Odzyskanie od zapomnienia schronienia (nieba), jakim Polska była dla Żydów.

avatar użytkownika Maryla
Reuters Published: 	10.25.14, 11:05 
Nowo wybudowane w Warszawie Muzeum Historii Żydów Polskich ma na celu
nie tylko przypomnienie ilu Żydów zginęło w Polsce, ale także jak
żyli.
http://www.ynetnews.com/articles/0,7340,L-4583915,00.html
Tłumaczenie - fragmenty

WARSZAWA - Polska, kraj, na którego ziemi nazistowskie Niemcy przeprowadziły najciemniejsze akty Holokaustu, zaczyna ponownie łączyć się z drugą rolę w historii Żydów, jako dom przez 1000 lat dla jednej z największych społeczności żydowskich na świecie.
General view of a street of the Jewish Quarter in Warsaw at 'The Street' gallery as part of the core exhibition of the Museum of the History of Polish Jews (Photo: EPA)
General view of a street of the Jewish Quarter in Warsaw at 'The Street' gallery as part of the core exhibition of the Museum of the History of Polish Jews (Photo: EPA)
Kraj zrobi krok w tym kierunku w przyszłym tygodniu wraz z otwarciem wystawy głównej w Warszawie nowo wybudowanego Muzeum Historii Żydów Polskich, projekt, który mówi aby pamiętać nie tylko jak Żydzi w Polsce umierali, ale jak żyli. Wysiłek Polski, aby dotrzeć do swojego dziedzictwa żydowskiego choć jest niepełny, kontrastuje z nastrojami w innych częściach Europy, gdzie Żydzi są przedmiotem wrogości i czasami brutalnych ataków. Niektóre społeczności żydowskiej w Polsce twierdzą, że miejsca podczas niemieckiej okupacji takie jak getto warszawskie, Auschwitz, Treblinka i Sobibor gdzie zabito miliony Żydów - są teraz bardziej przyjazna niż w wielu krajach Europy Zachodniej. "Jeśli wziąć pod uwagę, że Żydzi są bici na ulicach w Niemczech lub Francji czy Skandynawii, podpalanie synagog, morderstwa - tu nie mamy żadnej z tych rzeczy," mówi Piotr Kadlcik, wiceprezes Społeczności żydowskiej w Warszawie, mieście gdzie żyje jedna z największych grup żydowskich w kraju. "Myślę, że teraz bezpieczniej chodzić po Warszawie w jarmułce niż w niektórych dzielnicach Paryża." Polska będąca relatywnie rajem dla Żydów jest być może ponieważ jest ich mało - +7.508 według spisu ludności z 2011 lub dlatego, że Polska nie ma dużej społeczności muzułmańskiej. W innych krajach, sprawcami niektórych głośnych ataków na cele żydowskie były muzułmanin. Budynek muzeum został sfinansowany przez państwo polskie, podczas gdy wystawa przez darczyńców w Polsce i za granicą. Barbara Kirshenblatt-Gimblett, Dyrektor Programowa Wystawy Głównej,powiedziała, że ma nadzieję, że muzeum dotrze do Polaków, którzy z powodu Holokaustu i prześladowań Żydów pod rządami komunistycznymi ukrywali swoją żydowską tożsamość. Ich liczbę szacuje się na dziesiątki tysięcy. "Jedną z rzeczy, o której myśleliliśmy, to że muzeum będzie wspierać życie żydowskie, pokazując tym, którzy dzisiaj w Polsce ukrywają swoje żydowskie korzenie, że nie ma się czego obawiać i nie ma się czego wstydzić" powiedziała Kirshenblatt-Gimblett. Poznawanie historii Żydów w Polsce polega też na konfrontacji niewygodnych prawd. Podczas gdy okupanci hitlerowscy przeprowadzili Holokaust, w kilku miejscach swojej 1000 letniej historii byli prześladowani przez swoich polskich sąsiadów. We wtorek, prezydenci Izraela i Polski oprowadzą dygnitarzy na ceremonii otwarcia wystawy głównej w Muzeum Historii Żydów Polskich, w budynku ze szkła w miejscu, w którym było żydowskie getto w Warszawie.
Etykietowanie:

35 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Polskie paszporty . Malka Shacham Doron urodzona w Izraelu ,

czyli " Polska Żydówka wraca do domu" Aleksandra Klich
http://wyborcza.pl/magazyn/1,141465,16859151,Polska_Zydowka_wraca_do_dom...

Sanocka 2 wzięła się z tego, że Malka Shacham Doron nie może spać.

62 lata, drugi mąż, czwórka dorosłych synów, wielbicielka Facebooka - jest nauczycielką. Mieszka w czterotysięcznym Mitzpe Ramon, pośrodku pustyni Negew, na krawędzi największego krateru krasowego na ziemi - Ramon. W dzień jest tam 40 stopni, w nocy - 10. Pięć kilometrów od miasteczka jest lotnisko i duża baza wojskowa.

Malka nie śpi. Myśli, co zrobić, żeby ludzie pamiętali. Nie tak, jak się pamięta na akademiach, marszach żywych, ale tak naprawdę. Bez ględzenia po polsku i żydowsku, bez noszenia transparentów.

Żeby wreszcie zasnąć, wymyśliła, że odkupi swój dom. Tak, odkupi, a nie odbierze czy odzyska. Żeby ludzie w Rymanowie nie myśleli, że chce komuś coś zabrać. I urządzi go tak, by wróciło do niego żydowskie życie. Żeby zapachniało piekarnią dziadków. No to kupiła dom dziadków za pieniądze Omriego, swojego syna. Zamiast wyruszyć w podróż dookoła świata albo kupić sobie nowy samochód.

Dwa tygodnie ten dom sprzątała, potem pół roku remontował go Stanisław Materniak, znajomy, budowlaniec spod Rymanowa. A potem przywiozła stare zdjęcia i powiesiła je na ścianach. Nagotowała z przyjaciółmi dwa garnki czulentu, zrobili humus, przynieśli czekoladki.

Na otwarcie domu rodziny Starych 15 sierpnia 2014 roku przyszli Polacy i Żydzi, znajomi, turyści, kuracjusze z pobliskiego uzdrowiska, trochę miejscowych.

- Taka piękna, duża rodzina. Tacy przystojni ludzie, śliczne dzieci. Gdzie oni teraz są? - patrzyli na zdjęcia i z podziwem kręcili głowami.

Malka: - W Bełżcu. Nawet grobów nie mają.

Ludzie patrzą i przypominają sobie krewnych, którzy zginęli podczas wojny. Im się zdarzyło, nam się zdarzyło. Taki los. - Można żyć razem - myśli Malka.

Wszystko po to, żeby nikt już nie stał z boku, gdy Żydzi idą do Bełżca. Żeby choć jeden rzucił w Niemców kamieniem.

***
Fryda urodziła Malkę na izraelskiej plaży, dziewięć miesięcy po nocy w Wenecji, do której trafiła z mężem, gdy wyjechali z Polski w 1950 r.

Gdyby nie komuniści, zostaliby w Polsce, Malka jest tego pewna. Wiedzieli, jak gryzie wielka czerwona małpa, więc uciekli tam, gdzie mogli spokojnie urodzić i wychować dzieci. Frydka sama przecięła pępowinę, wzięła Malkę na ręce i zaniosła do szpitala: zapiszcie ją.

Mała Malka ma mamę, tatę i brata. I dużo cioć i wujków, którzy potem okazują się znajomymi. Ale żadnych prawdziwych babć, dziadków, kuzynów.

***

Gdy Malka jedzie pierwszy raz do Polski, ma 38 lat. Jest początek lat 90. Fryda się boi: - Tam komuniści, Armia Krajowa, niebezpiecznie.

- Co ty, mamo, dawno już nie ma AK, a komunistów też coraz mniej.

W Rymanowie szaro, smutno, ludzie nie chcą gadać. W końcu trafia do człowieka, który wyciąga fotografię. Żyd o imieniu Abram i nazwisku Stary siedzi na nim wśród innych miejskich radnych w Rymanowie. Data: 1928 r.

Malka: - Poznałam go. To ten, który od dziecka przychodził do mnie nocą, w snach. Stary Żyd z długą, białą brodą. Dobre oczy.

Takiego wybrała sobie drugiego męża. Zauroczył ją, bo był dobry, przystojny, wysoki.

Teraz ma 70 lat i wygląda jak Abram Stary.

***
***

Sześć lat walczyła o polski paszport. Teraz z dumą pokazuje oba i mówi: - Jestem Polką, jestem Żydówką.

Adam, jej syn, który kończy w Stanach doktorat z matematyki, zgłosił się na Uniwersytet Jagielloński. Marzy, by wykładać w Krakowie, na uczelni, na której studiowała jego babcia Fryda, nim zdecydowała się na emigrację.

Malka: - Mam kontakt z przeszłością. Mama zawsze mówiła: "Masz w sobie pięćset lat Krakowa i Rymanowa. Ludzie, którzy nie mają przeszłości, przyszłości też nie mają. Chcę wiedzieć, skąd jestem. Jak się dowiem, to będę wiedzieć, dokąd iść.

***

Gdy po uroczystości otwarcia domu przy Sanockiej 2 już prawie wszyscy się rozeszli, ktoś zauważył, że na stoliku pod oknem stoi menora, siedmioramienny świecznik. Wcześniej jej tam nie było.

"Pamiętnik Paula" Frydy Stary-Vogel przetłumaczył Michał Sobelman, wydała Austeria

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Kirshenblatt-Gimblet: Opowiadamy o życiu

http://wyborcza.pl/magazyn/1,141465,16854952,Polski_Zyd_to_Zyd_szczegoln...
Barbara Kirshenblatt-Gimblet - kuratorka wystawy stałej
w Muzeum Historii Żydów Polskich, wieloletnia profesorka na Wydziale
Sztuki New York University, specjalistka w dziedzinie kultury Żydów
polskich



PAWEŁ SMOLEŃSKI: Myśli pani, że mosty
między Polakami a Żydami - tysiąc lat od ich przybycia na te ziemie i 70
lat po Zagładzie - zostały już na nowo zbudowane?





BARBARA KIRSHENBLATT-GIMBLET: Polski Żyd to byt
szczególny. Czasami mówi o sobie, że w Polsce nigdy nie był
wystarczająco polski, zaś np. w Ameryce wystarczająco żydowski. To się
oczywiście zmienia, ale coś jest na rzeczy.



Znajoma w Szwajcarii jest sefardyjską Żydówką. Nigdy nie powie o
sobie, że jest w 50 procentach Szwajcarką, a w drugich 50 - Żydówką.
Jest stuprocentową Szwajcarką i stuprocentową Żydówką. To absolutnie
logiczne i oczywiste. W Polsce pomysł, że można być jednocześnie
stuprocentowym Polakiem i stuprocentowym Żydem, jest raczej nowy, bo
przez lata myślano, że polskość ogranicza bycie Żydem, a żydowskość -
bycie Polakiem. W USA Żyd nie czuje się mniej Amerykaninem, dlatego że
jest Żydem.



Mój ojciec urodził się w 1916 r., kiedy może do 40 proc.
mieszkańców terytorium, gdzie niebawem miała pojawić się Polska, było
etnicznymi Polakami. Chodził do polskiej szkoły podstawowej, do
hebrajskiej szkoły religijnej, w domu mówiło się w jidysz, ale z
przyjaciółmi - zdeklarowanymi syjonistami, którzy przygotowywali się do
wyjazdu do Palestyny - rozmawiał po polsku, bo ich hebrajski był za
słaby, no i syjoniści nie chcieli mówić między sobą w jidysz. W II RP
takie pomieszanie było jak najbardziej na miejscu.



Ale też mam kłopot ze zrozumieniem, czym w dzisiejszej Polsce
mogą być polsko-żydowskie relacje, choć zdaję sobie sprawę, że dla wielu
polskich Żydów świadomość korzeni jest sprawą szczególną. Może
dowiedzieli się o swoim pochodzeniu, gdy byli już dorośli, dziadkowie
lub rodzice powiedzieli im coś tuż przed śmiercią. Często to katolicy od
pokoleń. W Polsce po doświadczeniach wojny i komunizmu to sprawy
szczególne. W Stanach nie stawia się pytania o żydowskość.



A więc czy w pytaniu o polsko-żydowskie relacje chodzi o rozmowę o Jedwabnem? O pogrom kielecki? Nie wiem.
Może o te całkiem świeże rysunki gwiazd
Dawida powieszonych na szubienicach? Nie ma w Polsce miasta, gdzie nie
pojawiałyby się takie graffiti.





- Jedwabne, Kielce, rozmowa o książkach Jana Tomasza Grossa w
mojej opinii nie mają wiele wspólnego z relacjami polsko-żydowskimi, ale
przede wszystkim polsko-polskimi. Na pomniku upamiętniającym mord w
Jedwabnem wymieniona jest narodowość ofiar, ale nie ma narodowości
sprawców, z tablicy nie wynika, czy zrobili to Niemcy, czy Polacy, i to
nie jest OK. Ale przecież był tam i przepraszał prezydent Polski, co
akurat było bardzo OK, to ogromny krok w dobrym kierunku. Ale gdzie tu
miejsce na Żydów? To wewnętrzna, bardzo polska debata o tym, jak
konfrontujecie się ze swoją historią. W tym sensie antysemityzm to nie
polsko-żydowski, ale polski problem.



Myślę też, że Żydzi na całym świecie mają pod tym względem wobec
Polski bardzo wysokie oczekiwania, a stosunkowo niewielką wrażliwość na
polski kontekst, a taka rozbieżność musi powodować napięcia. W muzeum
mówimy i o Jedwabnem, i o Kielcach. Prezentujemy konkretne wydarzenia i
historyczny moment, w którym się zdarzyły, oraz to, jak po 1989 r.
Polska opowiada o tych wydarzeniach, jak bardzo się zmieniła. Ale nie
relacjonujemy całej debaty na ten temat. Taka debata to nie jednorazowe
wydarzenie, ale długi proces.



Poza tym my, jako muzeum, musimy zaufać naszej publiczności.
Czyli nie możemy widzieć w niej ignorantów, ludzi o antysemickim
nastawieniu, ale raczej oczekiwać ludzi otwartych, ciekawych, chcących
wysłuchać historii, którą tu opowiadamy. Nie dajemy im autorytarnej
wizji historii, ale historię prezentowaną przez autorytety, taką, którą
widzowie mogą odkrywać, eksplorować. Wierzymy, że są intelektualnie
niezależni.



Ale mamy nadzieję, że publiczność nam również zaufa. Wtedy
wnioski, konkluzje po obejrzeniu wystawy pójdą we właściwym kierunku.


Jaki główny cel pani sobie postawiła?




- Chcę odbudować pamięć o tysiącletniej historii polskich Żydów,
bardzo specyficznej, największej części żydowskiej diaspory. Poza
obowiązkiem moralnym, by pamiętać, jak w Polsce żyli Żydzi, sądzę, że to
jedno z najważniejszych bogactw, z których może czerpać żydowska
przyszłość, w Polsce i na świecie. Gdy patrzę np. na Żydów
amerykańskich, choć nie tylko, na generacje wyrosłe po wojnie, widzę, że
ich tożsamość opiera się na trzech filarach. To judaizm, pamięć
Holocaustu i istnienie Izraela. Niewiarygodnie bogata historia polskich
Żydów to dla współczesnych Żydów ziemia kompletnie nieodkryta. Odkrycie
dziejów polskiej diaspory to jakby dołożenie czwartej nogi do krzesła,
na którym siedzą Żydzi. Nie można siedzieć wygodnie, stabilnie i pewnie,
gdy krzesło ma tylko trzy nogi. Stokroć więcej zastanawiamy się nad
Zagładą niż nad żydowskim życiem.



Dla polskich Żydów muzeum to jakby powstanie z ruin,
przypomnienie o wielkiej tradycji, której często nie mogli lub nie
chcieli im przekazać rodzice czy dziadkowie.



Dla Polaków - wielki dar pokazujący, jak różnorodnym, kolorowym
krajem kiedyś była Polska, a co zostało zamordowane przez wojnę,
przesunięcie granic, emigrację, asymilację mniejszości, komunizm. To -
zwróćmy uwagę - jedyne muzeum historii Polski w całym kraju,
opowiedzianej ze specyficznej, żydowskiej perspektywy, a więc historii
Polski, jaką jeszcze nie tak dawno była, kraju wielonarodowego i
wielowyznaniowego, a nie homogenicznego. To perspektywa, jakiej
dzisiejsi polscy odbiorcy nie mieli szansy nigdy doświadczyć.
Muzeum, jakby w kontraście do tego, co za murami, podkreśla również historię pustki po Żydach.




- Raczej nieobecności, choć wolę powiedzieć, że muzeum bardziej
przerywa ciszę ciągnącą się przez dekady, kompletnie zmienia kontekst
pamiętania o Żydach. Przed naszym budynkiem stoi odsłonięty w 1948 r.
pomnik Bohaterów Getta. Od tego czasu aż do 2013 r., czyli kiedy muzeum
otworzyło drzwi dla zwiedzających, honorowaliśmy tych, którzy nie żyją,
zostali wymordowani. Praca nad pamięcią i pamiętaniem nie jest
zakończona, póki nie przywróci się wspomnienia i nie uhonoruje tych
Żydów, którzy w Polsce żyli bez przerwy przez tysiąc lat. Podkreślam -
bez przerwy, czego nie doświadczyła żydowska wspólnota w Hiszpanii, we
Francji, w Anglii, w Niemczech, w Austrii, słowem - nigdzie w Europie
poza Polską. Tysiąc lat obecności Żydów w jednym kraju - to już samo w
sobie jest historią unikalną, niezwykłą.


Sziwa, żydowska żałoba, to jedna z najwspanialszych,
najważniejszych naszych tradycji. Myślę o niej, gdy myślę o muzeum. Ktoś
umiera, a wówczas spotykają się bliscy, sąsiedzi i wspominają - lecz
nie to, w jaki sposób umarł, ale jak żył.



To jest po prostu obowiązek wynikający z zasad moralnych, tak
wobec jednostki, jak i wobec narodu. Bez sziwy, tego najpełniejszego
wspomnienia, popełnia się podwójny grzech. Po pierwsze, to zapomnienie o
ludobójstwie, które dotknęło polskich Żydów z rąk nazistów. Ale po
drugie, to otoczenie ciszą, zepchnięcie w niebyt ich życia w tym kraju,
gdzie byli obecni od jego narodzin.



Kiedy weźmiemy pod uwagę te dwa obowiązki, okaże się, że
warszawskie muzeum upamiętnia doświadczenie Holocaustu w historii Żydów w
inny, być może kompletnie nowy sposób. Prawie każde muzeum poza Europą
zajmujące się Żydami, a więc również Zagładą, czyni z Szoah moment
centralny, najważniejszy. Wówczas muzeum, wystawa - do czego mają prawo -
są ekspozycjami historii antysemityzmu, której kulminacyjnym momentem
jest Zagłada. Jeśli coś dzieje się wcześniej, niejako poza kontekstem,
to ekspozycja opowiadająca o 20 latach przed Zagładą, czyli chwilę
przedtem, nim Hitler zdobył władzę. Potem - klik - wojna się skończyła i
już pojawia się Izrael, państwo żydowskie.



Ten kłopot dotyka np. muzeum w Berlinie, usytuowane w
przepięknym budynku projektu Daniela Libeskinda, gdzie niby można
zobaczyć obecność Żydów na ziemiach niemieckich już w czasach Imperium
Rzymskiego, lecz centralnym momentem jest Szoah. Na dodatek abstrahując
od faktu, że w czasach rzymskich nie było tam żadnej społeczności
żydowskiej.



W naszym muzeum wszystko idzie jakby pod prąd dotychczasowych
opowieści o historii Żydów. Zacznijmy od budynku: to zwarta bryła, duża,
bardzo osobna, ale w relacji z pomnikiem Bohaterów Getta, pod względem
kształtu, geometrii, proporcji, formy. Pomnik widać z okien gmachu,
niemal zawsze można go dostrzec i zawsze być w pobliżu.



Poza tym - niektóre muzea historii Żydów wyglądają jak bunkry i
ma to głębokie uzasadnienie właśnie ze względu na opowieść o Zagładzie.
Nasze jest przejrzyste, zagląda do niego słońce, światło daje radosne
refleksy, zamiast ciężkiej, brutalnej płyty są wielkie okna. Kto myśli o
ludobójstwie i na skutek tego projektuje budynki otwarte, jasne, bez
betonowych zakamarków? Nikt! Taki budynek to ekspresja nadziei i światła
w miejscu i obok tragedii, rozpaczy.



Kiedy więc mówi pan o muzeum jak o historii dokumentującej
pustkę, odpowiadam: hola, to nie jest opowieść, która zaczyna się na
Zagładzie i kończy na niej. Pomnik Bohaterów Getta jest z szarego
bazaltu i brązu, mroczny w formie, materiał, z którego jest zbudowany,
pasuje do treści. Tak samo jest z gmachem muzeum: szkło, dużo światła,
jasne kolory, bo opowiadamy o życiu.



Gdy mówię o naszym muzeum w USA, słyszę pytanie: dlaczego akurat
w Polsce? Nikt nie zastanawia się nad sensem Muzeum Historii
Amerykańskich Żydów w Filadelfii czy muzeum w Londynie. A odpowiedź jest
prosta: tu przecież działa się żydowska historia i dlatego warszawskie
muzeum ma niezwykłą siłę, bo nie może być mocniejszego przekazu niż
opowieść w miejscu, gdzie wszystko się rozgrywało.


Gdy mówię o pustce, mam na myśli wyparcie
historii Żydów z polskiej pamięci. Jest z tym lepiej, niż było, ale nie
sądzę, żeby było bardzo OK.





- Czy pan myśli, że Amerykanie znają historię amerykańskich
Żydów? A może amerykańscy Żydzi znają swoją historię, czyli wiedzą o
tym, co działo się w Polsce? Oczywiście, że nie.



Na naszym muzeum ciąży moralny obowiązek, żeby żydowską historię
opowiedzieć nie tylko Polakom, ale również Żydom, co jest ważne ze
względu nie tylko na przeszłość, ale i na przyszłość. Słyszy się
przecież, że ludzie tutaj czasami nie przyznają się do żydowskich
korzeni, jakby się ich bali albo wstydzili. Rodzice ukrywali żydowskość
przed dziećmi, bo chcieli dla nich lepszego, wygodniejszego i
bezpieczniejszego życia. Swoje dołożył też Holocaust i wszystko, co się z
nim wiąże, oraz antysemityzm. Tymczasem do środka muzeum można zajrzeć z
ulicy, a to znaczy, że nie ma się czego bać ani wstydzić, ale raczej
należy się cieszyć, jaką polscy Żydzi mają wspaniałą historię.
Opowiadamy rzecz jasna o masakrach, przemocy, pogromach, gettach podczas
wojny, powstaniu w Warszawie, Zagładzie, antysemityzmie. Ale też mówimy
o miejscu, gdzie kwitła żydowska kultura i żydowskie życie jak nigdzie
indziej na świecie. Około 1500 r. w Polsce żyło 30 tys. Żydów w mniej
więcej stu miejscach. W 1765 r. Żydów jest już 750 tys. i mieszkają w
1100 miejscowościach. Polska staje się centrum żydowskiego świata, gdyż
właśnie tu Żydzi mają może nie doskonałe, ale przyzwoite warunki do
życia, a z pewnością lepsze niż gdzie indziej. Historię polskich Żydów
trzeba pokazywać w szerokim, europejskim kontekście.



Przyjeżdżam tu od 1981 r. Niedawno miałam bardzo ciekawą rozmowę
o tym, że dzisiejsza publiczność jest zupełnie różna nawet od tej z
1993 r., czyli z czasu, gdy zaczęto mówić o muzeum. Widzę, jak Polska
się zmienia. W czasach komunistycznych 7 proc. Polaków studiowało.
Dzisiaj - 40. Ludzie mówią po angielsku tak, że inne europejskie kraje
mogą zazdrościć. Podróżują, stają się coraz bardziej kosmopolityczni. Do
muzeum przyjdą zwiedzający, którzy nie pamiętają tej szarej Polski
Ludowej, a bardzo kiepsko Polskę czasów transformacji. Przyprowadzą
swoje dzieci. To kompletnie nowa generacja; niektórych - dzisiaj już
dorosłych - nie było na świecie, gdy powstał pomysł stworzenia muzeum.
Jesteście inni niż przed laty, otwarci, wykształceni, ciekawi.


Ocenia pani Polskę lepiej niż wielu Polaków.



- Naprawdę? Jeśli tak, to dla mnie wielki komplement. Jestem bardzo
związana z Polską, kilka lat temu potwierdziłam polskie obywatelstwo,
mam polski paszport i dowód osobisty. Praca w tym muzeum i przy tej
wystawie jest bardzo ważnym etapem i szansą mojej zawodowej kariery. To
dla mnie szalenie istotny moment.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

3. A może - być Polakiem w Polsce? Jak w modlitwie Mariana Hemara?

Nie sprowadzaj nas cudem na Ojczyzny łono,
Ni przyjaźnią angielską, ni łaską anielską.
Jeśli chcesz nam przywrócić ziemię rodzicielską,
Nie wracaj darowanej. Przywróć zasłużoną.

Nasza to wielka wina, żeśmy z Twoich cudów
Nic się nie nauczyli. Na łaski bezbrzeżne
Liczyliśmy, tak pewni, jakby nam należne,
Aby nas wyręczały z Jej należnych trudów.

Za bardzośmy Ojczyznę kochali świętami.
Za bardzośmy wierzyli, że zawsze nad Wisłą
Cud będzie czekał na nas i gromy wytrysną
Z niebieskiej maginockiej linii ponad nami.

I co dzień szliśmy w pobok Niej - tak jak przechodzień
Mija drzewo, a Boga w drzewie nie pamięta.
A Ojczyzna codziennie przecież była święta,
A Ona właśnie była tym cudem na co dzień.

Spraw, by wstała o własny wielki trud oparta,
Biała z naszego żaru, z naszej krwi czerwona,
By drogo kosztowała, drogo zapłacona,
Żebyśmy już wiedzieli, jak wiele jest warta.
By już na zawsze była w każdej naszej trosce
I już w każdej czułości, w lęku i rozpaczy,
By wnuk, zrodzon w wolności, wiedział, co to znaczy

Być wolnym, być u siebie - Być Polakiem w Polsce.

avatar użytkownika Maryla

4. Być wolnym, być u siebie - Być Polakiem w Polsce.

Matko Boska Częstochowska - Jan Lechoń

Matka Boska Częstochowska, ubrana perłami,
Cała w zlocie i brylantach, modli się za nami.
Aniołowie podtrzymuję Jej ciężką koronę
I Jej szaty, co jak noc są gwiazdami znaczone.
Ona klęczy i swe lice, gdzie są rany krwawe,
Obracając, gdzie my wszyscy, patrzy na Warszawę.
O Ty, której obraz widać w każdej polskiej chacie
I w kościele i w sklepiku i w pysznej komnacie,
W ręku tego, co umiera, nad kołyską dzieci,
I przed którą dniem i nocą wciąż się światło świeci.
Która perły masz od królów, złoto od rycerzy,
W którą wierzy nawet taki, który w nic nie wierzy,
Która widzisz z nas każdego cudnymi oczami,
Matko Boska Częstochowska, zmiłuj się nad nami!
Daj żołnierzom, którzy idą, śpiewając w szeregu,
Chłód i deszcze na pustyni, a ogień na śniegu,
Niechaj będą niewidzialni płynący w przestworzu
I do kraju niech dopłyną, którzy są na morzu.
Każdy ranny niechaj znajdzie opatrunek czysty
I od wszystkich zagubionych niechaj przyjdą listy.
I weź wszystkich, którzy cierpiąc patrzą w Twoją stronę,
Matko Boska Częstochowska, pod Twoją obronę.
Niechaj druty się rozluźnią, niechaj mury pękną,
Ponad Polską, błogosławiąc, podnieś rękę piękną,
I od Twego łez pełnego, Królowo, spojrzenia
Niech ostatnia kaźń się wstrzyma, otworzą więzienia.
Niech się znajdą ci, co z dala rozdzieleni giną,
Matko Boska Częstochowska, za Twoją przyczyną.
Nieraz potop nas zalewał, krew się rzeką lała,
A wciąż klasztor w Częstochowie stoi jako skała.
I Tyś była też mieczami pogańskimi ranną
A wciąż świecisz ponad nami, Przenajświętsza Panno.
I wstajemy wciąż z popiołów, z pożarów, co płoną,
I Ty wszystkich nas powrócisz na Ojczyzny łono.
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
Podniesiemy to co legło w wojennej kurzawie,
Zbudujemy Zamek większy, piękniejszy w Warszawie.
I jak w złotych dniach dzieciństwa będziemy słuchali
Tego dzwonka sygnaturki, co Cię wiecznie chwali.

Jan Lechoń urodził się w rodzinie o korzeniach tatarskich. Był synem Władysława Serafinowicza herbu Pobóg (1860–1938) i Marii z Niewęgłowskich herbu Jastrzębiec (1864–1942)

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika nadzieja13

5. Do polskiego chłopięcia

Władysław Bełza

Nie płacz, nie płacz synku drogi,
Żeś na ziemi swej ubogi!
Że nie miecz ci ani radło,
Lecz tułactwo w doli padło,
Żeś łzy tylko i cierpienia,
Odziedziczył z twego mienia.
Przez Bóg żywy, to fałsz dziecię!
Naprzód wziąłeś na tym świecie
To, co rodu twego znakiem:
Imię zacne żeś Polakiem.
A czy wiesz ty, ile cześci,
Krwi i chwały w nim się mieści?
Czy wiesz, jaka to poczciwa
Duma, wzrusza twe serduszko,
Gdy z usteczek ci się zrywa:
To Batory! to Kościuszko!
Urodzajna twoja rola,
Zbożem śmieją ci się pola,
Lasy twoje echa głuszą,
Owce wełną ci się puszą,
A jesienią, na jabłoni,
Owoc się jak szkarłat płoni,
Że zostaje na przychówek,
I na zimę i przednówek.
A więc nie płacz synku drogi,
Żeś na ziemi swej ubogi;
Bo z twych łanów, w dawne lata,
Tyś spichlerzem był pół świata,
Dzieląc wszystkich pod swym niebem,
Równo sercem jak i chlebem
Sól z Wieliczki brałeś hojnie,
Złoto w dani lub na wojnie,
A na pługi i do zbroi,
Szło żelazo z ziemi twojéj,
I starczyło z twojej gleby,
I na zbytek i potrzeby.
Więc pogodnem patrz mi licem,
Boś ty skarbów tych dziedzicem!
I rąk nie łam z próżną troską...
Wróci Bóg, co przemoc wzięła!
W sprawiedliwość wierzmy Boską:
Jeszcze Polska nie zginęła!

avatar użytkownika Maryla

6. niemieckie lewackie media czyli szwabskie załganie

"FAZ": dla wielu Żydów Polska to Auschwitz, Treblinka i Majdanek
http://wiadomosci.onet.pl/swiat/faz-dla-wielu-zydow-polska-to-auschwitz-...
"Polska dla wielu Żydów jest nadal jedynym w swoim rodzaju cmentarzem" - pisze Frankfurter Allgemeine Zeitung. O to, jak przypomnieć coś, czego nie ma, pyta gazeta przy okazji otwarcia stałej wystawy "1000 lat historii Żydów polskich" w Muzeum Historii Żydów Polskich."Niemcy zniszczyli ten kraj. Mało który z żydowskich Izraelczyków nie wzdrygnie się, kiedy słyszy słowo "Polska". Dla nich Polska to Auschwitz, Treblinka, Majdanek. Warszawskie getto. Pogrom w Kielcach w 1946, podczas którego zamordowano czterdziestu ocalałych z Zagłady. Antysemicka kampania rządu Gomułki w 1968, podczas której ostatni polscy Żydzi pociągami opuścili ten kraj. Pozostała "śladowa mniejszość" - pisze Hannah Lühmann, niemiecka dziennikarka współpracująca z "FAZ" na łamach gazety.
Zwrot ku życiu, ze śmiercią w tle

"Pod­czas gdy Ber­lin stał się ulu­bio­nym mia­stem wielu Żydów z ca­łe­go świa­ta, a Niem­cy pań­stwem, które sku­tecz­nie budzi sym­pa­tię, Pol­ska dla więk­szo­ści z nich jest wciąż je­dy­nym w swoim ro­dza­ju cmen­ta­rzem; pań­stwem, które od­wie­dza się ze swoją klasą, aby wziąć udział w "Mar­szu ży­wych", przejść z Au­schwitz do obozu za­gła­dy w Bir­ke­nau - wy­snu­wa od­waż­ny wnio­sek au­tor­ka ar­ty­ku­łu, pre­zen­tu­jąc w nim syl­wet­kę prof. Bar­ba­ry Kir­shen­blatt-Gim­blett, Ży­dów­ki pol­skie­go po­cho­dze­nia, dy­rek­tor­ki pro­gra­mo­wej eks­po­zy­cji, in­au­gu­ru­ją­cej co­dzien­ną dzia­łal­ność Mu­zeum Hi­sto­rii Żydów Pol­skich w War­sza­wie. Dzien­ni­kar­ka stara się do­wie­dzieć, dla­cze­go uro­dzo­na w Ka­na­dzie pro­fe­sor po­sta­no­wi­ła przy­jąć po­now­nie pol­skie oby­wa­tel­stwo i za­miesz­kać w Pol­sce. "Do­sta­łam za­da­nie stwo­rze­nia pro­gra­mu dla mu­zeum, który jest inny niż wszyst­kie po­rów­ny­wal­ne pro­jek­ty, po­nie­waż nie cho­dzi w nim o śmierć, lecz o życie, o ty­siąc lat ży­dow­skiej obec­no­ści w Pol­sce, zanim we­szli do niej Niem­cy" - tłu­ma­czy "FAZ" Kir­shen­blatt-Gim­blett .

POLIN - "Tu mieszkam", "Tu trwam"

Dy­rek­tor Kir­shen­blatt-Gim­blett barw­nie opi­su­je wa­lo­ry mu­zeum, lśnią­cy szkla­ny­mi ele­wa­cja­mi gmach na Mu­ra­no­wie pro­jek­tu Li­be­skin­da: prze­strzeń, świa­tło, na­tu­ral­ne ma­te­ria­ły, dba­łość o każdy szcze­gół. Mo­nu­men­tal­ny hall, sale prze­zna­czo­ne na eks­po­zy­cje i różne spek­ta­kle. Mówi też o pro­gra­mie ofi­cjal­ne­go, wtor­ko­we­go (28.10) otwar­cia war­szaw­skie­go Mu­zeum, w któ­rym wezmą udział pre­zy­den­ci Izra­ela i Pol­ski.

Dien­ni­kar­ka pisze, iż zwie­dza­jąc Mu­zeum, rze­czy­wi­ście ma się wra­że­nie za­nu­rze­nia się w hi­sto­rii. A skąd ta dziw­na nazwa "Polin"? "Polin" po he­braj­sku zna­czy "Pol­ska", a przy odro­bi­nie lin­gwi­stycz­nej fan­ta­zji można to także ro­zu­mieć jako "Ja tu trwam", bo­wiem "po" zna­czy "tu", a li­te­ry "lamet", "jut" i "nun" two­rzą "lin", bę­dą­cy z kolei rdze­niem cza­sow­ni­ka "lalun", ozna­cza­ją­ce­go "prze­by­wać", "za­trzy­my­wać się".

Dzien­ni­kar­ka przy­po­mi­na wie­lo­wie­ko­wą tra­dy­cję Żydów w Pol­sce: "Przez stu­le­cia to ten wła­śnie kraj był cen­trum ży­dow­skiej kul­tu­ry. Tutaj (w mu­zeum, red.) da się wy­czuć, że nic nie jest prze­mil­cza­ne: Po­wsta­nie Chmiel­nic­kie­go (1648-1657), w któ­rym zgi­nę­ła jedna trze­cia ży­dow­skie­go spo­łe­czeń­stwa Rzecz­po­spo­li­tej Oboj­ga Na­ro­dów, a także po­gro­my w wieku XIX. To hi­sto­ria dłu­giej, nie­rzad­ko trud­nej, chwi­la­mi wręcz po­twor­nej, ale je­dy­nej w swoim ro­dza­ju ko­eg­zy­sten­cji dwóch na­ro­dów, dwóch re­li­gii i dwóch kul­tur".

"Pol­sce czę­sto się za­rzu­ca, że cięż­ko przy­cho­dzi jej roz­li­cze­nie się z prze­szło­ścią" - pisze Lühmann. "To sa­tys­fak­cjo­nu­ją­ce, że nowe ży­dow­skie mu­zeum, znaj­du­je jasny i wia­ry­god­ny język, kiedy mówi o ob­cho­dze­niu się z prze­szło­ścią, o dzie­dzic­twie ży­dow­skiej kul­tu­ry i jej od­ra­dza­ją­cej się w Pol­sce obec­no­ści", pisze au­tor­ka ar­ty­ku­łu.

Na ko­niec pro­po­nu­je wy­ciecz­kę do miej­sco­wo­ści Chmiel­nik, w któ­rej w 1939 roku aż 80 pro­cent miesz­kań­ców sta­no­wi­li Żydzi: "O mniej niż 35 km stąd są Kiel­ce, miej­sce po­gro­mu z 1946, w któ­rym już po za­koń­cze­niu II wojny świa­to­wej za­bi­to i ra­nio­no dzie­siąt­ki Żydów. Dziś w Kiel­cach nie ma ani jed­ne­go Żyda. Jed­nak pol­skie mi­ni­ster­stwo kul­tu­ry, pol­ski rząd i Unia Eu­ro­pej­ska zna­la­zły pie­nią­dze na stwo­rze­nie i tu miej­sca pa­mię­ci w po­sta­ci zna­ko­mi­cie od­re­stau­ro­wa­nej sy­na­go­gi, pod­kre­śla dzien­ni­kar­ka "FAZ".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika guantanamera

7. Jednym ciągiem....

"Mało który z żydowskich Izraelczyków nie wzdrygnie się, kiedy słyszy słowo "Polska". Dla nich Polska to Auschwitz, Treblinka, Majdanek. Warszawskie getto. Pogrom w Kielcach w 1946, podczas którego zamordowano czterdziestu ocalałych z Zagłady. Antysemicka kampania rządu Gomułki w 1968, podczas której ostatni polscy Żydzi pociągami opuścili ten kraj. Pozostała "śladowa mniejszość" - pisze Hannah Lühmann, niemiecka dziennikarka współpracująca z "FAZ" na łamach gazety.
Jednym tchem: niemieckie zbrodnie, komunistyczna zbrodnicza prowokacja i rok 1968...

Pani Hannah Lühmann. Tylko bardzo prosimy nie mieszać do tego Polski. Za to, co wydarzało się na polskim terytorium od roku 1939 do 1945 odpowiedzialni są Niemcy. Za działaniami UB w 1946 stoją sowieci.
A co do 1968, to też mam swoje własne obserwacje, doświadczenia i wnioski...

avatar użytkownika Maryla

8. segregacje rasową w Polsce wprowadzili Niemcy Nur für Deutsche

Izrael wprowadza segregację rasową w autobusach. Powrót do najgorszych standardów?

Izrael wprowadza ograniczenia w komunikacji autobusowej dla
Palestyńczyków z Zachodniego Brzegu. Decyzję podjęto pod presją
izraelskich osadników.

Dziennik "Haaretz" przypomina, że nawet izraelska armia nie widzi w transporcie Palestyńczyków zagrożenia, ponieważ aby uzyskać pozwolenie na pracę w Izraelu, trzeba spełnić bardzo rygorystyczne warunki.

Ministerstwo obrony Izraela odmawia jednak na razie komentarza w tej sprawie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

9. Muzeum Historii Żydów

Muzeum Historii Żydów Polskich ważne w relacjach polsko-żydowskich

Otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich wydobędzie wszystko, co ważne,
dobre, ale i bolesne w relacjach polsko-żydowskich - ocenił prezydent
Bronisław Komorowski w przeddzień otwarcia wystawy stałej muzeum. We
wtorek Bronisław Komorowski, wraz z prezydentem Izraela Reuwenem
Riwlinem, weźmie udział w uroczystym otwarciu wystawy stałej Muzeum
Historii Żydów Polskich POLIN.
To przyniesie wydobycie wszystkiego ważnego, pięknego, ale i
bolesnego w całych tysiącletnich relacjach polsko-żydowskich" -
powiedział prezydent podczas poniedziałkowego spotkania z darczyńcami
muzeum. Jak podkreślił prezydent, przyniesie to także "swoisty impuls,
inwestycję - polityczną i emocjonalną - w przyszłość relacji
polsko-żydowskich i polsko-izraelskich".

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

BronisławKomorowski wyraził też przekonanie, że ta niezwykła
uroczystość jest możliwa "dzięki wszystkim treściom, które wiążą się ze
sztandarem Solidarności".

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

- W tym roku obchodzimy w Polsce 25-lecie naszej wolności,
niepodległości, także naszej demokracji, a to w ramach wolnej Polski,
procesu demokratyzowania naszego życia było możliwe odczytanie na nowo i
wydobycie wielu treści związanych z tysiącletnią tradycją współżycia
Polaków i Żydów, tu na ziemiach polskich - powiedział prezydent.

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

W jego ocenie będzie to podkreślenie faktu, że cząstką polskiej
wolności jest także przypomnienie i swoiste spuentowanie tych
tysiącletnich relacji, a także nadziei na przyszłość. Prezydent
podziękował darczyńcom muzeum i wyraził przekonanie, że wspólnym
mianownikiem decyzji i motywacji, które "doprowadziły do powstania
muzeum były silne emocje na rzecz nie tylko przeżycia historii stosunków
polsko-żydowskich, ale również zbudowania tych relacji na przyszłość z
myślą o jak najbliższym sąsiedztwie ducha i pamięci".

 

 Prezydent Bronisław Komorowski podczas spotkania z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

- Chciałem państwu życzyć jak największej ilości tych dobrych emocji,
które w moim przekonaniu dadzą się przełożyć także na emocje pozytywne w
relacjach polsko-żydowskich właśnie w stosunku do osób, które będą to
muzeum zwiedzały - mówił prezydent. Podziękował także za inicjatywę
zbudowania w sąsiedztwie muzeum pomnika upamiętniającego Polaków
ratujących Żydów, co także uznał za "mądrą i dobrą inwestycję w dobre
relacje i emocje polsko-żydowskie". Podkreślił także, że wtorkowa
uroczystość będzie dla niego "przeżyciem, wielkim honorem i radością".

Prezydent
dziękował za wsparcie budowy muzeum i podkreślał, że warto podtrzymywać
pozytywne emocje w relacjach polsko - żydowskich. Komorowski zaznaczył,
że wszystko, co wiąże się z relacjami polsko - żydowskimi, wywoływało i
wywołuje emocje zarówno u ludzi z korzeniami żydowskimi, jak i
pozostałych. Zdaniem prezydenta najgorsza w tych relacjach byłaby
obojętność.

Zawsze moją troską było to, żeby upływ czasu nie spowodował
tego, że różnego rodzaju emocje zastąpiła obojętność. To byłoby
najgorsze zagrożenie, bo nie tylko tysiąc lat stosunków
polsko-żydowskich
, ale tysiąc następnych jest warte jak największej
ilości emocji
- powiedział prezydent.

Jutrzejsza uroczystość
będzie także podkreślenie tego, że cząstką polskiej wolności jest także
przypomnienie i swoiste spuentowanie tych tysiącletnich relacji i
nadziei na przyszłość
- mówił prezydent.

Darczyńcy, których jest 500-set z całego świata to ludzie, którzy
zaufali twórcom nieistniejącej wówczas placówki.
Dziś, kiedy już
powstała, mówią, że nie żałują. Bez nich, nie byłoby wystawy stałej w Muzeum Historii Żydów Polskich
Polin w Warszawie. W sumie przekazali 145 milionów
złotych.

Wśród nich jest Jan Kulczyk, który
podkreśla, że historia Żydów w Polsce jest historią Polski. Uważa, że w
wielokulturowości tkwi potęga świata. Muzeum Historii Żydów Polskich ma
skończyć z postrzeganiem Żydów jedynie przez pryzmat Holokaustu. Ma
pokazać ich życie, ich świat
- mówi darczyńca Zygmunt Rolat. - To muzeum
jest naszym spełnionym marzeniem. Dotychczas chłopcy i dziewczęta,
którzy tu przyjeżdżali widzieli jedynie niemieckie obozy śmierci. Teraz
zobaczą jak nasza polska historia tu wyglądała
- dodaje.

Inny z darczyńców Wiktor Markowicz ma nadzieję, że muzeum w Warszawie
przyczyni się do tego, że słowo Żyd nabierze w Polsce wartości. - Mam
nadzieję, że to muzeum przyczyni się do tego, że słowo Żyd nie będzie
miało pejoratywnego znaczenia
- podkreśla Zygmunt Markowicz.

Stała wystawa w Muzeum Historii Żydów Polskich składa się z ośmiu interaktywnych galerii i ma charakter narracyjny. Na 4
tysiącach metrów kwadratowych, pokazuje tysiącletnią historię społeczności żydowskiej osiadłej na ziemiach polskich.

 

Spotkanie Prezydenta RP z darczyńcami Muzeum Historii Żydów Polskich

Muzeum Historii Żydów Polskich powstało naprzeciwko Pomnika Bohaterów
Getta na warszawskim Muranowie. Autorem inicjatywy utworzenia placówki
było Stowarzyszenie Żydowski Instytut Historyczny. W 2005 r. ogłoszono
werdykt jury na projekt muzeum, który wygrał fiński architekt Rainer
Mahlamaki. W 2006 r. została podpisana umowa pomiędzy Ministerstwem
Kultury i Dziedzictwa Narodowego i m.st. Warszawa a projektantami, zaś w
czerwcu 2007 r. w obecności prezydenta Lecha Kaczyńskiego i byłego
prezydenta Niemiec Richarda von Weizsaeckera odbyło się uroczyste
wmurowanie aktu erekcyjnego.

We wtorek zostanie otwarta wystawa stała muzeum, która zajmie
podziemny poziom i będzie składała się z ośmiu galerii, które na
powierzchni ponad 4 tys. m kw. zobrazują tysiącletnią historię
społeczności żydowskiej osiadłej na ziemiach polskich. Towarzyszyć jej
będą, organizowane w powstałych już salach, wystawy czasowe. W budynku
znajdują się także m.in. już przygotowane sale projekcyjne i warsztatowe
Centrum Edukacyjnego oraz wielofunkcyjna sala: audytoryjna, kinowa i
koncertowa.


75. w ramach "drugiej fali ożywienia"

W Polsce bycie Żydem bezpieczniejsze i łatwiejsze

Szef Centrum Wspólnoty Żydowskiej w Krakowie (Jewish Community
Center), Jonathan Ornstein wyraził się bardziej dobitnie. Wypowiadając
się dla magazynu The Tablet w listopadzie 2012 r. stwierdził, iż „Polska
jest jedynym krajem w Europie, gdzie powiodły się próby reaktywowania
wspólnoty żydowskiej. W większości przypadków próby wskrzeszenia tej
wspólnoty w krajach europejskich nie były pozytywnym doświadczeniem.
Polska jest jedynym krajem na świecie, w którym bycie Żydem na co dzień
jest bezpieczniejsze, łatwiejsze i bardziej akceptowalne niż gdzie
indziej”. Dodał, że w tej chwili w naszym kraju ma miejsce druga fala
ożywienia żydowskiego, która wiąże się z budowaniem instytucji
żydowskich. I chociaż - jak zaznaczył - jest to proces długotrwały,
postęp już w tej chwili jest niewiarygodnie szybki.

----------------------------

Tekst z początku br., ale warto go przypomnieć tym bardziej, że postęp jest

"niewiarygodnie szybki"....

Read more: http://www.pch24.pl/kneset-w-krakowie--zydzi-z-optymizmem-patrza-na-pols...


Prezydent Izraela od wtorku w Polsce

We wtorek z dwudniową wizytą oficjalną do Polski przybędzie
prezydent Państwa Izrael Reuwen Riwlin z małżonką. Wraz z prezydentem
Bronisławem Komorowskim weźmie udział w uroczystym otwarciu Muzeum
Historii Żydów Polskich.
Spotka się także z premier Ewą Kopacz oraz marszałkami Sejmu i Senatu.

Prezydent Komorowski zaprosił prezydenta Riwlina do Polski podczas
wrześniowej rozmowy telefonicznej. Dwudniowa wizyta w naszym kraju
będzie pierwszą podróżą zagraniczną izraelskiego prezydenta  po jego
wyborze na urząd w czerwcu.

Minister w KPRP Jaromir Sokołowski podkreślił w rozmowie z PAP, że
wizyta Riwlina to "kolejny etap otwierania stosunków polsko-izraelskich
na przyszłość".  - Chcielibyśmy wzmocnić silne związki między Polakami a
Izraelczykami, szczególnie między najmłodszymi pokoleniami - mówił. -
Otwarcie muzeum to nie tylko świadectwo wspólnej polsko-żydowskiej
historii i dobrych relacji polsko-izraelskich, a także ważny przejaw
zagospodarowywania polskiej wolności - podkreślił minister.

Poza udziałem w otwarciu Muzeum Historii Żydów Polskich prezydenci
Polski i Izraela, podczas rozmów dwustronnych, mówić też będą m.in. o
sytuacji na Bliskim Wschodzie, perspektywie rozwiązania konfliktu
izraelsko-palestyńskiego, sytuacji na Ukrainie i "rosyjskiej polityce w
regionie".

Jaromisr Sokołowski zaznaczył, że Izrael to także prężnie rozwijająca
się gospodarka. - Liczymy na dalszy rozwój inwestycji i wymiany
handlowej oraz obecność kolejnych izraelskich spółek na warszawskiej
giełdzie - powiedział minister. Polska - podkreślił Jaromir Sokołowski -
liczy także na zwiększenie współpracy w dziedzinie, obronności, nauki i
badań.

 

Spektakularna wystawa stała Muzeum Historii Żydów Polskich. Otwarcie już jutro!

Ta wystawa to lustro, w którym przeglądamy się my sami.
Opowieść o historii Żydów polskich jest jednocześnie pierwszym muzeum
historii Polski.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

10. Prezydent Izraela spotkał się



Prezydent Izraela spotkał się z Bronisławem Komorowskim. Mówił o tysiącu lat współpracy

To
pierwsza wizyta zagraniczna izraelskiego prezydenta. Reuwen Riwin i
Bronisław Komorowski mają razem otworzyć Muzeum Historii Żydów Polskich.
Izraelski przywódca uważa, że ta inwestycja doskonale podsumowuje tysiąc lat współpracy polsko-żydowskiej.

Prezydenci Polski i Izraela o "daleko idącej wspólnocie poglądów"

Wizyta oficjalna Prezydenta Państwa Izrael w Polsce

Kwestie bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej, m.in. w
kontekście konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i sytuacji na Bliskim
Wschodzie były tematem wtorkowej rozmowy prezydentów Polski Bronisława
Komorowskiego i Izraela Reuwena Riwlina.

Wizyta oficjalna Prezydenta Państwa Izrael w Polsce


Wizyta oficjalna Prezydenta Państwa Izrael w Polsce

Kwestie bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej, m.in. w kontekście
konfliktu rosyjsko-ukraińskiego i sytuacji na Bliskim Wschodzie były
tematem wtorkowej rozmowy prezydentów Polski Bronisława Komorowskiego i
Izraela Reuwena Riwlina.

Bronisław Komorowski podkreślał na wspólnej z Riwlinem konferencji
prasowej "daleko idącą wspólnotę poglądów, także na kwestie
bezpieczeństwa i polityki międzynarodowej".

- Mówiliśmy o kwestiach związanych z bezpieczeństwem, czy zmianami w
środowisku bezpieczeństwa na wschód od Polski, w kontekście kryzysu i
konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Przedstawiłem polskie stanowisko i
polskie poglądy w tej kwestii – zaznaczył Bronisław Komorowski.

 Jak dodał, Riwlin z kolei przedstawił ważną analizę sytuacji
bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie, którą Polska podziela w ogromnej
części. - Podziela Polska również troskę o to, aby bezpieczeństwo
Izraela było elementem dostrzeganym w porę przez społeczność
międzynarodową" - powiedział polski prezydent.

Prezydent Izraela Reuwen Riwlin z małżonką rozpoczął we wtorek
dwudniową wizytę oficjalną w Polsce. O godz. 14 obaj prezydenci wezmą
udział w otwarciu stałej ekspozycji w Muzeum Historii Żydów Polskich.
Będzie to oficjalna inauguracja działalności placówki. Muzeum jest
wzniesione w samym sercu byłego Getta Warszawskiego.
Muzeum Historii Żydów Polskich jest inwestycją w przyszłość -
podkreślił prezydent Bronisław Komorowski na wspólnej konferencji
prasowej z prezydentem Izraela Reuwenem Riwlinem. Prezydent ocenił też,
że Polska i Izrael mogą pogłębić współpracę gospodarczą i w dziedzinie
innowacyjności.
 

- Jest siłą rzeczy (muzeum - PAP) jakimś podsumowaniem tradycji
obecności kultury żydowskiej na ziemiach polskich, ale jest to
inwestycja w przyszłość relacji między naszymi narodami i państwami -
mówił  Bronisław Komorowski.

Prezydent Komorowski dziękował Riwlinowi, który urząd prezydenta
pełni od czerwca, że z pierwszą oficjalną wizytą przyjechał właśnie do
Polski. Zapewnił, że podczas wtorkowych rozmów z prezydentem Izraela
"znaleźli wiele wspólnych tematów".

Przekonywał, że Polska i Izrael będą mogły pogłębić współpracę w
wielu dziedzinach, przede wszystkim w gospodarce i dziedzinie
innowacyjności. - Dla Polski współpraca z Izraelem w tym obszarze jest
niesłychanie atrakcyjna - podkreślał Bronisław Komorowski. - Jestem
przekonany, że Polska, kraj poważnego sukcesu ekonomicznego, kraj
członkowski UE i NATO, będzie dla Izraela również ważnym i dobrym
partnerem - dodał.

Po zakończeniu rozmów obu delegacji w obecności prezydentów została podpisana Umowa
między Rządem Rzeczyspospolitej Polskiej a Rządem Państwa Izrael o
współpracy w zakresie przemysłowych prac badawczo-rozwojowych
.

Prezydent Izraela podkreślił, że rozmawiał z Bronisławem Komorowskim
m.in. "o współpracy między narodami", sytuacji na Bliskim Wschodzie,
potrzebie kształcenia kolejnych pokoleń, a także o zagrożeniu
nienawiścią i skrajnymi poglądami.

- Mamy wspólne ideały, którym niestety zagrażają postawy skrajne
(...) Musimy działać wspólnie w celu budowania szacunku i zrozumienia -
podkreślił.

Prezydent Riwlin zaprosił prezydenta Komorowskiego do odwiedzenia Izraela w najbliższej przyszłości.

Wizyta oficjalna Prezydenta Państwa Izrael w Polsce

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

11. Wystąpienie prezydenta

Wystąpienie prezydenta podczas otwarcia wystawy stałej w Muzeum Historii Żydów Polskich

Odczuwam wielką satysfakcję, że mogę dzisiaj razem z Prezydentem
Państwa Izrael, panem Reuwenem Riwlinem wspólnie otworzyć ekspozycję
stałą Muzeum Historii Żydów Polskich - mówił prezydent Bronisław
Komorowski podczas uroczystości w Warszawie. 

Szanowny Panie Prezydencie,
Dostojni Goście,
Drodzy Państwo,
 

Nie da się zrozumieć i w pełni przeżyć historii Polski bez znajomości historii Żydów polskich. Wynika to nie
tylko z wielowiekowej obecności Żydów na naszych ziemiach, ale i ze
znaczenia społeczności żydowskiej w wielu dziedzinach polskiego życia – w
gospodarce, w kulturze, w nauce.

 

Nie da się również zrozumieć historii Żydów bez znajomości
historii polskiej. Nie tylko z powodu długotrwałego przenikania się
światów żydowskiego i polskiego, nie tylko ze względu na długotrwałe
sąsiedztwo, ale również dlatego, że u schyłku istnienia I
Rzeczpospolitej ogromna większość Żydów w skali świata żyła na
ówczesnych terenach państwa polskiego.

 

Nie da się również zrozumieć historii Żydów bez znajomości
historii polskiej także dlatego że to polscy Żydzi odegrali ogromną rolę
w zbudowaniu współczesnego państwa Izrael. Warto przypomnieć m.in. to,
że prawie połowa członków pierwszego Knesetu mówiła po polsku.

 

Dlatego odczuwam wielką satysfakcję, że mogę dzisiaj razem z
Prezydentem Państwa Izrael, panem Reuwenem Riwlinem wspólnie otworzyć
ekspozycję stałą Muzeum Historii Żydów Polskich. To naprawdę niezwykłe
poczucie uczestniczenia w historii nie tylko poprzez nawiązanie do
wieków relacji polsko-żydowskich, ale również poprzez danie dodatkowego
impulsu na rzecz dobrej przyszłości w stosunkach i polsko-żydowskich, i
polsko-izraelskich.

 

Muzeum, przed którym jesteśmy, stanowi wymowny znak zmian
zachodzących w naszym kraju po odzyskaniu 25 lat temu wolności. Bez
polskiej wolności to Muzeum, w takim kształcie powstać by nie mogło.
Przecież jednym z kluczowych zadań po odzyskaniu wolności było
odkłamanie historii, która w okresie niedemokratycznego, komunistycznego
systemu po wielokroć w różnych okresach, w różnych kierunkach była
zakłamywana, manipulowana

i przeinaczana. Dotyczyło to całej historii najnowszej, także historii polskich Żydów i stosunków polsko-żydowskich.

 

Żyjąc w Polsce wolnej i demokratycznej, Polsce nie tylko
zwycięskich, ustrojowych przeobrażeń, ale i w Polsce wszechstronnego,
narodowego sukcesu świadomie uruchamiamy procesy zrywania zasłon
milczenia i przeinaczenia w relacjach z naszymi sąsiadami. Świadomie i
konsekwentnie idziemy w
stronę dialogu, pojednania i
współpracy ponad nieomal zawsze trudną historią. Dla pokolenia ludzi
„Solidarności” ten proces jest oczywistością. W tej logice
solidarnościowego widzenia świata mieści się również świadome dążenie do
przywrócenia wysokiej rangi relacjom polsko-żydowskim, do odbudowania
dobrych emocji pomiędzy nami.

 

Cieszę się, że otwieramy dzisiaj wystawę w Muzeum, które nosi
piękną nazwę Polin. Polin to „tu odpoczniesz”, bo tak w języku
hebrajskim Żydzi nazywali dawną Polskę. Nie bez powodu, bo przez
stulecia wielonarodowa, wieloreligijna i tolerancyjna Rzeczpospolita
była dla nich miejscem bezpiecznym i generalnie przyjaznym. Była pięknym
wyjątkiem na mapie ówczesnej Europy. Upadek państwa polskiego, rozbiory
w XVIII wieku były również kresem tego Polin.

 

Odbudowana w 1918 roku II Rzeczpospolita nie była wolna od
tendencji, które charakteryzowały nieomal całą ówczesną Europę. Bo
przecież w całej Europie - i u nas niestety też – dawał o sobie znać
rozwój skrajnych nacjonalizmów, rozkwit postaw ksenofobicznych,
antysemityzm.

 

Ale trzeba pamiętać, że i wtedy kwitło w Polsce życie
żydowskie. Trzymilionowa społeczność żydowska wytworzyła całe uniwersum.
W polskim Sejmie zasiadało kilkudziesięciu posłów żydowskich. Artyści
żydowscy współtworzyli kulturę naszego kraju. Ten bujny, barwny, bogaty
różnorodnością świat zburzyła II wojna światowa, zniszczyła Zagłada
dokonana przez niemieckich nazistów.

 

W zbiorowej świadomości Żydów, co w pełni zrozumiałe, Polska
stała się głównie gigantycznym cmentarzem ich narodu. Pamięć bujnego,
wielobarwnego życia została przykryta kolorami żałoby i smutku. Tak
wyrosły w Polsce, w Izraelu i w diasporze nowe pokolenia, które nie
miały wystarczającej wiedzy o świecie sprzed Zagłady.

 

To muzeum ma szansę przywrócić odpowiednie proporcje,
przywrócić pamięć o żydowskim życiu w Polsce, obok pamięci o śmierci i
cierpieniu.

 

Ma ono również szansę umocnić potrzebną refleksję nad wszelkim
złem, które położyło się bolesnym cieniem na stosunkach
polsko-żydowskich. Ma szansę pogłębić, naturalną w warunkach
społeczeństw demokratycznych, konfrontację z problemami trudnymi i
wstydliwymi: z historią antysemityzmu, z przypadkami obojętności i na
Zagładę Żydów, na pogromy wojenne i powojenne, na rugi Marca ‘68 roku.

 

Muzeum, zbudowane w tak niezwykłym miejscu, tam gdzie kwitło
kiedyś życie Dzielnicy Północnej miasta, w miejscu, gdzie później
dokonała się Zagłada, stwarza też szansę na przypomnienie, że czasem w
piekle lepiej widać dobre uczynki dobrych ludzi. Dlatego dziękuję w tym
właśnie miejscu za inicjatywę budowy tutaj, opodal Muzeum Polin, pomnika
„Ratującym – Ocaleni”. Będzie on przypominał tysiące Polaków ratujących
Żydów w czasie Zagłady i co najmniej setki tych, którzy zginęli z
powodu udzielonej Żydom pomocy.

 

Tylko ta równoległa opowieść o wielkości i małości, o
bohaterstwiei tchórzostwie, o poświęceniu i zbrodni, o życiu i śmierci
może nas ponownie zbliżyć do idei Polin.

 
Szanowny Panie Prezydencie,
Szanowni Państwo,
 

Szymon Peres w roku 2002, jako ówczesny minister spraw
zagranicznych Państwa Izrael oraz przewodniczący Międzynarodowego
Honorowego Komitetu Muzeum Historii Żydów Polskich, wypowiedział
znamienne słowa:

„Jeśli miałbym podsumować stosunki żydowsko-polskie na
przestrzeni dziejów, to nie zapominając o chwilach goryczy i
tragicznych załamaniach, czuję dla Polski wdzięczność. Przez bardzo
długi czas Polska była dla Żydów domem.” 

Znakiem naszej wzajemnej polsko-żydowskiej wdzięczności jest właśnie Muzeum Historii Żydów Polskich Polin.

 

Jestem przekonany, że przyczyni się ono do odbudowy świata
głębokich, dobrych emocji polsko-żydowskich. Że będzie miejscem mądrego
dialogu i narzędziem przywracania pamięci historycznej w pełnym
wymiarze.

 

Gratuluję zatem i dziękuję serdecznie wszystkim inicjatorom,
wszystkim twórcomi wszystkim darczyńcom Muzeum. Życzę też wszystkim, aby
to niezwykłe dzieło oświetlające bogatą przeszłość nadało nowy sens
naszym współczesnym relacjom polsko-żydowskim i polsko-izraelskim,
wymierzonym już zdecydowanie w przyszłość.

 

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

12. Prezydent Izraela z oficjalną

Prezydent Izraela z oficjalną wizytą w Polsce 

Z oficjalną wizytą do Polski przybył dziś Reuwen Riwlin,
prezydent Izraela. Wraz z prezydentem Polski Bronisławem Komorowskim
weźmie on udział w otwarciu Muzeum Historii Żydów Polskich.

Od dziś w muzeum będzie można także zobaczyć wystawę „1000 lat
historii Żydów Polskich”. Placówkę wzniesiono na terenie byłego
warszawskiego getta.

Dr Stanisław Krajski, publicysta i historyk filozofii, powiedział, że
przyjazd prezydenta Izraela na otwarcie muzeum wskazuje na to, jak
wielką uwagę przywiązuje do tego Izrael a także władze Polski.

- Żydzi stanowili w historii Polski jakiś element, zawsze było
ich w Polsce bardzo dużo, bo Polska ich przygarniała w przeciwieństwie
do innych krajów. Jednak to, co robią polskie władze, choćby w związku z
tym muzeum, to jest naruszenie proporcji. Wyraźnie za dużo tu o
bohaterach żydowskich czy historii żydów, a za mało o bohaterach
polskich i historii Polski
– zaznacza dr Stanisław Krajewski.

Jeszcze dziś prezydenci będą uczestniczyli w polsko-izraelskim seminarium dotyczącym innowacyjności.

Wieczorem polska para prezydencka wyda oficjalny obiad na cześć
izraelskiej pary prezydenckiej. Dwudniowa wizyta w naszym kraju jest
pierwszą podróżą zagraniczną izraelskiego prezydenta po jego wyborze na
urząd w czerwcu.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

13. 14:36 "Muzeum ma szansę


"Muzeum ma szansę przywrócić pamięć o żydowskim życiu obok pamięci o śmierci"

Trwają uroczystości związane z otwarciem stałej wystawy w
Muzeum Historii Żydów Polskich. Bierze w nich udział Bronisław...
czytaj dalej »

Wystawę, zatytułowaną "1000 lat historii Żydów
Polskich", sfinansowano ze środków ofiarowanych przez ponad 500
darczyńców z całego świata.

- Muzeum Historii Żydów Polskich ma szansę
przywrócić pamięć o żydowskim życiu w Polsce obok pamięci o śmierci i
cierpieniu - powiedział prezydent Bronisława Komorowskiego, który we
wtorek wraz z prezydentem Izraela Reuwenem Riwlinem uczestniczy w
otwarciu muzeum.

"To dodatkowy impuls"

- Otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich da dodatkowy impulsu na
rzecz dobrej przyszłości w stosunkach polsko-żydowskich i
polsko-izraelskich - mówił Komorowskiego.

- To naprawdę niezwykłe poczucie uczestniczenia w historii, nie tylko
poprzez nawiązanie do wieków relacji polsko-żydowskich, ale danie
dodatkowego impulsu na rzecz dobrej przyszłości w stosunkach
polsko-żydowskich i polsko-izraelskich - powiedział Komorowski podczas
uroczystości.

Podkreślił, że odczuwa wielką satysfakcję, że może wraz z prezydentem
Izraela wspólnie otworzyć stałą ekspozycję w Muzeum Historii Żydów
Polskich. Nie da się zrozumieć i w pełni przeżyć historii Polski bez znajomości
historii Żydów polskich- przekonywał Komorowski. Jak podkreślił, wynika
to "z wielowiekowej obecności Żydów na naszych ziemiach" i "ze znaczenia
społeczności żydowskiej w wielu dziedzinach polskiego życia".

- Nie da się również zrozumieć historii Żydów bez znajomości historii
Polski. Nie tylko z powodu z długotrwałego przenikania się światów
żydowskiego i polskiego, nie tylko ze względu na długotrwałe sąsiedztwo,
ale również dlatego, że u schyłku istnienia I RP ogromna większość
Żydów w skali świata żyła na ówczesnych terenach państwa polskiego-
dodał prezydent Polski.

Komorowski zwrócił również uwagę, że to polscy Żydzi "odegrali
ogromną rolę w zbudowaniu współczesnego Państwa Izrael". Przypomniał, że
"prawie połowa członków pierwszego Knesetu mówiła po polsku".

Jak dodał, ma ono szansę także na umocnienie refleksji nad wszelkim
złem, które położyło się bolesnym cieniem na stosunkach
polsko-żydowskich.

- Ma szansę pogłębić naturalną w warunkach społeczeństw
demokratycznych konfrontację z problemami trudnymi i wstydliwymi -
dodał prezydenta Komorowski, zaznaczając, że chodzi m.in. o historię
antysemityzmu oraz przypadki obojętności na zagładę Żydów.

Komorowski  zwrócił uwagę, że placówka została zbudowana w niezwykłym
miejscu, na terenie dawnego getta. Według prezydenta to ważne, bo
„czasem w piekle najlepiej widać dobre uczynki dobrych ludzi”. Potem
podziękował za inicjatywę budowy pomnika Polaków ratujących Żydów w
czasie II wojny światowej w tym miejscu.

„W sercu Żyda nazwa Polska budzi drżenie i tęsknotę w sercu”


Podczas wtorkowych uroczystości przemówił także prezydent Izraela,
Reuwen Riwlin. - Polska to kraj narodzin ducha żydowskiego narodu i
miejsce, które stało się największym żydowskim cmentarzem - podkreślił
Riwlin. - W sercu Żyda, nawet w sercu Żyda nieurodzonego w Polsce, nazwa
Polska budzi drżenie i tęsknotę w sercu. Ten kraj stał się miejscem
narodzin ducha żydowskiego narodu oraz, niestety, również największym
żydowskim cmentarzem- dodał.

Przypominając dzieje swojej rodziny, prezydent Izraela podkreślił też
wielowiekową obecność Żydów na ziemiach polskich. - Tutaj narodziło się
żydowskie miasto sztetl, i tutaj również to miasteczko umarło. Umierało
zamknięte w gettach, ale walczące do chwili zamordowania przez
niemieckich nazistów" - mówił Riwlin.

Czytaj więcej o otwarciu.

Otwarcie po latach

Muzeum Historii Żydów Polskich powstało naprzeciwko Pomnika Bohaterów
Getta na warszawskim Muranowie przy ul. Anielewicza 6. Autorem
inicjatywy utworzenia placówki było Stowarzyszenie Żydowski Instytut
Historyczny, które pierwsze działania podjęli już w 1993 roku.

W 2005 r. ogłoszono werdykt jury na projekt muzeum, który wygrał
fiński architekt Rainer Mahlamaki. W 2006 r. została podpisana umowa
pomiędzy Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego i m.st.
Warszawa a projektantami, zaś w czerwcu 2007 r. w obecności prezydenta
Lecha Kaczyńskiego i byłego prezydenta Niemiec Richarda von
Weizsaeckera odbyło się uroczyste wmurowanie aktu erekcyjnego.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

14. Same swoje czyli ichnie

Tusk ramię w ramię z Kwaśniewskim, Komorowski, Kulczyk, Applebaum, Polański… Sprawdź, kto przybył na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich. [GALERIA]

http://wpolityce.pl/polityka/219926-tusk-ramie-w-ramie-z-kwasniewskim-ko...
W inauguracji Muzeum wzięli udział przedstawiciele najwyższych władz państwowych z Polski i zagranicy. Oprócz prezydentów Polski i Izraela, obecni byli m.in. marszałek Sejmu Radosław Sikorski, marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, premier Ewa Kopacz, a także przedstawiciele Sejmu i Senatu.

Wśród gości inauguracji byli także: minister kultury i dziedzictwa narodowego Małgorzata Omilanowska, prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, przedstawiciele duchowieństwa, ambasadorowie i dyplomaci, a także darczyńcy Muzeum, m.in. Zygmunt Rolat, przedsiębiorca i filantrop z USA, który od wielu lat działa na rzecz dialogu polsko-żydowskiego. Obecni byli także przedstawiciele środowiska żydowskiego w Polsce oraz Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny.

Pojawili się też - dawno niewidziani - Donald Tusk i Aleksander Kwaśniewski, a czujne oko fotoreportera zauważyło również między innymi Romana Polańskiego, Anne Applebaum (u boku męża), a także ks. Wojciecha Lemańskiego, Grzegorza Schetynę i wielu celebrytów.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

15. "To muzeum przywróci pamięć o

"To muzeum przywróci pamięć o żydowskim życiu w Polsce"

Uroczystość otwarcia Muzeum Historii Żydów Polskich

Muzeum Historii Żydów Polskich ma szansę przywrócić pamięć o
żydowskim życiu w Polsce, obok pamięci o śmierci i cierpieniu - mówił
prezydent Komorowski podczas otwarcia wspólnie z prezydentem Izraela
Reuwenem Riwlinem Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN.Muzeum Historii Żydów Polskich ma szansę przywrócić pamięć o
żydowskim życiu w Polsce, obok pamięci o śmierci i cierpieniu; Muzeum to
dodatkowy impuls na rzecz dobrej przyszłości w stosunkach i
polsko-żydowskich, i polsko-izraelskich - powiedział prezydent Bronisław
Komorowski.

Polski prezydent wraz z prezydentem Izraela Reuwenem Riwlinem
uczestniczył we wtorek w otwarciu Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. To naprawdę niezwykłe poczucie uczestniczenia w historii nie tylko
poprzez nawiązanie do wieków relacji polsko-żydowskich, ale również
poprzez danie dodatkowego impulsu na rzecz dobrej przyszłości w
stosunkach i polsko-żydowskich, i polsko-izraelskich - powiedział
Bronisław Komorowski podczas uroczystości. 
Podkreślił, że odczuwa wielką satysfakcję, iż może wraz z
prezydentem Izraela wspólnie otworzyć stałą ekspozycję w Muzeum Historii
Żydów Polskich.
Bronisław Komorowski zaznaczył, że nie da się zrozumieć i w pełni
przeżyć historii Polski bez znajomości historii Żydów polskich. Zwrócił
uwagę, że wynika to nie tylko z wielowiekowej obecności Żydów na naszej
ziemi, ale i ze znaczenia społeczności żydowskiej w wielu dziedzinach
polskiego życia - w gospodarce, kulturze, nauce.
 Prezydent wskazywał, że nie da się również zrozumieć historii Żydów bez znajomości historii polskiej.
- Nie tylko z powodu długotrwałego przenikania się światów -
żydowskiego i polskiego, nie tylko ze względu na długotrwałe sąsiedztwo,
ale również dlatego, że u schyłku istnienia I Rzeczypospolitej ogromna
większość Żydów w skali świata żyła na terenach państwa polskiego -
mówił prezydent Komorowski.
 
Podkreślił przy tym, że to polscy Żydzi odegrali ogromną rolę w
zbudowaniu współczesnego państwa Izrael. - Warto przypomnieć m.in. to,
że prawie połowa członków pierwszego Knesetu mówiła po polsku - dodał.
Bronisław Komorowski w swym wystąpieniu ocenił, że Muzeum Historii
Żydów Polskich ma szansę przywrócić pamięć o żydowskim życiu w Polsce
obok pamięci o śmierci i cierpieniu. - Ma ono również szansę umocnić
potrzebną refleksję nad wszelkim złem, które położyło się bolesnym
cieniem na stosunkach polsko-żydowskich. Ma szansę pogłębić naturalną w
warunkach społeczeństw demokratycznych konfrontację z problemami
trudnymi i wstydliwymi, z historią antysemityzmu, z przypadkami
obojętności na zagładę Żydów, na pogromy wojenne i powojenne -
powiedział prezydent, przypominając w tym kontekście marzec 1968 roku.
- Muzeum zbudowane w tak niezwykłym miejscu, gdzie kwitło kiedyś
życie, w dzielnicy północnej miasta, w miejscu, gdzie później dokonała
się zagłada, stwarza też szansę na przypomnienie, że czasem w piekle
lepiej widać dobre uczynki dobrych ludzi - stwierdził prezydent.
Bronisław Komorowski zaznaczył, że Muzeum Historii Żydów Polskich
to wymowny znak zmian zachodzących w naszym kraju po odzyskaniu 25 lat
temu wolności. Jak mówił, bez polskiej wolności to muzeum w takim
kształcie powstać by nie mogło. - Przecież jednym z kluczowych zadań po
odzyskaniu wolności było odkłamanie historii, która w okresie
niedemokratycznego, komunistycznego systemu (była) po wielekroć w
różnych okresach, w różnych kierunkach zakłamywana, manipulowana i
przeinaczana. Dotyczyło to całej historii najnowszej, także historii
polskich Żydów i stosunków polsko-żydowskich - zaznaczył prezydent.
 
Wskazywał, że żyjąc obecnie w Polsce wolnej i demokratycznej,
Polsce nie tylko zwycięskich ustrojowych przeobrażeń, ale i w Polsce
wszechstronnego narodowego sukcesu, świadomie uruchamiamy procesy
zrywania zasłon milczenia i przeinaczenia w relacjach z naszymi
sąsiadami.
- Świadomie i konsekwentnie idziemy w stronę dialogu, pojednania i współpracy ponad nieomal zawsze trudną historią - powiedział.
Zwrócił uwagę, że dla pokolenia ludzi Solidarności ten proces jest
oczywistością. - W tej logice solidarnościowego widzenia świata mieści
się również świadome dążenie do przywrócenia wysokiej rangi relacjom
polsko-żydowskim, do odbudowania dobrych emocji między nami - zaznaczył
prezydent.
 Bronisław Komorowski zwrócił uwagę, że Muzeum nosi piękną nazwę -
Polin, które w języku hebrajskim oznacza "tu odpoczniesz". - Tak w
języku hebrajskim Żydzi nazywali dawną Polskę. Nie bez powodu, bo przez
stulecia wielonarodowa, wieloreligijna i tolerancyjna Rzeczpospolita
była dla nich miejscem bezpiecznym i generalnie przyjaznym. Była pięknym
wyjątkiem na mapie ówczesnej Europy - wskazywał prezydent.
Zwrócił uwagę, że upadek polskiego państwa, rozbiory w XVIII wieku
były również kresem Polin. - Odbudowana w 1918 roku II Rzeczpospolita
nie była wolna od tendencji, które charakteryzowały nieomal całą
ówczesną Europę. Bo przecież w całej Europie, i u nas niestety także,
dawał o sobie znać rozwój skrajnych nacjonalizmów, rozkwit postaw
ksenofobicznych, antysemityzm - powiedział Bronisław Komorowski. - Ale
trzeba pamiętać, że i wtedy kwitło w Polsce życie żydowskie.
Trzymilionowa społeczność żydowska wytworzyła całe uniwersum, w polskim
Sejmie zasiadało kilkudziesięciu posłów żydowskich, artyści żydowscy
współtworzyli kulturę naszego kraju - dodał.
Prezydent przypomniał, że ten bujny, barwny, bogaty różnorodnością
świat zburzyła II wojna światowa, zniszczyła Zagłada, dokonana przez
niemieckich nazistów. - W zbiorowej świadomości Żydów, co w pełni
zrozumiałe, Polska stała się głównie gigantycznym cmentarzem ich narodu.
Pamięć bujnego wielobarwnego życia została przykryta kolorami żałoby i
smutku. Tak wyrosły w Polsce, w Izraelu i w diasporze nowe pokolenia,
które nie miały wystarczającej wiedzy o świecie sprzed Zagłady -
powiedział.
Prezydent wyraził przekonanie, że Muzeum przyczyni się do odbudowy
świata głębokich, dobrych emocji polsko-żydowskich, że będzie miejscem
mądrego dialogu i narzędziem przywracania pamięci historycznej w pełnym
wymiarze. - Życzę też wszystkim, by to niezwykłe dzieło, oświetlające
bogatą przeszłość, nadało nowy sens naszym współczesnym relacjom
polsko-żydowskim i polsko-izraelskim, wymierzonym już zdecydowanie w
przyszłość - podkreślił.
 Prezydent przypomniał także słowa byłego prezydenta Izraela Szimona
Peresa, który w 2002 roku - pełniąc wówczas funkcję ministra spraw
zagranicznych - powiedział: "Jeśli miałbym podsumować stosunki
żydowsko-polskie na przestrzeni dziejów, to - nie zapominając o chwilach
goryczy i tragicznych załamaniach - czuję dla Polski wdzięczność. Przez
bardzo długi czas Polska była dla Żydów domem".
Bronisław Komorowski dziękował wszystkim inicjatorom, twórcom i
darczyńcom Muzeum. Podziękował także za inicjatywę budowy - nieopodal
Muzeum - pomnika Ratującym - Ocaleni. - Będzie on przypominał tysiące
Polaków ratujących Żydów w czasie zagłady i co najmniej setki tych,
którzy zginęli z powodu udzielonej Żydom pomocy. Tylko ta równoległa
opowieść o wielkości i małości, o bohaterstwie i o tchórzostwie, o
poświęceniu i zbrodni, o życiu i śmierci - może nas ponownie zbliżyć do
idei Polin - wskazał.
W inauguracji Muzeum wzięli udział przedstawiciele najwyższych
władz państwowych z Polski i zagranicy. Oprócz prezydentów Polski i
Izraela, obecni byli m.in. marszałek Sejmu Radosław Sikorski, marszałek
Senatu Bogdan Borusewicz, premier Ewa Kopacz, a także przedstawiciele
Sejmu i Senatu.
 Wśród gości inauguracji byli także: minister kultury i dziedzictwa
narodowego Małgorzata Omilanowska, prezydent Warszawy Hanna
Gronkiewicz-Waltz, przedstawiciele duchowieństwa, ambasadorowie i
dyplomaci, a także darczyńcy Muzeum, m.in. Zygmunt Rolat, przedsiębiorca
i filantrop z USA, który od wielu lat działa na rzecz dialogu
polsko-żydowskiego. Obecni byli także przedstawiciele środowiska
żydowskiego w Polsce oraz Stowarzyszenia Żydowski Instytut Historyczny.

Prezydenci Polski i Izraela otworzyli wystawę Muzeum Historii Żydów Polskich [ZDJĘCIA, VIDEO]



Prezydenci Polski i Izraela otworzyli wystawę Muzeum Historii Żydów Polskich [ZDJĘCIA, VIDEO]/© PAP/Radek Pietruszka

Muzeum
Historii Żydów Polskich to nie muzeum zagłady, tylko muzeum życia -
uznał prezydent Izraela Reuwen Riwlin, który wspólnie z prezydentem
Bronisławem Komorowskim otworzył we wtorek ekspozycję. Według polskiego
prezydenta muzeum przywróci pamięć o żydowskim życiu w Polsce.



TYSIĄC LAT WSPÓLNEJ HISTORII

TYSIĄC LAT WSPÓLNEJ HISTORII

Stała wystawa sfinansowana przez ponad 500
darczyńców z całego świata, ekspozycje czasowe, sale projekcyjne i
warsztatowe...



We wtorek wystąpią: Andrzej Gąsiorowski - były prezes zarządu: Art-B, prof.

uroczystości związane z otwarciem MHŻP

"Muzeum ma szansę przywrócić pamięć o żydowskim życiu obok pamięci o śmierci"


"Muzeum ma szansę przywrócić pamięć o żydowskim życiu obok pamięci o śmierci"

Na Muranowie odbyły się oficjalnie uroczystości
związane z otwarciem stałej wystawy w Muzeum Historii Żydów Polskich.
Wziął w nich udział między innymi... więcej »


otwarcie wystawy stałej

Mało gablot, dużo multimediów.
"Pokolenie internetu kupi to muzeum"


Mało gablot, dużo multimediów. "Pokolenie internetu kupi to muzeum"

Na 4 tysiącach metrów kwadratowych opowiedzieć
tysiąc lat historii Żydów w Polsce. Wyzwanie, które postawili sobie
twórcy wystawy ekspozycji było bardzo... więcej »

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

16. Zwiedziłem Muzeum Historii Żydów Polskich

http://stoje-z-boku-i-patrze.salon24.pl/612642,zwiedzilem-muzeum-histori...

Zwiedziłem Muzeum Historii Żydów Polskich. Ani słowa o Goldbergu-Różańskim, Światle-Fleischfarbie, Salomonie Morelu ,Lunie Brystygierowej czy innych wybitnych przedstawicielach Narodu Wybranego, którzy wprowadzili nas na "Morze Czerwone"...

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

17. Z dziejów Muzeum Żydowskiego w Warszawie-Wiesława

http://nanofiber.salon24.pl/612656,z-dziejow-muzeum-zydowskiego-w-warszawie
Pierwsze muzea żydowskie w Europie zaczęły powstawać w drugiej połowie XIX wieku w krajach języka niemieckiego. Jednym z pierwszych było w muzeum żydowskie Wiedniu utworzone w roku 1893 z inicjatywy Henryka Mullera i Wilhelma Ciasnego. Wśród mecenasów kultury żydowskiej znajdowały się nie tylko osoby świeckie, ale także duchowne. Tak np. jednym z pionierów muzealnictwa żydowskiego w Europie Zachodniej był rabin Maks Grunwald, dzięki któremu powstało Żydowskie Muzeum w Hamburgu. W tym samym okresie, w roku 1897, we Frankfurcie nad Menem utworzono towarzystwo dla badania żydowskich pamiątek artystycznych (Gesellschaft zur Erforschung judischen Kunstdenkmaler).

W Polsce przez dłuższy czas nie było takiej instytucji, co prowadziło do przekazywania zbiorów z ziem polskich do muzeów zagranicznych. Na początku XX wieku mieszkaniec Warszawy Ignacy Berensztein ofiarował frankfurckiemu muzeum cenny zbiór książek, manuskryptów i przedmiotów religijno-artystycznych.

Wielką rolę w powstaniu muzeum żydowskiego w Warszawie odegrał Mathias Bersohn (1823–1908), historyk sztuki i bankier, zarazem publicysta oraz członek m.in. Komisji Historii Sztuki Akademii Umiejętności, zasiadający także przez jakiś czas we władzach gminy żydowskiej w Warszawie. Kolekcjonował on dzieła sztuki i zabytki.

Jego wielkim marzeniem było stworzenie wielkiego muzeum, w którym byłyby przechowywane skarby historii, kultury i sztuki żydowskiej. Owładnięty tą ideą Mathias Bersohn skupował eksponaty do swych zbiorów, które pod koniec życia przekazał gminie żydowskiej, mając nadzieję, że staną się one podstawą do utworzenia takiego muzeum.

W 1902 r. podzielił on część swoich zbiorów pomiędzy Muzeum Narodowe w Krakowie, któremu ofiarował 93 obiekty, oraz Towarzystwo Sztuk Pięknych w Warszawie, któremu przekazał 235 rysunków i akwarel z prośbą o umieszczenie ich w osobnej sali noszącej imię darczyńcy. Dopiero w lipcu 1905 r. zwrócił się do gminy żydowskiej w Warszawie z propozycją stworzenia muzeum zbiorów starożytności żydowskich i biblioteki, składających się z 1221 dzieł judaistycznych. Akt darowizny sporządzono 27 września 1905 r., a szacowana wartość przekazanych zbiorów wynosiła 4151 rubli. „Stanowić one miały po wieczne czasy Muzeum Starożytności Żydowskich z daru Mathiasa Bersohna w Warszawie z zaznaczeniem, że ewentualny dochód według uznania Zarządu Gminy będzie przeznaczony na cele dobroczynne”

Dar okazał się dość kłopotliwy, ze względu na brak odpowiedniego pomieszczenia. Ponadto gmina musiała czekać z otwarciem muzeum dla publiczności na zatwierdzenie aktu darowizny Bersohna przez rosyjskie władze. Formalna decyzja o utworzeniu muzeum została podjęta w 1910 roku, dwa lata po śmierci fundatora.

W następnych latach Gmina nie wykazywała specjalnego zainteresowania muzeum, darczyńców było również niewielu. Subsydia na rzecz muzeum z budżetu gminy były przez owe 27 lat tak znikome, że nie wystarczały nie tylko na zakup nowych nabytków muzealnych, ale nawet nie pokrywały kosztów administracyjnych utrzymania muzeum. Na początku lat dwudziestych Zarząd Gminy całkowicie skreślił z budżetu wydatki na cele muzealne. Dopiero po 1926 r. wstawiono do budżetu pierwsze sumy na rzecz tej instytucji, ale były one tak znikome, że w latach 1927–1930 zbiory powiększyły się zaledwie o dwie nowe pozycje inwentarzowe.

Sytuacja
zmieniała się dopiero, gdy władze polskie zdecydowały się zakończyć
bezustanne spory paraliżujące działalność gminy żydowskiej i władze
gminne rozwiązać, wyznaczając zarząd komisaryczny. W wyniku ustanowienia
zarządu komisarycznego na czele Gminy Żydowskiej w Warszawie stanął
Maurycy Mayzel, a kuratorem muzeum został Adam Czerniakow, późniejszy
wojenny prezes gminy i kierownik utworzonego przez władze hitlerowskie
Judenratu.

Kierowana
przez Maurycego Mayzela Gmina uznała upamiętnienia przeszłości i
dorobku kulturowego Żydów polskich za jeden z priorytetów. Na
posiedzeniu Rady w dniu 11 marca 1937 r. zadecydowano o uporządkowaniu
zbiorów muzealnych znajdujących się w posiadaniu gminy i ostatecznym
utworzeniu na ich bazie Muzeum Gminy im. Mathiasa Bersohna.

Rozpoczęto
porządkowanie i katalogowanie zaniedbanych i złożonych w magazynach
zbiorów. W sierpniu 1938 roku ukończono remont lokalu przy ul.
Grzybowskiej 26/28 do którego przeniesiono zbiory i udostępniono
zwiedzającym. Kurator Muzeum Adam Czerniakow zadbał o umieszczenie
marmurowej tablicy pamiątkowej z podobizną fundatora i odpowiednimi
napisami. Tablicę tę otrzymał od krewnych M. Bersohna około października
1938 r. Wraz z tablicą podarowano dla muzeum fotografie i autografy
mecenasa.

Wśród
zbiorów znajdowały się m.in. materiały piśmienne prywatne i urzędowe,
monety, medale, pieczęcie, przedmioty kultu, cenne obrazy i rzeźby.
Większość stanowiły jednak bez wątpienia rękopisy oraz stare druki. Były
to przeważnie teksty religijne, odzwierciedlające bogactwo duchowe
żydostwa polskiego na przestrzeni wieków. Znajdowały się jednak także
teksty osób jak najbardziej świeckich, i to nie tylko Żydów, m.in.
listy: Stanisława Staszica, Adolfa Cremieux, Emila Zoli, rabina Bera
Meiselsa, Elizy Orzeszkowej, prof. Heinricha Graetza, bibliografa
Steinschneidera i innych, ponadto szereg dokumentów historycznych. Tylko
księgozbiór muzeum liczył ponad 2 tys. tomów w językach: polskim,
hebrajskim, francuskim, angielskim i rosyjskim. Bogaty był także dział
przedmiotów kultowych, obejmujący m.in. lichtarze szabatowe i chanukowe,
korony i tarcze na Torę itp. Wiele przedmiotów pochodziło z XVII i
XVIII wieku.

Pojawił
się wtedy plan przekształcenia Muzeum Bersohna w Centralne Muzeum
Żydowskie w Polsce. Dzięki staraniom Adama Czerniakowa, mimo kryzysu
finansów Gmina Żydowska przekazywała dotacje na cele muzealne. Także
polskie władze państwowe traktowały Muzeum M. Bersohna jako rodzaj
centralnej żydowskiej instytucji muzealnej w Polsce.

Mimo
ogromu prac i środków, nie zdążono doprowadzić muzeum do wymarzonego
stanu przed wybuchem II wojny światowej. Kuratorowi muzeum udało się
jednak wydać katalog zbiorów, które zostały wkrótce rozgrabione przez
hitlerowców.

 

We
wrześniu 1939 roku, po wkroczeniu Niemców do Warszawy, hitlerowska
policja bezpieczeństwa (początkowo tzw. Einsatzgruppekommando IV) objęła
nadzór nad całokształtem działalności warszawskiej gminy żydowskiej.
Bardzo szybko zainteresowano się zabytkami sztuki żydowskiej. Już w
pierwszej połowie października 1939 r. prezes gminy musiał przedstawić
dokładne raporty na temat zasobu i stanu muzeum. Już w marcu 1940 r.
Niemcy wywieźli większość zbiorów. Historyk getta warszawskiego E.
Ringelblum zanotował wówczas: „Wywieziono
muzeum Bersohna. Była tam tzw. Biblia Bałamutna i inne rękopisy Jakuba
Franka pisane cynobrem (czerwonym atramentem). Mówiono, że Frank napisał
to w więzieniu własną krwią”.



Był
to tzw. pierwszy etap konfiskowania mienia żydowskiego, który na
okupowanych przez III Rzeszę terytoriach polskich trwał mniej więcej do
końca 1941 r. Wszelkie zbiory muzealne, archiwalne i biblioteczne oraz
przedmioty kultu były zawłaszczane przez państwo niemieckie w pierwszej
kolejności, a przeważnie dopiero potem, wraz z przesiedlaniem ludności
do gett, konfiskacie ulegała własność prywatna. Drugim zaś etapem był
rabunek w okresie fizycznej eksterminacji ludności.

 

Los
zbiorów Muzeum im. Mathiasa Bersohna pozostaje do dnia dzisiejszego
nieznany, choć można się domyślać, gdzie może się znajdować przynajmniej
część zbiorów. W okresie wojennym podzieliły one zapewne los większości
judaików zagrabionych przez hitlerowskie Niemcy, czyli dołączyły do
gromadzonych przez nazistów celem wybudowania po wojnie muzeum
żydowskiego dla zobrazowania „prawdziwego oblicza” Żydów. Od strony
propagandowej i „merytorycznej” zajmował się tym od marca 1941 r.
Institut zur Erforschung der Judenfrage (Instytut do Badania Kwestii
Żydowskiej). W połowie 1942 r. Reinhardt Heydrich powołał w Pradze
Centralne Biuro ds. Kwestii Żydowskiej, którego jednym z zadań było
opracowywanie judaików o wartości historycznej i artystycznej z terenów
całego Protektoratu.

Zagrabione
zbiory zwożono do Muzeum Żydowskiego w Pradze, które Niemcy
przekształcili w propagandowe Centralne Muzeum Żydowskie. Na ziemiach
polskich żydowskie zbiory muzealne zbierane były w punktach
przejściowych, skąd następnie wywożono je na tereny Rzeszy; znane są
przynajmniej trzy takie punkty przejściowe: warszawskie Muzeum Narodowe,
Muzeum Miejskie w Toruniu oraz Zamek w Lublinie. Większość polskich
judaików Niemcy wywieźli na tereny Dolnego Śląska. Po wojnie wiele z
nich odnaleziono w dwóch miejscowościach: Kuncendorf (Trzebieszowice) w
pow. bystrzyckim (ponad 20 tys. obiektów) oraz Bożków w pow. kłodzkim.

Przypuszczalnie
zbiory Muzeum Bersohna trafiły wraz z innymi polskimi judaikami do
magazynów niemieckich na Dolny Śląsk lub też częściowo do Pragi.

 

Po
wojnie wszystkimi zagrabionymi przez Niemców judaikami zajęły się dwie
żydowskie organizacje utworzone w amerykańskiej strefie okupacyjnej:
Jewish Restitution Successor Organization (JRSO) oraz podrzędna wobec
niej Jewish Cultural Reconstruction (JCR). To, co udało się
zidentyfikować, oddano właścicielom, pozostałe obiekty zaś postanowiono
porozsyłać do wybranych przez JRSO muzeów na świecie, przede wszystkim
żydowskich. W sumie los taki spotkał 7867 zabytkowych obiektów kultu,
1024 zwoje Tory oraz setki tysięcy książek.

Wymienione organizacje IRSO i JCR decydując o miejscu wysłania zbiorów poczyniły dwa zasadnicze założenia:

1.  przedmioty
sztuki kultowej – rzemiosło artystyczne, rękopisy i starodruki
hebrajskie, zbiory archiwalne i biblioteczne, także judaika pochodzące z
ziem niemieckich, nie powinny zostać w państwie, które jest winne
zbrodni ludobójstwa popełnionej na europejskich Żydach

2. zbiory te nie powinny zostać także w żadnym kraju, gdzie zostało popełnione niemieckie ludobójstwo na Żydach.

 

Drugie
założenie godziło nie tylko w interesy państwowe krajów, które same
padły ofiarą agresji hitlerowskiej, w tym przede wszystkim w interesy
Polski, ale także nie uwzględniało zupełnie praw własności instytucji
przedwojennych, które były pełnoprawnymi właścicielami dzieł sztuki,
takich jak żydowska gmina warszawska. Posłużono się przy tym skrajnie
nacjonalistycznym kryterium, w myśl którego dzieła sztuki wytworzone
przez Żydów należą do narodu żydowskiego jako całości.


Jak pisze Marcin Urynowicz:

Było
to zgodne z formułą autorstwa Chama Weizmanna, pierwszego prezydenta
państwa Izrael. Warto tę formułę przytoczyć, wskazuje ona bowiem na
przyczyny ustosunkowania się JRSO do kwestii zwrotu Polsce dóbr kultury.
Brzmi ona następująco: „[...] wiele instytucji
zostało zniszczonych i nigdy nie zostanie odbudowanych, większość Żydów
bowiem została wymordowana i nie pozostawiła żadnych spadkobierców...
Nie trzeba udowadniać, że własność zagarnięta przez zbrodnię nie powinna
być traktowana jako bona vacantia i przypaść w udziale rządom, które
popełniły zbrodnie [...] Takie dobra należą do ofiar, a ofiarą jest
naród żydowski jako całość. Prawdziwym spadkobiercą są Żydzi, więc te
dobra winny być przekazane ich reprezentantom, by służyły materialnemu,
duchowemu i kulturalnemu dobru Żydów”.

Innymi
słowy, realizując słowa Weizmanna, JRSO przyczyniła się do tego, że
państwo polskie, które samo padło ofiarą napaści hitlerowskiej i
poniosło niepowetowane szkody zarówno ze strony okupanta niemieckiego,
jak i sowieckiego, i które – co trzeba podkreślić – z zagładą Żydów nic
wspólnego nie miało, zostało przy rozdziale zagrabionych przez
hitlerowców judaików potraktowane jako niemiecki kolaborant, jako jedno z
państw współwinnych tej zbrodni.

Co
więcej, potraktowanie polskich Żydów przez międzynarodowe organizacje
żydowskie pokazuje, że państwo polskie nie tylko zostało zaliczone do
szeregu winnych zagłady, ale patrzono na nie gorzej nawet niż na
powojenne Niemcy.

Paradoksem,
potwierdzającym niechęć międzynarodowych organizacji żydowskich do
pozostawiania czegokolwiek w Polsce, było to, że do egzekutywy JRSO nie
zaproszono ani jednej żydowskiej organizacji z Polski. Znalazły się tam
za to organizacje żydowskie z Niemiec!

 

Znamienna
jest nieobecność organizacji żydowskich z Polski, przy jednoczesnym
zaproszeniu organizacji z Niemiec. Wskazuje to wyraźnie, że JRSO dbała o
to, by zagrabione dobra kultury żydowskiej nie zostały przypadkiem
zidentyfikowane jako pochodzące z Polski, mimo iż musiało być dla
każdego oczywiste, że znaczna ich część z pewnością pochodziła z ziem,
na których zamieszkiwała większość europejskich Żydów.

Te dobra kultury powinny być zwrócone polskim organizacjom żydowskim, a tym samym wrócić do Polski.

 

****

Przy pisaniu notki autorka wykorzystała informacje z publikacji:

 

Marcin Urynowicz, Skradzione warszawskie Muzeum Żydowskie, Biuletyn IPN nr 3/2007


Muzeum Historii Żydów Polskich kosztowało 320 mln złotych.

Muzeum Historii Żydów
Polskich jest pierwszą w Polsce instytucją publiczno-prywatną,
stworzoną wspólnie przez rząd (w ramach budżetu Ministerstwo Kultury i
Dziedzictwa Narodowego), samorząd lokalny (budżet Warszawy) i
organizację pozarządową (Żydowski Instytut Historyczny).Z budżetu państwa i budżetu Warszawy
na inwestycję wydano w sumie 180 mln złotych. Każdy podatnik wyłożył
więc ponad 7 złotych.
140 mln dołożyło stowarzyszenie ŻIH, które
odpowiada za sfinansowanie i organizację wystawy głównej.
Stowarzyszenie zapewnia też bieżący budżet oraz działalność edukacyjną
i publiczną muzeum. Ponad pół tysiąca prywatnych
darczyńców złożyło się na kwotę 140 mln złotych, zebraną przez Żydowski
Instytut Historyczny. Wśród najbardziej hojnych donatorów są między
innymi: jeden z najbogatszych Polaków - Jan Kulczyk, miliarder i
brydżysta Wiktor Markowicz, czy biznesmen Tad Taube. Podobno pierwsza znacząca
kwotę - 100 tys. dolarów - wyłożył Ronald Lauder, amerykański miliarder,
spadkobierca koncernu kosmetycznego Estee Lauder. Jego wsparcie w
latach 90. pomogło w promocji pomysłu na Zachodzie. Jednak najwięcej - bo
równowartość ponad 50 mln złotych - pozyskał w ciągu ponad 10 lat i
przekazał na realizację projektu Tad Taube. Amerykański biznesmen i
filantrop urodził się w Krakowie w 1931 r. i jako młody chłopiec na
kilka tygodni przez rozpoczęciem II wojny światowej wyemigrował z
rodziną do Stanów Zjednoczonych. Jest założycielem i
prezesem kilku fundacji, między innymi Koret Foundation. Założył i
kieruje Woodmont Companies - firmą zajmującą się inwestycjami
i zarządzaniem na rynku nieruchomości. Jego Koret Foundation
zainwestowała już ponad 500 mln dolarów w rejonie Zatoki San Francisco,
w Izraelu, a ostatnio również w Polsce. Ekspozycja zawiera 170
oryginalnych przedmiotów oraz 200 replik, modeli i faksymili, a także
nagrania audio, zdjęcia, filmy i animacje komputerowe. Umieszczono
tutaj  200 stanowisk multimedialnych w tym 73 interaktywne.

Las - galeria opowiada legendę o tym, jak uciekający przed prześladowaniami na zachodzie Europy Żydzi przybyli na tereny ówczesnej - porośniętej lasami - Polski.

Pierwsze spotkania - galeria średniowieczna, poświęcona pierwszemu żydowskiemu osadnictwu na ziemiach polskich.

Paradisus Iudaeorum
(Raj dla Żydów) - galeria przedstawia losy Żydów na ziemiach polskich w
latach 1505-1648. Jednym z najważniejszym elementów tej galerii jest
interaktywna makieta Krakowa i Kazimierza przybliżająca funkcjonowanie
tamtejszej żydowskiej gminy.

Miasteczko -
przedstawione zostały dzieje polskich Żydów od powstania Chmielnickiego w
1648 do okresu rozbiorów na przykładzie kresowego miasteczka, w którym
ludność żydowska stanowiła znaczącą część mieszkańców. Najważniejszym
elementem tej galerii jest unikalna rekonstrukcja dachu i sklepienia
drewnianej synagogi z Gwoźdźca na Ukrainie.

Wyzwania nowoczesności
- w tej części wystawy został zaprezentowany okres zaborów, kiedy Żydzi
dzielili los podzielonego pomiędzy Austrię, Prusy i Rosję państwa.

Ulica - galeria
poświęcona okresowi II Rzeczypospolitej, uważanemu za drugi złoty wiek
w historii polskich Żydów. Na graficznej osi czasu zostały
przedstawione najważniejsze wydarzenia polityczne dwudziestolecia
międzywojennego.

Zagłada - ta galeria ukazuje grozę Holocaustu, w wyniku którego śmierć poniosło 90 proc. z 3,3 miliona polskich Żydów.

Powojnie - ostatnia
galeria przedstawia okres po 1945, kiedy to większość ocalałych z
Holocaustu Żydów wyemigrowała z Polski, przede wszystkim z powodu
powojennych pogromów oraz antysemickiej nagonki władz PRL w 1968.
Ważną
datą jest rok 1989, po którym następuje odrodzenie niewielkiej, ale
bardzo dynamicznej, społeczności żydowskiej w Polsce.

Kwestia
nadreprezentatywności Żydów w strukturach komunistycznych II RP i w
powojennym aparacie przemocy NKWD i UB .


"Dialog polsko-żydowski jednym z sukcesów polskiej wolności"

Obiad na cześć izraelskiej pary prezydenckiej

Jednym z sukcesów polskiej wolności jest otwarcie dialogu
polsko-żydowskiego - mówił prezydent Bronisław Komorowski podczas obiadu
na cześć izraelskiej pary prezydenckiej.

Obiad na cześć izraelskiej pary prezydenckiej

Obiad na cześć izraelskiej pary prezydenckiej

We wtorek wieczorem Bronisław i Anna Komorowscy wydali w Pałacu
Prezydenckim oficjalny obiad na cześć izraelskiej pary prezydenckiej,
przebywającej w Polsce w dwudniową wizytą.

Prezydent Bronisław Komorowski w swym wystąpieniu wyraził zadowolenie
z faktu, że wraz z prezydentem Izraela Reuwenem Riwlinem mógł we wtorek
otworzyć wystawę w Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN. - Jestem
pewien, że Muzeum będzie takim centrum dialogu polsko-żydowskiego na
temat przeszłości i naszej tożsamości. Jestem przekonany, że będzie ten
dialog prowadził do odnajdywania wspólnych elementów tożsamości polskiej
i żydowskiej - powiedział Bronisław Komorowski.

Jego zdaniem nabierająca tempa polsko-izraelska współpraca zostanie
wzbogacona o wiele innych projektów, ważnych dla przyszłości stosunków
polsko-izraelskich.

Bronisław Komorowski podkreślił, że Polacy i Żydzi razem przechodzili
przez jasne i ciemne okresy historii. - Dlatego chciałbym jeszcze raz
powtórzyć - nie da się zrozumieć historii Polski bez historii Żydów ani
losów diaspory żydowskiej bez znajomości dziejów Polski - powiedział.

- Wojna oraz zaplanowana i przeprowadzona przez państwo niemieckie
zagłada tragicznie przerwała tysiącletnią ciągłość kultury żydowskiej w
Polsce. Żelazna kurtyna, która zapadła w Europie i oddzieliła Polskę od
świata sprawiła, że niemal przerwany został także dialog Polaków i
Żydów, a państwowy dialog polsko-izraelski też nie mógł się prawidłowo
rozwijać - mówił prezydent. - Dlatego jednym z sukcesów polskiej
wolności jest otwarcie dialogu, otwarcie siebie nawzajem - i Polaków, i
Żydów - zaznaczył.

Prezydent zwrócił uwagę, że dla niego osobiście odnowienie dialogu w
stosunkach polsko-izraelskich było szczególnie ważne. - Bo dzięki
właśnie temu dialogowi w 2008 roku mogłem także lepiej poznać historię
swojej własnej rodziny i los mojego stryja Bronisława, po którym noszę
imię. Został on jako 17-latek rozstrzelany na niemiecki rozkaz w Wilnie w
1944 roku za działalność w polskiej zbrojnej konspiracji - powiedział
Bronisław Komorowski.

- Zanim jednak do tego doszło, moja rodzina usiłowała wszelkimi
sposobami wydobyć go z więzienia, a pomagali w tym Żydzi z sąsiedniego
miasteczka. Prawdopodobnie, bo tego już nikt nie jest w stanie zbadać,
pomagał także w zbudowaniu kontaktów na gestapo niemieckie i ojciec
obecnego tu Zeeva Barana (konsula honorowego RP w Jerozolimie), żołnierz
polskiej Armii Krajowej w wileńskim getcie. Dopiero 6 lat temu mogłem
spotkać rodzinę Eliasza Barana, mogłem zaprzyjaźnić się z Zeevem - mówił
prezydent. Jak dodał, i ojciec Zeeva Barana, i jego stryj zostali
rozstrzelani w tym samym lesie, podwileńskich Ponarach.

Prezydent wzniósł toast za rozwój dialogu i przyjaźni
polsko-żydowskiej oraz za to, by za sprawą współpracy te wszystkie
piękne skojarzenia, jakie niesie ze sobą słowo "Polin" ponownie
powróciło do Polski, do serc żydowskich i polskich. "Polin" w języku
hebrajskim oznacza "tu odpoczniesz".

Prezydent Izraela Reuwen Riwlin podkreślił, że w Polsce zostały
zapisane wspaniałe rozdziały w historii żydowskiej. Przytoczył słowa,
które wypowiedziała jego małżonka po przyjeździe do Polski: "Spójrz,
jesteśmy tak daleko od naszego domu, a jednocześnie jesteśmy aż tak
blisko".

- Tu rozwijała się kultura żydowska, literatura żydowska, język
jidysz, pisma związane z liturgią żydowską. Tu byli i działali mędrcy
żydowscy, mędrcy żydowscy z Polski. Polska w naszej historii pozostanie
na zawsze, w historii i w naszych sercach. Pozostanie z nami na dobre i
na złe, i nie wolno nam zapominać tych dobrych rozdziałów, i również
tych złych, szczególnie tych złych - mówił prezydent Izraela.

 - Nasza przyszłość jest uzależniona od naszych możliwości co do
współpracy między naszymi narodami i państwami. Nie rozwija się
kontaktów tylko między przywódcami, prezydentami, ale również między
narodami - wskazywał.

Podkreślił, że Polska i Izrael mogą się obecnie cieszyć znakomitymi
kontaktami politycznymi, wojskowymi i gospodarczymi. Według Riwlina,
Polska jest jednym z najbliższych przyjaciół Izraela na świecie.

- Panie prezydencie, drogi przyjacielu chciałem podziękować panu za
wrażliwość, za zaproszenie mnie, byśmy razem mogli otworzyć to Muzeum
Historii Żydów w Polsce. Uczyniłem to jako prezydent państwa Izrael bez
wahania, zdecydowanie i z dumą. Doceniam tę pańską szczodrość,
zaproszenie, duże serce i z utęsknieniem czekam na pańską wizytę w
Izraelu - zwrócił się Riwlin do Komorowskiego. Prezydent Izraela wzniósł
toast za naród polski i Polskę.

W obiedzie udział wzięli m.in. marszałek Sejmu Radosław Sikorski,
marszałek Senatu Bogdan Borusewicz, Samuel Willenberg - ostatni żyjący
uczestnik buntu w obozie w Treblince, minister kultury i dziedzictwa
narodowego Małgorzata Omilanowska, naczelny rabin Polski Michael
Schudrich, ministrowie w Kancelarii Prezydenta, Halina Szpilman - wdowa
po Władysławie Szpilmanie oraz Zeev Baran - konsul honorowy RP w
Jerozolimie oraz szef KPRP Jacek Michałowski.




Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika basket

18. ad 16

Pani"Barbara Kirshenblatt-Gimblett, Dyrektor Programowa Wystawy Głównej,powiedziała, że ma nadzieję, że muzeum dotrze do Polaków, którzy z powodu Holokaustu i prześladowań Żydów pod rządami komunistycznymi ukrywali swoją żydowską tożsamość."
Pewnie na temat prześladowań Żydów przez komunistów w PRL znajdziemy w Muzeum obszerne, rzeczowe relacje - nie
tylko z Kielc i Marca. A tak się sami prześladowali - szczególnie ci wymienieni, że praktycznie zawsze od 1945 zajmują kluczowe, wysokie stanowiska w Polin - daj pani spokój....

basket

avatar użytkownika Maryla

19. wg kurator wystawy polska Polska to anomalia


"Dzisiejsza Polska to anomalia"


"New York Times" cytuje z kolei dyrektorkę programową muzeum,
Barbarę Kirshenblatt-Gimblett, która podkreśla rolę różnych kultur w
przedwojennej Polsce, która przez większość swojej historii była
najbardziej zróżnicowanym krajem w Europie. - Polska, którą widzimy
dzisiaj, to zupełna anomalia - mówi. - Ten kraj nigdy wcześniej nie był
tak jednolity, zarówno pod względem kulturowym, jak i językowym
-
dodaje.

"NYT" zwraca uwagę na multimedialną zawartość
wystawy i świetlistą konstrukcję budynku, umiejscowionego "w centrum
dzielnicy, która przestała istnieć", odnosząc się w ten sposób do
warszawskiego getta.

Doskonale zaprojektowany budynek
chwali też agencja AFP, która stwierdza, że jest to jeden z powodów, dla
którego od otwarcia muzeum odwiedziło je już ponad 400 tys. osób. Stała
wystawa z kolei "rzuca rzadko spotykane światło na bogactwo kulturowe
historii Żydów w Polsce".

Burzliwa historia


Większość publikacji poświęca wiele uwagi samej historii
obecności Żydów w Polsce. Dziennikarz "Wall Street Journal" pisze na
przykład: "Wypowiedzieć frazę 'relacje polsko-żydowskie' to prowokacja.
Polska jest największym na świecie cmentarzem Żydów. Ale zanim Hitler
popełnił znaczną większość Holokaustu na tej właśnie ziemi, Polska była
przez pół tysiąclecia największym w Europie sanktuarium Żydów". Cytuje
też historyka, który historię Żydów w Polsce określa jako skrajnie
skomplikowaną. Muzeum, jak zaznacza "WSJ", "stara się odzyskać
przeszłość przyćmioną przez Holokaust".

Amerykański
magazyn "The New Republic" porównuje warszawskie muzeum do Muzeum
Żydowskiego w Berlinie, waszyngtońskiego Holocaust Memorial Museum czy
Jad Waszem w Izraelu i zaznacza, że polska instytucja nie skupia się na
tragedii II wojny światowej, ale podkreśla życie i splendor
niegdysiejszego żydowskiego świata. "Wystawie daleko do płaczliwych,
czarno-białych portretów Romana Wiszniaka, które przedstawiały lud
nieubłaganie cierpiący przez wieki, aż do jego nieuniknionej zagłady w
dwudziestym wieku" - pisze magazyn.

Francuskie radio
France Inter zaznacza, że otwarcie wystawy muzeum w obecności
prezydentów Polski i Izraela to historyczny moment. Zauważa też, że
wszystko to dzieje się w momencie, kiedy młodzi Polacy na nowo zaczynają
się interesować żydowską kulturą i jej obecnością w polskiej historii.


Ikona architektoniczna


Zachwytu nie kryją media żydowskie i wśród opisów muzeum trudno
znaleźć słowa krytyki. Jewish Telegraphic Agency stwierdza, że muzeum
jest "zachwycające", stanowi celebrację żydowskiej przeszłości i jest
żywiołowym spojrzeniem w przyszłość. "Times of Israel" zaznacza, że
budynek pod względem architektonicznym już stał się ikoną, a "lekkość
muzeum stanowi kontrast dla przytłaczającego czarnego granitu pomnika
który stoi naprzeciwko"

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika gość z drogi

20. Dzisiejsza Polska to anomalia

szlak mnie żywcem trafi i nie zdąże im odpisać...serdeczności
i dobra rada,take teksty tylko w obecności środków uspakajających,albo czegoś mocniejszego
pozdr

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

21. za bardzo polska Polska ? Recepta PO

Posłowie: Potrzebujemy legalnych imigrantów do pracyWideoPosłowie: Potrzebujemy legalnych imigrantów do pracy
W ciągu
najbliższych kilkunastu lat będziemy mieć braki na rynku pracy
i potrzeba nam będzie pracowników z zewnątrz - uważa posłanka PO
Magdalena Kochan.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

22. pod okiem prezydenta, premier, marszałków senatu i sejmu

„Widać mechanizmy rodem z układów mafijnych. Jak wielu podejrzanych może liczyć na podobną ślepotę państwa?”


Jeśli masz jakieś informacje, prosimy o kontakt z narodową lub lokalną policją, a także z Sekretariatem Interpolu

— taki tekst można przeczytać na stronach internetowych Interpolu, międzynarodowej agencji zajmującej się ściganiem przestępczości. Organizacji, w której od lat jest również Polska.

Cytowane zdanie widnieje przy ogłoszeniach
dotyczących osób poszukiwanych przez kraje członkowskie. Jednym z nich
jest ukrywający się przez lata Roman Polański, oskarżony o czyny
pedofilskie reżyser, który przez ponad 30 lat nie chce
odpowiedzieć za swoje przestępstwo.

Noszony na rękach przez salon III RP
filmowiec, choć zgwałcił dekady temu małoletnią, ma glejt na
bezkarność. Żyje publicznie i na widoku, nie kryje się z tym, że
oczekuje od Polski bezkarności. Właśnie wziął udział w uroczystościach związanych z otwarciem Muzeum Historii Żydów Polskich.

Ilu z tam obecnych ludzi zadzwoniło do policji poinformować, że człowiek oskarżony o czyny pedofilskie przyszedł na tę uroczystość? Ktoś zawiadomił Interpol?

Pytanie retoryczne… Gdy kilka lat temu Szwajcaria zatrzymała Polańskiego ta sama śmietanka, która przybyła na otwarcie MHŻP, wyła z oburzenia i załamywała ręce, że można tak wybitnego filmowca traktować jak zwykłego przestępce.

Sęk w tym, że jego właśnie należy traktować jak zwykłego przestępce. Przypomina o tym choćby strona Interpolu. Na niej Roman Polański widnieje jako człowiek poszukiwany, który ma zostać doprowadzony do USA, by tam odpowiedzieć za gwałt na nieletniej, a przynajmniej się wytłumaczyć z oskarżeń. Jednak Polański uważa, że jest półbogiem i może drwić z prawa. Taki człowiek bawi się na salonach III RP. I nikogo w tym gronie to nie dziwi.

Sytuacja dotycząca Polańskiego jest znacznie poważniejsza niż można
sądzić. Świadczy bowiem o podejściu polskiego państwa do procedur i
prawa. Fakt, że Polański ma zgodę na spokojne życie w Polsce świadczy
dobitnie, że interesy polityczno-środowiskowe są dla tego państwa
ważniejsze niż prawo i procedury.

A jeśli tak, to rodzi się pytanie o skalę takich przypadków. Jak wiele osób podejrzanych może liczyć na podobną ślepotę państwa z racji interesów politycznych czy towarzyskich? Jakie interesy powodują, że organa ścigania przestają widzieć?

Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie – w znanym programie telewizyjnym o tym tytule telewizja pomagała rodzinom szukać osób zaginionych. Interpol również apeluje o pomoc w poszukiwaniach. Tyle tylko, że Polańskiego wielu widziało, a wiedzą wszyscy. Ale nadal chodzi on wolno.

Tę wolność Polański zawdzięcza mechanizmom rodem z układów mafijnych. III RP obnażona…







CZYTAJ TAKŻE: Roman Polański wśród najbardziej poszukiwanych Polaków! Interpol wciąż ściga reżysera m.in. za przestępstwa seksualne


Fot. Profil M.Olejnik/Facebook
Fot. Profil M.Olejnik/Facebook


 
Stanisław Żaryn

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

23. Szewach Weiss: U Żydów

Szewach Weiss: U Żydów i Polaków historia nie chce być historią
Szewach Weiss
mówił w TVN24 o Muzeum Historii Żydów Polskich, pokazującego wspólną
polsko-żydowską historię. - Naród jako kolektyw, nie znając swojej
przeszłości, nie wie, jaką będzie miał przyszłość - stwierdził.
Jego zdaniem, człowiek, nie znając życiorysu swojej rodziny, nie wie, jak będzie wyglądało jego życie.

Były ambasador Izraela w Polsce wspominał swoją rozmowę z Markiem
Edelmanem, którego zapytał czy sądzi, że jest możliwe, by "istniała
metafizyka polsko-żydowska, żydowska na polskich ziemiach, bez fizyki".
- On [Edelman - red.] odpowiedział, że pozostałość jest skarbem historii
i żydowskiej i polskiej. To jest muzeum pozostałości - mówił Weiss.Zaznaczył, że jeszcze nie wiemy, jaki wpływ będzie miało to muzeum
na przyszłość i teraźniejszość. - U Żydów i u Polaków historia nie chce
być historią, istnieje w naszej codzienności. Wczorajsza historia będzie
jutro i pojutrze - wyjaśnił.

"U Żydów i u Polaków historia nie chce być historią"

- Naród jako kolektyw, nie znając swojej przeszłości,
nie wie, jaką będzie miał przyszłość. Człowiek, nie znając życiorysu...
czytaj dalej »



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

24. Co to za wciskanie liter hebrajskich na banknocie 10 złotowym?

http://nick.salon24.pl/612820,co-to-za-wciskanie-liter-hebrajskich-na-ba...


Obecny dyrektor MHŻP, D. Stola, na
występie w konsulacie RP w Nowym Jorku. Tak jak potrafi najlepiej,
prezentuje banknot 10 złotowy (konsulem jest ta niesławna pani, nie
pamiętam jak się nazywa). Opis do zdjęcia:



 

(fot.fb konsulat RP w Nowym Jorku, sztuczka z ok. połowy tego roku)

 

Professor Dariusz Stola showing the 10
złoty banknote which contains a picture of a coin from the times of the
Piast Dynasty. The inscription of that coinc was in Hebrew. [Profesor
Dariusz Stola pokazuje 10-cio złotowy banknot zawierający ilustrację
monety z czasów dynastii Piastów. Inskrypcja tej monety była w języku
hebrajskim].

 

Zdaje się, że to powtarzany trick, tu
ślad, że było ich więcej. Z wczorajszego programu w TVP, audycja z
powodu otwarcia MHŻP - naczelny pan rabin Piotr Kadlcik (co go widzę
przypomina mi się sławny artykuł Forbes'a). Co mówi? Otóż (cytat za
jednym z komentarzy na s24):

 

Kadlcik 



"...Marian Turski kiedyś mi pokazał i to zapamiętałem na zawsze...

 ...on powiedział: znakomitym przykładem na to jak to jest ważne

 jest banknot stuzłotowy, przepraszam nie stu, dziesięciozłotowy.

 Po jednej stronie mamy pierwszego polskiego króla a po drugiej

pierwszą polską monetę. Skoro to jest polska moneta to właściwie

każdy Polak powinien przeczytać co na niej jest...

 [wtrącenie prowadzącej: Monety bili wówczas Żydzi dla króla]

...Tak. Mamy na niej... i mamy na niej hebrajskie litery..."

 

Szewach Weiss:

 

"Polska była w ciąży z Izraelem"

 

"...Polska nie oddała mienia...

 ...to powinno być miedzy narodami, między państwami

 jakaś umową na 10 - 15 lat..."

 

Pomijam
fakt, że chyba nie roztrzygnięto tak do końca czy moneta na 10 zł.
banknocie to moneta Mieszka I czy II. Co do "hebrajskich liter"....

Są trzy typy monet:

"Typ
I nosi półokrąg zwieńczony krzyżem. W otoku towarzyszy mu pomylony,
wsteczny napis: MTLSEC. Na stronie odwrotnej widnieje krzyż z czterema
punktami między jego ramionami. W otoku zamiast napisu: EE++. Znanych
jest ok. 40 egz. wybitych jedną tylko parą stempli."

"Typ
II ma stemple wykonane staranniej, a wyobrażenia są bardziej
rozbudowane. Półkolisty zarys ma z obu stron pałąki, przez co całość
podobniejsza jest do korony. W otoku poprawny napis: MISICO. Z drugiej
strony krzyż jak poprzednio, ale z poprzeczkami na końcach ramion.
Również krzyżyki w otoku są rozwinięte do postaci swastyki, czyli crux
gammata, powtórzonej czterokrotnie. Około 25 egzemplarzy wybito dwiema
parami stempli."

"Typ
III jest zupełnie odmienny. Na stronie głównej nosi wyobrażenie Prawicy
Bożej i napis: MISICAEIVA, na stronie odwrotnej - mały krzyżyk o
prostych ramionach i pseudolegendę. Znane są dwa tylko egzemplarze
wybite jedną parą stempli."

(W innych opracowaniach mówi się też o MTLZCO).

***

Tu już Bolesław Chrobry

PRINCES POLONIE

Następnie
analizie zostały poddane najdawniejsze monety polskie. Jak wiadomo,
istnieją ich dwie grupy: pierwsza wyróżnia się imieniem Bolesława, a
druga imieniem Mieszka. O ile pierwsze imię jest jednomyślnie
identyfikowane z Bolesławem Chrobrym (992-1025) [Boleslav Chrobry], o
tyle drugie łączone jest bądź z jego ojcem - Mieszkiem I (ok. 960- 992)
[Mieszko], bądź też z synem - Mieszkiem II (1025-1034). Dotychczas
przeważali zwolennicy pierwszej możliwości, w wyniku czego początki
mennictwa w Polsce datowane były początkowo ok. 966 r., a potem ok. 990
r. Jedynie badacze czescy plasowali je ok. 1015 r.

http://www.denary.com.pl/pdf/1.pdf

O napisach hebrajskich na monetach:

czyli
o pracach zleconych/ bądź nie do końca zleconych, tudzież nie w takiej
skali/. Pierwsze polskie monety z napisami niełacińskimi (hebrajskimi) -
brakteaty (Mieszko III)

"Dalsze pogorszenie jakości monety nastąpiło za panowania Mieszka III w 1173 roku."

Artykuł: Pierwsza inflacja w Polsce (Monety hebrajskie Mieszka III)

http://www.zambrzycki.eu/smedia/ftp/teksty_rozproszone/naokolo_swiata/pierwsza_inf/zam_pierw_inf.pdf

***

Można się domyślać, w jakim celu się to robi i obstawiać kiedy Mieszko zostanie Moszkiem.

 ***

http://www.denary.com.pl/pdf/1.pdf

http://www.denary.com.pl/mieszko-lambert-typologia.html

http://www.denary.com.pl/pdf/25.pdf

KAPZS08

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

25. Zydzi ostatnio

pojawiali sie w moim zyciu codziennym jako postacie pozytywne.
1. Na Miedzynarodowych Targach Ksiazki w Toronto (za dwa tygodnie) beda sprzedawali moja ksiazke dwaj doktoranci. Jeden duzo pali, a drugi, madrzejszy, ciezko pije. I tu, zaskoczenie,perwszy to Polak o ladnym nazwisku.A ten drugi, z Nowego Jorku, to Zyd trzeciego pokolenia emigrantow z Polski. Pisze doktorat na temat Krakowa w latach 1815-1848. Studiowal na UJ i jest zakochany w Polsce.
2. Do naszego Instytutu zostal pozyskany bardzo przedsiebiorczy i bajecznie zamozny Zyd kanadyjski, ktory przez najblizsze pol roku za darmo zrobi system komputerowego archiwizowania naszych dokumentow, zajmie sie Public Relations oraz zbieraniem pieniedzy.
3. Zgodzila sie wesprzec nas w pewnym naszym przedsiewzieciu pewna Pani o bardzo zydowskim nazwisku. Nalezy do scislej elity swiatowej akademikow zajmujacych sie psychologia dwujezycznosci.
4. Moja ksiazke przetlumaczyl perfekcyjnie pewien Zyd polskiego pochodzenia o skandynawskim nazwisku - autor ksiazki o Zydach ukrywajacych sie w okupowanej przez Niemcow Warszawie.
No i ja niby co mam o tym wszytskim myslec?

avatar użytkownika Maryla

26. Tymczasowy

myśl pozytywnie. Wszędzie sa ludzie i ludziska. Polityka żydokomuny rządzącej Polską, z czego tak sie cieszą autorzy wystawy, że po 1989 r. tak się ONY uaktywniły (sprawdź, kto sie uaktywnił) i działalność szabes gojów nie może byc jedynym pryzmatem naszych obserwacji.


Wizyta oficjalna Prezydenta Państwa Izrael w Polsce
 Tobie wygodniej, bo ci wszyscy ludzie, o których piszesz, sa w Kanadzie i nie zamierzają z niej nigdzie emigrować :)
Spróbuj za to poddać sie działaniom polskojęzycznych mediów przez dwa ostanie dni, a sam zwątpisz w to, co słyszysz i widzisz.

Pozdrawiam serdecznie

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika basket

27. Ale dlaczego

w uroczystościach całkowity brak Adama? Nieprzypadkowy? Taki gigant, ikona,
wyciszony? Nieobecny? Why? A może były wątpliwości, że będzie jątrzył i na wszelki
wypadek? Mógłby np przyjść na otwarcie w kierpcach albo crocsach. Profilaktyka, ważna rzecz...

basket

avatar użytkownika Tymczasowy

28. Marylu

Tak czy inaczej, nastapil wlasnie wybuch, rozkwit MILOSCI, jak po Smolensku z kacapami. Z Wajdobrychskim agenciakiem wplywu na czele.
Czy ten agenciak kumuruski z agenciara u boku musza byc zawsze tam, gdzie szkodza Polsce? A co z tak zwana publicznoscia? Glupki nie pojmuja abecadla?
Beznadzieja. Ile jest wlasciwie autentycznych, beznadziejnych durniow w Polsce? Czy Urzad Statystycznych ich kiedys policzyl? Ja bym takich wyrzucil, poza nawias, nawet, a moze nawet, przede wszystkim, gdyby mieli tytuly naukowe.

avatar użytkownika gość z drogi

29. "Ale DLACZEGOw uroczystościach całkowity brak Adama?"

Też mnie to dziwi
właśnie,dlaczego ?
Drugie Dlaczego...dlaczego brak Nazwisk Polaków ,którzy ratowali Zydów w czasie wojny ?Dlaczego...?
a gdzie Pani Zofia Kossak Szczucka ? gdzie Rodzina wymordowana od Ojca po nienarodzone Dziecko tylko za TO,ze ukrywali przed Niemcami ,Zydów ?

gość z drogi

avatar użytkownika Maryla

30. Roman Polański w

Roman Polański w prokuraturze. Trafi za kraty?

Amerykanie wystąpili do Polski o aresztowanie reżysera, który jest poszukiwany przez Interpol.


Ekstradycja Polańskiego? Jest decyzja Prokuratury

Prokuratura Generalna uznała, że zatrzymywanie Polańskiego nie jest potrzebne.

Polański, który przedwczoraj przyleciał do Warszawy
na otwarcie Muzeum Historii Żydów Polskich, może pozostać na wolności.
Tak zadecydowała Prokuratura Generalna, którą Amerykanie poprosili o
tymczasowy areszt dla reżysera.

Amerykański Departament Stanu ściga Polańskiego listem
gończym za sprawę sprzed 36 lat, kiedy to reżyser miał dopuścić się
gwałtu na nieletniej. Na razie do Prokuratury Generalnej nie wpłynął
jednak wniosek o ekstradycję, a jedynie o tymczasowy areszt.

Jednak nawet gdyby pojawiła się prośba o
ekstradycję, prawdopodobnie by do niej nie doszło. W 2010 roku
Prokuratura Generalna wydała bowiem oświadczenie, w którym stwierdziła,
że sprawa Polańskiego jest przedawniona, a w takim wypadku o wydaniu
reżysera innemu państwu nie może być mowy.

Po rozpatrzeniu wniosku o areszt,
Prokuratura poinformowała, że skontaktowała się z Polańskim, a ten
przekazał jej informację o miejscu swojego pobytu, podał aktualny numer telefonu
i oświadczył, że będzie stawiał się na każde wezwanie. W związku z tym
uznała, że nie trzeba zatrzymywać reżysera
- podała Informacyjna Agencja
Radiowa.

Polański przebywa obecnie w Krakowie, a na co dzień mieszka we Francji
Spór o Polańskiego. Szejnfeld: Przeszedł już 30-letnią gehennęSpór o Polańskiego. Szejnfeld: Przeszedł już 30-letnią gehennę
Zgodnie
z podpisaną między Polską a USA umową, polskie władze powinny go wydać.
To by pokazało, że nie ma u nas taryfy ulgowej dla nikogo - skomentował
spór o ekstradycję Romana Polańskiego Zbigniew Girzyński z PiS. Z kolei
Leszek Miller uważa,...





Nieudana
próba aresztowania Romana Polańskiego zapewnia mu w Polsce
bezpieczeństwo. Przyjaciele reżysera od miesięcy negocjowali też z
Pałacem Prezydenckim jego nietykalność.


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

31. Muzeum Historii Żydów Polskich i Polański

http://karlin.salon24.pl/612913,muzeum-historii-zydow-polskich-i-polanski

Najlepszym komentarzem do jego otwarcia, niezależnie od tego, co było przewidywane, i co już zostało, oraz będzie napisane, był udział w nim Romana Polańskiego, ściganego amerykańskim listem gończym.

Bo to jest także historia Żydów Polskich, którą na naszych oczach pisze codzienność. Nie panegiryki czy defamacje, ale decyzja amerykańskiego sądu i wniosek o ekstradycję.

Jego odrzucenie, a nawet, jak sugeruje prokuratura, kompletne zlekceważenie poprzez odebranie sądowi prawa do podjęcia ostatecznej decyzji, udowodni, że nie jesteśmy nawet taką kolonią, do której zarządzania przygotowuje system elitarnych, wyspecjalizowanych szkół.

Ciekawe, czy wśród gości uroczystego otwarcia byli Stefan Michnik i Zygmunt Bauman? A przecież powinni, przed śmiercią, sprawdzić jak wygląda Poczet Sławnych Żydów Polskich, i jakie zajmują tam miejsce.

To nie przypadek, ani niczyje zaniedbanie, że MHŻP powstało przed - stale odsuwającym się w nieokreśloną przyszłość - Muzeum Historii Polski. I że - jak słyszę i czytam - jego ekspozycje mają doprowadzić do tego, że zarządzający kolonią zezwolą, w najlepszym razie, jedynie na zbudowanie Muzeum Hańby Polski. W końcu, tak czy owak, to będzie właśnie nasze muzeum.

Jeśli się ich, razem z treserami antysemityzmu, nie pozbędziemy.


@Autor

A oto co pisała izraelska gazeta Haatetz o otwarciu MHŻP:



"...The Poles have no definitive museum on the history of their
country, so the new Jewish museum plays a particularly important role.
.." Czyli :"...Polacy nie mają własciwego muzeum historii swojego kraju,
wobec czego nowe żydowskie muzeum gra szczególnie ważną rolę...".





I jeszcze wypowiedź aktualnego dyrektora Muzeum pana Stoli dla
Haaretz:"“...Our message to the Poles is simple: You won’t understand
your history without being familiar with its Jewish chapter,” says
Stola...". Czyli :"... Nasz przekaz do Polaków jest prosty: Wy nie
zrozumiecie waszej historii bez poznania jej rozdziału żydowskiego"
-powiedział Stola..".

WIESŁAWA14:09



@Autor

W notce Silaczki jest relacja ze zwiedzania
MHŻP. W częsci dotyczącej okresu powojennego mowa jest o "wojnie
domowej" która toczyła się w Polsce, podczas której bandyci z NSZ i AK
mordowali Żydów. A rotmisztrz Pilecki pojawia się na ławie oskarżonych o
bandytyzm.



W tej sytuacji przestaje dziwić stanowisko Ministerstwa Kultury i
Dziedzictwa Narodowego w sprawie Muzeum Żołnierzy wyklętych w Ostrołęce.

w lutym br. Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego odrzuciło
wniosek o dofinansowanie budowy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce.
Uważa, że nie ma na nie zapotrzebowania.

Placówka miała być dofinansowana z tzw. funduszy norweskich, przyznanych
przez rządy Nor-wegii, Islandii i Lichtensteinu krajom, które
przystąpiły do Unii Europejskiej w 2004 roku. Pro-jekt złożony przez
władze Ostrołęki został jednak negatywnie oceniony przez ekspertów z
mi-nisterialnego Zespołu do spraw Oceny Wniosków w Departamencie
Funduszy Europejskich. Odrzucono go, ponieważ na kilkanaście kryteriów,
które wymagały pozytywnej noty, część z nich dostała zero punktów. Co
bulwersujące, zero punktów przyznano w punkcie dotyczącym samego
zapotrzebowania na muzeum. Nisko urzędnicy ocenili też ważność projektu z
punktu widzenia polityki kulturalnej państwa oraz aspekt społeczny
budowy muzeum.



Prezydent Ostrołeki, Janusz Kotowski oświadczył, ze Muzeum Żołnierzy
Wyklętych ze względu na bardzo szerokie wsparcie będzie budowane dalej z
pomocą sponsorów i miasta. Miasto Ostrołeka przeznaczylo na budowę
muzeum 6 mln zł.

Miasto ma podpisane umowy z czterema największymi polskimi organizacjami
kombatanckimi, które chcą, żeby to muzeum powstało - ze Światowym
Związkiem Żołnierzy Armii Krajowej, Związkiem Żołnierzy Narodowych Sił
Zbrojnych, Stowarzyszeniem „Łagierników” Żołnierzy Armii Krajowej oraz
Związkiem Młodocianych Więźniów Politycznych „Jaworzniacy”.



Poparcie w budowie Muzeum Żołnierzy Wyklętych osobiście zadeklarowali:
prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński, kierownik Urzędu do
spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Stanisław Ciechanowski
oraz sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert.



A Ministerstwo Kultury i Dzidzictwa Narodowego mówi, ze takie muzeum
jest zbędne. Bo Ministaerstwo Kultury dba o spójność przekazu. W MHŻP
będą "warszataty dla nauczycieli" zatem "narracja Jedwabnego" i "wojny
domowej" jest aktualna i będzie "obowiązująca" w systemie szkolnictwa,
mimo, że kłamliwa. Skoro w MHŻP będzie się nauczać dziatwę, że rotmistrz
Pileckii major Dekutowski "Zapora" oraz gen. Fieldorf "Nil" to byli
bandyci, to nie można w Muzeum w Ostrołece pokazywać ich jako polskich
bohaterów, wiernych żołnierskiej przysiędze.

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa narodowego nie che robić dzieciom balaganu w głowie. Przekaz powinien być spójny.

WIESŁAWA14:21

----------------------------------------------------------------

Muzeum podsumowało inaugurację wystawy głównej - wielkiej multimedialnej opowieści o tysiącu lat dziejów Żydów na ziemiach polskich. Przez pierwsze trzy dni odwiedziło ją ok. 15 tys. gości. Na otwarcie akredytowało się 650 dziennikarzy. Tylko przez tydzień wystawie poświęconych było ponad 2 tys. materiałów prasowych (257 telewizyjnych, 300 radiowych, 240 prasowych i 1,3 tys. internetowych). W mediach zagranicznych ukazało się prawie 300 wzmianek o muzeum, większość w USA, Niemczech i Izraelu.

- W dniu otwarcia wystawy aż 21 719 osób odwiedziło naszą stronę, przy średniej ok. 1,4-1,6 tys. osób dziennie. Mieliśmy 92 357 odsłon, przy średniej dziennej ok. 5 tys. odsłon. 25 tys. osób wyświetliło relację na żywo z widowiska otwarcia na YouTube. W samym dniu otwarcia przybyło nam 2231 fanów na FB, co stanowi prawie 18 procent wszystkich fanów, których gromadziliśmy przez pięć lat! - podkreśla Grzegorz Tomczewski z Muzeum Historii Żydów Polskich "Polin".
Od piątku bilety

Zwiedzanie ekspozycji głównej było darmowe tylko w dniu jej inauguracji oraz przez następne dwa dni otwarte Muzeum Żydów. Teraz już obowiązują bilety wstępu. Kto chce indywidualnie obejrzeć tylko wystawę główną, za bilet normalny zapłaci 25 zł, za ulgowy 15 zł, a za rodzinny 55 zł. Zwiedzanie z przewodnikiem "Odkryj wystawę" kosztuje 30 zł (bilet normalny) i 20 zł (ulgowy). Audioprzewodnik - 10 zł. Uczestnicy grup zorganizowanych za bilet normalny na wystawę główną płacą 15 zł, a za ulgowy 10 zł.

Są też bilety obejmujące zwiedzanie wystawy głównej i wystawy czasowej. Dla gości indywidualnych kosztują: 30 zł (normalny), 20 zł (ulgowy) i 65 zł (rodzinny). Dla osób z grup zorganizowanych: 20 zł (normalny) i 15 zł (ulgowy).

http://wyborcza.pl/1,75248,16899085,Muzeum_Zydow_oblezone__Tysiace_osob_...

Jestem żydem, Amerykaninem i kapitalistą. Dlatego dałem pieniądze na budowę muzeum w Warszawie - mówi "Newsweekowi" Tad Taube, największy darczyńca otwartego właśnie Muzeum Historii Żydów Polskich. Grupa filantropów której przewodzi przekazała właśnie otwartemu muzeum ponad 50 milionów złotych.

Newsweek: Kiedy uznał Pan, że przeznaczy pieniądze na muzeum upamiętniające polskich Żydów?

Tad Taube: Mniej więcej 10 lat temu podczas lunchu w Pałacu Prezydenckim, na który prezydent Aleksander Kwaśniewski zaprosił kilkunastu amerykańskich filantropów w tym mnie. Dał nam mocno do zrozumienia, że upamiętniające Żydów muzeum może stanąć w Warszawie. W pałacowym foyer stał nawet model budynku - oczywiście zupełnie inny od obecnego budynku. W tym czasie okazało, że władze Warszawy przyznały grunt obok pomnika Bohaterów Getta, a polski rząd ogłosił, że będzie finansował wzniesienie gmachu.

Okazało się, że pieniądze o prywatnych darczyńców są potrzebne na ekspozycję stałą. Początkowo chodziło o 7 milionów złotych zabezpieczenia dla banków. Widząc zaangażowanie Polaków uznałem, że warto im pomóc. Szybko okazało się, że jest nas więcej i że jesteśmy w stanie zebrać 35 milionów złotych, które budowniczy muzeum liczyli uzyskać od prywatnych darczyńców. Ostatecznie ja i ludzie, których udało mi się pozyskać dla sprawy przekazaliśmy ponad 50 milionów.
(..)
Newsweek: Ale gdy spojrzeć na badania opinii publicznej, to wynika z nich, że stosunek Polaków do Żydów jest pełen przedsądów i uprzedzeń.

Tad Taube: Zupełnie tak tego nie wiedzę i nie wierzę w sondaże. Ja jestem pod wrażeniem tego, jak zmienia się stosunek Polaków do Żydów po 1989 r. Wielu zaczęło przyznawać się do żydowskich ojców, babek, dziadków, o czym nie mówili za komuny. Pracuję też nad innymi projektami w Polsce i jestem pod wrażeniem ich sukcesu. Mówię o fantastycznym Festiwalu Żydowskim w Krakowie, który dziś jest już znany na całym świecie, o pięknym Muzeum Żydowskim Galicja w Krakowie. O działających tu instytutach badających historię, o sukcesach rabina Warszawy. Najlepszy dowód zmian w Polsce dał - mój przyjaciel - prezydent Aleksander Kwaśniewski, przepraszając za Jedwabne. Dla mnie same te przeprosiny nie były tak istotne, jak ich zestawienie z tym co wcześniej działo się w Polsce. Z gettami ławkowymi przed wojną, z pogromami po niej. Zatem wiele spraw wzmogło mój entuzjazm do tego kraju.

http://historia.newsweek.pl/sponsor-pamieci-tad-taube-muzeum-zydow-newsw...

Kwaśniewski o Polańskim: Powinniśmy uznać sprawę za zamkniętąKwaśniewski o Polańskim: Powinniśmy uznać sprawę za zamkniętą
Myślę, że ktoś
po stronie amerykańskiej bardzo chce doprowadzić Romana Polańskiego
do USA - powiedział na antenie TVN24 były prezydent Aleksander
Kwaśniewski.


Prezes Kongresu Żydów ostrzega muzeum. "To otwarcie puszki Pandory"

Niemiecki "Der Spiegel" cytuje prezesa Światowego Kongresu Żydów
Ronalda Laudera, który ostrzega Muzeum Sztuki w Bernie przed przyjęciem
obrazów zapisanych w testamencie przez Corneliusa Gurlitta. Zmarły
w maju kolekcjoner był synem zaprzyjaźnionego z Adolfem Hitlerem
marszanda, który posiadł sporą kolekcję dzień sztuki pochodzącą ze
zrabowanych galerii całej Europy.

Następstwem zbyt pośpiesznego przyjęcia spadku przez Muzeum Sztuki
(Kunstmuseum) w Bernie będzie "lawina procesów" - powiedział Lauder
w rozmowie z dziennikarzami "Spiegla" opublikowanej w najnowszym wydaniu
tygodnika. Porównał on tę decyzję do "otwarcia puszki Pandory".

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tymczasowy

32. Marylu

Znasz sie lepiej na tym ode mnie. W internecie krocej jest zawsze lepiej niz dluzej. Czy nie daloby sie odskoczyc odtakich tasiemcow jak ten i wrzucic nowy poczatek?. Kontynuacja mysli i uczestnikow wszak bedzie zapewniona.
Pozdrawiam.

avatar użytkownika Maryla

33. Anne Applebaum"Jesteśmy



Anne Applebaum

"Jesteśmy tu!". W tej części świata nie raz z uporem to powtarzano

Przy otwieraniu Muzeum Historii Żydów Polskich, wśród wszystkich innych szczególnie wyróżniało się jedno z przemówień. Byli obecni ministrowie i prezydenci. Było mnóstwo ludzi z całego
świata. Jednakże w ostatnim tygodniu, przy otwieraniu Muzeum Historii
Żydów Polskich, wśród wszystkich innych szczególnie wyróżniało się jedno
z przemówień.





W chłodnym, jesiennym słońcu Marian Turski stanął przed zebranym tłumem i zaczął od następujących słów:


"W latach wojny, żydowscy partyzanci śpiewali piosenkę, która
później stała się hymnem ich ruchu oporu. Kończyła się słowami: Mir
zenen do (Jesteśmy tu!) Po wybudowaniu tego muzeum, także ja, członek
żydowskiej społeczności w Polsce, pragnę powtórzyć za nimi: Mir zenen do
(Jesteśmy tu!)". 88-letni Turski, gdy skończył mówić, wziął za rękę
trzynastoletnią polsko-żydowską dziewczynkę i razem - jako
przedstawiciele starego i młodego pokolenia Żydów polskich -
symbolicznie otworzyli drzwi muzeum.

"Jesteśmy tu!"
Siedziałam, słuchałam i zastanawiałam się, jakie to dziwne. Turski jest
drobnym człowiekiem w okularach i nie wygląda na bojownika. A jednak był
tu - człowiek, który przeżył Auschwitz i pozostał w Polsce przez pół
wieku komunistycznych rządów. W wolnej Polsce, jako szef Żydowskiego
Instytutu Historycznego, odegrał ogromną rolę w tym, co mogło okazać się
katastrofalnie kontrowersyjnym zamierzeniem - projektanci Muzeum
musieli pogodzić rozbieżne życzenia zagranicznych darczyńców, kilku
prezydentów Warszawy i kolejnych polskich rządów - ale co obecnie
zostało uznane za triumfalne osiągnięcie.

Nowe muzeum nie
jest pomnikiem Holokaustu, lecz raczej przedstawieniem 1000 lat
historii Żydów w Polsce: królów polskich, którzy ich zaprosili w czasach
średniowiecza; roli, jaką Żydzi odegrali w rozwoju kraju i w budowaniu
jego miast; polityków i poetów żydowskich przez całe stulecia piszących
po polsku. Muzeum czci życie Żydów polskich, a nie ich śmierć z ręki
hitlerowskich Niemiec. Wszystko po to, żeby pokazać "Jesteśmy tu".

W tej części świata doskonale rozumie się takie uczucia. Polski hymn narodowy rozpoczyna się od słów: "Jeszcze Polska
nie zginęła, kiedy my żyjemy". Słowa te pochodzą z okresu, kiedy kraj
ten nie istniał na mapach Europy; w XIX wieku dokonano jego rozbioru
między Rosję, Prusy i Austrię. Po I wojnie światowej odtworzono Polskę -
aby ją ponownie wymazać z map skutkiem podwójnej inwazji, dokonanej
przez Niemcy i ZSRR w 1939 roku. Za każdym razem Polska została odtworzona przez ludzi, którzy z uporem stwierdzali: "Jesteśmy tutaj".

W istocie ukraiński hymn narodowy rozpoczyna się od niemal identycznych słów: "Jeszcze nie zginęła Ukraina,
jej chwała, ani jej wolność". Te słowa pochodzą z wiersza napisanego w
drugiej połowie XIX wieku, kiedy Ukraina nie występowała na żadnej mapie
Europy. Śpiewano je jednak i tak, przez krótką chwilę, kiedy Ukraina
cieszyła się niepodległością po zakończeniu I wojny światowej, a
następnie ponownie w 1991 roku, po rozpadzie ZSRR. A oczywiście hymn ten
wiele razy śpiewały w tym roku tłumy protestujących na kijowskim
Majdanie. Sto tysięcy ludzi śpiewało go z uderzeniem północy 1 stycznia
2014. Oni też z uporem mówili: "Jesteśmy tu!"

Nie wiem,
czy dla ludzi przynależnych do większych narodów takie emocje są w ogóle
zrozumiałe. Z pewnością podkreślanie, że "jesteśmy tu", nie znajduje
się w hymnie narodowym któregokolwiek dużego kraju. Amerykanie śpiewają o
"ziemi wolnych i domu dzielnych". Brytyjczycy śpiewają "Boże, chroń
królową". Francuzi śpiewają: "Nadszedł dzień chwały". Nikt z nich nie
śpiewa, żeby pokazać, że nie zmieciono ich całkowicie z powierzchni
ziemi.

Lecz ci, którzy zaliczają się do małych narodów,
być może potrafią w nieco większym stopniu odczuwać wzajemną empatię.
Nowe warszawskie muzeum pokazuje, że niemal nie da się zrozumieć
historii Polski bez uwzględnienia Żydów, którzy odegrali w niej tak
ważną rolę; niemal nie da się zrozumieć historii Żydów bez Polski, w
której tak wielu z nich przez tyle wieków żyło i dobrze się miało; że
pomimo tego, co się stało w XX wieku, wciąż tu jesteśmy, żeby o tym
pamiętać. Mam nadzieję, że to muzeum i ci, którzy je będą zwiedzać,
przyczynią się do tego, żeby ta empatia stawała się coraz większa.

Przełożył Andrzej Ehrlich


---------------------------------------------------------
Szabesgoje jak zwykle nadgorliwe, jak  neofici


W dzisiejszym programie "Tomasz Lis na żywo"
dyskusja na temat Romana Polańskiego i jego ewentualniej ekstradycji z
Polski do USA. W studio zaproszeni goście komentowali decyzje polskiego
wymiaru sprawiedliwości: Roman Giertych nie wykazuje współczucia dla
sławnego reżysera i jest pewien jego winy, Janusz Głowacki, prywatnie
przyjaciel Polańskiego, próbuje studzić emocje, Ewa Wanat zwraca uwagę
na sprawę gwałtu w ogóle, Aleksander Pociej przedstawia sprawę z
prawniczego punktu widzenia, a na koniec tej części programu wyemitowano
nagranie z samą rzekomą pokrzywdzoną - Samanthą Geimer, teraz
szczęśliwą pięćdziesięciolatką.

W drugiej części - ostra dyskusja o żydach i
antysemityzmie w Polsce. Czy Polacy naprawdę nie lubią żydów i uważają
to za integralną cechę narodową? Udział wzięli m.in. Piotr Najsztub,
Michał Kamiński i prof. Ireneusz Krzemiński.

http://vod.pl/programy-tv/tomasz-lis-na-zywo/klg4m#


Pobierz

Wspólnota rozbójnicza walczy z Polską

Szanowni Państwo!

Pierwsza dekada listopada znakomicie pokazuje, że tradycyjny,
tysiącletni naród polski musi dzielić terytorium państwowe z
polskojęzyczną wspólnotą rozbójniczą, odziedziczoną po komunie. Żeby
bowiem mówić o jednym narodzie, musi on pielęgnować przynajmniej jakiś
jeden wspólny ideał. Od roku 1944, kiedy to Sowieci zainstalowali w
Polsce swoją agenturę, z narodu polskiego wypączkowała wspomniana
wspólnota rozbójnicza, pomagająca im w ujarzmieniu narodu polskiego. 
Ciekawe, czy ten wątek zostanie kiedyś wyeksponowany w Muzeum Historii
Żydów Polskich – a powinien, bo chyba nigdy w historii Żydzi, którzy w
tej polskojęzycznej wspólnocie rozbójniczej stanowili rodzaj „partii
wewnętrznej”, nie mieli w Polsce tak dobrego fartu, jak w czasach
stalinowskich, kiedy to awansowali do roli szlachty mniej wartościowego
narodu tubylczego. I nie mówię nawet o takim Jakubie Bermanie, który
mógłby zostać patronem wspomnianego Muzeum, czy o Hilarym Mincu lub
Romanie Zambrowskim – którym Stalin powierzył misję tresowania narodu
polskiego do komunizmu, tylko o tysiącach funkcjonariuszy aparatu
terroru, aparatu partyjnego i administracyjnego. Każdy z nich w czasach
stalinowskich mocniej lub słabiej przyłożył rękę do zbrodni, dzięki
czemu awansował zarówno w pozycji społecznej, jak i materialnej.

I oto 8 listopada przedstawiciele już trzeciego pokolenia tej
wspólnoty rozbójniczej będą manifestować w Warszawie – tym razem w
kostiumie „antyfaszystów” i przeciwko „nacjonalizmowi”. Nacjonaliści
bowiem twierdzą, że Polska powinna być dla Polaków – z czym najwyraźniej
trzecia generacja polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej pogodzić się
nie może. Najwyraźniej uważa ona, że Polska nie jest dla Polaków – co
oczywiście zmusza do postawienia pytania – a w takim razie – dla kogo?
Wyraźna odpowiedź na razie jeszcze nie pada – bo widocznie animatorzy i
protektorzy rozbójniczej młodzieżówki nie chcą Polaków przedwcześnie
płoszyć – ale kiedy przyjdzie czas, to wszystko zostanie nam objawione.
Warto przypomnieć, że wspomniana, polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza
już raz wystąpiła zbrojnie przeciwko niepodległościowym aspiracjom
narodu polskiego. Mam oczywiście na myśli stan wojenny w grudniu 1981
roku – ale ten precedens zawsze może się powtórzyć – o czym świadczy
choćby podpisana 24 stycznia br. przez prezydenta Komorowskiego ustawa o
tzw. „bratniej pomocy”, a więc o uczestnictwie obcych  formacji
zbrojnych w tłumieniu rozruchów na terenie Rzeczypospolitej Polskiej.

Manifestacja 8 listopada organizowana jest w przeddzień rocznicy
Kryształowej Nocy w Niemczech, kiedy to hitlerowcy dokonali pogromu
tamtejszych Żydów. Urządzanie z tej okazji antyfaszystowskiej
manifestacji akurat w Warszawie stwarza wrażenie, że Polska w jakiś
sposób jest z tamtym pogromem związana, a poza tym – że w naszym kraju
dzieje się coś niepokojącego i groźnego, czemu należy położyć kres. To
wrażenie i ta sugestia wychodzi naprzeciw dwóm skoordynowanym politykom
historycznym: niemieckiej i żydowskiej. Celem niemieckiej polityki
historycznej jest stopniowe zdejmowanie z Niemiec odpowiedzialności za
II wojnę światową, zaś celem żydowskiej polityki historycznej jest
przerzucanie tej odpowiedzialności na winowajcę zastępczego, na którego
najwyraźniej została wytypowana Polska. Tylko bowiem przerzucenie
odpowiedzialności na winowajcę zastępczego umożliwia kontynuowanie
materialnego eksploatowania holokaustu. Z tych powodów obydwie polityki
historyczne nie tylko są ze sobą ściśle skoordynowane, ale będąca ich
następstwem propaganda sufluje światu wizerunek Polaków, jako narodu
zbrodniarzy, wobec których powinno się zastosować intensywna pedagogikę
wstydu. Uczestnicy warszawskiej manifestacji 8 listopada nie tylko
wychodzą naprzeciw tej propagandzie, ale w dodatku wystawiają jej
certyfikat wiarygodności. Czy robią to świadomie, czy z głupoty – to nie
jest takie ważne, bo w polityce skutki liczą się bardziej niż intencje.
Celem zaś tej propagandy jest przekonanie opinii międzynarodowej, że
Polaków nie można zostawić samopas, ze trzeba roztoczyć nad mini
kuratelę starszych i mądrzejszych, bo w przeciwnym razie ZNOWU zrobią
coś okropnego. Ta propagandowa formuła, podobna zresztą do tej, która w
wieku XVIII miała stanowić pozór moralnego uzasadnienia rozbiorów
Polski, dzisiaj też służy w charakterze pozoru moralnego uzasadnienia
dla scenariusza rozbiorowego. Okazuje się, że trzecie pokolenie
polskojęzycznej wspólnoty rozbójniczej kontynuuje dzieło swoich ojców i
dziadków z ta różnicą, że dzisiaj wysługują się komu innemu.

red. Stanisław Michalkiewicz

-----------------------------------------------


W norweskiej prasie pojawiło się obraźliwe dla wszystkich
Polaków określenie „polski obóz śmierci”. Tym razem zafałszować historię
postanowiła gazeta „Levangeravisa”. W artykule z 8 listopada,
opisującym wizytę uczniów szkoły średniej w niemieckim obozie pracy i
zagłady Treblinka II, użyto określenia „polski obóz śmierci” - informuje scanpress.net.


 

To niedbalstwo dziennikarza, czy świadome kłamstwo historyczne? Trudno uwierzyć w pomyłkę, bo wystarczy wejść chociażby na wikipedię w lokalnym wydaniu. Sprawdziliśmy jak na tym portalu pisze się o Treblince w języku norweskim – zdarzają się bowiem błędy w tłumaczeniach. Ale nie tym razem.



Treblinka var en tysk tilintetgjørelsesleir i Polen” – a w tłumaczeniu na język polski: „Treblinka była niemieckim obozie zagłady w Polsce”.

 

Niemiecki obóz śmierci w Treblince odwiedziło około 50 uczniów z Levanger i Trondheim. Wizyta była częścią projektu pilotażowego, który za główny cel stawiał przybliżenie historii Żydów w Europie.

 

Autor tekstu Tor J. Friberg używa określenia „polski obóz koncentracyjny”. Wiedza norweskiej młodzieży na temat niemieckich zbrodni wojennych na Polakach i realiów wojennych jest bardzo ograniczona.

 

Zwykle zamyka się ona na kwestii Holocaustu, bez wnikania w istotne sprawy dotyczące organizacji mordów i wskazania na jednoznacznego sprawcę hekatomby, którym były Niemcy za czasów Adolfa Hitlera” – czytamy na scanpress.net.

 

Stefan Czmur, polski ambasador w Norwegii dwukrotnie poprawiał media w tej kwestii. „Wytknął
on w listopadzie ubiegłego roku w skierowanym do Aftenposten artykule
wszystkie mankamenty i przeinaczenia rzeczonego serialu niemieckiego. Z
kolei 1 lipca 2013 zabrał on głos na łamach dziennika Dagsavisen w
sprawie nadużywania określenia „obozy śmierci w Polsce”
” – pisze scanpress.net.



Nie pomaga również polski wymiar sprawiedliwości. Prokuratura stwierdziła nawet, że nie ma nic złego w mówieniu o „polskich obozach koncentracyjnych”

http://niezalezna.pl/

-----------------------------------------------------

Esbeckie prowokacje Sendeckiego z WSIowego portalu, człowiek Giertycha

http://www.youtube.com/watch?v=ZjR6lxnE_Xk#t=217

--------------------------------


Polakom ratującym ludność żydowską

W ciągu jednego roku udało się nagrać 1700 wywiadów ze świadkami pomocy
ludności żydowskiej w Polsce bądź osobami, które wiedzą coś na ten
temat. Zgłoszono ponadto 3 tys. informacji – powiedział ks. prof. Paweł
Rytel-Andrianik. Jak dodał, jest to odzew na apel Radia Maryja, TV Trwam
i Naszego Dziennika.

Cały czas nadsyłane są relacje, dokumenty i zdjęcia dotyczące Polaków ratujących Żydów przed hitlerowcami.

Po przeprowadzeniu badań nazwiska ratujących zostaną wypisane na
czarnym marmurze w dolnej kaplicy kościoła pw. Maryi Gwiazdy Nowej
Ewangelizacji i św. Jana Pawła II w Toruniu.

- W tej chwili jest baza danych, która liczy 20 tys. zgłoszeń.
Jeżeli chodzi o audio, to jest to – w tak krótkim czasie – największe na
świecie zebranie materiałów na ten temat. Tutaj rodzi się wdzięczność –
wdzięczność tym osobom, które rzeczywiście w tamtym czasie ratowały
ludność żydowską i wdzięczność tym, którzy zgłaszają. Bo jeśli na
przykład syn, córka, czy ktoś inny z rodziny by tego nie zgłosił, nikt
by o tym nie wiedział. Teraz przygotowujemy pierwszą listę Polaków
zamordowanych za pomoc ludności żydowskiej. Co widzimy? Że mamy relacje,
których nie ma w ogóle w żadnej literaturze. Nie ma ich nawet w
internecie. Są to kompletnie nowe nazwiska. Ktoś po latach zgłasza takie
nazwisko w odpowiedzi na apel Radia Maryja; dlatego to takie piękne
dzieło. Powiem tylko tyle, że do tej pory zostało nagranych około 250
tys. minut relacji nt. Polaków ratujących ludność żydowską
– powiedział ks. prof. Paweł Rytel-Andrianik.

Do tej pory nie ma pomnika, który upamiętniałby Polaków ratujących
Żydów w skali ogólnopolskiej. Kaplica Pamięci w Toruniu wypełni tę lukę.
Ocaleni z holokaustu i ich rodziny bardzo sobie cenią to, że pamięta
się o tych, którzy ratowali ich z narażeniem życia.

Rozmowa ks. prof. Pawła Rytla-Andrianika z o. Tadeuszem Rydzykiem CSsR, Dyrektorem Radia Maryja


Szefowa unijnej dyplomacji za państwem palestyńskim

Szefowa dyplomacji UE Włoszka Federica Mogherini opowiedziała się w sobotę w czasie swej pierwszej wizyty w Gazie za powstaniem

niepodległego państwa palestyńskiego. Podkreśliła, że świat "nie

zniesie" już nowej wojny w regionie.

---------------------------------------------------------------------

Przed antypolską kampanią w prasie amerykańskiej
http://zamkinapiasku.salon24.pl/615404,przed-antypolska-kampania-w-prasie-amerykanskiej


De nihilo nihil fit” napisał w książce „O naturze wszechrzeczy
Lukrecjusz. Z Lukrecjuszem się zgadzam nie ze względu na jego urok
patyny starożytności, lecz ze względu na rozum, który wie, że nie ma
skutku bez przyczyny.

Do
1772 roku a więc do czasu I rozbioru terytorium Rzeczpospolitej  Obojga
Narodów zamieszkiwało 80% populacji wszystkich Żydów. Emigracja Żydów z
ziem polskich o charakterze masowym rozpoczęła się w XIXw. (w latach
1871 – 1900 z zaboru rosyjskiego wyemigrowało ze względu na pogromy ok.
445 tys. zaś w latach 1881 - 1910 z ziem zaboru austriackiego ok. 240
tys. – przed wszystkim z przyczyn ekonomicznych
). Emigranci udali się w różne strony świata, ale zdecydowana większość wybierała Amerykę Północną.

Wydawać
się mogło zatem, że Żydzi znalazłszy się w największym tyglu narodów
świata pozostawią w swej wdzięcznej pamięci mniejszy tygiel świata jakim
była I Rzeczpospolita i nie zapomną ani wydawanych tu na ich rzecz privilegium de non tolerandis Christianis, ani paradisus Iudaeorum, ani legend o polskich królach żydowskich (Abraham Prochownik, Saul Wahl), ani Sejmu Czterech Ziem, ani tolerancji religijnej czy też autonomii prawnej. Stało się jednak inaczej.

Dlaczego
o tym piszę? W latach 1915 – 1920 przez łamy prasy światowej a w
szczególności amerykańskiej przetoczyła się wroga odradzającej się
republikańskiej Polsce kampania.  Nim ją trochę omówię (a to w kolejnej notce)
chciałbym najpierw rzucić trochę racjonalnego świata na narastającą od
XIX w. niechęć polsko – żydowską, bo za często u nas patrzy się na te
sprawy wersji bajkowej: potwory vs. niewinni. To jest jałowe i
infantylne.

Coś
się zmieniło na gorsze w stosunkach polsko – żydowskich w XIXw. To
pewne. To fakt. Być może zaczęło się to od margrabiego Aleksandra
Wielopolskiego, który chciał przyspieszenia procesów asymilacyjnych i
wpłynął na to, że w 1862 roku władze carskie ogłosiły równouprawnienie
obywatelskie Żydów (co musiało być spełnieniem najgorętszych życzeń Joachima Lelewela a autor w pełni się z tym zgadza).
Sam Wielopolski nie był wprawdzie filosemitą, ale zmierzając do
stabilizacji w Królestwie Polskim chciał z Żydów stworzyć nowoczesny
stan trzeci pozostający w opozycji do buntowniczego i szukającego się do
irredenty żywiołu polskiego.  Wkrótce też typowe aktywności świata
żydowskiego (handel, finanse, rzemiosło a niedługo przemysł) stały się źródłem przewagi ekonomicznej (wprawdzie
pojawili się Wokulscy, ale fortuny Kronenbergów, Natnasonów,
Wawelbergów, Lilpopów rosły szybciej, bo i doświadczeniem ich
właściciele dysponowali większym
).  Świat szlachecki umierał wraz ze
zgonem pańszczyzny i rodziła się konkurencja ekonomiczna a wraz z nią
antagonizm zaś obcość tak kulturowa jak i językowa pozostała – wystarczy wskazać, że w 1897 roku w Królestwie Polskim tylko 46 380 Żydów spośród 1,4 mln. język polski uważało za ojczysty (nie sądzę, aby w 1918 roku sytuacja drastycznie się zmieniła). Na dodatek II połowa wieku XIX to odkrywanie tożsamości narodowej – dotyczy to Polaków, ale w jeszcze większej mierze Żydów. To dla nich wiek emancypacji i poczucia dumy: rezygnacja z obrzeży społeczeństw na rzecz jego centrum.


 Co
więcej – najpopularniejsze koncepcje społeczne budzące i organizujące
amorficzny świat zastygły w judaizmie – były koncepcjami albo
nacjonalnymi (syjonizm) albo rewolucyjnymi i socjalistycznymi.
Wystarczy wspomnieć tak istotne dla rozwoju socjalizmu i rewolucji
postacie wywiedzione z narodu żydowskiego jak:  R. Luksemburg, F. Kon,
A. Warski, F. Perl, B. Szapiro, K. Radek, M. Horowitz, B. Drobner, H.
Libermann, H. Diamand. Nadto wspólne socjalistyczne drogi po których
chadzali i Polak i Żyd szybko się rozeszły: dla Polaków rzeczą większej
wagi była kwestia niepodległości a dla Żydów kwestie związane z
socjalizmem i komunizmem sensu stricto (to zresztą doskonale
jest zauważalne przy analizie żydowskich partii politycznych w II RP i
wynika z ogromnej nędzy, jakiej były poddane masy żydowskie – wystarczy
przeczytać „Przedwiośnie” S. Żeromskiego
). Michał Sokolnicki - polski dyplomata -  wspominając w książce „Czternaście lat” jedną z demonstracji rewolucyjnych w Warszawie napisał: „
Wszędzie
słyszałem żargon żydowski lub mowę rosyjską, najmniej języka polskiego.
Nad morzem głów wykrzykiwano hasła i agitowano słuchaczy – po
rosyjsku... Warszawa zobaczyła w dniu 1 listopada socjalizm. Dla wielu
socjalistów, dla mnie też, dzień ten pozostał jak ciemny koszmar
”. W Galicji też nastąpiło rozstanie się socjalistów polskich i żydowskich -Ignacy Daszyński w 1907 r. pisał: „Żydzi
okazali się rozstrzygającym czynnikiem politycznym przy wyborach,
maszerując razem jako masa pod hasłem ekskluzywności plemiennej
i narodowej
” zaś w 1911 roku zauważył „Zarobiliśmy uczciwie (…) na miano żydowskich pachołków” oraz potępiał żydowską partię socjalistyczną pisząc o niej, że „występuje przeciw językowi polskiemu, wykazując wręcz nienawiść do polskości”. Żydowski
Bund – postulujący autonomię narodową Żydów i odrzucający postulat
niepodległości Polski stawał się coraz bardziej popularny także za
sprawą antysemityzmu „cynicznie podsycanego przez Rosjan” jak napisał Józef Piłsudski. W ostatnim rozdziale programu Ogólnego Związku Robotników Żydowskich Rosji, Polski i Litwy (to pełna nazwa tej partii)
poruszono kwestię Judeopolonii. Była to koncepcja stworzenia
żydowskiego państwa w państwie polskim. Bund opowiadał się za budową
autonomii dla mas żydowskich, która byłaby jednym z rozwiązań kwestii
żydowskiej i w pewnym sensie zakończyłaby wędrówkę Żydów, którzy od
wieków szukali swojej „Ziemi Obiecanej”. Bund traktował ziemie
polskie jako platformę do dalszych działań, mających w ostatecznym
rozrachunku doprowadzić do rewolucji proletariackiej.
Wielu Polakom
pozostały w pamięci okrzyki wznoszone przez Żydów podczas rewolucji w
1905 roku jak i podczas rozbrajania Austriaków w 10 listopada 1918: „Precz z białą gęsią!” (chodzi o Orła Białego).


Nie sposób też nie wspomnieć w kontekście „podsycania antysemityzmu
o wezbranej fali napływających do Królestwa Polskiego a przede
wszystkim do Łodzi i Warszawy tzw. litwaków, którzy przesiąkli kulturą
rosyjską, byli propagatorami separatyzmu i przeciwnikami asymilacji
narodowej. Jak pisał
prof. Henryk Wereszycki pisał: „Zupełnie nie znający języka polskiego, obcy wszelkim dążeniom reszty społeczeństwa”. Wiele też negatywnych emocji budziło oderwanie w 1912 roku od Królestwa Polskiego Chełmszczyzny za co rabini chełmscy „składali dziękczynne hołdy” (za tygodnikiem „Świat”)
czy też grube szyderstwa kierowane przez Adolfa Warskiego pod adresem
międzyzaborowych ceremonii  z okazji 500-lecia zwycięstwa pod
Grunwaldem. 


 Julian Unszlicht w książce „Socjalitwactwo w Polsce” pisał z wielkim oburzeniem: „ Do
jakiej czelności może się tu posunąć socjal-litwactwo świadczy fakt
następujący: na początku 1905 w chwili największego wybuchu
rewolucyjnego w Polsce socjallitwacki Sanhedryn (tzw. Zarząd Główny)
wypuścił w rocznicę »Proletariatu«  odezwę, w której oznajmił
uroczyście, że »Polska, to trup, który winien być rzucony na śmietnik«,
i pogląd ten rozwałkowany na całą odezwę rzucił w ogromnej ilości
egzemplarzy w masy robotnicze polskie —pod pretekstem, że to była
ideologia »Proletariatu« (...) Trzeba było całej litwackiej arogancji
i nienawiści do Polski, aby podobnie plugawą odezwę wypuścić,
przypominającą haniebne odezwy czamosecińców rosyjskich przeciwko Żydom.
” Zwrócić też trzeba uwagę, że politycy żydowscy wkraczali do świata wielkiej polityki (np.
odnotować należy, że w wyborach do Dumy w Wilnie w 1906 roku Szmaria
Lewin pokonał znanego adwokata Tadeusza Wróblewskiego czy wspomnieć
porażki wyborcze do Dumy poniesione w Warszawie i Łodzi w 1912 roku na
co też nie pozostała bez wpływu ordynacja wyborcza preferująca zamożne
mieszczaństwo składające się przede wszystkim z Żydów
).


 Żydzi
powoli stawali się realną siłą polityczną. W wyobrażeniu wielu Polaków
także siłą groźną: rewolucja bolszewicka w Rosji w przekonaniu wielu
była rewolucją żydowską wymierzoną w ancien regime. Nie należy
demonizować roli Żydów, ale też niezauważanie ich jest czymś wbrew
faktom: rola kierownicza wydaje się oczywista (L. Trocki, J. Swierdłow, G. Zinowiew, K. Radek, M. Urycki, L. Kamieniew, M. Litwinow, G. Jagoda, N. Bucharin). Przegląd kadr narodowościowych w Radzie Komisarzy Ludowych i Komisariatach (odpowiednikach ministerstw) daje jasny obraz sytuacji – Rosjanie, Łotysze, Ormianie, Polacy to znikomy procent władzy sowieckiej po przewrocie.
Każdy kto miał nieszczęście wpaść w ręce Czeki” pisał Leonard Schapiro, żydowski historyk „stawał przed wielką szansą skonfrontowania się i prawdopodobnie rozstrzelania przez żydowskiego śledczego”. David R. Francis, ambasador USA w Rosji, ostrzegał w depeszy wysłanej w styczniu 1918 r. do Waszyngtonu: „Tutejsi
bolszewiccy liderzy, z których większość jest żydami i z których 90
procent powróciło z wygnania, mało dbają o Rosję i jakikolwiek inny
kraj. Są internacjonalistami i próbują wywołać światową rewolucję
socjalną
”. Karol Rivet dziennikarz paryskiego „Tempe” pisał: „
Agitatorami bolszewizmu w Polsce są też przeważnie wysłannicy Żydzi...” Ignotus (Hugo Veigelsberg, Żyd z Węgier) pisał: „Nie można przeczyć, że Leon Trockij wciela dość dobrze ideały części tego ogromnego proletarjatu żydowskiego Europy Wschodniej, który od lat trzydziestu zwrócił swe oczy ku „przyszłemu ładowi“, oczekując od socjalizmu uzdrowienia swych bolączek” .

Nie
można też zapominać o wielkich inklinacjach i szczerych sympatiach
progermańskich żywionych przez ówczesnych XXw. Żydów. Natan Birnbaum
pisał „Nie jest to bynajmniej wynik jakichś bezpośrednio od Niemców
doznanych uprzejmości. Rozwiązanie zagadki leży właśnie w tem, że ta
sympatja nie jest sprawą dzisiejszą, ani jutrzejszą, ani wczorajszą, ani pozawczorajszą, lecz głębokiem moralnem poczuciem nienaruszonego, czystego i samodzielnego instynktu narodowego żydow. Instynkt ten poucza żydow o wewnętrznem pokrewieństwie duchowem charakteru niemieckiego i żydowskiego:
tu i tam karność, obowiązek, jako podstawa życia zbiorowego, tu i tam
wewnętrzne dążenie do moralności ponad popędem do zabawy, tu i tam silna
wola w walce z bezmyślnym światem wokoło
.” W podobnym stylu pisał też Herman Cohen, Adolf Grabowsky, Adolf Friedeman a wtórował im Wladimir Kaplun Kogan: „Ludność żydowska w Polsce od samego początku trzymała się mocno swej niemczyzny. Albowiem, gdy żydzi wędrowali do krajów
sarmackich, zapomnieli wprawdzie o kraju niemieckim, ale nie o
Niemcach. Posługiwali się hebrajszczyzną w studjach, lecz językiem
potocznym był djalekt górno-niemiecki, przyniesiony z poprzedniego
kraju. Po polsku rozumieli tylko ci, którzy musieli utrzymywać
bezpośrednie stosunki z władzami w jakiejkolwiek instytucji rządowej. Żydzi
polscy w przeciągu całej historji Polski z prawdziwą namiętnością dalej
pielęgnowali swój język żydowsko-niemiecki i nie zapomnieli go w kraju
obcojęzycznym
”.  Nawet długi chałat i jarmułka stanowiła poza językiem więź z niemieckim kupcem średniowiecznym (A. Friedeman).

Amerykański Żyd S.M. Mełamed dodawał: „Idziemy z Niemcami, bo
od nich oczekujemy wolności dla naszych uciśnionych braci na Wschodzie,
bo oni są wrogami naszych wrogów, bo wreszcie, co głównym jest motywem,
z Niemcami łączy nas 500-letnia wspólność kultury
, od 50O lat mówią wschodni żydzi po niemiecku, choć od 500 lat żyją w słowiańskiem środowisku
...”.
Johan Frey dodawał „Naród z tak kolosalną energją i ekspansywnością,
jak Niemcy, nie potrzebuje barjery, nie potrzebuje ściany, przeciwnie
musi posiąść cały system mostów, po których olbrzymi wywóz jego toczyłby
się gładko zagranicę. Kraje, jak Kurlandja, Litwa, Polska, Galicja, Węgry i Rumunja, muszą być wychowane przez administrację niemiecką do tego (…). aby dostarczały sił roboczych i żołnierskich światowej potędze niemieckiej. Zamieszkali tam Żydzi będą pośrednikami między temi dwiema kulturami tak nierównej wartości (…) Do
przyszłej niemieckiej kampanji ekonomicznej celem zdobycia Rosji i
reszty świata już dziś przysposabia się polskich Żydów i ukazuje się im
najświetniejsze horoskopy... Musimy starać się o to, byśmy w Polsce, a może i w całej Rosji, dostali się pod berło niemieckie
.”

 W 1918 roku Georg Benhard redaktor „Yossische Zeitung” w roku napisał: „Muszą się już szybko zakończyć te zabawy w narody kresowe z ich królami razem.(…) Los wszystkich wschodnich narodów kresowych musi być rozstrzygnięty tylko pod kątem widzenia interesów niemieckich.” Kapitalną rzecz dostrzegł natomiast Georg Gottheim w 1917 roku: „Większa
część żydów polskich uważa siebie za odrębny naród za plemię, za
nację... Tylko maleńka cząstka czuje się Polakami...Tych jest ledwie 5% a
może nawet ledwie 2 procent.”

Nie ma co się oszukiwać: stosunki polsko – żydowskie na starcie Polski do niepodległości były po prostu nienajlepsze (obcość
językowa, kulturowa, inne sentymenty narodowe- proniemieckie i inne
sentymenty polityczne – rewolucja, komunizm, antagonizm gospodarczy
)
zaś wspominanie w tym kontekście polskiej gościnności wobec Żydów było
li tylko sentymentalizmem. Czytając najróżniejsze wspomnienia i
wypowiedzi czy też komentarze prasowe z lat kończących wiek
dziewiętnasty a zaczynających dwudziesty nie sposób powstrzymać się od
wrażenia jakieś wzajemnej antypatii. Żydzi też się zmienili:
wizerunek
chytrego a uniżonego kupca stał się pieśnią przeszłości i jeżeli szukać
jakiegoś wymownego symbolu tej zmiany to wskazałbym na Hirsza Lekerta –
członka Bundu, który w 1902 roku dokonał nieudanego zamachu na
gubernatora Wilna generała von Wahla.

To be continued.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

34. Odwet za krzywdy Rozmowa z

Odwet za krzywdy

Rozmowa z dr. Mariuszem Bechtą, historykiem IPN


zdjęcie

Z dr. Mariuszem Bechtą,
historykiem IPN i autorem książki „Pogrom czy odwet? Akcja zbrojna
Zrzeszenia WiN w Parczewie 5 lutego 1946 r.”, rozmawia Maciej Walaszczyk

W swojej książce rozprawia się Pan z mitem pogromu
Żydów, jaki miał nastąpić w Parczewie. Jak trafił Pan na informacje
świadczące o tym, że było inaczej?

– Akcja podziemia polskiego na Parczew z lutego 1946 r. – tak jak
inne krwawe starcia z reżimem komunistycznym – obrosła w Polsce
„ludowej” czarną legendą stworzoną i pielęgnowaną przez propagandystów
oraz dyspozycyjny wobec PZPR świat akademicki. Przez kilka dekad nie
było możliwości odbycia rzetelnej debaty naukowej nad przyczynami ataku
antykomunistycznych powstańców ze Zrzeszenia WiN na kilkutysięczne
prowincjonalne miasteczko, w którym zabito cztery osoby, w tym trzy
pochodzenia żydowskiego. Demistyfikacja tego wydarzenia – bo o tym jest
moja praca – była możliwa w rezultacie mozolnej rekonstrukcji powojennej
rzeczywistości podbijanego kraju, na podstawie wieloletnich kwerend w
wielu archiwach państwowych czy w Instytucie Pamięci Narodowej.

Punkt widzenia strony żydowskiej na to wydarzenie był mi znany od
roku 2001 z raportów Centralnego Komitetu Żydów Polskich przesłanych do
władz KRN i MBP w 1946 roku. Przypadkowo natknąłem się na nie podczas
przeglądania zbiorów archiwalnych Urzędu Rady Ministrów w Warszawie.
Brakowało mi wówczas wiarygodnych świadectw strony polskiej, by móc
wyrobić sobie własne zdanie o tym wydarzeniu. Największa zasługa w
ukazaniu prawdziwego przebiegu ataku partyzantów przypadła dr. hab.
Dariuszowi Magierowi – kierownikowi archiwum w Radzyniu Podlaskim, który
po lekturze odnalezionych w zespole Sądu Grodzkiego w Parczewie akt
sprawy wytoczonej przeciw kilku mieszkańcom miasteczka za udzieloną
wówczas pomoc żołnierzom WiN napisał artykuł w 2004 roku. To należy
uznać za punkt zwrotny w badaniach nad „pogromem” w Parczewie.

Co więc wydarzyło się 5 lutego 1946 roku w Parczewie?

– Tego dnia doszło do akcji zbrojnej oddziału Zrzeszenia WiN, która
była klasyczną akcją odwetową, poprzedzoną starannym wywiadem
organizacyjnym. Dzięki intuicji oraz doświadczeniu bojowemu swego
dowódcy Leona Taraszkiewicza „Jastrzębia” zakończyła się efektownym
„pogromem ubeków”, bez poniesienia strat własnych. Zginęło trzech
żydowskich strażników z Zysmanem na czele spośród prawie 200 żyjących
starozakonnych w miasteczku i Polak – milicjant. Byli też ranni. Poza
rozbiciem „kompleksu zbrodni” w Parczewie podziemie antykomunistyczne
zwyczajowo podreperowało swoje finanse, aprowizując się kosztem
politycznego przeciwnika i jego żydowskich popleczników. Ekspropriacją
objęto też państwowy majątek z obu spółdzielni – „Społem” i „Rolnik” –
oraz z młyna motorowego administrowanego przez aktywistę Szterna z PPR.

Kto i kiedy wydarzenia w Parczewie określił mianem pogromu Żydów?

– Zredukowanie społecznego wydźwięku zwycięskiej akcji oddziału WiN
do poziomu „antyżydowskiego pogromu” nastąpiło w zasadzie już kilka dni,
tygodni później. W marcu 1946 r. artykuł o morderstwach na Żydach w
Parczewie pióra Szymona Sameta ukazał się w poczytnym piśmie „Haaretz” w
Palestynie. Utrwalił on tylko obraz ludności polskiej owładniętej
nienawiścią wobec garstki ocalałych z zagłady. Taka była oficjalna
propaganda rządowa. Szerokim strumieniem dołączyła do niej literatura
wspomnieniowa „utrwalaczy władzy ludowej” z funkcjonariuszem bezpieki
Kazimierzem Ostapowiczem na czele – zdaje się, że ostatnim żyjącym
uczestnikiem wspomnianej walki komunistów z WiN-owcami w lutym 1946
roku.

Na jakiej podstawie twierdzono, że akcja miała charakter pogromu o podłożu etnicznym, narodowościowym i religijnym?

– Dla frontowej propagandy komunistycznej aż tak zniuansowane tło
historyczne opanowania miasteczka przez WiN było zbędne. Ich
argumentacja była bardzo siermiężna i wystarczało, że wpisywała się w
pewien wypracowany od lat 40. ideologiczny szablon walki
„internacjonalistów” z PPR/PZPR, z „obozu postępu”, z „faszystami” z AK i
NSZ. Nikt z nich nie zagłębiał się w kontekst kulturowy antagonizmu
polsko-żydowskiego w Parczewie i fakt równoległego funkcjonowania dwóch
światów: żydowskiego i chrześcijańskiego, które się nie przenikały. Na
prowincji nie było żadnego marginesu asymilacji. To dopiero badania
specjalistów nad społecznym czy kulturowym tłem zagłady te czynniki
podniosły do rangi głównych postulatów badawczych. Do nich ochoczo
nawiązują badacze tworzący intelektualne zaplecze Centrum Badań nad
zagładą Żydów w Warszawie.

Od kiedy miejscowi Żydzi wspierali bolszewików? Podobno już w 1939
r. lokalne komórki Komunistycznej Partii Polski i Komunistycznej Partii
Zachodniej Ukrainy witały sowieckie władze i denuncjowały
antykomunistycznie usposobionych Polaków?

– Utopia komunistyczna nigdy nie zdobyła sobie dominującej pozycji w
żydowskiej społeczności Parczewa po I wojnie światowej. Ona była
konserwatywna i religijna. Komunistyczna ekstrema była w niej
marginesem, choć bardzo krzykliwym i rzucającym się w oczy. W sierpniu
1920 r. żywot parczewskiego rewkomu złożonego z Żydów trwał raptem kilka
dni, kres położyła mu zwycięska bitwa Wojska Polskiego na przedpolach
Warszawy. Ta sytuacja powtórzyła się po agresji Związku Sowieckiego na
Polskę, rewkom przestał istnieć w chwili wkroczenia armii niemieckiej.
Niemniej oba epizody tylko utrwaliły podejrzenia Polaków o organicznych
więzach komunizmu z wyznawcami judaizmu.

Na czym polegał konflikt polsko-żydowski w tym miasteczku?

– Powojenny antagonizm polsko-żydowski w Parczewie był wynikiem
trwałego podziału sympatii politycznych wśród mieszkańców miasteczka na
tle okupacji narzuconej przez Sowietów. I to była najważniejsza cezura
moralna dla zaangażowanej ideowo polskiej większości. Garstka Żydów od
200 do 500 osób postawiła na odbudowę swojej gminy wyznaniowej pod
kuratelą reżimu. Za tym szedł drenaż ekonomiczny ludności przez Żydów
związanych z komunistyczną policją polityczną. Tym wyborem Żydzi
postawili się po przeciwnej stronie w walce Polaków z komunizmem, jej
bohaterów identyfikujemy obecnie choćby na warszawskiej Łączce.

Kim byli Żydzi kolaborujący z okupacyjną władzą?

– Prym wśród nich wiedli byli partyzanci Armii Ludowej skupieni wokół
swego dowódcy Chila Grynszpana. Rychło część z nich zasiliła lokalne
struktury siłowe (UB i MO), lecz większość z wyznawców judaizmu starała
się ułożyć sobie życie, nie angażując się w działalność PPR. Wybrali
raczej dostosowanie w beznadziejnej sytuacji politycznej, w której
sprawa niepodległości Polski została przesądzona na forum
międzynarodowym, a powojennemu podziemiu przypadła ważna rola zbrojnej
samoobrony w powstrzymywaniu sowietyzacji kraju. W Parczewie, poza
policją polityczną, stale byli obecni Sowieci (NKWD), a dodatkowo
istniała autonomiczna paramilitarna „ochrona miasta” – bojówka złożona z
dorosłych Żydów mających stale broń pod ręką. Ich dowódcą był Abram
Zysman vel Bocian. Był to miejscowy przedwojenny tragarz, żyjący na
bakier z tradycją żydowską, członek PPR i AL. Bojówkę tworzyło około 40
ludzi, którzy patrolowali ulice, jedyny most na Konotopie łączący obie
części miasta czy główny plac targowy, dając się we znaki przyjezdnym
chłopom. Uczestniczyli oni również w rajdach grup operacyjnych bezpieki
przeciw podziemiu polskiemu w okolicach Parczewa. Przesłuchiwali, bili i
zabijali przeciwników reżimu komunistycznego.

Dlaczego akcję zorganizował WiN? Było to w tym regionie najsilniejsze zgrupowanie podziemia niepodległościowego?

– Zrzeszenie WiN, będące w prostej linii kontynuatorem tradycji Armii
Krajowej z okresu okupacji niemieckiej, było najsilniejszą strukturą
wojskową powstrzymującą sowietyzację tego zakątku kraju. Reprezentowało
rząd polski w Londynie zdradzony w 1945 r. przez swoich sojuszników z
okresu II wojny światowej. Na tyle, na ile pozwalały miejscowe warunki,
stawało w obronie obywateli gnębionych przez nowego okupanta.

Akcja WiN pod dowództwem „Jastrzębia” doprowadziła do wycofania
lokalnych Żydów ze struktur UB i MO, więc chyba przyniosła pożądany
skutek, ale dlaczego parczewscy Żydzi opuścili miasto? Co się z nimi
stało?

– Exodus całej społeczności żydowskiej po spektakularnym ataku
partyzantów to przede wszystkim manifestacja solidarności grupy
etnicznej w obliczu uderzenia w nią z zewnątrz! Element traumy po
zagładzie. Ale też potwierdzenie utrzymującego się od wielu już miesięcy
napięcia w codziennym ich współżyciu z ludnością polską. Bez efektywnej
opieki ze strony UB nie widzieli oni szansy na dalsze w miarę spokojne
życie w Parczewie i stąd taka, a nie inna decyzja o grupowym wyjeździe
na Dolny Śląsk lub opuszczeniu kraju na stałe. Co ciekawe, w pierwszej
kolejności uciekli z podbitej Polski żydowscy dezerterzy z MO w
Parczewie! Przykładowo Zygmunt Goldman, zastępca komendanta milicji w
Parczewie, nagle objawił się u swojej siostry w Palestynie jeszcze w
1946 roku! Wszelkie powojenne próby odbudowy życia społecznego ludności
żydowskiej na podlaskiej prowincji nie powiodły się. Jej przedstawiciele
decydowali się na wyjazdy do dużych miast lub na Ziemie Zachodnie.
Sporo z nich wybrało życie poza krajem podbitym przez Sowietów.
Wyjeżdżali do Izraela, Stanów Zjednoczonych, Szwecji etc.

Jak zareagowała na akcję WiN władza ludowa, a jak lokalna społeczność?

– Sukces podziemia w Parczewie wprawił w konsternację aktyw PPR.
Partia komunistyczna cieszyła się minimalnym poparciem w tych stronach.
Przez dłuższy czas opoką komunistów była ludność ukraińska, która
stopniała w rezultacie wymian i wywózek między Polską „ludową” a
Związkiem Sowieckim. Pojawiły się pomysły komisarycznego nadzoru nad
miejscowymi ogniwami PPR. Dla bezpieki to był nie mniejszy cios. Dozór
wewnętrzny w UBP zakończył się wyrzuceniem ze służby funkcjonariuszy
pochodzenia ukraińskiego podejrzewanych o kontakty z UPA. Podobne
rozliczenia objęły obsadę posterunku MO w Parczewie. Polscy mieszkańcy
miasteczka odetchnęli z ulgą – choć na dość krótko – kolejne ordynarne
fałszerstwa komunistów wokół referendum ludowego z czerwca 1946 r.,
wyborów do Sejmu Ustawodawczego w lutym 1947 r., a zwłaszcza ustawa
„amnestyjna” z lutego tegoż roku zachwiały wiarą tej społeczności w
ostateczne zwycięstwo w walce o niepodległy kraj.

Dziękuję za rozmowę.

Maciej Walaszczyk

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

35. szabesgoj Gross w lewackim michnikowym organie

http://wyborcza.pl/magazyn/1,142070,16968064,Zagadnienie_zydowskie_w_Pol...

Karski i jego pierwszy raport

Jan Tomasz Gross

Jan Karski (ur. w 1914 r., prawdziwe nazwisko Kozielewski) jest oprócz Jana Nowaka-Jeziorańskiego i Jerzego Lerskiego najbardziej bodaj zasłużonym kurierem Polski Podziemnej. Jako człowiek obdarzony znakomitą pamięcią, znający języki i godny zaufania, dwukrotnie wyjeżdżał z kraju w czasie okupacji z misją do rządu i przywódców stronnictw politycznych przebywających na Zachodzie. W czasie drugiej podróży (listopad 1942 r.) przywiózł aliantom do Londynu najpełniejszą informację o dokonywanej już wówczas przez Niemców w Polsce zagładzie Żydów. W sierpniu 1943 r. został przyjęty przez prezydenta Roosevelta, któremu złożył raport na temat sytuacji w okupowanej Polsce i dokonywanej tam eksterminacji Żydów.

Swoje wojenne przeżycia opisał w książce "Story of Secret State" (1944). Po wojnie pozostał w USA, gdzie wykładał na prestiżowym Georgetown University.

Notatkę zatytułowaną "Zagadnienie żydowskie" Karski sporządził w czasie swej pierwszej misji kurierskiej, kiedy rząd gen. Sikorskiego znajdował się jeszcze we Francji. Podczas mniej więcej trzymiesięcznego pobytu (już wiosną 1940 r. wrócił do Polski) ppor. Karski został odkomenderowany do dyspozycji ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, wybitnego historyka prof. Stanisława Kota. Z jego polecenia odbył wiele rozmów na temat sytuacji w Polsce, starając się przekazać taki jej obraz, jaki byłby najkorzystniejszy z punktu widzenia rządu Sikorskiego. Uprawiał, jak to dzisiaj wspomina, propagandę.

Dwie sprawy wydawały się wtedy najważniejsze: podkreślenie niezależności tworzących się wówczas układów politycznych w podziemiu i na emigracji od wpływów sanacji; tonowanie wszelkich informacji wskazujących na istnienie w Polsce nastrojów antysemickich. Rozpowszechnione za granicą przekonanie, że polskie społeczeństwo jest nastawione antysemicko, szkodziło bowiem zdaniem Kota i Sikorskiego polskim interesom na forum międzynarodowym.

Zapewne w trosce o tę dobrą opinię raport Karskiego na temat stosunku polskiego społeczeństwa do Żydów został zredagowany w dwóch wersjach. Autor nie pamięta już dziś dokładnie [pisane w 1992 r.; Karski zmarł w roku 2000] okoliczności, w których wprowadził zmiany w swoim tekście. Autentyczność dokumentu (znajdującego się w zbiorach Instytutu Hoovera w Stanford) nie ulega jednak wątpliwości.

Raport Karskiego jest przede wszystkim ważnym świadectwem nastrojów panujących w polskim społeczeństwie wkrótce po klęsce wrześniowej. Ale zawiera też przestrogę dla osób i instytucji publicznych, których działaniu przyświeca troska o tzw. dobre imię zbiorowości, którą reprezentują. Antysemityzm polskiego społeczeństwa w czasie okupacji był zapewne zjawiskiem wstydliwym i dlatego rząd emigracyjny starał się informacje o panujących w Polsce nastrojach ukryć przed międzynarodową opinią publiczną. Ale może należało jakoś inaczej zareagować na te niepokojące wiadomości z kraju? Może zamiast zaprzeczać, że w Polsce występują nastroje antysemickie, należało je zwalczać jako szczególnie zwyrodniałą formę kolaboracji?

Odczytując dziś raport Karskiego, jedno przynajmniej warto by mieć na uwadze: tuszowaniem własnych słabości, tak samo jak propagandą sukcesu, żadnej społeczności nie udało się rozwiązać stojących przed nią problemów.

Ze wstępu do raportu Karskiego opublikowanego przez magazyn historyczny "Mówią Wieki" nr 4 (202), listopad 1992 r. Pełny tekst raportu drukujemy za tym właśnie pismem.

Fragmenty usunięte w drugiej wersji raportu zaznaczamy, tak jak redakcja "Mówią Wieki", tłustym drukiem. Nową, zmienioną wersję - kursywą w nawiasie kwadratowym

Zagadnienia żydowskiego specjalnie w Kraju nie studiowałem. Elementy, które posiadam, są to przede wszystkim fakty powszechnie znane, obserwacje nastrojów i nieco rozmów z żydami i o żydach.

Sytuacja żydów na terenach anektowanych przez III Rzeszę

Sytuacja żydów na tych terenach jest jasna, nieskomplikowana, łatwa do zrozumienia.

Są oni poza prawem, poza opieką władz - dąży się oficjalnie, siłą, prawem, propagandą do ich wyniszczenia bądź ich usunięcia.

Wyrzuca się żydów z tych terenów, konfiskuje ich dobro, "winnych" więzi się - dąży się do całkowitego oczyszczenia tego terenu z elementu żydowskiego.

Żydzi są tam pozbawieni nieomal możliwości życia - jeśli żyją, czynią to jakby ukradkiem, pod strachem, bezprawnie, na skutek tego, że władze i społeczeństwo niemieckie "przymykają na ten przykry fakt oczy".

Wszyscy noszą opaski lub łaty (to samo w gen. gubernatorstwie) wskazujące, że są żydami - uchylanie się od tego obowiązku grozi surowymi represjami.

Nie wolno im w zasadzie czynić zakupów w sklepach aryjskich, nawet artykułów pierwszej potrzeby, nie wolno w zasadzie wytwarzać przedmiotów, artykułów i towarów, mogą co najwyżej reperować itp., wcześniej wieczorem nie wolno już ukazywać się na mieście, nie wolno podróżować bez specjalnych pozwoleń, nie wolno w ogóle chodzić po pewnych ulicach, odwiedzać kin, teatrów, kawiarni, wchodzić do olbrzymiej większości zakładów i sklepów, nie wolno aryjczykom witać się z nimi ani poprzestawać, są zmuszani do przymusowych robót, organizowane są dla nich specjalne "lekcje gimnastyki" (wyczerpujące ćwiczenia), "lekcje czystości" (coś w rodzaju tortur "metodą wodną") itd., itd. Niemcy często nakładają kontrybucje na gminy żydowskie pod lada pretekstem - kontrybucje te normalnie idą w dziesiątki i setki tysięcy złotych.

Za żyda uważany jest nie tylko ten, kto jest wyznania mojżeszowego, ale każdy, kogo rodzice, lub jedno z rodziców, należeli do gminy żydowskiej.

W niektórych wypadkach (także i na terenie gen. gubernatorstwa) ograniczenia, zarządzenia i atmosfera moralna, otaczające żydów - odnoszą się także do ludności polskiej. Powoduje to oczywiście cichą radość żydów i tym większe rozżalenie, rozczarowanie i świadomość upokorzenia wśród ludności polskiej.

Stosunki w gen. gubernatorstwie

Dąży się do wysiedlenia wszystkich żydów z terenów ziem anektowanych na teren gen. gubernatorstwa. Założeniem Niemców jest: aby tereny te "rdzennie niemieckie i przez Polaków ohydnie zażydzone" - zostały z powrotem wrócone niemczyźnie bez żydów.

W gen. gubernatorstwie żydzi, wysiedlani z ziem anektowanych, umieszczani są w przeważającej ilości wypadków w Lublinie i okolicach Lublina. Robi to wrażenie, jak gdyby Niemcy chcieli tam stworzyć coś w rodzaju r e z e r w a t u ż y d o w s k i e g o. W tym kierunku zresztą idą oświadczenia niektórych niemieckich dygnitarzy i części niemieckiej prasy.

Na terenie gen. gubernatorstwa sytuacja żydów w zasadzie jest podobna (jak wyżej), złagodzona jednak wszystkimi konsekwencjami, wynikającymi z faktów, że:

1) żydów jest tu więcej, 2) żydów stąd nie można już wyrzucać dalej, 3) ludności niemieckiej jest na tych terenach bardzo mało - a ludność polska bądź co bądź nie okazuje jednak jeszcze skłonności do stosowania wobec żydów aż takich metod i takiej atmosfery, jak czynią to Niemcy.

Niemniej jednak i tu żydzi mają opaski, czy łaty, i tu w stosunku do nich odnoszą się takie same zarządzenia jak na terenach ziem anektowanych. Niemcy zdają sobie sprawę, że żydzi tutaj są "jak gdyby jednak u siebie" - i że tu muszą zostać.

Starają się jednak Niemcy odpowiednio tutaj żydów "zorganizować", "nauczyć pracy", "czystości" i "szacunku dla nordyków i aryjczyków w ogóle"; zrujnować materialnie i życie ich ograniczyć do bardzo wąskiego zasięgu.

Przymusowe prace fizyczne żydów są organizowane na dużą skalę - przeważnie przy "oczyszczaniu" Warszawy i innych miast z gruzów.

Przykłady ilustrujące warunki życia żydów pod okupacją niemiecką

Nie mogę powstrzymać się przed przytoczeniem kilku charakterystycznych wypadków, które rzucą nieco światła na warunki i atmosferę, w jakiej żydzi żyją na terenach zajętych przez Niemców.

I. Żydzi a prawo

Zdarzyło się, że jeden z członków pewnej polskiej instytucji zmówił się z dwoma niemieckimi żołnierzami, poszli na stare miasto w Warszawie - i po prostu jawnie obrabowali żydowskiego jubilera.

Gdy dowiedział się o tym szef tej instytucji (Polak), wyrzucił bandytę. Ten poszedł na skargę do Gestapo. Gestapo wezwało szefa instytucji. Dialog:

- Dlaczego pan wyrzucił pana X?

- Bo okazał się bandytą - obrabował jubilera.

- Nic nam o rabunku nie wiadomo. On tylko skonfiskował żydowi pewne potrzebne mu prywatnie przedmioty i to mu wolno.

- U nas to nazywa się rabunkiem.

- A u nas to jest konfiskata. Proszę jak najszybciej nauczyć się naszych zwyczajów. Żydowi wolno odebrać wszystko, bo wszystko, co żydzi mają, pochodzi właśnie z ulegalizowanego rabunku. Z a l e ż y n a m n a w e t n a t y m, a b y l u d n o ś ć p o l s k a d o w i e d z i a ł a s i ę o t y m, że każdy Polak może pójść do jakiegokolwiek sklepu żydowskiego, wyrzucić żyda zza lady i prawo nasze weźmie go za to w opiekę. Każdy, kto chce, może zabić żyda - i prawo nasze nie potępi go za to.

Fakt ten jest zupełnie autentyczny.

II. Żydówka ciężarna

Pewnego razu byłem w Gestapo po jakąś przepustkę. Wchodzi żydówka, inteligentna, ubrana w futro, zastrachana. Spodziewa się dziecka. Prosi o przepustkę dla siebie lub lekarza, aby ona czy lekarz mogli po godz. 8 wieczorem przejść przez ulicę, gdyby o tej porze miało nastąpić rozwiązanie.

Odpowiedź sekretarki (kobieta-Volksdeutsch):

- Nie trzeba przepustki - nie będziemy wam ułatwiać rodzić żydów - psy zdychają z głodu, taka nędza, a wy chcecie jeszcze rodzić żydów? - heraus... heraus!

III. Obóz żydowski pod Bełżcem

Pod Bełżcem (na granicy ziem okupowanych przez bolszewików) stworzyli Niemcy obóz żydów. Obóz ten obejmuje w większej części te rodziny żydowskie, które chciały nielegalnie przedostać się do bolszewików lub czekały na rzekome i spodziewane otwarcie granicy bolszewicko-niemieckiej dla wymiany ludności. Obóz liczy parę tysięcy mężczyzn, kobiet, starców i dzieci. Prawie zresztą sama biedota. Widziałem ten obóz na początku grudnia 1939 roku.

Olbrzymia część chodziła i spała pod otwartym niebem. Bardzo wiele osób bez odpowiedniego okrycia i przykrycia. Gdy jedna część spała - druga część czekała na swoją kolejkę, gdyż przykrycia wzajemnie sobie pożyczano. Ci, którzy czekali, aby nie zamarznąć - dreptali i biegali. Paręset ludzi, w tym dzieci, kobiety i starcy, biega godzinami lub drepcze w miejscu, bo gdy staną - zamarzną. Po paru godzinach zmieniają się. Idą spać i inne paręset osób drepcze i biega, drepcze i biega. Wszystko zmarznięte, zrozpaczone, bezmyślne i głodne. Gromada męczonych zwierząt, nie ludzie. To działo się tygodniami.

Patrzyłem przez całą godzinę na to widowisko, przykuty do miejsca, przerażony, zdruzgotany. Koszmar, straszliwy jakiś sen, nie rzeczywistość: sine i czerwone potworki, nie ludzie. Nigdy tego nie zapomnę - nigdy w swoim życiu na nic bardziej straszliwego nie patrzyłem.

IV. Lekcje gimnastyki i czystości w Lublinie

Gromada, licząca kilkadziesiąt osób, robi skomplikowane i wyczerpujące ćwiczenia. Lekcje upokarzających śpiewów. Kpiny, kopniaki, szyderstwa dozorców-Niemców. Omdlenia starców. Bezmyślne, jakieś zwierzęce przerażenie młodych chłopców. Potem kąpiel w zimnej wodzie (grudzień!). Przymus rozbierania się do naga niektórych młodych chłopców - żarty Niemców, ich groźby i gesty. "Naród mężczyzn" to naprawdę naród oszalałych w zwierzęcej nienawiści i bezsercu istot.

V. Na "Kercelaku" w Warszawie

Byłem na Kercelaku. Żydowski stragan, zmarznięty żyd-właściciel. Przychodzi żołnierz niemiecki. Bierze skarpety, grzebień, mydło - chce odejść, nie płacąc. Żyd dopomina się pieniędzy. Żołnierz nie zważa na to. Starzec podnosi głos - sąsiedzi przerażeni powstrzymują go, uspokajają, boją się o niego. Starzec krzyczy, raczej wyje:

- Co mi zrobi, co mi zrobi, może mnie tylko zabić - niech zabije - niech zabije - już dosyć tego wszystkiego - już nie mogę.

Niemiec odszedł, nie zapłacił. Na odchodnym rzucił: "Verfluchte Juden".

Sytuacja żydów na terenach zajętych przez ZSRR

Sytuacja żydów na tych terenach jest z gruntu inna. Nie robi się tu przecież różnic narodowościowych ani religijnych. "Każdy jest równy" i "każdy znajduje warunki pracy i opiekę prawa".

Żydzi są tu u siebie, nie tylko, że nie doznają upokorzeń i prześladowań, ale posiadają, dzięki swemu sprytowi i umiejętności przystosowania się do każdej nowej sytuacji, pewne uprawnienia natury zarówno politycznej, jak i gospodarczej.

Wchodzą do komórek politycznych, w dużej części zajęli poważniejsze stanowiska polityczno-administracyjne, odgrywają dość dużą rolę w związkach zawodowych, na wyższych uczelniach, no i przede wszystkim w handlu, a przede wszystkim i przede wszystkim w lichwie i w paskarstwie, w handlu nielegalnym (kontrabanda, handel obcymi dewizami, spirytusem, nieczyste interesy i nieczyste pośrednictwo czy stręczenie).

Na tych terenach w bardzo wielu wypadkach sytuacja ich jest lepsza i gospodarczo, i politycznie, niż była przed wojną.

Odnosi się to przede wszystkim do warstw drobnokupieckich, rzemieślniczych, proletariackich i do półinteligencji. Sfery zamożniejsze i bardziej oświecone (właściciele domów, większych zakładów, fabryk, sklepów, adwokaci, lekarze, inżynierowie itp.) w zasadzie podlegają tym samym ograniczeniom, presji czy też likwidacji społecznej, co i inne narodowości, a wynikającym z ustroju sowieckiego.

Żydzi - zaborcy - Polacy

a) Pod zaborem niemieckim

Jeśli chodzi o Niemców, żydzi są potulni, ulegli, zmaltretowani, żyją w wiecznym strachu, terrorze.

Nie ma mowy o jakiejś ich akcji c z y n n e j o b r o n y swych praw do życia i pracy. Robią to wszystko, co każą im robić Niemcy - cicho, bez szemrania, pokornie.

Nie ma najmniejszych prób oporu, szczególnie oporu zorganizowanego - co najmniej pojedyncze akty rozpaczy, załamania się psychicznego.

Żyd tu raczej popełni samobójstwo, niż sprzeciwi się Niemcowi.

Cierpliwość, uległość, umęczenie, atmosfera, warunki, w jakich żyją szerokie i uboższe warstwy żydów na ziemiach anektowanych przez trzecią Rzeszę i nawet w gen. gubernatorstwie, przechodzą często wszelkie wyobrażenie o ludzkim nieszczęściu.

Jedyna ich reakcja to próby ucieczki pod zabór bolszewicki lub częściej jeszcze - dosłownie nieukazywanie się na światło dzienne.

Stosunek żydów do Polaków jest podobny do ich stosunku do Niemców.

Powszechnie daje się wyczuć, że radzi byliby, aby w stosunku Polaków do nich panowało zrozumienie, iż przecież oba narody są niesprawiedliwie gnębione, i to przez tego samego wroga. Tego zrozumienia wśród szerszych mas społeczeństwa polskiego nie ma.

Stosunek ich do żydów jest przeważnie bezwzględny, często bezlitosny. Korzystają w dużej części z uprawnień, jakie nowa sytuacja im daje. Wykorzystują wielokroć te uprawnienia, często nadużywają ich nawet.

Zbliża ich to w pewnym stopniu do Niemców.

[Stosunek Polaków do żydów w bardzo wielu wypadkach zmienił się pod wpływem tego, co się dzieje.

Powszechnie podkreśla się w rozmowach przekraczające wszelkie granice bestialstwo Niemców w stosunku do tej części ludności, zamieszkującej ziemie polskie.

W wielu wypadkach Polacy okazują w widoczny sposób współczucie żydom.

Jest to tym bardziej charakterystyczne, że takie w i d o c z n e okazywanie współczucia może się kończyć lub często i kończy ź l e dla tego, kto okazuje serce.]

b) Pod zaborem bolszewickim

Stosunek Żydów do bolszewików uważany jest przez polskie społeczeństwo za bardzo pozytywny. Uważa się powszechnie, że żydzi zdradzili Polskę i Polaków. Że w zasadzie są komunistami. Że przeszli do bolszewików z rozwiniętymi sztandarami.

Istotnie, w większości miast bolszewików witali żydzi bukietami czerwonych róż, przemówieniami, uległymi oświadczeniami itd., itd.

Trzeba wprowadzić tu jednak pewne rozróżnienia.

I tak oczywiście komuniści-żydzi odnieśli się do bolszewików z entuzjazmem, bez względu na klasę społeczną, z której pochodzili. Proletariat żydowski, drobne kupiectwo, rzemiosło, ci wszyscy, których pozycja obecnie s t r u k t u r a l n i e poprawiła się, a którzy uprzednio wystawieni byli przede wszystkim na prześladowania, zniewagi, ekscesy itp. elementu polskiego - ci wszyscy również pozytywnie, jeśli nie entuzjastycznie, odnieśli się do nowego régime'u.

Trudno im zresztą dziwić się.

Gorzej już jest np., gdy denuncjują oni Polaków, polskich narodowych studentów, polskich działaczy politycznych, gdy kierują pracą milicji bolszewickich zza biurek lub są członkami tej milicji, gdy niezgodnie z prawdą szkalują stosunki w dawnej Polsce. Niestety, trzeba stwierdzić, że wypadki te są bardzo częste, dużo częstsze niż wypadki wskazujące na ich lojalność wobec Polaków czy sentyment wobec Polski.

Inteligencja natomiast, zamożniejsze i kulturalniejsze żydostwo - mam wrażenie - że (oczywiście z licznymi wyjątkami i nie biorąc pod uwagę pozorów) raczej myślą o Polsce często z pewnym sentymentem, z radością powitaliby zmianę obecnego stanu rzeczy - niepodległość Polski.

Oczywiście jest w tym i pewne wyrachowanie.

Obecnie doznają i oni dużych utrudnień, jeśli nie likwidacji społecznej - konfiskuje się im domy, a sklepy, zakłady, fabryki odbiera się pod formą tzw. uspołecznienia, czyniąc z nich coś w rodzaju spółdzielni czy kooperatyw (gdzie udział państwa i świadczenia na rzecz państwa są nienormalnie duże), uniemożliwia się im zarobki, często nawet egzystencję na poziomie.

Z drugiej strony panuje wśród nich, jak zresztą i powszechnie, dość głęboko zakorzenione przekonanie, że przyszła Polska będzie państwem d e m o k r a t y c z n y m, które dużo zawdzięczając m.in. międzynarodowemu żydostwu - częściowo będzie odeń zależne, a więc nie będzie żydostwa gnębiło.

Z trzeciej strony bezsprzecznie odgrywa pewną rolę i ich patriotyzm polski, choć trudno powiedzieć, w jakim zakresie.

Znam np. autentyczny wypadek, gdzie żyd, znany lwowski adwokat P.... uprzedza Polaków przed niebezpieczeństwem ze strony G.P.U., przed grożącymi im procesami, ostrzega przed adwokatami-komunistami, a syn jego akademik (rok temu zresztą b. dotkliwie pobity przez polskich narodowych studentów) szczerze i na pewno bezinteresownie po prostu wywalcza w związku studentów dla Polaków różne zasiłki, pomoce czy największą ilość miejsc w domach akademickich.

W zasadzie jednak i w masie żydzi stworzyli tu sytuację, w której Polacy uważają ich za oddanych bolszewikom i - śmiało można powiedzieć - czekają na moment, w którym będą mogli po prostu zemścić się na żydach. W zasadzie wszyscy Polacy są rozżaleni i rozczarowani w stosunku do żydów - olbrzymia większość (przede wszystkim oczywiście młodzież) dosłownie czeka na sposobność krwawej zapłaty.

Zagadnienie żydowskie- elementem wewnętrznej polityki niemieckiej na ziemiach polskich

Stosunek żydów do Polaków - i na odwrót - pod okupacją niemiecką jest zagadnieniem bardzo ważnym i bardzo skomplikowanym. Znacznie bardziej ważnym i znacznie bardziej skomplikowanym niż pod zaborem bolszewickim.

Niemcy za wszelką cenę próbują pozyskać dla siebie polski lud. Nie inteligencję, nie warstwy wyższe, nie zamożniejsze i oświecone ziemiaństwo czy mieszczaństwo, ale lud: chłopów, robotników, rzemieślników itp.

Używają oni różnych metod.

W metodach tych perfidia prześciga się z zakłamaniem i bezwzględnością.

Niemcy stale podkreślają, że "nie chcą krzywdy polskiego ludu", że "Polacy są im potrzebni"; że "w interesie Niemców i Polaków leży współpraca", że "bynajmniej nie chcą zniszczenia i zlikwidowania Polski etnograficznej" itd., itd.

Niemcy starają się zyskać opinię wśród ludu "twardych, bezwzględnych, ale sprawiedliwych".

Używają najróżniejszych sposobów, ażeby zrozpaczony, rozczarowany i złamany naród polski orientował się na Berlin.

Podkreślają, że "rząd piłsudczyków zdradził Naród Polski", że "Francja i Anglia zdradziła już raz i zawsze w przyszłości będzie zdradzała Polaków", że "obecny fikcyjny Rząd znów chce nieopatrznie i niepotrzebnie narobić szkody i sprowokować akcję niemiecką", że "Niemcy bronią lud przed wyzyskiem wielkiego kapitału i ziemiaństwa", że "niestety Naród Polski musi ponosić karę za czyny dawnego nieodpowiedzialnego rządu". Stwarzają sztuczne konflikty w społeczeństwie - rozstrzygając je "sprawiedliwie", przyjmują wszelkie prośby prostych ludzi i interweniują (oczywiście w drobnych sprawach), prawie zawsze wyolbrzymiając te interwencje.

Próbują wygrać nasuwające się konflikty między polską policją, czy innymi polskimi szczątkowymi urzędami lub urzędnikami, a szerokimi warstwami społeczeństwa, zawsze prawie stając "po stronie ludu" i w końcu... [Próbują oni wygrać najróżniejsze możliwe konflikty w społeczeństwie polskim i wreszcie - nie przypuszczając prawdopodobnie faktu, iż społeczeństwo polskie w swej masie nie jest antysemickie - spodziewają się zdobyć jego sympatię tym, że...] "Niemcy, dopiero i nareszcie oni, pomogą Polakom do zrobienia porządku z żydami".

Tak więc stosunek Niemców do żydów najoczywiściej daleko wykracza poza wskazania ich oficjalnej ideologii, a jest j e d n y m z e l e m e n t ó w i c h w e w n ę t r z n e j p o l i t y k i.

Próbują oni:

1) Wyciągnąć co mogą z żydów (pieniądze, zapasy, środki produkcji, warsztaty pracy);

2) Oczyścić z żydów zagarnięte przez siebie ziemie kosztem zażydzenia gen. gubernatorstwa;

3) Użyć żydów jako sposobność do ujawnienia wabika, który zjedna im sympatię, uznanie i szacunek szerokich warstw Polaków.

"Przecież w gen. gubernatorstwie rozwiązują Niemcy - nareszcie oni - kwestię żydowską już nie tyle dla siebie, ale ze względu na interes Polskiego Narodu" - oto jak w myśl intencji niemieckich powinno społeczeństwo rozumieć ich akcję.

Dużo wskazuje na to, że rzeczywiście chcą tego.

Na gnębieniu żydów polskich w gen. gubernatorstwie z z a s a d y i z i d e i nie bardzo im zależy: przecież żyd może wykupić się od noszenia opaski czy łaty, jeśli ma dużo pieniędzy; przecież może jechać do bolszewików, jeśli zapłaci; przecież może nawet często dostać paszport, jeśli da łapówkę; przecież np. Niemcy nie wysiedlają żydów z Zakopanego (jak ogłosili), gdy gmina żydowska złożyła im okup; przecież nie więżą wybitnych rabinów czy innych osobistości żydowskich, gdy zapłaci się za ich wolność itp., itp.

Niezależnie od tego, właściwie przecież w ogóle nie rozwiązują kwestii żydowskiej.

Rabunek, "psychiczne wyładowanie się" "narodu mężczyzn" i otumanianie polskiego społeczeństwa - oto właściwe ich cele.

Trzeba przyznać, że udaje im się to.

Żydzi płacą, płacą, płacą... a polski chłopek, robociarz czy głupi zdemoralizowany kapcan półinteligent głośno robią uwagi: - "No, ci dopiero dają im szkołę".

- "Od nich trzeba się uczyć". - "Przyszedł koniec na żydów". - "Nie ma co, trzeba podziękować Bogu, że przyszedł Niemiec i wziął się za żydów" itd.

[Trzeba przyznać, że tylko w jednej części udaje im się to - w drugiej części osiągają jednak często efekt wprost przeciwny ich zamierzeniom.

Żydzi płacą, płacą, płacą... polskie społeczeństwo jednak coraz częściej i w coraz szerszym zasięgu rozumuje głośno: "Tego już za dużo" - "To nie są ludzie" - "To musi się skończyć jakąś straszliwą karą na Niemców".]

Obecne niebezpieczeństwo kwestii żydowskiej

"Rozwiązywanie kwestii żydowskiej" przez Niemców - muszę to stwierdzić z całym poczuciem odpowiedzialności za to, co mówię - jest poważnym i dosyć niebezpiecznym narzędziem w rękach Niemców do "moralnego pacyfikowania" szerokich warstw społeczeństwa polskiego.

Oczywiście byłoby błędem przypuszczać, że tylko ta sprawa będzie skuteczna i zjedna im uznanie społeczeństwa.

Naród nienawidzi swego śmiertelnego wroga - ale ta kwestia stwarza jednak coś w rodzaju wąskiej kładki, na której przecież spotykają się z g o d n i e Niemcy i duża część polskiego społeczeństwa.

Oczywiście, że ta kładka jest równie wąska, jak wielkie są chęci Niemców, aby ją podmurować i wzmocnić.

Dalej - ten stan grozi demoralizacją szerokich warstw społeczeństwa, demoralizacją, która może spowodować wiele kłopotów przyszłym władzom z trudem odbudowującego się Państwa Polskiego - trudno, "nauka nie idzie w las...".

Dalej - obecny stan stwarza podwójne rozbicie wśród ludności tych ziem. Po pierwsze: rozbicie między żydami i Polakami w walce ze wspólnym i śmiertelnym wrogiem; po drugie: rozbicie wśród Polaków, z których jedni gardzą i oburzają się na barbarzyńskie metody Niemców (zdając sobie przy tym sprawę z grożącego niebezpieczeństwa), a drudzy patrzą na nie (a więc i na Niemców!) ciekawym i często zachwyconym wzrokiem, mając za złe pierwszej grupie jej "obojętność w stosunku do tak ważnej kwestii".

[Spodziewane przez Niemców "niebezpieczeństwo" kwestii żydowskiej

"Rozwiązywanie kwestii żydowskiej" przez Niemców - trzeba to stwierdzić z całym poczuciem odpowiedzialności - m a b y ć w ich ręku i według ich planu poważnym i dosyć niebezpiecznym narzędziem, czy to w pozyskaniu, czy to w "moralnym pacyfikowaniu" szerokich warstw społeczeństwa polskiego.

Oczywiście byłoby błędem przypuszczać, że spodziewają się oni, iż tylko ta sprawa będzie skuteczna i zjedna im uznanie społeczeństwa.

Wiedzą, że Naród Polski nienawidzi swego śmiertelnego wroga, ale są jednocześnie przekonani, że ta kwestia w końcu stworzy coś w rodzaju wąskiej kładki, na której przecież spotkają się z g o d n i e Niemcy i pewna część polskiego społeczeństwa.

Wiedzą, a raczej spodziewają się tego, że ich metody w stosunku do żydów grożą demoralizacją szerokich warstw społeczeństwa, demoralizacją, która z pewnością spowoduje wiele kłopotów przyszłym władzom z trudem odbudowującego się Państwa Polskiego. Zdają sobie oni dalej sprawę, że obecny stan stworzy podwójne rozbicie wśród ludności tych ziem. 1. Rozbicie między żydami i Polakami w walce ze wspólnym wrogiem; 2. Rozbicie wśród Polaków, z których jedni będą gardzili i oburzali na ich barbarzyńskie metody (zdając sobie przy tym sprawę z grożącego niebezpieczeństwa), a drudzy (i to według oczekiwań niemieckich duża większość) mają patrzeć na te metody (a więc rzecz oczywista i na ich autorów!) ciekawym lub zachwyconym wzrokiem, mając pierwszej grupie za złe jej "obojętność w stosunku do tak ważnej kwestii".

Trudno w tej chwili powiedzieć, w jakim stopniu Niemcy zdają sobie sprawę, że ta grupa jest i niewielka i z biegiem czasu będzie stawała się coraz mniejsza.]

Konkluzje

Nie będę mówił o rozwiązywaniu tego zagadnienia: trzeba byłoby zagadnienie to poważnie przestudiować, zbadać, trzeba byłoby poświęcić mu dużo czasu.

Nietrudno natomiast wysnuć pewne wnioski, które są oczywiste, dla każdego dostrzegalne:

1) Wszystko to, co usiłują Niemcy zaaplikować Narodowi Polskiemu, jest dlań szkodliwe. Z zasady należy podejrzewać więc, że ich sposób rozwiązywania kwestii żydowskiej w gen. gubernatorstwie, wygrywanie tej kwestii w stosunku do Narodu Polskiego, ich cele ostateczne - muszą stanowić jakieś poważne dla nas niebezpieczeństwo. Uleganie im w tej sprawie, zdradzanie reakcji, spodziewanych i oczekiwanych przez nich, jeśli im jest na rękę, dokładnie w tym samym stopniu dla nas jest niebezpieczne.

2) Nie wiem, ani jak to robić, ani jak się do tego zabrać, ani kto mógłby to zrobić i wreszcie nawet w jakim zakresie (jeśli zresztą jest to w ogóle możliwe) - ale czyż wobec istnienia trzech wrogów (jeśli koniecznie już żydów trzeba uważać za wrogów) nie można byłoby w pewnej mierze i w pewnym stopniu usiłować zrobić coś w rodzaju frontu dwóch słabszych przeciw trzeciemu silniejszemu i śmiertelnemu wrogowi, odkładając porachunki tych dwóch na czas późniejszy?

3) Stworzenie jakiegoś szerszego wspólnego frontu napotkałoby na bardzo duże trudności ze strony szerokich warstw społeczeństwa polskiego, którego antysemityzm bynajmniej nie zmniejszył się.

4) Zajęcie biernej postawy wobec obecnego stanu rzeczy grozi i demoralizacją społeczeństwa polskiego (przeważnie niższych jego warstw), i wszystkimi niebezpieczeństwami, wynikającymi z tej - choćby częściowej, ale w wielu wypadkach szczerej "z g o d n o ś c i" - znacznej części Polaków z zaborcą.

[Konkluzje

1) Wszystko to, co Niemcy usiłują zaaplikować Narodowi Polskiemu - jest dlań na pewno szkodliwe. Z z a s a d y należy więc podejrzewać, że ich sposób rozwiązywania kwestii żydowskiej w gen. gubernatorstwie i próby wygrywania tej kwestii w stosunku do Narodu Polskiego, ich cele ostateczne - muszą stanowić dla nas jakieś poważne niebezpieczeństwo. Uleganie im w tej sprawie, zdradzanie reakcji, spodziewanych i oczekiwanych przez nich, jeśli i m jest na rękę, dokładnie w tym stopniu dla nas jest niebezpieczne.

2) Nie wiem, ani jak to zrobić, ani jak się do tego zabrać, ani kto mógłby to zrobić i wreszcie nawet w jakim zakresie, ale czy nie byłoby możliwe zrobić coś w rodzaju wspólnego frontu dwóch słabszych partnerów - przeciw silniejszemu i śmiertelnemu wrogowi?

Obecna sytuacja w Kraju nasuwa tego rodzaju refleksję.

3) Zajęcie biernej postawy wobec obecnego stanu rzeczy byłoby szkodliwe. Kto wie, w jakim stopniu perfidia niemiecka wpłynęłaby na przyszłą postawę społeczeństwa polskiego (przeważnie niższych i szerszych jego warstw) na kwestię żydowską.]

Zabór litewski

Zbyt mało wiem o zagadnieniu żydowskim pod zaborem litewskim, abym nawet w tak wąskim, jak wyżej, zakresie mógł wziąć odpowiedzialność za wypowiadanie się.


In odore - „cybuli”

O ile uprzednio był on przez żydowskie organizacje „przemysłu holokaustu” oskarżany o „bierność”, o tyle w 2001 roku w Jedwabnem został oskarżony o „współudział”,
a więc - zbrodniczą formę aktywności, zaś 10 lat później - o sprawstwo
samodzielne - co wprost wynikało z listu skierowanego do uczestników
rocznicowej uroczystości przez pana prezydenta Bronisława Komorowskiego.

-----------------------------------------------------------------------
W Nowym Jorku wandale zniszczyli mural z polskimi powstańcami
W Nowym Jorku
wandale zamalowali mural, który powstał z okazji 70. rocznicy wybuchu
Powstania Warszawskiego. Graffiti na ścianie Polskiego Domu Narodowego
"Warsaw" zasłoniło twarze powstańców.
Całe zdarzenie zarejestrowały kamery policyjne. Śledztwo w tej sprawie
prowadzi specjalny wydział zajmujący się m.in. przestępstwami
narodowościowymi.
Jak podają lokalne media wandale musieli wiedzieć, co przedstawia mural.
http://www.ny1.com/content/news/218964/police-seek-people-responsible-fo...

The memorial, which honors Polish war veterans who fought and died in
the Warsaw Uprising, was unveiled in August on the outside wall of the
club.

Police say the incident is being investigated as a possible hate crime.

Mark Chroscielewski, the club's general manager, says fixing the mural won't be easy.

"This
is pretty much a total loss," Chroscielewski said. "The cost of this
vandalism to us is going to be close to $5,000. The thing is that, we
are going to re-paint, just like Warsaw was razed to the ground by the
Nazis in World War II and came back to a vibrant beautiful city as it is
today. It will be the same for the Warsaw Uprising Mural."

"For
the Polish community, it's just like vandalizing the Vietnam War
Memorial in Washington. It's pretty much the same feeling that we
cherish inside," said Grzegorz Fryc, who created the mural. "And it is a
holy ground for the Polish people and for the veterans who fought
against the Nazis, World War II veterans especially."

Fryc says it will take about two weeks to paint over the graffiti.






 Pod koniec 1952 r. mogłoby się wydawać, że kadra oficerska 'ludowego' wojska została oczyszczona, a większość wrogów władzy ludowej w jego szeregach unieszkodliwiona. Tymczasem aresztowania nie kończyły się, a kolejne uderzenie dosięgło wywiadu wojskowego, w którym prym wiedli 'dąbrowszczacy'. wielu tych oficerów miało pochodzenie żydowskie, a Stalin w ostatnich latach życia rozpętał antysemicką nagonkę. 11 listopada 1952 r. w adiutanturze szefa Sztabu Generalnego aresztowany został gen. Wacław Komar, główny kwatermistrz WP, ale jeszcze całkiem niedawno, szef wywiadu wojskowego. Urodzony w rodzinie żydowskiej Komar zdawał się mieć znakomity życiorys z punktu widzenia komunistów.

KONTRYM, spektakl Teatru TV, reż. Marcin Fischer

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl