzie łączyć nic, co w normalnym porządku demokratycznym pozwala na
    sojusz, dlatego za decyzją o rozpoczęciu kampanii w obronie demokracji
    nie mogą stać interesy polityczne i gospodarcze albo opinie na temat
    dobrze urządzonego państwa. Ogłaszając stan wyjątkowy zagrożenia dla
    demokracji, jej obrońcy muszą zadeklarować, że weszli na tę ścieżkę
    tylko po to, aby odebrać władzę wrogom demokracji, ponieważ ci
    wykorzystują jej narzędzia, by ją zniszczyć.

    To jest
    decyzja o olbrzymim kalibrze politycznym. Trudno oprzeć się wrażeniu, że
    ci, którzy przed wyborami mówili o potrzebie rządu "wszyscy przeciw
    PiS", kompletnie nie zdają sobie sprawy, że to hasło oznacza
    wypowiedzenie politycznej wojny domowej tym, których zdefiniowano jako
    wrogów demokracji. To nie są żarty. Aby odzyskać elektorat PiS dla
    normalnego życia politycznego, partie tworzące koalicję będą musiały
    solidarnie skazać swoich wyborców na wyrzeczenia tylko po to, żeby -
    jeśli nie zawiodą - móc się znów pokłócić i toczyć spór w cywilizowanych
    ramach demokracji.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    97. Teresa Bochwic Jak




    Jak informować na temat Polski świat od lat karmiony „Wyborczą”?


    "Obok „GW” do zachodniej opinii publicznej dociera jeszcze zwykle „Krytyka Polityczna”."

    Coraz więcej Polaków z zagranicy zwraca uwagę na
    specyficzną rolę „Gazety Wyborczej” w prasie zachodniej, chętnie
    powielającej opinie tubylczych Europejczyków roku, stulecia, a niedługo
    zapewne i tysiąclecia. A więc i w poglądach zachodniej opinii
    publicznej, przyzwyczajonej zarówno do wolności słowa, jak i do pewnej
    równowagi politycznej w mediach.

    Względnej równowagi, to jasne, bo np. w USA
    niegdyś stwierdzono, że przygniatająca część dziennikarzy ma poglądy
    zdecydowanie lewicowe, by nie rzec lewackie, podczas gdy społeczeństwo
    jest o wiele bardziej konserwatywne niż oni. Obok „GW
    do zachodniej opinii publicznej dociera jeszcze zwykle „Krytyka
    Polityczna”, pismo skrajnie lewicowego środowiska w Polsce, bardzo
    czasem interesujące, odstającego jednak stereotypowymi, typowymi dla
    historiografii czasów PRL opiniami o naszych
    dziejach. Nie mówiąc już, że zachowaniami nie do przyjęcia w sferze
    publicznej, tak jakby środowisko to gromadziło ludzi nie tylko
    nieżyczliwych Polsce i Polakom jako grupie etnicznej (gościna dla
    Antify z łańcuchami, kastetami itd. w czasie Święta Niepodległości
    parę lat temu), ale po prostu bardzo źle wychowanych. Pamiętamy, że po tej akcji z Antifą nawet bardzo przychylna „KPHGW
    odebrała temu środowisku lokal w dawnej kawiarni „Nowy Świat” w
    Warszawie. Raz tam byłam, wątróbki drobiowe w sosie pomarańczowym palce
    lizać, ale to wszystko, co dałoby się pozytywnego
    powiedzieć o tym lokalu.

    Środowiska te nie próżnują w oczernianiu Polski. Ostatnio
    bloger „Żelazna Logika” opublikował listę kilkunastu nazwisk osób,
    uczestniczących w swego rodzaju oscylatorze (patrz Bagsik i spółka)
    informacyjnym. Ta stara, znana nam od 1989 roku metoda, to
    korespondencje z Polski do pism zachodnich, które potem w Polsce są
    cytowane jako „głosy prasy zagranicznej”, na co Polacy sa bardzo
    wrażliwi. Po szczegóły odsyłam do http://www.zelaznalogika.net/dlaczego-polska-znow-ma-zla-prase-na-zachodzie/

    Zachodnia opinia publiczna karmi się więc opiniami szczególniejszej
    grupy publicystów, i pismami, dotowanymi przez dotychczas panujący rząd PO, z którym szczęśliwie pożegnaliśmy się na długo. W USA, jak
    piszą przyjaciele, w ca 345 bibliotekach akademickich z prasy polskiej
    znaleźć można wyłącznie wyżej wymienione dwa pisma.

    Nie ma tam, piszą profesorowie, ani ekskluzywnej „Teologii
    Politycznej”, ani nawet „Rzeczpospolitej”, nie mówiąc o jakiejkolwiek
    prasie tzw. prawicowej, czytaj zainteresowanej historią, problematyką
    suwerenności czy myślą konserwatywną. Warto może pomyśleć o rozsyłaniu w
    świat np. „Rzeczy wspólnych” (jeszcze wychodzą?), czy dodatków
    historycznych do czasopism w rodzaju „W sieci historii”.

    Braki w wiedzy akademików amerykańskich na temat Polski z
    powodzeniem od wielu lat wypełnia pani prof. Ewa Thompson z Uniwersytetu
    Rice w Houston (Teksas) swoim kwartalnikiem „Sarmatian Review”.

    Niewielkie to pismo, ale wysoki poziom publikacji z pewnością trafia do
    umysłów amerykańskich uczonych, którzy stąd mogą dowiedzieć się nie
    tylko tego, że po Warszawie nie chodzą białe niedźwiedzie a do
    Lublina nie jeździmy saniami zaprzężonymi w psy, jak to rewelowała od
    czasu do czasu prasa zachodnia, ale że mamy wspaniałych poetów, pisarzy
    światowej klasy, fantastyczną kulturę i tradycję otwarcia na
    świat, co nie znaczy, że koniecznie na lewackie prądy.

    W piśmie poza artykułami i recenzjami z ważnych publikacji
    znajdujemy krótki przegląd wydarzeń i danych statystycznych o Polsce,
    dający pojęcie o naszych problemach i warunkach życia u nas. Tamże np.
    znalazłam informację, że w 2014 roku zagraniczne firmy wyprowadziły z
    Polski 15 mld dolarów;
    sądzę, że to przemawia do mentalności
    amerykańskiej lepiej niż sążniste artykuły gospodarcze itp. Prof.
    Thompson nie zapomina w swoim piśmie także o sprawie aneksji Krymu i tym
    podobnych poruszających, a nieco przyklepywanych na Zachodzie
    wydarzeniach. Ostatni numer „SR”, jaki mam, na
    okładce publikuje zdjęcie Zbigniewa Romaszewskiego, kompletnie
    zapomnianego przez mainstream w miesiąc po Jego nieodżałowanym odejściu
    blisko dwa lata temu. Jeżeli zdarzy nam się wspaniała postać, ludzie
    kulturalni, niezłomni, do tego oddani Polsce, z pewnością zostaną
    przemilczani z największą starannością przez mainstream. Ten typ (media
    mainstreamowe) tak ma.

    Ale jest nadzieja, że niedługo będzie inaczej. I to jest ta
    dobra wiadomość. Zła jest taka, że choć jeszcze nie powstał nowy
    rząd, to już wszystko co złe idzie na jego konto. Media przy tym
    bynajmniej nie próbują nawet opanowywać nakręcanej przez nieżyczliwych
    histerii, że tak długo to trwa; jakie długo, tak było zawsze, rząd
    powstanie swoim, przyjętym konstytucyjnie trybem. I mam nadzieję, że
    zabierze się również do wypełniania luk w wiedzy światowego środowiska
    akademickiego o Polsce, o naszych problemach i uwikłaniach
    geograficzno-politycznych, co pozwoli zmienić atmosferę na
    zasłużenie przychylniejszą.

    TEKST UKAZAŁ SIĘ NA STRONIE SDP.

    Fot. theweek.co.uk/screenshot

    Po wyborach "najbardziej agresywna okazała się prasa niemiecka, znacznie mniej brytyjska czy belgijska"

    "widać było szaloną różnicę opinii między
    prasą konserwatywną a lewicową. O ile prawicowa wypowiadała się w
    tonacji „pożyjemy, zobaczymy”, o tyle ta druga zionęła ogniem i siarką."

    Podobnie jak po majowych wyborach prezydenckich, 
    tak i po 25 pażdziernika, prasa zagraniczna dała wyraz swojemu
    „zaskoczeniu” oraz „rozczarowaniu”. Nie wspominam o rosyjskiej, bo „na
    Wschodzie bez zmian” i nadal wieje chłodem. Kiedy przeczesywałam prasę
    zachodnią, amerykańską, brytyjska, niemiecką  w poszukiwaniu
    komentarzy na temat miażdżącego zwycięstwa Zjednoczonej Prawicy,
    wyłoniły się dwie znane prawidłowości.

    Najbardziej agresywna okazała się prasa niemiecka / surprise,
    surprise!/, znacznie mniej brytyjska czy belgijska. Ale przede wszystkim
    – Wielki Rów Afrykański - widać było szaloną różnicę opinii między
    prasą konserwatywną a lewicową. O ile prawicowa wypowiadała się w
    tonacji „pożyjemy, zobaczymy”, o tyle ta druga zionęła ogniem i siarką.

    Jeśli jeszcze weżmiemy pod uwagę, że PAP
    oraz media mainstreamowe cytują zwykle prasę lewicową – konserwatywna
    trafia się równie rzadko jak śnieg w lipcu – obraz świata i jego
    stosunku do Polski jaki dociera nad Wisłę, bywa mocno zdeformowany.
    Podobnie było i tym razem. Z cytatów wyłania się rzeczywistość
    zmanipulowana i wypaczona, która ma za zadanie straszyć nas, że oto
    hardzi nędzarze i prowincjusze jesteśmy sami,  i dopóki się nie
    ucywilizujemy, świat  nam ręki nie poda. I o taki efekt
    socjotechniczny chodziło.

    I tak brytyjski „Daily Telegraph” informował:

    Zwyciężył nurt eurosceptyczny, konserwatywny i katolicki,

    po czym zwracał uwagę na to, że Polska może być sojusznikiem Wielkiej
    Brytanii i Davida Camerona  w potyczkach o nową formułę Unii. Belgijski
    „Le Soir” nadmienia o

    zbliżaniu się fali konserwatywnego tsunami.

    Ale już „Suddeutche Zeitung” punktuje:

    wprawdzie prawa strona społeczeństwa jest zadowolona, ale lewa dostała dreszczy.

    Bo

    PiS, to partia paternalistyczno – nacjonalistyczna, ze wszystkimi tego konsekwencjami.

    Ciekawe, gazeta zamiast określenia paternalistyczna mogła użyć
    solidarna, a nacjonalistyczna – narodowa, ale nie użyła. „Washington
    Post”, ten od afery Watergate, napisał: ”Polska zdecydowanie skręca w
    prawo” – jakby to był grzech ciężki, a murdochowski „Wall Street
    Journal” ostrzegał przed „polską partią nacjonalistyczną Law and
    Justice”. Nie dziwi także fakt, że dla internetowego wydania „Financial
    Times” wypowiada się Henryk Wujec,  a nie Jarosław Gowin, i wywiadu dla
    „Die Zeit” udziela Adam Michnik, a nie Elżbieta Witek.
    Dzień jak co dzień.

    Jeśli Zjednoczona Prawica chce uwolnić się z macek lewicowej
    ośmiornicy, czyli choć trochę zmienić swój wizerunek  na świecie,
    trzeba działać, i to natychmiast. Jeśli Prawo i Sprawiedliwość chce mieć
    lepszy image, musi zmienić strategię komunikowania się ze światem.
    Będzie to wymagało kilku odważnych kroków, przed którymi dotąd
    się broni.

    Trudno sobie wyobrazić, żeby prezydent i przyszły rząd
    prowadzili skuteczny dialog z Berlinem, Waszyngtonem czy Londynem, mając
    takich posłańców złej nowiny  jak Michnik, bracia Smolarowie  czy
    Dawid Warszawski.
    Przecież wiemy, jakimi to skutkuje owocami. A
    więc krok pierwszy: grupa ekspercka, znająca profile ideologiczne,
    grupy targetowe wiodących światowych dzienników i tygodników.

    Trzeba wiedzieć, że brytyjski „Observer”, odkąd został zakupiony
    przez grupę medialną „Guardiana” pożeglował w lewo, że „Independent”
    dawno przestał być niezależny, jak bardzo upolityczniła się i zarazem
    skomercjalizowała BBC, i  w jakim znajduje się
    właśnie szambie, że choć w dziedzinie wartości konserwatywnych idziemy
    ramię w ramię z „Daily Mail”, to w sprawach imigrantów zawsze będzie
    przeciw Polakom. Oraz że lekceważenie tabloidów jak „Daily Mail” czy
    nawet „Sun”, które drukują dziennie ponad 3 mln nakładu, to błąd,
    którego możemy żałować.

    I podobnie z mediami Stanów Zjednoczonych, Francji, Włoch, Rosji,
    Bliskiego Wschodu, China, etc. Z całej tej wiedzy będzie wynikało jak
    należy odczytywać interesujący nas artykuł, w jaki sposób go
    zinterpretować i w jaki sposób zareagować? Brak takiej grupy doradców, w
    kancelarii Pana Prezydenta oraz w nowym rządzie Zjednoczonej
    Prawicy, to poważny błąd, który szybko odbije się potężną czkawką.
    Przyszły minister spraw zagranicznych, jakkolwiek dobry by nie był,  czy
    szef departamentu zagranicznego w kancelarii prezydenta, kształtując
    image Polski  za granicą,  nie mogą działać w próżni!

    Sprawa kolejna. Kiedy w 2010 roku premier Jarosław Kaczyński
    odwiedził Londyn i Downing Street, bardzo się zdziwiłam kiedy na koniec
    wizyty Michał Kamiński, ówczesna „spinka”, zorganizował konferencję
    prasową dla …. polskich mediów, które przybyły za Kaczyńskim! Takie
    konferencje przeznaczone są z a w s z e dla mediów
    miejscowych, czyli w tym przypadku brytyjskich. To jest dla polskich
    władz szansa, aby zaprezentować swój program partyjny, opowiedzieć o
    wartościach, związanych z programem, długoterminowych i dorażnych
    inicjatywach – bezpośrednio, a nie przez „francuskich łączników” jak „GW”, TVN czy TVP.
    I to takim językiem - nie mówię o płynnym angielskim, od tego są
    tłumacze - ale w taki sposób, aby message dotarł  i został zrozumiany.
    Więc krok drugi: dlaczego Zjednoczona

    Prawica nie organizuje konferencji prasowych dla tych parudziesięciu
    korespondentów zagranicznych, akredytowanych w Warszawie,  aby
    bezpośrednio przedrzeć się do mediów zagranicznych ze swoim przekazem?
    Bez zagłuszaczek  po drodze? Bo tymczasem ci korespondenci owszem,
    przychodzą, ale do Polsatu 2, który na okrągło podaje informacje  ze
    świata i do nowego kanału TVN, „Biznes i świat / patrz: program „Korespondent”/. Wiem co mówię, bo sama jestem tam zapraszana. Wiadomo, że od czasów KOR
    monopol na kontakty Polski ze światem  ma Michnik et consortes, że to
    liberalna lewica narzuca światu swoją narrację, a my czytamy potem w
    „Die Zeit” że oto w Warszawie faszyści przejęli władzę. Nie ma innego
    wyjścia, musimy opracować sposoby, zbudować nośniki, które będą
    przekazywały naszą, konserwatywną wersję zdarzeń.

    Zgoda, nie odbędzie się to z wtorku na środę – ale im
    szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy. Dziś świat zna tylko jedną
    narrację  o Polsce, naszej historii, dokonaniach, Prawie i
    Sprawiedliwości - lewicowo-liberalną. Musi poznać naszą. W kancelarii
    pana prezydenta, w kancelarii premiera potrzebni są ludzie, którzy
    wiedzą jak to robić, po co i dlaczego? A przede wszystkim – jak, 
    bo po co i dlaczego, wszyscy wiemy. I wtedy polscy konserwatyści i
    Zjednoczona Prawica będą mogli przebić się za granicę ze swoją prawdą.
    Inaczej będziemy skazani na wieczne poczucie krzywdy, sprostowania w
    mediach i procesy o ochronę dobrego imienia Polski i Polaków. To także
    trzeba robić, tyle że perspektywa zmian – znacznie odleglejsza.

    TEKST UKAZAŁ SIĘ NA STRONIE.SDP.


    autor:

    Elżbieta Królikowska-Avis

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    98. rządzi wciąż Ewa Kopacz :) a Wyborcza tak

    PiS zastanie pusty MSZ? Trzech wysokich urzędników wyjeżdża na ambasadorów. Inni już wyjechali

    MSZ odzyskany, ale opustoszały. Kto gdzie wyjeżdża

    Paweł Wroński

    03.11.2015
    Nie wiadomo, kto zostanie szefem MSZ. Wiadomo jednak, że na najwyższych
    szczeblach spotka niewielu współpracowników poprzedników. W najbliższym
    czasie trzech wysokich urzędników wyjeżdża na ambasadorów. Inni już
    wyjechali.


    W 2006 r. Jarosław Kaczyński mówił o "odzyskaniu MSZ". Wtedy ze
    stanowiska ministra zrezygnował Stefan Meller, zastąpiła go przyjaciółka
    prezydenta Lecha Kaczyńskiego Anna Fotyga. Nawet politycy PiS
    twierdzili, że nie był to czas udany. Teraz szanse na ponowne objęcie
    resortu przez Fotygę są niewielkie. Częściej typowany jest Witold
    Waszczykowski, b. wiceminister MSZ, wyrzucony przez Sikorskiego za
    nielojalność.



    Czy MSZ czekają czystki? Na razie politycy PiS głośno domagają
    się odwołania ambasadora w Madrycie Tomasza Arabskiego, b. szefa
    kancelarii premiera Tuska, który odpowiadał za - ich zdaniem fatalną -
    organizację wizyty w Smoleńsku w 2010 r. Kto jeszcze? Nie wiadomo.



    Dziś w kierownictwie MSZ niewielu jest bliskich współpracowników
    ministra Radosława Sikorskiego. Bogusław Winid jest ambasadorem w USA,
    współtwórcą wizyty prezydenta Andrzeja Dudy ogłoszonej przez Pałac
    Prezydencki jako sukces. Jacek Najder reprezentuje Polskę przy NATO, a
    Grażyna Bernatowicz jest ambasadorem w Pradze.



    Także obecne kierownictwo w dużej części wybiera się na
    placówki. Ze stanowisk odchodzą wiceminister Henryka Mościcka-Dendys i
    wiceminister Leszek Soczewica. Jak tłumaczy rzecznik resortu Marcin
    Wojciechowski (sam udaje się na placówkę w Kijowie), to nie "ewakuacja",
    ale zwykła rotacja w związku z zakończonymi kadencjami ambasadorów,
    objęcie zaś ambasadorskiego stanowiska to kilkumiesięczny proces.
    Przesłuchania na ambasadorów odbywały się latem, gdy jeszcze wygrana PiS
    nie była taka pewna.



    Mościcka-Dendys, która ostatnio towarzyszyła w większości
    podróży zagranicznych prezydentowi Dudzie, pojedzie na placówkę do
    Kopenhagi.



    Leszek Soczewica objął placówkę w Bratysławie. To były generał,
    wykształcony na amerykańskich uczelniach wojskowych, jest uważany za
    osobę bliską Sikorskiemu.



    Większość wyższych urzędników MSZ raczej nie przejmuje się
    ewentualną zmianą władzy. Np. wiceminister prof. Artur Nowak-Far,
    wybitny adwokat, został ściągnięty do MSZ przez Sikorskiego, a
    wiceminister Konrad Pawlik, świetny specjalista od Wschodu, uważany jest
    za urzędnika idealnie apartyjnego, swoją karierę zaczynał w kancelarii
    prezydenta Lecha Kaczyńskiego w dziale zagranicznym.



    Nowy szef MSZ będzie miał także wolną rękę w obsadzie Polskiego
    Instytutu Spraw Międzynarodowych. Rząd PO-PSL przeprowadził konkurs na
    nowego szefa placówki, ale ostatecznie jego wynik unieważnił.

    PiS atakuje gimnazja

    Prawo i Sprawiedliwość chce zlikwidować gimnazja. To rewolucja w
    polskim systemie edukacji: przyniesie wielki bałagan, będzie kosztować
    sporo pieniędzy, a skutkiem ubocznym będzie stres nauczycieli, rodziców i
    dzieci.

    To w nauczycielach tkwi największy
    potencjał,to oni są kluczem do poprawy edukacji, a nie ciągłe zmiany
    organizacyjne w szkolnej strukturze
    Prawo
    i Sprawiedliwość chce zlikwidować gimnazja. To rewolucja w polskim
    systemie edukacji: przyniesie wielki bałagan, będzie kosztować sporo
    pieniędzy, a skutkiem ubocznym będzie stres nauczycieli, rodziców i
    dzieci.

    Każda tak głęboka reforma powoduje zamieszanie i dlatego.



    Katolik Kaczyński przejmuje władzę. To czemu widać dwa demony: nienawiść i zemstę

    Konrad Sawicki - publicysta, redaktor "Więzi"

    Gdy na kilka tygodni przed wyborami parlamentarnymi było już właściwie
    jasne, że wygra PiS, a PO będzie musiała po ośmiu latach oddać władzę, w
    środowiskach konserwatywnych i katolickich pojawiło się interesujące
    zjawisko.

    Wraz z narastającą świadomością możliwego zwycięstwa popieranej przez
    większość wierzących partii rosła radość, której w pewnym momencie
    zaczęły towarzyszyć emocje
    negatywne. Poczucie zbliżającego się sukcesu ustępowało czasami miejsca
    słabo skrywanej radości z klęski rządzącej formacji. Delektowano się
    wręcz upadkiem Platformy. Wraz z tym stopniowo tuż obok rosły dwa
    demony: nienawiści oraz zemsty.

    Wszystko to wybuchło ze
    zdwojoną siłą po 25 października. Początkowo ze zdziwieniem, a potem z
    zażenowaniem obserwowałem zadeklarowanych katolików, którzy nagle
    odsłaniali swoje gorsze oblicza. Nieskrywane groźby, złorzeczenia i
    deklaracje, co takiego powinno się zrobić z przegranymi politykami, w
    sposób niekontrolowany przerzucano na wyborców PO oraz osoby publiczne,
    które miałyby być "oczywistymi" sympatykami odchodzącej władzy.


    Zauważmy tu, że wielu cieszących się z wygranej partii Jarosława
    Kaczyńskiego tak bardzo utożsamiło się ze zwycięstwem, iż w swych
    wypowiedziach bezwiednie przyjęło narrację w formie per my: wygraliśmy,
    odebraliśmy im władzę, pokonaliśmy ich itp. To z kolei automatycznie
    przerodziło się w festiwal
    dywagacji i pomysłów, co i komu "powinniśmy" zrobić po tym sukcesie.
    Nagle prawicowi wyborcy i publicyści bez zażenowania poczęli snuć plany:
    tych dziennikarzy wyrzucimy z telewizji publicznej (powstają nawet
    listy nazwisk), tę stację zamkniemy, do tych przyjdziemy o piątej nad
    ranem - znamy wasze adresy, a tamtego wsadzimy do więzienia z pedofilem
    do towarzystwa. Setki tego rodzaju pomysłów deklarowanych w formie per
    my.

    Jeśli już nie dziwią podobne wypowiedzi padające z
    ust polityków, to przesiąknięte nienawiścią i żądzą odwetu deklaracje
    ludzi przyznających się do wiary napawają grozą. To nie my - katolicy -
    przejmujemy władzę, tylko formacja, na którą wielu z nas głosowało. A
    jeśli nawet, to przecież nasze chrześcijańskie pojęcie władzy jest
    diametralnie różne od nienawistno-odwetowego stylu. "Dla uczniów Jezusa
    jedyną władzą jest władza służenia, jedyną mocą jest moc krzyża" -
    przypomina papież Franciszek.

    Poza tym niech wierzący pamiętają o tym, że ugrupowanie, które wygrało wybory, ma na koncie epizody mało katolickie. Gdy Marek Jurek wysunął propozycję całkowitego zakazu aborcji, PiS
    w większości był przeciwny. Gdy w latach 2005-07 rządziła partia
    Kaczyńskiego, nie podjęła nawet poważniejszej próby uregulowania rynku in vitro,
    choć od lat panowała tu wolnoamerykanka. Warto też wspomnieć
    sympatyzowanie z karą śmierci, której, jak wiadomo, przeciwnikami są
    wszyscy ostatni papieże.

    Ta nienawistno-odwetowa fala
    dużo mówi o nas, wierzących. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w
    biedzie - mówi przysłowie. Dziś można by je sparafrazować i sformułować w
    ten sposób: prawdziwych katolików poznaje się przy władzy.

     





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    99. Patyk Michał - student

    Patyk Michał - student Bezpieczeństwa Narodowego na Uniwersytecie Jagiellońskim, sekretarz redakcji i publicysta „Mysl24.pl”, współpracownik portalu „ProstozMostu.Net” oraz kwartalnika „Myśl.pl”.

    "Gówniarz" nie odpuszcza. Drugi list do Michnika

    2 listopada 2015

    Panie Adamie, minęło kilkanaście dni od mojego pierwszego listu do Pana (tutaj) i tęsknota odzywa się we mnie po raz drugi. Poza powrotem do średniowiecza i upadkiem demokracji jak to zdołała określić jedna z najrzetelniejszych gazet w tym kraju – niewiele się u nas zmieniło. Nie zmieniły się również moje poglądy na temat Pana – Szanowny Panie Redaktorze.

    Przyznam, że z rozbawieniem przyjąłem słowa o „spadkobiercach tradycji faszystowskiej”, które wystukał w Pana obronie redaktor Czuchnowski. Bo czyż nie pisałem w swoim pierwszym liście do Pana, że „ciężko jest pisać list do osoby, która każdy przejaw krytyki uzna za język nienawiści, dzielenie Polaków i sianie faszystowskich poglądów.”? No i rzeczywiście, długo nie musiałem czekać. Co prawda, dziękuję za zainteresowanie Pana gazety moją skromną osobą, jednakże niewysłowiony jest mój żal, iż teksty, w których pisałem o znacznie ważniejszych dla Polski sprawach (proszę mi wybaczyć…) przeszły na ulicy Czerskiej bez echa.

    Pan Redaktor Czuchnowski, zanim zaczął rzucać na swoim twitterze wulgaryzmami, odwołał się do mojego pierwszego listu, wyciągając z niego to, co było w nim „najważniejsze”. Mianowicie, powołał się na słowa dotyczące pańskiego wyjazdu do Izraela. Panie Redaktorze… nawet Pan nie wie jak mi wstyd, że dałem się zmanipulować jak dziecko. Gówniarz, to w końcu gówniarz, lecz biję się w pierś. Gorsze jednak jest to, że posunąłem się do insynuacji tak jak ludzie, z którymi przychodzi mi teraz korespondować (albo przynajmniej pisać listy, na które nie przychodzą odpowiedzi). Ja uwierzyłem w autentyczność słów Adama Michnika, który rzekomo miał stwierdzić, że jeśli Ruch Narodowy wejdzie do Sejmu, to wyemigruje do Izraela. A Pan uwierzył w istnienie w Polsce faszyzmu. Cóż, ja poczuwam się do odpowiedzialności, bo honor nakazuje mi przeprosić w momencie, gdy odnoszę się do słów, które nigdy nie padły. Mam również nadzieję, że pański Kolega – Redaktor Czuchnowski również zweryfikuje swoje poglądy. Czas pokaże, czy to zbyt duże oczekiwania z mojej strony.

    Słowa o wyjeździe do Izraela okazały się zbyteczne. Rzeczywistość nie odebrała jednak zasadności o zakłamaniu medialnym, dzieleniu Polaków i manipulacjach. Po raz kolejny okazało się, że medialne autorytety nie uczą Polaków niczego poza szukaniem taniej sensacji i odbieraniem wiarygodności swoim oponentom. Słowa Redaktora Czuchnowskiego o faszyzmie są zniewagą dla każdego, kto wciela w życie ideały bohaterów takich jak choćby Rotmistrz Witold Pilecki. Nazwanie polskiego narodowca faszystą czy nazistą jest opluwaniem godności tych narodowców, którzy ginęli z rąk nazistów czy komunistów. Ginęli w obronie własnej Ojczyzny, a teraz tych, którzy oddają cześć narodowym bohaterom zrównuje się z ich katami. Wstyd Panowie. Wstyd.

    Panie Adamie, głowa do góry! Średniowiecze nie jest takie złe!

    Michał Patyk- w rubryce ciągle gówniarz.


    Cena strachu przed PiS. Zobacz, kto obawia się o własne dochody


    Najbardziej zagorzali obrońcy demokracji przed Jarosławem Kaczyńskim
    wiedzą, ile stracą na zmianie władzy. Obawę o własne dochody próbują
    więc przedstawić jako obawę o wolności obywatelskie.
    Tomasz Lis od dawna wiedział, że po dojściu do władzy PiS będzie musiał
    odejść z TVP. Im bardziej ta partia zyskiwała w sondażach, tym stawał
    się zagorzalszym wojownikiem na ideologicznym froncie. Ponieważ
    do dyspozycji miał nie tylko program publicystyczny w TVP 2, ale też
    tygodnik „Newsweek Polska” i serwis NaTemat.pl ataki mógł przeprowadzać
    na kilku flankach. Niedawno sam przyznał w felietonie, że ma obsesję
    na punkcie Kaczyńskiego. Na okładkach kierowanego przez niego tygodnika
    prezes PiS występował jako „świr” czy „zamachowiec”, w felietonie jako
    człowiek pełen urojeń, który nie przejmuje się losem innych, bo sam
    nie ma rodziny. Na dodatek według niego „Kaczyński chce wprowadzić
    w Polsce ordynarny zamordyzm, którego nie powstydziłby się Putin”.Oczywiście Lis zdaje sobie sprawę, że z dojściem do władzy PiS
    demokracja się nie skończy. Tak jak nie skończyła się w latach
    2005-2007. Powinien też wiedzieć, że wzrosła wtedy ściągalność podatków,
    spadły obciążenia fi skalne obywateli, a sądy zaczęły pracować
    sprawniej. Zna też pewnie raport NIK, z którego wynika, że liczba
    podsłuchów za rządów PO była większa niż za kadencji PiS. Słyszał taśmy,
    na których szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz i prezes NBP Marek Belka
    wbrew konstytucji ustalali odwołanie ministra finansów. Jeśli więc
    rzeczywiście bałby się o polską demokrację, to już dawno powinien
    zarzucać putinowskie metody ekipie PO. Wtedy jednak nie mógłby liczyć
    na intratny kontrakt w TVP, pieniądze reklamowe z budżetu dla swojego
    tygodnika i reklamy spółek Skarbu Państwa w NaTemat.pl.

    (...)


    Z tygodników najwięcej rządowych pieniędzy – ponad 603 tys. zł (bez
    reklam spółek Skarbu Państwa) – dostała „Polityka”.
    Jej dziennikarze
    prześcigają się w zarzucaniu Kaczyńskiemu autorytarnych inklinacji.
    Nawet starający się zachować największy dystans do rzeczywistości Jacek
    Żakowski pisze w tekście dla „Gazety Wyborczej”, że prezes PiS jest zły
    i niebezpieczny dla Polski i dla demokracji.

    Rząd PO-PSL
    w latach 2008-2013 nagradzał przyjazne tytuły sowicie. „GW” otrzymała
    ponad 7 mln zł, czyli 51 proc. wszystkich wydatków na ogłoszenia
    w dziennikach. Nic dziwnego, że Adam Michnik widzi w zmianie władzy same
    niebezpieczeństwa.
    Mówi o nadchodzącym putiniźmie, ale trudno pozbyć
    się wrażenia, że chodzi też o pieniądze. Rząd PiS nie będzie tak chętnie
    publikował ogłoszeń w dzienniku, który przypisuje mu diaboliczne cechy.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    100. cały ten jazgot Czerskiej

    Agata Kondzińska

    Czy dobra zmiana dotyczy też PiS

    Rządowe układanki i próba sił w PiS pokazują, jak niewiele świeżego
    powietrza wpadło do tej partii. Jarosław Kaczyński tak bardzo chciał
    wygrać wybory, że w kampanii prezydenckiej wycofał się z pierwszej linii
    frontu.


    Wielki apetyt PiS na Sejm

    Politycy PiS zapowiedzieli, że kluby parlamentarne Nowoczesnej i PSL
    nie będą miały swoich wicemarszałków Sejmu, bo partia rządząca chce mieć
    większość we władzach tej izby, oprócz marszałka - dwóch
    wicemarszałków.


    Cztery horrendalne końce Glińskiego. Gimnazjum to nie jest meblościanka

    Właściwie nie powinnam narzekać. Profesor Gliński jako przyszły
    wicepremier obiecał profesorom pensję w wysokości trzykrotności średniej
    krajowej.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    101. jazgot merdiów trwa, funkcjonariusze w pobudzeniu :)

    Monika Olejnik

    Monika Olejnik, "Kropka nad i" TVN 24, "Gość Radia Zet"

    06.11.2015

    01:00

    Pani prezes może poczuła się wstrząśnięta, a może zmieszana. Sama nie może tworzyć rządu, tylko robią to za nią działacze.

    "Nazywam się Szydło, Beata Szydło i nie dam sobą sterować" - tak mówiła kandydatka na premiera w czasie kampanii wyborczej.
      Ale po wyborach się okazało, że do akcji wkroczył pan K., a nawet nie on, tylko jego ludzie.

    Starzy pisowscy działacze,

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19145901,uleglosc.html#ixzz3qipfheeB



    Wojciech Czuchnowski

    Oswajanie Polaków z Antonim Macierewiczem

    Jest prawdopodobne, że Antoni Macierewicz obejmie tekę ministra
    obrony narodowej. Przed wyborami Beata Szydło przekonywała, że szefem
    MON będzie Jarosław Gowin. Ale od kilku dni PiS oswaja opinię publiczną z
    kandydaturą Macierewicza.


    Prof. Markowski: Przy dominacji pewnej wersji polskości demokracja może zaniknąć

    Ryszard Petru i Paweł Kukiz, to politycy, którzy mogą mieć coraz
    większe znaczenie na polskiej scenie politycznej?
    To są dwie różne historie. Co do Ryszarda Petru, wszystko zależy od
    tego, co się stanie z Platformą. Pierwszy scenariusz jest taki, że
    będzie przejmował wyborców PO, drugi, że będzie się musiał ustawić obok.
    Powiem tak: w żadnym kraju postkomunistycznym czysto liberalny program
    nie daje więcej niż 12-15 procent poparcia, to taki naturalny sufit dla
    takich partii. Jeśli Petru ustawi się tak, że zawsze będzie tym
    mniejszym partnerem, to wtedy może być ważny w polityce, ale jako
    dodatek do dużej partii i tą partia może być na przykład Platforma.
    Natomiast jeśli chce iść w kierunku 20 procent poparcia, to musi mieć
    szerszy pakiet propozycji i zając wyraźniejsze stanowisko w sprawach
    socjo-kulturowych. Co do Pawła Kukiza nie mam zielonego pojęcia. Z
    punktu widzenia politologicznego, on się we wszystkim myli. Jeśli po raz
    drugi zobaczył wynik wyborów do Senatu, to trzymam za niego kciuki,
    żeby jakaś myśl go naszła, żeby przeanalizował, jak działają
    jednomandatowe okręgi wyborcze i wyjaśnił swoim sympatykom jak to się
    dzieje, że JOW-y kreują dwupartyjny Senat i rugują z niego wszystkich
    innych. Chyba, że znowu ogłosi, że to spisek elit. teraz ujawnia nowe
    pokłady politologicznej ignorancji i proponuje nam system prezydencki,
    który byłby dla nas katastrofą. Poza tym, zapowiedział po wyborach, że
    dwa lata i on to wszystko rozwali. Nie dopytaliśmy do tej pory, co
    będzie po tym rozwaleniu. On jest antyinstytucjonalny, ale nie wiadomo,
    czy utrzyma swoich posłów we własnym klubie parlamentarnym. W każdym
    parlamencie ma prawo istnieć radykalna, populistyczna-nacjonalistyczna,
    anarchistyczna partia, która nagłaśnia rzeczy bolesne dla różnych
    mniejszości, chociaż kompletnie nie rozumiałem tych 21 procent Polaków,
    którzy widzieli w nim prezydenta, ale 8 procentowa partia w parlamencie,
    choć nie ma sensownych recept naprawy rzeczywistości, która tylko
    krytykuje - dobrze, ok. Jeśli są tacy, którzy się buntują przeciwko
    czemuś, to ich głos powinien być wysłuchany i dobrze by to odbywało się w
    parlamencie, a nie na ulicy.

    Chyba czekają nas burzliwe lata w polityce, prawda?
    Zobaczymy.

    Optymistą Pan nie jest?
    Jestem demokratą, dla mnie najważniejsze, żeby w naszym kraju
    zakorzeniła się ta forma ładu społeczno-politycznego. W demokracji będą
    bowiem współistniały różne postaci polskości, natomiast przy dominacji
    pewnej wersji polskości demokracja może zaniknąć, podobnie jak
    alternatywne do dominującej wizje polskości. Więc trzymam kciuki za
    demokrację i czekam, aż nowa władza potwierdzi, że się kompletnie
    myliłem i będzie się zachowywać zgodnie z demokratycznymi wartościami i
    procedurami. Bo jeszcze raz podkreślam, przy 50 procentowej frekwencji,
    37,5 procent poparcia, to 19 procent aktywnego poparcia Polaków dla tej
    partii. Więc PiS ma absolutnie prawo do zarządzania krajem, natomiast
    nie ma żadnej legitymacji do wywracania do góry nogami porządku
    konstytucyjnego.

    fot. YouTube

    Holland zaniepokojona wynikiem wyborów: Wygrana PiS-u to skręt w stronę autorytaryzmu

    Jej zdaniem rosnący eurosceptycyzm może grozić rozpadem Unii Europejskiej.

    Fot. YouTube

    Odlot to mało powiedziane. Strachy na lachy prof. Markowskiego:
    PiS będzie miało premiera, Sejm, prezydenta i... episkopat. "To może być
    za dużo, tego nie da się wytrzymać!"


    "Kaczyński ostatecznie sam zdecyduje po
    wysłuchaniu tych, którzy mu coś tam podsuwają. To jest takie z natury
    feudalne: niech sobie maluczcy pogadają, a i tak on swoją mądrością
    zadecyduje."

    Paweł Wroński

    Jeśli ktoś, głosując na PiS, uważał, że partia się zmieniła, niech nie czuje się oszukany

    W domu partii przy ul. Nowogrodzkiej wykuwa się nowy rząd PiS. Padają nazwiska, nazwy resortów.

    http://wyborcza.pl/1,75968,19151941,nowe-stare-czasy.html


    "Strach"
    i czarno-białe twarze m.in. Tomasza Lisa, Adama Michnika i Kuby
    Wojewódzkiego na okładce "Do Rzeczy". "Nikt rozsądny nie uwierzy, by PiS
    miało zamiar ograniczać wolności obywatelskie", czytamy w okładkowym
    artykule. "Twardą linię" i rząd "bezpośrednio podporządkowany prezesowi
    partii" prognozuje tygodnik w artykule poświęconym tworzeniu gabinetu
    Beaty Szydło. Więcej>>>



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    102. Nowy rządMarkowski o


    Nowy rząd


    Markowski o rządzie: Kaczyński ma w nosie opinię publiczną. To on zadecydował i on zostanie rozliczony

    Żadnych zaskoczeń - skomentował skład rządu Beaty Szydło prof. Radosław
    Markowski, politolog z SWPS. - Jarosław Kaczyński pokazał, że ma
    totalnie w nosie to, co się sądzi o jego kandydatach. Działa wbrew
    opinii publicznej. To on decyduje i z tego co zrobił, zostanie
    rozliczony - podkreślił.Według prof. Markowskiego największe zdziwienie na Zachodzie budzić
    będzie nominacja nieprawomocnie skazanego na karę więzienia Mariusza
    Kamińskiego na koordynatora służb specjalnych. Nasz rozmówca podkreśla,
    że już postawione zarzuty wystarczają, by politycy rezygnowali z
    piastowanych stanowisk. Tu jest inaczej. - To polska innowacja, polski wkład do demokracji - zauważył.

    "Wygrała partia, ma większość i robi co chce"


    Do nominacji dla Antoniego Macierewicza prof. Markowski
    podchodzi ze spokojem. Ale ostrzega: - Jesteśmy w NATO i UE. Wszelkie
    wybryki zostaną przez naszych sojuszników odnotowane - mówi.

    Macierewicz, Ziobro, Kamiński. Znamy skład rządu >>>

    Podczas prezentacji składu rządu Beata Szydło
    stała na scenie wraz z Jarosławem Kaczyńskim. I powszechnie mówi się,
    że to prezes PiS miał większy udział w jego powstawaniu. - To wszystko
    jest Jarosława Kaczyńskiego. Prezydent jest Jarosława Kaczyńskiego, rząd Jarosława Kaczyńskiego i parlament Jarosława Kaczyńskiego - stwierdził politolog.


    Prof. Markowski zaznaczył też, że Platforma Obywatelska powinna
    powstrzymać się od alarmistycznych komentarzy, które od kilku dni
    wygłaszali. - Wygrała partia, ma większość i robi co chce. Kropka -
    skwitował nasz rozmówca.


    Lis żenujący jak zwykle


    „Prezes mówił, że zemsty nie będzie, ale sprawiedliwość być musi. Będzie sprawiedliwa zemsta”.

    Kampania wyborcza PiS, która promowała spokojny, stonowany styl i
    eksponowała racjonalnych polityków, była oszustwem - stwierdziła w
    Poranku Radia TOK FM Dominika Wielowieyska, komentując pogłoski o
    pojawieniu się w rządzie Antoniego Macierewicza i Zbigniewa Ziobro.Trzeba powiedzieć zdecydowanie i otwarcie, że Macierewicz jako szef MON
    to wielkie nieszczęście dla Polski i kompromitacja na scenie
    międzynarodowej. To polityk skrajnie niepoważny i niekompetentny. Prace
    jego zespołu smoleńskiego dowiodły, że była to zwykła hucpa. Sprawę
    tragedii smoleńskiej zamieniono w groteskowy spektakl, a odpowiedzialny
    jest za to Macierewicz - mówiła Dominika Wielowieyska w Poranku Radia
    TOK FM kilka godzin przed ogłoszeniem składu rządu Beaty Szydło.


    Publicystka nie zostawiła też suchej nitki na Zbigniewie Ziobro.
    - Ziobro jako minister sprawiedliwości to także nieszczęście dla
    Polski. Sterował ręcznie prokuraturą, dowiodły tego liczne raporty,
    które dokładnie opisywały jego działalność - wskazywała.


    Fot. TVP


    Zaczęło się… Lis wieści „wszystko co najgorsze”: „Macierewicz, Ziobro i Kamiński. I wszystko jasne. Będzie jazda bez trzymanki”


    „Nieoficjalne - za dwa tygodnie Macierewicz jedzie po wrak. Wszystko dogadane.”

    Przez miesiące mówiłem, że PiS zrobi Polaków w trąbę. Zero zdziwień. Ściemę czas skończyć

    — stwierdził na Twitterze Tomasz Lis, który chyba wciąż mocno
    przeżywa wygrane przez Prawo i Sprawiedliwość wybory, a dziś dodatkowo
    musiał zmierzyć się z składem nowego rządu.

    Macierewicz, Ziobro i Kamiński. I wszystko jasne. Będzie jazda bez trzymanki

    — pisze Lis i dodaje:

    3 lata temu Macierewicz powiedział, że Rosja wypowiedziała nam wojnę. Kiedy mobilizacja?


    Fot. twitter
    Fot. twitter

    To nie koniec drwin z nowego ministra obrony.

    Nieoficjalne - za dwa tygodnie Macierewicz jedzie po wrak. Wszystko dogadane.


    Fot. twitter
    Fot. twitter

    To jednak nie jedyne oceny jakie konstruuje naczelny „Newsweeka”.

    Dream team jak u Kennedy’ego - The Best and the Brightest.


    Fot. twitter
    Fot. twitter

    Oberwało się także Jarosławowi Sellinowi, który był gościem Telewizji Polskiej.

    Sellina na TVP, odpowiedzialny towarzysz, wie kogo wywalić i ładnie robi pajacyka przed Kaczyńskim.


    Fot. twitter
    Fot. twitter

    mmil/Twitter

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    103. oj Markowski,Markowski

    kiedy ten pan przestanie "jojczyć "?

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    104. OSTATNIE PODRYGI LISA W PUBLICZNEJ

    2015 11 09 Bosak i Winnicki świetnie się bawią na balu u Lisa, Rzeźnia

    ---------------------------------------------------

    Wojciech Czuchnowski

    10.11.2015
    Powrót Ziobry, Macierewicza i Kamińskiego oznacza, że dla PiS nie ma żadnych granic i że wszystko wolno

    1. Jesienią 2007 r. Polacy odrzucili wizję państwa, którą proponował im
    rząd Jarosława Kaczyńskiego. Odsunęli PiS od władzy, bo nie chcieli
    podsłuchów, tropienia spisków i układu, mieli dość prowokacji, oskarżeń,
    insynuacji, szczucia na lekarzy, opozycję i biznesmenów, dość tropienia
    agentów i pomówień w mediach. Nie chcieli państwa, które symbolizował
    funkcjonariusz w kominiarce walący o szóstej rano do drzwi w
    towarzystwie kamer telewizji.

    2. Symbolem tego państwa byli trzej ludzie: Zbigniew Ziobro - prokurator generalny i minister sprawiedliwości, Mariusz Kamiński - szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego, oraz Antoni Macierewicz - likwidator WSI i wiceminister obrony narodowej.

    3. Szybkie, skuteczne i sprawiedliwe rozliczenie ich działalności wydawało się oczywistą konsekwencją wyborów i gwarancją powrotu do normalności.


    4. Tak się jednak nie stało. Premier Donald Tusk od razu dał
    czerwone światło ABW, która zebrała dowody na łamanie prawa przez
    połączone siły służb specjalnych i prokuratury. Nie powstała "biała
    księga" nadużywania władzy i nacisków na wymiar sprawiedliwości. Komisja
    śledcza, która miała ustalić odpowiedzialność Ziobry za śmierć posłanki
    SLD Barbary Blidy, działała zbyt wolno. Komisja śledcza ds. nacisków na
    służby i prokuraturę została sparaliżowana przez wewnętrzne spory i
    brak woli politycznej. W kadencji 2007-11 Platforma uciekała, jak mogła,
    przed wnioskiem o postawienie Ziobry przed Trybunałem Stanu, lekceważąc
    głosy, że za chwilę będzie za późno.

    Jakoś szło
    rozliczanie Macierewicza za kłamliwy i niszczący polski wywiad raport z
    likwidacji WSI. Do czasu gdy prokuratura wydała kuriozalne orzeczenie,
    że były wiceminister obrony - chociaż winny - nie może odpowiadać przed
    sądem, bo pełniąc swoją funkcję likwidatora WSI, nie był urzędnikiem
    państwowym.

    Najdalej poszło rozliczanie nadużyć
    Kamińskiego. Został oskarżony i skazany. Ale surowy wyrok sądu pierwszej
    instancji zapadł za późno i został odczytany jako akt polityczny.


    5. Nieudolne próby osądzenia IV RP trwały tak długo, że część
    spraw się przedawniła. Zdążyła wyrosnąć generacja wyborców, którzy nie
    mieli pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi i którym prawica mogła wmówić
    dowolną bzdurę o odwecie. Ale naprawdę nie było ani odwetu, ani
    sprawiedliwości.

    6. Gdyby Ziobro, Macierewicz i Kamiński
    mieli dzisiaj prawomocne wyroki, choćby za przekroczenie uprawnień, ich
    droga do stanowisk publicznych byłaby na lata zamknięta. I nie
    zmieniłaby tego nawet wola "żelaznego prezesa".

    7. Powrót upiorów IV RP jest bezlitosną konsekwencją błędów, zaniechań i kuriozalnych decyzji.

    W 2007 r. nie chodziło o zemstę. Zemsta będzie teraz.


    8. Ziobro przeprowadzi "reformę" wymiaru sprawiedliwości.
    Zacznie od likwidacji urzędu niezależnego od władzy prokuratora
    generalnego. Sam będzie pełnił tę funkcję. Wrócą naciski i dyspozycyjni
    prokuratorzy "na telefon". Będzie weryfikacja niewygodnych sędziów,
    którym zgodnie z przedwyborczym projektem PiS zbada się mocz i pośle ich
    na wariograf.

    Macierewicz jako szef "zespołu
    smoleńskiego" przez ostatnie lata oskarżał polskich prokuratorów
    wojskowych o zdradę. Pluł im na mundur, chociaż rzetelnie prowadzili
    śledztwo w sprawie katastrofy z 10 kwietnia 2010 r. Teraz jako szef MON
    będzie jednym z ich przełożonych. Tak jak zapowiadał na wiecu w Chicago,
    porachuje się z "Polakami odpowiedzialnymi za zamach w Smoleńsku".
    Ujawni aneks do raportu z weryfikacji WSI (wstrzymany przez prezydenta
    Lecha Kaczyńskiego). Znów poznamy prawdy objawione w głowach
    Macierewicza i jego ekipy.

    >> CZYTAJ TEŻ: Lista przebojów Antoniego Macierewicza


    Skazany (nieprawomocnie) Kamiński zostaje nadzorcą służb
    specjalnych, które dewastował jako szef CBA. Jaki sygnał daje to
    funkcjonariuszom, których zadaniem jest przestrzeganie prawa, działanie w
    jego granicach? Co oznacza dla nich szef, który wspierał własną partię
    na rzekomo apolitycznym stanowisku, a po zwolnieniu ze służby stał się
    posłem i wiceprezesem tej partii? Także jego zastępcy i współpracownicy,
    na czele z "agentem Tomkiem", po wyrzuceniu z CBA zasilili szeregi PiS.
    Apolityczność służb specjalnych staje się kiepskim żartem.


    9. Ponadto przypadek Kamińskiego ukazuje obowiązujące w świecie PiS
    standardy. Gdy został skazany za łamanie prawa w służbach, prezes tej
    partii ostentacyjnie zlekceważył wyrok sądu i wystawił Kamińskiego tuż
    po sobie na liście wyborczej. Po wyborach poszedł dalej - Kamiński nie
    sprawdził się w jednej służbie, więc stanie na czele wszystkich. A nowa
    władza ustami premier Szydło sugeruje, że w apelacji spodziewa się, iż
    "sprawiedliwość stanie po stronie Kamińskiego". Jest to nie tylko nacisk
    na sąd, ale również autorytarna koncepcja sprawiedliwości, która ma być
    "po naszej stronie".

    10. Powrót Ziobry, Macierewicza i
    Kamińskiego oznacza, że dla PiS nie ma żadnych granic i że wszystko
    wolno. Jarosław Kaczyński zdaje się mówić: "Prawo i zasady nie będą
    ograniczać naszej władzy, są jej narzędziami. I to my decydujemy, kto i
    kiedy je łamie".

    Powrót państwa, które tak traktuje
    prawo, ułatwiła Platforma, nieudolnie i kunktatorsko rozliczając IV RP.
    Teraz jest już za późno.





    Były hipis został szefem klubu PiS. Jego eksdziewczyna Kora opowiadała, jak razem palili trawkę

    Niezwykle
    wesoło było we wtorek w Sali Kolumnowej, gdzie zebrał się klub PiS. Na
    jego szefa wybrano Ryszarda Terleckiego. Po opuszczeniu sali prof....
    więcej

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    105. Panie Czuchnowski

    relanium na nerwy albo herbatkę z melisy...dobra rada...za darmo

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    106. Szef SSS* prof. Aleksander

    Szef SSS* prof. Aleksander Smolar prezes Fundacji Batorego szykuje grunt pod wybory. RAZEM.

  • Smolar: Ten rząd będzie jechał po tzw. bandzie

    Rewolucja społeczno-kulturowa to będzie główne
    zainteresowanie Jarosława Kaczyńskiego - mówi politolog i prezes
    Fundacji Batorego

  • Rewolucja społeczno-kulturowa to będzie
    główne zainteresowanie Jarosława Kaczyńskiego. W tych obszarach posuną
    się na tyle, ile tylko będą mogli - mówi Aleksander Smolar, politolog i
    prezes Fundacji Batorego
    Mariusz
    Jałoszewski: Jak pan ocenia nominacje do rządu Szydło? O czym świadczą
    teki ministrów dla Ziobry, Macierewicza i Kamińskiego?


    Aleksander Smolar:
    Macierewicz, Ziobro, Kamiński i Waszczykowski będą radykalnym skrzydłem
    rządu Szydło. To będą silni ministrowie. Wcześniej kontestowali pozycję
    Szydło, która może być tylko posłańcem pomiędzy nimi a prezesem
    Kaczyńskim...
  • Witamy w państwie PiS, gdzie służby walą w drzwi o 6 rano

    Powrót Ziobry, Macierewicza i Kamińskiego oznacza, że dla PiS nie ma
    żadnych granic i że wszystko wolno. Ułatwiła go Platforma, nieudolnie i
    kunktatorsko rozliczając IV RP. Teraz jest już za późno.


    Witold Waszczykowski. Szef MSZ islamofobem

    Podczas seminarium zorganizowanego 7
    sierpnia przez Polski Instytut Spraw Międzynarodowych Witold
    Waszczykowski, od wczoraj minister spraw zagranicznych, uzasadniając
    swój sprzeciw wobec przyjmowania uchodźców przez Polskę, oznajmił
    publicznie, że jest islamofobem.
      Pogratulowałem mu wówczas odwagi cywilnej, jaką okazał, przyznając się do brzydkiego uprzedzenia, i...








    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    107. 11 listopada bez prowokacji policyjnych smuci Michników


    Marsz Niepodległości był spokojny jak nigdy i ksenofobiczny jak zawsze [NASZYM ZDANIEM]

    Na
    marszu były pojedyncze rodziny z dziećmi, były osoby starsze; była
    minuta ciszy dla poległych żołnierzy i okrzyki "chwała bohaterom". To
    wszystko stanowiło jednak niewielką część wydarzenia.

    Lewackie media skręcają się ze złości, że na marszu nie było bójek -
    grzmiał ze sceny jeden z organizatorów Marszu Niepodległości. Za brak
    incydentów należą się pochwały. Ale to nie zmiana tego, że na marszu
    wzywano do ksenofobii i nienawiści.Na Marszu Niepodległości były pojedyncze rodziny z dziećmi, były osoby
    starsze; była minuta ciszy dla poległych żołnierzy i okrzyki "chwała
    bohaterom". To wszystko stanowiło jednak niewielką część całego
    wydarzenia.


    Marsz - organizowany zresztą przez środowiska narodowe -
    zdominowały nacjonalistyczne i ksenofobiczne hasła oraz wyzwiska pod
    adresem różnych "wrogów narodu" (na tyle, na ile dało się je usłyszeć
    między wybuchami petard).

    1) Było spokojniej niż w poprzednich latach


    Policja nie otrzymała sygnałów o poszkodowanych lub rannych - to
    najważniejsza informacja związana z bezpieczeństwem w czasie marszu.

    Warszawskie Biuro Bezpieczeństwa
    i Zarządzania Kryzysowego poinformowało, że marsz był "o wiele
    spokojniejszy niż rok temu", choć dochodziło do drobnych incydentów -
    odpalano race i zrzucano je z mostu Poniatowskiego na Wisłostradę.

    Dodatkowo, uszkodzony został samochód TVP, a Pomnik Wdzięczności Żołnierzom Armii Radzieckiej w Parku Skaryszewskim został oblany czerwoną farbą.


    Przypomnijmy - w ubiegłym roku zatrzymano około 200 osób, a
    kilkadziesiąt zostało rannych. Bojówkarze rzucali w policjantów m.in.
    racami, kostką brukową i butelkami. Stołeczny ratusz wycenił straty na
    90 tys. zł.

    To zasługa organizatorów marszu i dobrze
    zorganizowanej straży, mającej niełatwe zadanie panowania nad wielkim
    tłumem, a także policji, która była niewidoczna i m.in. dzięki temu
    uniknięto starć chuliganów i funkcjonariuszy.

    2) Ksenofobiczne hasła


    Marsz środowisk narodowych szedł w tym roku pod hasłem "Polska
    dla Polaków, Polacy dla Polski". Na transparentach niesiono jednak
    znacznie więcej haseł, m.in.: "Śmierć wrogom ojczyzny", "Wróg u bram",
    "Stop islamizacji Polski" czy dosyć oryginalne "Wolimy kotleta od
    Mahometa".

    Uczestnicy byli jeszcze bardziej swobodni, gdy
    przyszło do wykrzykiwania haseł. "Raz sierpem, raz młotem, czerwoną
    hołotę", "Zawsze i wszędzie, policja je*ana będzie" - to tylko część z
    nich.3) Frekwencja


    Na razie trudno mówić o dokładnej frekwencji. Według różnych szacunków w
    marszu uczestniczyło od 35 do nawet 100 tysięcy osób. Policjanci na
    podstawie wideo ze śmigłowców ocenili, że w pochodzie szło około 70
    tysięcy osób. To tyle samo ile w ubiegłym roku.

    4) Kontrowersyjni goście


    Jeszcze przed marszem pojawiła się informacja o gościach
    zaproszonych przez organizatorów. Rano delegacja złożona m.in. z
    przedstawicieli neofaszystowskiej włoskiej organizacji Forza Nuova i
    skrajnie prawicowego węgierskiego Jobbiku odwiedziła Sejm.


    Po marszu goście wygłaszali przemówienia na scenie ustawionej na
    błoniach Stadionu Narodowego. Był tam m.in. burmistrz węgierskiego
    Asotthalom Laszlo Toroczkai. Toroczkai zasłynął klipem skierowanym do
    uchodźców, nakręconym w stylu taniego kina akcji. Mówi w nim m.in.: "Ci,
    którzy chcą wedrzeć się na Węgry nielegalnie, mogą szybko skończyć w
    więzieniu".

    Kryzys migracyjny stanowił najważniejszy
    wątek w przemówieniach gości, jednak nie był jedyny. Przedstawiciel
    szwedzkich środowisk narodowych przeszedł płynnie od uchodźców do "lobby
    gejowskiego", a Włoch mówił z kolei o żydowskich wpływach i ideologii
    gender.

    Uderzał fakt, że bezpośrednio po reprezentancie
    Forza Nuova, która jest organizacją o charakterze neofaszystowskim i
    należy do koalicji partii faszystowskich założonej przez Alessandrę
    Mussolini, przemawiał porucznik Jan Nowicki, żołnierz Armii Krajowej.

    5) Paranoje narodowców: "Mamy prawo się bać"


    - Lewacka i islamska agresja, wymierzona w wartości
    chrześcijańskie i narodowe, tworzy w nas obawę. I mamy prawo się bać -
    mówił tuż po zakończeniu Marszu Niepodległości ks. Jacek Międlar.


    W wystąpieniach na błoniach Stadionu Narodowego, duchowny
    zapewniał, że "nie można pozwolić, by ten strach przerodził się w
    nienawiść". - My chcemy dialogu, ale nikt nie chce z nami rozmawiać -
    mówił ks. Międlar.

    - My nie chcemy walczyć młotem
    nienawiści, ale mieczem Ewangelii - zakończył ks. Międlar. To szlachetne
    wezwanie. Jednak praktyka wygląda zupełnie inaczej: na marszu nie było
    może bitwy z policją, była za to nienawiść, rasizm i ksenofobia.

    Nie było awantur? Ale oburzyć się trzeba! Miecugow: Nikt tam nie
    jest w stanie powiedzieć "Bóg, Honor, Ojczyzna" normalnym głosem, tylko
    ryczą! "30 proc. uczestników to bezrobotni po szkołach bez lekcji
    historii!"

    "Moi rodzice pamiętali i ktoś, kto nie ma obrzydzenia do książek może przeczytać, w co się przerodziły marsze z pochodniami..."


    tvn24
    tvn24

    Nikt nie jest w stanie powiedzieć „Bóg Honor Ojczyzna” normalnym głosem, tylko ryczą!

    — w taki sposób Grzegorz Miecugow mówił o tym, co przeszkadzało mu na tegorocznym Marszu Niepodległości.

    Dodajmy - Marszu, na którym pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy
    osób, a gdzie jednak nie było awantur, zamieszek, ani nawet incydentów.

    CZYTAJ WIĘCEJ:
    Marsz Niepodległości na ulicach Warszawy. Jak na razie bez ekscesów -
    kilkadziesiąt tysięcy uczestników doszło spokojnie przed Stadion
    Narodowy. ZDJĘCIA

    Miecugow był pod wrażeniem liczby uczestników:

    To jest bardzo dużo. Nie chcę deprecjonować tych wszystkich, którzy
    przyjechali z całej Polski - bo tu przyjeżdżali ludzie i ze
    Świnoujścia, i z Podkarpacia. Narodowcy oczywiście. (…) Mnie się źle
    kojarzą takie obrazki, jakie widzimy - zamaskowanych ludzi z racami. Te
    okrzyki „Bóg Honor Ojczyzna”, mnie się to nie łączy ze świętowaniem.
    Mnie było bliskie to, co próbował Bronisław Komorowski, a co się nie
    udało - by przyszli rodzice z dziećmi i byli zadowoleni

    — ocenił.

    Dlaczego taka jest rosnąca popularność tego Marszu 11 listopada?

    — zastanawiał się komentator tvn24.

    Miecugow krytycznie odniósł się też do pomysłu, by za rok zorganizować wspólny marsz pod patronatem prezydenta Dudy.

    Powiedziałbym tak: któryś z filozofów powiedział, że nacjonalizm
    jest jak ogień pod paleniskiem. Że można ugotować strawę, można się
    ogrzać, ale największe nieszczęście, jak ogień opuści palenisko…
    Nacjonalizm w takiej postaci, jakie widzimy w całej Europie - marszów z
    pochodniami, ryków i tej inności… Ja tego nacjonalizmu nie trawię i
    budzący złe demony. (…) Moi rodzice pamiętali i ktoś, kto nie ma
    obrzydzenia do książek może przeczytać, w co się przerodziły
    marsze z pochodniami…

    — zawiesił głos.

    Te ochrypnięte głosy krzyczące „Bóg, Honor, Ojczyzna!”… (…) Panowie z
    flagami pili wódkę z gwinta! Taki „patriotyzm” też się tam pojawia i te
    marsze przyciągają takich ludzi, bo nikt nie jest w stanie powiedzieć
    „Bóg, Honor, Ojczyzna” normalnym głosem, tylko ryczą! To okrzyki bliskie
    atmosferze pomeczowej niż atmosferze świętowania (…) 30 procent z tych
    demonstrujących to są bezrobotni! Jak oni mają manifestować
    dobrze, to co robią? To absolwenci szkół, w których nie ma historii!
    Jest tam mityczny Polak, który jest lepszy od wszystkich innych!

    — zakończył publicysta tvn24.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    109. odjazd lewaczki pfor. Płatek

    Hasło "Polska dla Polaków" jest sprzeczne z art. 1 Konstytucji RP, który mówi, że "Rzeczpospolita Polska jest dobrem wspólnym wszystkich obywateli". Nie możemy w sposób demonstracyjny lekceważyć tego co mówi konstytucja - oceniła Płatek.
    Prof. Płatek przyznała, że hasło marszu kojarzy jej się z hasłami głoszonymi w III Rzeszy. - Nacjonalizm i wykluczanie prowadziły do bardzo złych skutków. Rozumiem, że ci młodzi ludzie tego nie pamiętają. Myślę, że jest to źle przerobiona lekcja historii - stwierdziła. - Dla mnie to, co pani mówi jest zupełnie absurdalne. Oczywiście można interpretować w sposób złośliwy to hasło, ale można je interpretować zgodnie z jego duchem. Myślę, że Bóg stworzył Ziemię Obiecaną po to, żeby było to miejsce dla Żydów i stworzył Polskę, aby było to miejsce do zamieszkania przez Polaków. Myślę, że żadnemu z uczestników marszu nie przyszłaby do głowy taka interpretacja, zwłaszcza, że nasza historia to nie jest historia wykluczania tylko zapraszania - odpowiadał Marian Piłka. (http://www.tvn24.pl)

    http://www.tvn24.pl/monika-platek-i-marian-pilka-o-marszu-narodowcow,593...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    110. to już jest koniec, ostatnie POdrygi III RP odzyskanej dla Michn


    Fot. YouTube
    Fot. YouTube

    Mało kto przysłużył się tak do zabetonowania na
    długie lata układu pookrągłostołowego jak Adam Michnik. Po tym, co
    wyprawiała jego gazeta w ostatnich latach, nikt nie odbierze mu tytułu
    głównego propagandysty III RP.
    W tym kontekście dziwi, że komuś jeszcze przyszło do głowy, żeby
    nagradzać go za… rzetelność, profesjonalizm i najwyższe standardy w
    dziennikarstwie. Tak, to nie żart - na taki właśnie pomysł wpadli
    uczestnicy studenckiego plebiscytu.

    Jak podaje portal wirtualnemedia.pl, Michnik ma otrzymać statuetkę w
    kategorii AuTORytet w tegorocznej edycji plebiscytu MediaTory.

    AuTORytet to kategoria, w której ludzie mediów są doceniani za
    całokształt pracy zawodowej, zwłaszcza rzetelność, profesjonalizm i
    najwyższe standardy

    — czytamy.

    Naczelny „GW” ma odebrać statuetkę podczas
    gali finałowej MediaTorów 28 listopada w Auditorium Maximum w Krakowie. W
    poprzednich latach w tej samej kategorii nagrody nagradzani byli m.in.
    Wojciech Mann, Monika Olejnik, Marek Niedźwiecki i Wojciech Jagielski.

    O przyznaniu nagrody Adamowi Michnikowi zadecydowali studenci kierunków dziennikarskich.
    W tegorocznej edycji głosować mogło ponad 10 tys. studentów z 21
    uczelni wyższych. Plebiscyt organizują Stowarzyszenie MediaTory oraz
    koło naukowe studentów Dziennikarstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego.

    bzm/wirtualnemedia.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    111. przyszła baba do lekarza, a to Michnik :)po francuzku:)


    Michnik: Były lęki, czy Niemcy przyłączą Dolny i Górny Śląsk. "Ludzie w Bytomiu na poważnie bali się"


    Pamiętam, jak w 1989 r. mieszkańcy
    Bytomia pytali mnie, czy Niemcy przejmą ich miasto i ich wypędzą - mówił
    Adam Michnik na konferencji poświęconej zjednoczeniu Niemiec i uznaniu
    polskich granic

    Konferencję w 25-lecie podpisania
    polsko-niemieckiego traktatu granicznego zorganizowała Ambasada Francji,
    Fundacja Bronisława Geremka oraz działający przy Uniwersytecie
    Warszawskim Ośrodek Kultury Francuskiej i Studiów Frankofońskich.
    Do tej
    pory na...



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    112. rządu PiS jeszcze nie ma :)


    Rząd PiS utrwali pozycję Polski jako kraju imitacji, półperyferyjnego [ŻAKOWSKI]

    KOMENTARZ

    Rząd PiS utrwali pozycję Polski jako kraju imitacji, półperyferyjnego [ŻAKOWSKI]

    Jacek Żakowski, tygodnik "Polityka"
    "Ekipa gospodarcza rządu Beaty Szydło jest obiecująca" napisał Witold Gadomski. Kompletnie się z nim nie zgadzam.

    Nominacje dla Morawieckiego, Kwiecińskiego, Szałamachy, Streżyńskiej są
    uspokajające dla rynków i przedsiębiorców, ale niczego dobrego nie
    obiecują dla rozwoju Polski...




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    113. 16 listopada 2015 r. rząd


    16 listopada 2015 r. rząd Beaty Szydło zaprzysiężony.


    Mateusz Morawiecki to nowy minister w rządzie PiS. Ma stanąć na czele
    resortu, który tak naprawdę jeszcze nie istnieje, i zarządzać
    pieniędzmi, których też jeszcze nie ma, czyli na czele Ministerstwa
    Rozwoju. Za czasów jego rządów BZ WBK stał się perłą w koronie polskiej
    bankowości. Czy teraz uda mu się zrealizować obietnice Beaty Szydło? Jak
    ustosunkuje się do jednego ze sztandarowych pomysłów rządu, dotyczącego
    opodatkowania transakcji finansowych?

    Nowi ministrowie udali się do swoich resortów. Zbigniew Ziobro
    zapowiedział zmianę ustawy o prokuraturze, kary dla sędziów i
    prokuratorów, wobec których "pojawią się wiarygodne dowody wskazujące na
    korupcję" oraz dla biegłych, którzy wydadzą fałszywą opinię. Antoni
    Macierewicz, mówił, że jednym z najważniejszych zadań państwa jest
    zapewnienie obywatelom bezpieczeństwa. Pierwszym gościem w Ministerstwie
    Edukacji Narodowej będą Karolina i Tomasz Elbanowscy.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19197740,pis-przejmuje-ministerstwa-ziobro-zapowiada-kary-dla-sedziow.html#ixzz3rgUQCLK7

    Luty 2011 r. Wieczór. Piotr Bączek, szef klubu "Gazety Polskiej" w
    Warce, wraca po spotkaniu z posłami PiS ziemi radomskiej. Gdy zbliża się
    do furtki swojego domu, odkrywa, że na metalowych prętach wisi martwa
    wiewiórka.

    tomaszLiS1611


    Niebywałe. Lis o posłach Kukiza: „naziolki”


    Kukiz reaguje natychmiast: „Za 'naziolków' odpowie pan przed sądem. Za resztę - przed Bogiem”.

    Tomasz Lis
    bezpardonowo atakuje Ruch Kukiza i jego posłów, dowodząc po raz
    kolejny, że nie ma dla niego granic kompromitacji. W felietonie Lis
    stwierdza: „intelektualista Kukiz wprowadził do Sejmu paru naziolków”.

    „Zgodnie z moimi przewidywaniami tragedia w Paryżu dała
    paliwo polskim rasistom i ksenofobom. Nie trzeba myśleć, wystarczy
    potępić wroga, którym - w większym stopniu niż terroryści, mam wrażenie,
    są dla naszych kołtunów i rasistów, jacyś lewacy” –
    pisze Tomasz Lis na swoim portalu natemat.pl. W niezwykle agresywny
    sposób Lis grzmi na Polaków, którzy boją się przyjmować imigrantów.

    Lis uderza w ruch
    Kukiz'15. „Nieoceniony intelektualista Kukiz zastanawia się czy większa
    jest zbrodnia "dziczy" czy też "lewactwa, które dziś sprowadziło". Na
    razie intelektualista Kukiz wprowadził do Sejmu paru naziolków” – pisze pieszczoch rządu PO-PSL.

    Na te słowa na Facebooku zareagował Paweł Kukiz,
    który zapowiada pozew przeciw Tomaszowi Lisowi. „Za 'naziolków' odpowie
    pan przed sądem. Za resztę - przed Bogiem” – pisze jednoznacznie Kukiz.




    Histeria w programie Tomasza Lisa. Istny festiwal kuriozalnych wypowiedzi! "Jeśli prześledzi się koncepcje ideowe władzy pisowskiej, to mamy do czynienia z przejęciem Trybunału"


    Temat ustawy o Trybunale Konstytucyjnym zdominował program „Tomasz Lis na żywo” (TVP 2). Gośćmi redaktora naczelnego „Newsweeka” byli m.in. Ryszard Kalisz, Roman Giertych, prof. Marek Chmaj i prof. Antoni Dudek.

    Pierwszy z wymienionych zaczął od mocnych akordów.

    Orban doprowadził do sytuacji, że Trybunał Konstytucyjny jest podległy jemu. (…) Mogę powiedzieć, że jest na usługach rządu. Jeśli prześledzi się koncepcje ideowe władzy pisowskiej i jeśli pamięta się o jednoosobowym ośrodku decyzyjnym, to mamy do czynienia z przejęciem Trybunału, żeby Trybunał nie przeszkadzał we wprowadzeniu – słusznych zdaniem Jarosława Kaczyńskiego - reform pisowskich, ale żeby działał na jednej nucie

    — grzmiał były poseł.

    PO otworzyła ten worek, złamała dobre obyczaje. (…) Otworzyła drogę PiS-owi i prezydentowi Dudzie. (…) Zaczęła to PO, a kontynuuje to PiS

    — stwierdził z kolei prof. Dudek.

    PO pewien błąd popełniła

    — przyznał Roman Giertych.

    W równie histerycznym tonie, co Ryszard Kalisz wypowiadał się prof. Marek Chmaj.

    PiS chce ustawą wygasić kadencję Trybunału! Jeśli pozwolimy na to, pozwolimy na wygaszanie kadencji innych konstytucyjnych organów!

    — grzmiał konstytucjonalista.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    114. 100 dni prezydenta Andrzeja

    100 dni prezydenta Andrzeja Dudy 

    W pierwszych 100 dniach prezydentury Andrzej Duda odbył 45 wizyt
    krajowych i 10 wizyt zagranicznych, podpisał 106 ustaw i zawetował
    cztery, powołał 99 sędziów i wystosował 336 listów. Powołał także Radę
    Dialogu Społecznego i Narodową Radę Rozwoju.

    Polityka krajowa

     

    7 sierpnia Prezydent Andrzej Duda podpisał zarządzenie o nadaniu
    Statutu Kancelarii Prezydenta RP. Tym samym już pierwszego dnia swojej
    prezydentury, zgodnie z obietnicami złożonymi w trakcie kampanii,
    powołał nowe biura:                        

                                       

    Biuro Interwencyjnej Pomocy Prawnej, którego celem jest
    niesienie pomocy prawnej obywatelom, a także analiza funkcjonującego
    prawodawstwa. Biuro zbiera informacje od podmiotów zewnętrznych oraz od
    obywateli, które będą następnie wykorzystywane do podejmowania inicjatyw
    legislacyjnych, poprawiających jakość  prawa.

     

    Biuro do Spraw Kontaktu z Polakami za Granicą, które ma za zadanie nawiązywanie i utrzymywanie kontaktów z Polonią.

     

    W Kancelarii stworzono także Biuro ds. Dialogu Społecznego i Inicjatyw Obywatelskich,
    które służy szeroko rozumianym kontaktom z obywatelami. Ma ułatwiać
    dialog z reprezentantami dużych grup społecznych, związków zawodowych,
    środowisk lokalnych, inicjatorów różnych akcji obywatelskich.

     

    Prezydent powołał:
     

    Radę Dialogu Społecznego jako forum współpracy przedstawicieli pracowników, pracodawców i rządu.

     

    Narodową Radę Rozwoju, do której zaprosił 86 ekspertów i doradców, których zadaniem będzie definiowanie wyzwań i wskazywanie zagrożeń dla Polski.

      

    Prezydent w swoich wypowiedziach wielokrotnie zaznaczał, że jego
    priorytetem jest poprawa jakości życia Polaków. Dał temu wyraz,
    składając projekt ustawy w sprawie obniżenia wieku emerytalnego, a także
    kierując do Senatu projekt postanowienia o zarządzeniu referendum w
    sprawach: zniesienia obowiązku szkolnego sześciolatków, prywatyzacji
    lasów państwowych oraz obniżenia wieku emerytalnego.

     

    W czasie 100 dni urzędowania Prezydent:

    - odbył 45 wizyt krajowych, podczas których spotykał się z obywatelami

    - wystosował 336 listów i objął patronatem 96 konferencji, uroczystości, koncertów, konkursów i imprez kulturalnych

    - nadał obywatelstwo 377 osobom, pochodzącym głównie z Ukrainy i Białorusi

    - powołał 99 sędziów, mianował na pierwszy stopień oficerski 75 absolwentów szkół wojskowych oraz 374 funkcjonariuszy Policji, wręczył nominacje 63 profesorom

    - podpisał 106 ustaw i zawetował cztery: o lasach, o mniejszościach narodowych, o uzgodnieniu płci oraz ustawę o ratyfikacji tzw. poprawki dauhańskiej

    - złożył dwa wnioski do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie Ustawy prawo o ustroju sądów wojskowych oraz Ustawy o kuratorach sądowych

     

    Polityka zagraniczna

     

    Prezydent Andrzej Duda w pierwszych 100 dniach swojego urzędowania prowadził bardzo aktywną politykę zagraniczną. Odbył  10 wizyt zagranicznych-
    zarówno o charakterze dwustronnym (Estonia, Niemcy, Wielka Brytania,
    Słowacja, Francja, Watykan), jak i wielostronnym (spotkania w ramach
    grupy Arraiolos, w ramach Grupy Wyszehradzkiej, spotkania
    przedstawicieli państw Europy Środkowej i Wschodniej w Bukareszcie oraz w
    kuluarach Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku). Był aktywny w
    przestrzeni regionalnej, europejskiej i globalnej.

     

    Przy okazji wizyt w Berlinie, Londynie, Nowym Jorku, Paryżu,
    Bukareszcie i Rzymie Prezydent RP spotkał się z mieszkającą tam Polonią.

     

    Prezydent RP udzielił także szeregu wywiadów liczącym się mediom zagranicznym.

     

    Prezydent przyjmował też wielu przedstawicieli innych państw podczas ich wizyt w Polsce.

     

    Łącznie Prezydent Andrzej Duda w swoich pierwszych 100 dniach urzędowania spotkał się z przedstawicielami 32 państw.

     

    Prezydent RP przyjął listy uwierzytelniające od dziewięciu ambasadorów akredytowanych w Polsce. Wręczył również listy uwierzytelniające 8 ambasadorom RP udającym się za granicę.

     

    Prezydent Andrzej Duda prowadził także aktywną korespondencją
    dyplomatyczną: 77 listów do głów państw i szefów rządów, 14 depeszy
    gratulacyjnych i kondolencyjnych oraz 63 depesze z okazji świąt
    narodowych.

    fot. Piotr Molecki

    Odznaczenia w Święto Niepodległości

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    115. FEMINAZISTKI Z CZERSKIEJ

    Polska, w której na szczęście nie wydarzyła się żadna terrorystyczna
    masakra, stanowi dziś najbardziej histeryczny kraj w Europie. Głównie u
    nas można usłyszeć, że "to koniec Europy", że "Unia się rozpada", że
    "znaleźliśmy się w sytuacji najgorszej w naszej historii", że "to odwrót
    od multikulti", że wracają właśnie "granice i kontrole". Europa się
    konsoliduje, Polska czeka na apokalipsę.

    Panowie ministrowie od spraw- -bardzo-ważnych prześcigają się w
    histerycznych oświadczeniach deklarujących narodowy separatyzm
    polityczny i moralny, inni kłócą się o jakieś tajne (a jakże!) raporty,
    jakby przejęcie świstka papieru przez ministra Kamińskiego od ministra
    Biernackiego miało uratować życie milionom rodaków.


    Wrażenie apokalipsy potęgują dziennikarze, bo to od nich co godzinę
    można usłyszeć o "końcu naszego świata" i "radykalnej wojnie". W różnych
    stacjach telewizyjnych pojawiają się "eksperci", którzy atmosferę
    histerii podsycają (najlepszym dziś typem "eksperta" jest zresztą kolega
    dziennikarz z innego programu; żadnych niespodzianek przy nim nie
    będzie).

    Nie wspomnę już o tym, co się dzieje w pismach
    zwanych "katolickimi", choć może warto, bo czytając niektóre artykuły,
    można zrozumieć, jak się rodzi terroryzm. A rodzi się z nienawiści do
    inaczej myślących. Kapuściński pisał kiedyś, że światu grożą trzy plagi:
    nacjonalizmu, rasizmu i fundamentalizmu religijnego. "Do umysłu
    porażonego jedną z tych plag nie sposób dotrzeć, w takiej głowie pali
    się święty stos, który tylko czeka na ofiary". W głowach niektórych
    publicystów ten stos płonie od dawna.

    Jesteśmy też
    jedynym krajem, w którym niemal oficjalnie problem uchodźców utożsamia
    się z problemem terroryzmu, tak jakby uchodźcy byli zarazem terrorystami
    i tymi, którzy przed terroryzmem uciekają. Przecież w Syrii Paryż jest
    codziennie, i to ze zwielokrotnioną liczbą ofiar. Terroryści rekrutują
    się natomiast z obywateli różnych krajów. Łączy ich fundamentalizm
    religijny. A z uchodźcami podróżują nawet polscy kibole, o ile da się
    zarobić na szmuglu ("Wyborcza" z 17 listopada).

    I chyba tylko u nas tak szeroko (bo i w parlamencie)
    propagowana jest teza, że dzisiejszy kryzys ma korzenie "lewackie", bo
    to lewica zadekretowała multikulturalizm i tolerancję. Jedynie w Polsce
    chrześcijańska doktryna multikulturalizmu ("nie masz Greka, Żyda,
    Rzymianina") i oświeceniowa idea tolerancji noszą partyjne barwy. Dla
    Europy idee te stanowią fundament kultury, w imię której trzeba podjąć
    walkę z terroryzmem. Pochwałę tolerancji, pluralizmu i wielokulturowości
    słychać we wszystkich niemal wystąpieniach francuskich polityków.

    Tak jak problem uchodźców i rozpętana wokół nich histeria pomogły wygrać PiS-owi,
    tak atmosfera nadchodzącej apokalipsy "końca Europy" zdefiniuje z
    pewnością politykę i decyzję zaprzysiężonego właśnie rządu. Może się też
    zdarzyć, że Europa
    będzie walczyła z terroryzmem, broniąc idei tolerancji, wolności i
    pluralizmu, a polska władza w atmosferze histerii będzie walczyła z
    tolerancją, wolnością i pluralizmem. Co nam być może da gwarancje, że
    terroryści będą omijać nasz kraj z daleka. Tyle że co to będzie za kraj?

    Muszę przyznać, że PiS uczy się na własnych błędach. I byłoby to godne
    pochwały, gdyby nie to, że w tym przypadku "bezbłędnie" oznacza "gorzej,
    niż było": całkowite podporządkowanie mediów publicznych - TVP,
    Polskiego Radia i Polskiej Agencji Prasowej - władzy. Czyli Prawu i
    Sprawiedliwości.

    Uczy się i już nie zamierza tracić czasu na bezpieczniki niezależności
    mediów. Takie tam gwarancje ustawowe, jak np. kadencyjność zarządów i
    rad nadzorczych, ściśle określone warunki odwołania członków zarządów,
    wielostopniowy wybór prezesów przez rady nadzorcze i KRRiT.


    PiS nie zamierza udawać, że ma dobre intencje. Nowa władza chce
    dokonać podboju całkowitego. Kaczyński wiele razy diagnozował swoje
    wyborcze porażki po 2005 r. jako skutek nieprzychylnych mu mediów. I to
    kolejny dowód na to, że PiS wyciąga lekcję z przeszłości. Teraz media
    mają mu pomóc władzę utrzymać.

    Krzysztof Czabański, poseł
    PiS, były prezes Polskiego Radia za pierwszych rządów PiS (2005-07), a
    teraz pełnomocnik pani premier Beaty Szydło ds. przekształceń mediów
    publicznych, prorokuje "powstanie przeciw rządowi PiS wielkiego silnego
    frontu". Widzi w nim "grupy interesów związane z establishmentem III RP,
    system bankowy, media mainstreamowe ("mętnego nurtu") z tzw.
    publicznymi na czele, wiele wpływowych sił z Unii Europejskiej".


    Ten front PiS osłabi, wyjmując z niego media publiczne, które
    zresztą Czabański ochrzcił "aparatem propagandy, przemysłem pogardy".


    To "przywrócenie mediów publicznych służbie narodowi" dokona się poprzez
    przekształcenie TVP, PR i PAP w instytucje kultury (dziś to spółki
    prawa handlowego). Na ich czele staną prezesi wybrani przez
    pięcioosobowe rady, a te przez prezydenta, Sejm i Senat, czyli faktycznie przez PiS.


    I - co kluczowe w tej medialnej rewolucji - jednoosobowe zarządy
    mediów publicznych nie będą kadencyjne, będą mogły być odwołane w
    każdej chwili.

    Tak jeszcze nigdy nie było, od kiedy
    obowiązuje ustawa medialna, czyli od ponad 22 lat. To zapowiedź, że to
    będą prezesi na telefon prezesa PiS. Bo tak długo zachowają stołki, jak
    długo Kaczyński będzie zachwycony swoim medialnym wizerunkiem i
    portretami Dudy i Szydło.


    Jak to osiągnąć? Wydaje się, że Czabański wie: "Zapewniam jako
    człowiek mediów, że odbierzemy kłamcom radio i telewizję. Niech nikt nie
    ma złudzeń: odbierzemy wam te media. Polacy zasługują na uczciwe media.
    I my to zrobimy. Media będą uczciwe. ( ) Dosyć Lisa w telewizji, dosyć
    Tadli i Kraśki. Dosyć tych funkcjonariuszy realizujących propagandę
    władzy. Ci ludzie znikną z ekranu. Cała operacja zmiany mediów
    publicznych będzie podporządkowana temu, żeby media były uczciwe i
    głosiły prawdę".

    Ich misją ma być m.in. "budowanie
    tożsamości narodowej" m.in. poprzez wielkie produkcje filmowe. W planach
    jest np. sfinansowanie dużego hollywoodzkiego filmu nt. polskiej historii (co na to Hollywood?).


    Projekt nowelizacji "jest na ukończeniu", obiecuje wicepremier i
    minister kultury Piotr Gliński, prace legislacyjne powinny zostać
    zakończone najpóźniej do połowy przyszłego roku.

    Tyle
    będziemy musieli czekać na te nowe, pokorne media, które zasilą
    niepokorni dziennikarze. Na przykład z TV Republika, "Gazety Polskiej",
    portali Niezalezna.pl i wPolityce.pl, z tygodników "wSieci" i "Do
    Rzeczy".




    Prezydent Duda bierze się za politykę historyczną, czyli skończyć z tą pedagogiką wstydu


    Paweł Wroński

    18.11.2015
    Polityka historyczna służy budowaniu
    potencjału państwa - mówił prezydent Andrzej Duda podczas spotkania o
    strategii tworzenia polskiej polityki historycznej. Zaznaczył, by nie
    łączyć patriotyzmu z nacjonalizmem.

    Prezydent już w dniu zaprzysiężenia
    podkreślał fundamentalne znaczenie polityki historycznej dla jego
    prezydentury. Wczoraj do Belwederu zaprosił naukowców, dyrektorów
    instytucji kultury, muzeów, z którymi chce zbudować strategię
    "skutecznej polityki historycznej dla Polski".

    W pierwszym rzędzie zasiadł wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Byli także przedstawiciele..


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    116. oj pani psor Srodzino

    dalibyście se spokój...

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    117. :) dopiero lud POgonił tych z PRL-BIS odlot GazWyb

    Po ułaskawieniu Mariusza Kamińskiego wygląda na to, że jest już
    pozamiatane. W ciągu zaledwie trzech tygodni od wyborczego zwycięstwa
    PiS uruchomił dynamikę, która doprowadzi do jego przyszłego upadku. W
    trzy tygodnie od milionera do zera - naprawdę rekord świata.

    To nie oznacza, że partia Kaczyńskiego wkrótce odda władzę. Niestety,
    będzie jej bronić do upadłego i nie wiemy, ile to potrwa, może rok, może
    dwa, a może nawet do końca kadencji (oby nie!). Nie wiemy dokładnie,
    jaką cenę zapłaci za to kraj, choć domyślamy się, że niestety wysoką.
    Nie wiemy też, jakich jeszcze metod użyje PiS
    w walce z politycznymi przeciwnikami i ze społeczeństwem obywatelskim,
    które z tygodnia na tydzień coraz mocniej będzie protestować przeciw
    awanturniczym działaniom rządzących.

    Jednak niezależnie
    od tego, ile to potrwa, kurs został wytyczony, a miejsce katastrofy
    dobrze widać na horyzoncie. PiS niczym "Titanic" nieuchronnie zmierza w
    kierunku góry lodowej.

    A miało być inaczej. Partia
    Kaczyńskiego wygrała, bo przekonała wyborców, że nie jest już tym samym
    PiS-em, który znali z przeszłości. "Nie musicie się nas obawiać - mówili
    w kampanii - bo ucywilizowaliśmy się i uspokoili. Nie będziemy już
    bredzić o zamachu smoleńskim, nie będziemy usadzać oszołomów na ważnych
    stanowiskach, będziemy szanować oponentów i przestrzegać zasad państwa
    prawa; zajmiemy się gospodarką, nie będziemy skłócać Polski z Europą i w
    ogóle będziemy się zachowywać jak normalni ludzie".

    Kto
    uwierzył, ten uwierzył, ale najwyraźniej jakaś część elektoratu kupiła
    ten przekaz i zagłosowała na PiS. Nie taka znów wielka, bo przewaga
    partii Kaczyńskiego nad obozem liberalnym w wyborach parlamentarnych czy
    Dudy
    nad Komorowskim w wyborach prezydenckich była zaledwie kilkupunktowa.
    Tylko układ sił na lewicy i ordynacja sprawiły, że przełożyło się to na
    ponad połowę mandatów w Sejmie.

    W ciągu trzech tygodni po wyborach PiS demonstracyjnie pokazał wyborcom, że ich okłamał. I że ma to gdzieś.

    Macierewicz miał nie być ministrem, ale jest. I co nam zrobicie?


    Ludzie tacy jak Kamiński czy Ziobro mieli zostać zastąpieni
    umiarkowanymi merytokratami, ale wrócili na dawne stanowiska. I co nam
    zrobicie?

    Mieliśmy przestrzegać prawa, ale bezczelnie stawiamy naszych ludzi ponad nim.

    Mieliśmy nie nawracać Polski na religię smoleńską i nie bredzić o zamachu, ale nawracamy i bredzimy.


    Mieliśmy nie skłócać Polski z Europą, ale już wymyślamy Niemcom
    od okupantów i hitlerowców. Zapowiadamy czystki w mediach, zapowiadamy,
    że wtłoczymy instytucje kultury i oświaty w ramy ideologiczne, obnosimy
    się z religijnością i demonstracyjnie zapraszamy o. Rydzyka.

    I co nam zrobicie?


    Skąd ten PiS-owski bezwstyd? Skąd ta samobójcza buta? Być może
    oszołomieni skalą sukcesu uwierzyli, że rozkład mandatów w parlamencie
    odpowiada rozkładowi sił w społeczeństwie, więc na wszystko mogą sobie
    pozwolić. Gdyby mieli więcej rozumu i przezorności, być może
    dostrzegliby, że płyną prosto na górę lodową.

    Powiedzmy
    zatem głośno, by ich ostrzec: Szanowni Państwo, we własnym interesie
    opamiętajcie się! Polacy dali radę pogonić PZPR Jaruzelskiego, więc
    pogonią też PiS Kaczyńskiego.



    W marcu premiera "Smoleńska". Tajemniczy inwestorzy dali na ten film 5 mln zł

    Film o katastrofie smoleńskiej w reżyserii
    Antoniego Krauzego ma nową datę premiery - marzec 2016 r. Trwa
    postprodukcja, ale budżet wciąż nie jest dopięty. Znana jest gaża
    reżysera.
    Realizatorzy "Smoleńska" od początku
    mieli duże problemy finansowe. Budżet oszacowali na 11 mln zł, szybko
    zabrakło im pieniędzy. Dotacji nie udzielił Polski Instytut Sztuki
    Filmowej - eksperci uznali scenariusz za "fabularyzowaną publicystykę
    smoleńską", wadliwą także pod kątem warsztatowym...




    Gdy przed północą telewizje wyłączyły kamery, w Sejmie wydarzyło się coś ważnego (i niepokojącego)


  • "Putinowskie akcenty u Kaczyńskiego. Początek demontażu demokracji parlamentarnej"


    "Putinowskie akcenty u Kaczyńskiego. Początek demontażu demokracji parlamentarnej"

  • Jeśli spojrzymy na sprawę ułaskawienia Mariusza Kamińskiego, próbę
    radykalnej rekonstrukcji TK, sposób zmian w służbach specjalnych, to
    słyszymy, że to początek demontażu demokracji parlamentarnej - mówił w
    TOK FM Adam Szostkiewicz. - A to moim zdaniem jest jedyna rzeczywista
    demokracja.- Nie mówię, że demokracja parlamentarna zostanie u nas zastąpiona przez
    system putinowski. Choć niektóre akcenty w przemówieniu Jarosława
    Kaczyńskiego, były - jako żywo - putinowskie - ocenił publicysta w
    Poranku Radia TOK FM.



    "Kaczyński z zemsty ściągnie Tuska do Polski. To rodzaj popędu śmierci"

    Gdyby Kaczyński mógł powstrzymać swój fanatyzm, to nie cofałby
    potrzebnych reform. Skoro PO już je przeprowadziła, i zapłaciła za to
    polityczną cenę, to po co on je cofać? - zastanawiał się Sławomir
    Sierakowski w TOK FM.Wg publicysty, największy wpływ na decyzje polityczne podejmowane przez prezesa PiS wywiera chęć zemsty. To dlatego, zdaniem Sierakowskiego, Jarosław Kaczyński zrobi, co będzie mógł, żeby Donald Tusk wrócił z Brukseli do Polski.

    - Przehandluje go za coś. Dostanie jakieś inne stanowisko, na przykład szefa PE... I ściągnie
    Tuska, z prywatnej zemsty. Tego Tuska, który wygrał z nim osiem razy. I
    jeśli będzie trzeba, wygra dziewiąty raz - oceniał szef "Krytyki
    Politycznej".

    Zdaniem Sławomira Sierakowskiego, można stwierdzić, że "jest jakiś rodzaj popędu śmierci u Kaczyńskiego".







  • Wojciech Czuchnowski


    Zamach PiS na służby. Przyspieszenie pokazuje, co jest ich prawdziwym priorytetem

    Waszczykowski nie ma żadnych dowodów na poparcie swoich oskarżeń pod
    adresem służb. Zapomina, że jest już konstytucyjnym ministrem, i dalej
    wypowiada się jak awanturniczy prawicowy publicysta


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    118. humor satyra :)))

    fot. youtube.com/twitter.com


    Żarty się się skończyły! Dziadek Waldemar montuje ruch oporu przeciwko PiS: „Przyszedł czas budzenia sprzeciwu”


    „Partyzantka miejska? Mały sabotaż? Na
    razie nie wiadomo, jaką formę działania obierze komando Kuczyńskiego.
    Ochotników z Czerskiej nie brakuje.”

    Pradawny minister, dawny publicysta gazety Michnika,
    a obecnie antyprawicowy aktywista, z racji dorobku i doświadczenia zwany
    Dziadkiem Waldemarem, rusza do boju. Na Facebooku wzywa do wsparcia
    lewackiej petycji, wzywającej prezydenta Andrzeja Dudę, by „nie psuł państwa”.

    Bardzo,
    bardzo apeluję do wszystkich moich znajomych i bywalców na moim profilu
    o przekazywanie jak najszerzej tej petycji i jeśli się z nią zgadzacie
    podpisanie jej. Przekazujcie, podpisujcie

    — zachęca.

    I apeluje:

    Przyszedł czas budzenia sprzeciwu!

    Histeryczną petycję do prezydenta, wywołaną ułaskawieniem Mariusza Kamińskiego, wystosowało Stowarzyszenie Akcja Demokracja – to samo, które domagało się od Andrzeja Dudy, żeby nie brał udziału w Marszu Niepodległości, choć prezydent wcale się na marsz nie wybierał.

    Ułaskawienie swojego byłego
    kolegi partyjnego oraz innych pracowników Centralnego Biura
    Antykorupcyjnego, bez oczekiwania na rozstrzygnięcie sądu drugiej
    instancji, ciężko odczytywać inaczej niż jako psucie państwa,
    wykorzystywanie urzędu do osiągania partykularnych celów własnego obozu
    politycznego i podważanie niezawisłości sądów

    — piszą działacze stowarzyszenia, powtarzając manipulatorskie tezy głoszone przez środowiska związane z Platformą.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    119. Jan Bury: Zatrzymanie mnie


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    120. „GW” redukuje lokalne

    „GW” redukuje lokalne wydania

    Od soboty w 10 miasta Polski nie ma lokalnych stron w sobotnich
    wydaniach „Gazety Wyborczej”. Część pracowników dziennika straci w
    związku z tym pracę.


    Jak przypomina portal press.pl, „GW” ma 20 oddziałów lokalnych. Sobotnie wydania lokalne przestaną się ukazywać w Białymstoku, Bydgoszczy, Częstochowie, Kielcach, Olsztynie, Opolu, Płocku, Radomiu, Rzeszowie i Toruniu. W większości z nich średnie rozpowszechnianie płatne wydań sobotnich nie przekracza 9 tys. egz. (dane: ZKDP, wrzesień br.).

    3

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    121. POgrobowce komuny w akcji


    PEN Club potępia spalenie kukły Żyda we Wrocławiu. „Neonazistowski akt”






    „Po długiej serii fizycznych i symbolicznych aktów rasistowskiej przemocy we Wrocławiu i w innych...


    „Bezpośrednim sprawcą był jeden z najbliższych do niedawna
    współpracowników członka komisji do spraw służb specjalnych Sejmu RP,
    przywódcy silnego stronnictwa parlamentarnego” – napisano w oświadczeniu
    PEN Club, wskazując na powiązania z Pawłem Kukizem.


    „Kukluxkland”


    „Ludobójstwo nie mieści się w tradycjach polskiego Wrocławia. Jest to
    raczej nawiązanie do tradycji najbardziej nazistowskiego miasta III
    Rzeszy. Jeżeli Wrocław ma aspirować do miana Europejskiej Stolicy
    Kultury, a nie Kukluxklandu, musi szybko uporać się z własną hańbą” –
    dodano.


    Członkowie PEN Clubu popierają stanowisko prezydenta miasta Rafała
    Dutkiewicza, który zwrócił się do prokuratury w sprawie wszczęcia
    postępowania. Zaapelowali do „najwyższych władz Rzeczpospolitej” o
    ukrócenie tego typu aktów.

    PEN Club

    www.penclub.com.pl/

    Przejdź do sekcji 50-lecie Polskiego PEN Clubu - Przyjmując gości zagranicznych i podróżując, członkowie Polskiego PEN Clubu stali wówczas niejako ...

    http://www.penclub.com.pl/o_klubie


    Obecny Zarząd

    Prezes Honorowy   Władysław Bartoszewski

    Prezes   Adam Pomorski

    Wiceprezesi   Paweł Huelle, Iwona Smolka

    Sekretarz   Anna Nasiłowska

    Skarbnik   Piotr Mitzner

     

    Członkowie Zarządu:    Marek Bieńczyk, Krzysztof
    Dorosz, Jerzy Jarzębski, Ireneusz Krzemiński, Ewa Lipska, Janusz
    Odrowąż-Pieniążek, Kazimierz Orłoś, Jerzy Pomianowski, Paweł Śpiewak,
    Bożena Umińska-Keff, Sergiusz Sterna-Wachowiak, Andrzej Werner, Henryk
    Woźniakowski.

    Komisja Rewizyjna: Alina Kowalczykowa, Barbara Miecznicka, Anna Trzeciakowska, Agnieszka Żuławska-Umeda


    Władze PEN w latach 1947-2003

    Władze wybrane na Walnym Zebraniu Członków w dniu 24.XI.2003r.

    PREZYDIUM

    Prezes – Władysław Bartoszewski, Wiceprezes – Ewa Lipska, Wiceprezes –
    Adam Pomorski, Sekretarz – Barbara Miecznicka, Skarbnik – Iwona Smolka

    CZŁONKOWIE ZARZĄDU: Marek Bieńczyk, Włodzimierz Bolecki, Kazimierz
    Brakoniecki, Krzysztof Dorosz, Tadeusz Drewnowski, Jerzy Jarzębski,
    Ireneusz Krzemiński, Irena Lewandowska, Janusz Maciejewski, Janusz
    Odrowąż-Pieniążek, Jerzy Pomianowski, Leszek Szaruga (Aleksander
    Wirpsza), Andrzej Werner

    KOMISJA REWIZYJNA: Helena Violett Komorowska, Aleksandra Hniatiuk, Andrzej Sieroszewski


    Wojciech Czuchnowski

    Minister kultury (?) w TVP, czyli pięć minut karbowego Glińskiego

    Odkąd został wiceszefem rządu, najwyraźniej próbuje odreagować lata
    upokorzeń, kiedy to prezes Kaczyński posługiwał się nim jako "premierem"
    wirtualnego gabinetu.


    Zawieszenie Karoliny Lewickiej: Prezes TVP łamie standardy pod dyktando władzy

    Gdyby rzeczywiście prezes Daszczyński uważał, że Karolina Lewicka -
    przeprowadzająca wywiad z wicepremierem Piotrem Glińskim - łamie
    dziennikarskie standardy, nigdy by jej do "Wiadomości" nie przeniósł.

    Magdalena Środa

    W autorytaryzmie wszystko jest wynikiem "chytrości rozumu" jednego człowieka

    Nie chcę bynajmniej porównywać naszego "państwa w rozkwicie" (bo
    przecież "już nie w ruinie") do państwa autorytarnego, choć niekiedy mam
    wrażenie, że obrało ono wyraźnie putinowski kierunek.

    Paweł Wroński

    Do tych, którzy wierzyli w dobrą zmianę

    Demokracja musiała być rzeczywiście niewiele warta, skoro my, Polacy,
    sprzedaliśmy ją za obietnicę 500 złotych. Wolność słowa wydaje się
    fanaberią, skoro sami dziennikarze i część działaczy kultury domagają
    się jej ograniczenia.

    Tomasz Ulanowski

    PiS chce nas wszystkich cofnąć do XIX w. Światopoglądowo, politycznie i gospodarczo

    Przyszłością polskiej energetyki, o której prezydent mówił podczas
    spotkania Narodowej Rady Rozwoju (!), ma być palenie węglem w piecu.
    Czarno to widzę.

    Po skazaniu flagi Unijnej (pisownia oryginalna – red.) na banicję przez panią Szydło namawiam na zmienianie tła na profilach, albo zdjęć i wklejanie tego zdjęcia

    — apeluje dość mętnie dawny minister.

    Kuczyński zamieszcza na Facebooku fotografię, która – jak się
    domyślamy – ma być masowo wykorzystywana przez użytkowników Internetu.


    fot. profil W. Kuczyńskiego na FB
    fot. profil W. Kuczyńskiego na FB

    Niech się obok biało-czerwonej rozgwieździ na niebieskim tle

    — wpada w emfazę Dziadek Waldemar.

    I dodaje:

    Pokażmy im, że nie godzimy się na lekceważenie Unii i jej flagi.

    Ciekawe, że jakoś nie było słychać oburzonego głosu Kuczyńskiego, gdy na antenie TVN wtykano polską flagę w psią kupę. Widocznie flaga, fladze nierówna…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    122. Myśląc Ojczyzna – red.

    Myśląc Ojczyzna – red. Stanisław Michalkiewicz

    Synowie Przymierza w Konfederacji Targowickiej

    Szanowni Państwo!

    Larum grają! Demokracja w Polsce
    zagrożona! Do tego stopnia, że aż płomienni obrońcy demokracji,
    członkowie Zakonu Synów Przymierza czyli loży masońskiej B`nai B`rith
    oraz tubylczy obrońcy demokracji drobniejszego płazu utworzyli Komitet
    Obrony Demokracji. W innych okolicznościach mogłoby to być tylko
    śmieszne, ale w sytuacji, gdy Polska jest sygnatariuszem traktatu
    lizbońskiego, zaś między państwami członkowskimi Unii Europejskiej
    narasta napięcie między innymi na tle tak zwanych „uchodźców”, ten
    Komitet może spowodować katastrofalne następstwa dla naszego i tak
    przecież nieszczęśliwego kraju. Chodzi o to, że w traktacie lizbońskim
    zapisana jest tzw. klauzula solidarności, bardzo podobna do znanej z
    przeszłości, starej, poczciwej „doktryny Breżniewa”. Doktryna Breżniewa
    głosiła ograniczoną suwerenność państw socjalistycznych. Wprawdzie były
    one suwerenne, jakże by inaczej – ale przede wszystkim były
    socjalistyczne. I jeśli w jakimś państwie socjalistycznym socjalizm był
    zagrożony, to pozostałe państwa socjalistyczne, przechodząc do porządku
    nad suwerennością, mogły udzielić mu tak zwanej „bratniej pomocy”. I tak
    się właśnie stało 1968 roku w Czechosłowacji. W traktacie lizbońskim o
    socjalizmie nie ma oczywiście ani słowa, ale przecież nie tylko
    socjalizm może być zagrożony. Zagrożona może być również demokracja. I
    klauzula solidarności przewiduje, że jeśli demokracja w jakimś kraju
    członkowskim Unii Europejskiej jest zagrożona, to Unia Europejska,
    oczywiście na prośbę tego państwa, może udzielić mu bratniej pomocy i
    zagrożenia demokracji usunąć.  Wprawdzie z traktatu lizbońskiego wynika,
    że z taka prośbą powinny wystąpić władze zainteresowanego państwa – ale
    co zrobić w przypadku, gdy zagrożeniem dla demokracji stają się akurat
    władze? Wiadomo, że one z prośbą o udzielenie „bratniej pomocy” nie
    wystąpią, a tymczasem demokracja jest zagrożona! W tej sytuacji ktoś, to
    znaczy – jakiś płomienny demokrata, musi władze wyręczyć. No więc
    członkowie Zakonu Synów Przymierza wraz z demokratami drobniejszego
    płazu właśnie powołali Komitet Obrony Demokracji. Jeśli Komitet Obrony
    Demokracji wystąpi z dramatyczną prośbą o udzielnie naszemu
    nieszczęśliwemu krajowi „bratniej pomocy”, to czyż Unia Europejska
    będzie mogła pozostać głucha na takie wołanie serc gorejących? Na pewno
    głucha by nie pozostała – zwłaszcza w sytuacji narastających napięć
    między państwami członkowskimi, między innymi na tle „uchodźców”, ale
    przecież nie tylko. W tej sytuacji groteskowy Komitet Obrony Demokracji
    może odegrać rolę Konfederacji Targowickiej i doprowadzić do ostatecznej
    utraty przez Polskę suwerenności politycznej.

    Ciekawe, czy utworzenie Komitetu Obrony
    Demokracji było inspirowane również przez bezpieczniackie watahy. Jest
    to prawdopodobne również dlatego, że bezpieczniaccy dygnitarze, jeden po
    drugim przechodzą do podziemia, gdzie będą udawali „żołnierzy
    wyklętych”, którym bohaterską legendę już tam dorobi „Gazeta Wyborcza”.
    Ponieważ  uważam funkcjonariuszy bezpieki za ludzi wyjątkowo
    zdemoralizowanych, to nie mam wątpliwości, że byliby zdolni również do
    zdrady stanu – gdyby dzięki temu mogli nadal ciągnąć korzyści z okupacji
    naszego nieszczęśliwego kraju. Okupacja ta zaś polegała i polega na
    ręcznym sterowaniu nie tylko wszystkimi segmentami państwa, ale również –
    wszystkimi segmentami życia publicznego za pośrednictwem agentury.
    Agentura ta jest oczywiście rozmieszczona planowo; w miejscach, gdzie
    podejmuje się decyzje, gdzie kieruje się kluczowymi segmentami
    gospodarki, gdzie decyduje się o śledztwach, gdzie wydaje się wyroki, no
    i wreszcie – gdzie produkuje się masowe nastroje, a więc w mediach i
    środowiskach opiniotwórczych. Nasycenie mediów bezpieczniacką agenturą
    doprowadziło do patologicznej sytuacji, że dziennikarze nie tyle
    rozmawiają z gośćmi zaproszonymi do studia, tylko ich przesłuchują,
    zgodnie z ubeckimi technikami, nakierowanymi na skołowanie
    przesłuchiwanego. Ten styl zapoczątkowała pani red. Monika Olejnik,
    która mogła tą atmosferą nasiąknąć w domu, ale znalazła licznych
    naśladowców i naśladowczynie, być może nie przypadkowo lansowane w
    charakterze gwiazd dziennikarstwa. Bo – powiedzmy sobie szczerze –
    czegóż mogli te gwiazdy nauczyć oficerowie prowadzący, jeśli nie tego,
    co sami najlepiej umieli?

    red.  Stanisław Michalkiewicz

    

    --------------------------------------
    Macierewicz rozbraja Polskę. Powód? Odnalazł w MON tajemniczy dokument

    Paweł Wroński, Wojciech Czuchnowski

    25.11.2015
    Rezygnacja z tzw. programu Wisła, którego podpisanie ogłosił w maju 2015
    r. ówczesny prezydent Bronisław Komorowski, to najważniejsza
    informacja, którą Macierewicz przekazał w środę posłom. Nowy szef MON
    rządu PiS wystąpił przed komisją obrony narodowej.



    Jego zdaniem przy podpisaniu umowy zakładającej budowę w Polsce
    systemu obronnego na podstawie amerykańskich rakiet Patriot "ktoś musiał
    wprowadzić prezydenta w błąd". - Tak tylko mogę to tłumaczyć -
    stwierdził Macierewicz. - Okazało się, że cena jest znacząco wyższa,
    niepewne są terminy dostaw - mówił.



    Wszystko to ma wynikać z dokumentu, do jakiego min. Macierewicz
    dotarł w MON. Miałoby z niego wynikać, że cena zakupu systemu Patriot
    byłaby dwukrotnie wyższa od zakładanych przez Polskę 26 mld zł. Nie ma
    również - według Macierewicza - rozwiązania na tzw. okres przejściowy.



    O co chodzi? Otóż strona polska negocjowała, że na czas przed
    dostawami systemu do Polski zostaną przesunięte baterie obrony
    przeciwlotniczej z innych krajów albo od producenta. Macierewicz uważa,
    że takiej możliwości nie ma. Obecny szef MON nie powiedział, czy program
    będzie kontynuowany i na jakich warunkach.



    Macierewicz stwierdził też, że w MON trwa "audyt". Na
    posiedzeniu komisji zapowiedział, że trzeba będzie co najmniej
    renegocjować kontrakt na śmigłowce podpisany przez poprzedni rząd.



    Po przejęciu resortu obrony w zeszłym tygodniu min. Macierewicz
    sprowadził do MON kilkunastu swoich współpracowników, głównie z zespołu,
    który w poprzednim Sejmie badał katastrofę smoleńską. Przesłuchują oni
    nocami urzędników i oficerów. Główne tematy, jakie przewijają się w
    rozmowach to katastrofa smoleńska oraz przetargi na sprzęt dla wojska.
    Macierewicz chce uzyskać jak najwięcej informacji, które mogą obciążyć
    Bogdana Klicha, szefa resortu w 2010 r. oraz ostatniego ministra PO
    Tomasza Siemoniaka, a przede wszystkim prezydenta Komorowskiego.
    Zbiera
    też argumenty potrzebne do podjęcia decyzji o unieważnieniu przetargu na
    śmigłowce Caracal.


    Co jeszcze musi zrobić PiS, aby wyborcy się od niego odwrócili? Będzie bunt?





  • Komentarz Macieja Stasińskiego

    Prawo nie święte, nad prawem jest naród. A wolę narodu wyraża wódz, car, król z bożej łaski. Kaczyński

    Poseł Morawiecki prosto jak cepem streścił wczoraj myśl polityczną Jarosława Kaczyńskiego





    Ułaskawienie Kamińskiego. Prokuratura sprawdzi, czy prezydent nie przekroczył uprawnień

    Do Prokuratury Okręgowej w Warszawie wpłynęło
    zawiadomienie o podejrzeniu przekroczenia uprawnień przez Andrzeja Dudę -
    podaje TVN 24. Zawiadomienie miała złożyć osoba prywatna.

    Jarosław Kurski

    KURSKI: PiS kasuje raport ws. katastrofy smoleńskiej. Nie godzimy się na to

    Od dziś na stronie wyborcza.pl/faktysmolenskie dostępne są ukryte przez państwo PiS materiały.







  • Bartosz T. Wieliński


    Nieprzewidywalny jak minister Macierewicz. Kapitał zaufania trwonimy błyskawicznie

    Antoni Macierewicz ministrem obrony narodowej jest zaledwie od
    tygodnia. A już postanowił unieważnić dwie najważniejsze decyzje
    dotyczące polskiej armii.






  • Paweł Wroński


    PiS traktuje UE jak skarbonkę, z której płacą odszkodowania. A jak się euro skończy?

    Jeśli rząd PiS wyprowadza flagę Unii Europejskiej z konferencji
    szefowej rządu, to istnieje domniemanie, że za jakiś czas wyprowadzi
    Polskę z Unii.






  • Janusz A. Majcherek


    Po porażce liberałów i klęsce lewicy. Szukać wroga czy sojusznika?

    Zagrożenie autorytarne ze strony zwycięskiej prawicy i wspierających
    ją populistów jest poważne i wymaga konsolidacji obozu
    liberalno-demokratycznego, aby temu zagrożeniu się przeciwstawić.






  • Agnieszka Kublik


    Jak sobie prezes Kaczyński miażdżącą większość (błędnie) wyliczył

    Ale ani PO, ani SLD nigdy nie usiłowały wmówić Polakom, że poparła
    ich większość, i to miażdżąca. Tylko prezes Kaczyński potrafi tak
    liczyć.


  • Leszek Jażdżewski




    Władza postawiła się ponad prawem. Ale dzień buntu nadejdzie. Bądźmy gotowi


  • W nocy z 25 na 26 listopada 2015 roku zaczął się koniec liberalnej demokracji w Polsce. Większość sejmowa - PiS oraz Kukiz'15 - uznała, "unieważniając" uchwałę poprzedniego Sejmu, że jej wola, będąca jakoby odzwierciedleniem woli narodu, stoi ponad prawem. Wcześniej prezydent Duda
    "wyręczył" sąd, teraz Sejm "wyręczył" Trybunał Konstytucyjny, bo tylko
    on ma prawo stwierdzić niezgodność jakiejkolwiek ustawy czy uchwały z
    konstytucją.

    Ubezwłasnowolnienie Trybunału
    Konstytucyjnego oznacza, że nie mając wprawdzie większości
    konstytucyjnej do jej zmiany, obóz władzy może się już nie przejmować
    konstytucją. Czyli de facto w Polsce konstytucja przestanie obowiązywać,
    ponieważ każda jej interpretacja będzie odbywała się pod dyktando
    obecnej władzy.

    Uznanie, że rządzący stoją ponad prawem albo że ich słowo prawem się staje, to wstęp do dyktatury większości.

    Zasada "Prawo nie działa wstecz"? Ależ działa - wola większości.


    Każdy ma prawo do sprawiedliwego procesu? Dla "zwyrodnialców",
    "zdrajców" i kogo tylko wskażemy palcem - sprawiedliwego procesu nie
    będzie. Wola większości zdecydowała.

    Jakaś gazeta pisze "nieprawdę" - administracyjnie zamkniemy ją "ze względu na ważny interes państwowy". Wola większości.


    Ograniczenia woli większości służą temu, żebyśmy w ramach
    państwa, w którym żyjemy, nie zachowywali się jak wojujące ze sobą
    plemiona, które gdy tylko zdobędą władzę, zaczynają wyrzynać plemię
    wrogów. Poszanowanie instytucji i zasad państwa prawa jest tym, co
    odróżnia w praktyce liberalne demokracje od nieliberalnych demokracji
    czy zwykłych systemów autokratycznych.

    Zasada państwa
    prawa oznacza, że prawa przestrzegać muszą wszyscy - rządzący i
    rządzeni. Kiedy władza prawo łamie, stawia się ponad prawem. Znosi
    kontrakt między władzą i społeczeństwem.

    Władza nie ma
    prawa zrobić z obywatelem, z regułami funkcjonowania wspólnoty tego, "co
    chce". Prawa człowieka, konstytucja, podstawowe zasady państwa prawa -
    to wszystko chroni jednostkę, a także mniejszości (każdy jest jakąś
    mniejszością, w zależności od przyjętego kryterium) przed samowolą
    większości.

    Jeśli władza tych reguł nie przestrzega,
    staje się władzę bezprawną. Uzurpatorską. Prawo stanowione przez tę
    władzę nie obowiązuje. Reguły, które narzuca obywatelom, nie obowiązują.
    Dlatego obecna władza w Polsce jest bezprawna, a jej funkcjonariusze
    prędzej czy później staną przed Trybunałem Stanu.

    Co to
    oznacza w praktyce? Oznacza przede wszystkim, że wszyscy świadomi
    obywatele, którzy nie chcą żyć w kraju, w którym poddani są samowoli
    władzy, muszą przy użyciu wszystkich możliwych pokojowych środków dążyć
    do odsunięcia tej władzy. Specjalnie piszę "pokojowych", a nie
    "legalnych". Może się zdarzyć tak, że obecna władza, chcąc bronić
    przyznanych sobie samowolnie praw, będzie ograniczać konstytucyjne prawa
    - czy to wolności wypowiedzi, czy wolności zgromadzeń.


    Ta władza będzie miała coraz więcej do stracenia. Jej aparatczycy,
    czyniąc bezprawie, będą wiedzieli, że jedynym sposobem na pozostanie
    bezkarnym będzie dalsze trzymanie się u władzy. Za pomocą wszelkich
    możliwych środków. Władza ograniczona jest regułami - dla dobra
    jednostek i społeczeństwa, ale i dla dobra sprawujących władzę. Żeby
    mogli ją w pokojowy sposób oddać, żeby nie przekroczyli granicy, zza
    której nie ma już powrotu.

    Dlatego droga do odebrania
    władzy uzurpatorom będzie długa i ciężka. To, co obserwujemy teraz, to
    dopiero początek. Dziś protestują nieliczni, którzy rozumieją rangę
    wydarzeń. Słusznie, trzeba budzić społeczną świadomość i zło nazywać po
    imieniu. Jednak szansa na masowe protesty, podziały wewnątrz obozu
    władzy czy jeszcze inny koniec, jaki tę władzę spotka - a spotka na
    pewno, bo żaden, nawet najstraszniejszy reżim nie trwa wiecznie - jest
    wciąż odległa.

    Najprawdopodobniej z czasem nieudacznicy,
    którzy znaleźli się u władzy, zaczną potykać się o własne nogi,
    szczególnie jeśli utrzymają zapowiedzi "antyreform" z kampanii
    wyborczej. Wówczas ich decyzje dotkną dziesiątki i setki tysięcy ludzi,
    którzy dołączą do tych, którzy oburzają się na niszczenie liberalnej
    demokracji dziś.

    Dzień buntu nadejdzie. Bądźmy na niego gotowi.



  • Niemiecka prasa: w Polsce deptana jest demokracja

    Prasa w Niemczech krytykuje działania nowych władz Polski. Komentator
    "Sueddeutsche Zeitung" pisze, że rząd Beaty Szydło depcze prawo i
    demokratyczne standardy.





    Nowoczesna dała lekcję parlamentaryzmu. A Platforma? Obraziła się

    Po co ta cała awantura, prezydent Andrzej Duda mógł przyjąć
    ślubowanie trzech sędziów, których kadencja zaczynała się 7 listopada.
    Dwóch następnych mógł wybrać obecny Sejm.






  • Mikołaj Mirowski


  • Nocna uchwała Sejmu to ewidentna forma nacisku

    Nocna sceneria, duże napięcie nerwów, efektowne gesty, demonstracyjne
    wyjście części opozycji no i rządząca większość, która jakby poczuła w
    sobie moc jakobinów - tak wyglądał w środę Sejm Rzeczypospolitej.






  • Mirosław Maciorowski


  • Platformo, gdzie są twoi liderzy?

    Dlaczego Tomasz Siemoniak i Grzegorz Schetyna nie bronili przed
    PiS-em TK?  Druzgocąca jest świadomość, że partia, która przez osiem
    lat niepodzielnie sprawowała władzę, a teraz ma być najważniejszą siłą
    opozycyjną, jest w tak głębokim kryzysie.






  • Leszek Jażdżewski


  • Bezprawie i niesprawiedliwość. Dzień buntu nadejdzie

    Polacy od wczorajszej nocy nie muszą się czuć zobowiązani prawami
    stanowionymi przez obecną władzę. Postawiła się ona ponad prawem. Tym
    samym stając się władzą bezprawną.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    123. Świetne rozważania o środowisku GW

    http://niezalezna.pl/73303-andrzej-wasko-polska-jak-czerska-czyli-subkul...
    O tym, że oni są kimś obcym - z własnego wyboru.

    avatar użytkownika Maryla

    124. :))Gajzeta Michnika czyta :)

    Cała Polska czyta konstytucję. Już w ten weekend! Zobacz, w których miastach

    Jeśli jesteście zbulwersowani tym, co zrobiła sejmowa większość w
    sprawie Trybunału Konstytucyjnego, zapraszamy na wspólne czytanie
    Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej. Czytać będziemy w kilkunastu
    miastach.

    Warszawa

    Dom Literatury, Krakowskie Przedmieście 87/89
    niedziela, godz.17
    Spotkanie
    organizuje kwartalnik "Więź". Goście: prof. Joseph H. H. Weiler -
    prawnik konstytucjonalista, rektor Europejskiego Instytutu
    Uniwersyteckiego we Florencji, profesor Szkoły Prawa na University of
    New York, prof. Andrzej Zoll - sędzia i były prezes Trybunału
    Konstytucyjnego, Włodzimierz Cimoszewicz, który uczestniczył w pracach
    Komisji Konstytucyjnej w latach 1995-1996.

    Poznań

    Gazeta Cafe, ul. 27 Grudnia
    niedziela, godz. 11-14


    Goście:
    prezydent Jacek Jaśkowiak, dyrektor Teatru Ósmego Dnia Małgorzata
    Grupińska-Bis, przewodniczący rady miasta Grzegorz Ganowicz, posłanka
    Nowoczesnej Joanna Schmidt, europosłanka Agnieszka Kozłowska-Rajewicz.

    Wrocław

    Księgarnia Hiszpańska, Zaułek Solny
    niedziela, godz. 14-16
    Wykład
    o roli ustawy zasadniczej i zagrożeniach dlań wygłosi dr hab.
    Bartłomiej Nowotarski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego,
    jeden z współautorów Małej Konstytucji z roku 1992.
    Czytać będą m.in. aktor Teatru Polskiego Bartosz Porczyk,
    dyrektorka Muzeum Współczesnego Dorota Monkiewicz, Piotr Krajewski z
    WRO Art Center, literaci Marcin Kurek i Piotr Makowski, lekarz,
    wiceprezes Wojskowej Izby Lekarskiej dr Artur Płachta, Przemysław Filar z
    Towarzystwa Upiększania Miasta Wrocławia, Tomasz Owczarek z
    Wrocławskiego Ruchu Obywatelskiego.

    Gdańsk

    Palarnia Kawy (na parterze w budynku naszej redakcji), ul. Tkacka 7/8
    niedziela, godz. 16

    Kraków

    Pauza in Garden, ul. Rajska 12
    niedziela, godz. 12-14
    Obecność zapowiedzieli m.in. były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski, senator PO Bogdan Klich i poseł Nowoczesnej Jerzy Meysztowicz

    Katowice

    Kawiarnia Bellmer Cafe, plac Wolności 9
    niedziela, godz. 15-17

    Łódź

    namiot przed redakcją „Gazety Wyborczej”, ul. Sienkiewicza 72
    niedziela, godz. 15-17

    Bydgoszcz

    Plac Wolności (czytać będziemy z balkonu redakcji „Gazety Wyborczej”
    niedziela, godz. 12-15

    Lublin

    Kawiarnia Kawka, ul. Okopowa 9
    niedziela, godz. 16
    Prowadzenie: Paweł Krysiak, redaktor naczelny Gazety Wyborczej w Lublinie
    i Małgorzata Bielecka-Hołda, była naczelna. Wykład „Czym jest dla mnie
    Konstytucja?” wygłosi prof. Wojciech Orłowski, kierownik Katedry Prawa
    Konstytucyjnego Wydziału Prawa i Administracji UMCS.

    Radom

    Mazowieckie Centrum Sztuki Współczesnej Elektrownia, ul. Kopernika 1
    niedziela, godz. 11

    Zielona Góra

    Galerii BWA ,al. Niepodległości 19
    niedziela, godz. 13-15

    Szczecin

    Cafe Hormon, ul. Monte Cassino 6
    niedziela, godz 15
    Udział zapowiedzieli:
    Będą
    z nami aktorzy Teatru Polskiego:Jacek Polaczek i  Olga Adamska,
    regionalna pełnomocniczka Kongresu Kobiet Bogna Czałczyńska, działacz
    opozycyjny Marek Adamkiewicz oraz Arkadiusz Marchewka,poseł PO.

    Olsztyn

    Awangarda Bis, Targ Rybny
    niedziela, godz. 16-18


    Płock

    Klub Wyborczej (w siedzibie redakcji „Gazety Wyborczej”), ul. Królewiecka 12E

    Częstochowa

    „Kwadraty” u zbiegu II Alei i al. Wolności
    niedziela, godz. 15


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    125. hłe hłe , kawiarniana opozycja, smiechu warte jojczenie :)))

    bezimiennych apelantów :)))
    List Obywateli Państwa Prawa do Andrzeja Dudy: Komitet Obrony Demokracji pisze do prezydenta
    oprac. red
    27.11.2015

    Poniżej pełna treść listu Komitetu Obrony Demokracji

    Panie Prezydencie!

    Pragniemy wyrazić najgłębszy szacunek dla Osoby Pana Prezydenta i Jego Urzędu, którego głównym zadaniem z mocy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z dnia 2 kwietnia 1997 roku jest czuwanie nad przestrzeganiem jej postanowień. Pan Prezydent wybrany został przez Naród strażnikiem czterech uniwersalnych wartości: prawdy, sprawiedliwości, dobra i piękna, których realizacja możliwa jest jedynie w systemie demokracji konstytucyjnej. Wielkim zaszczytem jest sprawowanie pieczy nad najwyższym aktem prawnym, który stanowił ukoronowanie (jakże żmudnej i krwawej!) walki Nas i Naszych Przodków o stworzenie systemu opartego na poszanowaniu wolności i sprawiedliwości, podziale i współdziałaniu władz, dialogu społecznym i na zasadzie pomocniczości umacniającej uprawnienia obywateli i ich wspólnot. Osiągnięcie tych celów możliwe jest, tylko jeśli zasady, na których opiera się Nasza Konstytucja, traktuje się jako niewzruszoną podstawę Rzeczypospolitej Polskiej.

    Nikt nie może wyręczyć Trybunału w wypełnianiu jego zadań

    Z zadaniami powierzonymi Panu Prezydentowi wiąże się wielka odpowiedzialność. Obejmując swój Urząd, złożył Pan wobec Zgromadzenia Narodowego przysięgę, w której solennie przyrzekł, że dochowa wierności postanowieniom Konstytucji. Bez ich przestrzegania nie może bowiem realizowana być wolność rozumiana jako wartość, która przynależna jest wszystkim ludziom - bez względu na wyznanie, przekonania, przynależność etniczną czy sposób życia. Odpowiedzialność, która na Panu Prezydencie spoczywa, jest zatem przeogromna. Nie bez powodu Jan Paweł II w swoim liście do Ronalda Reagana napominał, że "wolność jest przymiotem nader delikatnym". Dlatego też nadużywanie władzy, wprowadzanie w błąd opinii publicznej lub "jedynie zmniejszenie czujności" mogą "narazić na niebezpieczeństwo dziedzictwo ludzi wolnych".

    Prezydent Rzeczypospolitej nie jest jednak osamotniony w sprawowaniu pieczy nad standardami demokratycznego państwa prawa. Twórcy Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej, pragnąc zapewnić skuteczną ochronę jej postanowień, ustanowili niezależny organ sądowniczy - Trybunał Konstytucyjny - wyposażony w odpowiednie kompetencje do kontroli konstytucyjności prawa. Złożony jest on z piętnastu niezawisłych i bezstronnych sędziów.

    Wspomniane "niezawisłość" i "bezstronność" zapewnia przede wszystkim konstytucyjny mechanizm powoływania ich na jednokrotne, dziewięcioletnie kadencje uzupełniony o brak możliwości odwołania przez jakikolwiek organ polityczny, jak również to, że sędziowie wybierani są spośród osób "wyróżniających się wiedzą prawniczą". Aktu wyboru dokonuje wprawdzie organ polityczny - Sejm, a w praktyce - sejmowa większość. Jednakże celem tego mechanizmu nie jest podporządkowanie sędziego wspomnianej większości, co jest wykluczone z uwagi na niemożność jego odwołania ani wpływania nań w inny sposób. Celem tego mechanizmu jest zapewnienie odpowiedniej legitymizacji demokratycznej władzy Trybunału. Taka konstrukcja tego organu, jego niezależność, a także niezawisłość i bezstronność jego członków pozwala mu na obiektywne odczytywanie standardów konstytucyjnych, konieczne do oceny konstytucyjności prawa.

    Wspomnianymi przymiotami Trybunału nie dysponuje żaden inny organ Rzeczypospolitej Polskiej, nawet Pan Prezydent, jako strażnik Konstytucji. Żaden inny organ nie może zatem wyręczyć Trybunału w wypełnianiu jego konstytucyjnych zadań.

    Prezydent cieszy się miejscem wśród wybitnych patriotów. To zobowiązanie

    Sejm VII Kadencji dokonał w dniu 8 października 2015 roku wyboru trzech sędziów Trybunału zgodnie z procedurą przewidzianą wprost w Konstytucji i jedynie doprecyzowaną w ustawie. Do dnia dzisiejszego Pan Prezydent nie przyjął ślubowania od tychże trzech sędziów, pomimo obowiązku nałożonego w ustawie. Należy wyraźnie podkreślić, że Konstytucja nie przyznaje Panu Prezydentowi kompetencji do zaprzysiężenia czy też powołania sędziego Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa przewiduje jedynie uroczyste ślubowanie sędziego przed Panem Prezydentem. Pan Prezydent jest zobowiązany do podporządkowania się decyzji Sejmu, podjętej bezpośrednio w oparciu o Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej, aktu prawnego, z mocy którego również Pan Prezydent piastuje swój Urząd.

    Z tych powodów wzywamy Pana Prezydenta do wypełnienia obowiązku nałożonego ustawą o Trybunale Konstytucyjnym i przyjęcia ślubowania od trzech sędziów, którzy w chwili obecnej powinni już wypełniać swoje obowiązki orzecznicze.

    Pan Prezydent cieszy się miejscem wśród wybitnych polskich patriotów, którzy z mocy Konstytucji i woli Narodu wybrani zostali najwyższymi reprezentantami Rzeczypospolitej Polskiej. Zobowiązuje to zatem Pana Prezydenta do działania ponad politycznymi podziałami. Pan Prezydent jest obecnie Pierwszym spośród Członków Narodu walczącego przez lata o wolność, której gwarantem jest teraz ustanowiona przezeń Konstytucja. Strażnikami swoich postanowień czyni ona Pana Prezydenta i Trybunał Konstytucyjny, wyznaczając im jednak różne zadania. Wyrażamy nadzieję, że - jak powiedział to Jan Paweł II - "dziedzictwo wolności" nie zostanie przez Pana narażone na niebezpieczeństwo i - jako Prezydent wszystkich Polaków - będzie chronił Pan Konstytucję poprzez realizację zawartych w niej norm.

    Komitet Obrony Demokracji

    śródtytuły od redakcji

    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,95892,19258769,list-obywateli-panstwa-prawa-do-andr...

    Jarosław Kurski

    Konstytucja jest symbolem naszej demokracji liberalnej, której bronić musimy my, obywatele

    PiS chce obalić konstytucję. Chce ją nam odebrać, bo jest ona
    gwarantem naszej wolności. Ostatnim prawnym bastionem przed
    nieograniczoną władzą monopartii.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    126. :)

    PROF. LESZEK BALCEROWICZ, autor polskich reform rynkowych:




    - Problem jest o wiele większy niż ten, który pobudził
    internautów do protestów przeciwko ACTA. Działania obecnych władz
    stwarzają zagrożenie, że będziemy się cofać do modelu, z jakiego
    wyszliśmy przed ponad 25 laty. Nie chcemy jednej partii, która trzyma w
    ręku wszystkie represyjne organy, łącznie z prokuraturą i służbami
    specjalnymi. Chcemy praworządnego państwa, w którym oponenci władzy i
    zwykli ludzie nie mają powodu do obaw.



    Tam gdzie w przedsiębiorstwach rządzi polityka, mamy niską
    wydajność, regres i straty, które musi pokrywać całe społeczeństwo. Nie
    możemy pozwolić, by wolna Polska cofała się ku modelowi, który
    odrzuciliśmy w 1989 r. Jest czas, by pokazać, ile w polskim
    społeczeństwie jest społeczeństwa obywatelskiego.



    Mamy szeroki zakres wolności obywatelskich, z których powinniśmy
    korzystać. I nie jest to obarczone ryzykiem. Jeżeli pozostaniemy
    bierni, to tylko z lenistwa. Nie możemy uznać, że inni zrobią za nas
    obywatelską robotę.



    Sygnały o zagrożeniach ładu instytucjonalnego powinny
    mobilizować społeczeństwo obywatelskie. Nawet w dyktaturach lub
    półdyktaturach swoją potęgę pokazały media społecznościowe. To wielkie
    pole do działania dla tych ludzi, zwłaszcza młodszych, którzy nie chcą,
    by Polskę reprezentowały nienawistne twarze i zachowania narodowców.



    Mamy w konstytucji zagwarantowaną wolność zgromadzeń, zrzeszania
    się, manifestowania poglądów. Powinniśmy z niej korzystać przynajmniej w
    takim stopniu jak zwolennicy PiS, gdy partia ta była w opozycji.


    CEZARY GAWRYŚ, publicysta miesięcznika katolickiego "Więź":




    Nie mam wątpliwości, że demokracja jest zagrożona. Nie tylko
    przez zamach na Trybunał Konstytucyjny i ingerencję prezydenta w
    orzekanie przez sąd o winie urzędnika państwowego, co podważa
    fundamentalny dla demokracji trójpodział władzy, ale też przez
    aroganckie zachowanie zwycięskiej partii, jej pogardę dla społeczeństwa i
    hipokryzję.



    Jestem obywatelem, ale też członkiem wspólnoty Kościoła i
    szczególnie boli mnie, że wielu hierarchów, którzy powinni znać naukę
    Soboru [Watykańskiego II] i być "znakiem zbawienia i jedności rodzaju
    ludzkiego", jawnie poparło jedną z partii politycznych, dzieląc i tak
    głęboko podzielone społeczeństwo. W sytuacji gdy zjednoczona prawica -
    zwyciężywszy w wyborach dzięki jawnemu poparciu Kościoła - chce dziś
    wystąpić w roli autorytarnego "uzdrowiciela" i moralizatora, podpierając
    się na każdym kroku religijnymi sloganami, mamy obowiązek jako katolicy
    świadczyć słowem i czynem, jak bezcenną wartością jest dla nas wolność
    wywalczona ćwierć wieku temu przez "Solidarność", także z udziałem
    Kościoła.



    Gwarantem wolności obywateli jest konstytucja uchwalona przez
    pluralistyczny parlament, z preambułą, o której z uznaniem wyrażał się
    Jan Paweł II. Dlatego będę głosił tak mocno, jak tylko potrafię, że nie
    wolno psuć demokracji w imię rzekomo nadrzędnego "dobra narodu". Jeśli
    ekipa rządząca nie powstrzyma swoich dyktatorskich zapędów i na przykład
    nie uzna werdyktu Trybunału Konstytucyjnego, gotów jestem ramię w ramię
    z innymi obywatelami, także zwolennikami lewicy, iść pod Pałac
    Prezydencki lub Sejm i krzyczeć: "Hańba, hańba!" - tak jak to
    wielokrotnie słyszałem z gardeł zwolenników prawicy, gdy w kolejne
    miesięcznice katastrofy smoleńskiej przychodzili tam wprost z
    warszawskiej katedry, wykorzystując instrumentalnie sakrament
    Eucharystii, bezczeszcząc w ten sposób religię i pamięć ofiar. Sprzeciw
    wobec autorytarnych poczynań władz powinien być ponadpartyjny,
    ponadideologiczny, po prostu obywatelski.


    JOANNA SCHMIDT, Nowoczesna:




    W demokracji są narzędzia pozwalające jej bronić. Trzeba je
    tylko umiejętnie wykorzystywać. Trzeba być czujnym i aktywnym, bo
    "wolność nie jest rzeczą daną raz na zawsze".



    My, Polacy, musimy codziennie przypominać naszym posłom, że nie
    są anonimowymi maszynkami do sejmowych przycisków. Muszą się nam
    tłumaczyć z tego, jak głosują, co mówią, jakie są ich motywy. Posłów
    łamiących podstawowe prawa demokracji musimy zarzucać pytaniami,
    prośbami o wyjaśnienia. Musimy reagować na każdą próbę odebrania
    wolności słowa. Możemy protestować poprzez media społecznościowe,
    organizacje pozarządowe, manifestacje na ulicach, pisma i petycje. W
    Warszawie posłowie działają w grupie, ale wracając do swojego okręgu,
    odpowiadają indywidualnie konkretnym wyborcom.



    Ja sama deklaruję, że uważnie będę punktować partię rządzącą i
    opozycję za każdą próbę osłabiania demokracji w Polsce. Będę analizować
    każdą ustawę, uchwałę i rozporządzenie, sprawdzając, czy nie naruszają
    wolności obywatelskiej, czy szanują mniejszości, zapewniają utrzymanie
    różnorodności w społeczeństwie.



    Sposobem na wzmacnianie demokracji jest zerwanie z nienawiścią
    między partiami. Nadal wierzę we współpracę ponad podziałami, w sympatię
    i życzliwość podczas prac w komisjach oraz szacunek i otwartość w
    parlamentarnych dyskusjach. To jest sposób na budowanie lepszej,
    sprawiedliwej i bezpiecznej Polski.



    Obecna sytuacja zagrożenia demokracji mobilizuje. Musimy
    wspierać inicjatywy oddolne przeróżnych środowisk, szczególnie te, które
    pokazują, jak bardzo jesteśmy piękni dlatego, że jesteśmy różni. Biję
    na alarm - dzisiaj każdy musi się zaangażować politycznie, bo polityka,
    nawet nieproszona, i tak puka do naszych drzwi.


    LESZEK JAŻDŻEWSKI, redaktor naczelny miesięcznika "Liberté":




    W nocy z 25 na 26 listopada 2015 roku zaczął się koniec
    liberalnej demokracji w Polsce. Od tej nocy Polacy nie muszą się czuć
    zobowiązani prawami stanowionymi przez obecną władzę. Postawiła się ona
    ponad prawem.



    Uznanie, że rządzący stoją ponad prawem albo że ich słowo prawem
    się staje, to wstęp do dyktatury większości. Władza nie ma prawa zrobić
    z obywatelami tego, "co chce". Prawa człowieka, konstytucja, podstawowe
    zasady państwa prawa - to wszystko chroni jednostkę, a także
    mniejszości (każdy jest jakąś mniejszością, w zależności od przyjętego
    kryterium) przed samowolą większości. Jeśli władza tych reguł nie
    przestrzega, staje się władzą bezprawną. Uzurpatorską.



    Wszyscy świadomi obywatele, którzy nie chcą żyć w kraju, gdzie
    poddani są samowoli władzy, muszą przy użyciu wszelkich pokojowych
    środków dążyć do odsunięcia tej władzy. Piszę "pokojowych", a nie
    "legalnych". Może się zdarzyć tak, że władza, chcąc bronić przyznanych
    sobie samowolnie praw, będzie ograniczać konstytucyjne prawa - wolności
    wypowiedzi czy wolności zgromadzeń.


    Ta władza będzie miała coraz więcej do stracenia. Jej
    aparatczycy, czyniąc bezprawie, będą wiedzieli, że jedynym sposobem, by
    pozostać bezkarnym, będzie dalsze trzymanie się u władzy za wszelką
    cenę. Władza ograniczona jest regułami - dla dobra jednostek i
    społeczeństwa, ale także dla dobra sprawujących władzę. Żeby mogli ją w
    pokojowy sposób oddać, by nie przekroczyli granicy, zza której nie ma
    już powrotu.



    Dlatego droga do odebrania władzy uzurpatorom będzie długa i
    ciężka. Dziś protestują nieliczni, którzy rozumieją rangę wydarzeń.
    Trzeba budzić społeczną świadomość i zło nazywać po imieniu, ale szansa
    na masowe protesty, podziały wewnątrz obozu władzy czy inny koniec, jaki
    tę władzę spotka - bo żaden reżim nie trwa wiecznie - jest wciąż
    odległa.



    Z czasem nieudacznicy u władzy zaczną się potykać o własne nogi,
    szczególnie jeśli utrzymają zapowiedzi antyreform. Wówczas ich decyzje
    dotkną dziesiątek i setek tysięcy ludzi, którzy dołączą do tych
    oburzających się na niszczenie liberalnej demokracji dziś.



    Dzień buntu nadejdzie. Bądźmy gotowi.


    SŁAWOMIR SIERAKOWSKI, socjolog, założyciel "Krytyki Politycznej":




    Jeśli prezydent może ułaskawić, kogo chce i kiedy chce, nie
    pytając sądu o zdanie, to może dowolnie łamać prawo. Jeśli większość
    sejmowa może ustawą, a nawet uchwałą, przejąć dowolną instytucję,
    łącznie z tymi, które mają ją kontrolować, to władza staje się
    nieograniczona.



    Jeśli środowisko sędziów z Trybunałem Konstytucyjnym na czele
    nie ulegnie i działać będzie zgodnie z prawem (prawo jest ślepe na
    uchwały i próby przekroczenia trójpodziału władzy), to wszystko będzie
    dobrze. TK orzeknie niekonstytucyjność harców PiS. Sąd powinien
    dokończyć osądzenie Mariusza Kamińskiego. Prawo nas obroni, o ile
    dopilnujemy jego przestrzegania. Wszystko zależy od odwagi sędziów,
    którzy zdają najpoważniejszy egzamin od upadku komuny. Jeśli zdadzą,
    wzmocnią ustrój. Przejdą do historii. Ewa Łętowska, Andrzej Zoll, Jerzy
    Stępień, Andrzej Rzepliński i inni powinni dziś czuć jak najszersze
    poparcie społeczne.



    Gdy zagrożona jest demokracja, szczególna rola przypada
    dziennikarzom i liderom opinii publicznej. Media, relacjonując, co się
    dzieje, i bijąc na alarm, też zdają egzamin.



    Kiedyś Kościół był sojusznikiem walki o wolność i demokrację.
    Teraz powinien być naturalnym obrońcą polskiej demokracji. Tylko czy
    jeszcze w to wierzy?



    Czy masy czczące "żołnierzy wyklętych" i powstańców warszawskich
    sądzą, że ich bohaterowie chcieliby Polski przesuwającej się na wschód,
    między Białoruś i Rosję? Chyba że od początku chodziło tylko o
    Kaczyńskiego i Smoleńsk, a nie o Pileckiego i Katyń.



    Opozycja musi się zjednoczyć. Podziały na lewicę i prawicę,
    neoliberałów i socjalistów możliwe są w demokracji. Lewica może być
    obojętna na walkę między biegunem liberalnym a konserwatywnym, ale tylko
    wtedy, jeśli rządzą liberałowie.



    Ostatnim kryterium jest ulica. Po 1989 r. nikt oprócz prawicy
    nie zdołał wyprowadzić ludzi na ulicę. Historia pokazuje, że Polacy mają
    gdzieś rządy prawa, dopóki praw nie stracą.



    Brońmy rządów prawa i pamiętajmy, że ludzi przekupić za 500 zł można szczególnie wtedy, gdy naprawdę im brakuje.


    Mateusz Kijowski, współzałożyciel Komitetu Obrony Demokracji




    Obrona demokracji w Polsce wymaga uważnej obserwacji tego, co
    się w kraju dzieje. To duża zmiana. Do niedawna mieliśmy pewność, że
    sytuacja w Polsce będzie się poprawiać bez naszego udziału. Dziś już nie
    możemy sobie pozwolić na taki luksus. To, co widzimy, zagraża naszej
    przyszłości.



    Jak już obserwujemy, to zapewne coś zauważymy. Coś niepokojącego, co narusza standardy demokratyczne. To po pierwsze.



    Po drugie, trzeba to dokumentować, bo łatwo jest zapomnieć.
    Jeśli teraz przez kilka miesięcy będzie trwał blitzkrieg nowej władzy, a
    potem zapanuje spokój i polityka ciepłej wody w kranie, może się
    zdarzyć, że niedługo, chociażby przy kolejnych wyborach, nikt nie będzie
    pamiętał, co się w Polsce wydarzyło.



    Po trzecie, trzeba głośno i stanowczo przeciwstawić się temu, co
    budzi nasze oburzenie. Mówić, że wolność jest dla nas ważna. Dzięki
    niej żyjemy w kraju coraz lepszym, szczęśliwszym i bogatszym. Nikt w
    naszej części świata nie osiągnął w ostatnich latach tyle co Polacy.
    Trzeba o tym przypominać, by przeciwstawić się czarnej propagandzie
    Polski w ruinie. Każdy dba głównie o swoją przyszłość, buduje sukces,
    ale wszyscy narzekają. Często ci, którym nieźle się powiodło. Trzeba to
    zmienić.



    Zamierzam robić to wszystko, choć nie tylko. Zajmie się tym
    Komitet Obrony Demokracji, który właśnie z tysiącami ludzi w całej
    Polsce budujemy. Będziemy obserwować, będziemy dokumentować, będziemy
    się sprzeciwiać!



    Pierwsze efekty już są. Spotkanie organizacyjne okręgu
    mazowieckiego KOD zgromadziło ponad 220 osób. Spodziewaliśmy się może
    pięćdziesięciu. Przed nami spotkania w pozostałych województwach. Mamy
    również dużą grupę współpracowników - Polaków za granicą. Mówią o nas
    media krajowe i zagraniczne. Nawet "Financial Times" napisał w piątek o
    KOD. Nasza działalność została zauważona i doceniona. Będziemy więc
    dalej iść tą drogą. Na Facebooku jest już z nami jeden Polak na tysiąc, a
    w świecie realnym działają nas tysiące!


    KAROLINA WIGURA, socjolożka, szefowa Obserwatorium Debaty Publicznej Kultury Liberalnej:




    PiS wygrał wybory, odbierając elektorat przede wszystkim PO i
    PSL. Można z tego wnioskować, że wyborcy ci nie stanowią "żelaznego
    elektoratu". Aby w perspektywie kolejnych czterech lat przekonać
    obywateli do odsunięcia PiS od władzy, należy przyjąć strategię
    komunikacji z nimi.



    Po pierwsze, przyglądanie się nowej władzy. Chodzi o język, jego
    nadużycia i radykalizację - takie analizy przygotowuje Obserwatorium
    Debaty Publicznej Kultury Liberalnej - lecz również o praktykę
    polityczną. Ale uwaga: z analizy mediów społecznościowych można wnosić,
    że totalna krytyka PiS - przed 25 października i dziś - odnosi raczej
    skutek odwrotny do zamierzonego.



    Po drugie, warto zatem nadawać problemom właściwą hierarchię. W
    ostatnich dniach porównywalne reakcje publicystów budziły sprawy takie
    jak usunięcie flag UE przez premier Szydło czy działania przy Trybunale
    Konstytucyjnym. Jednak to ta druga sprawa powinna przede wszystkim
    wzbudzać poważny niepokój.



    Zasadniczym wyzwaniem jest to, by w sposób zrozumiały
    opowiedzieć o niej Polakom, często mającym nikłą wiedzę o prawie i
    historii najnowszej. Warto pokazywać, że zła praktyka PO dotycząca
    Trybunału została przez PiS wykorzystana i pogłębiona. W najlepszym
    razie mamy tu do czynienia z psuciem obyczajów. W najgorszym - z
    rozmontowywaniem instytucji demokratycznych w Polsce.



    PiS rozmija się już także z własnymi obietnicami. Widać to
    choćby w nominowaniu Antoniego Macierewicza na szefa MON. Trudno, by w
    tej sytuacji także część wyborców PiS nie czuła się zaniepokojona, i to z
    nimi zwłaszcza należy się dziś komunikować.


    MAGDALENA ŚRODA, filozof, etyk:




    Najważniejsze są: informacja, reakcja, opór i samoorganizacja.
    Trzeba patrzeć tej władzy na ręce. To proste, bo z niczym się ona nie
    kryje. Trzeba uświadamiać zagrożenia tym, którzy jeszcze ich nie widzą.
    "Niepokorni" dziennikarze przecież tego nie zrobią. Są w amoku i
    zachwycie.



    Nasze wspólne państwo i wspólnie wypracowana demokracja właśnie
    są niszczone. Trzeba obudzić biernych. Najgorsze dziś są dwie postawy.
    Miękkiego konformizmu: "Jakoś to będzie. Pożyjemy, zobaczymy. Nie będę
    się teraz narażał". Oraz eskapizmu: "Wyłącz telewizor, nie interesuj się
    polityką, ciesz się życiem".



    Mamy obowiązek moralny i obywatelski reagować na niszczenie
    wspólnego dorobku. Nie wystarczy się obrażać, jak niedawno w Sejmie PO.
    Nie czas na działania symboliczne, lecz realne - świetna Nowoczesna.



    Poza tym, jak pisał Michel Foucault, trzeba budować punkty
    oporu: pisać protesty w różnych formach, wyrażać solidarność z
    zagrożonymi i wyrzucanymi z pracy, bo takich może być wielu
    (nieposłuszni dziennikarze, artyści, nauczyciele?). Otwarcie, publicznie
    reagować na bezprawie. Jest wiele metod nieposłuszeństwa obywatelskiego
    i warto do nich wrócić, pamiętając, że można je legitymizować tylko
    wtedy, gdy naruszane są podstawowe, konstytucyjne wartości.



    I potrzeba samoorganizacji. Powstał już Komitet Obrony
    Demokracji, powinny powstawać inne ruchy obywatelskie. Może powołać
    "Solidarność na rzecz demokracji", odzyskując to ważne słowo dla tego,
    czemu służyło na początku. Dla wolności i praworządności. "Dla" czegoś,
    nie "przeciw" czemuś.


    MARCIN KRÓL, historyk, filozof polityki:




    Co robić? Po pierwsze - nie rozpaczać, tylko zacisnąć zęby i
    przygotować się na długi marsz. Ważne, żeby nasze słuszne oburzenie nie
    rozeszło się po kościach, nie ograniczało do efektownych wybuchów.
    Trzeba się organizować z innymi podobnie myślącymi. I to już się dzieje.



    Po drugie - nasze środowisko, czyli szeroko rozumiana liberalna
    inteligencja, ma lekcję do odrobienia. Komitety Obrony Demokracji, listy
    otwarte - to wszystko słuszne; podpisujmy, krytykujmy Kaczyńskiego,
    jeśli trzeba - krzyczmy. Ale pretensje trzeba również skierować do
    siebie.



    Przecież PiS poparło zaledwie 19 proc. uprawnionych do
    głosowania. Tajemnicą, której nie rozumiemy, ale też nie próbowaliśmy
    przez 25 lat rozumieć, jest 50 proc. wyborców, które nie głosuje. Trzeba
    tych ludzi ruszyć, wciągać w demokrację, trzeba próbować odzyskać w
    Polsce idee równości i braterstwa. Demokracja jest bardzo krucha, jeśli
    zwykli ludzie nie widzą powodów, by jej bronić.


    ALEKSANDER HALL, minister rządu Tadeusza Mazowieckiego:




    Pierwszym sprawdzianem z opozycyjności i obrony demokracji
    wydaje się środowa debata na temat pięciu uchwał o unieważnieniu wyboru
    sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Moim zdaniem lepszą taktykę niźli
    Platforma Obywatelska, która opuściła salę sejmową, wybrała partia
    Ryszarda Petru, która na sali pozostała i toczyła merytoryczny spór.
    Teraz jest taki czas, że ludzie podchodzą, pytają, dzielą się obawami,
    wielu moich rozmówców mówi, że PO popełniła błąd.



    Nie czuję się na siłach, by być strategicznym doradcą opozycji.
    Dla mnie jest jednak jasne, że ugrupowania te, przede wszystkim PO,
    muszą skończyć z dyskusją o sobie i stanąć w bojowym szeregu. Uważam też
    za oczywiste, że wytworzy się sojusz opozycyjny, zwłaszcza między PO,
    Nowoczesną i PSL.



    Sytuacja zagrożenia demokracji jest bardzo ważnym sprawdzianem
    społeczeństwa obywatelskiego, które powinno wyrażać sprzeciw wobec
    poczynań władzy. Tu nie ma pytania o sens takiego działania, tu jest
    obowiązek. Z doświadczenia historycznego wiemy, że reżimy totalitarne
    powstawały w pewnej próżni i na początku testowały, jak daleko mogą się
    posunąć. Wówczas brakowało ludzi i grup społecznych, które powiedziałyby
    "nie".


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19259627,co-mozemy-i-co-powinnismy-robic-gdy-demokracja-jest-zagrozona.html#ixzz3sng8FlkG





    Na wezwanie odpowiedzieli parlamentarzyści PO oraz Nowoczesnej, którzy stawili się przed Sejmem. Łącznie w rzekomo oddolnej akcji „Ręce precz od Trybunału” zebrało się około stu osób.
    Z PO byli: Agnieszka Pomaska, Marcin Kierwiński, Sławomir Nitras,
    Cezary Tomczyk, i Michał Szczerba, a z Nowoczesnej: Adam Szłapka,
    Krzysztof Mieszkowski oraz Joanna Schmidt. Pojawili się też Ludwika i
    Henryk Wujec.



    W czasie akcji przemawiali jej organizatorzy – Filip Wejman i Krzysztof
    Izdebski. Głos zabrała także Ludwika Wujec, która domagała się „jawności
    i szacunku dla wszystkich obywateli”. Wystąpił także Mikołaj Pietrzak z
    Naczelnej Rady Adwokackiej, który mówił do protestujących: „Adwokatura jest z wami!” – podała 300polityka.pl.



    Czy do akcji parlamentarzystów, adwokatów i innych przedstawicieli "elit" spontanicznie dołączyło społeczeństwo? Jak miliony Polaków odpowiedziały na apel Tomasza Lisa do stworzenia Majdanu?



    Dzień po akcji "Ręce precz od Trybunału" przed Sejmem zjawił się dziennikarz "Gazety Polskiej" Piotr Ferenc-Chudy. Wykonał
    tam zdjęcia, które ukazują, jak Polacy odpowiedzieli na inicjatywę
    zaniepokojonych sytuacją w Polsce polityków i żurnalistów.
    Fotografie można obejrzeć poniżej:





















    Komentarze pod albumem Piotra Ferenca-Chudego mówią wszystko:




    http://niezalezna.pl/73370-tylko-u-nas-wstrzasajace-zdjecia-z-polskiego-...


    Zagraniczne media coraz częściej komentują sytuację w Polsce pod rządami
    PiS. 'Washington Post', 'Süddeutsche Zeitung', 'The Economist' czy 'The
    Guardian'
    krytycznie opisują naruszenia konstytucji w sprawie Trybunału
    Konstytucyjnego, dążenie przez Prawo i Sprawiedliwość do rządów
    autorytarnych, zagrożenie cenzurą. Jarosław Kaczyński porównywany jest
    do Victora Orbána. Dziennikarze zwracają także uwagę na to, że Polska
    pod nowymi rządami może stać się 'nowym bólem głowy Europy'.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    127. ta ostatnia nagroda :))))

    Nagrody MediaTory 2015 rozdane. Michnik, Sroczyński, Kalwas docenieni przez studentów

    Laureaci MediaTorów
    Adam Michnik zwyciężył w kategorii AuTORytet. Studenci docenili jego wieloletnie doświadczenie, nagradzając za całokształt pracy w zawodzie.

    W kategorii NawigaTOR zwycięzcą został dziennikarz "Gazety Wyborczej" Grzegorz Sroczyński. "Za artykuły wywołujące gorące dyskusje w społeczeństwie i wywierające istotny wpływ na opinię czytelników...Studenci wręczają Michnikowi nagrodę "autorytetu". Ten odpowiada: "Jeśli Lis zostanie wyrzucony z TVP, to znajdzie miejsce w Wyborczej"

    "Przy wszystkich błędach, pomyłkach, niestabilnościach to jest najlepsze 25 lat, jakie Polska miała przez ostatnie 400-lecie".

    Studenci wręczają Michnikowi nagrodę "autorytetu". Ten odpowiada: "Jeśli Lis zostanie wyrzucony z TVP, to znajdzie miejsce w Wyborczej"

    "Przy wszystkich błędach, pomyłkach, niestabilnościach to jest najlepsze 25 lat, jakie Polska miała przez ostatnie 400-lecie".

    Nowacka chwali partię Petru. "Ratuje twarz opozycji”
    Współprzewodnicząca
    Twojego Ruchu i liderka Zjednoczonej Lewicy Barbara Nowacka,
    w programie "Dziś wieczorem" na antenie TVP Info stwierdziła,
    że Nowoczesna Ryszarda Petru ratuje twarz opozycji.




    Jarosław Kurski

    Panie prezydencie. Wysłał pan list do naszych czytelników. To była tylko zagrywka

    Wielce Szanowny i Czcigodny Panie Prezydencie, w dniu Pańskich
    imienin proszę przyjąć od "Wyborczej" życzenia, by nie naruszał Pan
    więcej konstytucji, ale był jej obrońcą i strażnikiem praworządności.







  • Dominika Wielowieyska


    Rozczarowani socjaliści z Razem nie rozumieją tego, co się dzieje w Polsce

    Brak Trybunału w ustroju państwa to jak brak posterunku policji w
    miasteczku. Obywatele muszą mieć poczucie bezpieczeństwa i wiarę, że
    władza ma jakieś ograniczenia.







  • Jacek Żakowski


    Samobójczy retroizm

    Od dawna nic mnie tak nie zmartwiło jak wywiad Ryszarda Petru oraz
    głosy przedstawicieli elit, które sobotnia "Wyborcza" zamieściła pod
    hasłem "Rzeczpospolita Demokratów".




  • Filmowa laurka dla Michnika za pieniądze podatników. Najwięcej wyłożył PISF

    Dodano: 06.12.2015 [22:00]

    Filmowa laurka dla Michnika za pieniądze podatników. Najwięcej wyłożył PISF - niezalezna.pl

    foto: Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska

    Państwowy Instytut Sztuki Filmowej (PISF) nie szczędził
    pieniędzy na film o Adamie Michniku – jak przyznała autorka dokumentu,
    wyłożył na niego najwięcej. Ta sama instytucja nie była tak szczodra,
    kiedy chodziło o filmy na temat katastrofy smoleńskiej, śp. Marii
    Kaczyńskiej, czy rodziny Ulmów. Wspomniane obrazy dofinansowania z PISF
    nie otrzymały w ogóle.




    W sobotę, 5 grudnia, w warszawskim kinie Antropos odbyła się projekcja
    filmu dokumentalnego „Michnik. Bądź realistą, chciej niemożliwego”
    (kolejna odbędzie się 9 grudnia). Wcześniej pokazywano go m.in. w
    Krakowie.



    Autorka dokumentu jest Maria Zmarz-Koczanowicz, która w na początku tego
    roku w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” tak mówiła o filmie:

    Ktoś powie – pomnik. Ale taki, który nie pasuje do
    żadnego cokołu. Człowiek niepoddający się obróbce. Nieuczesany. Nie do
    sformatowania.

    To jest film o zadziwiającym człowieku, który właściwie się nie
    zmienił, odkąd był licealistą z poprawką z fizyki, przed którym Gomułka
    ostrzegał na Biurze Politycznym, i który jako osiemnastolatek pojechał
    na Zachód i „wdarł się” do centrów polskiej emigracji, do Giedroycia i
    Nowaka-Jeziorańskiego, żeby przedstawić się im jako nieoczekiwany
    sojusznik w polskiej sprawie. O Michniku z tamtych lat mówią najbliżsi świadkowie: Barbara Toruńczyk, Jan Tomasz Gross, Helena Łuczywo

    – tłumaczyła Zmarz-Koczanowicz.



    Film wyprodukowali: firma Largo, NInA (Narodowy Instytut Audiowizualny) i Mazowiecki Fundusz Filmowy. – Najwięcej pieniędzy dał PISF – przyznawała reżyser. Pytana z kolei o to, gdzie film będzie można obejrzeć, mówiła o festiwalach i kinach. – Wierzę, że TVP go jednak wyemituje – zaznaczała.



    Państwowy Instytut Sztuki Filmowej, który na dokument o Michniku dał
    „najwięcej pieniędzy”, odmawiał jednocześnie dofinansowania produkcji
    filmów, które salonowi były nie w smak.



    Jak informowała „Gazeta Polska Codziennie”,
    gdy producent filmowy Robert Kaczmarek na początku tego roku starał się
    o dofinansowanie produkcji filmu „Dama” w reż. Marii Dłużewskiej o śp.
    Marii Kaczyńskiej, stała się rzecz bez precedensu. Producent ze
    zdumieniem przeczytał w uzasadnieniu odmownej decyzji PISF-u, że podczas
    projekcji filmu mogą odprawiać się „seanse nienawiści”.
    Dostaliśmy
    tak kuriozalne uzasadnienie odrzucenia projektu, że dla samej wartości
    literackiej i merytorycznej tego dzieła warto było składać wniosek
    – komentowała decyzję PISF-u Maria Dłużewska.



    „GPC” pisała też o tym, że produkcja filmu „Ulmowie – rok
    sprawiedliwych” o bohaterskiej rodzinie z Podkarpacia, która zginęła za
    ratowanie Żydów, również nie uzyskała dofinansowania Polskiego Instytutu
    Sztuki Filmowej
    . Film dokumentalny miał przybliżać historię
    dokonanego przez Niemców w 1944 r. mordu na małżeństwie Ulmów (kobieta
    zaczęła rodzić podczas egzekucji) i ich sześciorgu dzieciach.



    Natomiast na początku ubiegłego roku PISF odrzucił wniosek o dofinansowanie filmu „Smoleńsk” w reż. Antoniego Krauzego..

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    128. Gazeta Wyborcza wycofana z

    Gazeta Wyborcza wycofana z urzędów. Reklamy także

    Z kraju niedziela, 29, listopad 2015 20:06 Michał Walczyk
    Gazeta Wyborcza wycofana z urzędów. Reklamy takżeKoniec z finansowaniem z publicznych pieniędzy mediów związanych z Adamem Michnikiem. Rządowe instytucje nie będą prenumerowały oraz sprzedawały reklam nie tylko Gazecie Wyborczej.

    Instytucje rządowe od nowego roku nie będą otrzymywać prenumerat Gazety Wyborczej oraz Newsweeka w takiej ilości, jak dotychczas. W zależności od instytucji, pismo to będzie trafiało najwyżej w kilku egzemplarzach. Najwięcej, bo trzy egzemplarze ma otrzymać Kancelaria Prezesa Rady Ministrów – dowiedział się portal Prawy.pl. Jeden z nich powędruje do Centrum Informacyjnego Rządu, pozostałe do wybranych departamentów.

    Podobna sytuacja spotka także tygodnik Newsweek.

    Rządowe instytucje nie będą od grudnia zlecały żadnych materiałów płatnych, które miałyby ukazywać w obu czasopismach.

    Wciąż jednak obowiązują umowy wynikające z rozpisanych w poprzedniej kadencji przetargów. Nie wygasła jeszcze umowa na „nieograniczonąâ€ ilośc ogłoszeń na łamach prasy lokalnej i ogólnopolskiej wydawanej przez Agorę oraz Gremi (wydawca Rzeczpospolitej). W ubiegłym roku z kasy Miasta Stołecznego Warszawa Agora otrzymała 1 036 900,00 zł na drukowanie ogłoszeń w dzienniku Gazeta Wyborcza oraz Metro.

    Blisko czterysta tysięcy złotych więcej otrzymała „Rzeczpospolita”.

    http://www.prawy.pl/z-kraju/11496-gazeta-wyborcza-wycofana-z-urzedow-rek...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika guantanamera

    129. "Adam Michnik zwyciężył w kategorii AuTORytet"

    "W kategorii NawigaTOR zwycięzcą został dziennikarz "Gazety Wyborczej" Grzegorz Sroczyński."
    Ciekawe czy mają taką utajnioną kategorię TerminaTOR?
    Jeżeli tak, no to w tej kategorii - chała, chała i jeszcze raz chała.
    Mieliśmy spalić się ze wstydu za moherowość - niedoczekanie!
    Mieliśmy "wyginąć jak dinozaury" - nic z tego...
    To ONI się przeterminowali ...

    avatar użytkownika Maryla

    130. Publicysta "Washington Post" Jackson Diehl wyraził zaniepokojeni

    Publicysta "Washington Post" Jackson Diehl wyraził zaniepokojenie działaniami PiS ;)
    http://www.gazetaprawna.pl/artykuly/908425,washington-post-krytycznie-o-...
    Jackson Diehl wymienia długą listę niepokojących, jego zdaniem, działań rządu Beaty Szydło. Są wśród nich nominacje dla Antoniego Macierewicza i Mariusza Kamińskiego, przejęcie kontroli nad Trybunałem Konstytucyjnym, próba zablokowania premiery spektaklu we Wrocławiu i groźby pod adresem dziennikarki publicznej telewizji. Publicysta "Washington Post" nie szczędzi słów krytyki pod adresem prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego porównując go do Viktora Orbana i twierdząc, że jest on produktem "zamrożonego w czasach komunizmu przedwojennego populizmu". Diehla wyjątkowo rażą wypowiedzi szefa PiS na temat muzułmanów, które porównuje z retoryką Donalda Trumpa.


    Obywatelska inicjatywa przeciw Węgrom. Organizatorzy akcji chcą zawieszenia kraju w prawach członka Unii

    Rusza
    inicjatywa obywatelska, wymierzona w Węgry. Jej organizatorzy chcą, by
    Komisja Europejska zawiesiła Budapeszt w prawach członka Unii.Przedstawiciele komitetu, który zgłosił inicjatywę do Komisji, twierdzą, że premier Viktor Orban podejmuje niedemokratyczne i ksenofobiczne działania, sprzeczne z zasadami państwa prawa. Bruksela na tym etapie uznała, że są prawne podstawy do
    przyjęcia inicjatywy, ale nie analizowała jeszcze jej treści. Aby było
    to możliwe, jej autorzy muszą najpierw zebrać milion podpisów obywateli
    przynajmniej z siedmiu państw członkowskich.
    Następnie Komisja będzie
    miała trzy miesiące, by ustosunkować się do ich argumentów.
    Wcześniej taką procedurę chcieli wobec Budapesztu uruchomić Liberałowie w Parlamencie Europejskim, ale nie udało im się zmobilizować wystarczającej liczby eurodeputowanych, żeby nadać wnioskowi bieg.

    Wśród członków komitetu obywatelskiego, który wystąpił z taką
    inicjatywą, jest Polak, znany działacz społeczny i publicysta Andrzej
    Dominiczak.

    Polska i Węgry na forum UE z wetem w sprawie związków partnerskich
    Według
    informacji radia RMF FM, polskie władze poinformowały UE, że w czwartek
    złożą veto wobec dwóch rozporządzeń w sprawie stosunków majątkowych
    w międzynarodowych związkach partnerskich i małżeństwach. Wraz z Polską
    swój sprzeciw wyrazić mają...


    Kwaśniewski ostro bije w prezydenta. Straszy Trybunałem Stanu, mówi o "absurdalnych tłumaczeniach"

    Aleksander
    Kwaśniewski krytykuje prezydenta. Jego zdaniem, Andrzej Duda nie
    powinien ułaskawiać Mariusza Kamińskiego, a tłumaczenia głowy państwa są
    "absurdalne i perwersyjne". Byłemu prezydentowi nie podoba się też
    zamieszanie wokół Trybunału Stanu. Uważa on, że Andrzej Duda może za nie
    stanąć przed Trybunałem Stanu.


    Prof. Jerzy Zajadło

    Politykom ku opamiętaniu. Tekst niemieckiego filozofa prawa Gustava Radbrucha

    W kontekście toczących się sporów o wybór sędziów Trybunału
    Konstytucyjnego i wokół decyzji ułaskawieniowej prezydenta warto
    przypomnieć niewielki tekst niemieckiego filozofa prawa Gustava
    Radbrucha.

    Dlaczego warto umierać za Trybunał Konstytucyjny

    Trybunał sam jest sobie winien. Przez lata nie zrobił nic, żeby
    ludzie wiedzieli, czym się zajmuje i kogo broni. Dlatego gdy Marcelina
    Zawisza z Partii Razem mówi, że Trybunał nikogo nie obchodzi, ma rację.






  • Janusz A. Majcherek


  • Kilka pytań do niektórych wyborców. Czy jesteście ze swojej decyzji zadowoleni?

    Duda zawdzięcza prezydenturę nie tylko zdeklarowanym wyborcom PiS,
    ale także tym wyborcom, którzy ulegli impulsom, iluzjom i internetowym
    sugestiom, często na przekór swoim przekonaniom i poglądom.







  • Agnieszka Kublik


  • PiS tworzy alternatywę dla KRRiT, będzie się nazywać Rada Mediów Narodowych

    Prezes Kaczyński jest na najlepszej drodze, by teraz być lepszym od samego siebie sprzed dekady.

    KRONIKA KŁAMLIWEJ HISTERII. "Wyborcza" przechodzi samą siebie.
    Straszy "nalotami policji" i radzi, by cenne dane przechowywać w
    "chmurach internetowych"

    Redakcji z Czerskiej gratulujemy nakręcania
    kłamliwej histerii, która nieuchronnie doprowadzi Polskę do poważnych
    kłopotów. Bo tym razem kłamstwo po cichu nie wygra!

    Od wyborów minęło ledwie 5 tygodni, a przemysł pogardy
    wymierzony w demokratycznie wybrane władze Rzeczypospolitej już przebija
    to, co pamiętamy z lat 2005-2007.

    To te same metody: kłamstwa, półprawdy, ćwierćprawdy. Do tego najstraszliwsze zarzuty formułowane bez żadnych podstaw!

    W dzisiejszej gazecie Michnika - kolejny rekord. Wyssana z palca informacja o następującej treści:

    Należy się spodziewać ataków
    na organizacje pozarządowe, łącznie z nalotami policji. Powinny
    przechowywać istotne dane w chmurach internetowych”
    .







    Na jakiej podstawie red. Renata Grochal - autorka tejże notki - stawia tak poważny zarzut nowym władzom?

    Na podstawie… wypowiedzi Łukasza Bojarskiego
    z Instytutu Prawa i Społeczeństwa, który mówił w Sejmie
    (na zorganizowanej przez Nowoczesną konferencji), że PiS „dokładnie
    powtarza to, co się działo na Węgrzech”. Czyli - jego zdaniem - należy spodziewać się przeprowadzanych wzorem Orbana ataków na organizacje pozarządowe łącznie z nalotami policji. Dlatego pan Bojarski radzi, by owe organizacje „przechowywały istotne dane w chmurach internetowych”.

    Ciekawe swoją droga, co to za cenne dane mają organizacje pozarządowe, skoro godne są ukrywania…

    Na takiej zasadzie - że coś się komuś wydaje - można przestrzegać
    przed wszystkim. Przed mordami, przed gwałtami, przed torturami. Przed
    tym wszystkim, co w Polsce serwowała patriotom właśnie lewica.

    Redakcji z Czerskiej „gratulujemy” nakręcania kłamliwej
    histerii, która nieuchronnie doprowadzi Polskę do poważnych kłopotów.
    Bo tym razem kłamstwo po cichu nie wygra!


    Chciałabym wierzyć, że społeczeństwo się obroni przed zakusami na demokrację

    Optymizmem nastraja za to fakt, że tak wielu wybitnych prawników i
    prawniczek oraz różnych gremiów prawniczych bije na alarm wobec zamachu
    na Trybunał Konstytucyjny.







  • Tomasz Piątek


  • Dwa głosy Partii Razem

    Marcelina Zawisza chce bronić całej konstytucji. Nie tylko wolności
    obywatelskich, ale również praw socjalnych - bo bez tych ostatnich
    konstytucja staje się dla biednych obywateli abstrakcją. Mądry głos
    Partii Razem? Tak. Ale czemu na portalu Strajk.eu Partia Razem brzmi
    inaczej?


    Pasikowski też będzie bronił demokracji przed PiS. Jak? "Kręcąc film za filmem"

    Czyżby kolejne sequele "Pokłosia"?Gazeta Wyborcza” ofiarnie broni demokracji przed „kaczyzmem”.
    Jednym ze sposobów walki z „bogeymanem” jest oddanie głosu jedynym
    prawdziwym „demokratom”.
    dzisiejszym odcinku autorytetów GW wystąpił m.in reżyser kultowych „Psów”, znakomitego „Jacka Stronga” i żałosnego „Pokłosia” Władysław Pasikowski. Czy i jego zdaniem demokracja w Polsce jest zagrożona?

    Bardzo zastanowiła mnie pierwsza oficjalna wypowiedź nowego ministra kultury, że „nie będzie czarnej listy”.
    A czy ktoś rozważał inną możliwość? Przychodzi mi do głowy scena
    z filmu „Wszyscy ludzie prezydenta”, w której Bob Redford dzwoni
    do Białego Domu i w odpowiedzi na swoje „Dzień dobry” słyszy: „Biały Dom
    nie ma nic wspólnego z aferą Watergate”.

    pisze reżyser w tekście o tytule nie mniej patetycznym niż finał „Pokłosia”: Rzeczpospolita demokratów”

    W tym kontekście brakuje mi wypowiedzi ministra zdrowia, że nie
    kończy on z publiczną służbą zdrowia, albo ministra finansów, że nie
    będzie kradł.

    dodaje Pasikowski. Na koniec obiecuje jeszcze więcej swojej twórczości.

    Jakkolwiek by było, jedno wynika z omawianej deklaracji
    - że nie będzie czarnej listy, co postaram się udowodnić czytelnikom
    „Gazety Wyborczej” przez najbliższe cztery lata, ewentualnie
    do przedterminowych wyborów, kręcąc jeden film za drugim.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    131. :)

    nawet dziennikarzole sportowi wybiórczej dostali rozkaz stawienia się na jutrzejszej demonstracji
    https://twitter.com/RafalStec/status/671802120476184576


    Widzimy fanatyzm jedynej i niepodważalnej racji - racji rewolucji narodowej

    Kaczyński nie musiał czytać art. 10 konstytucji, by wiedzieć, że
    "ustrój RP opiera się na podziale i równowadze władzy ustawodawczej,
    wykonawczej i sądowniczej".

     Zakładajcie własne komitety

    Facebookowa grupa Komitet Obrony Demokracji dobija do czterdziestu
    tysięcy członków. Sprawdziłem, co to za ludzie. Wybrałem blogera,
    specjalistkę od komputerów i byłego jezuitę, a dziś księgarza. 47-letni Mateusz Kijowski ma siwe, spięte w kok włosy, spiczastą brodę,
    koszulę w kratę i motocyklowe buty. Dwa metry wzrostu, zza okularów w
    czerwonej oprawce rzuca przepraszające spojrzenie, jakby się wstydził,
    że spogląda na wszystkich z góry.

    - KOD powstał dzięki
    kilku osobom - opowiada. - Pierwszą był Krzysztof Łoziński [były
    współpracownik Komitetu Obrony Robotników i członek "Solidarności"],
    który na portalu Studio Opinii napisał tekst "Trzeba założyć KOD". Drugą
    jest dziewczyna, która mi ten tekst przez Fejsa podrzuciła. "Zobacz" -
    napisała. "No i co?" - zapytałem. "No to teraz zrób coś z tym" -
    odpowiedziała. Teraz wiem, że od początku chciała mnie napuścić -
    Kijowski krótko się śmieje...


    HIBERNATUS !!! 8 lat!!!



    "Jest mi po prostu wstyd za posłów. Byłem na komisji, stałem jak naiwniak, przecierając oczy"

    -
    Jest mi po prostu wstyd. Tak na maksa wstyd za posłów ze wszystkich
    partii - pisze Jakub Górnicki ze stowarzyszenia e-Państwo,
    współorganizator protestu "Ręce precz od Trybunału".

    Dzisiaj idę zaprotestować
    przeciwko drastycznemu zaniżaniu standardów debaty, przeciwko braku
    jawności. Przeciwko braku wyczucia powagi sytuacji przez posłów - którzy
    nie chcą tego rozwiązać. To już dawno przestało być śmieszne - trzeba
    usiąść i tę sytuację zakończyć. A potem niech niedawno wybrany Sejm
    działa dalej" - pisze Jakub Górnicki.

    Goście



    Ziobro chce postawić szefa TK przed Trybunałem. „Zapomniał o swojej funkcji”



    Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zapowiada wniosek do
    Trybunału Konstytucyjnego o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec
    prezesa TK – Andrzej Rzepliński też ma prawo...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    132. Protesty przed Sejmem -


    • Protesty przed Sejmem - gorąca atmosfera. Są tam nasi reporterzy [RELACJA NA ŻYWO]


      Protesty przed Sejmem - gorąca atmosfera. Są tam nasi reporterzy [RELACJA NA ŻYWO]

    • Przed Sejmem
      protestować dziś będzie partia Razem - w obronie Konstytucji. Razem
      protestuje przeciw wyborowi nowych sędziów TK, zdaniem tej partii to
      "zawłaszczanie państwa, niszczenie standardów demokratycznych i
      konkretna groźba złamania prawa".


      Drugi protest zorganizowały środowiska skupione wokół inicjatywy
      "Ręce precz od Trybunału". To już drugi protest tej grupy (na pierwszym
      było ok. 100 osób), której organizatorzy zarzekają się, że nie
      popierają żadnej partii. Oto nasza relacja z protestów:
    • http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19282751,protesty-przed-sejmem-sa-tam-nasi-reporterzy-relacja-na-zywo.html#Czolka3Img

    stare komuchy napadły na osoby trzymające transparent że Andrzej Rzechliński musi odejść


    KOD przed Sejmem mało demokratyczna. Atakują i wyrywają transparenty

    Dodano: 02.12.2015 [18:12]

    Demonstracja KOD przed Sejmem mało demokratyczna. Atakują i wyrywają transparenty - niezalezna.pl

    foto: Marcin Pegaz/Gazeta Polska

    Przed gmachem Sejmu po obu stronach ulicy odbywają się dwie
    manifestacje. W jednej biorą udział przedstawiciele Stowarzyszenia
    Solidarni 2010 i Klubów „Gazety
    Polskiej”, w drugiej demonstrują sympatycy Komitetu Obrony Demokracji.
    Jak wynika z relacji reporterów portalu niezalezna.pl nastroje są coraz
    bardziej napięte. Doszło nawet do przepychanek, a manifestanci z KOD
    próbowali wyrywać transparenty kontrmanifestantom.




    Obie demonstracje spotkały się przed gmachem Sejmu po przeciwnych
    stronach ulicy. Jak relacjonuje reporterka portalu niezalezna.pl doszło
    już do pierwszych przepychanek. Członkowie manifestacji zainicjowanej
    przez Komitet Obrony Demokracji próbowali wyrwać transparent, który już
    rano przynieśli uczestnicy kontrmanifestacji z hasłem „Sędzia Rzepliński
    musi odejść”.

    (fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)



     

    Jesteśmy za przejrzystym i zrozumiałym państwem. Jesteśmy przeciwni
    trybowi, w jakim Sejm podejmuje decyzje o jego ustroju. Jesteśmy
    rozczarowani Sejmem: partia rządząca się spieszy, opozycja wychodzi.
    Dlatego, jako obywatele tu jesteśmy. Posłowie, nie znaleźliście czasu,
    by obronić swoje racje - być może słuszne, ale na razie niejawne dla nas
    – informowali organizatorzy manifestacji z Komitetu Obrony Demokracji.

    (fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

    Natomiast zapowiadając manifestację z udziałem Stowarzyszenia Solidarni 2010 oraz Klubów „Gazety
    Polskiej” Ewa Stankiewicz podkreślała, że sędziowie Trybunału
    Konstytucyjnego złamali Konstytucję, ponieważ „w czerwcu napisali
    ustawę, w której samowolnie poszerzyli swoją własną władzę i w której
    przygotowali grunt pod przyszłe obalenie prezydenta”.

    Ważne jest żeby wesprzeć Prezydenta i rząd – żeby nie zostawiać ich
    samych – tak jak przed 2010 rokiem. Ważne żeby zareagować – nie zostawić
    własnemu biegowi rzeczy - tak jak to miało miejsce wobec przemocy na
    Krakowskim Przedmieściu. Samo nic się nie zadzieje. Zło dzieje się,
    kiedy dobrzy ludzie nie reagują. Jesteście bardzo potrzebni. Przyjdźcie –
    pisała Ewa Stankiewicz zapraszając na manifestację.


    Fot. Twitter

    Ludzie wyrażają swoją solidarność z rządem. Po drugiej stronie kontrdemonstracja z unijnymi flagami. ZOBACZ ZDJĘCIA


    Zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości trzymają
    w rękach kartki z takimi napisami jak: "Stop nagonce na rząd" czy "Dość
    PO-lityki w Trybunale".

    http://wpolityce.pl/polityka/273822-ludzie-wyrazaja-swoja-solidarnosc-z-rzadem-po-drugiej-stronie-kontrdemonstracja-z-unijnymi-flagami-zobacz-zdjecia

    Sejm głosuje nad wyborem pięciu nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Przepychanki pod parlamentem



    Sejm głosuje nad powołaniem pięciorga nowych sędziów TK,
    rekomendowanych w środę przez sejmową komisję sprawiedliwości, a
    zgłoszonych przez PiS. Głosowanie poprzedziła burzliwa...


    46 min46 minut temu

    Przed#Sejm spotkali sie zwolennicy zmian w i przeciwnicy. Była szarpanina Interweniowała policja

    Bezpośredni odnośnik do obrazka

    na zywo GW

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/10,114927,19283260,protesty-przed...
    http://www.gazeta.tv/plej/19,114927,19283260,video.html

    Przepychanki zwolenników i przeciwników zmian w TK

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika natenczas

    133. Jarosław Kaczyński odpowiada

    Jarosław Kaczyński odpowiada Platformie: Mówienie o totalitarnych
    rządach PiS jest nieodpowiedzialne. "Jak my chcemy coś mieć, to jest
    dyktatura, jak oni mają wszystko, to jest demokracja"

    Prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił, że mówienie o rządach PiS jako totalitarnych jest nieodpowiedzialne. Jak my chcemy coś mieć, to jest dyktatura, jak oni mają wszystko, to jest demokracja - mówił dziennikarzom.

    Kaczyński był pytany na sejmowym korytarzu o zarzuty wobec PiS związane z odbywającym się w środę w Sejmie posiedzeniem, na którym ma się odbyć głosowanie ws. wyboru pięciu sędziów TK zgłoszonych przez tę partię.

    To jest takie wołanie, że jak my chcemy cokolwiek mieć, to jest dyktatura, natomiast, jak oni mają wszystko, to jest demokracja

    — powiedział Kaczyński.

    avatar użytkownika Maryla

    134. Wybrano pięcioro nowych

    Wybrano pięcioro nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Gorąco w Sejmie i pod parlamentem



    Sejm głosuje nad powołaniem pięciorga nowych sędziów TK,
    rekomendowanych w środę przez sejmową komisję sprawiedliwości, a
    zgłoszonych przez PiS. Głosowanie poprzedziła burzliwa...



  • Kryzys konstytucyjny. PiS ma już pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego

  • Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało po awanturze w Sejmie pięciu
    sędziów Trybunału Konstytucyjnego. PO, Nowoczesna, Kukiz'15 oraz PSL
    byli przeciwko.
    Sejm - głosami PiS - przyjął kandydatury własnych kandydatów na sędziów
    TK Henryka Ciocha, Mariusza Muszyńskiego, Lecha Morawskiego, Julii
    Przyłębskiej oraz Piotra Pszczółkowskiego.




    Dodano: 02.12.2015 [21:55]

    Sakiewicz do KOD przed Sejmem: „Gdzie byliście, kiedy zamykano dziennikarzy?”. 3 grudnia manifestacja przed TK - niezalezna.pl

    foto: Marcin Pegaz/Gazeta Polska

    Przed gmachem Sejmu po obu stronach ulicy odbywały się dziś dwie
    manifestacje. W jednej brali udział udział przedstawiciele
    Stowarzyszenia Solidarni 2010 i Klubów „Gazety Polskiej”, w drugiej sympatycy Komitetu Obrony Demokracji. Jak relacjonowaliśmy na łamach portalu niezalezna.pl manifestanci z KOD próbowali wyrywać transparenty,
    które się im nie podobały. W trakcie swojego przemówienia redaktor
    naczelny „Gazety Polskiej” pytał sympatyków Komitetu Obrony Demokracji
    gdzie byli, kiedy w Polsce zamykano dziennikarzy i dlaczego wtedy nie
    zorganizowali żadnej demonstracji. Przypominamy, że 3 grudnia od 8:30
    rozpocznie się manifestacja przed Trybunałem Konstytucyjnym.

    - Gdzie byliście, kiedy zamykano dziennikarzy „Gazety Polskiej” do
    więzienia? Gdzie byliście kiedy nasyłano rewizje na „Wprost” – czy
    zorganizowaliście wtedy taką manifestacje? – pytał dzisiaj podczas
    manifestacji przed gmachem Sejmu redaktor naczelny „Gazety Polskiej”
    Tomasz Sakiewicz członków Komitetu Obrony Demokracji.

    (fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

    W dalszej części swojego wystąpienia Tomasz Sakiewicz odniósł się do sytuacji wokół Trybunału Konstytucyjnego. Podkreślał, że sędziowie, którzy mieli być wzorcem prawa – zawiedli.

    - Dzisiaj mieliśmy próbę zablokowania zmian demokratycznych przy
    pomocy skorumpowanych sędziów – gdyby jakikolwiek sędzia rozpatrywał
    wyrok w sprawie w której sam brał udział byłby pozbawiony wszelkich
    praw, dzisiaj okazuje się, że sędziowie trybunału mają być wzorcem
    prawa. Sami decydują o tym kiedy i jakie pensje pobierają. Ci ludzie nie
    nadają się na żadnych sędziów. Ci ludzie niszczą polską demokrację. Oni
    uniemożliwiają nam demokratyczne wybory. Łamią podstawowe prawa
    obywatelskie. Dzisiaj walczą o to, żeby przeżyć – walczą o swoje pensje,
    o przywileje do końca życia –możliwość wpływu na ustawodawstwo
    polityczne, gospodarcze i wszystko co się wiąże z obiegiem publicznym.

    Oni walczą o demokracje? To właśnie Prawo i Sprawiedliwość
    demokratycznie wygrało wybory. Oni uważają, że przy pomocy
    komunistycznych sędziów można unieważnić demokratyczny wybór – mylą się,
    nic m to nie da. Polacy ich nie chcą. Nie chcą korupcji, nie chcą
    kłamstwa. Polacy chcą prawdy – mówił do zebranych przed gmachem Sejmu
    Tomasz Sakiewicz.

    (Manifestacja KOD przed gmachem Sejmu - fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

    W pewnym momencie redaktor naczelny „Gazety Polskiej” zwrócił się do
    uczestników kontrmanifestacji zorganizowanej przez Komitet Obrony
    Demokracji.

    - Konstytucja jest po to, żeby służyć Polakom, żeby bronić naszych
    praw. Tymczasem oni chcą, żeby wybór większości społeczeństwa nie był
    szanowany. Gdzie byliście kiedy zamykano dziennikarzy Gazety Polskiej do
    więzienia? Gdzie byliście kiedy nasyłano rewizje na „Wprost” – czy
    zorganizowaliście wtedy taką manifestacje? Nie było was wtedy, więc nie
    macie prawa uważać się za obrońców demokracji – zwrócił się do
    zwolenników Komitetu Obrony Demokracji Tomasz Sakiewicz.

    Przypominamy, że przedstawiciele
    Stowarzyszenia Solidarni 2010 i Klubów „Gazety Polskiej” zapowiedzieli
    swój udział w manifestacji przed Trybunałem Konstytucyjnym. Rozpoczyna
    się ona 3 grudnia o godzinie 8:30 przed siedzibą TK przy al. Szucha 12a.

    Prosimy o powiadomienie zaprzyjaźnionych środowisk
    do zorganizowaniu się w systemie  rotacyjnym na czas trwania całego
    zgromadzenia (manifestujemy od godz. 8 do godz.21). Zabieramy banery,
    plakaty, transparenty, flagi itp.  - apelują organizatorzy.

    Potrzebę manifestacji wyjaśniała również Ewa Stankiewicz:

    Przyjdźcie koniecznie. Każdy kto może. To niesłychanie niebezpieczna sytuacja.

    Rzepliński, Tuleja i Biernat sędziowie TK złamali konstytucję, w czerwcu
    napisali ustawę, w której samowolnie poszerzyli swoją własną władzę i w
    której przygotowali grunt pod przyszłe obalenie Prezydenta. Komorowski
    ustawę przepchnął przed sejm. 90 % sędziów TK jest z nadania jednej
    partii – PO i nawet to można by było jeszcze przełknąć (choć co to za
    demokracja?) gdyby oni zachowywali się przyzwoicie, ale oni zamiast
    stwierdzać zgodność z konstytucją zawłaszczają władzę i wbrew
    konstytucji ustanowili siebie jako kolejną władzę w państwie –
    tłumaczyła Ewa Stankiewicz.

    (fot. Marcin Pegaz/Gazeta Polska)

    http://niezalezna.pl/73526-sakiewicz-do-kod-przed-sejmem-gdzie-byliscie-...

    Dodano: 02.12.2015 [21:47]

    Relacja KOD z protestu  - niezalezna.pl

    foto: twitter.com/Rebelya

    Wirtualny Komitet Obrony Demokracji manifestował dziś dziarsko i
    emocjonalnie pod Sejmem, ale to kontrmanifestanci, którzy śpiewali
    pieśni patriotyczne - okazali się bardziej skuteczni. Jednak mobilizacja
    w KOD trwa i kontrdemonstracja wobec wrogich i głośnych sił PiS-u
    przygotowywana jest także na jutro.




    Relacja KOD-owiczki.

    http://niezalezna.pl/73525-relacja-kod-z-protestu



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    135. Marksista i feministka, czerwona lewaczka bronią nas :)))

    'Trybunał prostytucyjny won za Don' to hasło, które pojawiło się dziś
    podczas pikiety pod Sejmem zorganizowanej przez warszawski Klub 'Gazety
    Polskiej' oraz stowarzyszenie 'Solidarni 2010'. Wystąpienia te
    skomentował prof. Ireneusz Krzemiński, który w cyklu 'Temat dnia'
    rozmawiał z Agnieszką Kublik: - To byłoby komiczne, gdyby nie było
    tragiczne - podsumował.


    - To pokazuje jakieś nieporozumienie umysłowe tych ludzi, którzy piszą
    takie rzeczy. Ponieważ to praktyka, którą rozwija ich rząd, jest prosto
    znad Donu i w tym kierunku zmierza - zaznaczył prof. Krzemiński.
    Zdaniem socjologa coś się stało z mentalnością Polaków, z których wielu
    uwierzyło w wizję Polski rządzonej przez zdrajców. Jak podkreśla, trudno
    zrozumieć to, że atakują Trybunał Konstytucyjny, który w swoich
    założeniach ma bronić demokrację i jej instytucje przed samowolą
    rządzących. Według Profesora dysonans następuje również w przypadku
    młodych ludzi, spośród których wielu ma poglądy antyliberalne przy
    jednoczesnym silnym przywiązaniu do wolności : - To pokolenie, które ma
    niesłychanie roszczeniowe postawy wobec rzeczywistości, wobec państwa, i
    które uważa, że jako obywatele nic nie powinniśmy dla państwa robić
    albo niewiele. Jednocześnie ma taką wizję egoistycznego działania: 'ja
    mam prawo robić, co mi się podoba, byle się nikt nie wtrącał'. W
    rozmowie z Agnieszką Kublik prof. Ireneusz Krzemiński porusza również
    temat ograniczenia wolności słowa i swobód obywatelskich, z którymi
    coraz częściej mamy do czynienia w ostatnich tygodniach. Jako przykład
    podaje ostatnią informację o tym, że in vitro nie będzie refundowane od
    przyszłego roku. Komentując planowaną przez Komitet Obrony Demokracji
    pikietę w obronie Trybunału Konstytucyjnego, gość 'Tematu dnia' dodaje:
    - Wydaje mi się to fundamentalne, żeby istniała taka instytucja, która
    będzie niezależna od wszystkich władz. Demokracja jest budowana nie
    tylko na woli ludu, ale też na podziale władz. I lud powinien sobie to
    przypomnieć.


    Podczas, gdy w Sejmie trwało burzliwe wybieranie sędziów Trybunału
    Konstytucyjnego, przed jego budynkiem zgromadzili się demonstranci z
    Komitetu Obrony Demokracji oraz Partii Razem. Naprzeciw nich stanęła
    kontrmanifestacja, którą tworzyli członkowie klubów 'Gazety Polskiej' i
    stowarzyszenia Solidarni 2010.


    W środowy wieczór w Sejmie Prawo i Sprawiedliwość przegłosowało pięciu
    sędziów Trybunału Konstytucyjnego mimo protestów opozycji. Przeciwko
    byli posłowie PO, Nowoczesnej, partii Kukiz'15 oraz PSL-u. Kiedy na sali
    sejmowej trwała awantura, przed budynkiem na ul. Wiejskiej panowała nie
    mniej burzliwa atmosfera. Doszło nawet do przepychanek pomiędzy
    zwolennikami zmian w TK oraz ich przeciwnikami.


    Wśród zgromadzonych na demonstracji w obronie TK byli między innymi
    Adrian Zandberg, Barbara Nowacka, Jakub Danecki, Marcelina Zawisza,
    Justyna Szpanowska i Barbara Grobler.






  • Renata Grochal


    Duda nie zdał testu. Będzie pierwszą ofiarą "wielkiej zmiany" PiS?

    To on stanie się twarzą skoku na Trybunał Konstytucyjny, choć próbował stwarzać wrażenie, że może się postawić Kaczyńskiemu.






  • Piotr Skwirowski


    Rząd straszy rynki deficytami. Wieloletnie wysiłki i zaciskanie pasa pójdą na marne

    Tydzień temu rząd zaskoczył Polaków informacją, że będzie nowelizował tegoroczny budżet. Pilnie.






  • Wojciech Maziarski


    Rząd PiS? Nie dadzą rady

    Rząd PiS, jak każda władza, ma charakter tymczasowy. Pytanie tylko,
    ile ta tymczasowość potrwa. PiS ma większość w parlamencie, ale nie ma
    większości w społeczeństwie.






  • Janusz Rolick


    Kaczyńskiemu wolno mniej niż Orbánowi

    Zamiast na sojusz polsko-niemiecki dmuchać, chuchać i patrzeć jak na
    zjawisko nieomal nadprzyrodzone, PiS jest skłonny dla dojutrkowych
    korzyści politycznych stawiać wszystko na ostrzu noża.



  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    136. Prezydent odebrał ślubowanie

    Prezydent odebrał ślubowanie od sędziów Trybunału Konstytucyjnego

    Prezydent Andrzej Duda odebrał w czwartek ślubowanie od czterech
    nowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego: Henryka Ciocha, Lecha
    Morawskiego, Mariusza Muszyńskiego i Piotra Pszczółkowskiego.


    Dodano: 03.12.2015 [09:00]

    Demonstracja przed Trybunałem - dziś orzeczenie po zamachu PO-PSL na konstytucję? - niezalezna.pl

    foto: Zbyszek Kaczmarek/Gazeta Polska

    O godzinie 9 Trybunał Konstytucyjny rozpoczął posiedzenie, aby
    wydać orzeczenie ws. uchwały przyjętej przez koalicję PO-PSL
    umożliwiającą poprzedniej ekipie wybór sędziów TK. Równocześnie przed
    gmachem Trybunału trwa protest przeciwko upolitycznieniu TK.




    Dzisiejsze posiedzenie Trybunały Konstytucyjnego związane jest z
    przyjętą w czerwcu ustawą, która umożliwiła Platformie i PSL zamach na
    TK i wybór w październiku pięciu sędziów. Od tego zaczął się gigantyczny
    skandal.



    Demonstracja Stowarzyszenia i Klubów „Gazety Polskiej”
    rozpoczęła się o godzinie 8:30 przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego
    przy al. Szucha 12a.




    RELACJA



    10:45

    Oto niektórzy zwolennicy KOD.






    (Magdalena Piejko)



    10:00

    Przy dwóch wejściach do Trybunału Konstytucyjnego stoją dwie grupy
    manifestantów. Po każdej stronie jest około kilkadziesiąt osób.
    Demonstracja KOD składa się głównie z polityków i młodzieżówki PO.
    Pojawili się też lewicowi politycy.







     






    Do protestów doszło również wczoraj przed Sejmem, gdy posłowie wybierali
    nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Pojawili się zwolennicy
    Platformy Obywatelskiej (TUTAJ WIĘCEJ),
    którzy pokrzykiwali o rzekomym zamachu na TK zapominając, że to właśnie
    przez działania PO-PSL doszło do obecnej sytuacji. Z kolei druga
    manifestacja dotyczyła upolitycznienia Trybunału.

    - Konstytucja jest po to, żeby służyć Polakom, żeby
    bronić naszych praw. Tymczasem oni chcą, żeby wybór większości
    społeczeństwa nie był szanowany. Gdzie byliście kiedy zamykano
    dziennikarzy Gazety Polskiej do więzienia? Gdzie byliście kiedy nasyłano
    rewizje na „Wprost” – czy zorganizowaliście wtedy taką manifestacje?
    Nie było was wtedy, więc nie macie prawa uważać się za obrońców
    demokracji –
    zwrócił się wczoraj wieczorem do zwolenników Komitetu Obrony Demokracji Tomasz Sakiewicz.



    Gromadzą się również zwolennicy KOD - rzekomych "obrońców demokracji". Będą równie agresywni jak wczoraj?





    screen TVN24


    Trwa posiedzenie TK.<br />
Dwie pikiety w al. SzuchaPrzed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego przy al. Szucha
    odbywają się protesty. Jak relacjonuje reporter tvnwarszawa.pl,
    manifestują przeciwnicy i zwolennicy zmian w TK.


    Jeden z
    protestów w al. Szucha organizuje Komitet Obrony Demokracji. Mają ze
    sobą transparenty z hasłami: "W obronie niezależności TK" i
    "Konstytucja, Trybunał, Demokracja".
    Dwie grupy

    - Na miejscu jest około stu osób otoczonych kordonem policji.
    Trzymają flagi Polski i Unii Europejskiej. Wykrzykują też hasła –
    relacjonował ok. godz. 9 Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.

    Po godz. 10 liczba protestujących wzrosła do ok. 150-200.

    Około
    30 metrów od tej grupy stoi kilkadziesiąt osób z transparentami
    "Prezydent Andrzej Duda ratujmy Polskę" i "Skompromitowani sędziowie
    Trybunału Konstytucyjnego".

    - Jest spokojnie. Protesty zabezpieczają znaczne siły policji – podkreśla Węgrzynowicz.

     Budka: nie ma zgody na nielegalne działanie większości parlamentarnej

    http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,trwa-posiedzenie-tk-br-dwie-...

    komitet obdrony demokracji mlodziezowka platformy

     

    źródło: https://twitter.com/jakub_szymczuk



    Protesty przed siedzibą Trybunału.
    "Nie można konstytucji lekceważyć"

    KOMENTARZY: 142


    Protesty przed siedzibą Trybunału. "Nie można konstytucji lekceważyć"

    Przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego w al.
    Szucha trwają protesty. Wśród zgromadzonych ludzi są zarówno
    przeciwnicy, jak i zwolennicy zmian. Rozdziela ich...
    więcej »

    Jednogłośny wyrok Trybunału Konstytucyjnego w pięcioosobowym
    składzie: - Niekonstytucyjny jest przepis ustawy o TK w zakresie, w
    jakim był podstawą wyboru przez poprzedni Sejm 2 nowych sędziów TK - w
    miejsce tych, których kadencja wygasa w grudniu. Wybór pozostałej trójki
    - w miejsce sędziów, których kadencja minęła w listopadzie - był
    konstytucyjny.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19285213,kolejny-dzien-a...


    Nie zachowuje się Pan jak prezydent RP. Zachowuje się Pan jak Andrzej Duda


    Panie Prezydencie, przykro powiedzieć, ale swym serwilizmem wobec
    "wielkiego stratega" Jarosława Kaczyńskigo kompromituje Pan najwyższy
    urząd w państwie.



    Czerwcowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym częściowo niezgodna z Konstytucją


    Czerwcowa ustawa o Trybunale Konstytucyjnym częściowo niezgodna z Konstytucją/© Piotr Smolinski

    Trybunał
    Konstytucyjny po rozpoznaniu wniosku o zbadanie zgodności ustawy z dnia
    25 czerwca 2015 r. o Trybunale Konstytucyjnym orzekł w czwartek, że
    ustawa jest częściowo niezgodna z Konstytucją. ZOBACZ VIDEO.

    TK obraduje w składzie pięciu sędziów, pod
    przewodnictwem sędzi Sławomiry Wronkowskiej-Jaśkiewicz; sprawozdawcami
    są Leon Kieres i Marek Zubik. Sprawie towarzyszy duże zainteresowanie mediów i publiczności.

    Sejm wniósł do TK o odroczenie rozprawy. Ten jednak wniosek odrzucił.

    TK stawili się czterej nowo powołani w czwartek przez Sejm sędziowie TK - nie odpowiedzieli na pytanie, czy wezmą udział w rozprawie. Przedstawiciel wnioskodawców poseł PO Borys Budka powiedział dziennikarzom, że czterej wybrani w środę przez Sejm nowi sędziowie TK, którzy przyszli w czwartek
    rano do TK, to „osoby prywatne”, bo ich wybór był - jego zdaniem - nielegalny.

    Wiążące jest postanowienie Trybunału o zabezpieczeniu wniosku grupy
    posłów przez powstrzymanie się Sejmu od wyboru do czasu wyroku

    — poseł PO.

    W przerwie czwartkowej rozprawy Budka wyszedł przed budynek TK, gdzie manifestują zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy zmian w ustawie o TK. W wypowiedzi dla dziennikarzy poseł PO ocenił
    -
    w kontekście sytuacji powstałej wokół Trybunału - że szef PiS Jarosław
    Kaczyński „stara się wykreować wroga i z nim walczyć”. I - dodał -
    to co się dzieje wokół TK „to jest pierwszy krok”.

    My tu, w Trybunale Konstytucyjnym staramy się wykazać, że nie
    ma zgody na nielegalne działania większości parlamentarnej. (…) Dlatego
    też liczymy, że już dzisiaj Trybunał ma szansę odnieść się do tego,
    co działo się 25 (listopada) i wczoraj. Dzisiaj nie mamy nowych sędziów
    Trybunału, bo ten wybór był nielegalny i prezydent RP nie ma prawa go legitymizować

    — mówił b. minister sprawiedliwości.

    Na sali jest grupa znanych adwokatów ubranych w togi.

    Kilka dni wcześniej prezes TK, prof.
    Andrzej Rzepliński, wiceprezes Stanisław Biernat i sędzia Piotr Tuleja -
    którzy brali udział w pracach nad tą ustawą - zostali na swój wniosek
    wyłączeni przez TK ze sprawy (wnosił o to także marszałek Sejmu Marek Kuchciński).




    Kublik zaorana


    Dziennikarka chciała uderzyć w Prezydenta. Została usadzona przez strażaków.

    Dziennikarka, przez wielu oceniana jako cyngiel „Gazety Wyborczej”, chciała ostro skomentować sytuację wokół Trybunału Konstytucyjnego. Jej wpis na Twitterze miał uderzać w Prezydenta Andrzeja Dudy.

    „PAD nie strażnikiem
    konstytucji, a strażakiem. Nie pilnuje, a podpala” - pisze Kublik na
    twitterze. Chciała liczyła, że swoją uwagą przysporzy problemów
    prezydentowi. Ale sama stała się pośmiewiskiem.

    Na uwagę Kublik odpisała szybko Straż Pożarna. „@A_Kublik uprzejmie informujemy, że strażacy gaszą pożary - podpalają piromani” - piszą strażacy.

    Po Kublik został jedynie dymek...


    Protesty pod siedzibą TK. ''Bronicie dyktatury!'' [RELACJA REPORTERA GAZETA.PL]
    Obie grupy przekrzykiwały się: "my bronimy demokracji" - wołali jedni,
    "wy bronicie dyktatury" - odpowiadali drudzy. Często zebrani skandowali
    te same hasła, uważając, że bronią w ten sposób swoich racji. Obie grupy
    śpiewały hymn i trzymały biało-czerwone flagi. Przeciwnicy zmian w TK
    mieli też flagi Unii Europejskiej

    Protesty pod Trybunałem Konstytucyjnym. Relacja naszego reportera Tomasza Golonki na Periscope >


    Grupa przedstawicieli m.in. Komitetu Obrony Demokracji
    wykrzykiwała hasła: "chcemy konstytucji, nie rewolucji", "państwo prawa -
    nasza sprawa", "wolne media - wolna Polska". Na ich banerach widniały
    napisy "Konstytucja, Trybunał, Demokracja!" oraz "W obronie
    niezależności TK".

    Popierający zmiany realizowane przez PiS
    wystąpili z hasłami: "Skorumpowani sędziowie Trybunału Konstytucyjnego
    wszyscy do dymisji za niszczenie demokracji i łamanie konstytucji".

    "Rzepliński za kraty"


    Po ogłoszeniu wyroku zwolennicy zmian dotyczących TK gwizdali i
    krzyczeli: "Hańba", "Sprzedajny trybunał", "Rzepliński dyktator",
    "Rzepliński za kraty", "Precz z sędziami gangsterami".


    Natomiast przeciwnicy zmian w TK wykrzykiwali: "Konstytucja wygrała",
    "obronimy demokrację" i "państwo prawa, nie Jarosława". Na ataki pod
    adresem prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego odpowiadali: "Kaczyński
    dyktator", "Kaczyński za kraty". Do tej grupy podszedł po ogłoszeniu
    wyroku były minister sprawiedliwości Borys Budka, który nie ukrywał
    radości z orzeczenia TK i podkreślał, że wygrała konstytucja.

    Morawiecki: Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego wiedzieli, że ich wybór łamie konstytucję
    Kornel
    Morawiecki, poseł formacji Kukiz'15 na antenie Telewizji Republika
    ocenił, że czerwcowa nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym "ma
    drugie dno", ponieważ PO próbowała wpłynąć na skład TK na wypadek utraty
    władzy.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    137. Orędzie prezydenta RP Andrzeja Dudy

    Nie można zgodzić się na dokonaną tuż przed wyborami zmianę prawną, która miała na celu jednostronne upolitycznienie Trybunału.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    138. Michniki nie wytrzymują ćisnienia, anonimowe donosy na Polskę

    http://www.economist.com/news/leaders/21679470-new-government-poland-has...

    \



    "The Economist": Polska jak humorzasty nastolatek, powrót niewygodnej ekipy
    "The Economist"
    w artykule zatytułowanym: "Powrót niewygodnej (ew. niezręcznej) ekipy"
    i opatrzonym zdjęciem Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego pisze,
    że przyjazne relacje między Polską a resztą Europy "są
    w niebezpieczeństwie."
    Dziennikarz zaznacza, że "od czasu objęcia władzy PiS porzucił pozory
    umiarkowania." Jego zdaniem prawdziwa władza spoczywa w rękach
    Jarosława Kaczyńskiego, który był premierem w czasie "niekompetentnych
    rządów PiS" w latach 2005-2007. Przypomina też, że ministrem obrony
    narodowej, wbrew zapowiedziom, został Antoni Macierewicz "zwolennik
    teorii spiskowych" dotyczących przyczyn katastrofy smoleńskiej.W
    artykule opisywane jest też "umacnianie władzy przez PiS" poprzez
    zwalnianie szefów służb specjalnych, wybór swoich sędziów do Trybunały
    Konstytucyjnego, czy ułaskawienia Mariusza Kamińskiego przez prezydenta
    Andrzeja Dudę. Wspomniane są też kontrowersje wokół sztuki w Teatrze
    Polskim we Wrocławiu.Jak podkreśla autor artykułu, "takie
    wydarzenia krajowe są niepokojące, ale postawa rządu w Europie oraz jego
    polityka zagraniczna wydają się jeszcze gorsze." Pisze to w kontekście
    niechętnej polityki wobec uchodźców oraz możliwości unieważnienia umów
    na zakup sprzętu wojskowego z zagranicznymi partnerami oraz sprzeciw
    wobec europejskiej polityki zagranicznej.Dziennikarz twierdzi,
    że europejscy dyplomaci są zaniepokojeni sytuacją w Polsce i obawiają
    się załamania produktywnych stosunków polsko-niemieckich z powodu
    różnego podejścia do kwestii imigrantów. Konkludując stwierdza: "Pewne
    jest to, że Europa musi poradzić sobie z nowym, niewygodnym krajem."

    Zawiskowski


    Adamski: A jeżeli ktoś uwierzy największym autorytetom, że w Polsce zbliża się nazizm i w obronie demokracji sięgnie po broń?


    Skoro już teraz porównuje się Kaczyńskiego
    do Hitlera, a PiS do NSDAP, to jaki będzie kolejny krok w demonizowaniu
    obozu rządzącego?

    Ziobro: Mówią NSDAP, SS. Są przerażeni tym, że chcemy dobrych zmian
    "Niektórzy
    mówią NSDAP, SS. Powinni przejść na Szucha, poczytać trochę z historii.
    To są ludzie niedouczeni, bo jeżeli używają tego rodzaju argumentów, one
    całkowicie kompromitują, dezawuują. Są przerażeni tym, że my chcemy
    dobrych zmian w Polsce....
     

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    139. Mamy do czynienia z zamachem

    Mamy do czynienia z zamachem na zasadę konstytucyjną poszanowania państwa prawa. Trybunał Konstytucyjny wczoraj przekroczył znacznie swoje kompetencje

    — podkreślił w „Poranku Wnet” mecenas Piotr Łukasz Andrzejewski, senator i sędzia Trybunału Stanu.

    Wybitny znawca prawa i jeden ze współtwórców instytucji demokratycznych w Polsce bardzo krytycznie odniósł się do postawy sędziów Trybunału Konstytucyjnego i poprzedniej większości sejmowej. Wskazał też, że za frazesami o obronie konstytucji stoją całkowicie polityczne interesy poprzedniej władzy, która nie może się pogodzić z demokratycznym werdyktem wyborców.

    Mamy do czynienia w Sejmie z chamstwem i z próbą wywołania destrukcji, która ma przesłonić reformy, realizowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości i wspierane prezydenta w ramach programu naprawy państwa i prawa polskiego

    — wyjaśniał.

    Pracowałem m.in. nad tą konstytucją, byłem jednym z jej twórców, i zastanawialiśmy się jakie kompetencje mamy nadać Trybunałowi Konstytucyjnemu. Był model rosyjski, gdzie TK ma inicjatywę legislacyjną i bierze udział w tworzeniu prawa. Jednocześnie poprzednio był problem czy dać TK prawo wykładni treści prawa. Polski Trybunał Konstytucyjny jest tak usytuowany, że nie ma ani prawa inicjatywy ustawodawczej i nie ma prawa interpretacji prawa. Ma jedynie zadanie, jako instytucja, kontroli zgodności z konstytucją istniejącego i ustanowionego przez kogo innego prawa, ma uprawnienia do punktowania niezgodności przepisów podkonstytucyjnych z konstytucją. Wczoraj Trybunał znacznie przekroczył te kompetencje

    — wyjaśniał mecenas Andrzejewski.

    Tak samo przekroczył je przy tworzeniu prawa w sprzężeniu z parlamentem poprzedniej kadencji, z większością Platformy i PSL. Reprezentanci Trybunału wzięli udział w naruszającej konstytucję poprawce, która w ostatniej chwili została wrzucona wtedy, kiedy zachwiała się możliwość utrzymania władzy przez PO-PSL. Trybunał orzekając dokonał interpretacji, która jest sprzeczna nie tylko z prawem, z konstytucją , ale i z zasadami zdrowego rozsądku

    — mówił Andrzejewski, wskazując na wypowiedź sędziego Kieresa, który mówi o obowiązkach prezydenta.

    Po wyborze, gdyby przyjął od nich ślubowanie, mielibyśmy nie 15 sędziów a 20

    — mówił sędzia Trybunału Stanu.

    Prawny stan faktyczny jest taki, że mamy ilość sędziów TK zgodną z Konstytucją. Natomiast to, co się dzieje to typowa sytuacja, kiedy złodziej ucieka i krzyczy: łapaj złodzieja, żeby odwrócić uwagę, że to on zniszczył funkcjonowanie państwa prawa

    — podkreślił prof. Andrzejewski.

    Mecenas odniósł się także do wypowiedzi prof. Zimmermanna, wg którego prezydent złamał konstytucję i to w trzech miejscach.

    Oczywiście, ze się z tym nie zgadzam, bo to zależy jakie kryteria bierze się pod uwagę. Wszyscy zapominają, że prezydent jest zobowiązany do kontroli przestrzegania konstytucji. Nie ma takiego uprawnienia ani profesor, który wyraża zdanie, ani Trybunał Konstytucyjny. Nie ma prawa interpretacji prawa, zakazaliśmy mu temu, choć czasami TK uzurpuje sobie prawa, których nie ma

    — mówił.

    TK przypisuje sobie i realizuje kompetencje, których nie ma

    — dodał.

    Prof. Andrzejewski przeanalizował wczorajsze uzasadnienie prof. Kieresa.

    Wystąpienie prof. Kieresa grzeszy wieloma niekonsekwencjami ale i elementami, które nie są zgodne z rzeczywistością. Przykro mi bardzo, ale Polska jest podzielona, i poglądy prawne zależą od tego, kto jakie ma poglądy polityczne. Nie ma niepolityczności i tylko interesów prawa w tym, z czym zetknęliśmy się w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego

    — podkreślił mecenas Andrzejewski.

    Robi się ludziom wodę z mózgu krzycząc, machając konstytucją. Jest to dawna polityka tamtej kadencji, większości, która nie chce się pogodzić z zasadami demokracji. Generuje konflikt i zarządza konfliktem

    — dodał.

    Myślę, że siła spokoju to jedno, ale siła argumentów, a nie argument krzyku i łamanie dobrych obyczajów jest naszą siłą

    — zakończył sędzia Trybunału Stanu.

    mall/RadioWnet.pl

    http://wpolityce.pl/polityka/274032-sedzia-andrzejewski-wspoltworca-pols...?

    Jarosław Kurski

    Prezydent Lech Kaczyński o Trybunale Konstytucyjnym. Co na to jego uczeń Andrzej Duda?

    Jeśli nie chce Pan słuchać Trybunału, niech Pan przynajmniej posłucha swojego mentora Lecha Kaczyńskiego.







  • Renata Grochal


    Nowoczesna dała kopa. Platforma się budzi

    Tym razem PO i Nowoczesna potrafiły zakopać topór wojenny i wspólnie
    przeciwstawić się PiS, które złamało standardy demokratycznej debaty.






  • Monika Olejnik


    Trybunał ludu, czyli wstydu nie ma w Polsce, robić można wszystko

    Wydawało się, że po zwycięstwie PiS, no i Kukiz'15, ulice Warszawy
    opustoszeją. Oburzeni będą w Sejmie, a "Solidarność", która tak mocno
    wspierała PiS, nie wylegnie na ulice. Ale za sprawą Trybunału
    Konstytucyjnego nastąpiło ożywienie społeczne.



  • Ewa Siedlecka

    Co dalej z TK? Ilu jest sędziów? Czy nowi będą mogli orzekać?

    Wyrok Trybunału Konstytucyjnego otwiera pole do kompromisu: prezydent
    zaprzysięga trzech sędziów czekających na to od listopada, a dwóch z
    pięciu wybranych i zaprzysiężonych w środę orzeka w Trybunale. Kończy
    się konstytucyjny kryzys.


    Siedmiolatki otrzymają niższe emerytury

    Jeśli obowiązek szkolny przesuniemy o rok, to dzieci obecnie rozpoczynające edukację o rok później zaczną pracować.


    PIOTR SKÓRNICKI

    - Duda precz! Pod
    trybunał! Konstytucja! - te i inne hasła skandowali uczestnicy
    demonstracji w obronie prawa i polskiej konstytucji na placu Wolności w
    Poznaniu. Policja szacuje, że na placu było ok. 300 osób.
    Sobotnie południe, plac Wolności w
    Poznaniu. W gęstniejącym tłumie stoją m.in. Ula i Paweł. Dziewczyna w
    nosidełku na brzuchu ma półrocznego syna Tomka.

    -
    Przyszliśmy tu dzisiaj, bo chcemy, by nasz syn żył w wolnym kraju. A ta
    wolność stoi właśnie pod znakiem zapytania - mówi para. Na plac Wolności
    przynieśli konstytucję. Ula wyciąga ją z wózka.


    Nie możemy godzić się na to, by pod przykrywką nocy sejm uderzał w
    podstawy naszej demokracji, wybierał sędziów Trybunału Konstytucyjnego
    niezgodnie z prawem, czy z aplauzem przyjmował słowa, że wola narodu
    stoi ponad prawem - mówiła podczas sobotniej pikiety Joanna Schmidt,
    posłanka Nowoczesnej.
    „Konstytucja, konstytucja”, „Duda precz” - takie hasła można było
    usłyszeć podczas sobotniej pikiety zorganizowanej przez partię
    Nowoczesna na pl. Wolności. Około 300 poznaniaków zgromadziło się, by
    zaprotestować przeciwko polityce PiS i ostatnim zmianom w Trybunale
    Konstytucyjnym. Wśród nich pojawili się także politycy Platformy
    Obywatelskiej, Sojuszu Lewicy Demokratycznej, a także przedstawiciele
    Stowarzyszenia Młodzi Demokraci oraz niedawno powołanego Komitetu Obrony
    Demokracji.

    O znaczeniu konstytucji opowiadał też Karol Działoszyński, były
    polityk Unii Wolności. – Musimy wrócić do dialogu, bo to właśnie
    gwarantuje nam ten dokument – mówił. Zdaniem członków Komitetu Obrony
    Demokracji będzie się on realizował podczas kolejnych spotkań na pl.
    Wolności – Już za tydzień spotkamy się w tym samym miejscu w południe –
    zachęcali.

    Zanim jednak doszło do pikiety zorganizowanej przez Nowoczesną, przed
    biurem posłów PiS przy ul. 27 grudnia zebrali się Młodzi Demokraci z
    Waldym Dzikowskim na czele. Przedstawiciele młodzieżówki PO zapalili tam
    znicze, a także powiesili nekrolog z napisem „Konstytucja RP i
    demokracja”.

    Czytaj więcej: http://www.gloswielkopolski.pl/artykul/9153683,straznicy-demokracji-skandowali-duda-precz,2,id,t,sa.html



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    140. z sieci

    Nie chce mi się czasu tracić na te idiotyzmy ale gołym okiem widać że całe to kurestwo jest fizycznie (współ)organizowane przez niemiecką i brukselską antypolską agenturę wpływu. Przypomina to trochę Balcerowiczowski FOR i "koalicję 21 października" z roku 2007. Przykładowo:

    "Czytanie konstytucji z Tadeuszem Mazowieckim"

    Na Wszechnicy można już obejrzeć dyskusję, która odbyła się w niedzielę w warszawskim Dom Literatury na temat Konstytucji RP z udziałem prof. Andrzeja Zolla, Jerzego Stępnia i Włodzimierza Cimoszewicza. O konkretnych zapisach polskiej ustawy zasadniczej dyskutowano, patrząc przez pryzmat wkładu, jaki w ich treść wniósł śp. premier Tadeusz Mazowiecki. Debata, zwłaszcza gdy oddano głos publiczności, była naprawdę gorąca!

    Organizatorami spotkania były Polska Fundacja im. Roberta Schumana, Konrad Adenauer Stiftung in Polen, Więź, Projekt: Polska, Razem 89, Centrum Edukacji Obywatelskiej (CEO) i KIK - Klub Inteligencji Katolickiej.
    https://www.facebook.com/integracja.europejska/

    http://www.schuman.pl/

    Polecam dobry wpis dotyczący finansowania organizacji tego rzutu:

    http://pinkpantherii.salon24.pl/5304...ce-i-nie-tylko

    lub

    http://lubczasopismo.salon24.pl/ruch...ce-i-nie-tylko

    Jak widać na skromnej i bardzo niepełnej liście płac tych organizacji można znaleźć... dwóch byłych prezesów i sędzinę TK. Kolejny były prezes bierze udział ich w spędach(wyżej wymieniony). Gdyby gruntownie to sprawdzić, okaże się pewnie że jest ich znacznie więcej.

    W sferze niedoścignionych marzeń pozostaje poziom technologii, z której korzystają politycy takich państw, jak Niemcy czy USA. Wystarczy spojrzeć na to, jakim zapleczem dysponują tamtejsze partie. Choćby niemiecka CDU/CSU i jej think tank Fundacja Adenauera, której roczny budżet to ponad 100 mln euro. Jednym z jej głównych zadań jest biały wywiad, czyli gromadzenie informacji ogólnodostępnych. I tak, każdy polski poseł ma w Fundacji Adenauera swoją teczkę zawierającą wszystkie jego publiczne wypowiedzi! Podobnie jest w USA, gdzie na jednego senatora czy kongresmena pracuje 30-osobowa grupa ekspertów i analityków.
    Fundacja im. R. Schumana [...] Sponsorzy: m.in. Komisja Europejska, Parlament Europejski, Fundacja Konrada Adenauera, Fundacja im. Stefana Batorego, Fundacja R. Boscha.
    http://niepoprawni.pl/blog/346/organ...gentura-wplywu

    http://niepoprawni.pl/blog/80/jak-zm...bory-2007-roku

    Fot. ARD/screenshot


    Na skargę do Berlina! Lis płacze w rękaw niemieckiej telewizji ARD
    i żali się na IV RP: "Życzą mi, bym zdechł na raka, albo piszą, że
    wyślą moje ciało do Kaliningradu!"


    "Krytyczne wywiady z politykami – tego Polacy już pewnie nie uświadczą".

    Niemiecka telewizja publiczna martwi się o los polskich
    dziennikarzy. Szczególnie zapowiedziana przez PiS „repolonizacja” mediów
    niepokoi „ARD”. W programie „Europamagazin” tłumaczy Niemcom, za pomocą
    m.in Tomasza Lisa, że dziennikarze w Polsce są prześladowani
    politycznie, a odebranie niemieckim koncernom medialnym przyczółków nad
    Wisłą, byłoby sprzeczne „z prawem unijnym”.

    Krytyczne wywiady z politykami – tego Polacy już pewnie nie uświadczą

    —mówi na wstępie programu prowadzący „Europamagazin” Hans-Dieter Krause.

    Odkąd PiS doszedł do władzy robi co w jego mocy, by usunąć wszystkie przeszkody na drodze do uzyskania absolutnego monopolu władzy

    —przekonuje niemiecki dziennikarz. Według niego chodzi przede wszystkim o Trybunał Konstytucyjny i media.

    Europa nie protestowała przeciwko łamaniu zasad demokracji i ograniczaniu wolności na Węgrzech. To się teraz mści. Węgrzy znaleźli naśladowców

    —tłumaczy, z oburzoną miną.

    Następnie na ekranie pojawia się Tomasz Lis…. Tomasz Lis, który jest przedstawiany jako „gwiazda dziennikarstwa”
    i naczelny polskiego wydania „Newsweeka”, dzielnie walczący z „rosnącym
    politycznym naciskiem na media w Polsce”.

    Lis skarży się ARD, że jego program, „Tomasz Lis na Żywo”, ma zostać zdjęty z anteny. Oczywiście z powodów politycznych.

    Nad czym specjalnie nie boleję, bo program i tak był bojkotowany przez polityków rządzącej partii. Gdy ani prezydent, premier ani ministrowie nie chcą przychodzić do programu dyskutować, to traci on trochę swój sens

    —marudzi naczelny „Newsweeka”.

    Następnie niemiecka telewizja przystępuje do opisu przypadku Karoliny Lewickiej. Zdaniem „ARD
    przed nowym polskim rządem i jego autorytarnymi zapędami żaden
    dziennikarz w Polsce nie jest bezpieczny, czego prowadząca „Minęła
    Dwudziesta” ma być dowodem.

    Lewicka pytała wicepremiera Piotr Glińskiego o wolność artystyczną.
    Była uparta. Domagała się odpowiedzi i została za to zawieszona.
    W międzyczasie wróciła na antenę. Ale to było ostrzeżenie. TVP czekają zmiany. Kto posiada bowiem media, ten posiada władzę

    —podkreśla niemiecka telewizja.

    Według niej od zapowiedzi Czabańskiego, że „zabierze kłamcom media” polskich dziennikarzy „ogarnia strach”. Jeszcze groźniejsza jest jednak – zdaniem „ARD” - zapowiedź rządu PiS o repolonizacji mediów, które – jak podkreśla– są w dużej mierze w niemieckich rękach.

    Tu znów na ekranie pojawia się Tomasz Lis, który tłumaczy przerażonym niemieckim widzom, że „nie wiadomo jak PiS to zrobi”.

    Przecież to byłoby sprzeczne z prawem unijnym. To w końcu wywłaszczenie

    —mówi naczelny Newsweeka.

    Zdaniem „ARD” wszystko jest jednak „teraz
    w Polsce możliwe”. Tu znów pojawia się redaktor Lis, by skarżyć się
    na „hejterów” w sieci. Faszystowskich, oczywiście.

    Życzą mi, bym zdechł na raka, albo piszą, że wyślą moje ciało do Kaliningradu. I tak jest codziennie

    —mówi naczelny Newsweeka.

    Jednocześnie zapewnia, że jako maratończyk jest wytrzymały. I zamierza przetrwać rządy PiS.

    Podobnie jak redaktor Tomasz Bielecki, korespondent „Gazety
    Wyborczej” w Brukseli, który skarży się, że - jak niegdyś jego włoscy
    koledzy musieli się tłumaczyć z poczynań Berlusconiego - tak on teraz
    musi się tłumaczyć z poczynań Beaty Szydło. Choćby z usunięcia unijnych flag.

    Ryb/svl/ARD

    "Smród komuny". Lisowi nowe rządy "się kojarzą": Pierwszy Sekretarz partii PiS decyduje o wszystkim
    http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,102433,19304125,smrod-komuny-lisowi-nowe-rza...

    Tomasz Lis w najnowszym "Newsweeku" porównuje rządy PiS do czasów PRL. - Komuną śmierdzi cała operacja demolowania Trybunału Konstytucyjnego przez PiS. Popierający tę operację politycy PiS zdradzają swą bolszewicką mentalność, podobnie jak związani z PiS dziennikarze - pisze dziennikarz. Na koniec zamieszcza apel do narodu.Tomasz Lis, redaktor naczelny tygodnika, we wstępniaku do najnowszego "Newsweeka" pisze o pierwszych tygodniach rządów Prawa i Sprawiedliwości.

    - Komuną śmierdzi cała operacja demolowania Trybunału Konstytucyjnego przez PiS. Popierający tę operację politycy PiS zdradzają swą bolszewicką mentalność, podobnie jak związani z PiS dziennikarze - pisze Lis.W narodzie siła (i nadzieja)

    - W nadchodzącej PRL-PiS, pardon, w PRL-bis, suwerenem ma być naród - pisze Lis i przypomina dziwną i krytykowaną wypowiedź Kornela Morawieckiego, posła Kukiz'15, który mówił w Sejmie, że najważniejsza jest "wola narodu". Ważniejsza niż np. prawo.

    W tym jednak LiS widzi nadzieję: W tej dramatyczne sytuacji zostaje suweren, czyli naród. - To on ostatecznie zdecyduje, czy pozwoli się spacyfikować i czy zezwoli na deptanie prawa. Skoro o wszystkim mają decydować dobro i wola narodu, to naród musi zademonstrować, czego chce i na co się nie godzi. Jeśli tego nie uczyni, wkrótce nie będziemy musieli tłumaczyć dzieciom, czym był PRL. Zobaczą to na własne oczy - konstatuje LiS.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    141. Marsz w Krakowie pod hasłem:

    Marsz w Krakowie pod hasłem: Nie w moim imieniu. Dialog zamiast agresji

    Marsz w Krakowie pod hasłem: Nie w moim imieniu. Dialog zamiast agresji (MICHAŁ ŁEPECKI)

    "Nie w moim imieniu.
    Dialog zamiast agresji" - pod takim hasłem w niedzielne południe
    przemaszerowało kilkaset osób z krakowskiego Rynku Głównego na plac
    Wolnica.

    Tyle ich było, że nikt poza GW nie zauważył
    Marsz w Krakowie pod hasłem: Nie w moim imieniu. Dialog zamiast agresji

    Michniki przygotowały materiał dla ZATROSKANYCH demokratów w USA :))

    Materiał o Polsce i PiS w CNN

    -------------------------------------------------------


    Siemoniak: Sytuacją w Polsce zajmie się Parlament Europejski

    Tomasz
    Siemoniak uważa, że sytuacja wewnętrzna w Polsce jest bardzo poważna.
    Nic więc dziwnego, że tym, co dzieje się po wygranej PiS, interesuje się
    Unia Europejska. Wkrótce europarlament ma przeprowadzić debatę w
    sprawie sytuacji wewnętrznej w Polsce.

    --------------------------
    Trzy frakcje – Europejska Partia Ludowa, Socjaliści oraz
    Liberałowie – wpadły na pomysł, aby Parlament Europejski na najbliższej
    sesji poruszył temat sytuacji w Polsce po przejęciu władzy przez Prawo i
    Sprawiedliwość. Były szef MSZ Grzegorz Schetyna wybiera się nawet na
    spotkanie z szefami EPL. – To będzie taki orwellowski teatr nienawiści.
    Tym łatwiejszy, że 95 procent parlamentarzystów nie ma zielonego
    pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi, a informacje, które do nich
    docierają, są skrajnie nierzetelne – mówi portalowi niezalezna.pl prof.
    Ryszard Legutko, europoseł PiS.




    Platforma Obywatelska chce, aby to, co dzieję się obecnie w Polsce, było poruszane w czasie sesji Parlamentu Europejskiego.

    Ponieważ mają większość to mogą przegłosować wszystko. To będzie taki
    orwellowski teatr nienawiści. Tym łatwiejszy, że 95 procent
    parlamentarzystów nie ma zielonego pojęcia, o co w tym wszystkim chodzi,
    a informacje, które do nich docierają, są skrajnie nierzetelne. To jest
    więc taki kolejny rytuał, z którym mamy do czynienia. Do tej pory
    Węgrzy byli przedmiotem takich rytualnych tańców, a teraz doszliśmy do
    momentu, że będzie nim Polska. To jest gra na politykę wewnętrzną, gdzie
    chodzi o wywarcie presji na Prawo i Sprawiedliwość. Platforma
    specjalnie nie ma poparcia, a sprawa Trybunału, też mało kogo
    interesuje, przy zawiłościach jakie się tym wiążą. Jeśli jednak powie
    się, że Unia Europejska się tym zajmuje, to może mieć pewną nośność.



    Platforma popada w histerię i Grzegorz Schetyna jedzie na skargę do Brukseli, aby piętnować PiS za pomocą Unii Europejskiej?

    Tak, chodzi o to, aby to rozszerzyć. Powtórzyć to, co było w latach
    2005-2007, aby przy pomocy międzynarodowego chóru mediów atakować
    Polskę. Znaczenie tego jest oczywiście ograniczone. To ma nikły wpływ
    polityczny.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    142. Kim są dzisiejsi obrońcy

    fot. PAP/Marcin Obara


    Kim są dzisiejsi obrońcy demokracji w Polsce i dlaczego tak paskudnie nam się kojarzą


    Dzisiaj najbardziej zagorzałymi obrońcami
    demokracji w Polsce są ludzie, którzy jeszcze pięć lat temu, tuż po
    tragedii smoleńskiej chcieli się pojednać z putinowską Rosją.Najpierw konieczne
    uściślenie, żeby nam się demokracja nie pomyliła z faszyzmem, o co jest
    bardzo łatwo w czasach medialnego zamętu. Poza wszystkim bowiem przykro
    nam będzie i niekomfortowo z powodu takiej omyłki, bo zaraz jakiś
    Financial Times czy inny Der Spiegel posądzi nas o rewizjonizm albo
    zgoła o prawicowe odchylenie.

    Otóż z demokracją mamy do czynienia, kiedy nasza partia dysponuje
    większością czternastu członków w piętnastoosobowym Trybunale
    Konstytucyjnym. Wtedy obrońcy demokracji siedzą cicho,
    bo co tu pyskować, skoro demokracja tryumfuje na całej linii,
    nieprawdaż? Natomiast, gdy jakaś inna partia chce mieć pięciu członków
    w tym samym Trybunale Konstytucyjnym…no, to wtedy jest zwyczajny
    faszyzm, rzecz jasna. I to fundamentalne rozróżnienie powinniśmy mieć
    w głowie cały czas, gdyż inaczej nie pojmiemy otaczającej
    nas rzeczywistości.

    Po tym niezbędnym ustaleniu kryteriów demokracji wracam do naszych
    baranów, czyli charakterystyki obecnych obrońców demokracji w Polsce.
    Reaktywowali się oni po  zwycięstwie wyborczym partii opozycyjnej nad
    partią rządzącą, co już samo w sobie jest kpiną z demokracji. Oczywiście,
    ja tu nie zamierzam wdawać się w socjologiczne opisy tej grupy,
    zadowolę się starożytną metodą znaną z Biblii, czyli po owocach ich
    poznacie, co w tym przypadku oznacza stosunek do pewnych newralgicznych tematów.

    Przede wszystkim pamiętajmy, że demokracji przed Jarosławem
    Kaczyńskim bronią ci sami ludzie, którzy w przeddzień wielkiego święta
    Polaków, rocznicy odzyskania niepodległości, wygłosili na swoich łamach
    pochwałę okupacji Polski przez zaborców. To jest pierwszy przyczynek,
    który daje pojęcie o ich stosunku do narodu
    polskiego. Tutaj zbyteczny jest komentarz, ten jeden fakt stanowi
    zarówno ocenę, jak i podsumowanie, przedstawia pełny obraz ich relacji
    z narodem, ojczyzną, patriotyzmem.

    Następnym motywem w tym opisie musi być stosunek do demokracji sensu stricte. Najlepsze
    wydaje mi się tutaj odniesienie do Władimira Władimirowicza Putina.
    Bo to jest tak, że dzisiaj najbardziej zagorzałymi obrońcami demokracji
    w Polsce są ludzie, którzy jeszcze pięć lat temu, tuż po tragedii
    smoleńskiej chcieli się pojednać z putinowską Rosją.
    Chcieli
    to mało powiedziane, oni zaślinili się w nieprzytomnym zachwycie nad
    dobrocią kagiebisty. I nie myślcie, że oni nie zdawali sobie sprawy,
    iż rosyjskie elity władzy są niemal całkowicie zdominowane przez
    dziedziców zbrodniczych tradycji KGB.
    Doskonale to wiedzieli, ale parli do pojednania, a nawet byli gotowi
    złożyć każdą ofiarę na ołtarzu pojednania z Putinem. To nam wyjaśnia
    kwestię, jaką demokrację chcieliby w Polsce zaprowadzić dzisiejsi
    obrońcy demokracji przed Kaczyńskim.

    Demokracji w tym rozumieniu bronią także typy w rodzaju
    biłgorajskiego nihilisty, który jest tu wręcz symbolem najdzikszego,
    wręcz jaskiniowego, antykościelnego hejtu.
    Doskonale wiedzą, że Kościół w Polsce jest nie tylko instytucją
    religijną, lecz także narodową; że jest nierozerwalnie związany z polską
    tożsamością. W roli obrońców demokracji występują w olbrzymiej
    większości te środowiska, którym wiara Polaków jawi się jako największa
    przeszkoda w rozprawie z polskością. Taka specyficzna demokracja
    nihilistyczna – bez serca, bez ducha, bez tożsamości. Oni właśnie
    pouczają nas, jak powinna wyglądać demokracja.

    Obrońcy demokracji przed Kaczyńskim mają problem z rzekomą nieufnością polskiego społeczeństwa. Gazeta lansująca obronę demokracji użycza łamów uczonemu profesorowi, który daje
    prostą receptę, jak przełamać nieufnośc Polaków. Trzeba wyrwać dzieci
    z rodziny – mówi dyżurny socjolog . Dosłownie wyrwać, nic nie nie
    przesadzam. To byłaby kolejna cecha demokracji, którą obrońcy chcą
    w Polsce zaimplementować – zabiorą nam dzieci i wychowają ich
    na postępowych, światłych komsomolców w rodzaju Pawlika Morozowa.

    I bądźmy pewni, że kiedy już nie daj Boże obronią tę „demokrację”,
    to Trybunał Konstytucyjny zadba, abyśmy jako rodzice nie wtrącali się
    do wychowania naszych dzieci.

    Pamiętajmy także, z kim przestaje dzisiaj duchowy wódz obrońców
    demokracji przed Kaczyńskim, jakie wzory osobowościowe promuje, kogo nam
    poleca jako przykłady do naśladowania. A mianowicie – naczelnego ubeka
    jako uosobienie honoru; sowieckiego namiestnika jako polskiego patriotę
    i goebbelsowskiego propagandzistę do towarzystwa. Bo on nie tylko stoi
    dzisiaj tam, gdzie kiedyś stało ZOMO, ale jeszcze poczytuje to sobie za zasługę. Taki już ma „demokratyczny” feblik.

    Pamiętajmy, kiedy słuchamy egzaltowanych okrzyków obrońców
    demokracji, że zachęca ich do wyjścia na ulicę bankster, niegdysiejszy
    promotor bandyckich kredytów. Miejmy
    świadomość, że  okrzyki w tłumie intonuje telewizyjna menda stanu
    wojennego. Wiedzmy, że aktywistą jest tam były minister, który załatwił
    sobie lewe pozwolenie
    na broń – chyba jedyny taki przypadek w dziejach resortu
    sprawiedliwości. Oporniki wpinają sobie w klapę były pezetpeerowski
    aparatczyk i pożyteczny idiota z teatru wystawiającego pornografię.
    Twarzą obrońców demokracji jest psychopatyczny poseł, który z ochotą
    udziela się propagandowej tubie Kremla. Tacy właśnie ludzie bronią
    w Polsce demokracji przed Jarosławem Kaczyńskim.

    Dorota Wellman zadumała się nad kruchością ludzkich przyjaźni. Dopuszcza wiele powodów, dla których kończy się relację z drugim człowiekiem, ale żeby obrażać się na kogoś z powodu odmiennych poglądów politycznych? To prezenterce TVN w głowie się nie mieści do tego stopnia, że w felietonie dla „Wysokich Obcasów” uderza w niemal apokaliptyczne tony.

    Kto nas tak podzielił i ogłupił, że potrafimy znienawidzić kogoś, z kim łączą nas lata głębokich relacji, cudowne wspomnienia wakacji nad Świdrem, pierwszego wypitego wina i pożyczki w tajemnicy przed mężem?

    — użala się Wellman.

    Zapiekłość zalewa krwią oczy, nie da się rozmawiać spokojnie, a bóg mordu zbliża się nieuchronnie. Kto nam to zrobił? Kto jest winien temu, że kłócimy się w rodzinie, nie odzywamy się do siebie, tracimy długoletnich przyjaciół? Kto podzielił nas na prawdziwych Polaków i zdrajców? Postawmy go przed Trybunałem Stanu - zasługuje na najwyższy wymiar kary

    — apeluje Dorota Wellman.

    Prawo i Sprawiedliwość ledwo zaczęło rządzić, a histeria środowisk, które wcześniej popierały Platformę, osiągnęła gigantyczne rozmiary. Dziwne, że nie zauważają swojej śmieszności…

    „Parlament Europejski nie jest czymś z zewnątrz”. „Nie ma zagrożenia dla demokracji”



    – To nie jest nic złego, że Parlament Europejski dyskutuje o
    sytuacji wewnętrznej państw członkowskich, gdy poważni ludzie mają
    wątpliwości co do standardów demokratycznych – mówił...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    143. Takiego pożaru w Salonie

    Takiego pożaru w Salonie jeszcze nie było! Lisowi i Olejnik zabrakło autorytetów, by uwiarygodnić antyrządową farsę. Za tą histerią może stać wszystko
    Fot. wPolityce/TVN,TVP

    Establishment uruchomił wszelkie medialne formy zastraszania. Od kilku tygodni polscy dziennikarze biegają po zagranicznych mediach donosząc na rząd Prawa i Sprawiedliwości. O ile większość załatwia sprawę w białych rękawiczkach, Tomasz Lis pofatygował się do berlińskiej telewizji osobiście. Chwilę potem bez mrugnięcia okiem bezczelnie oznajmił widzom TVP, że Polska nie ma dobrej prasy za granicą. Podwójna rola nie razi go ani trochę. Straszy sondażami, pomstuje karami ze strony Unii za łamanie demokracji i zapowiada Majdan w Warszawie.

    Salon miota się w ostatniej walce o nienaruszalność własnych interesów. Nie baczy na koszty, na zachowanie pozorów wiarygodności, nie liczy się z demokratyczną wolą Polaków, ani ze świadomością społeczną. Orwellowska manipulacja rozgrywana jest w każdym medialnym przyczółku establishmentu. Salonowi dziennikarze tak dalece zapamiętali się w budowaniu szerokiego, antypisowskiego frontu jedności, że zwracają nawet wagi na wątpliwą wiarygodność prezentowanych „autorytetów”.

    Monika Olejnik zaprosiła do Kropki Macieja Jankowskiego, byłego działacza „Solidarności”, jednego z liderów AWS, którego żenujący popis oddawania orderu mógł co najwyżej wzbudzić politowanie. Występ byłego działacza, mówiącego o prezesie PiS z pogardą per „Jarek”, miał prawdopodobnie uwiarygodnić frakcję Henryki Krzywonos. Niestety skompromitował samą Olejnik.

    Lubię się kąpać. I wolę mieć w kranie ciepłą wodę niż święconą. Jeszcze jak Rydzyk się dorwie do tej święconej wody, to nie stać mnie będzie, za droga będzie, żeby wannę napełnić

    — skwitował Jankowski, podsumowując sytuację polityczną w Polsce. Przyznał przy tym, że z „Jarkiem” nigdy nie był po tej samej stronie. Zapewniał jednak, że jest człowiekiem otwartym na tyle, że zdarzało mu się „pić wódeczkę z Millerem”. Cóż, pani Olejnik też była otwarta na tyle, że podróżowała jedną taksówką z Jerzym Urbanem za starych dobrych czasów.

    Tomasz Lis z kolei oddał głos byłemu politykowi PZPR, który jako obrońca wolności i demokracji, ostrzegał rząd PiS przed odgórnymi rozstrzygnięciami Unii Europejskiej. Spod pozornie spokojnej twarzy Włodzimierza Cimoszewicza wyłaniał się napięty lęk przed zmianami realizowanymi przez Prawo i Sprawiedliwość. Grając na strunie zagrożenia autorytatyzmem władzy, Cimoszewicz sięgnął po najwyższe środki odwoławcze, ostrzegając że UE potrafi sobie poradzić z łamaniem konstytucji przez poszczególne kraje.

    Zapowiedział też, że obywatele zdolni są w rozmaity sposób publicznie wyrazić swój sprzeciw. Czyżby szykowano już prowokacje? Nie obyło się bez ostrych porównań.

    Półtora roku temu inny taki „silny człowiek” w Europie – pan Władimir Putin – wlazł na Ukrainę i wydawało się, że niedługo dojdzie do Kijowa. Kto go powstrzyma? Co mu kto zrobi? On lekceważył prawo narodowe ostentacyjnie. I co? I w tej chwili zastanawia się prawdopodobnie jak z tego wyleźć najmniejszym możliwym kosztem

    — stwierdził Cimoszewicz, widząc oczywistą zbieżność pomiędzy działaniami Putina i Kaczyńskiego. Osobliwe. Podtrzymał też promowane w mediach zagranicznych kłamstwo, że Prawo i Sprawiedliwość zostało wybrane przez niewykształcony i zacofany elektorat. Lis nie sprostował, przyłączając się swoim milczeniem do ubliżającej Polakom uwagi.

    Kilkakrotnie wracał do myśli, że obywatele kiedyś wreszcie przejrzą i zamanifestują swój sprzeciw. Groził, że PiS odpowie za wszystko, co robi.

    Skręcą kiedyś kark i powinni być za to bardzo mocno ukarani

    — zapowiedział. Ciekawe, że mówi to jeden z ważniejszych polityków PZPR. „Magdalenka” trzyma się swojego układu i będzie go bronić za wszelką cenę. Na samą myśl, że główne instytucje państwa i media publiczne miałyby zostać wyjęte spod jej wpływu, wpada w histerię. Zastrasza, manipuluje, kłamie, buntuje, donosi. Czy groźba „Majdanu w Warszawie” wypowiedziana przez Lisa jest groźbą realną? Prób na pewno nie zabraknie.
    http://wpolityce.pl/polityka/274344-takiego-pozaru-w-salonie-jeszcze-nie...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    144.  

     

    ssa


    Urbański o zachowaniu Lisa i "GW": "To przejaw pewnej histerii"


    "Posługując się psychologią głębi,
    wypowiedź Tomasza Lisa można uznać za ujawnianie własnych pragnień."

    Można to interpretować na kilka sposobów. Po pierwsze, jako przejaw
    pewnej histerii, która panuje w różnych kręgach w Polsce. Po drugie,
    posługując się psychologią głębi, wypowiedź Tomasza Lisa można uznać za
    ujawnianie własnych pragnień – tłumaczy w rozmowie z „Super Expressem”
    Andrzej Urbański przyczyny spazmów paniki u „pluszaka władzy”.

    - W zapowiedzi niemieckiego programu padły słowa, że to ostatni
    rycerz walczący z hordami, które opanowały Polskę. Więc może to taka
    projekcja Tomasza Lisa: "Ja jestem tym bez skazy, który walczy o
    demokrację" – dodał  były prezes TVP.

    - Są w Polsce kręgi, które uważają, że nie obowiązują ich zasady,
    przyjęte przez ogół społeczeństwa. Przedstawiciele tych kręgów, tzw.
    salonu, czują, że są ponad regułami i wartościami, które rządzą "tymi
    gorszymi". Jako tych gorszych odbierają nie tylko dziennikarzy
    niepokornych – wyjaśnia „filozofię” „elit” medialno-politycznych III RP.

    Urbański tłumaczy też, że mimo odebrania pismu Michnika rządowych
    ogłoszeń i rezygnacji z prenumeraty przez urzędy centralne, środowisko
    to przetrwa i nadal będzie szkodzić krajowi.

    -  Wystarczy się posłużyć przykładem Węgier, Słowacji czy Czech,
    gdzie zachowania liberalnych elit medialnych powodują, że ich głos w
    różnych miejscach Europy jest słuchany. A ich opinie, analizy, są
    jedynym przekazem, który do zachodnich odbiorców dociera – mówi
    Urbański.

    https://pbs.twimg.com/media/CVsLNQLUEAEMbv5.png

    Dominika Wielowieyska

    Antyreforma edukacyjna PiS: niestety sześciolatki nie muszą iść do szkoły

    Miał być wolny wybór, a będzie mitręga administracyjna, bo rząd Beaty Szydło musi udowodnić: nasze jest na wierzchu.







  • Ewa Siedlecka


    Rozsupływanie zamotania wokół Trybunału Konstytucyjnego [ANALIZA]

    Prezydent od początku listopada nie zaprzysięga sędziów wybranych do Trybunału Konstytucyjnego przez poprzedni Sejm.






  • Katarzyna Kolenda-Zaleska


    Andrzej Duda musi pokazać, że ma charakter i odwagę. Teraz albo już nigdy

    Wie, że walczy o swoją reputację. Wie, że jeśli stanie się marionetką w rękach prezesa, wystawi się na pośmiewisko.






  • Paweł Wroński


    Nikt z NATO z tą ekipą o broni nuklearnej nie będzie poważnie dyskutował

    Oświadczenie wiceministra obrony Tomasza Szatkowkiego, że w Polsce
    analizuje się możliwość przystąpienia do programu Nuclear Sharing,
    osiągnęło skutek.






  • Michał Kokot


    Rządy PiS do złudzenia przypominają sytuację sprzed kilku lat na Węgrzech

    Tam też rząd Viktora Orbána wyrzucał nieposłusznych sędziów TK, czyścił media państwowe z nieposłusznych dziennikarzy.






  • Wojciech Sadurski


    TK jest słabszą stroną w tym konflikcie: nie ma własnych oddziałów, policji

    Ale przynajmniej nazywajmy po imieniu to, co się dzieje, i rolę prezydenta w tym kryzysie.



  • Histeria wokół sędziów. "Mamy postępujący regres standardów demokratycznych"


    Nie podzielam opinii, że mamy zamach na demokrację, że demokracja
    umiera, że trzeba jej bronić. To są reakcje histeryczne - mówi „Wprost”
    Leszek Miller, lider SLD.

    Dziennikarz "Washington Post" odpowiada na pismo MSZ. "Dopóki wolność prasy jest gwarantowana..."
    Jednym z materiałów, które wywołały reakcję polskich władz, był artykuł publicysty Jacksona Diehla w "Washington Post". MSZ uznało, że "prezentuje on nieprawdziwy oraz jednostronny przekaz na temat sytuacji w Polsce, nie mający pokrycia w faktach".


    Co na to autor tekstu? "Dopóki wolność prasy jest gwarantowana
    przez rząd Stanów Zjednoczonych, nie musimy akceptować wymagań rządów",
    napisał Diehl, podaje portal polsatnews.pl.Publicysta podkreśla też, że jego artykuł znalazł się w kolumnie
    poświęconej opiniom i prezentował właśnie jego ocenę sytuacji. Zapewnił
    jednocześnie, że dziennik "weźmie pod uwagę każdą odpowiedź na artykuł".


    14 godz.14 godzin temu

    1/2 Wildstein i Urbański bredzą, że się żalę w niemieckiej TV. Powiedziałem prawdę. Francuskiej TV też dałem wywiad, bo prosili.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    145. MichnikPolską rządzi mafia


    Polską rządzi mafia polityczna. To nie straszenie PiS-em. To PiS straszy sobą

    Michnik

    Polską rządzi mafia polityczna. To nie straszenie PiS-em. To PiS straszy sobą

    Dekoracja zamiast demokracji
    Adam Michnik
    09.12.2015

    Prezydent Andrzej Duda unicestwił Trybunał Konstytucyjny.
    Niech to będzie nauczka dla nas wszystkich. Przez nasze wybory lub zaniechania Polską rządzi mafia polityczna. Ich świat jest światem odwróconych znaków.
    Nie jest to straszenie PiS-em. To PiS straszy sobą. Prezydent Duda
    podeptał polską konstytucję i demokrację. Z pewnością będzie
    za to prędzej czy później rozliczony

    Polską rządzi mafia polityczna. To nie straszenie PiS-em. To PiS straszy sobą

    Andrzej Duda unicestwił Trybunał Konstytucyjny. Odtąd demokracja w
    Polsce zmierzać będzie nieuchronnie ku państwu dekoracji obsadzanych
    przez pisowskich aparatczyków.






  • Maciej Samcik


  • Golić banki też trzeba umieć. Projekt PiS już w Sejmie

    Konstrukcja podatku jest taka, że jest on de facto karą nakładaną na
    banki za pożyczanie pieniędzy klientom indywidualnym i firmom. "Karą",
    którą - co do tego nie mam najmniejszych złudzeń - banki bardzo łatwo i
    szybko przerzucą na klientów.






  • Ewa Siedlecka


  • Prezydent został zakładnikiem Kaczyńskiego: jego los zależy od woli prezesa

    Andrzej Duda będzie już nie tylko wykonawcą woli prezesa PiS
    Jarosława Kaczyńskiego. Stał się jego zakładnikiem. Złamał konstytucję i
    tylko od woli prezesa zależy, czy stanie przed Trybunałem Stanu.

    FT: Zachód milczy, bo Polska ma strategiczne położenie. Ale jeśli PiS... wyborcza


    ft.com

    PiS szkodzi reputacji Polski




    Mimo dużego tempa zmian wprowadzanych przez PiS od przejęcia
    władzy, "przedwczesne i przesadzone" są oceny, że ugrupowanie "zaczyna
    zagrażać demokracji, pluralizmowi i zasadzie stosowania prawa przez
    rząd, oraz humanitarnym wartościom społecznym" - twierdzi publicysta
    brytyjskiego dziennika. Jednocześnie Barber przyznaje, że PiS
    "niewątpliwie szkodzi reputacji Polski jako wzorcowi postępu w
    postkomunistycznej Europie Środkowo-Wschodniej".



    "Powody do obaw istnieją w każdym z obszarów, w którym nowy rząd
    się dotąd odznaczył", a największym echem odbiła się podjęta przez PiS
    próba obsadzenia Trybunału Konstytucyjnego własnymi nominatami - pisze
    publicysta "FT". Zastrzega jednak, że "jest trochę prawdy w skardze PiS,
    iż poprzedni rząd, zdominowany przez PO, postąpił niewłaściwie,
    wyznaczając swoich kandydatów na sędziów TK tuż przed przekazaniem
    władzy (nowej ekipie)". "W pewnym sensie obie partie są winne
    aroganckiego podejścia do prawa" - ocenia.



    "Trybunał to jedyna gałąź władzy pozostająca poza zasięgiem
    (PiS), z prawem blokowania zgłaszanych przez partię ustaw, jak to czynił
    za poprzednich rządów PiS w latach 2005-2007. Przywódca partii Jarosław
    Kaczyński tego nie zapomniał" - dodaje Barber.


    Jeśli PiS nie zmieni kursu, zasłuży na takie samo traktowanie jak Węgry





    "FT" przypomina, że nowy rząd usunął nominatów Platformy z
    cywilnych i wojskowych służb wywiadowczych, "potoczą się (też) głowy
    szefów dużych, państwowych spółek", a nowym koordynatorem służb
    specjalnych został "przyjaciel Kaczyńskiego" Mariusz Kamiński - skazany
    za nadużycia władzy podczas kierowania CBA i ułaskawiony przez
    prezydenta Andrzeja Dudę, byłego polityka PiS, by mógł przyjąć
    zaproponowane mu stanowisko.



    Gazeta przypomina też wypowiedź rzeczniczki rządu Elżbiety
    Witek, która "poszła dalej, apelując o postawienie Donalda Tuska (...)
    przed sądem za jego działania w sprawie katastrofy lotniczej w 2010 roku
    w Rosji", w której zginął prezydent Lech Kaczyński. "Jakby tego było
    mało, sojusznikom Polski w UE nie podoba się nieustępliwe, wręcz
    obraźliwe stanowisko rządu w sprawie kryzysu uchodźczego (...) i jego
    twarde stanowisko w sprawie walki ze zmianami klimatu" - pisze
    publicysta "FT".



    Niemcy i inne kraje zachowują milczenie, zapewne dlatego, że
    Polska ma strategiczne położenie", a także jest najludniejszym krajem i
    największą gospodarką Europy Środkowo-Wschodniej oraz "filarem UE i NATO
    w regionie, w którym ze względu na konflikt na Ukrainie i inne problemy
    z Rosją solidarność sojuszu jest szczególnie ważna".



    Barber wskazuje, że wiele działań nowego polskiego rządu "jest
    żywcem wziętych z arsenału" premiera Węgier Orbana, polityka
    podziwianego przez Kaczyńskiego, ale krytykowanego przez Zachód za
    arbitralne stosowanie prawa. "Jeśli PiS nie zmieni kursu, zasłuży na
    takie samo traktowanie" - konkluduje publicysta "Financial Timesa".

    fot.PAP/Radek Pietruszka/Youtube.pl


    Prawdziwy seans nienawiści elit III RP! Ohydne insynuacje Kofty
    ws. 10/04: "Panie Kaczyński, kto skorzystał na katastrofie, czyje
    ambicje się teraz spełniają?"


    Pisarka poinformowała publicznie, że
    zrezygnowała z udziału w uroczystości PEN Clubu przez prof. Glińskiego i
    prezydenta Andrzeja Dudę.

    wPolityce.pl/tvn24biś


    Paradne! Kwaśniewski zapowiada wspólny front z Komorowskim i
    Wałęsą. I przestrzega przed Kaczyńskim... strasząc komunizmem! "Wróciłem
    z Dubaju - wielu pytało co z Polską"


    "Nie wykluczam, że jeśli będzie taka
    potrzeba, to jesteśmy w stanie - pomimo różnic - ze sobą rozmawiać i
    bronić polskiej demokracji".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    146. Media Watch Koniec




    Koniec wpływów. Michnik przyznaje się do porażki: Wiele ludzi
    prosiło mnie: "Adam, nie odzywaj się, bo to będzie miało odwrotny
    skutek"


    "Od ponad 40, a dokładnie od czterdziestu
    siedmiu. To są cały czas te same pomyje. Nic się nie zmieniło. Ci, co
    dzisiaj je wylewają, i ci, co wylewali je wówczas, niczym się od siebie
    mentalnie nie różnią".

    Mam poczucie, że doczekałem cudu. I że są tylko dwa pokolenia w XX wieku, które takiego cudu doczekały. To byli legioniści Piłsudskiego i my

    — mówi Adam Michnik w rozmowie z serwisem onet.pl.

    Naczelny „Gazety Wyborczej” w sentymentalnym wywiadzie odnosi się do tego, co - w jego ocenie - stało się w Polsce od 1989 roku. Co ciekawe, Michnik de facto przyznaje się do porażki, jeśli chodzi o wpływ na rzeczywistość polityczną i społeczną.

    Długi czas miałem przeczucie, że nie powinienem się odzywać w pewnych sprawach, bo to będzie pocałunek śmierci. Wiele ludzi prosiło mnie: „Adam, nie odzywaj się, bo to będzie miało odwrotny skutek”

    — ubolewa.

    W rozmowie pojawia się również wątek krytyki, jaka co jakiś czas spada na naczelnego „Wyborczej” i jego pismo. Ale pan redaktor przekonuje, że mało go to obchodzi.

    Od ponad 40, a dokładnie od czterdziestu siedmiu. To są cały czas te same pomyje. Nic się nie zmieniło. Ci, co dzisiaj je wylewają, i ci, co wylewali je wówczas, niczym się od siebie mentalnie nie różnią

    — czytamy.

    Michnik stawia się zresztą w szeregu z postaciami o wiele większymi.

    Żyjemy w kraju, w którym lepsi ode mnie dostawali gorzej w dupę. Co ja się będę przejmował, że piszą o mnie ludzie, których ja nie szanuję, bo na szacunek nie zasłużyli. Jak pan się zastanowi, co w naszym kraju pisano o najlepszych – o Mickiewiczu, o Żeromskim, o Narutowiczu – to o czym my w ogóle rozmawiamy?

    — zastanawia się naczelny „GW”.


    Dziennikarze "Wyborczej" blogerami... niemieckiej gazety. Donoszą na Polskę

    Dodano: 10.12.2015 [13:00]

    Dziennikarze &quot;Wyborczej&quot; blogerami... niemieckiej gazety. Donoszą na Polskę - niezalezna.pl

    foto: zeit.de

    Michał Kokot, Paweł Wroński i Roman Imielski z "Gazety
    Wyborczej" zostali blogerami centrowego niemieckiego tygodnika "Die
    Zeit". Pismo reklamuje blog polskich dziennikarzy hasłem: "Jak powstaje
    państwo autorytarne: dziennikarze GW blogują w ZEIT ONLINE na temat
    Polski". Czy jest granica w walce z polskim rządem?




    "Krok po kroku nowy rząd buduje prawicowo-nacjonalistyczne państwo" -
    czytamy we wstępie do bloga polskich dziennikarzy. Jest tam też kilka
    innych kłamstw, np. że branża kulturalna musi podporządkować się
    ograniczeniom i że dziennikarze krytyczni wobec rządu zaczynają mieć
    kłopoty. Ale - jak widać - dla niektórych kłamanie w służbie Niemcom to chleb powszedni. Oto, jak jeszcze Niemcy tłumaczą udostępnienie swoich łamów dziennikarzom "Gazety Wyborczej":



    Nasi koledzy z liberalnego dziennika "Gazeta Wyborcza" obawiają się,
    że Polskę może spotkać los gorszy niż Węgry pod rządami Orbana. 




    CZYTAJ WIĘCEJ: Lisa czas (antenowy) kończy się w TVP. Pobiegł więc na skargę do niemieckiej telewizji
    Blog dziennikarzy "Gazety Wyborczej" - co ciekawe - ilustrowany jest
    zdjęciem setek młodych ludzi w narodowych barwach świętujących 11
    listopada. Dla dziennikarzy "GW" i niemieckiej prasy jest to
    najwyraźniej ilustracja polskiego faszyzmu.



    Blog jest oczywiście po niemiecku i kierowany do Niemców - tyle że
    pisany przez dziennikarzy niemających niemieckiego
    obywatelstwa... Wszelkie skojarzenia historyczne są więc chyba
    dozwolone.











    http://niezalezna.pl/73777-dziennikarze-wyborczej-blogerami-niemieckiej-...


    Fot. wPolityce.pl/TVP Info
    Fot. wPolityce.pl/TVP Info

    Adam Michnik swoje frustracje postanowił leczyć publicznie. W TVP Info bawił się w psychoanalityka i tłumaczył motywacje i cele Jarosława Kaczyńskiego.

    Jarosława Kaczyńskiego interesuje tylko władza i odwet

    -– powiedział w TVP Info redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”.

    To jest człowiek sprawny intelektualnie, ale jak ja go obserwuję, być
    może nie wszystko rozumiem, ale jak jego obserwuję to jego interesuje
    gruncie rzeczy władza. I odwet. Ani pieniądze, ani dobra kuchnia, ani dziewczęta, ani chłopcy, tylko władza

    — tłumaczył co chodzi po głowie Kaczyńskiemu Michnik.

    Dodał, że Kaczyński „się tylko konflikci i zwykle jest to konflikt destrukcyjny”.

    Tylko w nim się realizuje, tylko gdy może komuś dokopać, zepsuć. I na razie
    trzeba przyznać, ma sukcesy, żeby w ciągu dwóch tygodni tak zdemolować
    wizerunek naszego kraju za granicą i tak pokazać Polakom, że oni nic nie
    znaczą, nic, że liczy się tylko jego wola i jego kaprys

    — przekonuje Michnik. Czyżby swoje cechy przypisywał temu, kogo uważa za największego wroga?

    Zdaniem Michnika trzeba obecnie bić na alarm i załamywać ręce.

    Bo jeżeli oni się posuną jeszcze dalej, a wszystko na to wskazuje, to za chwilę będzie po zawodach

    -– ocenił.

    Dodał, że szef PiS obraża polskie poczucie godności.

    Moim zdaniem za słabo zna Polaków. To jest przekorny naród i nie pozwoli się tak traktować, czyli z lekceważeniem, ignorując prawdę i prawo

    -– przekonywał Michnik.

    Michnik znawcą Polaków? Doprawdy paradne!



    „Kaczyńskiego nie interesują ani dziewczęta, ani chłopcy tylko władza. Za słabo zna Polaków”






    – Jarosława Kaczyńskiego interesuje tylko władza i odwet – powiedział w „Inforozmowie” w TVP Info...


    HŁE HŁE HŁE



    "Michnik. Bądź realistą, chciej niemożliwego", czyli dokument o "narwanym człowieku"


    Nie kto inny, tylko funkcjonariusze
    starego reżimu i reprezentanci nowego, nadchodzącego, uznają Adama
    Michnika za głównego wroga. Chcąc nie chcąc, stawiają go na cokole. O
    filmie "Michnik. Bądź realistą, chciej niemożliwego" pisze Tadeusz
    Sobolewski.
    "Michnik. Bądź realistą, chciej niemożliwego" - dokument Marii Zmarz-Koczanowicz
    krąży po krajowych festiwalach - przedtem był na festiwalu "Człowiek w
    zagrożeniu", ostatnio na Watch Docs. Mówimy sobie z uśmiechem: film
    zakazany, drugi obieg. Nie emituje go TVP. Poprzedni prezes Juliusz
    Braun, odmawiając wyprodukowania tego filmu, oświadczył reżyserce, że
    "nie czas jeszcze na film o Michniku".

    Czy kiedykolwiek za jego życia będzie taki czas? Nie ma takiego czasu, do którego Adam Michnik pasowałby idealnie...



    Władza PiS przyznała sobie prawo decydowania, które wyroki TK wejdą w życie

    Rządowi nie wolno ustawiać składu Trybunału Konstytucyjnego. Władza wykonawcza nie ma nad Trybunałem żadnej władzy.






  • Jacek Dubois, Krzysztof Stępiński


  • Walka tytanów, czyli po co Polsce prezydent i Sejm, skoro jest Beata Kempa

    Z dumą chcemy poinformować, że udało nam się nadać właściwą interpretację ostatnim posunięciom władz.






  • Wojciech Czuchnowski


  • Wyborcy PiS robią porządek z TVP

    Wyzwiska, poszturchiwanie i opluwanie to tradycyjny arsenał środków
    używanych wobec dziennikarzy przez uczestników prawicowych demonstracji,
    również w kolejne miesięcznice i rocznice katastrofy smoleńskiej.






  • Monika Olejnik


  • Rozedrganie narodu jest tak duże, że internet aż pęka

    Kto nie wytrzymuje hejtu, ucieka, a niektórzy nabierają się na nieprawdziwe informacje. A to dopiero początek rządów PiS.






  • Janusz Majcherek


  • To nie lewica, lecz liberałowie są obecnie największą siłą opozycyjną

    Są jedyną realną alternatywą dla coraz bardziej autorytarnych rządów PiS.






  • Janusz Rolicki


  • Słabe protesty uliczne na PiS nie robią specjalnego wrażenia

    Politykom w Polsce bowiem wciąż się wydaje, że milionowe demonstracje
    są specjalnością Włochów, Francuzów czy Ukraińców, a nie Polaków.


    Kaczyński w TV Republika: Resortowe dzieci się bronią. Ich twierdza to Trybunał



  • Jarosław Kurski

    Szykują kaganiec na media

    Państwo PiS usiłuje przetrącić kręgosłup trzeciej władzy -
    sądowniczej. Nie udało się złamać sędziów Trybunału Konstytucyjnego,
    więc prezydent Andrzej Duda, który z mocy konstytucji powinien być jej
    strażnikiem, z bezwstydną ostentacją oświadcza, że nie będzie wykonywał
    jego orzeczeń. Nie będzie, choć wie, że są ostateczne i powszechnie
    obowiązujące. A co mi zrobicie?!



    Pomysł, żeby przychodzić 13 grudnia pod Gazetę Wyborczą jest czymś
    całkowicie nie do przyjęcia, jest ordynarnym odwracaniem znaków. 'Gazeta
    Wyborcza' wywodzi się z ruchu Stanu Wojennego, z podziemia, nasi
    redaktorzy budowali podziemne państwo. Jeżeli tutaj przychodzi się
    manifestować 13 grudnia, to myli się adresy - mówi Jarosław Kurski,
    zastępca redaktora naczelnego 'Gazety Wyborczej'.


    Zwolennicy rządów Prawa i Sprawiedliwości zapowiedzieli manifestacje pod
    siedzibą Agory i Telewizji Polskiej. Prawicowi działacze, artyści i
    publicyści będą maszerować w intencji nawrócenia dziennikarzy oraz
    przeciwko 'kłamstwom i nienawiści w mediach'.


    Pod siedzibą 'Gazety Wyborczej', przemawiać mają 'niepokorni'
    publicyści, działacze i artyści, m.in. Michał Karnowski, Antoni Krauze i
    Jerzy Zelnik.



    wPolityce.pl/tvn24

    III RP zadrżała. Komorowski, Kwaśniewski, Kopacz i inni piszą list otwarty. "Każda władza mija. Demokratyczna Polska przetrwa!"

    "Przestrzeganie zasad państwa prawa w
    sposób szczególny zyskuje na znaczeniu w sytuacji, gdy pełnia władzy
    została skupiona w ramach jednego obozu politycznego".List byłych prezydentów, premierów i marszałków w obronie TK. "Demokratyczna Polska przetrwa!"

    Bronisław Komorowski – Prezydent RP w latach 2010-2015, Marszałek Sejmu RP w latach 2007-2010

    Aleksander Kwaśniewski – Prezydent RP w latach 1995-2005

    Marek Borowski - Marszałek Sejmu RP w latach 2001-2004

    Ludwik Dorn - Marszałek Sejmu RP w roku 2007

    Małgorzata Kidawa-Błońska - Marszałek Sejmu RP w roku 2015

    Grzegorz Schetyna - Marszałek Sejmu RP w latach 2010-2011

    Radosław Sikorski - Marszałek Sejmu RP w latach 2014-2015

    Bogdan Borusewicz - Marszałek Senatu RP w latach 2005-2015

    Longin Pastusiak - Marszałek Senatu RP w latach 2001-2005

    Adam Struzik – Marszałek Senatu RP w latach 1993-1997

    Włodzimierz Cimoszewicz - Prezes Rady Ministrów w latach 1996-1997, Marszałek Sejmu RP w roku 2005

    Ewa Kopacz – Prezes Rady Ministrów w latach 2014-2015, Marszałek Sejmu RP w latach 2011-2014

    Kazimierz Marcinkiewicz - Prezes Rady Ministrów w latach 2005-2006

    Leszek Miller - Prezes Rady Ministrów w latach 2001-2004

    Waldemar Pawlak - Prezes Rady Ministrów w latach 1993-1995”







  • Wojciech Czuchnowski


    Prawicowi publicyści po sobotnim marszu KOD: Nie lekceważyć przeciwników PiS

    Autorzy prawicowych mediów nerwowo zareagowali na sukces sobotniego marszu w obronie demokracji.






  • Piotr Pacewicz


    Zła "dobra zmiana". PiS w każdej szkole

    Kuratora trzeba widzieć w kontekście "dobrej zmiany", jaką nam
    serwuje PiS. Szkoła ma wychować pokolenia Polaków w poczuciu narodowej
    dumy i zgodnie z nauką moralną Kościoła.






  • Paweł Wroński


    Jeden marsz szedł ku demokracji. Drugi - śmiało podążał ku dyktaturze

    To nie przypadek, że oba marsze szły niemal tą samą trasą, lecz w odwrotnych kierunkach.





  • Prawo łamane bez hamulców

    Dominika Wielowieyska

    16.12.2015

    Bezsilność to uczucie, które towarzyszy dziś krytykom
    obecnej władzy.
    Słyszymy bez przerwy: dwa razy dwa to pięć, a nie cztery
    - no i co nam zrobicie?Prokuratura zamierza wszcząć śledztwo w sprawie przekroczenia uprawnień
    przez szefową kancelarii premiera Beatę Kempę? PiS zaraz sobie tę
    prokuraturę podporządkuje i śledztwo może zostać umorzone, a nawet jeśli
    pani minister zostanie skazana, to prezydent ją przecież ułaskawi.

    http://wyborcza.pl/politykaekstra/1,149895,19351393,prawo-lamane-bez-hamulcow.html

    wojciech maziarski



    Wódz okupantów sypie obelgami: współpracownicy gestapo, resortowe dzieci...


    To nie jest zwyczajna powyborcza zmiana warty - zwycięski PiS zachowuje
    się jak okupant, który chce podporządkować sobie tubylców na podbitym
    terytorium. Wprowadza drakońskie prawa i likwiduje instytucje, w których
    mógłby się ogniskować opór.Przejmuje kontrolę nad wszystkimi segmentami życia społecznego i
    gospodarczego. Opanowuje spółki, urzędy, instytucje, szkoły, teatry,
    media, podporządkowuje sobie wymiar sprawiedliwości, aparat ścigania.


    Po każdej zmianie ekipy rządzącej w demokracjach następuje
    rotacja na stanowiskach kierowniczych, jednak skala i charakter tego, co
    obserwujemy dziś w Polsce, nie mieści się w ramach cywilizowanych
    standardów. To raczej próba wyrugowania całej elity podbitego ludu i
    zastąpienia jej nową klasą panów przywiezionych przez najeźdźców.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19357297,rzad-pis-zaatakowal-i-okupuje-polske.html#ixzz3uZY9bBWQ



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    147. Paweł WrońskiZadałem

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    148. Komentarze i



    Anty-KOD czy Anty-PUCZ?

    Ciekawa diagnoza sytuacji:

    "No i wyszło szydło z worka. I to bynajmniej nie podczas wywiadu pani
    premier z Bogdanem Romanowskim, tylko niecałą godzinę później w
    programie „Loża prasowa”.

    Mainstreamowy publicysta Adam Szostkiewicz, ni z tego ni z owego,
    zmienił temat dyskusji wygłaszając krótkie orędzie polityczne. Brzmiało
    ono mniej więcej tak:

    Ponieważ Komitet Obrony Demokracji stał się bardzo poważnym ruchem
    społecznym, chyba jednym z większych od czasów 1989 roku, to powinien
    się określić, wysuwając hasła polityczne. Żądanie rozpisania
    wcześniejszych wyborów parlamentarnych byłoby właściwym postulatem.

    Wykazując się refleksem, pierwszy zareagował Paweł Wroński z Gazety
    Wyborczej, przerywając polityczną deklarację Szostkiewicza, którą miał
    zamiar przedstawić w formie wywodu. Skąd taka błyskawiczna reakcja
    przedstawiciela czołówki z Czerskiej? Szostkiewicz bowiem wyskoczył
    przed szereg."

    Całość: http://wpolityce.pl/polityka/275672-nie-chodzi-o-konstytucje-i-trybunal-...

    A więc nie tyle Anty-KOD co Anty-PUCZ.

    A swoją drogą - jest to czas, gdy trzeba pisać protesty i apele gdzie
    się tylko da, pisać ostre analizy sytuacji i je rozpowszechniać. No i
    już pisać o naszej strategii, o tym jak powinniśmy się zachować gdyby
    ONI jednak próbowali dokonać puczu. To też powinno być wypowiadane
    publicznie. Należy IM też na wszelkie sposoby uświadamiać, że nas jest
    więcej.


    --------------------------------------------

    1. KOD zapowiada podjęcie działań prawnych ws. Pawła Kukiza
    2. Powód? "Oszczercze ataki" muzyka na uczestników manifestacji

    Paweł Kukiz przez całą sobotę komentował na Facebooku manifestacje Komitetu Obrony Demokracji. Najpierw dostało się Tomaszowi Lisowi za jego wystąpienie na wiecu w Warszawie, potem oberwała też "Gazeta Wyborcza" i Ryszard Petru.

    Na koniec Kukiz zadedykował "obrońcom demokracji" swoją piosenkę "Jak ja was k***y nienawidzę". W teledysku widzimy zdjęcia Donalda Tuska, Aleksandra Kwaśniewskiego czy Leszka Balcerowicza, a w tle słychać słowa: "Rozpasłe mordy, krzywe ryje. Ku****o wszędzie tam gdzie wy. Jak ja was k***y nienawidzę. Jak do was bym z kałacha bił".

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19375441,kod-odpowiada-n...

    -------------------------------------------


    Fałszerstw Pawła Wrońskiego ciąg dalszy. Którzy politycy PiS mówili o ”żydowskich pieniądzach”?

    — zapytał na Twitterze Magierowski.

    fot. wPolityce.pl/twitter.com

    Politycy PiS o demonstrantach: otumanieni, głupi, źli, opłaceni żydowskimi pieniędzmi [PAWEŁ WROŃSKI]



    PROF. KRZEMIŃSKI: Rozmowa z przedstawicielami PiS jest jak spotkanie z sekretarzem partii komunistycznej [WYWIAD]

    PROF. KRZEMIŃSKI: Rozmowa z przedstawicielami PiS jest jak spotkanie z sekretarzem partii komunistycznej [WYWIAD]

    Wszystkie dyktatury dochodziły do głosu,
    używając moralistycznego języka i moralnych potępień w imię wyższych
    moralnych wartości.
    AGNIESZKA
    KUBLIK: Prezes PiS Jarosław Kaczyński nie dość, że Polaków dzieli, to
    jeszcze ten konflikt silnie umoralnia. Powtarza, że ten, kto myśli
    inaczej, musi być kimś niemoralnym.


    IRENEUSZ
    KRZEMIŃSKI, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego: Jestem zszokowany
    takim językiem. To rekonstrukcja mowy ideologicznej. Rozmowa z
    jakimkolwiek przedstawicielem PiS przebiega jak spotkanie z dawnym
    sekretarzem partii komunistycznej...



    Psychologowie: "W Rwandzie społeczeństwo podzielono na Tutsi i Hutu. Prezydent podkreślił ten podział..."


    Współzałożyciel Partii Razem: Nie kupujemy bajki o tym, że przez 25 lat demokracja miała się świetnie
    To, co robi
    PiS, to łamanie zasad państwa prawa. Ale my nie kupujemy bajki, że przez
    ostatnie 25 lat nasza demokracja miała się świetnie, aż przyszedł PiS
    i ją zepsuł – stwierdził Maciej Konieczny, członek zarządu krajowego
    Partii Razem.

    Jacek Żakowski




    Skala obywatelskiego przebudzenia imponuje. To dobry początek. Ale czego?


    Długa droga przed nami. To może być kilka miesięcy, jeżeli obóz PiS
    pęknie. Może być kilka lat, jeśli będą następne wybory, jeśli będą
    uczciwe, jeśli nie-PiS się wcześniej nie załamie lub jeśli się nie
    podzieli bardziej. Ale może to też trwać kilka kadencji. Przy takich
    proporcjach postaw politycznych i partyjnych wyborów
    PiS może rządzić trwale. A jeśli pęknie i utraci władzę, może ją szybko
    odzyskać. Bo wyborcy zostaną przy Kaczyńskim. Nie pójdą za odpryskami.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    149. Olechowski: Kiedy Duda

    Andrzej Olechowski (na pierwszym planie)


    Olechowski: Kiedy Duda podpisze ustawę o TK, to rzeczywiście kończy się III RP

    Andrzej
    Olechowski, były szef MSZ w "Faktach po faktach” w TVN24 skomentował
    aktualną sytuację w kraju. "W momencie, kiedy prezydent Andrzej Duda
    podpisze ustawę o
    Trybunale Konstytucyjnym,  to rzeczywiście kończy się III Rzeczpospolita
    i wchodzimy w czwartą" - przekonywał.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    150. Czas na referendum wokół

    Fot. wPolityce.pl


    Czas na referendum wokół najważniejszego dziś pytania: "Kto jest w Polsce suwerenem: wyborcy czy "Wyborcza"?


    Ten zamach stanu, ten pucz, ten rokosz,
    jest wojną totalną. To taktyka spalonej ziemi. Skoro my nie rządzimy,
    zdają się nam mówić, to spróbujemy wepchnąć Polskę w izolację, zepsujemy
    jej pod fałszywymi pretekstami opinię, łamiąc przy okazji narodowe BHP.

    Można się wzruszyć troską całego świata o Polskę.
    Z Waszyngtonu, Brukseli, Berlina i wielu innych miejsc płyną głosy
    potępienia pod adresem nowych polskich władz. Z Moskwy jedynie nie
    płyną, ale kto wie, może też popłyną, a „Wyborcza” i TVP nagłośnią?
    Że w Moskwie niezależność wszystkich instytucji (włącznie z MAK) jest fikcją? Bez znaczenia, walce z wrogiem wewnętrznym III RP podporządkuje
    każdą przyzwoitość. Już po Smoleńsku przecież, można zauważyć, Adam
    Michnik kazał nam kochać Rosję, choć z pierwszej ręki, z pierwszych ust
    wiedział, jak KGB-iści gnębią tamtejszych opozycjonistów.

    Najbardziej wzruszyło mnie zabranie głosu przez którąś z agend ONZ. Święta były za pasem, prezenty pewnie jeszcze nie kupione, a oni rzekomo pochyleni w skupieniu studiowali polską ustawę o Trybunale
    z jej zaszłościami, by na końcu orzec głupiomądrze: „jakiekolwiek
    reformy związane z sądami konstytucyjnymi powinny być tak
    zaprojektowane, aby wzmacniać te niezależne instytucje, a nie
    je osłabiać”. Tyle ONZ ma do powiedzenia narodom postkomunistycznym, które od ćwierćwiecza rozpaczliwie
    próbują znaleźć drogę ku lepszej przyszłości - że mają oddać jeszcze
    więcej władzy postkomunistycznym układom okopanym w setkach
    „niezależnych instytucji”. Mam jednocześnie nadzieję, że ONZ nie poświęciła Polsce zbyt wiele czasu, bo w Burundi szykuje się znów ludobójstwo, i lepiej, by ta szlachetna organizacja zajęła się tym, co naprawdę ważne, i do czego została powołana.

    Ale warto śledzić „mapę oburzenia”. To przecież po prostu mapa wpływów establishmentu III RP,
    w największej części środowiska „Wyborczej” i jej wasali. To nic więcej
    niż skutek namolnych telefonów, gwałtownie umawianych spotkań,
    dramatycznych wezwań, a także - jestem pewien - podsyłania
    stosownych „słów oburzenia” do wykorzystania. To skutek
    podekscytowanych głosów ludzi, którzy mieli Polaków pilnować, ale coś
    im nie wyszło, i teraz panikują, apelując do wszystkich świętych
    o interwencję. W nadziei, że wywoła to w Polsce jakieś przesilenie,
    bo przerazi Polaków.

    Chcą, by owo przesilenie wymusiło wcześniejsze wybory. Już
    gdzieniegdzie rzucają hasło „referendum w sprawie skrócenia Sejmu”. No,
    ale na takie referendum musiałby zgodzić się Sejm. A w Sejmie większość
    ma PiS. Więc mruczą coś tam o możliwych pęknięciach w obozie rządzącym.
    A to też bajka. Ci, którzy tak wieszczą, nie mają bladego pojęcia
    o wewnętrznej konstrukcji obozu naprawy Rzeczypospolitej, o jego
    posmoleńskiej spoistości. Tak, z tej tragedii wyrasta dzisiejsza jedność.

    Ale pomysł z referendum zły nie jest. Dlaczego nie
    zorganizować powszechnego głosowania wokół najważniejszego dziś pytania:
    „Kto jest w Polsce suwerenem: wyborcy czy „Wyborcza”?”
    Rozstrzygnęlibyśmy tę wątpliwość raz na zawsze i może byłoby spokojniej.

    My oczywiście wiemy, że wyborcy, ale „Wyborcza” ubzdurała sobie,
    że prawo rządzenia przez nią Polską wpisano wielkimi literkami
    do konstytucji, i nie przyjmuje do wiadomości, że nawet jej Trybunał
    takiego zapisu nie znajdzie. Może przegrana w bezpośrednim starciu
    z prawdziwym suwerenem ją przekona?

    Oczywiście, mają państwo rację. Takie referendum już się odbyło - 26 maja 2015 roku, i „Wyborcza” je przegrała. Mimo, że miała w ręku wszystkie narzędzia, które mogła mieć.

    Ten zamach stanu, ten pucz, ten rokosz, którego jesteśmy świadkami, jest wojną totalną. To taktyka spalonej ziemi. Skoro my nie rządzimy,
    zdają się nam mówić, to spróbujemy wepchnąć Polskę w izolację,
    zepsujemy jej pod fałszywymi pretekstami opinię, łamiąc przy okazji
    narodowe BHP.
    Zresztą, nie pierwszy raz, to samo robili przecież przed Smoleńskiem i po Smoleńsku.

    Tym razem jednak źle kalkulują. Dziś siły są rozłożone zupełnie inaczej niż były rozłożone w podobnych, historycznych starciach. Dziś doradzałbym III RP wojnę partyzancką. Bo grając o wszystko, może przegrać wszystko.


    Sierakowski
    pyta, gdzie "do diabła" był Kościół, kiedy PiS robiło zamach na
    konstytucję. Wildstein: Był wszędzie tam, gdzie jest zbyt brudno dla
    kawiorowej lewicy

    "Krytyka polityczna" piórem Sławomira Sierakowskiego ubolewa nad tym, że
    Kościół nie angażuje się w politykę. Ot ironia losu. W artykule
    napisanym dla wp.pl, dziennikarz pyta, gdzie "do diabła" był Kościół,
    kiedy politycy PiS wypowiadali się w sprawie uchodźców i kiedy robili
    "zamach" na konstytucję. Odpowiedzi na nurtujące Sierakowskiego pytania
    postanowił udzielić David Wildstein: "Kościół jest wszędzie tam, gdzie
    jest za brudno i zbyt brzydko pachnie dla kawiorowej lewicy".

    Witold Gadomski

    Premier Szydło strzelała do pustej bramki. I głosiła hasła propagandy PRL

    - Ważne, byśmy byli otwarci - powiedziała premier Beata Szydło w
    wywiadzie udzielonym Telewizji Trwam w pierwszy dzień świąt Bożego
    Narodzenia.







  • Wojciech Czuchnowski, Mariusz Jałoszewski


    Będą wielkie łowy. Służby dostaną odpowiednie narzędzia

    Policja i służby specjalne będą mogły aż przez 18 miesięcy prowadzić
    inwigilację wybranych osób: podsłuchy, internet. Na każdego "coś" się
    znajdzie






  • Dominika Kozłowska


    Prezes PiS stoi przed noworocznym wyzwaniem. Musi utrzymać dyscyplinę

    A po upływie 100 dni rządu Beaty Szydło stanie się jasne, czy politycy wywiązali się z przedwyborczych obietnic.







  • Katarzyna Wiśniewska


    Ten sądny dzień zbliża się wielkimi krokami

    Kiedy w kraju wrzało, PiS demontował Trybunał Konstytucyjny, a na
    ulicach protestowali KOD-owcy, biskupi zapadli się pod ziemię.
    Skomentowali sytuację w Boże Narodzenie.



  • Jak Ameryka Orbána odesłała do kąta

    Politycy PiS, którzy chcą oprzeć fundament polskiej polityki
    zagranicznej na sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, za chwilę mogą odkryć,
    że nie będzie jej na czym budować.






  • Katarzyna Kolenda-Zaleska


  • Jak w konstytucji zapisać rolę osoby, która dziś decyduje o wszystkim?

    Opozycja się obawia, że PiS może znienacka chcieć zmienić konstytucję
    i zafundować Polsce nowy ustrój. Obawy nie są zupełnie nieuzasadnione.






  • Tomasz Cylka


  • Nie mieszajcie katastrofy smoleńskiej do powstania wielkopolskiego

    Nie ma żadnego uzasadnienia dla faktu, że do tradycyjnego
    powstańczego apelu pamięci dołączeni zostali - po raz pierwszy -
    prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka, ofiary katastrofy smoleńskiej z
    kwietnia 2010 r.






  • Wojciech Sadurski


  • Prezydent bez honoru, władza bez legitymacji

    Od teraz prezydent jest już tylko "prezydentem", rząd - "rządem", a
    posłowie większości sejmowej - "posłami". Tylko Jarosław Kaczyński
    pozostaje tym samym, kim zawsze był, bez cudzysłowu.






  • Aleksander Hall


  • Kaczyński nigdy nie wyrzekł się zamiaru stworzenia IV Rzeczypospolitej

    Państwa z nową konstytucją, w którym władza polityczna, skupiona w
    jednym ośrodku, zdecydowanie dominowałaby nad innymi władzami, a
    zwłaszcza sądowniczą

    USA nie wydały Polsce wojny :) A Michnik żądał!

    Zadaliśmy polskiemu rządowi pytania.... Awanturą wokół TK zainteresowały się też USA


    Głos
    w tej sprawie na konferencji prasowej w Waszyngtonie zabrał rzecznik
    Departamentu Stanu Mark Toner, odpowiadając na pytania polskiego
    dziennikarza. Toner był znakomicie zorientowany w temacie. Na początku
    podkreślił, że Stany Zjednoczone i Polska pozostają w bardzo bliskich
    stosunkach, a dodatkowo nasze państwo jest szanowanym członkiem NATO.
    Odnosząc się do ostatnich działań polskiego rządu i dominującej w
    parlamencie partii powiedział, że w Waszyngtonie zwrócono uwagę na kroki
    legislacyjne podjęte wobec Trybunału Konstytucyjnego. Mark Toner
    zaznaczył, że rozmowy prowadzone na ten temat, to część relacji z
    Polską. Dodał, że jest pewien siły polskiej demokracji i zdolności
    Polaków do rozwiązywania wszelkich problemów zgodnie z demokratycznymi
    zasadami.

    Rzecznik Departamentu Stanu zapewnił też, że nie ma możliwości, aby
    przyszłoroczny szczyt państw NATO nie odbył się w Warszawie. Nie ma
    również mowy o tym, aby prezydent Barack Obama, ze względu na ostatnie
    wydarzenia, unikał w spotkania z prezydentem Andrzejem Dudą.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19408733,zadalismy-polsk...

    fot. profil NATO na FB/wPolityce.pl

    No hysteria! Departament Stanu USA dementuje insynuacje gazety Michnika: „Decyzja o szczycie NATO w Polsce pozostaje w mocy”

    „Jesteśmy przekonani o sile polskiej
    demokracji i zdolności Polaków do dyskutowania [o Trybunale
    Konstytucyjnym] w ramach norm demokratycznych i norm polskiego prawa.”



    PiS mógł dotrzymać obietnicy danej wyborcom. Ale zdewastował system edukacji

    Jeśli PiS zakłada, że rodzice wiedzą, kiedy dziecko jest gotowe do
    szkoły, w porządku, choć to wielki kredyt zaufania dla rodziców.






  • Wojciech Czuchnowski


  • Władza i jej dziennikarły

    Od roku 1989 nigdy politycy rządu tak otwarcie nie zwalczali wolnych
    mediów. Ale nawet w najbardziej ponurych latach PRL tak bezwstydnie nie
    wspierali rządzących ludzie mianujący się dziennikarzami.






  • Wojciech Maziarski


  • Szopka obsesyjna 2015. Czy ja potrafię napisać coś nie o PiS?

    Ty się, Maziarski, odpręż i napisz ludziom coś miłego na święta. Idzie nowy rok, szopka, choinka - takie rzeczy.






  • Mariusz Zawadzki


  • Co nas czeka w nadchodzącym roku? Więcej terroryzmu, więcej uchodźców

    Chaos wywołany przez wojnę domową w Syrii zapewnia fanatykom bezpieczną przystań na wschodzie tego kraju.






  • Ewa Siedlecka


  • TK może się odblokować. Wielu prawników wskazuje sposób, jak to zrobić

    Trybunał Konstytucyjny może się odblokować. Wielu prawników zwraca
    uwagę, że może pominąć ustawę, która reguluje jego pracę, i sądzić w
    oparciu o konstytucję.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#BoxGWNav#ixzz3vvnkRuNu



    Morawiecki: Sytuacja w mediach jest patologiczna


    "Media działają w czyimś interesie, a nie w interesie społeczeństwa".

    Kornel Morawiecki uważa, że zmiany w mediach publicznych powinny mieć miejsce. Poseł Kukiz'15
    przyznaje, że tempo pracy PiS-u w tej sprawie budzi wątpliwości. Jednak
    jego zdaniem sytuacja w mediach jest nie do zaakceptowania. "Nie
    wszystkie metody są godne pochwały. Ale jak inaczej można to zmienić?
    Sytuacja jest patologiczna. Bo nawet dobre prawo o KRRiT wytworzyło
    sytuację taką, jaką pokazywał jeden z posłów wczoraj, że w ostatnich
    tygodniach pan Petru był pokazywany przez 6 godzin, a pan prezydent –
    przez 15 minut. To głęboko nienormalna sytuacja" - tłumaczy Morawiecki w
    portalu wPolityce.pl.


    I dodaje: "media działają w czyimś interesie, a nie w interesie społeczeństwa".


    Morawiecki zaznacza, że stworzenie
    mediów narodowych jest dobrym pomysłem. "Moim zdaniem tak. Choć na razie
    są to media komisaryczne. Bo ja nie widzę innego sposobu, żeby siłę
    tego potężnego medialnego lobby można naruszyć bez takiej komisarycznej
    narzuconej z góry transformacji. Nie powiem, że  mi się to podoba. Bo
    to jest taki styl komunistyczny – jak mówił poseł Święcicki. Ale jak
    naruszyć ten układ tworzony przez dwadzieścia kilka lat? A to środowisko
    tak jest kształtowane, że np. w sporze o TK widzi tylko racje Trybunału,
    a nie dostrzega racji drugiej strony. Tych, którzy wygrali wybory. To
    nie jest równoważone. Zachowanie pana Rzeplińskiego jest właściwie
    trochę takie warcholskie. Takie liberum veto. On nie pozwala. Ale to
    jest jedna osoba, czy kilka osób. A po drugiej stronie jest cały
    społeczny układ. Więc to nie może być tak, żeby panowało nad nami
    liberum veto" - zaznacza Morawiecki.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    151. posłuchajRadiowa Jedynka

    O proteście poinformował "Rzeczpospolitą"
    dyrektor Programu Pierwszego Kamil Dąbrowa. Akcja rozpocznie się 1
    stycznia o godz. 5 rano i potrwa "tak długo, jak to możliwe", czyli do
    objęcia stanowisk przez nowe kierownictwo z nadania PiS.





    Stacja symbolicznie protestuje, puszczając co godzinę konkretne
    utwory. Przed serwisem informacyjnym o godz. 5 słuchacze usłyszeli hymn
    Polski, a godzinę później "Odę do radości", która jest hymnem Europy. I
    tak na przemian z wyjątkiem południa i północy. O godz. 12 na falach
    Jedynki zabrzmi hejnał, a o godz. 24 "Już czas na sen" Kabaretu
    Starszych Panów ze słowami "dobranoc ojczyzno kochana, już czas na sen."


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19416433,od-1-stycznia-radiowa-jedynka-protestuje-przeciw-ustawie-medialnej.html#ixzz3vzDzFc5P

    Dziennikarze PR protestują przeciw ustawie
    Od
    rana 1 stycznia Program Pierwszy Polskiego Radia symbolicznie
    protestuje przeciwko nowej ustawie medialnej. Jako pierwsza
    poinformowała o tym...

    Bartosz Węglarczyk,

    O godz. 5 rano 1 stycznia w Pierwszym Programie Polskiego Radia można
    było usłyszeć polski hymn przed serwisem informacyjnym. O 6 słuchacze
    usłyszeli "Odę do radości", finałową kantatę z IX symfonii Ludwiga van
    Beethovena, przyjętą przez Radę Europy i Unię Europejską jako hymn
    Europy.

    O godz. 7 ponownie można było usłyszeć hymn. "Mazurek Dąbrowskiego" i
    "Oda do radości" będą emitowane na przemian, co godzinę, aż do
    zakończenia programu.

    O godz. 12 na antenie Jedynki usłyszymy hejnał, a potem o północy
    Jedynka będzie kończyć program piosenką "Już czas na sen" z Kabaretu
    Starszych Panów.

    Jest to protest dziennikarzy Radiowej Jedynki przeciwko nowej ustawie
    medialnej przyjętej przez parlament. Jak nas poinformował Kamil
    Dąbrowa, akcja będzie trwała tak długo, jak to możliwe - realnie więc
    licząc, do objęcia urzędu przez nowe kierownictwo Polskiego Radia.





    Czy PiS zakaże Jedynce puszczania polskiego hymnu 12 razy na dobę?

    Program Pierwszy Polskiego Radia się "unarodowił". Od dziś nadaje co
    dwie godziny hymn Polski "Mazurka Dąbrowskiego". 12 razy częściej niż do
    tej pory. Tak Jedynka protestuje przeciwko urządowieniu mediów
    publicznych i przerobieniu ich w media narodowe.






  • Jarosław Kurski


  • "Gazeta Wyborcza" solidarna z protestem dziennikarzy Jedynki

    "Gazeta Wyborcza" solidaryzuje się z aktami sprzeciwu wobec zawłaszczania polskiej demokracji przez partię rządzącą.





    Z korespondencji można wysnuć wniosek, że w radiowej Jedynce
    doszło do swoistego rokoszu. Czy publiczna stacja zostanie odKODowana?


    Stanowisko dyrektora biura
    programowego i rozwoju korporacyjnego Polskiego Radia zamieścił serwis
    Press. Paweł Kwieciński poinformował, że akacja "Programu I Polskiego
    Radia nie mieści się w założeniach polityki programowej Polskiego Radia,
    zgodnie z którymi relacjonowanie debaty publicznej opiera się na równym
    dystansie do wszystkich jej uczestników".

    Kwieciński
    dodał, że akcja została podjęta bez żadnych " uzgodnień na forum
    kolegium programowego i bez jakichkolwiek ustaleń z biurem programowym".


    Dyrektor programowy PR ocenił, że odtwarzanie hymnu państwowego
    powinno odbywać się "w sposób zapewniający należną cześć i szacunek".
    "Naruszenie dobra, jakim jest symbol państwowy nie mieści się w
    określonych ramach uzasadnionej krytyki" - stwierdził dyrektor
    Kwieciński.http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19419412,hymn-co-godzine-w-protescie-dot-dzialan-pis-decyzja-jedynki.html?lokale=warszawa#BoxNewsImg

    "Piotr Radziszewski, szef TVP 1, Jerzy Kapuściński - TVP 2, Katarzyna
    Janowska - TVP Kultura i Tomasz Sygut - Telewizyjna Agencja Informacyjna
    - podali się do dymisji. Złożyli je w ostatnim dniu roku na ręce
    prezesa TVP Janusza Daszczyńskiego. Prezes je przyjął" - czytamy na
    stronie. Do dymisji podała się także dyrektor kadrowa spółki Ewa Ger;
    jej decyzja została przyjęta.

    Janowska pożegnała się dziś takim wpisem na Facebooku:

    Tymczasem prowadząca wieczorne "Wiadomości" w TVP1 Diana Rudnik
    zakończyła program życząc widzom wszystkiego dobrego i mówiąc: "Do
    zobaczenia... Oby".

    Dymisje w TVP mają związek z
    zaakceptowaną w czwartek przez Senat nowelą ustawy medialnej. Zgodnie z
    jej zapisami, w dniu wejścia w życie nowelizacji, mandaty
    dotychczasowych członków zarządów i rad nadzorczych TVP oraz Polskiego
    Radia wygasają. Nowe kierownictwo zostanie wybrane przez ministra skarbu na bezterminowe kadencje.SDP murem za rządem


    Działania rządu poparł zarząd warszawskiego oddziału Stowarzyszenia
    Dziennikarzy Polskich. W oświadczeniu zaprotestował przeciw "dążeniu do
    destabilizacji polskiego społeczeństwa poprzez dezinformację i
    budowanie fałszywego obrazu sytuacji społeczno-politycznej naszego
    kraju", zarówno w mediach publicznych, jak i prywatnych.


    "Media publiczne w ciągu ostatnich lat osiągnęły stan patologii
    charakteryzujący się między innymi jednostronnością polityczną i brakiem
    pluralizmu, co prowadziło do manipulacji i przedstawiania
    nieprawdziwego obrazu Polski. Media publiczne nie wypełniają swojej
    misji ani obowiązków, na co SDP wskazało w czasie swojego Nadzwyczajnego
    Zjazdu, domagając się radykalnych zmian" - czytamy na stronie SDP.

    Nowela ustawy o radiofonii i telewizji czeka na podpis prezydenta.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19419009,dymisje-dyrekto...


    Były szef TVP: Media publiczne w ciągu tego roku spełniały rolę usługową 

    Początkowo wobec prezydentury Bronisława Komorowskiego i były takie
    przechylone w jedną stronę w prezydenckiej kampanii wyborczej. Później
    spełniały swoją funkcję wobec PO i sądzę, że teraz wśród przeróżnych
    gremiów PiS zapadła decyzja, że przerywamy ten koncert opozycyjności
    - powiedział były szef Telewizji Polskiej Andrzej Urbański.

    - Dziennikarze to jest po pierwsze: czwarta władza, po drugie: mają
    prawo do wszelkiej podmiotowości, więc mają także prawo do protestu
    – w ten sposób Urbański skomentował akcję Radiowej "Jedynki", która
    w ramach protestu przeciwko ustawie medialnej nadaje co godzinę hymn
    Polski i "Odę do radości”. - Ja bym zaaprobował taki protest
    i dołączyłbym się do niego - dodał.

    Urbański zaznaczył, że "nikt nie jest w stanie zagwarantować
    apolityczności mediów", jednak na ich czele powinna stać osoba, która
    kojarzy się w dziennikarstwem. - Wydaje mi się, że on się przechylił
    w drugą stronę i byłoby mu niezmiernie ciężko zrzucić cały ten ciężar
    polityczny - stwierdził zapytany  o kandydaturę Jacka Kurskiego
    na to stanowisko.

    Andrzej Urbański zauważył, że w Telewizji
    Polskiej, po przekształceniu w narodową instytucję kultury, głównym
    problemem będzie udział w rynku reklamy. - Zwracam na to uwagę autorom
    ustawy od kilku miesięcy. To będzie bardzo trudne - zaznaczył.

    Polsat News


    Jeszcze tylko podpis Dudy i minister powoła nowych prezesów TVP i PR. Kogo?


  • Nowelizacja oddaje TVP i Polskie Radio w ręce ministra skarbu. Teraz to
    on będzie powoływać i odwoływać nowe zarządy i rady nadzorcze. Nie
    będzie konkursów, a władze nie będą wybierane na kadencje. Ustawa daje
    ministrowi prawo odwołania nowego prezesa i rady nadzorczej w każdej
    chwili. PiS zapowiada kolejne zmiany: zastąpienie spółek skarbu państwa
    instytucjami kultury, a abonamentu - powszechną opłatą audiowizualną
    (8-10 zł miesięcznie). Kolejne projekty mają być gotowe wiosną.



    Obecna nowelizacja przeszła przez Sejm błyskawicznie - w dwa
    dni. Senatowi wystarczyło mniej niż pół dnia. Wchodzi w życie dzień po
    ogłoszeniu. Natychmiast wygasza kadencje obecnych władz.

  • Jeżeli demokracja liberalna ma w Polsce przetrwać, 2016 musi być rokiem
    umocnienia się społeczeństwa obywatelskiego. To będzie walka o dusze
    Polaków.

    Spontaniczne i wielotysięczne demonstracje KOD-u były zaskoczeniem
    zarówno dla samych uczestników, jak i dla władzy. Jak to możliwe, że
    "lemingi" - część społeczeństwa od lat dehumanizowana przez prawicę -
    nagle wyszły na ulice w obronie prawa, wolności i demokracji? To nie
    miało prawa się zdarzyć.

    Ludzie pokazali siłę, a PiS się
    przestraszył. Dowiodła tego reakcja prezesa Kaczyńskiego, który wyzywał
    manifestantów od komunistów, złodziei, Polaków najgorszego sortu,
    współpracowników Gestapo, oraz słowa premier Szydło: "Ci ludzie nie
    bronią demokracji, tylko własnych interesów". W PiS zapanowało
    pogardliwe przekonanie, że na ulice nie wyszli wolni obywatele, ale
    zmanipulowane przez media "lemingi".

    Stąd pośpiech przy
    ustawie o mediach. Byle szybko, byle zmienić władze radia i telewizji,
    bo "narracja" rządu się nie przebija, a sytuacja wymyka spod kontroli.

    Partia Kaczyńskiego wyznaje PRL-owską zasadę: kto ma media, ten ma władzę. Dlatego telewizja
    i radio staną się propagandowym orężem PiS; tak jak za pierwszego jego
    rządu. Powrócą kampanie dyfamacyjne i kamery przy aresztowaniach -
    wszystko po to, by odzyskać kontrolę nad emocjami społecznymi i przejąć
    "narrację". Skoro nie można, jak się obiecało, dać ludziom dużo chleba,
    trzeba dać igrzyska.

    Wyzwaniem dla obywateli będzie niepoddanie się tej operacji i wywieranie presji na władzę, tak by szef prezydenta i premiera
    miał się czego obawiać: protestów, akcji solidarnościowych, nowych
    komitetów, niezależnych i bezkompromisowych mediów. By musiał brać po
    uwagę głos Polaków, którzy nie godzą się na odzieranie ich z
    demokratycznych zdobyczy ostatniego ćwierćwiecza i na marginalizację
    Polski w UE i na świecie.

    Na tym właśnie polega siła społeczeństwa obywatelskiego, którego tak nie znoszą Putin, Orbán czy Erdogan. Na tym polega opisana przez Vaclava Havla siła bezsilnych.



    "Czuję się jak mięso armatnie wykorzystane w bratobójczej walce". MOCNY PROTEST przeciw zachowaniu dyrektora Dąbrowy

    "Na nas nie czeka żadne „ pierwsze radio
    informacyjne”, ani fotel w „Szkle kontaktowym. Kochamy swoją pracę i
    chcemy ją wykonywać rzetelnie".

    Na facebookowej stronie Press Club Polska
    opublikowano list otwarty red. Małgorzaty Raduchy (Radiowa Jedynka)
    do red. Bogusława Chraboty (dziennik „Rzeczpospolita”), który przytaczamy w całości.

    Drogi Redaktorze,

    Nikt mnie o zdanie nie pytał przy podejmowaniu decyzji o emisji
    o każdej pełnej godzinie hymnu na przemian z Odą do radości. Co więcej,
    nikt nie pytał nikogo z mojej redakcji. Swoją decyzję ogłosił
    na porannym kolegium szefów wszystkich redakcji: aktualności,
    publicystyki, kultury, sportu, międzynarodowej, naukowej oraz sekretarza
    programu dyrektor Dąbrowa. Nikt nie zaprotestował.

    Dziennikarze Jedynki dowiedzieli się o tym fakcie po południu
    w Sylwestra, a niektórzy dopiero z anteny w pierwszym dniu jakże Nowego
    dla nas Roku. Wszelkie jeremiady nad tą decyzją, która już jest od 5tej
    rano faktem antenowym, są spóźnione. Wszelkie protesty mogą być
    potraktowane jako koniunkturalizm.

    Dyrektor Dąbrowa rozegrał to po mistrzowsku, jeśli mistrzem można nazwać
    Wolanda albo Machiavellego - wpisał nas w bieżący kontekst polityczny,
    a wziąwszy pod uwagę czas - Sylwester i Nowy Rok - wytrącił
    możliwość reakcji.

    Nie ma też elektronicznego śladu tej decyzji - została ona w formie PAPIEROWEJ
    zostawiona na bloku emisyjnym do realizacji. Mimo braku podpisu pod
    ustawą Prezydenta - telefoniczną dyspozycję, że „ruszamy” z akcją wydał
    dzwoniąc na blok emisyjny szef aktualności Artur Makara. I już.
    Po prostu. Powtórzę tu za red. Markiem Mądrzejewskim zdanie, które padło
    w dzisiejszej rozmowie dnia tuż po 12tej: - Dawniej protest miał twarz
    i nazwisko. A teraz? W związku z tym mam jednak kilka uwag:

    — Dlaczego red. Bartosz Węglarczyk napisał o proteście pracowników
    Jedynki - na jakiej podstawie, czy tylko opierając się na rozmowie
    z dyr. Dąbrową?

    — Czy red. Bartosz Węglarczyk interesował się wcześniej anteną
    Jedynki, nowościami wprowadzanymi na naszą antenę przez dyr. Dąbrowę,
    czy dopiero ów rzekomy „protest” stał się jego inspiracją
    do bycia medioznawcą?

    — Polskie Radio, a w szczególności Jedynka, w której pracuję
    od ćwierćwiecza, zawsze słynęły z obiektywizmu. Mamy na to dowody
    archiwalne i antenowe - np. w osobach gości komentatorów od prawa
    do lewa. Polityków również, z których wystąpień jesteśmy
    skrupulatnie rozliczani.

    — Odbierając dziś liczne telefony i smsy z gratulacjami za niezwykle
    udaną akcję protestacyjną czułam się jak Piszczyk, który nie wie,
    na jakiej wojence się znalazł. Podobnie zresztą, gdy dzwonili
    przeciwnicy takiej formy protestu p/nowej ustawie.

    — Myślę, a nawet jestem przekonana, że umowną panią Jadzię z mięsnego mało interesuje jakaś
    ustawa medialna - radio ma jej towarzyszyć, grać dobrą muzykę,
    informować o korkach i ciśnieniu, przekazywać informacje i udzielać
    mądrych porad dobrymi głosami i poprawną polszczyzną. Radio jest dla pań
    Jadź, a nie do rozgrywek i wmanewrowywania nas w jakikolwiek kontekst.

    — Większość z nas, przynajmniej tych Osób, z którymi pracuję, cierpi na nieuleczalną chorobę - otóż jesteśmy …RADIOTAMI.
    Po prostu kochamy swoją pracę i chcemy ją wykonywać rzetelnie
    i w dobrej atmosferze nie psutej politycznymi rozgrywkami. A do takich
    należy decyzja o emisji dwóch Hymnów na przemian, zwieńczonych o północy
    piosenką Kabaretu Starszych Panów „Dobranoc ojczyzno kochana” - przy
    okazji, nie wiem, czy jej użycie w tak określonym kontekście było
    konsultowane ze spadkobiercami PP Przybory
    i Wasowskiego, podobnie, jak użycie piosenki „ Dziwny jest ten świat”
    przez demonstrantów KODu bez zgody i wiedzy spadkobierców Cz. Niemena.

    I na koniec: jestem pełna „podziwu” dla Dyr. Dąbrowy - rozegrał
    to doskonale, pociągając nas za sobą. Na nas nie czeka żadne „ pierwsze
    radio informacyjne”, ani fotel w „Szkle kontaktowym”. Nie mogę mówić
    za Kolegów, ale ja się czuję jak mięso armatnie wykorzystane
    w bratobójczej walce.

    Pozdrawiam
    Małgorzata Raducha


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    152. Z Zamku Królewskiego w

    Z Zamku Królewskiego w Warszawie odchodzi jego wieloletni dyrektor -
    prof. dr hab. Andrzej Rottermund. Jego kontrakt wygasł 1 stycznia 2016
    roku.
    Prof. Rottermund z Wisławą Szymborską na Wawelu w 2011 roku podczas uroczystości wręczenia wysokich odznaczeń przez prezydenta Komorowskiego. Poetka otrzymała najwyższe z nich - Order Orła Białego, profesor został uhonorowany Krzyżem Wielkim Orderu Odrodzenia Polski

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    153. rozpaczliwiec Michnikoidów

    Ostatnie maski spadają. Czerska ogłasza: "2016 rok to będzie walka o dusze Polaków!" I sufluje swoim czytelnikom wiersz... o państwie faszystowskim (!)


    wPolityce.pl/wyborcza.pl
    wPolityce.pl/wyborcza.pl

    Początek roku na Czerskiej został przywitany najwyraźniej w nie najlepszych humorach… Na to przynajmniej wskazuje noworoczne wydanie
    „Gazety Wyborczej”, w której aż roi się od tekstów bezpardonowo
    atakujących rząd, prezydenta i tych Polaków, którzy wspierają
    dzisiejszą władzę.

    WIĘCEJ:
    „Gazeta Wyborcza” zniknie z rynku?! Alarmujący apel Pacewicza:
    „Sytuacja jest finansowo trudna, a może być jeszcze gorzej… A świat bez GW byłby jednak gorszy, prawda?”

    Pierwszy
    objaw to suflowany - przez Jarosława Mikołajewskiego - czytelnikom
    wiersz, jaki drukuje na swoich łamach dziennik z Czerskiej. Tym razem,
    całkowicie przypadkowo, czytamy wiersz Wiktora Woroszylskiego
    o państwie faszystowskim.




    Albowiem nie było znaków na niebie komet żałobnych
    wody w krew zamienionej krzaków płonących albowiem
    życie biegło zwyczajnie więc naprawdę w państwach tych
    wielu było ludzi zwyczajnych i ludzi dobrych i takich którzy
    nie wiedzieli o niczym

    A jednak były to państwa faszystowskie

    To zresztą
    nie pierwszy raz, gdy poezja w „Wyborczej” oddaje stan ducha (a może
    raczej skalę histerii) na Czerskiej. Arkadiusz Brykalski z Teatru
    Powszechnego - „interpretując” wiersz w nagraniu na wyborcza.pl - mruga jeszcze do widza, powtarzając „A jednak były to państwa faszystowskie…” Odlot?

    WIĘCEJ:
    Symboliczne. Jaki wiersz sufluje czytelnikom „Wyborcza” na weekend?
    „Oto wszystko, co mi może zniszczyć polska rewolucja // Ciemna gawiedź
    w rękach smutnych psychopatów…”

    Serdecznie współczujemy. Tym bardziej, że kliniczne objawy widać też w tonie Jarosława Kurskiego - I zastępca redaktora naczelnego „GW”.

    Jeżeli demokracja liberalna ma w Polsce przetrwać, 2016 musi być rokiem umocnienia się społeczeństwa obywatelskiego. To będzie walka o dusze Polaków

    — pisze Kurski.

    Ostatnie maski spadają…

    Wyzwaniem dla obywateli będzie niepoddanie się tej operacji
    i wywieranie presji na władzę, tak by szef prezydenta i premiera miał
    się czego obawiać: protestów, akcji solidarnościowych, nowych komitetów,
    niezależnych i bezkompromisowych mediów. (…) Na tym właśnie polega siła
    społeczeństwa obywatelskiego, którego tak nie znoszą Putin, Orbán
    czy Erdogan

    — czytamy.

    Jak tak dalej pójdzie, to w marcu, najdalej kwietniu, Czerska po prostu oszaleje. O ile już się to nie stało.

    wwr, wyborcza.pl



    Piotr Skwieciński w tvn24: Oczekiwanie, że Andrzej Duda zachowa
    się tak, jakby chciał tego Blumsztajn czy Passent jest nierealistyczne


    "Rola prawników w III RP została rozdęta
    ponad wszelką miarę - te korporacje stały się ponadkonstytucyjnym
    elementem władzy" - mówił Skwieciński.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    154. Czerska w konwulsjach

    "Chcemy tylko wyleczyć nasz kraj z kilku chorób, aby mógł ponownie wyzdrowieć" - powiedział Waszczykowski w wywiadzie dla "Bilda", uzasadniając zmiany w mediach publicznych.
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19422947,waszczykowski-r...

    "Poprzedni rząd realizował tam [w mediach - red.] określony lewicowy program. Tak jakby świat według marksistowskiego wzorca musiał automatycznie rozwijać się tylko w jednym kierunku - nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i walczą ze wszelkimi przejawami religii. To ma niewiele wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami" - wyjaśnił szef polskiej dyplomacji.

    Tradycja i wiara w Boga

    Minister podkreślił, że PiS stawia na pierwszym miejscu "to, co porusza większość Polaków - tradycję, świadomość historyczną, umiłowanie ojczyzny, wiarę w Boga i w normalne życie rodzinne pomiędzy mężczyzną a kobietą". Jak dodał, w okresie Bożego Narodzenia "świętujemy ciągle jeszcze narodziny Jezusa", co jest "szokiem" dla wierzących w postęp przeciwników rządzącej w Polsce formacji.

    Znowu wina Tuska?

    Waszczykowski bronił też działań podjętych przez nowy rząd wobec Trybunału Konstytucyjnego. - Istniejący TK nie jest instancją niezależną. Jest politycznie ukierunkowaną instytucją, która dotychczas oceniała ustawy według politycznych kryteriów - powiedział. Dodał, że Donald Tusk jako premier nie zrealizował 48 orzeczeń TK. - Wtedy żaden unijny polityk nie protestował - stwierdził minister. Jego zdaniem TK po reformie jest bardziej demokratyczny.

    Wiceszef KE nie jest partnerem do rozmowy

    Waszczykowski ostro skrytykował wiceprzewodniczącego KE Fransa Timmermansa, który wysłał do niego oraz ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry list ws. projektu tzw. ustawy medialnej.

    "Urzędnik UE, który objął urząd dzięki politycznym stosunkom, pisze do demokratycznie wybranego rządu. Skąd rości sobie do tego prawo?" - pyta szef MSZ i dodaje: "Pan Timmermans nie jest dla mnie uprawnionym [posiadającym legitymację - red.] partnerem".

    Timmermans w piśmie do ministrów Waszczykowskiego i Ziobry prosił o jak najszybsze przedstawienie Komisji Europejskiej informacji dotyczących projektu ustawy i wykazanie, jak przepisy unijne, mówiące o konieczności promowania pluralizmu w mediach, były uwzględniane w przygotowywaniu tego projektu.

    Prawa imigrantów z UE w zamian za bazy?

    Waszczykowski udzielił też innego wywiadu - tym razem dla agencji Reutersa. I powiedział w nim, Polsce "byłoby bardzo trudno zaakceptować jakąkolwiek dyskryminację (odnośnie planów Londynu - przyp. red.), chyba że Wielka Brytania bardzo wyraźnie pomogłaby w realizacji polskich ambicji w czasie szczytu NATO w Warszawie".

    Jakie żądania miał na myśli minister? Premier David Cameron zamierza ograniczyć unijnym imigrantom ulgi podatkowe, bezrobotnym zabrać zasiłki, a nawet ich deportować, jeśli przez pół roku nie znajdą pracy. Plan zakłada również zamknięcie na pewien czas brytyjskiego rynku pracy dla mieszkańców przyszłych państw Unii. Jak zauważa "Gazeta Wyborcza" na takich rozwiązaniach straciliby zwłaszcza mieszkający na Wyspach Polacy.

    "Rząd Szydło chce odnieść sukces na szczycie NATO"

    Do tej pory Polska była jednym z największych krytyków propozycji Camerona. "Jednak konserwatywny rząd Beaty Szydło chce uzyskać dyplomatyczne zwycięstwo podczas szczytu NATO, który ma się odbyć w lipcu w Warszawie" - pisze Reuters.

    Agencja opisuje, Waszczykowski zapytany o to, czy Wielka Brytania może zaoferować coś Polsce, by zmiękczyć jej sprzeciw wobec planów Camerona, powiedział: "Oczywiście. Wielka Brytania może zaoferować coś Polsce w kwestii międzynarodowego bezpieczeństwa". Jak dodał, że "Wielka Brytania mogłaby wesprzeć nasze oczekiwania dotyczące wojskowej obecności Sojuszu na polskim terytorium".

    "Polska chce wyrównać konsekwencje cięć"

    Relacjonując rozmowę z szefem polskiego MSZ, Reuters pisze dalej: "Waszczykowski powiedział, że Polska chce wyrównać konsekwencje wszelkich cięć osłon dla polskich obywateli mieszkających w Wielkiej Brytanii, planując comiesięczne wypłaty gotówki dla rodzin z dziećmi, w nadziei na to, ze polscy pracownicy zostaną w kraju zamiast emigrować".

    - Wiemy, że brytyjski system opieki socjalnej jest bardzo rozbudowany i może nie unieść kosztów osłon dla imigrantów. A zatem zajmujemy się tą kwestią, zwiększając nasze osłony socjalne, i chcemy też podnieść pensje w Polsce - powiedział Waszczykowski.





    "Gwałt na Polsce" - to temat okładkowy najnowszego "Newsweeka".
    Ów gwałt to "czystki w ministerstwach, krytyka w Polsce i zagranicą za
    ustawy medialną i o Trybunale Konstytucyjnym"

    W tygodniku znajdziemy także - według zapowiedzi wydawcy - odpowiedzi na pytania: Dlaczego to, co robi PiS
    jest tak niebezpieczne dla Państwa? Czego obawia się Paweł Pawlikowski,
    reżyser oscarowej "Idy"? Jak krakowianie oceniają swojego krajana,
    prezydenta Andrzeja Dudę? . Więcej>>>

    Aresztować prezesa Rzeplińskiego!

    Janusz Wojciechowski, europoseł PiS i były sędzia, wzywa do
    aresztowania prezesa Trybunału Konstytucyjnego Andrzeja Rzeplińskiego.






  • Paweł Wroński


  • Prezydent niezłomny. Andrzej Duda po pół roku

    Andrzej Duda podczas inauguracyjnego przemówienia sam nadał sobie
    przydomek "niezłomny". Po pół roku urzędowania wykazał niezłomność we
    wspieraniu PiS






  • Roman Pawłowski


  • Co będzie z TVP Kultura pod rządami PiS [KOMENTARZ]

    Katarzyna Janowska, dyrektorka TVP Kultura odeszła ze stanowiska.
    Trudno oczekiwać, że kanałem pokieruje ktoś o podobnych do Janowskiej
    predyspozycjach, ktoś otwarty na nowe zjawiska i pozbawiony
    ideologicznego zacietrzewienia.






  • Jacek Żakowski


  • Dużo się w Polsce stanie, nim prezes się cofnie

    Uczciwie czy nie? Dobrze to czy źle? PiS ma pełnię faktycznie
    dyktatorskiej władzy. Konkretnie Jarosław Kaczyński ją ma. Póki ją ma,
    nie będzie się przejmował zwyczajami parlamentarnymi, które mu
    przeszkadzają.






  • Bartosz Wieliński


  • Unia dybie na wolność Polski.Głowę podnosi współczesna targowica

    Na naszych oczach rozgrywa się scenariusz, przed którym PiS przestrzega od dawna.






  • Agnieszka Kublik


  • Dziękuję 18 070 wyborcom PiS za poseł Krystynę Pawłowicz

    Media publiczne, a poprawniej - media "rządowe" NIE są, co do zasady,
    od "kontroli władzy" - tak Krystyna Pawłowicz, poseł PiS, objaśniła to,
    co robi rząd PiS z mediami publicznymi.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    155. Finał WOŚP w ten

    Tego jeszcze nie było. Takiej weryfikacji dziennikarzy nie
    przeprowadziła władza nawet w stanie wojennym. Wtedy weryfikowali, by
    zwolnić. Teraz rząd PiS zwolni, zweryfikuje i da lub nie dziennikarzowi
    pracę.

    Wszyscy zatrudnieni dziś w mediach publicznych - czyli PAP, TVP i PR - w trzy miesiące po ogłoszeniu ustawy mają stracić pracę.


    A potem ją dostaną albo nie. Weryfikacja pokaże. Tak, tak,
    będzie weryfikacja setek dziennikarzy. W stanie wojennym pracę tracili
    ci, których władza nie chciała w mediach. Dziś pracę stracą wszyscy. I
    dopiero wtedy namaszczeni przez PiS szefowie mediów publicznych
    zdecydują, kto z dziennikarzy jest godzien informowania o poczynaniach
    władzy i można go pozytywnie zweryfikować.

    Weryfikacja to zawsze ogromne upokorzenie dla weryfikowanego. I na taki efekt zapewne liczy PiS.


    Jeśli dziennikarze się jej honorowo nie poddadzą, karne oddziały
    Jarosława Kaczyńskiego dostaną zielone światło, by w białych
    rękawiczkach przejąć wszystkie posady w kiedyś publicznych, a teraz
    narodowych mediach.

    A ci, którzy tej upokarzającej
    procedurze zdecydują się poddać, by ocalić pracę, staną się w pełni
    zależni od nowych pracodawców.

    Weryfikacja będzie zapewne dotyczyła trzech problemów, tak wynika z wypowiedzi liderów PiS.

    Po pierwsze na pracę będą mogli liczyć
    ci, którzy będą mieli zaświadczenie z IPN, że nie współpracowali w PRL z
    bezpieką (taką samolustrację zarządził Krzysztof Czabański, kiedy
    kierował publicznym radiem za poprzednich rządów PiS, teraz to on
    kieruje reformami TVP, PR i PAP).

    Po drugie ci, którzy
    rzetelnie relacjonowali sprawę katastrofy smoleńskiej (takie kryterium
    przeglądu kadr oficerskich w wojsku zapowiadał przed wyborami szef MON Antoni Macierewicz).


    Po trzecie ci, którzy nie byli "funkcjonariuszami władzy"
    PO-PSL. Czabański tak to objaśnia: "Wyborcy informowali mnie, że mają
    już dosyć Tomasza Lisa, Beaty Tadli oraz Piotra Kraśki. Nazywali ich
    funkcjonariuszami władzy. Ci dziennikarze znikną z ekranu. To moje
    zobowiązanie wyborcze". W swoim sejmowym exposé prezes PiS Jarosław
    Kaczyński wyłożył jasno, dlaczego jakość dziennikarskich kadr jest dla
    niego tak szalenie istotna: "Mamy do czynienia z potężnym nurtem
    filozoficznym, który uzasadnia nieistnienie prawdy, nie ma prawdy, są
    tylko narracje. Otóż, jeśli nie ma prawdy, to nie ma też uczciwej
    polityki, obywateli, jest tylko manipulacja. I my się na tę sytuację,
    która jest tutaj dzisiaj, nie zgadzamy i widzimy ich źródła. Jednym ze
    źródeł jest stan mediów".

    I ten stan właśnie PiS zaczyna
    zmieniać. Według zapowiedzi propagandę ma zastąpić "uczciwa" informacja.
    Ale jak rozumieć te pojęcia - propaganda, obiektywizm - skoro Czabański
    twierdzi, że program Jana Pospieszalskiego jest "bardziej obiektywny"
    niż program Tomasza Lisa? Jak w ogóle program Pospieszalskiego, w którym
    najczęściej są przedstawiciele tylko jednej strony sporu albo w
    najlepszym przypadku są w znaczącej mniejszości (tak np. było w
    przypadku programów poświęconych katastrofie smoleńskiej) można nazywać
    obiektywnym? Czy obiektywnym można nazwać program, w którym kilka dni
    przed wyborami prezydenckimi widzom zadaje się pytanie, czy "poprą
    kandydata popieranego przez Wojskowe Służby Informacyjne?". To była
    ordynarna manipulacja, próba powiązania Bronisława Komorowskiego z WSI,
    by obniżyć jego wyborcze szanse. To zachowanie cechujące
    najzagorzalszych członków sztabu wyborczego Dudy.


    Wszystkie zapewnienia PiS o ratowaniu mediów publicznych trzeba włożyć
    między bajki. Okazuje się, że prawdy w tej sprawie nie ukrywały dwie
    panie - Beata Kempa i Krystyna Pawłowicz.

    Kempa przed
    tygodniem, podczas debaty o mediach publicznych, na pytanie posła PO
    Tomasza Nowaka, ilu dziennikarzy mediów publicznych zostanie
    zwolnionych, odparła: "Wszyscy".

    A Pawłowicz kilka dni
    temu na stronie internetowej Radia Maryja wyjaśniała, że "media
    publiczne to media rządowe i nie są od kontroli władzy".

    Czabański w Radiu ZET pytany w poniedziałek, kto teraz będzie właścicielem mediów publicznych, odparł: "obywatele".

    Cóż za hipokryzja, nazywać obywatelskimi media, które jak nigdy w historii III RP będą w rękach rządzących.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75968,19429328,takiej-weryfikacji-dziennikarzy-mediow-publicznych-wladza-nie.html#ixzz3wNDI0PZ3

    Karol Modzelewski: Wybory wprowadziły demokrację polską na ścieżkę upadku wyborcza

    Rozmawiał Paweł Wroński

    PAWEŁ WROŃSKI: Zobaczyłem pana na
    przedświątecznej pikiecie Komitetu Obrony Demokracji przed Sejmem. I
    zastanawiam się, czy jest pan "uprzywilejowany", jest pan "z PO, z
    Nowoczesnej", bo o innych określeniach ze strony Jarosława Kaczyńskiego
    przez grzeczność nie wspomnę.





    KAROL MODZELEWSKI*: Komitet Obrony Demokracji to ani
    Petru, ani Platforma Obywatelska. Takie banialuki to rządzący mogą
    opowiadać w Telewizji Trwam najbardziej łatwowiernym wyborcom.
    Postrzegam KOD jako masowy ruch obywatelski. Przecież ludzie nie
    przyszliby na demonstrację w takiej masie, gdyby próbowali ją
    organizować politycy.



    Na tych protestach zobaczyłem polską inteligencję, i to
    inteligencję w takim znaczeniu, jakie nadała jej nasza tradycja. Czyli
    to nie intelektualiści, nie elity, tylko jedna trzecia polskiego
    społeczeństwa.



    Widoczna wściekłość PiS i Jarosława Kaczyńskiego wynikała z
    zaskoczenia skalą demonstracji. Nagle okazało się, że to nie PO, Petru
    ani nawet nie PiS, tylko ktoś inny był w stanie wyprowadzić ludzi na
    ulicę. Takich polityków, którzy traktują politykę jak przestawianie
    klocków, przeraziło, że tak wielu ludzi protestuje przeciwko demontażowi
    demokratycznego państwa prawa.


    Prezydent Andrzej Duda w niemieckiej prasie
    oskarżał o organizowanie wieców tych, którzy przegrali wybory.
    Stanisław Piotrowicz, dziś poseł PiS, a w latach PRL prokurator i
    członek PZPR, mówił w Sejmie przy okazji dyskusji o Trybunale
    Konstytucyjnym o "odrywaniu od koryta".





    - To w czasach PRL mówiło się o "odrywaniu od koryta" i że to
    boli, "bo to operacja zawsze przeprowadzana na żywca". Widać dla posła
    Piotrowicza język PRL to jego ojczysty ląd.


    A mnie na pana widok ogarnęły sprzeczne
    uczucia. Skoro przyszedł ktoś, kto wraz z Jackiem Kuroniem był
    współtwórcą opozycji w PRL, kogo co rusz PRL wsadzała do więzienia, to
    rzeczywiście kiepsko z tą Polską. I zaśmierdziało mi PRL.





    - W sensie językowym tak. To, co się dzieje, bardzo kojarzy się z
    systemem "kierowniczej roli partii". Ubezwłasnowolnienie Trybunału
    Konstytucyjnego, próba zastąpienia służby cywilnej czymś, co możemy
    nazwać nomenklaturą, zarząd partyjnych komisarzy nad mediami
    publicznymi, dyscyplinarki dla nieposłusznych sędziów to konsekwentne
    dążenie do rządów samowolnych. To jednak jeszcze do systemu PRL nie
    prowadzi. Jest to natomiast zdecydowany zamach na demokrację liberalną,
    czyli demokrację połączoną z rządami prawa.



    Zresztą ta intencja ze strony polityków PiS nie budzi żadnych
    wątpliwości. Oni mówią, że Trybunał by im przeszkadzał. Spójrzmy jednak
    na prezydenta i polityków PiS, którzy mówią i robią to, co im ich władze
    partyjne nakazują: kręcą, ale jakoś tak bez przekonania. Topornie coś
    kręcą.


    Obrona Trybunału wydaje się obroną wartości abstrakcyjnych. Jak ludziom wytłumaczyć, dlaczego należy chronić państwo prawa?




    - Obezwładnienie Trybunału było pierwszym krokiem w demontażu państwa prawa.


    Co będzie dalej?




    - Nie musimy się gubić w domysłach. Wystarczy wsłuchać się w to,
    co zapowiada Jarosław Kaczyński. On jest szczery w deklaracjach.
    Kolejne punkty to nacjonalizacja mediów publicznych, obsadzenie ich
    przez komisarzy politycznych, którzy nazywają siebie "niepokornymi"
    (oczywiście nie wobec PiS).



    Następnie, czy nawet równolegle, to próba podporządkowania
    sądownictwa powszechnego. Tu, jak się wydaje, PiS napotka opór środowisk
    prawniczych. W III RP upowszechniła się bowiem wśród sędziów, może z
    nielicznymi wyjątkami, niechęć do usłużności politycznej, do wykonywania
    poleceń państwa. Taka gotowość do usług na zlecenie może przetrwała w
    prokuraturze, ale chyba nie w sądach.


    A dalej? Ku czemu to prowadzi?




    - Do tego, co obserwowaliśmy w IV RP, czyli do nadużywania
    praktyk policyjnych do porachunków z przeciwnikami politycznymi i do
    represji. Takich represji, które mają charakter, przepraszam, ale ciśnie
    mi się na usta rosyjskie słowo, "pokazuchy".



    Taką pokazuchą była na przykład sprawa doktora G., którą sędzia
    Igor Tuleya porównał w uzasadnieniu wyroku do praktyk stalinowskich.
    Taką sprawą była sprawa Barbary Blidy. Pokazała, jak katowicka
    prokuratura zależna od ministra Ziobry zbierała na Blidę materiały. Jak
    najpierw zamknięto jej przyjaciółkę - bizneswoman prowadzącą rozległe
    interesy. Po co? By zeznawała przeciw Blidzie. Jak nie chciała, to
    trzeba było aresztować córkę, żeby matka zmiękła.


    W ostatniej kampanii wyborczej nikt już o tym nie mówił. Zbywano to "straszeniem PiS-em".




    - Ale jeśli teraz chcemy wiedzieć, po co są niezawisłe sądy, to
    trzeba te przypadki przypominać. Jeśli sądy będą zawisłe, to będą
    wydawały tajniakom zgodę na każdy areszt wydobywczy.


    Ale jaki jest cel takiego państwa PiS?




    - Chodzi panu o ideę? Podstawą myślenia PiS o państwie jest
    przekonanie, że Polską rządzą złodziejskie układy. Jaka jest rada na
    złodziejską ośmiornicę? Policjant z rozwiązanymi rękami. W te
    złodziejskie układy wierzy znaczna część społeczeństwa. Uważa, że były
    wielkie przekręty podczas prywatyzacji, albo zwyczajnie uważa, że
    "rządzący kradną".



    Jak przychodzą nowi rządzący, to trzeba dać satysfakcję ludowi.
    Na czym polega rewolucja moralna? Na rozliczeniu wszystkich, którzy "nas
    okradli". To już wcześniej mówił Lech Wałęsa - puścimy w skarpetkach
    każdego, kto nas oszukał. Niechętnie wymieniam Wałęsę, bo jemu każde
    porównanie z Kaczyńskim sprawia pewnie ból.


    A społeczeństwo?




    - A stan społeczeństwa też jest w opinii PiS zły, skoro
    dopuściło, by taka formacja jak Platforma Obywatelska mogła dojść do
    władzy i ją utrzymać. Jeśli społeczeństwo jest złe, zgniłe, trzeba je
    zmienić, uzdrowić. To wielkie zadanie dla wielkiego misjonarza.


    Chyba raczej Wielkiego Inkwizytora, który
    mówi Jezusowi, że wolność jest niepotrzebna, ludzie są słabi, grzeszni i
    dla ich dobra trzeba nimi rządzić cudem i autorytetem.





    - Dawno nie czytałem "Braci Karamazow". Dostojewski doskonale
    rozumiał skomplikowanie ludzkiej duszy. Zachęcam, by słuchać, co mówi
    Kaczyński, on naprawdę tak myśli. Nieważne są zastrzeżenia do
    działalności służb specjalnych, bo ważniejsze jest, że działają w
    służbie dobra. Chcą uleczyć duszę społeczeństwa. I to jest jądro,
    ideologia. Do tego dochodzi ideologia narodowa, indoktrynacja
    patriotyczna.



    Czego więcej pan chce? Pomaga temu sposobowi myślenia
    odpowiednia interpretacja historii Polski. Rozpowszechniony i
    nieprzemyślany do końca kult Józefa Piłsudskiego oraz sanacji. Samo
    pojęcie sanacji zawiera wszak w sobie wątek uzdrowienia przez silny rząd
    państwa i społeczeństwa.



    Jest jeszcze jeden element charakterystyczny - wściekłość, jeśli
    nas krytykują za granicą. Ale to u każdej autorytarnej władzy pan
    znajdzie. U Putina, u Łukaszenki, u Orbána też.


    W 1976 r. zrobił pan coś zupełnie
    niespodziewanego. Napisał list do Edwarda Gierka, by zastanowił się nad
    postulatami Komitetu Obrony Robotników. Może w 2016 r. napisałby pan
    list do Jarosława Kaczyńskiego? On siedzi samotnie w swojej willi na
    Żoliborzu, ogląda tylko telewizję Republika i TV Trwam, czyta to, co mu
    przynoszą jego podwładni, wzmacniając jego fobie albo rozbudzając
    poczucie wartości.





    - Pan żartuje. To nie te czasy. Tamten list pisałem w czasach
    autorytarnej dyktatury, która jednak poczyniła poważny krok naprzód.
    Gierek obiecał, że nie będzie strzelać do robotników, ale doszło do
    represji w Radomiu i Ursusie. Uznałem, że sytuacja jest poważna,
    chciałem zaproponować język, w którym mięknąca dyktatura i tworząca się
    opozycja mogłyby nawiązać dialog. Po to był ten list.



    Teraz czasy są inne. Zdziwiłbym się, gdyby Jarosław Kaczyński
    chciał ze mną rozmawiać, choć kiedyś byliśmy po imieniu. Sam też bym się
    zdziwił, chociaż jako wiceprezes PAN rozmawiałem w dobrej atmosferze z
    prezydentem Lechem Kaczyńskim.


    Jarosław Kaczyński uważa, że Trybunał
    Konstytucyjny i demonstranci z KOD chcieliby zablokować projekt 500 zł
    na dziecko i są przeciwnikami wzrostu płac. Może by pan mu wytłumaczył,
    że jest w błędzie.





    - Nie sądzę, by sam Jarosław Kaczyński wierzył, że Trybunał chce
    zablokować te zmiany; zresztą to nie leży w gestii Trybunału. A co do
    programu 500 plus - jestem za. Trzeba tylko wprowadzić poprawkę, by nie
    byli stratni najbiedniejsi. Uważam, że koszt programu 500 plus można i
    warto ponieść.



    Oczywiście pozostaje pytanie, jak to sfinansować. Może temu
    służyć np. podatek od banków albo podniesienie podatków. Uważam, że nie
    powinno się zwiększać zadłużenia państwa. Przyjaźnie patrzę także na
    inne proponowane rozwiązania.


    Na przykład?




    - Zbudowaliśmy taką oświatę i zreformowaliśmy szkolnictwo wyższe
    tak, że skazuje nas na kolejne pokolenia pozbawione inwencji. System
    oceniania testowego to zaraza, z której trzeba jak najszybciej wyjść, bo
    zabija samodzielne myślenie. Mówię o czymś, na czym uważam, że się
    znam. Zapisy w programie PiS o odejściu od tego rozwiązania wzbudziły u
    mnie sympatię.



    Podobnie jest w przypadku inicjatywy zniesienia systemu
    bolońskiego na uczelniach, podziału na studia licencjackie i
    magisterskie. Nie zagroziło to uczelniom o lichym poziomie, ale
    dramatycznie obniżyło poziom uczelni najlepszych. Wiem, że zrezygnowanie
    z tego systemu oznaczałoby opuszczenie programu Socrates i Erasmus, ale
    uważam, że korzyści z tych programów nie równoważą strat w samodzielnym
    myśleniu i inwencji.


    Ciekawe, kiedyś napisałem komentarz do słów
    prezydenta Andrzeja Dudy, który mówił, że wstydzi się za III RP, a ktoś
    mi szybko przesłał fragment pana wywiadu z Grzegorzem Sroczyńskim, w
    którym mówił pan, że wstydzi się za III RP, że tak słabo broniła swoich
    obywateli przed bandyckimi prawami rynku.





    - Rozumiem, że zaczynamy dyskusję, dlaczego PiS wygrał wybory.
    Co zbudowało twardy elektorat PiS? Są to w dużej części ludzie oraz
    potomkowie ludzi, którzy stali się ofiarami zniszczenia wielkiego
    przemysłu socjalistycznego w okresie transformacji.



    Okazało się, że ich degradacja jest trwała. Trzon tych ludzi to
    ci, których polska modernizacja pozostawiła za burtą i nie są w stanie
    ponownie wejść do łodzi. Syndrom zawiedzionego zaufania w tych
    środowiskach przechodzi z pokolenia na pokolenie


    Ja jestem z tej modernizacji Polski dumny.




    - I tu jest różnica, bo ja się dumny nie czuję. Odbyła się ona
    wysokim kosztem społecznym i politycznym. Zwolennicy tej modernizacji
    bardzo długo nie chcieli dostrzec, że jej koszt zagraża demokracji. Tej
    "wolności", która porzuciła całkowicie "równość" i "braterstwo".
    Przepraszam, że mówię hasłami rewolucji francuskiej, ale mają konkretne
    polityczne znaczenie, powinny być pisane tłustym drukiem, ale razem. To
    było, owszem, budowanie wolności i demokracji, ale okazały się kulawe i
    teraz może się to wywrócić.



    To było świetnie widać podczas wyborów prezydenckich i
    parlamentarnych, np. w zachowaniu młodych ludzi. Wśród nich 30-latków,
    którzy jeszcze kilka lat temu nawoływali się SMS-ami, by głosować na PO i
    powstrzymać PiS. Teraz głosowali na PiS czy Kukiza. To ludzie, których
    nasz turbokapitalizm postawił w stanie wielkiej niepewności życiowej.
    Oni wcześniej uwierzyli w liberalizm, i to ten liberalizm twardy. Teraz
    pracują na śmieciówkach. Wystawili rachunek za swoje rozczarowanie.


    Czyli PiS w kampanii wyborczej i w obecnych
    działaniach odpowiada na autentyczne zapotrzebowanie polskiego
    społeczeństwa. Szczególnie tej części, która domagała się większej
    wrażliwości społecznej, i są to postulaty bliskie pańskiemu myśleniu.





    - PiS podjął tematykę porzuconą przez wszystkie poprzednie
    ekipy. Jeśli chce się wygrać wybory, to trzeba mówić o tym, o czym inni
    nie mówią. Ale to nie jest tak, że mam stać po stronie tych, którzy
    likwidują nam demokrację. Żadna dyktatura nie jest lekarstwem na
    niesprawiedliwość społeczną. Ci, co pamiętają PRL, powinni o tym
    wiedzieć.



    W gruncie rzeczy te wybory wprowadziły polską demokrację na
    ścieżkę upadku. Nie uważam tego za przypadek ani za dopust boży. To
    rachunek wystawiony wolnej Polsce za społeczne koszty modernizacji.


    Gorzko brzmi.




    - A miało być słodko?


    Z tego, co pan mówi, wynika, że to, czego
    Polsce zabrakło w ostatnich czasach, to demokratyczna lewica. Ale jakoś
    pan nie był zmartwiony wyborczą katastrofą SLD.





    - To prawda. Lewicy u nas nie ma, ale i nie było. Wzorem dla SLD
    była brytyjska Partia Pracy z czasów Tony'ego Blaira i niemiecka SPD z
    czasów Gerharda Schrödera, którym daleko było do lewicowości. SLD była
    partią liberalną, która starała się wykorzystywać nostalgię za PRL.
    Czasami czyniła koncesje na rzecz libertynizmu obyczajowego, który u
    nas, nie wiadomo dlaczego, kojarzy się z lewicą, choć to nie jest
    wyłączna osobliwość lewicy.



    Nie ubolewam po katastrofie SLD, bo przez tę partię miejsce na
    lewicę zostało zaczopowane. Partia Razem wydała mi się autentycznie
    lewicowa, a to, że z powodu tej partii do Sejmu nie dostało się SLD i
    głosy lewicowe przypadły PiS, uważam za siłę wyższą.



    Raczkująca partia musiała zaprezentować ideową tożsamość,
    odgrodzić się od innych. Natomiast nie rozumiem, dlaczego Partia Razem
    dystansuje się od KOD. Tam są ludzie, o których Razem powinno zabiegać.


    Trawestując tytuł pana książki, jest pan
    doświadczonym ujeżdżaczem kobyły historii, aczkolwiek poobijanym. Uważa
    pan, że PiS tę historię ujeździ?





    - Nie wiem. Myślę, że na dłuższą metę nie ujeździ. Chyba żeby
    demokracja się zawaliła lub zawalała w skali globalnej. Co też nie jest
    wykluczone w sytuacji kryzysu i globalizacji gospodarczej.



    Wydaje mi się, że w PiS obecnie funkcjonuje coś, co marksiści
    nazywali "kretynizmem parlamentarnym". Chodzi o to, że politycy
    sprowadzili całą rzeczywistość polityczną i ekonomiczną do rachowania
    mandatów w parlamencie, ignorując dynamikę sił społecznych. Ale do
    czasu.



    Dlatego za tak ważne uważam protesty w obronie demokracji. Na
    razie PiS nie chce używać biegu wstecznego, ignoruje niebezpieczeństwo
    wybuchu niezadowolenia. Być może uświadomienie sobie skali sprzeciwu
    sprawi, że powstrzyma się od niektórych działań, przynajmniej
    najbardziej szkodliwych. Chyba że straci instynkt samozachowawczy.



    Agnieszka Kublik:

    PiS wziął media. Teraz rząd prezesa Polski wybierze dziennikarzy

    CZYTAJ: Prezydent podpisał ustawy: medialną, o sześciolatkach i służbie cywilnej



    Minister Gliński nie tylko broni wartości polskiej kultury, ale pragnie ją również ubogacić

    Na razie skupi się na zapełnieniu Cytadeli kilkoma muzeami rodzimej
    chwały i martyrologii (Muzeum Historii Polski, Wojska Polskiego, Muzeum
    Katyńskie, Muzeum X Pawilonu).






  • Agnieszka Kublik


  • Podpowiadamy nazwy dla nowych mediów narodowych. Logo te same: TVP, PR i PAP

    Wystarczy, że nadadzą im nowe znaczenie. Wszak wedle projektu, który
    powstał w Ministerstwie Kultury, "misją instytucji narodowej radiofonii i
    telewizji ma być kultywowanie tradycji narodowych oraz wartości
    patriotycznych".






  • Renata Grochal


  • Platforma przegrała wszystko. I liczy na... powrót do władzy

    PO przegrała wszystko, co było do wygrania: wybory prezydenckie i
    parlamentarne. Nawet z roli lidera opozycji dość skutecznie wypycha ją
    Ryszard Petru i jego Nowoczesna.











  • Janusz A. Majcherek


  • Potrzebny sojusz broniący konstytucji

    Nieprzewidywalność poczynań PiS nakazuje koordynację i konsolidację
    opozycji, aby stworzyć siłę zdolną się przeciwstawić tym poczynaniom i
    zagrożeniom.






  • Wojciech Maziarski


  • Niech przyjdzie gajowy i zrobi w Polsce porządek

    Idzie PiS z wielką miotłą, będzie wymiatać ludzi. Jeśli się ktoś
    później pokaja i zapewni, że modli się do Świętego Tupolewa, błogosławi
    łono, które wydało na świat Andrzeja Dudę, może zostać zweryfikowany
    pozytywnie i ponownie być przyjęty.





    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    156. "wybiórcza" czas iść na śmietnik

    tam jest wasze miejsce...kiedyś pan W.Łysiak nazwał was "mieszadłem" fakt mieszaliście wystarczająco długo w głowach Polek i Polaków...a więc won,tak mawiała niegdyś moja Babcia gdy miała na myśli szkodników... szkodzących Polsce...
    pozdr

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    157. Prezes TVP Jacek Kurski:

    – Chciałbym, żeby to, co dobre w Telewizji Polskiej było kontynuowane, a to co złe, wymagające zmiany, zostało...


    Na prezesa Telewizji Polskiej minister skarbu państwa Dawid Jackiewicz
    powołał Jacka Kurskiego. Polskim Radiem pokieruje Barbara Stanisławczyk.
    We władzach TVP i Polskiego Radia zasiądą też: Maciej Stanecki, Marcin
    Palade, Jerzy Kłosiński. "Wiadomości" TVP mają poprowadzić -
    dotychczasowa dziennikarka TVP Info Danuta Holecka i Michał Rachoń z TV
    Republika. W tej chwili pod gabinetem Kurskiego kolejka. Na rozmowę
    czekają dyrektorzy, w tym m.in. p.o. szefa TVP Info Beata
    Jakoniuk-Wojcieszak. A to programy informacyjne czekają największe
    czystki.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75478,19443342,jacek-kurski-przejmuje-wladze-nad-tvp-w-samo-poludnie.html










  • Jacek Żakowski


    Kaczyński chce zbliżyć Polskę do Wschodu. Czeka nas model chińsko-rosyjski?

    Polska musi zdecydować, czy chce należeć do świata rowerzystów,
    wegetarian, gendera, rządów prawa i wolności słowa, czy też wybierze
    przyszłość w chińsko-rosyjskim świecie i modelu.






  • Marek Beylin


    Strach władzy może skłaniać ją do brutalnej rozprawy. Ale na to PiS nie może sobie pozwolić

    Sobotnie manifestacje w obronie wolności słowa w Warszawie i 19
    innych miastach potwierdzają, że nie słabnie sprzeciw wobec polityki
    PiS.






  • Janusz Lewandowski


    Sprawcy "dobrej zmiany" szykują amunicję tym, którzy chcą używać sobie na Polsce

    W realiach współczesnego świata nie można obrać głupszej strategii
    niż niszczenie polskiej pozycji i wiarygodności w Unii i NATO oraz
    osłabianie wspólnoty europejskiej.






  • Bartosz T. Wieliński


    "Nie milczcie, proszę" - Bartosz Wieliński wzywa Niemców na łamach "Süddeutsche Zeitung"

    W latach 80. z Niemiec do Polski płynęła rzeka paczek z darami. Teraz
    Polska potrzebuje solidarności, otuchy, moralnego wsparcia.






  • Tomasz Bielecki


    Dopóki Trybunał będzie zagrożony, dopóty Polska będzie na cenzurowanym

    Dziś się wydaje, że KE będzie czekać ze sformułowaniem ostatecznej
    oceny na opinię Komisji Weneckiej (organu doradczego Rady Europy) o
    Trybunale Konstytucyjnym, która ma być ogłoszona na początku marca.




  • Żaryn: Czuchnowski wzywa do wojskowego puczu?


    "Czuchnowski przekroczył granice, wzywa żołnierzy do buntu wobec Macierewicza."

    Ten tekst powinien zostać poddany nie
    tylko ostrej krytyce. Mamy już bowiem do czynienia nie ze skandalicznym
    zachowaniem dziennikarza i opiniami wykraczającymi poza dobry smak. Mamy
    do czynienia z nawoływaniem do buntu armii, mamy do
    czynienia z działaniami dziennikarza, które przypominają wzywanie do
    zamachu stanu, wojskowego przewrotu. Takie opinie i teksty, jak ostatni
    wpis Wojciecha Czuchnowskiego, powinny spotkać się z ostracyzmem, a być
    może i zostać poddane analizie służb i prokuratury.


    Czuchnowski na swoim
    blogu jawnie wzywa do rokoszu, buntu w armii. Przytaczając słowa szefa
    MON Antoniego Macierewicza, który mówił, że nie będzie tolerował
    przypadków nie wykonywania przez żołnierzy jego rozkazów, Czuchnowski
    apeluje: "Chciałbym dołączyć do tych, którzy namawiają żołnierzy do
    nieposłuszeństwa". Czy to żart? Ironia? Nic bardziej mylnego.
    Czuchnowski na poważnie pisze, że szef MON zagraża Polsce.
    "Bezpieczeństwu, stabilności, porządkowi publicznemu oraz wojskowemu RP
    zagraża Antoni Macierewicz" - pisze Czuchnowski. I
    wymienia powtarzane jak mantra oskarżenia pod adresem wiceprezesa PiS.
    "Dał tego dowody wielokrotnie, demolując polskie służby specjalne,
    ujawniając ich tajne dane, podając do publicznej wiadomości nazwiska
    agentury w Polsce i za granicą. Jako szef tzw,. zespołu smoleńskiego
    destabilizował państwo opluwając prokuratorów w polskich mundurach.
    Nazywał ich zdrajcami i zaprzańcami. Negował patriotyzm polskich
    prokuratorów i urzędników państwowych, szczuł na służby które w
    Smoleńsku wykonywały swoje obowiązki i których oficerowie zginęli razem z
    polską delegacją. Poniewierał państwem polskim negując jego
    demokratyczny i niepodległy charakter" - pisze w obłędzie Czuchnowski.
    Zdaje się, że zupełnie nie rozumie, co oznacza racja stanu, polskie
    interesy narodowe, a także suwerenna i niepodległa Polska, wolna od
    wpływów i uwarunkowań z okresu długoletniej sowieckiej okupacji. Dla
    Czuchnowskiego orężem w walce z Macierewiczem staje się jego działanie
    na rzecz zerwania z więzami ZSRS, KGB i GRU widocznymi w Polsce do dziś.
    Czuchnowski swój tekst kończy autorytatywnym stwierdzeniem, że "Antoni
    Macierewicz nie jest godny pełnić funkcji ministra obrony narodowej". "Postawienie go na tym stanowisku to policzek dla armii i dla Polski" - tłumaczy Czuchnowski.


    Dziennikarz "GW" na swoim blogu ma
    prawo oceniać działania polityków, ma prawo pisać o nich najostrzejsze
    opinie. Musi jednak wiedzieć, że ujawnia przy okazji swoje podejście do
    działań naprawczych w III RP, do działań mających na
    celu wzmocnienie podmiotowości Polaków. Czuchnowski daje w ten sposób
    świadectwo o sobie. Świadectwo, które plasuje go w gronie tych, którzy
    na wyrwanie się z powiązań postkomunistycznych patrzą wrogo. Zdaje się,
    że niewielu się tym świadectwem zdziwi.


    Czuchnowski jednak, jak i żaden inny
    "gwiazdor" mediów establishmentu III RP, nie ma prawa nawoływać do
    łamania prawa. Czuchnowski pisze zaś wprost, że liczy na bunt w armii,
    rokosz, istny zamach na praworządność w wykonaniu mundurowych. "Sprzeciw
    wobec rozkazów wydawanych przez Macierewicza i jego ludzi jest
    obowiązkiem przyzwoitego Polaka i żołnierza. Namawiam do tego. Mam
    nadzieję, że w Wojsku Polskim znajdą się ludzie z charakterem" - kończy
    swój tekst Czuchnowski.


    Te słowa, jak i cały ton tekstu, plasują Czuchnowskiego już nie w gronie propagandystów, ale wręcz antyustrojowych ideologów,
    którzy grają i podburzają do działań sprzecznych z prawem, konstytucją
    III RP i demokracją. Czuchnowski wprost zachęca armię do wypowiedzenia
    posłuszeństwa MON-owi, którego zadaniem jest cywilny nadzór nad
    wojskiem. Takie teksty powinny spowodować wypchnięcie Czuchnowskiego z
    kręgów cywilizowanych publicystów, a także objęcie go nadzorem
    odpowiednich służb kontrwywiadowczych.


    Czyżby gwieździe "GW" marzyła się wojskowa junta nad Wisłą?
    To nie Polskę piętnuje Komisja Europejska, lecz działania rządu PiS.
    Uruchamiając zawstydzającą procedurę monitorowania praworządności, Unia
    przemawia w imieniu milionów Polaków zaniepokojonych stanem demokracji w
    ich kraju.

    Ale Beata Szydło
    już wie, że "Polska została niesłusznie pomówiona, bo demokracja ma się
    dobrze". I na tym polega problem. Premier nie słucha ani opozycji
    parlamentarnej, ani ludzi na ulicy, o których pogardliwie mówi, że "nie
    bronią demokracji, ale swoich zagrożonych interesów".

    Skoro nie słucha rodaków w Warszawie,
    to czy posłucha cudzoziemców w Brukseli? Cała jej partia ma do Unii
    stosunek cyniczny i roszczeniowy: pieniądze - tak, wartości - nie.
    Solidarność Unii z Polską - tak. Solidarność Polski z Unią - nie.

    Dotąd Polska stawiana była za wzór demokracji w regionie, musieli się z nami liczyć
    najwięksi w Europie. Teraz nasza pozycja w UE - jeśli istotnie art. 7
    traktatu miałby być zastosowany - będzie zależeć od łaski Viktora
    Orbána, od weta Węgier. Zaiste wielką staliśmy się regionalną potęgą! To
    nie lada osiągniecie w dwa miesiące zrujnować wizerunek kraju z trudem
    wypracowywany przez 25 lat.

    Tak pod rządami PiS Polska wstaje z kolan, tak zrywa - jak mawiał prezes Jarosław Kaczyński - z "mikromanią III RP", tak broni naszej narodowej godności


    Bartosz T. Wieliński

    Wstyd! Nie dla Polski, ani wyborców PiS. To wstyd dla rządu

    To fatalny zbieg okoliczności, że istniejącą dopiero od 2014 r.
    procedurę sprawdzania praworządności w kraju członkowskim Komisja
    Europejska chce po raz pierwszy zastosować akurat wobec Polski.







  • Dominika Wielowieyska


    Orędzie Beaty Szydło. Premier ma nadzieję, że polski wyborca ma pamięć rybki akwariowej?

    Premier Beata Szydło w swoim orędziu wykonała bardzo popularny manewr
    polegający na przypisaniu swoim krytykom poglądów i intencji, których
    ci nie mają.



  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    158. PIS znowu, jak 10 lat temu,

    PIS znowu, jak 10 lat temu, "oddaje" TVP2
    http://karlin.salon24.pl/691428,pis-znowu-jak-10-lat-temu-oddaje-tvp2
    "Maciej Chmiel został nowym dyrektorem TVP2. W wywiadzie, jakiego udzielił radiu TOK FM powiedział, że nikogo nie zwolnił i "nie ma takich zamiarów". Nie chce, żeby jego praca kojarzyła się ludziom z wejściem nowej władzy."

    To w zasadzie rozwiązuje problem mojej ochoty do oglądania Dwójki. Bo, jak rozumiem, transmisje z komuszych Paszportów Polityki, godzinami ciągnące się, debilne programy "kabaretowe", w których głównymi dowcipasami był rechot na temat kaczek, i tym podobne suchary III RP, wywiady oraz sabaty ze stuhrami, kondratami, hollandami, środami i innymi grossami, będą tam w dalszym ciągu na poczesnym miejscu.

    A takie, komunistyczne "tuzy" dziennikurestwa, jak np. Jan Ordyński, nadal będą tam miały swoje programy, do których na pogaduchy o faszyście Kaczyńskim będą zapraszać np. działacza PZPR, Marka Borowskiego.

    Nawet już nie chce mi się zadawać pytania - Kto i dlaczego tego typa wpuścił do TVP? Bo mam to gdzieś.

    To jest bowiem nieuleczalne. PIS nadal chce rżnąć obłąkanego samarytanina i demokratę z Tworek, który nawet nożem, jaki udało mu się wyszarpać z rąk atakującego go bandyty, ma się zamiar (dziś ty, jutro ja, jak dożyję), z tym bandytą podzielić.

    No i w związku z tym najprawdopodobniej przerżnie?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    159. powodzenia panie prezesie Jacku Kurski

    nie zazdroszczę tej pracy,bo przypomina sprzątanie Stajni Augiasza,ale to wielka szansa dlaPolski

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    160. ambasadory z Czerskiej :)


    Były prezydent: Kraje UE mają swoich ambasadorów, którzy informują o tym co robi PiS
    Decyzje UE
    martwią, ale jednocześnie sygnalizują, że Polska nie jest sama i jest
    częścią wspólnoty. Dla jednych to może być sygnał, że muszą się liczyć,
    że ich niedobre decyzje będą krytykowane i będą kontrowane z pozycji
    Wspólnoty Europejskiej,...


    Dziennikarz „GW” Michał Kokot
    lamentuje na łamach monachijskiego dziennika „Süddeutsche Zeitung” nad
    rzekomym „nowym podziałem Polski” i fali nienawiści rozlewającej się
    po narodzie, oczywiście z winy PiS-u.

    Ten nowy podział sam boleśnie odczuwam na własnej skórze. Jestem
    obrzucany obelgami w sieci. Ludzie nazywają mnie zdrajcą narodu
    i Volksdeutschem. Tylko dlatego, że źle pisze o nowym rządzie
    w niemieckich mediach. O dziwo dzieje się tak dopiero odkąd Prawo
    i Sprawiedliwość wygrało wybory

    —skarży się dziennikarz „GW”. Kokot zarzeka
    się, że dla „niemieckich mediów pisze już od dwóch lat” i był równie
    krytyczny wobec rządu Platformy Obywatelskiej.

    Wtedy to nikomu nie przeszkadzało

    —twierdzi. Szkoda, że przy tej okazji nie przytoczył ani
    jednego przykładu swojej antyrządowej postawy w okresie miłościwego
    panowania w Polsce Tuska i Kopacz. Zdaniem dziennikarza „GW” Jarosław Kaczyński chce „przebudować państwo i wychować sobie armię lojalnych wyborców by osłabić opozycję”.

    Że dzieje się to za cenę głębokiego podzielenia społeczeństwa jest
    mu obojętne. PiS używa retoryki, która coraz bardziej zatruwa atmosferę
    w Polsce. Kto nie stoi po stronie konserwatystów ma zostać wykluczony
    s debaty publicznej

    —pieni się Kokot. Następnie wylewa krokodyle łzy nad „kolegami w mediach publicznych”, którzy są „najlepszymi w kraju”.

    Przez ostatnie dni zostali wymienieni na przeciętnych, młodych
    i niedoświadczonych. Dla PiS tacy mają jednak jedną bezcenną zaletę:
    Są partii wierni aż do samozaparcia. Będą prezentowali fakty tak, aby
    były wygodne dla rządzących

    —twierdzi. Na tym jednak nie koniec wstrząsających wywodów
    Kokota. Nie tylko on sam jest bowiem atakowany w sieci przez
    fanatycznych zwolenników PiS-u, ale każdy, kto ma jakieś poglądy, bez
    względu na to jakie, lub interesuje się zwyczajnie polityką, pada ofiarą
    klimatu nienawiści.


    Fot. suedeutsche.de/screenshot
    Fot. suedeutsche.de/screenshot

    Nagonka osiągnęła taki poziom, że nie można nawet spokojnie czytać
    politycznej książki w kawiarni, by nie być atakowanym. Znajoma będąc
    w kawiarni położyła na stoliku biografię Orbana. Od razu podszedł
    do niej obcy człowiek i zapytał: Co się pani stało? To chce pani
    czytać? [….]

    —referuje dziennikarz gazety z Czerskiej. Gdyby tych wstrząsających ataków było mało, SDP – jak twierdzi Kokot – nie chce bronić zwolnionych Lisów, Kraśków i całej reszty.

    Nie ma już solidarności. […] Staliśmy się tym, co chcieli
    konserwatywni politycy. Żołnierzami jednej i drugiej strony.
    Jakie to smutne

    —marudzi Kokot.






    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    161. nieprzytomna z nienawiści do Polaków feministka w GW

    Zdrajcy, lewacy, psychicznie chorzy, oligarchiczna magnateria. Oto jak
    rządzący widzą wszystkich, którzy nie myślą jak oni. Będą to powtarzali
    tak długo, aż nam się utrwali.

    Anna Wolff-Powęska - historyk idei, politolog, pracuje w SWPS w Poznaniu. Wydała m.in. "A bliźniego swego... Kościoły w Niemczech wobec problemu żydowskiego", "Pamięć - brzemię i uwolnienie. Niemcy wobec nazistowskiej przeszłości (1945-2010)".



    Wobec narastających globalnych problemów rodzą się fundamentalne
    pytania: Kim jesteśmy? Czym jest Zachód? Co znaczy być Polakiem,
    Europejczykiem? Kto kryje się za "my" i "oni"?



    Prawo i Sprawiedliwość oraz ich ideowi poplecznicy mają na te
    wszystkie pytania gotowe odpowiedzi. Wynikają one z dokonanej przez nich
    diagnozy Polski i Polaków po 1989 r., z wyłączeniem złotej epoki:
    2005-07.



    Warto jej się przyjrzeć. Stanowi bowiem w wielu przypadkach
    nawiązanie do najgorszych wzorców systemów totalitarnych i naraża na
    degradację nasze państwo oraz jego izolację w momencie historycznym
    wymagającym jak nigdy dotąd po 1945 r. porozumienia i dialogu wewnątrz
    kraju oraz z Europą.


    Rokosz przeciwko magnaterii




    Rządząca partia nie jest oryginalna w swych zabiegach o rząd
    dusz. Dyfamację wszystkich i wszystkiego, co odrzucono po zdobyciu
    władzy, praktykowano we wszystkich dyktaturach. PiS ma pojemną definicję
    wroga: rozciąga się ona na całą III RP, w szczególności oznacza zaś
    "elity pookrągłostołowe", "mutację posttotalitarną" oraz po prostu
    "lewactwo". Doświadczenie autorytarnych systemów uczy, że każda wojna
    ideologiczna jest wojną obronną, a jej integralnym zabiegiem jest
    zamiana ról agresora i ofiary.



    Obrońcy jedynej absolutnej prawdy w Polsce postrzegają naszą
    przestrzeń publiczną wyłącznie w kategoriach dychotomicznych. Mamy więc
    lewactwo i szlachetny konserwatyzm, III RP jako "magnaterię z
    oligarchicznym układem władzy" i "zwycięski szlachecki rokosz", w
    którego wyniku Andrzej Duda został wybrany na prezydenta RP, budzący się
    po nocy okupacyjnej "polski habitus" i upadłą zachodnią cywilizację,
    kulturę imitacji i wierną cnotom chrześcijańskim, system i zdradzone
    oraz umęczone masy, kulturę narodową i multikulti.



    "Tragiczny" bilans Polski ostatniego dwudziestopięciolecia
    stanowi uzasadnienie dla "dobrej zmiany". Wicepremier i minister kultury
    oraz dziedzictwa narodowego prof. Piotr Gliński czuje się zobligowany
    do głębokich reform w sytuacji, gdy lewackie elity "zaprzepaściły
    kulturę moralną narodu". Do 2015 r. nie nastąpiło, jak sądzi,
    "oczyszczenie moralnych podstaw wspólnotowości", czego skutkiem jest
    "nędza kultury życia publicznego". Masom zafundowano hedonizm i
    igrzyska, nastąpiła utrata podmiotowości, charakteru narodowego oraz
    wyrzeczenie się honoru.



    Pojawiły się też diagnozy o charakterze medycznym. Senator Jan
    Żaryn postrzega stan polskiej duszy w kategoriach patologii. Polska
    ukształtowana przez dotychczasowe rządy to "psychicznie chory pacjent".
    Prof. Ryszard Legutko, były sekretarz stanu w kancelarii prezydenta
    Lecha Kaczyńskiego i eurodeputowany z ramienia PiS, uznał, iż w Polsce
    nastąpiło po 1990 r. "zbiorowe zgłupienie i otępienie". Ma on jednak
    powody do dumy. Gdy większość uległa epidemii kretyństwa, profesor, jak
    skromnie zapewnia, był wśród nielicznych, którzy "zachowali trzeźwość
    umysłu". Poeta i wykładowca literatury współczesnej na Uniwersytecie
    Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Przemysław Dakowicz diagnozuje, iż jako
    zbiorowość zostaliśmy poddani po Okrągłym Stole "operacji wymiany
    mózgu". Polakom "pomieszało się w głowie, a ich zbiorowy mózg zalała
    krew".


    Język PiS, czyli na czym przejedzie się Kaczyński

    Wzruszający kibice




    Victor Klemperer, autor znakomitej analizy języka III Rzeszy,
    ocenił go jako wyraz lęku przed człowiekiem myślącym. "Ileż pojęć i
    uczuć zbezcześcił on i zatruł". Jakże trafna w kontekście języka
    środowiska związanego z rządzącą partią jest diagnoza niemieckiego
    romanisty, gdy stwierdzał: "Granicę dzielącą popularność od demagogii
    przekracza [język] z chwilą, gdy od odciążenia intelektu przechodzi z
    rozmysłem do jego wyeliminowania i odrzucenia". Wszechobecne
    zakłamywanie historii i teraźniejszości mówi nie tylko o arogancji
    władz; obraża też wszystkich rodaków w przekonaniu, iż "ciemny lud to
    kupi".



    Prawicowe media i wydawnictwa rozpoczęły zmasowaną agitację na
    rzecz "budzenia ducha polskiego" od redefinicji podstawowych pojęć tzw.
    kanonu patriotycznego. Zaklinane po stokroć "wspólnota narodowa" i
    "polskość" odpowiadają nacjonalistycznej dialektyce inkluzji i
    ekskluzji. Ks. prof. Paweł Bortkiewicz wyraża orientację środowiska
    władzy, gdy patriotyzm upatruje we "wzruszających działaniach kibiców",
    którzy "na nowo odkrywają polskość". Wspólnotę chce on budować przez
    "wybór prawdy o Smoleńsku, o niebezpiecznych związkach Bronisława
    Komorowskiego, o mechanizmach III RP, o fałszywych kompromisach", a
    wszystko to określa "wyborem Prawdy i Dobra".



    Ci, którzy nie zbierają się 10 kwietnia przed Pałacem
    Prezydenckim, nie są patriotami. Prof. Zdzisław Krasnodębski,
    eurodeputowany z listy PiS, do nosicieli polskości zalicza tych, którzy
    rozumieją ciągłość naszej historii. Liczy się przy tym, po której
    stronie stała rodzina. Polskość przetrwała w rodzinie braci Kaczyńskich.
    Ojciec w powstaniu warszawskim, matka w harcerstwie. A cóż reprezentuje
    Donald Tusk, "człowiek z pogranicza kulturowego, bez związku z tradycją
    warszawską, akowską?". Obecny minister obrony Antoni Macierewicz nie
    jest bynajmniej odosobniony w przekonywaniu, że III RP kazała się wyzbyć
    patriotyzmu. "Polskie elity trawi śmiertelna choroba... Polaków zmusza
    się do wyborów: możesz działać na rzecz rozwoju własnej gospodarki...
    ale pod warunkiem, że zrezygnujesz z patriotyzmu".


    Witold Gadomski: Premier Szydło mówi językiem PRL


    Ks.
    abp Józef Michalik ogłasza: "dziś umieramy jako naród". Katastroficzna
    wizja Polski potrzebna jest duchownemu, by wypromować kiedyś ogłoszoną
    myśl, iż "katolik powinien głosować na katolika, muzułmanin na
    muzułmanina, a żyd na żyda". "Anonimowa polskość nie jest żadną
    polskością". Media skazane są na wymianę, gdyż "chodzi im o oderwanie
    nas od korzeni i zawłaszczenie rzeczywistości". Doszukuje się w nich
    ukrytej chęci narzucenia obcej Polsce hierarchii wartości.



    Prof. Andrzej Nowak, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego,
    powołany przez prezydenta Dudę na przewodniczącego sekcji historycznej
    Narodowej Rady Rozwoju, nie ma wątpliwości, że akceptacja dla polityki
    uchodźczej przewodniczącego Tuska i premier Kopacz oznacza "zdradę
    łańcucha pokoleń", tego "rdzenia kulturowego tworzącego polskość od
    przeszło 30 pokoleń". Nie ma wątpliwości, że ówczesnej władzy chodziło
    tylko o to, by obcy wyręczyli nas, gdy już jako "bezdzietni staruszkowie
    znajdziemy się w domu spokojnej eutanazji". Ich polityka to droga do
    "ostatecznej ubojni polskości".


    Konfederacja niepodległych Polaków




    Przekonanie, iż jako naród broniliśmy od wieków Zachodu przed
    azjatyckim barbarzyństwem i duchową herezją, ma u nas długą tradycję. W
    XIX wieku upowszechnił się mit Polski jako przedmurza chrześcijaństwa.
    Wielu pisarzom i publicystom bliska była opinia wyrażona przez Józefa
    Ignacego Kraszewskiego, który w 1861 r. zapewniał: "żeśmy przez długie
    wieki byli Europy żołnierzami lub żołnierzami Boga (...) walczącymi z
    chmurą dziczy tureckiej i tatarskiej".



    Moralne odrodzenie narodu traktowano jako warunek pełnienia
    przez Polskę misji cywilizacyjnej, a odzyskanie niepodległości
    warunkowano gorliwym katolicyzmem społeczeństwa. Postulowany napis na
    ołtarzach "Służcie Bogu Polacy, a Bóg zbawi Polskę" stał się
    drogowskazem dla wielu pokoleń Polaków.



    Przekonaniu o posłannictwie naszego narodu towarzyszył lament
    nad zachodnią cywilizacją i jej kryzysem, który stanowi od wieków, jak
    pokazał to Jerzy Jedlicki w "Świecie zwyrodniałym", immanentny element
    debat w Europie. Cytowany przezeń między innymi Jan Kanty Podolecki,
    ideolog Towarzystwa Demokratycznego Polskiego w Paryżu, który na temat
    Europy pisał w 1849 r.: "Kłamstwo, obłuda... Dobra wola wszędzie
    zabita... Wszystko skurczone, małe, w konwulsjach konania szuka, czeka,
    nie wie czego... ciemności wszystko ogarniają", znajduje po przeszło 150
    latach wiernych adeptów.


    Prof. Andrzej Nowak przestrzega: "Jesteśmy zagrożeni odmienną
    kulturą. Nie barbarzyństwem (...). Barbarzyństwo jest w Europie (...), a
    tworzą je najczęściej studenci i profesorowie europejskich
    uniwersytetów - głosiciele nowego barbarzyństwa". Zagubieni Polacy
    podążają bezmyślnie jak szczury za "fletem szczurołapa".


    Podczas
    Światowych Dni Młodzieży pielgrzymi z całego świata przejdą szybki kurs
    historii Polski. Dzięki broszurze autorstwa krytyka III RP - prof.
    Andrzeja Nowaka


    Odwoływanie się dzisiaj do historycznych
    zasług w obronie chrześcijańskiej Europy idzie ręka w rękę z agitacją
    przeciw Europie oraz z oskarżeniem III RP o zatracenie polskiej
    suwerenności. Zamiast budować cywilizację wspartą na mesjanizmie,
    oddaliśmy się prymitywnemu naśladownictwu. Dialog, szukanie kompromisu
    to zdrada i uprawianie polityki na kolanach. Minister Piotr Gliński
    oskarża III RP o doprowadzenie do stanu, w którym część społeczeństwa
    "traci godność, wyrzeka się honoru na rzecz serwilizmu (...), wybiera
    rolę sługi u możnych tego świata, na zmywaku gdzieś w Europie, w
    korporacji, a nawet na kasie w Biedronce".



    Ks. abp prof. Marek Jędraszewski w wyborze nowego prezydenta
    dostrzega nadzieję na zwycięstwo w zmaganiach z Europą, która "popełnia
    na naszych oczach samobójstwo". Ta szansa "jest systematycznie
    niweczona, gdyż główni ideolodzy lewactwa walczą do upadłego z
    chrześcijaństwem, choć wiedzą, że mają już u siebie islam".



    Profesor Krasnodębski zgadza się z diagnozą prowadzącego z nim
    wywiad Macieja Mazurka, iż 10 kwietnia 2010 r. część społeczeństwa
    obudziła się po trwającej dotąd "nocy totalitarnej". Pozostała część,
    która się nie ocknęła, "pozostała w jakimś sensie sowiecka".
    Reprezentuje postawy "wyhodowane przez komunizm". Poddała się obcym
    wpływom i wspiera się na "odpadach kultury zachodniej, które zaśmiecają
    polską sferę publiczną". Wyraża "postsowietyzm w połączeniu ze śmieciową
    okcydentalizacją".


    Czy Wajda by się obronił?




    Diagnoza "Polski w ruinie" obejmuje również szeroko pojętą
    kulturę. "Spłaszczenie umysłów i wyobraźni, dziesiątki rozbieranych
    spektakli teatralnych wśród miernot albo demonstrujących swój
    homoseksualizm, albo podlizujących się homoseksualistom" to tylko wyimek
    recenzowanej przez prof. Ryszarda Legutkę sztuki. "My" ustawiamy się w
    "sytuacji podległości nie tylko finansowej, lecz mentalnej wobec
    zachodnich mentorów i dobroczyńców". Oryginalna twórczość polska to
    romantyzm i II Rzeczpospolita. III RP uczyniła zaś "naśladownictwo i
    wyrzeczenie się podmiotowości postawą obowiązującą i powszechnie
    czczoną". Obiektem największej nagonki stały się media w wolnej Polsce,
    które nie poddały się presji obozu obecnej władzy. Prof. Andrzej Nowak
    widzi w nich "najprymitywniejszych spadkobierców Protagorasa, jego
    bękartów z TVN czy Gazety Wyborczej . Z toku myślenia prof.
    Krasnodębskiego można wnioskować, iż ci, którzy w III RP odnieśli
    artystyczny sukces, zawdzięczają go brakowi konkurencji. Tych
    najlepszych skazali bowiem na zatracenie Niemcy i komuniści. Sen z
    powiek profesora spędza wątpliwość, czy skoro nie wiemy, "ilu wybitnych
    reżyserów zostało zabitych przez komunistów" (...), to czy możemy mieć
    pewność, że Andrzej Wajda "w realnej konkurencji z innymi obroniłby
    swoją wybitność".



    Wspomniany już znawca romantyzmu Przemysław Dakowicz nie ma
    wątpliwości, iż polską kulturą rządzą "namiestnicy Moskwy". Stąd jej
    tragiczny bilans: "Polska nasza z obciętą głową, czaszką pełną pokrzyw,
    nasza Polska targana przez Furie, Polska z dziurą w potylicy". Zgodnym
    chórem zapowiada więc prawica koniec z igrzyskami, Masłowską, filmami
    Pasikowskiego. Partia ustali nowy stary kanon kultury: oryginalnej,
    wolnej od zewnętrznych wpływów.


    Gliński: Będzie korekta finansowania kultury. Dość dekonstrukcji polskiej tożsamości


    Nie
    tylko sztuka jest przedmiotem szczególnej troski nowej władzy. Nad
    upadłą nauką, głównie humanistyką, pochylają się od lat z troską zarówno
    politycy, jak i uczeni walczący o polskość w nauce. Jarosław Kaczyński
    już w 2004 r. powiedział podczas konferencji w Warszawie, iż w ciągu
    minionych 15 lat doprowadzono w kraju do "kompletnego rozbicia edukacji w
    dziedzinach humanistycznych - także edukacji historycznej". Bardziej
    radykalną ocenę prezentują badacze wierni od początku światopoglądowej
    orientacji PiS. Zaśmiecona "odpadami" zachodnimi humanistyka umiera.
    Można odnieść wrażenie, iż niektórzy profesorowie diagnozujący stan
    polskiej humanistyki zapomnieli tekst ślubowania doktorskiego.
    Zobowiązuje on do uprawiania nauki "nie z chęci marnego zysku czy dla
    osiągnięcia próżnej sławy, lecz po to, by tym bardziej krzewiła się
    prawda i jaśniej błyszczało jej światło...".



    Zaniechali również niepisanej zasady: zanim podejmiesz problem,
    zapoznaj się z dotychczasowym dorobkiem na konkretny temat. Na jakiej
    podstawie prof. Krasnodębski doszedł do wniosku, że w Polsce nie ma
    literatury ani debaty na temat procesów prywatyzacyjnych po 1989 r., że
    brakuje krytycznych badań nad procesami integracyjnymi, a nauki
    społeczne "wyłączyły się z gry o utrzymanie demokracji"? Jak można bez
    zająknięcia twierdzić, że w Polsce "żaden doktorant nie podejmie
    trudnych, kontrowersyjnych tematów z obawy o swoją przyszłość" i że "to
    jest właśnie typowe dla krajów postsowieckich"? - to pytania nie tylko o
    elementarną przyzwoitość naukową. Profesor nie ma jednak żadnych
    wątpliwości. Mówi jak biblijny faryzeusz: "Boże, dziękuję Ci, że nie
    jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten
    celnik". Jego konkluzja: "Jestem wśród przyzwoitych ludzi" i "po naszej
    stronie jest prawdziwa inteligencja", stanowi syntezę partyjnej oceny
    aktualnej kondycji społeczeństwa.



    O tym, że rodzima nauka i twórczość są tylko nędzną imitacją
    Zachodu, przekonuje prof. Krzysztof Szczerski, minister w Kancelarii
    Prezydenta RP. Według jego wiedzy w Polsce mamy tylko "gazetowe
    podręczniki akademickie". "Nie mamy dzisiaj żadnych poważnych publikacji
    naukowych dotyczących naszej współczesnej polityki zagranicznej i ją
    oceniających".



    Na nowo pisze dzieje Polski historyk Antoni Macierewicz. Odziera
    z najwartościowszych osiągnięć polski pozytywizm, gdy stwierdza, że
    deklarował on wprawdzie działania na rzecz dobra człowieka, ale
    jednocześnie jego twórcy "odrzucali wartości patriotyczne". Co powiedzą
    na takie dictum historycy dziejów Wielkopolski, dumni z codziennego
    patriotyzmu organiczników, bez których zachodnia Polska po 1918 r.
    byłaby pustynią kulturalną i umysłową?
    PRL równa się okupacja




    Każda dyktatura kieruje się sprawdzonymi wzorami propagandowymi.
    We wczesnej fazie samouctwa politycznego Hitler doszedł już do wniosku,
    iż "Funkcją propagandy nie jest rozważanie racji różnych narodów, lecz
    forsowanie jednej racji". "Propaganda powinna odwoływać się przede
    wszystkim do emocji i tylko w bardzo ograniczonym stopniu do tak zwanego
    intelektu (...). Skuteczna propaganda musi się ograniczać do niewielu
    punktów, które z kolei muszą być lansowane w formie sloganów tak długo,
    aż każdy zrozumie, co przez ten slogan chce się powiedzieć".



    Nauka nie poszła w las. Powtarzane od lat slogany ugruntowały
    się w świadomości sporej części pokolenia urodzonego w wolnej Polsce.
    Przekazywana mu treść stanowi interpretację naszej rzeczywistości, która
    jest nadużyciem, nieznanym w debacie publicznej i naukowej po 1989 r.


    Skuteczna propaganda musi się ograniczać
    do niewielu punktów, które z kolei muszą być lansowane w formie sloganów
    tak długo, aż każdy zrozumie, co przez ten slogan chce się powiedzieć

    Adolf Hitler


    Uznanie
    2015 roku jako głównej cezury wyznaczającej nowy czas, jutrzenkę,
    przebudzenie narodu po nocy okupacyjnej jest najbardziej niebezpieczną
    ofertą edukacyjną prawicowej formacji. Uznanie lat 1939-89 jako ciągłej,
    jednolitej epoki jest zrównaniem okupacji hitlerowskiej z dziejami PRL.
    Oznacza, iż do jednego worka wrzuca się łapanki i obozy koncentracyjne
    oraz codzienność ludzi w latach 1945-89. Niewinnym zabiegiem wydają się
    wobec takiej dezynwoltury zagraniczne przekłamania na temat "polskich
    obozów koncentracyjnych".



    Ta periodyzacja polskich dziejów wpisuje się w kreowany w
    literaturze i publicystyce fałszywy obraz heroicznego społeczeństwa w
    PRL jako monolitu przeciwstawiającego się władzy, a władzy jako implantu
    obcego polskiej naturze. Jak wykazali to w swych wnikliwych analizach
    badacze Instytutu Badań Literackich, większość społeczeństwa w okresie
    postalinowskim nie doznała żadnych represji i nie była bohaterem
    antykomunistycznego ruchu oporu.



    W forsowanym dziś obrazie zaciera się całą złożoność postaw,
    nastrojów, demonizuje się PRL jako całość, oskarżając państwo o
    wykorzenienie i pozbawienie dumy Polaków.


    Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz




    Rozpętana w ostatnich dniach histeria polskiego rządu wokół
    kilku wypowiedzi niemieckich polityków występujących z racji swych
    funkcji w Unii Europejskiej jest wyrazem emocji łączących arogancję z
    kompleksem niższości.



    Ujawnia przekonanie ludzi bliskich rządzącej partii, iż Niemcom nie wolno krytykować Polski dlatego, że... są Niemcami.


    70 lat po wojnie i 25 lat po podpisaniu traktatu o dobrym
    sąsiedztwie i przyjaznej współpracy wystawiają oni historyczny rachunek
    naszym sąsiadom. Wymachiwanie argumentacją historyczną niczym maczugą
    moralności przez m.in. Krystynę Pawłowicz czy Zbigniewa Ziobrę jest
    tylko ekspozycją nieukrywanej od lat przez prezesa partii postawy wobec
    historycznego wroga. Jej kwintesencją była wypowiedź premiera Jarosława
    Kaczyńskiego w exposé w 2006 r.: "Pomoc europejska czy środki UE, bo
    pomoc to może nie jest dobre słowo, nam się należy. Historia tak biegła,
    że nam się to naprawdę należy".



    Skierowane do Niemców słowa posłanki Pawłowicz: "Przepędziliśmy w
    wyborach reprezentantów Waszych interesów w naszej ojczyźnie",
    nawiązują do wypowiedzi Kaczyńskiego w Sejmie w 2004 r., kiedy to
    domagał się w kwestiach polsko-niemieckich "frontu narodowego", gdyż jak
    uważał, stosunki między obu narodami to relacje między "słabą ofiarą a
    silnym prześladowcą, silnym katem, relacją amnezyjno-akceptacyjną albo
    amnezyjno-atencyjną".



    "Drugi sort" lub według określenia europosła Ryszarda
    Czarneckiego po prostu "źli ludzie" to także serwiliści, którzy
    zapamiętali się w jednaniu z Niemcami. Dla polityków, którzy nie
    znajdują odpowiedzi na żadne najbardziej newralgiczne problemy w
    Europie, pozostają tylko antyeuropejskie i antyniemieckie fobie. Brak
    koncepcji zastępują jakże żałosnym wymachiwaniem szabelką i straszeniem
    bojkotem niemieckich towarów i banków lub jak minister Witold
    Waszczykowski piętnowaniem odsuniętych od władzy Polaków jako
    zmierzających w kierunku mieszanki kultur i ras, co bardziej kojarzy się
    z ideą "krwi i rasy" nazistowskiego polityka Richarda Darré aniżeli
    promocją "tradycyjnych polskich wartości".



    Rząd PiS uderza w przyjazną nam, a zmagającą się dziś z
    wyzwaniami przerastającymi siły jednego państwa kanclerz Angelę Merkel.



    Można mieć jednak nadzieję, iż polskie społeczeństwo,
    beneficjent niemieckiej polityki europejskiej, okaże się dojrzalsze
    aniżeli jego obecni reprezentanci. Przekonało się bowiem, ile warte były
    prognozy środowisk prawicy w przededniu przystąpienia Polski do UE
    dotyczące wykupu "matki ziemi", germanizacji Europy Środkowej,
    mniejszości niemieckiej jako "pasa transmisyjnego niemieckiej racji
    stanu" oraz euroregionów jako "wyprzedaży Polski na raty".



    III RP zagwarantowała Polsce po raz pierwszy w dziejach
    znormalizowane i przyjazne stosunki ze wszystkimi sąsiadami. Cena, jaką
    przyjdzie nam wszystkim zapłacić za odwrót od tej polityki, może być
    zbyt wysoka.


    ***




    Rację ma Ryszard Petru, gdy twierdzi, że nowa władza nie ma
    pomysłu, "co dalej z tą Polską". Środowisko PiS postawiło fałszywą
    diagnozę, a taka może prowadzić tylko do fałszywej terapii. Na trudne
    czasy mamy więc propozycję "dekomunizacji w kulturze i edukacji" oraz
    reformę "wyobraźni historycznej".



    Senator Żaryn zapowiada jako terapię "ofensywę historyczną". Nie
    jest on odosobniony w przekonaniu, że objawienie światu historycznych
    zasług Polaków i zamiecenie pod dywan niechlubnych fragmentów naszych
    dziejów zapewni Polsce pozycję mocarstwa. Jakoś nie pyta nikt, jak
    doszło do tego, że Niemcy i Japończycy mimo wielkiego balastu
    historycznego odzyskali zaufanie i rangę w świecie. W centrum
    dyplomatycznych zabiegów ma być Polonia, młoda emigracja, która
    "wypisała się z polskości". W kulturze i nauce określi się odgórnie, co
    jest wybitne, i zaordynuje, kto jest autorytetem.



    Odzyskanie podmiotowości i tożsamości gwarantuje abp Marek
    Jędraszewski, pod warunkiem że Polacy powrócą do chrześcijaństwa. Panuje
    zgoda co do tego, że sarmatyzm i literatura romantyzmu, odrzucenie
    oświecenia oraz przywrócenie mesjanizmu pozwolą odzyskać polskość.
    Kontynuowanie skutecznej walki z lewactwem obiecuje ks. Jacek Międlar za
    pomocą "miecza miłości i prawdy", a wspólnotę narodową możemy odbudować
    m.in. poprzez proponowany przez prof. Andrzeja Nowaka "Kongres Polskiej
    Pamięci i Nadziei".



    Łamanie prawa i standardów zaczynało się zawsze od
    indoktrynacji. Zawładnięcie umysłami młodych ludzi, zainfekowanie ich
    wrogością i nacjonalizmem stanowią największe zagrożenie, przed jakim
    stajemy po 1945 r.



    W wolnym, demokratycznym kraju wyrasta na naszych oczach
    formacja, która opluwa najszlachetniejszych demokratów tworzących zręby
    wolnej Polski; degraduje nauczycieli akademickich, którzy w trudnych
    warunkach ideologizacji życia publicznego zachowali wewnętrzną oraz
    naukową suwerenność i pozostali dla nas największymi autorytetami;
    szerzy wrogość do wszystkich i wszystkiego.



    50 lat temu polski Episkopat przygotował "Orędzie pojednania",
    najbardziej dalekowzroczny dokument w swych dziejach. Dzisiaj brakuje mu
    nie tylko odwagi i determinacji, by przeciwstawić się złu; ludzie w
    sutannach stają niekiedy po jego stronie.



    Po cóż nam zwiększanie godzin historii w szkołach, skoro nie
    potrafimy wyciągać wniosków z przeszłości. A wynika z niej niezbicie, iż
    to nie siła totalitaryzmów doprowadziła do największych zbrodni w
    Europie, lecz brak gotowości obywateli do obrony demokracji.
    Dostrzeżenie w porę symptomów rozpychania się wrogich demokracji ruchów
    wymaga wiedzy i zainteresowania polityką. Zróżnicowane ideologie, ruchy i
    praktyki totalitarne, bez względu na to, czy demonizowały rasę, naród
    czy klasę, miały kilka cech wspólnych. Wiele z nich można dostrzec w
    działaniach PiS. Wszystkie dawały obietnicę utopii idealnego systemu
    równości, jedności i szczęśliwości. Centralnym punktem odniesienia był
    naród; jednostka traktowana była jako byt przejściowy, naród zaś jest
    wieczny. Zawładnięcie wszystkimi sferami życia człowieka uzasadniać
    miało dobro wspólnoty.



    Dlatego naród i jego sumienie muszą być ponad wszelkim prawem.
    Jeden naród, jeden wódz, jedna partia ustalają zasady. Kto przeciw, jest
    zdrajcą i wrogiem absolutnym, z którym nie idzie się na żadne
    kompromisy. Jego zdeptanie i wyeliminowanie jest jednocześnie
    odrzuceniem zasad pluralizmu. Każdy dyktator jako "prawdziwy patriota"
    twierdził, że występuje w imieniu narodu i reprezentuje wyimaginowaną
    wspólnotę narodową (w systemie komunistycznym zwaną kolektywem).



    Każdy system totalitarny, czy to w wydaniu nazizmu niemieckiego,
    włoskiego faszyzmu czy też falangizmu hiszpańskiego, obiecywał (po
    latach upokorzenia przez wrogów zewnętrznych i wewnętrznych) odzyskanie
    wielkości. W tym celu odwoływał się bezkrytycznie do heroicznych okresów
    historii swego narodu. Inspiracją do interpretacji otaczającego świata
    zawsze był dlań manichejski podział świata na dobry i zły.
    Ryszard Petru: PiS upadnie jak Imperium Rzymskie. To nie jest dobra zmiana, tylko szatańska zmiana

    W Kontrwywiadzie RMF FM lider .Nowoczesnej Ryszard Petru
    stwierdził, że PiS upadnie tak jak Imperium Rzymskie. - To nie jest
    dobra zmiana, tylko szatańska zmiana - ostro ocenił działanie rządzących
    Petru.
    Mówiąc "szatańska zmiana", Ryszard Petru miał na myśli zmianę złą.
    Według niego Polacy zostali oszukani. - PiS wygrał na kłamstwie, mówił
    coś innego - tłumaczył Petru i zapowiedział upadek "imperium", na które
    składają się prezydent, Sejm i Senat. - Imperia padają zwykle w szczycie
    swej chwały i to jest właśnie ten moment w PiS-ie. Nie wierzę w to, że
    pan prezydent Andrzej Duda będzie w kółko podpisywał wszystko, co mu
    rzucą na biurko. Nie wierzę, że w PiS-ie nie pojawi się grupa osób,
    która powie - "dokąd my idziemy? Przecież zaraz nas w ogóle nie będzie,
    skończymy jak AWS" - spekulował lider .Nowoczesnej.

    Petru w rozmowie z Konradem Piaseckim, nazwał siebie liderem opozycji.

    Jarosław Kurski

    W debacie PO nie stanęła na wysokości zadania. Wybrzmiały głosy nacjonalistów

    "Chcemy być w Europie, która była dla nas marzeniem" - mówiła Beata
    Szydło. Ta, która zdecydowała o wyniesieniu flag UE z kancelarii
    premiera. I takie było jej wystąpienie.


    S&P stwierdza, że rośnie ryzyko inwestowania w Polsce? Ja stwierdzam, że tu rośnie ryzyko bycia obywatelem

    Prawo i Sprawiedliwość uważa obniżenie ratingu Polski przez agencję
    Standard & Poor's za działanie uwarunkowane politycznie i głęboko
    niesprawiedliwe.






  • Magdalena Środa


  • Trudno zrozumieć działania obecnej władzy bez interpretacji psychologicznej

    Tu przecież nie chodzi tylko o prowadzenie partyjnej polityki, o jakieś reformy, wizję czy zmianę.






  • Stanisław Skarżyński


  • Polska reprezentowana przez PiS może zostać uznana przez UE za kraj niepoważny

    Dlatego politycy opozycji muszą w Brukseli poważnie tłumaczyć kolegom
    z Europy, że PiS jest dla UE prawdziwym partnerem, który reprezentuje
    inne, trudniejsze w odbiorze, ale głęboko prawdziwe oblicze Polski.






  • Agnieszka Kublik


  • W sprawie mediów publicznych Beata Szydło mydli oczy eurodeputowanym

    Odpolitycznieniem nazywa bezpośrednie podporządkowanie mediów publicznych rządowi i uczynienie z nich swej tuby propagandowej.






  • Ewa Siedlecka


  • List premier Szydło do europosłów to propaganda. Pani premier, gdzie informacje?

    Oceny ocenami, każdy może mieć własne. Ale najważniejsze, żeby znać
    fakty, które się ocenia. Premier Szydło w liście faktów niestety nie
    podaje.


    YT

    Histeryczny cyrk tercetu Paradowska-Wroński-Baczyński. "Z każdej
    strony mamy pisowską telewizję i ktoś zgubił pilota. Siedzimy jak w
    klatce!" Paradowska: "Wszystko będzie pisowskie!"

    Kłamliwa histeria przedstawicieli mainstreamu, jak widać, ma się bardzo dobrze. Oj, ta jesienna przegrana wciąż boli...

    Koniec randek z Dudą i Szydło - powiedział Tomasz Lis na antenie Radia
    TOK FM. - Tzw. konsultacje nie prowadzą absolutnie do niczego - ocenił
    publicysta.
    - Jak się chce załatwić sprawę w urzędzie
    pocztowym, to się idzie do urzędu pocztowego, a nie rozmawia się z
    listonoszem - mówił Lis. Dziennikarz stwierdził, że premier Szydło
    "okazała się zwykłą kłamczuchą, która idzie pod rękę z wrogami Polski z
    partii proputinowskiej". - Po kompromitującym występie w Brukseli nie ma
    moralnego tytułu, żeby zajmować się sprawami państwowymi czy
    konstytucyjnymi - dodał. - Poza tym nie ma do tego prawnego umocowania i
    wiadomo, że wypełnia w 100 proc. wolę Kaczyńskiego - ocenił naczelny
    "Newsweeka".



    Dziennikarz "Gazety Wyborczej" opuścił studio TVP. "Do zobaczenia w demokratycznej Polsce"

    "Do
    zobaczenia w demokratycznej Polsce" - powiedział dziennikarz "Gazety
    Wyborczej" Wojciech Czuchnowski, który był gościem programu "Po
    przecinku" w TVP Info, a następnie opuścił studio.

    W ostatnich tygodniach rządząca w Polsce partia przejęła media
    publiczne i przeprowadziła brutalną czystkę w radiu i telewizji z
    powodu fałszywych oskarżeń o stronniczość musiało odejść kilkadziesiąt
    osób -
    przeczytał Czuchnowski.

    Dziennikarz powiedział, że przyjął zaproszenie do TVP Info tylko po to, by przeciwko takim praktykom zaprotestować.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    162. Tomasz Lis żegna się z TVP.

    1. Dziś o 21:45 w TVP2 ostatni odcinek programu "Tomasz Lis na żywo"
    2. Zaproszeni goście: Wałęsa, Komorowski, Cimoszewicz i Belka
    3. TVP rozwiązało z Lisem umowę jeszcze przed przejęciem władzy przez PiS

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19530709,tomasz-lis-na-z...


    Stasiński i Lis plują na PiS w hiszpańskiej prasie


    "Rząd użyje grup paramilitarnych do
    obrony swoich interesów"; "Kaczyński jest bardzo niebezpieczny".


    "Rząd użyje grup paramilitarnych do obrony swoich interesów"; "Kaczyński jest bardzo niebezpieczny".

    Piotr Stasiński z
    "Gazety Wyborczej" żali się hiszpańskiemu dziennikowi "El Pais" na
    politykę rządu PiS-u. Sięga przy tym po zupełnie absurdalne tezy.
    Zdaniem Stasińskiego rząd PiS może... zwrócić się do grup
    rekonstrukcyjnych i paramilitarnych, by "użyć ich do obrony interesów
    rządu.


    "Piotr Stasiński, wiceszef Gazety Wyborczej, dziennika, który przewodzi opozycji , ostrzega przed "grupami paramilitarnymi",
    które mnożą się po kraju. "Jest ich 200 000, miłośników broni i
    mundurów, którzy urozmaicają sobie weekendy bawiąc się w lasach w wojny.
    Obawiam się, że Ministerstwo Obrony [Narodowej] postanowi włączyć i
    użyć ich do obrony interesów rządu" - ostrzega. Choć inni dziennikarze
    uważają to za grubą przesadę, to [te słowa] doskonale oddają klimat
    napięcia, który został wytworzony - pisze "El Pais".


    I oddaje głos Tomaszowi Lisowi,
    który kpi z Jarosława Kaczyńskiego. "Nie ma rodziny, ani przyjaciół,
    rzadko kiedy opuszcza kraj. Ma tylko władzę, swoją misję i politykę.
    Jest bardzo niebezpieczny, bo nie ma nic do stracenia, oprócz władzy" -
    mówi Lis hiszpańskim mediom.


    "Polska jest jak
    samolot, za którego sterami siedzi pilot szaleniec. Nikt nie wie, dokąd
    leci. Pasażerowie jak wolą: mogą krzyczeć, albo się modlić "- dodaje.
    Słowa Lisa są w hiszpańskim dzienniku oceniane, jako "bardzo poważne
    ostrzeżenie".


    Jak widać kuriozalna kampania przeciwko
    Polsce, toczona za przyzwoleniem i przy współpracy z dziennikarzami z
    Polski trwa w najlepsze.



    Prezydent: Plan dobrej zmiany jest wykonywany

    Ja swoje projekty: o obniżeniu wieku emerytalnego, o kwocie wolnej
    od podatku wniosłem. I będę przedstawiał kolejne - mówi prezydent
    Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika „wSieci”.

    Jarosław Kaczyński chce się zemścić za to, że gdy ostatnim razem był u
    rządów przegrał wybory. Teraz chce dokończyć to, co wtedy mu się nie
    udało - mówi w wywiadzie udzielonym niemieckiemu dziennikowi "Die Welt"
    Tomasz Lis.Tomasz Lis przedstawia niemieckim czytelnikom swoje poglądy i wyjaśnia, w jaki sposób PiS
    ponownie znalazł się u władzy. - Większość wyborców uwierzyła, że
    Kaczyński będzie się trzymał z boku i ster władzy odda umiarkowanym
    politykom - twierdzi dziennikarz i dodaje, że "Kaczyński i jego ludzie
    sprzedawali ich czołową kandydatkę Beatę Szydło jako polską Angelę
    Merkel".

    Zdaniem redaktora naczelnego "Newsweeka" "Polacy zrozumieli jednak, że Beata Szydło
    jest jedynie marionetką Kaczyńskiego". Lis zastrzega jednak, że Polskę
    można obecnie porównywać z Węgrami, ale nie z Rosją. - Jesteśmy jeszcze
    daleko od putinizacji kraju. Pomimo to, ogranicza się tutaj
    demokratyczne prawa podstawowe - podkreśla dodając, że "Kaczyński
    likwiduje liberalną demokrację i w ciągu dwóch miesięcy sparaliżował
    wszystko, co zbudowaliśmy przez 25 lat".

    "Prezesa PiS napędzają konflikty"


    Pytany o ocenę motywów działania prezesa PiS Lis twierdzi, że
    Kaczyński "chce się zemścić za to, że gdy ostatnim razem był u władzy
    przegrał wybory. Teraz chce dokończyć to, co wtedy mu się nie udało" - ocenia dziennikarz.


    Jego zdaniem Jarosław Kaczyński chce też przebudować państwo
    według własnej wizji i popchnąć do przodu dochodzenie w sprawie śmierci
    jego brata, Lecha. - To, co go generalnie napędza, to konflikt - on
    potrzebuje wrogów, wtedy dochodzi do najwyższej formy - uważa Lis.

    "Niemiecka krytyka jest przeciwskuteczna"

    Na pytanie, czy Niemcy
    powinni krytykować rząd PiS, Tomasz Lis odpowiada, że krytyka z
    Niemiec, nawet jeśli jest słuszna, w rzeczywistości jest
    przeciwskuteczna. - Większość reaguje na nią jako naród odruchowo - jak
    Niemcy, którzy mają tak wielką historyczną winę, śmią pouczać Polaków? -
    wyjaśnia niemieckim czytelnikom publicysta. I zapewnia, że Polacy chcą
    pielęgnować dobre relacje z Niemcami i chcą pozostać szanowanym
    członkiem UE.

    Porównując Orbana i Kaczyńskiego Tomasz Lis
    wyraża przekonanie, że "Orban jest lepszym, bo bardziej zręcznym
    politykiem", który potrafi "grać na różnych klawiaturach - ma opanowane
    niemieckie melodie, gra pieśni Putina, wykonuje koncerty dla mediów.
    Kaczyński nic takiego nie potrafi". Zdaniem dziennikarza, "Viktor Orban
    cieszy się obecnie, że może scedować na Polskę rolę kozła ofiarnego".


    Pytany o to, czy Tomasz Lis spodziewa się wylądować w więzieniu,
    czy raczej w polityce, redaktor naczelny "Newsweeka" odpowiada, że
    "wszystko to leży w rękach Jarosława Kaczyńskiego", a w Polsce "jest
    grupa krytycznych dziennikarzy, których nie będzie on w stanie zmusić do
    milczenia". Lis podkreśla na zakończenie wywiadu, że protesty przeciwko
    władzy PiS "nie będą cichsze, lecz będą rosły", aż na koniec
    "Kaczyńskiemu zabraknie zwolenników".


    "Doskonale wiedziałem, na czym polega ta gra" Tomasz Lis gościem Agnieszki Kublik


    Tomasz Lis po ośmiu latach pożegnał się ze swoim autorskim programem
    publicystycznym w TVP 2. Jak zapowiada nowy dyrektor TVP 2, Maciej
    Chmiel, w najbliższych tygodniach zamiast ?Tomasza Lisa na żywo?
    emitowany będzie trzyczęściowy film dokumentalny 'Media III RP'. Od 2008
    roku w poniedziałkowe wieczory program Lisa przyciągał przed telewizory
    rzeszę widzów.

    Gośćmi w ostatnim programie 'Tomasz Lis na żywo' byli Bronisław
    Komorowski, Lech Wałęsa, Włodzimierz Cimoszewicz oraz Marek Belka.
    Dziennikarz rozpoczynając program, wspomniał, że z TVP związany jest od
    blisko 26 lat. W rozmowie z Agnieszką Kublik podsumował czas, który
    spędził na planie programu. - Mam poczucie satysfakcji, ponieważ było
    parę momentów, kiedy ten program prawie wylatywał w powietrze, a jednak
    przetrwał osiem lat, przewinęła się cała masa gości. Z jednej strony ten
    program stracił sens, ale nie stracił widzów i nie dogorywał -
    powiedział Tomasz Lis.

    W ramach 'Tematu dnia Gazety Wyborczej' redaktorzy 'Gazety Wyborczej'
    wspólnie z gośćmi omawiają aktualne wydarzenia w Polsce. Wyborcza.pl
    zaprasza internautów do oglądania kolejnych odcinków programu.

    Obejrzyj pozostałe odcinki Tematu dnia 'Gazety Wyborczej'


    http://wyborcza.pl/10,82983,19538703,temat-dnia-gazety-wyborczej-doskonale-wiedzialem-na-czym.html



    Nie rewolucja i wstawanie Polski z kolan, ale rozliczenie katastrofy smoleńskiej głównym celem prezesa PiS

    Dlatego musiał zdemolować państwo prawa.






  • Dariusz Rosati


  • Przejęcie władzy, a nie rozwój

    Po trzech miesiącach od objęcia funkcji przez premier Beatę Szydło
    wyłania się powoli program gospodarczy nowego rządu. Nie jest to obraz
    napawający optymizmem.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    163. Stanisław




    Przy akompaniamencie salw śmiechu pada matrix PO, „Gazety Wyborczej”, TVN i Giertycha


    Najlepszym dowodem upadku matriksu
    stworzonego przez PO i jej media jest przemiana głównego demiurga III RP
    Adama Michnika w śmiesznego i całkiem żałosnego „wrzeszczącego
    staruszka”.

    Najlepszym dowodem upadku matriksu stworzonego przez PO i jej media jest przemiana głównego demiurga III RP Adama Michnika w śmiesznego i całkiem żałosnego „wrzeszczącego staruszka”.

    Teraz widać, jak wielką rolę odgrywał w ostatnich latach medialny matrix narzucony przez władzę PO i bardzo
    rozwinięty przez osłaniające ją telewizje, stacje radiowe, gazety
    i portale. I widać, jak wielkie znaczenie ma przełamanie medialnego
    monopolu twórców i utrwalaczy matriksu. Najpierw przez tworzące się
    oddolnie media antymatriksowe, z ważną rolą m.in. wPolityce.pl oraz
    tygodnika „wSieci”, a ostatnio przez szybko się pluralizujące media
    publiczne. I tylko to wystarczyło, by matrix zaczął się sypać,
    co słychać w coraz liczniejszych głosach jego przedstawicieli
    i uczestników, ostatnio Jacka Rakowieckiego (niegdyś ważnego redaktora
    „Gazety Wyborczej”) czy Jerzego Pilcha (przez lata jednego ze strażników
    matriksu w tygodniku „Polityka”). Coraz większe rysy
    na matriksowej budowli skutkują też tym, że postępuje proces
    samoośmieszania i autokompromitacji takich filarów tej konstrukcji jak
    Roman Giertych czy Kazimierz Marcinkiewicz. Obecnie właściwie nie sposób
    o nich myśleć inaczej niż w kategoriach błazeństwa. I to żałosnego,
    a nie śmiesznego.

    Z matriksem jest tak, że funkcjonuje on sprawnie dopóty, dopóki nie
    ma możliwości upowszechnienia antymatriksu. Gdy tylko taka okazja się
    pojawia, a kluczowe są tutaj media, ujawnia się cała jego sztuczność.
    To dosłownie wygląda tak jak walące się makiety domów w pierwszej scenie
    „Misia” Stanisława Barei. Nagle wszystko okazuje się dziadostwem,
    zlepkiem odpadów powiązanych sznurkami. I ujawnia się prostactwo
    matriksu. Chyba każdy zauważył, że wraz z umacnianiem władzy PO,
    utworzony wokół niej matrix stawał się coraz bardziej prymitywny
    intelektualnie. Można było przecierać oczy i uszy oglądając i słuchając
    zdumiewająco ubogich intelektualnie wypocin profesorów utrwalaczy
    matriksu w rodzaju Ireneusza Krzemińskiego, Radosława Markowskiego,
    Janusza Majcherka, Janusza Czapińskiego, Andrzeja Zolla, Wojciecha
    Sadurskiego, Leszka Balcerowicza, Wiesława Władyki czy Marcina Króla. Można
    było zachodzić w głowę, jak mogą się tak intelektualnie kompromitować
    i ośmieszać tacy twórcy jak Andrzej Wajda z Krystyną Zachwatowicz,
    Krystyna Janda, Marek Kondrat, Maja Komorowska, Agnieszka Holland,
    Daniel Olbrychski, Andrzej Mleczko, Kazimierz Kutz, Andrzej Grabowski,
    Janusz Głowacki, Krzysztof Penderecki, Wojciech Pszoniak czy Zbigniew
    Preisner.
    Matrix musiał być prymitywny, bo jakiekolwiek
    wyrafinowanie czy choćby rozwinięta refleksja osłabiałyby jego funkcje
    mobilizacyjne i bezkrytyczne pochłanianie kitu.

    Wystarczyło unormalnienie i profesjonalizacja „Wiadomości” TVP oraz pluralizm w programach publicystycznych TVP Info, żeby materiały w „Faktach” TVN
    autorstwa Jakuba Sobieniowskiego, Macieja Knapika, Macieja Mazura czy
    Katarzyny Kolendy-Zaleskiej oraz „publicystyka” Andrzeja Morozowskiego,
    Małgorzaty Łaszcz, Anity Werner, Justyny Pochanke czy Grzegorza
    Miecugowa ujawniły swoją absolutną toporność, miałkość i dialektyczną
    pokrętność. Oczywiście zawsze pewnie będzie istniała taka kategoria
    odbiorców jak sekta „Szkła kontaktowego”, ale o tym nie sposób już
    właściwie mówić poważnie, choć ci ludzie bywają śmiertelnie poważni
    w swoim opętaniu matriksem. Jeśli istnieją punkty odniesienia
    i możliwości porównywania, typ narracji uosabiany szczególnie przez
    „Gazetę Wyborczą”, „Politykę”, TVN, TVN 24 oraz radio Tok FM z groźnego
    i sprawiającego wrażenie poważnego staje się groteskowy i zwyczajnie
    śmieszny. Najlepszy dowód to przemiana głównego demiurga III RP Adama
    Michnika w śmiesznego i całkiem żałosnego „wrzeszczącego staruszka”.
    Warto w tym miejscu zauważyć, że nic nie jest tak destrukcyjne jak
    śmieszność dla opcji sprawującej długo władzę, dla jej matriksu oraz jej
    mediów. Gdy ludzie przestają się ich obawiać, a zaczynają się z nich
    śmiać, a wręcz niemiłosiernie nabijać, to jest po prostu koniec.

    Kiedy ujawniane są różne elementy okołoplatformerskiego matriksu
    i postępuje krytyczna refleksja ważnych jego uczestników, wielu
    dotychczasowych wyznawców zaczyna się zwyczajnie wstydzić własnych
    wyborów, swego dotychczasowego „oszołomstwa” czy „sekciarstwa”,
    a wreszcie kiczu, który się z tym wiąże. To poczucie uczestnictwa
    w obciachu i kiczu jest szczególnie ważne w krytycznej autorefleksji.
    Bo nikt nie lubi znajdować się po obciachowej i kiczowatej stronie,
    a te elementy najbardziej rzucają się w oczy w matriksie. Kiedy mogliśmy
    niedawno oglądać i słuchać przemówień niektórych „gwiazd” manifestacji
    Komitetu Obrony Demokracji, najbardziej widoczna i destrukcyjna dla
    samych zainteresowanych była właśnie obciachowość i kiczowatość, a nie
    takie czy inne poglądy. I jestem pewien, że takie osoby jak Agnieszka
    Holland czy Marek Kondrat to dostrzegli, ponieważ wielokrotnie
    dowodzili, iż są dobrymi obserwatorami. Takiej refleksji nie spodziewam
    się po najbardziej chyba zacietrzewionym i jednocześnie
    najśmieszniejszym mówcy manifestacji KOD,
    czyli Jarosławie Kurskim z „Gazety Wyborczej”, ale to oddzielna
    kategoria i zjawisko, które wydaje się zwyczajnie niereformowalne. Ten
    obciach i kicz wręcz biją po oczach i dla wielu zatopionych wcześniej
    w matriksie mogą być czymś nie do zniesienia.

    Opisując to wszystko nie twierdzę, że matrix stworzony w ostatnich
    latach już zniknął bądź szybko gdzieś się rozpłyną tkwiący w nim
    wyznawcy i utrwalacze. To struktura wciąż całkiem trwała i obrosła
    bardzo silnymi i wpływowymi grupami interesów. Ale ten matrix już zaczął
    się rozpadać. Tak jak w głośnych filmach braci Wachowskich
    (powstały, gdy Larry Wachowski nie był jeszcze Laną) momentem krytycznym
    dla matriksu jest jego opisanie i zrozumienie jego mechanizmów. Od tego
    zaczyna się skuteczne zwalczanie matriksu, a z drugiej strony – jego
    autodestrukcja. Tym szybszy to proces, im więcej jest pluralizmu
    na rynku mediów. I to tłumaczy wręcz skowyt, w jaki reżimowe do niedawna
    media i ich „gwiazdy” wpadły, gdy straciły monopol i tracą przewagę,
    a przy okazji powagę. Ale to, że jest coraz śmieszniej i coraz bardziej
    groteskowo, to już zupełnie inna historia.


    Ewa Siedlecka

    Prawo przeciw wolności badań naukowych. Jak za pierwszego PiS

    Rząd chce ścigać za używanie sformułowania "polskie obozy
    koncentracyjne". I do konstytucji dodać, że "RP zapewnia ochronę dobrego
    imienia siebie samej i Narodu Polskiego". Ale za granicą te przepisy
    będą bezużyteczne.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika natenczas

    164. Gmyz ujawnia: placówki

    Gmyz ujawnia: placówki dyplomatyczne przechowalnią agentury. ZOBACZ LISTĘ



    Gmyz ujawnia: placówki dyplomatyczne przechowalnią agentury. ZOBACZ LISTĘ - niezalezna.pl

    foto: screen z You Tube

    "Polskie placówki dyplomatyczne są przechowalnią dla komunistycznej agentury i i jej dzieci. Trzeba to wypalić rozgrzanym żelazem" - napisał na twitterze Cezary Gmyz, który zamieścił też link do zawierającej 237 nazwisk "Listy członków służby zagranicznej, którzy przyznali się do służby lub współpracy z komunistycznymi służbami specjalnymi oraz osób, które IPN podejrzewa o kłamstwo lustracyjne".

    Lista:
    http://static.presspublica.pl/red/rp/pdf/kraj/MSZ.pdf

    avatar użytkownika Maryla

    165. wPolityce.pl/YT Hist


    wPolityce.pl/YT
    wPolityce.pl/YT

    Histeria, jaka panuje przy ulicy Czerskiej jest na tyle duża, że „Gazeta Wyborcza” oficjalnie stała się pismem kabaretowym. Weekendowy plakat z Lechem Wałęsą został okraszony poniedziałkową relacją z manifestacji KOD, z której wybite zostało hasło „My, naród!”, a liczba uczestników marszu została szacowana na… 80 tysięcy osób.

    Mało kabaretu? Oto do okładki „Wyborczej” została przyklejona
    naklejka, na której widnieje rysunek Jacka Fedorowicza przedstawiający
    karykaturę Jarosława Kaczyńskiego z podpisem „Uważaj! Mały brat patrzy”.




    Pięknie łączy się to z niedzielnymi okrzykami Henryki Krzywonos.

    Ślepa
    obrona Wałęsy! Krzywonos po chamsku atakuje Kaczyńskiego: „Potrzebujemy
    bata na Wałęsę, żeby kurdupel mógł zrobić swoje sprawy”

    Ale to w zasadzie nic w porównaniu z tym, co przygotowała Dominika
    Wielowieyska w pisanym, jak rozumiemy - na poważnie - artykule.

    PiS uderza dziś w polski Kościół, bo niszcząc legendę
    człowieka z Matką Boską w klapie, niszczy też legendę Kościoła,
    współautora bezkrwawej rewolucji w 1989 r.

    — oznajmia prezenterka tok fm.

    Wzruszająca troska Wielowieyskiej o pozycję i rolę Kościoła (trzymamy
    kciuki, by pójść za ciosem i wstawić się za Kościołem w kolejnych
    sprawach - aborcji, eutanazji, obecności chrześcijańskich wartości
    w życiu publicznym) okraszona jest sugestią, że za szafą Kiszczaka stoi…
    Jarosław Kaczyński. I całe PiS.

    To akcja propagandowa mająca obrzydzić niepodległe państwo polskie,
    które budowaliśmy przez ostatnie 27 lat. (…) Nie mogę zrozumieć,
    dlaczego polski Kościół milczy, gdy fałszuje się historię. Czy powodem
    jest sojusz hierarchii z obozem rządzącym, czy obawa przed pałką
    lustracyjną, której radykałowie używają do walki z każdym, kto ma inne
    niż oni zdanie?

    — irytuje się Wielowieyska.

    W jej ocenie wielu polskich biskupów „zachowuje się tak, jakby
    spuścizna prymasa Wyszyńskiego i prymasa Glempa była im obca”.
    Na szczęście mamy „Wyborczą”, która o Kościół i wartości, które niesie,
    troszczy się na każdym kroku.

    Kabaret. Po prostu kabaret.

    svl


    oświadczenie Kamila Smerdla:



    Szanowny Panie Tomaszu,



    nawiązując do Pańskiego artykułu na mój temat, pragnę wyjaśnić, że moje
    ostatnie słowa we wczorajszym serwisie były nawiązaniem do dziecięcej
    swobody opisanej w ostatnim materiale. Tylko to, że dzieci zwykle mogą
    sobie pozwolić na więcej niż dorośli miałem na myśli oraz to, że z racji
    braku czasu (serwis się kończył) mogłem się już tylko pożegnać. Przez
    prawie dziesięć lat pracy w telewizji nie zostałem przez nikogo uwikłany
    w żadne polityczne dyskusje i chciałbym, żeby tak pozostało. Ponieważ
    nie korzystam z mediów społecznościowych, komunikuję się z Panem tą
    drogą.



    Z poważaniem



    Kamil Smerdel

    Sprawę skomentował również dyrektor TAI, Mariusz Pilis:

    Wyborcza.pl
    przekroczyła granicę absurdu. Nie reagujemy na mniej lub bardziej
    udolne próby codziennego recenzowania przez to medium i gazeta.pl
    naszych programów informacyjnych. Do krytyki każdy ma prawo. Nawet jeśli
    jest nacechowana negatywnymi emocjami. Ale manipulowanie wypowiedziami
    naszych dziennikarzy pod z góry założoną tezę to rzecz niedopuszczalna.
    To bardzo zły sygnał. Będziemy na to reagowali.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    166. Opętani od nienawiści

    Przyczyny wypadku prezydenckiej limuzyny powinny być
    jak najszybciej wyjaśnione, ale wolałbym by do tego czasu politycy,
    dziennikarze i blogerzy powstrzymali się od snucia przeróżnych teorii.
    Choćby dlatego, że nie mają na temat katastrofy zielonego pojęcia
    a emocje które wywołują są jak najbardziej realne. I niepotrzebne.

    I kiedy myślałem, że będzie to tylko problem co bardziej rozpalonych
    głów z prawej strony – trochę zbyt szybkich w pisaniu, ale których
    zaniepokojenie ma jakieś podstawy – okazało się, że wybiło szambo. Nie
    mam zamiaru przypominać internetowego hejtu, bo cytowanie opinii
    przeróżnych indywiduów dodaje im znaczenia, którego nie mają. I żadne
    forum internetowe nie jest od nich wolne, wpolityce.pl też nie,
    niestety. Problemem nie są więc internauci mający kłopoty
    z nietrzymaniem emocji, że tak to ujmę. Problemem są całkiem, wydawałoby się, poważni ludzie, którym nie jedna opona, ale liczne w mózgach popękały od przegrzania.

    Nie chce mnie się cytować tych wszystkich dowcipnisiów, tych polityków PO jak
    Sławomir Nowak, tych rozżalonych, zaangażowanych propagandystów, czy
    wreszcie tych komentatorów, których rechot w stylu stadionowych okrzyków
    „Jeszcze jeden!” powinien być powodem hańby. Do skojarzeń „Smoleńsk –
    opona” dołączyli ludzie, którzy dotychczas z prostackim hejtem się nie
    identyfikowali, jak choćby naczelny liberalnego periodyku „Liberte!”

    Redaktor Jażdżewski, gdy zwrócono mu uwagę, że przeholował
    bronił się pisząc, iż nie z wypadku kpi, a ze znienawidzonych przez
    siebie prawaków.

    Zostawmy jednak nieszczęśnika, który prowadzi swe opętańcze wojenki, za które nagrodzony zostanie częstszymi zaproszeniami do TVN czy „Wyborczej”.

    Innych, którzy rozumieją konsekwencje takiej zabawy, chciałbym tylko
    spytać czy wezmą odpowiedzialność za emocje, które nakręcają? Czy
    wiedzą, że ulegają im nie tylko kulturalni publicyści, ale też panowie
    Cybowie, gotowi dać im upust w mało wysublimowany sposób? Jasne, wy obłożycie
    się napisami „Hejt stop” i okładkami z największymi nienawistnikami
    wrzeszczącymi „Nie zabijajcie nas!”, ale to niczego nie zmieni. Dlatego
    pytam was, czy naprawdę wiecie w co się bawicie? Bo bawicie się źle.


    autor:

    Robert Mazurek

    http://wpolityce.pl/polityka/284134-pol-porcji-mazurka-w-prezydenckim-au...


    Najnowszy "Newsweek" zapowiada z kolei wejście za kulisy pałacu prezydenckiego. Na okładce Andrzej Duda
    z wymazaną twarzą i tytuł: "Dlaczego nie chce być prezydentem". W
    artykule okładkowym m.in. o tym, "jak Duda całkowicie wycofał się z
    walki o realną władzę".

    Oprócz tego artykuły m.in. o
    Witoldzie Waszczykowskim ("Jaka piękna katastrofa") oraz wywiad z
    Xawerym Żuławskim o jego niedawno zmarłym ojcu - reżyserze Andrzeju
    Żuławskim. Więcej>>>


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    167. Archidiecezja Łódzka modli się za Ojczyznę

    O tym, że nie da się zbudować prawdziwie wolnej Ojczyzny bez trwałych fundamentów takich jak Bóg, Honor i Ojczyzna- mówił Ksiądz Arcybiskup Marek Jędraszewski w łódzkiej katedrze podczas Mszy Świętej w intencji Ojczyzny, która jest częścią cyklu modlitw Archidiecezji Łódzkiej za Polskę. Eucharystie są sprawowane w pierwszą sobotę miesiąca.
    Ks. Ireneusz Kulesza, proboszcz parafii katedralnej, we wstępie do Mszy Świętej przypomniał, że od kilku lat krucjata różańcowa modlitwy za Ojczyznę prowadzi w katedrze w każdą czwartą niedzielę miesiąca różaniec za Ojczyznę. Wiemy jak bardzo nasza Ojczyzna potrzebuje Bożej mocy i opieki Matki Najświętszej. Dlatego zrodziła się inicjatywa, by rozszerzyć tę modlitwę o Adorację Najświętszego Sakramentu w każdą pierwszą sobotę miesiąca w godzinach od 10 do 12, a po niej o godzinie 12 będzie sprawowana Msza Święta i dalej Adoracja do godziny 16 na ołtarzu głównym.

    W homilii Ksiądz Arcybiskup Marek Jędraszewski nawiązał do wczorajszego wypadku prezydenta RP, który cudem uniknął śmierci. Metropolita Łódzki wyraził oburzenie na komentarze jakie po tym zdarzeniu były zamieszczane na jednym z portali społecznościowych na profilu komitetu Obrony Demokracji. „W tych wpisach wiele osób wyrażało żal, że się tak dobrze to skończyło, bo miało się skończyć zupełnie inaczej. Przerażenie ogrania kiedy się czyta takie wypowiedzi. To o nich można powiedzieć – mowa nienawiści. Mowa, która nas musi pobudzić do refleksji, dlaczego takich rodzaj myślenia, dlaczego takie wpisy, dlaczego tyle nienawiści ?

    Odpowiedź na te pytania została nam niejako udzielona przez św. Jana Pawła II w jego encyklice „Centesimus Annus” – mówił Ksiądz Arcybiskup. Fragment tego dokumentu poświęcony jest demokracji i stwierdza, że jeśli demokracja nie ma fundamentu w trwałych, obiektywnych wartościach to bardzo łatwo może przemienić się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm.

    Jeżeli się usunie grunt, trwały i obiektywny dla stanowienia prawa, to można w imię arytmetycznej większości sejmowej uchwalać nawet najbardziej zbrodnicze prawa. Tego uczy nas historia- mówił Metropolita Łódzki.

    Ksiądz Arcybiskup przypomniał w tym kontekście słowa jednego z uczestników zasiadających przy obradach Okrągłego Stołu, który tak mówił: „po upadku komunizmu boję się w Polsce trzech totalitaryzmów: religijnego, moralnego i nacjonalistycznego. Tę wypowiedź można odszyfrować jako lęk przed przywróceniem właściwego fundamentu dla życia politycznego i społecznego. To lek prze takim fundamentem, którym jest Pan Bóg.

    Dalej ten człowiek obawia się fundamentu moralnego jakim jest 10 przykazań, opowiadając się tym samym za relatywizmem moralnym, za tym, że każdy może mieć swoją prawdę i według niej żyć oraz narzucać ją innym. Na koniec bojąc się nacjonalizmu uderzył ten człowiek w to co jest najbardziej istotne dla całej naszej wielkiej tradycji – w patriotyzm. Ten człowiek nie chciał, by nasze życie po 89 roku kształtowało się według tych trzech słów tworzących jeden wielki program dla Polski – Bóg, Honor, Ojczyzna.

    Nie bez przyczyny św. Jan Paweł II podczas pierwszej pielgrzymki do Polski po 89 roku wszystkie swoje rozważania oparł na Dekalogu. On wyraźnie nam pokazywał jaki musi być fundament, by budować kraj wolny dla wolnych Polaków. Wolnych od nienawiści, od chęci przemocy czy odwetu. Należy kraj budować na miłości do drugiego człowieka i na miłości do Ojczyzny.

    W Roku Miłosierdzia Ojciec Święty Franciszek wzywa nas żebyśmy byli miłosierni jak Ojciec. W tym jego wołaniu musimy dostrzec jego prośbę skierowaną do każdej i każdego z nas, prośbę o modlitwę, by serca ludzi, często przeniknięte bardzo złymi myślami, by te serca się nawróciły.

    Właściwy ład państwa trzeba budować na Bogu, który jest miłością i tylko wtedy jest możliwa pełna wolność i można budować prawdziwą demokracje i ze spokojem patrzeć w przyszłość.

    Na zakończenie Metropolita Łódzki przypomniał, że w tym roku obchodzimy 1050 rocznicę Chrztu Polski. Szczególne wydarzenie kiedy nasi przodkowie postanowili oprzeć nasza Ojczyznę na Chrystusie. Łódzki Pasterz podziękował wszystkim za dotychczasową modlitwę w intencji Polski i zachęcił, by codziennie ofiarować jedną dziesiątkę różańca za Ojczyznę.

    Modlitwa za Ojczyznę to cykl spotkań na Różańcu, Eucharystii i Adoracji Najświętszego Sakramentu zainicjowany przez Krucjatę Różańcową. Spotkania odbywają się katedrze łódzkiej w każdą pierwszą sobotę miesiąca i trwają od godz. 10.00 do 16.00.

    Archidiecezja Łódzka

    http://archidiecezja.lodz.pl/new/?news_id=66b0194a71d4431d3584cda991ead92e

  • Abp Jędraszewski o Adamie Michniku. "Ten człowiek"

    Ten człowiek nie chciał, by nasze życie po
    '89 roku kształtowało się według tych trzech słów tworzących jeden
    wielki program dla Polski - Bóg, Honor, Ojczyzna - mówił w katedrze
    łódzki metropolita

    Polemika z redaktorem naczelnym "Gazety
    Wyborczej" miała miejsce w czasie sobotniej mszy za ojczyznę w łódzkiej
    katedrze. Homilię wygłosił ks. abp Marek Jędraszewski. Jej omówienie
    publikuje portal archidiecezji łódzkiej. Hierarcha zaczął od wypadku
    prezydenta Dudy, w którego aucie pękła opona...

  • Jarosław Kurski w Radzie Europy: Dziś w Polsce "naród i wola polityczna stoją ponad prawem"

    W sytuacji paraliżu instytucji demokratycznych gwarantujących
    monteskiuszowski podział władz ostatnim gwarantem liberalnej demokracji
    pozostają tylko niezależne od rządu wolne media - mówił w Paryżu I
    zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej".






  • Katarzyna Kolenda-Zaleska


  • Rewizja historii Polski to dziś jedno z najważniejszych zadań rządzących

    Mają być nowi bohaterowie i symbole. A fakty? No cóż, można udawać, że się nie zdarzyły.






  • Ewa Siedlecka


  • TK jest w sytuacji Antygony: być wiernym prawu boskiemu, czy być posłusznym prawu władcy?

    Jeśli uzna prawo boskie nad prawem władcy, władca wyrok odrzuci. I powstaną w Polsce dwa porządki.






  • Paweł Wroński


  • Dla Kaczyńskiego Unia Europejska jest jak Breżniew?

    Prezes raczył stwierdzić, że władza nie zgodzi się na to, "by Polska był


    Ci, którzy dzisiaj mówią, że trzeba bronić demokracji, chcą bronić tego,
    co było przez ostatnie osiem lat - mówił podczas wtorkowego spotkania z
    mieszkańcami Otwocka prezydent Andrzej Duda. Prezydent w ostrych
    słowach wypowiadał się między innymi o Komisji Weneckiej i zwolennikach
    KOD-u. Ci, którzy dzisiaj mówią, że trzeba bronić demokracji, chcą
    bronić tego, co było przez ostatnie osiem lat. Tych wszystkich afer,
    które zamiatane były pod dywan. Takich wyborów, jak ostatnie
    samorządowe, gdzie wynik po prostu zaprzeczał wszelkiej rzeczywistości.
    Doskonale wszyscy o tym wiedzieli, ale nic się nie dało zrobić. Gdzie
    wtedy były wszystkie komisje weneckie, gdzie była Komisja Europejska?
    Dlaczego wtedy nie interweniowano? Dlaczego wtedy nie podejmowano
    działań? - pytał prezydent. - Jesteśmy ludźmi inteligentnymi, jesteśmy
    ludźmi dumnymi z naszej ojczyzny. Jesteśmy ludźmi rozumiejącymi procesy
    polityczne. Jesteśmy ludźmi, którzy rozumieją, co to znaczy, że nasze
    państwo jest wykorzystywane, a my jesteśmy traktowani jak ludzie
    drugiej kategorii. Myślę, że czas najwyższy, abyśmy powiedzieli, że tu, w
    Polsce, to my właśnie jesteśmy ludźmi pierwszej kategorii. To nasze
    interesy przede wszystkim muszą tu być realizowane i my mamy prawo do
    realizowania naszych interesów na arenie międzynarodowej. To my mamy
    sami prawo decydować, co jest dla nas dobre, a co złe. Kto jest dla nas
    gościem, a kto wrogiem. I mamy prawo także do tego, aby głośno o tym
    mówić, nie kierując się pseudoeuropejskią poprawnością polityczną, która
    tak naprawdę wiedzie na manowce - mówił prezydent.
    Andrzej Duda
    dopytywał, o jaką obronę demokracji chodzi protestującym. - Patrzę na to
    z przykrością czasem, bo widzę często twarze tych, którzy w ostatnim
    czasie bardzo dużo stracili - stwierdził prezydent. - Jak to się
    niektórzy śmieją: "Ojczyznę dojną racz nam wrócić Panie", jak mówią ci
    ludzie. Ale wśród nich jest bardzo wielu ludzi przyzwoitych, którzy dają
    się zwieść pewnym próbom zastraszania - ocenił. Duda zwrócił uwagę, że
    prowadzone przez protestujących działania "właściwie wprost zaprzeczają
    temu, co mówią". - Bo jeżeli ktoś mówi, że demokracja wymaga obrony, a
    jednocześnie może to mówić w każdym miejscu i w każdym czasie, to
    przepraszam bardzo, na tym właśnie polega demokracja - powiedział. -
    Chcę państwu bardzo jasno powiedzieć: spokojnie, będę realizował swoje.
    Nie zniechęci mnie do tego żaden krzyk, żadne kalumnie rzucane przez
    ludzi, którzy zostali odspawani od stołków, na których, wydawało im się,
    ze będą zasiadali przez lata. Czasem z przykrością patrzę, gdy wielu
    ludzi przyzwoitych daje się uwieść propagandzie, która jest rozsiewana.
    (...) - podkreślił. O Prezydent stwierdził również, że "na programie
    naprawy Rzeczypospolitej stracą wiele" ci, którzy najczęściej uzyskali
    coś w sposób "nieuczciwy, niesprawiedliwy, nie oglądając się na innych".
    Zaznaczył, że dla niego polityka jest "roztropną, rozsądną i uczciwą
    troską o dobro wspólne". Jak podkreślił, zależy mu na tym, żeby Polska
    była "państwem sprawiedliwym, uczciwie traktującym swoich obywateli", co
    oznacza - jak mówił - m.in., że każdy obywatel powinien być traktowany
    równo przez prawo i wymiar sprawiedliwości, "niezależnie od tego, jak
    bardzo jest bogaty i szerokie ma potencjalne znajomości czy inne lokalne
    układy". - To jest wielkie i trudne zadanie, to jest zadanie, które
    będzie trudno zrealizować w czasie jednej kadencji parlamentu czy w
    czasie jednej kadencji prezydenta Rzeczypospolitej, ale moją ambicją
    jest i w zasadzie jedynym celem, żeby przynajmniej realizację tego
    rozpocząć - oświadczył. Andrzej Duda zapewnił też zgromadzonych, że
    pamięta o wyborczych zobowiązaniach. "Wierzę w to, że na koniec obecnej
    kadencji parlamentu i na koniec kadencji mojej - na urzędzie prezydenta
    RP - czyli za 4,5 roku, kiedy będziecie państwo dokonywali podsumowania,
    ocenicie moją pracę, i to będzie dla mnie ocena wymierna" - zapewnił.
    Prezydent zadał pytanie o to, jaki wpływ na kształtowanie się III RP
    miały dokumenty ujawnione w domach polityków PRL. - Dlaczego niektórzy
    ludzie zachowywali się w taki, a nie inny sposób, dlaczego na pewne
    rzeczy choćby tylko przymykali oko, dlaczego się na nie zgodzili, czemu
    się często pod nimi podpisali? - pytał Duda. Stwierdził, że tak jak
    Polska, również historia "wymaga prawdy". - To jest nasza historia, ale
    ona też, tak jak i Rzeczpospolita, wymaga prawdy, bo tylko na prawdzie
    możemy ułożyć nasze relacje tak, żeby były one relacjami uczciwymi.
    (...) I nie dajmy się, proszę państwa, zwieść różnego rodzaju panice,
    rozsiewanej przez niektóre środowiska - powiedział.



  • Komorowski broni III RP. "Jedno z największych osiągnięć"

    Czas na budowę ruchu obrony III
    Rzeczpospolitej, którego naturalnym patronem powinien być Tadeusz
    Mazowiecki - mówił w czwartek podczas wieczornego wykładu na
    Uniwersytecie Warszawskim były prezydent Bronisław Komorowski.
    Prezydent wygłosił tam wykład pt.
    "Dziedzictwo Tadeusza Mazowieckiego. Zaufanie i lojalność w polityce".
    Po nim długo odpowiadał na pytania publiczności.


  • Jarosław Kurski

    Nie oszukujcie ludzi. Wasz cel to wyprowadzenie Polski z UE

    Na rezolucję europarlamentu w sprawie Polski politycy PiS-u
    zareagowali rytualną litanią obelg, które pokazują ich prawdziwy
    stosunek do UE. Stosunek cyniczny, wrogi i pogardliwy.

    PiS a sprawa unijna Jarosław Kurski

    14.04.2016
    http://wyborcza.pl/1,75968,19914697,pis-a-sprawa-unijna.html



    Deweloper: zarzut kompletnie absurdalny

    Koreańczycy niewolniczo pracują
    na budowie osiedla? Protest Razem


    Koreańczycy niewolniczo pracują na budowie osiedla? Protest Razem

    "Twój dom budują niewolnicy", "Dyktatura
    wyzysku", "Tu się wspiera Kim Dzong Una"- z takimi transparentami
    kilkadziesiąt osób... więcej »

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    168. Agata Duda. Pierwsza dama

    Agata Duda. Pierwsza dama tańczy sama [Portret prezydentowej]

    Małgorzata I. Niemczyńska

    16.04.2016

    01:03


    Agata Duda

    Agata Duda (Fot. Tomasz Urbanek / East News)

    Agata jako nadzieja? To były wasze pobożne życzenia. Ona ojca sobie nie wybierała, a męża - tak! Lepiej dajcie jej spokój

    "Agato, powiedź
    coś" - na transparentach. Tłum skanduje: "Gdzie jest teraz pierwsza
    dama?". "W imieniu tysięcy polskich kobiet prosimy o pomoc w
    powstrzymaniu kolejnego konfliktu społecznego i zatrzymaniu działań,
    które doprowadzą do krzywdy i cierpienia wielu z nas" - piszą w liście
    posłanki Nowoczesnej.
    http://wyborcza.pl/magazyn/1,151486,19927030,agata-duda-pierwsza-dama-ta...


    Kaczyński po wsze czasy? Wystarczy manipulować 5 czy 6 mln Polaków. I on to wie [MARKOWSKI]


    Rozmawiała Agnieszka Kublik

    16.04.2016
    Rządzi nami człowiek, który prócz braku
    "cywilizacyjnych kwalifikacji" ma głowę zwróconą do tyłu - mówi prof.
    Radosław Markowski, politolog z Uniwersytetu SWPS.

    AGNIESZKA
    KUBLIK: Ostrzegał pan: wybory parlamentarne 2015 zdecydują, czy w
    Polsce uchowa się demokracja, czy nie. Teraz może pan powiedzieć „a nie
    mówiłem”.


    PROF. RADOSŁAW MARKOWSKI: Mam dwie natury: badacza i obywatela.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    169. gadał dziad Michnik do obrazu - Wielowieyskiej

    Michnik do Kaczyńskiego: Jarek, przecież ty nie będziesz wiecznie żył..."Wielokrotnie bywałem w sporze z Jarkiem, ale nawet wtedy, kiedy
    kompletnie się z nim nie zgadzałem, po swojemu go szanowałem. Jednak
    demontaż państwa prawa i łamanie konstytucji to są granice, po
    przekroczeniu których nie ma już dyskusji" - stwierdza Adam Michnik w obszernym wywiadzie udzielonym "Gazecie Wyborczej".

    Jeśli
    chodzi o wybory prezydenckie, to rzeczywiście one zostały przegrane w
    wyniku błędów i zaniechań zwolenników Komorowskiego. Mówię, bom smutny i
    sam pełen winy. Sam byłem przekonany, że on musi wygrać
    - przyznaje Adam Michnik, pytany przez Dominikę Wielowieyską o przyczyny klęski wyborczej poprzedniej władzy i jego wypowiedź, w której podkreślał, że "Komorowski przegra tylko wtedy, gdy przejedzie na pasach zakonnicę w ciąży". Jak dodaje:

    Faktem jest, że przez osiem lat rządów PO
    jej twarze się opatrzyły, że były błędy i nieumiejętność komunikowania
    się z ludźmi. Fatalne reakcje na podsłuchy i sprawna propaganda PiS: z
    tego, że ktoś zamówił ośmiorniczki, potrafili zrobić opowieść o
    rozpasaniu elit i władzy. Przecież to absurd, ale w ogłupianiu ludzi - mistrzostwo świata.

    Zdaniem publicysty i redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej"
    Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się oczarować własną siłą środowiska
    umiarkowane konserwatywnie, które wcześniej epatowały antykomunizmem, a
    teraz przesuwają się w stronę antydemokratyczną i antyliberalną,
    wierząc, że "liberalna mafia ukradła im Polskę".

    Adam Michnik nie ukrywa, że jest pod wielkim wrażeniem drugiej strony sceny politycznej, na której buduje swoje podstawy Komitet Obrony Demokracji:

    Gdy przyjechałem do kraju po sześciu miesiącach nieobecności i poszedłem na marsz KOD,
    nagle zobaczyłem, że jestem w mieście, którego nie znam, wśród ludzi,
    których się nie spodziewałem, w atmosferze, która mi przypominała 1980
    rok: pogoda, humor, żarty, dobra wola, wzajemna życzliwość.
    Coś takiego widziałem też podczas pierwszej wizyty papieża w Polsce w
    1979 roku: setki tysięcy ludzi na placach, skupionych w pewnej
    atmosferze, wokół pewnego nowego wzoru obywatelskiego. I wtedy były
    przecież jakieś opozycyjne środowiska: KOR, ROPCiO, Kluby Inteligencji Katolickiej. Tamta atmosfera nie przełożyła się jednak na masowy akces do tych organizacji. Ale to była baza wielkich przemian w Polsce.

    Cierpkie słowa kieruje jednak pod adresem prezydenta Andrzeja Dudy,
    zwłaszcza za jego pozaurzędową aktywność, czyli między innymi
    korespondowanie na Twitterze z - jak to określa Dominika Wielowieyska - "z młodymi pannami o takich pseudonimach jak 'leśne ruchadło' czy 'Karolina Wazelina'". Adam Michnik, komentując to, sięga po anegdotkę z czasów, kiedy był jeszcze studentem.

    W 1963 roku miałem poprawkę z fizyki. Siedziałem w parku, przechodzi Jacek Kuroń i mówi: "Adaś, na plenum towarzysz Gomułka się tobą zajął i cię krytykował". Ja mówię: "Jacuś, daj mi spokój, ja mam poprawkę z fizyki i nie mam czasu na głupstwa". Jacek potem mówił tak: "Towarzysz Gomułka, niestety, nie ma poprawki z fizyki i ma czas na głupstwa". Otóż prezydent Duda ma czas na głupstwa.

    Jarosława Kaczyńskiego
    Adam Michnik oskarża za to o rujnowanie demokratycznego dorobku Polski
    wypracowanego przez ostatnie 27 lat. Jak dodaje, gdyby miał możliwość
    porozmawiania z prezesem PiS, powiedziałby:

    Jarek, przecież ty nie będziesz wiecznie żył,
    dlaczego ty chcesz przejść do historii jako niszczyciel? Miałeś
    przyzwoitego brata, przyzwoitą mamę - dlaczego robisz to wszystko?

    Wielokrotnie
    bywałem w sporze z Jarkiem, ale nawet wtedy, kiedy kompletnie się z nim
    nie zgadzałem, po swojemu go szanowałem. Jednak demontaż państwa prawa i łamanie konstytucji to są granice, po przekroczeniu których nie ma już dyskusji
    - podsumowuje Adam Michnik.


    -------------------------------------------

    Michnik nie miał przyzwoitej rodziny, więc zazdrości Jarosławowi.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    170. Michnik se może... jak Komorowski. Idź precz :)


    Premier Beata Szydło zaoferowała namiętną i bezsensowną lekcję pogardy dla zdrowego rozsądku


    Przemówienia pani premier Beaty Szydło
    wysłuchałem ze smutkiem. Szefowa rządu, która broni niepodległości
    Polski przed Brukselą, to brzmi jak humoreska Sławomira Mrożka. Był to
    wykład dziwacznej koncepcji suwerenności będącej syntezą idei Władimira
    Putina i Jarosława Kaczyńskiego.

    Wedle tej koncepcji suwerenność to tyle co prawo do suwerennego łamania
    konstytucji, do przeobrażania państwa demokratycznego w państwo...


    YT

    Może trzeba zapytać brata o różnice? Michnik: Kaczyński robi to, co komuniści między 1945 a 1949 roki


    Kuriozalne słowa i bardzo, bardzo nieodpowiedzialne. Zanotujemy ku przestrodze.

    Do coraz dłuższej kroniki kłamliwej historii dopisujemy kolejną wypowiedź Adama Michnika, który udzielił wywiadu w radiu TOK FM, które przez złośliwych nazywane jest radiowęzłem Agory.

    Naczelny „Wyborczej” skakał z tematu na temat - a to mówił o II RP, a to że kazania ks. Międlara są niedopuszczalne, a to znów, że Jarosław Kaczyński w latach 90. był inny.

    A dziś…

    Jeżeli nawet on sobie tego nie uświadamia, to dla mnie Kaczyński jest dzieckiem PRL.
    W swoim myśleniu. Gdybym miał do czegoś przyrównać to, co on robi -
    to do tego, co komuniści robili między 1945 a 1949 rokiem. To przejmowanie kolejnych obszarów państwa… To przekształcanie bardzo niedoskonałego państwa prawa w państwo partii

    mówił Adam Michnik w audycji „A teraz na poważnie”.

    Dodawał przy tym, że w Polsce mamy „pełzający zamach stanu”. Gdybyśmy chcieli być niegrzeczni, to odesłalibyśmy pana Adama do swojego brata. Może on wykaże różnice między tym, co mamy dziś w Polsce a latami 40. i 50. XX wieku.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    171. Rok prezydentury Andrzeja


    fot.wPolityce.pl/PAP/Paweł Supernak

    Rok prezydentury Andrzeja Dudy. Internauci świętują #RokBezBronka. MEMY i KOMENTARZE

    Dokładnie rok temu, 24.05.2015, Andrzej Duda wygrał wybory. To był piękny dzień!

    Adam Michnik mówił, że prezydent Bronisław Komorowski mógłby przegrać wybory jedynie wtedy, gdyby „pijany przejechał na pasach zakonnicę w ciąży”. Tymczasem już dziś internauci świętują #RokBezBronka.

    — #RokbezBronka - robi zawrotną karierę na Twitterze. Internauci przypominają największe wpadki byłego prezydenta i wspominają jego potknięcia i dziwactwa. Nie brakuje złośliwych uwag pod adresem Bronisława Komorowskiego.

    Internauci świętują też rok z prezydentem Andrzejem Dudą. Podkreślają, że to niesamowite jak wiele zmieniło się przez rok. Dumna i godna prezydentura Andrzeja Dudy ma duże i wierne grono sympatyków. Przywiązanie do tradycji i patriotyzm - są nie do przecenienia.


    "Prawo jest jedyną drogą do trwałego zabezpieczenia pokoju"

    To wielki zaszczyt móc zwracać się do członków instytucji, która
    wniosła tak znamienity wkład w stabilność i postęp ludzkości. Pokój jest
    jedną z najwyższych ludzkich wartości - wystąpienie Prezydenta RP w
    Norweskim Instytucie Noblowskim w Oslo.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    172. Prof. Chodakiewicz o


    Fot. wPolityce.pl/TVP1

    Prof. Chodakiewicz o histerycznej reakcji Michnika: "Temu
    środowisku wali się świat. Postkomunizm rozsypuje się i stąd ta
    wściekłość"

    "To argumentum ad hitlerum. Kiedy nie ma się argumentów,
    krzyczy się na drugą osobą 'Hitler' i wówczas ta osoba jest
    zdyskredytowana".

    rof. Marek Jan Chodakiewicz, który był gościem programu „Warto rozmawiać” (TVP1), odniósł się do krytycznych słów na swój temat, jakie wypowiedział redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik.

    To argumentum ad hitlerum. Kiedy nie ma się argumentów, krzyczy się na drugą osobą „Hitler” i wówczas ta osoba jest zdyskredytowana. Temu środowisku wali się świat. Postkomunizm rozsypuje się i stąd ta wściekłość

    — powiedział rozmówca Jana Pospieszalskiego.

    Przypomniał, że lewica w USA robiła tak już w latach 20. ubiegłego wieku.

    Oni mają punkty odniesienia – cokolwiek się nie zgadza, to od razu: „faszyzm”

    — przypomniał Chodakiewicz.

    To wynika z pośmiertnego zwycięstwa Stalina

    — dodał.

    Jeżeli przez 70 lat powtarza się to samo, ludzie przywykli do tego

    — zaznaczył historyk.

    Nie można mylić opinii z faktami. Każdy może mieć opinie, ale nauka polega na tym, że zjawisko się bada. (…) Nie mylmy propagandy i publicystyki z nauką

    — apelował gość programu „Warto rozmawiać”.

    Prof. Chodakiewicz odniósł się również do negatywnych wypowiedzi zagranicznych polityków o Polsce i jej historii.

    To znaczy, że Polska nie ma komunikacji strategicznej

    — stwierdził rozmówca Jana Pospieszalskiego.

    Po praniu mózgów nastąpił postkomunizm, czyli transformacja

    — zauważył Chodakiewicz.

    Młodsze pokolenie już całkiem nieźle kapuje. (…) Starsze pokolenie jest jak każdy niewolnik. Sowieci Polskę zniewolili. Każdy niewolnik ma ogromne psychiczne kłopoty do wyemancypowania się z tego dołka

    — podkreślił historyk.

    Im dłużej jest pokój, tym lepiej dla Polski, Europy i świata, bo ludzi mimo politycznej poprawności i zalewu lewactwa mogą myśleć, co z tym zrobić

    — dodał.

    Pytanie, co rząd z tym zrobi, czy dopuści tych młodych

    — powiedział Marek Jan Chodakiewicz.

    Bruksela bardziej boi się sułtana niż polskiego hydraulika. Polska nie jawi się jako zagrożenie,. Polska jest na peryferium. Brukseli wydaje się, że Polskę można strofować. (…) Polska ma jednak milion uchodźców z Ukrainy i nikt za to Polsce nie podziękował

    — zauważył historyk.

    Gość programu „Warto rozmawiać” odniósł się również do wyborów prezydenckich w USA.

    Z jednej strony mamy bufona i populistę, który ciągle zmienia zdanie. (…) Nie można traktować go poważnie. A z drugiej strony mamy bezduszną nihilistkę i złodziejkę

    — powiedział stanowczo Chodakiewicz.


    Prof. Zbigniew Mikołejko


    temat dnia "gazety wyborczej"




    Prof. Mikołejko: Sukces Kaczyńskiego? To sojusz z chamem, czyli z Edkiem


    Kilka lat temu w
    'Wysokich Obcasach Extra'
    ukazał się słynny tekst prof. Mikołejko o 'wózkowych', czyli młodych
    matkach, które zdaniem profesora naruszają jego wolność. - One stały się
    częścią armii Kaczyńskiego, co pokazuje statystka, bo 54 proc. kobiet w
    wieku rozrodczym poparło PiS. Zostały kupione programem 500 + i mają w
    nosie naszą wolność - mówi filozof, pedagog, eseista prof. Zbigniew
    Mikołejko, gość Aleksandry Klich w Temacie Dnia 'Gazety Wyborczej'.





    Polityka Kaczyńskiego nie zmierza w żadnym kierunku. To tandetny i
    makiaweliczny w swoim cynizmie projekt zawłaszczenia państwa i
    stworzenia pół-autorytarnego reżimu przy zachowaniu demokratycznej z
    pozoru dekoracji - mówi prof. Zbigniew Mikołejko, etyk, filozof , w
    rozmowie z Dorotą Kowalską.
    Kiedy Pan patrzy na to, co dzieje się w naszym kraju, jakie uczucie
    bierze górę: smutek, gniew, niepokój?
    Doznaję wszystkich tych uczuć jednocześnie. A czasem też czuję i
    wściekłość, i zaciskam pięści w poczuciu bezsilności. I znieść po prostu
    nie mogę, że za sprawą zapiekłej głupoty, autorytarnych pokus,
    nienawiści i tanich resentymentów, zwykłego nieudacznictwa wreszcie i
    bezczelnego triumfalizmu marnuje się tak wielki wysiłek, jaki większość z
    nas - bo nie wszyscy, niestety - włożyła w tak bolesną i żmudną
    przemianę Rzeczpospolitej. I obawiam się, że obecne awanturnictwo u
    władzy krok po kroku rujnuje, może wręcz zaprzepaszcza, tę wyjątkową
    historyczną szansę, jakiej nie mieliśmy od stuleci: zbudowania nad Wisłą
    krzepkiego demokratycznego państwa, sprawnej gospodarki,
    cywilizacyjnego ładu dorównującego innym krajom Zachodu oraz ich, jak to
    się powiada, standardom życiowym. Ech, ujmę to bardziej brutalnie: krew
    mnie zalewa! Ale zarazem i nęka taki cholerny, ostry żal, „spięty” z
    trwożnym niepokojem o przyszłość...

    CZYTAJ TAKŻE: Prof. Mikołejko: Europejskie wolności będą musiały się
    skończyć. Uchodźcy to ludzie obcy

    Dawno nie było tak wielu negatywnych emocji wśród Polaków, prawda?

    Tak, chyba od stanu wojennego, zwłaszcza jego pierwszych miesięcy i lat.
    Obwiniam o to głównie Kaczyńskiego i jego cynicznych dworaków - całe to
    polityczne wyjarzmione lokajstwo, tak podobne do cynicznego i
    wyjarzmionego lokajstwa z „Operetki” Gombrowicza. Bo Kaczyński ubrdał
    sobie niestety, że jego rzekomo konserwatywna rewolucja może zrodzić się
    jakoby z „zarządzania przez konflikt”. A tymczasem dostał mu się
    jedynie ów „kaduceus polski”, który Stańczyk z „Wesela” - symbolizujący
    tam autentyczny pesymistyczny konserwatyzm - w szyderczym geście wręcza
    małemu, nieudacznemu politykowi o ciasnych, lokalnych horyzontach
    (Dziennikarzowi): „Naści, rządz!/ Masz tu kaduceus polski,/ mąć nim
    wodę, mąć”. Nie ma tu zatem żadnego konserwatywnego projektu, tylko
    zgromadzenie właśnie agresywnych emocji - bez różnicy zresztą, bez
    zasad. Tych zatem usprawiedliwionych przez rzeczywistą krzywdę i tych
    nieusprawiedliwionych, tych autentycznych bólów ludzkich i tych
    pokracznych, karykaturalnych roszczeń. Tworzy się w ten sposób - już o
    tym rozmawialiśmy z panią swego czasu - swoisty „bank gniewu”, jak
    nazywa podobne nagromadzenie resentymentów i zapalczywości niemiecki
    filozof Peter Sloterdijk. Oczywiście, niezadowolone masy otrzymają z
    tego „banku” jakieś tam ochłapy, rzeczywiste zaś odsetki wypłacą sobie -
    już wypłacają na potęgę - ludzie Kaczyńskiego. Ale naturalnie za nasz
    podły stan uczuciowy odpowiada także i rozlazła, rozkapryszona i
    samolubna lewica, a przede wszystkim rządzący przez osiem lat
    liberałowie. Ci ostatni jednak wzniecili negatywne uczucia czymś zgoła
    innym: samozadowoleniem i pychą, umysłowym i moralnym tandeciarstwem,
    jakie dało znać o sobie chociażby przy okazji upojnych kolacyjek z
    ośmiorniczkami, a także podlizywaniem się kościelnym elitom (które
    zresztą nie zamierzały ich wcale wesprzeć w utrzymywaniu władzy) oraz
    spowolnieniem czy wręcz zaniechaniem radykalnych reform, zwłaszcza w
    sferze edukacji czy też wprowadzania rozmaitych europejskich standardów.
    Nie zrobiono także nic z rosnącym - choć nie zawsze, nie w każdym
    wypadku zasadnym - rozczarowaniem młodych, które teraz kulminuje
    nierzadko w nacjonalistycznych nastrojach i wyskokach oraz sympatiach
    dla populizmu z jego drogami „na skróty”.

    Czytaj
    więcej:
    http://www.polskatimes.pl/opinie/wywiady/a/mikolejko-pis-robi-pseudorewolucje-to-tandetny-i-makiaweliczny-projekt-zawlaszczania-panstwa,10034312/


    Naukowcy
    i publicyści protestują przeciwko słowom Michnika. "W sposób niegodny i
    zahaczający o paranoję obraził czołowego amerykańskiego

    historyka"
    "Adam Michnik, posługując się mową nienawiści, w sposób niegodny i
    zahaczający o paranoję obraził czołowego amerykańskiego historyka
    pochodzenia polskiego, prof. Marka Jana Chodakiewicza, porównując go do
    Adolfa Hitlera (...) Przypominamy, że Polin utrzymywany jest przez
    polskiego podatnika i ma służyć prezentacji żydowskiej kultury i
    historii, oraz szerzeniu tolerancji i otwartości, a nie podłości,
    nikczemności i nienawiści skierowanej w wybitnych przedstawicieli
    polskiego życia naukowego" – napisali w liście naukowcy i publicyści,
    którzy protestują przeciwko słowom redaktora naczelnego "Gazety
    Wyborczej" Adama Michnika.

    Adam Michnik w trakcie dyskusji w Muzeum Historii Żydów Polskich w
    Warszawie porównał pochodzącego z Polski  amerykańskiego historyka,
    prof. Marka Jana Chodakiewicza do Adolfa Hitlera. – To są książki z
    innej półki. One powinny stać na jednej półce z "Protokołami mędrców
    Syjonu", a nie z książką Grossa – dodał Michnik na temat prac prof.
    Chodakiewicza.

    Wobec słów, jakich wobec prof. Chodakiewicza użył redaktor naczelny
    "Gazety Wyborczej", grupa polskich naukowców, publicystów i osób życia
    publicznego postanowiła napisać listo otwarty do Dariusza Stoli,
    dyrektora Muzeum Polin.

    Prezentujemy jego treść:

    Szanowny Panie Dyrektorze,

    W dniu 11 maja br. podczas dyskusji odbywającej się na terenie
    Muzeum Historii Żydów Polskich Polin doszło do haniebnego incydentu.
    Jeden z jej uczestników, Adam Michnik, posługując się mową nienawiści, w
    sposób niegodny i zahaczający o paranoję obraził czołowego
    amerykańskiego historyka pochodzenia polskiego, prof. Marka Jana
    Chodakiewicza, porównując go do Adolfa Hitlera. Z kolei o pracach prof.
    Chodakiewicza powiedział:

    „One powinny stać na jednej półce z >>Protokołami mędrców Syjonu<<”.

    Wyrażamy głębokie oburzenie, że na terenie kierowanej przez Pana
    placówki takie słowa padły wobec człowieka, który decyzją prezydenta
    Stanów Zjednoczonych, Georga Busha, został powołany do amerykańskiej
    Rady Pamięci Holokaustu (US Holocaust Memorial Council), a od 2008 r.
    jest kierownikiem Katedry Studiów Polskich im. Tadeusza Kościuszki (The
    Kosciuszko Chair of Polish Studies) na waszyngtońskiej uczelni IWP,
    jednej z nielicznych instytucji zachodnich prezentujących historię
    Polski w oparciu o najwyższe standardy naukowe.

    Przypominamy, że Polin utrzymywany jest przez polskiego podatnika
    i ma służyć prezentacji żydowskiej kultury i historii, oraz szerzeniu
    tolerancji i otwartości, a nie podłości, nikczemności i nienawiści
    skierowanej w wybitnych przedstawicieli polskiego życia naukowego.

    Wzywamy Pana Dyrektora do oficjalnego przeproszenia prof.
    Chodakiewicza i poinformowania opinii publicznej o działaniach podjętych
    w celu niedopuszczenia do powtórzenia się w przyszłości takich
    haniebnych incydentów, które nie tylko rzutują na dobre imię kierowanej
    przez Pana instytucji, ale potwierdzają zarzuty jej krytyków, którzy
    dowodzą, że może stać się ona źródłem konfliktów, wykluczania i mowy
    nienawiści.

    Jednocześnie wskazujemy, że zaniechanie powyższych działań może
    świadczyć o tym, że opisywane skandaliczne i haniebne zachowanie
    prelegenta nie jest jedynie incydentem, a świadomą polityką kierowanego
    przez Pana Muzeum.

    Prof. dr hab. Roman Dzwonkowski SAC, historyk, socjolog
    Prof. dr hab. Marek Kornat, IH PAN
    Prof. dr hab. Jan Żaryn, historyk, senator RP
    Prof. dr hab. Adam Wielomski, historyk idei
    Prof. dr hab. Henryk Głębocki, historyk
    Prof. dr hab. Wojciech Polak, historyk
    Prof. dr hab. Marek Wierzbicki, historyk
    Dr hab. Tomasz Panfil, prof. KUL, historyk
    Dr hab. Mirosław Szumiło - historyk, UMCS
    Dr hab. Krzysztof Kaczmarski – historyk
    Dr hab. Andrzej Zybertowicz, socjolog
    Dr hab. Elżbieta Wojcieszek – historyk
    Dr hab. Bogdan Musiał - historyk
    Dr Krzysztof A. Tochman – historyk, pisarz
    Dr Mariusz Krzysztofiński - historyk
    Dr Piotr Gawryszczak - historyk, radny Rady Miasta Lublina
    Leszek Żebrowski - historyk, publicysta
    Dr Tomasz Sommer – historyk, publicysta
    Jan Pospieszalski – publicysta
    Dr Tomasz Teluk – publicysta
    Dr Jolanta Mysiakowska Muszyńska - historyk
    Dr Wojciech J. Muszyński - historyk
    Dr Rafał Łatka - historyk
    Dr Rafał Drabik - historyk
    Dr Rafał Dobrowolski - historyk
    Dr Rafał Sierchuła – historyk
    Dr Marcin Wałdoch - historyk
    Michał Wołłejko - historyk, publicysta
    Tadeusz M. Płużański – historyk, publicysta
    Stanisław Michalkiewicz – prawnik, publicysta
    Krzysztof Wyszkowski – publicysta
    Maciej Duszyński, politolog
    Tomasz Rzymkowski - prawnik, poseł na Sejm RP
    Dariusz Loranty, publicysta
    Rafał Otoka-Frąckiewicz, publicysta
    Dr Marta Cywińska – pisarka, publicystka
    Jerzy Kenig - publicysta
    Jacek Gratkowski, historyk, publicysta
    Piotr Koczur, historyk


    Andrzej Duda miażdży konkurencję! Niefortunny sondaż GW dowodzi, że obecny prezydent wygrałby wybory z każdym kandydatem

    Takich wyników redaktorzy z Czerskiej się nie spodziewali.
    Tusk, Kijowski, Lis czy Petru nie mają szans. Obecny prezydent
    zdeklasował wszystkich rywali.
    W imaginacjach wyborczych „Gazety” nie mogło zabraknąć lidera Komitetu Obrony Demokracji. Mateusz Kijowski nie ma jednak zbyt wielu zwolenników. Poparło go 23 proc. badanych. Andrzej Duda zdobył w tej rundzie 50 proc. głosów. Pula niezdecydowanych to 17 proc. a niegłosujących 10.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    173. Zybertowicz o spadku


    fot. wPolityce.pl

    Zybertowicz o spadku znaczenia "GW": "Została odsunięta z
    centrum na miejsce w drugim, trzecim rzędzie. I bardzo nerwowo walczy o
    powrót"

    "Rewolucja odbyła się w zeszłym roku, rewolucyjna zmiana w
    mentalności Polaków i rewolucyjne przebudowywanie instytucji państwa".

    rof. Andrzej Zybertowicz, doradca prezydenta Andrzeja Dudy, był gościem programu „Polski punkt widzenia” na antenie Telewizji Trwam. Socjolog mówił o kwestiach bezpieczeństwa przed zbliżającymi się w Polsce wielkimi imprezami, rosyjskiej wojnie informacyjnej i pozycji „Gazety Wyborczej”.

    Prezydent Duda będzie rozmawiał z ministrem koordynatorem Mariuszem Kamińskim na temat stanu przygotowań do wielkich imprez, które odbędą się w tym roku.

    Będzie chciał usłyszeć jaki stan przygotowania wewnętrznego do kluczowych wydarzeń w tym roku. Najczęściej mówi się o szczycie NATO i Światowych Dni Młodzieży, ale z punktu widzenia zagrożeń dla bezpieczeństwa, nie mniej istotne jest wielkie spotkanie młodzieży na Woodstocku

    – powiedział Zybertowicz.

    Jest tam przyzwolenie na niekonwencjonalne zachowania, co może wytwarzać pewne pokusy dla środowisk, które chciałyby dokonać zamachu lub jakiejś prowokacji

    – dodał.

    Zybertowicz zwrócił również uwagę na zagrożenie wynikające z wojny informacyjnej prowadzonej przez Rosję.

    Co najmniej od rozpoczęcia agresji rosyjskiej na Krym nasiliła się aktywność Rosji w prowadzeniu wojny informacyjnej. Wojna informacyjna prowadzona wobec Polski i wielu krajów NATO, stanowi w krótkim okresie większe zagrożenie niż klasyczna działalność szpiegowska

    – stwierdził.

    Ryszard Petru zapowiada pójście na zwarcie z obecnym rządem. Zdaniem Zybertowicza, nie można tu mówić o rewolucji.

    Gdyby brać to na poważnie, to w grę wchodziłaby raczej kontrrewolucja. Rewolucja odbyła się w zeszłym roku, rewolucyjna zmiana w mentalności Polaków i rewolucyjne przebudowywanie instytucji państwa. Przez ostatnie 25 lat uformował się podział na wygranych i przegranych transformacji. Próbowałem zrozumieć fenomen silnego poparcia dla Radia Maryja. Ono dawało głos środowiskom zagubionym w transformacji. Przyszedł ojciec Tadeusz i się o te środowiska upomniał. Beneficjenci pierwszego okresu transformacji próbowali ufortyfikować swoją pozycję i niezależnie od zmian ekip rządzących pewne reguły gry były stałe

    – powiedział socjolog.

    Zybertowicz skomentował również powolny upadek „Gazety Wyborczej”.

    Z gazety, która była jakby liderem myślenia elit całego systemu, została odsunięta z centrum na miejsce w drugim, trzecim rzędzie. I bardzo nerwowo walczy o powrót do pierwszego szeregu

    – stwierdził.

    Mly/Telewizja Trwam

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    174. Bronisław Wildstein: W Polsce


    wPolityce.pl/TVP Info

    Bronisław Wildstein: W Polsce trwa wojna elit. "Zmiana wywołuje furię tych, którzy uważają się za właścicieli Polski"

    "Istnieje w Polsce establishment, warstwa rządząca III RP - rodzaju oligarchii, nielicznych w swoim interesie".

    W Polsce trwa wojna elit. Nie sądzę jednak, żeby sami Polacy byli mocno podzieleni

    — mówił Bronisław Wildstein w rozmowie z radiową „Jedynką”.

    Publicysta tygodnika „wSieci” przekonywał,

    Mam nadzieję, że więzi społeczne nie są do końca rozerwane. Mamy do czynienia z wpływową grupą, która próbuje tak przekonać. Istnieje w Polsce establishment, warstwa rządząca III RP - rodzaju oligarchii, nielicznych w swoim interesie. Przy tym to specyficzna oligarchia, bo zachowująca procedury demokratyczne dzięki czemu, może nastąpić zmiana polityczna. Ta zmiana wywołuje jednak furię tych, którzy uważają się za właścicieli Polski

    — mówił publicysta i dodaje, że to oni właśnie przedstawiciele establishmentu „usiłują przedstawić tę sytuację, jako zasadniczy podział”.

    Wildstein twierdzi, że od początku powstania III RP słyszymy o państwie obywatelskim, ale „Polakom zaczęto sprzedawać to, co społeczeństwem obywatelskim nie jest”. Publicysta przytoczył przykład fundacji Stefana Batorego.

    To potężni gracze, którzy wykorzystują czasem autentyczne zainteresowanie społeczne, a czasem organizują grupy nacisku. (…) Trudno powiedzieć, że są to obywatelskie inicjatywy spontaniczne, bo to fundacje sponsorowane przez multimiliardera narzucającego swoją koncepcję ideologiczna i polityczną

    — zauważa gość Jedynki.

    Nam się opowiada, że państwo powinno się wycofać - a ono się nie powinno wycofywać. Powinno być ograniczone, nie powinno wkraczać w wiele dziedzin - jak w dziedzinę rodziny - natomiast tam, gdzie działa, powinno być silne

    — dodawał.

    Wildstein nawiązywał też do ostatniego sondażu w Wielkiej Brytanii, z którego miało wynikać, że Brytyjczycy opuszczą Unię Europejską.

    To już jest poważna różnica. Gdyby okazało się to prawdą, to Anglicy wyjdą z UE, co dla Polski byłoby złym ruchem. Przyczyniła się do tego sama UE, a w tym sama Komisja Europejska. Te pohukiwania na Polskę, wdrażanie procedur… Było to wyciągane i będzie przez zwolenników wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej

    — podkreślił.

    lw, Jedynka

    Hanna Karp: Inwestycja w Agorę to pomoc dla KOD-u

    Inwestycja Georga Sorosa w spółkę Agora to pomoc dla tzw. KOD-u – mówi medioznawca dr Hanna Karp. Ekspert odniosła
    się w ten sposób do informacji, że fundusz finansowany przez
    amerykańskiego miliardera i spekulanta zakupił ponad 11 proc. akcji
    spółki, wydawcy m.in. „Gazety Wyborczej”. Transakcja była
    negocjowana od kilku tygodni, ale jej bliższe szczegóły nie są znane.
    Dokładna kwota również pozostaje niewiadomą, choć szacuje się, że
    przekroczyła 50 mln zł. Dr Hanna Karp podkreśla, że nie jest to pierwsze zaangażowanie Georga Sorosa w rynek medialny w Polsce.
    Ewa Siedlecka

    PiS dostał od suwerena licencję na zabijanie

    Może wprowadzić dowolne prawo, nie przejmując się konstytucją, a
    nawet rozsądkiem. I z tego prawa korzysta w takim tempie, że wykluczeni z
    pojęcia suwerena "obywatele gorszego sortu" nie nadążają nawet się
    oburzyć.







  • Stefan Niesiołowski


    Żadnych mrzonek, panowie. Mniej więcej tyle mają do powiedzenia rządzący Polską

    Żadnych mrzonek, panowie!". Słynne: "Point de reveries, messieurs!" -
    powiedział car i król Polski Aleksander II do delegacji marszałków
    szlachty w Warszawie w 1856 r.






  • Dominika Wielowieyska


    Ogólnoświatowy spisek żydowski będzie zwalczał polskich patriotów?

    W Polsce panuje coraz bardziej duszna atmosfera. Podłe głupstwa,
    które przenikają do publicznej debaty, stają się częścią głównego jej
    nurtu.




  • Przepraszam, że nie jestem Claudią Schiffer. Spotkanie z Adamem Michnikiem w Katowicach

    Adam Michnik w teatrze Korez w Katowicach

    Adam Michnik w teatrze Korez w Katowicach (GRZEGORZ CELEJEWSKI)

    We
    wtorek 14 czerwca w ramach " Wyborczej Na Żywo" w Teatrze Korez odbyło
    się niemal dwugodzinne spotkanie z Adamem Michnikiem pod hasłem "Co z tą
    Polską".
    Tłumy zainteresowanych spotkaniem z
    zaczęły zbierać się pod Teatrem Korez już na pół godziny przed
    rozpoczęciem wydarzenia. Sala wypełniła się po brzegi. Spotkanie
    prowadził Dariusz Kortko, redaktor naczelny katowickiego wydania
    "Wyborczej"...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    175. jak widzę na ekranie Wielowiejską

    to wyłączam telewizornię....cynizm,kłamstwo " autorytatywność wydawanych sądów....jest nie do zniesienia
    /nie wspieram moimi pieniędzmi "mieszadła"mącącego polskie umysły,gardzę towarzyszami i towarzyszkami z tego czegoś/

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    176. kłania się brak lustracji

    tego środowiska i dlatego taki mamy "bajzel"
    Brat sędziego Stefana Michnika..od lat miesza w polskich umysłach,co do zarozumiałej pańci z nazwiska
    Wielowiejska,to niedobrze się robi ,gdy wyłazi na ekranie...i wieszczy,to np powyżej... Lustracja i to "dogłębna"
    IPN ie otwórz bramy i pokaż,co masz...mimo,ze Michnik i jego kompanija dawno zrobili czystki i wynieśli,co trzeba...

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    177. Psy szczekają, karawana idzie



    Fot. wPolityce.pl

    Psy szczekają, karawana idzie dalej. Znaczenie „Wyborczej” spada jeszcze szybciej niż jej sprzedaż



    Czerska zaczyna się dławić, bo w kraju nie został już nikt, kto by
    jej uwierzył w cokolwiek, a już na pewno nie w kolejne „rewelacje”
    na temat Macierewicza.


    A teraz, proszę szanownej wycieczki, przystańmy na chwilę w kolejnej sali Muzeum Propagandy i Sieczki dla Lemingów, prezentującego najciekawsze dokonania przemysłu pogardy z lat 2007-2016 oraz inne przejawy pisofobii. Tej strasznej choroby XXI wieku, na którą zapadło wtedy tyle popeerelowskich gwiazd sceny i estrady, że aż strach pomyśleć, jak musieli wcześniej nadskakiwać komunie. Nawet Jan Peszek, ojciec Marii Awarii, miał wrażenie, że „śni jakiś straszliwy sen”, chociaż zarówno jemu i jak i jego zdolnej do każdej bzdury córce wiodło się całkiem dobrze. O Krystynie Jandzie na zakręcie historii nawet nie warto już wspominać.

    A więc przystańmy i przyjrzyjmy się tym prześmiesznym eksponatom. Po lewej widzimy całą serię urządzeń rejestrujących, na których przedstawiciele przemysłu pogardy nagrywali się wzajemnie i potajemnie. Jest słynny dyktafon Michnika, tak trudny w obsłudze, że o mały włos przyjaciel Adaś swego przyjaciela Lewka by nie nagrał. Są laptopy dziennikarzy „Gazety Wyborczej”, którzy przez pół roku prowadzili wtedy „żmudne dziennikarskie śledztwo”, które ponad wszelką wątpliwość ustaliło, że nagrywał Michnik, a nagrywany był Rywin. Dalej widzimy całe serie artykułów i koszul, w których ich autorzy wylewali siódme poty, by z jednej strony nagiąć rzeczywistość jak spiralę, a z drugiej - natychmiast, jak to od spirali - nie otrzymać „zwrotnej” prosto w pysk. Rzadko się udawało, oj, rzadko.

    Jest mundur generała Kiszczaka, są ciemne okulary generała Jaruzelskiego, jest zdjęcie rzecznika Urbana… A nie, przepraszam, to komuś ulotka z mięsnego wypadła, są za to fotografie z Super Political Event Magdalenka Party. Jest nawet karoseria samochodu, do którego Michnik, Olejnik i Urban wskakiwali jak do pociągu wielkiego oszustwa. Nie mógł odjechać bez nich.

    W ostatniej gablocie znajdziecie Państwo eksponat najmłodszy. To papier toaletowy z nowym logo, na którym widać wielkie, piękne nic na czerwonej fladze. To symbol tego, jak szybko nawet najwierniejsi czytelnicy „Gazety Wyborczej” zaczęli mieć za nic jej polityczne polowania z nagonką. To, co wcześniej sprawdzało się w wielu przypadkach, pewnego dnia stało się już tylko parodią samego siebie. Konkretnie zaś wtedy, gdy organ Michnika postanowił z właściwym sobie animuszem godnym azjatyckich gimnastyczek „zniszczyć” Antoniego Macierewicza, ministra obrony narodowej – tuż po zakończonych wielkim sukcesem wspólnych manewrach NATO.

    Dwa chrumknięcia, trzy pociągnięcia nozdrzami, żółta, gęsta substancja gotowa do wyplucia w stronę wroga i… Nagle – szok! Czerska zaczyna się dławić, bo w kraju nie został już nikt, kto by jej uwierzył w cokolwiek, a już na pewno nie w kolejne „rewelacje” na temat Macierewicza. To tak jakby zaufać zombie, że tym razem zje obiadek, nie kucharzy.

    Na koniec zaś, na placu boju pojawia się tajemniczy Don Pedro, który tylko czekał na taką okazję i rusza z furią, wzywając Macierewicza przed wszystkie sądy świata, a najbardziej sąd koleżeński Platformy Obywatelskiej. Tak, proszę szanownej wycieczki, dziś to nazwisko pewnie nic państwu nie powie, ale to Schetyna Grzegorz, ostatni wódz partii Donalda Tuska z uśmieszkiem w logo - on ci to wespół z „Wyborczą” przeprowadzili ten atak na dwie rury – najpierw błoto z papieru, potem wrzaski, że ktoś jest ubłocony. „Ale to już było…” – odpowiedziało śpiewem społeczeństwo.

    Niestety bowiem dla organizatorów całej akcji, wtedy wiosną 2016 roku rzeczywistość okazała się być dużo mniej lepliwa i rozciągliwa niż ich własnej kręgosłupy. Rzecz przeszła do historii mediów jako Samozaoranie Czerskiego Klauna i do dziś budzi politowanie kolejnych adeptów dziennikarstwa i politologii. Żeby jednak nie było tak smutno, nadmienię, że spadek sprzedaży „Gazety Wyborczej” mocno od tamtego momentu przyspieszył. Przemysł pogardy zaczął pożerać swoich kierowników.

    wPolityce.pl/TVP

    Można powiedzieć wszystko...? Michnik w ukraińskiej prasie: "Gdyby w Polsce był Majdan, to władze użyją siły, będą strzelać"

    "Władza PiS to putinizm po polsku. Putin również nie od razu zakręcił kurek, to trwało latami, krok za krokiem".Skargi na rządzących z ramienia Prawa i Sprawiedliwości wychodzą poza granice Polski. Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” udzielił wywiadu ukraińskiemu pismu „Wysokyj Zamok”.




    Oprócz standardowych narzekań na władzę i słabnącą demokrację,
    Michnik poszedł jednak daleko poza akceptowalną granicę. Gdy dziennikarz
    zapytał w nim o to, co by się musiało stać, żeby w Polsce również
    „wybuchł Majdan” Michnik odpowiedział:

    PiS ma stabilne wsparcie na poziomie 30 proc., ale to wsparcie nie
    rośnie. Natomiast rośnie liczba przeciwników. Nie wiadomo jak daleko oni
    pójdą. Ale skoro władza praktykuje brutalną i absurdalną politykę,
    to może skończyć się Majdanem. Nie wykluczałbym to. (…) Na Ukrainie nikt nie przewidywał Majdanu. Ale gdyby w Polsce miał miejsce Majdan, to myślę, że władze użyją siły, będą strzelać

    — czytamy.

    Działania Prawa i Sprawiedliwości Michnik zestawia z rzeczywistością PRL.

    To PRL bis. Oni nauczyli się takiego myślenia w czasach PRL. Uważają, że jeżeli partia ma władzę, to nikt nie ma prawa tej władzy ograniczać. Pod tym względem oni są bardzo sowieccy. Oni odeszli od modelu państwa, gdzie istnieje tolerancja wobec opozycyjnego zdania. Nie, nie, oni nas tolerują, nie wsadzają do więzień. Jednak zaczynają się dziać dziwne rzeczy…

    — urwał.

    Michnik dodał przy tym, że polskie władze są „mentalnie ukrainofobami”.

    Władza PiS to putinizm po polsku. Putin również nie od razu zakręcił kurek, to trwało latami, krok za krokiem

    — czytamy.

    Czytaj wywiad w oryginale.



    michnik1

    Michnik: Mamy państwo putinowskie



    Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” Adam Michnik nie ustaje
    w swojej histerycznej krytyce polskiego rządu. Tym razem żurnalista
    zaatakował władze w programie Tomasza Lisa emitowanym na portalu
    Onet.pl.

    „Chcielibyśmy zapomnieć, że poza Polską reformującą się zawsze była ta Polska, która bała się świata, która wielbiła swoją peryferyjność. Przebiła się narracja Polski w ruinach” - powiedział gość programu "Tomasz Lis.".

    „W naszym kraju zawsze były podatności na pewien typ demagogii populistycznej, ksenofobicznej i szowinistycznej” - dodał Michnik.

    „Ja napisałem przed wyborami, że jeśli
    zwycięży PiS, to będziemy mieć państwo typu putinowskiego i takie
    właśnie mamy” -  grzmiał redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".

    Czytaj oryginalny artykuł na: http://www.stefczyk.info/publicystyka/opinie/michnik-mamy-panstwo-putinowskie,17326280370


    Adam Michnik na spotkaniu z członkami Bundestagu: Władza jest jak rekin. Ma apetyt na wszystko

    Na początku przejęli publiczne media, ale oni mają apetyt jak rekin,
    chcą wszystko. Oni kompletnie upartyjnili cały system wymiaru
    sprawiedliwości, służby specjalne, zmienili prawo w taki sposób, że de
    facto zdewastowali niezawisłość sędziów i prokuratorów - mówił redaktor
    naczelny 'Gazety Wyborczej' Adam Michnik podczas spotkania z członkami
    komisji ds. kultury i mediów Bundestagu.

    http://wyborcza.pl/10,82983,20357849,adam-michnik-o-wolnosci-mediow-i-de...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    178. Michnik sie już nuie podniesie


    Protest na skwerze Tomasz Zieliński, tvnwarszawa.pl

    12.05 Na skwerze Wolnego Słowa trwa antyNATOwski
    protest. - Jest około 200 osób. Mają ze sobą transparenty: "Stop NATO",
    "Nie dla baz wojskowych w Polsce", "Nie dla wojen i baz NATO" -
    relacjonuje Tomasz Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl.

    Manifestację zabezpiecza policja. Zablokowane jest skrzyżowanie ulic Mysiej, Brackiej i Nowogrodzkiej.

    Jak szczyt NATO relacjonuje rosyjska rządowa telewizja? RT pokazuje na
    żywo... demonstrację przeciwko NATO w Warszawie. W pikiecie inicjatywy
    "Stop Wojnie" bierze udział kilkanaście - kilkadziesiąt osób.

    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/14,114871,20363587.


    O godz. 12 na Brackiej między Mysią a pl. Trzech Krzyży, inicjatywa
    "Stop Wojnie" urządza przemarsz pod hasłem: "Pieniądze dla głodnych, nie
    na czołgi". Trasa: ul. Mokotowska, ul. Piękna, ul. Górnośląska, ul.
    Rozbrat, ul. ks. Stanka do Płyty Desantu.

    Również w
    sobotnie południe Komitet Obrony Demokracji zaprasza na uroczystość
    nadania imienia Martina Luthera Kinga skwerowi na skrzyżowaniu ulic
    Twardej i Prostej. Wydarzenie będzie okazją do stacjonarnej manifestacji
    KOD pod hasłem "I have a dream". Formalnie nazwę skwerowi Rada Warszawy nada dopiero w czwartek.


    W godz. 15 - 18 na pl. Konstytucji odbędzie się protest
    antywojenny organizowany przez anarchistów pod hasłem "Nie ma NATO
    zgody", częścią protestu będzie akcja "Jedzenie zamiast bomb"



    "I have dream - Mam marzenie"

    KOD uczcił Kinga. "Godność człowieka jest w nim samym"



    KOD uczcił Kinga. "Godność człowieka jest w nim samym"

    Kilkaset osób stawiło się w sobotę przy ulicy
    Prostej na uroczystości nadania skwerowi imienia Martina Lutera Kinga. Z
    tej okazji Komitet Obrony Demokracji... więcej »

    Happening rozpoczął się ok. godz. 12 u zbiegu ulic Twardej i Prostej.
    Uczestnicy rozwinęli flagę Polski. Powiewają też flagi Unii Europejskiej
    czy USA. Rozstawiono również scenę, na której przemawiali Mateusz
    Kijowski, lider KOD i Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazety
    Wyborczej".


    Happening zorganizowano z okazji niedawnego nadania
    skwerowi imienia Martin Luther Kinga przez radę miasta. Z tablicy z
    nazwiskiem amerykańskiego pastora i działacza na rzecz zniesienia
    segregacji rasowej ściągnięto uroczyście flagę Stanów Zjednoczonych.

    - Przesłanie Martina Luthera Kinga do dziś przyświeca obywatelom
    całego świata. Jego poglądy wielokrotnie były przywoływane i stawiane za
    wzór działania przez opozycję demokratyczną lat 70. i 80., szczególnie
    ruch Solidarności. Także, w dzisiejszej Polsce niezbędne jest
    przywoływanie wolnościowych, równościowych i pokojowych idei w myśl słów
    pastora Kinga "Nic, co człowiek robi, nie poniża go tak bardzo jak
    nienawiść" – zapowiadał KOD.

    Obama nie przyjechał

    W sobotę rano Mateusz Kijowski był gościem "Wstajesz i wiesz" w
    TVN24. Powiedział, że zaproszenie na manifestację otrzymał między innymi
    Barack Obama. Obecności prezydenta USA jednak nie odnotowano.

    Jak powiedział nam w piątek rzecznik ratusza Bartosz Milczarczyk,
    zgromadzenie zostało oficjalnie zarejestrowane w urzędzie i zaplanowane
    na 15 tysięcy uczestników.


    Protest przed ambasadą USA.<br />
"Nie dla wojen i baz NATO"

    http://tvnwarszawa.tvn24.pl/informacje,news,drugi-dzien-szczytu-trwa-pro...

    13.21 - Uczestnicy manifestacji antyNATOwskiej
    przeszli przed ambasadę USA. Zablokowana jest ulica Piękna - mówi Tomasz
    Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl.

    13.20 Kilkaset osób stawiło się w sobotę przy ulicy Prostej na uroczystości nadania skwerowi imienia Martina Lutera Kinga. CZYTAJ WIĘCEJ.

    12.58 - Uczestnicy manifestacji antyNATOwskiej idą
    ze skweru Wolnego Słowa przed ambasadę USA - relacjonuje Tomasz
    Zieliński, reporter tvnwarszawa.pl.

    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20375623,kod-na-skwerze-mar...
    Sobotnia manifestacja KOD była nie tylko protestem przeciwko łamaniu
    prawa przez polskie władze. KOD-owcy zebrali się także, by uczcić
    nadanie skwerowi przy zbiegu ulic Pańskiej i Twardej imienia Martina
    Luthera Kinga. Rada Warszawy podjęła taką decyzję na wniosek Komitetu
    Obrony Demokracji.

    Skwer Luthera Kinga


    Martin Luther King był działaczem na rzecz równouprawnienia
    Afroamerykanów, laureatem Nagrody Nobla. Doprowadził do zniesienia
    segregacji rasowej w Ameryce.

    Manifestacja trwała od
    godz. 12 do 13. Pod sceną zbudowaną obok skweru według organizatorów
    zebrało się 1500 osób, według stołecznej policji - 450, a według
    stołecznego ratusza - około 300 . Oprócz warszawiaków przyjechały
    delegacje KOD-owców z Łodzi, Kielc, Krakowa i Wrocławia.


    Na początku organizatorzy odtworzyli fragment wczorajszego
    przemówienia prezydenta USA Baracka Obamy podczas odbywającego się także
    dzisiaj w Warszawie szczytu NATO, w którym mówił, że "Ameryka niepokoi się o to, co dzieje wokół polskiego Trybunału Konstytucyjnego".


    Następnie ze sceny przemawiali Mateusz Kijowski, lider KOD,
    Jarosław Jóźwiak, wiceprezydent Warszawy, i Adam Michnik, redaktor
    naczelny "Gazety Wyborczej". Ich wystąpienia przeplatały się z odczytami
    fragmentów przemówień Martina Luthera Kinga i piosenkami śpiewanymi
    przez członkinię KOD-u Annę Sarnicką, m.in. "We shall overcome" protest
    song uczestników marszu Martina Luthera Kinga na Waszyngton i "Źródło"
    Jacka Kaczmarskiego.

    Adam Michnik na KOD


    - Kto odbiera człowiekowi godność, gwałci jego człowieczeństwo.
    Władza, która gardzi obywatelami, która nie szanuje ich praw, która
    świadomie i celowo stara się ich poniżyć, gwałci podwójnie, bo
    wykorzystuje naturalną przewagę pochodzącą z demokratycznego wyboru -
    mówił Mateusz Kijowski.

    - Martin Luther King miał
    marzenie, by nikt nikogo nigdy nie nazywał obywatelem gorszego sortu. Za
    realizację tego marzenia zapłacił wysoką cenę. Zamordował go
    rasistowski zwolennik dobrej zmiany - zażartował Adam Michnik. Dla
    mojego pokolenia marzenia Kinga były rodzajem wskazówki, jaką drogą i
    dokąd powinniśmy dążyć. Zawsze wiedzieliśmy, że musimy walczyć bez
    przemocy i bez nienawiści - dodał.


    Manifestacja KOD. Adam Michnik: Martin Luther King był z całą pewnością obywatelem gorszego sortu



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    179. "Psy szczekają,karawana idzie dalej"

    i TAK trzymać"
    pozdrowienia drogi do Normalności :)

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    180. IPN: Nadchodzi prezes z

    • IPN: Nadchodzi prezes z misją. "Trzeba pokazać nurt narodowej zdrady od KPP po PZPR"

      WOJCIECH CZUCHNOWSKI ADAM LESZCZYŃSKI

      19.07.2016

      Tak mówił Jarosław Szarek podczas przesłuchania w konkursie na szefa IPN. Kolegium rekomendowało go na nowego prezesa Instytutu.Trzeba pokazać nurt narodowej zdrady od
      Komunistycznej Partii Polski po Polską Zjednoczoną Partię Robotniczą -
      mówił Jarosław Szarek podczas przesłuchania w konkursie na szefa IPN.
      Kolegium rekomendowało go na nowego prezesa Instytutu.

      Szarek
      był faworytem konkursu do tego stopnia, że o stanowisko prezesa nie
      ubiegał się żaden z bardziej znanych historyków zajmujących się PRL.

      - To nie ma sensu - mówi „Wyborczej” profesor historii. - Szefa i tak wyznaczy Kaczyński.

      Szarek, 53-letni dr historii z krakowskiego IPN (w Instytucie pracuje od jego założenia, wcześniej był dziennikarzem), miał na..

    • http://wyborcza.pl/7,75398,20419435,ipn-nadchodzi-prezes-zmisja.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    181. Jarosław KurskiStambuł w



    Jarosław Kurski

    Stambuł w Warszawie

    - Trzeba czynić wszystko, by Polska była tym, czym jest dzisiaj
    Turcja - ogłosił Jarosław Kaczyński w 2014 r. - Ten rodzaj wielkości
    jest do zdobycia. To wymaga najpierw zmiany władzy, a potem przebudowy
    polskich elit. I to we wszystkich dziedzinach.

    Dziś Kaczyński zdobył już pełnię władzy, bez kontroli konstytucyjnej i odpowiedzialności...

    http://wyborcza.pl/1,75968,20440243,stambul-w-warszawie.html


    Dominika Wielowieyska



    "Trzeba rozdzierać szaty, bo granice oszustwa zostały bardzo daleko przesunięte"

    Nie słuchajcie tego, co opowiadają, że się nie da. To bzdury. Wystarczy
    zacząć naprawiać polską gospodarkę, a tak naprawdę pieniądze z tego
    systemu znajdą się natychmiast - mówił rok temu o swoich obietnicach
    prezydent Andrzej Duda.Dotyczyło to m.in. podniesienia kwoty wolnej od podatku do 8 tys. zł i
    obniżenia wieku emerytalnego. Wcześniej, w czasie kampanii,
    prezydent
    obiecał przewalutowanie kredytów frankowych po kursie z dnia
    zaciągnięcia kredytu. W spocie wyborczym stwierdził: - Ja dotrzymam
    słowa, bo jestem człowiekiem, który ma słowo swoje za świętość.

    Szefowa jego komitetu wyborczego, obecna premier Beata Szydło,
    zapowiadała w kampanii, że obietnice na pewno będą zrealizowane. A w
    swoim exposé jako szefowa rządu doprecyzowała, że ustawy o wieku
    emerytalnym i kwocie wolnej od podatku będą uchwalone w ciągu stu dni.

    Termin dawno minął, a uchwalonych ustaw nie ma. Bo minister finansów Paweł Szałamacha powtarza, że to bardzo kosztowne zmiany. Ale pan minister nie protestował, gdy prezydent Duda wołał, że to "bzdury, że się nie da".


    Natomiast projekt ustawy frankowej, który we wtorek przedstawili
    prezydenccy urzędnicy, w ogóle nie przewiduje przewalutowania kredytów.
    Pomoc dla kredytobiorców jest bardzo ograniczona, bo też inna być nie
    może. Jedni się cieszą, że prezydent i PiS wstrzymują się z realizacją
    nieodpowiedzialnych obietnic, które rozwalą budżet państwa i system
    bankowy. Tak, to pocieszające, choć nie wiadomo, co władza zrobi w
    przyszłości.

    Wśród ludzi, którzy zajmują się polityką -
    komentatorów, dziennikarzy, parlamentarzystów - panuje przekonanie:
    takie są reguły polityki, nie ma co rozdzierać szat, każdy w kampanii
    obiecuje.

    Otóż trzeba rozdzierać szaty, bo granice
    oszustwa zostały bardzo daleko przesunięte. Jest przerażające, że
    PiS-owi w kampanii wyborczej puściły wszelkie hamulce i pogrążył się w
    totalnym populizmie. Jest przerażające, że politycy mogą tak cynicznie
    oszukiwać wyborców, mamić ich wizją kompletnie nierealistyczną. To
    dewastacja debaty publicznej.

    http://wyborcza.pl/1,75968,20496378,polityka-klamstwa.html#BoxGWImg


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    182. OSTATNIE PODRYGI ZDYCHAJĄCEJ OSTRYGI

    KOD chce Trybunału Stanu dla Andrzeja Dudy. Będzie demonstracja

    Komitet Obrony Demokracji (KOD) zapowiada
    manifestację pod Pałacem Prezydenckim w Warszawie w rocznicę
    zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na prezydenta.
    "Przypomnimy Panu Prezydentowi po co
    rezyduje na Krakowskim Przedmieściu. Zażądajmy wypełniania
    konstytucyjnych powinności...

    fot.youtube

    Miało być poważne dziennikarstwo, a wyszedł kabaret. Najsztub pajacuje w portalu oko.press ZOBACZ WIDEO

    Za pieniądze Agory i tygodnika Polityka powstał portal, który
    miał rzekomo patrzeć władzy na ręce. Z wielkich zapowiedzi niewiele
    zostało. Dziś pracuje…



    KOD: Andrzej Duda przed Trybunał Stanu

    Domagają się również postawienia prezydenta przed Trybunałem Stanu.

    Manifestacja ma się odbyć w sobotę o godz. 14 pod Pałacem Prezydenckim. Tego dnia mija rok od zaprzysiężenia Andrzeja Dudy na prezydenta Polski.


    Protest zapowiada nie tylko Komitet Obrony Demokracji.
    Młodzieżówka Platformy Obywatelskiej na sobotę zapowiada odsłonięcie na
    Krakowskim Przedmieściu plenerowej wystawy zdjęć dokumentujących rok
    prezydentury Andrzeja Dudy. "Zaprezentowane fotografie i wydarzenia z
    nimi związane przypomną Polakom dotychczasowe wybitne osiągnięcia
    prezydenta oraz jego zasługi dla obywateli" - czytamy w opisie wydarzenia. Wystawa na wysokości ul. Karowej ma być dostępna do 19 sierpnia.


    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/1,34862,20500772,kod-w-warszawie-de...


    Michnik: Jarka nigdy nie interesowały pieniądze i panienki - tylko władza



    Do Adama Michnika
    po spotkaniu ustawiła się długa kolejką. Uczestnicy spotkania proszą o
    podpis książek. My ze swoje strony dziękujemy za udział w relacji.

  • "Ja nie prorokuję, bo już raz prorokowałem"

  • "Trzeba przyjąć, że pewnych osób nie da się nawrócić. Jak mówił Marek Edelman: to tzw. przypadki nierokujące nadziei"

  • Pamiętam, że jak
    ostatni raz byłem w Rzeszowie, podczas kampanii Mazowieckiego, to było
    tu okropnie - syf, katastrofa. Teraz, po tylu latach zobaczyłem co to
    znaczy "Polska w ruinie". Jeżeli w takim czasie z takiego miasta
    powstała taka perła to pozwólcie, że będę optymistą - kończy Adam
    Michnik.

  • Przedostatnie
    pytanie: - Co my, KOD-owicze możemy robić, by przekonać innych, którzy
    nie są w naszym kręgu? Jak walczyć z naiwną wiarą?

  • - Mówił pan o rowie między dwoma stronami. Czy zna pan kraje, w których udało się go zasypać? - pyta Kamil, uczestnik spotkania.

  • - Co KOD powinien codziennie robić? - pyta Kuba Karyś, podkarpacki koordynator KOD-u

  • - Oczywiście, że będziemy bronić autorytetu, bo to nasza powinność - odpowiedział Adam Michnik.

  • - Czy takie medium
    jak Gazeta Wyborcza ma na uwadze to, aby tą problematykę, która dotyczy
    niszczenia autorytetów zatrzymać? - pyta uczestnik spotkania.

  • - Jedyna rada, to
    przekonać ludzi biernych, że jeżeli w Polsce będzie się psuło za sprawą
    tej władzy, to ci ludzie będą winni przez swoje zaniechanie - twierdzi
    naczelny "Wyborczej".

  • Sala Teatru Maska jest wypełniona po brzegi. Trwa zadawanie pytań.

  • Kolejne pytanie: "Co KOD może zrobić, żeby było w Polsce więcej demokratów?"

  • - Czy da się
    zatrzymać falę neonazistów wśród młodych ludzi, ten rząd dusz, który ma
    prawica wśród młodych? "Młodzi nie akceptują teraz ludzi kompromisu -
    liberałów, demokratów. Dla myślącej młodzieży jakimś projektem może być
    partia Razem. Gdyby zrealizować to, czego chcą te radykalne formacje,
    bije w samych młodych. Mam nadzieję, że to jest przejściowa fala.Wielka
    Polska Katolicka - to nic nie znaczy. To nawiązanie do polskiego
    faszyzmu. Naród, który przeżył II wojnę światową - jak może sięgać do
    faszyzmu? Ale do tych młodych ludzi też trzeba iść i z nimi rozmawiać"

  • - Oczywiście, że
    słyszałem, ale nie jestem zwolennikiem tego. To jest strasznie
    ryzykowne, żeby kogoś zmuszać. Za PRL-u ludzie szli do urn, dlatego, że
    bali się, że będą karani. Demokracja to jest także to, żeby mieć prawo
    nie głosować - takie jest moje zdanie - mówi Michnik.

  • Pytanie z sali: W
    pańskiej karierze, czy ktokolwiek rzucił hasło o obowiązkowych wyborach,
    tak, jak jest to w Australii. Czy słyszał Pan kiedyś o takim pomyśle?

  • Czy nie uważa Pan,
    że KOD powinien pełnić rolę czegoś w rodzaju "rady nadzorczej"? Być tym
    czynnikiem społecznym, któremu każda władza będzie musiała się
    "tłumaczyć"? - pyta członek KOD-u

  • "Ojciec Rydzyk
    mówił o rządzie PO, że to rząd, który dąży do biologicznego wyniszczenia
    narodu. Jeżeli ktoś tak mówi, to nie ma miejsca na rozmowę i
    kompromis."

  • Jeżeli ktoś mnie
    definiuje jako targowianina, to tu w zasadzie kończy się rozmowa. W
    języku Radia Maryja i PiS-u nie ma pojęcia "oponenta". Jest za to wróg,
    którego trzeba unicestwić.



  • Język demokratów z językiem Radia Maryja - to pęknięcie jest nienaprawialne.



  • Różnice
    same w sobie nie są niebezpieczne. To chleb i wino demokracji.
    Pęknięcie widzę w języku, jakim posługują się obie strony - odpowiada
    Michnik.



  • "Wiem jedno - jeżeli chce się odsunąć od władzy PiS, potrzebne będą te trzy literki - KOD. inne partie nie mają takiej szansy"



  • -
    Panie Adamie, jest tak, że my rozmawiamy o dwóch różnych poziomach
    rzeczywistości. Jest poziom obywatelski i polityczny. Co Pan myśli o
    tym, żeby zmienić sposób komunikacji? Mówi Pan o przyzwoitości,
    obserwuje od dawna prawice, a teraz coraz więcej ludzi, którzy są z
    drugiej strony. Czy Pan widzi możliwość, żeby na poziomie społ. zasypać
    to pęknięcie pomiędzy prawicą i lewicą? - pyta socjolog z sali.



  • KOD według Ciebie przekształci się w formację polityczną? - pyta dziennikarka



  • Ma
    m wyrzuty sumienia, że podczas kampanii prezydenckiej nie jeździłem i
    nie namawiałem do głosowania na Komorowskiego. Trzeba było to robić,
    nawet gdyby mnie nie posłuchano. Teraz będę jeździł.



  • Mamy obowiązek przypominać o tym, co się stało w Grecji. Do czego prowadzi rozdawnictwo. Bankrucja państwa.



  • Nie
    wiem co siedzi w jego głowie, nie jestem neurologiem. Jarka nigdy nie
    interesowały ani pieniądze, ani panienki - tylko władza. To jest dla
    niego rodzaj narkotyku. Stale musi mieć wroga. Stale go wymyśla. Im
    bardziej ten wróg jest abstrakcyjnym tym lepiej. To co jest jego
    prawdziwą pasją , to posiadanie władzy po to, żeby mieć instrumenty
    pogoni za "królikiem" - mówi Michnik



  • "Nie popadajmy w pesymizm. Rządzący dostali w wyborach tylko 50 proc. głosów, a zachowują się, jakby mieli wszystko"



  • Jaka jest twoja koncepcja, co siedzi w głowie Jarosława Kaczyńskiego? - pytała Małgorzata Bujara



  • "Władza chce nam narzucić motor strachu. Nie możemy na to pozwolić"



  • -
    Wszystko zależy od nas. To my sami musimy trafić do ludzi i wytłumaczyć
    im, że popieranie tego rządu to obciach, to działanie przeciwko sobie -
    mówi Michnik.



  • -
    Obserwujemy budowanie nowego łądu prawnego. Trzeba iść do ludzi i
    pokazać, co ta władza zrobiła i co nam szykuje - kontynuuje naczelny
    "Wyborczej"




  • - Jak patrzę na to, co rządząca ekipa wyczynia to wiem, że to się musi skończyć źle - mówi Adam Michnik




  • Pierwszą część spotkania poprowadzi Małgorzata Bujara, dziennikarka rzeszowskiej "Gazety Wyborczej"




  • Zaczynamy już za 5 minut. Sala, która może pomieścić 250 osób jest już pełna.




  • Witamy!

    Już
    za 15 minut w rzeszowskim teatrze "Maska" rozpocznie się spotkanie z
    Adamem Michnikiem, redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej"

  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    183. bezzębna potwora próbuje kąsać :)))


    Adam Michnik: "Kaczyński nie spełnił jeszcze swoich marzeń, wciąż nie jest koronowany" [Dobrosz-Oracz]

    Każdemu podoba się 500 + i podwyższenie płacy minimalnej, bo rzadko
    dostaje się z dnia na dzień coś za nic. Z demokracją jest inaczej - ona
    jest jak powietrze. Zauważamy, że jej nie ma dopiero wtedy, gdy się
    dusimy. Dzisiaj w Polsce jeszcze tak nie jest - mówi w 'Temacie dnia
    Gazety Wyborczej' Adam Michnik. Redaktor naczelny 'GW' negatywnie
    oceniając rządy PiS, stwierdza: 'Dzisiaj jest wiele krajów, które
    brunatnieją. To jest przejściowy moment, który przeminie. Chociaż co
    napsują, to napsują'.
    http://wyborcza.pl/10,82983,20617062,temat-dnia-gazety-wyborczej-jarosla...



    fot. wPolityce.pl/youtube.com
    fot. wPolityce.pl/youtube.com


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    184. Nawet pieniądze Sorosa nie


    Fot.Fratria/youtube

    Nawet pieniądze Sorosa nie pomogły? „Gazeta Wyborcza” coraz bardziej dołuje. Agora szykuje ostre cięcia!

    "Gazeta Wyborcza", pozbawiona bezpośredniego dopływu gotówki od państwowych firm i instytucji, nie radzi sobie na rynku.

    A miało być tak pięknie! Wielki zastrzyk gotówki, który
    George Soros zaaplikował Agorze okazał się niewystarczający, by ratować
    podupadającą „Gazetę Wyborczą”. Z informacji portalu Press wynika,
    że gazeta zamierza zlikwidować niektóre wydania lokalne i szykuje
    cięcia w zatrudnieniu.

    Na nic dokładanie noży do wydania, ankiet członkowskich Komitetu
    Obrony Demokracji oraz uruchamiania coraz to nowych akcji promocyjnych.
    Pozbawiona bezpośredniego dopływu gotówki od państwowych firm
    i instytucji, Agora i jej flagowy produkt, czyli „Gazeta Wyborcza”,
    zaczynają dołować.

    W ubiegłym tygodniu na spotkaniu wydawców regionalnych „Gazety Wyborczej” (Agora SA) omawiano sytuację wydań lokalnych. Po tym spotkaniu szef pionu „GWWojciech Świerczyński miał rekomendować zarządowi spółki ograniczenie liczby wydań lokalnych.

    – czytamy w portalu Press.pl.

    Portal przypomina, że w listopadzie br. minie rok od likwidacji
    sobotnich wydań lokalnych „Gazety Wyborczej” w 20 miastach. Te miały
    paść w w Białymstoku, Bydgoszczy, Częstochowie, Kielcach, Olsztynie,
    Opolu, Płocku, Radomiu, Rzeszowie i Toruniu. Jak ujawnia Press.pl 

    Teraz w Agorze pojawił się plan, aby w tych miastach zlikwidować jeszcze jedno wydanie,
    a może nawet dwa. Ruch taki miałby wzmocnić wydanie piątkowe. Plany
    te zostały już przedstawione redakcjom niektórych oddziałów.

    – czytamy na stronie internetowej Press.pl.

    Marketingowa nowomowa komunikatów Agory oznacza jeszcze jedno. Chodzi o zwolnienia dziennikarzy, do których, zdaniem Press.pl, dojdzie już w najbliższym czasie.

    W spółce do końca br. zostanie przeprowadzona redukcja zatrudnienia
    (w planach jest zmniejszenie kosztów pracowniczych nawet o kilkanaście
    procent). Trwają analizy, czy opłacają się Agorze zwolnienia grupowe.

    – ujawniają dziennikarze Press.pl.

    Skąd te nerwowe ruchu niegdysiejszego potentata na polskim rynku prasowym? Odpowiedź jest banalnie prosta. Po „Gazetę Wyborczą” sięga coraz mniej czytelników. Liczby nie kłamią! Według danych ZDKP spadek sprzedaży GW sięga, w zależności od dnia wydania, aż 15 proc. w porównaniu do poprzedniego półrocza. Widać, że środowiska LGBT, KOD oraz zwolennicy starej władzy, której GW wiernie
    służyła, to zbyt mała grupa, by utrzymać dziennik z Czerskiej
    na poziomie, który wykluczałby cięcia. Może dobry wujek Soros znowu
    coś wymyśli?

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    185. z jąkałą coraz gorzej :)

    Pokolenie KOR było jedynym oprócz
    pokolenia legionistów Piłsudskiego, które mogło czerpać satysfakcję z
    odzyskanej niepodległości Polski - mówił Adam Michnik na sesji "40 lat
    minęło".


    Sesję w bibliotece UW zorganizował wicemarszałek Senatu Bogdan Borusewicz, w przeszłości...

    http://wyborcza.pl/7,75398,20707103,40-lat-kor-michnik-komitet-obrony-robotnikow-jak-legionisci.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    186. „Gazeta Wyborcza” coraz bardziej dołuje. Agora szykuje ostre cię

    ci
    i super.... Nowy rząd nie dał im światła zielonego...i to się chwali...duch Ketmana również nie pomaga...ten wieczorne pozdrowienia

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    187. „Gazeta Wyborcza” coraz bardziej dołuje. Agora szykuje ostre cię

    ci
    i super....
    Nowy rząd nie dał im światła zielonego...i to się chwali...
    duch Ketmana również nie pomaga...ten nowy sponsor...również
    wieczorne pozdrowienia

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    188. Michnik parodiuje samego

    Michnik parodiuje samego siebie. Atakując PiS już doszedł do Hitlera i Putina. Co dalej?


    Jak to mówią? Starości nie widzisz, Twoją starość widzą inni.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    189. Kaczyński: Polska Michnika

    Kaczyński: Polska Michnika wściekle się broni. Jest mocno osłabiona



    Nie chcę przeceniać erudycji Grzegorza Schetyny, ale na pewno jest
    nieporównywalnie większa niż pana Petru. Skąd oni kogoś takiego wzięli?
    Nie mam pojęcia - mówi Jarosław Kaczyński w rozmowie z "Polską".
    Jest Pan znany z angielskiego poczucia humoru - a mianowanie Adama
    Lipińskiego ministrem ds. gender jest tego przejawem, prawda?
    Jeśli już, to jest to przejaw poczucia humoru pani premier. Pewnie też
    angielskiego.

    Ale Pana Prezesa ta nominacja pewnie rozbawiła.
    Nie, dlaczego? Kto zna życiorys Adama Lipińskiego, wie, że ta nominacja
    jest jak najbardziej uzasadniona. On był aktywny społecznie jeszcze w
    latach 70., 80. - choćby w Centrum Demokratycznym we Wrocławiu czy dziś
    zapomnianym Ruchu Społecznym „Solidarność”. Był także związany z kwestią
    równouprawnienia kobiet. Myśmy nigdy nie kwestionowali tego, że w tej
    sprawie jest sporo w Polsce do załatwienia. Tyle że patrzymy na to z
    innej perspektywy niż niewielkie mniejszości. Nie chcemy ich atakować,
    ale nie widzimy powodu, dla którego one mają odgrywać decydującą rolę.

    Rząd Beaty Szydło ma już 11 miesięcy. Jak sobie radzi z realizacją
    programu PiS?
    Realizacja tego programu jest rozłożona na wiele lat. Tylko w ten sposób
    zdołamy Polskę zmienić, odejść od modelu, który został przyjęty po 1989
    r. i jest w pewniej mierze obciążony pozostałościami komunizmu - ale
    także jest bardzo poważnie obciążony błędami tej wersji kapitalizmu,
    którą my przyjęliśmy, a która obowiązywała na Zachodzie w latach 80. To
    połączenie jest bardzo toksyczne i chcemy je zmienić, ale to jest
    zadanie na osiem lat, lekko licząc.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    190. Michnik w szoku! Wyborcza następna?

    Firma Mediaworks, wydawca "Nepszabadsag", opublikowała na stronie
    internetowej gazety oświadczenie, w którym wyjaśnia, że dziennik od
    dawna przynosił straty i szuka "obecnie najlepszego możliwego modelu
    biznesowego" dla dziennika. Wydawca nie pozostawia żadnych złudzeń co do
    tego, że gazeta jeszcze kiedykolwiek się ukaże. I proponuje
    dotychczasowym prenumeratorom w zamian subskrypcję innych swoich
    tytułów.

    Na Węgrzech od pewnego czasu trwały spekulacje o
    tym, że gazeta zostanie sprzedana jednemu z bliskich oligarchów
    związanych z premierem Viktorem Orbanem.

    Na profilu
    gazety w jednym z mediów społecznościowych dziennikarze napisali, że
    nagłe zamknięcie dziennika wskazuje na "początek nowego, mrocznego etapu
    dla demokracji w kraju".

    http://wyborcza.pl/1,75399,20808081,najwieksza-opozycyjna-gazeta-na-wegr...


    fot.wPolityce.pl

    "Wyborcza" w szoku. Kurier odmówił dostarczenia paczki do redakcji. "Z powodów ideologicznych"

    Dziennikarze w szoku, na zaistniałą sytuacje skarżą się w swoim internetowym serwisie.

    Czy powrót do Polski sprzed 3.10 jest możliwy? O tym Kopacz, Herman, Klich, Wieczorek i Wysocka-Schnepf

    "Studio pod parasolką". Nowy program na wyborcza.pl

    Czy powrót do Polski sprzed 3.10 jest możliwy? O tym Kopacz, Herman, Klich, Wieczorek i Wysocka-Schnepf


    Lempart: Rząd się przestraszył. I niech się boi cały czas. Znów wyjdziemy na ulice. Jest data



    Z dzieci kształconych przez PiS wyrośnie
    pokolenie, z którym nie da się dogadać. Równość? Wolność? Nic nie będą
    wiedzieli. Z Martą Lempart, liderką Ogólnopolskiego Strajku Kobiet,
    rozmawia Dorota Wodecka.

    Dorota Wodecka: Rząd przestraszył się?


    Marta Lempart: Tak. Boją się. I niech się boją cały czas, bo nie
    zamierzamy odpuszczać i w tej, i w każdej ważnej sprawie.
    Zaproponowałam, by za dwa tygodnie, w 41. rocznicę strajku kobiet w
    Islandii, znów wyjść na ulice.

    Dlaczego? Wasz postulat został osiągnięty. Projekt Ordo Iuris został odrzucony

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    191. płacze Michnika :)

    Jarosław Kaczyński chce Polski, w której nikt nie będzie stawiał mu oporu i wszyscy będą go kochali - Adam Michnik w Piasecznie


    Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta

    Sławomir Kamiński/Agencja Gazeta (Adam Michnik na spotkaniu "Wyborcza na żywo" w Piasecznie 25.10.2016)



    Kochać go ma każda Polka i każdy Polak,
    choćby na siłę i za cenę własnej wolności. O tym, dlaczego tak się nie
    stanie, rozmawiali sympatycy KOD z Adamem Michnikiem

    Żeby
    wszyscy mogli się pomieścić, trzeba było donosić krzesła. Niektórzy
    siedzieli na parapetach, na stołach. W niewielkim podwarszawskim
    Piasecznie na spotkanie z redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej"
    przyszło we wtorek kilkuset działaczy i sympatyków Komitetu Obrony
    Demokracji. - Bo sytuacja w Polsce po roku rządów PiS jest fatalna i
    chcemy wiedzieć, jak to zmienić - mówili.


    Czy kończy się demokracja




    - Czy pod rządami PiS rzeczywiście kończy się demokracja? A może
    przesadzamy z alarmami? - zaczęła prowadząca spotkanie Renata Kim z
    tygodnika "Newsweek Polska".



    - Nie można powiedzieć, że Polska jest krajem zupełnie bez
    demokracji. Ale demokracja jest zagrożona. PiS krok po kroku unicestwia
    ważne dla demokracji instytucje i swobody obywatelskie. Obcina nam
    wolność i buduje państwo autorytarne, w którym parlament, sądy i media
    publiczne są tylko dekoracją. Władza nie szuka kompromisu, tylko narzuca
    wszystko, co chce, jak chce i komu chce. Ja to nazywam pełzającym
    zamachem stanu - przyznał Adam Michnik.



    I wyjaśniał: - Całkowite upolitycznianie administracji,
    prokuratury, służb specjalnych, spółek skarbu państwa i mediów
    publicznych, drastyczne ograniczanie prawa własności, np. dla rolników w
    obrocie ziemią, barbarzyńskie odbieranie wolności kobietom w projekcie
    ustawy antyaborcyjnej - to jest droga do dyktatury. Tym tendencjom
    trzeba się przeciwstawiać, bo do czego prowadzą, widzimy w putinowskiej
    Rosji.



    Zdaniem Michnika opór ma sens i pokazuje to właśnie KOD, który
    pozbawił PiS monopolu na demonstrowanie sprzeciwu obywatelskiego. Oraz
    kobiety, które masowymi protestami zmusiły PiS, by porzucił zaostrzanie
    przepisów aborcyjnych. - Elementy państwa obywatelskiego w końcu
    zwyciężą, bo po ich stronie jest racja - uważa naczelny "Gazety
    Wyborczej".


    I ty pokochasz Kaczyńskiego




    O co chodzi Jarosławowi Kaczyńskiemu? Jaka ma być jego Polska? - dopytywała Kim.



    - Jarosław Kaczyński chce Polski, w której nikt nie będzie
    stawiał mu oporu i wszyscy będą go kochali. Może nie wszyscy od razu,
    ale w końcu każdy - wypalił Adam Michnik.



    Jak długo Kaczyńskiemu zajmie rozkochiwanie narodu na siłę?
    Michnik: - Pesymistyczna odpowiedź: trzy lata. Optymistyczna: krócej. Bo
    PiS codziennie popełnia takie idiotyzmy, że w końcu zaplącze się we
    własne gacie. Np. te pomysły, żeby kobiety musiały rodzić dzieci bez
    szans na przeżycie, po to tylko, by je ochrzcić.



    Michnik wspominał swojego kolegę z Komitetu Obrony Robotników
    Jana Lityńskiego, który w 1980 r. żartował: wymyśl dziś coś
    najgłupszego, a jutro komuniści to zrobią. - To jak ulał pasuje do PiS -
    podsumował.


    Co powinien zrobić KOD




    To pytanie powracało nieustannie - zadawali je ludzie z sali
    zaniepokojeni, że KOD jakby utknął w martwym punkcie. - Trybunał
    Konstytucyjny został sparaliżowany, media publiczne przejęte, w
    administracji są Misiewicze zamiast fachowców. Jak działać, by nie
    stracić społecznej mobilizacji i poparcia, kiedy działania nie przynoszą
    skutku? - pytał mężczyzna w swetrze i okularach.



    - Nawet gdyby KOD dziś przestał istnieć, to i tak odniósł
    ogromne zwycięstwo: Polacy pokazali, że nie godzą się na system
    ograniczający ich wolność, na politykę, która sprawia, że głos Polski w
    Europie przestaje się liczyć - stwierdził Michnik.



    Ale zaznaczył, że KOD ma sens tylko wtedy, gdy zajmuje się
    sprawami ważnymi dla ludzi. Np. przez tworzenie sieci biur
    interwencyjnych, podobnych do tych, które w KOR zorganizowali Zofia i
    Zbigniew Romaszewscy. - Chodzi o miejsca, do których zwykły człowiek
    będzie mógł przyjść ze swoją krzywdą i uzyskać pomoc od prawnika
    związanego z KOD - wyjaśniał.



    Kolejna rzecz: prostowanie PiS-owskich kłamstw. - Jeśli Antoni
    Macierewicz opowiada bzdury o zamachu smoleńskim, to należy sporządzić
    raport, który wskaże wszystkie brednie, mitomanie i fantazje tego
    zespołu od sztucznej mgły - postuluje naczelny "Wyborczej".



    Na koniec: trwać w oporze i uświadamiać społeczeństwu, że jest
    realna alternatywa dla systemu dławiącego wolność: - Nie ma innego
    sposobu niż własna aktywność. Każdy musi stawiać opór według własnych
    możliwości.


    Czy można ochrzcić kota




    - "Ochrzcij sobie kota" - nie podobają mi się takie hasła,
    zdarzające się na protestach "parasolek" - wyznał Adam Michnik. Uważa,
    że nie należy szydzić z sacrum innych ludzi, którzy idą w tej samej
    manifestacji i też protestują przeciwko zakazowi aborcji. - Nie
    moglibyśmy urządzić sobie w Polsce nic gorszego od zimnej wojny
    religijnej - ostrzegał.



    - Antyklerykalizm - wyjaśniał - jest w dużej mierze reakcją na
    niejednoznaczność postawy Episkopatu wobec poczynań PiS. Polski Kościół
    milczy w sprawie ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej, bojąc się, że
    jego głos będzie zajęciem stanowiska politycznego. Dlatego wielu ludzi
    ma wrażenie, że pogląd Episkopatu jest zdominowany przez przekaz Radia
    Maryja. To nieprawda. Biskupi są podzieleni. Np. innym językiem mówi
    biskup lewobrzeżnej Warszawy, a innym biskup diecezji
    warszawsko-praskiej.


    Kiedy młodzi dołączą do KOD




    Na sali przeważali ludzie 40-letni i starsi. - Jak przyciągnąć
    młodzież? - pytali. Michnik: - Nie wierzę, że młodzież pogodzi się z
    takim obciachem jak PiS. Młodzi się ruszą, kiedy odczują, że dostają w
    kość. Są na "czarnych marszach" przeciwko odbieraniu wolności kobietom.
    Trybunał, konstytucja - dla nich to abstrakcja. Ale kiedy chciano im
    ocenzurować internet, urządzili piekło. Teraz też tak będzie.

    4/5

    zamknij

    <

    >

    Zdjęcie numer 4 w galerii - Jarosław Kaczyński tęskni do miłości. Spotkanie z Adamem Michnikiem w Piasecznie [Wyborcza na żywo]



    Adam Michnik, redaktor
    naczelny „Gazety Wyborczej”, mimo słabnącej sprzedaży prowadzonego przez
    niego dziennika, nie rezygnuje z aktywności politycznej, udziela

    Podczas spotkania zwolenników KOD w Piasecznie, które miało miejsce w
    Urzędzie Miasta i Gminy, jeden z uczestników postanowił wyjść w
    trakcie. – Do widzenia panie Adamie, pozdrowi pan brata – powiedział
    młody mężczyzna. 

    Reakcja Michnika na przypomnienie jego komunistycznego rodowodu była
    niemal alergiczna – Wie pan co? Jest pan po prostu głupim chamem!
    Klasyczne ubeckie argumenty. Jeżeli ktoś nie umie dyskutować, to
    posługuje się oszczerstwem i tego typu plotkami – odpowiedział Michnik.

    Redaktorowi „Gazety Wyborczej” warto przypomnieć jak wyglądały
    klasyczne, stalinowskie metody, które stosował m.in. jego brat Stefan
    Michnik. Były to parodie procesów sądowych i pluton egzekucyjny, jak w
    przypadku Andrzeja Rudolfa Czaykowskiego, ps. „Garda”, cichociemnego i
    powstańca warszawskiego, w którego mordzie sądowym osobisty udział brał
    brat redaktora z Czerskiej

    Wideo

    Adam Michnik był gościem w programie redaktora naczelnego "Newsweeka".
    Spotkanie było okazją do postawienia pytań o poczucie osobistej porażki
    szefa "Gazety Wyborczej" - w kwestii przewidywań rozwoju sytuacji
    politycznej na początku 2015 roku (słynne słowa o pijanej zakonnicy),
    ale również o spuściznę formacji polityczno-społecznej, z której wywodzi
    się Adam Michnik. Czy Polska pod rządami PiS to koniec 25-letniego snu
    wolnego kraju, czy też przygoda pięknej panny oddającej się brutalowi?
    Co może znaczyć wygrana Trumpa w wyborach prezydenckich w USA? Czym
    różni się Andrzej Duda od Pawła Kukiza? Odpowiedzi i jeszcze więcej
    ciekawych pytań w materiale.

  • Wyborcza na żywo


  • Mam przeczucie, że ta władza musi źle
    skończyć. Bo ona źle czyni - mówił wczoraj we Wrocławiu redaktor
    naczelny "Gazety Wyborczej" Adam Michnik.
    Dwa tygodnie po swoich 70. urodzinach
    szef "Wyborczej" odwiedził stolicę Dolnego Śląska, by spotkać się z
    czytelnikami gazety, którą kieruje bez przerwy już 27. rok. Dziś
    wieczorem Adam Michnik weźmie też udział w uroczystości wręczenia przez
    wrocławską redakcję corocznego tytułu Ambasadora Wrocławia dla osoby
    najlepiej rozsławiającej miasto w Polsce i na świecie.

    Na
    naczelnego "Wyborczej" czekała wypełniona po brzegi sala budynku
    Wydziału Prawa, Administracji i Ekonomii Uniwersytetu Wrocławskiego. A
    przed wejściem zaledwie kilku krzykaczy, którzy dzięki ustawieniu na
    chodniku solidnych głośników, ale pomimo tego bezskutecznie, próbowali
    przekazać mu swoją nienawiść.


  • Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    192. Wiadomości z





  • Adam Michnik w ECS

    Adam Michnik w ECS (BARTOSZ BAŃKA)

    - Na marszach KOD-u
    zobaczyłem, że tę moją Polskę, którą Kaczyński chciał mi podpieprzyć,
    KOD mi zwrócił - mówił Adam Michnik na spotkaniu w ECS w Gdańsku. -
    Najważniejsze dziś jest odsunięcie PiS-u od władzy. Mamy do czynienia z
    brutalnym łamaniem prawa i konstytucji. I tych ludzi trzeba będzie
    normalnie osądzić - podkreślał.
  • Resortowe dziecko, gorszy sort, agent CIA i Mosadu, samo zło -
    przedstawił Adama Michnika prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, co sala
    przywitała brawami. Adamowicz zaintonował "Sto lat", ale Michnik chwycił
    go rękę i powiedział:

    - Proszę o wstrzemięźliwość,
    ostatni raz pamiętam jak śpiewali Gomułce. Sto lat nie będzie potrzebne,
    żeby walczyć z "dobrą zmianą", myślę, że to pójdzie szybciej - rzucił.

    "Gdańsk był dla mnie wolnym miastem"...
  • http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/1,35636,21015635,adam-michnik-w...



    fot. wSieci

    Tomasz Domalewski: Zanosi się na liczny pochód sklerotyków. Za Michnikiem, Wałęsą i Komorowskim podążają prokuratorzy. Na razie…

    Oczywiście utrata pamięci nie jest jakimś niezwykle wyjątkowym
    zjawiskiem we współczesnym świecie, ale w najwyższych do niedawna
    kręgach naszego pa


    Fot. YouTube

    Żale, obelgi, oskarżenia, czyli tournée Michnika na Pomorzu.
    Naczelny „GW” wpada w histerię: Kaczyński chce rządzić Polską na wzór
    stalinowski. WIDEO

    „PiS to obciach. Z niektórymi nie warto dyskutować, bo nie da
    się wytłumaczyć Waszczykowskiemu, że nie było zamachu. Łatwiej psa
    nauczyć mówić po angielsku”.


    "Wyborcza" traci, Michnik oskarża PiS. Tyle, że dla Agory popcorn ważniejszy od gazety

    Adam Michnik, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” na spotkaniu
    KOD w Koszalinie ostro obwiniał PiS. Przez szykany ze strony rządu jego
    pismo ma tracić czytelników i reklamy od instytucji oraz firm
    państwowych. Twarde dane wskazują, że „Wyborcza” owszem traci, ale tylko
    niewiele bardziej niż rynek. Wcześniej była przez rząd rozpieszczana, a
    teraz sytuacja się wyrównuje. A dla Agory teraz i tak ważniejsza jest
    już sprzedaż popcornu niż wydawanie gazet.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    193. III RP odzyskana dla Michnika w pełnej krasie

    Ograniczenie prawa do demonstracji, ograniczenie dziennikarzom dostępu
    do polityków - to symbole powrotu do czasów PRL - komentuje Jarosław
    Kurski, I zwraca się do Jarosława Kaczyńskiego - zamiast dekomunizatora
    Polski stajesz się jej rekomunizatorem.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    194. nienawiść odbiera Wrońskiemu rozum

    Polska
    leci do Smoleńska. Piloci są niekompetentni, za stery ciągną na rozkaz
    "dysponenta", który gotów jest realizować swoje cele bez względu na
    okoliczności



    Paweł Wroński

    02 grudnia 2016
    http://wyborcza.pl/magazyn/7,124059,21065139,jak-rzadzi-pis-polska-leci-...
    Piloci są niekompetentni, nie znają
    prognozy i łamią przepisy. Za stery ciągną na rozkaz "dysponenta", który
    gotów jest realizować swoje cele bez względu na okoliczności.


    Katastrofa
    Tu-154 jest w literaturze światowej opisana jako klasyczny przypadek
    błędnej oceny sytuacji połączonej ze zlekceważeniem wszelkich procedur
    bezpieczeństwa. Sprawowanie władzy przez PiS zaczyna przypominać lot z
    10 kwietnia.

    I

    Istotą
    systemu demokratycznego jest połączenie władzy z odpowiedzialnością.
    Rząd Prawa i Sprawiedliwości zdemontował pojęcie odpowiedzialności w
    polityce. Wszelkie decyzje należą do przywódcy partii – szeregowego
    posła Jarosława Kaczyńskiego. Podejmuje je bez stosownej wiedzy i
    poczucia odpowiedzialności. Co gorsza, zdejmuje to poczucie z osób
    wykonujących jego decyzje.

    Rząd i prezydent
    przypominają pilotów z tak zwanym tunelowym widzeniem, którzy skupiają
    się na wykonaniu zadań wyznaczonych przez jednego człowieka i...


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    195. właśnie leci piekny przekaz TVP Info,"wkroczenie Legionów do

    Warszawy
    jeszcze nie przebrzmiały nuty i słowa "Pierwszej Brygady" a już mamy konny przemarsz Naszych Legionistów,
    Dobry Boże
    dzięki Twojej pomocy odzyskujemy Dusze Polek i Polaków
    dzięki CI

    gość z drogi

    avatar użytkownika gość z drogi

    196. niskie ukłony dla grup rekonstrujących Naszą Historię :)

    ciekawe jak się czuje
    adam z raną na czole,ten oczywista od mieszadła i maleszki,co czują,gdy widzą maszerujących Legionistów i Tych Młodych w mundurach Polski
    Drogie Orlęta całuję WAS MOCNO,MOCNO
    "Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie"

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    197. Michnik 13.12.16


    • Organizatorzy
      z KOD-u zapraszają na marsz. Chcą w ten sposób wyrazić sprzeciw wobec
      rządów PiS i jednocześnie upamiętnić 35. rocznicę wprowadzenia stanu
      wojennego. Uczestnicy demonstracji wyruszą z Jordanek i przejdą ulicami
      Starówki pod kościół Ducha św. W tym miejscu znajduje się tablica
      upamiętniająca protest mieszkańców Torunia przeciwko stanowi wojennemu w
      1982 r.

      My kończymy naszą relację, dziękujemy za uwagę.

    • I jeszcze Adam Michnik na koniec: - Będę wracał do Warszawy rozradowany, bo jest tu tyle fantastycznych ludzi. Musimy wygrać!

    • I jak się okazuje pytanie o TKM było ostatnim na tym spotkaniu.

    • Pytanie z sali: - Czy hasło 'Teraz K... My', to odpowiednik Grupy Trzymającej Władzę?

      Michnik:
      - Oczywiście TKM to ich hasło. Możemy się dorwać do kasy, a po nas
      choćby potop. Tak rozumują ci wszyscy Misiewicze. Mam świadomość, że
      władza się zmieni, PiS dostanie czerwoną kartkę, ale pojawią się nowi
      Misiewicze. Bo zawsze są tacy ludzie, którzy chcą się dorwać do
      pieniędzy. Trzeba dbać, aby jak najlepiej funkcjonowały mechanizmy
      opinii publicznej i kontroli demokratycznej. Ale zawsze będą
      niezadowoleni. Bo raj będzie dopiero w niebie, bo my jesteśmy ludźmi.
      Inaczej nasze życie byłoby nudne jak tabliczka mnożenia.

    • Pytanie
      z sali: - Jeśli wyobrazimy sobie koniec władzy PiS, to jakie według
      pana polityka powinna mieć priorytety, aby uchronić nas przed podobnymi
      zagrożeniami?

      Michnik: - Lekcja z tego kryzysu jest taka, żeby nie
      zapominać nigdy o tej części społeczeństwa, która de facto znalazła się
      na marginesie. Stałe monitorowanie tej części społeczeństwa jest
      niezwykle ważne. Aby nie mieli poczucia, że zostali skazani na
      lekceważenie i nieuwagę. Dlaczego PiS na Podkarpaciu stał się taki
      potężny. Rzeszów dokonał ogromnego postępu, cała ściana wschodnia też.
      Dlaczego więc ludzie zagłosowali na gorsze. Co nimi powodowało? Jeśli
      marginalne grupy ksenofobiczne zwyciężają, to co się stało? Ja nie umiem
      postawić diagnozy, musimy tego szukać wspólnie.

    • Pytanie z sali: -
      Kiedy był stan wojenny były dwie strony - komuniści i społeczeństwo.
      Kaczyński to społeczeństwo podzielił. Na szczęście nie przewidział, że
      powstanie KOD, który stawi opór. Co mamy zrobić aby zjednoczyć
      społeczeństwo?

      Michnik:
      - Najprościej mówiąc: róbmy to, co robimy. Gdy narzekam moim
      przyjaciołom z Rosji i z Węgier na to, co tutaj mamy, to oni mówią:
      cudze chwalicie swojego nie znacie. KOD to wielka historyczna szansa.
      Kaczyński tego nie przewidział. Oczywiście, nic na siłę. Ta działalność
      KOD-u musi być pozytywna. Nikogo na siłę nie dyscyplinować, być
      atrakcyjnym, nie atakować na siłę. Po 13 grudnia 1981 r. też nie było
      tak wspaniałe. Połowa ludzi patrzyła co z tego będzie, nie opowiedziała
      się po żadnej ze stron. Obiecałem sobie: jeśli z komunizmu wyjdziemy
      pokojowo, to będę zawsze bronił Jaruzelskiego. Oni mieli w ręku wszystko
      - bezpiekę, wojsko, propagandę. To mogło się skończyć naprawdę inaczej.
      W kluczowym momencie starczyło nam odwagi, aby zawrzeć kompromis. Na
      sądzie ostatecznym opowiem, że przyłożyłem rękę do 'okrągłego stołu' i
      to była najlepsza rzecz poza moimi dziećmi, jaką zrobiłem w życiu.

    • Pytanie z sali: -
      Nie wspominaliśmy o partii Kukiz'15. Jej posłanka mówiła o Michniku i
      Wałęsie, że to zdrajcy, Jak przyjąłby pan jej wypowiedź bezpośrednio.

      Michnik:
      - Jak słyszę, że jestem zdrajcą wspólnie z Lechem, to bardzo dziękuję
      za towarzystwo. Mówię Lechowi, żeby się nie przejmował. Bo o lepszych o
      nas mówili znacznie gorzej. Jedno mnie w tym wszystkim martwi, że na
      taką panią głosują moi rodacy.

    • Michnik:
      - Ale to oczywiście żarty. Sam nie wiem. Leszek był inny niż Jarek.
      Inna osobowość. Leszek lubił ludzi, był żartobliwy. A Jarosław lubi
      wszystkich ludzi na świecie za wyjątkiem mężczyzn i kobiet.

    • Michnik:
      - Pani mnie pyta, czy ja wierzę w cuda. Nie mogę powiedzieć, czy to się
      uda, bo cuda zdarzają się rzadko. Ja pani powiem kim ja chcę być na
      emeryturze - przez dwa tygodnie klawiszem więziennym na Mokotowie. I
      będę wchodził do celi i mówił: Kaczyński tak się ścieli łóżko, Ziobro
      pokażcie koledze jak się to robi.

      Tej wypowiedzi towarzyszy śmiech i oklaski.

    • Pytanie
      z sali: - Chciałabym poprosić o komentarz do wywiadu Teresy Torańskiej z
      Jarosławem Kaczyńskim. Powiedział jej, że chciałby być emerytowanym
      zbawcą narodu. Czy w jego przypadku jest możliwe takie zmądrzenie jak u
      Dorna?

    • Michnik:
      - PiS potrzebuje nowego aktu założycielskiego, jak każda sekta. W
      chrześcijaństwie jest to krzyż, a PiS potrzebuje męczeństwa. Aktem
      założycielskim ma być zamach w Smoleńsku. Stąd ten film. Jeżeli religia
      smoleńska ma błogosławieństwo arcybiskupa Jędraszewskiego, to pozwala
      wynieść ideologię sekty do przeżycia metafizycznego. No bo jeśli
      opowiadam się za zamachem to, to jest mój akt wiary. I wierność takiej
      sekty przypomina, że nie ma tam miejsca na argumenty. Z tym się nie
      dyskutuje. A jeśli chodzi o Macierewicza, to się zastanawiałem, bo to
      jest skrzyżowanie cynizmu z fanatyzmem. To jest jakaś paranoiczna wizja
      świata. Czy on wierzy? Nie wiem. W pierwszej fazie chyba nie wierzył,
      ale potem uznał, że to jego sposób na zakotwiczenie się w PiS.

      Ten fanatyzm jest równie silny jak stalinowskie przekłamanie, że Katyń zrobili Niemcy.

      Sowieci nie mogli się przyznać, bo cała ich narracja o wojnie ległaby w gruzach. I z religią smoleńska jest podobnie.

    • Pytanie z sali: - Jakimi motywami kieruje się Jarosław Kaczyński, tworząc religię smoleńską?

    • Michnik:
      - Oni się już dobierają. To, że Pinior brał jakieś łapówki, to ja
      pozwolę sobie uznać za żart. Znam Piniora od wielu lat. To nonsens. Ale
      jeśli przychodzą po łapówkarza o godz. 6 i są przy tym kamery, to
      Kamiński i Ziobro się pod tym podpisują. Oczywiście, że będą grzebać w
      życiorysach. Już to robią. To co robią z Wałęsą jest obrzydliwe i
      kłamliwe. Dyktatury mają to do siebie, że wyczyniają rzeczy niemożliwe
      do wyobrażenia. Nie wiem do czego się posuną, ale mają swoje sposoby
      szantażu. Przerabiałem to, jak byłem w więzieniu. Na mnie też szukali
      haków przez ponad 20 lat. Ale nie mają czego. Jeśli oni pozwalają na to,
      że Kamiński zostaje ułaskawiony z niewinności, to mamy drwinę z prawa.
      Jeśli oni nam tłumaczą, że w ramach dobrej zmiany trzeba zrobić porządek
      w stadninach to, to jest kpina. Gorąco namawiam moich przyjaciół z
      KOD-u, aby Torunia nie oddać PiS-owi.

    • Pytanie
      z sali: - PiS się wziął za byłych opozycjonistów. Doznałam szoku, gdy
      oskarżyli Piniora. Nie boi się pan o siebie? Albo o nieżyjących
      opozycjonistów: Kuronia, Geremka, Mazowieckiego?

    • Nasi reporterzy i wypełniona po brzegi widownia

    • Pytanie z sali: -
      Wspomniał pan, że aby wygrać wybory, to opozycja musi się dogadać. Czy
      może pan wskazać pola na jakich mogą to zrobić.

      Michnik:
      - Jeśli chodzi o porozumienie programowe, to ono powinno dotyczyć dwóch
      warstw: przywrócenia państwa prawa i refleksji jak wytworzyć
      mechanizmy, które będą permanentną troską, o Polaków, żeby nikt nie
      został zapomniany, wykluczony. Jak zadziałało 500 plus. To miało
      znaczenie nie tylko materialne. Ludzie mieli poczucie, że państwo
      polskie o nich nie myśli. I nagle ktoś się nad nimi pochylił. I z nimi
      trzeba się liczyć. To jest największe doświadczenie jakie z tej porażki
      powinniśmy wyciągnąć. Podobnie było z Brexitem. Ludzie, którzy za tym
      głosowali nie wiedzieli co to oznacza. Wiedzieli jedno, głosowali
      przeciwko rządowi. W Ameryce chodziło o to, żeby pokazać ?fucka? elitom
      waszyngtońskim. To był bunt przeciwko metropoliom. To duża lekcja
      demokracji. Trzeba patrzeć co się dzieje w tych środowiskach. Demokracja
      ma swoją ceną, a jest nią troską o tych ludzi. Inaczej pokazują
      środkowy palec i głosują na Trumpa. A przed nami jeszcze wybory we
      Francji. Przychodzi nowa generacja. Czas jest na młodszych. I trzeba się
      w nich wsłuchiwać.

    • Michnik:
      - Z całą pewnością Jarosław Kaczyński próbuje zakłamać historię Polski.
      Pomysłu, aby bohaterem Solidarności był prokurator Piotrowicz, a nie
      Wałęsa, to by nawet czterech muszkieterów nie wymyśliło, bo trzech to na
      pewno nie da rady (śmiech na sali).

      Nie odmawiam tego, że bracia
      Kaczyńscy byli w strukturach opozycji demokratycznej. Ich rola nie była
      taka jaką dzisiaj się przypisuje, ale to nie znaczy, że ich nie było.
      To, że ktoś pokłócił się z Wałęsą i Kuroniem, to nie znaczy, że
      przestaje być zasłużonym. Ale Kaczyński ma taki stalinowski obyczaj, aby
      opluć i skazać na zapomnienie swoich przeciwników. To ogłupianie ludzi.
      Ale to mu się nie uda. Polacy są przewrotni. Nie da im się wciskać, że
      czarne jest białe...

    • Michnik:
      - Próba pisania nowej historii to cecha wszystkich reżimów
      autorytarnych. Jak była wystawa na szczycie NATO, to zauważył pan, że
      zniknął z niej Bronisław Geremek. Człowiek, który wprowadzał Polskę do
      NATO. Wracając do pytania, poznałem Jarosława Kaczyńskiego około 1979 r.
      w biurze interwencyjnym KOR. Trudno mi ocenić jaką odgrywał tam rolę,
      bo sam zajmowałem się czymś innym. Pamiętam, że go widywałem. A jeśli
      chodzi o Lecha Kaczyńskiego, to on szybko nawiązał stosunki ze związkami
      zawodowymi na Wybrzeżu. Tam miał kontakt z Gwiazdami, znał chyba też
      Wałęsę. Ja poznałem go po strajku w stoczni w 1980 r. On chyba był też
      delegatem na zjazd Solidarności. W okresie podziemia był związany z
      Wałęsą. Jarosława Kaczyńskiego nie widziałem, ale to nie znaczy, że go
      nie było.

    • Pytanie
      z sali: - Piszę się nową historię Polski, wymazuje Wałęsę, a bohaterem
      zostaje Lech Kaczyński. Pan jako wybitny opozycjonista spotykał się z
      Kaczyńskimi. Jaka była ich rola w czasach opozycji?

    • Michnik:
      - Logika odwetu, czyli PiS na odwrót, jest drogą donikąd. Lepszej
      Polski nie zbudujemy. Ale ci co łamią konstytucję, muszą być osądzeni.
      Ale nie przez polityków, lecz niezawisłe sądy. Nie możemy tylko
      wyciągnąć wniosków. Musimy się zastanowić jak tworzyć system
      demokratyczny i unikać takich zjawisk jak zwycięstwa Orabna, Trumpa,
      Kaczyńskiego i Brexitu. Mamy do czynienia ze zjawiskiem niepokojącym. A
      tu nie ma prostych rozwiązań. Bo to nas zaskoczyło. Co takiego stało się
      w Turcji? Kraj, który pokazał, że można pożenić demokrację i islam,
      pożeglował w system podobny do putinowskiego. Erdogan udaje, że jest
      rzecznikiem religii muzułmańskiej, a Kaczyński katolicyzmu. Obaj nie
      mają racji. To tylko dekoracja. Przysłuchuję się Kaczyńskiemu od wielu
      lat. Słyszałem jego interesujące opnie na różne tematy. Ale religia go
      nie obchodzi, to parasol, który służy do walenia w głowę przeciwnikom

    http://torun.wyborcza.pl/torun/14,35576,21112335.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    198. Michnik: Ta niezdolność

    'To są nonsensy, próba okłamania części społeczeństwa' - tak Adam
    Michnik komentuje słowa Jarosława Kaczyńskiego o rzekomym puczu.
    'Szlachetniej jest mówić, że się broni państwa przed puczem niż mówić,
    że z własnego idiotyzmu doprowadziło się do głębokiego kryzysu'. W 14.
    odcinku 'I kto tu rządzi?' redaktor naczelny Gazety Wyborczej prognozuje
    czy obecny kryzys jest punktem zwrotnym. Ostro krytykuje prezesa PiS.
    'Jarosław Kaczyński to człowiek, który nie potrafi się cofnąć. Nie
    potrafi się przyznać do pomyłki. Pod tym względem przypomina mi Stalina,
    który tak samo był nieomylny, choć oczywiście nie jest Stalinem, bo nie
    ma ofiar na sumieniu'.
    Jakie mogą być scenariusze na przyszłość? Czy to będzie rok rozprawy z
    mediami? Czy Kościół powinien się zaangażować w rozwiązanie kryzysu? I
    co uważa ze ściemę? Zobacz cały wywiad.


    Cały tekst: http://wyborcza.pl/10,82983,21173639,ta-niezdolnosc-kaczynskiego-do-wycofania-sie-moze-doprowadzic.html

    III RP w pigułce. Dobrosz-Oracz: "Czy to będzie rok rozprawy z
    mediami?", Michnik dorzuca: "Kaczyński przypomina mi Stalina, choć nie
    ma ofiar"

    "Idzie przez świat brunatna, czarna chmura autorytaryzmu,
    ksenofobii, nietolerancji, szowinizmu, partykularyzmu, populizmu... To
    niewątpliwie sprzyja Kaczyńskiemu".

    Jarosław Kurski, Jerzy Wójcik

    Nowe

    Kończy się najtrudniejszy rok dla polskiej demokracji od 1989. Był to też wyjątkowy rok dla samej "Gazety Wyborczej"


    Czas z jednej strony trudny, z drugiej – nigdy w swej historii „Wyborcza
    nie była tak potrzebna i tak pilnie czytana jak obecnie. Nie zaznaliśmy
    dotychczas tak licznych i serdecznych przejaw?w wsparcia i
    solidarności. Gorąco za nie dziękujemy.

    Rząd
    nie ukrywa złych zamiar?w wobec wolnych mediów. Ostatnie ograniczenia
    pracy dziennikarzy w Sejmie są do tego jedynie przygrywką. „Wyborcza” od
    dawna otrzymuje tzw. pozwy zabezpieczające –...

    PRZYWITALI NOWY ROK

    Kilkaset osób przed Sejmem. Wspierali protestujących posłów



    Kilkaset osób przed Sejmem. Wspierali protestujących posłów

    Zdrowia, szczęścia, demokracji - takie życzenia
    składali sobie o północy zgromadzeni przed Sejmem sympatycy opozycji.
    Nowy Rok przywitało tam kilkaset osób, w... więcej »

    Zdrowia, szczęścia, demokracji - takie życzenia składali
    sobie o północy zgromadzeni przed Sejmem sympatycy opozycji. Nowy Rok
    przywitało tam kilkaset osób, w tym politycy, którzy od połowy grudnia
    protestują na sali plenarnej Sejmu.

    Na scenie przed Sejmem pojawili się m.in. wicemarszałek Senatu Bogdan
    Borusewicz (PO), który życzył "byśmy w 2017 r. odzyskali praworządność
    i demokrację", wiceprzewodniczący Nowoczesnej, poseł Jerzy
    Meysztowicz, poseł Michał Szczerba. Poseł PO dziękował zgromadzonym za
    wsparcie udzielane protestującym w Sejmie parlamentarzystom. Obecne
    były również posłanka Iwona Śledzińska-Katarasińska (PO) oraz
    eurodeputowana PO Róża Thun, która apelowała do zgromadzonych przed
    Sejmem sympatyków opozycji by w 2017 r. nie tracili "energii i
    zaangażowania".Życzenia zgromadzonym przed Sejmem oraz "dzielnym posłom opozycji,
    którzy bronią demokracji" złożył też redaktor naczelny "Gazety
    Wyborczej", Adam Michnik. - Życzę nam wszystkim, żeby najbliższy rok
    był rokiem nie dobrej, lecz bardzo dobrej zmiany - mówił. Dodał, że
    końca "dobrej zmiany" życzy nie tylko Polsce, ale też "Anglikom po
    Brexicie" i "Amerykanom po Trumpie"."Sylwestra przed Sejmem" zainicjowali wspólnie w mediach
    społecznościowych działacze Obywateli RP, Strajku Obywatelskiego, KOD
    Mazowsze i ruchu Obywatele Solidarnie w Akcji. Jak deklarowali
    organizatorzy, wydarzenie miało na celu m.in. wsparcie dla posłów
    opozycji, którzy od 16 grudnia przebywają w sali plenarnej Sejmu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    199. Prof. Zybertowicz podsumowuje


    fot. Fratria

    Prof. Zybertowicz podsumowuje ubiegły rok: "Udało się osiągnąć to, w czym 'Gazeta Wyborcza' chciała przeszkodzić"

    "Jeśli spojrzymy na niego z punktu widzenia bezpieczeństwa, to szczyt NATO przyniósł oczekiwane rezultaty".


    W tym roku udało się osiągnąć to, w czym „Gazeta Wyborcza” chciała przeszkodzić


    powiedział prof. Andrzej Zybertowicz w „Poranku Wnet” komentując
    ubiegłoroczne osiągnięcia Polski na polu międzynarodowej
    polityki bezpieczeństwa.

    Doradca prezydenta RP zaznaczył,
    że środowisku związanemu z „Gazetą Wyborczą” nie udało się w 2016 roku
    przeszkodzić planom PiS-u w obrębie międzynarodowej
    polityki bezpieczeństwa.

    Mniej więcej rok temu „Gazeta Wyborcza” mówiła o tym, że ze względu na niedobrą władzę PIS-u, szczyt NATO
    może nie odbyć się w planowanym terminie, albo może być przeniesiony
    z Warszawy do innego miasta. Wtedy powiedziałem w jednej z rozgłośni,
    że jest to wpisywanie się przez GW w rosyjska wojnę informacyjną przeciwko Polsce

    —powiedział.

    Profesor zaznaczył również, jakie znaczenie miał szczyt NATO
    dla Polski. Stwierdził, że nasz kraj dzięki międzynarodowej konferencji
    stał się „pierwszoligowym” państwem w Organizacji
    Traktatu Północnoatlantyckiego:

    Zgiełk i jazgot
    wywołany przez opozycję w Sejmie miał wytworzyć efekt, że to nie był
    dobry rok dla Polski. Tymczasem, jeśli spojrzymy na niego z punktu
    widzenia bezpieczeństwa, to szczyt NATO przyniósł oczekiwane rezultaty. Przeniósł Polskę z grupy członków NATO drugiej kategorii do pierwszej ligi

    —mówił w wywiadzie dla Radia Wnet.

    Zybertowicz nawiązał również do negatywnego podejścia prezydenta USA Baracka Obamy podczas szczytu NATO.
    Zachowanie Obamy nazwał „niestosowanym” w stosunku do sojusznika, który
    „jest fundamentem cywilizacji Zachodniej i daje parasol ochronny dla
    cywilizacji wolności”. Przypominamy, że prezydent USA wówczas zaniepokoił się stanem demokracji w Polsce.

    Doradca prezydenta RP odniósł się także do polskiej polityki wschodniej.

    Jest to element polityki, która polega na tym, aby
    kraje, które oddzielają nas od Rosji jak najbardziej przyciągnąć
    do wartości i instytucji świata zachodniego i osłabiać wpływy Moskwy
    w tych krajach. Chodzi o to, aby przestrzeń aspiracji wolnościowych,
    która jest ważna dla Polaków promieniowała na naszych sąsiadów, wtedy
    można liczyć na lepsze relacje

    —tłumaczył.

    Pytany o rozpoczynający się rok i bezpieczeństwo Polski, odpowiedział:

    Obecna
    ekipa rządowa jest zdolna do konsolidacji bezpieczeństwa. Świat wchodzi
    w głębsza fazę niestabilności, to czy Polska będzie bezpieczna będzie
    zależało, m.in. od sprawności działania na arenie międzynarodowej nowego
    prezydenta USA, a z drugiej strony od tego, w którą stronę pójdą wybory, które będą miały miejsce w Niemczech i we Francji

    —wyjaśnił.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    200. Pierwszy prezydencki sondaż w

    Pierwszy prezydencki sondaż w tym roku. Lider jest tylko jeden. Zaskoczenie? 

    • 41 proc. - takim poparciem badanych cieszy się obecny prezydent RP
    • Na drugim miejscu jest Donald Tusk z uznaniem 12 proc. respondentów
    • Sondaż został przeprowadzony dla "Super Expressu" i NOWEJ TV

    W sondażu instytutu badań Pollster dla se.pl i NOWEJ TV sprawdzono, na kogo zagłosowaliby Polacy, gdyby jutro odbyły się wybory prezydenckie. Obecny prezydent Andrzej Duda
    mógłby liczyć na poparcie 41 proc. respondentów. 12 proc. spośród 1047
    pytanych zagłosowałoby na Donalda Tuska. Dalej są Ryszard Petru (8
    proc.), Paweł Kukiz (7 proc.) i Bronisław Komorowski
    oraz Janusz Korwin-Mikke (obaj mają czteroprocentowe poparcie
    badanych). Co ważne, respondenci mogli sami zgłaszać kandydatów, na
    których chcieliby zagłosować.

    Kto jeszcze pojawił się w sondażu?

    Na siódmym miejscu znalazł się były prezydent Aleksander Kwaśniewski
    (3 proc.). Po nim kolejno Włodzimierz Cimoszewicz i Robert Biedroń
    (również 3 proc.), Beata Szydło (mniej niż 2 procent pytanych) oraz
    Andrzej Rzepliński (1 proc.). Mniej niż 1 procent respondentów
    zagłosowałby na Grzegorza Brauna, Jarosława Kaczyńskiego, Adriana
    Zandberga, Grzegorza Schetynę oraz Ewę Kopacz. 10 proc. badanych
    odpowiedziało, że chciałoby, żeby prezydentem został "ktoś inny".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    201. Michnik dyktuje Schetynie i

    PAP/Fratria

    Michnik dyktuje Schetynie i Petru przekaz dnia? "Wyborcza": Żadnych ustępstw wobec PiS, nowe wybory,…


    Absurd! "Czerska" chce dalszej awantury w Sejmie lub nowych wyborów.


    Dziennikarze z Czerskiej, jako najlepsi doradcy polityczni dla
    liderów opozycji! W dzisiejszym numerze „Gazety Wyborczej” Adam Michnik
    dyktuje opozycji plan działania. Przekaz jest jasny: awantura ma trwać
    w najlepsze, a najważniejszym celem są nowe wybory. Samobójcza taktyka GW może okazać się zgubna także dla samej opozycji.

    Maski opadły! „Gazeta Wyborcza” już nawet nie ukrywa, że sejmowy
    chaos jest jej na rękę. Dopinguje partyjną ekstremę do dalszej walki
    oraz do paraliżu sejmowego i baja na temat nowych wyborów. Już wczoraj
    Ryszard Petru mówił o skróceniu kadencji Sejmu i wycofał się
    z wcześniejszych deklaracji, dotyczących ewentualnego porozumienia.
    Z kolei Grzegorz Schetyna jeszcze bardziej się radykalizuje, zaostrzając
    swoją retorykę. Redakcja z Czerskiej podkręca jeszcze atmosferę, licząc
    na to, że sejmowy protest opozycji doprowadzi do przesilenia
    politycznego w Polsce.

    Nie kompromisu
    trzeba (…) Jej (opozycji - red.) opór nie wynika z awanturnictwa
    politycznego czy liczenia na punkty w sondażach (…). Sprzeciw jest
    zasadniczy. (…) Dlatego protest ten - łącznie z trwaniem posłów opozycji
    w sali plenarnej - uważam za głęboko uzasadniony i prowadzony także
    w imieniu milionów wyborców.

    – pisze Rafał Zakrzewski z „Gazety Wyborczej” w egzaltowanym komentarzu - odezwie do posłów opozycji.

    Zakrzewski
    niczym opozycyjny trybun wspiera też „emocjonalną więź” między
    strajkującymi politykami. Wpada w groteskowy ton, niemalże mianując
    awanturujących się posłów w męczenników „uwięzionych w ciemnej i zimnej
    sali sejmowej”.

    Przyda si doświadczenie wyniesione przez posłów PO i .Nowoczesnej
    z ciemnej i zimnej sali sejmowej. Kto choć raz strajkował wie, że takie
    więzi to siła. Chodzi o wartości, o które warto się bić.

    – czytamy na łamach „GW”.

    Cienka
    niczym tani brukowiec „Gazeta Wyborcza” kreśli też scenariusze, które
    są swoistymi wskazówkami dla opozycji totalnej. W artykule „Będzie Sejm
    czy wybory?”. Agnieszka Kublik i Agata Kondzińska. Jasna sugestia
    o skróceniu kadencji Sejmu jest jedynie pobożnym życzeniem, ale autorki
    cytują „anonimowego” polityka PO.


    Blokowanie mównicy to ostateczność, zawsze możemy sięgnąć po inne
    środki, np. składanie wniosków formalnych jeden po drugim, by nie
    dopuścić do rozpoczęcia obrad Sejmu.

    – mówi „Gazecie Wyborczej” polityk PO.

    CZYTAJ TAKŻE: UJAWNIAMY. Tak totalna opozycja paraliżuje Sejm! Prawie 240 wadliwych wniosków formalnych od początku kadencji

    Koncepcje,
    które rodzą się w gabinecie Adama Michnika szybko są wprowadzane
    w życie przez posłów opozycji. Nadwątlona pozycja podupadającej gazety
    nie przeszkadza sejmowym awanturnikom. Co tam godność poselska, co tam
    niezależność! Ważne, że awantura trwa w najlepsze.

    Adam Michnik: "Polska nie jest narodem idiotów" [WYBORCZA NA ŻYWO]
    Estera Flieger
    13.01.2017
    http://lodz.wyborcza.pl/lodz/1,35153,21241631,adam-michnik-polska-nie-je...
    Wyborcza na żywo. W piątek Adam Michnik spotkał się z łodzianami. - Robią państwo putinowskie. Kaczyński jest jak rower. Musi jechać, bo inaczej się wywróci. Nie zatrzyma się. Nie mówię, że jest faszystą, ale otwiera im bramy - oceniał tzw. dobrą zmianę redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".


    fot.wPolityce.pl

    To dobre! Michnik w Częstochowie o wierze i PiS: "Macierewicz dość odważnie zapisał Panienkę Przenajświętszą do PiS"

    Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" bezpardonowo atakował PiS: "Nie ma takiego idiotyzmu, którego ta ekipa nie wymyśli."



    Nie ma takiego idiotyzmu, którego ta ekipa
    nie wymyśli - oceniał rząd Adam Michnik, redaktor naczelny "Gazety
    Wyborczej". Wieczorem we wtorek 17 stycznia spotkał się z
    częstochowianami.

    Sala konferencyjna Częstochowskiego...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    202. Nic już nie jest pewne i

    Nic już nie jest pewne i oczywiste. Otwarte pozostaje pytanie: Czy
    będziemy umieli, tak jak w 1989 r., porozumieć się i ocalić suwerenność i
    wolność, czy zwyciężać będzie logika polskiego piekła?

    http://wyborcza.pl/7,75968,21272476,egzamin-z-trumpa.html

    Nic już nie jest pewne i oczywiste.
    Otwarte pozostaje pytanie: Czy będziemy umieli, tak jak w 1989 r.,
    porozumieć się i ocalić suwerenność i wolność, czy zwyciężać będzie
    logika polskiego piekła?

    Nowy
    prezydent USA uosabia lęk i niepewność wobec czasu, który nadchodzi.
    Straszy nas radykalnym odwrotem od stabilności systemów demokracji.

    Donald Trump
    jest doprawdy nieprzewidywalny. Jego język na tyle przeraża, że wielu
    Amerykanów obawia się, iż nowa administracja może doprowadzić USA i cały
    świat do chaosu. Inni wyrażają wiarę w siłę i skuteczność instytucji
    demokracji amerykańskiej; ci powtarzają, że „dłużej klasztora niż
    przeora”.

    Tak czy inaczej, Trump
    jest groźny przez swą zagadkowość, niekompetencję i wypowiedzi, które
    zdają się przekreślać rolę Ameryki jako filaru obozu państw
    demokratycznych. Jego ostatni wywiad dla „Timesa” i „Bilda”, w którym
    wyraża tyleż zaufania do Putina, co do Angeli Merkel, wskazuje, że nie
    odróżnia on państw demokratycznych od autorytarnych i agresywnie
    imperialnych.

    Dla Polski i jej sąsiadów idą
    niebezpieczne lata. Wymuszą zapewne istotne korekty w polityce
    wewnętrznej i zagranicznej. Będzie to egzamin dojrzałości i odpowiedzialności za państwo w czasie niespokojnym. Egzamin ten dotyczy wszystkich, ale głównie rządzącej klasy politycznej.

    Nie
    wiemy, czy obóz Jarosława Kaczyńskiego okaże się zdolny do
    autorefleksji i korekty, czy też będzie nadal prowadził politykę
    „putinizacji” państwa polskiego. Czy górę weźmie egoizm kasty rządzącej,
    czy też rozsądne przekonanie, że Polska skłócona wewnętrznie i
    skonfliktowana z sąsiadami może się znaleźć w sytuacji tak groźnej jak
    nigdy jeszcze po 1989 r.?

    Rosja Putina zagraża Rosjanom i ich sąsiadom. Trump deklaruje niechęć do NATO i Unii Europejskiej, ale powtarza awanse pod adresem Putina.

    Filary
    bezpieczeństwa zaczęły się chwiać. Nic już nie jest pewne i oczywiste.
    Otwarte pozostaje pytanie: Czy będziemy umieli, tak jak w 1989 r.,
    porozumieć się i ocalić suwerenność i wolność, czy w pełnym nowych
    zagrożeń świecie zwyciężać będzie logika polskiego piekła? A przecież
    porozumienia wymaga dzisiaj wolność Polski i wolność człowieka w Polsce.



    "Anty-Trump". Pikieta pod ambasadą USA w czasie zaprzysiężenia [ZDJĘCIA]

    W momencie, gdy w Waszyngtonie trwało zaprzysiężenie Donalda Trumpa na
    prezydenta Stanów Zjednoczonych, w Warszawie trwał protest zorganizowany
    przez koalicję Anty-Trump.

    "Wyborcza" i okolice mają problem. Wielowieyska w amoku: "Donald Trump papuguje po Jarosławie…

    "To ta sama opowieść i ten sam język" - napisała publicystka "Gazety Wyborczej".



    5 godz.5 godzin temu

    Donald Trump papuguje po Jarosławie Kaczyński, Beacie Szydło i Andrzeju Dudzie. To ta sama opowieść i ten sam język.


    5 godz.5 godzin temu

    Prez. Trump w przemówieniu inauguracyjnym powtarza tezę "Polska w ruinie" PBSz. Tyle, że w ruinie są Stany Zjednoczone.


    5 godz.5 godzin temu

    Trum: Nie pozwólcie mówić, że czegoś nie da się zrobić.
    Z tego samego podręcznika demagogii co PiS. Nieźle.


    "I'm glad I'm old' says an elderly friend





  • Tomasz Lis podał/a dalej Daily Mirror

    Hasło "America first"- slogan antysemickiej organizacji, wzywającej Amerykę do ułożenia się z Hitlerem.




    1. 5 godz.5 godzin temu

      Boże, miej w opiece Amerykę, świat i Polskę.





    2. Trump jednoczy naród w stylu Kaczyńskiego. Niezwykły wprost nacjonalistyczny eksperyment właśnie się zaczął.





    3. Facet, który okradał ludzi i nie płacił podatków mówi, że bogatym było lepiej, a biedniejsi biednieli. Nowy rozdział w historii tupetu.





    4. Trump właśnie napluł w twarz kilku obecnym na inauguracji byłym prezydentom.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    203. brat stefana

    brat stefana michnika,sędziego wydającego zbrodnicze wyroki na polskich patriotów,zdobył nowe "stanowisko" ...blużniercy...

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    204. Wszechpolacy w Białymstoku

    Wszechpolacy w Białymstoku powitali Adama Michnika pałami

    Młodzież Wszechpolska protestowała przeciwko redaktorowi naczelnemu
    Gazety Wyborczej. Adam Michnik odwiedził Białystok w ramach
    Uniwersytetu Latającego KOD i cyklu „Wyborcza na żywo".

    Adam Michnik w Białymstoku. Młodzież Wszechpolska protestowała przed Spodkami

    Adam Michnik w Białymstoku. Młodzież Wszechpolska protestowała przed Spodkami


    W czwartek o godz. 16.30 Młodzież Wszechpolska pojawiła się przed Spodkami w Białymstoku. Wszechpolacy w milicyjnych mundurach z pałkami w rękach rozpoczęli protest przeciwko Adamowi Michnikowi, którego zaproszono na spotkanie w ramach Uniwersytetu Latającego KOD i cyklu „Wyborcza na żywo".

    ---------------------------------------------------------------------

    Ksenofobiczne radykalne ekscesy są wszędzie, nie tylko w Polsce. Niebezpiecznie się robi, gdy przyzwolenie na nie daje władza. Nie boję się komunistów, zawsze natomiast bałem się retoryki nacjonalistyczno-ksenofobicznej podlanej radiomaryjnym sosem. To, co w moich oczach definiuje formację PiS-owską, to cynizm. To nie są ludzie, którzy wierzą w idee. Ale my gramy dalej. I wygramy - mówił Adam Michnik w czwartek (9.02) w Białymstoku.
    Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, opozycjonista w czasach PRL-u, przyjechał na spotkanie w ramach Latającego Uniwersytetu KOD-u i cyklu „Wyborcza na żywo”. Nie obyło się bez zakłóceń. Spieszący na spotkanie z Michnikiem w Spodkach przy ul. św. Rocha mijali niewielką grupkę członków Młodzieży Wszechpolskiej, którzy rozwinęli transparent z hasłem „Bronimy ‘człowieka honoru’ ". Nie brakło okrzyków powtarzanych na różnych demonstracjach wszechpolaków w stylu: „Kłamstwa Michnika do śmietnika”. Kilka osób przebrało się za milicjantów, uderzających w tarcze pałkami.

    – W ten sposób protestujemy przeciwko spotkaniu z Adamem Michnikiem, by ukazać kłamstwa, które Polakom serwuje „Gazeta Wyborcza” – obwieścił Marcin Zabłudowski, szef podlaskich wszechpolaków. – Nie zgadzamy się z tym, że Michnik oraz cała „Gazeta Wyborcza", włączyli się w obronę Lecha Wałęsy, nazywając go człowiekiem honoru i zwycięzcą nad komuną. Dla takich ludzi jak Michnik, Wałęsa, Urban, Kijowski, Tusk, którzy stoją w jednym szeregu, nie ma miejsca w sferze publicznej w Polsce.

    Gdy spotkanie się zaczęło, wszechpolacy znów postanowili zaistnieć. Tym razem z tyłu sali odegrali scenkę, w której jeden z nich chce zadać pytanie Adamowi Michnikowi, ale nie może. Bo z sali wyprowadzają go wspomniani wcześniej przebrani milicjanci.

    Dalsza część spotkania (z udziałem blisko 200 osób) przebiegała już spokojnie.
    http://bialystok.wyborcza.pl/bialystok/7,35241,21355491,michnik-jesli-wl...

    Przez kilkanaście minionych lat Kazimierz Kutz,
    wybitny reżyser, pisarz, działacz społeczny i polityk, na łamach
    katowickiego dodatku 'Gazety Wyborczej', publikował felietony, w których
    co tydzień bez miłosierdzia tarmosił nasze paranoje, odzierał nas z
    codziennych małostek, kpił z zadufanych i uziemiał ideologicznie
    lewitujących. A wszystko to czynił z literacką klasą godną ?Kronik
    tygodniowych? Słonimskiego, pasją lekarza zatrutej polskiej duszy i
    gorzką intuicją śląskiego Wernyhory. 'Fizymatenta. Felietony z lat 2004-2016' Kazimierza Kutza do kupienia na kulturalnysklep.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    205. Adam Michnik: PiS demoluje

    Adam Michnik: PiS demoluje nasze państwo ["WYBORCZA" NA ŻYWO]

    Dziś obserwujemy frontalny atak na wolność. Dochodzi do codziennej
    destrukcji, wręcz demolki demokratycznego państwa prawa - mówił Adam
    Michnik na spotkaniu w Namysłowie zorganizowanym przez Komitet Obrony
    Demokracji i "Gazetę Wyborczą".


    Posłuchać
    naczelnego „Wyborczej”, jednego z liderów opozycji demokratycznej w
    czasach PRL, a obecnie krytyka „dobrej zmiany”, przyszło około 200
    osób. Na początku spotkania padło pytanie o to, jak patrzy na czas
    przemian ustrojowych z dzisiejszej perspektywy.

    Nieprzewidywalny rok 1989


    Tamten 1989 rok to był rok cudów. Nikt z nas nie myślał, że
    doprowadzimy do wolnych wyborów. Po ich przeprowadzeniu okazało się, że
    obóz solidarnościowy przejął władzę. Komuniści przegrali wybory i
    przystali na to, że premierem będzie ktoś z innego obozu – Tadeusz
    Mazowiecki. To było nieprzewidywalne. Nie wiedzieliśmy, że od tego
    zacznie się domino, że komunizm w całej Europie zacznie się przewracać.
    Nie przewidywaliśmy też dynamiki zmian w Związku Sowieckim. To była
    nieprzewidywalna sekwencja zaskoczeń – mówił Adam Michnik.


    Musieliśmy wtedy zdecydować, czy realizujemy nasze idee z programu
    "Solidarności", czy ratujemy gospodarkę, która umierała. A przypomnę, że
    to, co się działo w sklepach przez inflację, to było szaleństwo. W
    konsekwencji odstąpiliśmy od idei „cała władza w zakładach w ręce
    robotników” na rzecz realizacji planu Balcerowicza – dodał.

    Naczelny
    „Wyborczej” podkreślał, że zarówno wówczas, jak i dziś gazeta, którą
    prowadzi, promowała takie wartości jak otwartość tolerancja, dialog,
    egalitaryzm, czy szacunek dla mniejszości. Zebranych odsyłał też do
    archiwalnych wydań „Wyborczej”.

    – Nie ma w nich nic, czego mógłbym się wstydzić, ponieważ nie zmieniałem radykalnie poglądów – stwierdził.

    PiS jak buldożer

    W
    odpowiedziach na kolejne pytania naczelny „Wyborczej” bardzo krytycznie
    wypowiadał się o polskiej rzeczywistości pod rządami PiS. – Dziś
    obserwujemy frontalny atak na wolność. Dochodzi do codziennej
    destrukcji, wręcz demolki demokratycznego państwa prawa – stwierdził.

    Przekonywał
    też, że dobra zamiana z punktu widzenia „Gazety Wyborczej” to zła
    zmiana. – To regres i cofanie się. To odejście od zasad państwa prawa,
    tego, co stworzyliśmy przez ponad ćwierć wieku. To katastrofa w polityce
    zagranicznej, izolacja Polski w Europie i zawłaszczanie państwa przez
    jedną orientację polityczną: od publicznych mediów, przez administracje
    publiczną, wojsko, administrację, po stadniny końskie. To również
    niszczenie instytucji: trybunału konstytucyjnego i niezależnej
    prokuratury, w konsekwencji niszczeni niezależnego wymiaru
    sprawiedliwości – mówił Adam Michnik.

    Jak
    przekonywał, dziś obserwujemy „takie kompletne nieliczenie się z zasadą
    kompromisu”. – Nie szuka się pola, na którym można coś wspólnie znaleźć.
    Formacja Jarosława Kaczyńskiego jest jak buldożer: niszczy wszystko, co
    jest po drodze – mówił naczelny „Wyborczej”.

    Stwierdził
    też, że Jarosław Kaczyński stworzył formację totalitarną, której
    członkowie jak mantrę powtarzają wszystko, co powie prezes.

    Frontalny atak na wolność

    Zapytaliśmy naszego gościa o to, co musiałoby się stać, by partia PiS przegrała następne wybory?


    To zależy od państwa, od wszystkich tu zgromadzonych. W poprzednich
    wyborach pokazaliśmy, że jesteśmy krótkowzrocznymi megalomanami.
    Myśleliśmy, że Bronisław Komorowski
    nie może przegrać z Andrzejem Dudą. Wygrana kandydata PiS-u to była
    również moja wina. Dlatego dziś jeżdżę na każde wezwanie KOD-u, to moja
    pokuta – mówił Adam Michnik.

    – Nie można
    mieć lekceważącego stosunku do przeciwnika i myśleć, że to, co jest
    oczywiste, jest oczywiste dla wszystkich. Trzeba konsekwentnie chodzić
    od drzwi do drzwi i przekonywać ludzi przez cały dzień i noc. Oni nas
    skłócają z sąsiadami i sprawiają, że jesteśmy osamotnieni w Europie.
    Tymczasem Polska najbardziej zyskała na wejściu do UE. Trzeba to ludziom
    tłumaczyć. W 1989 roku wszyscy mówili, że nie damy rady, że nie
    wygramy, bo komuniści mieli wszystko struktury, radio, telewizję, prasę i
    instytucje. Okazało się jednak, że potrafiliśmy w takich warunkach
    pokonać przeciwnika – mówił Adam Michnik.

    W
    odpowiedziach na kolejne pytania naczelny „Wyborczej” bardzo krytycznie
    wypowiadał się też o polskiej rzeczywistości pod rządami PiS. – Dziś
    obserwujemy frontalny atak na wolność. Dochodzi do codziennej
    destrukcji, wręcz demolki demokratycznego państwa prawa – stwierdził.

    Frasyniuk jak Gagarin

    Zdaniem Michnika trzeba dziś budować koalicję demokratyczną. Pierwszą próbą jej skuteczności będą już w przyszłym roku wybory samorządowe,
    więc takie koalicje muszą być budowane najpierw w lokalnych
    środowiskach. Równocześnie nie krył obaw, że taka szeroka koalicja
    demokratyczna może nie powstać: – Jeśli się czegoś boję, to nie potęgi
    PiS, bo oni więcej już nie osiągną. Boję się podziału i słabości
    opozycji – przyznał.

    Jeden ze słuchaczy zapytał, czy opozycji mogą pomóc takie postacie jak Lech Wałęsa i Władysław Frasyniuk.


    Nie wiem, czy mogą. Wiem, że muszą. Władek to mój przyjaciel,
    siedzieliśmy razem w więzieniu. Z Władkiem problem polega na tym, że
    podobnie jak Gagarin poleciał w kosmos [walcząc z komunistami], a teraz
    pan chce, żeby wchodził na Gubałówkę – mówił wzbudzając śmiech i oklaski
    sali.

    Michnik zapewniał też, że lider
    opozycji się znajdzie, bo tak wynika z doświadczenia historycznego. –
    Wierzę w to, że właściwych ludzi wynosi wiatr nadchodzących zmian –
    przekonywał.

    Przypomnijmy, że Adam Michnik należał do czołowych działaczy opozycji demokratycznej w PRL. To on w lipcu 1989 roku
    opublikował w „Wyborczej” artykuł „Wasz prezydent, nasz premier”, który
    na początku wywołał konsternację, ale doprowadził do utworzenia rządu z
    pierwszym po wojnie niekomunistycznym premierem Tadeuszem Mazowieckim.
    Od lat nie bierze czynnego udziału w polityce, ale jeździ po Polsce i
    komentuje naszą rzeczywistość.


    http://opole.wyborcza.pl/opole/7,35086,21451184,adam-michnik-w-namyslowie-pis-demoluje-nasze-panstwo-wyborcza.html

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    206. Michnik wściekle atakuje


    Michnik wściekle atakuje Kaczyńskiego: "Woli być sułtanem w państwie rządzonym przez…


    "Kaczyński wie, że Tusk sprawnie działa na rzecz przełamywania
    kryzysów w Unii, gwarantuje troskę o spoistość i rozwój Wspólnoty".
    fot. wPolityce.pl/TVP/"GW"

    Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” osobiście szarżuje
    w obronie Donalda Tuska. Michnik lamentuje na łamach swojego pisma nad
    losem Polski, która przez kampanię Jarosława Kaczyńskiego skierowaną
    w obecnego szefa RE, jest marginalizowana. To krok do wyjścia z Unii Europejskiej, straszy.


    Kaczyński wie (sic!), że Tusk sprawnie działa na rzecz
    przełamywania kryzysów w Unii, gwarantuje troskę o spoistość i rozwój
    Wspólnoty. Tym samym działa dla dobra Polskiego

    — pisze redaktor naczelny gazety z Czerskiej.

    Czyżby miał na myśli takie dokonania Tuska jak niepowstrzymanie Brexitu i brak jakiegokolwiek pomysłu na rozwiązanie kryzysu imigracyjnego? Chyba, że jako gwarancję spoistości UE Michnik rozumie poparcie Tuska dla narzucania tzw. uchodźców, czy walkę z demokratycznie wybranym polskim rządem?

    Zdaniem
    Michnika Polacy chcą demokratycznej, bezpiecznej i zamożnej Unii
    Europejskiej. Jednak, jak w każdym przypadku, wszystko
    niweczy Kaczyński!

    Ale Kaczyński woli być
    sułtanem w państwie rządzonym przez nadwornych, skorumpowanych eunuchów.
    Nie chce Unii, która dba o respektowanie konstytucji, praw człowieka,
    swobód obywatelskich i godności

    — pisze Michnik, wskazując że prezes PiS chce demokracji na wzór Putina.

    Rozpacza też nad losem Tuska…

    Tusk, szanowany w Polsce i Unii, stał się obiektem nagonki niegodziwej i hańbiącej Polskę

    — ocenia.Redaktor naczelny „Wyborczej” zawodzi, że przecież Donald Tusk to twarz
    Polski demokratycznej i suwerennej, o którą walczyli opozycjoniści,
    cierpiący za to prześladowania. Ale należy zauważyć, kogo wylicza
    Michnik. Oprócz wymienienia nazwisk Geremka, Mazowieckiego czy
    Bartoszewskiego, redaktor strzela ciężkim kalibrem, który ma w jego
    mniemaniu przeciąć wszelką dyskusję.

    Do Polski w Unii Europejskiej namawiał Polaków Jan Paweł II

    — pisze Michnik. Jak widać, nie ma oporu na wykorzystywanie postaci świętego papieża Polaka!

    I na koniec szef „Gazety Wyborczej” rzuca z grubej rury:

    Dzisiejsze poczynania Jarosława Kaczyńskiego to splunięcie tym ludziom w twarz

    — grzmi Michnik tonem nieomylnego autorytetu samozwańczych demokratów…

    ak/”GW

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    207. ZAkodOWANE DEBILE

    W parku Żeromskiego koło placu Wilsona w czwartek wieczorem wzniesiono
    toast za Donalda Tuska, który ponownie został przewodniczącym Rady
    Europejskiej. Żoliborzanie skrzyknęli się w ciągu godziny. Piją szampana
    i śpiewają "Odę do radości". Z flagą przyszła też Danuta Kuroń. Pierwszą butelkę otwierał Seweryn
    Blumsztajn. Przy toastach po parku Żeromskiego niosły się słowa "Ody do
    radości" i "Warszawianki". Wciąż przychodzili nowi ludzie. Wśród nich
    był też był burmistrz Żoliborza Krzysztof Bugla.
    Rozwinięto wielką
    polską flagę.

    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,21478928,zoliborz-wznosi-to...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    208.   Jarosław

    Dotąd Jarosław Kaczyński w łamaniu demokracji w Polsce czuł się
    bezkarny. Bawiło go obnażanie bezsilności Unii. Ale Unia właśnie
    pokazała mu siłę.

    Gdy na szczycie europejskim w 1984 r. Margaret
    Thatcher biła torebką w stół, krzycząc „I want my money back” (oddajcie
    moje pieniądze) – zrobiła jakieś wrażenie. Słowa premier Szydło „Nic o
    nas bez nas” przemknęły w czwartek jak przeciąg, powodując jedynie
    niedyplomatyczną irytację. Merkel: „Mamy dosyć antyniemieckiej
    retoryki”; Michel: „Dziecinada”; Hollande: „Wasze zasady, nasze
    pieniądze”.

    Po 20 minutach było po wszystkim. Samoizolacja w atmosferze śmieszności i bez współczucia. Upokorzenie.

    Jarosław Kaczyński nazwał to „odzyskiwaniem podmiotowości”. A ja pytam: Czy leci z nami pilot?

    Groteskowa
    ofensywa rządu Beaty Szydło przeciwko Donaldowi Tuskowi ma ten dobry
    skutek, że wszyscy europejscy przywódcy mogli na własne oczy się
    przekonać, jak antyeuropejski i antydemokratyczny jest rząd PiS.
    Kaczyński zjednoczył przeciwko Polsce 27 skądinąd poróżnionych krajów
    Unii.

    Komisja Europejska prowadzi procedurę
    kontroli praworządności w Polsce z art. 7 traktatu UE. By Polskę
    zawiesić w prawach członka Rady Europejskiej lub zastosować sankcje,
    potrzebna jest jednomyślność. I Kaczyński właśnie ją zbudował. Nie może
    już nawet w ciemno liczyć na Viktora Orbána, któremu bliżej do Berlina
    niż do Warszawy i który rozważa przyjęcie euro.

    Na
    pogróżki premier Szydło, że nie podpisze konkluzji szczytu, więc jest
    on „nieważny”, pozostałe kraje Unii wzruszyły ramionami. Pokazały
    władzom w Warszawie,
    że w demokratycznej wspólnocie nie przejdzie anarchia prawna, jaką
    urządzają w Polsce, gdzie prezydent nie przyjmuje ślubowania od
    legalnych sędziów Trybunału Konstytucyjnego, rząd jego wyroków nie
    publikuje i Trybunał niszczy.

    Od 2004 r.
    Polska jako członek UE zaprzeczała negatywnym stereotypom na swój temat.
    Najlepiej wykorzystywała fundusze spójności, miała wysoki wzrost
    gospodarczy, dostosowywała prawo, pielęgnowała swobody obywatelskie...
    Miała reputację prymusa, a w Brukseli – twarz Wałęsy, Geremka,
    Mazowieckiego, Buzka, Lewandowskiego i Tuska. Często graliśmy powyżej
    wagi, uważani za szósty kraj Unii. Ważniejszych decyzji Bruksela nie
    podejmowała bez Warszawy.

    Tak postrzeganej Polski już nie ma. Jest Polska o twarzy Kaczyńskiego, Szydło i Dudy.

    W
    krótkich 16 miesiącach spełniło się porzekadło: „Największym
    zagrożeniem dla Polski są sami Polacy”. Zawracamy na peryferie Europy,
    do krainy króla Ubu. Nie potrzeba nam drugiej Jałty ani „zdrady
    Zachodu”. Wystarczą rządy partii antydemokratycznej, nacjonalistycznej,
    ultrakonserwatywnej, populistycznej, eurosceptycznej.

    Rząd
    PiS ma do Brukseli stosunek cyniczny i merkantylny. Chce wspólnoty
    portfela, nie wartości. Bierzemy wasze pieniądze, ale odrzucamy wasze
    demokratyczne zasady. Nasze korzyści – wasze kłopoty. Solidarność,
    owszem, ale w jedną stronę: wy z nami – tak, ale my z wami – już nie.
    Uchodźcy? To wasz problem, my ich nie chcemy.

    Komisja Wenecka, tak jak Turcji czy Azerbejdżanowi, dała Polsce zalecenia, które Warszawa zignorowała. Wizytę jej przedstawicieli minister Waszczykowski nazwał wycieczką krajoznawczą.

    Polska pogrąża się w oparach absurdu i sama wyklucza się z unijnej wspólnoty.

    Nieformalny marcowy szczyt w Wersalu Francji, Niemiec, Hiszpanii i Włoch – zaczynu twardego jądra UE – jeszcze rok temu odbywałby się z udziałem Wielkiej Brytanii i Polski. Tę pierwszą wypisali z Unii sami Brytyjczycy, Polskę wypisuje polski rząd.

    Nie
    chodzi już o to, z jaką prędkością Polska będzie teraz jechać, ale czy w
    ogóle gdziekolwiek pojedzie. Sens lutowej wizyty kanclerz Angeli Merkel
    w Warszawie sprowadzał się do pytania: Czy Polska wraz z Niemcami
    jedzie ku zjednoczonej Europie, czy zostaje na peronie? Od Szydło
    kanclerz usłyszała: Zostajemy.

    Idzie dla
    Polski trudny czas. Kraje UE straciły cierpliwość – umawiały się na
    Polskę Geremka, dostały Polskę Kaczyńskiego. W Brukseli powtarzają: Unia
    jest dobrowolnym klubem i jak się nie podoba, to niech rząd RP otwarcie
    powie Polakom, że chce opuścić Wspólnotę. W wielu stolicach już
    zacierają ręce. Pieniądze oszczędzone na Polsce (grube miliardy euro z
    funduszy strukturalnych, spójności, dopłat do rolnictwa i dotacji)
    chętnie wezmą inne kraje bardziej potrzebujące, solidarne z uchodźcami,
    przestrzegające norm demokratycznych itd.

    Niestety,
    nie odzyskamy szybko dawnej reputacji ani zaufania. Czeka nas praca na
    lata. To historyczna odpowiedzialność Kaczyńskiego, Dudy, Szydło,
    Waszczykowskiego i całego bezwolnego otoczenia prezesa PiS.

    Nie
    tłumaczy was ani kult jednostki, jakim otaczacie swego wodza, ani wasz
    cynizm, koniunkturalizm czy fanatyzm. Waszego wodza nie tłumaczy urojona
    wina Tuska za śmierć Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej,
    osobisty resentyment i pragnienie zemsty – bez względu na cenę, jaką
    zapłaci za to Polska i Europa. Wy, ludzie tej władzy, przejdziecie do
    historii jako najwięksi po 1989 r. szkodnicy i destruktorzy Polski,
    którzy zaprzepaścili dorobek poprzedników.

    Polacy
    nie mogą pozwolić temu rządowi na „Polexit”, którego przedsmakiem było
    czwartkowe liberum veto z najgorszej tradycji szlacheckiej anarchii. To
    obywatele Polski zdecydowali w referendum o naszym członkostwie w Unii.
    Dlatego dziś opozycja i demokratyczne społeczeństwo muszą przejąć ciężar
    dyplomacji proeuropejskiej. Tysiące ludzi, którzy wychodzą na ulice
    naszych miast pod flagami Unii, muszą się stać ambasadorami Polski w
    Brukseli.

    I całe szczęście, że mamy Tuska,
    którego propaganda nazywa pogardliwie „niemieckim kandydatem”. Teraz to
    on, kierując się polską racją stanu i patriotyzmem (wiem: patos), będzie
    robił, co można, by zahamować proces wyciągania Polski z Unii i
    ograniczać straty.

    W 60. rocznicę traktatów
    rzymskich polscy demokraci wyrośli z ducha „Solidarności” z przerażeniem
    patrzą, jak rząd PiS trwoni dorobek ostatnich 27 lat transformacji i 13
    lat członkostwa w UE. Prof. Bronisław Geremek, jeden z ojców
    założycieli wolnej, demokratycznej Polski, który 6 marca skończyłby 85
    lat, przewraca się w grobie.


    Wątpliwości niemieckiego "Die Welt": Polska zemści się za porażkę. "Czy warto było za taką cenę wybierać przeciętnego Tuska?"

    "Ta sprawa będzie miała daleko idące konsekwencje, dla Polski i dla Unii Europejskiej".


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    209. Furia Michnika: „Pisizm jest


    autor: Fot. Twitter/wPolityce.pl/TVP2

    Furia Michnika: „Pisizm jest uleczalny. Dorn wyszedł z PiS
    wyleczony. Jak zwierzę w Wigilię - mówi ludzkim głosem”. Spotkanie
    zakłócone!

    Sielankową atmosferę pogadanki szefa „GW” w Płocku zepsuło wrzucenie świecy dymnej do sali, w której odbywało się spotkanie.

    Awantura na spotkaniu KOD z Michnikiem. Osiem osób zatrzymanych

    Na spotkaniu Adama Michnika z członkami Komitetu Obrony Demokracji w Płocku, jedna z obecnych osób odpaliła świecę dymną. W związku z zamieszaniem policja...

    Michnik w Płocku - zadyma i przerwane spotkanie - 14.03.2017

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    210. Jarosław KurskiRuszyła


    Jarosław Kurski




    Ruszyła maszyna zohydzania Tuska. Za kompleks Kaczyńskiego, za 27:1... Ale tu nie chodzi tylko o zemstę

    Szef MON oskarża: były premier dopuścił się "zdrady dyplomatycznej". Chodzi o Smoleńsk


    Żądza zemsty nie ma granic....

    http://wyborcza.pl/7,75968,21530256,macierewicz-donosi-na-tuska-do-prokuratury.html


    Michnik w amoku żali się... austriackiej prasie: "Kaczyński i rząd zrobią wszystko, by zniszczyć naszą gazetę!"

    „Musimy robić dobrą i uczciwą gazetę. Tak zresztą staramy się
    robić. Raz nam to wychodzi lepiej, a raz gorzej” - powiedział naczelny
    "GW" w wywiadzie dla austriackiego dziennika…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    211. Jarosław KurskiTa afera

    Jarosław Kurski




    Ta afera nie ma precedensu w historii III RP, nie wolno pozwolić jej przyschnąć


    Tej sprawie nie wolno pozwolić przyschnąć - Jarosław Kurski komentuje
    aferę Wacława Berczyńskiego, który chwalił się, że doprowadził do
    unieważnienia kontraktu na śmigłowce dla polskiej armii, a teraz uciekł
    do USA. Wolne media, w tym Gazeta Wyborcza, uczyni wszystko, by wyjaśnić
    ją do samego spodu - zapowiada Jarosław Kurski.


    List gończy za Berczyńskim? Ziobro odpowiada Platformie: Niepoważne, najpierw rzetelne śledztwo

    List
    gończy, podjęcie przez prokuratora czy sąd określonych czynności
    procesowych, musi być poprzedzone rzetelnym śledztwem - powiedział MS
    Zbigniew Ziobro, odnosząc się do pytania posłów PO, kiedy wyda list
    gończy za b. szefem podkomisji smoleńskiej dr Wacławem Berczyńskim.


    Komunikat MON

    Minister Obrony Narodowej poinformował prokuraturę o złożeniu fałszywego zawiadomienia o przestępstwie przez posłów PO.

    Minister Obrony Narodowej złożył zawiadomienie o
    podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez posłów PO polegającego na
    złożeniu fałszywego zawiadomienia o przestępstwie przekroczenia przez
    MON uprawnień, które miało rzekomo polegać na ujawnieniu informacji
    niejawnych osobom nieuprawnionym.

    Posłowie PO składając zawiadomienie wiedzieli, że przestępstwa takiego nie popełniono.

    Zgodnie z art. 238 Kodeksu karnego fałszywe zawiadamianie o
    popełnieniu przestępstwa jest penalizowane, dlatego Minister Obrony
    Narodowej został zmuszony powiadomić prokuraturę o możliwości
    popełnienia przestępstwa przez posłów PO.

     

    mjr Anna Pęzioł-Wójtowicz

    Rzecznik prasowy MON

    Jarosław Kurski:

    Ta sprawa nie ma precedensu w historii III RP. Dewastuje wiarygodność Polski jako członka NATO


    Ta sprawa nie ma precedensu w historii III
    RP. Dewastuje wiarygodność Polski jako członka NATO, a nawet zwykłego
    partnera handlowego.


    Szefowie
    koncernu lotniczego Boeing mogą być pewnie dumni z inwestycji w swojego
    wieloletniego pracownika Wacława Berczyńskiego. Koszty jego studiów w
    Ameryce i udzielonego mu...


    Establishment w narożniku dziejów. "Timmermans przybędzie z wizytą do Polski. Do samego Adama Michnika"


    "Poniekąd prywatnie i wcale się nie zdziwię, że całkiem
    prywatnie wypowie się na temat łamania zasad konstytucji przez
    niepraworządny parlament oraz rząd".
    Frans Timmermans, wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej,
    holenderski polityk i „ulubieniec” narodu polskiego, co można
    potwierdzić czytając o nim opinie forumowiczów na niemal wszystkich bez
    wyjątku portalach, w tym słusznych i wiernopoddańczych wobec
    brukselskiej elity rządzącej półmiliardową społecznością europejską -
    przybędzie z wizytą do Polski. Nie do jakiejś Szydło albo innego Dudy,
    ale do samego Adama Michnika na imprezę „Gazety Wyborczej”.

    Poniekąd prywatnie i wcale się nie zdziwię, że całkiem prywatnie wypowie
    się na temat łamania zasad konstytucji przez niepraworządny parlament
    oraz rząd. Ciekawa jestem, czy zajmie stanowisko w sprawie nie
    zamieszczania na łamach GW reklam przez spółki
    skarbu państwa, a przede wszystkim ograniczania przez nie prenumeraty
    tej wpływowej gazety, wpływowej w kraju i za granicą, zwłaszcza
    zachodnią. Czy ewentualnym wystąpieniem w jej obronie wpłynie na wzrost
    sprzedaży GW i podniesie słupki poparcia dla
    orientacji politycznej, walczącej o powrót do władzy, bo się jej
    to należy jak psu micha. O tę michę wszak chodzi i zwycięstwo ideologii
    lewicowo - centrowo-liberalnej, czy jak jej tam, reprezentowanej przez
    miłą sercu Timmermansa, Platformę Obywatelską.


    Jarosław Kurski ujawnia: Frans Timmermans Człowiekiem Roku "Gazety Wyborczej". Wart pałac Paca, a Pac pałaca...

    Laudację wygłosi były premier i szef MSZ Włodzimierz Cimoszewicz.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    212. HGW sadzi drzewo z


    HGW sadzi drzewo z Timmermansem. Wiceprzewodniczący KE: Nie spotkam się z nikim z polskiego rządu, nie prosili o to. ZDJĘCIA

    "Jestem gościem prezydent Warszawy i było dla mnie wielkim zaszczytem, że mogłem z panią prezydent zasadzić to drzewo".autor: fot. wPolityce.pl

    Człowiek roku „Gazety Wyborczej” Frans Timmermans przybył
    do Warszawy, gdzie spotkał się m.in. z Hanną Gronkiewicz-Waltz. Wraz
    z prezydent Warszawy wziął udział w uroczystym… zasadzeniu drzewa.
    Odpowiedział też na kilka pytań polskich dziennikarzy.

    Hanna Gronkiewicz-Waltz wraz z Timmermansem uroczyście zasadzili dąb
    w warszawskim Ogrodzie Saskim. Wydarzenie miało upamiętnić 60-lecie
    Traktatów Rzymskich.

    Następnie prezydent Warszawy i wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej oddali hołd przed Grobem Nieznanego Żołnierza.

    Timmermans
    znalazł też chwilę dla dziennikarzy i odpowiedział na kilka pytań.
    Tłumaczył m.in. dlaczego nie spotkał się z żadnym przedstawicielem
    polskiego rządu.

    Polski rząd nie prosił
    o spotkanie ze mną. Jestem gościem prezydent Warszawy i było dla mnie
    wielkim zaszczytem, że mogłem z panią prezydent zasadzić to drzewo
    i oddać honory polskim żołnierzom, którzy oddawali życie również w imię
    wolności mojego kraju

    – powiedział i dopytywany dodał:

    Nie spotkam się z nikim z polskiego rządu.

    Pytany o ewentualne sankcje wobec Polski za nieprzyjmowanie imigrantów, stwierdził:

    Jesteśmy
    w trakcie negocjacji. Uważam, że jest ważne, by każdy z krajów
    członkowskich okazał solidarność w poszukiwaniu rozwiązania dla tego
    problemu. Istnieją różne formy okazywania swojej solidarności, ale
    wierzę też, że naszym wspólnym obowiązkiem jest dać schronienie tym,
    którzy uciekają przed wojną

    Co w sprawie obligatoryjnej relokacji imigrantów? Timmermans nie pozostawia wątpliwości:

    Zostało osiągnięte porozumienie na poziomie europejskim i uważam, że – jak mówi łacińska maksyma – pacta sunt servanda

    – stwierdził Timmermans.





    • Debatę rozpoczyna Adam Michnik:

      -
      Dzisiaj dla nas, ludzi "Gazety", szczególny dzień. Obchodzimy
      dwudzieste ósme urodziny. Przez te lata staraliśmy się bronić wartości
      europejskich, demokratycznych, wartości racjonalnej gospodarki rynkowej,
      praw człowieka, demokracji parlamentarnej, pluralizmu, tolerancji,
      ludzkiej godności.

      Redaktor naczelny przedstawia panelistów: wśród
      nich są profesor z SWPS i były korespondent prasy niemieckiej w Polsce
      Klaus Bachmann, francuska publicystka i była redaktor naczelna "Le
      Monde" Sylvie Kauffmann oraz bułgarski politolog, szef Centrum Strategii
      Liberalnych w Sofii Iwan Krastew

    Adam Michnik: - Nie
    ma między nami sporu, odczułem sporą radość, że Macron wygrał. Ale
    zaniepokoiło mnie, że od 1945 żadna taka organizacja jak Front Narodowy
    nie dostała tyle głosów. Chciałem zapytać teraz Klausa Bachmana, jak by
    zinterpretował, że sytuacja w Niemczech przed wyborami jest radykalnie
    odmienna. Jak spoglądamy dziś na Niemcy, żaden z obserwatorów nie wyraża
    niepokoju, że siły ekstremalne, jak Alternatywa, czy Pegida, mogą
    zdominować scenę polityczną. Zawsze w Polsce nas straszono Niemcami, a
    dziś widzę, że to najbardziej stabilna, przewidywalna i życzliwa Polsce
    demokracja.

    Klaus Bachman: - Mamy faktycznie system
    polityczny w Niemczech, który po wojnie został zbudowany nie tylko przez
    Niemców. Był pewien nacisk polityczny, który nie został bardzo
    zmieniony po drodze. Ten system został zbudowany, by chronić obywateli
    przed państwem, a sąsiadów przed Niemcami. Tę funkcję spełnia bardzo
    dobrze, jest duża decentralizacja władzy. Wiele zjawisk, które
    obserwujemy w Polsce, byłoby niemożliwe w Niemczech do przeprowadzenia,
    bo władza jest rozproszona w landach, samorządach, związkach zawodowych.
    To powoduje, że kto bierze jedno, ma przeciwko sobie pozostałą część.

    W
    Polsce często słyszę, że system jest zabetonowany, gdzie nowicjusze nie
    mają szans dostać się do polityki. Taki system mamy też w Niemczech. On
    powoduje, że każdy, kto zakłada nową partię, musi przejść gehennę, jak
    to robili Zieloni przez kilkadziesiąt lat. Teraz przerabia to samo
    Alternatywa dla Niemiec.

    Człowiek
    Roku "Gazety Wyborczej". Adam Michnik: Zawsze straszyli nas Niemcami, a
    dziś to jeden z najbardziej przychylnych Polsce krajów [RELACJA WIDEO]


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    213. Adam MichnikKaczyński i

    Uroczystość Człowiek Roku
    'Gazety Wyborczej': Frans Timmermans, Andrzej Rzepliński, były prezes
    Trybunału Konstytucyjnego i obrońca jego niezależności oraz dziennikarz i
    publicysta 'Wyborczej' Maciej Stasiński (Fot. Franciszek Mazur / Agencja Gazeta)Zło dyktatury zdołaliśmy przekształcić w demokratyczne państwo prawa;
    gospodarkę nakazową w rynkową; satelita ZSRR stał się członkiem NATO i
    Unii. Dziś polityka PiS-u znów wiedzie nas na obrzeża cywilizowanego
    świata.

    To, że wybitny polityk europejski i przyjaciel
    Polaków przyjął od nas wyróżnienie i przybył do nas, to dla „Gazety
    Wyborczej” wielki zaszczyt. Usłyszeliśmy od niego: „Unia Europejska to
    nie jest projekt ekonomiczny, tylko polityczny z mocnym moralnym
    fundamentem. Powstała nie po to, żeby stworzyć wspólną walutę i
    jednolity rynek, znieść kontrole graniczne, ale by w Europie nigdy
    więcej nie wybuchła wojna”.

    Przewidywanie
    jest bardzo trudne, zwłaszcza przyszłości – mawiają Anglosasi. Spróbujmy
    jednak. Chodzi o Europę i o Polskę. Frans Timmermans powiada, że
    „Polacy kochają wolność”. My też jesteśmy o tym przekonani. Dlatego
    polska opinia w ogromnej większości jest proeuropejska. I dlatego nikt z
    partii Jarosława Kaczyńskiego nie formułuje postulatu opuszczenia Unii.

    Wszelako polityka PiS
    – wewnętrzna i zagraniczna – prowadzi nieuchronnie do eliminacji Polski
    z Europy lub co najmniej do całkowitej jej marginalizacji. A jeszcze
    niedawno byliśmy wzorem transformacji posttotalitarnej. Zło partyjnej
    dyktatury zdołaliśmy przekształcić w parlamentarną demokrację i
    demokratyczne państwo prawa; gospodarkę nakazowo-rozdzielczą w rynkową;
    satelita ZSRR stał się członkiem NATO i Unii.

    Moje
    pokolenie przez lata powtarzało: dążymy do wolności Polski i człowieka w
    Polsce. Marzenie się spełniło, ale dziś te dwie wolności są zagrożone.
    Polska stała się „chorym człowiekiem” Europy. Bezsilnej, wyizolowanej z
    Unii Polsce będzie nieuchronnie zagrażać Rosja owładnięta duchem wielkorosyjskiego imperializmu.

    Retoryka i polityka nacjonalizmu
    zainicjowana przez Jarosława Kaczyńskiego to prezent dla Putina. Ów
    nacjonalizm skłóca Polskę z sąsiadami. Wzbudza niepokój także wśród
    ważnych biskupów Kościoła katolickiego. Wszak pamiętają słowa Jana Pawła
    II: „Od unii lubelskiej do Unii Europejskiej”. A Kaczyński i PiS
    prowadzą nas od Unii do zapyziałej krainy nazwanej dwa wieki temu przez
    Stanisława Kostkę-Potockiego Ciemnogrodem. Zapisują kolejny rozdział w
    księdze dziejów polskiej głupoty.

    Ale nie
    reprezentują przecież całej Polski. To nie jest Polska opozycji
    demokratycznej i „Solidarności”, Kuronia i Geremka, Mazowieckiego i
    Bartoszewskiego, Miłosza i Szymborskiej, Herberta i Tischnera,
    Kołakowskiego i Giedroycia, Turowicza i Kisiela, Konwickiego i Wajdy.
    Ich Polska dochowuje wierności tradycji europejskiej, chrześcijańskiej,
    demokratycznej, oświeconej. Dziś jest wdzięczna opinii europejskiej,
    która piętnuje deprawowanie naszego kraju, pełzający zamach stanu,
    zaduch demagogii i ksenofobii, którym oddychamy, i pseudoreligię, która
    zamienia krzyż, znak Męki Pańskiej, w kij bejsbolowy.

    Havel mówił, że „być Europejczykiem to żyć w prawdzie i tolerancji”. Oczywiście Europa
    zawsze miała też brzydką twarz. Twarz okrutnych despotyzmów,
    prześladowań politycznych i religijnych, stosów inkwizycji i gilotyny
    terroru jakobińskiego, który głosił: „Bądź bratem albo cię zabiję”.
    Wreszcie twarz nazizmu i bolszewizmu.

    Kołakowski
    pisał: „Kiedy nienawidzimy prawdziwie, jesteśmy bezkrytyczni zarówno
    względem nas samych, jak względem tego, czego nienawidzimy”. Nienawiść
    „przeciwstawia naszą totalną i bezwarunkową słuszność równie totalnej,
    bezwarunkowej i nieuleczalnej nikczemności innych. (…) W moim szale
    niszczenia sam zniszczeniu ulegam”.

    Oceniał,
    że „gotowość do kompromisu, bez tchórzostwa i bez konformizmu, zdolność
    do usuwania nadmiaru wrogości bez czynienia ustępstw w tym, co się
    uważa za jądro sprawy, jest to sztuka, która z pewnością nikomu bez
    trudu nie przychodzi jako dar naturalny. Od naszej umiejętności
    przyswajania sobie tej sztuki zależy wszelako los demokratycznego ładu
    na świecie”.

    Przyszłość zależy od nas. Czas
    zrozumieć, że droga do odbudowy polskiego miejsca w Unii prowadzi przez
    przyjęcie euro. By tego dokonać, trzeba się zdobyć na sprzeciw wobec
    rządów Kaczyńskiego. Od naszej zdolności do aktywnego sprzeciwu wobec
    smogu chamstwa i nienawiści, który nas zalewa od kilkunastu miesięcy,
    zależy, jaką Polskę zostawimy naszym dzieciom. Pamiętajmy, historia nas
    nauczyła, że nic nie jest niemożliwe, jeśli się tego naprawdę chce.

    Frans Timmermans odebrał w Warszawie nagrodę "Człowieka Roku" od
    redakcji "Gazety Wyborczej". Wyróżnienie otrzymał za obronę polskiej
    demokracji, a dziennikarze chcieli podkreślić, że Polska nie zamierza
    wychodzić z Unii Europejskiej.

    - Drodzy przyjaciele, co człowiek może powiedzieć po tych wszystkich
    pochwałach? Przede wszystkim bardzo dziękuję za to wielkie wyróżnienie.
    Nie jestem przekonany, że zasłużyłem, ale przyjmuję je z pokorą - mówił
    wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej podczas gali "Gazety
    Wyborczej". Laudacją dla Fransa Timmermansa wygłosił Włodzimierz
    Cimoszewicz, pochwały pod jego adresem wygłosił również redaktor
    naczelny, Jarosław Kurski.

    - To człowiek, który od ponad roku prowadzi bezskuteczny i
    jednostronny dialog z polskim rządem, domagając się przestrzegania
    konstytucji, traktatów i zasad praworządności. Chcemy pokazać, że
    większość Polaków sprzeciwia się wyprowadzania naszego kraju z Unii
    Europejskiej - tłumaczył przyznanie nagrody "Człowieka Roku" Kurski.

    Laudacja Cimoszewicza

    - Jesteśmy bardzo wdzięczni za to, co robi Frans Timmermans i Komisja
    Europejska. Chciałbym podzielać pana nadzieję, że jest czas dialogu,
    choć jest to trudna nadzieja. Wspólnie wierzymy w to, że przez
    wywieranie presji możliwa jest zmiana tego scenariusza - powiedział
    Włodzimierz Cimoszewicz. Były premier, chwaląc Timmermansa, diagnozował
    również przyczyny rosnącej popularności prawicowych polityków w Europie.
    Jego zdaniem, zwycięstwo wyborcze PiS jest zasługą nowej grupy
    wyborców, która nie radzi sobie w życiu prywatnym i zawodowym. - Warto
    przy tej okazji zastanowić się nieco głębiej, dlaczego mogło dojść do
    takiej sytuacji w naszym kraju. Dlaczego jednym udaje się uniknąć
    niebezpieczeństwa demagogii i populizmów, a innym nie. Ja mam silne
    wrażenie, obserwując od wielu lat to, co się dzieje w świecie, że choć
    zmieniał się zawsze, to teraz zmienia się szybciej, głębiej,
    wszechstronniej. Doprowadziło to do takiej sytuacji, że jest wielu ludzi
    niezadowolonych. Nie radzą sobie z adaptacją do nowych warunków
    gospodarczych, społecznych, kulturowych - stwierdził Cimoszewicz.

    Timmermans: Żaden polityk nie jest bezkarny

    Frans Timmermans omówił podczas gali "Gazety Wyborczej" problemy, z
    jakimi boryka się Komisja Europejska w stosunkach z polskim rządem. -
    Moja pierwsza myśl będzie dotyczyła wolności prasy. Tego, co przez wiele
    lat w wolnym świecie uważaliśmy za oczywiste – że demokracja nie może
    funkcjonować bez wolności prasy. Teraz to jest kwestionowane - ocenił. -
    W ciągu ostatnich kilku lat demokracja została zredukowana do gry o
    sumie zerowej. Jeśli wygram wybory, to ja ustalam zasady. To ja mówię,
    co mówi konstytucja. Społeczeństwo nie może tak funkcjonować - wyliczał
    Timmermans.

    Jak zapewnił wiceszef Komisji Europejskiej, nawiązując do sytuacji w
    Polsce, żaden polityk czy sędzia nie jest bezkarny. - Wiecie państwo, że
    uczestniczę w trudnym dialogu z polskim rządem na temat państwa prawa.
    Jesteśmy strażnikami traktatów europejskich i musimy zapewnić ich
    przestrzeganie. Ale jest coś ważniejszego. Nasza demokracja po
    zakończeniu okupacji i opresji, po zakończeniu podziału Europy. Będę
    walczył aż do śmierci, aby nie pozwolić, by Europa była podzielona -
    wskazał.

    Michnik: PiS to smog nienawiści i chamstwa

    Z kolei Adam Michnik, chwaląc wysiłki Timmermansa na rzecz dialogu z
    polskim rządem ws. praworządności, ostro określił rządy PiS jako "smog
    chamstwa i nienawiści". Według redaktora naczelnego gazety, tylko
    zdecydowana proeuropejska orientacja Polaków nie prowadzi Jarosława
    Kaczyńskiego do wniosku, że należy wyjść z Unii Europejskiej.
    "Przyszłość zależy od nas. Czas zrozumieć, że droga do odbudowy
    polskiego miejsca w Unii prowadzi przez przyjęcie euro. By tego dokonać,
    trzeba się zdobyć na sprzeciw wobec rządów Kaczyńskiego. Od naszej
    zdolności do aktywnego sprzeciwu wobec smogu chamstwa i nienawiści,
    który nas zalewa od kilkunastu miesięcy, zależy, jaką Polskę zostawimy
    naszym dzieciom" - napisał Michnik w komentarzu dla "Gazety Wyborczej".

    Źródło: Gazeta Wyborcza

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    214. Adam Michnik w Pile: "PiS po

    Adam Michnik w Pile: "PiS po raz drugi wyborów nie wygra"

    Spotkanie Adama Michnika ze zwolennikami KOD w Pile

    Spotkanie Adama Michnika ze zwolennikami KOD w Pile (Tomasz Cylka)


    Jeśli pozwolimy rządzić PiS-owi przez
    drugą kadencję, to znaczy że wolimy Polskę, która przypominać będzie
    Białoruś niż prężny kraj zachodnioeuropejski - mówił Adam Michnik na
    spotkaniu z mieszkańcami Piły.


    Redaktor
    naczelny „Gazety Wyborczej” przyjechał na debatę „Co z tą Polską?",
    którą zorganizował pilski KOD. Próbował odpowiedzieć na wiele pytań
    stawianych przez jego sympatyków. Przypomniał żartobliwie, że kiedyś
    przepowiedział zwycięstwo Bronisława Komorowskiego: – Byłem też pewien,
    że Brexit i Trump przegra, więc do moich przekonań nie należy się przywiązywać...

    http://poznan.wyborcza.pl/poznan/7,36001,21808752,adam-michnik-w-pile-pis-po-raz-drugi-wyborow-nie-wygra.html


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    215. Adam Michnik w Gorzowie. "Nie

    Adam Michnik w Gorzowie. "Nie możemy oddać Polski walkowerem tym gówniarzom"

    Nie sądziłem, że mogę doprowadzić do łez panią
    Monikę – zaczął redaktor Adam Michnik, nawiązując do wprowadzenia Moniki
    Twarogal z gorzowskiego KOD-u. – Traktuję to jako olbrzymi komplement,
    ale też jako niespodziankę. Myślałem, że do łez doprowadzam zupełnie
    inne kobiety – Beatę Szydło, Beatę Kempę... Okazuje się, że czasem do
    łez mogę doprowadzić przyzwoitych ludzi. Przepraszam.Zdjęcie numer 11 w galerii - Adam Michnik w Gorzowie.

    Zobacz galerię zdjęć ze spotkania z Adamem Michnikiem

    Poniedziałkowe spotkanie w bibliotece Herberta w Gorzowie
    trwało ponad dwie godziny. To była pełna troski i refleksji rozmowa o
    dzisiejszej Polsce. Polsce, w której władza coraz głośniej zaczyna
    brzydzić się wartościami europejskimi. I o Polakach, którzy powinni się
    tej władzy przeciwstawić.

    Zdjęcie numer 23 w galerii - Adam Michnik w Gorzowie.

    – Przez lata
    Polska była wzorem, była pokazywana jako kraj sukcesu, jako przykład. W
    tej chwili funkcjonuje jak chory człowiek w Europie. Polityka rządu PiS
    jest fatalna. W Polsce już nawet trudno o groteskę, bo to, co ten rząd
    robi, jest bardziej groteskowe niż kabaret. Nikt nie jest tak śmieszny
    jak Kaczyński, który wita panią Szydło wracającą z Brukseli po wielkim
    „sukcesie” politycznym – 27 do jednego. A oni nie do końca czują, jak
    bardzo są śmieszni. To jest szkodliwe demolowanie państwa prawa. To jest
    izolowanie Polski w Europie. To, co pani Szydło naopowiadała w Sejmie,
    to jest pierwszy krok do wyprowadzenia Polski z Europy. To nie są
    żarty. Tu się będą decydowały losy Polski na najbliższe co najmniej sto
    lat – komentował w Gorzowie Adam Michnik.

    Przekonywał,
    że PiS chce w Polsce wprowadzić model państwa putinowskiego. – Oni mają
    pewien model państwa, który – to już widać – nie ma nic wspólnego z
    modelem europejskiej demokracji. Chodzi o to, aby – jak Putin –
    zostawiać takie dekoracje: parlament, który nic nie może; wybory,
    które o niczym nie decydują. To pewien rodzaj państwa autorytarnego, w
    którym o wszystkim decyduje wódz. Oczywiście Putin stoi na czele
    wielkiego, atomowego mocarstwa. U nas jest taki mały Putin, taki
    „liliputin” – zaznaczał redaktor naczelny "Gazety Wyborczej".

    I
    ostrzegał: – Oni nie oprzytomnieją. Będą nasz kraj psuli każdego dnia.
    Nie miejmy żadnych złudzeń. Prawie 30 lat temu był możliwy kompromis z
    Jaruzelskim, dziś nie wierzę w żaden kompromis z Kaczyńskim.
    Trzeba się
    zastanowić, w jaki sposób ich odsunąć od władzy. To, co będzie, zależy
    od nas. Jeżeli my się nie poczujemy odpowiedzialni za rezultat wyborów, to oddajemy walkowerem Polskę gówniarzom.

    Obszerna relacja ze spotkania z Adamem Michnikiem w „Magazynie Lubuskim” w piątek w "Gazecie Wyborczej".

    Zdjęcie numer 14 w galerii - Adam Michnik w Gorzowie.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    216. Czerska w sioku!

    Sejm Dzieci. Co tam się działo! 'UE należy zniszczyć' - to namiastka wiadomości


    Pierwszego czerwca, jak co roku, zebrał się Sejm Dzieci i Młodzieży. Wielu młodzi posłowie zaskoczyli swym radykalizmem.

    Michał Cywiński - wystąpienie z 1 czerwca 2017 r.
    XXIII sesja Sejmu Dzieci i Młodzieży

    Erwin Rabarijoely - wystąpienie z 1 czerwca 2017 r.
    XXIII sesja Sejmu Dzieci i Młodzieży

    Jakub Szostek - wystąpienie z 1 czerwca 2017 r.
    XXIII sesja Sejmu Dzieci i Młodzieży



    Podejrzany o odpalenie świecy dymnej na spotkaniu z Michnikiem usłyszał zarzuty

    Spotkanie z Michnikiem w Płocku zorganizował je tamtejszy KOD. Zarzut rozproszenia zgromadzenia usłyszał we wznowionym dochodzeniu mężczyzna podejrzany o odpalenie świecy dymnej podczas zorganizowanego w marcu przez KOD w Płocku (Mazowieckie) spotkania z redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej” Adamem Michnikiem.

    Mężczyzna nie przyznał się do popełnienia czynu i odmówił składania wyjaśnień

    —powiedział prokurator rejonowy w Płocku Norbert Pęcherzewski.

    Jak dodał, zarzucane podejrzanemu rozproszenie zgromadzenia zostało jednocześnie zakwalifikowane jako występek o charakterze chuligańskim.

    W sprawie trwają czynności końcowe

    —zaznaczył prokurator Pęcherzewski.

    Zarzut, dotyczący podłożenia świecy dymnej w trakcie marcowego spotkania z szefem „Gazety Wyborczej” został przedstawiony w ramach postępowania, jakie na skutek zażaleń zostało wznowione po wcześniejszym umorzeniu.

    Spotkanie z Michnikiem, które na kilkanaście minut zostało przerwane przez odpalenie świecy dymnej, odbywało się 14 marca w Spółdzielczym Domu Kultury w Płocku. Podejrzany o odpalenie świecy dymnej został zatrzymany przez policję tuż po incydencie. W ramach wszczętego wtedy dochodzenia usłyszał zarzut z art. 160 par. 1 Kodeksu karnego, dotyczący narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, za co grozi do 3 lat pozbawienia wolności.

    Postępowanie to, z powodu braku wyczerpania znamion przestępstwa, zostało umorzone w maju. W uzasadnieniu tej decyzji, jak informowała płocka Prokuratura Rejonowa - argumentowano m.in., że okoliczności zdarzenia nie wskazywały na to, by odpalenie świecy dymnej spowodowało bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia - nikt z uczestników spotkania nie uskarżał się na pogorszenie stanu zdrowia, nie wzywano pogotowia ratunkowego, nie było paniki, a salę przewietrzono i spotkanie kontynuowano.

    Na decyzję o umorzeniu dochodzenia wpłynęły zażalenia, które złożyły dwie osoby mające w postępowaniu formalnie status pokrzywdzonych - jako uczestnicy spotkania, znajdujący się najbliżej miejsca odpalenia świecy. Osoby te nie odniosły żadnych obrażeń, a w ramach dochodzenia zostały przesłuchane w charakterze świadków.

    Prokuratura, rozpoznając zażalenia, uznała podnoszoną w nich możliwość innej oceny prawnej czynu, tym razem w związku z art. 260 Kodeksu karnego, który mówi, że kto przemocą lub groźbą bezprawną udaremnia przeprowadzenie odbywanego zebrania lub takie zebranie rozprasza, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Na tej właśnie podstawie prawnej zdecydowano jeszcze w maju o kontynuowaniu postępowania.

    Zgodnie z art. 57a par. 1., „skazując za występek o charakterze chuligańskim, sąd wymierza karę przewidzianą za przypisane sprawcy przestępstwo w wysokości nie niższej od dolnej granicy ustawowego zagrożenia zwiększonego o połowę”.

    W marcowym spotkaniu z Michnikiem w Płocku uczestniczyło ok. 100 osób. Zorganizował je tamtejszy KOD. Jeszcze przed rozpoczęciem wydarzenia grupa, która liczyła - według różnych relacji świadków - od kilku do kilkunastu osób, wznosiła okrzyki „Raz sierpem, raz młotem czerwoną hołotę”. Później, już w trakcie spotkania, na sali, którą opuszczały właśnie dwie młode osoby, pojawił się wśród zgromadzonych gęsty dym. Spotkanie przerwano, by przewietrzyć pomieszczenie. Tuż po zdarzeniu policja zatrzymała osiem osób, w tym mężczyznę podejrzanego o odpalenie świecy dymnej.

    W przypadku pozostałych siedmiu osób prowadzono postępowanie w związku z art. 51 Kodeksu wykroczeń, czyli dotyczącym zakłócenia porządku publicznego. Ostatecznie pięć osób ukarano mandatami karnymi, a wobec dwóch innych osób podjęto decyzję o odstąpieniu od ich ukarania z uwagi na brak danych, dostatecznie uzasadniających podejrzenie popełnienia czynu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    217. Trump przyjedzie do Polski pełnej niepokoju

    By BARTOSZ T. WIELINSKIJULY 2, 2017
    https://www.nytimes.com/2017/07/02/opinion/trump-przyjedzie-do-polski-penej-niepokoju.html?action=click&contentCollection=Opinion&module=Translations®ion=Header&version=pl-PL&ref=en-US&pgtype=article



    An anti-government demonstration in Warsaw this month.

    Credit
    Alik Keplicz/Associated Press



    WARSZAWA — Na kilka dni przed wizytą Donalda Trumpa w Polsce sytuacja polityczna w kraju wciąż się pogarsza, jak to się dzieje od listopada 2015 roku.

    To wtedy Polska, pod nowo wybranymi rządami narodowo-konserwatywnej partii Prawo i Sprawiedliwość kierowanej przez prezesa Jarosława Kaczyńskiego zaczęła schodzić z drogi demokracji i praworządności. Pierwszą ofiarą stał się Trybunał Konstytucyjny, który po trwającej rok batalii prawnej wyłonił się ponownie w nowym składzie, gwarantującym pełną podległość partii rządzącej. Podobnie polskie radio i telewizja, kiedyś o wiele bardziej niezależne, teraz emitują czystą propagandę, wychwalającą rząd i demonizującą partie opozycyjne oraz całą Unię Europejską.

    Miesiąc temu prezydent Andrzej Duda zignorował wyrok Sądu Najwyższego. Następnie rząd udzielił sobie władzy do uchylania niemal każdej decyzji prezydentów miast. 10 czerwca policja zatrzymała Władysława Frasyniuka, legendarnego przywódcę Solidarności, ruchu, który stawił opór radzieckiej dominacji w latach osiemdziesiątych i prawdziwego bohatera polskiej opozycji demokratycznej. Frasyniuk został siłą usunięty z demonstracji przeciwko faktycznie rządzącemu w Polsce prezesowi Kaczyńskiemu. 25 czerwca kolejna antyrządowa demonstracja została zaatakowana przez bojówkarzy skrajnej prawicy. Rzeczniczka Prawa i Sprawiedliwości miała po tym zajściu powiedzieć, że ma zrozumienie dla napastników.

    Wśród wielu sygnałów ostrzegawczych, jakie rozlegają się w Polsce, ten był szczególnie złowrogi. Ale czy to może obecnie wzbudzić niepokój w Białym Domu? W przeszłości z pewnością by tak było. Tym razem – nie wiemy.
    Continue reading the main story

    Prezydenci Stanów Zjednoczonych odwiedzający Polskę po upadku komunizmu w 1989 roku mieli zawsze jasną świadomość tutejszej sytuacji politycznej. Zwyczajowo wyrażali podziw dla Polski, która z zimnej wojny wyszła jako kraj zniszczony, a zdołała się odrodzić i na powrót zająć należne jej miejsce w rodzinie krajów Zachodu.

    Pamiętam, jak w 1997 roku w Warszawie Bill Clinton oświadczył, że zmaganie Polski z reżimem komunistycznym zmieniło bieg historii. Byliśmy z tego bardzo dumni. Sześć lat później, w przededniu poszerzenia Unii Europejskiej, George W. Bush w czasie swojej wizyty chwalił moich rodaków jako dobrych obywateli Europy i dobrych przyjaciół Stanów Zjednoczonych. Z kolei Barak Obama w czerwcu 2014 roku mówił w Warszawie o swoim wielkim podziwie dla społeczeństwa otwartego, jakie Polska zbudowała w ostatnim ćwierćwieczu.

    Prezydent Trump ma przemawiać w Polsce w najbliższy czwartek. Jak zapowiedział Biały Dom, podobnie jak jego poprzednicy, prezydent uświetni swą wizytę w Warszawie dłuższym przemówieniem na tematy polityczne.

    Jednak co powie, jak na razie pozostaje przedmiotem domysłów. Czy będzie chciał głębiej podzielić Unię Europejską i zantagonizować jej członków? Czy sprzeciwi się imperializmowi rosyjskiemu i obieca, że będzie bronił jej sąsiada, Ukrainę, w wojnie hybrydowej, którą wypowiedziała jej Rosja?

    Nie wiemy.

    Ale istnieje jeszcze inna kwestia. Otóż smutną prawdą jest, że prezydent Trump odwiedzi Polskę bardzo odmienną od tej, w której przemawiali jego poprzednicy.

    Kaczyński, kiedyś członek Solidarności, która przyczyniła się do ostatecznego rzucenia Związku Radzieckiego na kolana, jest teraz w Polsce szarą eminencją. Zyskał pełną kontrolę nad rządem i udowodnił, że nie ma żadnych skrupułów, by zniszczyć instytucje demokratyczne w kraju.

    Po przejęciu Trybunału Konstytucyjnego, następne na liście są sądy niższych instancji. Kaczyński i jego kolesie chcą doprowadzić do podporządkowania sędziów ministrowi sprawiedliwości, co pozwoliłoby rządowi ingerować w wyroki.

    Sejm już pracuje nad projektami ustaw pozwalających na to. Jeśli się tak stanie, nastąpi oficjalny koniec praworządności w Polsce. Prezes Kaczyński będzie kontrolował wszystko. Pozostałości wolnych mediów odejdą w przeszłość, tak samo jak skuteczna opozycja, a Polska powróci do opresyjnych praktyk politycznych z lat osiemdziesiątych.

    Podobny zwrot następuje w polskiej polityce zagranicznej. Rząd Polski głośno krytykuje Unię Europejską, powtarzajac, że nie jest ona w stanie sprostać globalnym wyzwaniom. Wiosną tego roku polski minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski radośnie pozował do zdjęć z Marine Le Pen, szefową skrajnie prawicowego Frontu Narodowego we Francji. Jej klęska w wyborach prezydenckich, które odbyły się przed paroma tygodniami, była gorzkim rozczarowaniem dla polskich elit rządzących.

    Tuż przed tymi wyborami prezydent Duda publicznie pochwalił „nieuniknioną zmianę”, jaką reprezentują ruchy populistyczne na Zachodzie i ostrzegał polityków, by nie stawali na ich drodze. Środowiska opiniotwórcze popierające władze w Polsce przedstawiały niemieckich i francuskich populistów jako potencjalnych sprzymierzeńców i współautorów nowego ładu politycznego, który przekształci Europę na ich własny narodowo-konserwatywny obraz.

    Na szczęście wygląda na to, że wiatry się zmieniają. Żadna partia populistyczna nie zdołała w ostatnim czasie wygrać wyborów w Europie. Przegrały w Austrii, Holandii i Francji, a posługujący się populistycznymi hasłami konserwatyści z trudem się utrzymali w niedawnych przedterminowych wyborach w Wielkiej Brytanii.

    W rezultacie polski rząd jest w Europie osamotniony. Nawet Victor Orban, premier Węgier, który tłumił demokrację we własnym kraju, szuka obecnie rozejmu z resztą Europy. Unia Europejska przygotowuje się do kroku naprzód i silniejszej integracji, tymczasem mój kraj pozostanie z tyłu.

    W Polsce w tygodniach poprzedzających wizytę prezydenta Trumpa zadajemy sobie pytanie, czy pochwali on czy skrytykuje narodowo-konserwatywny rząd, który nie przestaje spychać kraju coraz to dalej z drogi demokracji i poszanowania praw człowieka.

    Nie wiem, co prezydent Trump powie w Warszawie. Jest on w najlepszym razie nieprzewidywalny. W najgorszym, jak utrzymują jego przeciwnicy, nie jest w stanie pełnić funkcji zwierzchnika sił zbrojnych Ameryki. Wydaje się jednak, że tradycyjna amerykańska dyplomacja wciąż jeszcze ma w swych szeregach rzeszę ekspertów i profesjonalistów, którzy nadal mają wpływ na działania Białego Domu. Stany Zjednoczone potrzebują ściśle zintegrowanej Europy. A ta jedność jest w oczywisty sposób zagrożona, jeśli nadal będzie przeciwko niej występował obecny polski rząd.

    Byłoby zatem roztropnie, aby doradcy Trumpa dokładnie przyjrzeli się tutejszej sytuacji. Pomimo ciepłego przyjęcia, z jakim przypuszczalnie spotka się prezydent, jest kwestią zasadniczej wagi, by skupił się na erozji demokracji w Polsce i zaznaczył, że proces ten nie leży w interesie Ameryki.

    Zdrowa demokracja w Polsce jest kwestią zasadniczej wagi dla obu naszych krajów i prezydent Trump powinien to powiedzieć, głośno i wyraźnie.

    Bartosz T. Wieliński jest redaktorem działu zagranicznego “Gazety Wyborczej”, jednego z największych polskich dzienników, założonego przez opozycję demokratyczną w Polsce w 1989 roku.
    Artykuł przełożony z języka angielskiego na zamówienie New York Times przez Magdę Heydel.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    218. Jarosław KurskiKończy


    Jarosław Kurski




    Kończy się 27 lat historii demokratycznej Polski. Zaczyna się autorytaryzm


    PiS dzierży dziś pełnię władzy sądowniczej. To bat na polityków opozycji, opornych samorządowców, niezależnych dziennikarzy.


    To symboliczna zbieżność w czasie. We wtorek ...

    http://wyborcza.pl/7,75968,22087001,koniec-panstwa-prawa-idzie-autorytaryzm-komentarz-jaroslawa.html#BoxGWImg


    PiS się umacnia, PO traci. Poparcie dla partii politycznych [SONDAŻ]

    Gdyby wybory odbyły się w połowie lipca,
    na Prawo i Sprawiedliwość zagłosowałoby 36 proc. ankietowanych, a na
    Platformę Obywatelską - 22 proc. Tak wynika z sondażu Kantar Millward
    Brown SA dla "Faktów" TVN i TVN 24.

    Oznacza to, że partia rządząca zyskała



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    219. Naczelnemu „GW” strasznie


    Naczelnemu „GW” strasznie cuchnie? Internauci odpowiadają: „Okna się na Czerskiej nie…

    "Czy musimy żyć w tym smrodzie jeszcze długo?" - lamentuje Adam Michnik.

    autor: wPolityce.pl/wyborcza.pl


    autor: YouTube/Twitter

    Naczelny „Wyborczej” opublikował absurdalny tekst, w którym
    skarży się, że w Polsce „strasznie cuchnie”. Internauci podjęli wyzwanie
    odszukania źródła tego smrodu! Zobacz komentarze
    Internautów na Twitterze.


    Czy Kaczyński i jego ekipa bezwzględnych
    arywistów zdołają na długo wszczepić Polakom wirusa przestępczych
    przekonań, który wtrąca Polskę w czarną dziurę
    regresu i zbiorowego ogłupienia?

    — pyta się Adam Michnik.

    Z kraju, który był wzorem sukcesu transformacji demokratycznej, stajemy się państwem izolowanym, lekceważonym, pogardzanym

    — lamentuje.

    Czy musimy żyć w tym smrodzie jeszcze długo? Czy Polska na nic lepszego nie zasłużyła? Nie dajmy się zadusić!

    — nawołuje naczelny „GW”.

    Jarosław Kurski:

    Demokracja umiera w ciszy. Zaniechanie opozycji będzie oznaczać jej współudział


    Zamach na Sąd Najwyższy - to jest ten kruchy, decydujący moment, w
    którym zaniechanie opozycji będzie oznaczać jej współudział, wespół z
    PiS-em, w zbrodni przeciw konstytucji

    Parlamentarzyści zaraz rozjadą się na wakacje.
    Okazuje się, że trudno bronić Polski przed samymi Polakami. Przed
    fanatyczną czołówką PiS-u, służalczością ich posłów, koniunkturalizmem
    ludzi z politycznego awansu, dogmatyzmem relatywistów i symetrystów,
    gadulstwem pięknoduchów, niezgulstwem opozycji, wreszcie przed tym, co
    chyba najgorsze – obojętnością wielu z nas wobec okradania nas z
    wolności, praw i godności.

    Przez 27 lat szliśmy na Zachód ku Europie, teraz idziemy na Wschód.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    220. jak mu duszno,to niech sobie

    kupi w aptece tlen w aerozolu,pomaga
    serdeczne pozdrowienia

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    221. U nas w Polsce zamiast



    • U nas w Polsce zamiast Putina, jest taki Liliputin.
      I on myśli, że on Polakom da radę? Hitler i Stalin nie dał rady. Oni
      też się skończą, pytanie tylko kiedy. Niech oni wreszcie pękną, tego wam
      życzę - zakończył Michnik.



    • Adam
      Michnik: - Wszystko tu już powiedziano, chcę powiedzieć trzy zdania z
      imieniu tej generacji, która miała do czynienia z takimi prokuratorami i
      sędziami, których chce nam zafundować Ziobro i Kaczyński. Oni od
      pierwszej sekundy wiedzieli, że mają podpisywać kwity, które były pisane
      w Komitecie Centralnym. Teraz nic się nie zmieniło, z tym, że kwity
      będą pisane na Nowogrodzkiej. Nikomu nie życzę, nawet Kaczyńskiemu,
      żeby ich osadzali tacy ludzie, tej moralności. Ja im życzę, żeby ich
      osądzali demokratycznie wybrani sędziowie.



    • Jacek
      Żakowski: - Tu jest cała Polska poza PiS-em. To jest niesamowite, że
      nam się udaje coś razem robić w takich momentach. Musimy pamiętać o
      Tomku Piątku. Macierewicz i jego tajemnice, być może te tajemnice są
      naszym nieszczęściem. Tłum: Jesteśmy z Piątkiem.

    • Na scenie pojawili się prawnicy z KOD-u. - Obserwuje PiS od początku.
      Oni niszczą niezależne sądownictwo. Niszczą polskie państwo - mówi pan
      Robert. Teraz skierował swoje słowa do prezydenta Andrzeja Dudy: ?Jak
      podpiszesz będziesz siedział? i tłum skanduje: ?Jak podpiszesz będziesz
      siedział?.
    • Na koniec powiedział: - Tu trzeba zostać dopóki prezydent nie zawetuje. Tłum: zostajemy zostajemy.

    http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/14,87090,22101243.html#BoxGWImg

    autor: wPolityce.pl/TVP Info


    Chamstwo Michnika! Naczelny „Wyborczej” wulgarnie do dziennikarza po pytaniu o brata: „Jak ty sku**ysynu zmądrzejesz!”. WIDEO

    "Kiedy przeprosi pan za brata, który był stalinowskim mordercą?" - pytał Michnika dziennikarz tvp.info.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    222. Co za histeria! Wicenaczelny

    Co za histeria! Wicenaczelny „GW”: „To otwarcie na oścież wrót
    do uwięzienia „zdradzieckich mord” - każdego, kogo wskaże prezes PiS”

    „Czy zostały nam tylko bezsilność, wściekłość i upokorzenie? Poczucie porażki i daremnemu trudu? Przeciwnie”.autor: YouTube/'GW', PAP/Rafał Guz, wPolityce.pl/'GW'

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    223. kto za to płaci?

    Bodnar i Michnik w Gdańsku mówią młodzieży z całej Europy o demokracji

    Europejska Konferencja Młodzieży potrwa od czwartku do niedzieli. To cykl warsztatów, w których bierze udział 60 osób w wieku 25-35 lat z Europy, w tym Rosji i Bałkanów. Temat przewodni: Co dziś kształtuje światopogląd młodych Europejczyków oraz jak czerpać z doświadczeń przemian społeczno-politycznych w Polsce i innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej.

    W czwartek, w pierwszy dzień konferencji, uczestnicy spotkali się z Adamem Bodnarem, rzecznikiem praw obywatelskich oraz Adamem Michnikiem, redaktorem naczelnym „Gazety Wyborczej”, a także działaczem opozycji antykomunistycznej i więźniem politycznym. Słuchacze dowiedzieli się o obecnych protestach w Polsce przeciwko niszczeniu trójpodziału władzy oraz jak w latach '80 opór stawiała "Solidarność".

    A my zapytaliśmy obu prelegentów, jak dziś rozmawiać z młodymi ludźmi. Wielu z nich w ostatnich dniach wzięło udział w protestach, ale z badań wynika, że wśród tych najmłodszych - 18-25 lat - pójdzie na wybory zaledwie co piąty, a ośmiu na dziesięciu nigdy potem swojego pierwszego wyboru politycznego nie powtórzy.http://trojmiasto.wyborcza.pl/trojmiasto/7,35612,22159412,dominik-dorzuci-wideo-bodnar-i-michnik-w-gdansku-mowia-mlodziezy.html#BoxLokRadLink

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika michael

    224. Kto za to płaci?

    Marylu, trzeba to ustalić w postępowaniu dowodowym procesu karnego przeciwko napastnikom. 
    Wtedy może Adam dołączy do Stefana.
    avatar użytkownika Maryla

    225. czarownice Michnika zaklinaja rzeczywistość :)



    Katarzyna Kolenda-Zaleska




    Andrzej Duda może sędziego zaprzysiąc. Gniew PiS i prezesa byłby straszny, ale...


    Jeśli prezydent się dopiero rozkręca, to obywatele są już całkiem nieźle rozkręceni i nie pozwolą na zawłaszczanie sądów
    Andrzej Duda
    zwierzył się Aleksandrowi Kwaśniewskiemu, że rozkręca się powoli. Tak
    ze dwa lata. Dwa lata prezydentury minęły i można powiedzieć, że jest
    już faktycznie lekko rozkręcony.Do tej pory sprawiał wrażenie człowieka w letargu, który bez refleksji podpisuje...


    Dominika Wielowieyska



    Jesteśmy świadkami twardej rozgrywki abp. Gądeckiego i Jarosława Kaczyńskiego


    Prawdziwa wojna w obozie rządzącym mogłaby
    się rozpocząć tylko wtedy, gdyby notowania Zjednoczonej Prawicy w
    sondażach gwałtownie zaczęły spadać
    Do
    zawetowania ustaw o Krajowej Radzie Sądownictwa i Sądzie Najwyższym
    zmusiły Andrzeja Dudę nie tylko uliczne protesty, ale także trzeźwa
    kalkulacja i wsparcie Kościoła. Bez postawienia się „dobrej zmianie”
    prezydent prawdopodobnie nie miałby szans na reelekcję.





    Michnik chwali Stalina za odebranie Polsce Wilna?! „On nie chciał zrobić nic dobrego, ale zrobił coś dobrego”. WIDEO

    „Ja szczęśliwy jestem, że dzisiaj Wilno jest litewską stolicą” - powiedział Adam Michnik.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    226. Furia Wielowieyskiej w


    Furia Wielowieyskiej w "Gazecie Wyborczej": „Zakłamanie w obozie PiS jest modelowe. Rozdają sobie…

    Czytając chaotyczny komentarz Wielowieyskiej ma się wrażenie,
    że poziom frustracji i bezradności przewyższa intelektualny poziom
    autorki.


    autor: fot. tvp.info

    Frustracja, żal, bezradność i panika – tak można określić
    wściekły atak na Prawo i Sprawiedliwość, który przypuściła naczelna
    propagandzistka „Gazety Wyborczej” Dominika Wielowieyska. Co tak boli
    panią redaktor? Wszystko! Sukcesy mediów konserwatywnych, awanse ludzie
    prawicy oraz zmiana narracji TVP z lewicowej
    i liberalnej na konserwatywną. Pomieszanie z poplątaniem? Nie! To zwykła
    furia sfrustrowanej, dramatycznym spadkiem sprzedaży „GW” oraz wysokimi sondażami PiS, „księżniczki” salonu mediów III RP.

    Zakłamanie w obozie PiS jest modelowe, panuje tam totalna bezkarność, a państwo jest traktowane jak folwark.

    – pisze Wielowieyska, choć jej rys bardziej przypomina czasy rządów PO - PSL, niż „dobrej zmiany.”

    To jednak
    nie koniec frustracji dziennikarki z Czerskiej. Do jednego worka wrzuca
    kilka zupełnie przypadkowych spraw i aspektów obecnej rzeczywistości. Manipulacja
    goni tam manipulację, a nad każdym zdaniem unoszą się opary absurdu.
    Wielowieyska atakuje więc Annę Sadurską, prezesa PKN Orlen Wojciecha Jasińskiego oraz prezesa Jacka Kurskiego i Beatę Szydło. Wszystko to spina jedną klamrą nepotyzmu.

    Weźmy kampanię propagandową o sądach pełna kompromitujących kłamstw. Jej
    zorganizowanie zlecono współpracownikom premier Beaty Szydło. I tak
    zakombinowano, by 19 milionów dać tym ludziom bez przetargu.

    – grzmi Wielowieyska w „Gazecie Wyborczej”.

    Na koniec dostaje się oczywiście samemu Jarosławowi Kaczyńskiemu.

    A w obozie PiS cienia zażenowania. Jarosław Kaczyński p rządach AWS mówił: „Teraz k…my”. Jakże uniwersalna maksyma.

    – konkluduje Wielowieyska.

    Czytając
    chaotyczny komentarz Dominiki Wielowieyskiej ma się wrażenie, że poziom
    frustracji i bezradności przewyższa intelektualny poziom autorki. Łatwo
    to zrozumieć. Pani Wielowieyska tęskni za „starymi czasami”, gdy koledzy z PO, PSLSLD
    rządzili w spółkach skarbu państwa, a te przelewały setki milionów
    złotych dla „Agory”. Dziennikarka chciałaby, by z honorami przyjmowano
    ją znowu w gabinetach władzy, a na każde jej skinienie, politycy
    padaliby na twarz. Złote czasy! Państwowe instytucje zamawiały tysiące
    egzemplarzy „Gazety Wyborczej”, a brylująca w TVP pani Wielowieyska uchodziła za wzór do naśladowania. to już n ie wróci. Została więc wściekłość i amok.

    wb


    Serwis Wirtualnemedia.pl opracował dane Związku Kontroli Dystrybucji Prasy. Wynika z nich, że w sierpniu br. wszystkie dzienniki odniosły spadki. Najwięcej jednak traci „Gazeta Wyborcza”. W zestawieniu - sierpień 2016 r. do sierpnia 2017 r. - dziennik kierowany przez Adama Michnika stracił 23,30 proc.

    Dodatkowo w sierpniu br., w porównaniu do poprzedniego miesiąca również najwięcej straciła „Wyborcza”. Średnia sprzedaż ogółem zmalała o 5,54 proc.

    Jak przypominają wirtualnemedia.pl „w połowie października ub.r. podwyższono cenę egzemplarzową większości wydań „GW”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    227. "to już n ie wróci. Została więc wściekłość i amok."

    ta pańcia ,tak już ma od zawsze ,taka mała "przemądrzajka"

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    228. Czerska straszy: "Ziobro i


    Czerska straszy: "Ziobro i PiS zaciskają pętlę. Jeszcze śpisz? Obudzi cię łomot do drzwi". Internauci…

    "Mechanizm szykan się rozkręca. PiS kontroluje policję i
    prokuraturę. Nie zdarza się, żeby odstąpiły od zarzutów i kar" - napisał
    redaktor "GW".
    autor: Fratria/Twitter/screen wyborcza.pl

    — tak rozpoczyna się tekst Wojciecha Czuchnowskiego, dziennikarz „Gazety Wyborczej”.

    Mechanizm
    szykan się rozkręca. PiS kontroluje policję i prokuraturę. Nie zdarza
    się, żeby odstąpiły od zarzutów i kar. To wystarczy, by zastraszać
    i zniechęcać do udziału w demonstracjach przeciwko władzy

    — rozwija Czuchnowski. Zdaje się, że już wiadomo, jak „GW” będzie tłumaczyć słabą frekwencję na antyrządowych demonstracjach.


    Jak zniszczyć dobrą zmianę i PIS? Schetyna ma gotową receptę. Podzielił się nią z dziennikarzami. "Trzeba wymienić…

    "Ten rząd jest słaby, żaden minister nie nadaje się do rządzenia".

    Schetyna poprowadzi opozycję do zwycięstwa? Celiński: "Jest na to za głupi"

    "Schetyna to nie jest przywódca na miarę czasu" - stwierdził Andrzej Celiński.

    Lider Obywateli RP przyznaje wprost: "Pieniędzy musimy szukać u Sorosa albo innego miliardera"

    "Od dwóch lat żyję w stanie permanentnego wzmożenia rewolucyjnego" - mówi Paweł Kasprzak.Za manifestowanie dostaje pan pieniądze? pyta Magdalena Rigamonti Pawła Kasprzaka, lidera ruchu Obywatele RP, prezesa Fundacji Wolni Obywatele RP.
    Rozmowa z  przywódcą ruchu, który blokuje miesięcznice smoleńskie,
    a ludzi czczących pamięć ofiar katastrofy pogardliwie nazywa „braćmi
    smoleńskimi”, ukazała się w „Dzienniku Gazecie Prawnej”.

    Mam z czego żyć, dobrze zarabiam, zajmuję się produkcją filmową, choć oczywiście zdarza mi się zaliczać katastrofy finansowe

    -– odpowiada Kasprzak.

    Teraz za manifestowanie pieniędzy nie dostaje, choć zdarzało mu się to za komuny. Jak przyznaje potrzeby ma duże, bo ma czterech synów, w tym dwóch niepełnosprawnych, a najmłodszy ma autyzm. Na Obywateli RP  poświęca sto procent swojego czasu, choć etatu w fundacji nie ma.

    Od dwóch lat żyję w stanie permanentnego wzmożenia rewolucyjnego

    — stwierdza.

    Przeciwko
    komu prowadzi „rewolucję”? Przeciwko tym, którzy „Opowiadają się
    za karą śmierci, nie chcą w  Polsce uchodźców, mają gdzieś
    równouprawnienie par homoseksualnych, a nawet prawa kobiet”.

    Deklarację Obywateli RP  podpisało 70 osób. Na sugestie dziennikarzy, że to mało, Kasprzak odpowiada:

    Nie aspirowaliśmy do tego, by być masowym ruchem. Zakładaliśmy do niedawna, że masowym ruchem jest KOD i że z nimi jakoś się dogadamy. Teraz, kiedy nie ma z kim rozmawiać, próbujemy rosnąć liczebnie i terenowo.

    To  Obywatele RP kupili białe róże podczas ostatnich protestów w sprawie reformy.

    Ze zrzutki, co do które mamy rozliczenie

    — uzupełnia lider ruchu.

    Lider Obywateli przyznaje, że poszukuje pieniędzy na swoją działalność w Europie .

    Niedawno był w Brukseli na posiedzeniu „Friends of Europe”.

    Usłyszał, że pieniądze na  działania demokratyczne przekazywane
    są rządowi, samorządom i różnym państwowym instytucjom. Uświadamiał
    im więc ,że  „Polsce i na Węgrzech trzeba omijać ścieżkę rządową”
    .

    No ale
    znając unijny refleks, to będzie możliwe pewnie za jakieś pięć lat,
    wiec pieniędzy musimy szukać w prywatnych źródłach, u Sorosa albo
    innego miliardera

    — twierdzi.

    Zaczął pan?

    — dopytuje dziennikarka.

    Nie mam z tym żadnych oporów, ale jesteśmy do tego stopnia frajerami, że nie wiemy, jak się to robi

    — mówi.

    Pieniędzy
    potrzebują na  pomoc prawną, sprzęt nagłośnieniowy, na ulotki.
    I na biuro, które już jest „wynajęte od miasta
    po preferencyjnych stawkach”.

    Jak twierdzi, na koncie fundacji jest obecnie 130 tys złotych. Spraw w sądzie przeciwko działaczom Obywateli RP – 800.


    Wydawca "Gazety Wyborczej" sprzedaje działkę w Warszawie. Media to już poboczny biznes Agory

    Nie jest to jedyna tego typu transakcja Agory w ostatnim czasie

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    229. Awantura na spotkaniu z


    Awantura na spotkaniu z Michnikiem. Wszechpolacy chcieli wręczyć mu wiadro smoły. Gwałtowna reakcja Adamowicza.…

    "Adamowicz nazwał też nas faszystami, co jest bardzo
    uwłaczające naszemu środowisku, gdyż jako środowisko narodowe zawsze
    walczyliśmy z…
    autor: PAP/Adam Warżawa

    Adam Michnik pojawił się 7 listopada w Gdańsku, aby pod
    patronatem Pawła Adamowicza opowiedzieć o swoich przemyśleniach na temat
    niepodległości Polski. Na spotkaniu przywitała go grupa Młodzieży
    Wszechpolskiej, która chciała wręczyć mu wiadro smoły, wznosząc przy tym
    okrzyki: „Kłamstwa Michnika do śmietnika”. W obronie Michnika stanął…
    sam Paweł Adamowicz.


    Kiedy Adamowicz starał się odepchnąć Wszechpolaków od Michnika, obecni na spotkaniu ludzie zaczęli wołać „faszyści” oraz „won”.

    Jak przekonują organizatorzy akcji, była ona odpowiedzią na zeszłoroczną prowokację Jacka-Hugo Badera dziennikarza „GW”, który wymalowany na czarno udał się na Marsz Niepodległości.

    Działacze
    Młodzieży Wszechpolskiej złożyli również prywatny akt oskarżenia
    przeciwko Adamowiczowi, w którym zarzucają mu, że ich poniżył i naruszył
    nietykalność cielesną. Prywatny akt oskarżenia członkowie MW złożyli w Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku.

    Prezes Okręgu Pomorskiego MW Michał
    Białek powiedział, że działacze organizacji tuż po rozpoczęciu wykładu
    chcieli wręczyć Michnikowi w ramach happeningu wiaderko z substancją
    imitującą smołę.

    Pan Michnik kurtuazyjnie
    podziękował, a nasze koleżanki i kolega zachowywali się w sposób
    kulturalny. Na sali zrobiła się wrzawa, a do akcji wkroczył
    prezydent Gdańska

    — dodał.

    Podpisany pod prywatnym aktem oskarżenia Aleksander Jankowski dodał, że prezydent Gdańska miał go odepchnąć ręką.

    Tak
    agresywnie, że prawie straciłem równowagę i powiedział do mnie też:
    „won stąd, już wystarczająco się ośmieszyłeś”. Jednocześnie szarpał też
    koleżankę i popychał drugą. Paweł Adamowicz nazwał też nas faszystami,
    co jest bardzo uwłaczające naszemu środowisku, gdyż jako środowisko
    narodowe zawsze walczyliśmy z totalitaryzmami

    — powiedział działacz MW.

    Zdaniem Białka prezydent Gdańska „po raz kolejny udowodnił, że nie dorósł do demokracji”.

    O czym
    świadczy jednoznacznie jego agresywne zachowanie. Od dłuższego zresztą
    czasu wszelkie debaty w Gdańsku organizowane są przez miasto bardzo
    jednostronnie i dobór gości jest według tego samego klucza (…).
    Wczorajsza agresja Pawła Adamowicza wobec spokojnie zachowujących się
    działaczek i działacza udowadnia, że jest w stanie nawet siłowo usuwać
    ludzi myślących inaczej od niego

    — ocenił lider pomorskiej MW.

    Rzecznik prasowy prezydenta Gdańska Magdalena Skorupka-Kaczmarek powiedziała, że zarzuty działaczy MW są nieprawdziwe.

    Prezydent nikogo nie zaatakował, ale sam bronił się przed napastliwym zachowaniem członków Młodzieży Wszechpolskiej

    — dodała.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    230. TO JUZ JEST KONIEC, OSTATNIA MASKA SPADŁA, KWIK

    Szydło stosuje prostacki szantaż. Za pomocą argumentu ofiary zmienia...
    Bartosz T. Wieliński

    W sporach z Unią Europejską władze w Warszawie znieważają polskie ofiary zbrodni hitlerowskich i sowieckich.


    Rząd
    Prawa i Sprawiedliwości domaga się, by świat szanował polską historię.
    Oczywiście - w wersji czarno-białej, jednoznacznie bohaterskiej i
    męczeńskiej. Taką wersję przeszłości mają za granicą promować polskie
    ambasady i Instytuty Polskie.

    Być może w dzieło włączy się Mel Gibson lub Clint Eastwood. Jeden z tych...

    http://wyborcza.pl/7,75968,22665560,premier-szydlo-stosuje-prostacki-szantaz-za-pomoca-argumentu.html#BoxGWImg


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    231. Absurdalne rozważania


    Absurdalne rozważania dziennikarki „GW” w niemieckim „Die Zeit”: Kiedy Polska, kraj o…

    „To zaczęło się od Smoleńska. Katastrofy wywołanej przez niektórych pasażerów TU-154M, którzy nie potrafili się zamknąć”.autor: zeit.de/screenshot

    „Nazywam się Iza. Jestem Polką i mam 31 lat. Mieszkam
    w Warszawie i dorastałam w lewicowo-alternatywnym środowisku. Moi
    znajomi z Zachodu pytają mnie coraz częściej co się dzieje w moim kraju.
    Są zdziwieni protestami w centrum Warszawy i  prawicową przemocą. […]
    Pytają czy moje miasto stoi w dziś tam gdzie w 1931 stał Berlin, zanim
    naziści doszli do władzy. Mogę ich uspokoić, tak daleko sprawy jeszcze
    nie zaszły” - pisze Izabela Szumen, dziennikarka „Gazety Wyborczej”
    i pisma „Vice” na łamach niemieckiego tygodnika „Die Zeit”.


    Jak zaznacza Szumen „Polska przypomina dziś raczej Białoruś sprzed
    20 lat, gdy dyktator Aleksander Łukaszenka opuścił kurs zachodni,
    a Zachód przyglądał się temu bezsilnie”.

    Nie da się
    ukryć, że w Polska skręciła wyraźnie w prawo. Opinia publiczna
    dostrzegła to podczas obchodów Święta Niepodległości 11 listopada
    w Warszawie, gdy prawicowe hordy krążyły po mieście, wykrzykując
    nacjonalistyczne hasła i atakując kontrdemonstrantów. Ci  ludzie
    stanowią na szczęście tylko niewielką część społeczeństwa. Mimo
    to zamieszki w dniu Święta Niepodległości pokazały, jak bardzo nasze
    społeczeństwo jest podzielone

    —pisze Szumen i pyta: jak mogło do tego dojść?

    Kiedy
    Polska, kraj o pro-zachodnich ambicjach stał się nagle teokracją?
    Krajem, w którym politycy słuchają katolickich radykałów, a przeciwników
    politycznych określają jako komunistów i złodziei? Kiedy kościół stał
    się w Polsce tak potężny? Dziś można wskazać datę początku tej
    radykalnej rewolucji: jest to 10 kwietnia 2010 roku

    —wyjaśnia dziennikarka „GW”. Jak
    twierdzi „od razu pomyślała, że katastrofa została spowodowana przez
    przestarzały samolot, złą pogodę i „być może przez niektórych pasażerów,
    którzy nie potrafili się zamknąć i nalegali, aby piloci lądowali,
    pomimo złej pogodzie i ciężkiej mgły na słabo wyposażonym
    lotnisku w Smoleńsku”.

    Nie mogłam sobie
    wyobrazić, że Rosjanie byli winni katastrofy, jak utrzymywali niektórzy
    demonstranci przed pałacem prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu. […].
    Wielu moich przyjaciół śmiało się z panicznych reakcji po katastrofie.
    Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że katastrofa smoleńska stanie się
    wydarzeniem, które podzieli Polskę

    —przyznaje Szumen. Według
    niej „starzy, religijni ludzie ze wsi i małych miasteczek, którzy
    wcześniej nie mieli poglądów politycznych, zmobilizowali się w swej
    złości na obcą moc”.

    Wierzyli w zamach.
    To ich zjednoczyło. Poczuli znów sens życia i dumę, bo mogli prowadzić
    sprawiedliwa walkę przeciwko złu. I podczas gdy starzy się modlili
    na Krakowskim Przedmieściu młodzi, żądni rozrywki ludzie, tacy jak ja,
    mijali ich w drodze do klubu nocnego. Czasami dochodziło przy tym
    do sprzeczek słownych, a nawet rękoczynów, co mi uświadomiło, że Polska
    nie jest już krajem homogenicznym, tylko krajem podzielonym na dwa
    społeczeństwa, które się nawzajem nie rozumieją

    —czytamy na łamach „Die Zeit”. Zdaniem
    Szumen protesty na Krakowskim Przedmieściu dały początek „nowym
    prawicowym ruchom, które rozładowywały swoja nienawiść do liberalnego
    mieszczaństwa” i ostatecznie do „zwycięstwa PiS w wyborach”.
    Jednoczesnie dziennikarka „GW” twierdzi, że „liberałowie ponoszą współodpowiedzialność za zwycięstwo prawicy”.

    Nie
    słuchaliśmy starych, zranionych, pogrążonych w żałobie ludzi.
    Naśmiewaliśmy się z nich i nie traktowaliśmy ich poważnie. Byliśmy
    aroganccy i odmawialiśmy im prawa do żałoby. Jakkolwiek absurdalne były
    ich reakcje, nie powinniśmy byli się z nich śmiać. Starsi ludzie czuli
    naszą pogardę, kpinę z nich w liberalnych mediach. Określaliśmy ich jako
    pobożnych dewotów,
    wariatów. To dopiero ich rozzłościło. Nagle Rosja przestała być
    największym wrogiem, przypuszczalną przyczyną katastrofy, a stali się
    nim cyniczni, młodzi, proeuropejscy Polacy. Wszechwiedzący. Liberałowie.
    Wrogowie państwa. Ateiści

    —żałuje Szumen. Według
    niej „my, wykształceni, młodzi, wielkomiejscy Polacy nagle
    uświadomiliśmy sobie, że nie doceniliśmy potencjału politycznego
    prowincji, gniewu osób starszych i przegranych”.

    Zakochaliśmy
    się w obietnicach Zachodu i nie zauważyliśmy, co się dzieje wokół nas,
    że istnieje pokolenie, które nie radzi sobie we współczesnym świecie.
    […] Nastrój w kraju przechylił się całkowicie w prawo podczas kryzysu
    uchodźczego. Jarosław Kaczyński przekonywał wyborców do swojej
    przepełnionej nienawiścią politycznej agendy. Wskrzesił głęboko
    zakorzenione ksenofobiczne stereotypy

    —twierdzi dziennikarka „GW”. Jak zaznacza „pierwszy marsz nacjonalistyczny, przeciwko któremu demonstrowała, miał miejsce w 2009 roku.

    Wzięło
    w nim udział około 200 osób, które wykrzykiwały nazistowskie hasła.
    W tym roku w nacjonalistycznym marszu wzięło udział aż 60 000 osób.
    To znaczący wzrost. Marsz Niepodległości i inne demonstracje prawicowe
    mają sugerować, że polska prawica jest zjednoczona, pełna siły, i pewna
    swojego zwycięstwa. Zachodni obserwatorzy muszą zdać sobie jednak sprawę
    z tego, że większość prawicowych demonstrantów nie jest z Warszawy, ale
    z prowincji. Raz do roku podróżują do stolicy, by rozładować tam swoja
    frustrację. Nie widzisz ich na co dzień w Warszawie. Żyją na obrzeżach
    miast, piją wódkę i przygotowują się do rozruchów
    na stadionach piłkarskich

    —podkreśla Szumen. Jak twierdzi „uspokaja ją to, że w Polsce wciąż jest opozycja, która nie da się sterroryzować przez rząd PiS”.

    Przekonanych
    demokratów widać coraz częściej na ulicach podczas protestów. Przeraża
    to rząd. Dlatego PiS rozpoczął wiele nowych reform - zniesienie podziału
    władzy, likwidację wolnych mediów, zniesienie prawa do demonstracji.
    Ale to się nie uda. To, że rząd się boi sprawia, że wciąż ​mam nadzieję,
    iż inna, tolerancyjna Polska jest wciąż możliwa. Musimy o to walczyć

    —podsumowuje Szumen.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    232. TO JUZ JEST KONIEC

    Jarosław Kurski, I zastępca red. naczelnego 'GW' / autor: YouTube/Gazeta Wyborcza; Twitter
    Oskarżeń pod adresem rządzących o faszyzm nie ma końca… Najpierw
    próbowano wykorzystać w perfidny sposób zafałszowane obrazy z Marszu
    Niepodległości, teraz chce się wyjątkowo absurdalnie wciągnąć PiS
    do sprawy neonazistów, o których opowiedziano w materiale „Superwizjera”
    TVN.

    Ileż tu pomieszania spraw! Kurski dokonuje perfidnej zbitki,
    sugerując że uczestnicy Marszu Niepodległości są takimi samymi
    neonazistami jak noszący mundur SS-manów
    radykałowie. Okazuje się, że nawet KRRiT staje się narzędziem
    pisowskiego reżimu. W tak krótkim tekście spotęgowano iście imponującą
    ilość fobii…

    Nie przypominam sobie, żeby Jarosław
    Kaczyński kiedykolwiek stosował taryfę ulgową wobec jakichkolwiek
    flirtów z nazizmem, rasizmem, antysemityzmem. Traktowanie PiS jak
    sojusznika brunatnych subkultur to metody stalinowskie

    — odpowiedział stanowczo dziennikarz Filip Memches.

    Ale Jarosław Kurski, tak ochoczo przypisując PiS-owi faszyzm,
    zapomniał o podstawowych faktach. Organizacja, o której mowa w materiale
    TVN – Duma i Nowoczesność – nie wyrosła wcale w czasach rządów PiS. Lecz Platformy Obywatelskiej.

    Gdy Duma i Nowoczesność otrzymywała status organizacji pożytku publicznego (23 stycznia 2014), szefem MSW był znany łowca nazistów, specjalista od budki pod ambasadą Rosji - Bartłomiej Sienkiewicz

    — przypomina Stanisław Janecki, publicysta tygodnika „Sieci” i portalu wPolityce.pl.

    Ze strony internetowej Duma i Nowoczesność wynika, że powstała za czasów rządów PO-PSL; pierwsze sprawozdanie tej Organizacji Pożytku Publicznego jest za rok 2014

    — dodaje dziennikarz Sławomir Sieradzki.

    Jest reakcja szefa MSWiA i prokuratury

    Dziennikarze
    TVN24 przeniknęli do środowiska polskich neonazistów. Efekty swojego
    śledztwa zaprezentowali w programie "Superwizjer" TVN. Szef MSWiA
    Joachim Brudziński zapowiedział interwencję w tej sprawie. Bada ją
    również prokuratura.

    Duma i Nowoczesność

    http://din.org.pl/o-nas

    Dziękujemy
    TVN za darmową reklamę naszego stowarzyszenia w telewizji publicznej.
    Otrzymujemy sporo polubień, e-maili i darowizn na konto. W końcu
    dotarliśmy do szerszej publiczności. Zdecydowana większość ludzi potrafi
    oddzielić to co robi DiN od 7 lat, od tego co robi Przewodniczący DiN
    prywatnie. Jeszcze raz dziękujemy i czekamy na drugi odcinek :)


    Wyborcza szaleje! Nikt już jej nie słucha więc zadaje pytanie: czy Polacy są głupi? Ostra reakcja internautów i Patryka Jakiego

    „Gazeta Wyborcza” tracąc wpływy i popularność wyraźnie
    się na Polaków obraziła. Michnik i grupa redaktorów z Czerskiej nie
    mogą zrozumieć zaakceptować, że nasi rodacy mają w większości poglądy
    zupełnie inne niż oni. Redaktorzy, którzy akceptują innego myślenia niż
    własne zadają więc pytanie: Czy Polacy są głupi?

    Artykuł napisany przez filozofa i socjologa Bartosza Kuźniarza ma na
    łamach „Wyborczej” dać odpowiedź, dlaczego PiS ciągle cieszy się dużym
    poparciem wyborców. Według autora i redakcji „GW” odpowiedź jest prosta:
    Polacy są po prostu głupi!

    -„A co, jeśli Polacy są głupi? Mamy takiego wyborcę, jakiego sobie wychowaliśmy” – czytamy w artykule.

    -„Problemem jest sam lud, którego przedstawiciele zmienili się z
    obywateli w konsumentów, a potem dokonali jeszcze bardziej diabelskiej
    wolty zamieniając gazetę u telewizor na smartfona z dostępem do
    internetu”
    – dodaje Bartosz Kuźniarz.

    -„Trzeba sobie wyobrazić oderwane hasła i obrazy, zasłyszane
    strzępy myśli, z trudem maskowane kompleksy – wstając z kolan, polewamy
    się szampanem, pull up. Pull up, kieszeń podatnika, 27 do 1,
    Lewandowski, dziadek z Werhmachtu – bo to właśnie one, a nie
    jakiekolwiek spójne argumenty stanowią ideowe zaplecze współczesnej
    polityce.”

    Na te słowa w ostry i ironiczny sposób zareagował wice-minister Sprawiedliwości Patryk Jaki.

    „Jest prosta odpowiedź. Zlikwidować wybory i demokracje. Powołać
    „Radę Mędrców” z gazeta.pl, natemat etc. i oni będą podejmowali
    wszystkie decyzje a nie ci głupi Polacy.

    P.S Od spraw gospodarki będą ludzie z „planu Petru”.

    Jest prosta odpowiedź. Zlikwidować wybory i
    demokracje. Powołać „Radę Mędrców” z gazeta.pl, natemat etc. i oni będą
    podejmowali wszystkie decyzje a nie ci głupi Polacy.
    P.S Od spraw gospodarki będą ludzie z „planu Petru”. pic.twitter.com/WbiD5UxuQK

    — Patryk Jaki (@PatrykJaki) January 21, 2018

    Oto jak na ten wpis zareagowali internauci.

    pic.twitter.com/OhajdLO6gx

    — Brat Wodza " class="wp-smiley" style="height: 1em; max-height: 1em;" /> (@BratWodza) 21 stycznia 2018

    Mnie wychowała moja babcia Polka i dziadek też Polak. W życiu nie podali by ręki „Polakom” ,którzy redagują gw.

    Nie udało się nas wychować katowniami,pałami, propagandą i to ich boli najbardziej.

    Kuźniarz???Nie słyszałem.

    — prof. W.A.P.N.O. (@SiepioA) 21 stycznia 2018

    Przez 70 lat próbowali prać mózgi Polakom Nie udało się dlatego wyją

    — Chief Rob (@ChiefRob3) 21 stycznia 2018

    Kilka lat temu, Michnik, pisał, że „Polacy nie
    zasłużyli na elity, jakie mają”. Oczywiście, zasłużyli na lepsze i to
    już się zmieniło. Ale syndrom „jedyniesłuszności” trwa w środowisku
    gazecianym niezmiennie. Całe szczęście, że wielu Polaków odrzuciło
    toksyczną agitkę z Czerskiej

    — Wojciech Ładny (@wojciechladny1) 21 stycznia 2018

    Trudno jednak oczekiwać, że żyjąca od dekad we własnym matrixie
    „sekta wyznawców Adama” z Czerskiej zrozumie, o co internautom chodzi.
    Lewacka chęć stworzenia „nowego człowieka” wciąż jest głęboko
    zakorzeniona w mentalności kierownictwa „GW” i komentatorów gazety.
    Dlatego żadna sensowna odpowiedź na pytanie o przyczyny popularności PiS
    z tamtej strony nie padnie. Jedyne czego można oczekiwać to kolejne
    serie obraźliwych słów pod adresem Polaków.



    Seweryn Blumsztajn dziennikarz
    „Gazety Wyborczej” w TVN24 snuł teorie o tym, że Antoni Macierewicz tuż
    przed dymisją rozpoczął "grę teczkami". Macierewicz przed dymisją zaczął grać teczkami, wyjął teczki na
    Morawieckiego – powiedział dziennikarz "Wyborczej". Gdy był pytany przez
    Pawła Lisickiego, redaktora naczelnego "Do Rzeczy" skąd ma taką wiedzę
    odpowiedział – z "Gazety Wyborczej".

    Na te "rewelacje" szybko zareagował Antoni Macierewicz. – W związku z
    oszczerczą wypowiedzią Seweryna Blumsztajna, kieruję sprawę na drogę
    sądową – napisał na Twitterze były minister.

    Teraz wątpliwości Blumsztajna rozstrzygnie sąd. 

    11 stycznia 2018 AntoniMacierewicz został powołany przez swojego
    następcę, Mariusza Błaszczaka, na przewodniczącego Podkomisji ds.
    Ponownego Zbadania Wypadku Lotniczego pod Smoleńskiem (podkomisji
    powołanej przy Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa
    Państwowego).

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    233. Co za manipulacja! Michnik


    Co za manipulacja! Michnik zestawia antysemicką agitkę Gomułki z działaniami prezesa PiS. Pretekst? Dyskusja o Marcu'68...

    "To jest trucicielska broń władzy, po którą władza zawsze sięga i często skutecznie".autor: PAP/Radek Pietruszka

    Wydarzenia z marca 1968 r. nauczyły nasze pokolenie, że sprzeciw
    wobec władzy dyktatorskiej ma sens, i że może być skuteczny - zgodzili
    się b. opozycjoniści w PRL Adam Michnik i Jan Lityński podczas dyskusji, która w niedzielę odbyła się w Muzeum POLIN w Warszawie.


    W najbliższych dniach minie 50. rocznica tzw. wydarzeń marcowych -
    kryzysu politycznego, studenckich protestów, walki frakcji wewnątrz PZPR oraz fali antysemickiej propagandy.

    Marzec
    ‘68 - mówiąc metaforycznie - był aktem założycielskim demokracji
    polskiej - tego momentu i tej fazy. Dlatego że Październik ‘56 (doszło
    wtedy do krwawo stłumionego protestu robotników w Poznaniu - PAP)
    w jakimś sensie został rozmyty przez tą naszą małą stabilizację (…).
    Natomiast Marzec ‘68 nigdy nie został do końca rozmyty, dlatego
    że zawsze istniały środowiska, przez te wszystkie lata, które przetrwały
    fale represji

    — podkreślił podczas dyskusji
    Michnik, który zwrócił uwagę, że opozycjoniści z marca 1968 r. odegrali
    kluczową rolę przy powstaniu np. Komitetu Obrony Robotników czy podczas
    strajków dających początek Solidarności.

    Adam Michnik 50 lat temu
    - dokładnie 4 marca 1968 r. - decyzją komunistycznych władz został
    bezprawnie skreślony z listy studentów Wydziału Historycznego na UW (razem z Henrykiem Szlajferem). Powodem usunięcia Michnika z UW (relegowany
    z uczelni był również Szlajfer) był udział w studenckiej demonstracji
    przeciwko cenzurze oraz przekazywanie informacji o protestach
    zagranicznym dziennikarzom. Michnik należał do tzw. komandosów, czyli
    grupy zbuntowanej młodzieży, opowiadającej się za rozszerzeniem
    swobód obywatelskich.

    Analizując wydarzenia sprzed 50 lat Michnik
    zastanawiał się nad tym, kto podejmował decyzje dotyczące kampanii
    przeciwko konkretnym osobom, m.in. takim intelektualistom jak Paweł
    Jasienica czy Antoni Słonimski.

    Do dzisiaj nie wiemy (…) gdzie planowano te konkretne personalne czystki i jak je przeprowadzano? Gdzie zapadała decyzja, co w MSZ (…), kto przygotowywał te listy. Tutaj mamy olbrzymią niewiedzę

    — mówił Michnik, dodając, że prawdopodobnie zajmowała się tym wyspecjalizowana komórka w bezpiece.

    Redaktor
    i publicysta „Gazety Wyborczej” wymienił też trzy elementy, które
    do czasów współczesnych pozostają dziedzictwem ruchu marcowego 1968 r.

    To świadomość
    tego, że można się sprzeciwiać władzy dyktatorskiej (…). To etos ruchu
    marcowego - zdecydowanie antynacjonalistyczny i wolnościowy (…), a także
    przekonanie o tym, jakiego typu podłą, nikczemną metodą władza może
    walczyć z ruchami wolnościowymi

    — powiedział Michnik.

    Zwrócił
    uwagę, że dzięki wydarzeniom marcowym uwyraźnił się fakt, że istnieje
    nie tylko „międzynarodówka dyktatur” (zbrojnie interweniujących m.in.
    w Czechosłowacji), ale również międzynarodowe środowisko opozycji wobec
    tych dyktatur.

    Wśród metod, którymi posługuje się dyktatorska władza, Michnik wymienił antysemityzm.

    To jest trucicielska broń władzy, po którą władza zawsze sięga i często skutecznie

    — mówił Michnik. Dodał też, że taką bronią jak nacjonalizm czy ksenofobia władza nie może bawić się bezkarnie.

    Jak
    się tego dżina raz wypuści z butelki, to później jest nad tym bardzo
    trudno zapanować. I o tym przekonał się Władysław Gomułka, a teraz o tym
    będzie się przekonywał Jarosław Kaczyński

    — mówił Michnik.

    Przypomniał
    też, że Kościół katolicki i jego przywódca w 1968 r. prymas Polski
    kard. Stefan Wyszyński zachował się wstrzemięźliwie wobec antysemickiej
    propagandy. Według Michnika, powodem takiego stanowiska było to,
    że Wyszyński, podobnie jak Gomułka, zdawał sobie sprawę, że wielu
    Polaków jest podatnych na antysemickie hasła, a występując przeciwko nim
    można się narazić dużej części polskiego społeczeństwa.

    Redaktor „Gazety Wyborczej” podkreślił też, że to właśnie nagonka antysemicka, którą rozpętały władze PRL, najbardziej przebiła się do świadomości świata zachodniego.

    Wszystko to, co było przesłaniem wolnościowym tego buntu, zostało zepchnięte w nieistnienie

    — podkreślił.

    O mitach Marca ‘68 mówił Jan Lityński, który przed 50 laty studiował na UW matematykę
    i był jednym z organizatorów studenckich wystąpień. Podobnie jak
    Michnik za swoją ówczesną działalność opozycyjną trafił do więzienia.

    Główne
    hasło Marca ‘68 +prasa kłamie+ było dla mojego pokolenia odkryciem
    egzystencjalnym (…). Zrozumieliśmy, że w życiu publicznym musi
    obowiązywać prawda

    — powiedział Lityński, który wspominał, że w PRL kłamstwo było nie tylko powszechnie używane, ale wręcz obowiązywało w życiu publicznym.

    Wśród
    mitów dotyczących wydarzeń marcowych Lityński wymienił m.in.
    przekonanie, że nie było wówczas więzi między
    inteligencją, a robotnikami.

    Po wydarzeniach marcowych zostało skazanych więcej robotników niż studentów


    mówił b. opozycjonista, dodając, że Grudzień 1970 r. i ówczesne,
    również krwawo stłumione protesty robotników na Wybrzeżu, był
    kontynuacją wolnościowych dążeń z Marca ‘68.

    Ruchy
    wolnościowe nawarstwiają się i w tym sensie Grudzień jest dzieckiem
    Marca, tak jak nasze pokolenie jest dzieckiem Października 1956 r.

    — mówił Lityński.

    Dawny działacz opozycji demokratycznej w PRL
    zwrócił także uwagę, że to po fali zatrzymań i aresztowań, a także kar
    więzienia w 1968 r. wykształcił się standard postępowania
    z komunistyczną bezpieką, w tym odmawianie wszelkiej współpracy
    z peerelowski śledczymi.

    Marzec ‘68 tworzy coś nowego… pewien model działania, że władzy można się przeciwstawić, i że to odnosi sukces

    — podkreślił Lityński.

    Dodał, że i dzisiaj - tak jak 50 lat temu - wraca sposób myślenia, który cechował władze PRL-u.

    Moje
    pokolenie, które potem uczestniczyło w kolejnych wydarzeniach, które
    walczyło o wolność, odrzuciło ten system myślenia, ale ono dzisiaj
    niestety wraca. Za każdym razem mamy do czynienia z sytuacją, gdy
    zmieniają się aktorzy, ale pozostają dwie niezmienne postawy: otwartości
    na odmienność i zamknięcia. No i z tym musimy żyć

    — mówił Lityński.

    Uchwała ws. Marca '68 r. "Komunistyczne władze nie reprezentowały woli Narodu, a jedynie Moskwy"

    Władze
    komunistyczne w 1968 r. uruchamiając antysemickie wiece nie
    reprezentowały woli Narodu, a jedynie Moskwy; jednak komunistami byli
    także Polacy, za których wypada przeprosić wyrzucone wówczas rodziny
    polskie pochodzenia żydowskiego, przepraszamy - głosi projekt uchwały
    złożony w Senacie przez senatora Jana Żaryna (PiS).


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    234. A to dobre! Adam Michnik


    A to dobre! Adam Michnik przez lata jątrzył i atakował, teraz chce łączyć Polaków

    autor: wPolityce.pl

    Adam Michnik w artykule wstępnym do weekendowej „Gazety
    Wyborczej” pisze o potrzebie wzajemnego zrozumienia Polaków.
    Zrozumienie, dowodzi publicysta jest możliwe przez „smak detalu”
    i „tylko przez opowieści konkretnych ludzi”.



    By rozumieć fenomen robotniczej „Solidarności”, trzeba
    rozumieć nie tylko Lecha Wałęsę, ale także Mariana Jurczyka, nie tylko
    Henrykę Krzywonos, ale też Annę Walentynowicz

    — pisze Adam Michnik w „Gazecie Wyborczej”.

    Przekonuje, że aby zrozumieć Kościół katolicki w Polsce trzeba pamiętać nie tylko o papieżu Janie Pawle II, kardynale Stefanie Wyszyńskim, jak też o ks. Józefie Tischnerze i ojcu Tadeuszu Rydzyku.

    Jeżeli
    Polacy chcą zrozumieć siebie, dowodzi Adam Michnik, muszą pamiętać,
    że dla naszej literatury są ważni nie tylko Miłosz, Konwicki, Herbert,
    Szymborska, ale i tacy pisarze jak Rafał Ziemkiewicz, Marcin Wolski,
    Bronisław Wildstein.

    Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej” apeluje, żeby spróbować „opowiedzieć o swoich losach”.

    Jeśli nie możemy naszego świata dokumentnie odmienić, to przynajmniej spróbujmy go zrozumieć

    — stwierdził i dodał, że temu ma służyć cykl publikacji „GW” „Nieznani bohaterowie naszej niepodległości”.

    ems/”Gazeta Wyborcza”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    235. Wyborcza” w amoku! Nazywa


    Wyborcza” w amoku! Nazywa prezesów sądów powoływanych przez Zbigniewa Ziobrę „Misiewiczami” i posługuje się zmanipulowanym…

    autor: wPolityce.pl
    Szokujący paszkwil na niezawisłych sędziów w „Gazecie
    Wyborczej”! Redakcja z Czerskiej nazywa ich „Misiewiczami Ziobry”.
    Dziennikarze posiłkują się „raportem” Helsińskiej Fundacji Praw
    Człowieka, które swoje ustalenia oparła na rozmowach z zaledwie
    20 sędziami odwołanymi przez ministra sprawiedliwości. Raport aż roi się
    od nieścisłości i zwykłych manipulacji i w żaden sposób nie oddaje
    sytuacji w polskim sądownictwie. Polemiki z tym dokumentem podjął się
    wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak.

    „Gazeta Wyborcza” cytuje tezy raportu fundacji i oczywiście dorzuca
    swoje trzy gorsze. Atakuje więc sędziów, którzy zdecydowali się
    na objęcie stanowisk po odwołanych przez ministra prezesach sądów. Nowi
    prezesi są więc nazywani „Misiewiczami”, a GW rozpaczliwie
    szuka na nich haków, zarzucając im, iż kilku z nich miało sprawy
    dyscyplinarne. Wydaje się, ze dla autorki publikacji, wcześniejsi
    prezesi powinni pełnić swoje funkcje dożywotnio!

    Kim
    zastąpiono odwołanych prezesów i wiceprezesów, spośród których
    większość była sędziami od kilkunastu lat i miała doświadczenie
    w pełnieniu innych funkcji, np. przewodniczących wydziałów? Często
    najmłodszymi staże,m lub takimi, których kandydatury były wcześniej
    negatywnie opiniowane na inne stanowiska. Część była
    karana dyscyplinarnie.

    – czytamy w dzisiejszej „Wyborczej”.

    Dlaczego
    autorka artykuły nie wspomniała, że wielu nowych prezesów, to ludzie
    o wielkim doświadczeniu zawodowym? Choćby nowy prezes Sądu Apelacyjnego
    we Wrocławiu, który od 15 lat orzeka w wydziałach karnych i posiada
    doktorat z tej dziedziny? Nie pasuje do  koncepcji? A może warto
    wspomnieć sędziego Milewskiego z Gdańska, który był w stanie załatwiać
    sprawy po telefonie od „premiera Tuska”?

    Już
    sam raport Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka budzi wiele wątpliwości.
    Jego autorki rozmawiały rzekomo z 20 prezesami, którzy zostali
    pozbawieni swoich funkcji przez Zbigniewa Ziobrę. Trzeba przyznać,
    że ta liczba nie imponuje.

    Autorzy raportu zwrócili uwagę,
    że m.in. proces odwoływania prezesów nie był poparty całościową analizą
    sytuacji w sądach. „Minister sprawiedliwości odwoływał prezesów
    i wiceprezesów sądów na podstawie jednozdaniowych decyzji, które nie
    miały żadnego uzasadnienia. Jednocześnie, w przypadku decyzji
    dotyczących ponad 80 sądów Ministerstwo Sprawiedliwości publikowało
    komunikaty prasowe, które we fragmentaryczny sposób miały podejmowane
    decyzje uzasadniać” - wskazano.

    Fundacja wskazała, że „rozmówcy
    byli odwoływani na podstawie decyzji przekazywanej faksem”.
    „We wszystkich przypadkach decyzja nosiła datę wsteczną, co powodowało
    niepewność co do ważności decyzji podjętych przez prezesów od momentu
    ich odwołania (zazwyczaj dzień wcześniej) do momentu doręczenia
    im decyzji” - zaznaczono.

    A jak wygląda rzeczywistość? Na to pytanie odpowiada Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.

    Kompletnie
    nie zgadzam się z diagnozą Fundacji. Odmawianie ministrowi
    sprawiedliwości prawa do dobierania sobie współpracowników jest
    to prosta droga do tego, aby wymiar sprawiedliwości
    funkcjonował nieefektywnie.

    – zaznaczył wiceszef MS.

    Piebiak
    Zwrócił uwagę, że ustawodawca nie przewidział, żadnych uzasadnień
    decyzji personalnych ministra sprawiedliwości, a mimo to w zdecydowanej
    większości ministerstwo uzasadniało swoje decyzje wobec prezesów sądów.

    Świadczy
    to o tym, że jeśli chodzi o transparentność to poszliśmy dużo dalej niż
    wymagał tego ustawodawca. Powoływanie osób zarządzających, choćby
    w sektorze prywatnym, to nie jest coś co wymaga szczególnego
    uzasadnienia. Albo się ma zaufanie do osób i ich kwalifikacji, albo się
    go nie ma. Pamiętajmy, że minister sprawiedliwości jest odpowiedzialny
    za to, w jaki sposób sądy są administrowane.

    – wskazał Piebiak.

    Wiceminister
    odniósł się również do zawartych w raporcie Fundacji rekomendacji dla
    rządu polskiego i Komisji Europejskiej. Według Piebiaka świadczy
    to o niewyobrażalnie wysokim mniemaniu HFPC o sobie”.

    Bo kim jest HFPC,
    żeby wzywać rząd suwerennego państwa, czy Komisję Europejską
    do czegokolwiek. Świadczy to o tym, że uzurpują sobie pozycję recenzenta
    działań suwerennego państwa i organizacji ponadnarodowej jaką jest
    Komisja Europejska.

    – stwierdził.

    Według wiceministra „niezręczne jest to, że Fundacja de facto namawia KE,
    żeby szkodziła państwu polskiemu”. „Namawia do eskalacji konfliktu
    wewnątrz Unii Europejskiej. Tylko w ten sposób można tego rodzaju
    rekomendacje komentować” - dodał Piebiak.

    Artykuł w „Gazecie Wyborczej” i kuriozalny raport HFPC,
    to w rzeczywistości próba podtrzymywania awantury w kontekście reformy
    sądownictwa. Fundacja i dziennikarze Michnika wciąż liczą, że sędziowska
    kasta zostanie ponownie wsparta przez instytucje unijne, nawet kosztem
    dobrego imienia i wizerunku Polski. Z drugiej strony widać szokującą
    pogardę wobec sędziów, którzy chcą normalnie pracować i kierować sądami
    w Polsce. Tych wyzywa się w niewybredny sposób i za wszelką cenę chce
    się ich pozbawić autorytetu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    236. Wiedeń: Michnik porównuje


    Wiedeń:
    Michnik porównuje Polskę do... "demokracji kanibali". "Gdyby żył
    Goebbels, robiłby taką telewizję publiczną, jaką oglądamy w Polsce"

    Adam Michnik  / autor: Fratria
    Polska demokracja pod rządami PiS to demokracja kanibali. Zwycięzca w wyborach pożera tych, którzy przegrali mówił Adam Michnik na Europejskim Kongresie Prasy w Wiedniu.

    Naczelny „Gazety Wyborczej” stwierdził, że Węgry Orbana i Polska Kaczyńskiego są „zapatrzone w putinowską Rosję”.

    W tych
    krajach mamy potiomkinowską wioskę instytucji demokratycznych,
    parlament, trybunał konstytucyjny, publiczne media, ale to iluzja,
    bo o wszystkim decyduje Putin i jego kamaryla albo Orban czy Kaczyński
    i ich otoczenia

    — przekonywał słuchaczy.

    Stwierdził, że w Polsce państwo przejęła media publiczne i zredukowała je  do roli rządowej maszyny propagandowej.

    Gdyby żył Joseph Goebbels, robiłby taką telewizję publiczną, jaką oglądamy w Polsce

    — stwierdził Michnik.

    Ona nawet potrafi zaszokować w porównaniu z telewizją moskiewską

    — podkreślił.

    Naczelny „Gazety Wyborczej” mówił również o rzekomym niszczeniu w przez władzę w Polsce mediów niezależnych.

    ems/”Gazeta Wyborcza”


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    237. Pełna treść rozmowy ukazała się w książce „Filary niepodległości

    Pełna treść rozmowy ukazała się w książce „Filary niepodległości” (wydawnictwo Biały Kruk).

    https://wpolityce.pl/polityka/394583-wyjatkowy-wywiad-z-prezydentem-duda...

    O działalności w Unii Wolności:

    Mnie się wtedy, w całej mojej naiwności, przydarzył taki jedyny moment, kiedy nieco się odklejam od moich najbliższych pod względem ich spojrzenia na świat. Przychodzi trochę spóźniona próba jakiegoś buntu. Namówiony przez mojego kolegę, zdobywam wewnętrzne przekonanie, że światłe środowisko akademickie może coś dla Polski zrobić, mało: powinno zrobić, bo przecież środowisko akademickie to właśnie ludzie mądrzy, którzy wiedzą, co jest potrzebne, to ludzie uczciwi. Wtedy już jako trochę poważniejszy człowiek, już przecież pracownik uniwersytetu, czyli po studiach, decyduję się przystąpić do Unii Wolności, do koła, które prowadzi mój kolega. Mam wtedy pierwszy raz w ogóle w życiu do czynienia z partią polityczną. Muszę powiedzieć, że w samym tym kole, bo byłem na paru jego zebraniach, byli bardzo mili ludzie, tacy starsi państwo, inteligencja krakowska, bardzo przyjemne rozmowy…

    Ale w krótkim czasie mój kolega wystawia mnie jako delegata na zjazd. No i muszę powiedzieć, że to, co usłyszałem na tym zjeździe regionalnym, przeraziło mnie absolutnie. Tam właśnie, w ramach wolnych głosów wystąpiłem i powiedziałem, że uważam, iż trzeba nam takiej Polski patriotycznej… Zostałem wyśmiany. Jak zostałem wyśmiany, to to mi jednak sporo dało do myślenia i więcej się tam nie pojawiłem. To znaczy w ogóle się już nie pojawiłem w Unii Wolności, bo uznałem, że to nie jest absolutnie moje środowisko. Pamiętam, że ojciec ze stryjem wówczas się ze mnie śmiali. W ogóle się ze mnie śmiali, że miałem jakiekolwiek złudzenia, że w tym środowisku można znaleźć kogoś, kto chce takiej Polski, jaką my widzimy, i wtedy rzeczywiście zacząłem się głębiej zastanawiać, która partia w Polsce czego chce, i jaki ma realny program.

    O swoim poparciu dla Lecha i Jarosława Kaczyńskich:

    Szybko okazało się, że jedynymi, którzy chcą takiej Polski, o jakiej i ja marzę, do jakiej zostałem wychowany, są bracia Lech i Jarosław Kaczyńscy - że oni właśnie prowadzą taką partię, która odpowiada najbardziej moim osobistym przekonaniom. Mimo że właśnie środowiska akademickie z tej partii się śmieją i także „Gazeta Wyborcza” wyśmiewa tych ludzi, ale właśnie to była wizja takiej Polski, której i ja oczekiwałem. Rzeczywiście, bracia Kaczyńscy bezwzględnie otrzymali wtedy moje wyborcze poparcie i już zawsze pozostałem temu wierny. (…) Nie przypuszczałem nigdy, że stanę się zawodowym politykiem, bo epizod w Unii Wolności uznałem za na tyle rozczarowujący, że już w ogóle nie myślałem o funkcjonowaniu w polityce; zakładałem, że będę działał tylko jako prawnik i pracował na uczelni. (…)

    O początkach współpracy z prezydentem Lechem Kaczyńskim:

    Prezydent Lech Kaczyński potrzebował młodego prawnika, który z jednej strony by się zajmował legislacją, a z drugiej pomógłby też w występowaniu w Sejmie. O ile pamiętam, to zdaje się, że z ministrem Ziobrą na ten temat rozmawiał. Prezydent zapytał Zbigniewa Ziobrę właśnie, czy nie miałby kogoś takiego, bo wiedział przecież, że jako były minister sprawiedliwości musiał znać ludzi, którzy się potrzebnymi mu zagadnieniami zajmowali. I wtedy właśnie, o ile wiem, Zbigniew Ziobro powiedział o mnie, że ma takiego młodego, który w Sejmie też występował i sobie radził. (…) Prezydent dokładnie mi się przyglądał, bardzo był ciekawy ludzi, okazał się szczególnie „kontaktowy”. Niezwykle mądry człowiek.

    O politycznym testamencie Lecha Kaczyńskiego i wnioskach po 10/04:

    Przede wszystkim dla mnie są dwa zobowiązania płynące z tego, co zobaczyliśmy i przeżyliśmy. Po pierwsze, absolutne zobowiązanie do kontynuowania dzieła prezydenta Lecha Kaczyńskiego, czyli walki za wszelką cenę o taką właśnie Polskę, jakiej on chciał. Wierzę, że w tym zakresie spadkobiercą, absolutnym politycznym spadkobiercą, jest brat Pana Prezydenta, czyli Jarosław Kaczyński. Stąd moje przywiązanie do programu PiS, do tych instytucji, które są tam wpisane, że trzeba je utworzyć. Stąd też moja determinacja w realizacji tego programu - to na pewno. Po prostu uważam, że byłby to także program prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że on także by takiej Polski chciał. Uważam, że budowanie właśnie takiej Polski równych szans, równych dla wszystkich, w której nie zapomina się o całych grupach społecznych, nie wyklucza się ich, tylko wręcz przeciwnie, tworzenie takiej Polski inkluzywnej, ale jednocześnie państwa, które dostrzega najbiedniejszych, które umie wesprzeć właśnie rodzinę, tak tak to się dzieje przez program 500+ chociażby - to jest program, dziedzictwo prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

    O kulisach dyskusji w sprawie startu w wyborach prezydenckich:

    Pierwszy raz ten temat pojawił się we wrześniu 2014 roku. Wtedy od prezesa Jarosława Kaczyńskiego dowiedziałem się, że jestem rozważany jako jeden z potencjalnych kandydatów PiS na prezydenta. Oczywiście przyjąłem to z satysfakcją, więcej, z dumą, że znalazłem się w tak znakomitym gronie. Tych osób było kilka i ta wiadomość niekoniecznie jeszcze oznaczała, że znajdzie to finał w wyborze mnie na kandydata. (…) Kilka tygodni później prezes Kaczyński poinformował mnie, że pozostało dwóch kandydatów, w tym ja, i że prezes zastanawia się nad ostatecznym wyborem. Wtedy zrozumiałem, że sprawa jest naprawdę bardzo poważna. Wreszcie, pod koniec października, prezes zakomunikował mi, że to ja będę kandydatem i że ta decyzja zostanie ogłoszona 11 listopada. Wtedy pomyślałem po prostu: czeka mnie teraz bardzo ciężka praca.

    O najważniejszym wydarzeniu w czasie prezydentury:

    Najważniejszym takim doświadczeniem była walka o decyzje, które zapadły na szczycie NATO, o rozmieszczeniu sił Paktu na terytorium państw Europy Środkowej, w tym w Polsce. (…) To był wielki wysiłek całego państwa polskiego - moich współpracowników z Kancelarii, ale także m.in. ministerstw: Spraw Zagranicznych i Obrony Narodowej. Te starania i przede wszystkim te decyzje, które w ich konsekwencji zapadły, były kluczowe z punktu widzenia niepodległości Rzeczypospolitej. Pamiętam moją pierwszą rozmowę, jeszcze jako prezydenta elekta, z sekretarzem generalnym Jensem Stoltenbergiem w czerwcu 2015 roku. Przedstawiłem mu wtedy nasze polskie cele i postulaty. Jego reakcja wskazywała, że człowiek stojący najwyżej w strukturach NATO, jak mało kto znające realia działania Paktu, wątpił, że może nam się osiągnąć to, czego chcieliśmy. A jednak wszystkie te podróże, wizyty, spotkania, rozmowy spowodowały zmianę stanowiska, która wcześniej nie mieściła się w głowach. Dzięki tej pracy nasza niepodległość jest dzisiaj zabezpieczona tak mocno jak nigdy dotąd. I to uważam za najważniejszy fakt z dwóch i pół roku mojej prezydentury.

    O wspomnieniach z roku 1989:

    Przeżywałem to ogromnie razem z całą moją rodziną, pamiętam przecież tę debatę Miodowicz-Wałęsa pokazywaną w telewizji. Oczywiście nie znałem wszystkich kulisów, byłem zwykłym widzem, byłem oszołomiony, szczęśliwy, że komuna upada. Jak dziś pamiętam, pobiegliśmy z moją koleżanką i kolegą ze szkoły, wtedy byliśmy w II klasie liceum, mieliśmy po 17 lat, to było wczesną wiosną w 1989 roku, do małego studyjnego kina „Mikro” na ulicy Lea, która wtedy nazywała się jeszcze Dzierżyńskiego. Pokazali wtedy film, którego nie puszczano od wielu, wielu lat, a mianowicie „Człowieka z żelaza” Andrzeja Wajdy. Więc pobiegliśmy wtedy na ten film i pamiętam, że płakaliśmy szczęśliwi, że czas się zmienił, że nadchodzi inna Polska. Przeżywaliśmy to ogromnie, do tego stopnia, że poszliśmy potem do Komitetu Obywatelskiego, do jego siedziby na ulicy Siennej, i powiedzieliśmy, że chcemy brać udział w akcji wyborczej, niech nam przydzielą jakieś zadania. Nie byliśmy wtedy pełnoletni, więc nie mogliśmy głosować, ale mogliśmy roznosić ulotki i mieliśmy koszulki z napisem „Solidarność”. Pamiętam, jak biegałem po mieście w koszulce „Solidarność. Głosuj na Jana Rokitę”. Powiedziałem mu to po latach - śmiał się. Biegaliśmy właśnie z ulotkami, przyklejaliśmy naklejki, które przychodziły gdzieś tam pewnie z Zachodu…

    O „Gazecie Wyborczej”. :-)

    Muszę powiedzieć, że nie byłem nigdy czytelnikiem „Wyborczej”…

    fim

    Wyborcza idzie na całość! Czytelnicy organu Michnika wstydzą się tego, że są Polakami!

    Wyborcza idzie na całość! Polityka wstydu w natarciu. Na
    łamach gazety Adama Michnika pojawił się sondaż, który pokazuje kim są
    czytelnicy „GW”.  Z czego są dumni i czego się wstydzą. Jak się okazuje
    znaczna większość czytelników wstydzi się tego, że są Polakami!

    Z sondażu wynika, że zdecydowana większość czytelników „GW” wstydzi się tego, że jest Polką lub Polakiem – to 78 proc. badanych.

    Co jest wymieniane jako powód do wstydu? Przede wszystkim działalność
    rządzących, na którą wskazuje 84 proc. Kolejny powód do wstydu to
    zaściankowa religijność, na którą wskazuje 65 proc. ankietowanych.

    Nie podoba im się również rosnący nacjonalizm i rasizm, niska kultura
    polityczna, chamstwo, oddalenie się od standardów Europy, restrykcyjne
    prawo aborcyjne, homofobia i nieprzyjmowanie uchodźców.

    ZNAMIENNE‼️ #RT
    Tak wygląda #antypolonizm w praktyce. Urabianie poczucia niższości, kompleksów z racji pochodzenia.

    Oto sonda w @gazeta_wyborcza:
    ▶️11% – odczuwa dumę z bycia Polakiem
    ▶️78% – odczuwa wstyd z powodu bycia Polakiem

    Michnikowa pedagogika wstydu pełną gębą! pic.twitter.com/6waB9uEllV

    — Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) May 16, 2018

    Czyli wyborcy PO i Nowoczesnej wypisz, wymaluj. Co polskie to obciach
    i zaścianek.W sondażu pojawiło się również stwierdzenie, że czytelnicy
    wstydzą się biedy kraju i historii Polski.

    Po raz kolejny mamy do czynienia z jawnym antypolonizmem tworu Adama
    Michnika. 100 tys. osób, które deklaruje, że czyta Gazetę Wyborczą to
    okazuję się ludzie pełni kompleksów i poczucia niższości z powodu
    swojego pochodzenia.

    Dobrym przykładem jest tutaj aktor Jerzy Stuhr, ktory w wywiadzie powiedział:

    „Za granicą mówię żonie na ulicy: Tylko nie za głośno po polsku”. 

    Smutne, że na 100-lecie państwa polskiego takie media dalej wiodą w Polsce prym…

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    238. Rozpaczliwy donos do

    3 lipca w Polsce wejdzie w życie ustawa o Sądzie Najwyższym,
    która ostatecznie zniesie w Polsce zasadę trójpodziału władzy i istotę
    demokratycznego państwa prawa. Zasadę, która stanowi tożsamość Unii
    Europejskiej jako instytucji oraz idei zjednoczonych państw

    piszą we wspólnym apelu byli prezydenci, premierzy, szefowie MSZ
    i przedstawiciele opozycji z czasów PRL. Apel ukazał się oczywiście
    na łamach „Gazety Wyborczej”. Mechanizmy obrony państwa prawa w Polsce
    okazały się zbyt słabe– czytamy. Takie
    „znakomitości” jak m.in. Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski
    i Bronisław Komorowski podpisali się m.in. pod takimi słowami: Będąc
    obywatelami Polski, czujemy się również obywatelami Europy, dlatego
    świadomi znaczenia wolnej, demokratycznej i praworządnej Polski w Unii
    Europejskiej apelujemy do Komisji Europejskiej oraz do Rady Unii
    Europejskiej o pozostanie wiernymi podstawowym wartościom zapisanym
    w artykule 2 Traktatu o Unii Europejskiej– piszą politycy. Nie
    tracimy nadziei, że władze RP i większość parlamentarna wykażą gotowość
    do uczciwego dialogu z instytucjami UE i zmienią swoją, naruszającą
    nasze wspólne europejskie wartości, politykę– czytamy.

    Oto pełna lista osób, które podpisały się pod apelem:


    Lech Wałęsa – Aleksander Kwaśniewski – Bronisław Komorowski –
    Włodzimierz Cimoszewicz – Leszek Miller – Marek Belka – Kazimierz
    Marcinkiewicz – Andrzej Olechowski – Dariusz Rosati – Adam D. Rotfeld –
    Radosław Sikorski – Władysław Frasyniuk – Bogdan Lis – Zbigniew Bujak

    Reszczyński:
    "To jest apel zdrady narodowej, podpisany przez większość byłych
    agentów służby bezpieczeństwa komunistycznego reżimu

    Widać, że jesteśmy krajem frontowym i te wszystkie uwagi
    na temat wojny hybrydowej rzeczywiście są bardzo aktualne. Front
    przebiega wewnątrz Polski. Negowanie roli Sądu Najwyższego według nowych
    regulacji nie ma żadnych merytorycznych podstaw

    Wojciech Reszczyński: To jest apel zdrady narodowej,
    podpisany przez większość byłych agentów służby bezpieczeństwa
    komunistycznego reżimu. Apel realizujący scenariusz wywołania w Polsce
    permanentnego niepokoju, skierowany przeciwko obecnej władzy. Podpisany
    przez ludzi niepogodzonych z utratą władzy, których duża część wcale nie
    służyła Europie, tylko komunistycznemu Związkowi Radzieckiemu. Jesteśmy
    w tragicznej sytuacji. W Niemczech opozycja jest propaństwowa,
    we Francji profrancuska, w Anglii proangielska, natomiast my mamy
    opozycję antypolską. I to jest nieszczęście naszego państwa. Widać,
    że jesteśmy krajem frontowym i te wszystkie uwagi na temat wojny
    hybrydowej rzeczywiście są bardzo aktualne. Front przebiega wewnątrz
    Polski. Negowanie roli Sądu Najwyższego według nowych regulacji nie
    ma żadnych merytorycznych podstaw.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    239. Sny o potędze "Wyborczej".


    Sny
    o potędze "Wyborczej". Ekspert redakcji z Czerskiej twierdzi, że walczy
    "o frankowiczów, kasjerki, pacjentów, kibiców, studentów, emerytów"

    autor: Fratria
    Walczymy o nasze prawa. O sąd, który troszczy się o frankowiczów, kasjerki, pacjentów, kibiców, studentów, emerytów

    to nie fragment spotu wyborczego. To słowa z okładki dzisiejszego
    numeru „Gazety Wyborczej”. Ekspert redakcji z Czerskiej w zakresie
    teorii prawa dr hab. Marcin Matczak twierdzi, że biorąc w obronę prof.
    Małgorzatę Gersdorf, troszczy się o wyżej wymienione grupy.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Wyborcza”
    w obłędzie: „Prezydent, który z Bogiem na ustach przysięgał być
    strażnikiem konstytucji stał się jej wielokrotnym gwałcicielem”

    Ten
    sąd jest jak szpital, w którym pracują najbardziej doświadczeni
    lekarze. Tu trafiają szczególnie trudne, czasem beznadziejne przypadki,
    z którymi nie radzą sobie szpitale niższego rzędu


    czytamy w artykule w „GW”. Profesor prawa na Uniwersytecie Warszawskim
    przekonuje, dlaczego obywatele mają wziąć udział w protestach przeciwko
    reformie wymiaru sprawiedliwości przeprowadzanej przez polski rząd.
    Argumenty, jakich używa, są formułowane tak, jakby zwracał się
    do dzieci. Nie od dziś bowiem wiadomo, że „GW” uważa polski naród
    za niedojrzały do demokracji.

    Transmisja meczu jest
    regulowana prawe, obowiązek pokazywania meczów polskiej reprezentacji
    w telewizji publicznej to obowiązek prawny. Czystość restauracji jest
    regulowana prawem, także płatność za naczosy. Jeśli nasz człowiek
    po meczu Polska - Kolumbia rzuci kuflem w telewizor, dopadnie go prawo

    — tłumaczy Matczak.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Pedagogika wstydu „Wyborczej” w natarciu! Wroński: „W Strasburgu PiS wyszedł z Europy”

    To jednak
    nie koniec grania na emocjach przez Matczaka. Profesor prawa
    na UW przekonuje również, że obrona Małgorzaty Gersdorf przysłuży się
    bezpieczeństwu obywateli.

    Jeśli poważnie zachoruje
    Twoje dziecko, a administracja państwowa odmówi leczenia, twoją jedyną
    szansą jest to, że niezależny sąd oceni tę sprawę inaczej niż politycy

    — zaznacza Matczak.

    Sąd i administracja mówią jednym głosem, a ty umierasz

    — straszy w artykule w „Wyborczej”.

    Wygląda
    na to, że profesor przyjął taktykę odwoływania się do najniższych
    potrzeb ludzkich z piramidy Maslowa. Zapomniał, że Polacy chcą czegoś
    więcej niż tylko „chleba i igrzysk”. Chcą dążyć do prawdy. Jeśli nie
    protestują przeciwko reformie PiS tak licznie, jakby chciała tego
    „Gazeta Wyborcza”, to nie dlatego, że są ignorantami, ale nie wierzą
    w dobre intencje totalnej opozycji, a także wspierającej ją części
    środowisk sędziowskich i mediów.

    PZ/Gazeta Wyborcza



    View image on Twitter

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    240. Groteskowe zawodzenie


    Groteskowe zawodzenie Jarosława Kurskiego: Jeżeli do tych wyborów pójdziemy podzieleni, to demokracja przegra


    Czekają nas cztery akty wyborcze. To decydujący moment. Ostatni.
    Jeżeli nie pójdziemy na wybory, „bo i tak sfałszują” - demokracja
    przegra. Przegra – jeśli pójdziemy z różnych list i podzieleni

    — nawołuje Jarosław Kurski w „Gazecie Wyborczej”.

    Jeżeli ktoś
    sądził, że proces domykania zasadniczego etapu reformy wymiaru
    sprawiedliwości odbierze samozwańczym „obrońcom demokracji” paliwo, czy
    też determinację do ciągłej walki z obozem rządzącym, ten grubo się
    mylił. Totalna opozycja (zarówno spod znaku politycznego, jak
    i medialnego) w swoim szaleńczym uporze nie zmienia de facto
    scenariusza. Ciągłe straszenie „faszyzmem”, „autorytaryzmem”,
    „dyktaturą” pozostanie jej stałą „marką”. Spogląda ona jednak z nadzieją
    na nowe pole bitwy, które przedstawia jako ostateczną szansę
    na pokonanie PiS – nadchodzący maraton wyborczy.

    Jarosław Kurski w komentarzu na pierwszej stronie „Gazety Wyborczej” skupia się właśnie na tej wizji.

    autor: screen: wyborcza.pl

    Dziś wiemy, że stawką ostatnich wyborów byłą sama
    demokracja. Można było wtedy obronić dorobek III RP. Po trzech latach
    rządów PiS trzeba wielkiego wysiłku, by dopiero stworzyć warunki
    do przywrócenia ładu demokratycznego i szacunku dla demokracji

    — kreuje Kurski obraz grozy i rozpaczy (z pewnością dla zaślepionych z nienawiści do PiS) na łamach „GW”.

    Odebraliśmy
    gorzką lekcję. Oddaliśmy kraj w ręce człowieka bez skrupułów, żyjącego
    w świecie spiskowych wizji, który bezczelnie i systematycznie zaciska
    nam na szyi obrożę. Sejm i Senat Kaczyński zamienił w manufakturę ustaw.
    Właśnie domknął system. On już wie, kto i kiedy dostanie zarzuty

    — straszy dalej.

    Jednak
    argumenty pozostają nadal tak samo kuriozalne i histeryczne. Przez
    Europę przelewa się fala faszyzmu i to rzekomo „„ostatnia chwila”
    by ocalić Polskę przed zalewem „brunatnego morza”.

    PiS chce utrwalenia władzy na pokolenia. Chce większości dwóch trzecich i nowej konstytucji


    ogłasza Kurski, powtarzając starą propagandową śpiewkę, że PiS zmienia
    nie tylko ordynację do PE, ale chce przeorganizować wybory krajowe.

    Już
    widać skarlenie. Epokę drugiej niepodległości zaczynali giganci (…).
    Epokę III RP otwierali: Giedroyc, Wałęsa, Mazowiecki, Geremek,
    Chrzanowski, Skubiszewski, Kuroń, Kaczyński (Lech) [sic! - red.]. Nie
    pozwólmy, by zamknęli ją: Suski, Błaszczak, Pawłowicz, Terlecki,
    Brudziński,Piotrowicz, Karczewski, Tarczyński

    — deprecjonuje polityków obozu rządzącego.

    Po tych
    długich wynurzeniach, Kurski przechodzi w końcu do głównej myśli tego
    straszaka. Zachwycając się nad protestami przed Pałacem Prezydenckim,
    w których ignoruje – choć nikogo to chyba nie dziwi – wulgarność,
    prowokacje i atakowanie policji, skupia się na nowym haśle:
    „Idziemy na wybory”.

    Czekają nas cztery akty
    wyborcze. To decydujący moment. Ostatni. Jeżeli nie pójdziemy na wybory,
    „bo i tak sfałszują” - demokracja przegra. Przegra – jeśli pójdziemy
    z różnych list i podzieleni. Przegra – jeśli nie przekonamy, by poszli
    inni. Przegra – jeśli będziemy czekali, aż UE rozwiąże nasze problemy

    — ciągnie w komicznie rewolucyjnych tonach.

    Kurski
    w końcu wyraża myśl przewodnią. To jedyne co pozostało bezsilnej
    i mizernej – politycznie, programowo, merytorycznie – totalnej opozycji,
    Jakaś płonna nadzieje, że razem będą w stanie odebrać władzę PiS. Żeby
    było tak, jak było.

    Jeżeli do tych wyborów obóz demokracji pójdzie podzielony, to każde następne wybory będą już bez znaczenia

    — wieszczy Jarosław Kurski.

    I choć
    wicenaczelnemu pisma z Czerskiej wydaje się, że brzmi to śmiertelnie
    poważnie, choć kolejny raz wchodzi w narrację iście rewolucyjną – licząc
    pewnie, że obudzi w kimś wolę do „antypisowskiego” zrywu – to jednak
    nie da się pozbyć konkretnego wrażenia: te straszaki i histerie
    polityczne są coraz bardziej groteskowe!

    CZYTAJ WIĘCEJ:

    Nałęcz wpadł w histerię i domaga się rozliczenia obecnej władzy: „Oni muszą w wolnej Polsce stanąć przed Trybunałem Stanu”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    241. Trzeba to powiedzieć


    Trzeba to powiedzieć otwarcie: grupa Michnika zawarła sojusz z bojówkami. Celem jest zniszczenie polskiej demokracji

    Nie pamiętam już wydania „Gazety Wyborczej” ani dnia w radiowęźle
    zakładowym zwanym TOK FM bez wychwalania grupy bojówkarskiej niejakiego Pawła Kasprzaka (skąd on się wziął? Jaki ma mandat, by obalać władze?) nazywającej siebie „Obywatelami RP”.

    Także w wydaniu weekendowym czytelnicy otrzymali sążnisty,
    apologetyczny wywiad, w którym ja słyszę wyraźną akceptację obu stron
    dla przemocy w życiu publicznym.

    Wzywałem ludzi,
    obiecując realny opór. Jestem słusznie krytykowany, że protestowałby
    więcej ludzi, gdyby nie te bojowe zapowiedzi. Ci, których nie stać
    na takie zachowania, woleli nie przyjść. Ale nie dlatego biję się
    w piersi, tylko dlatego, że nasz scenariusz się nie udał. Gdybyśmy na terenie Sejmu urządzili dużą demonstrację z posłami opozycji, to ludzi by do nas dołączyli

    — stwierdza Kasprzak w rozmowie z Donatą Subbotko.

    Oto standardy establishmentu III RP: sędziowie sami
    interpretują konstytucję, sami siebie obsadzają na urzędach, a Kasprzak
    z grupą Michnika dekretują, co jest demokratyczne, co jest
    praworządnością, a co już nią nie jest. I uznają, że na podstawie tej
    interpretacji, wolno im wszystko. Kto jeszcze pamięta, jak w latach
    rządów PO-PSL potępiali każdy sprzeciw, każdy pokojowy protest, jak
    latały w powietrzu słowa o antypaństwowych warchołach?

    Dziś sytuacja jest odwrotna:
    grupa Michnika, a szerzej biorąc, duża część establishmentu III RP,
    zawiązała sojusz z bojówkami dążącymi do przemocowego anulowania wyniku
    wyborów z roku 2015. To wsparcie medialne, ale i bezpośredni udział
    ludzi tego oficjalnie medialnego środowiska w protestach i akcjach
    bojówkarskich. Analiza wskazuje, że decyzja ta podjęta została w drugiej
    połowie 2016 roku, kiedy ostatecznie rozwiała się nadzieja na masowe
    protesty w stylu KOD. Wtedy postawiono na radykalizm, agresję,
    prowokacje. Wtedy spróbowano po raz pierwszy organizacji puczu.

    Środowisko o którym mówimy, ma długą tradycję takich aliansów, tego rodzaju myślenia politycznego.
    Wyrasta przecież z propagandowego sojuszu
    chłopsko-robotniczo-inteligenckiego, który przyniosły nam sowieckie
    bagnety. W latach „Solidarności” pod hasłami porozumienia inteligencji
    z robotnikami przejęli część tego wielkiego ruchu. Jak potem
    potraktowali robotników - wiemy. Z pogardą sprzedano ich
    postkomunistycznej mafii, byłym sekretarzom i ubekom przemalowanym
    na menadżerów i polityków. I to był sojusz michnikowo-postkomunistyczny,
    ze słynnym „odp… się od generała!”.

    Dziś mamy sojusz michnikowców z bojówkami,
    z panem Kasprzakiem, którego całe jestestwo dobrze oddaje dno, na jakie
    spadło to środowisko. I mamy atak na polską demokrację, atak wściekły
    i nieograniczony żadną odpowiedzialnością za państwo. Mamy zachętę
    do przemocy, sowieckie z ducha uznawania niepodległego państwa polskiego
    za nieprawomocne, a wyników wyborów, które im się nie podobają,
    za ważne. Mamy marzenie o krwawym majdanie, realizowane zresztą wspólnie
    z dziwnymi, ukraińsko-rosyjskimi fundacjami (swoją drogą - co oni
    jeszcze robią w Polsce?!). Mamy środowisko, które marzy o ukaraniu
    Polski i Polaków za niewłaściwy wybór polityczny, które nie uznaje
    wyniku demokratycznych wyborów.

    Przyczyna jest jasna: ci ludzie,
    te familie, od 1944 roku uważają się za właścicieli Polski, a władzę,
    która jest sprawowana bez ich kontrasygnaty, traktują jako uzurpatorską.

    Polska wolna, obywatelska, patriotyczna, musi mieć
    świadomość, że jeśli ten zamach na naszą demokrację się uda, to długo
    się nie podniesiemy
    . Drugiej takiej szansy wyrwania się na podmiotowość, zbudowania prawdziwej demokracji, mieć nie będziemy.


    Czyżby
    za dużo słońca? Michnik w TOK FM: Stalin myślał, że jest nieśmiertelny.
    Teraz Kaczyński myśli, że buduje tysiącletnią RP Kaczyńską

    Oni wprowadzili taki pzprowsko-putinowski model wymiaru
    sprawiedliwości. Przecież to nie jest na wieczność. Stalin też myślał,
    że jest nieśmiertelny. Teraz Kaczyński myśli, że buduje tysiącletnią
    Rzeczpospolitą Kaczyńską. Też się myli
    —użalał się na antenie TOK FM Adam Michnik, naczelny „Gazety Wyborczej”.

    Michnik w rozmowie z Piotrem Najsztubem przekonywał,
    że opozycja powinna skupić się na odsunięciu od władzy
    Prawa i Sprawiedliwości.

    Nie ma nic ważniejszego niż
    zatrzymać tych gorących patriotów. (…) Mamy do czynienia z czymś bardzo
    osobliwym. Kiedyś socjologowie będą to opisywali jako moment
    szaleństwa, któremu sprzyja dodatkowo koniunktura międzynarodowa

    —przekonywał.

    Naczelny „GW” usprawiedliwiał również akty wandalizmu na biura posłów PiS.

    Ludziom,
    którzy to wypisują, PiS, jego metody, język propagandy, typ jego
    aktywistów, potęga intelektualna, uroda moralna, ich kwitnące wartości -
    wszystko to im się kojarzy z PZPR

    —tłumaczył Michnik.

    Pytany o najbliższą przyszłość, odpowiedział:

    Jestem
    głęboko przekonany, że to szaleństwo gdzieś ma limity. To nie jest
    koniec żaden. Ja w swoim życiu, dość długim, takich końców przeżyłem
    kilka. (…) W Polsce żadne paskudztwo do końca nie daje się
    przeprowadzić. W tym sensie optymistą jestem. (…) Jeżeli człowiek daleki
    od radykalizmu, jakim jest Kazimierz Marcinkiewicz, kiedyś PiS-owski
    premier, przez telewizję mówi, że on widzi, że to zmierza do Majdanu,
    to znaczy, że jest się czym niepokoić. Jarosław Kaczyński wsiadł
    na konia, on szarpie lejcami, ale ten koń go nie słucha.

    Słowa Michnika nie dziwią, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę temperaturę za oknem.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    242. 20 prawników "z całego


    20 prawników "z całego świata" broni na ul. Czerskiej Małgorzaty Gersdorf. Świat jeszcze tego nie widział!

    Narodem polskim wstrząsnęła wieść hiobowa, podana przez
    światowej sławy medium o nazwie „Gazeta Wyborcza”. Dzięki swoim
    światowym koneksjom „GW” zapewniła sędzi Małgorzacie Gersdorf
    i kilkunastu prawnikom w stanie spoczynku poparcie kilkunastu prawników
    „z całego świata”. A nawet profesorów.

    Człowiek
    zdrowy na umyśle, a Polacy w swojej większości tacy właśnie
    są i obeznany z internetem rzuca się na ten news, przekonany,
    że na liście obrońców pani byłej I prezes Sądu Najwyższego znajdzie
    wybitne autorytety, jakieś tysiąc nazwisk profesorów, reprezentujących
    państwa od Atlantyku po Oceanię. Czyta i oczom nie wierzy. Na tej liście
    poparcia dla prof. Gersdorf znajduje się aż… 20 (słownie: dwadzieścia)
    nazwisk, w tym cztery z krainy nad Wisłą, czyli marne 16. Panowie,
    redaktorzy z Czerskiej w Warszawie, czy wam nie wstyd? Czy wasze
    znajomości ograniczają się do kilkunastu osób rozproszonych na sześciu
    kontynentach? Niektórzy z nich są podwójni, jak np. profesor Sadurski,
    który jest profesorem na Uniwersytecie Sydney i na Uniwersytecie
    Warszawskim jednocześnie. Czyli w dwóch osobach, więc można
    by międzynarodową listę zwolenników polskiej nadzwyczajnej kasty
    rozmnożyć do…21. Miało być strasznie poważnie, a wyszło śmiesznie,
    na co zwrócili uwagę forumowicze na niemieckim portalu Onet, który
    pospieszył powielić rewelacje z zaprzyjaźnionej ulicy Czerskiej.

    O co chodzi
    z tym „całym światem” naszej totalnej acz nie światowej, lecz
    zaściankowej opozycji i jej mediom? O to, by wywołać w narodzie wstyd
    za Zjednoczoną Prawicę, a zwłaszcza za Prawo i Sprawiedliwość i rząd
    dobrej zmiany, który łamie konstytucję, i wszelką praworządność,
    bo rządzi samodzielnie i kieruje się zasadami demokracji, co jest
    naganne, bo demokracja powinna być liberalna. Taką demokrację preferuje
    Platforma Obywatelska i to jej należy się władza w Polsce. A jak nie
    rządzi, bo naród demokratycznie oderwał ją od żłobu, to trzeba ten naród
    zawstydzić i ośmieszyć w kraju i za granicą. I w ten sposób media
    Michnika i im podobne, wpadły na kolejny, kretyński pomysł szukania
    wrogów Polski za granicą. I skończyło się kompromitacją, co było
    do przewidzenia. Mam równie głupi do wykorzystania przez „GW”.
    Zaapelujcie do obywateli „całego świata”, żeby zakładali koszulki
    z napisem „konstytucja”na pomniki swoich bohaterów, na Mao Tse Tunga,
    Bin Ladena i nieboszczyka w konserwie - Włodzimierza Lenina. I wzorem
    półgłówków z KOD - u sami się w tę konstytucję odziali i wyruszyli
    na ulice Nowego Jorku i Władywostoku i Kapsztadu. Już widzę te tłumy
    obrońców paru emerytów z Sądu Najwyższego!

    Przejrzałam nazwiska
    tych 16 zwolenników prof. Gersdorf z całego świata i ich uczelnie.
    I nawet znalazłam jednego profesora prawa z szanowanego uniwersytetu
    amerykańskiego Yale, co się Bruce Ackerman nazywa, a poza tym jakiegoś
    Dmitry Kochenova z uniwersytetu w Groningen w Holandii (tam też mają
    uniwersytet?), kilku prawników z budapeszteńskiego Central European
    University Geore’a Sorosa. Ani jednego profesora prawa z Niemiec, czyżby
    przestraszyła ich perspektywa zaproszenia prof. Gersdorf w ramach
    imigracji zarobkowej, bo oświadczyła w Karlsruhe, że jest
    na wychodźstwie, co można było zrozumieć, że liczy na niemiecki socjal.
    Ja tu sobie żartuję, a sprawa jest wielce poważna, bo na złość
    „burakom”, Grażynom i Januszom mamy w Polsce cały świat. I on, ten
    świat, pokona Prawo i Sprawiedliwość, bo wybuchnie trzecia wojna
    światowa, jak to w świecie bywało - w Warszawie, na ulicy Czerskiej.
    Świat tego jeszcze nie widział. A więc do boju redaktorzy, ojczyzna
    na was liczy! Liczy na to, że się przestaniecie wygłupiać i zachowywać
    się jak na dziennikarzy przystało, a nie jak „światowcy” spod budki
    z piwem. To im, tym wykolejeńcom z KOD - u zawdzięczamy „ubranie”
    pomnika Św. Jana Pawła II w kanadyjskim Toronto w szmatę z napisem
    „konstytucja”. W sam raz sposób na wzrost poparcia dla PiS - u i jego
    rządu. Gratuluję „cały świecie”.


    autor:

    Krystyna Grzybowska


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    243. Michnik atakujeTrumpa! W USA

    Michnik atakuje
    Trumpa! W USA grzmiał: „My bierzemy na siebie poradzenie sobie z
    Kaczyńskim, wam zostawiamy poradzenie sobie z Trumpem”

    Nie wiedzieliśmy, że twórca „Gazety Wyborczej” Adam
    Michnik to aż tak dobry kabareciarz i fantasta. Teraz redaktor naczelny
    przesiaduje w USA, gdzie opowiada na lewo i prawo jacy to Polacy
    antysemici i faszyści, a obecny rząd jest zły bo nie prenumeruje jego
    antypolskiej gazety. W pewnym momencie wyszedł na jaw komediowy aspekt
    jego natury. Otóż rzekł: „My bierzemy na siebie poradzenie sobie z Kaczyńskim, a wam zostawiamy poradzenie sobie z Trumpem”

    Swój pomysł komizmu Adam Michnik zaprezentował w Nowym Jorku. W
    czwartek redaktor naczelny „GW” wziął udział w debacie „o antysemityzmie
    w Polsce XX wieku” na zaproszenie YIVO – Instytutu Badań Żydowskich.

    Organizatorzy, znani z szykanowania Polski i Polaków, kreowali obraz
    przerażającego wzrostu antysemityzmu w Polsce po nowelizacji ustawy o
    IPN.

    Bardzo aktywny w szkalowaniu naszego kraju był Adam Michnik, na sam koniec dyskusji zażartował:

    -„My bierzemy na siebie poradzenie sobie z Kaczyńskim, a wam zostawiamy poradzenie sobie z Trumpem”

    – My bierzemy na siebie poradzenie sobie z
    Kaczyńskim a wam zostawiamy poradzenie sobie z Trumpem – zakończył
    dyskusje o antysemityzmie w XX w. Polsce Adam Michnik w nowojorskim Yivo
    Institute for Jewish Research w czwartkowy wieczor 6 września @gazeta_wyborcza @yivoinstitute

    — Andrzej Pawluszek (@apawluszek) September 7, 2018

    Nczas.com/ Twitter


    "Gazeta Wyborcza" ogłasza Jerzego Urbana męczennikiem reżimu PiS. Były rzecznik Jaruzelskiego symbolem walki o... wolność słowa

    Salon się chwieje, to i postanowił się zjednoczyć. „Gazeta
    Wyborcza” ogłasza pospolite ruszenie w obronie… Jerzego Urbana. Były
    propagandzista Jaruzelskiego został skazany za obrazę uczuć religijnych
    i musi zapłacić 120 tys. zł. To dla „Wyborczej” rzecz straszna. Bo, kto
    by się tam przejmował uczuciami chrześcijan?


    Konia z rzędem temu, kto by obstawiał, że były rzecznik komunistów
    stanie się symbolem męczeństwa w obronie wolności słowa w Polsce.
    Stwierdzenie jego cnót i pośpieszna kanonizacja odbyła się na łamach
    „Gazety Wyborczej”. I choć z bólem serca dziennik podkreśla, że „można
    nie lubić Urbana, można nim gardzić”, ale nie przysłania to jego
    nowej roli.

    W tej sprawie bronienie go jest obowiązkiem każdego, komu na sercu leży wolność słowa i sumienia w Polsce

    – czytamy.

    A że atmosferę
    grozy najłatwiej buduje się na chwytliwych przykładach,
    to i o to zadbał Witold Mrozek, autor tekstu, który w imieniu kościoła
    z Czerskiej ogłosił heroiczność cnót redaktora naczelnego „Nie”. Pojawia
    się więc złowrogi PiS i odwołanie do Islamu.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    244. Nawet w Święta nie potrafi


    Nawet w Święta nie potrafi odpuścić? Kurski złożył życzenia czytelnikom "GW": "Spełnienia nadziei wyczekiwanej trzy lata..."

    Czy można być bardziej zacietrzewionym? Jarosław Kurski złożył
    osobliwe życzenia czytelnikom „Gazety Wyborczej”. Czego im życzył?
    Zdrowia? Szczęścia? A może miłości? Nic z tych rzeczy! Okazuje się,
    że zdaniem Kurskiego najważniejsze jest, aby odsunąć PiS od władzy.


    Przyjmijcie życzenia świąt pod znakiem wyczekiwanej,
    spełnionej wreszcie nadziei, która nam wszystkim towarzyszy od z górą
    trzech lat. Niech ziszczą się Wasze pragnienia, niech stanie się cud,
    bo skoro i zwierzęta przemówią ludzkim głosem, to może i Polak
    z Polakiem zasiądą w domu przy jednym stole i się przy tym
    nie pozabijają

    —życzył czytelnikom „Wyborczej” Kurski.

    To przykre, że nawet do Świąt Bożego Narodzenia niektórzy mieszają politykę…

    kk/”Wyborcza”


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    245. Szokujące słowa Kurskiego po

    Szokujące
    słowa Kurskiego po ataku na Adamowicza. Brudziński odpowiada.
    Internauci oburzeni wpisem wicenaczelnego „Gazety Wyborczej”

    Zawsze się znajdą tacy, co będą kręcić na tragedii swoje
    lody. Do takich należy m.in. zastępca redaktora naczelnego „Gazety
    Wyborczej” Jarosław Kurski. Jego wpis dotyczący ataku na prezydenta
    Gdańska Pawła Adamowicza oburzył polityków, dziennikarzy i zwykłych
    ludzi.

    Atak nożownika na prezydenta Adamowicza wstrząsnął opinia publiczną.
    Oczywiście pojawiły się głosy rożnej maści hejterów, którzy albo
    nienawidzą PO albo nienawidzą PiS (a przecież PiS i PO to jedno zło), i
    piszą głupoty, żeby dowalić przeciwnikom, ale to margines.

    Gorzej jest jak w podobnym tonie wypowiadają się liderzy opinii
    publicznej, tacy jak dziennikarze. A tak właśnie zrobił Jarosław Kurski,
    wicenaczelny „Gazety Wyborczej”.

    „Nazwijmy rzeczy po imieniu. Wczoraj w Gdańsku doszło do politycznej
    zbrodni, do wyrachowanej i zaplanowanej próby zabójstwa polityka
    wybranego w powszechnych wyborach, polityka o niedawno odnowionym
    wielkim demokratycznym i politycznym mandacie” – napisał na Twitterze
    Kurski.


    A nie da się tak po ludzku, bez agitki? Kurski: Serce Adamowicza wciąż bije, bije serce WOŚP, biją niespokojne serca polskich…


    Pawle drogi, myślami jesteśmy z Tobą i Twoją rodziną. Walcz, nie
    poddawaj się, wracaj do zdrowia. Demokratyczna Polska na ciebie czeka!
    Jesteś jej potrzebny bardziej niż kiedykolwiek

    — napisał z-ca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski.

    Paweł
    Adamowicz ciągle walczy o życie. Jego serce wciąż bije, bije serce
    WOŚP, biją niespokojne serca polskich demokratów. Jest nadzieja

    — czytamy w komentarzu publicysty.

    Niestety to tragiczne wydarzenie staje się dla Kurskiego okazją
    do stosowania jeszcze bardziej irracjonalnych politycznych aluzji.

    Nie
    wystarczy powiedzieć, że 27-letni sprawca to niezrównoważony
    kryminalista po wyroku i że „wariatów z nożem” pełno nie tylko w Polsce,
    ale i na całym świecie. Taka interpretacja znaczyłaby, że nie chcemy
    niczego dowiedzieć się o sobie i o Polsce roku 2019

    — grzmi dziennikarz „Gazety Wyborczej”.

    Nazwijmy
    więc rzeczy po imieniu. Wczoraj w Gdańsku doszło do politycznej
    zbrodni, do wyrachowanej i zaplanowanej próby zabójstwa polityka
    wybranego w powszechnych wyborach, polityka o niedawno odnowionym
    wielkim demokratycznym i politycznym mandacie. Nie bez powodu nóż
    ugodził właśnie Pawła Adamowicza, wieloletniego polityka PO,
    organizatora i uczestnika licznych protestów w obronie konstytucji
    i wolnych sądów, człowieka, który jest twarzą zmieniającego się po 1989
    r. Gdańska, jedną ze znaczących osobowości III RP

    — twierdzi Kurski.

    Trudno
    zrozumieć, że nawet w takim momencie publicysta „Gazety Wyborczej”
    czyni sobie okazję do agitacji politycznej. To nie czas i nie miejsce
    na tworzenie podziałów i podobne aluzje.

    gah/wyborcza.pl

    Czyli pan Kurski od razu stwierdził, że to polityczna, zorganizowana
    napaść na polityka opozycji. Trafnie podsumował to dziennikarz Filip
    Memches.

    „Nazwijmy rzeczy po imieniu. Pada tu sugestia, że w Gdańsku doszło do
    zorganizowanego zamachu, za którym stoją określone siły polityczne.
    Niewiele to się różni w wymowie od anonimowych hejterskich tweetow,
    wyrażających radość z tego, co się stało. Szczucie jest szczuciem” –
    napisał na Twitterze Memches.

    Ostrzej zareagował Rafał Ziemkiewicz: „Nazwijmy rzeczy po imieniu:
    redaktor podupadającej gazety jest hieną z wyrachowaniem zarabiającą na
    nieszczęściu.”

    Na wpis Kurskiego zareagował minister SWiA Joachim Brudziński.

    „Sprawca tego czyny to recydywista skazany za napady z bronią w ręku a
    nie żaden polityk. Robienie medialnej politycznej burzy, w celu
    podkręcenia politycznych emocji, po tym barbarzyńskim akcie zamachu na
    życie Pana Prezydenta Adamowicza, jest czymś wyjątkowo nieprzyzwoitym” –
    napisał Brudziński w odpowiedzi Kurskiemu.

    Na Twitterze opinie użytkowników są jednoznaczne – Jarosław Kurski to
    hiena. A „Gazeta Wyborcza” jak mawiał klasyk to „szmata załgana”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    246. Jarosław Kurski: "Przemysł

    Jarosław Kurski: "Przemysł pogardy to upaństwowiona nienawiść, której dyrygentem jest jeden człowiek"
    http://wyborcza.pl/10,82983,24376694,jaroslaw-kurski-przemysl-pogardy-to...
    'Problem nie polega tylko na tym, że państwo PiS przyzwala na nienawiść. Problem polega na tym, że państwo PiS kampanie nienawiści organizuje.' - mówi pierwszy zastępca redaktora naczelnego 'Gazety Wyborczej' Jarosław Kurski.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    247. Oni się boją! Wicenaczelny

    Oni się boją! Wicenaczelny „Wyborczej” panikuje: „jeżeli my przerżniemy, to się nie odbudujemy”…

    Na konwencji „Polacy dla Europy” zorganizowanej przez
    Społeczne Komitety Wyborców wystąpił Jarosław Kurski, wiceszef „Gazety
    Wyborczej”. Dosyć odważnie stwierdził – „Jeżeli nie wygramy eurowyborów w
    proporcji 6 do 4, to my nie zasługujemy na wolność”.

    Po tej ostrej szarży, Jarosław Kurski jednak dodał – „Jeżeli my
    przerżniemy, to my się nie odbudujemy przez 24 lata!”. Miny uczestników
    wskazywały, że Kurski nie wlał w ich serca optymizmu. W konwencji
    uczestniczyli między innymi Michał Boni (PO), Joanna Scheuring-Wielgus
    (Teraz!), Paweł Kasprzak (Obywatele RP) i Kamila Gasiuk Pihowicz
    (Nowoczesna).

    #Kurski
    (GW): Te wybory to gra o wszystko! Eurowybory są do wygrania, musimy je
    wygrać poważnie. Jeśli chodzi parlament, sprawy się komplikują, w
    sejmie przegramy, ale senat jest do wygrania. Jeżeli przerżniemy, to się
    nie odbudujemy przez lata! (cz.4) pic.twitter.com/UuGab2eDXE

    — WaldemarKowal (@waldemarkowal) March 26, 2019

    „Jeśli chodzi o wybory parlamentarne, to sprawy się komplikują,
    dlatego, że uważam, że matematycznie my przegramy w Sejmie. Że PiS wygra
    te wybory” – przyznał dziennikarz i dodał, że cała nadzieja w Senacie i
    jednomandatowych okręgach, które mogą promować opozycyjną koalicję.

    Zdaniem Kurskiego opozycja jest w stanie wygrać wybory do Senatu „w
    proporcji 70:30 lekko”. Osobiście jednak wolę perspektywę „odbudowywania
    się” „okolic” ul. Czerskiej przez 24 lata…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    248. Symboliczne! Owsiak,


    Symboliczne!
    Owsiak, Hartwich, Scheuring-Wielgus i Adamowicz ludźmi roku
    "Wyborczej". Nagrody zmieniły się w totalną krytykę rządu

    autor: wPolityce.pl/screen/wyborcza.pl
    Gazeta Wyborcza” z okazji 30-lecia
    swojego istnienia ogłosiła: „Razem budowaliśmy demokratyczny ład,
    w którym chcemy żyć, ale nie udałoby nam się to bez zaangażowanych,
    ofiarnych ludzi, którzy wierzą w to, co robią. To oni dawali i dają nam
    nadzieję, nawet wtedy, gdy sprawa wydaje się beznadziejna. „GW” wybrała
    więc Ludzi Roku po raz kolejny i oddaje im swoje łamy, by mogli szeroko
    opowiadać o swojej niezgodzie na to, co dzieje się w Polsce od czasu
    wygranych przez PiS wyborów w 2015 roku.

    Groteska! Tusk z nagrodą Człowieka Roku „GW”. Michnik straszy „azjatyckim despotyzmem”, a szef RE wzywa Polaków do pojednania

    Impreza
    była skrajnie upolityczniona i wręczane nagrody także. Wystarczy
    sprawdzić co dla „GW” mówią laureaci. Atakują PiS, rząd i Kościół.

    Nagrodę specjalną redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” za Gdańska, serce i odwagę otrzymał Paweł Adamowicz.
    Magdalena Adamowicz podkreśliła z tej okazji, że będzie kontynuować
    misję zmarłego tragicznie męża i walczyć z hejtem
    w przestrzeni publicznej.

    Doświadczyłam
    nienawiści osobiście. Za pomocą fałszywych informacji i mowy nienawiści
    wzbudzano niechęć i nienawiść. Rozdmuchiwano to na wielką skalę. Efekt
    miał być polityczny, kto inny miał na tym skorzystać i wygrać wybory.
    Ale nienawiść słowna doprowadziła do przestępstwa z nienawiści. Mój mąż
    został zamordowany. Na początku było słowo, na końcu śmierć

    —podkreśliła Adamowicz i dodała, że czuje się wezwana do walki z nienawiścią.

    Żeby
    fikcja nie niszczyła demokracji. Żeby uchronić Europę przed falą
    nacjonalizmu i nienawiści. Nie zrobię tego sama, ale kropla drąży skałę.

    Nagrodę specjalną redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” za łączenie ludzi otrzymał Jerzy Owsiak.
    Podkreślił, że konieczna jest zgoda narodowa, więc proponuje wielkie
    narodowe grillowanie albo wielką narodową plażę. Nie mówiąc tego wprost
    zaatakował prezesa PiS. Stwierdził:

    Nie wydaję mi się, by sukcesy w łączeniu ludzi osiągali ci, którzy są samotni.

    Zaapelował też:

    I jeszcze
    jeden apel - chodźcie na wybory. Jestem absolutnie za wprowadzeniem
    obowiązku wyborczego. Powinnością obywatela jest brać
    udział w demokracji.

    Jedną ze zwycięzców plebiscytu
    wśród czytelników „Wyborczej” w kategorii „O godne życie” została Iwona
    Hartwich. Zapowiedziała kolejny protest rodziców dzieci
    z niepełnosprawnościami. Podkreśliła też:

    Jesteśmy w Unii Europejskiej od 15 lat. Kiedy
    ostatnio usłyszałam słowa przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda
    Tuska, że Europa to miejsce, gdzie ludzie się uśmiechają, pomyślałam,
    że tak chciałabym, by również w Polsce wszyscy obywatele mieli powody
    do tego, by się uśmiechać. Sytuacja osób niepełnosprawnych jest
    dramatyczna. Obietnice PiS z zeszłego roku okazały się
    perfidnym kłamstwem

    —podkreśliła w rozmowie z „GW”.

    Joanna Scheuring-Wielgus to zwyciężczyni w kategorii „Różni ludzie, lepszy świat”. Posłanka jak zwykle mówiła o rozliczaniu Kościoła.

    Społeczny
    ferment jest niezbędny, bo Kościół nie ma woli do samodzielnego
    oczyszczenia się. Broni swojej pozycji jako bardzo ważnego elementu
    życia w każdym obszarze, a dla wielu Polaków przestaje już nim być.
    A my nie możemy przymykać oczu na to, co złe – pedofilię wśród księży,
    wtrącanie się w politykę i próby ograniczenia praw kobiet

    —atakowała Scheuring-Wielgus.

    Nagrodzony w kategorii „Wzorowe sprawowanie” nauczyciel Roku 2018 Przemysław Staroń podkreślał, że trzeba zatrzymać demontaż państwa przeprowadzany przez Prawo i Sprawiedliwość.

    Krystian
    Markiewicz jeden ze zwycięzców plebiscytu wśród czytelników „Wyborczej”
    w kategorii „O prawo i sprawiedliwość i prezes Stowarzyszenia Sędziów
    Polskich „Iustitia”
    mówił oczywiście o obronie zagrożonej rzekomo praworządności.

    Chciałbym
    za nie podziękować społeczeństwu i innym prawnikom, którzy nie
    zdecydowali się na współpracę z systemem wrogim demokracji

    -stwierdził.

    Jak
    widać nagrody „GW” zmieniły się w totalną krytykę rządu. Jest tak źle,
    że cudem jest to, że „Gazecie Wyborczej” udało się wręczyć jej nagrody.


    Rośnie aktywność Donalda Tuska

    Po wykładach w Warszawie i Poznaniu w piątek szef Rady
    Europejskiej odebrał tytuł człowieka roku „Gazety Wyborczej”. Politycy
    PiS-u nie mają wątpliwości, Tusk wprost wspiera w tych wyborach Koalicję
    Europejską.

    Okładka / autor: screen GW
    Okładka / autor: screen GW

    Już
    dawno „Gazeta Wyborcza” nie poświęciła Donaldowi Tuskowi, zwanemu też
    „Królem Europy”, tyle miejsca na swoich łamach, co w mijającym tygodniu.
    Kurski napisał komentarz, w którym utwierdzał sam siebie,
    że uhonorowanie Tuska mianem „Człowieka roku” było dobrym posunięciem.
    Razem z Michnikiem i Wielińskim przeprowadzili z nim wywiad, w którym
    szef RE stwierdził, że „Polską rządzi ktoś, do kogo nie można dotrzeć”.
    Zwieńczeniem tygodnia była gala, na której Tusk odebrał swoją nagrodę.

    Być może „Gazeta Wyborcza” szalenie liczy na powrót Tuska na białym
    koniu do polskiej polityki. Jak na razie sondaże nie pozostawiają
    złudzeń. W ewentualnym starciu w wyborach prezydenckich Tusk nie
    ma najmniejszych szans z Andrzejem Dudą.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: SONDAŻ. Donald Tusk bez szans w starciu z Andrzejem Dudą w wyborach prezydenckich. Szefowi RE nie pomógł „wykład” na UW?


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    249. Agora zamyka drukarnie, a

    Agora zamyka drukarnie, a „Gazeta Wyborcza” tnie pensje

    Zwolnienia grupowe w Agorze trwają.
    Spółka rozstała się ze 147 pracownikami drukarni w Pile i Tychach. W
    najbliższym czasie zakłady zostaną zamknięte, a sprzęt – sprzedany. O
    sprawie informują wirtualnemedia.pl.

    Na pewno na rynku drukarskim jest popyt na części do maszyn. Inne drukarnie, także z zagranicy, oglądają nasz park maszyn – mówiła cytowana przez portal Agnieszka Sadowska z Agory.

    Już na początku marca Agora ogłosiła zamiar przeprowadzenia zwolnień
    grupowych w drukarniach w Pile i Tychach. Pod koniec miesiąca
    informowała o porozumieniu w tej sprawie ze związkami zawodowymi. Firma
    przewidziała maksymalnie 153 zwolnienia – co stanowi 90 proc.
    zatrudnionych w tych dwóch zakładach i 57 proc. personelu pionu druku.

    Jak wynika z raportu finansowego za pierwszy kwartał 2019 roku, w
    ramach zwolnień grupowych zwolniono 147 pracowników. Pod koniec marca
    zatrudnienie etatowe w grupie kapitałowej Agora wyniosło 2 642 etaty,
    czyli o 159 mniej niż w roku ubiegłym.

    Zwolnienia Agora tłumaczyła spadającym zapotrzebowaniem na druk w technologii coldset.

    „Zlecenia od klientów z innych branż, w tym realizowane w technologii
    heatset, mają istotnie mniejszy udział w przychodach z działalności
    poligraficznej Grupy – ze względu na ograniczenia infrastrukturalne nie
    były i nie są one w stanie skompensować utraty przychodów związanych z
    drukiem coldsetowym. Biorąc pod uwagę perspektywy dla rynku usług druku w
    technologii coldset oraz postępującą cyfryzację mediów, nie jest
    możliwe zahamowanie trendu spadkowego w działalności poligraficznej
    Grupy Agora w jej obecnym kształcie” – czytamy w komunikacie spółki.

    Jak podkreślono, działalność w segmencie druku będzie skoncentrowana w
    warszawskiej drukarni, która „ma największe możliwości druku zarówno w
    technologii coldset, jak i heatset, a tym samym najlepiej odpowiada na
    potrzeby własne spółki oraz jej klientów”.

    Działalność drukarni w Pile i Tychach ma zostać wygaszona do końca
    czerwca. Agora prowadzi rozmowy w sprawie sprzedaży maszyn – „albo
    całych, albo na części”.

    Rok wcześniej, w ramach zwolnień grupowych w pionie druku, Agora pożegnała się z 47 pracownikami.

    Ponadto Agora zmniejszyła także środki na wynagrodzenia i świadczenia
    pracownicze. W ubiegłym kwartale przeznaczyła na nei 83,1 mln zł, czyli
    o 0,7 proc. mniej niż rok wcześniej. W sześciu głównych pionach
    operacyjnych takie koszty wyniosły 72 mln zł.

    Z tej kwoty 32 proc. to wydatki pracownicze w segmencie prasowym,
    który obejmuje „Gazetę Wyborczą” i kilka innych magazynów. W skali roku
    kwota ta zmalała o 9,7 proc. – do 23,4 mln zł. Agora uzasadnia to
    zmniejszeniem zatrudnienia.

    Źródło: wirtualnemedia.pl


    Agora podniosła szacunki wzrostu rynku reklamy w br. do 6-8% z 3,5 ...


    9 lis 2018 - Agora podwyższyła swoje szacunki dotyczące wzrostu wartości rynku reklamy w Polsce do 6-8% z 3,5-5,5% oczekiwanych w sierpniu, podała ...



    Agora: rynek reklamy w Polsce w 2019 roku nadal ... - Rzeczpospolita


    20 godzin temu - O 0,5 proc. do 2,1 mld zł spadły wydatki reklamowe w Polsce w I kwartale 2019 roku – szacuje zarządy Agory. Podtrzymuje, że w całym roku ...
    11 mar 2019 - W 2018 roku wydatki reklamowe wzrosły o 7,5 proc. w porównaniu z 2017 rokiem - wynika z szacunków Agory SA. Spółka na br. prognozuje 2 ...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    250. Stanisław Janecki: Łubu dubu,


    Stanisław Janecki: Łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu, czyli jak czytać sondaże i instrukcje „Gazety Wyborczej”

    Z przekazu „GW” na kilka dni przed eurowyborami wynika,
    że opozycja może już grzać silniki i przygotowywać się do zajęcia
    rządowych gabinetów.

    Sondaże
    służą w obecnej kampanii do Parlamentu Europejskiego do udowadniania
    dowolnych tez, więc dowód z sondażu jest lepszy niż jakakolwiek
    moralizująca politgramota. Któż tego nie wie lepiej niż „Gazeta
    Wyborcza”, dlatego w organie Koalicji Obywatelskiej na kilka dni przed
    głosowaniem można znaleźć instrukcję, jak głosować i dlaczego przyniesie
    to sukces, mimo że sondażowe poparcie nie powala. Oczywiście jest
    to instrukcja oparta na dowodzie z sondażu (przeprowadzonego 16-19 maja
    przez Kantar metodą CATI, czyli wspomaganego komputerowo wywiadu
    telefonicznego). Przy okazji w odredakcyjnym komentarzu można poczytać
    sporo podinstrukcji mających formę całkiem zabawnych złotych myśli
    z bakelitu, ale przedstawianych tak, jakby to były prawa przyrody.
    Ot choćby taką: „Polacy bardziej ufają trzymającym władzę, ale
    niekoniecznie chcą na nich głosować. Elektoraty PiS i Konfederacji się
    nie lubią, za to Koalicji Europejskiej i Wiosny - jak najbardziej”. Czytaj:
    może i władza ma większe zaufanie niż opozycja, ale ludzie i tak jej
    nie lubią na tyle, by na nią głosować. W dodatku wyborcy PiS
    i Konfederacji się nie ciepią, więc w dniu wyborów PiS nie ma co liczyć
    na zmianę preferencji elektoratu Konfederacji. Za to Koalicji
    Europejskiej może przybyć głosów wyborców Wiosny, gdyż te elektoraty
    się lubią.

    Liderem sondażu musi być oczywiście Koalicja
    Europejska, choćby przewaga była minimalna (i taka jest – KE ma 36 proc.
    poparcia, PiS – 35 proc.). A wyborcy rezerwowi KE, czyli Wiosna –
    to potencjał 10 proc., zaś ci, którzy PiS na pewno nie poprą, czyli
    zdeklarowani wyborcy Konfederacji, to potencjał 8 proc. Mogliby poprzeć
    PiS wyborcy Kukiz’15, ale ich potencjał jest marny i wynosi zaledwie
    3 proc. Czyli tak czy owak zawsze Nowak, a zatem KE nie tylko przeważa,
    ale i ma rezerwy strategiczne, zaś PiS ni hu hu. Jeśli bowiem
    Konfederacja zastąpiłaby w Sejmie Kukiz’15, nie ma możliwości, aby stała
    się koalicjantem Prawa i Sprawiedliwości, skoro „aż 68 proc. wyborców
    PiS ma do Konfederacji stosunek negatywny, a tylko 21 proc. pozytywny;
    w drugą stronę proporcje są podobne – 70 proc. wyborców Konfederacji
    myśli o PiS źle, a 30 proc. dobrze”. Złota myśl z bakelitu czyli
    pierwsze prawo przyrody „GW” głosi, że „jedynym realistycznym
    scenariuszem powyborczym [po jesiennych wyborach do Sejmu i Senatu]
    będzie koalicyjny rząd Koalicji Europejskiej z Wiosną”.

    Z przekazu
    „GW” na kilka dni przed wyborami wynika, że opozycja może już grzać
    silniki i przygotowywać się do zajęcia gabinetów w Alejach Ujazdowskich.
    Może, mimo że o stosunek do komitetów wyborczych sondażownia Kantar
    zapytała w imieniu „GW” „wszystkich respondentów, nie tylko tych, którzy
    zadeklarowali, że na pewno zagłosują w wyborach”. A to dlatego, żeby
    odkryć ukryty potencjał. No i ten potencjał najbardziej drzemie
    w Kukiz’15 (50 proc. badanych ma pozytywny stosunek do tego
    ugrupowania), ale to nie ma żadnego znaczenia, skoro na ten komitet chce
    głosować tylko 3 proc. Polaków. Instrukcja „GW” jest więc taka, żeby
    zdemobilizować elektorat Pawła Kukiza, a zmobilizować
    wyborców Konfederacji.

    Najzabawniejsze w komentarzu,
    czyli instrukcji „GW” jest wytłumaczenie, dlaczego nawet jeśli wyborcy
    mają zaufanie do obecnie rządzących, to nie mają oni szans.

    Chociaż w telefonicznym sondażu dla „GW” największe zaufanie ma mimo
    wszystko prezydent Andrzej Duda (46 proc.), trzeci jest premier Mateusz
    Morawiecki (40 proc.), czwarty Jarosław Kaczyński (37 proc. ), szósta
    Beata Szydło (33 proc.), a ósmy Zbigniew Ziobro (32 proc.), to przecież
    znacznie mniej osób będzie na nich głosowało. A ta niekorzystna różnica
    „wynika z zaufania do samego urzędu prezydenta czy premiera – to,
    że ufam premierowi, nie znaczy, że nie zagłosuję na jego konkurenta”.
    No i mamy jasność, czyli drugie prawo przyrody „GW”. A zgodnie z nim,
    „Grzegorz Schetyna jest odwrotnym przypadkiem do Pawła Kukiza [drugie
    miejsce w rankingu z zaufaniem na poziomie 41 proc.] – mało kto mu ufa,
    ale 36 proc. chce głosować na komitet, którego jest liderem. Od zaufania
    do polityka ważniejsze okazuje się przekonanie o jego skuteczności”.
    Takie prawo przyrody nie wynika oczywiście z badania, ale skoro jest
    prawem, nie ma na to rady. Nie ma więc znaczenia, że w rankingu
    nieufności drugi jest „skuteczny” Grzegorz Schetyna (57 proc.),
    od którego lepszy, czyli gorszy jest tylko Janusz
    Korwin-Mikke (64 proc.).

    Instrukcja, czyli sondaż dla
    „Gazety Wyborczej” ma pewien kłopot z tym, że „wielu Polaków nie
    rozpoznaje startującej z list Wiosny Joanny Scheuring-Wielgus
    (42 proc.), a także [Barbary] Nowackiej (34 proc.), [Władysława]
    Kosiniaka-Kamysza (33 proc., a wśród mieszkańców wsi aż 38 proc.),
    [Włodzimierza] Czarzastego (31 proc.) i [Katarzyny] Lubnauer
    (30 proc.)”.
    To oczywiście straszne, bo jak można nie
    rozpoznawać tak wielkich rewolucjonistek jak Scheuring-Wielgus, Nowacka
    czy Lubnauer. I jak można nie rozpoznawać tak wybitnego konserwatysty
    i następcy Wincentego Witosa jak prezes PSL, tym bardziej na wsi, skoro
    pan Władysław jest mieszczuchem z Krakowa, w dodatku lekarzem. Ale
    to nic, skoro aż 35 proc. badanych nie rozpoznaje też szefa MSWiA
    Joachima Brudzińskiego. Można sobie z tego nic nie robić, bowiem trzecie
    prawo przyrody „GW” głosi, że „politykom częściej nie ufamy, niż ufamy,
    o ile nie są prezydentami lub muzykami rockowymi”. Wszystko jest zatem
    na najlepszej drodze, żeby Koalicja Europejska wybrała nie tylko wybory
    europejskie, ale i parlamentarne. A właściwie sukces w tych drugich
    i rządzenie Koalicja Europejska ma już w kieszeni, skoro w rezerwie
    strategicznej jest Wiosna Roberta Biedronia. Zatem wyklęty powstań ludu
    zmieni i łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu.
    A czy jest nim Grzegorz Schetyna, czy Donald Tusk, to już nie
    ma większego znaczenia.

    autor:

    Stanisław Janecki


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    251. Czy obce służby grają w


    Czy obce służby grają w polskiej kampanii? W co gra agencja ochrony, która "chroni" ważny budynek? PIĘĆ bardzo ważnych…

    Czy obce służby próbują wpływać na przebieg kampanii do Parlamentu Europejskiego?

    Zachodnie służby specjalne od dawna ostrzegają, że przed
    majowymi wyborami do Parlamentu Europejskiego Rosja poprzez swoje
    działania będzie chciała wpływać na ich przebieg i wynik
    .
    Metody Rosjan są różne - czasem wspierają partie twardo eurosceptyczne,
    otwarcie sympatyzujące z Putinem, czasem dążą także do dyskredytowania
    nieprzychylnych Rosji, świadomych zagrożeń polityków w mediach
    społecznościowych i tradycyjnych. Stałym celem Rosjan jest także
    delegitymizowanie procesów wyborczych; temu celowi służą operacje, które
    celowo są tak grubo szyte, by publiczność była w stanie je zauważyć.

    Jaka wygląda sytuacja w Polsce?

    W toku
    kampanii do Parlamentu Europejskiego widoczna jest krytyka
    strategicznego sojusznika Polski, czyli Stanów Zjednoczonych,
    wprowadzana do obiegu przez przedstawicieli niektórych ugrupowań;
    to jest jednak pewna nowość, potencjalnie bardzo groźna. Wokół tych sił
    krążą z kolei osoby powiązane z satelitami Kremla w różnych obszarach,
    np. z grupą motocyklową „Nocne Wilki”.

    Nie można oczywiście
    wykluczyć również zaangażowania służb specjalnych innych państw, którym
    przeszkadza podmiotowa polityka obecnego rządu.

    Na tym tle zwraca uwagę najnowszy „news” „Gazety Wyborczej, która opublikowała zdjęcie prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
    Zdjęcie, będące fragmentem zapisu z monitoringu prowadzonego przez
    firmę ochroniarską, chroniącą jeden z budynków będących w dyspozycji
    państwa polskiego.

    CZYTAJ:
    „Wyborcza” ujawnia to, co dawno ujawnione. „GW” o „sekretnych”
    spotkaniach Kaczyńskiego i prezes TK, choć mówił o nich sam prezes PiS

    Chodzi o agencję City Security.

    Być może istotną informacją w tym kontekście jest fakt, że żona właściciela firmy jest z pochodzenia Rosjanką.

    Jeśli
    zaś agencja ochrony nie była zaangażowana w operację, i powiązania jej
    właścicieli nie mają znaczenia, to całość wygląda jeszcze
    bardziej podejrzanie.

    Pojawiają się ważne pytania:

    W jaki sposób „Gazeta Wyborcza” zdobyła nagrania
    oraz informacje na temat towarzyskich spotkań prezesa Kaczyńskiego
    i prezes TK? Czy agencja ochrony popełniła zawodowe samobójstwo kierując
    się motywami politycznymi, czy też jest to element
    poważniejszej operacji?

    W jaki konkretnie sposób dane chronione i przepisami, i podstawową etyką zawodową, trafiły do mediów? Kto przekazywał, kto był pośrednikiem?

    Czy w sprawę zaangażowane są służby specjalne obcych państw?

    Czy służby specjalne obcych państw angażują się w polską kampanię wyborczą?

    A także:
    osiedle, na którym mieszka prezes TK, to specyficzne miejsce,
    zamieszkiwane przez wysokiej rangi urzędników państwowych oraz przez
    dyplomatów. Czy oni również byli inwigilowani przez agencję ochroniarską
    lub przez kogoś, kto ma dostęp do monitoringu?

    Tę sprawę naprawdę warto wyjaśnić.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    252. JAROSŁAW KURSKI PIJE WÓDKĘ

    Według pierwszych wyników to PiS wygrał wybory do Parlamentu Europejskiego. Drugie miejsce zajęła Koalicja Europejska, trzecie - Wiosna Roberta Biedronia, czwarte - Konfederacja. Jak rozkładały się głosy w poszczególnych okręgach wyborczych?

    Jeśli wyniki exit poll się potwierdzą, to trzeba się napić wódki, ale nie rozpaczać. Trudno, obóz demokratyczny przegrał nieco pierwszą połowę wyborczego meczu. Szkody są jednak małe. Są za to bezcenne wnioski.

    Ta porażka nie oznacza, że w październikowych wyborach do Sejmu demokraci przegrają, choć bez psychologicznego efektu, choćby minimalnego zwycięstwa KE, będzie trudniej.

    Trudniej, bo PiS ma narzędzia totalnej propagandy: radio i telewizję, które prowadziły kampanię partii rządzącej. PiS ma władzę, więc może serwować ludziom programy socjalne: 500+, 13. emeryturę itd. PiS ma wreszcie całkowite i bezwarunkowe wsparcie Kościoła katolickiego.

    http://wyborcza.pl/7,75968,24830366,polska-podzielona-na-pol.html#s=BoxWyboMT


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    253. "Gazeta Wyborcza": Wybory do

    "Gazeta Wyborcza": Wybory do PE to wielki sukces PiS, ale Polska to jeszcze nie Węgry

    Polacy
    zdecydowali. Polska ma dziś bardziej twarz swojskiej Beaty Szydło (524
    tys. głosów) niż profesora Jerzego Buzka (421 tys. głosów) - czytamy we
    wtorkowej "Gazecie Wyborczej". Dodano, że to "wielki sukces partii...

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    254. Michnik żali się w

    Michnik żali się w amerykańskiej prasie. „Jest co najmniej 25 przyczyn, aby ściąć nasze głowy. Może się zdarzyć wszystko”

    Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, Adam Michnik oraz
    jego zastępca – Jarosław Kurski – postanowili wyżalić się na łamach
    amerykańskiego dwutygodnika „Foreign Policy”. Skrytykowali rząd oraz
    stwierdzili, że obawiają się o swoje bezpieczeństwo.

    Artykuł, który ukazał się w magazynie opisywał zmiany, jakie zaszły w
    telewizji publicznej w Polsce. Autor zwrócił uwagę na przypadki „ostrej
    krytyki opozycji przy jednoczesnych pozytywnych recenzjach” obecnego
    rządu.

    Jest co najmniej 25 przyczyn, aby ściąć nasze głowy. Może się
    zdarzyć wszystko. Mogą przysłać milicję do redakcji „Gazety Wyborczej”.
    Mogę znaleźć narkotyki w swoim mieszkaniu, a następnego dnia może
    pojawić się policja, żeby je przeszukać
    – lamentował Adam Michnik.

    Jarosław Kurski również twierdził, że władza w Polsce ich szykanuje. – Jesteśmy zalani przez tuziny apelacji. Nasze służby prawne mają duży problem, żeby sobie z tym wszystkim radzić – powiedział.

    Starają się pozbyć mediów, narzucając nam na głowy plastikową torbę żeby nas udusić – dodał.

    Zdaniem brata Jacka Kurskiego, „Gazeta Wyborcza” jest… ostoją
    wolności mediów w Polsce. Wiceszef gazety określił ją mianem „barykady”.
    Dla naszych czytelników jesteśmy każdego dnia butelką świeżej wody przeciw narodowej propagandzie – stwierdził Jarosław Kurski.

    Źródło: wp.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    255. Nie wyszło ze Srebrną, więc


    Nie
    wyszło ze Srebrną, więc "GW" serwuje nowy serial - tym razem z Falentą.
    Dziennik Michnika publikuje list biznesmena do prezesa PiS


    Gazeta Wyborcza” publikuje w środę
    treść listu, który Marek Falenta miał napisać w lutym do prezesa PiS
    Jarosława Kaczyńskiego. „Liczyłem, że wielka sprawa, do jakiej się
    przyczyniłem, zostanie mi zapamiętana i po wygranych wyborach załatwiona
    niejako z urzędu. Zresztą taka była obietnica panów z CBA” - czytamy.

    Falenta w liście przywołanym w dzienniku miał opisywać, „jak bardzo zasłużył się dla wyborczego zwycięstwa PiS w 2015 r.”.

    Razem
    z polskimi służbami od kilkunastu lat tępiłem liczne przykłady
    rozkradania majątku państwowego. Mogą to potwierdzić liczni
    funkcjonariusze polskich służb, m.in. Panowie Jarosław Wojtycki, szef
    warszawskiej delegatury CBA, i pełnomocnik szefa CBA Artur Chudziński.
    O mojej patriotycznej postawie funkcjonariusze służby zeznawali jako
    świadkowie w sądzie, który mnie skazał

    — cytuje dziennik.

    W liście
    tym biznesmen miał też tłumaczyć, że ludzie służb lojalni wobec PiS
    odegrali ważną rolę w rozegraniu afery podsłuchowej za rządów PO-PSL.

    Gdy
    odkryłem proceder nagrywania przez kelnerów (kelnerzy zeznali,
    że to Falenta namówił ich na rejestrowanie rozmów - „GW”), od początku
    przyszedłem z tymi informacjami, jeszcze przed aferą, do Pana byłego
    skarbnika Stanisława Kostrzewskiego, któremu jako pierwszemu pokazałem
    pozyskane nagrania u mnie w biurze. Zatrudniłem wtedy jego siostrzenicę

    — przywołuje „GW”.

    Falenta dalej miał pisać:

    Potem
    spotkaliśmy się u Pana w siedzibie przy ul. Nowogrodzkiej.
    To on (Kostrzewski - PAP) skontaktował mnie z agentami służb CBA
    z Wrocławia i ABW z Katowic, którym otwarcie pokazałem, jaki materiał
    pozyskałem. Poprosili o kontynuację tej operacji, co też wykonałem.
    Wszystko jest dokładnie opisane w tajnych raportach CBA. W tajnej bazie
    operacyjnej CBA w okolicach Płocka uzgodniłem, że przekażę cały
    pozyskany materiał. Przekazanie nastąpiło poprzez wprowadzenie
    informacji z nagrań do systemu operacyjnego CBA przez agentów CBA
    z wykorzystaniem jako źródła Pana (tu pada pseudonim operacyjny - „GW”).

    Falenta
    miał stwierdzić także, że - jak pisze „GW” - „miał świadomość,
    że przekazany materiał będzie ujawniony i wykorzystany” do wygrania
    wyborów przez PiS oraz prezydenta.

    W swym liście biznesmen miał też pozytywnie wypowiadać się na temat zwycięstwa PiS.

    Dzięki
    Bogu tak się stało! Wbrew temu, co wygłasza opozycja, dla naszego kraju
    nastąpiła prawdziwa „dobra zmiana”. Jestem dumny, że mogłem przyłożyć
    do tego rękę. Pieniądze, które były do 2014 r. rozkradane, zostały
    skierowane do szerokiej rzeszy potrzebują

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    256. Premier Morawiecki nie ma


    Premier Morawiecki nie ma złudzeń: Wchodzimy teraz w okres kilku miesięcy najostrzejszej walki politycznej

    Swoje wystąpienie zaczął on przypomnienia, że w ostatnich wyborach -
    do Parlamentu Europejskiego Prawo i Sprawiedliwość zwyciężyło nad
    Koalicją Europejską.

    To jest dobry punktu startu do naprawy Rzeczpospolitej w kolejnych latach

    — podkreślił.

    Trzeba
    bronić wolności, trzeba bronić solidarności, trzeba bronić tych
    zdobyczy społecznych, które powiodło nam się w trudzie, z mozołem
    czasami, z błędami pewnymi, potykając się, ale powiodło nam się osiągnąć
    i myślę, że wszyscy mają przekonanie, że staraliśmy się to zrobić dla
    dobra możliwie szerokich rzesz społeczeństwa, całego społeczeństwa,
    że nie dzielimy Polski na prawą, lewą, wschód, zachód, północ, południe,
    tradycyjną, innowacyjną, dla nas naprawdę Polska jest jedna

    — zaznaczył premier.

    Morawiecki podkreślił, że obecnie „wchodzimy teraz w okres kilku miesięcy najostrzejszej walki politycznej”.Walki,
    która będzie decydowała o losach Polski na kolejne co najmniej 10 lat,
    może dużo, dużo dłużej, jestem przekonany, że o wiele dłużej -
    najważniejsze wybory od 1991, od 1989 roku, wybory, które zadecydują
    o tym, czy będziemy dalej mogli wytyczać kurs ku silnej, sprawiedliwej
    Polsce. Nie może was tam zabraknąć


    Jarosław Kaczyński: Mamy do czynienia z coraz jawniejszym przejawem hejtu, który nie ma nic wspólnego z faktami

    Kaczyński ocenił, że dziś wciąż działa mechanizm wmawiania ludziom, że „dzieje się coś złego”, a za wszystkim stoi PiS.

    Jeszcze
    do tego mamy do czynienia z coraz wyraźniej pokazywanym - pewnie
    państwo słyszeli o zapowiedziach filmu (Patryka) Vegi - hejtem, czy
    przygotowaniem do takiego wielkiego hejtu, wielkiego ataku na zasadzie,
    że nie liczą się żadne fakty, albo są wykorzystywane w sposób
    instrumentalny do uogólnień, które nie mają nic
    wspólnego z rzeczywistością

    — mówił prezes PiS.

    Zdaniem
    prezesa PiS, kampania reklamowa wokół filmu „Polityka” Vegi ma pokazać
    jego obóz polityczny jako „ludzi złych, zdemoralizowanych, który nie
    służą Polsce, którzy dopuszczają się różnego rodzaju bezeceństw”.

    Tego rodzaju działań będzie bardzo wiele

    — ocenił Kaczyński.

    Jak wskazywał, jego obóz polityczny nie składa się z „aniołów” i są w nim „grzesznicy”.

    Tylko my tych grzeszników karzemy tam, gdzie jest to możliwe, w ramach statutu partii

    — oświadczył.

    Kaczyński
    stwierdził też, że gdyby ktoś „brał na poważnie to, co mówi opozycja,
    to sądziłby, że żyje w kraju, który jest w stanie kompletnego upadku,
    rozkładu, że sposób rządzenia dyktuje szaleństwo”.

    Z tym będziemy musieli walczyć. To pewnie będzie główny sens całej tej kampanii

    — stwierdził prezes PiS.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    257. Ależ „Gazetę Wyborczą”

    Frans Timmermans / autor: PAP/EPA/fratria/TT
    Ależ „Gazetę Wyborczą” musiało zaboleć odsunięcie Fransa
    Timmermansa na dalszy plan! Holender znany z antypolskich wystąpień nie
    zostanie szefem Komisji Europejskiej, przede wszystkim dzięki działaniom
    państw Grupy Wyszehradzkiej. Z tego powodu wściekł się jeden
    z redaktorów z Czerskiej.
    Bartosz T. Wieliński oświadczył na portalu internetowym „Gazety
    Wyborczej”, że Timmermans jeszcze wróci do gry i „da popalić” krajom
    Europy Środkowo-Wschodniej.
    Na frustrację Wielińskiego odpowiedzieli internauci, którzy
    zwracają uwagę, że „Człowiek Roku” „GW” okazał się „porażką
    roku” i przegrał.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    258. Popłoch w „Gazecie


    Popłoch w „Gazecie Wyborczej”! Jarosław Kurski przywołuje opozycję do porządku: "Przeciwnik jest gdzie indziej"

    Jarosław Kurski, zastępca Adama Michnika, w „Gazecie Wyborczej”
    ma dość sprecyzowaną wizję co do przejęcia władzy przez obóz antyPiS.
    To już bardziej polityk niż dziennikarz i w swoim ostatnim felietonie
    wystosował apel do opozycji, wskazuje jej, gzie jest prawdziwy
    przeciwnik polityczny i podpowiada co robić dalej.


    Trudno się obrażać na fakty. Zamiast jednego obozu demokratycznego będziemy mieli trzy. Zwyciężyła logika partyjna

    —pisze Kurski.

    Podkreśla,
    że źle się stało, opozycja popełniła błąd i fatalnie oceniła
    rzeczywistość. Jarosław Kurski żali się, że opozycja zachowuje się tak
    jakby nie pamiętała o ostatnich czterech latach. Pisze, co łatwo
    przewidzieć, o łamaniu konstytucji itp…

    Zupełnie
    jakby te wybory były jak każde inne – a nie najważniejsze dla Polski
    od 30 lat. Jakby ich stawką nie było wszystko to, co jeszcze
    z demokracji w Polsce pozostało: samorządy, sądy, organizacje
    pozarządowe, wolne media i rzecznik praw obywatelskich

    —podkreśla i dodaje, że nie można teraz tracić ani chwili na wzajemne oskarżenia, opozycja nie może prowadzić walki9 ze sobą.

    Skoro
    nie można życzyć całej koalicji zwycięstwa w wyborach, to życzmy
    każdemu z osobna – PSL, Koalicji Obywatelskiej i sojuszowi na lewicy

    —pisze i na koniec dodaje:

    Wieszczenie klęski to łatwizna, która demobilizuje, zwalnia od działania i ma siłę samosprawdzającej się prognozy. Demokraci mają słabsze karty, ale muszą grać dalej.

    Zastępca Michnika nie pisze tego wprost, w jego słowach można dostrzec równie solidną dawkę frustracji. A miało być tak pięknie…

    CZYTAJ TEŻ: Opozycja w końcu podjęła decyzję. Schetyna: Koniec z koalicją partyjną. Idziemy jako koalicja obywateli, ludzi aktywnych

    Jeden lewicowy blok? Przed nami konferencja prasowa liderów SLD, Wiosny i Lewicy Razem. Czarzasty: Jest super. Jesteśmy razem

    ann/”Gazeta Wyborcza”





    Vegę przed a Golda po? Ach ta wyborcza wybiórcza.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    259. No i po wielkiej koalicji. A


    No i po wielkiej koalicji. A taka była ładna, europejska. A w „Gazecie Wyborczej” żałoba i łzy wzruszenia

    autor: PAP
    Jarosław Kurski, niczym Czapajew walczący z wojskami admirała
    Kołczaka, ducha nie gasi, choć mu już w duszy nie gra tak jak dawniej.

    Jednoczenie
    opozycji poprzez dzielenie wywołuje nastroje funeralne, przerywane
    krótkimi napadami euforii. Funeralizm wynika z zawodu
    po zaprzepaszczonej szansie na jeden wielki blok opozycyjny, euforia –
    z jednoczenia lewicy. W związku z jednym i drugim chce się płakać, choć
    raz z przygnębienia, a raz z radości. To zresztą niezwykle zabawne
    obserwować emocje żałobników i entuzjastów. Szczególnie zabawne, gdy
    chodzi o ludzi występujących na łamach „Gazety Wyborczej” i jej
    zakładowego radiowęzła, czyli Tok FM, a zatem w obrębie jednej rodziny.
    Ileż jest w tym uroczego pensjonarstwa, nieskrywanego infantylizmu czy
    żalu po utraconej niewinności.

    W zakładowym radiowęźle
    19 lipca 2019 r. rozegrała się taka urocza scena. Jak zwykle w piątek
    szaman Jacek Żakowski odprawiał czary z podszamanami Wiesławem Władyką,
    Tomaszem Lisem i Tomaszem Wołkiem. Gdy zeszło na polityczne
    nowiny ostatnich godzin, czyli na fiasko wielkiej koalicji, podszaman
    Władyka stwierdził: „Uważam, że to już się stał dramat. Że to jest
    katastrofa po prostu”.
    Szaman Żakowski musiał interweniować:
    „Ale nie mów tak, bo już nikt nie pójdzie głosować w tej katastrofie”.
    Niezrażony Władyka pogłębiał jednak funeralne nastroje: „Jest
    katastrofa, ponieważ jest zagrożona motywacja, jest zagrożona chęć
    bawienia się w politykę. I powiedziawszy to, chcę właśnie przezwyciężyć
    i przeskoczyć. Powiedzieć: nic nam innego nie zostało, tylko trwać w tym
    wszystkim”. Na co Żakowski: „Rany boskie”. A Władyka: „Ależ tak”.
    I Żakowski: „Wiesiek, błagam!”.

    A teraz inny obrazek z wnętrza
    Agory, czyli postępowo-wyzwoleńczego lewiatana. Oto drugie pokolenie
    Michnikowych bojowników o wolność i demokrację, czyli syn Piotra
    Pacewicza - Krzysztof zdał relację z nastrojów po ogłoszeniu nowiny
    o jednoczeniu lewicy: „Redakcyjni koledzy i koleżanki o sercu po lewej
    stronie ukradkiem wycierali łzy wzruszenia, wpatrując się w telewizor.
    Kto uwierzyłby dwa lata temu, że Biedroń, Zandberg i Czarzasty ogłoszą
    wspólny start lewicowej koalicji?”. Łzy wzruszenia pociekły też zapewne
    starej gwardii ojców postępowej rewolucji, czyli na przykład Jarosławowi
    Kurskiemu. Ten już bez egzaltacji młodziaka, choć też bardzo przejęty,
    stwierdził: „Ile trzeba było porażek, by lewica wreszcie sformowała
    jeden blok i jedną listę wyborczą. To dobra wiadomość, bo Polska jak
    nigdy potrzebuje silnej lewicy”. Polska jak Polska, ale lewiatan
    Agora z pewnością.

    Wielkim marzeniem „stręczycieli idei”
    z Czerskiej (odwołuję się tu do głośnej niegdyś powieści Juliana
    Kornhausera z 1980 r. – „Stręczyciel idei”) była zgodna współpraca
    postkomunistów z tzw. demokratami, do czego specjalnym manifestem
    „O prawdę i pojednanie” na łamach „Gazety Wyborczej” z 9-10 września
    1995 r. zachęcali Adam Michnik i Włodzimierz Cimoszewicz.

    Koalicja Europejska była spełnieniem tych marzeń, a jej krach przed
    wyborami do Sejmu i Senatu jesienią 2019 r. wywołał nastroje funeralne.
    Ale przecież nie wolno upadać na duchu i publicznie biadolić – tak jak
    Wiesław Władyka z „Polityki” w zakładowym radiowęźle Agory
    („Wiesiek, błagam!”).

    Jarosław Kurski, niczym Wasilij Czapajew
    walczący z wojskami admirała Aleksandra Kołczaka, ducha nie gasi, choć
    mu już w duszy nie gra tak głośno jak choćby w maju 2019 r. Ale
    z nadzieją i rozrzewnieniem przyjmuje jednoczenie lewicy. Dlatego wzywa:
    „Czas na wspólny, spójny przekaz. I na pakt o nieagresji wobec innych
    demokratów. Nie tylko dlatego, że bez przymierza z demokratami lewica
    nie zrealizuje żadnego ze swoich społecznych i ustrojowych programów.
    Także dlatego, że z PSL i Koalicją Obywatelską będzie musiała ułożyć
    jedną listę do Senatu. Sam na lewicę nie zagłosuję, ale jako demokrata
    kibicuję każdej demokratycznej formacji. I życzę jej jak najwyższego
    wyniku”. Ach ci wzruszający „demokraci” z lewiatana na Czerskiej!
    Imponuje ta ich „demokratyczna” świadomość, szczególnie w kontekście
    wspaniale wyhodowanej nienawiści do PiS i generalnie prawicy.

    Gdy
    się nie ma tego, co się lubi, lubi się to, co się ma (Когда тебе
    не хватает того, что тебе нравится, тебе нравится то, что у тебя есть).
    Była taka wspaniała idea wielkiej koalicji, nawiązująca do szczytnych
    idei michnikizmu-cimoszewiczyzmu, a tu жопа.
    Ale жопизм nie
    przystoi, mimo goryczy, jest więc wiara, że wprawdzie źle się stało,
    jednak to jeszcze nie pogrzeb. Może coś się uda, bo jak mają żyć
    „demokraci” z Agory czy „Polityki”, gdyby nadziei nie było. Dlatego
    Jacek Żakowski łapał się za głowę, gdy mówił: „Rany boskie! Wiesiek,
    błagam!”. Tyle że Wiesiek ma chyba rację, że „to jest katastrofa
    po prostu”. I co się stało, to się nie odstanie. Nawet gdy światełko
    nadziei zapaliło się na lewicy i „koledzy i koleżanki o sercu po lewej
    stronie ukradkiem wycierali łzy wzruszenia”. Moje łzy wzruszenia nad
    losem „kolegów i koleżanek” nie pozwalają mi więcej pisać. Czuwaj!

    autor:

    Stanisław Janecki

    Wybory są zbyt poważną rzeczą, aby pozostawiać
    ją politykom. Zwłaszcza gdy prosty rachunek wskazuje, że wielokrotnie
    większy wpływ na wyniki wyborów mają ci, którzy głosują, a nie ci,
    na których się głosuje

    —stwierdził były prezydent w tekście opublikowanym w „Gazecie Wyborczej”.

    Były
    prezydent wspiera opozycję i porównuje zbliżające się wybory
    parlamentarne do tych z z czerwca 1989 r., a nawet do referendum
    w sprawie przystąpienia Polski do Unii Europejskiej.

    Wzywam zatem do pospolitego ruszenia w obronie
    europejskich, demokratycznych i cywilizacyjnych wartości. Każdy obywatel
    posiadający dobrą wolę powinien przyłączyć się do kampanii wyborczej

    —czytamy w „GW”.

    Wałęsa
    twierdzi, że w jesiennych wyborach zdecydujemy o władzach zdolnych
    do powstrzymania dramatycznie rosnącego zadłużenia państwa i obrony
    obywateli przed kryzysem ekonomicznym.

    Zachęca do przyłączenia
    się do reaktywowanego przez siebie Komitetu Obywatelskiego, który
    inicjuje przedsięwzięcie pod nazwą „Obywatelska Pomoc Wyborcza”. Jego
    celem jest wsparcie demokratycznych partii w kampanii wyborczej.

    Musimy
    wesprzeć demokratyczne partie, pomóc w udostępnianiu miejsc na plakaty
    i bannery, roznoszeniu ulotek, namawianiu do głosowania, przekonywania
    do udziału w komisjach wyborczych oraz pracowania jako mężowie
    zaufania i obserwatorzy

    —podkreślą były prezydent.

    Do apeli byłego prezydent wszyscy zdążyli już przywyknąć. Niewiele z nich wynika, bywa za to zabawnie…



    NASZ NEWS. Będzie drugi komitet wyborczy na lewicy! Działacze nie kryją rozczarowania: Czarzasty z nas zakpił i pominął

    Zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria

    Z ustaleń portalu wPolityce.pl wynika, że nie wszystkie
    środowiska lewicowe dołączą do zjednoczeniowego projektu Włodzimierza
    Czarzastego, w którym jest SLD, partia Razem i partia Wiosna. Powstanie
    drugi blok pod nazwą Zjednoczona Lewica. Do koalicji wejdzie:
    Socjaldemokracja Polska, Unia Pracy, Wolność i Równość, Twój Ruch.

    Powstanie projekt polityczny o nazwie Zjednoczona
    Lewica. Będzie to centrolewicowy projekt. Stworzą go partie
    socjaldemokratyczne, Unia Pracy, Socjaldemokracja Polska, Twój Ruch oraz
    Wolność i Równość

    — mówi portalowi wPolityce.pl anonimowo jeden z działaczy lewicy, który tworzy nowy blok. W niedzielę powstanie sztab.

    Zapytany
    dlaczego nie wszystkie partie lewicowe chcą dołączyć do lewicowej
    inicjatywy Czarzastego, Biedronia i Zandberga odpowiada:

    Ich
    nagłe połączenie jest nienaturalne, śmieszne i przeprowadzone w marnym
    stylu. Niestety to kolejna odsłona podziałów na lewicy. Przypomnę,
    że do dobrego tonu należy zapraszanie przed wydarzeniem a nie po nim.
    Lewicy nigdy nie służyło dzielenie na tych, którzy wydają zaproszenia
    i na tych, którzy je otrzymują. Jeżeli chcieli zaprosić do projektu inne
    lewicowe partie, mieli na to czas. A poza tym nie tędy droga. Droga
    do zjednoczenia powinna polegać na tym, żeby najpierw powstaje sensowny
    program a potem przychodzi czas na deklaracje polityczne

    Jeżeli przeanalizujemy wypowiedzi trójki polityków
    z ostatnich lat, którzy wczoraj ogłosili lewicowe porozumienie to wynika
    z nich, że wcześniej bardzo się „lubili”. Trudno zrozumieć co się nagle
    zmieniło, że się pokochali

    — ocenia.

    O historycznym
    porozumieniu lewicy można byłoby mówić, gdyby połączenie objęło
    wszystkie lewicowe partie polityczne. A tak obserwujemy dalszy etap
    historii dzielenia lewicy. Zdaniem rozmówcy
    wPolityce.pl odpowiedzialność za to bierze człowiek, który zapraszał
    na przedwczorajsze spotkanie i na piątkową konferencję prasową, czyli
    Włodzimierz Czarzasty.

    Zbliżenie programowe będzie
    bardzo trudne. Jeżeli miałbym być organizatorem spotkania
    zjednoczeniowego lewicy zacząłbym od zbliżenia programowego a potem bym
    coś ogłaszał w pełnym składzie. Program partii Razem i innych partii
    są czymś zupełnie różnym. Razem zawsze się upierało przy swoich tezach
    i rozmywaniu w liberalizmie lewicowym

    — wskazuje rozmówca portalu wPolityce.pl.

    Niewykluczone, że do czterech partii tworzących Zjednoczoną Lewicę dołączą wkrótce kolejne podmioty polityczne.



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    260. Stanisław Janecki: Tego


    Stanisław
    Janecki: Tego świat nie widział: wyborcza.pl umieściła na czołówce 20
    materiałów na ten sam temat. Przeczytałem, wymagam reanimacji

    Środowisko „Gazety Wyborczej” każdy pretekst zamienia w medialną oraz psychologiczną wojnę światową i konflikt atomowy.

    Chyba
    nie ma drugiej takiej gazety na świecie, której portal na czołówce
    umieściłby 19, a właściwie 20 materiałów na jeden temat (jeden, głos
    zespołu „Gazety Wyborczej”, pojawia się dwukrotnie). Być może coś
    takiego zdarzyłoby się, gdy wybuchł konflikt atomowy albo rozpoczęła się
    III wojna światowa. Nic takiego się jednak nie stało. „Gazeta Wyborcza”
    popadła w zwyczajne szaleństwo na punkcie LGBT+. I wzięła na siebie
    rolę głównego agitatora oraz organizatora imprez pod tym hasłem.
    Pretekst, czyli protest przeciwko przemocy wobec środowisk LGBT,
    do czego doszło 21 lipca w Białymstoku i co jest karygodne, ale jednak
    marginalne na tle tego, co się dzieje się w innych krajach, nie jest
    mimo wszystko najważniejszy. Istotne jest to, że ludzie dziennika
    uważającego się za poważne medium sprawiają wrażenie, jakby oszaleli,
    odlecieli, zbzikowali, dostali małpiego rozumu, odstawili cyrk
    i groteskę, zainicjowali zbiorową histerię przekraczającą
    granice paranoi.

    Późnym popołudniem w niedzielę
    28 lipca 2019 r. czołówka portalu wyborcza.pl formalnie znalazła się
    w niewoli nawiedzonych obrońców LGBT+, faktycznie pokazano, jakiś
    niebywały skowyt z demokracją i wolnością w tle.
    Czyli
    w istocie zademonstrowano siłę ideologicznego opętania. To o tyle
    przerażające, że uzmysławia, jak bardzo zdeterminowane jest środowisko
    „Gazety Wyborczej”, by każdy pretekst zamienić w medialną oraz
    psychologiczną wojnę światową i konflikt atomowy. Fanatyzm tego
    przedsięwzięcia, opisywanego w kategoriach moralnej powinności, mógłby
    wywoływać ciarki na plecach. Byłoby tak, gdyby nie groteska i absurd
    wynikające z nagromadzenia wielu szajb oraz zbiorowego odlotu. Ale mimo
    tej groteski sprawa jest groźna, bowiem umysły, które można tak
    rozhuśtać, są jednak niebezpieczne. Czytanie tych 19 (20) materiałów
    wymagało ode mnie wyjątkowego poświęcenia, bowiem zacząłem „wymiękać”
    już przy pierwszym. Ale z kronikarskiego obowiązku ktoś powinien jednak
    ten „szał” udokumentować, choć po lekturze wymagałem reanimacji.

    Oto
    przegląd 19, a właściwie 20 materiałów umieszczonych na czołówce
    portalu wyborcza.pl. Dla niczego innego nie znalazło się na tej czołówce
    miejsca. Zaczyna się i kończy tak samo patetycznym i nadętym, jak
    infantylnym i żenującym manifestem „zespołu redakcyjnego”, który „stoi
    po stronie bitych uczestników Marszu Równości w Białymstoku, po stronie
    osób LGBT+. Zawsze będziemy z krzywdzonymi i poniżanymi, z tymi, którym
    odmawia się praw. ‘Wyborcza’ wraca do hasła: ‘Nie ma wolności bez
    solidarności’”. Potem jest relacja Macieja Chołodowskiego: „Przyszli
    z tęczowymi flagami z Białegostoku, przyjechali z całej Polski. Chcą
    równości, sprzeciwiają się przemocy. Tłumy wzięły udział w manifestacji
    pod Teatrem Dramatycznym, zorganizowanej przez liderów lewicowej
    koalicji: Wiosny, Razem i SLD. To reakcja na to, co w Białymstoku
    wydarzyło się 20 lipca - grupy kiboli brutalnie i z nienawiścią
    zaatakowały uczestników pierwszego Marszu Równości”.

    W kolejnym
    materiale Krzysztof Pacewicz, znany z łez uronionych na wieść
    o jednoczeniu się lewicy, odnotowuje, że „w ostatnich dwóch latach
    nastąpiło wyhamowanie wieloletniego trendu rosnącej tolerancji. Polska
    staje się (jeszcze) mniej przyjaznym miejscem dla osób LGBT+”. Jednak
    prawdziwą grozą wieje z rozmowy Aleksandry Pucułek z dr Joanną Miksą
    z Uniwersytetu Łódzkiego („filozofką, etyczką”): „Jeśli ktoś jest
    fanatykiem, to znaczy, że potrafi zniszczyć kogoś, unicestwić, dlatego
    że uważa, że ma rację i ma wyłączne prawo do opisu świata. W Białymstoku
    podczas niedzielnego Marszu Równości widać było tego rodzaju agresję,
    lęk przed odmiennością. Na wielu osobach zrobiła też wrażenie wlepka
    z „Gazety Polskiej” o „strefie wolnej od LGTB”, która kojarzy się bardzo
    źle – z segregowaniem ludzi na południu USA, apartheidem czy też III
    Rzeszą i obozami koncentracyjnymi dla osób homoseksualnych”.
    Apartheid, III Rzesza, obozy koncentracyjne – strach się bać.

    Ludzie
    „GW” ukryci pod inicjałami „mw” i „pcg” zdali relację z tego, jak
    to „Polska przeciw nienawiści” stanęła. I oto „miasta demonstrowały
    solidarność z Białymstokiem. Najwięcej osób stawiło się w Warszawie
    na placu Defilad. Uczestnicy zgromadzenia przynieśli też transparenty
    z hasłami: ‘Żądamy równości małżeńskiej’, ‘Konstytucja’, ‘Akceptacja’
    czy ‘Faszyzm stop’. Wśród uczestników byli uczestnicy marszu
    w Białymstoku i organizacje walczące o prawa osób nieheteronormatywnych.
    Przyszli też politycy, m.in. wiceprezydent Warszawy Paweł Rabiej, szef
    Partii Razem Adrian Zandberg, Anna Maria Żukowska z SLD czy Paulina
    Piechna-Więckiewicz z Wiosny”. Obraz pospolitego ruszenia w obronie
    wszystkiego, co można pomyśleć uzupełnili Michał Szaflarski, Kacper
    Sulowski, stwierdzający, że „Warszawa demonstrowała przeciwko
    faszyzmowi i przemocy”.

    Przemysław Jedlecki poleciał ślůnską
    godką: „Kożdy inkszy, wszyscy równi”, czyli odkrył, że Katowice
    są za tolerancją. Jużci całe Katowice, skoro „około dwustu osób spotkało
    się w sobotę po południu na rynku w Katowicach, by zademonstrować
    solidarność z Białymstokiem i upomnieć się o tolerancję”. Piotr
    Bakselerowicz nie poleciał regionalizmem, bo w Zielonej Górze byłby
    z tym kłopot, ale odkrył, że mieszkańcy tego miasta „nie zgadzają się
    na nienawiść”, mimo że „władza i Kościół szczuły ludzi miesiącami”.
    Osobnik podpisany jako „tog” zaraportował z Torunia, że „ponad 300 osób
    manifestowało na Rynku Staromiejskim podczas akcji ‘Toruń wolny
    od nienawiści’”. A skoro Toruń, to i Nowy Sącz. Anna Mikulska doniosła
    stamtąd o „pikiecie solidarności po wydarzeniach w Białymstoku”. Jedna
    z uczestniczek pikiety „trzęsła się”, ale „wspiera osoby LGBT” To jasne,
    bo jak powiedział inny uczestnik, „jeśli teraz nie powstrzymamy fali
    nienawiści, to już nigdy jej nie zatrzymamy”. Nie mogło zabraknąć głosu
    z postępowego Wrocławia, skąd Mateusz Kokoszkiewicz doniósł,
    że „wrocławianie i wrocławianki przyszli zamanifestować swoją
    solidarność z ofiarami homofobii”. I odważnie ujawnili, że „nie jesteśmy
    ideologią, jesteśmy ludźmi!”. „Red.” gazety (a może portalu) cały czas
    prowadziła relację na żywo pod hasłem: „Polska przeciw Przemocy.
    Protest w Białymstoku”.

    Po sprawozdaniach z frontu przyszedł czas na praktyczne porady i zalecenia.
    Anita Karwowska zadbała o „twoje prawa, gdy ktoś cię zaatakuje
    na Marszu Równości”. Zadbała w towarzystwie adwokatów Jacka Dubois
    i Michała Zacharskiego. Zaś Paulina Nowicka przedstawiła „krótki
    poradnik dla świadków i ofiar przemocy”. Co trzeba robić? „Uciekać,
    nagrywać, a może dyskutować? Co zrobić, gdy np. w autobusie komuś nie
    spodobała się moja tęczowa koszulka?”. Takich rad udzieliła niezawodna
    Kampania przeciw Homofobii. Malwina Pająk podała natomiast „odtrutkę
    na homofobię”, czyli napisała, „jak rzeczowo odpowiadać na mity o LGBT
    w pracy, siłowni, sklepie i tramwaju”. Osobnik podpisujący się „akar”
    uzupełnił odtrutkę „przydatnymi adresami, mailami, telefonami”, gdzie
    można znaleźć „porady psychologiczne, pomoc prawną,
    warsztaty antydyskryminacyjne”.

    Michał Wilgocki obnażył
    tchórzostwo PSL, które wie, że „dało ciała”, dlatego „tłumaczy, dlaczego
    nie jedzie do Białegostoku”. Ale tłumaczenie jest żałosne: „prowokacje
    na marszach środowisk LGBT…”, choć każdy wie, że żadnych prowokacji nie
    było, nie ma i nie będzie. Prawdziwą perełkę zaserwował jednak dopiero
    Jędrzej Nowicki, którego „pokoleniu właśnie wypiętrza się historia”.
    Trochę się wypiętrzyła już podczas „protestów w obronie praworządności”,
    ale one jednakowoż „były dla nas także obroną systemu. Systemu, który
    wielokrotnie nas zawodził, odmawiając prawa do związków partnerskich,
    zatrudnienia na umowach o pracę czy dostępności tanich mieszkań”.
    To było, ale się zmyło – jak mawiał wybitny ekonomista z Oxfordu Nikodem
    Dyzma. Albowiem „bezprecedensowy i odczłowieczający, homofobiczny atak,
    który miał miejsce na ulicach Białegostoku – staną się dla naszego
    pokolenia momentem ‘wypiętrzenia historii’”. To przesądzone, bowiem
    „zaatakowane zostały wartości nam najbliższe – miłość,
    wolność i solidarność”.

    Jeszcze tylko Kacper Sulowski: doniósł, ze „kierowca Ubera odmówił wykonania kursu pasażerom. Bo mieli tęczową flagę”.
    Zapytano go o powód. Odpowiedział, że „nie będzie wspierał ideologii
    LGBT. Zamknął szybę i odjechał”. Co wywołało szok u Patryka
    Janczewskiego, działacza Wiosny, który „nie sądził, że ta nienawiść
    sięga już tak daleko”. Gdyby po drodze, czyli po przeczytaniu
    19 materiałów, ktoś się zgubił, mógł sobie wszystko uporządkować
    ponownie czytając stanowisko zespołu „Gazety Wyborczej”. Przebrnąwszy
    przez to wszystko domagam się miesięcznego wypoczynku na Malediwach oraz
    dodatku za pracą w wyjątkowo szkodliwych warunkach.


    autor:

    Stanisław Janecki


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    261. ŻYDOKOMUNA ATAKUJE mICHNIK PRZEPROS ZA BRATA


    Obrzydliwe! "GW" atakuje NSZ w rocznicę wybuchu PW za antykomunizm:"Kolaboranci III Rzeszy". Uderza też w Wyklętych

    autor: Wikimedia Commons/zdjęcie "Gazety Wyborczej"

    Dziś 75. rocznica wybuchu powstania warszawskiego
    i prezydent Andrzej Duda odda hołd powstańcom warszawskim. A za dziesięć
    dni uczci pamięć polskich kolaborantów III Rzeszy. 11 sierpnia będzie
    patronował rocznicy powołania Brygady Świętokrzyskiej NSZ, która
    odrzuciła współpracę z AK i współdziałała z Wehrmachtem


    można przeczytać w „jedynce” dzisiejszej „Gazety Wyborczej”. Widać
    zatem, że „GW” próbuje też wykorzystać atak na żołnierzy NSZ
    do uderzania w znienawidzonego przez tę redakcję prezydenta Andrzeja
    Dudę. Przy czym w tekście jasno zasygnalizowano, że ta współpraca
    Brygady z Niemcami ograniczała się do przekazywania broni, a nie
    wspólnych akcji zbrojnych. Nie wspomniano też, że Brygada miała na swoim
    koncie także potyczki z Niemcami. W dalszej części tekstu jego autor
    Mirosław Maciorowski zdradza, dlaczego tak zawzięcie atakuje Brygadę
    Świętokrzyską - nie podoba mu się, że formacja ta podjęła również
    walkę z Sowietami.

    Prezydent mierzy dziś taką samą
    miarą powstańców, którzy ruszyli do walki z Niemcami, i narodowców,
    którzy w imię antykomunizmu podjęli z nimi kolaborację. W jednym szeregu
    ustawił dwa etosy – demokratyczny, na który powołuje się przy każdej
    okazji, oraz faszystowski, którego postanowił być jawnym entuzjastą

    — pisze Maciorowski.

    Wewnątrz
    „Wyborczej” zamieszczono też wywiad z historykiem prof. Rafałem
    Wnukiem. Także on krytykuje Brygadę Świętokrzyską oraz Żołnierzy
    Wyklętych. Profesor uważa, że nie można mówić, iż walka Żołnierzy
    Wyklętych była powstaniem antykomunistycznym.

    O powstaniu
    antykomunistycznym mówi m.in. prezydent Andrzej Duda, ma ono hasło
    w Wikipedii. Tyle że powstanie warszawskie było, a antykomunistycznego
    nie było. Taka kreacja służy władzy do narzucania języka opisu
    przeszłości i legitymizacji pewnych grup oraz związanych z nimi
    tradycji. Narodowe Siły Zbrojne, Związek Jaszczurczy były przeciwne
    powstaniu warszawskiemu i główne siły z Brygadą Świętokrzyską
    wyprowadziły z Polski. Otwarcie wystąpiły przeciwko PPP. Zanegowały jego
    prawowitość. A rządzący chcą mieć NSZ i Brygadę Świętokrzyską
    w panteonie bohaterów, więc muszą jakoś ten fakt ominąć, przetasować
    karty, żeby pasowały do ich opowieści

    — stwierdza

    Gdy
    takie sformułowanie jak antykomunistyczne powstanie się upowszechni,
    stanie się naturalne, to wyrośnie całe pokolenie, które nie będzie
    potrafiło mówić o XX-wiecznej historii bez jego użycia. Powstanie,
    którego nie było, stanie się świętością dla części narodowej tradycji.
    Historyków próbujących rzetelnie opisać przeszłość będzie można oskarżać
    o szarganie świętości i pisanie z pozycji niepolskich. (…) Z punktu
    widzenia metody historycznej opowieść o powstaniu antykomunistycznym
    jest szalbierstwem

    — dodaje.

    To przykre,
    że „Gazeta Wyborcza” postanowiła akurat w 75. rocznicę Powstania
    Warszawskiego zaatakować Narodowe Siły Zbrojne i Żołnierzy Wyklętych
    i przeciwstawić ich walkę tej prowadzonej przez powstańców warszawskich.
    Zarówno jedni, jak i drudzy, walczyli o wolną Polskę.

    Zdjęcie ilustracyjne  / autor: pixabay.com/screen FB
    Lewicowa organizacja „Akcja Demokracja” planuje zawiesić
    w stolicy, w dniu 75. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego,
    billboard z hasłem „Wolna Warszawa. Bez faszyzmu”. W ten sposób ruch
    chce rzekomo upamiętnić ofiary powstania warszawskiego. Baner
    ma zawisnąć „nad głowami nacjonalistów, krzyczących nienawistne hasła
    w centrum stolicy”.

    Baner ma zostać sfinansowany ze środków zebranych na Facebooku oraz
    na stronie internetowej. Na ten cel zebrano prawie 12 tys. złotych.

    W sierpniu
    faszyści znów zgromadzą się w Warszawie, próbując zawłaszczyć pamięć
    o ludziach, którzy zginęli w Powstaniu. Dorzuć się i pomóż sfinansować
    billboard z hasłem „Wolna Warszawa. Bez faszyzmu”, który 1 sierpnia
    zawiśnie nad głowami nacjonalistów, krzyczących nienawistne hasła
    w centrum stolicy

    — możemy przeczytać na stronie zbiórki.

    Oświadczyli, że nie pozwolą na to, by Powstanie Warszawskie „było
    zawłaszczane przez skrajną prawicę, by ten dzień wybrzmiewał
    nacjonalistycznymi postulatami, z którymi przecież walczyli powstańcy”.
    Akcja Demokracja dodała, że chce tym samy dać znak Trzaskowskiemu,
    że oczekuje od niego zdecydowanej reakcji.

    Ze zdjęcia
    poglądowego zamieszczonego na Facebooku organizacji wynika, że będą
    chcieli zawiesić baner w samym centrum Warszawy, na budynku przy Al.
    Jerozolimskich 42.

    Przypomnijmy, że Akacja Demokracja to grupa
    stanowiąca logistyczne zaplecze niemal wszystkich ulicznych zadym
    w ostatnich czterech latach.

    wkt/FB/Akcja Demokracja

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    262. Dziennikarz "Wyborczej" w


    Dziennikarz "Wyborczej" w amoku! "Piekło leży w środku Europy i nazywa się Polska. Wybraliśmy władzę, która wspiera faszyzm"

    Maciej Jarkowiec na łamach „Gazety Wyborczej”.

    Dziennikarz „Wyborczej” straszy czytelników. Polskę nazywa „piekłem” i widzi rodzący się faszyzm.

    Żyjemy
    w piekle. Piekło leży w środku Europy, między Odrą a Bugiem, i nazywa
    się Polska. (…) Znaleźliśmy się w piekle, bo wybraliśmy władzę, która
    wspiera faszyzm

    – czytamy.

    To faszyzm
    w czystej postaci. Geje, lesbijki i osoby transseksualne są dziś dla
    władzy tym, czym dla Hitlera byli Żydzi: przeszkodą na drodze do budowy
    czystego narodu zakorzenionego w wąsko zdefiniowanej tradycji

    – przekonuje Jarkowiec.

    Dziennikarz apeluje do czytelników o polityczne zaangażowanie w walce z Prawem i Sprawiedliwością.

    Doskonale
    rozumiemy, jakim zagrożeniem jest dla Polski PiS. Wyrażamy to przy
    latte, przy winie albo wódce, mówimy to do kumpli, do żony przed
    zaśnięciem i do siebie samych, zaciskając pięści przed telewizorem,
    wypluwamy to na forach. Ale jak trzeba postać przez godzinę w cieniu
    Pałacu Kultury, wygodniej jest być gdzie indziej i robić coś innego

    – pisze pracownik „GW”.

    Uważa, że należy obalić rząd PiS.

    Dziś do obalenia jest PiS, partia jawnie flirtująca z faszyzmem. Służba polityczna staje się naszym podstawowym obowiązkiem

    – stwierdził.

    Straszenie rzekomym faszyzmem jeszcze się nie znudziło?!

    mly/”Gazeta Wyborcza”


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    263. Komedia! Ludzie nie chcą się


    Komedia! Ludzie nie chcą się podpisywać pod listami wyborczymi KO. "Wyborcza" obwinia o to PiS: "Zohydzili ludziom politykę"

    autor: Fratria/screen bielskobiala.wyborcza.pl
    Wyborcza” opublikowała dramatyczny
    tekst o tym, jak to ciężko idzie zbieranie podpisów pod rejestracją list
    Koalicji Obywatelskiej w Bielsku-Białej oraz w Cieszynie. W artykule
    jednak postawiono tezę, że dowodzi to tego, iż… PiS zohydziło
    Polakom politykę.


    Wiele osób proszonych o podpis na listach odmawia. Mówią, że polityka ich nie interesuje

    — powiedziała „GW” Gabriela Lazarek, kandydatka Koalicji Obywatelskiej do Sejmu.

    W tekście
    głos zabiera także Gabriela Lazarek, fryzjerka z Cieszyna, która
    startuje do Sejmu i zbierała podpisy pod listami w swoim mieście.

    Przechodziło
    dzisiaj np. bardzo dużo młodych, eleganckich kobiet i dziewczyn. Wiele
    z nich miało wysokie szpilki, krótkie, obcisłe sukienki, miały staranny
    makijaż i piękne paznokcie. Żadna z nich nie podpisała. nawet na mnie
    nie spojrzała

    — zaznaczyła.

    Z kolei do osób
    zbierających podpisy pod listami KO na bielskim rynku miały często
    od ludzi proszonych o podpis pod listą słyszeć, że  nie są oni
    zainteresowani polityką. „Wyborcza” obwiniła o to PiS. Nie wzięła pod
    uwagę, że może to być wymówka osób, które nie po prostu nie chcą
    podpisać się pod listą KO. Aczkolwiek znajdywały się i osoby, które
    jasno mówiły o tym, że nie chcą podpisać się pod lista KO.

    Wolałbym się powiesić, niż podpisać się pod listą tych partii


    zacytowała „Wyborcza” jednego z mężczyzn. Co ciekawe, w tytule tekstu
    zamieściła zmanipulowany cytat - „Wolę się powiesić, niż podpisać
    na liście”. Wraz z pierwszym członem tytułu („Jedno się PiS-owi udało -
    zohydzili ludziom politykę”) mężczyzna przeciwny KO został przez „GW”
    zakwalifikowany jako osoba nienawidząca polityki przez PiS.

    Okazuje
    się też, że część osób nie może się połapać w kolejnych odsłonach
    Platformy Obywatelskiej i nie wie, czym jest Koalicja Obywatelska.

    Koalicja Obywatelska to Korwin-Mikke?

    — zapytała jedna z osób, którą proszono o podpis pod lista KO.

    To ciekawe, że „Wyborcza” obwinia PiS nawet o trudności w zbieraniu podpisów pod listami wyborczymi przez KO.

    as/bielskobiala.wyborcza.pl


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    264. „Czarna księga PiS”, czyli


    „Czarna księga PiS”, czyli stan umysłu opozycji: "Można powiedzieć, że PiS nienawidzi drzew"; „Wyciąć, wystrzelać…


    Fot. / autor: Fratria
    „Wyciąć, wystrzelać, wyasfaltować” - już sam tytuł kolejnej
    odsłony „Czarnej księgi PiS” zapowiada mocną i niekoniecznie finezyjną
    propagandę w zawartości, ocierającą się o tak rzekomo zwalczaną przez
    środowiska opozycyjne „mowę nienawiści”. Problem w tym, że redaktorzy
    z Czerskiej posunęli się za daleko w stosowaniu manipulacji
    i retorycznych chwytów, co powoduje, że dodatku nie czyta się
    z wypiekami oburzenia na PiS na twarzy, ale ze szczerym uśmiechem
    politowania na ustach.


    Ta partia ma w kodzie genetycznym niszczenie rzeczy
    dobrych i pięknych, takich, które pozytywnie mogłyby łączyć Polaków,
    a takim czymś jest właśnie nasza przyroda. Ich ideologia i wiedza
    dotycząca środowiska to pomieszanie pokrętnego rozumienia biblijnego
    „Czyńcie sobie ziemię poddaną” z XIX-wiecznymi poglądami na rozwój.


    pisze „GW”, jako przykład dając wycinkę Puszczy Białowieskiej,
    w rzeczywistości konieczną, żeby utrzymać kompleks przy życiu. Dokonuje
    przy tym projekcji, czyli przeniesienia cech jednej grupy na inną,
    ponieważ to nikt inny jak tylko PO na spółkę z PSL zaplanowały prawdziwy
    zamach na polskie lasy w postaci planów ich prywatyzacji, a w dalszym
    etapie – jak należy się spodziewać - wycinki, ale już nie kosmetycznej,
    ale totalnej.

    Nie przeszkadzało to jednak „GW”
    w oskarżeniu prof. Jana Szyszko o dokonanie „największej od 1988 roku
    masakry w Puszczy Białowieskiej”. Absurdów jest tu jednak
    zdecydowanie więcej.

    Można powiedzieć, że PiS nienawidzi drzew, tych wielkich i długowiecznych istot, które zapewniają nam cień i chłód latem


    napisała „GW” w artykule „Requiem dla drzew”, zarzucając PiS dokonanie
    w Polsce przyrodniczej masakry na niespotykaną dotąd skalę, „w lasach
    i poza nimi”.

    Odnosząc się do wycinki suchych, zaatakowanych przez kornika drzew nie omieszkała dodać:

    Choć
    wycinano tylko suche świerki, przy okazji miażdżono rosnące między nimi
    młode pokolenie tego gatunku, młode graby, klony, a także maleńkie
    dęby. […] A kiedy jeszcze dojdzie do sztucznych nasadzeń, to zwyczajnie
    możemy się z prawdziwą Puszczą w tych miejscach pożegnać.

    Co więcej
    „Wiele strzelistych dębów pozbawionych osłony, jaką dawały im suche
    świerki [sic!], natychmiast się wywróciło”. Swoją drogą ciekawe, skąd
    taka „logika” redaktorom z Czerskiej w ogóle przyszła na myśl? „Dające
    ochronę suche świerki” są tak samo prawdziwe, jak i to że sztuczne
    nasadzenia oznaczają „pożegnanie” z Puszczą.

    Ścieżki,
    którymi chodziłem, zamieniono w jakieś szalone, błotniste tory
    przeszkód, na których trzeba uważać, by nie wpaść w koleiny sięgające
    czasami na metr i więcej. Tak zdewastowano dom sóweczkom, dzięciołom
    trójpalczastym i białogrzbietym oraz muchołówkom białoszyim, gatunkom
    chronionym unijnym prawem

    — perorowała „GW”.
    Abstrahując już od tego, że nie ma w Polsce sprzętu do wycinki drzew
    zdolnego zostawić metrowej i więcej wysokości koleiny, a także od tego,
    że ze ścieżek spacerowych ptaki leśne nie korzystają, mamy
    tu do czynienia z prymitywną grą na emocjach czytelnika. Skandaliczną
    dokładnie tak samo, jak padające pod adresem leśników oskarżenia
    o niszczenie lasów.

    Pisząc, że Polsce bezpośrednio zagraża globalne ocieplenie „GW” stwierdza:

    Niestety
    wszystkie te zagrożenia umykają kolejnym rządom. Polska nie tylko nie
    ma planu odejścia od węgla, ropy i gazu, których spalanie wywołało
    obecne globalne ocieplenie – czyli planu przestawienia gospodarki
    na bezemisyjne źródła energii – ale nie ma też żadnych pomysłów
    na złagodzenie lokalnych skutków globalnych zmian klimatu
    i przystosowanie się do życia w nowej rzeczywistości.

    Co więcej,
    podkreśla, iż trwający bez przerwy od wieków proces pochłaniania plaż
    przez morze to efekt globalnego ocieplenia! Powołując się
    na niewymienionych z imienia i nazwiska „naukowców” stwierdza ponadto,
    że „pierwsza wojna klimatyczna XXI wieku już trwa – to wywołana m.in.
    suszą wojna domowa w Syrii”. Czy można wyobrazić sobie większą bzdurę?

    Według
    prognoz naukowców rosnące na sile zmiany klimatyczne spotęgują głód
    i wojny […] a uchodźcy klimatyczni zapukają do bram Europy,
    w tym do Polski.

    — grzmi „GW”.

    W podtekście jest oczywiście, że to wszystko wina PiS.

    „GW”
    nie podobają się również plany rządu poprawiania infrastruktury
    drogowej oraz tworzenie dróg wodnych, które zdaniem publicystów „GW”
    doprowadzą do „osuszenia torfowisk Polesia, możliwych pożarów
    i gigantycznych emisji dwutlenku węgla”.

    Nie tylko Puszcza Białowieska znalazła się na celowniku polityków PiS


    grzmi „GW”, wskazując na parki narodowe. Rzecz jasna i tutaj liczy
    na emocje czytelników, nie podaje bowiem żadnych konkretnych przykładów
    „zamachu” na obszary chronione ze strony polityków PiS. Gazecie nie
    podoba się również przyzwolenie na polowania na dziką zwierzynę.

    „GW”
    zarzuca PiS-owi, że odebrał Małopolsce 20 mln na działania antysmogowe,
    a jednocześnie przekazał w ramach ugody fundacji Lux Veritatis o.
    Tadeusza Rydzyka 26 mln złotych rekompensaty za cofnięcia dofinansowania
    projektu geotermii toruńskiej. Rzecz jasna nie dodaje, że za owe
    sprzeczne z prawem cofnięcia finansowania odpowiada rząd PO-PSL, a rząd
    PiS, jako spadkobierca poprzedników, musiał temu bezprawiu
    uczynić zadość.

    Ubolewa ponadto, że „PiS chce przepchnąć
    w ekspresowym tempie przez parlament przepisy, dzięki którym budowa
    kopalni będzie znacznie łatwiejsza i szybsza niż obecnie”.

    Tak
    na marginesie, już samo nazwanie tego dodatku do „Gazety Wyborczej”
    „Czarną księgą PiS” jest obliczone na skojarzenie z takimi publikacjami,
    jak „Czarna księga komunizmu”, czy „Czarna księga rewolucji
    francuskiej”, dokumentującymi zbrodnie wspomnianych systemów. Wydaje się
    to być niekoniecznie zakamuflowaną sugestią, że PiS ma na swoim koncie
    „zbrodnie”. Czyż stosowanie takich absurdalnych figur retorycznych, jak
    „rzeź drzew” nie ma na celu wywołanie w czytelniku poczucia winy
    za wybór partii dokonującej „masakry”? Tylko kto się na to nabierze?

    CZYTAJ RÓWNIEŻ:

    Świat według redakcji z Czerskiej, czyli kolejna „Czarna Księga PiS”. „PiSancjum, Polska jako folwark PiS”

    Kolejny
    kapiszon „GW”. Tym razem straszą „Czarną Księgą PiS”. Do ataku
    wykorzystują m.in. śmierć Pawła Adamowicza i niepełnosprawnych

    aw/Gazeta Wyborcza

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    265. Gdzie są granice? "Wyborcza"


    Gdzie są granice? "Wyborcza" lustruje użytkownika Twittera: "Internetowy "smok05" mieszka wraz z rodziną w Gliwicach"

    Zdjęcie ilustracyjne  / autor: screen TT/Fratria
    Gazeta Wyborcza” w ostatnich
    godzinach kampanii wyborczej robi wszystko, by wesprzeć swoją ulubioną
    partię. Teraz wzięła się za lustrację użytkowników Twittera,
    a szczególnie tego, ukrywającego się pod nickiem smok05.

    O tożsamości „Smoka” pisał już dziennikarz „Faktu”, który sugerował,
    że pod pseudonimem kryje się gliwicki radny Prawa i Sprawiedliwości
    Tomasz Tylutko. Powoływał się na ustalenia Mirosława Szczerby,
    współpracownika Lecha Wałęsy, które okazały się kompletną bzdurą.

    CZYTAJ TEŻ: Kim jest smok05? Sugestie, że to radny PiS-u, okazały się nieprawdziwe. Dziennikarz „Faktu” przyznaje się do błędu

    Za lustrację „Smoka” wzięła się „Wyborcza”, która na swoim portalu napisała o mężczyźnie ukrywającym się pod tym nickiem.

    Jak
    twierdzą redaktorzy z Czerskiej, „Smokiem” jest blisko
    sześćdziesięcioletni Jan Janiak, który wraz z rodziną - żoną i córką -
    mieszka w Gliwicach. Swoje konto na Twitterze założył w 2012 roku.
    Wcześniej udzielał się w komentarzach na forum portalu Gazeta.pl,
    na nieistniejącym już portalu Pardon, pisywał też na platformie
    blogowej Salon24.

    GW” odnalazła Janiaka wśród absolwentów gliwickich szkół oraz pisze o tym, gdzie mężczyzna pracuje.

    Janiak
    przedstawia się jako przedsiębiorca, wręcz “self-made man”, który
    od kilkunastu lat prowadzi firmę. Wcześniej przez siedem lat pracował
    w kopalniach: Sośnica, Bielszowice i Knurów. W 2013 r. chwali się:
    “zbudowałem fabrykę bez kredytów i 10 lat płacę sute podatki”

    — czytamy.

    Zdaniem
    redakcji z Czerskiej, firma w której pracuje Janiak, nie jest jego
    własnością, a spółką córką niemieckiej firmy spod Hamburga. Zajmuje się
    wytwarzaniem specjalistycznych elementów z tworzyw sztucznych
    wzmacnianych włóknem szklanym oraz trudni się ich montażem. Firma
    działająca od 2001 roku ma dwa oddziały - na Śląsku i w woj.
    zachodniopomorskim i - jak wynika z KRS - zatrudnia 34 osoby. Sam Janiak
    jest jej „samoistnym prokurentem” od 2004 r.

    Wyborcza”
    zwraca także uwagę na to, że „Smok” odżegnuje się od współpracy
    z firmami skarbu państwa, ale prowadzona przez niego firma jest
    podwykonawcą państwowych firm, np. PGE, Tauronu.

    GW”
    posunęła się nawet do tego, że do firmy, w której ma pracować
    mężczyzna, wysłała pytania. Nie doczekawszy się odpowiedzi, kontaktu
    z mężczyzną szukała także w niemieckiej spółce.

    Konto „smok05” zostało skasowane na Twitterze.

    wkt/ sonar.wyborcza.pl



    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    266. Dziennikarz "GW" tłumaczy się


    Dziennikarz "GW" tłumaczy się ws. Smoka05. Internauci: "Proszę napisać gdzie Pan mieszka". Łęski zwraca uwagę na ważny szczegół!

    autor: Fratria/Twitter
    Gazeta Wyborcza” ujawniła dane
    dotyczące użytkownika Twittera znanego pod nickiem „Smok05”. Sprawa
    wywołała oburzenie, ponieważ dziennikarze z Czerskiej ujawnili
    informacje, których żaden internauta występujący in cognito nie chciałby
    przedstawiać na forum publicznym. Do sprawy odniósł się w zdawkowym
    oświadczeniu autor kontrowersyjnego artykułu Bartosz Chyż.
    1. Nie ujawniłem adresu zamieszkania Smoka/JJ. 2.
      Nr PESEL jest daną z KRS. 3. Z cudzym nr PESEL nie można wziąć kredytu.
      4. Nękania np. poprzez odwiedzanie w firmie to głupota. Nie powinno
      mieć miejsca

    — napisał dziennikarz.

    Jego oszczędne w słowach oświadczenie nie przekonała internautów.

    Takie
    oświadczenie nie załatwia sprawy. Machina nienawiści już ruszyła…
    Ciekawie będzie, gdy wektor siły się odwróci przeciwko ludziom
    z Wyborczej. Wtedy też Pan napisze czteropunktowe oświadczenie? A gdy
    jakiś oszołom zacznie prześladować Pana rodzinę, to co Pan zrobi?

    — napisał użytkownik występujący pod nickiem Tȟašúŋke Witkó.

    Tweet nie pozostał bez odpowiedzi.

    Jakoś nie
    widziałem, by „machina nienawiści” u Smoka panu przeszkadzała. Wtedy
    zgłoszę sprawę do policji. I dzielni policjanci szybko i sprawnie się
    nią zajmą

    — twierdził Chyż.

    Głos użytkownika Tȟašúŋke Witkó nie był jednak odosobniony.

    Gość
    od ujawnienia danych Smoka. Może proszę napisać gdzie Pan mieszka?
    Skoro kwestia oceny czy ktoś zasługuje na ujawnienie danych czy nie,
    jest arbitralna i nie należy do służb, nie powinno
    to nastręczać problemu

    — zauważył Cezary Krysztopa, dziennikarz m.in. telewizji wPolsce.pl.

    Tymczasem dziennikarz TVP Jacek Łęski zwraca uwagę na istotny szczegół w sprawie.

    Ciekawy
    szczegół: @smokk05 miał konto na http://gazeta.pl i komentował tam
    różne teksty. To może być klucz do ujawnienia jego danych. Ważna
    wiadomość dla tych, którzy założyli, lub myślą o założeniu konta
    na portalu Agory. Nie znacie dnia ni godziny

    — napisał.

    Nienawidzi Tuska, pluje na Żydów, lewactwo, LGBT. Wielbi za to . Mimo ukrywania swojej tożsamości Smok pozostawia w sieci sporo śladów. Na ich podstawie ustaliliśmy, że za awatarem ukrywa się Jan Janiak. Troll zbliża się do sześćdziesiątki, mieszka w Gliwicach, ma rodzinę.


    11 paź

    W odpowiedzi do

    Mam nadzieję, że będzie gruby pozew sądowy, oby milionowy ;))) Pozdrowienia od RODO


    11 paź

    W odpowiedzi do

    Nie muszę lubić Tuska ani Smoka. Wiem jednak o rozporządzeniu ws upowszechniania, przetwarzania i upubliczniania danych osobowych RODO. naruszenie – dostępne możliwości obejmują kary pieniężne w wysokości do 20 mln EUR lub 4% całkowitych rocznych obrotów firmy. Macie gest


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    267. Ależ ich to boli! Kurski


    Ależ
    ich to boli! Kurski histeryzuje w "Wyborczej": "Te wybory nie były
    uczciwe. PiS dokończy narodową rewolucję. Atak pójdzie na media"

    Zdjęcie ilustracyjne  / autor: fratria

    Zdaniem Kurskiego, z racji przekroczenia progu przez pięć komitetów,
    Prawo i Sprawiedliwość nie może być niczego pewne, ale pewne jest to,
    że „te wybory nie były uczciwe”.

    W tym znaczeniu,
    że nie były to wybory równych szans. Była to walka Dawida z Goliatem.
    Wszystkie niemal zasoby państwa były niewyczerpanym zasobem partii
    Kaczyńskiego. A bezmiar ordynarnej propagandy lejącej się z mediów
    publicznych i narodowych zapierał dech

    — dramatyzował Kurski.

    Nie
    zapomniał także wspomnieć o „kłamstwach” płynących z telewizji
    publicznej i „lżenia” opozycji przez „24 godziny na dobę” oraz
    do porównania Polski z Białorusią, Rosją i Węgrami, bo - jak twierdzi -
    „wygrywać będą ci, co mają wygrać”.

    Ale na tym nie koniec. Kurski
    poszedł o krok dalej i oświadczył, że w sumie to opozycja zebrała
    więcej głosów niż PiS. Czyżby już „Wyborcza” próbowała ogłaszać, że mimo
    wyraźnego zwycięstwa PiS, to jednak opozycja wygrała, tak, jak zrobiono
    to przy wyborach samorządowych?

    Jeśli PiS będzie
    zdolny samodzielnie rządzić, trzeba się przygotować na to, że dokończy
    swoją „narodową rewolucję”, bez której autokratyczne rządy Kaczyńskiego
    będą niepełne. Atak zapewne najpierw pójdzie na media, a potem - na sądy
    i samorządy. Władza PiS uzna bowiem, że jej odnowiony mandat uprawnia
    ją do dalszej destrukcji praworządności i łamania konstytucji


    histeryzował wicenaczelny „Gazety Wyborczej”, pocieszając się, że mimo
    wszystko „samodzielne rządy PiS nie są przesądzone”, a partia
    Kaczyńskiego będzie musiała zabiegać o głosy skrajnej prawicy.

    Kurski
    ma także nadzieje na Senat, bo wygrana opozycji w Izbie Wyższej
    parlamentu byłaby „małym zwycięstwem, a parlamentaryzm przestanie być
    karykaturą samego siebie”.

    Na koniec wicenaczelny „Wyborczej”
    wystosował dramatyczny apel do zwolenników totalnej opozycji, aby „nie
    kładli się do trumny” i „nie wywieszali białej flagi”,
    bo „to dopiero początek”.

    Wygląda na to, że w „Gazecie
    Wyborczej” wszystko po staremu. Znów będą trąbić, że porażka
    KO to jednak sukces, że wybory były nieuczciwe , że propaganda,
    że konstytucja, że praworządność. Redakcja z Czerskiej i jej zwolennicy
    na kolejne cztery lata zamkną się w swojej własnej rzeczywistości.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    268. "Wyborcza" za wszelką cenę


    "Wyborcza" za wszelką cenę próbuje umniejszać zwycięstwo PiS: "Ma zwykłą większość i stracił Senat"; "Opozycja wygrała"

    Zdjęcie ilustracyjne  / autor: Fratria/screen 'GW'
    „Gazeta Wyborcza” za wszelką cenę próbuje umniejszyć skalę
    zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości w wyborach parlamentarnych. Już
    na pierwszej stronie wtorkowego wydania redakcja z Czerskiej zachwyca
    się tym, że opozycja odbiła Senat. Zdaniem Agnieszki Kublik, w siedzibie
    PiS przy Nowogrodzkiej „panuje nastrój frustracji”.

    Nie zabrakło także kpin z tego, że Jarosław Kaczyński zdobył
    w Warszawie mniej głosów niż Małgorzata Kidawa-Błońska oraz, że PiS
    dostało mniej głosów na Żoliborzu niż KO.

    Kolejnym powodem
    do radości dla „GW’ jest fakt, że w Sejmie nie zasiądzie Stanisław
    Piotrowicz, określony jako „symbol przejmowania sądów przez PiS” oraz
    braku większości mandatów dla PiS w Senacie.

    Senat był dla Kaczyńskiego jak maszynka produkująca ustawy. Naciskał guzik „Karczewski” i marszałek uruchamiał automat

    – kpił nowo wybrany senator Krzysztof Brejza, stwierdzając, że opozycja będzie dbała o „poprawność i jakość prawa”.

    Z kolei
    zdaniem Bogdana Borusewicza, „wynik do Senatu pokazuje, iż musi być
    jeden wspólny kandydat całej opozycji przeciwko Andrzejowi Dudzie”.
    W jego ocenie, jeśli opozycja będzie miała większość w Senacie, swoją
    kandydaturę rozważy Donald Tusk.

    Przypomnijmy, że Prawo
    i Sprawiedliwość wygrało wybory parlamentarne z wynikiem 43,59 proc.
    poparcia, co przekłada się na 235 mandatów i 8,05 mln głosów.

    Koalicja
    Obywatelska zdobyła 27,40 proc., co daje 134 mandaty. Lewica
    z poparciem 12,56 proc. zdobyła 49 mandatów, PSL i Kukiz’15 8,55 proc,
    które przekłada się na 30 mandatów. „Wyborcza” podkreśliła, że opozycja
    łącznie uzyskała 8,95 mln głosów. Jednej mandat w Sejmie ma Mniejszość
    Niemiecka, z kolei Konfederacja, z wynikiem 6,81 proc.,
    otrzymała 11 mandatów.

    W przypadku Senatu, Prawo
    i Sprawiedliwość zdobyło 48 mandatów. Koalicja Obywatelska sama zdobyła
    mniej mandatów niż PiS, bo 43. Trzy mandaty zdobyło PSL, a dwa mandaty
    SLD. 4 mandaty zdobyli senatorowie startujący z własnych komitetów.

    W „GW”
    nie zabrakło też komentarza Pawła Wrońskiego, który z euforią
    oświadczył, że „PiS traci monopol”, a „mechanizm sprawowania władzy
    przez PiS lekko się zatarł”. Wroński nabijał się, że Prawo
    i Sprawiedliwość uzyskało zaledwie zwykłą większość, a nie
    tę konstytucyjna, czy większość 3/5, a odbicie Senatu oznacza
    „opóźnienie legislacyjnego galopu”.

    Opozycja
    wygrała nie dzięki swoim programom i propozycjom, ale dzięki wkurzeniu
    na nachalną propagandę władzy. (…) Sukcesem Grzegorza Schetyny był pakt
    senacki, ale jego przegrana we Wrocławiu z kandydatką PiS to znak,
    że opozycja potrzebuje generacyjnej i ideowej zmiany

    – oświadczył Wroński.

    Redakcja
    z Czerskiej na tym jednak nie kończy i swoich czytelników uraczyła
    artykułem Agaty Kondzińskiej, która stwierdziła, że w obozie władzy
    ne ma euforii, a „porachunki z premierem Morawieckim będzie chciała
    wyrównać była premier Beata Szydło”.

    Zdaniem autorki to właśnie
    Senat jest największym zmartwieniem Jarosława Kaczyńskiego, który do tej
    pory Izbę Wyższą miał „na telefon”.

    „GW” stwierdziła także,
    że zmartwieniem dla prezesa PiS są mocna reprezentacja gowinowców
    i ziobrystów. Zdaniem Kondzińskiej „układanki na rządowym zapleczu już
    się zaczęły”.

    Co jeszcze wymyślili redaktorzy „Gazety
    Wyborczej”, by umniejszyć zwycięstwo Prawa i Sprawiedliwości? Agnieszka
    Kublik przyczepiła się do tego, że na wieczorze wyborczym PiS obecny był
    prezes TVP Jacek Kurski.

    W demokratycznym państwie
    w dniu wyborów, miejsce prezesa telewizji publicznej jest w pracy.
    Bo to jeden z najgorętszych dni dla dziennikarzy

    – pouczała Kublik, oświadczając, że „dla tej władzy łamanie zasad jest powodem do sławy i chwały”.

    ZOBACZ TEŻ: Stypa w programie Lisa. Prof. Płatek: Podejrzewam, że opozycja nie chciała wygrać wyborów. Chodziło o wygodne fotele w opozycji

    Wygląda
    na to, że w „Gazecie Wyborczej” wszystko po staremu. Znów będą trąbić,
    że porażka KO to jednak sukces, że wybory były nieuczciwe ,
    że propaganda, że konstytucja, że praworządność. Redakcja z Czerskiej
    i jej zwolennicy na kolejne cztery lata zamkną się
    w swojej własnej rzeczywistości.

    wkt/”Gazeta Wyborcza”


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    269. Miała być "Opowieść o dwóch


    Miała
    być "Opowieść o dwóch braciach", wyszła laurka o "bohaterskiej" walce z
    rządem "GW" i Jarosława Kurskiego. Oburzający reportaż o Polsce w Al
    Jazeera

    Reportaż  / autor: screen/Al Jazeera
    Chwilę przed wyborami parlamentarnymi w Polsce, 12 października,
    w programie „The Listening Post” nadawanym przez telewizję Al Jazeera,
    wyemitowany został skrajnie stronniczy reportaż poświęcony Polsce. Jego
    twórcy stwierdzili, że to Telewizja Polska odpowiada za zabójstwo
    prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, a rząd Prawa i Sprawiedliwości chce
    zniszczyć „Gazetę Wyborczą”.

    CZYTAJ TAKŻE: WSZYSTKO O PAWLE ADAMOWICZU

    Reportaż
    Al Jazeery zaczyna się od momentu zabójstwa Pawła Adamowicza podczas
    finałowego koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Gdańsku.
    Narrator opowiada, że śmierć Adamowicza, który „został dźgnięty nożem
    przed tysiącami gapiów - nastąpiła w „coraz bardziej brzydkim i napiętym
    momencie w polskiej polityce, a retoryka osiągała szczyty gorączki”.

    Widz
    reportażu może się także dowiedzieć, że Adamowicz był bardzo popularny
    w Gdańsku, ale prowadzone było także wobec niego śledztwo dotyczące jego
    finansów osobistych. Oczywiście temat nie został rozwinięty. Dodano
    jednak, że „dla niektórych stał się symbolem korupcji i elitarności”.
    Nie zapomniano także o dodani fragmentów wypowiedzi żony, Magdaleny
    Adamowicz, która w rozmowie z TVN24 powiedziała, że winę za to, co się
    wydarzyło, ponowi Telewizja Polska.

    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera
    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera

    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera
    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera

    Adamowicz obwiniła TVP za wpływ na niestabilnego psychicznie mężczyznę:

    „Zachowanie
    tego mężczyzny - który siedział w więzieniu i był indoktrynowany przez
    telewizję reżimową - było wynikiem zasianej nienawiści”

    — słyszymy w materiale.

    Jedną
    z osób, która wystąpiła w reportażu, jest Agata Szcześniak z portalu
    OKO.press. Szcześniak mówiła, że TVP pokazała w 2018 roku prawie 1800
    materiałów poświęconych Adamowiczowi, które głównie miały
    negatywny wydźwięk.

    Jeśli regularnie oglądałeś TVP, łatwo mógłbyś dojść do wniosku, że stanowił on wielkie zagrożenie dla Polski, co nie jest prawdą

    — oświadczyła Szcześniak.

    Po tym wstępie, ekipa „The Listening Post” przeszła do sedna sprawy, czyli tytułowych dwóch braci - Jacka i Jarosława Kurskich.

    Na pierwszy ogień poszedł Jacek Kurski. Autorzy reportażu określili go jako „rzetelnego psa atakującego Kaczyńskiego”.

    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera
    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera

    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera
    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera

    Kurski
    dokonał gruntownych zmian, oczyszczając TVP z dziennikarzy
    i przesuwając telewizję tak blisko rządu, jak nie było od czasu upadku
    komunizmu w Polsce 30 lat temu. To machina propagandowa, która jest
    bardzo przydatna dla Jarosława Kaczyńskiego w przeddzień wyborów
    parlamentarnych w kraju

    — słyszymy w reportażu.

    Redakcja
    „The Listening Post” twierdzi, że nie udało jej się skontaktować
    z Jackiem Kurskim. Udało im się jednak skontaktować z prezesem
    Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztofem Skowrońskim.

    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera
    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera

    Dziennikarz
    podkreślił w rozmowie, że przesunięcie sieci w prawo było jedynym
    uczciwym sposobem na zapewnienie większej równowagi na polskim
    rynku medialnym.

    Przed 2016 r. Media w Polsce, w tym
    TVP, były zdominowane przez lewicę. Po zwycięstwie partii Prawo
    i Sprawiedliwość, TVP zaczęła mówić językiem zwycięzców. Relacjonowali
    świat z konserwatywnej perspektywy

    — zwrócił uwagę Skowroński.

    Przyznał
    także, że Telewizja Polska posunęła się zbyt daleko w kierunku rządowej
    propagandy, ale podkreślił, że gdyby pozostała w centrum, na rynku znów
    pojawiłaby się asymetria.

    W końcu przyszła pora
    na swoistą „gwiazdę” reportażu - wicenaczelnego „Gazety Wyborczej”
    Jarosława Kurskiego. „Wyborcza” została określona mianem „zdecydowanie
    największej gazety opozycyjnej”.

    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera
    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera

    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera
    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera

    Kurski żalił się, że dla niego obecna sytuacja w TVP jest „szczególnie bolesna”.

    Jestem
    rozdarty tym, co powinienem powiedzieć, ponieważ jest to dla mnie takie
    trudne. Ponieważ szefem tej telewizji jest mój brat. TVP to narzędzie
    propagandowe, które działa na bardzo prostych zasadach: kłamstwo,
    kłamstwo, kontynuuj powtarzanie kłamstwa, a sprawisz, że będzie
    się trzymać

    — oświadczył Jarosław Kurski.

    Przekonywał, że „Gazeta Wyborcza” stała się „cierniem” w rządzie, który chce ją zniszczyć.

    **Rząd
    chce zniszczyć „Gazetę Wyborczą”. Jest bardzo inteligentny. To nie jest
    bezpośredni atak i próba cenzury. Mają nadzieję, że nas zabiją
    finansowo. Nakrywają nas plastikową torbę i mówią: „spróbuj oddychać”

    — dramatyzował Kurski.

    Kolejnym
    komentującym był dziennikarz tygodnika „Polityka” Rafał Kalukin, który
    opowiedział o relacjach łączących braci Kurski. Kalukin oświadczył,
    że wszystko układało się dobrze do 2005 roku, kiedy Prawo
    i Sprawiedliwość po raz pierwszy zyskało władzę.

    Konflikt został zradykalizowany i wymknął się spod kontroli

    — stwierdził Kalukin.

    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera
    Reportaż / autor: screen YT/ Al Jazeera

    Co ciekawe,
    Al Jazeera stwierdza, że bracia Kurscy to „obecnie prawdopodobnie
    najbardziej uderzający przykład podziałów politycznych w Polsce, które
    po 30 latach od upadku komunizmu są tak głębokie, jak nigdy”.

    Jak dodano, wynik wyborów „może mieć wpływ na to, jak ta historia będzie opowiadana w przyszłości”.

    Jak
    widać, Al Jazeera, która ogłasza się telewizja niezależną politycznie,
    nie potrafi w obiektywny sposób przedstawić sytuacji politycznej
    w Polsce. W reportażu próżno szukać choćby wzmianki o tym, że „Gazeta
    Wyborcza” nieustannie atakuje rząd i Kościół, że naśmiewa się
    z katolików, wartości tworzących naszą kulturę, itd. „Opowieść o dwóch
    braciach” została opowiedziana z perspektywy jednego z nich. Można się
    tylko domyślać, co redakcja „The Listening Post” chciała osiągnąć,
    publikując ten reportaż tuż przed wyborami parlamentarnymi w Polsce,
    w trakcie obowiązującej tylko na terenie naszego kraju ciszy wyborczej.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    270. Kto powinien być kandydatem

    Kto powinien być kandydatem opozycji na prezydenta w wyborach w 2020 r.? [SONDAŻ]

    Z sondażu Dziennika Gazety Prawnej i RMF FM wynika, że to Donald
    Tusk jest potencjalnie najlepszym rywalem dla ubiegającego się o
    reelekcję Andrzeja Dudy. – Wybory prezydenckie są strategiczne,
    najważniejsze.

    Kogo Koalicja wystawi w wyborach prezydenckich? "Są dwie potencjalne kandydatury"

    Pojawiają
    się dwie potencjalne kandydatury Koalicji Obywatelskiej na prezydenta
    RP; jest to Małgorzata Kidawa-Błońska oraz Donald Tusk - podkreślił
    senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski.
    Wybory prezydenckie 2020 - sondaż DGP i RMF FM

    Brutalna diagnoza stanu PO. Nawet Żakowski nie ma złudzeń: Ulotnił się sens, wyciekły marzenia



    Na łatwe zbawienie dzięki politycznemu ukamienowaniu
    Schetyny PO nie może racjonalnie liczyć. Bo Schetyna to objaw, a nie
    źródło problemów Platformy

    — zaznacza, dodając,
    że „PO nie dlatego przegrała, że miała marnego lidera, kiepską kampanię,
    złe spoty, słaby sztab, nietrafione prezenty dla elektoratu albo mierne
    listy”. W jego ocenie problem leży zupełnie gdzie indziej. Wspominając
    PO sprzed dwunastu lat, Żakowski stwierdza, że „miała marzenia, projekty
    cywilizacyjne, osobowości, energię i świeżość.

    Potem
    kolejno stawała się partią władzy, zmęczoną partią władzy i byłą partią
    władzy. Ma sporo wyborców, lecz mało sympatyków, bo wyparowała z niej
    treść, znikły osobowości, wyciekły marzenia i ulotnił się sens. Została
    słaba wola powrotu do władzy oraz potrzeba działaczy,
    by przetrwać w polityce

    — diagnozuje.

    Podkreśla,
    że PO „miota się między socjaldemokratami a neoliberałami, między
    demokratami a republikanami i między tradycjonalistami a libertynami”.

    Łatwiej jest znaleźć nowego lidera niż nowy powód istnienia


    zauważa, podkreślając, że „nowy lider się sprawdza, gdy ma się nowe
    idee, a nowy lider zamiast nowych idei to pomysł, który wiele partii
    sprowadził już na manowce.

    Adam Bodnar / autor: Fratria/Gazeta Wyborcza
    Screen GW / autor: wyborcza.pl

    W tekście nie pada nazwisko Adama Bodnara, ale z jego treści
    jednoznacznie wynika, że chodzi o Rzecznika Praw Obywatelskich. Litania
    zasług Bodnara zajmuje ponad 25 proc. tekstu.

    Taki kandydat, który przez ostatnie cztery lata czynnie wspierał ruchy demokratyczne i upominał się o praworządność w Polsce

    — pisze Kurski.

    Kandydat,
    dla którego „prawa człowieka” to nie jest pusty slogan. Który piętnować
    będzie każdą władzę naruszającą prawa i zasady demokracji liberalnej,
    „naszą „ i „waszą”

    — podkreśla.

    Wicenaczelny „GW” atakuje opozycję.

    Kandydaci
    na kandydatów prężą muskuły. Toczą kuluarowe batalie, wojnę pozycyjną
    o dostęp do ucha Grzegorza, wznosi się kurz bitewny, panuje bezhołowie
    i rozgardiasz. W dymie z cygar rządzą faceci z piątego piętra, którzy -
    jak Duda - też są z siebie bardzo zadowoleni

    — odnosi się do Grzegorza Schetyny.


    Nie wystartuję w wyborach prezydenckich w przyszłym roku —
    podkreślił na antenie TOK FM Adam Bodnar, Rzecznik Praw Obywatelskich.

    Rozumiem, że pytanie jest związane z artykułem Jarosława Kurskiego, wicenaczelnego „Gazety Wyborczej”?

    — odparł Adam Bodnar, pytany przez Dominikę Wielowieyską, czy będzie kandydował na urząd Prezydenta RP.

    Chciałbym rozwiać wątpliwości. Jest szereg powodów

    — zaznaczył.

    Bodnar
    zwrócił uwagę, że być może analiza Jarosława Kurskiego o „obywatelskim
    kandydacie” wskazuje, iż jest taka potrzeba, ale jak dodał, to sprawa
    dla analityków.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    271. Zastępca Michnika pluje na


    Zastępca Michnika pluje na prezydenta Dudę: To bezwolne narzędzie Kaczyńskiego. Odpowiedzialny za niszczenie…


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    272. Znakomite wieści dla Andrzeja


    Znakomite wieści dla Andrzeja Dudy! Zdecydowana większość Polaków pozytywnie ocenia pracę prezydenta

    W grudniu 63 proc. badanych przez CBOS dobrze ocenia
    prezydenturę Andrzeja Dudy, 29 proc. - negatywnie. O pracy Sejmu nowej
    kadencji dobrze mówi 37 proc., a negatywnie 47 proc. O działalności
    Senatu nowej kadencji dobrą opinię ma 40 proc. badanych, a złą
    - 30 proc.

    Grudniowe notowania głowy państwa są zbliżone do tych z poprzedniego
    miesiąca. Prezydenturę Dudy dobrze ocenia obecnie 63 proc. respondentów,
    to o 2 pkt proc. słabszy wynik niż w listopadzie. Negatywnie ocenia
    ją 29 proc. (bez zmian), a 8 proc. ankietowanych nie ma zdania na ten
    temat (wzrost o 2 pkt proc.).

    CBOS zauważył, że mimo nieznacznego
    ubytku opinii pozytywnych w stosunku do wyników listopadowych,
    notowania głowy państwa można określić jako względnie stabilne,
    szczególnie jeśli chodzi o skalę niezadowolenia z obecnej prezydentury.

    W grudniowym
    badaniu ankietowani po raz pierwszy ocenili pracę nowo wybranych posłów
    i senatorów. CBOS zwrócił uwagę, że ostatnie notowania obu izb starego
    parlamentu były wyjątkowo dobre.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    273. Opozycja uruchamia "ulicę".


    Opozycja uruchamia "ulicę". "GW" zaprasza na demonstracje pod sądami i straszy: "Dziś sędziowie, jutro wy"

    'Gazeta Wyborcza' / autor: Fratria/'GW'

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    274. "Wyborcza" liczy na wariant

    Dzisiejsze pikiety, które „Gazeta Wyborcza” zapewne nazwie „masowymi”
    będą dobrym testem na nastoje społeczne w kontekście reformy
    sądownictwa. Ostatnie demonstracje okazały się katastrofą frekwencyjną.
    Czy tak będzie i dzisiaj? Wiele na to wskazuje. Polacy nie będą
    „umierać” za skrajnie upolitycznionymi sędziami, którzy dla obrony
    swoich przywilejów i bezkarności, gotowi są na wszystko.autor: wPolityce.pl

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    275. Takiego przesłania na 2020 r.


    Takiego przesłania na 2020 r. oczekiwali czytelnicy "GW". Jarosław Kurski: Polska to zadufane w sobie dziwadło na peryferiach…

    autor: Fratria/Andrzej Wiktor

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    276. Wybory prezydenckie odbędą

    Wybory prezydenckie odbędą się w niedzielę 10 maja

    Wybory
    prezydenckie odbędą się w niedzielę, 10 maja - ogłosiła w środę
    marszałek Sejmu Elżbieta Witek. Zgodnie z przepisami II tura wyborów -
    jeśli będzie konieczna - odbędzie się dwa tygodnie później, czyli 24
    maja.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    277. RELACJA. Konwencja


    RELACJA.
    Konwencja inaugurująca kampanię prezydenta. Andrzej Duda: Ważne jest
    dla mnie, aby rodzina miała poczucie bezpieczeństwa

    Jarosław Kaczyński / autor: PAP/Rafał Guz

    Prezes PiS wyjaśnił, że trzy przesłanki zdecydowały o poparciu Andrzeja Dudy..

    Pierwsza
    odnosi się do drogi pana prezydenta Dudy do prezydentury. Druga
    przesłanka odnosi się do sposobu wypełniania tej niezwykle ważnej
    funkcji w trudnym czasie. Przesłanka trzecia odnosi się do tego,
    że możemy przewidzieć, jeżeli chodzi o przyszłą kadencję,
    o którą walczymy

    — mówił Jarosław Kaczyński.

    Gdybyśmy mogli tylko marzyć o dobrym kandydacie,
    to sądzę, że miałby on takie cechy, jak Andrzej Duda. Ale nie musimy
    marzyć, bo mamy Andrzeja Dudę

    — mówił Jarosław Kaczyński.

    Pan
    prezydent udowodnił, że jego związek z naszą ideą Polski silnej,
    praworządnej i sprawiedliwej jest związkiem bardzo głębokim. Przekłada
    się na gotowość do działania, nawet do ryzyka, łamania przeszkód

    — zaznaczył prezes PiS dodając, że Andrzej Duda jest „kandydatem-marzeniem”.


    RELACJA. Konwencja inaugurująca kampanię Andrzeja Dudy. Premier: Głęboko w sercu prezydenta jest umiłowanie Ojczyzny

    Konwencja inaugurująca kampanię prezydencką Andrzeja Dudy.
    Podczas wydarzenia zorganizowanego w hali Expo w Warszawie głos zabiorą
    prezydent, premier oraz prezes PiS.


    Mówi się, że w polityce można iść bardziej na lewo lub
    prawo, ale tak naprawdę w polityce przede wszystkim można iść albo
    naprzód, albo stać w miejscu, a nawet się cofać. Dzięki tej zmianie,
    którą zapoczątkował Andrzej Duda, Polska ruszyła naprzód

    — powiedział.

    Jestem przekonany, że jeżeli będzie taka energia przez najbliższe 85 dni, to zwyciężymy

    — podkreślił.

    Panie
    prezydencie, jestem przekonany, że mała biało-czerwona chorągiewka,
    którą nosi pan w sercu, znów zawiśnie na najwyższym maszcie, bo nikt nie
    jest tak zmotywowany, aby zwyciężyć, jak Ty

    — mówił.

    Nasza najwspanialsza na świecie Pierwsza Pora obchodzi 25-lecie wspaniałego małżeństwa

    — powiedział premier. Zaproponował, aby zaśpiewać Pierwszej Parze „sto lat”, co też uczestnicy konwencji uczynili.

    Andrzej
    Duda był tą iskrą, która doprowadziła do zmiany. (…) doprowadził,
    że życie polskich rodzin jest godniejsze i mamy ambitne cele.
    On ma do tego siłę, determinację. Z nim razem przebudujemy Polskę

    — mówił.

    Czy
    myślimy, ze bez prezydenta Andrzeja dudy byłaby możliwość odniesienia
    takich sukcesów gospodarczych? Wolne żarty! Na pewno by tego nie było

    — zaznaczył.

    Na niwie
    polityki międzynarodowej trudno wyobrazić sobie prezydenta, który
    odniósłby tyle sukcesów. (…) Prezydent Duda wykonuje testament
    prezydenta Lecha Kaczyńskiego

    — stwierdził.

    Prezydent
    umacnia sojusz z najpotężniejszym dziś państwem świata. Świetnie
    realizuje nasze główne priorytety. Wspiera zakup najnowocześniejszego
    sprzętu. Wie, że tylko w taki sposób można zapewnić bezpieczeństwo
    państwa Polskiego.

    — mówił.

    Prezydent, który by stał pod żyrandolem, nie osiągnąłby nawet 10 proc. tego, co dzięki niemu potrafiliśmy dokonać

    — podkreślił premier.

    Jest
    coś takiego u pana prezydenta w jego charakterze, co nie jest zapisane
    w żadnych ustawach, księgach, ale jest głęboko w jego sercu. To jego
    umiłowanie Ojczyzny i wielkie pragnienie spotkania z ludźmi, rozmowy
    z Polakami. Nie ma żadnego kandydata na prezydenta, który odwiedziłby
    wszystkie powiaty. (…) Nie ma innego prezydenta i lepszego kandydata niż
    pan Andrzej Duda

    — powiedział Mateusz Morawiecki.

    Od polityki
    gospodarczej zaczynając i jego wspaniałej współpracy z rządem,
    konstruktywnej, ale też takiej, gdzie potrafi zawetować ustawę
    i przyznajemy czasami po miesiącach, że zrobił dobrze. To partner
    do rozmowy, dba o bezpieczeństwo finansowe Polaków, kandydat najlepszy
    z możliwych. Musi wygrać, jeżeli Polska ma wykorzystać swoją
    historyczną, dziejową szansę. Bez prezydenta Andrzeja dudy nie będzie
    możliwości realizacji naszego programu

    — zaznaczył premier.

    To rzeczywiście, tak jak powiedział pan prezes, kandydat marzeń. Dziękujemy panie prezydencie!

    — zakończył swoje wystąpienie Mateusz Morawiecki.


    Beata Szydło: Polska zasługuje na to, aby głową państwa był najlepszy z kandydatów - Andrzej Duda. Dotrzymał danego słowa

    "To my wszyscy musimy ponownie udowodnić, że jesteśmy biało-czerwoną drużyna, na czele której stoi Andrzej Duda".

    Beata Szydło wspominała zwycięską kampanię prezydencką Andrzeja Dudy z 2015 roku.

    To nie był łatwy czas. Pamiętacie, że ówczesna władza miała w pogardzie zwykłych Polaków. wtedy zwijano Polskę

    — przypominała była premier.

    Możemy
    mieć różne poglądy, ale Polska to nasz wspólny dom i powinniśmy
    wspólnie myśleć o jego przyszłości. To powiedział nam 5 lat temu
    kandydat na prezydenta Andrzej Duda. (…) To był czas, kiedy był model
    zwijania państwa

    — powiedziała Szydło.

    Wtedy
    właśnie kandydata na prezydenta Andrzej Duda wsiadł do autobusu
    i rozmawiał z Polakami. Andrzej słuchał, co ludzie do niego mówili
    i w ten sposób narodził się program dobrej zmiany, który został podjęty
    przez Zjednoczoną Prawicę. (…) to był czas, kiedy nie było łatwo. Śmiano
    się z kandydata Andrzeja Dudy. To był czas, kiedy wszyscy myśleli,
    że zwycięży Bronisław Komorowski. Mam nadzieję, że pamiętacie szoguna

    — mówiła Beata Szydło.

    Dotrzymujemy słowa”

    Mam
    dzisiaj dla Was dobrą wiadomość: 8 lat PO-PSL poszło w zapomnienie
    i jest przeszłością. A ja dzisiaj z satysfakcją mogę powiedzieć: przez
    ostatnie 5 lat Polacy przekonali się, że prezydenta Andrzej Duda
    i Zjednoczona Prawica dotrzymują danego Polakom słowa

    — podkreśliła była premier.

    Biało-czerwona
    drużyna zwyciężyła w 2015 roku. Poprosiłam Was, abyście zaufali
    Andrzejowi, poprosiłam Was o pomoc. Powiedziałam wówczas, ze proszę Was
    o to, bo ufam Andrzejowi - to człowiek uczciwy, człowiek wartości
    i zasad. Znam go i mogę za niego ręczyć. (…) Dzisiaj jestem tutaj
    z podobnych powodów - po tych 5 latach mogę powiedzieć, że prezydent
    Andrzej Duda nie zawiódł mnie i Polaków. To jest najważniejszy powód,
    aby na niego zagłosować. Dotrzymał danego słowa

    — powiedziała.

    To my wszyscy
    musimy ponownie udowodnić, że jesteśmy biało-czerwoną drużyna, na czele
    której stoi Andrzej Duda. (…) Chcemy, byście wszyscy byli z nami, tego
    potrzebują Polacy

    — zakończyła swoje wystąpienie Beata Szydło.




    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    278. Zapomniał o "zakonnicy"?


    Zapomniał o "zakonnicy"? Michnik znów to samo: Nieporadna kampania doprowadzi Dudę do klęski. Której mu z całego serca życzę

    Adam Michnik / autor: Fratria

    Adam Michnik czeka na powrót zasad, prawdy i honoru, na miarę tych z czasów Gomułki, Gierka i Jaruzelskiego

    autor:

    Stanisław Janecki


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    279. Michnik z Lisem wieszczą


    Michnik
    z Lisem wieszczą koniec PiS i Dudy: „Kaczyńskiemu sprawy wymknęły się
    spod kontroli. Nastąpiło wstrząśnienie, jak przy tsunami”


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    280. W "Wyborczej" wszystkie ręce


    W "Wyborczej" wszystkie ręce na pokład. Wroński wzywa "uczciwych kandydatów opozycji" do wycofania się i bojkotu wyborów


    Jedyne wyjście uczciwych kandydatów opozycyjnych”

    Zdaniem Wrońskiego bojkot wyborów prezydenckich to jedyne wyjście „uczciwych kandydatów” opozycji.

    Skończmy
    z tą farsą, jaką są obecnie wybory prezydenckie. Niech Sejm zdominowany
    przez PiS przyjmie ustawę o wyborze Andrzeja Dudy na prezydenta.
    A jeszcze lepiej, po co w ogóle głosować i narażać posłów? Niech
    przyjmie to marszałek Sejmu uchwałą jego prezydium

    — gorączkuje się Wroński twierdząc, że „PiS chce mieć alibi”.

    PiS-owska norma?

    Redaktor
    z Czerskiej stwierdził, że wydarzenia z nocnego posiedzenia Sejmu nie
    są już skandalem, a „PiS-owską normą”. Przekonywał, że walka ze skutkami
    kryzysu ekonomicznego wywołanego przez koronawirusa, jest tylko
    przykrywką dla rządzących, którzy przygotowują sobie alibi,
    że przeprowadzenie wyborów jest możliwe.

    Wprowadzenie
    korespondencyjnego głosowania (…) ma stwarzać wrażenie usunięcia
    konstytucyjnych przeszkód w głosowaniu 10 maja. (…) Ale to ma być tylko
    pozór normalności. Bo poza tym wszystko pozostaje nienormalne

    — oświadczył Wroński.

    Wroński oskarża PiS

    Publicysta
    stwierdził także, że mimo zagrożenia, PiS chce „zagonić do komisji
    wyborczej” 300 tys. ludzi i miliony wyborów do urn.

    Widać,
    jak partia rządząca jest zdeterminowana, by wybrać Andrzeja Dudę
    na prezydenta. Choćby po trupach wyborców i po trupie demokracji

    — grzmiał Wroński.

    GW” nawołuje do bojkotu

    Zdaniem Wrońskiego zbojkotowanie wyborów prezydenckich przez „uczciwych kandydatów opozycji” to jedyne rozwiązanie.

    W tej
    sytuacji jedynym wyjście uczciwych kandydatów opozycyjnych jest
    wycofanie się z kandydowania i wezwanie do bojkotu wyborów. Zdrowie
    wyborców i członków komisji jest zbyt cenne, by uczestniczyli w farsie,
    jaką stały się koronawirusowe wybory Andrzeja Dudy na prezydenta

    — oświadczył Wroński.

    Szkoda,
    że Wroński, który nie raz tak ochoczo wyliczał rządowi łamanie
    konstytucji, demokracji czy rzekome nieliczenie się z prawem, zapomniał
    wspomnieć o tym, kto podwyższał wiek emerytalny, pozwalał panoszyć się
    mafiom vat-owskim i nie wspierał rodzin oraz seniorów. Byle tylko było
    tak, jak było, a do rządów wróciła Platforma Obywatelska i Tusk
    na białym koniu. O to chodzi?

    wkt/wyborcza.pl


    Czy po stronie opozycji mamy „sen wariata śniony nieprzytomnie”? Czy „chłopcy od szewca” zmienią polską politykę?

    autor: PAP/Leszek Szymański

    Na czym polega pozorność „snu wariata śnionego
    nieprzytomnie”? Owszem, mamy zamieszanie, bo na czele opozycyjnych
    partii obecnych w parlamencie stoją „chłopcy od szewca”, którzy trzech
    posunięć do przodu nie są w stanie ogarnąć.
    Dlatego teraz się
    miotają, żeby tylko nie wyjść na tych złych, więc innych wskazują jako
    zdrajców i zaprzańców albo nieodpowiedzialnych bądź kunktatorów. Jedni
    (PO) tłumaczą „zdradę” odpowiedzialnością za państwo i Polaków, inni
    (PSL, Lewica) zasadami przykrywają „olanie” czekających na pomoc
    państwa. A wszyscy poza rządzącym PiS nie są w stanie narzucić ani
    własnej agendy, ani narracji.

    W istocie PO walczy o życie, czyli
    o to, żeby nie dać się prześcignąć PSL bądź Lewicy, bo trwale
    przestałaby być liderem opozycji i szybko się zmarginalizowała. Tym
    bardziej że nie pomaga tej partii jej kandydatka na prezydenta
    Małgorzata Kidawa-Błońska, której najchętniej by się pozbyli. Lewica
    i PSL chcą wykorzystać miotanie się PO i w odpowiednim momencie
    ją politycznie dobić. Ale już po tym dobiciu wcale nie muszą mieć więcej
    niż 15-18 proc. poparcia, więc wielkim sukcesem to i tak nie będzie.
    A Konfederacja przestała się tuczyć kosztem PiS, gdyż pandemia przykryła
    wszystko, więc jej politycy nie bardzo wiedzą, co z sobą począć. Gdyby
    jeszcze liderami opozycyjnych ugrupowań nie byli „chłopcy od szewca”,
    na coś spektakularnego można by liczyć. Ale tacy chłopcy są raczej
    specjalistami od czyszczenia butów, a nie ich szycia.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    281. Amok „Wyborczej”! Jarosław


    Amok „Wyborczej”! Jarosław Kurski o prezesie Kaczyńskim: "To szef mafii, którego ludzie obsiedli państwo. Władza jako choroba"

    autor: wPolityce.pl


    Wiemy.
    że mimo niedogodności jesteśmy dla wielu z Was towarem pierwszej
    potrzeby. Bardzo wam za to dziękujemy. Aby ułatwić codzienny zakup
    gazety, zwiększyliśmy nakłady w punktach, do których musimy
    wszyscy docierać.

    – czytamy w komunikacie „Gazety Wyborczej”.


    „Agora” na czarnej liście spółek, które najbardziej mogą ucierpieć przez koronawirusa. "Gazeta Wyborcza" prosi o wsparcie


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    282. Wieliński histeryzuje w


    Wieliński histeryzuje w „Wyborczej” i porównuje Kaczyńskiego do Gomułki: ”Kaczyński szykuje zamach”

    autor: wPoolityce.pl




    Bierzyński grozi i panikuje: ”Organizacja wyborów 10 maja jest przestępstwem. Nie będzie ich ani jesienią, ani w przyszłym roku”

    „Wenezuela, powszechna nędza, milczenie mediów, dyktatura,
    łamanie praw człowieka i praworządność” - tymi ogranymi hasłami gra
    sobie

    Amok „Wyborczej”! Jarosław Kurski o prezesie Kaczyńskim: "To szef mafii, którego ludzie obsiedli państwo. Władza jako choroba"

    "Mafia poszła za daleko. Ma zbyt wiele do stracenia. Mafia
    zrobi wszystko, by nie stracić władzy. Mafii najlepiej było rządzić z
    zachowaniem

    SONDAŻ

    I właśnie tego tak boi się Platforma! SONDAŻ dla Onetu:
    Prezydent Duda wygrywa 10 maja w I turze. Kogo wyborcy pójdą na
    głosowanie?

    Okazało się, że najczęściej chęć wzięcia udziału w wyborach
    deklarują ("zdecydowanie tak" lub "raczej tak") zwolennicy Konfederacji –
    89 proc. oraz

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    283. platformiakom nic nie pomoże i nic ich nie przekona

    oni podobnie jak kiedyś nieżyjący już lider Samoobrony zawsze będą krzyczeć Kaczynski musi odejść,PIS MUSI ODEJSC
    tylko,że ś.p Lider miał Racje mówiąc BALCEROWICZ musi odejść,to PO
    już NIE
    pozdr i zdrowia

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    284. @gość z drogi

    ta nienawiść do nas ich zadławi. Włochów musieli przeprosić, nas nie muszą, tak im sie wydaje.

    To okropne przeczytać taką potworność, podczas gdy umiera tysiące Włochów

    — napisał ambasador Republiki Włoskiej w Polsce Aldo Amati w reakcji na kolejny eksces wydawnictwa z Czerskiej.

    Przypomnę:
    w „Dużym Formacie” (magazynie „Gazety Wyborczej”) ukazał się reportaż
    o włoskich lekarzach. Medycy z Italii opowiadali o dramatycznej walce
    z epidemią koronawirusa. Padły w nim dość ostre słowa:

    Problemem był przeciętny Włoch, jednostka w społeczeństwie. Włosi to naród osłów. Nie chcieliśmy słuchać wyjących syren, to teraz mamy pandemię

    — czytamy w relacji jednego z bohaterów tekstu.

    Może padły, może nie padły, ale GW zrobiła z nich tytuł newslettera, który rozsyła do czytelników.

    „Gazeta Wyborcza”: „Włosi to naród osłów. Nie bądźmy jak Włosi”

    Pod
    wpływem krytyki GW przeprosiła za to brukowe zagranie, szczególnie
    przykre dla narodu włoskiego w czasie epidemii, która przyniosła
    mu straszliwe cierpienia.

    Takie zdanie nie powinno być jednak użyte w tytule newslettera, który Państwo od nas otrzymali

    — podkreślono w komunikacie gazety Michnika.

    Przykro? Kłopot w tym, że takie same zagrania gazeta Michnika stosuje w warunkach polskich.

    Oto w wydaniu poniedziałkowym mamy alarmistyczny tytuł:

    Lekarze przeciw zamykaniu im ust

    i alarmistyczny podtytuł:

    Realizujemy model chiński. Pierwszy etap to zakaz mówienia. Drugim będzie zniknięcie, a trzecim - pośmiertna rehabilitacja - mówią lekarze.

    Zarzut - skierowany wobec polskiego rządu -straszliwy.
    Każdy, kto wie, co działo się i dzieje w Chinach, jak bardzo kłamała
    Chińska Partia Komunistyczna, ten rozumie, co znaczą te słowa.

    Kto zatem uznał za stosowne wypowiedzieć je w Polsce? Jacy „lekarze” - bo przecież GW używa liczby mnogiej.

    Czytam
    zatem uważnie tekst pani **Judyty Wesołowskiej. Szukam dowodów na tak
    mocną tezę. I wreszcie jest - w ostatnim podrozdziale coś takiego:


    Lekarz
    zakaźnik: - Realizujemy jak widać model chiński. Pierwszy etap,
    to zakaz mówienia, że jest źle. Drugi etap to zniknięcie, a na trzecim
    czeka nas pewnie pośmiertna rehabilitacja. Nie mówię tego całkiem serio, ale coś w tym z chińskiej drogi jest.

    Podsumujmy: nie lekarze, a lekarz. Nie konkretny, ale anonimowy. A tak w ogóle to „nie całkiem serio”.

    Ale żeby do tego dojść, trzeba się uważnie wczytać.

    Doceniając
    zatem, że GW przeprosiła Włochów, pytam: kiedy przeprosi Polaków
    za takie same numery? Też brukowe, też w czasie wymagającym
    odpowiedzialności. Także od dziennikarzy.

    A co do meritum
    sprawy: można sobie wyobrazić, że gdyby rząd nie zadbał o poważną,
    skoordynowaną politykę informacyjną, ta sama redakcja obwiniłaby
    go o chaos i powodowanie paniki.


    Arrrgh! Z winy rządu będą zamieszki, krew się poleje przed sklepami... Hej, „Gazeto”, co wy tam palicie?

    autor:

    Marek Pyza

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    285. Szokujący popis pogardy i

    autor: wPolityce.pl
    Szokujący popis pogardy i szczucia oraz wyścig na najbardziej nienawistny komentarz publicystyczny w „Gazecie Wyborczej”! Tym razy na prowadzenie wyszedł Marek Beylin, który twierdzi, że Jarosław Kaczyński świadomie i celowo naraża Polaków na śmierć. To jednak nie koniec. Publicysta z Czerskiej chce, by opozycja znów zawiesiła się na brukselskiej klamce i tam domagała się pomocy.

    CZYTAJ TAKŻE:„Obrońcy demokracji” zohydzają wybory, a Giertych twierdzi, że 10 maja to termin przyspieszony. Lawina manipulacji ruszyła!

    CZYTAJ TAKŻE:Czuchnowski chce reklam od „mafii PiS”? Zapomniał, jak sam promował prawdziwych bandziorów w „Gazecie Wyborczej”?

    Dla własnych korzyści politycznych Kaczyński świadomie naraża tysiące Polaków na chorobę lub śmierć.Gdy strzelają do siebie gangsterzy, nie kibicuj żadnemu z nich. Bo walczą nie o twoje dobro, tylko o własne wpływy i władzę. I obaj mają ciebie i twoje życie za nic. Jednak w takiej walce gangsterzy mogą doznać ciężkich strat. To właśnie jest przypadek Jarosława Kaczyńskiego i Jarosława Gowina.

    – szczuje Beylin w „Wyborczej”.
    Zamach stanu i łże-wybory

    Beylin idzie jednak dalej. Przekonuje o rzekomo morderczych skłonnościach prezesa PiS i twierdzi, ze w Polsce dokonany zostanie zamach stan.

    Kaczyński chce wyborów prezydenckich w maju, wiedząc, że zbiegną się one z ekspansją epidemii. Bo o tym, że szczyt zachorowań przypadnie w maju bądź czerwcu, mówił w Sejmie w poniedziałek premier Morawiecki. Kaczyński świadomie naraża więc na chorobę lub śmierć tysiące Polaków. A wprowadzając łże-wybory, dokonuje realnego zamachu stanu. Według konstytucji wybory mają być powszechne, równe, tajne. „W przypadku wyborów korespondencyjnych żaden z tych warunków nie jest spełniony” – komentuje prof. Ewa Łętowska („Dziennik Gazeta Prawna”).

    – twierdzi Beylin.

    Czy ktoś może wytłumaczyć propagandyście z ulicy Czerskiej, że przeprowadzenie wyborów w konstytucyjnym terminie, to nie zamach stanu, ale potwierdzenie szacunku dla konstytucyjnych praw obywatelskich.
    „Wujek dobra rada”

    Beylin napisał też plan dla opozycji. To świadczy o ostatecznym jej upadku, skoro potrzebuje wsparcia od człowieka, który kłamliwie zarzuca obecnej władzy, że ta posiada zabójcze instynkty. Publicysta odgrzewa więc stary pomysł o wsparciu z Brukseli. Co tam, że wywlekanie polskich spraw na unijną arenę skończyło się dla opozycji klęską w wyborach do Parlamentu Europejskiego!

    Należy również alarmować Unię, że PiS obalił konstytucyjne prawa wyborcze Polaków. Teraz UE pogrążona w kryzysie epidemii niewiele z tym zrobi. Ale jeśli Duda pozostanie w Pałacu wskutek łże-wyborów, Unia, gdy zacznie wspierać europejskie gospodarki, uzyska silne narzędzia nacisku. Sytuacja, w której liczne presje, nasze polskie i unijne, doprowadzą do unieważnienia nieprawowitych wyborów, jest prawdopodobna.

    – pisze Beylin.
    Wyhodują nowego Cybę?

    Pałkarzowi z Wyborczej marzy się „unieważnienie nieprawowitych wyborów”. W jaki sposób ma to zrobić Unia Europejska? Czy słowa Beylina to przykład szokującej ignorancji (bardzo możliwe), czy może plan uzgadniany już z politykami unijnymi, którzy nienawidzą polskich konserwatystów? Oba warianty są możliwe lub siebie uzupełniają. Zastanawia szokująca nienawiść, która wylewa się z felietonu Beylina, ta ciągła presja na rozedrganie emocji społecznych, na sączenie jadu w serca czytelników. Na czym zależy w rzeczywistości panom Beylinowi, Czuchnowskiemu i Jarosławowi Kurskiemu? Chcecie wyhodować nowego Cybę, który dokona prawdziwej, a nie urojonej zbrodni? O to wam chodzi hejterzy z Czerskiej?

    WB

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    286. Dramat Bodnara! Polacy nie


    Dramat
    Bodnara! Polacy nie chcą się buntować przeciwko władzy: Być może nie
    przerobiliśmy dostatecznie porządnie edukacji obywatelskiej


    Adam Bodnar wciąż nie rozumie dlaczego tylko garstka Polaków
    uczestniczy w antyrządowych protestach i politycznej wojnie. Jak wszyscy
    przedstawiciele intelektualnego zaplecza opozycji, obraża się
    na społeczeństwo i ubolewa nad stanem edukacji obywatelskiej.
    Oczywiście, swojej winy nie widzi.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: - Naród znów „nie dorósł” do koncepcji opozycji? Pogardliwe słowa Markowskiego: „Polacy nie są obywatelami wysokiej jakości

    Być
    może nie przerobiliśmy przez te ostatnie 30 lat dostatecznie porządnie
    edukacji obywatelskiej. Przyjmowaliśmy powierzchowne założenie, że jakoś
    to państwo funkcjonuje, więc nie ma co wnikać w szczegóły. Nie
    wynosiliśmy wiedzy obywatelskiej ze szkoły, nie wiedzieliśmy, czym się
    zajmują różne instytucje i jakie mają przełożenie na nasze życie.

    – stwierdził Adam Bodnar w rozmowie z „Newsweekiem”.

    Intensywnie
    pracowano, aby próg wrażliwości społecznej na te problemy obniżyć.(…).
    Do tego dochodzi względne poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego.
    Niezależnie od tego, co się w Polsce działo, poziom bezpieczeństwa
    finansowego nie spadał, a nawet wzrastał. Dzięki rozwojowi gospodarczemu
    i koniunkturze biznes funkcjonował, bezrobocie spadało, 500+ wpływało.
    Można powiedzieć, że choćby z tego powodu brakowało społecznego
    paliwa do protestu

    – powiedział Adam Bodnar.


    Jarosław Kurski na łamach "GW" wzywa sędziów do buntu: Nie dopuścić, by takie „wybory” SN uznał za ważne

    „Pseudosędziowie nie mogą decydować o ważności pseudowyborów”
    - pisze na łamach „Gazety Wyborczej” Jarosław Kurski. „Drodzy
    sędziowie, nie poddaje się walki minutę przed gwizdkiem. Ludziom, którzy
    w obronie Waszej niezawisłości wychodzili na ulice, jesteście winni
    walkę do końca!” - apeluje do sędziów.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ:

    Andrzej Duda utrzymuje jednoznaczną przewagę nad rywalami w II turze. Co ważne, rośnie deklarowana frekwencja. SPRAWDŹ

    Rzecznik PKW: Przygotowujemy się do wyborów 10 maja. Na dzisiaj spełniliśmy każdy warunek wynikający z kalendarza wyborczego

    Bezprawie
    i łamanie konstytucji. Prezes Gersdorf zawiesza Izbę Dyscyplinarną
    i odbiera jej sprawy. Zasłania się postanowieniem TSUE

    Nic
    nie wiadomo oprócz tego, że już w pierwszej turze – przy wsparciu
    rządowych radia i telewizji oraz rządowego Kościoła – wygrać ma Duda.
    Władza tę szyderczą karykaturę nazywa „wyborami”

    — grzmi Jarosław Kurski w opublikowanym na łamach „GW” apelu i wskazuje:

    Po pierwsze, nie dopuścić do partyjno-rządowego głosowania na Dudę

    Po drugie, jeśli już do tego dojdzie, to nie dopuścić, by takie „wybory” Sąd Najwyższy uznał za ważne.

    Wybory mają być ważne tylko wtedy, kiedy wygra opozycja?

    Powodów
    do nieuznania ważności takich „wyborów” jest aż nadto. Rzecz w tym,
    że sędziowie, którzy mają to orzec, tj. Izba Kontroli Nadzwyczajnej
    i Spraw Publicznych, zostali bezprawnie wskazani przez pisowską KRS
    i zaprzysiężeni przez notariusza tej władzy – Andrzeja Dudę. Ludzie
    zawdzięczający Izbie życiowy i materialny awans zatwierdzą wybór swego
    dobroczyńcy. A jeśli zrządzeniem losu wynik byłby nie po myśli PiS
    i Dudy, to… nie zatwierdzą wyboru tego, kto Dudę pokona


    snuje scenariusze, jakby Andrzej Duda nie był pełnoprawny prezydentem,
    mającym prawo do podejmowania takich a nie innych decyzji.

    Histerii ciąg dalszy

    Jarosław Kurski wskazuje, że z dniem 30 kwietnia kończy się kadencja I prezes SN Małgorzaty Gersdorf, a ponieważ z powodu koronawirusa nie odbyło się Zgromadzenie Ogólne Sędziów SN, by wybrać jej następcę, Andrzej Duda „aby przejąć kontrolę nad Sądem Najwyższym, wskaże komisarza - pełniącego obowiązki I prezesa”.

    Autorytarna władza sama organizuje sobie wybory, sama sobie liczy głosy i sama zatwierdza swój wybór. Nikt jej nie kontroluje


    peroruje dalej Kurski, dla którego najwyraźniej demokratyczny wybór
    może być ważny jedynie wówczas, gdy dokonuje się po pasującej mu linii.

    Wzywa sędziów do buntu?

    Czy
    Sąd Najwyższy pod prezesurą Małgorzaty Gersdorf podda się walkowerem
    i zostawi na lodzie dzielnych prokuratorów i sędziów sądów powszechnych,
    których szykanuje aparat Ziobry?

    — pyta sędziów.

    Polska nie musi się stać dyktaturą, jeśli sędziowie SN spełnią swój moralny i prawny obowiązek

    — ocenia.

    Polska
    nie musi się stać dyktaturą, jeśli Izba Pracy SN zawiesi powołanych
    przez Dudę tzw. sędziów Izby Kontroli Nadzwyczajnej oraz Izby
    Dyscyplinarnej (tej drugiej Trybunał Sprawiedliwości UE już nakazał
    wstrzymać postępowania przeciwko sędziom)

    — stwierdza, ignorując fakt, że TSUE nie miał kompetencji, aby orzekać w sprawie reformy sądownictwa w Polsce.

    Przebierańcy Dudy”

    Co więcej,
    w ocenie Kurskiego prezes Izby Pracy Józef Iwulski powinien „ją zwołać
    i doprowadzić do zawieszenia przebierańców Dudy”.

    Pseudosędziowie nie mogą decydować o ważności pseudowyborów

    — pisze Kurski.

    Drodzy
    sędziowie, nie poddaje się walki minutę przed gwizdkiem. Ludziom,
    którzy w obronie Waszej niezawisłości wychodzili na ulice, jesteście
    winni walkę do końca!

    — apeluje do sędziów.

    Należy
    przyznać, że poziom arogancji zawartej w apelu Jarosława Kurskiego jest
    wysoki nawet jak na standardy „Gazety Wyborczej”. Jego apel ewidentnie
    wzywa do zlekceważenia demokratycznych reguł na rzecz przejęcia władzy
    przez opozycję, a to droga wprost do rzeczywistej dyktatury.

    aw/Gazeta Wyborcza


    Gersdorf odpowiada „GW” i „Iustitii”: "Za krzywdzące uważam opinie o poddaniu się Sądu Najwyższego i wywieszaniu białej flagi"

    Po pierwsze, pragnę oświadczyć, że odwołując
    przewidziane na dzień 21 kwietnia 2020 r. Zgromadzenie Ogólne Sędziów
    SN zwołane w celu wyboru kandydatów na stanowisko Pierwszego Prezesa SN,
    kierowałam się wyłącznie nadrzędnym aksjologicznie celem jakim jest
    ochrona życia i zdrowia pracowników Sądu Najwyższego

    – czytamy w oświadczeniu prof. Gersdorf.

    Zachorowanie
    znacznej części sędziów SN, mogłoby całkowicie sparaliżować
    funkcjonowanie tego Sądu, tym bardziej – że w przeciwieństwie
    na przykład do Sejmu RP – nie istnieją szybkie mechanizmy uzupełniania
    jego składu osobowego. Problem ten staje się szczególnie wyraźny
    w przypadku zwołania Zgromadzenia Ogólnego sędziów Sądu Najwyższego.
    Jest to bowiem zgromadzenie, w którym będzie uczestniczyć bez mała 100
    osób. Łatwo wyobrazić sobie reakcje na sytuację, w której
    po posiedzeniu Zgromadzenia doszłoby do zarażenia sędziów lub
    pracowników i kwarantanny całego Sądu. Uważam, że należało zrobić
    wszystko, aby ryzyko takiej sytuacji zminimalizować

    – twierdzi.


    Miażdżące uzasadnienie prof. Pawłowicz w TK: SN zignorował swój pierwszorzędny konstytucyjny obowiązek wierności RP

    To ustne uzasadnienie postanowienia Trybunału
    Konstytucyjnego, w wykonaniu sędzi prof. Krystyny Pawłowicz przejdzie
    do historii. Sędzia wytknęła Sądowi Najwyższemu nie tylko ignorancję,
    ale wręcz zdradę polskiego systemu prawnego. Przypomniała też sędziom,
    że  wydają wyroki w imieniu państwa polskiego, a nie w imieniu
    europejskich trybunałów.

    CZYTAJ TAKŻE:TK rozstrzygnął spory kompetencyjne na korzyść Sejmu i prezydenta. „Wyrok TSUE nie jest prawem w rozumieniu traktatowym”

    Sąd
    Najwyższy swoją styczniową uchwałą trzech izb arbitralnie
    zakwestionował prawotwórcze kompetencje Sejmu, właściwość TK,
    prerogatywę prezydenta i inne zasady ustrojowe RP.

    – powiedziała w uzasadnieniu wtorkowego postanowienia Trybunału Konstytucyjnego sędzia Krystyna Pawłowicz.

    Polscy sędziowie, a nie unijni

    Ponadto
    sędzia Pawłowicz zaznaczyła, że Sąd Najwyższy podkreślając
    w uzasadnieniu styczniowej uchwały „konieczność lojalności wobec
    UE zignorował swój pierwszorzędny, konstytucyjny obowiązek wierności
    Rzeczpospolitej i obowiązek podlegania konstytucji”.

    SN swą
    uchwałą zignorował także fakt, że sędziowie w RP wydają wyroki jako
    polscy sędziowie w imieniu RP i z jej symbolem na piersi, tj.
    z wizerunkiem polskiego orła, a nie jako sędziowie unijni oznaczeni
    emblematami UE

    – powiedziała.

    We wtorek
    TK wydał postanowienie będące rozstrzygnięciem sporu kompetencyjnego
    pomiędzy Sejmem a Sądem Najwyższym oraz prezydentem a Sądem Najwyższym.
    Sprawę sporu zainicjowała przed TK marszałek Sejmu Elżbieta Witek
    skierowanym do Trybunału w styczniu br. wnioskiem. TK orzekł, że SN nie
    ma kompetencji do dokonywania za pomocą uchwały wykładni przepisów
    prowadzących do zmiany w ustroju sądownictwa, zaś powołania sędziów
    są wyłączną kompetencją Prezydenta RP, a SN nie ma prawa nadzoru nad
    tymi powołaniami.

    Uchwała SN podjęta wbrew prawu

    Wniosek
    marszałek Sejmu dotyczył sporów realnych i aktualnych, ponieważ spory
    kompetencyjne, o rozstrzygnięcie których marszałek Sejmu wystąpiła
    22 stycznia br., dotyczą procedury wówczas już rozpoczętej przez
    I prezes Sądu Najwyższego jej wnioskiem (kierującym pytania do trzech
    izb SN - PAP) i wbrew prawu zakończonej podjęciem przez
    SN uchwały 23 stycznia

    • podkreśliła w uzasadnieniu postanowienia TK sędzia Pawłowicz, która była sprawozdawcą tej sprawy.

    Jak
    wskazała, spory te - w rzeczywistości - zostały zainicjowane jeszcze
    wcześniej, w 2018 r. pytaniami kierowanymi przez SN do Trybunału
    Sprawiedliwości UE i podważającymi konstytucyjność składu Krajowej Rady
    Sądownictwa i status sędziów powoływanych przez prezydenta na wniosek
    tej Rady.

    Sąd Najwyższy naruszył kompetencje

    Sędzia
    Pawłowicz zaznaczyła SN swą uchwałą trzech izb z 23 stycznia „wkroczył
    w sprawę właściwą dla prawodawcy”. „TK nie neguje kompetencji
    SN do wydawania uchwał interpretacyjnych. (…) Nie są jednak akceptowalne
    uchwały prawotwórcze wkraczające w kompetencje władzy prawodawczej” -
    powiedziała. Dlatego - jak dodała - taką uchwałą SN „wprost
    naruszył kompetencje Sejmu”, a I prezes SN w związku z tą uchwałą
    „arbitralnie wykluczyła dwie izby SN - Dyscyplinarna i Kontroli
    nadzwyczajnej, a także siedmiu sędziów Izby Cywilnej”.

    Argumentacja SN (…) w znacznej części ma charakter pozaprawny i odnosi się do politycznych ocen wprowadzanych w Polsce reform

    – mówiła ponadto sędzia sprawozdawca, odnosząc się do uchwały SN.

    Teza sprzeczna z konstytucją

    Jak
    dodała Pawłowicz, SN „arbitralnie zakwestionował prawotwórcze
    kompetencje Sejmu, właściwość TK, konstytucyjną prerogatywę Prezydenta
    RP i inne zasady ustrojowe Rzeczypospolitej”.

    SN przyjął
    radykalną, sprzeczną z polską konstytucją, tezę o nadrzędności prawa
    unijnego nad prawem polskim i tezą tą motywował treść
    uchwały z 23 stycznia

    – oceniła sędzia TK.

    W polskim
    porządku prawnym nie ma żadnych przepisów, które powierzałyby
    SN kompetencje w przedmiocie oceny skuteczności powołania sędziego (…)
    i określenia warunków skuteczności powołania sędziego przez prezydenta

    – podkreśliła także sędzia Pawłowicz.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    287. Michnik oczekuje bojkotu


    Michnik oczekuje bojkotu wyborów prezydenckich w maju. Naczelny "GW" atakuje: Nie wolno oddawać Polski łobuzom i oszustom

    W tym szaleństwie jest metoda, metoda Jarosława
    Kaczyńskiego. Ta metoda pozwala łamać konstytucję, czynić z wymiaru
    sprawiedliwości karykaturę i wierzyć, że – by przypomnieć pamiętne słowa
    Władysława Gomułki – „władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy”

    — grzmi na łamach „Gazety Wyborczej” Adam Michnik.

    Redaktor naczelny dziennika sprawia wrażenie człowieka, który usilnie próbuje się w tym utwierdzić.

    Tak, Kaczyński i jego koledzy wierzą, że po nich choćby potop

    — powtarza.

    Michnik przeciwny wyborom w maju

    Dziś
    mówię, że będę wspierał wszystkie wysiłki opozycji demokratycznej,
    by ona wspólnie odrzuciła w Sejmie złowrogie pomysły o głosowaniu
    w maju, zarówno bezpośrednim, jak i korespondencyjnym

    — zapowiada publicysta.

    Jeśli
    zaś okaże się to niemożliwe, oczekuję, że kandydaci środowisk
    demokratycznych wspólnie wezwą do bojkotu tego głosowania – w imię
    godności i przyzwoitości ludzkiej; w imię odpowiedzialności
    za państwo polskie

    — dodaje.

    Naczelny „GW” bezpardonowo atakuje rządzących

    Michnik
    podkreśla, że tak właśnie odczytuje stanowiska środowisk prawniczych,
    lekarzy, działaczy samorządowych i „innych autorytetów naszego kraju”.
    Co ciekawe, redaktor naczelny „GW” powołuje się również
    na przesłanie… Episkopatu.

    Publicysta nie unika patetycznego tonu, ale również obraźliwych określeń.

    Należę
    do pokolenia, które przez dziesięciolecia angażowało się w walkę
    o demokrację i za swą troskę o wolność, godność i suwerenność Polski
    zapłaciło wysoką cenę. Dlatego mówię twardo: Nie wolno oddawać Polski
    łobuzom i oszustom

    — atakuje Michnik.

    Jeśli o tym zapomnimy, to katastrofa polska będzie nie tylko winą Jarosława Kaczyńskiego. Wszyscy będziemy winni

    — kończy swoją tyradę.

    Jak
    widać, po stronie opozycji i sympatyzujących z nią środowisk panuje
    jeden przekaz: wszystkie ręce na pokład, byle zablokować wybory w maju.
    Te siły doskonale zdają sobie sprawę, o co toczy się gra. I na nic
    podniosłe frazesy rzucane przez Adama Michnika.

    gah/wyborcza.pl


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    288. Wicenaczelny „GW” fantazjuje


    Wicenaczelny „GW” fantazjuje w austriackim „Der Standard” o „wszechwładzy PiS”: kto protestuje musi liczyć się z aresztowaniem


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    289. R. Trzaskowski dla

    R. Trzaskowski dla „Rzeczpospolitej”: Najpierw trzeba odbić urząd prezydenta, a później rząd

    Porażka Andrzeja Dudy w wyborach to koniec władzy PiS. Najpierw
    trzeba odbić urząd prezydenta, a w kolejnych latach rząd - mówi kandydat
    KO na prezydenta RP, prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski w wywiadzie
    dla dzisiejszej "Rzeczpospolitej".

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    290. Jarosław Kurski w amoku!


    Jarosław Kurski w amoku! Publikuje formularz PKW i szczuje: "Wytnij, zbierz podpisy, powiedz dość niszczeniu demokracji"

    autor: youtube/wPolityce,pl

    Kolejny honorowy członek komitetu wyborczego Rafała
    Trzaskowskiego? Tym razem agituje za zbieraniem dla niego głosów
    Jarosław Kurski, redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”. Redakcja
    z Czerskiej publikuje też formularz PKW, który można wyciąć i wpisać
    swoje poparcie dla kandydata Koalicji Obywatelskiej. Wycinanka Kurskiego
    okraszona jest histerycznym apelem pełnym manipulacji i zwykłych
    kłamstw o obozie władzy.

    CZYTAJ TAKŻE: Symboliczne!
    Tusk chce zbierać podpisy dla Trzaskowskiego. Internauci przypominają
    „nocną zmianę”. „Policzymy głosy, jak 28 lat temu”

    CZYTAJ RÓWNIEŻ: Trzaskowski hojny dla swoich ludzi! Kaleta ujawnia: „Nie ma drugiego urzędu w Polsce z tak wysokimi wynagrodzeniami”

    Wytnij, zbierz podpisy, powiedz DOŚĆ niszczeniu demokracji i ograniczaniu praw wyborczych w Polsce

    – pisze Jarosław Kurski w „Gazecie Wyborczej”.

    „Ograniczanie praw”? Przecież to Jarosław Kurski sam nawoływał,
    by nie przeprowadzać wyborów 10  i 23 maja, gdy jego kandydatka
    Małgorzata Kidawa-Błońska nie miała żadnych szans, nawet w pierwszej
    turze wyborów. Zablokowanie wyborów w konstytucyjnym terminie, do czego
    przyłożyli się pupile „GW” - Grodzki i prezydenci największych miast,
    to rzeczywiste ograniczanie praw wyborczych i obywatelskich.

    Władza tonie?

    W tekście Kurskiego widać wyraźnie niezdrową obsesję dotyczącą mediów publicznych.

    Media
    kiedyś publiczne są agendą orwellowskiego „ministerstwa prawdy”.
    Przewaga czasu antenowego na korzyść Dudy obraża przyzwoitość, poczucie
    smaku i reguły demokracji. Tzw. media narodowe wspominają o konkurentach
    Dudy wyłącznie po to, by ich opluć i zelżyć. Władza tonie, więc brzydko się chwyta. Cała partyjno-państwowa maszyneria pracuje pełną parą na reelekcję Dudy.
    Temu miało służyć pocztowe głosowanie Sasina, które - gdyby nie podział
    w obozie władzy - zostałyby przeprowadzone. Byliśmy o włos
    od konstytucyjnego zamachu stanu. Władza się cofnęła tylko ze strachu
    przed rozpadem Zjednoczonej Prawicy

    – pisze Kurski, dla którego media „publiczne”, to takie, które wspierają Koalicję Obywatelską i medialny salon III RP.

    Jarosław
    Kurski przekonuje w swoim histerycznym felietonie, że publikowany
    w „Wyborczej” formularz nie jest agitacją za Rafałem Trzaskowskim.
    Jednocześnie redakcja nie ustaje w ordynarnej propagandzie służącej
    promocji wyborczego dublera Koalicji Obywatelskiej i zajadle atakuje
    obóz władzy, sprytnie pomijając innych opozycyjnych kandydatów. Jeśli
    to nie jest nawoływanie do wsparcia Rafała Trzaskowskiego,
    to co nim jest?


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    291. Pali się grunt pod nogami?


    autor: Fratria/'Gazeta Wyborcza'

    Jarosław Kurski w ostatnim dniu kampanii wyborczej,
    na tytułowej stronie „Gazety Wyborczej” straszy Polaków autorytaryzmem.
    Który to już raz? Trudno zliczyć.

    Polska stoi na krawędzi. Ześlizgnie się w autorytaryzm albo rozpocznie powrót na ścieżkę demokracji

    — pisze dziennikarz z Czerskiej.

    Destrukcja demokratycznego państwa prawa jest bliska ukończenia. Urzędujący prezydent ma na tym polu wybitne zasługi

    — dodaje.

    Atak na prezydenta, nazizm i trwoga o demokratyczne wybory

    Publicysta w mało elegancki sposób atakuje prezydenta Andrzeja Dudę.
    Posuwa się do nazwania głowy państwa „bezmyślnym narzędziem prezesa
    jednej partii”. Dalej jest jeszcze gorzej. Twierdzi, że rządy Prawa
    i Sprawiedliwości inspirowane są receptami „nazistowskiego filozofa”.

    Przez
    pięć lat prezydent – bezwolne i bezmyślne narzędzie prezesa jednej
    partii – urzeczywistniał jego wizję państwa. Państwa wedle recept Carla
    Schmitta, nazistowskiego filozofa, który inspiruje pisowską władzę

    — dramatyzuje Kurski.

    Dziennikarz
    „GW” ze swoich lęków wyciąga dobrze znane nam wnioski - te wybory
    są jeszcze demokratyczne, ale już niedługo, już za chwilę nie będą.

    Jeśli
    my, obywatele, demokraci, nie zmobilizujemy się, następne wybory będą
    już tak „demokratyczne” jak na Białorusi, w Rosji czy na Węgrzech

    — podkreśla.

    Nie
    wzywamy do głosowania na żadnego konkretnego kandydata. Nasi Czytelnicy
    postąpią według własnego rozeznania, kierując się sumieniem

    — stara się przekonać chyba sam siebie Jarosław Kurski.

    Dalej
    dziennikarz z Czerskiej pisze, że „o kilku pretendentach
    do prezydentury można powiedzieć, że szanują demokrację, prawa człowieka
    i obywatela, respektują prawa mniejszości i przyjazny rozdział”.

    Jedynie obecna głowa państwa nie spełnia żadnego z wymienionych kryteriów

    — dodaje.

    Głosujmy na demokratę!

    — podsumowuje Kurski.

    Który raz „Gazeta Wyborcza” straszy autorytaryzmem, zamachem na demokracjie itp.? Nie da się tego zliczyć.

    xyz/”Gazeta Wyborcza”

    autor: Fratria/"GW


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    292. ZNAMY WYNIKI

    ZNAMY WYNIKI EXIT POLL:

    Andrzej Duda - 41,80 proc.

    Rafał Trzaskowski - 30,40 proc.

    Szymon Hołownia - 13,30 proc.

    Krzysztof Bosak - 7,4 proc.

    Robert Biedroń - 2,90 proc.

    Władysław Kosiniak-Kamysz - 2,60 proc.

    Inni kandydaci - 1,6 proc.

    autor: TVP Info
    autor: TVP Info

    21.00 Zakończyło się głosowanie w wyborach prezydenckich.

    Rekordowa frekwencja! Do urn wyborczych poszło 62,9 proc. Polaków

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    293. Trudno nie uśmiechnąć się,

    Trudno nie uśmiechnąć się, gdy „Gazeta Wyborcza” pisze o „wolnych mediach”.

    Mly/wyborcza.pl


    UJAWNIAMY! „Wyborcza” jednak akceptuje rozmowy z faszystami? Ważny tekst zastępczyni Michnika




    Zdjęcie ilustracyjne  / autor: fratria/Gazeta Wyborcza

    W drugiej turze wyborów prezydenckich, która odbędzie się 12 lipca,
    zmierzą się prezydent Andrzej Duda, który wygrał pierwsze starcie
    z wynikiem 43,5 proc., oraz Rafał Trzaskowski z wynikiem 30,46 proc.
    W „Gazecie Wyborczej” nastąpiła pełna mobilizacja i już z pierwszej
    strony krzyczy wręcz do czytelnika, że „Trzaskowski będzie się bić”,
    bo taki jest „plan KO na II turę”. Dodatkowo sam Trzaskowski ma także
    uśmiechać się zarówno do lewicy jak i narodowców.

    Okazuje się
    jednak, że sztab Trzaskowskiego jest rozczarowany wynikiem
    Trzaskowskiego, bo „entuzjazm” podczas zbierania podpisów poparcia
    wskazywał na „ogólnonarodowy zryw”.

    Gdy człowiek
    widzi gigantyczny entuzjazm, trudno uwierzyć, że była to jedynie
    mobilizacja w bańce, wśród tych, którzy i tak na nas głosują. Zdawało
    się, że przez Polskę idzie fala, ogólnonarodowy zryw

    – żali się w „GW” jeden z polityków KO.

    Z kolei
    otoczenie Trzaskowskiego nie jest zaskoczone wynikiem, a „PiS jest
    bliskie swojego szklanego sufitu”. Zdaniem Cezarego Tomczyka, prezydent
    Duda „rzecznikiem ich polityki”.

    Kluczowi wyborcy Hołowni

    Zdaniem
    sztabowców Trzaskowskiego w II turze kluczowi będą wyborczy Szymona
    Hołowni, który „przekonał do siebie prawicowe centrum”.

    Na razie wydaje się bardziej wiarygodny dla wyborców lewicy, co pokazuje katastrofalny wynik Biedronia


    ocenia sztabowiec KO, twierdząc, że PiS specjalnie wrzucił do kampanii
    temat LGBT, ale Trzaskowski „umiejętnie to przekierował na szacunek dla
    innego człowieka”.

    W PiS podkręcą atmosferę. Będą mówić, że Trzaskowski się maskuje, ale gdy obejmie Pałac, doprowadzi do obyczajowej rewolucji

    – przekonuje polityk opozycji.

    Strategia na II turę

    Jak
    donosi „GW”, strategią Trzaskowskiego na II turę jest mówienie
    o gospodarce i przedsiębiorcach. Kandydat Ko ma także zaostrzyć
    wizerunek zapowiadając „rozliczenie” rządów PiS oraz o „stylu rządów
    Jarosława Kaczyńskiego”. Stąd pomysł na „komisję krzywd”, czyli
    „instytucja świadka prezydenckiego, by każdy mógł przyjść i opowiedzieć
    o tym, co wyprawia PiS”.

    Wielka odezwa Michnika

    Na tym
    jednak redakcja z Czerskiej nie kończy. W „Wyborczej” pojawił się także
    tekst samego Adama Michnika, w którym wzywa do tego, aby głosować
    na Rafała Trzaskowskiego. Powód? W ocenie naczelnego „GW” Trzaskowski
    jest „kandydatem zmiany”.

    Oznacza to bowiem,
    że Andrzej Duda, wierny żołnierz PiS i Jarosława Kaczyńskiego może
    te wybory przegrać. Głosowałem na Trzaskowskiego dlatego, że był
    to kandydat zmiany

    – stwierdza Michnik dodając,
    że „kandydatami zmiany” byli także Hołownia, Kosiniak-Kamysz i Biedroń,
    i gdyby to któryś z nich wszedł do II tury, także oddał by na nich swój
    głos, bo „tylko kandydat zmiany może zatrzymać wrogą destrukcję Polski
    dokonywaną przez PiS”.

    Michnik apeluje także do – jak sam
    to określa - „demokratów mających nadzieję na zmianę” oraz do tych,
    którzy nie głosowali w I turze.

    Nie bądźcie
    obojętni: pomyślcie, że los Polski jest w waszych rękach. I pamiętajcie,
    że po 12 lipca możecie się obudzić z ręką w nocniku, czego ani wam, ani
    sobie nie życzę

    – apeluje Michnik.

    W „Gazecie
    Wyborczej” wszystkie ręce na pokład. Sytuacja zdaje się być dość
    poważna, a sztabowcy Trzaskowskiego zdenerwowani wynikami pierwszej
    tury, skoro musiał przemówić sam Adam Michnik.

    wkt/”Gazeta Wyborcza”

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    294. Zapamiętajmy ten dzień: w


    Zapamiętajmy ten dzień: w środę, 1 lipca, obóz III RP rzucił w prezydenta brukiem, szambem i kłamstwem. "Są na moralnym dnie"


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    295. MKiDN wygrało kolejny proces


    MKiDN wygrało kolejny proces z "Gazetą Wyborczą". Sąd nakazał Michnikowi publikację sprostowania


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    296. Jak nie "ulica", to


    Jak nie "ulica", to "zagranica". Michnik w niemieckim "Die Zeit" straszy "putinizacją Polski": Pozbawienie władzy PiS jest…

    Jak scenariusz „ulica” nie wychodzi, opozycja i sprzyjające
    jej media sięgają po opcję „zagranica”, z której skorzystał naczelny
    „Gazety Wyborczej”. Adam Michnik udzielił wywiadu niemieckiemu „Die
    Zeit”, w którym stwierdził, że Polsce „grozi putinizacja”, jeśli PiS
    wygra wybory prezydenckie.

    CZYTAJ TAKŻE:

    Michnik
    w „GW”: „Wiem, jakiej Polski bym chciał”. Cytuje fragment tekstu
    Tomasza Manna „Brat Hitler”. „Ten człowiek, to katastrofa”

    Kuriozalne porównanie! Michnik: Wystąpienia polityków PiS-u są jak te moczarowców w PZPR. To było nasycone tępotą, nienawiścią

    Michnik o „dwóch wizjach kraju” i putinizacji

    Zdaniem
    Adama Michnika, „Polska jest podzielona od ok. 220 lat. Od zawsze
    istniały dwie wizje kraju – jedna otwarta, pluralistyczna i druga
    zamknięta, etnocentryczna”.

    Nawet wtedy, gdy naród
    się zrastał, pod powierzchnią utrzymywało się napięcie pomiędzy obu
    wizjami. Dziś te pęknięcia znów stały się widoczne. Obóz etnocentryczny
    utrzymywany jest w jedności za pomocą metod autorytarnych. Jego
    przedstawiciele krok po kroku ograniczają demokrację. Nazywam
    to putinizacją Polski. Podobnie dzieje się na Węgrzech

    — oświadczył naczelny „GW”.

    Odsunąć PiS od władzy

    Michnik
    przekonywał także, że odsunięcie od władzy Prawa i Sprawiedliwości
    ma kluczowe znaczenie w zatrzymaniu „brunatnej fali”, czyli
    antyliberalnych tendencji. Stwierdził, że głosowanie 12 lipca ma także
    znaczenie europejskie.

    W jego ocenie liberałowie popełnili błędy
    będąc u władzy, a głównym z nich była „budowa silnej gospodarki
    i inwestycje”, za czym poszło ograniczanie wydatków. Stwierdził również,
    że PiS zdobyło władzę dzięki „wymyślonej legendzie o liberalnych
    elitach, które wyzyskiwały naród”.

    Nie mógł sobie podarować także ataku na Jarosława Kaczyńskiego.

    On nienawidzi ludzi i ich poniża. Jedynym wyjątkiem był jego brat bliźniak. Dominował go, ale go nie upokarzał

    — gorączkował się Michnik.

    Faszyści w PiS?

    Naczelny
    „Gazety Wyborczej” nie poprzestał na ataku na Jarosława Kaczyńskiego.
    Przekonywał także, że w Prawie i Sprawiedliwości są „faszyści”.

    W PiS-ie są faszyści,
    ale PiS nie jest partią faszystowską. Kaczyński nie jest faszystą. Jest
    prawicowcem, osobą autorytarną, ale nie jest faszystą

    — oświadczył.

    Czego broni „Wyborcza”?

    Michnik,
    przypominając opinię niemieckiego historyka Golo Manna, że Republika
    Weimarska (w 1933 r.) upadła, ponieważ nikt jej nie bronił, stwierdził:

    Trzeba bronić Republiki. To robimy za pomocą naszej gazety.

    Gdy
    PiS straci władzę, skończy się niszczenie państwa prawa w Polsce.
    Pozbawienie władzy PiS jest najważniejszym zadaniem
    demokratycznej Polski

    — przekonywał Michnik.

    Jeżeli
    Duda ponownie wygra, oznaczać to będzie porażkę prawdy
    i sprawiedliwości. Nie należy się jednak poddawać. Jak długo istnieją
    demokratyczne instrumenty, tak długo trzeba je wykorzystywać
    do obrony demokracji

    — oświadczył w wywiadzie dla „Die Zeit“ Adam Michnik.

    wkt/dw.com


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika gość z drogi

    297. kiedyś mówiliśmy ,Balcerowicz musi odejść,dzisiaj

    Michnik czas odejść ,Ketman chyba już TO zrobił ?

    gość z drogi

    avatar użytkownika Maryla

    298. To wstrząs, że 50 procent

    To wstrząs, że 50 procent moich rodaków głosowało na
    kandydata, w którego sztabie nikt nie uznał za stosowne pojawienie się
    na wieczorze wyborczym z flagą Polski - ocenił w poniedziałek socjolog
    Andrzej Zybertowicz. Jego zdaniem w ten sposób Trzaskowski pokazał, że
    Polska jest mu obojętna.

    Jak mówił Zybertowicz w
    TOK FM, "małym wstrząsem było, że 50 procent moich głosujących rodaków
    głosowało na kandydata, w którego sztabie nikt nie uznał za stosowne
    pojawienie się na wieczorze wyborczym z flagą Polski".

    Myślałem, naiwnie być może, że to jest spór między dwoma wizjami Polski, dwiema koncepcjami roli Polski
    w Europie, ale mam wrażenie, że dla politycznego zaplecza Rafała
    Trzaskowskiego, gra nie szła o wizję Polski w Europie, tylko o wizję
    wyprowadzenia nas z polskości -
    mówił prof. Zybertowicz.

    Zybertowicz ocenił, że w wieczór wyborczy Trzaskowski "zdjął owczą skórę z twarzy i pokazał, że Polska jest mu obojętna".

    Rafał Trzaskowski, Małgorzata Trzaskowska, Aleksandra Trzaskowska, Stanisław Trzaskowski


    Rafał Trzaskowski, Małgorzata Trzaskowska, Aleksandra Trzaskowska, Stanisław Trzaskowski

    /

    PAP

    /

    Radek Pietruszka


    "GW" reaguje na zdecydowane zwycięstwo Andrzeja Dudy. Instruuje, jak złożyć protest wyborczy. Promuje też opinię Matczaka

    Zdjęcie ilustracyjne / autor: Fratria/screen wyborcza.pl
    Po podliczeniu wyników z prawie wszystkich komisji okazało się,
    że Andrzej Duda wygrał wybory prezydenckie znacząco - 51,21 proc. do 
    48,79 proc. „Gazeta Wyborcza” na swojej głównej stronie zaczęła promować
    instruktaż, jak złożyć protest wyborczy. Głos ws. tego, jak podważyć
    wynik wyborów, zabrał znany przeciwnik PiS, prof. Marcin Matczak - jego
    opinia jest także promowana na stronie „GW”.

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    299. Burghart: W Polsce wygraliśmy

    Burghart: W Polsce wygraliśmy bitwę

    Zwycięstwo wyborcze Andrzeja Dudy powstrzymuje napór
    neomarksistowskich ideologii na Polskę - powiedział w poniedziałek
    wiceprezes Koalicji Polonii Amerykańskiej Andrzej Burghart. W trwającej
    na świecie wojnie ideologiczno-cywilizacyjnej w Polsce wygraliśmy
    bitwę – dodał.



    "GW" nie składa broni! Gardzi wyborcami prezydenta Dudy i mobilizuje: "Polska Trzaskowskiego staje na drodze walca władzy"

    Tekst "GW" / autor: Fratria/'Gazeta Wyborcza'
    Wyborcza” już od niedzielnego wieczoru mobilizuje cały „antyPiS”. Wynik Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich ma być zrywem „ludzi przebudzonych”, którzy przeciwstawiają się „walcowi władzy”.

    Teraz
    więc wszystkich sił trzeba będzie, żeby bronić samorządów, wolnych
    mediów, szkół i uczelni, wolnej nauki, niezawisłych sędziów, praw
    kobiet, organizacji społecznych oraz kultury

    — czytamy.

    Nie może oczywiście zabraknąć wrzutek o rzekomo sfałszowanych wyborach. Wprawdzie duża przewaga Andrzeja Dudy nie pozwala na ułańską szarżę na Sąd Najwyższy, ale widocznie „GW” chce tlić płomień niepewności wśród swoich czytelników.

    Na początek niech zostaną spisane czyny i rozmowy – matactwa przy oddawaniu i liczeniu głosów

    — pisze Stasiński.

    Polska Trzaskowskiego to coś znacznie więcej niż tylko polityczna opozycja. To Polska ludzi przebudzonych

    — dodaje.

    Ile
    już mieliśmy takich zrywów „GW” w ostatnich pięciu latach? Gazeta
    Michnika znowu mobilizuje wyborców opozycji, atakując jednocześnie
    elektorat prezydenta Dudy. To tyle, jeśli chodzi o budowanie wspólnoty.

    xyz/”Gazeta Wyborcza”


    Czuchnowski w akcji! Na jednym wdechu straszy repolonizacją mediów i rozlicza opozycję: "Efektem są kolejna klęska i zmarnowana…

    Wojciech Czuchnowski / autor: Fratria/'Gazeta Wyborcza'

    Zdaniem dziennikarza „Gazety Wyborczej”, PiS w najbliższych latach
    skupi się na tym, aby wykupić część mediów i przekazać je w „zarząd
    prorządowym dziennikarzom”. Czuchnowski opiera swój tekst
    na wypowiedziach polityków PiS, którzy w ostatnim czasie przekonywali,
    że w Polsce musi być równowaga medialna. Mówił o tym chociażby
    prezes Jarosław Kaczyński, który zresztą zaznaczał, że nie ma mowy
    o żadnym wykupie chociażby TVN-u. Prezes PiS podkreślił jednocześnie,
    że w tej sprawie rząd musi liczyć się z prawem Unii Europejskiej.

    Musimy
    się liczyć z prawem, bo jesteśmy w Unii Europejskiej. Ale w ramach tego
    prawa można wiele uczynić, tylko trzeba chcieć i mieć determinację

    —mówił przed wyborami Kaczyński.

    CZYTAJ WIĘCEJ: Prezes Kaczyński o mediach w Polsce: Nie możemy się zgadzać, by część narodowego systemu nerwowego, był w obcych rękach

    Czego więc obawia się Czuchnowski?

    Po zwycięstwie
    Andrzeja Dudy partia rządząca „zrobi porządek” z mediami. Liderzy PiS
    zapowiadali to już przed niedzielnymi wyborami

    —pisze red. Czuchnowski.

    Strasząc
    Niemcami i niemieckimi wpływami w mediach, PiS nie podaje żadnych
    przykładów. Nazywa za to „niemieckimi” polskie gazety i rozgłośnie,
    które należą do takich grup jak Axel Springer, Passauer czy Bauer.
    Projekt repolonizacji powstanie w Ministerstwie Kultury, ale jego
    ogłoszenie było wstrzymywane. Wiadomo tylko, że chodzi w nim
    o wykupienie mediów od zagranicznych koncernów przez państwowe banki
    i grupy ubezpieczeniowe, potem zaś przekazanie redakcji w zarząd
    prorządowym dziennikarzom

    —czytamy.

    Repolonizacja? „Nie ma takiego projektu”

    W sprawie
    rzekomej repolonizacji wypowiedział się także rzecznik rządu Piotr
    Müller, którzy poinformował, że „w tej chwili nie ma żadnego projektu
    dot. repolonizacji mediów”.

    Żadne konkretne decyzje w tym obszarze jeszcze nie zapadły, nie ma projektu ustawy

    —zapewnił we wtorek rzecznik rządu Piotr Müller, pytany czy po wyborach prezydenckich rząd planuje repolonizację mediów.

    W tej
    chwili nie ma żadnego projektu w tym zakresie. Natomiast my przyglądamy
    się i analizujemy rozwiązania, które są przyjęte, obowiązujące w tak
    zwanych dojrzałych demokracjach

    —mówił Müller w TVP1.

    W tych,
    nazwijmy to dojrzałych demokracjach instrumenty dotyczące polityki
    medialnej funkcjonują, obowiązują i stabilizują scenę medialną,
    jednocześnie gwarantują jej pluralizm. Z drugiej strony ograniczają
    wpływ zagranicznych podmiotów na politykę państwa, na politykę medialną
    wewnątrz państwa. To są rozwiązania, które obowiązują w wielu krajach
    i myślę, że część z nich w Polsce śmiało będzie można wdrożyć

    —ocenił.

    Zaznaczył jednocześnie, że „żadne konkretne decyzje w tym obszarze jeszcze nie zapadły”.

    Nie ma projektu ustawy, w związku z tym trudno w tej chwili mówić o szczegółach, raczej mówię o ogólnym kierunku

    —zaznaczył rzecznik rządu.

    W zeszłym
    tygodniu wicepremier, szef MKiDN mówił w audycji Wirtualnej Polski,
    że nie mogą na rynku medialnym dominować jakieś podmioty kapitałowe
    i zawłaszczać dużych obszarów, poszczególnych segmentów rynku
    medialnego. Jak dodał, „tu nie narodowość jest ważna, a kwestia
    koncentracji kapitału”.

    Pytany, czy za chwilę pojawi się projekt
    dot. dekoncentracji mediów, przypomniał, że „projekt dekoncentracji
    mediów od dawna jest i on powinien być zgodnie z europejskimi
    standardami, zrealizowany”. Wskazał, że „niezależnie od wyborów,
    wszystkie siły polityczne w Polsce, także opozycja, wspólnie przyjmie
    taki projekt, bo on jest dobry dla polskiej demokracji i dla
    pluralizmu medialnego”.

    Kto jest winny porażki Trzaskowskiego?

    W swoim
    drugim tekście, który został opublikowany w dzisiejszej „Wyborczej”,
    Czuchnowski skupia się na przegranej Trzaskowskiego w II turze wyborów.
    Zdaniem publicysty, winę za jego porażkę ponoszą również liderzy innych
    partii opozycyjnych.

    Nie wiem, dlaczego
    tak się nie stało. I właściwie nie bardzo mnie to obchodzi. Nie
    ma znaczenia, czy zawiódł Trzaskowski, bo za mało obiecał, czy panowie
    Kosiniak-Kamysz, Biedroń i Hołownia, bo za dużo chcieli. Czy w końcu to,
    że wszyscy razem nie mogli się dogadać. Nie ma to znaczenia. Efektem
    są kolejna klęska i zmarnowana szansa. Oby nieostatnia

    —pisze Czuchnowski.

    W jego
    opinii, opozycja poniosła porażkę w ostatnich wyborach parlamentarnych
    i prezydenckich, dlatego, że nie zdołała się zjednoczyć.

    Nie
    było żadnego wspólnego bloku. Do wyborów poszli osobno i choć
    na opozycyjne ugrupowania głosowało ponad milion wyborców więcej niż
    na PiS, to PiS wziął większość w Sejmie. PO, Lewica i PSL nie wykonały
    nawet drobniejszego gestu pokazującego jedność. Ich przywódcy nie
    stanęli wspólnie i nie zadeklarowali, że po wyborach powołają
    wspólny rząd

    —pisze redaktor „GW”, wspominając wybory parlamentarne.

    Następnie
    Czuchnowski przechodzi do wyborów prezydenckich. I tu również narzeka
    na to, że kandydatom opozycji nie udało się zjednoczonych
    i zakomunikować Polakom jeszcze przed I turą wyborów, że w II turze
    wszyscy zgodnie poprą tego, kto osiągnie najlepszy wynik. Tak się jednak
    nie stało.

    Kosiniak-Kamysz się obraził, Biedroń coś tam z siebie wydusił, Hołownia poparł „pod warunkiem”. Duda wygrał

    —czytamy.

    Zamiast
    jedności panowie K.-K., B. i H. zafundowali nam rekonstrukcję
    historyczną z najmroczniejszych kart dziejów Rzeczypospolitej. To brak
    jedności w najważniejszych dla kraju sprawach leżał u podstaw rozbiorów
    i przyczynił się do klęski kolejnych powstań. Wybór indywidualnych
    i partyjnych interesików kosztem interesów nadrzędnych był od wieków
    zmorą Polski. Był i - jak widać - nadal jest

    —kończy Czuchnowski.

    Trudno
    nie odnieść wrażenia, że powyborcza analiza porażki Trzaskowskiego
    autorstwa Czuchnowskiego, jest niemal taka sama, jak wszystkie inne,
    który były publikowane przez opozycyjne media po kolejnych porażkach
    opozycji z obozem Jarosława Kaczyńskiego. To nie brak programu, to nie
    obrażanie Polaków, to nie totalna opozycja, a właśnie brak zjednoczenia,
    ma być największym problemem opozycji. Jak widać w „Gazecie Wyborczej”
    wciąż nie wyciągnęli żadnych wniosków z kolejnej już wyborczej porażki.
    Prezes Kaczyński może spać spokojnie.

    kk/”Gazeta Wyborcza”/PAP

    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

     

    avatar użytkownika Maryla

    300. Co za język pogardy! Michnik


    Co za język pogardy! Michnik w programie Lisa: Polski tym palantom nie wolno oddać. Elity postawiły widoczny opór wobec władzy

    Adam Michnik / autor: Fratria

    ”Polski tym palantom nie wolno oddać” - oświadczył w programie „Tomasz Lis” Adam Michnik.

    CZYTAJ RÓWNIEŻ:

    -Soros nie uznaje wyników wyborów? Finansowana przez niego Helsińska Fundacja Praw Człowieka przygotowała formularze protestów

    -Mocne wystąpienie Patryka Jakiego w PE: Uszanujcie wybór Polaków i przestańcie udawać, że wiecie o Polsce więcej niż oni sami

    Wielka
    lekcja z rządów PiS-owskich jest taka, że o ile wcześniej elity
    intelektualne i artystyczne kapitulowały wobec władzy, to tym razem
    postawiły widoczny opór

    — mówił w programie „Tomasz LisAdam Michnik.

    Michnik szczery jak rzadko. Co myśli o Polakach?

    Zapytany,
    które zasoby społeczeństwa obywatelskiego i instytucjonalne uważałby
    za najważniejsze dla przetrwania chociażby wiary w to, że wreszcie się
    uda, Adam Michnik odpowiedział:

    Media, samorządy […]
    i rozmaite instytucje lokalnych skupisk - z tych wszystkich miejsc nie
    idzie przyzwolenie na ten język PiS-u. Jakby Polska została pęknięta.

    Polski tym palantom nie wolno oddać

    — oświadczył redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”, wywołując szeroki uśmiech na twarzy Tomasza Lisa.


    Maryla

    ------------------------------------------------------

    Stowarzyszenie Blogmedia24.pl