Rafał Ziemkiewicz o Pierwszej Kadrowej i nie tylko

avatar użytkownika elig
W prawicowej blogosferze modne jest ostatnio wybrzydzanie na Rafała Ziemkiewicza. A to kumpluje się z kim nie trzeba, a to ma poglądy jakieś nie takie, a to wreszcie publikuje w "trefnych" gazetach. Mimo tych zarzutów, jedno jest pewne: Gdy publicysta ów jest w dobrej formie, potrafi napisać celny tekst, na długo zostający w pamięci. Przykładem może służyć jego słynny artykuł o Smoleńsku z 2012 roku "Życie z dziurą w potylicy" / http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2012/01/07/zycie-z-dziura-w-potylicy/ /. Warto go sobie przypomniec od czasu do czasu, choćby w celach instruktażowych: by zobaczyć jak można i należy uprawiać publicystykę. W sierpniowym numerze miesięcznika "Historia Do Rzeczy" Ziemkiewicz zamieścił świetny felieton "Choroba legionistów". Jego bardzo szczegółowe omówienie z obszernymi cytatami można znaleźć w portalu Niezłomni.com / http://niezlomni.com/?p=16292 /. Tekst ten powstał z okazji stulecia wymarszu Pierwszej Kadrowej z Oleandrów, ale nie ma w sobie nic z hagiograficznej czytanki - wręcz przeciwnie. Zaczyna się od słów: "Świętuje się wymarsz Pierwszej Kadrowej, nie świętuje się żadnych innych jej dokonań, i słusznie, bo niczego do świętowania nie ma, Wbrew legendzie straceńcza impreza, która dawała i do dziś daje natchnienie do romantycznych pieśni, okazała się kompletnym niewypałem.". Ludność Kongresówki przyjęła Piłsudskiego wrogo, a ideę Legionów uratowali galicyjscy lojaliści, głównie konserwatyści. Legionami nie dowodził jednak Piłsudski. Robiła to Naczelna Komenda Legionów, a Piłsudski był tylko dowódcą Pierwszej Brygady. Ziemkiewicz pisze potem: "Epizod Pierwszej Kadrowej można uznać za akt założycielski II RP. – Nie z powodu militarnego, gdyż na froncie nic nie zmieniła. Znaczenie jej polegało na tym, że wokół Piłsudskiego wytworzyła ścisły, karny dwór oddanych mu fanatycznie wojskowych, w przyszłości wpływowych, połączonych wspólnym poczuciem odrzucenia przez głupie, niedojrzałe do niepodległości społeczeństwo. Gorycz wygwizdanych przez zastrachane podkieleckie chłopstwo i wyganianych przez mieszczan Strzelców uzbroiła ich w pogardę dla reszty Polaków – „J… was pies”, wystarczy przypomnieć sobie sławną w późniejszych latach pieśń. (...) [Kadry Piłsudskiego] za gwizdy w 1914 r. zemściły się dwie dekady później procesem brzeskim, Berezą Kartuską i krwawą pacyfikacją strajków chłopskich.". Gdyby Ziemkiewicz ograniczył się tylko do przypomnienie tych znanych lecz zapoznanych faktów historycznych, jego felieton nie byłby tak ciekawy. Publicysta zauważył jednak, iż "choroba legionistów" nie była niczym wyjątkowym. Często zdarza się, że radykalni bojownicy gardzą nie rozumiejącymi ich zwykłymi ludźmi i w efekcie brutalnie traktują tych, w imieniu których jakoby walczyli. Podał dwa przykłady: Przedwojennych lewicowców, budujących potem PRL, oraz sporej części PRL-owskich dysydentów, którzy: "„z pogardą dla „nieradzących sobie w warunkach transformacji” „starszych, gorzej wykształconych i z małych ośrodków” postanowili uszczęśliwić ich „terapią szokową”, nie pytając o zdanie dla ich własnego dobra”. Ja dodałabym jeszcze trzeci przykład - współczesnych prawicowych "niepokornych" z pogardą odnoszących się do "lemingów.

5 komentarzy

avatar użytkownika UPARTY

1. Niechęć do Ziemkiewicza nie jest kwestią mody a rozsądku.

Wolna Polska po pierwszej wojnie światowej mogła istnieć tylko dzięki zwycięstwu w 1920 roku - to fakt bezsporny. Kiedy więc zaczęły się tworzyć struktury wojskowe, wokół których zgromadzili się ludzie w 1920 roku po to by bronić Polski? Niewątpliwie jest ciągłość organizacyjna między Pierwszą Brygadą a późniejszym Wojskiem Polskim.
Każda rzecz na tym świecie ma swój początek środek i koniec. To zauważono już kilka tysięcy lat temu i nie wolno o tym zapominać. Jak nie ma początku to nie ma i dalszego ciągu, to tez oczywiste. Czy mógł powstać inny początek Wojsk Polskiego niż Pierwsza Brygada. Pewnie mógł, ale nie powstał. Pierwsza Brygada była również punktem odniesienia dla innych inicjatyw militarnych, które gdy powstawały to zawsze w kontekście jej istnienia.
A to że nikt, łącznie z Piłsudskim nie wiedział do czego ta inicjatywa konkretnie doprowadzi, w jaki sposób przyczyni się do niepodległości Polski w żaden sposób nie ujmuje jej założycielom zasług.
Natomiast stwierdzenie, że Bereza była próbą zemsty za wygwizdanie Legionów jest po prostu głupotą. Bereza była bardziej dowodem bezradności w obronie tradycyjnych wartości przed agresją ideologiczną a nie żadną zemstą. Bardziej była w sumie bezmyślnym podążaniem za moda polityczną, która zakładała likwidację wrogich ideologi przez usunięcie jej wyznawców z życia społecznego, która zakładała coś w rodzaju kwarantanny dla osób chorych zakaźnie niż reakcją na w sumie odległą już w tym czasie przeszłość.
Bzdurą jest również porównanie walki o własny kraj z tym co odbyło się w Polsce w latach 90-tych. Przytoczone zdanie, że transformacja miała cokolwiek innego na celu jak to by elity komunistyczne mogły czerpać jeszcze większymi garściami z majątku państwowego jest skrajną naiwnością. Nikomu z głównych biesiadników kwestia interesu zwykłych ludzi ani na moment nie przerwała dążenia do zaspokojenia własnego interesu finansowego i emocjonalnego.
Nawet to co biesiadnicy mówili w oficjalnych wypowiedziach, w których rzeczywiście odwoływali się z pozoru do interesu publicznego, to jednak definiowali ten interes jako prawo poszczególnych środowisk do pieniędzy i władzy a nie jako chęć usprawnienia życia publicznego. Co więcej cały czas mówili, że trudy życia będą dla ludzi nie związanych ze środowiskami biesiadującymi nie mniejsze a tylko inne. Cel Legionistów był jednak inny.
RAZ jest takim samym żołnierzem III RP jak Wroński czy Stasiński, działa tylko na innym odcinku frontu. Jest to przykre ale nie wolno sobie z tego nie zdawać sprawy. A to że jest sprawny językowo, to tylko gorzej dla nas. Niestety zło jest ponętne.

uparty

avatar użytkownika Unicorn

2. Mnie facet niespecjalnie

Mnie facet niespecjalnie przekonywał jeszcze ładnych parę lat temu a w kwestiach historycznych nie jest dla mnie żadnym autorytetem. Co więcej, jest historiobłaznem. Ot, taki "nasz" rzucony na odcinek.

:::Najdłuższa droga zaczyna się od pierwszego kroku::: 'ANGELE Dei, qui custos es mei, Me tibi commissum pietate superna'

avatar użytkownika elig

3. @UPARTY

W Berezie najpierw siedzieli narodowcy, a dopiero potem komuniści. To prawda, że Pierwsza Kadrowa była pierwsza, ale budowanie legendy wokół tak nieudanego przedsięwzięcia, jak ów wymarsz - to chyba przesada. Ziemkiewiczowi nie chodziło o transformację ustrojową, ale o pogardę części dysydentów dla prostego ludu. RAZ nie ma nic wspólnego z Wrońskim, czy Stasińskim. On naśladuje swego dziadka - endeka.

avatar użytkownika Maryla

4. @elig

jak zwykle rznie głupa, choć temat Berezy był szeroko dyskutowany na jej blogu.

http://blogmedia24.pl/node/63185

Bereza Kartuska, była "Miejscem Odosobnienia" dla osób zagrażających bezpieczeństwu i porządkowi publicznemu.
Pomysłodawcą "Miejsca Odosobnienia " był premier w latach od 15 maja 1934 do 28 marca 1935 roku, Leon Tadeusz Kozłowski.
Bereza Kartuska została utworzona 12 lipca 1934 roku na mocy ustawy prezydenta Ignacego Mościckiego.
Impulsem do utworzenia Miejsca Odosobnienia w Berezie Kartuskiej, było zabójstwo ministra spraw wewnętrznych Bronisława Pierackiego, przez działacza nacjonalistycznej organizacji OON Hryhorija Maciejkę.
OON była finansowana przez Związek Radziecki
---------------------------------

„Obóz w Berezie Kartuskiej miał być dowodem na „faszyzację” Polski” – z Tomaszem Greniuchem, doktorantem historii na KUL-u rozmawia Tomasz Kwiatek

http://www.ngopole.pl/2011/07/04/%E2%80%9Eoboz-w-berezie-kartuskiej-mial...

(..)

Propaganda komunistyczna chętnie wykorzystywała fakt istnienia obozu w Berezie Kartuskiej. Przypomnij proszę, jak w czasach PRL przedstawiano temat tego obozu.

Obóz w Berezie Kartuskiej stał się koronnym dowodem, jak już wspomniałem, na „faszyzację” II RP i ucisk mniejszości narodowych, które Armia Czerwona w 1939 roku „wyzwoliła”. Propaganda PRL podkreślała przede wszystkim, że więźniami obozu byli wyłącznie komuniści nie wspominając o narodowcach, których „męczeństwo” nie pasowało do jedynie słusznej historii Berezy Kartuskiej. Symbolem komunistycznej propagandy wokół Berezy Kartuskiej są losy płk Kostki-Biernackiego, okrzykniętego „Diabłem z Berezy”. W 1945 roku został on zatrzymany przez komunistyczne władze Polski. W roku 1953, po długoletnim pobycie w więzieniu, został skazany na karę śmierci w oparciu, o łamiący zasadę nie działania prawa wstecz, dekret „O odpowiedzialności za klęskę wrześniową i faszyzację życia państwowego” z 22 stycznia 1946 r. Wyrok ten został później zamieniony na 10 lat więzienia. Ostatecznie Wacław Kostek-Biernacki, symbol Polskiego „faszyzmu”, niesłusznie okrzyknięty komendantem Berezy Kartuskiej zmarł w 1957 r.

Wytłumacz mi, czym teraz dla młodego pokolenia narodowców jest obóz w Berezie Kartuskiej?

Bereza Kartuska, to ponury rozdział w historii Polski. To upadek federalistycznej koncepcji Piłsudskiego i kompromitacja sanacji. Narodowcy osadzeni w obozie traktowali ten okres jako próbę idei, próbę sił, jako „hartowanie młodości”. Zdali ten egzamin celująco, tylko kilku z pośród ponad 70 osadzonych tam zrezygnowało z życia politycznego. Efekt był nawet odwrotny, od zakładanego przez sanacyjne władze. A mianowicie osadzeni w Berezie narodowcy, zamiast, według oczekiwań władz, załamać się i zrezygnować z narodowej działalności, ideowo okrzepli stając się często po wyjściu z Berezy prawdziwymi fanatykami. To właśnie lekcja Berezy nauczyła młodych narodowców podziemnej działalności, którą zainicjowali już pod koniec 1934 roku, a która była znakomitym przygotowaniem na okres okupacji. W ten właśnie sposób współcześni narodowcy patrzą na Berezę Kartuską, która przyczyniła się co najwyżej do stworzenia „legendy” i nimbu „męczeństwa” w środowisku narodowców.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika UPARTY

5. Wspólnota interesów Ziemkiewicza i cyngli z GW

polega na oczekiwaniach wobec PiS. Otóż oni wszyscy chcą aby partie polityczne wdzięczyły się do elektoratu i elektorat ustami jego liderów mógł wyznaczać warunki ( cenę ) tego poparcia. Istota zaś pisizmu polega na tym, że PiS składa ofertę programową i wyborcy mogą ją albo przyjąć albo odrzucić. To zupełnie inne pojmowanie życia politycznego niż to, które odpowiada Ziemkiewiczowi, Stasińskiemu i Wrońskiemu. Oni chcieli by negocjować program polityczny państwa miedzy sobą, czyli np miedzy narodowcami i libertynami jedna aspekty życia, między wolnorynkowcami a socjalistami inne itd. Po uzgodnieniu konsensusu między formacjami politycznymi chcieli by się potem wspólnie zastanowić, kto będzie się najlepiej nadawał do jego realizacji, czyli kto może najlepiej zaspokoić interesy poszczególnych środowisk. Oczywiście nie muszę przypominać, interesy zgłoszone ustami nobliwych przedstawicieli poszczególnych formacji.
Dal mnie taki system sprawowania władzy to czysty bizantynizm, który aczkolwiek jest w miarę stabilny w krótkim okresie czasu to jednak kumuluje napięcia społeczne i już w średnim okresie czyli w okresie kilkunastu lat powoduje dezintegracje społeczeństwa, gdyż nawarstwione problemy stają się zarzewiem kryzysu. Niewątpliwie zaś system ten jest korzystny dla "nobliwych przedstawicieli", którzy w takim systemie mogą zamienić swoją nobliwość na pieniądze i to w dodatku stabilne, ale społeczne i narodowe koszty tej stabilizacji są tak duże, że zawsze doprowadzały do samounicestwienia tak skonstruowanego społeczeństwa. Co więcej, analiza teoretyczna problemu wskazuje, że nie były to "nieszczęśliwe wypadki przy pracy" a jest to skutek zasady organizacyjnej. Oni to wiedzą lub z łatwością mogą się o tym dowiedzieć a mimo to propagują dalej w sumie swój interes osobisty zaspokajany kosztem narodu.
Nie wiem o czym tu jeszcze dyskutować.

uparty